Archive

Archive for the ‘Personalo’ Category

Rzucam

July 20th, 2006 4 comments

samneill.jpgNo rzucam, rzucam. Moja córka kończy dziś dwa lata, to dobra okazja i nie zamierzam jej spieprzyć. Rzucam metodą “na harkor”. Na harkor rzuca się tak, że poprzedniego wieczora wypala się tyle, ile się da bez wyrzygania, a co zostanie w paczce, się niszczy. Następnego dnia rano się rzuca, bez żadnych plasterków, gum i innych wynalazków dla miękkich ciot.

Jest południe, dalej nie palę. A na mojej wewnętrznej, mentalnej twarzy gości uśmiech Sama Neilla z filmu “W paszczy szaleństwa”. I tak się też czuję.

Idę spalić jakąś wioskę.

Tags:

Domek w Izabelinie

July 19th, 2006 11 comments

Mój pierwszy post w kategorii Blog Właściciela Ziemskiego i Developera, której nazwa jest jeszcze ciut na wyrost, ale mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni.

Historie związane z budową domu mogą być naprawdę fascynujecie, o czym przekonacie się klikając na przykład tu. Ja jeszcze domu nie stawiam, na razie szukam działki.

No i znalazłem. Działka fajna, droga pieruńsko, ale stoi na niej dom z lat 60., duży i… hmm… interesujący. Może się go da wyremontować. Ale żeby się nie pchać w ciemny interes, zawiozłem do owego domu pana Grzesia, mojego superzaufanego remontowca/budowlańca, mój skarb najukochańszy, moją perełkę glazurniczą.

Pan Grzesio, jak na profesjonalistę przystało, pożartował z właścicielką, poskakał po podłogach, popukał w ściany, wszystko z miną zadowolonego pokerzysty. Wyszliśmy, odjechaliśmy nieco, zajaraliśmy i pan Grzesio opowiedział mi, jak ten dom powstawał i co z niego będzie. A ponieważ wydało mi się to zabawne, więc zacytuję:

Najpierw postawili mały drewniany domek. Potem przyszła ekstra kasa, więc drewniane ściany obmurowali i wybudowali drugie skrzydło z cegieł. Przypuszczalnie po kilku latach znowu nadeszła hossa, więc zerwali dach i dobudowali pięterko. W połowie dobudowywania stwierdzili, że dokończą z pustaków. A jak już dokończyli, to zabrakło im pieniędzy, więc położyli na wierzchu coś, co możemy nazwać dachem, ale nie upierałbym się przy tej terminologii. Ponieważ dom był planowany na parterowy, więc ściany na piętrze są grubości jednej cegły, za to sprytnie od wewnątrz obite dyktą, żeby wyglądały na grubsze.

Reasumując, panie Bartku, wsadzi pan w ten dom trzysta tysięcy, będzie pan miał wiecznie zasmarkane dzieci i remont non stop.

I tyle z moich marzeń o włościach.

Tags:

Popularność zara uderzy mi do głowy

July 18th, 2006 2 comments

No i się wydało. Sądząc po wynikach sondażu po prawej, tego bloga czyta 15 osób. Z czego, zdradzę wam, dwie to ja.

Tags:

To z Biedronki?

July 6th, 2006 3 comments

20060704_195303.jpgW weekend byliśmy z zespołem w Malborku. Piękne miasto, w którym zabytki klasy 0 zgodnie sąsiadują z obrzydliwymi peerelowskimi pudełkami. Ale nic to. Kolega Yony udał się do sklepu Biedronka, gdzie zanabył wodę mineralną, lekko słonawą. Nazwę firmy możecie odczytać na załączonym obrazku.

Tags:

Najlepszy McDonald’s jest w Katowicach

June 25th, 2006 18 comments

Semprini, podlinkuj to na to forum o NIN, dobra? ;)

Cześć, tu wasz ulubiony DJ HCWDP, czyli DJ Chuj Ci W Dupę Palancie. Zanim zacznę swój wywód, pragnę wam, drodzy gimnazjaliści, coś zakomunikować: jestem takim fanem Tool, taki ze mnie OGT, że mam na piśmie od zespołu zaświadczenie, że nie muszę klaskać na ich koncertach. Tu ninos comprende?

No i pojechałem do Katowic na koncert mojego ulubionego zespołu. Jak do McDonald’s: niby duża kolejka, ale sprawnie idzie, koncert prawie bez opóźnienia, bach-bach, wyjście też błyskawiczne i do domu. A w brzuchu dalej pusto.

Nie napiszę, że Tool się skończył, choć strrraszną mam na to ochotę — fajnie jest tak zglanować swoich idoli. Ale był to najsłabszy ich koncert w Polsce, a widziałem wszystkie, przecież jestem OGT, nie?

Słabe kawałki z nowej płyty na koncercie też się nie bronią. Dobrych numerów z nowej płyty nie potrafili zagrać, żeby się nie posypać — o Szatanie, co tam się działo w Rosetta Stoned, profesjonalni muzycy są dyskretni, nie podbiegają do bębniarza i nie wrzeszczą Co kurwa robisz, w którym takcie jesteśmy?!, ale widać było, że mieli na to ochotę. Ten pan, co śpiewa, myślami był chyba w swojej winnicy i zastanawiał się, czy Jose poradził już sobie z robakami. A ten pan, co siedzi przy konsolecie, to pierwszą połowę koncertu najwyraźniej przespał.

Ja przepraszam bardzo, ale ten koncert dogniótł mnie w moim przekonaniu i już się z niego nie wycofam: zespół, który nagrał Undertow i Aenimę to nie ten sam zespół, który nagrał Lateralusa i 10KD. Na koncercie w kawałkach z Aenimy słychać było pasję, numery z dwóch ostatnich płyt brzmiały tak sobie, no bo one takie sobie są. Wystudiowane, przekombinowane i bez ducha.

Już o tym pisałem w recenzji 10KD, ale się powtórzę: po wyjściu ze studia po nagraniu Aenimy panowie z Tool mogli sobie powiedzieć: Chłopaki, oto nagraliśmy płytę, która na zawsze zapisze nas w historii rocka. Chodźmy na browar. Po nagraniu dwóch następnych zapewne wygłosili tylko drugie zdanie.

A, i Pony, dzięki, że wyłączyłeś komórkę, ciulu. W ten sposób łatwiej mi było was znaleźć, chłopaki.

Tags: