Wynik wyborów ucieszył mnie bardzo, jednak nie dlatego, że jestem kibicem Platformy. Poczułem ulgę, bowiem okazało się, że różni skretyniali frustraci zasiedlający internety nie są reprezentatywną próbką polskiego społeczeństwa. I nie mówię tu o elicie w rodzaju redaktorów “Rzepy”, ale o masach bezimiennych komentatorów Pardonu czy Salonu24.
W ostatnich dniach nadeszła kolejna fala odprężenia w moim organizmie. Od dłuższego czasu dźwięczał mi w uszach komentarz kolegi Owcy, który zapytał mnie: “A co, jeśli to ONI mają rację?”. No właśnie, może warto zastanowić się post factum, czy PiS aby nie miał racji, czy nie byli to prawdziwi moralni krzyżowcy, których rządy po jakimś czasie przyniosłyby oczyszczenie państwa. Może był to rząd inny niż pozostałe, niosący kaganek odnowy moralnej i obsadzający państwowe posady swoimi ludźmi tylko w celu zadania ciosu rakowi toczącemu Polskę, niczym dowódca rozmieszczający żołnierzy na strategicznych pozycjach?
Moje wątpliwości zostały rozwiane. Czy gdybym był moralnym krzyżowcem, w ostatniej chwili awansowałbym swoich na stanowiska z wyższymi pensjami i dużo większymi odprawami? Czy w gronie takich osób znalazłaby się kobieta, której główną zasługą było obdarzanie mnie w swoim czasie miłością francuską?
Fakt, gdybym był pokonanym moralnym krzyżowcem, namaściłbym swojego zwycięskiego rywala na premiera w błyskawicznej procedurze w poczekalni pałacu, i to po długim, kilkutygodniowym milczeniu. To mieści się w moim manichejskim pojmowaniu świata. Z drugiej strony, postąpiłbym tak również wtedy, gdybym był zwykłym obrażalskim bucem.
Takie hasło przywitało mnie po wejściu na masin.blog.onet.pl…
Przykro nam, blog o podanym adresie został zablokowany ze względów regulaminowych.
Zapraszamy do wyszukania innego bloga.
Masin.home.pl nie odpowiada.
Strona sejmowa Masina zniknęła.
WTF?! Na śmietniku historii nie działa Internet?
Czytam sobie moje internetowe gazety oraz inne czasopisma lub witryny i oczom nie wierzę:
- Podobno określenie “bracia Kaczyńscy” jest obraźliwe.
- Podobno publicysta wkrótce niezależny Ziemkiewicz dostrzegł w homoseksualistach swoich współobywateli, co nie oznacza jeszcze, że ma tych zboczeńców lubić lub, Hospody pomiłuj, szanować.
- Nie podobno, lecz na pewno Arnold Wiktor Masin zdobył w tych wyborach 750 głosów. Gorycz porażki słodzi mu fakt, że to więcej niż prof. Bartoszewski, jego ulubiona postać historyczna.
- Na pewno też widziałem dziś w metrze billboard “Polska na dobrej drodze”, sfinansowany przez Komitet Wyborczy PiS. Pożałowałem od razu, że na nich nie głosowałem, bo prorocy znakomicie sprawdzają się jako władcy. Z drugiej strony, gdybyśmy na nich głosowali, proroctwo by się nie spełniło, czyli też źle. Ot, continuum.
Wszystko już chyba zostało powiedziane w blogosferze. Mogę tylko dodać, że się bardzo cieszę i po raz pierwszy od dawna jestem dumny z mojego narodu, mimo że zamieniliśmy tylko kartofle na frytki, względnie frakcję toruńską na frakcję łagiewnicką.
Warto zachować dla potomności dwa bon moty z wieczoru wyborczego w TVN24 (jakoś nie mogłem się przemóc i włączyć TVP):
-
Poseł PiS Cymański (ten od mamy w berecie słuchającej Radia Maryja) zwraca się do Radka Sikorskiego: “Przyzna pan, panie pośle, że pod takim ostrzałem przeprowadzić 150 żołnierzy to chyba sukces”. Sikorski (lub Borowski, odpowiedź poleciała zza kadru) ripostuje: “Jeszcze kilka takich sukcesów i skończycie jak wasze przystawki”.
- Bronisław Wildstein do Janusza Majcherka z “Tygodnika Powszechnego”, cieszącego się ze zwycięstwa PO: “Nie lubię, gdy dziennikarze są propagandzistami”. Tak, ten Wildstein, z tej “Rzeczypospolitej”.
On a personal note: o czym ja teraz będę pisał w blogu, kiedy LPRUPRPR nawet się na subwencje nie załapał? Czarna przyszłość przede mną. Może jakąś sondę rozpiszę, to mi podpowiecie…
…a dziś pisze o tym pardon.pl:
Oto kolejny absurd politycznej poprawności. Kalifornia zakazała używania w podręcznikach słów “mama” i “tata”. Dlaczego? Żeby nie urazić homoseksualistów, sugerując dzieciom, iż normalna rodzina to taka, w której rodzice są różnej płci.
Nie. Nie zakazała.
W ustawie znalazł się nawet zapis o pozwalaniu małym chłopcom na korzystanie z damskich przebieralni i odwrotnie. Zapewne po to, by mogły sobie jak najszybciej sprawdzić, czy nie mają ciągot w kierunku transseksualizmu. I ewentualnie dokonać świadomego wyboru.
Nie. Nie znalazł się. Ale kretyni rozgłaszający te homofobiczne bzdury bazują na tym, że nikomu nie będzie się chciało czytać materiałów źródłowych.
Takie są efekty czerpania informacji z World Net Daily, czyli takiego amerykańskiego “Naszego Dziennika”, tylko bardziej kłamliwego. Wiecie co? Już mi się nawet nie chce o czymś takim gadać. Zmieńcie sobie, pardonowcy, slogan na “Poppolityka, półprawdy, kłamstwa i bzdury”. Zmieńcie albo spierdalajcie.