Archive

Archive for the ‘Politiko’ Category

Kolejne nadużycie semantyczne?

May 11th, 2007 17 comments

Stali czytelnicy bloga wiedzą, że rzadko piszę o tzw. IV RP, wolę raczej poruszać się po jej ekstremach. Cała ta Czwarta Rzeczpospolita jawi mi się jako konstrukt medialny, coś, co nie istnieje w rzeczywistości. Autorzy tego konstruktu kreują dla nas telenowelę o walce ze złym Układem, choć efekty tej walki w realnym świecie są raczej marne. Czuję się, jakby rzucano we mnie cały czas małymi kamyczkami, zapowiadając, że za chwilę dostanę porażający cios cegłą. Dostaję raport o działalności WSI w mediach (z którego wynika, że większy wpływ na czwartą władzę ma dawne ZHP), okazuje się, że proboszcz z “M jak Miłość” donosił na Mostowiaka, w końcu na moich oczach atakuje się Układ w służbie zdrowia, aresztując doktora G. i oskarżając go o łapownictwo. Ba, żeby tylko — również o to, że nie otrzymawszy łapówki od rodziny pacjenta, odłączył go od aparatury podtrzymującej życie. Krótko mówiąc — zabił. Minister sprawiedliwości na konferencji prasowej feruje wyrok, mówiąc:

ziobro.jpg

W tym niestety smutnym poznawaniu prawdy możemy powiedzieć o ważnym wydarzeniu w tym tego słowa znaczeniu, że już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie.

Ponieważ sądy nie kierują się wyczuciem dramatyzmu właściwym dla telenowel, konfrontacja wątku serialowego z rzeczywistością jest jak zderzenie bociana z Boeingiem: sąd stwierdza, że nie istnieje nawet prawdopodobieństwo, żeby doktor G. kogokolwiek zabił i decyduje o wypuszczeniu go za kaucją (kiedy to piszę, sąd apelacyjny wstrzymuje wypuszczenie doktora G. do czasu zapoznania się z aktami dostarczonymi przez prokuraturę, która odwołała się do SA od decyzji sądu okręgowego). Sam Ziobro tłumaczy zaś, że jego słowa zostały źle zrozumiane, bo, cytując gazetę.pl…

…stwierdził wtedy, że “ten pan nigdy już nikogo więcej nie zabije”, a nie powiedział, że ten pan kogokolwiek zabił. To — zdaniem Zbigniewa Ziobro — jest bardzo duża różnica. Minister sprawiedliwości tłumaczy, że to tak jak z pijanym kierowcą, który kogoś zabił. Odbierając mu prawo jazdy, można powiedzieć, że ten ktoś nigdy więcej nikogo nie zabije, bez względu na to, czy zrobił to umyślnie, czy też nie, bo o tym decyduje sąd.

Jeśli dobrze rozumiem tę wypowiedź, doktor G. według Ziobry jednak kogoś zabił, nie wiadomo tylko, czy specjalnie, czy niechcący — tak wynika z drugiej części. Z pierwszej za to wnioskuję, że zwrot “ten pan nigdy już nikogo nie zabije” nie sugeruje, że kogoś on w przeszłości zabił.

Hmm.

Wyobraźmy sobie, że wpadam na mieście na znajomego, który to przypadkowe spotkanie chce uczcić piwkiem w knajpie. Z godnością odpowiadam, że nie spożywam już alkoholu. “Świetnie”, cieszy się ów znajomy, “a więc nie będziesz już bił żony po pijaku?”.

Czy z tego dialogu wynika, że zdarzyło mi się zbić żonę po pijanemu? Odpowiedzi można słać na otkrytkach bezpośrednio do Zbysia na adres ministerstwa. Mi ta porażająca wiedza niepotrzebna.

Fot. Życie Warszawy

Tags:

Tajna broń Pokolenia JP2 znów uderza

May 7th, 2007 9 comments

z4048181x.jpgPrzeczytałem na mediafunie, że Ewie Sowińskiej i Tomaszowi Bilickiemu aphextwinowe billboardy Playa kojarzą się z pedofilią. Jak słyszę “Ewa Sowińska”, to robię takie Hyyyyyyy… i rzucam się do czytania. Postanowiłem więc sprawdzić, kim jest jej towarzysz z notki. Pan Bilicki okazał się być zastępcą dyrektora do spraw programowych Centrum Służby Rodzinie. Mają stronę internetową, postanowiłem zwiedzić. Nie znalazłem niestety zbyt wielu kwiatków dla spragnionych monstrualnych erupcji ciasnoty. Za to przyniosłem wam stamtąd naprawdę wspaniałego animowanego gifa:

banner1a.gif

Fot. billboardu: Jacek Lagowski/AG

Ciąć czy nie ciąć

April 20th, 2007 13 comments

Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła. (Rdz 3,16)

1162799947.jpgOdpuściłem sobie trochę ostatnio pisanie o polityce, bo jakoś nie miałem nastroju. Czytuję o bohaterskim Jurku, którego za konsekwencję wobec własnej mentalnej ciasnoty chwalą nawet lewicowcy, i nie chce mi się normalnie. Trzeba było naprawdę silnego bodźca, żeby mnie skłonić. No i w końcu się trafił — u Azraela na blogu.

Kim jest ów uśmiechnięty łysawy pan na zdjęciu? Ten pan to Bogdan Chazan. Bogdan Chazan jest profesorem. Jest również ÜberCiasnym. Na tym jego funkcje społeczne się nie kończą — tak się składa, że Ministerstwo Zdrowia zatrudnia go jako eksperta. Ostatnio wpadł na pomysł ograniczenia liczby cesarskich cięć na porodówkach. I wie, jak to zrobić — NFZ będzie refundował cesarki tak samo jak porody naturalne, a tak się składa, że cesarki kosztują szpital dużo więcej.

Postanowiłem, że ograniczę przeklinanie na blogu, bo to dowód niedojrzałości psychicznej. Wstyd mi więc, bracia i siostry, ale muszę: kurwa, ja pierdolę, co za gość.

Jeżeli takie rozporządzenie wejdzie w życie, poza faktycznym gwałtownym spadkiem ilości dokonywanych cesarek możemy spodziewać się a) wzrostu liczby aborcji, b) większej ilości niepełnosprawnych dzieci i c) spadku liczby urodzeń. Dlaczego? Już mówię.

Znam osobiście kobietę, która zrezygnowała z aborcji tylko dlatego, że jej okulista przysiągł na kolanach, że wystawi zalecenie przeprowadzenia cięcia cesarskiego. Tyle jeśli chodzi o pierwszy punkt.

Drugi punkt jest jeszcze fajniejszy. Kiedy moja żona Martynka rodziła mojego syna Mikołajka, okazało się, że pępowina owinęła mu się wokół szyi. Zawiązane naprędce konsylium lekarskie postanowiło, że damy radę bez cięcia. Konsylium działało w strasznych warunkach, baba wrzeszczy, chłop mdleje, położna walczy, ciemno, głośno. Wierzyłem i wierzę do dziś, że podjęli najlepszą możliwą decyzję, podyktowaną wyłącznie względami medycznymi i płynącą z ich doświadczenia.

Decyzja została podjęta, Mikołajek wyszedł na świat drogą standardową. Pępowina go lekko tylko poddusiła, więc nie zgarnął maksymalnej ilości punktów Apgar, ale nic mu się poważnego nie stało. Zawdzięczamy to jednak mistrzowskiej akcji w wykonaniu dwojga świetnych lekarzy i położnej-czarodziejki. Co by się jednak stało, gdybyśmy nie byli w tak dobrych rękach, a w dodatku na właścicielach owych rąk ciążyłaby presja finansowa? Chciałbym wierzyć, że szpitalna kasa nie wpłynęłaby na decyzję “ciąć czy nie ciąć”; chciałbym, ale zamiast na wierze wolę opierać się na wyobraźni. Ta zaś podpowiada mi, że spokojnie mógłby się zdarzyć przypadek, w którym przy szansach 50-50 argument o kasie byłby decydujący.

Ad. c): Ilość cesarskich cięć na świecie rośnie, zwłaszcza w bogatych krajach. Rośnie z prostego powodu — dla wygody rodzących kobiet. Śmiem przypuszczać, że opcja cesarki czy innego ograniczenia bólu porodu sprawia, że więcej kobiet decyduje się na dziecko. W szkole rodzenia, do której chodziliśmy, nie było oczywiście zdecydowanych na cesarkę, bo dla nich szkoła rodzenia to strata czasu. Za to na dziesięć kobiet uczęszczających na te zajęcia, jedna głośno deklarowała, że jeszcze na izbie przyjęć zażyczy sobie znieczulenia i pozwie szpital do sądu, jak jej tego nie zapewni. Znaczy, kobiety się boją…

No ale słowo “wygoda” może się odnosić wyłącznie do żyjącej i czującej istoty posiadającej własną godność, nie zaś do przedmiotu. Zaś dla Ciasnego idioty, który kieruje się w życiu zapisami z książeczki, z której cytatem rozpocząłem ten wpis, zwrot “wygoda rodzącej” to zapewne oksymoron.

Na marginesie: Azrael zaczerpnął swój wpis z informacji w “Dzienniku”. Tam też można przeczytać zdanie:

Z kolei dr Wojciech Puzyna, dyrektor warszawskiego Szpitala św. Zofii, w którym zdarzyły się głośne przypadki śmierci dziecka lub kalectwa na skutek niezastosowania cesarskiego cięcia, przyznaje: “Jest coraz więcej kobiet, które skarżą szpital, bo ich poród zakończył się urodzeniem niepełnosprawnego dziecka”.

Trochę to brzmi, jakby szpital św. Zofii był umieralnią. Otóż nie jest — jest to jedno z najlepszych miejsc do rodzenia dzieci w Warszawie. Obie moje latorośle tam właśnie przyszły na świat i mogę o tym szpitalu mówić wyłącznie w superlatywach. Na przykład wspomniane wyżej konsylium odbyło się za pomocą cicho rzucanych półsłówek i komend; moja żona musiała dowiedzieć się ode mnie po porodzie, że w ogóle coś się działo złego. Ekipa dwojga lekarzy i dwóch położnych debatujących nad tym, czy mój syn może się udusić, czy nie, przeprowadziła ową dyskusję tak dyskretnie, że Martynka nic nie zauważyła.

Wprost z ust ciepłego chłopca

April 11th, 2007 9 comments

s18_c.jpgPoseł WuWu najedzony po świętach i w związku z tym w dobrej formie. Dziś na swoim blogu przyczepił się do życzeń świątecznych w “Wyborczej” — że życzyła “pogodnej magii” Świąt Wielkanocnych…

Pamiętam, jak różne oszołomy już kilkanaście lat temu podejrzewały Michnikową ferajnę o kabałę, ezoteryzm, okultyzm i temu podobne. No i mają teraz namacalny dowód. Swoją drogą trudno wymagać od tej redakcji, żeby z entuzjazmem utożsamiła się z katolickimi świętami. Ani to dla nich tradycja rodzinna, ani światopoglądowa.

Chciałem coś skrobnąć w komentarzach pod wpisem o słabych ludziach, którzy kombinują, żeby nie powiedzieć “żydokomuna” i wymyślają zamiast tego jakieś dziwne teksty o tradycji rodzinnej. Ale Onet zeżarł mój komentarz. Najwyraźniej jest blokada na słowo “bucu”.

fot. Wprost

Wielka strata

March 20th, 2007 5 comments

5138.jpgPoseł Masin skasował swojego bloga!

Nie wiem, dlaczego, może ktoś mu zasugerował, że z tym Bartoszewskim to przesadził. Albo jako nowy wiceminister sportu (wchodzi na boisko za Radka “Duce” Pardę) nie będzie już miał czasu na dzielenie się swymi przemyśleniami z internautami. Albo LPR stawia teraz na Krzysia Bosaka po jego triumfie w programie Wojewódzkiego (jak to robi Młodzież Wszechpolska? Na Bosaka!) i Arnie musi usunąć się w cień. A może po prostu zaszczuły chłopaka masońskie skurwysyny, się wnerwił i zdjął bloga.

Choć nawet komentować nie można było. To czym tu się denerwować, panie pośle?

Tags: