Home > Politiko, Racjonalo, Szef kuchni poleca... > Nowoczesny katolicyzm

Nowoczesny katolicyzm

Raz na jakiś czas łapie mnie myśl będąca efektem mojego niskiego poczucia wartości własnej oraz wątpliwości co do słuszności swoich poglądów. A  co, jeśli to Oni mają rację?

Mówiąc „Oni”, mam na myśli nowoczesnych katolików. Mówiąc „nowocześni katolicy”, nie mam na myśli ani osób wierzących w Byt Wyższy cichaczem, bez ideologicznego zadęcia, ani księży z gitarami akustycznymi. Chodzi mi o chrześcijan nie bojących się brać udziału w debacie społecznej, wykorzystujących nowe media, organizujących się w internetowe grupy nacisku. To w końcu światli ludzie, z tytułami naukowymi, własnymi pismami, portalami, firmami IT. Są bardzo pryncypialni, to fakt, ale może ta pryncypialność wynika z pozostającego poza moim zasięgiem poznawczym faktu, że lepiej rozumieją problemy dzisiejszego społeczeństwa? Może znaleźli takie miejsce przyłożenia dźwigni wiary, że w końcu ruszą z posad bryłę świata i znajdziemy się w lepszej rzeczywistości dzięki ich przenikliwości? Może faktycznie w czasach sensorycznego overkillu odpowiedzią na wszelkie bolączki ludzkości jest cisza i chłód bijący od kamiennej kościelnej posadzki, gdy się na niej krzyżem leży? Może dogmatyzm ratuje przed rozwodnieniem w relatywizmie i utratą tożsamości człowieczej?

Krótko mówiąc, nowocześni katolicy prezentują się na tyle mocno i przekonująco, że w swoje gorsze gorsze dni jestem skłonny im uwierzyć i porzucić swe ateistyczne błądzenie, a w gorsze lepsze — zastanawiać się nad jakąś możliwością porozumienia z tymi, było nie było, wartościowymi ludźmi. W końcu osoba głęboko wrośnięta w tradycjonalistyczne środowisko zapewniała mnie niedawno, że stawia Ciechana, że gdybyśmy się spotkali, znaleźlibyśmy więcej punktów stycznych, niż się spodziewam.

I jak już prawie jestem przekonany, że dzieli nas tak niewiele, nowocześni katolicy zawsze odpalają jakiegoś smroda. Na przykład stosują swoje przekonania o świętości życia od najmniejszej komóreczki do wiadomości o katastrofie lotniczej w Montanie. Zginęło w niej siedmioro dzieci, ale nie one są dla nowoczesnych katolików najważniejsze. Najważniejsze, że były to m.in. wnuki właściciela sieci klinik aborcyjnych, a samolot rozbił się na cmentarzu, na którym znajduje się pomniczek ku czci abortowanych płodów. Nowocześni katolicy twierdzą, że to znak od Boga.

Kiedy czytam takie historie, przypomina mi się natychmiast, że nowoczesny katolik nie różni się ode mnie tylko tym, co porabia w niedzielę rano. Nowoczesny katolik, jeśli katolikiem jest prawdziwym, żyje w świecie walki mocy piekielnych z mocami jasności, wojny, w której obie strony, choć nie z tego świata, manifestują się w realu. W pewnym sensie niedaleko mu więc do schizofrenika.

Dlaczego mam się tym przejmować? Jak wspomniałem, nowocześni katolicy mają ambicje kształtowania mojego świata. Włos mi się więc zjeżył podczas czytania ich wyznań zgromadzonych, ku mojej wygodzie, w jednym pasjonującym reportażu Mai Narbutt w „Rzeczypospolitej”. Nosi on tytuł „Uzdrowiciele i demony” i jest zupą już nieco zimną, bo grudniową, ale nie sposób przejść obok niego obojętnie. Pretekstem do jego napisania była wizyta w Polsce ugandyjskiego księdza-uzdrowiciela Johna Bashobory. W efekcie końcowym powstał zaś opis panopticum osobliwości. Postanowiłem przygotować z niego wypis, skupiając się na poszczególnych bohaterach i ich osobistych wierzeniach.

Zacznijmy od głównego bohatera. Ksiądz Bashobora wierzy, że jego ciocia podała jego tacie truciznę wywołującą AIDS.

Anonimowy publicysta katolicki twierdzi, że ksiądz Bashobora wskrzesił dwudziestu siedmiu zmarłych. Nie fair! Pani Maju, który to publicysta? Ja będę mówił imiona, a pani niech mrugnie, OK? Tomek? Grzesiek? Kambei Biedroneczka?

Dominik Tarczyński, organizator polskich występów ks. Bashobory, prostuje, że wskrzeszeń było tylko dziesięć. Nie są odnotowane przez ichnią kurię, bo ks. Bashobora często dokonuje ich w pośpiechu. Jedzie z lekarzem na ważną konferencję, na drodze dwa ciała, lekarz potwierdza zgon, ks. Bashobora ich wskrzesza i pędzi dalej, nie ma czasu. Przy okazji: drogi czytelniku, jeśli płacisz abonament RTV (srsly?), dokładasz się do pensji Dominika Tarczyńskiego, od stycznia jest on bowiem dyrektorem kieleckiego ośrodka TVP.

 

W czasie pracy w polonijnej radiostacji w Londynie Dominik Tarczyński poznał Hannę Gronkiewicz-Waltz. Byli razem na prywatnym spotkaniu uzdrowicielskim z Helen Quinlan. Pani Helen od ośmiu lat żywi się wyłącznie Eucharystią i prawie w ogóle nie śpi, bo noce spędza na modlitwie. Ma też ukryte stygmaty. Określenie „ukryte” nie ma podwójnego znaczenia, chodzi o stygmaty, których nie widać. A wy myśleliście, że odgromniki radiestezyjne to była jazda.
 

Kościół katolicki wierzy tylko w cuda uznane przez siebie. Wskrzeszenia dokonane przez księdza Bashoborę nie mają certyfikatu, w odróżnieniu np. od wyników zakrojonego na szeroką skalę, wieloletniego eksperymentu mającego na celu potwierdzenie prawdziwości teorii wielkich liczb, prowadzonego w ośrodku naukowym w Lourdes. Autoryzacji nie uzyskały również podobne prace badawcze w Medjugorje.

Tomasz Terlikowski, autor popularnych odcinkowych powieści przygodowych, przypomina wszystkim „letnim” katolikom, że choć mniej się o tym obecnie mówi, anioły czy cudowne uzdrowienia stanowią nadal naukę Kościoła.

Sakrament, którego udziela się na łożu śmierci choremu, miał na celu uzdrawianie, a nie wyprawianie na tamten świat, jak skłonni jesteśmy uważać — przypomina Terlikowski. — Uzdrowicielska rola ostatniego sakramentu jest traktowana jako rzecz oczywista w Afryce.

Terlikowski nie ufa homeopatii. Kiedyś podał środek homeopatyczny swojemu dziecku i „wystąpiły dziwne objawy uboczne. Dziecko zachowywało się tak, jak dzieci się nie zachowują, i było to bardzo niepokojące”. Możliwości humorystycznego rozwinięcia tego tekstu są oczywiście niezmierzone.

Obawy Terlikowskiego co do niekoszerności homeopatii potwierdza Robert Tekieli, dawny naczelny „Brulionu”, obecnie autor audycji radiowych i filmów przestrzegających przed demonicznym wpływem New Age. Uważa on, że potrząsanie mieszanką homeopatyczną to czynność magiczna, do tego zaklina się, że austriackie koncerny homeopatyczne zatrudniają spirytystów.

Tekieli z żoną chodzili kiedyś na spotkania grupy Gnosis, gromadzącej „radiestetów, wróżbitów, magów Kahunów”. Nie czuli się w niej dobrze przez „wręcz fizycznie zło bijące od tych ludzi”. Normalni ludzie przestaliby tam chodzić, jednak wiemy już, że reguły zdrowego rozsądku nie cieszą się przesadną popularnością wśród osób żarliwie wierzących. Żona Tekielego do obrony przed mrocznymi mocami grupy Gnosis założyła krzyżyk, który w wyniku walki ze złem w jedną noc poczerniał, a do tego się wygiął. O ironio, uważnie wietrzący wszędzie Szatana Tekieli jest współorganizatorem imprez masowych z udziałem księdza Bashobory.

Paweł Milcarek, kumpel Marka Jurka, redaktor naczelny magazynu „Christianitas” i dyrektor II Programu Polskiego Radia (drogi czytelniku, jeśli płacisz abonament itd.) nie widzi nic złego w homeopatii, leczy nią swoje dzieci z kolki i najwyraźniej nie łapią one takiej jazdy, jaka była udziałem dziecka Terlikowskiego. Co więcej, Milcarek postuluje, że to osoby zwalczające homeopatię mogą działać z szatańskiego podpuszczenia. Najwyraźniej Milcarkowi namącił w głowie papież Benedykt XVI, który jedzie na Oscilococcinum (homeopatycznym leku z kaczki) i nie wygląda na wysłannika piekieł. Khm. Khm khm khm.

Grzegorz Górny, redaktor naczelny „Frondy”, twierdzi, że słynny bioenergoterapeuta Kaszpirowski nie dał się ochrzcić, bo straciłby wtedy swoją moc. Na marginesie: w innym artykule wyczytałem, że Grzegorz Górny ma w niebie wymyślonego synka Serafinka, który załatwia mu lukratywne kontrakty w telewizji. Osoby, którym takie rzeczy we łbie się nie mieszczą, zapraszam do lektury „Gościa Niedzielnego”.

Na tle tego kłębowiska emerytowany arcybiskup Bolesław Pylak jawi się jako sympatyczny staruszek-poczciwina. Pasją księdza arcybiskupa jest wahadełko. Potrafi nim diagnozować ludzi przez telefon, czasem pomagało mu też w posłudze kapłańskiej:

Poproszono mnie, żebym udzielił bierzmowania chłopcu częściowo sparaliżowanemu. Odwiedziłem go w domu i oczywiście okazało się, że jego łóżko stoi w fatalnym miejscu siatki geopatycznej, a materac promieniuje szkodliwie, bo jest z gąbki.

Ciekawe, na jakim materacu sypia Tekieli.

Fot. niewidzialnych stygmatów: littledan77

  1. janekr
    April 14th, 2009 at 13:17 | #1

    grzesie2k :

    homeopatyczne leki antykoncepcyjne

    Boję się pomyśleć, CO jest rozcieńczane, aby uzyskać taki “lek”.

  2. April 14th, 2009 at 13:22 | #2

    janekr :

    Boję się pomyśleć, CO jest rozcieńczane, aby uzyskać taki “lek”.

    Wiesz, ja w imię nauki wciągałem ostatnio do nosa ludzkiego smarka i świńską śluzówkę.

    No nie mogę przestać się tym chwalić, normalnie aż chce mi się iść do apteki i kupić jeszcze parę homeopatycznych środków :)

  3. janekr
    April 14th, 2009 at 13:33 | #3

    bart :

    Wiesz, ja w imię nauki wciągałem ostatnio do nosa ludzkiego smarka i świńską śluzówkę.

    Jak to szło? Jakoś tak:

    Musisz się poświęcić, bracie. Einstein dla nauki ostatnie spodnie sprzedał. A to jest epokowy wynalazek.
    — Wynoście się! — krzyknąłem. — Ja nie chcę się poświęcać…
    — Przypalaj lont, Teoś! —

  4. April 14th, 2009 at 13:33 | #4

    janekr :

    grzesie2k :
    homeopatyczne leki antykoncepcyjne

    Boję się pomyśleć, CO jest rozcieńczane, aby uzyskać taki “lek”.

    Żeby było zabawnie, trzeba pomyśleć ;)

    bart :

    Wiesz, ja w imię nauki wciągałem ostatnio do nosa ludzkiego smarka i świńską śluzówkę.
    No nie mogę przestać się tym chwalić, normalnie aż chce mi się iść do apteki i kupić jeszcze parę homeopatycznych środków :)

    W “Gastrofazie” w Antyradiu był kiedyś wywiad z ekspertem, który twierdził, że L. casei są hodowane na kupie. Od tamtego czasu krzywo patrzę na Actimel.

  5. April 14th, 2009 at 14:29 | #5

    Nie miałam intencji zajmować się kwestią pamięci wody, czy jakimkolwiek innym bardziej szczegółowym mechanizmem działania leku homeopatycznego. Guzik mnie to obchodzi.

    Ważne jest tylko to, że są ludzie, nawet całkiem liczni, którym homeopatia pomaga, w taki czy inny sposób. I od tego tu zaczęłam…

    Oczywiście to, czyli ISTOTA SPRAWY, zostało sprowadzane na margines, bo przecież trzeba było odwrócić kota ogonem, a potem jeszcze przyczepić uczestnikowi dyskusji etykietkę “paranormalsa”, itp.

    Nie ma jak sprawna manipulacja.

  6. April 14th, 2009 at 14:37 | #6

    Moon :

    Ważne jest tylko to, że są ludzie, nawet całkiem liczni, którym homeopatia pomaga, w taki czy inny sposób. I od tego tu zaczęłam…

    Czy ty czytasz, co piszesz? Co to znaczy, że tylko to jest ważne? Znaczy, racjonalne argumenty o badaniach nie wykazujących różnicy między homeo a placebo nie są ważne? Co to znaczy “nawet całkiem liczni”? Co to znaczy “w taki czy inny sposób”?

    Oczywiście to, czyli ISTOTA SPRAWY

    ISTOTĄ SPRAWY jest fakt, że rzetelne badania nie znajdują różnicy między homeopatią a placebo. Ta ISTOTA SPRAWY dodana do innej ISTOTY SPRAWY, a mianowicie faktu, że teoretyczne podstawy oraz główne zasady homeopatii wyjął sobie z dupy jakiś facio w XIX wieku, daje nam wynik mówiący, że “potrzebne są dalsze badania”, nudge nudge, wink wink. A teraz idź sobie, raz się już pożegnałaś.

  7. April 14th, 2009 at 14:47 | #7

    Nie ufam wiarygodności badań naukowych nad homeopatią. Mam prawo mieć ograniczone zaufanie do ludzi i metod badawczych.

    Natomiast są ludzie, którym homeopatia pomogła, jako ostatnia deska ratunku. Rozmawiałeś dziś z takim na forum: http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=32&w=93993191&v=2&s=0

  8. April 14th, 2009 at 14:49 | #8

    Moon :

    Natomiast są ludzie, którym homeopatia pomogła, jako ostatnia deska ratunku.

    Mówisz o gościu od przewlekłego zapalenia ucha? Rzeczywiście, normalnie jedną nogą już był w grobie.

  9. April 14th, 2009 at 14:53 | #9

    Musiałam niestety wrócić, aby zrobić sprostowanie. Ktoś próbował tu wczoraj odejść od sedna rzeczy.

    Pomaga! Czasem ratuje życie…! Ale źle użyta może poważnie zaszkodzić, o czym się mało mówi.

  10. April 14th, 2009 at 14:57 | #10

    Są tacy, którzy naprawdę byli blisko grobu, i im pomogło.

    PS.
    Coś tu się duplikuje. Wykasuj, proszę.

  11. April 14th, 2009 at 14:58 | #11

    Dzięki Eli za przypomnienie skąd jest “You can call me Susan, if it makes you happy” – już od jakiegoś czasu mnie to dręczyło.

  12. April 14th, 2009 at 14:58 | #12

    Moon :

    Pomaga! Czasem ratuje życie…! Ale źle użyta może poważanie zaszkodzić, o czym się mało mówi.

    Mhm.

    Są tacy, którzy naprawdę byli blisko grobu, i im pomogło.

    Mhm.

  13. April 14th, 2009 at 14:59 | #13

    Co tam czyjeś ucho…

    P.S.
    Nie duplikuje się jednak. Zmieniłam tam przecinek.

  14. April 14th, 2009 at 15:21 | #14

    bart :

    Moon :
    Pomaga! Czasem ratuje życie…! Ale źle użyta może poważanie zaszkodzić, o czym się mało mówi.
    Mhm.
    Są tacy, którzy naprawdę byli blisko grobu, i im pomogło.
    Mhm.

    a moze to tak dziala?

  15. Blackops
    April 14th, 2009 at 15:21 | #15

    I. Jeśli ktoś ma regularne napady kataru, czy – pardon – sraczki, łyka “święconą” wodę w płynie czy kapsułkach i mu pomaga – git! Czy pomogło, bo pomaga, czy też pomogło, bo gość potrafi nieświadomie oszukać swój organizm (czy zwieracze) – sytuacja win-win.

    II. Gorzej, jeśli gość odwala kitę na raka, tymczasem przychodzi mu do domu narajony przez znajomego dealer shitu z eukaliptusa (Alveo, nudge nudge…) i wciska mu butlę zielonkawego soku za grube złocisze. Rozwodząc się przy tym o skuteczności – na sraczkę, na katar, na raka – i na problemy w pracy pewnie też.

    III. Przypomina mi się niedawna przepychanka odnośnie wpisania na listę zawodów szamanów, różdżkarzy i innych wróżek i magików. Odezwały się głosy, że dopuszczenie prowadzenia zarejestrowanej działalności para-normalnej godzi w dobre imię zawodów takich jak lekarz czy psycholog (czy murarz, czy dekarz)… zrazu pomyślałem – skoro wróżbitów i innych gani się za niską “naukowość” i brak rzetelnych badań potwierdzających wyniki, to co zrobić z… kościołem katolickim?

    IV. Słowem, wszystko opiera się o wiarę. Albo o wielką ściemę. Zależy, z którego końca huśtawki się patrzy. Tak długo, jak faktycznie nie szkodzi – czemu zakazywać ludziom pakowania pieniędzy w nadzieję (czy szit) – czy będzie to potrząśnięta odpowiednio fiolka, czy królicza łapka (biedne króliki), czy składka na Radio Ma Ryja?

    [/rambling mode]

  16. April 14th, 2009 at 15:34 | #16

    @ Blackops:

    ad. I i II:

    Moim zdaniem, to nie takie proste. Ludzie leczący się homeopatią nie przyjmują świadomie placebo, tylko superlekarstwo, które jest tak super, że współczesna medycyna neguje jego działanie, bo boi się konkurencji. Więc jeżeli to superlekarstwo działa na sraczkę, dlaczego nie miałoby działać na raka? Zwłaszcza że jego sprzedawcy twierdzą, że działa:

    WYNIKI LECZENIA HOMEOPATIĄ
    30 000 PACJENTÓW (DR GRIMMER)
    Stany przedrakowe – 95 % wyleczeń
    Stadium początkowe raka – 70% remisji
    Stadium zaawansowane – 10% remisji

    ad. III:

    Odezwały się głosy, że dopuszczenie prowadzenia zarejestrowanej działalności para-normalnej godzi w dobre imię zawodów takich jak lekarz czy psycholog (czy murarz, czy dekarz)…

    Może takie głosy się faktycznie odezwały, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że wpisanie na listę zawodów wróżki uwiarygadnia w pewnym sensie wróżbiarstwo. Homeopaci, którzy wpychają się na uczelnie medyczne, robią to w tym samym celu – “paczcie, a Akademia Medyczna w Fafystoku uczy homeopatii”, choćby tylko wynajęli od akademii salę po godzinach.

    ad. IV:

    Tak długo, jak faktycznie nie szkodzi – czemu zakazywać

    Ktoś tu chce zakazywać? Pozbawiać lekarzy-homeopatów prawa wykonywania zawodu lekarza – owszem, padł taki postulat i absolutnie się z nim zgadzam.

  17. April 14th, 2009 at 15:36 | #17

    @ migg:

    Już Ajurweda twierdzi, że śmiech to zdrowie!

  18. April 14th, 2009 at 16:35 | #18

    wo :

    No, Eli jednak się zapędził już do szydzenia z samej takiej hipotezy, że woda może “zapamietywać” czy potraktowano ją mikrofalami czy plazmą

    Chodziło mi o konkretny przypadek kolesia, który tutaj sugerował (albo bezpośrednio, albo ludzie, o których wspominał, nie pamiętam dobrze), że:
    a) woda poddana działaniu mikrofal staje się zła – jest szkodliwa dla organizmów żywych, choć żadne badania tego nie potwierdzają;
    b) istnieje firma, która wsparta nieopisaną szerzej technologią produkuje – korzystając z efektu rozbicia krytstalicznej struktury wody (czy podobna brednia) – jakieś kremy.

    Pisałem o homeopatycznej pamięci wody – czyli o sposobie zapamiętywania w wodzie informacji i rodzaju informacji jakie są zapamiętane – co jest w najlepszym wypadku paranauką czy ezoteryką, a dla Tekielego okultyzmem. Ja sobie wyobrażam (choć się naprawdę na tym nie znam), że woda ma jakieś odleciane właściwości fizykochemiczne, ale szczerze wątpię, by miało to cokolwiek wspólnego z pamięcią wody jak wyobrażają sobie ją homeopaci.

    Ja się przekonam do homeopatii i homeopatycznej koncepcji pamięci wody jak zobaczę homeopatyczny odrdzewiacz.

  19. April 14th, 2009 at 17:10 | #19

    migg :

    bart :
    Moon :
    Pomaga! Czasem ratuje życie…! Ale źle użyta może poważanie zaszkodzić, o czym się mało mówi.
    Mhm.
    Są tacy, którzy naprawdę byli blisko grobu, i im pomogło.
    Mhm.
    a moze to tak dziala?

    Zdrowy rechot dobry na wszystko… Po to pewnie spotykacie się u Barta. Aby po raz setny pośmiać się tego samego.

    Choć jestem ateistką, mam więcej szacunku do zatroskanego Roberta Tekieli, aniżeli do antyklerykałów-prześmiewców.

  20. April 14th, 2009 at 17:20 | #20

    eli.wurman :

    Ja sobie wyobrażam (choć się naprawdę na tym nie znam), że woda ma jakieś odleciane właściwości fizykochemiczne, ale szczerze wątpię, by miało to cokolwiek wspólnego z pamięcią wody jak wyobrażają sobie ją homeopaci.

    To mnie bawi i doprowadza do szału jednocześnie – ten występujący u handlarzy woo Zespół Dualizmu Naukowego. Z jednej strony naukowcy są głupi, bo my już od dwustu lat wiemy, że woda zapamiętuje lekarstwo, jak się nią walnie o kant skórzanej kanapy. Z drugiej strony, patrzcie, kationy Zundela! To one niosą nasze niewidoczne cząsteczki!

    Do dyskusji pod artykułem w GW włączył się internauta o nicku “homeopata” – na 1/10^-13 autor tekstu. I błysnął bon mocikiem “tacyście mundrzy, a tu zimna fuzja jednak jest!”. Już pomijam fakt, że niezupełnie jest, ale na Trygława, jeśli odkryjemy zimną fuzję, to zrobią to fizycy, a nie metafizycy!

    Moon :

    Choć jestem ateistką, mam więcej szacunku do zatroskanego Roberta Tekieli, aniżeli do antyklerykałów-prześmiewców.

    Jak tylko wlazłem na twojego blogaska i zobaczyłem te wszystkie kwiatki, jajeczka i lolkotki, wiedziałem, że będzie ubaw.

  21. April 14th, 2009 at 17:26 | #21

    Moon :

    Choć jestem ateistką, mam więcej szacunku do zatroskanego Roberta Tekieli, aniżeli do antyklerykałów-prześmiewców.

    Ale to kogoś interesuje?

  22. April 14th, 2009 at 17:32 | #22

    @Bart napisał:
    “Jak tylko wlazłem na twojego blogaska i zobaczyłem te wszystkie kwiatki, jajeczka i lolkotki, wiedziałem, że będzie ubaw.”

    Śmiech to zdrowie, więc po to tam są te lolkotki… Ale ja się śmieję, nie rechoczę.

    P.S.
    Ludzie nie dzielą się na grupy: oświeceni vs “ciemna masa”. Nawet nie jest to faktyczna opozycja.

    Nie potrafisz rozmawiać bez dziecinnych prób obrażania swojego adwersarza. Podobnie Twoi klakierzy. Na dobry początek tak tu ze mną wczoraj zacząłeś.

  23. April 14th, 2009 at 18:07 | #23

    Moon :

    Nie ufam wiarygodności badań naukowych nad homeopatią. Mam prawo mieć ograniczone zaufanie do ludzi i metod badawczych.

    Dobra, to teraz ja łyknę trolla. Ja mam bardzo ograniczone zaufanie do ludzi i metod badawczych. Dlatego właśnie żebym uwierzył w skuteczność czegokolwiek, musi to być przebadane podwójną ślepą próbą – czyli ani uczestnicy eksperymentu nie mogą wiedzieć, kto testuje prawdziwy środek a kto próbkę kontrolną, ani nie mogą tego wiedzieć organizatorzy eksperymentu, poza oczywiście jedną jedyną osobą, która tylko przygotowała próbki, do jednych lejąc wodę a do drugich Cudowny Środek. Dopiero jeśli pojawi się istotna różnica między stosującymi Cudowny Środek a stosującymi zwykłą wodę, w swoim ograniczonym zaufaniu uznam, że Cudowny Środek faktycznie nadaje się do tego, do czego jest reklamowany (czy chodzi o lek czy o środek do obniżania zużycia paliwa).

    Jak to się dzieje, że ludzie wierzą w coś, co przegrywa test podwójnej ślepej próby, usprawiedliwiają swoją wiarę… “ograniczonym zaufaniem”? Jeśli Twoje zaufanie ma być istotnie ograniczone, to powinnaś właśnie akceptować wyłącznie to, co przeszło rygorystyczne testy zgodne z powyższą procedurą. Ty tymczasem wykazujesz się bezpodstawnym zaufaniem do czyjejś ściemy – “zaufajcie mi, choć testy tego nie potwierdzają”.

  24. Patso
    April 14th, 2009 at 18:33 | #24

    @ Moon:
    Męcząca jesteś z tym swoim “zrozumiałam naturę Wszechświata, a wy niczego nie pojmujecie i jeszcze się wyśmiewacie, tak bardzo wami pogardzam, ale nie pójdę sobie, bo muszę się dowartościować”…

  25. April 14th, 2009 at 18:58 | #25

    @Patso

    To zupełnie nie tak… Nie zrozumiałam natury Wszechświata, tak jak większość normalnych ludzi.

    Odezwałam się tu, bo nie mogę pozwolić na to, aby ludzie, którzy prawie zupełnie nie próbowali na sobie homeopatii, wydawali AUTORYTARNE sądy na jej temat.

    @wo
    Dla redaktora Orlińskiego wszyscy są trollami. Nawet naszego kochanego Procesa7 raz splonkował. Oczywiście nie zamierzam polemizować z kimś, kto nazywa mnie trollem.

    @Bart
    Jeśli kiedyś Twojemu dziecku pomoże homeopatia, to wątpię, czy “odszczekasz” to wszystko. Czy starczy Ci odwagi?

  26. April 14th, 2009 at 19:18 | #26

    Moon :

    Odezwałam się tu, bo nie mogę pozwolić na to, aby ludzie, którzy prawie zupełnie nie próbowali na sobie homeopatii, wydawali autorytarne sądy na jej temat.

    Ależ ja widziałem homeopatię praktyczną, z całkiem niezłymi efektami – tyle tylko, że na sam koniec okazało się, że to nie homeopatia była okolicznością, która wyleczyła (co potwierdził nawrót schorzenia w podobnych warunkach). Widziałem też irydologa przy pracy (swoją drogą: jakiś zielonoświątkowy pastor czy inny kichuj).

    Moon :

    Dla redaktora Orlińskiego wszyscy są trollami.

    Bo wszyscy trollerzy to jedna rodzina,
    proces czy eli
    mirinda czy [wstaw tu nick który się rymuje]

    Moon :

    Nawet naszego kochanego Procesa7 raz splokował.

    ZOMFGLOL. Ale splonkował go za bucerę: bomiolsskasowałblogaska, łeeee. I za uwagę, że akcjonariat Agory ma radziecką strukturę, czego jednak nie chciał wytłumaczyć.

    Moon :

    Podobnie Twoi klakierzy.

    Tu nikt nikomu nie musi klakierować. Obstawiam, że gdyby przyszedł tu ktoś z poważnymi wynikami badań nad homeopatią a potwierdzającymi jej skuteczność to siłą rzeczy przyjęlibyśmy to do wiadomości. Na razie jednak jest odwrotnie. Rozsądne badania pokazują, że skuteczność homeo to ~placebo.

    Moon :

    Jeśli kiedyś Twojemu dziecku pomoże homeopatia

    A ile gryp/przeziębień/lekkich stanów zapalnych oskrzeli/ucha leczy się samo bo mamy, helołheloł: układ odpornościowy? A ktoś w między czasie łyka homeopillsy i opowiada potem: patrzcie, brałem oscilocośtam i grypa ustąpiła po 12 dniach!

    Moon :

    Czy starczy Ci odwagi?

    Nieładnie tak mówić za kogoś, ale uroję sobie teraz, że jestem Bartem i odpowiem: Oczywiście, zaraz po tym, jak Tobie starczy odwagi do przyznania, że oprócz gównowartych dowodów anegdotycznych nie masz nic na poparcie swojej tezy, a wszelkie poważne badania przeczą temu co ku uciesze lewacko-relatywistyczno-ateistyczno-cywilizacjośmierciowej gawiedzi głosisz.

  27. April 14th, 2009 at 19:33 | #27

    @eli.wurman

    A kto powiedział, że ja tu przyszłam, aby przedstawiać jakieś dowody?

    Wyraziłam tylko swoją opinię, wspomniałam o swoich doświadczeniach, dałam świadectwo… I wystarczy. Każdy sobie sam w główce ułoży, czy kupić, czy nie kupić tego typu lek.

  28. April 14th, 2009 at 19:57 | #28

    Moon :

    Ale ja się śmieję, nie rechoczę.

    In teh internets no one can hear whether you śmiejesz or you rechoczesz.

    Odezwałam się tu, bo nie mogę pozwolić na to, aby ludzie, którzy prawie zupełnie nie próbowali na sobie homeopatii, wydawali AUTORYTARNE sądy na jej temat.

    Bardzo chętnie je zmienię. Deklarowałem gdzieś w tasiemcowych dyskusjach na moim blogasku, że być może pewnego dnia odkryjemy homeopatyczną pamięć wody i fundamentalne błędy projektowe w eksperymentach wykazujących niemoc homeopatii – i wtedy będę miał za co przepraszać. Dopóki jednak żyjemy w wiekach ciemnych, to zwolennicy homeopatii wydają z siebie bezpodstawne i autorytarne odgłosy.

    Jeśli kiedyś Twojemu dziecku pomoże homeopatia, to wątpię, czy “odszczekasz” to wszystko. Czy starczy Ci odwagi?

    Szczerze mówiąc, nie zaprzątam sobie głowy taką hipotezą. Naczytałem się i nasłuchałem tyle o dowodach anegdotycznych, powrocie do średniej, efekcie potwierdzania i innych błędach, że nie miałbym podstaw do odszczekiwania czegokolwiek na przykładzie jednostkowej akcji z osobą, z którą łączy mnie emocjonalne zaangażowanie.

    Bardziej mnie męczy, co się stanie, jeśli medycyna zawiedzie mnie w ten czy inny sposób. Dotknie mnie nieuleczalna choroba, zostanę błędnie zdiagnozowany itd.

    Oczywiście nie zamierzam polemizować z kimś, kto nazywa mnie trollem.

    A to szkoda, że nie zamierzasz, bo red. Orliński wygłosił coś, co powinno ci dać do myślenia. W ogóle mam wrażenie, że ty tu nie przyszłaś rozmawiać…

    Wyraziłam tylko swoją opinię, wspomniałam o swoich doświadczeniach, dałam świadectwo… I wystarczy.

    …tylko gadać, pleść bez ładu i nie słuchać. Więc naprawdę już idź, bo męczysz.

  29. April 14th, 2009 at 19:58 | #29

    Co do podwójnej ślepej próby, o której już słyszałam.

    Wybrali do niej akurat takich, na których homeopatia nie działa… Bo nie działa na wszystkich, tylko na wrażliwe organizmy. Grupa nie była reprezentatywna. Nie raz pisano o źle przeprowadzonych testach na lekach.

  30. April 14th, 2009 at 20:11 | #30

    @ Moon:

    Wrażliwe to te, które mają jedno bardziej, czy te, które mają wzdłuż?

  31. April 14th, 2009 at 20:15 | #31

    Aha, i do podwójnej ślepej próby się nie wybiera. Się losuje, i to tak, żeby jak najbardziej oślepić komisję losującą. Np. przyszli uczestnicy eksperymentu dzwonią do pani pielęgniarki, która rzuca kostką i na tej podstawie przydziela ich do grupy. Wszystko po to, żeby uniknąć wpływu eksperymentatora na doświadczenie.

  32. April 14th, 2009 at 20:33 | #32

    Może przez przypadek wybrali akurat takich “mało wrażliwych”?

    Wrażliwe to te, które mają podwyższoną wrażliwość układu psychoneuroimmunologicznego, i hormonalnego, na dane substancje chemiczne/homeopatyczne.

    P.S.
    Tu też są ciekawe dane:
    http://www.homeopatia.home.pl/

  33. April 14th, 2009 at 20:35 | #33

    Moon :

    Wyraziłam tylko swoją opinię, wspomniałam o swoich doświadczeniach, dałam świadectwo… I wystarczy. Każdy sobie sam w główce ułoży, czy kupić, czy nie kupić tego typu lek.

    To nie są leki. Leki mają potwierdzone działanie. To są “preparaty”.

    Jeśli wyrażasz opinię i spotykasz sie z kontr(ale jednak!)argumentami to masz dwie opcje: albo przedstawić cokolwiek na potwierdzenie swoich obserwacji albo: Tuten, jak to? Nie wiesz gdzie Moon ma cycki na swoim blogusiu? Za majtami!.

    Moon :

    Wybrali do niej akurat takich, na których homeopatia nie działa…

    Sorejszyn, ale cierpisz na paranoję i masz urojenia. Poza tym: nie odpowiadasz na pytania w iście en-dżej-enowskim stylu, i to jest kolejny symptom. Cała rzecz rozbija się o to, czy nadajesz się na pacjentkę dr. House’a czy raczej na pacjentkę oddziału siostry Ratchet.

  34. April 14th, 2009 at 20:38 | #34

    Moon :

    Może przez przypadek wybrali akurat takich “mało wrażliwych”?

    Wysoki sądzie, siedziałem w kuchni i obierałem ziemniaki, brat wszedł, poślizgnął się na mokrej podłodze i nadział się na mój nóż. I tak trzydzieści dwa razy.

    Żeby nie było: już wiem, że z ciebie troll, ale uznałem, że przyda mi się trening polemiczny.

  35. April 14th, 2009 at 20:46 | #35

    Moon :

    ciekawe dane:

    O, to zdrowy rozsądek też się poddaje rozcieńczaniu O_o

  36. April 14th, 2009 at 20:52 | #36

    eli.wurman :

    To nie są leki. Leki mają potwierdzone działanie. To są “preparaty”.

    Powiedz to wikibucom…

  37. April 14th, 2009 at 20:58 | #37

    Jeśli Proces7 ma być bucem, to Wy tu jesteście mega-bucami. Serwujecie komuś swoje diagnozy jego rzekomej paranoi czy trollostwa, tylko dlatego, że ten ktoś poczytał o czymś w książkach czy Internecie, i teraz Wam to powtarza.

  38. April 14th, 2009 at 21:08 | #38

    Cytat:

    “Czy mówienie o braku badań w homeopatii jest uczciwe, gdy w samej medycynie tylko 13% obecnie stosowanych procedur terapeutycznych jest popartych definitywnymi dowodami skuteczności, zgodnymi z obowiązującymi standardami badań EBM (wg BMJ Clinical Evidence) i praktycznie nie przeprowadza się w szerszym zakresie badań wpływu leków konwencjonalnych na psychikę? Dlaczego przeciwnicy homeopatii posługują się ogólnymi, wynikającymi ze światopoglądu przesłankami, a zwolennicy praktycznym, własnym doświadczeniem?”

  39. Patso
    April 14th, 2009 at 21:09 | #39

    Moon :

    Serwujecie komuś swoje diagnozy jego rzekomej paranoi czy trollostwa, tylko dlatego, że ten ktoś poczytał o czymś w książkach czy Internecie, i teraz Wam to powtarza.

    I ja Ci powiem, że to nawet nie jest zła definicja…

  40. April 14th, 2009 at 21:12 | #40

    Moon :

    Jeśli Proces7 ma być bucem

    Proces okazał się być bucem, bo: jak już napisałem – jechał swoim emo w miejscu, gdzie nikt sobie tego nie życzył oraz skłamał twierdząc, że akcjonariat agory ma radziecką strukturę, czego nie chciał ani udowodnić ani odszczekać. Poza tym – bucerą jest jechanie ze swoim emo “omigodzamknęlimiblogaska” przez tak długi czas. Dorośli ludzie mówią: pfff, i idą dalej.

    Moon :

    Serwujecie komuś swoje diagnozy jego rzekomej paranoi

    Ja serwuję. Nie stosuj odpowiedzialności zbiorowej. Twoja rzekoma paranoja jest oczywiście rzekoma do czasu potwierdzenia, jednak są mocne symptomy, które zdradzają (forma wypowiedzi, nieumiejętność ustosunkowania się do argumentów, emocjonalny stosunek) że coś z Twoim postrzeganiem jest niezakoniecznie. Oczywiście możesz też stwierdzić, że to pasożyty w Twoim mózgu i leczyć je cukierkami z jakąś toksyną.

    Moon :

    toś poczytał o czymś w książkach czy Internecie, i teraz Wam to powtarza.

    Ja np. w jakichś książkach przeczytałem, że Bóg nas kocha, i dlatego nas stworzył i dlatego dał nam wolną wolę, że nas kocha, i tu na ziemi sobie cierpimy, dzięki czemu mógł udowodnić że nas kocha, wysyłając tu swojego syna, by ten cierpiał z nami, byśmy mogli zrozumieć, że nas kocha i kochać jego też. Ale mi to nie robi.

  41. April 14th, 2009 at 21:25 | #41

    Moon :

    Cytat:

    “Czy mówienie o braku badań w homeopatii jest uczciwe, gdy w samej medycynie tylko 13% obecnie stosowanych procedur terapeutycznych jest popartych definitywnymi dowodami skuteczności, zgodnymi z obowiązującymi standardami badań EBM (wg BMJ Clinical Evidence) i praktycznie nie przeprowadza się w szerszym zakresie badań wpływu leków konwencjonalnych na psychikę? Dlaczego przeciwnicy homeopatii posługują się ogólnymi, wynikającymi ze światopoglądu przesłankami, a zwolennicy praktycznym, własnym doświadczeniem?”

    Nyhyhyhy. Pan doktor Kokoszczyński tym tekstem oddał kilka strzałów w stopę – BTW, jeśli ktoś chce porozmawiać z doktorem Kokoszczyńskim, to zapraszam na forum,gazeta.pl – użytkownik “homeopata” to na 1/10^-13% on.

    Według BMJ Clinical Evidence faktycznie tylko 13% procedur spełnia najbardziej rygorystyczne standardy – warto dodać, że nie ma wśród nich ani jednej procedury homeopatycznej. Przeciwnicy homeopatii posługują się opracowaniami i twardymi wynikami badań klinicznych, a nie “ogólnymi, wynikającymi ze światopoglądu przesłankami”. A zwolennicy – owszem, tak jak ty, praktycznym własnym doświadczeniem. Nie uwierzycie, ale doktor homeopata Kokoszczyński jedzie mi właśnie na forum gazety emo “gdybyś widział łzy szczęścia w oczach rodziców”… :)

  42. April 14th, 2009 at 21:28 | #42

    Moon :

    tylko 13% obecnie stosowanych procedur terapeutycznych jest popartych definitywnymi dowodami skuteczności

    I tu wątpliwości:
    a) koleś robi hajs na homeopatii i w nią, najwyraźniej, wierzy;
    b) nie definuje “definitywnego dowodu skuteczności”;
    c) posługuje się terminem “procedura terapeutyczna” który, helołheloł, oznacza też np. to, co się robi w leczeniu alkoholizmu;
    d) nie wskazuje na źródło badań oprócz ogólnego stwierdzenia o BMJ.

    Innymi słowy jego wiarygodność leci trochę w dół.

    Bart :
    Wpadłem pod stół gdy przeczytałem:

    o porządkowaniu fraktali

  43. April 14th, 2009 at 21:29 | #43

    Aha, oprócz tych 13% procedur spełniających najwyższe wymogi jest jeszcze 23% dobrze potwierdzonych procedur, 8% procedur “przy których lekarz i pacjent powinni rozważyć ich korzyści i skutki uboczne” i 46% procedur, których efektywność nie została jeszcze porządnie zbadana.

  44. April 14th, 2009 at 21:30 | #44

    eli.wurman :

    nie wskazuje na źródło badań oprócz ogólnego stwierdzenia o BMJ.

    Wyguglałem.

  45. April 14th, 2009 at 21:33 | #45

    @ bart:
    A, to już wiem, dlaczego jak wrzucałem w pole “search” na stronie różne stringi to mi wyskakiwały różne rzeczy tylko nie to o co pytałem. A odpowiedź leży w jakimś “about-us-ie”.

  46. April 14th, 2009 at 21:45 | #46

    @eli.wurman napisał:

    Ja np. w jakichś książkach przeczytałem, że Bóg nas kocha, i dlatego nas stworzył i dlatego dał nam wolną wolę, że nas kocha, i tu na ziemi sobie cierpimy, dzięki czemu mógł udowodnić że nas kocha, wysyłając tu swojego syna, by ten cierpiał z nami, byśmy mogli zrozumieć, że nas kocha i kochać jego też.

    Ale powtarzanie zasłyszanych, czy przeczytanych, poglądów, w które z jakichś względów się uwierzyło nie świadczy o paranoi. Musiałbyś wysłać do szpitala psychiatrycznego wszystkich chrześcijan, i innych.

    Ty coś agresywny jesteś Wurman… Zajmij się swoimi robakami.

  47. April 14th, 2009 at 21:49 | #47

    Moon :

    Ty coś agresywny jesteś Wurman… Zajmij się swoimi robakami.

    A gdzie jakiś cytat z twojego nowego guru, doktora Kokoszczyńskiego?

  48. April 14th, 2009 at 21:57 | #48

    I jeszcze: mojemu chłopakowi w aptece zaproponowano dziś… Maść. Maść. Dla. Konia. W aptece. [nie mieści mi się to w głowie].

    Moon :

    Ale powtarzanie zasłyszanych, czy przeczytanych, poglądów, w które z jakichś względów się uwierzyło nie świadczy o paranoi.

    Oczywiście, o paranoi świadczą “jakieś względy”, które powodują, że wierzy się w coś, czego nie ma. U Ciebie te jakieś względy to jest uznanie, że ewolucja człowieka jest niedokończona (polecam to), istnieje jakieś przeznaczenie oraz mieszanie ezoteryki z fizyką.

    Moon :

    Musiałbyś wysłać do szpitala psychiatrycznego wszystkich chrześcijan, i innych.

    Ale przecież motyw wiary jest taki, że wychowanie+presja społeczna, a nie że faktycznie ktoś wierzy w chrześcijańskiego boga i całą resztę dupereli. Więc niekoniecznie wszystkich.

    Moon :

    Ty coś agresywny jesteś Wurman… Zajmij się swoimi robakami.

    Agresywny? W stosunku do trolla? Po prostu drę z Ciebie łacha próbując uzyskać punkt w którym puszczą Ci nerwy i polecisz z czymś, co ostatecznie przekreśli Twoje szanse na stwierdzenie czegokolwiek sensownego w dyskusji.

  49. Tutensramon
    April 14th, 2009 at 22:05 | #49

    eli.wurman :

    I jeszcze: mojemu chłopakowi w aptece zaproponowano dziś… Maść. Maść. Dla. Konia. W aptece. [nie mieści mi się to w głowie].

    A niby dlaczego nie? Taki lubrykant dla twojego chłopaka. Czy było na nim napisane “żel intymny nawilżający” ? Jak widać pani w aptece bezbłędnie oceniła klienta.

  50. April 14th, 2009 at 22:06 | #50

    @ Tutensramon:
    Tęskniłem :*

  51. April 14th, 2009 at 22:09 | #51

    eli.wurman. napisał:

    U Ciebie te jakieś względy to jest uznanie, że ewolucja człowieka jest niedokończona (…)

    Wszystko przyjmujesz dosłownie. Nie zrozumiałeś mojego “pół-żartem, pół-serio”.

  52. Tutensramon
    April 14th, 2009 at 22:09 | #52

    @ eli.wurman:
    Zróbcie razem: “ihahaha, ihahaha”!

  53. April 14th, 2009 at 22:13 | #53

    Moon :

    Wszystko przyjmujesz dosłownie… Nie zrozumiałeś mojego pół-żartem, pół-serio.

    Mam rozumieć że żartem była ewolucja, a niedokończona serio, czy odwrotnie?

    Tutensramon :

    Zróbcie razem: “ihahaha, ihahaha”!

    Oj, oczywiście, na twoją cześć :>

  54. April 14th, 2009 at 22:19 | #54

    @eli.wurman

    Odwrotnie. A raczej, jedno i drugie.

    P.S.
    Maść dla konia to ziołowy żel chłodzący. Nie nadaje się raczej do tych spraw.

  55. kabotyna
    April 14th, 2009 at 22:20 | #55

    Szybko! Teraz TVP2!

  56. April 14th, 2009 at 22:21 | #56

    bart :

    A gdzie jakiś cytat z twojego nowego guru, doktora Kokoszczyńskiego?

    Nie mogę się doczekać. To ja zacytuję doktora:

    Jeżeli cała czasoprzestrzeń sprowadza się do struktur fraktalnych, w praktyce mogłoby to znaczyć, że sposób, w jaki są przygotowywane leki homeopatyczne – polegający na rozcieńczaniu i wstrząsaniu substancji pierwotnej np. pochodzenia roślinnego czy zwierzęcego może prowadzić właśnie do uporządkowania fraktalnego wzorca czasoprzestrzeni charakterystycznego dla danej substancji. Istnieje zatem teoretyczna możliwość, że lek homeopatyczny wzmacnia i przekazuje informację o fraktalnym wzorcu materii pierwotnie w nim zawartej. Być może to porządkowanie ma naturę sinusoidalną, podobną do fali, czego dowodem może być sposób detekcji wysokich rozcieńczeń poprzez układy białkowe. Ostatnio zaczynają się pojawiać badania wskazujące na możliwy fizyczny wymiar działania leków homeopatycznych.

    Wspomnijmy uczciwie, że chorobotwórczy wpływ bakterii również negowano tylko dlatego, że nie umiano go potwierdzić, a twórca antyseptyki angielski chirurg Joseph Lister był wyśmiewany przez mu współczesnych.

  57. kabotyna
    April 14th, 2009 at 22:21 | #57

    Tuten jest kul. Eli potłuczony.

  58. April 14th, 2009 at 22:21 | #58

    kabotyna :

    Szybko! Teraz TVP2!

    Kurwa, nie mam telewizora, to okrucieństwo tak robić!

  59. April 14th, 2009 at 22:25 | #59

    Moon :

    Odwrotnie. A raczej, jedno i drugie.

    ?

    kabotyna :

    Szybko! Teraz TVP2!

    Romuald Jezus Chrstus, Elżbieta Tiara Gas i Mojżesz.

    Moon :

    Maść dla konia to ziołowy żel chłodzący. Nie nadaje się raczej do tych spraw.

    Ale że to ja nie rozumiem żartów?

    kabotyna :

    Tuten jest kul. Eli potłuczony.

    No jestem, i?

  60. kabotyna
    April 14th, 2009 at 22:32 | #60

    @eli

    i chuj

  61. April 14th, 2009 at 22:44 | #61

    Napisałam.
    “Odwrotnie. A raczej, jedno i drugie.”

    Całość ma być rozpatrywana w taki sposób, bez dzielenia na słówka.

  62. April 14th, 2009 at 22:44 | #62

    “Bo wszyscy trollerzy to jedna rodzina,
    proces czy eli
    mirinda czy [wstaw tu nick który się rymuje]”

    kabotyna?

  63. Tutensramon
    April 14th, 2009 at 22:44 | #63

    Moon :

    Maść dla konia to ziołowy żel chłodzący. Nie nadaje się raczej do tych spraw.

    “Maść dla konia”. Mi to się kojarzy z jednym,ale mi się wszystko z tym kojarzy.

    PS. Moon. Skąd wiesz, że się nie nadaje? Nieprzyjemnie jest ?

  64. April 14th, 2009 at 23:01 | #64

    Tuten, przyznaj się, to od Ciebie jest referral: http://www.masturbacja za pomocom zwierzont.

    @ Ausir:
    O, dokładnie tak, a więc chwyćmy się za ręce i zaśpiewajmy razem:

    Bo wszyscy trollerzy to jedna rodzina,
    proces czy eli
    mirinda czy kabotyna

  65. RobertP
    April 14th, 2009 at 23:21 | #65

    eli.wurman :

    I jeszcze: mojemu chłopakowi w aptece zaproponowano dziś… Maść. Maść. Dla. Konia. W aptece. [nie mieści mi się to w głowie].

    E, to był hicior na różnych sportowych forach jakiś czas temu.
    Zerknąłem wtedy w skład, Arnika, mentol, kamfora – a BenGay droższy.
    No i ja mam tak owłosione nogi, że specyfiki dla sierciuchów lepiej do skóry dotrą.

  66. doktur
    April 14th, 2009 at 23:23 | #66

    eli.wurman :

    O, dokładnie tak, a więc chwyćmy się za ręce i zaśpiewajmy razem:
    Bo wszyscy trollerzy to jedna rodzina,
    proces czy eli
    mirinda czy kabotyna

    Jak kabotyna to nie może być mirinda bo wtedy trzeci wers ma za dużo sylab. Żeby się dało śpiewać to mirindę trzeba zmienić na cokolwiek jednosylabowego. bart? wo? Już wiem: moon.

  67. April 14th, 2009 at 23:28 | #67

    @maść dla konia:

    Phi.

  68. Tutensramon
    April 14th, 2009 at 23:34 | #68

    @ eli.wurman:
    Oczywiście.

    Więc zarżyjcie analni junacy
    Niech końska maść was prowadzi do orgazmu
    Niech hemoroidy zakrwawią radośnie
    Aby znów Tuten mógł śmiać się z pogardą

    Brawo Ja.
    Jednak tylko komuch umi tak pięknie ;)

  69. Tutensramon
    April 14th, 2009 at 23:42 | #69

    bart :

    @maść dla konia:
    Phi.

    Bart. Ile jest tam twojego udziału? :)
    Bardzo podobało mi się to o żarciu paszy dla konia przy robieniu masy :)

  70. April 14th, 2009 at 23:43 | #70

    Dla świń! Kupił worek 25 kg!

  71. Tutensramon
    April 14th, 2009 at 23:45 | #71

    @ bart:
    Sorry. Końskie sprawy eli von wurmana mnie zagalopowały. ;)
    ps. żałuj, że nie masz telewizora. Program na 2 tv był prześliczny.

  72. kabotyna
    April 14th, 2009 at 23:55 | #72

    Ausir mnie strollował. Buuuuuu….

  73. April 14th, 2009 at 23:57 | #73

    A bo to moja wina, że się rymujesz?

  74. April 15th, 2009 at 00:04 | #74
  75. April 15th, 2009 at 00:19 | #75

    @eli i cycuś

    Zaraz pomyślę, że jesteś tit-curious.

  76. April 15th, 2009 at 00:23 | #76

    mrw :

    Zaraz pomyślę, że jesteś tit-curious.

    Coś we mnie pękło, kiedy bart pokazał mi to.

  77. April 15th, 2009 at 00:29 | #77

    Ała. Teraz coś we mnie pękło.

  78. April 15th, 2009 at 00:31 | #78

    A przed momentem dosłownie, na ITV, reklama: “Wielkie cyce w Twoim telefonie, wyślij sms o treści CYCKI”.

  79. Tutensramon
    April 15th, 2009 at 00:37 | #79

    @ eli.wurman:
    A na jaki numer, bo jestem zainteresowany.

  80. krystyna.ch
    April 15th, 2009 at 01:45 | #80

    “Jeśli przymiotnik pełni w zdaniu funkcję imiesłowu czasownikowego, “nie” piszemy osobno.”

    Kij z homeopatią, ale tu złamałam klawiaturę własną twarzą.

    1. Nie ma takiego imiesłowu jak “czasownikowy”. Są imiesłowy przymiotnikowe i przysłówkowe.
    2. Przymiotnik nie może pełnić “funkcji imiesłowu”, tak jak czasownik nie może pełnić funkcji rzeczownika, a Przemysław Gosiewski – twojej starej.
    3. Czasownik, przymiotnik i imiesłów w ogóle nie pełnią w zdaniu żadnej funkcji, bo to nie są pojęcia określające części zdania.
    4. Według obecnych zasad pisowni “nie” z imiesłowami przymiotnikowymi piszemy łącznie zawsze.
    5. I wszystko to w programie szóstej klasy szkoły podstawowej.

  81. April 15th, 2009 at 02:01 | #81

    Ale z imiesłowami przysłówkowymi piszemy osobno! Tak jak ja to zrobiłam…
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Imies%C5%82%C3%B3w

    Kwestia formalnego nazewnictwa jest tu mniej istotna. Polonistykę robiłam prawie 20 lat temu. Miałam prawo coś przekręcić. W szkole nie pracuję, nie “tłukę” tych nazw na co dzień.

  82. April 15th, 2009 at 02:38 | #82

    Nie miała się czego czepić, tylko imiesłowu:)

  83. April 15th, 2009 at 02:42 | #83

    Moon :

    Polonistykę robiłam 20 lat temu.

    No nie, ratujcie mnie, Pańcia Polonistka. Tym samym trafiasz do mojej kolekcji dowodów anegdotycznych tyczących się polonistek, dziękuję :*

  84. April 15th, 2009 at 02:52 | #84

    A to Wurman się podszywa… Nie polonistka. Nigdy nie pracowałam jako polonistka.

  85. April 15th, 2009 at 02:58 | #85

    Moon :

    A to Wurman się podszywa

    Niby za kogo?

    Moon :

    Nie polonistka. Nigdy nie pracowałam jako polonistka.

    Przyjmuję Krzywdzące Uogólnienie, że polonistka – ktoś, kto studiował/skończył polonistykę, więc pisząc, że Polonistykę robiłam 20 lat temu idealnie mi pasujesz do mojego KO.

    I jeszcze wierszyk.

  86. April 15th, 2009 at 03:00 | #86

    A jednak ktoś bezczelnie próbuje mi robić wodę z mózgu, licząc na moje zmęczenie…

    Te imiesłowy nazywało się potocznie czasownikowymi, dlatego tak napisałam.

  87. April 15th, 2009 at 03:03 | #87

    Ty masz Wurman jakąś głęboka traumę, którą uzewnętrzniasz w mało cywilizowany sposób.

  88. April 15th, 2009 at 03:08 | #88

    Moon :

    Ty masz Wurman jakąś głęboka traumę, którą uzewnętrzniasz w mało cywilizowany sposób.

    Ależ gdzie, ja po prostu lubię sobie potrollować for da lulz. A już zarzutu o “mało cywilizowany sposób” mojego trollowania nie rozumiem zupełnie. Znaczy co w nim jest mało cywilizowane? [i pliz, odpowiedz na pytanie, a nie uciekaj w njn-nowskim stylu].

  89. April 15th, 2009 at 03:16 | #89

    Ludzie kulturalni charakteryzują się nie tylko wykształceniem i obyciem, ale również, i głównie, delikatnością uczuć, czego zupełnie nie zauważam u większości uczestników tej dyskusji.

  90. April 15th, 2009 at 03:32 | #90

    Moon :

    również, i głównie, delikatnością uczuć,

    Okay, ale prosiłem, żebyś nie uciekała w stylu NJN, tylko odniosła się bezpośrednio do mojego pytania o mało cywilizowany sposób uzewnętrzniania mojej rzekomej traumy (która faktycznie jest trollingiem for da lulz, ale oczywiście możesz nazywać to Susan). Ty natomiast odwołałaś się do jakiejś ogólności komentatorów tego bloga.

    Będę pisał za siebie, bo się nie czuję w mocy wypowiadać za kogokolwiek z komentatorów:
    delikatność uczuć:
    czym stwierdzasz delikatność uczuć? Ontometrem inż. Mruwnicy? Masz może do tego specjalnie spreparowany woltomierz? I na czym miałaby polegać ta “delikatność uczuć”, jak powinna być wyrażona, żebyś uznała ją za dostatecznie delikatną? I dlaczego uważasz, że powinienem wykazywać się jakąś delikatnością? Żeby co? Żeby kogoś nie urazić lub przypasować się do czyjegoś modelu? Po co – skoro tu, w tym miejscu w którym jestem, to co i jak piszę jest w jakiś sposób akceptowane, bo w żadnym momencie nie ma tu złych intencji. Trollerstwo jest tu uprawiane dla żartów, i nikt się nie obraża np. na homofobiczne(?) wstawki Tutena, bo nie ma o co.

  91. April 15th, 2009 at 04:15 | #91

    Odpowiedziałam Ci, ale komentarz po jakimś czasie zniknął. Nie będę powtarzała, to bez sensu w tej sytuacji.

  92. April 15th, 2009 at 04:18 | #92

    Moon :

    Nie będę powtarzała, to bez sensu w tej sytuacji.

    Błąd serwera zapewne – przed wysłaniem komentarza dobrze jest skopiować go do notatnika. Ale jeśli piszesz, że się pojawił – to dziwne, od razu dostałbym go na maila. Może napisz w skrócie, raz jeszcze.

  93. April 15th, 2009 at 04:26 | #93

    Pojawił się, był jakiś czas. Potem “oczekiwał na moderację”, a potem zniknął.

    Nie mam siły tego powtarzać. Może jutro będzie przywrócony.

  94. April 15th, 2009 at 04:28 | #94

    O znowu go widzę…

    Your comment is awaiting moderation.

    Trzeba uważać, bo ja się tu pojawiłam… A ja nie jestem trollem żadnego rodzaju. Twierdzą tak tylko ci, którzy nie rozumieją metaforycznego sensu niektórych moich sformułowań.

    I nie rozumiem trollowatych zachowań. Dla mnie to wszystko gruboskórność, ale osobiście mnie to tak bardzo nie uraża. Ja po prostu nie lubię takich klimatów. Za dorosła jestem na to. Przyszłam tu, bo musiałam coś sprostować.”

  95. April 15th, 2009 at 04:48 | #95

    Moon :

    O znowu go widzę…

    A więc spamołap Cię chwycił (czasem się to zdarza).

    I jechane:

    Moon :

    Trzeba uważać, bo ja się tu pojawiłam…

    Ale to nie jest żadna okoliczność. Jesteś po prostu nickiem w internecie – nie ma więc żadnego powodu, żeby dawać faka na Twoje emo.

    Moon :

    A ja nie jestem trollem żadnego rodzaju.

    W internecie każdy z nas czasem jest trollem.

    Moon :

    Twierdzą tak tylko ci, którzy nie rozumieją metaforycznego sensu niektórych moich sformułowań.

    Tak sformułowane zdanie zapala lampkę “troll-alert”. Niestety – Twoje “metafory” są tak skonstruowane, że nie da się z nich wyczytać nic poza “ezoteryka+odjechanie”. I to jest Twój problem, miałaś nie raz wprost zadane pytania o rzeczy, które kryjesz za pojęciem “metafory”, ale z żadnej szansy nie skorzystałaś.

    Moon :

    Dla mnie to wszystko gruboskórność

    Taki styl po prostu. Nic więcej. Nie przypisuj wydumanych znaczeń do stylu internetowej dyskusji.

    Moon :

    Ja po prostu nie lubię takich klimatów.

    Coś jednak powoduje, że ciągle tu jesteś, zamiast tupnąć nóżką i odlecieć w swój fap-circle.

    Moon :

    Przyszłam tu, bo musiałam coś sprostować

    I całe Twoje sprostowanie skończyło się na przytoczeniu kilku dowodów anegdotycznych oraz cytatów z kolesia, który zmanipulował treść (patrz: “tylko 13%”). Poproszona o jakikolwiek dowód, albo o przeanalizowanie przedstawionych dowodów zaczęłaś uciekać w jakieś emo.

  96. April 15th, 2009 at 05:19 | #96

    Ja się tak łatwo nie wystraszam, aby zaraz uciekać… Musiałam lepiej poznać nowe środowisko, mimo trudności.

    Szanse tu jakieś miałam dawane? Zabawne.

    Nie moja wina, że nie każdy rozumie odpowiedzi nie-wprost. Ja nie umiem mówić inaczej.

  97. April 15th, 2009 at 05:27 | #97

    Moon :

    Szanse tu jakieś miałam dawane? Zabawne.

    Oczywiście, każdorazowo taką szansą była prośba o przedstawienie dowodów na poparcie tego, co mówisz. Lub moje pytania: co rozumiesz przez pojęcie “nauka” oraz podobne. Nikt Cię nie obrażał, nikt nie ubliżał, nikt nawet nie wyjechał z “Twojej Starej”.

    Moon :

    Nie moja wina, że nie każdy rozumie odpowiedzi nie-wprost.

    Kiedy brak jest wspólnego kontekstu, trudno oczekiwać, że ktokolwiek będzie rozumiał taki rodzaj odpowiedzi.

    Moon :

    Ja nie umiem inaczej mówić.

    W takim razie nie dziw się, że nie jesteś rozumiana.

  98. April 15th, 2009 at 05:43 | #98

    Musiałam się obracać w bardzo hermetycznym środowisku… Ale na moim blogu ludzie mnie rozumieją. I nie tylko tam.

  99. AJ
    April 15th, 2009 at 06:11 | #99

    Moon :

    Te imiesłowy nazywało się potocznie czasownikowymi, dlatego tak napisałam.

    Nie wiem gdzie. Przecież to wskazuje na zupełne niezrozumienie.

  100. zasm
    April 15th, 2009 at 08:38 | #100

    Moon :

    Musiałam się obracać w bardzo hermetycznym środowisku… Ale na moim blogu ludzie mnie rozumieją. I nie tylko tam.

    żyletkę?

Comment pages
1 2 3 4 5 8 1900
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)