One Hour Trolling
Ci z was, którzy mają konto na Facebooku (witamy, Wojtku!), mogli zetknąć się z którąś z popularnych stron propagujących robienie czegoś dla beki. Zaczęło się od profilu „Czytam prawicową publicystykę dla beki”, zamieszczającego linki do co zabawniejszych wytworów myśli konserwatywnej publikowanych w całodobowych salonach i tygodnikach z błędami ortograficznymi w tytule. Odpowiedzią na lewackie śmichy-chichy miało być „Czytam lewicową publicystykę dla beki” (podobno prowadzone przez młodego krakowskiego konserwatystę słynącego z niechęci do minispódniczek). Szybko jednak okazało się, że z lewicowych treści trudniej się naśmiewać i “Czytam lewicową…” zaczęło zamieszczać linki do prawicowej publicystyki, stając się tym samym kolejnym dostawcą lolkontentu i powodując powstanie profilu „Czytam ‘Czytam lewicową publicystykę dla beki’ dla beki”. Masa krytyczna została przekroczona i dziś na Fejsie funkcjonuje wiele stron dla beki, m.in. „Czytam dla beki”, „Głosuję na PiS dla beki” oraz, as the meme reaches its logical conclusion, „Czytam ‘Czytam Czytam lewicową publicystykę dla beki dla beki’ dla beki”, której autor deklaruje: „CHYBA WŁAŚNIE STWORZYŁEM STABILNĄ PĘTLĘ CZASU ALBO INNĄ WIECZNĄ REKURENCJĘ”.
Oprócz stron, które same deklarują się jako przeznaczone dla beki, można na Fejsie znaleźć strony, które w zamierzeniu były na poważnie, lecz w efekcie są dla beki (czyli jak to ładnie ujął publicysta Terlikowski, straciły równowagę między tym, kim są, a tym, co o sobie myślą). Warto dodać taką stronę do ulubionych, żeby szalonymi i zabawnymi wpisami urozmaicała strumień zdjęć dzieciaczków, nieśmiesznych śmiesznych jutubek i informacji o dręczonych psach. Ja z oferty stron „na poważnie, lecz dla beki” wybrałem sobie profil Bractwa Małych Stópek.
Bractwo Małych Stópek to ksiądz Tomasz ze Szczecina, w niekonwencjonalny sposób walczący z holokaustem niewiniątek. Jest dystrybutorem małych plastikowych figurek płodów, nazywa je Jasiami i ubolewa co prawda, że są twarde i niemiłe w dotyku, ale obiecuje, że pieniądze z ich sprzedaży przeznaczy na ulepszenie procesu, użyje silikonu zamiast twardego tworzywa i następna generacja Jasiów będzie już milusia i mięciusia. Ze sprzedaży — bowiem ksiądz Tomasz bierze 10 zł od płodu i chciałem nawet kupić parę do „Gotuj z Cthulhu”, ale coś, sam nie wiem co, powstrzymuje mnie przed zasilaniem kieszeni katolickiego fanatyka.
Oprócz publikowania zdjęć mających zadatki na memy (stosy plastikowych Jasiów w foliowym worku czy Smutny Ksiądz Tomek), Bractwo zamieszcza także linki do znakomitego antyaborcyjnego lolkontentu i rejdżgeneratora. I to od Bractwa dowiedziałem się o stronie „Dziennikarze przeciwko aborcji”, mieszczącej się pod sympatycznym adresem za-zyciem.pl. W środku zwyczajowe deklaracje dziennikarzy, dziennikarek, położnych, antyaborcyjnej ateistki Natalii Julii Nowak, mamy, dziecka („Nazywam się Mikołaj, mam tylko dziesięć lat ale wiem, że trzeba walczyć przeciwko aborcji”) i kogo jeszcze chcecie. Moją uwagę przyciągnął nagłówek strony:
Hmm…
Dziwne. Skład etniczny grupy dziennikarzy wskazywał bardziej na Londyn niż Toruń. Skorzystałem więc ze zdobyczy nowoczesnej technologii i zapytałem Internet o kopie tego zdjęcia obecne w sieci. Okazało się, że to nie dziennikarze, lecz modele pozujący do zdjęć stockowych (bingo, United Kingdom!). W dodatku na sprzedaż są inne fotografie tej grupy.
No dobrze, zjadłem obiad, za godzinę wychodzę na próbę zespołu. Co można zrobić w godzinę? Okazuje się, że w godzinę można wspólnymi siłami:
- zorganizować szybką zbiórkę kasy wśród czytelników,
- wykupić zdjęcie w stocku,
- wykupić domenę przeciw-zyciu.pl,
- znaleźć miejsce na serwerze,
- dofotoszopować napis,
- złączyć wszystko w całość i w sieci powiesić.
TA-DA! Zapraszam na przeciw-zyciu.pl.
Realista :
W tym powiedzonku zawiera się tragedia układania światopoglądów według powiedzonek.
Akceptacja aborcji oczywiście nigdy z czegoś takiego nie wynika. Akceptując czy odrzucając aborcję, nie kierujemy się nigdy (przynajmniej jeśli mamy pięć klepek) egoizmem (uff, mnie nie wyskrobali, to niech skrobią innych), ale raczej rozważeniem racji i praw. Co jest ważniejsze: prawo kobiety do samostanowienia czy prawo płodu do stania się człowiekiem? Czy życie nienarodzonego jest wartością wyższą od wolności kobiety?
Porównanie płodu do człowieka pod narkozą to bzdura, bo człowiek pod narkozą ma swój bagaż życiowy, ma wspomnienia, miejsce w rzeczywistości, istnieje w sieci społecznej. Płód tego wszystkiego nie ma.
Realista :
CZEMUŚ. Płód to płód, nie człowiek. Przecież o tę definicję się w gruncie rzeczy rozchodzi.
i pada to z palców czegoś, co odmawia prawa do życia “lewakom” i bezdomnym
also, człowieka budują memy, NIE geny.
bart :
Porównanie płodu do człowieka pod narkozą to bzdura, bo człowiek pod narkozą ma swój bagaż życiowy, ma wspomnienia, miejsce w rzeczywistości, istnieje w sieci społecznej. Płód tego wszystkiego nie ma.
Paradoksalnie to jest argument przeciw aborcji. Czlowiek pod narkoza zazwyczaj juz cos tam przezyl! Mniej czy wiecej ale jednak. A plod? Nic! Wszystko dopiero przed nim!
Logicznie myslac, w hipotetycznej sytuacji wyboru czy uratowac zycie 90-letniego starca (a ten to dopiero ma wspomnienia, miejsce w sieci spolecznej: dzieci, wnuki, moze prawnuki) czy malego dziecka (na przyklad oboje sie topia, nie ma mozliwosci zdazyc uratowac obu), chyba kazdy instynktownie ratowalby dziecko!
A swoja droga ciekaw jestem jak zakwalifikowalby pan noworodka! Nie ma wspomnien! “Miejsce w rzeczywistosci”, czy siec spoleczna taka sama jak i plod, wiec jak? Mozna ubic by chronic “wolnosc” matki zanim noworodek zacznie pamietac i rozwijac znajomosci wsrod kolegow?
John Titor :
Sam nie wiem czy dobrze widze! Nie slyszalem zeby ktos wzial skalpel, szczypce chirurgiczne itp. i rozrywal zywcem na strzepy “lewakow” i bezdomnych! Ale jesli cos takiego mialo miejsce to zapewniam ze to nie ja!
Realista :
Paradoksalnie jednak nie. Strata z powodu śmierci kogoś, kto zapisał się w naszym życiu na wiele sposobów jest jednak większa niż strata z powodu śmierci kogoś, kto praktycznie jeszcze w nim nie zaistniał.
To doskonałe pytanie! Spróbuj wczuć się w następujące sytuacje i odpowiedzieć, czy są one sobie równoważne w dotkliwości straty (oczywiście w jakimś zdroworozsądkowym uśrednieniu, w statystycznej sytuacji). Czy potrafisz uporządkować jej w odpowiedniej kolejności?
– śmierć czteroletniego dziecka
– urodzenie martwego dziecka
– często zdarzające się samoistne poronienie na początku ciąży
Skoro odniosłeś się tylko do lulznej połówki mojej wypowiedzi, a olałeś merytoryczną, to nie ma sensu pisać kontynuacji.
Posłuchaj mnie, człowieku, bo opowiem ci o płodach, kryjących się w odchodach oraz w jajowodach. Płodach nieżywych – jak Kurt Cobain, topiących swoje smutki w płodowych wodach.
bart :
Szybkie pytanie, szybka odpowiedz: potrafie! Kolejnosc od najmniej tragicznej do najbardziej (i.e. najmniejsza strata do najwiekszej):
1. Smierc 4-letniego dziecka (Troche sobie pozylo! Malo ale wiecej niz nic. Istnieje mozliwosc ze zycie to bylo malo przyjemne itp. ale zazwyczaj ludzie wola zyc niz nie)
2. Smierc przy porodzie. Tragiczne, ale bylo blisko szczesliwego porodu. Szansa jako taka ma swoja wartosc (nawet jesli nie uda jej sie wykorzystac)
3. Wczesne poronienie (dziecko nawet nie dostalo szansy)
I tu puenta: tak! dokonalem oceny z punktu widzenia tego dziecka! Bo to jego zycie, nie matki!
Rozumiem empatie do uczuc matki, ktora traci dziecko, do rodziny, przyjaciol, ktorzy ciezko przezywaja smierc bliskiej osoby z ktora zdazyli sie zzyc. Ale takie podejscie przy analizie prawa do zycia jest nie do zaakceptowania! Prawo do zycia przysluguje osobie, ktorej dotyczy i tylko i wylacznie pod tym wzgledem powinno byc postrzegane w swietle prawa!
Zastanow sie Bart (aplikujac twoja logike) z biegeim lat na pewno “zapiszesz sie w zyciu na wiele sposobow” jako calosc bardziej niz zdazyles do tej pory, ergo “strata” bedzie duzo wieksza jesli umrzesz w przyszlosci niz bylaby gdybys umarl teraz. Wiec co? Czy to jest argument ze lepiej ubic cie teraz, jak najszybciej, zeby zminimalizowac straty? Bo ja mysle ze nie!
Realista :
Czyli że np. obumarcie zarodka złozonego z 8 czy 16 komórek na krzyż jest bardziej tragiczne niż śmierć dziecka? Te chrześcijańskie antywartości…
Tyle że płód nie jest osobą, dude.
Realista :
Ach, to już wszystko jasne. Ty masz po prostu kompletnie rozkalibrowany system etyczny.
Realista :
Przeczytałem to trzy razy pod rząd, bo w pierwszej chwili nie uwierzyłem własnym oczom, że ktoś może napisać coś równie niemądrego. Ale nie znikło, nie zmieniło kolejności, rozumiem że to ma być właśnie tak i że to twoje credo.
Gospodarz użył uprzejmego zwrotu “Ty masz po prostu kompletnie rozkalibrowany system etyczny”. Pozwolę sobie posunąć się o krok dalej i zasugerować, że jesteś amoralnym potworem.
Ojej, znów wchodzimy w smutną dyskusję o potencjalności spermy i komórki jajowej.
To i tak krok w dobrym kierunku: zaczęliśmy od pytania embrionów o zdanie.
bart :
W’ohle na nic prostszego śliczna animacja z Nature. Se można obejrzeć, a potem pospekulować o różnych rzeczach.
Auch: jak to jest, że jak ktoś sobie wrzuca pretensjonalną ksywkę, np. “realista”, to się okazuje, że soraski, ale nie.
eli.wurman :
Może robi to IRONICZNIE.
Realista :
A niejeden plemniczek nie dostał nawet szansy, żeby stać się płodem. To jest Tragedia przez wielkie “T”.
eli.wurman :
Znów genialny kompozytor Kudovbin!
DoktorNo :
A ja cały filmik. Jakoś wolę o zombich niż o płodach.
Pewnie Deluzjonista zaraz wyjedzie z tekstem, że to dlatego, że płody to NIEWYGODNY TEMAT.
Wy tu o płodach, a w międzyczasie statek obcych zmyślnie przebrany za kometę…
http://www.zmianynaziemi.pl/wideo/naukowe-echa-przelotu-komety-przez-korone-sloneczna
Z co bardziej soczystych komciów: “Jeśli chodzi o tą kometę to nie wierze, że ona była z lodu. Nie ma cudów”, czy “czesc naukowcow ukrywa przed nami rzeczy ktore normalny smiertelnik chyba nie bedzie potrafil zrozumiec. Mam na mysli pierwiastki z nieznanego nam kosmosu. Mam tez na mysli folie znaleziona w Roswell New Mexico”.
Bardzo słusznie, towarzysze i towarzyszki. O ileż trudniej byłoby fapać nad prawami człowieka, uznając jednocześnie, że ludzki płód to człowiek/osoba. Ewentualne wątpliwości najlepiej zgnieść w zarodku.
wyborca niezdecydowany :
Czy uważasz, że morderca kobiety w bardzo zaawansowanej ciąży powinien być sądzony za podwójne zabójstwo? No dobrze, a morderca kobiety w drugim miesiącu ciąży?
Jako niezdecydowany, bez sprecyzowanej opinii, szukam mądrzejszych. Karanie za aborcję wydaje mi się złe i głupie. Ale nie ogarniam, jak można odmawiać człowieczeństwa płodowi dzień przed cesarką?
Ja myślę, że to raczej stawianie teorii ponad praktyką.
wyborca niezdecydowany :
Ale dzień przed cesarką to like, dziecko już, nie to co w 2 miesiącu?
babilas :
Płody-zombie! Odsuńcie się, mam właśnie rewolucyjny pomysł na scenariusz i muszę go obmyślić…
wyborca niezdecydowany :
Przyznaję 10 punktów za kapiszon stylistyczny. Piętnaście byłoby za “zgnieść w nomen-omen zarodku”.
wyborca niezdecydowany :
Totalnie to na mnie nie robi wrażenia, jak dla mnie, płód możesz nazwać nawet milordem.
Blackops :
No i o to chyba przede wszystkim chodzi, czyli kiedy płód zyskuje walor człowieczeństwa i osobowości? Nikt chyba serio nie powie, że walor ten zdobywa się przez narodziny, a wcześniej hulaj dusza.
Pytanie barta z zabójstwem kobiety w dwumiesięcznej i ośmioipółmiesięcznej ciąży to właśnie to pytanie. Ja też sobie je zadaję, nie mam gotowej odpowiedzi, choć jako najprostsza nasuwa mi się “poczęcie”. Ale nie jestem w tym ortodoksyjny, wiem, że poczęcie też ma swoje fazy, więc może któryś moment dalej. “Odebranie płodowi potencjału zaistnienia osobowości” też jest niefajne (argument o odebraniu potencjału komórce jajowej i plemnikowi, jako ad absurdum, odrzucam), ale mniej niefajne niż pozbycie się tworu (płodu/dziecka/nasciturusa), któremu już bije serce, które rusza kończynami, którego mózg wykazuje aktywność.
Więc może – jeśli wog’le chcemy kontynuować tę rozmowę w kolejnym cyklu – trzeba byłoby zdefiniować, co to znaczy “aborcja na życzenie” – w jakich terminach np.?
Pewno najlepiej byłoby pójść za przykładem krajów bardziej cywilizowanych i ustalić arbitralnie jakiś max. termin z zakresu 20-24 tyg.
Ew. totalnie uznać, że dopóki toto samo nie oddycha, znaczy jeszcze nie człowiek.
nosiwoda :
Ja powiem. Poród to jest… egzamin.
nosiwoda :
OTOH wypowiedzi, że morula taki walor posiada, też niosą ze sobą pewien ładunek humorystyczny.
wyborca niezdecydowany :
W ogóle zawsze dobrze do dyskusji o aborcji wrzucić w którymś momencie ten obrazek.
nosiwoda :
A kiedy kobieta traci walor człowieczeństwa i osobowości? W momencie zagnieżdżenia się zarodka w ścianie macicy?
A dlaczego przez zyskanie waloru przez płód wg Ciebie kobieta go traci? Does not compute.
nosiwoda :
No ale przecież tak jest: im więcej praw dajesz płodowi, tym więcej odbierasz jego, hm, nosicielce.
Ale dzejes postawił to zerojedynkowo.
nosiwoda :
Trochę reap what you sow. Jeśli płód staje się człowiekiem w momencie bycia poczętym lub, powiedzmy, zostania blastocystą, to wybór staje się czarno-biały.
nosiwoda :
Ale ja tylko odwróciłem twoją wypowiedź. I owszem – co do zasady wraz z przyznawaniem praw płodowi odbiera się je kobiecie. Wyjątki to prawo do dziedziczenia i tym podobne.
No i druga sprawa – na pytanie “kiedy człowiek staje się człowiekiem” i idące za tym dodatkowe założenie, że od tego momentu przysługuje jej/jemu ochrona prawna równa ochronie danej istocie ludzkiej zawsze miałem ochotę odpowiedzieć właśnie pytaniem “od którego momentu ograniczamy prawa kobiety”.
Od poczęcia, to może co najwyżej głowa zacząć boleć, jeśli było imprezowo, bo człowieczeństwa czy osobowości to tam chyba się tylko homeopata doszuka…
dzejes :
Nieprawda. Dodałeś tam swoje założenie, że gdy płód uzyska, to kobieta traci. Nie ma ograniczony – tylko traci. Tego u mnie nie uświadczysz, więc nie “tylko” odwróciłeś.
Nie nie nie. Dopowiedziałem to, co ty uprzejmie przemilczałeś.
nosiwoda :
Może dałoby radę uznać prawo człowieka-kobiety do aborcji na życzenie, ale bez dehumanizacji człowieka-płoda.
nosiwoda :
let mi get yt strejt – kobieta w ciąży nie traci swoich uprawnień tylko jest ograniczona w ich wykonywaniu tak?
wyborca niezdecydowany :
Człowiek – Płód – nowy superbohater w uniwersum Terlika!
No dobra, ale abortowanie w 30 tygodniu to już raczej hardkor, jeśli mówilibyśmy o zabiegu na życzenie. Tu ładna zerojedynkowość, ale soraski, “nobosięrozmyśliłam”?
Wy tu o pryncypiach, a zacytowany przez Barta obrazek daje ładny background.
Soyuz puszczający chemtrailsy.
marcin_be :
Płódman
czescjacek :
The One That Survived!
I wszystko sie zgadza. Kazdemu latwo czuc empatie do kobiety stojacej przed trudnym wyborem, bart :
Wiadomo, zabraknie argumentow, to sie przejdzie na obelgi!
Ja mam prawidlowy system etyczny. Biorac pod uwage czas zycia, ceteris paribus, bardziej zal mi kogos kto umarl bedac mlodszym niz bedac starszym (bo statystycznie wiecej zycia stracil).
Ale jak widac sporo ludzi nie potrafi objac abstrakcyjnego konceptu tragedii utraty calosci zycia przez usuniete dziecko i patrzy na te sprawe tylko i wylacznie z perspektywy uczuc kobiety, ktore latwo sobie wyobrazic i zrozumiec.
Realista :
Ale przecież to nie obelga. Czasem nawet nazwanie kogoś psychopatą to zwykłe stwierdzenie faktu.
Realista :
Zdziwiłbym się, gdybyś twierdził inaczej.
Realista :
To zgodzisz się, że morderca powinien być trzymany w więzieniu do czasu, gdy ofiara najprawdopodobniej by zmarła sama z siebie?
Realista :
Gdzie dostrzegłeś obelgi?
W takich razach mawiało się chyba: kalarepka.
W dzisiejszej POLITYCE mamy zacny artykuł debunkujący przeciwników GMO. Polecam.
Artykuł sponsorowany przez Jaszczury z Monsanto
Rusek :
Już dziś na G+ zadeklarowałem, że przerwę w związku z tym bojkot prasy papierowej i kupię egzemplarz. Tu mogę dodać, że już to uczyniłem.
Realista, ale ty masz, miałeś dziecko, czy tak sobie tylko teoretyzujesz?
Realista :
Tak dla pewności: czy najbardziej na świecie żal ci nieimplantowanych zarodków w in-vitro?
…nieubłagalnie zmierzając w stronę krytyki masturbacji. TO MOGŁO BYĆ ŻYCIE!!!
Realista :
A jeśli tak mówi prawo naturalne? Czy Designer mógł się mylić?
http://freethoughtblogs.com/pharyngula/2011/12/21/why-do-women-menstruate/
@ realista:
Wiesz, że koło 50% zapłodnionych komórek jajowych nie dociera do ściany macicy i nie jest w stanie się rozwinąć? Czy w związku z tym żal ci jest tych wszystkich nieudanych prób u ludzi, którzy starali się o dzieci? I jak żyjesz z takim żalem?
marcin_be :
The Fetus that Lived.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Fetus_in_fetu
No i którego bardziej szkoda w takim przypadku?
Realista :
Chyba mamy do czynienia z ubertrollem roku. Co ja mówię, dekady!
! :
YO DAWG, I HERD YOU LIKE FETUS
Meanwhile in the USA:
http://www.cracked.com/blog/the-most-insanely-violent-cartoon-ever-is-about-bible/
@ DoktorNo:
A zwróciliście uwagę
Like many Americans, I celebrate Christmas each year despite being non-religious. For me, this mostly involves watching Die Hard on repeat
Rety, to ogólnoświatowy trend. A Kevina też?
To po prostu zastępowanie rytuału religijnego rytuałem świeckim… :P
RobertP :
Święta, czas refleksji. W którym dokładnie dniu/tygodniu/miesiącu zaczyna się człowiek? To spór bez perspektyw na kompromis, dlatego może jednak lepiej byłoby zrezygnować z tej trudnej rozkminki, i przyznać z bulem: ok, dusza łączy się z ciałem już w momencie poczęcia. (Duszę wziąć symbolicznie, bez napinki). Mówiąc prozą: zgoda, w momencie zapłodnienia powstaje nowy człowiek.
Co nam to daje? Zaoszczędzone zasoby rzucamy na front “twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna moja”. Czyli: owszem, jesteś człowiekiem, ale dopóki mieszkasz w moim brzuchu, pijąc moją krew, mam pełne prawo się ciebie pozbyć, sory winetu. I wszyscy zadowoleni, człowiek-kobieta ma refundowaną aborcję na życzenie, a człowiek-płód — zachowaną godność.
Stop dehumanizacji człowieka-płoda!
Ja nie jestem zainteresowany uczłowieczaniem płodów i nie jestem też zainteresowany zaproponowanym przez ciebie świątecznym kompromisem, bo nie dość że twój nowy człowiek potrafi zrobić magiczne sztuczki i jakiś czas później jednocześnie zginąć w Smoleńsku i nie zginąć w Smoleńsku, to dodatkowo takie uznanie niesie za sobą różne przykre implikacje (trzy słowa do ojca prowadzącego: środki wczesnoporonne). Nie jestem też specjalnie zainteresowany poszukiwaniem jakiegoś momentu granicznego, znajdowaniem jakiegoś wykształcania się układu nerwowego czy naciąganej możliwości przeżycia poza organizmem matki. Dla mnie przejście jest płynne – od kompletnie nieosobowego zlepka komórek do czegoś, co niby dostaje przy urodzeniu komplet praw człowieka, ale jego prawa – nawet choć wszyscy zgadzamy się, że to człowiek – są ograniczone, że wymienię prawo do swobodnego wyboru posiłku, prawo do swobodnego dostępu do noży kuchennych, nieskrępowanego zakupu szlugaresów czy w końcu bierne i czynne prawo wyborcze. I kwestia tego, czy zezwolić na aborcję w pierwszym trymestrze, trzecim trymestrze, czy karać pierdlem za pigułkę wczesnoporonną, to kwestia umowy społecznej. W którym to sporze strona morderców pierdoli coś o wolności kobiety, a strona życiowców mówi “ziobaćcie, jaki słitaśny dwutygodniowy dzieciaczek, jak mu rośnom paźnokietki” – i robi to specjalnie, bo jak społeczeństwo pokocha blastocysty, to nie pozwoli ich zabijać.
Dwa ostatnie zdania, Bartu, są doskonale jasne; należy przeprowadzić kampanię społeczną oczerniającą blastocysty. “Strzeż się, płody nie śpią,” coś w tym stylu.
OK, to nawet dość przekonujące, takie płynne przejście z nieosobowego zlepka komórek do prawdziwego życia #po40. A zupa czy krem z płoda, to tylko kwestia smaku.
@umowa społeczna
Jak z grubsza wygląda oferta prawdziwej lewicy, czy dobrze wyobrażam sobie jej zarys?
– swobodny, nieograniczony dostęp do refundowanej aborcji na życzenie, o ile nie minął termin X (np. 24 tyg.)
– po terminie X, aborcja możliwa jedynie w szczególnych okolicznościach, jak stwierdzenie niewykrytych wcześniej wad płodu
– przy braku szczególnych okoliczności, aborcja po terminie X jest zakazana, lekarz który jej dokona jest karany grzywną (więzieniem?)
+ zagrożenie życia/zdrowia matki, w lewicowej ofercie oczywiste. (sory za dubla).
wyborca niezdecydowany :
Pojęcia nie mam, ostatni raz prawdziwą lewicę w tym kraju to widziałem w roku nie widziałem.
Ale to, co przedstawiasz, brzmi dla mnie jak rozsądny kompromis aborcyjny. W sensie taki, że siada lewica z prawicą i spotykają się w połowie drogi, tak.
delivered
http://www.youtube.com/watch?v=tbPS33KSzR0
Hahaha, Wencel :D
Nie chce mi się oglądać całości. O co chodzi?
bart :
bart :
Jeśli tak ma wyglądać docelowy rozsądny kompromis w połowie drogi, to jaki jest lewicowy punkt wyjścia? (Do negocjacji z prawicowym “całkowicie zakazać”, albo do wdrożenia w życie, gdyby prawicowcy nagle znikli ze sceny).
A ja zostawię to tutaj:
http://ninjerktsu.blogspot.com/2011/01/carl-sagan-and-his-fully-armed.html
wyborca niezdecydowany :
Już ci raz napisałem, że nie mam pojęcia. Dlaczego ciągle pytasz, wyborco niezdecydowany?
Możesz, jeśli ci się chce, zadać sobie trochę trudu i poszukać w programach czy wypowiedziach przedstawicieli partii tradycyjnie uznawanych w Polsce za lewicowe, jakie jest ich stanowisko wobec aborcji. Możesz spytać Sierakowskiego. Ale dlaczego mnie męczysz?
obudzilam sie pewnego dnia i pomyslalam: a moze zamiast mowic zaczne sluchac co mowia inni. najpierw slyszalam to co chcialam, potem to co literalnie mowili, a potem dopiero to co naprawde chcieli powiedziec.
przekrzykujemy sie nawzajem, udowadniamy sobie jakies racje, zakladajac ze tylko my mamy wylacznosc na prawde. nie sluchamy, bo mamy jakies zalozenia. rzeczy, o ktorych dyskutujemy przerastaja mozliwosc naszego poznania. mysle, ze sprowadzanie dyskusji o uniwersaliach do poziomu udowadniania komus, ze nie ma o czyms pojecia jest czcza gadaniana na bazarze. ani donikad nie prowadzi, ani nawet nie zabija czasu.
mam swoje przekonania, dosc okreslone, trzymam sie ich na tyle kurczowo, ze bywam wrzodem na dupie wszelkiej masci szowinistow, antysemitow, filosemitow, mizoginow, homofobow, heterofobow etc.
kazde sztywne okreslenie sie zabija mozliwosc wsluchania sie w argumenty drugiej strony.
czy dyskusja na tym forum ma byc dychotomiczna, czy otwarta na przerozne optyki widzenia swiata? moja nie jest jedyna wyjatkowa i sluszna. i jestem ciekawa innych.
tylko pozornie ta wypowiedz nie jest na temat :)
Od razu uprzedzam, że każdy, kto zaczepi Ewę, dostanie miesięcznego bana. Ewa ma już wystarczająco pod górkę: jej chłopak uważa “Drive” za “chujowy film”.
Z tego, co czytałem tu i na okolicznych blogach i kuźniach idei, to w Polsce nie ma prawdziwej lewicy. Może będzie, kiedyś. Pytałem więc o punkt widzenia takiej przyszłej, wymarzonej lewicy. Jeśli pomyliłem adres, to sorka.
Wtem!
http://wiadomosci.wp.pl/title,Niespodziewany-apel-obroncow-zycia-do-Owsiaka-niech-im-pan-to-powie,wid,14120455,wiadomosc.html?ticaid=1da3b
DEBATA O ABORCJI DEBATĄ O ABORCJI ALE WIDZĘ ŻE ŁADNY FEJM MAM POZDRO
dość reprezentacyjne przedstawienie japońskiego nieskażonego chrześcijaństwem spojrzenia na gender
鳳凰院凶真 :
Ale jaka jest wasza teza, Johnie Titor?
貴様、この俺の同一を間違えるな!我は狂気のマッド・サイエンティスト、鳳凰院凶真だ!
A teza wszystkich naszych osobowości jest zgodna: w przeciwieństwie do spaczonych krystolstwem Kaukazczyków, Mongoloidzi potrafią zupełnie nie zwracać uwagi na płeć (czy fizyczną, czy kulturową) przy rozpatrywaniu relacji międzyludzkich.
EDIT (a tak naprawdę edit3, bo dopiero teraz dodaję info o zmianie): A i przepraszam, jeśli moja okropna gramatyka wypaliła tobie, Nachaszu, lub komukolwiek gały. EDIT2 (4): Przy okazji – poprzednie wrzuty (jako John Titor i sam nie pamiętam pod jakim pseudonimami jeszcze) były jedynie trollingiem z mojej strony.
<電話で>
俺だ。ジョン・タイターの正体が機関にばれた。それから、タイム・リープ・マシーンを非常事リープに準備しろ。
エル・プサイ・コングルー。
@鳳凰院凶真 Zdefiniuj relacje.
Istotnie, nie wyraziłem się precyzyjnie. Chodzi konkretnie o relacje romantyczne (p. zachód – “geje piją krew”/”naprawianie” lesbijek), ale można to odnieść również do dalszych (p. zachód – “nie ma przyjaźni między mężczyzną i kobietą”). Sam Gen Urobuchi (który wyraża tam swoje osobiste stanowisko, ale wydaje mi się ono dość powszechne w JP) określił to tak, że nie widzi, poza fizycznym obcowaniem jak geny każą, żadnej relacji, która nie występuje i między mężczyzną a kobietą, i między osobami tej samej płci.
鳳凰院凶真 :
Moze i potrafia, ale ponoc nie zawsze wykorzystuja tego skilla w zyciu spolecznym.
Terlik o ateistach – jak zwykle trafia w samo sedno. Słodkie.
Czy wiecie, że istnieje UZDROWICIEL GLOBALNY a także UZDROWICIEL KRAJOWY?
http://infofirma.pl/zdrowie_medycyna_naturalna/index.php?Izba%20uzdrowicielska&dzial=33797
janekr :
Czy używanie fikcyjnych tytułów naukowych nie jest nielegalne?
janekr :
Bardziej fascynuje mnie istnienie UZDROWICIELI POWIATOWYCH oraz ZASTĘPCÓW UZDROWICIELI WOJEWÓDZKICH (do III Zastępcy włącznie) – tamże.
bantus: czyż PROFESSOR DOCTOR & GREAT MASTER-EXPERT nie jest bardziej fikcyjny od DOKTORA MEDYCYNY NATURALNEJ?
U ^wo pojawił się ostatnio temat audiofilii(?). Czyli choroby na placebo za ciężkie pieniądze.
http://blogs.discovermagazine.com/notrocketscience/2012/01/02/violinists-can%E2%80%99t-tell-the-difference-between-stradivarius-violins-and-new-ones/
babilas :
Noale jak po angielsku, to mogą się sprytnie wymigać tłumacząc po swojemu. W sumie może bezsensu się czepiam skoro mamy doktorów i profesorów teologii.
http://www.quickmeme.com/meme/35i1su/
@ bart:
A morderca kobiety w okresie płodnym, która odbyła stosunek w przeddzień zbrodni???
No tak – pytanie do komentarza gdzieś w środku dyskusji wylądowało na końcu, przez co sens trochę wyparowuje, choć nie do końca…
Bart jak zawsze znakomity! Diamentowy kij wetknięty w polskie mrowisko! A poprzednie analizowanie “profesora” Tombaka powalające! Podczas czytania ciągle miałem w tle taki metal UDAJĄCY złoto: “Cechuje się żółtą barwą przypominającą złoto, jest jednak mało wartościowy…” TO też tombak.
Do Siego Roku i częstszego pisania
życzy jotesz
Dżizys, uśmiałam się jak norka :))))))). Prosimy wpisywać się częściej!
bantus :
Autor nie pil w zyciu Sofii Merlot, chyba.
ramone.alcin :
Albo białego Carlo Rossi.
ramone.alcin :
Piłem. A nawet jeszcze gorsze rzeczy. I od razu wprowadzę rozróżnienie: nie wszystko wino, co piszą na opakowaniu, istnieje coś takiego jak wino do gotowania, niekoniecznie oznaczane na etykiecie w sposób widoczny. Napicie się czegoś takiego skutkuje zwykle surrealistycznym porankiem, pełnym nieporozumień i bólu głowy.
W kwestii zasadniczej, to autor ma rację o tyle, o ile tanie (względnie, osiągalne za kwotę od 9,99 do, powiedzmy, 19,99) wino potrafi faktycznie być doskonałe. Zwracam uwagę publiczności na wina mołdawskie oraz bułgarskie, dosko.
Lol, jaki wspaniały offtop. A tymczasem Czesi złapali antyszczepionkowca i ukarali go dla przykładu: http://www.tvn24.pl/0,1730447,0,1,dreczyl-synow–izolowal-od-swiata-dostal-8-lat,wiadomosc.html
vauban :
Potrafi, podobnie jak drogie wino moze byc kiepskie. Ale nieprawda jest, ze ludzie kieruja sie wylacznie cena przy formowaniu swojej opinii o smaku wina.