Chłopiec w specjalnym bamboszu
Trochę mnie nie było, hyhy.
Po takiej przerwie zapewne spodziewacie się jakiegoś opus magnum, moi drodzy czytelnicy, trwający przy mnie wiernie mimo przedłużającego się milczenia i sygnalizowanych przez komentatorów kłopotów z obsługą blogaska przez różne przeglądarki. Zamiast opus magnum dostaniecie rozwinięcie jednego blipka i mglistą obietnicę nowych notek (mam pomysły! mam pomysły!). Dziś będzie o alternatywnej medycynie ratunkowej.
A było tak. W 1991 r. pewien gość ogłosił się Synem Bożym na antenie telewizji BBC. Kilka lat później opublikował książkę, w której dowodził, że światem rządzą potomkowie kosmicznych jaszczurów z gwiazdozbioru Smoka (temu tekstowi nigdy nie wyrośnie broda, co nie?). Idea ta wstrząsnęła ludzkością do tego stopnia, że ta zaczęła spontanicznie gromadzić się na forach internetowych i zastanawiała się tamże, co teraz? Co robić? Jak bronić się przed Gadzim Ludem?
Na takimż regionalnym forum przeciwjaszczurzym przeczytałem wpis o złamanej nodze forumowicza maczikszcz. Lekarze zapakowali mu kończynę po samą pachwinę w gips i przepisali zastrzyki przeciwzakrzepowe Clexane do samodzielnej aplikacji w brzuch. Okazuje się, że zawarta w zastrzykach enoksaparyna jest częścią reptiliańskiego spisku i należy ją zastąpić naturalnymi terapiami. Oddajmy głos bohaterowi:
I tu przyznaję, że miałem wątpliwości i trochę stracha: zastrzyki przeciwzakrzepowe brzmią dość mocno. A ja tu mam je zastąpić liśćmi z jakiegoś japońskiego drzewa lub zwykłym czosnkiem? Cóż, minęło 5 dni i żyję choć dalej nie jestem do końca pewny czy to co robię jest w pełni bezpieczne. Zdecydowałem jednak przetestować na sobie naturalną terapię i mam nadzieję, że jeśli mi się uda to zainspiruje to innych do zamiany farmaceutyków na naturę. (…) [M]am nadzieję udowodnić że te ich leki za kilka stów są guzik warte i całkowicie zastępowalne naturalnymi metodami za ułamek ceny.
Dzięki informacjom znalezionym w sieci forumowicz maczikszcz skompletował zestaw naturalnych zamienników syntetycznej chemii (skądinąd enoksaparynę uzyskuje się ze świń, ale na pewno w jakiś zbrodniczy, wrogi Naturze sposób). W jego skład weszły: miłorząb japoński, magnez, tran z dorsza, czosnek (który nie dość, że zmniejsza krzepliwość, to „jest ogólnie git”), cebula, imbir i zielona herbata. Inni forumowicze doradzili mu zmielone skorupki jajek i amarantus (oba na wzmocnienie kości) oraz korę wierzby w herbatce (bo aspiryna to wiadomo, jaszczurzy syf).
Oprócz naturalnych specyfików forumowicz maczikszcz stosuje też metodę BSM (poleciła mu ją forumowiczka Ayerys, której owa metoda uratowała nerkę). Samoleczenie metodą BSM (Bioemanacyjnego Sprzężenia z Mózgiem) polega na leczniczym przykładaniu własnych rąk do głowy i leczy wszystko, z rakiem na czele. Metoda jest polska, wynalazł ją pułkownik Eugeniusz Uchnast, a rozpropagował Piotr Lewandowski, pracownik Parku Kultury w Powsinie i niezależny kandydat na senatora. Oprócz niewątpliwych korzyści zdrowotnych metoda ta przyniosła również ludzkości najfantastyczniejsze zdjęcie polskich Internetów, zatytułowane „Eugeniusz Uchnast przy stole do gry w szachy” (cały fotoreportaż z pobytu makiety Eugeniusza Uchnasta w Parku Kultury znajdziecie tutaj). Oprócz samoleczenia BSM forumowicz maczikszcz kuruje się również synchronizacją półkul za pomocą Hemi-Sync oraz słuchaniem dźwięków z Brainwave Generatora.
Inni forumowicze, za wyjątkiem dwóch odszczepieńców, wspierają maczikszcza w jego decyzji. Ta sama forumowiczka, która wcześniej zapoznała go z BSM, teraz informuje, że dla niej jedyne lekarstwo to jedzenie — a ponieważ jest również fanką doktora Kwaśniewskiego, zapewne chodzi jej o smalec. Inny forumowicz kategorycznie stwierdza, że maczikszcz nie ma się czego obawiać — wystarczy, by jadł ten swój miłorząb i trzymał wysoko nogę. Następnie wygłasza swoje credo:
Niestety dzisiejsza medycyna (nawet ratunkowa) opiera się na buendnym paradygmacie leczenia — i chyba powinniśmy na mocy nam danej od siebie samych doprowadzić do zrozumienia i zaakceptowania nowego paradygmatu w leczeniu wszystkich schorzeń i chorób w oparciu o naturalne metody i preparaty.
Ktoś inny dorzuca przeczytaną w „Fakcie” historię o pijawkach, które uratowały pewnemu chłopcu palec u nogi. Chłopcu ów palec od zakażenia aż poczerniał, a do szkoły biedak „chodził w specjalnym bamboszu”. Bezduszni lekarze chcieli palec uciąć — bo lekarze w tych opowieściach zawsze są bezduszni, nie dają żadnych szans i nic, tylko by cięli dzieciakom paluchy. I wtem babcia chłopca przypomniała sobie o starożytnej metodzie hirudoterapii. Zawiozła wnuka do Łodzi, do kliniki pijawczanej, tam przystawili robala, wyssał krew, odpadł, a palec ozdrowiał. A głupi lekarze mieli się z pyszna, rzeźnicy jedni.
Inny forumowicz, co zamiast twarzy ma napis „STOP RFID”, przypomina o podstawowym zadaniu medycyny ratunkowej:
Współczuję “awarii” zdrowotnej i życzę jak najszybszego powrotu do zdrowia jednocześnie przypominając, że medycyna ratunkowa za podstawowe zadanie ma na celu chronić nas od medycyny naturalnej i ratować budżet karteli farmaceutycznych od strat.
Moja ulubiona wypowiedź z tego wątku to tekst forumowiczki Fado, która przestrzega przed bakteriobójczymi właściwościami czosnku:
Z tym czosnkiem to uwazaj. Dziala jak antybiotyk, naturalny ale jednak antybiotyk. Jezeli Twoj organizm ma ochote na czosnek, to oczywiscie nie zaszkodzi. Ale jezeli nie masz ochoty, to go nie jedz (zeby nie zrobic sobie balaganu z jelitami i bakteriami w nich zyjacymi odpowiedzialnymi za fermantacje blonnika i produkcje witamin).
A zatem po antybiotykach syntetycznych przyszedł czas na rozprawę z naturalnymi. To odpowiadź na pytanie, w czym antybiotyk naturalny jest lepszy od syntetycznego. W niczym: oba to Zło.
Swoją drogą, zastanawia mnie popularność wiary w lecznicze właściwości czosnku. Mam czasami wrażenie, że przyczynia się do tego przekonanie, że skoro czosnek jest taki ostry i daje takiego kopa z ust, to musi też nieźle rąbać w system. Tymczasem kiedy szukam informacji o potwierdzonym działaniu, okazuje się, że coś gdzieś na szczurach, coś na szkiełku, ale ogólnie to brak danych, niepotwierdzone wyniki, brak efektu, ogólnie uważa się, że może itd.
W dyskusji nie mogło zabraknąć naszych starych znajomych pseudoterapii. Nikt co prawda nie zaleca przeciwzakrzepowej homeopatii (jeśli taka istnieje, zapewne produkuje się ją z odpowiednio rozcieńczonych strupów), ale przestrzegająca przed czosnkiem Fado jako najlepszy suplement diety proponuje maczikszczowi „prawdziwą bombę witaminowo-mineralno-enzymatyczną”, czyli koktajl błonnikowy Mistrza Józefa. Przy okazji pozdrawiam czytelnika z forum Biosłone, który jak się napije, to dopytuje, czy świadczę usługi seksualne za pieniądze. Co prawda twoje komentarze przechwytuje spamołap, ale zapewniam, że zawsze czytam je przed skasowaniem.
No dobrze, pośmialiśmy się, ale co będzie z nogą? Czy forumowiczowi maczikszcz uda się, jak zapowiada, „udowodnić że te ich leki za kilka stów są guzik warte i całkowicie zastępowalne naturalnymi metodami za ułamek ceny”? I co mu grozi?
Grozi mu zakrzepica żył głębokich. Materiałów na temat zapobiegania zakrzepicy jest w necie multum. Miała swoje pięć minut, kiedy media podchwyciły temat ryzyka jej wystąpienia w efekcie długiego lotu samolotem. Można się więc dowiedzieć, że miłorząb japoński, czosnek i aspiryna/kora wierzby faktycznie zmniejszają krzepliwość krwi. Żeby jednak zmniejszyć ryzyko zakrzepicy podczas lotu, trzeba zjadać codziennie 120 mg miłorzębu na co najmniej miesiąc przed podróżą. Całkiem sporo, jak na kilkanaście godzin unieruchomienia. Ile miłorzębu i przez jaki czas trzeba spożywać, by zmniejszyć ryzyko wystąpienia zakrzepicy podczas dwóch tygodni w gipsie? Takiej informacji nie znalazłem. Czosnek też najwyraźniej ma słabe działanie przeciwzakrzepowe, choć zaleca się, aby się nim nie obżerać (w oryginale stop taking high dosages) np. przed operacją, by nie zalać panu doktoru stołu krwią. Aspiryna raczej nie pomaga na zakrzepicę, choć zdania są podzielone.
Jeśli chodzi o skuteczność synchronizacji półkul czy metody BSM w zapobieganiu zakrzepicy, trudno coś powiedzieć. PubMed nie wyrzuca żadnych wyników badań.
Forumowicz maczikszcz zapewne przeżyje swój eksperyment. Szanse na zakrzepicę ma dość wysokie — najczęściej podawane ryzyko to 20%, choć niektórzy twierdzą, że jest dużo wyższe, szczególnie przy poważniejszych unieruchomieniach (według metaanalizy Cochrane zawarta w zastrzykach heparyna zmniejsza to ryzyko dwukrotnie). Sama zakrzepica nie jest zbyt groźna, ale czasem skrzeplina może oderwać się i rozpocząć magiczną podróż w stronę serca i płuc, powodując zatorowość płucną, ewentualnie śmierć. Takie powikłania są rzadkie: we wspomnianej metaanalizie Cochrane można przeczytać, że zatorowość wystąpiła u dwóch na 740 osób w grupie zagipsowanych, którym podawano placebo (i ani razu w grupie 750 osób, którym podawano heparynę). Zapewne więc niebawem maczikszcz na łamach swojego ulubionego forum triumfalnie obwieści zwycięstwo medycyny naturalnej nad Big Pharmą. W przeciwnym wypadku będziemy mieli polską historię w międzynarodowym zbiorze dowodów anegdotycznych What’s the Harm, a osoby wyznające filozofię „głupich nie żal” — kandydata do nagrody Darwina.
bradko :
Och jej, naprawdę się nie domyślasz?
W związku z tym możesz uznać za nader wątpliwą swoją tezę, że “posiadanie polisy OC chroni najczęściej przed ryzykiem, że mogą sczapić“. Przemawia przeciwko niej sam fakt empiryczny, że ludzie często korzystają także z dobrowolnych ubezpieczeń, i to nawet gdy chodzi o skutki zdarzeń takiego rodzaju, które im się nie nigdy nie przydarzyły.
bradko :
“Jest napisane”.
bradko :
No, że jak Bradko stosować dowód z anegdoty to być dobrze, a jak Gammon wali Bradka po głowie dowodem z anegdoty, to Bradko nie rozumieć.
RobertP :
No proste, bo to nie jego anegdota, więc jak może ją traktować poważnie.
Gammon No.82
Teza jest taka: gdyby wprowadzono obowiązkowe ubezpieczenia domów, to nieubezpieczeni byliby kolesie mający gdzieś przepisy. I dałoby się zauważyć nadreprezentację posiadaczy nieubezpieczonych domów wśród sprawców wypadków drogowych. Ale nie można by na podstawie tego niczego wnioskować na temat sensowności przymusu ubezpieczeń od pożarów.
bradko :
Komuś się popierdoliła analogia z korelacją.
eli.wurman :
Nie, to komuś korelacja z implikacją.
bradko :
O, a więc popierdoliłeś trzy rzeczy na raz. Dobrze, że zauważyłeś. A teraz spróbuj poprawić swojego posta tak, żeby nie brzmiał jak wyciągnięty z korwinistycznego tyłu.
bradko :
Upraszczając wywód: gdyby ciotka była dziadkiem, to na pochyłe drzewo by nie skakała. Nie ma kompletnie związku między przytoczonymi przykładami. Próbuj dalej.
vauban :
To nie ja wprowadziłem wątek ubezpieczeń od pożarów, więc to nie moją rolą jest wykazywanie związku.
Spróbuję jeszcze raz, może tym razem będzie wystarczająco powoli i wyraźnie:
Są dwie możliwości. Albo wprowadzenie jakiegoś nakazu wpływa na demografię tych, którzy nie robią tego, co nakazano, albo nie wpływa.
W pierwszym przypadku, nie można na podstawie danych na temat zachowań nieubezpieczonych osób z Kaliforni, gdzie nakaz jest, spekulować na temat zachowań nieubezpieczonych w krajach, gdzie nakazu nie ma.
W drugim przypadku, taki brak wpływu należałoby udowodnić.
W obu przypadkach artykuł Trystero nie obala tez Korwina.
bradko :
Och nie. Bo jeszcze kolesie, którym religia zabrania ubezpieczania domów, kolesie niemający kasy na składki, kolesie nieczytający dziennika ustaw i zapewne wielu jeszcze innych kolesiów różnej maści i zarostu.
Zaraz, to twoja teza, czy czyja?
No bo to akurat sensowność takiego rozwiązania nie zależy od tego, czy kolesie z domami nieubezpieczonymi od pożaru rozjeżdżają więcej, czy mniej staruszek z wnuczętami. Czy ktoś twierdził, że zależy?
Wprowadziłeś wątek, że ludzie wykupują ubezpieczenia OC, bo ich “mogą sczapić”. Biorąc pod uwagę, że liczne ubezpieczenia nie są obowiązkowe, a ludzie i tak je masowo wykupują, ta teza została obalona.
Nakazy, które mogą wpływać na demografię, to nakaz ciupciania bez gumy w okresie koncepcyjnym albo skakania na główkę do pustego basenu.
A na serio: czy ty aby zdajesz sobie sprawę z tego, co piszesz?
Niewątpliwie wprowadzenie nakazu noszenia różowych gaci musi ze względów czysto semantycznych wpływać na demografię tych, którzy wbrew nakazowi nie noszą różowych gaci. Albowiem póki nie ma nakazu noszenia różowych gaci, istnieje tylko (1) grupa noszących różowe gacie i (2) grupa nienoszących tychże, jednak ani jeden człowiek nie należy do grupy “tych, którzy nie robią tego, co im nakazano”. Wikłasz się w tautologie.
A dlaczego nie można, skoro mieszkańcy Kalifornii i mieszkańcy New Hampshire należą do tego samego gatunku homosapiensów? Czemu upodobanie do ryzyka na drodze i do ryzyka w zakresie ubezpieczania [EDIT: ściślej nieubezpieczania] się miałyby być skorelowane w jednym miejscu, a nieskorelowane w drugim?
Analogia: w Polsce jest grupa osób, które wbrew obowiązkowi nie szczepią własnych dzieci, bo naczytały się głupot Wakefielda. Czy na tej podstawie nie można twierdzić, że podobna grupa występuje w krajach, gdzie szczepienia ochronne nie są obowiązkowe?
Może zastosuj te same standardy ciężaru dowodu do JKM? Bo mnie się zdaje, że to on ma udowodnić, co twierdzi. Chyba, że korwinoidalni akolici spijają mądrości z ust swego proroka bez żądania dowodów?
Gammon No.82 :
Zapewne tak. Ale wolałbym rozmawiać o tych, których jest na tyle wielu, że mogą istotnie wpływać na statystyki.
Moja
Ktoś twierdził, że sensowność przymusu ubezpieczeń w NH zależy od liczby rozjechanych staruszek w CA.
Ubezpieczeni od OC składają się z dwóch nierozłącznych zbiorów. Pierwszy to ci, którzy uważają, że mogą narobić swym niezawodnym czinkłeczento szkód rujnujących ich do końca życia. Drugi to ci, którzy boją się dotkliwej kary w wypadku kontroli. Twierdzę, że zbiór drugi minus zbiór pierwszy to całkiem sporo ludzi.
He he
Z trudem założę, że naprawdę nie rozumiesz. Nie “wbrew zakazowi”, tylko “tych, którzy nie noszą różowych gaci”.
I wiedziałem, że ktoś się przyczepi do tej “demografii” i nawet przed wysłaniem guglałem frazę “wpływa na demografię”, znajdując między innnymi: “specyfika ubezpieczyciela ma wpływ na demografię ludzi u niego ubezpieczonych”. No ale skoro trzeba, to wyjaśnię.
Po wprowadzeniu nakazu noszenia różowych gaci, wśród nienoszących zmieni się rozkład płci, wieku, wykształcenia, majątku, pochodzenia i czego tam jeszcze, co może się korelować ze skłonnością do powodowania wypadków drogowych.
Ponieważ w NH masz do grupy nieubezpieczonych włączoną grupę ludzi nieskorych do ryzyka. Nadzwyczajną skłonnością do ryzyka nie jest przekonanie o tym, że najgorsze, co może się przytrafić na pokonywanej codziennie niedługiej trasie do pracy (i do marketu raz w tygodniu), to mała obcierka przy cofaniu (takie problemy i u nas rozwiązuje się głownie poza systemem ubezpieczeń).
Można, ale ja nie z tym polemizuję.
Pisałem już, że nie twierdzę, że Korwin ma rację. Mnie się tylko argumentacja, a w szczególności “risercz, risercz, risercz” Trystero nie podoba.
bradko :
Wait, oh wait. Wpłynie, jeśli ludzie rozpoczną “test otwartej bramki” i zaczną migrować tam, gdzie jest im lepiej. Jeśli nakaz obowiązkowych ubezpieczeń wpływa jakoś na demografię New Hampshire, proszę to jakoś wykazać. Uciekają ci ubezpieczeni, czy może nieubezpieczeni, zaczyna mi się to chyba mylić ?
Mylisz spekulację z indukcją. Przy pewnych zastrzeżeniach można to i owo przypuszczać.
Noale jak nie obala, skoro obala ? Dowody masz właśnie w tekście Trystero.
A to znasz: Święta sieć gwiazd nie uratuje tego/ kto raz skierował trop swój ku Trystero . Podaj źródło cytatu, razem z kontekstem, a będziemy wiedzieli że dyskutujemy z erudytą.
@erudycja
Nie ma takiej wersji, nawet w kolekcji watykańskiej jest „…kto raz w drogę wejdzie groźnego Angelo”.
vauban :
Zaiste. Nie całego New Hampshire, tylko nieubezpieczonych z New Hampshire. I nie nakaz, tylko brak nakazu. I demografia to nie tylko liczebność, ale i struktura (wiek, płeć, takie tam). Mam wrażenie, że już to wyjaśniałem.
Ok, przypuszczać można. Wolny kraj. Tylko od kiedy przypuszczenie to dowód na cokolwiek?
Cokolwiek za łatwe do znalezienia, jak na taki test. Zresztą – czy ja tak twierdzę?
Alex :
Ależ wersja watykańska to tylko obsceniczna parodia, natomiast wers: “Kto raz wszedł w drogę groźnemu Angelo” został umieszczony przez drukarza wydania in quarto z 1687 roku. “Wersja z Whitechapel” roi się od błędów. Niewykluczone, iż to sprawka scurvhamitów.
Jednak jeżeli Pan Janusz twierdzi, że ludzie bez OC jeżdżą ostrożniej, powinien to jakoś uzasadnić. Trystero wygrzebał dane z Kalifornii i moim zdaniem nie da się ich zbyć stwierdzeniem, że tamtejsi nieubezpieczeni to sami socjopaci.
bradko :
Pisałeś, że “nieubezpieczeni byliby kolesie mający gdzieś przepisy”. Pozwolę sobie wątpić, czy kolesi łamiących przepisy dla samej przyjemności łamania jest na tyle wielu, że mogą istotnie wpływać na statystyki.
No cóż, jeśli traktował liczbę rozjechanych staruszek jako proxy “ryzykanctwa”, mógł mieć rację.
No świetnie. Czyli są osoby, których instynkt samozachowawczy jest wrażliwy na wizję milycjanta sprawdzającego im papiery przy najbliższej kontroli drogowej, a niewrażliwy na wizję naprawiania szkód w jakiejś dalekiej i niepewnej perspektywie. To wydaje się spójne z hipotezą, że osoby nieczujące (typowej wg Trystero) awersji do ryzyka częściej zarówno się nie ubezpieczają, jak i rozjeżdżają staruszki z wnuczętami.
Och, to nie jest kwestia nierozumienia. Domyślałem się, co mogłeś mieć na myśli, ale literalnie napisałeś “albo wprowadzenie jakiegoś nakazu wpływa na demografię tych, którzy nie robią tego, co nakazano, albo nie wpływa”.
Zmienne, którymi zajmuje się demografia, to wiek, płeć, liczebność rodzin, dzietność, długo- i krótkookresowe ruchy ludności. “Awersja do ryzyka” to nie demografia, raczej psychologia społeczna, czy coś.
Po wprowadzeniu nakazu noszenia różowych gaci, wśród nienoszących zmieni się rozkład płci, wieku, wykształcenia, majątku, pochodzenia i czego tam jeszcze, co może się korelować ze skłonnością do powodowania wypadków drogowych.
Bardzo niewielką, wnioskując z tego, że tylko 11% populacji kierowców się nie ubezpieczyło, co siłą rzeczy obejmuje wszystkich ryzykantów i niektórych nieryzykantów.
Chyba, że postawisz hipotezę ad hoc, według której ryzykanci w New Hampshire gremialnie się poubezpieczali, np. bo taki jest lokalny mikroklimat.
Takie przekonanie faktycznie nie jest nadzwyczajną skłonnością do ryzyka. Możesz to nazwać zwyczajnym brakiem wyobraźni, zdolności przewidywania w dłuższym horyzoncie czasowym albo skłonnością do irracjonalnego optymizmu. W każdym razie takie nastawienie również może kwalifikować delikwenta zarówno do grupy “ostro jeżdżących”, jak “nieubezpieczających się”.
Gammon No.82 :
Ktoś we flejmie u Trystero przytomnie zauważył, że w NH nie musisz się ubezpieczać, ale to mały stan i fajnie go czasem opuścić samochodem…
bart :
Może tę nadreprezentację wypadków w Kalifornii robią nieubezpieczeni kierowcy z New Hampshire przebywający na wakacjach nad Pacyfikiem?
bart :
Pan Janusz nie musi niczego udowadniać, przecież to LOGICZNE. not
bradko :
Od nigdy. To tylko początek dociekania.
Cokolwiek za łatwe do znalezienia, jak na taki test. Zresztą – czy ja tak twierdzę? Całe trzy wyniki w Google, nieźle.
A w życiu, ja tylko tak sobie.
Gammon No.82 :
Nie wnikam w ich motywacje.
To świetnie, że jest spójne, bo dzięki temu spójny z danymi Trystero jest mój argument, że przymus ubezpieczeń sztucznie podnosi odsetek ryzykantów wśród nieubezpieczonych.
No to zbadajmy mikroklimat
Vermont: 6%, Maine: 4%, Massachusetts: 1%.
Ale że z własnej winy? 1,3 mln mieszkańców, największe miasto – 100 tysięcy. Scenariusz: “do roboty jadę przez trzy skrzyżowania, w tym jedyne w mieście ze światłami” nie wydaje się jakoś szczególnie nieprawdopodobny. No i tam OC ma szanse być bardzo tanie, robiąc te 89% dobrowolnie ubezpieczonych. O, właśnie – skąd się bierze zróżnicowanie wysokości składek, jeżeli nie stąd, że na zadupiu trudniej spowodować poważną katastrofę?
http://dakowski.pl//index.php?option=com_frontpage&Itemid=1
wrzucam dla odmiany, chyba, że już kiedyś było a przeoczyłem
tam jest naprawdę miły koktail
bradko :
Ano właśnie. Znowu miałeś problem z formułowaniem własnych myśli.
Napisałeś (przypomnę raz jeszcze) “Teza jest taka: gdyby wprowadzono obowiązkowe ubezpieczenia domów, to nieubezpieczeni byliby kolesie mający gdzieś przepisy.” Przyjąłem, że pisząc o maniu gdzieś przepisów miałeś na myśli motywację. Zwłaszcza, że swoich kolesiów “mających gdzieś przepisy” przeciwstawiłeś moim kolesiom (niemającym pieniędzy, nieznającym przepisów, motywowanym religijnie).
Skoro jednak teraz stwierdzasz, że nie chodziło ci o motywację, przyjmuję to do wiadomości. I, tak, w takim razie twoja teza jest prawdziwa, oczywiście oczywista i oczywiście trywialna. Podobnie jak np. teza “gdyby wprowadzono zakaz jedzenia krupniku, to jedzącymi krupnik byliby kolesie mający gdzieś przepisy”. Słyszałeś kiedyś o zdaniach analitycznych? “Gdyby bradko był kawalerem, to byłby nieżonaty”.
Ale co to ma do rzeczy? JKM twierdzi, że osoba ubezpieczona staje się ryzykantem, ponieważ się ubezpieczyła. Ty twierdzisz, że najwyżej przechodzi ona z kategorii “ryzykantów nieubezpieczonych” do kategorii “ryzykantów ubezpieczonych”. Co w żaden sposób nie rzutuje (rzutować nie powinno) na jej technikę i styl prowadzenia samochodu.
Co z własnej winy?
Zaraz, ale do czego zmierzasz?
Teza JKM była “szok! skandal! hańba! komunistyczna władza dopuszcza się ludobójstwa każąc ludziom się ubezpieczać, wskutek czego ubezpieczeni bandyci rozjeżdżają staruszki z wnuczętami”. A więc innymi słowy “przymusowe ubezpieczenia prowadzą do masowego zabijania staruszek (i wnucząt) przez ubezpieczonych, podczas gdy nieubezpieczeni jeżdżą ostrożnie, bo są nieubezpieczeni”. JKM odnosił to do tych systemów, w których funkcjonuje obowiązkowe OC.
Do obalenia tej tezy wystarczą dane z Kalifornii. Trystero wyraźnie napisał, że dane z New Hampshire to “ciekawostka”, a nie przeciwdowód.
Bradko, powiedz dlaczego do zbadania mikroklimatu wziales akurat te 3 stany?
Vermont: 6%, Maine: 4%, Massachusetts: 1% – wiecej stanów z North East nie znasz?
Co powiesz na Connecticut 9%, Rhode Island 14%?
Ty naprawde sie spodziewasz, ze ktos bedzie Cie traktowac powaznie po takich numerach?
vauban :
Moja erudycja jest, jak widać, niewytarczająca. Czy możecie powiedzieć o czym mowa?
Gammon No.82 :
Ja? To Ty próbowałeś ich przeciwstawiać, ja nie podjąłem tematu.
Pierwszy krok wywodu zawsze jest trywialny. Drugi krok jest taki, że rozkład płci, wieku, wykształcenia, majątku wśród mających gdzieś przepisy jest inny, niż wśród nieubezpieczonych w warunkach braku nakazu. Gdyby tak nie było, to oznaczałoby to, że prawo jest nieskuteczne lub jest jednakowo skuteczne dla wszystkich grup. Skoro jednak można zaobserwować, że skłonność do łamania zakazów i wiek są skorelowane, to rozumowanie z kroku drugiego jest poprawne.
W trzecim kroku stwierdzam, że taka zmiana struktury populacji najprawdopodobniej podniesie jej skłonność do popełniania wykroczeń drogowych.
W czwartym wyciągam wniosek, że wprowadzenie nakazu ubezpieczeń dodatnio wpływa na obserwowaną wśród nieubezpieczonych częstość powodowania wypadków.
W piątym kroku konkluduję, że zaobserwowana wśród nieubezpieczonych częstość powodowania wypadków w wakunkach nakazu nie zaprzecza tezie Mikkego, że w warunkach braku nakazu nieubezpieczeni jeżdżą ostrożniej.
Kolejny raz przypominam, że nie muszę dbać o spójność z twierdzeniami Mikkego, ponieważ nie bronię tez JKM, tylko wskazuję błędy w rozumowaniu Trystero.
Będzie uczestniczył w wypadku o skutkach znacznie większych, niż wgniecenie błotnika. Cudzego.
Do tego, że w można być ojcem rodziny, drobnym przedsiębiorcą, rolnikiem, emerytem, kimkolwiek i dojść do wniosku, że OC się nie opłaci.
Przymus ubezpieczeń skutecznie wygania MC z grupy nieubezpieczonych. Do tego zmierzam.
Trystero :
Connecticut odpada z powodu dbałości o ceterisa paribusa. Stan, w którym dla 20% mieszkańców angielski nie jest językiem ojczystym, a 10% to Murzyni nie nadaje się do zgadywania, ilu nieubezpieczonych w NH to odpowiedzialni ojcowie rodzin.
Uwagę na temat Rhode Island odrzucam jako niezorganizowaną.
Przykład Massachusetts mogę wycofać.
Bo skoro a) angielski nie jest dla kogoś językiem ojczystym; lub b) jest się Murzynem – to z definicji nie jest się “odpowiedzialnym ojcem rodzin”? Dobrze rozumiem?
Adam Gliniany :
Źle. Wtedy pada się ofiarą krzywdzącego stereotypu i trzeba udowodnić, że statystycznie jest się taki sam, jak przeciętny mieszkaniec New Hampshire.
@ bradko:
To może wytłumacz, w czym Ci przeszkadzają nieanglojęzyczni i czarni, że powodują wytkniętą przez Ciebie niemiarodajność?
Adam Gliniany :
Jako że w najbliższej rodzinie mam przedstawicieli obu grup, bardzo chętnie wysłucham jakiego stereotypu bradko użyje, by uzasadnić swoje twierdzenie o niewiarygodności danych ze znaczącą liczbą osób czarnych i nieanglojęzycznych. Poudajemy, że nie będę się czuł dotknięty jako taki właśnie nieanglojęzyczny.
Adam Gliniany :
Mogę tylko odesłać do entuzjastycznie tu przyjętego artykułu, w którym napisane jest między innymi: “istnieje raczej korelacja pomiędzy brakiem ubezpieczenia a podatnością na uczestniczenie w wypadkach. (…) Okazało się, że następujące grupy są nadreprezentowane wśród nieubezpieczonych:
(…)
z mniejszości etnicznych”
Skoro można tu przyjąć bez dowodu, że należenie do mniejszości predestynuje do uczestnictwa w wypadkach (a uczestnik wypadku z definicji ma mniejsze szanse być odpowiedzialny), to i ja pozwolę sobie na nieprzeprowadzanie dowodu.
@ bradko:
Oczywiście. W ten sposób zamiast na rasistę wyjdziesz tylko na kryptorasistę. A to chyba mniejsze zło, nie?
bradko :
No tak, ja słusznie przeciwstawiłem, a ty nie podjąłeś tematu, bo nie miałeś nic mądrego do powiedzenia :-P
Jeśli pierwszy krok wywodu jest zdaniem analitycznym, to cała reszta wywodu jest brandzlowaniem tautologii.
To nie jest “drugi krok”, to jest drugie zdanie, niewynikające z pierwszego.
Pisz bardziej zrozumiale. Bo każda próba ustalenia, co właściwie poeta bradko miał na myśli, kończy się zarzutami, że wprowadzam jakieś wątki, które poecie nie pasują do dyskusji.
Wybacz, ale skłonność do popełniania przestępstw drogowych mogą wykazywać ludzie, a nie struktura populacji. Ponownie apeluję: pisz zrozumiale. Ten sam apel dotyczy trzeciego, czwartego i piątego kroku.
Jest tylko jeden powód, dla którego przyznam, że nie bronisz twierdzeń JKM. Nie rozumiesz ich.
No dobrze, to może jednak jeszcze raz ci wytłumaczę.
Przeczytaj jeszcze raz ale uważnie wywód JKM.
Z wywodu tego wynika, że ubezpieczeni zachowują się na drogach nieodpowiedzialnie, ponieważ ubezpieczenie daje im immunitet. EDIT: innymi słowy zawarcie umowy ubezpieczenia zamienia twoich “ojców rodzin, drobnych przedsiębiorców, rolników, emerytów” i wszelakich eMCów w zombiaków kierownicy. W przeciwieństwie do nich nieubezpieczeni prowadzą “znacznie – znacznie [wykrzyknik] ostrożniej”.
Dla obalenia tego wystarczają dane z Kalifornii. Chyba, że twoim zdaniem liczba wypadków nie jest skorelowana z nieostrożnością.
Według tej samej logiki możesz napisać, że statystyki z Kalifornii [New Hampshire, Kazachstanu, Marsa, wpisz sobie co uważasz] nie stanowią żadnego argumentu przeciwko tezie JKM, że komunistyczny rząd RP dopuszcza się premedytowanego ultraludobójstwa wprowadzając przymusowe OC. Albowiem w Polsce dla prawie 100% mieszkańców angielski nie jest językiem ojczystym, mieszkańcy są katolikami, piją wódkę, a do tego w przeciwieństwie do mieszkańców New Hampshire przecierpieli rozbiory, Katyń, powstanie warszawskie i plan Balcerowicza. Dane z New Hampshire nie mogą więc być miarodajne w tych okolicach.
P.s. właściwie to w ramach promocji ludzkiej wolności i odpowiedzialności JKM mógłby zaproponować zakaz prowadzenia działalności ubezpieczeniowej w ogóle. No bo przecież właściciele nieubezpieczonych nieruchomości bardzo – bardzo! – starannie usuwają sople z dachów, podczas gdy właściciele ubezpieczonych nieruchomości pozostawiają je z premedytacją, bo wiedzą, że za pogrzeb niewinnego przechodnia zapłaci Warta albo inne PZU. I tak dalej.
@ Adam Gliniany:
Zaciekawiłeś mnie i chciałbym się dowiedzieć, gdzie tu (krypto) rasizm:
Potrzebny jest mi stan, który mógłbym porównać z NH, żeby zobaczyć, jak zniesienie nakazu ubezpieczeń wpływa na liczbę ubezpieczonych i móc zgadywać, kim są (jeżeli są) nowi nieubezpieczeni. Wybieram więc taki, który różni się od NH możliwie małą liczbą zmiennych. Nie wybieram takiego, gdzie różnic jest więcej. Nie wiem, czy dodatkowa zmienna ma wpływ na wynik, czy nie ma. Żeby więc takich danych użyć, musiałbym wykazać, że nie ma, zwłaszcza że inny autor twierdzi, że jest to ważna zmienna w rozważaniach na temat (nie)ubezpieczonych. W którym punkcie kogoś obrażam?
bradko :
Powierzchnię lasów, liczbę praktykujących endokrynologów i roczną produkcję parasoli na pewno sprawdzałeś?
Opieranie się na danych, które dyskryminują jakąś grupę badanych z powodu koloru skóry (który z punktu widzenia ubezpieczeń pojazdów i bezpieczeństwa prowadzenia ich nie ma znaczenia) to rasizm. Swoją drogą – czemu Murzyni a nie Indianie?
A “kryptorasista”, bo nie piszesz wprost “czarni to chuje, nie dość, że nie ubezpieczają to jeżdżą jak pojeby” tylko sugerujesz, że autor artykułu twierdzi, że kolor skóry ma wpływ, bo jest jakoś powiązany.
To może daj stosowny cytat, który nie będzie wyrwany z kontekstu, gdzie jest to dokładnie napisane? To odszczekam.
Adam Gliniany :
Nie jestem pewny, czy dane mogą kogokolwiek dyskryminować. Dane to tylko zdania i liczby, w dodatku prawdziwe lub fałszywe.
@ Gammon No.82:
Fakt, przepraszam. “Interpretując dane jako dyskryminujące (…)” czy jakoś tak – brzmi lepiej?
czytam dyskuszyn bradko vs gammon i inni; czytam czytam wszak publiczna mam czas to czemu nie, i krwa 80proc wpisow nie rozumiem. to tyle tytulem przywitania i zasygnalizowania ze moze jestem o level intelektualny nizej.
Adam Gliniany:
taka krwa prawda, ze kolor skory [rasa] na wplyw. determinuje zachowanie, wychowanie, wykszlatcenie. ostrozna jazde tez. nie da sie pstryknac i pokonac ot tak sobie (albo pominac milczeniem) roznic miedzy bialymi i czarnymi. mozesz byc hiperpoprawny polit., zamykac na to oczy, ale problem dzieki temu nie zniknie.
co by nie pisac – rasa ma znaczenie bo wplywa na okreslone wychowanie i wyksztalcenie (co wiaze sie bezposrednio z poziomem zarobkow, wyksztalceniem wyobrazni, ulegloscia wobec przepisow, norm spol.; to z kolei ma wplyw na stosunek do ubezpieczen, tudzież bezpieczna jazdę.
gammon napisal:
‘Z wywodu tego wynika, że ubezpieczeni zachowują się na drogach nieodpowiedzialnie, ponieważ ubezpieczenie daje im immunitet.’.
W odniesieniu do oryginalnego tekstu popelniesz nadinterpretację. Fakt: czlowiek nieubezpieczony jezdzi ostrozniej. To nie znaczy ze kierowca ubezpieczony jezdzi bardziej brawurowo, jego raczej to wali po prostu.
mort :
Poważnie tak jest w NH? Dziki kraj…
Adam Gliniany :
Tak, ja się domyslałem, że o to chodzi, ale nie byłem pewny. Tylko ja nie wiem, czy bradko miał takie intencje.
mort :
No nie, faktycznie JKM nie napisał dosłownie, że kierowca ubezpieczony jeździ nieodpowiedzialnie. Napisał tylko, że kierowca nieubezpieczony jest zdemoralizowany przez to, że rząd zachęca go do zabójstw.
Używając twojego sformułowania (nie JKM) ubezpieczonego “wali po prostu” życie i zdrowie innych uczestników ruchu do tego stopnia, że (teraz już znowu cytuję JKM) ubezpieczenie “skutkuje ogromną liczbą wypadków”.
Gdyby taka była prawda – nie wiem, dlaczego sądzisz, że “nieodpowiedzialność” to niewłaściwe słowo.
mort :
#Kurwaco.
I wyjaśniam: jakiekolwiek jest Twoje źródło wiedzy o poprawności politycznej – bądź pewien, że jest ono tak samo chujowe jak wszelkie źródła wiedzy o doktrynie wychowania bezstresowego.
mort :
Ja bym raczej powiedział, że pozycja na drabinie klasowej. Ale każdemu jego porno. Dodatkowo – zupełnie przewrotnie – stwierdziłbym, że to wychowanie i wykształcenie determinuje zachowanie. Niezależnie od koloru skóry (rasy).
mort :
Już prawdopodobnie możesz się domyślić, w czym leży ta różnica pomiędzy białymi i czarnymi?
mort :
Pochodzenie ma znaczenie, bo wpływa na określone wychowanie i wykształcenie. Dlatego prawdopodobnie twoja polaczkowatość wiąże się bezpośrednio z poziomem zarobków, wykształceniem, wyobraźnią, uległością wobec przepisów, norm społecznych; to z kolei ma wpływ na Twój stosunek do ubezpieczeń, tudzież – bezpieczną jazdę.
mort :
Tak, kierowca po 4 drinkach też jedzie ostrożniej. #samaniewiem
mort :
Proponuję tag #kryształy_czasu przez analogię do http://blip.pl/tags/europauniversalis
eli wurman:
“#Kurwaco.
I wyjaśniam: jakiekolwiek jest Twoje źródło wiedzy o poprawności politycznej – bądź pewien, że jest ono tak samo chujowe jak wszelkie źródła wiedzy o doktrynie wychowania bezstresowego.”
najzupelniej powaznie – czy mozesz rozwinac temat poprawnosci polit., oraz poprawnosci polit zrodel poprawnosci politycznej?
co to jest moja polaczkowatosc? czy probowalas mnie obrazic, czy wskazac na jakies przebijajace z mojej wypowiedzi cechy, ktore Cie rażą? [nie jestem Polakiem, ale chyba mialas na mysli cos niezaleznego od obywateltwa]. Czy tez moze tak se pitolisz, a ja sie niepotrzebnie nakrecam?
wychowanie bezstresowe wali mnie, psu na bude mi do nich zrodla
@ogół
Czy poprawność polityczna źródeł poprawności politycznej to metapoprawność polityczna? Czy może poprawność metapolityczna?
mort :
Od lo awdach tikwatejnu. To się może zmienić, wszystko w twoich rękach. Powiadam ci, że umiejętność czytania ze zrozumieniem czyni cuda.
mort :
1) Żródła.
2) Co tu jest skutkiem, a co przyczyną?
Mam taką książkę, w której każdy stan USA opisany jest pod kątem stereotypów (jak wiecie, bardzo mnie kręci ta tematyka). Niektóre stany opisano komiksami, w tym New Hampshire. Autorka komiksową powieść o sobie samej zaczyna tak: jestem chodzącym stereotypem dotyczącym New Hampshire: jestem lesbijką, jeżdżę Subaru i urodziłam się w innym stanie.
wo :
Jeśli wszyscy są tam homo, to import (co najmniej uzupełniający) jest przecież konieczny.
@ mort:
Przede wszystkim mógłbyś opanować cytowanie: zaznaczasz fragment tekstu który chcesz zacytować i klikasz “Cytuj” – wszystkim nam się od tego zrobi wygodniej.
mort :
Mogę: ZOMG zakazali mówić mama i tata.
mort :
Ale weź przeczytaj ze zrozumieniem. Napisałeś: rasa ma znaczenie bo wplywa na okreslone wychowanie i wyksztalcenie (co wiaze sie bezposrednio z poziomem zarobkow, wyksztalceniem wyobrazni, ulegloscia wobec przepisow, norm spol.; to z kolei ma wplyw na stosunek do ubezpieczen, tudzież bezpieczna jazdę. Skoro nie jesteś Polakiem to wstaw sobie jakieś określenie, które służy Krzywdzącemu Uogólnieniu właściwemu Twojej narodowości i sprawdź, czy też działa.
mort :
Och, przecież nie o to chodzi, czy Cię interesuje, tylko wskazuję, że źródło takiego bzdurzenia jest bardzo podobne.
bradko :
Ale dlaczego? Czym od strony kulturowo-demograficznej tak bardzo ma się różnić Rhode Island od Massachusets? Akurat jestem w miarę na świeżo po wycieczce samochodowej szlakiem Cthulhu i o ile są takie granice stanów, że człowiek naprawdę wyraźnie czuje, że przejechał z jednego świata do drugiego (Kalifornia/Nevada, Teksas/Luizjana), to Massachusets/RI jest niezauważalne. Dalej bardzo wyraźnie jesteśmy w Nowej Anglii.
@eli wurman
nie wiem o co chodzi, ale uzywanie opcji cytuj na tym blogu konczy sie u mnie wyjebniem w kosmos przegladarki, jakakolwiek by ona nie byla; sorry, wiem ze ulatwiloby to czytanie.
Gammon No.82 :
Możesz zarzucać “brandzlowanie tautologii” albo brak wynikania między wszystkimi kolejnymi zdaniami, ale nie jedno i drugie na raz. W drugim kroku formułuję twierdzenie, które następnie dowodzę.
Jest to tak zwany dowód nie wprost. Pokażę Ci na dyskutowanym przykładzie, na czym on polega.
1. Zaprzeczam tezie. Zaprzeczona teza brzmi: “wśród łamiących przepisy jest taki sam rozkład płci, wieku, wykształcenia i majątku, co w całej populacji”.
2. Wyciągam wnioski z zaprzeczonej tezy. Wniosek jest taki, że nakazy działają tak samo mocno na wszystkie grupy ludności (lub nie działają wcale).
3. Stwierdzam fałszywość wniosków
4. Pierowotną tezę uznaję za udowodnioną.
Bardzo słuszna obserwacja, pomagająca zrozumieć zdanie: “W trzecim kroku stwierdzam, że taka zmiana struktury populacji najprawdopodobniej podniesie jej skłonność do popełniania wykroczeń drogowych”.
Użyty tu zaimek “jej” zastępuje występujące wcześniej słowo “populacji”. Słowo “populacja” może oznaczać “ludzie”. W tym wypadku właśnie to oznacza.
Staram się nie używać zdań złożonych. Niestety, nie zawsze się to udaje. Może jeszcze trochę za dużo trudnych słów. Pracuję nad tym.
Aha, zapomniałem wyjaśnić, że po punkcie drugim dochodzę do wniosku, że wprowadzenie nakazu ubezpieczeń odmładza populację nieubezpieczonych i wprowadza nadreprezentację meżczyzn. Dowód można przeprowadzić analogicznie do powyższego.
O punkt trzeci już prosiłeś, ale służę. Po punkcie drugim mamy udowodnione, że wprowadzenie nakazu ubezpieczeń wpływa na przykład na rozkład płci i wieku wśród nieubezpieczonych. W kroku trzecim, niejawnie, za co przepraszam, korzystam z zależności poznanej w dyskutowanym artykule. Bycie młodym mężczyną jest czynnikiem ryzyka. Wyciągam więc wniosek, że wprowadzenie nakazu ubezpieczeń zwiększa częstość popełniania wykroczeń drogowych wśród nieubezpieczonych.
W punkcie czwartym sprowadzam uzyskany wynik do jednostek używanych w źródłach Trystero. Tam jest mowa o wypadkach. W tym celu korzystam z zależności wiążącej liczbę wykroczeń z liczbą wypadków i stwierdzam, że wprowadzenie nakazu ubezpieczeń zwiększa częstość powodowania wypadków przez nieubezpieczonych.
W punkcie piątym zauważam, że wynik osiągnięty w punkcie czwartym może być wytłumaczeniem efektu opisywanego przez Trystero. Jednocześnie zauważam, że dojście do tego wyniku nie wymagało zaprzeczenia tezom Mikkego. W ten sposób dochodzę do wniosku, że dane Trystero nie zaprzeczają twierdzeniom JKM.
Proszę bardzo.
Mikke napisał: “Człowiek nieubezpieczony jeździ znacznie – znacznie! – ostrożniej”. Czyli, zdaniem Mikkego, wśród moich eMCów, którzy skalkulowali sobie, że OC się nie opłaca, są tacy, którzy (ze strachu przed wypadkiem i kosztami) jeżdżą znacznie ostrożniej, niż gdyby sobie nie skalkulowali i się ubezpieczyli. W związku z tym, przymusowe ubezpieczenie przenosi ich z grupy jeżdżących nadzwyczaj ostrożnie do grupy jeżdżących przeciętnie.
Trystero atakuje ten wywód na dwa sposoby. Po pierwsze, zaprzecza istnieniu nieubezpieczonych eMCów, podając informację o 89% dobrowolnie ubezpieczonych w NH. Ten argument zaczyna być zastanawiający po skonfrontowaniu z danymi z Vermontu i Maine. Po drugie, zaprzecza mitygującemu działaniu braku ubezpieczenia, podając dane z Kaliforni. Na to ja stwierdzam, że w Kaliforni, wskutek przymusu, nieubezpieczonych eMCów brak, a w grupie nieubezpieczonych powstaje nadreprezentacja kierowców, których trudno mitygować czymkolwiek.
Do obalenia twierdzeń dotyczących wszystkich ludzi Trystero używa grupy ludzi, którzy już wiedzą o sobie, że są przestępcami.
Cieszę się, że rozumiesz, dlaczego nie użyłem danych z Polski do dociekania, kim są nieubezpieczeni w NH. Wymieniłes prawie wszystkie powody.
bradko :
Zdecyduj się wreszcie, czy jesteś jego rzecznikiem prasowym, czy nie.
Jeśli jesteś, to pokaż pełnomocnictwo. Bo na razie to twoja interpretacja jego wypowiedzi jest wyjęta z dupy sensu stricto. Nie ma nic wspólnego z wypowiedzią JKM.
On mówi o tym, że ubezpieczający się (nawet dobrowolnie!) zostaje “zdemoralizowany” i zostaje “ludobójcą”. Ty uważasz, że to oznacza “przenosi ich z grupy jeżdżących nadzwyczaj ostrożnie do grupy jeżdżących przeciętnie”. No może dla ciebie “jeżdżący przeciętnie” = “zdemoralizowani ludobójcy”. Ale nie wiem, czy JKM by się pod tym podpisał.
bradko :
No to skończmy dyskusję, bo na tej zasadzie będziesz żądał, aby dowiedzenie lub obalenie pomysłów JKM odbyło się na zasadzie eksperymentu laboratoryjnego na czystej, certyfikowanej linii Polaków trzymanej w szalce Petriego.
Ale skoro tak, to w ogóle nie było warto się wdawać w dyskusję nad ubezpieczeniami w New Hampshire, Kalifornii et caetera. Bo twoim zdaniem one są z założenia nie na temat.
mort :
Czyżby?
Rzeczywiście, ale komentarz jest.
Barts :
Bez obawy, wrzuciliśmy lolanie. “Trystero” to alternatywna poczta z minipowieści Thomasa Pynchona 49 idzie pod młotek i pocytowaliśmy sobie, bo znakomicie pasowało.
@offtopic: na Frądzi znaleziono niejakiego Ogórka, który zapodaje wprost rewolucyjne treści o ziołolecznictwie ‘a la św. Hildegarda :
http://fronda.pl/ogorek/blog/ziola_hildegardy#comments
Polecam szanownej Publiczności.
mort :
gówno prawda tak na dziendobry to udaj się na Wydział Biologii UAM i tam profesor Jan Strzałko (biolog) wyjaśni Ci, że rasa (rozumiana jako czarne, żółte, białe) nie jest sensownym konceptem w dzisiejszej biologii. Na ostatniej konferencji na której słyszałem Strzałko, pokazywał miłe badania, w których zróżnicowanie genetyczne homo sapiensów w obrębie dowolnego miast np. Poznań jest tak duże, że wyczerpuję znaczącą ilośc wariacji naszego gatunku. Różnice “miedzyrasowe” są znikome w porównaniu ze zróznicowaniem “wewnątrzrasowym”. Chciałbym być dobrze zrozumiany brak “ras” w starym sensie tego słowa nie prowadzi do tezy, że homo sapiensy a) nie różnią się między sobą b) nie ma różnych populacji homo sapiensów.
@ fronesis:
Ale tego nie uczą w szkołach przypadkiem? Mnie w połowie ’90 uczyli. Chodzi mi o to, że tłumaczysz rzeczy oczywiste.
Adam Gliniany :
Widać nie dla Morta.
Dla mnie to rozumowanie jest zupełnie nieintuicyjne. Wydaje mi się, że jest tak, iż ci którzy są skłonni złamać jedne przepisy i nie opłacić obowiązkowego ubezpieczenia, będą również skłonni złamać inne przepisy i nie zapiąć pasów, przekroczyć prędkość, zignorować totalitarną sygnalizację świetlną, uciekać przed patrolem i uderzyć policjanta podczas aresztowania.
Powinno być niby tak, że jak ktoś jedzie bez prawka, to powinien bardzo uważać, żeby go nie ustrzelili chłopcy radarowcy, ale przeważnie się okazuje, że nie tylko łamie zasady ruchu, ale jeszcze jest pijany (i dlatego prawka nie ma). To tylko w filmach o mafii jest, że żołnierze mają przykazanie być grzeczni i parkować tylko w miejscach dozwolonych, nie przekraczać prędkości, a i tak nie bardzo im się to udaje, mimo sporej motywacji.
http://kosmos.icm.edu.pl/PDF/2009/273.pdf
tu mały tekst Strzałko o rasach w wersji bardzo pedagogicznej i historycznej
tu artykuł, o różnicach w przyjmowaniu użyteczności terminu “rasa” antropologii fizycznej dzisiaj
http://www.krepublishers.com/02-Journals/T-Anth/Anth-09-0-000-000-2007-Web/Anth-09-1-000-000-2007-Abst-PDF/Anth-09-1-073-078-2007-422-%20%8Atrkalj-G/Anth-09-1-073-078-2007-422-%20%8Atrkalj-G-Tt.pdf
Adam Gliniany :
Za moich czasów uczyli o cyklu rozwojowym mchu płonnika i nerecznicy samczej.
Adam Gliniany :
wiem, ale nieraz trzeba po 100 razy, to wcale nie jest oczywiste wśród moich studentów (filozofia, historia, socjologia). Ostatnio objawił mi się piękny szczery okaz eugenika pełną gębą. A ze szkołami to nie byłbym taki pewny.
fronesis :
Pojawia się w internetach?
Nachasz :
nie wiem, dopiero początek semestru, muszę obadać.
bantus :
Tak z życia policji
-W UK kiedyś była akcja sprawdzania parkujących na miejscach dla inwalidów, złapano sporo poszukiwanych za różne uczynki z przeszłości
-W W-wie robiąc naloty na gapowiczów w metrze wyłapywano sporo ukrywających się (chyba głównie alimenciarzy). To znaczy nie kanary ich łapały, ale jak odmawiali okazania dokumentów i wkraczała policja, to się okazywało, że lepiej by im było zapłacić i zniknąć.
Ten złodziej “Plaży w Pourville” Moneta wpadł, bo nie płacił alimentów.
Są dwie możliwości. Albo wprowadzenie jakiegoś nakazu wpływa na demografię tych, którzy nie robią tego, co nakazano, albo nie wpływa.
@fronesis
co ty z biologia wyskakujesz jak ch z pudelka??
czy ja pisalam o roznicach biologicznych?? [ktore nb sa, ale nie ma to znaczenia]
a moze samo czytanie o rasach Was boli? czas sie z tym pogodzic – rasy są, i pewnie dlugo jeszcze beda, nie wymieszamy sie tak szybko. szkoda, bo tacy mulaci jak obama..mniam;)
ad biologiczego belkotu:
mamy dwa ludzkie oseski, biale i czarne (w odp nazwy ras nie wnikam, nie o to chodzi), dajemy im identyczne warunki na start, wychowanie, wyksztalcenie itp – i wtedy kolor skory nie ma znaczenia, nie beda niczym sie roznic w swym dalszym rozwoju
ALE – zajdzcie kuźwa na ziemie
w rozwinietych panstwach czarni to srodowiska zamkniete! nie jest to ich wybor, takie sa podzialy spoleczne, byly, sa i pewnie jeszcze dlugo sie nie zmienia. dziecko wychowane w getcie nie ma mozliwosci dobrego wyksztalcenia, wychowania, załapania wzorcow. dlatego miedzy zachowaniem bialych i czarnych sa roznice; są i będą.
oczywiscie sa wyjatki, jakis procent mial szanse wyrwac sie, i teraz z poklenia na pokolenie zyje i zachowuje sie na takim poziomie [nie oceniam, wyzszym, nizszym, to juz filozoficzne rozwazania – co ‘lepsze’] jak jego bialy sąsiad.
mz wlasnie tlumaczenie tego to jakies dziwaczne, przeciez to sa oczywiste sprawy. I az kurwa wlaczylo mi sie myslenie ze to jakas podpucha z waszej strony jest
fronesis :
Aleś spierdolił na dzieńdobry. Oni nie o biologii (choć mort mało precyzyjnie).
mort :
O rasach nie, ale czytanie głupot już tak. Skoro już napisałeś, że to kwestie środowiskowe to są to kwestie środowiskowe, co do tego ma rasa?
@ OC i ludobójstwo
Ech, akurat zawsze takie fajne flejmy mnie mijają. Pech, to pech.
mort :
A teraz odpowiedz sobie, jaki był w tym udział buców nieczarnych.
mdh :
Zapytaj rasistów z Wyborczej dlaczego piszą o Murzynach (rasa, nie) liżących ściany z ołowiem a nie o upośledzonych środowiskowo:
http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,84208,5307418,Ameryka_bardziej_bezpieczna.html
invinoveritas :
Mają tez częściej kontakt z ołowiem, eee, balistycznym.
invinoveritas :
Bosacki wogle deliveruje: “Dziś nie wzmacnia to niczyjej wiary w cokolwiek, bo Siddall przeprasza i mówi, że nie wie, o ile poziom oceanów wzrośnie” “My, Polacy, możemy cieszyć się, że minister Kopacz i premier Tusk nie dali się w nie wpuścić i oszczędzili podatnikom miliony” http://wyborcza.pl/1,75968,7609866,Naukowcy__swiete_krowy.html (found by pohjois)
@ invinoveritas:
No kurwa ale gdzie tam jest o lizaniu ściany ?! I co to są raptem dwie prace naukowe, opublikowane “w ostatnich kilku miesiącach” ? W tym czasie opublikowano pewnie kilkanaście tysięcy różnych prac. Najwięcej ołowiu jest zresztą w żarciu, więcej skumuluje się od jedzenia sałaty niż od ogryzania ramy okiennej. Wątek ołowiu zresztą jest stary jak świat, już chyba Gibbon twierdził że Rzym starożytny wykończyła woda z ołowianych rur. Możliwe, ale w średniowieczu chlano z naczyń cynowych które też nie były z czystej cyny, tylko ze stopu z ołowiem. W średniowieczu ludzie byli narwani i żyli krótko, fakt.
Bosacki bucuje i napisał typową faktoidalną notkę, aby usprawiedliwić wydatki GW na jego wikt i opierunek w DC, ale to nie oznacza że odkrył Amerykę, jakkolwiek by to nie zabrzmiało. Poproszę o szczegółowe opinie biologów.
sheik.yerbouti :
Kopsnij się do WO. On tam dziś wyjaśnia, dlaczego produkt przechodzący przez jakieś sito (tu: redakcji Wyborczej) jest więcej warty niż blogowe produkowanie się anonimowych łosi :)
lumpi :
Są dwie możliwości. Albo od masturbacji rosną włosy na podniebieniu, albo nie rosną.
invinoveritas :
Dlatego należy używać amunicji bezołowiowej.
vauban :
Gibbon twierdził, że chrześcijaństwo wykończyło Rzym.
@ invinoveritas
Ale kiepskie trolowanie i z czytaniem ze zrozumieniem też nie jest najlepiej. Wiec, że jak pojawia się termin ‘Murzyn’ to już rasizm? Też coś. Wymyśl coś lepszego.
vauban :
Sorki, literówka. Chodziło oczywiście o wąchanie.
No, kurwa, nie chodzi o Bosackiego i ołów. Chodzi o to, że “rasistowskie” STATYSTYKI (a nie biologia jak ktoś tu wyskoczył) są w użyciu. A tym bratko skopał gammonia (choć nie do końca). I do tego nawiązał mort.
A wy jak te… z biologią i rasizmem wyskakujecie. WTF z wami?!
wo :
Gęsto zaludniony obszar musi mieć jakieś specyficzne cechy. W uznaniu, że tak nie jest, przeszkadzają mi krzywdzące stereotypy dotyczące ubogiej męskiej młodzieży miejskiej. Z przykładu Massachusets już się wycofałem.
mdh :
Gorzej! Wystarczy, że bratko użyje terminu ‘czarny’ a już mu wyskakują z rasizmem.
EDIT: Sorki, miało być bradko
invinoveritas :
W USA, w tym kraju dużym
wszystkim bardzo przeszkadza Murzyn,
bowiem nie ma na to rady:
Każdy Murzyn ma trzy wady:
Pierwsza – że czarny,
druga – że czarny,
trzecia – że czarny
Yes!
Chce wejść Murzyn do tramwaju,
do tramwaju nie puszczają,
do Murzyna mówi biały:
– Pan oczernia tramwaj cały,
Pan jest za czarny!
Pan jest za czarny!
Pan jest za czarny!
Yes!
invinoveritas :
IMO określenie czarna ludność albo czarny aktywista, znaczy się przymiotnik a nawet epitet, jest jak najbardziej do przyjęcia, sami AfroAm ich używają przecież.
invinoveritas :
Weźprzestań. Z jakim rasizmem? Toż to nikt nie jechał po nim za statystki i termin, a za rasistowską ich interpretację. Kropka. Więc nie odwracaj kota ogonem.
Gdyby analizował mieszkańców stanu pod względem zamożności, wykształcenia i takich tam to OK. Pojechał jednak kryterium rasowym, tego bronisz?
sheik.yerbouti :
IMO też. Nie rozumiem dlaczego mi to tłumaczysz. Ja powyższe określenia (Murzyn, czarny) tylko cytowałem (z innych).
Nie wyrywaj z kontekstuu, proszę.
invinoveritas :
Jako prozaikach, na litość boską. Ale już MRW uznał, że skoro pewne zasady obowiązują przy pisaniu prozy, to na pewno powinny też obowiązywać przy sprzęcie elektronicznym, więc nie jest to najdurniejsza analogia dnia.
mdh :
IMO nie poleciał rasizmem a skrótem myślowym. Jak Wyborcza:
“fenomen niezwykle wysokiej przestępczości wśród Murzynów.”
(link powyżej)
sheik.yerbouti :
Częściowo się z gościem zgadzam co do ogólnej intencji artykułu. Mam wrażenie, że popularyzacja nauki, czy w ogóle informowanie społeczeństwa o wynikach naukowych, przewidywaniach itp. przyjmuje coraz bardziej jakieś groteskowe formy. Może to nie do końca wina samych naukowców, ale czas coś z tym zrobić.
To, że nie mogę sobie strzelić tej szczepionki z deka mnie boli. Z jednej strony może głupie było kupowanie dziesiątków milionów dawek, z drugiej nie zakupienie wcale, to przegięcie w drugą stronę, to w końcu igranie z ogniem. To imho ryzyko na które rządzący nie powinni sobie pozwalać.
W tekście rozwaliła mnie za to deklaracja agnostycyzmu globalno ociepleniowego:
“Ale w kwestii walki z ociepleniem globalnym jestem agnostykiem.”
Gammon No.82 :
Hej, a czy czasem tych ostatnich tomów nie przetłumaczono na polski dopiero w XXIw.? Po ponad dwóch wiekach, he he.
mdh :
Interpretację? Szukałem stanów o podobnej demografii: “ten – podobny, ten – też jakiś podobny, a ten? a nie, ten jakiś niepodobny”. To może zakazać publikować tych danych , bo takie do siebie niepodobne?
Jasne, mógłbym wzorem Trystero narysować chmurę kropek ilustrującą korelację między odsetkiem ludności nieanglosaskiej a częstością uchylania się od obowiązku ubezpieczeń i próbować coś z tej korelacji (lub jej braku) wnioskować, ale po pierwsze to nie mój risercz, nie mój artykuł i nie moje porno, po drugie “jechanie kryterium rasowym” jest tu niemile widziane, a po trzecie – niepotrzebna mi znajomość tej zależności, bo już znalazłem stany, które się taką zmienną nie różnią.
invinoveritas :
Jasne, skrót myślowy i co jeszcze. Czemuż, ach czemuż jak ktoś pieprznie głupotę taką, że aż zęby bolą to zawsze musi okazywać się skrótem myślowym. To w składzie durnych tłumaczeń zabrakło asortymentu?
Więc czym innym jest statystyki skazanych, a czym innym wnioskowanie na ich podstawie o zachowaniu całej mniejszości. To właśnie jest durną interpretacją danych.
bradko :
Raczej durne pomysły, więc to jednak nie to samo.
No miej litość. Na jakiej podstawie dokonywałeś tego porównania? To takie chrzanienie bez podstaw. Tutaj OK, tu OK, a tu nie bo
20%10% jest innego koloru, a tutaj inny język, ha jakie to proste. Dla mnie to taka bida socjologia.mdh :
Jedyny pomysł, na jaki w tej kwestii wpadłem, to wybór Vermontu i Maine w celu ustalenia, jaki procent populacji New Hampshire to nieodpowiedzialni ryzykanci, ubodzy i ci, którym objawił się Cthulhu i zakazał się ubezpieczać.
Nie przeczę. Można było wybrać Tatarstan, Boliwię i Togo i zacząć od wyliczenia macierzy kowariancji. Tylko po co?
bradko :
No ja właśnie nie wiem. Skoro nie można udowodnić czarno na białym, że ubezpieczony kierowca w wyniku wykupienia ubezpieczenia zaczyna jeździć bardziej ryzykownie, to znaczy, że Janusza Korwin-Mikke wysuwającego taką tezę należy uznać za idiotę razem z ludźmi, którzy tej tezie przyklaskują. Jak nie macie na to mocnych dowodów, to się młotki szadafakapnijcie. Proszę – eleganckie, proste rozumowanie bez żadnej bida-socjologii.
@ wo:
Cholera, majstrowałem tekst na dwie strony A4, przyszedł WO i w trzech zdaniach zawarł to samo co ja kombinowałem. Jestem zmęczony i idę spać.
wo :
Ale to jest zupełnie inny flejm! Taki już był i to wiele razy. Teraz przyszedł Trystero z danymi na temat NIEubezpieczonego kierowcy i kłócimy się, dlaczego taki jeździ bardziej ryzykownie, jeżeli jest kalifornijczykiem (bo innych danych nie mamy), co z tego wynika, jeżeli cokolwiek i co by robił, gdyby Kalifornijczykiem nie był. Zupełnie nowego flejmogennego tematu nie mogłem zignorować i od razu poczułem się o 10 lat młodszy. Pozwól więc, że szadafakapnę się, gdy mi się znudzi, ale to już chyba niebawem, bo po żadnej ze stron nie pojawiają się nowe argumenty.
O, mam.
Gammon No.82 :
Dlaczego więc Trystero zawraca nam głowę artykułem walczącym z czyimś poglądem, że nieubezpieczający się staje się bardziej ostrożny? Jeżeli dane o nieubezpieczonych w Kaliforni to też nic niewnosząca do sprawy ciekawostka, to super, zawsze tak twierdziłem, ale tym bardziej nie rozumiem entuzjazmu, jaki ten artykuł wzbudził.
bradko :
A czy nie przyszło ci do głowy zapytać Trystero o to, dlaczego i po co coś robi?
invinoveritas :
nie ale jeżeli biolodzy nie używają już dziś kategorii “rasy” (a na pewno nie w “tradycyjnym znaczeni”), to odwoływanie się do tego konceptu jest przykładem nieuctwa i bucerki a nie poglądem. Poza tym bradko chyba jednak wbrew późniejszemu odkręcaniu na początku wcale wyraźnie nie zaznaczył, że myśli o kryterium środowiskowym. A nawet jeśli to używanie kategorii “czarny” nie ma sensu i jest socjologicznie z dupy. Przykładowo, środowisko Obama nie jest w ogóle czarny jeśli pomyślimy o jego środowisku w którym się wychował i jak został zsocjalizowany.