Home > Racjonalo > Chłopiec w specjalnym bamboszu

Chłopiec w specjalnym bamboszu

February 17th, 2010 Leave a comment Go to comments

Trochę mnie nie było, hyhy.

Po takiej przerwie zapewne spodziewacie się jakiegoś opus magnum, moi drodzy czytelnicy, trwający przy mnie wiernie mimo przedłużającego się milczenia i sygnalizowanych przez komentatorów kłopotówobsługą blogaska przez różne przeglądarki. Zamiast opus magnum dostaniecie rozwinięcie jednego blipka i mglistą obietnicę nowych notek (mam pomysły! mam pomysły!). Dziś będzie o alternatywnej medycynie ratunkowej.

A było tak. W 1991 r. pewien gość ogłosił się Synem Bożym na antenie telewizji BBC. Kilka lat później opublikował książkę, w której dowodził, że światem rządzą potomkowie kosmicznych jaszczurów z gwiazdozbioru Smoka (temu tekstowi nigdy nie wyrośnie broda, co nie?). Idea ta wstrząsnęła ludzkością do tego stopnia, że ta zaczęła spontanicznie gromadzić się na forach internetowych i zastanawiała się tamże, co teraz? Co robić? Jak bronić się przed Gadzim Ludem?

Na takimż regionalnym forum przeciwjaszczurzym przeczytałem wpis o złamanej nodze forumowicza maczikszcz. Lekarze zapakowali mu kończynę po samą pachwinę w gips i przepisali zastrzyki przeciwzakrzepowe Clexane do samodzielnej aplikacji w brzuch. Okazuje się, że zawarta w zastrzykach enoksaparyna jest częścią reptiliańskiego spisku i należy ją zastąpić naturalnymi terapiami. Oddajmy głos bohaterowi:

I tu przyznaję, że miałem wątpliwości i trochę stracha: zastrzyki przeciwzakrzepowe brzmią dość mocno. A ja tu mam je zastąpić liśćmi z jakiegoś japońskiego drzewa lub zwykłym czosnkiem? Cóż, minęło 5 dni i żyję choć dalej nie jestem do końca pewny czy to co robię jest w pełni bezpieczne. Zdecydowałem jednak przetestować na sobie naturalną terapię i mam nadzieję, że jeśli mi się uda to zainspiruje to innych do zamiany farmaceutyków na naturę. (…) [M]am nadzieję udowodnić że te ich leki za kilka stów są guzik warte i całkowicie zastępowalne naturalnymi metodami za ułamek ceny.

Dzięki informacjom znalezionym w sieci forumowicz maczikszcz skompletował zestaw naturalnych zamienników syntetycznej chemii (skądinąd enoksaparynę uzyskuje się ze świń, ale na pewno w jakiś zbrodniczy, wrogi Naturze sposób). W jego skład weszły: miłorząb japoński, magnez, tran z dorsza, czosnek (który nie dość, że zmniejsza krzepliwość, to „jest ogólnie git”), cebula, imbir i zielona herbata. Inni forumowicze doradzili mu zmielone skorupki jajek i amarantus (oba na wzmocnienie kości) oraz korę wierzby w herbatce (bo aspiryna to wiadomo, jaszczurzy syf).

Oprócz naturalnych specyfików forumowicz maczikszcz stosuje też metodę BSM (poleciła mu ją forumowiczka Ayerys, której owa metoda uratowała nerkę). Samoleczenie metodą BSM (Bioemanacyjnego Sprzężenia z Mózgiem) polega na leczniczym przykładaniu własnych rąk do głowy i leczy wszystko, z rakiem na czele. Metoda jest polska, wynalazł ją pułkownik Eugeniusz Uchnast, a rozpropagował Piotr Lewandowski, pracownik Parku Kultury w Powsinie i niezależny kandydat na senatora. Oprócz niewątpliwych korzyści zdrowotnych metoda ta przyniosła również ludzkości najfantastyczniejsze zdjęcie polskich Internetów, zatytułowane „Eugeniusz Uchnast przy stole do gry w szachy” (cały fotoreportaż z pobytu makiety Eugeniusza Uchnasta w Parku Kultury znajdziecie tutaj). Oprócz samoleczenia BSM forumowicz maczikszcz kuruje się również synchronizacją półkul za pomocą Hemi-Sync oraz słuchaniem dźwięków z Brainwave Generatora.

Inni forumowicze, za wyjątkiem dwóch odszczepieńców, wspierają maczikszcza w jego decyzji. Ta sama forumowiczka, która wcześniej zapoznała go z BSM, teraz informuje, że dla niej jedyne lekarstwo to jedzenie — a ponieważ jest również fanką doktora Kwaśniewskiego, zapewne chodzi jej o smalec. Inny forumowicz kategorycznie stwierdza, że maczikszcz nie ma się czego obawiać — wystarczy, by jadł ten swój miłorząb i trzymał wysoko nogę. Następnie wygłasza swoje credo:

Niestety dzisiejsza medycyna (nawet ratunkowa) opiera się na buendnym paradygmacie leczenia — i chyba powinniśmy na mocy nam danej od siebie samych doprowadzić do zrozumienia i zaakceptowania nowego paradygmatu w leczeniu wszystkich schorzeń i chorób w oparciu o naturalne metody i preparaty.

Ktoś inny dorzuca przeczytaną w „Fakcie” historię o pijawkach, które uratowały pewnemu chłopcu palec u nogi. Chłopcu ów palec od zakażenia aż poczerniał, a do szkoły biedak „chodził w specjalnym bamboszu”. Bezduszni lekarze chcieli palec uciąć — bo lekarze w tych opowieściach zawsze są bezduszni, nie dają żadnych szans i nic, tylko by cięli dzieciakom paluchy. I wtem babcia chłopca przypomniała sobie o starożytnej metodzie hirudoterapii. Zawiozła wnuka do Łodzi, do kliniki pijawczanej, tam przystawili robala, wyssał krew, odpadł, a palec ozdrowiał. A głupi lekarze mieli się z pyszna, rzeźnicy jedni.

Inny forumowicz, co zamiast twarzy ma napis „STOP RFID”, przypomina o podstawowym zadaniu medycyny ratunkowej:

Współczuję “awarii” zdrowotnej i życzę jak najszybszego powrotu do zdrowia jednocześnie przypominając, że medycyna ratunkowa za podstawowe zadanie ma na celu chronić nas od medycyny naturalnej i ratować budżet karteli farmaceutycznych od strat.

Moja ulubiona wypowiedź z tego wątku to tekst forumowiczki Fado, która przestrzega przed bakteriobójczymi właściwościami czosnku:

Z tym czosnkiem to uwazaj. Dziala jak antybiotyk, naturalny ale jednak antybiotyk. Jezeli Twoj organizm ma ochote na czosnek, to oczywiscie nie zaszkodzi. Ale jezeli nie masz ochoty, to go nie jedz (zeby nie zrobic sobie balaganu z jelitami i bakteriami w nich zyjacymi odpowiedzialnymi za fermantacje blonnika i produkcje witamin).

A zatem po antybiotykach syntetycznych przyszedł czas na rozprawę z naturalnymi. To odpowiadź na pytanie, w czym antybiotyk naturalny jest lepszy od syntetycznego. W niczym: oba to Zło.

Swoją drogą, zastanawia mnie popularność wiary w lecznicze właściwości czosnku. Mam czasami wrażenie, że przyczynia się do tego przekonanie, że skoro czosnek jest taki ostry i daje takiego kopa z ust, to musi też nieźle rąbać w system. Tymczasem kiedy szukam informacji o potwierdzonym działaniu, okazuje się, że coś gdzieś na szczurach, coś na szkiełku, ale ogólnie to brak danych, niepotwierdzone wyniki, brak efektu, ogólnie uważa się, że może itd.

W dyskusji nie mogło zabraknąć naszych starych znajomych pseudoterapii. Nikt co prawda nie zaleca przeciwzakrzepowej homeopatii (jeśli taka istnieje, zapewne produkuje się ją z odpowiednio rozcieńczonych strupów), ale przestrzegająca przed czosnkiem Fado jako najlepszy suplement diety proponuje maczikszczowi „prawdziwą bombę witaminowo-mineralno-enzymatyczną”, czyli koktajl błonnikowy Mistrza Józefa. Przy okazji pozdrawiam czytelnika z forum Biosłone, który jak się napije, to dopytuje, czy świadczę usługi seksualne za pieniądze. Co prawda twoje komentarze przechwytuje spamołap, ale zapewniam, że zawsze czytam je przed skasowaniem.

No dobrze, pośmialiśmy się, ale co będzie z nogą? Czy forumowiczowi maczikszcz uda się, jak zapowiada, „udowodnić że te ich leki za kilka stów są guzik warte i całkowicie zastępowalne naturalnymi metodami za ułamek ceny”? I co mu grozi?

Grozi mu zakrzepica żył głębokich. Materiałów na temat zapobiegania zakrzepicy jest w necie multum. Miała swoje pięć minut, kiedy media podchwyciły temat ryzyka jej wystąpienia w efekcie długiego lotu samolotem. Można się więc dowiedzieć, że miłorząb japoński, czosnek i aspiryna/kora wierzby faktycznie zmniejszają krzepliwość krwi. Żeby jednak zmniejszyć ryzyko zakrzepicy podczas lotu, trzeba zjadać codziennie 120 mg miłorzębu na co najmniej miesiąc przed podróżą. Całkiem sporo, jak na kilkanaście godzin unieruchomienia. Ile miłorzębu i przez jaki czas trzeba spożywać, by zmniejszyć ryzyko wystąpienia zakrzepicy podczas dwóch tygodni w gipsie? Takiej informacji nie znalazłem. Czosnek też najwyraźniej ma słabe działanie przeciwzakrzepowe, choć zaleca się, aby się nim nie obżerać (w oryginale stop taking high dosages) np. przed operacją, by nie zalać panu doktoru stołu krwią. Aspiryna raczej nie pomaga na zakrzepicę, choć zdania są podzielone.

Jeśli chodzi o skuteczność synchronizacji półkul czy metody BSM w zapobieganiu zakrzepicy, trudno coś powiedzieć. PubMed nie wyrzuca żadnych wyników badań.

Forumowicz maczikszcz zapewne przeżyje swój eksperyment. Szanse na zakrzepicę ma dość wysokie — najczęściej podawane ryzyko to 20%, choć niektórzy twierdzą, że jest dużo wyższe, szczególnie przy poważniejszych unieruchomieniach (według metaanalizy Cochrane zawarta w zastrzykach heparyna zmniejsza to ryzyko dwukrotnie). Sama zakrzepica nie jest zbyt groźna, ale czasem skrzeplina może oderwać się i rozpocząć magiczną podróż w stronę serca i płuc, powodując zatorowość płucną, ewentualnie śmierć. Takie powikłania są rzadkie: we wspomnianej metaanalizie Cochrane można przeczytać, że zatorowość wystąpiła u dwóch na 740 osób w grupie zagipsowanych, którym podawano placebo (i ani razu w grupie 750 osób, którym podawano heparynę). Zapewne więc niebawem maczikszcz na łamach swojego ulubionego forum triumfalnie obwieści zwycięstwo medycyny naturalnej nad Big Pharmą. W przeciwnym wypadku będziemy mieli polską historię w międzynarodowym zbiorze dowodów anegdotycznych What’s the Harm, a osoby wyznające filozofię „głupich nie żal” — kandydata do nagrody Darwina.

  1. Veln
    February 18th, 2010 at 15:31 | #1

    FIRST

  2. February 18th, 2010 at 15:34 | #2

    Już chciałem krzyknąć PIERSZY!!11 ale podczas otwierania notki znowu mi się FireFox wysypał. Flasha nie mam wcale.

  3. February 18th, 2010 at 15:36 | #3

    Lukasz :

    Już chciałem krzyknąć PIERSZY!!11 ale podczas otwierania notki znowu mi się FireFox wysypał.

    Wiem. Niestety sypie się dalej.

  4. fan-terlika
    February 18th, 2010 at 15:37 | #4

    Link pod śmierć +10

    A podoba mi się idea zawarta w “Jezeli Twoj organizm ma ochote na czosnek, to oczywiscie nie zaszkodzi. Ale jezeli nie masz ochoty, to go nie jedz”. Czyli dlatego cały dzień wpieprzałem ciastka – bo miałem niedobór cukrów. A teraz chyba poziom tłuszczów i białka mi sie obniża, bo od pół godziny planuje gdzie i jakie lody sobię kupię.

  5. Veln
    February 18th, 2010 at 15:38 | #5

    @Lukasz
    LOSER

    Notka :

    Przy okazji pozdrawiam czytelnika z forum Biosłone, który jak się napije, to dopytuje, czy świadczę usługi seksualne za pieniądze.

    Hmm przy każdym BSM włączał mi się #parser.

  6. AJ
    February 18th, 2010 at 15:41 | #6

    Jak właściwie metoda BSM ma się do chińskich metod przykładania reiki?

    bart :

    Niestety sypie się dalej.

    Ale za to ma nowe przyciski!

  7. February 18th, 2010 at 15:42 | #7

    Jeśli chodzi o skuteczność synchronizacji półkul czy metody BSM w zapobieganiu zakrzepicy, trudno coś powiedzieć. PubMed nie wyrzuca żadnych wyników badań.

    I hurrdurred LOL

  8. February 18th, 2010 at 15:43 | #8

    fan-terlika :

    Czyli dlatego cały dzień wpieprzałem ciastka – bo miałem niedobór cukrów.

    Dokładnie. Twój organizm w magiczny sposób szeptał ci do uszka, czego potrzebuje.

    Ciekawe, czy ktoś to kiedyś jakoś sprawdzał, jakoś badał. W sumie prosta sprawa. Pytasz gościa, co by zjadł, on mówi “szpinak”, a ty go ciach igłą i upuszczasz krew do badania poziomu żelaza. Po paru kłuciach na każde pytanie gość odpowiada “NA NIC! NA NIC!”…

  9. zielarz-homeopata
    February 18th, 2010 at 15:45 | #9

    oj dupa tam Bartoszek, chuja się znasz dupa i tyle

  10. Shigella
    February 18th, 2010 at 15:47 | #10

    Cos mi sie kojarzy, ze badania nt. wlasnosci bakteriostatycznych albo bakteriobojczych czosnku robiono na Technologii Zywnosci na SGGW w Warszawie, dotyczylo to konserwacji zywnosci.

  11. February 18th, 2010 at 15:48 | #11

    Sendai :

    I hurrdurred LOL

    Nie hurr-durruj. Otrzeźwiający plask w twarz był na Wikipedii, kiedy była dyskusja nad koszmarnymi bzdurami zawartymi w haśle o BSM.

  12. February 18th, 2010 at 15:48 | #12

    bart :

    Ciekawe, czy ktoś to kiedyś jakoś sprawdzał, jakoś badał. W sumie prosta sprawa. Pytasz gościa, co by zjadł, on mówi “szpinak”, a ty go ciach igłą i upuszczasz krew do badania poziomu żelaza.

    A to nie działa w drugą stronę? Że kiedyś zaobserwowałeś, że czułeś się podobnie i jak zeżarłeś szpinak to zrobiło Ci się “lepiej” i teraz masz ochotę?

  13. RobertP
    February 18th, 2010 at 15:51 | #13

    fan-terlika :

    A podoba mi się idea zawarta w “Jezeli Twoj organizm ma ochote na czosnek, to oczywiscie nie zaszkodzi. Ale jezeli nie masz ochoty, to go nie jedz”. Czyli dlatego cały dzień wpieprzałem ciastka – bo miałem niedobór cukrów. A teraz chyba poziom tłuszczów i białka mi sie obniża, bo od pół godziny planuje gdzie i jakie lody sobię kupię.

    Ta metoda ma naukową nazwę. Ja pół życia jadłem coś, żartując, że spadło mi stężenie smalcu, jajecznicy, kiełbasy itp. w organizmie a potem poznałem słowo Anopsologia i od tej pory nazywam zachcianki naukowo.

  14. February 18th, 2010 at 15:52 | #14

    @ wysypujące się przeglądarki::
    Działa wszystko, jak powinno, Bart.

  15. February 18th, 2010 at 15:54 | #15

    RobertP :

    Ta metoda ma naukową nazwę. Ja pół życia jadłem coś, żartując, że spadło mi stężenie smalcu, jajecznicy, kiełbasy itp. w organizmie a potem poznałem słowo Anopsologia i od tej pory nazywam zachcianki naukowo.

    Oh wow, guglanie słowa “anopsologia” dostarcza multo lolkontento.

  16. February 18th, 2010 at 15:59 | #16

    zielarz-homeopata :

    oj dupa tam Bartoszek, chuja się znasz dupa i tyle

    Zostań, nie odchodź!

  17. fan-terlika
    February 18th, 2010 at 16:09 | #17

    RobertP :

    poznałem słowo Anopsologia i od tej pory nazywam zachcianki naukowo.

    Anopsology is an approach to the problem of a natural/original human diet based on the evolution theory, having lead to a raw food diet balanced through alimentary alliesthesia and sensory-specific satiety.
    Sweet!

  18. February 18th, 2010 at 16:13 | #18

    fan-terlika :

    Sweet!

    A PubMed na to:

    Your search for anopsology retrieved no results. However, a search for nosology retrieved the following items…

  19. fan-terlika
    February 18th, 2010 at 16:20 | #19

    bart :

    Oh wow, guglanie słowa “anopsologia” dostarcza multo lolkontento.

    Trochę smutnego, biorąc pod uwagę, że wypadaja jakieś strony “schudnijmy’ czy forum dla niepełnosprawnych. Akurat tutaj nie do końca poważnie o tym piszą, ale nadal. Powiedzieć walczącemu od lat z otylością grubasowi: “słuchaj, jest taka dieta – jedz to i tyle, na co masz właśnie ochotę, bo to this is your organism speaking”, to niejeden znajdzie to jako “Rzeczywiście, też tak o tym myślałem, to ma sens. Instynkt, ludzie, małpy, przecież Darwin. Om nom nom” i skończy w rynsztoku z ośmioma tortami we krwi.

    Ale tak poważnie mówiąc, to kiedyś juz sie nad tym zastanawiałam: czasami mamy ochotę na coś konkretnego, kiedyś żartowałam sobie, ze widocznie organizm tego akurat potrzebuje. A tu okazuje się, ze miałam rację, czyli coś jeszcze z tego instynktu nam zostało Więc dajmy się ponieść fantazji i jedzmy tylko to na co mamy ochote, skoro nasz organizm tak się tego domaga

  20. February 18th, 2010 at 16:23 | #20

    Lukasz :

    Sendai :
    I hurrdurred LOL

    Nie hurr-durruj. Otrzeźwiający plask w twarz był na Wikipedii, kiedy była dyskusja nad koszmarnymi bzdurami zawartymi w haśle o BSM.

    OBORZE. Zawsze, kiedy mysle, ze stracilam juz cala wiare w ludzkosc, okazuje sie, ze mozna stracic jeszcze kawalek :(

  21. February 18th, 2010 at 16:51 | #21

    Lukasz :

    Nie hurr-durruj. Otrzeźwiający plask w twarz był na Wikipedii, kiedy była dyskusja nad koszmarnymi bzdurami zawartymi w haśle o BSM.

    Um, dasz namiary?

  22. February 18th, 2010 at 16:56 | #22
  23. February 18th, 2010 at 16:57 | #23

    przepisali zastrzyki przeciwzakrzepowe Clexane do samodzielnej aplikacji w brzuch

    Uch. W brzuch zwykle daje się zastrzyki dootrzewnowe, i niecko mnie zdziwił pomysł by takowe sobie dawać samodzielnie.

    Ale źródła, w tym YouTube University oświeciły mnie, że w brzuch, ale podskórnie.

  24. February 18th, 2010 at 17:04 | #24

    bart :

    January :
    Um, dasz namiary?
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_B.S.M.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Dyskusja:Metoda_B.S.M.
    Faktycznie zacne.

    Pozjadało ostatnie kropki w linkach.

  25. February 18th, 2010 at 17:07 | #25

    Lukasz :

    Pozjadało ostatnie kropki w linkach.

    O, i uparcie nie chce dodać.

  26. DS
    February 18th, 2010 at 17:28 | #26

    Bartek nie rozumiesz tego co głosi Icke. Wszystko sprowadzasz do materialnych bytów. Z tym ogłoszeniem się Synem Bożym to też manipulacja na poziomie “Faktu”.

    Pewnie nie słuchałeś żadnego wykładu, czy wywiadu z Davidem, a powtarzasz zasłyszane bzdury :)

    Na początek: http://waldek1984.info/2010/01/26/globalne-duchowe-przebudzenie-ludzkosci/

    Pozdrawiam

  27. February 18th, 2010 at 17:40 | #27

    DS :

    Pewnie nie słuchałeś żadnego wykładu, czy wywiadu z Davidem, a powtarzasz zasłyszane bzdury :)

    Nie mierz ttdkn swoją miarą. Tu się klika w linki, tu się weryfikuje dane i opinie.
    Jako że wariactwa Icke bywają zabawne, jako odtrutki proponuję 2 filmy z tzw fazy przejściowej – występuje sam David:
    http://www.youtube.com/watch?v=5sNE20DjhLw
    oraz
    http://www.youtube.com/watch?v=-29cdosjMUY

    Na początek: http://waldek1984.info/2010/01/26/globalne-duchowe-przebudzenie-ludzkosci/
    Pozdrawiam

    Strona waldusia już się podniosła po ataku reptylian/ekologów/antyekologów (zależy jaki temat – walduś ma tak rozbieżne opinie)/cyklistów/lewaków/wojska prawicowego/gejów/etc? Sorki, ale ja nie będę mu nabijał ruchu. Bredzi jak guru. Wystarczy zajrzeć na jego wykopy.

  28. February 18th, 2010 at 17:41 | #28

    @ DS:

    (i)_y_(i)

  29. February 18th, 2010 at 17:41 | #29

    Chyba ostatnia okazja na ontopiczny komentarz: ja się bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo boję zastrzyków. Jak mialem nogę w usztywnieniu, nie chciałem sobie wstrzykiwać. Lekarz mi powiedział o tym 20% ryzyku. Cóż począć, wstrzykiwałem. Ale w sumie większe są szanse, że bohater Twojej notki z triumfem ogłosi, że nic mu się nie stało i to dowód na spisek Big Pharma.

  30. February 18th, 2010 at 17:43 | #30

    miskidomleka :

    W brzuch zwykle daje się zastrzyki dootrzewnowe, i niecko mnie zdziwił pomysł by takowe sobie dawać samodzielnie.

    Chodzi o wstrzyknięcie w fałdę skórną. Najłatwiej ją sobie zrobić na brzuchu (cytując mojego ortopedę, “nawet anorektycznej modelce tak jest łatwiej”).

  31. blue.berry
    February 18th, 2010 at 17:45 | #31

    wo :

    Cóż począć, wstrzykiwałem.

    moja przyjaciółka po wypadku miała właśnie takie zastrzyki pobierać. ruszyła z prośbą do mnie jako do osoby która samodzielnie robi zastrzyki psu. zaproponowałam że opłacę jej codzienną wizytę pielęgniarki. potem poprosiła jeszcze dwie osoby. a potem robiła je sobie sama. od tego czasu została maj hiroł.

  32. janekr
    February 18th, 2010 at 17:52 | #32

    wo :

    ja się bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo boję zastrzyków

    Sherlock Holmes winien być Twoim wzorem i idolem. Dziecięciem bojącym się zastrzyków będąc jakże go podziwiałem, gdy SAM SOBIE dla przyjemności (!!111ONE1!1ONE) robił zastrzyki.
    Z morfiny…

  33. February 18th, 2010 at 18:02 | #33

    wo :

    ja się bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo boję zastrzyków.

    Ja chciałbym powiedzieć, że również. Wolałbym całymi tygodniami być przesłuchiwany przez połączone siły Marzeny Wróbel i Terlikowskiego niż raz dać się dziabnąć w celu pobrania krwi.

    wo :

    Chodzi o wstrzyknięcie w fałdę skórną

    Chłopak mojej siostry kiedyś bardzo sprytnie połamał sobie obie łapy (wcześniej w razie złamań wstrzykiwał sobie sam), a ona nie była w stanie go dźgać.

  34. Aya
    February 18th, 2010 at 18:04 | #34

    blue.berry :
    moja przyjaciółka po wypadku miała właśnie takie zastrzyki pobierać. ruszyła z prośbą do mnie jako do osoby która samodzielnie robi zastrzyki psu. zaproponowałam że opłacę jej codzienną wizytę pielęgniarki. potem poprosiła jeszcze dwie osoby. a potem robiła je sobie sama. od tego czasu została maj hiroł.

    LOL
    mam na koncie robienie tych zastrzyków: psu – po dwóch operacjach (założyć druty, wyjąć druty), matce (dwa lata pod rząd złamała nogę w kolanie) i szwagrowi (kolano rozwalone w wypadku samochodowym -> operacja). zawsze padało na mnie bo reszta rodziny robiła się zielona i dostawała spazmów, które strasznie utrudniały wbicie igły :P

  35. February 18th, 2010 at 18:13 | #35

    eli.wurman :

    Chłopak mojej siostry kiedyś bardzo sprytnie połamał sobie obie łapy (wcześniej w razie złamań wstrzykiwał sobie sam), a ona nie była w stanie go dźgać.

    To ja mam tak, że na zajęciach z fizjologii miałem opory przed dźgnięciem samego siebie w celu pobrania próbki krwi, ale innych dźgałem bez problemu. Oddawałem parę razy krew też, więc nie mam problemów z byciem kłutym. Musiałbym się znaleźć w sytuacji niezbędnej konieczności, żeby wbić sobie igłę (ale drzazgi wydłubuję ze skóry bez problemu).

  36. February 18th, 2010 at 18:18 | #36

    Lukasz :

    ale drzazgi wydłubuję ze skóry bez problemu

    Zupełnie nie jestem w stanie sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz miałem wbitą drzazgę. Otarcie naskórka (ciężką walizkę targałem po nieruchomych schodach ruchomych na centralnym) to maks.
    I, niezależnie od tego co mówili moi koledzy z dzieciństwa, jestem dumny z tego, że nie wsadzam łap w nic, co może mi je uszkodzić!

  37. February 18th, 2010 at 18:25 | #37

    eli.wurman :

    Zupełnie nie jestem w stanie sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz miałem wbitą drzazgę. Otarcie naskórka (ciężką walizkę targałem po nieruchomych schodach ruchomych na centralnym) to maks.
    I, niezależnie od tego co mówili moi koledzy z dzieciństwa, jestem dumny z tego, że nie wsadzam łap w nic, co może mi je uszkodzić!

    No to ja chyba jestem chardkorem – najlepiej pamiętam drzazgę wbitą pod paznokieć na całą jego długość. Źle wyszlifowana boazeria fought back.

  38. Yaca
    February 18th, 2010 at 18:38 | #38

    A zatem po antybiotykach syntetycznych przyszedł czas na rozprawę z naturalnymi. To odpowiadź na pytanie, w czym antybiotyk naturalny jest lepszy od syntetycznego. W niczym: oba to Zło.

    Jak tak dalej pójdzie, okaże się, że naturalne (a jakże) malaria i czarna ospa są tym, czego nasz organizm chce najbardziej…

  39. February 18th, 2010 at 18:40 | #39

    @wo

    Chodzi o wstrzyknięcie w fałdę skórną. Najłatwiej ją sobie zrobić na brzuchu (cytując mojego ortopedę, “nawet anorektycznej modelce tak jest łatwiej”).

    Tak, połapałem się z tego filmiku z jutuby. Ja jeśli daję zastrzyki, to nie sobie (uważam na siebie, choć nie tak skutecznie jak Eli), i głównie domięśniowe – a jeśli podskórne to raczej gdzie indziej. Ale sobie samemu dać podskórny w fałdę między łopatkami jest z pewnością niełatwo :-)

  40. February 18th, 2010 at 18:40 | #40

    Yaca :

    Jak tak dalej pójdzie, okaże się, że naturalne (a jakże) malaria i czarna ospa są tym, czego nasz organizm chce najbardziej…

    No ale zaraz potem okaże się, że ospa czy malaria zostały stworzone przez jaszczurów. Na to, że malaria została stworzona w wiadomym celu może wskazywać np. ten materiał.

  41. February 18th, 2010 at 18:46 | #41

    Yaca :

    Jak tak dalej pójdzie, okaże się, że naturalne (a jakże) malaria i czarna ospa są tym, czego nasz organizm chce najbardziej…

    No przecież najlepszy lek na chorobę zakaźną to odpowiednio rozcienczone zarazki. Oh wait…

  42. February 18th, 2010 at 18:55 | #42

    @ nie zaleca przeciwzakrzepowej homeopatii (jeśli taka istnieje, zapewne produkuje się ją z odpowiednio rozcieńczonych strupów)

    Weryfikowalne na dużej próbce doświadczenie z dzieciństwa podpowiada, że lecznicze własności własnych strupów są oszałamiające. Co poświadczy każde dziecko z odrachanymi kolanami.

  43. February 18th, 2010 at 18:58 | #43

    Marceli Szpak :

    Co poświadczy każde dziecko z odrachanymi kolanami.

    A! To stąd jest powiedzenie “łysy jak kolano” – po prostu wyharataliście sobie wszystkie włosy w dzieciństwie i dlatego macie łyse kolana. Otóż informuję, że na zdrowym, męskim kolanie występują włosy.

  44. mdh
    February 18th, 2010 at 19:01 | #44

    Lukasz :

    To ja mam tak, że na zajęciach z fizjologii miałem opory przed dźgnięciem samego siebie w celu pobrania próbki krwi, ale innych dźgałem bez problemu.

    Też się nad tym zastanawiałem. Ja właśnie wzdrygam się przed dźganiem samego siebie. W przypadku innych w ogóle mnie to nie rusza. Choć jak trzeba, to trzeba. Ludzie nie takie rzeczy robili gdy musieli. ;)
    http://en.wikipedia.org/wiki/Leonid_Rogozov#Antarctic_service

  45. Gammon No.82
    February 18th, 2010 at 19:15 | #45

    Marceli Szpak :

    Weryfikowalne na dużej próbce doświadczenie z dzieciństwa podpowiada, że lecznicze własności własnych strupów są oszałamiające. Co poświadczy każde dziecko z odrachanymi kolanami.

    No i faktycznie: zakrzepica u dzieciątek jest chyba raczej rzadkością.

  46. February 18th, 2010 at 19:20 | #46

    @Leonid Rogozow

    Zawsze żałowałem, że przed wycięciem mojego wyrostka nie poprosiłem o lokalne znieczulenie i lusterko. Jak mi raz lekarz szył rękę, patrzyłem, jakie supełki wiąże. Ale, co ciekawe, na pobieranie krwi ode mnie wolę nie patrzeć.

    Czy Newerly nie pisał gdzieś o samooperacji? Tylko że prostszej niż Rogozowa, amputacja odmrożonych palców u nogi chyba.

  47. bantus
    February 18th, 2010 at 19:41 | #47

    janekr :

    Sherlock Holmes winien być Twoim wzorem i idolem. Dziecięciem bojącym się zastrzyków będąc jakże go podziwiałem, gdy SAM SOBIE dla przyjemności (!!111ONE1!1ONE) robił zastrzyki.
    Z morfiny…

    To jedna z niedoskonałości dra House’a, gdyby tak co odcinek zmykał do szatni, żeby strzała zrobić, byłoby to efektowniejsze.

  48. February 18th, 2010 at 20:17 | #48

    Ziwne…

    Twoja notka Bartu zeznaje, że została napisana wczoraj (17th) i tak też przedstawia się w RSS-sie co mi ją przesunęło na liście wgłąb. Ale! Google Reader mimo to sobie radzi i umieszcza ją tam gdzie trzeba (widocznie jest w RSS jeszcze druga, prawidłowa data (EDIT: nie ma, Google Reader is magic!)).

  49. February 18th, 2010 at 20:33 | #49

    janekr :

    Z morfiny…

    A Szerlok to nie z kokainy?

    eli.wurman :

    Otóż informuję, że na zdrowym, męskim kolanie występują włosy.

    Chyba, że na murzyńskim, to wtedy nie.

    A poza tym, dowiedziałem się, że akwaryści leczą ryby z Candidy wodą utlenioną. I się zastanawiam, czy to jakieś odpryski Nieumywakina, czy faktyczne leczenie?

  50. February 18th, 2010 at 20:44 | #50

    grzesie2k :

    Chyba, że na murzyńskim, to wtedy nie.

    Nie wiem, nie mam doświadczeń z takimi.

    grzesie2k :

    A poza tym, dowiedziałem się, że akwaryści leczą ryby z Candidy wodą utlenioną

    Ale chyba nie wewnętrzną a co najwyżej jakieś grzyby na płetwach/łuskach/ogonach?

  51. Gammon No.82
    February 18th, 2010 at 20:48 | #51

    grzesie2k :

    A poza tym, dowiedziałem się, że akwaryści leczą ryby z Candidy wodą utlenioną. I się zastanawiam, czy to jakieś odpryski Nieumywakina, czy faktyczne leczenie?

    W ogóle to OIDP takie były zalecenia w literaturze sprzed 30 lat (żeby moczyć rybę w utleniaczach typu woda utleniona albo nadmanganian potasowy, tj. w jakichś nadzwyczaj rozcieńczonych roztworach), nie chodziło o Candide tylko o jakieś inne Cacambo, no i nie wiem, czy to nie było na zasadach czarnej magii.

    EDIT:
    eli.wurman :

    Ale chyba nie wewnętrzną a co najwyżej jakieś grzyby na płetwach/łuskach/ogonach?

    Tak tak to właśnie.

  52. February 18th, 2010 at 20:55 | #52

    A w’ogle to jak to jest z rybkami: wszyscy znani mi domorośli hodowcy rybek zostali inżynierami.

  53. February 18th, 2010 at 21:01 | #53

    miskidomleka :

    Zawsze żałowałem, że przed wycięciem mojego wyrostka nie poprosiłem o lokalne znieczulenie i lusterko. Jak mi raz lekarz szył rękę, patrzyłem, jakie supełki wiąże.

    A ja dostałem DVD z przewiercania mi kolana wiertarką, ale jakoś jeszcze się nie zebrałem by to oglądać.

  54. February 18th, 2010 at 21:02 | #54

    wo :

    A ja dostałem DVD z przewiercania mi kolana wiertarką, ale jakoś jeszcze się nie zebrałem by to oglądać.

    Wrzuć na youtube.

  55. February 18th, 2010 at 21:02 | #55

    Lukasz :

    Nie hurr-durruj. Otrzeźwiający plask w twarz był na Wikipedii, kiedy była dyskusja nad koszmarnymi bzdurami zawartymi w haśle o BSM.

    I znowu racjonalistyczny ciemnogród cenzuruje Prawdę tekstem o “niezgodności z aktualną wiedzą medyczną”. W angielskiej wikipedii takiej adnotacji nie ma… oh, wait.

    DS :

    Bartek nie rozumiesz tego co głosi Icke. Wszystko sprowadzasz do materialnych bytów.

    Masz na myśli to, że Jaszczury są istotami z wyższej gęstości?

    Na początek: http://waldek1984.info/2010/01/26/globalne-duchowe-przebudzenie-ludzkosci/

    Dzięki, niezły towar! W komciach jest interesująco:

    Chemitrails mogą być programem ochrony przed wzmożonym wysokoenergetycznym promieniowaniem słonecznym ( nie przed promieniowaniem cieplnym) i pochodnymi tego zagrożenia. Grozi nam wysoka aktywność słońca, plus osłabione pole geomagnetyczne plus robienie dziur w jonosferze Haarpem. Chyba nie trzeba dodawać jaki może być wynik tych składników. I to nam może zagrażać, a nie jakieś wydumane ezoteryczne – Blue Ray.

  56. jabiru
    February 18th, 2010 at 21:15 | #56

    wo :

    Jak mialem nogę w usztywnieniu, nie chciałem sobie wstrzykiwać. Lekarz mi powiedział o tym 20% ryzyku. Cóż począć, wstrzykiwałem.

    Ciekawy jestem, czy lekarz powiedział ci coś o drugim końcu kija, tzn. jakie jest ryzyko zakrzepicy u pacjentów, którzy *biorą* zastrzyki. Trzeba by również w rachunkach uwzględnić ryzyko powikłań (pewnie jakieś mikrowylewy) związanych z trwałym obniżeniem krzepliwości krwi w całym ciele, nie tylko w nodze.

    Co byś zrobił gdyby po drugiej stronie równania (bierzesz zastrzyki) było np. 10% ryzyko? Dla big pharmy to juz wystarczająca różnica (“Zakrzepalin (TM) dwukrotnie obniża ryzyko powikłań…”) uzasadniająca zalecenie, że lek należy stosować.

  57. tread71
    February 18th, 2010 at 21:19 | #57

    bart :

    Aspiryna raczej nie pomaga na zakrzepicę, choć zdania są podzielone.

    Co do obniżania krzepliwości krwi przez aspirynę to jest to zjawisko dość osobliwe. Mianowicie w małych dawkach ( jedna czwarta-połowa zwyczajnej tabletki ) jest widoczny wpływ na krzepliwość krwi ( Co nie znaczy, że jest on na tyle duży, żeby zastąpić Clexane, co do tego nie ma dyskusji. Ot, w sam raz do codziennego stosowania przes starszych ludzi na poprawienie krążenia. ). Przy większych dawkach natomiast właściwość ta praktycznie całkowicie zanika i mamy tylko działanie przeciebólowe.
    P.S.
    Podobną ciekawostką biochemiczną jest… alkohol etylowy. Pijąc tyle, ile WHO zaleca (dwa kieliszki czerwonego wina LUB duże piwo LUB kieliszek 25g wódki dziennie ) mamy pozytywny wpływ na krążenie etc. A jak przesadzimy to wiadomo jak się to kończy:)

  58. Ejczbibi
    February 18th, 2010 at 21:33 | #58

    jabiru: Ciekawy jestem, czy lekarz powiedział ci coś o drugim końcu kija, tzn. jakie jest ryzyko zakrzepicy u pacjentów, którzy *biorą* zastrzyki.

    Hmm, zapytaj o to mojego znajomego (dane do wiadomości redakcji)… a, nie, nie możesz, zszedł na zakrzepicę po złamaniu nogi :|.

  59. mietek_1899
    February 18th, 2010 at 21:46 | #59

    co wy z tym wywalaniem? Wstawiam komcia z Safari tylko po to, żeby sprawdzić czy nic się nie wywala

    EDIT: No i wszystko git, również edyta, jak widać

  60. February 18th, 2010 at 21:52 | #60

    mietek_1899 :

    Wstawiam komcia z Safari tylko po to, żeby sprawdzić czy nic się nie wywala

    No bo Safari, Opera i Internet Explorer działają bez problemów. Ciekawe, czy mobilna wersja Firefoxa też będzie się wywracać.

  61. dimi
    February 18th, 2010 at 21:55 | #61

    Czy tylko ja widzę brak D po B, w wyrazie BSM?

  62. RobertP
    February 18th, 2010 at 21:55 | #62

    wo :

    (cytując mojego ortopedę, “nawet anorektycznej modelce tak jest łatwiej”).

    Cytując mojego lekarza “nauczyłem niedowidzące staruszki z cukrzycą, to pana też dam radę nauczyć (jak robić zastrzyki)”.

  63. February 18th, 2010 at 22:09 | #63

    Co się dzieje z waszymi lisami ze tak często padają? czy ja o czymś nie wiem? qrczaki, może w końcu raz w życiu to innym nie działa , a u mnie jest ok… :)

  64. RobertP
    February 18th, 2010 at 22:09 | #64

    Lukasz :

    w haśle o BSM.

    A ja tego gościa od BSM spotkałem dawno temu (i pewnie ktoś z #ttdkn też), kiedy remontowali Grotekę i SFAN się spotykał w Staromiejskim Domu Kultury. Przyszli jacyś wariaci do tej metody. Myśleli, że jak klub miłośników SF to znajdą świrów od UFO itp. chętnych do “poszerzenia horyzontów”

    A akurat w SFANie to sporo inżynierów było i trochę luda z politechniki. Jak pan ściemniał o promieniowaniu rąk to padały pytania o długość fali, jak zaczął o podczerwieni to padło pytanie czy można w takim razie przykładać żelazko.

  65. Gammon No.82
    February 18th, 2010 at 22:24 | #65

    tread71 :

    Przy większych dawkach natomiast właściwość ta praktycznie całkowicie zanika i mamy tylko działanie przeciebólowe.

    To chyba w “bardzo bardzo większych dawkach”? Jeszcze ze trzy lata lata temu OIDP po rozpoznaniu zawału serca zalecano jak najszybsze podanie aspiryny w dawce 300 do 500 miligramów. Chyba nie ze względu na działanie przeciwbólowe?

    RobertP :

    A ja tego gościa od BSM spotkałem dawno temu (i pewnie ktoś z #ttdkn też), kiedy remontowali Grotekę i SFAN się spotykał w Staromiejskim Domu Kultury. Przyszli jacyś wariaci do tej metody. Myśleli, że jak klub miłośników SF to znajdą świrów od UFO itp. chętnych do “poszerzenia horyzontów”

    No tak było, a potem B.W. przez kilka lat wykonywał taki szyderczy gest łapania się za głowę.

  66. jabiru
    February 18th, 2010 at 22:27 | #66

    Ejczbibi :

    jabiru: Ciekawy jestem, czy lekarz powiedział ci coś o drugim końcu kija, tzn. jakie jest ryzyko zakrzepicy u pacjentów, którzy *biorą* zastrzyki.
    Hmm, zapytaj o to mojego znajomego (dane do wiadomości redakcji)… a, nie, nie możesz, zszedł na zakrzepicę po złamaniu nogi :|.

    Nie rozumiem. Nie brał zastrzyków i zszedł na zakrzepicę? Czy brał zastrzyki, ale mimo to zszedł na zakrzepicę?

  67. fronesis
    February 18th, 2010 at 22:56 | #67

    @ eli.wurman:
    he ja jestem filozof/socjolog ale po technikum chemicznym i nieskończonej chemii, czyli trafienie częsciowe tylko
    eli.wurman :

    wszyscy znani mi domorośli hodowcy rybek zostali inżynierami.

  68. February 18th, 2010 at 23:01 | #68

    fronesis :

    he ja jestem filozof/socjolog ale po technikum chemicznym i nieskończonej chemii, czyli trafienie częsciowe tylko

    Coś podejrzanie dużo chemików tu się kręci. Ohnoes: oprócz Iluminatów, Jaszczurów i Masonów doszedł nowy spisek – spisek chemików!

  69. February 18th, 2010 at 23:32 | #69

    eli.wurman :

    Wrzuć na youtube.

    Stec wrzucił na bloga.

  70. RobertP
    February 18th, 2010 at 23:43 | #70

    fronesis :

    he ja jestem filozof/socjolog ale po technikum chemicznym i nieskończonej chemii, czyli trafienie częsciowe tylko

    Ja też po technikum chemicznym i po niedokończonej Inżynierii Chemicznej i Procesowej PW, ale nie pracuję w zawodzie wyuczonym, tylko przepuszczam przez komputery odczyty różnych urządzeń pomiarowych i wskaźnikowych. Może nazwa T.Ch.3 coś Ci mówi? Kondrad Lewandowski “Przewodas” był rok niżej w mojej szkole, został pisarzem SF i doktorem filozofii (lub zoofilii, zawsze mi się myli)

    Co zrobić z Elim po ujawnieniu spisku chemików, to pewnie WO, jako pełny chemik po UW, będzie musiał zdecydować.

  71. February 18th, 2010 at 23:57 | #71

    RobertP :

    Co zrobić z Elim po ujawnieniu spisku chemików, to pewnie WO, jako pełny chemik po UW, będzie musiał zdecydować.

    Nie zapominaj, że stoi za mną potężne, gejowskie lobby.

  72. tread71
    February 18th, 2010 at 23:58 | #72

    Gammon No.82 :

    tread71 :
    Jeszcze ze trzy lata lata temu OIDP po rozpoznaniu zawału serca zalecano jak najszybsze podanie aspiryny w dawce 300 do 500 miligramów. Chyba nie ze względu na działanie przeciwbólowe?

    Well, tabletka aspiryny ma od 500 miligramów do 1 grama. Zakładając, że po zawale krążenie krwi jest dość mizerne ( a co za tym idzie wchłanialność leków słaba ) można uznać, że mieści się to w górnych granicach ‘normy’.

  73. sheik.yerbouti
    February 19th, 2010 at 00:09 | #73

    eli.wurman :

    nowy spisek – spisek chemików!

    Jaki nowy, już od lat nocami wspinają się po dłuugich drabinach i malują na niebie chemtrailsy

  74. vauban
    February 19th, 2010 at 00:17 | #74

    @ eli.wurman:
    A ja jestem socjolog po biol – chemie w liceum. Ojciec biolog, żona biolog, nie przesadzajmy ze skupieniem branżowym w jednym miejscu ;) Akwarium miałem, ryby nadmanganianem leczyłem ale literatura fachowa zalega półkę, do której nie dobiorę się o tej porze bez obudzenia kotów czego akurat wolałbym uniknąć. Co do spisku chemików, tych z trójami na szynach nie dopuszczają nawet do niższych wtajemniczeń, więc ja nic nie wiem :(

  75. February 19th, 2010 at 00:31 | #75

    sheik.yerbouti :

    Jaki nowy, już od lat nocami wspinają się po dłuugich drabinach i malują na niebie chemtrailsy

    Ale ja myślałem, że oni jako podwykonawcy, a tu się okazuje, że zaczynają wychodzić na odrębną grupę spiskową!

  76. February 19th, 2010 at 00:38 | #76

    eli.wurman :

    Nie wiem, nie mam doświadczeń z takimi.

    U Drzyzgi mówili, że czarni się spóźniają i nie mają włosów.

    eli.wurman :

    Ale chyba nie wewnętrzną a co najwyżej jakieś grzyby na płetwach/łuskach/ogonach?

    Kąpiele się robi.

    eli.wurman :

    A w’ogle to jak to jest z rybkami: wszyscy znani mi domorośli hodowcy rybek zostali inżynierami.

    Wtorkowa wizyta na giełdzie zoologicznej sugeruje mi, że zostali emerytami.

  77. February 19th, 2010 at 00:44 | #77

    grzesie2k :

    U Drzyzgi mówili, że czarni się spóźniają i nie mają włosów.

    Nie chcę rozpoczynać kolejnego dramaflejmu, ale w Krakowie…

    grzesie2k :

    Kąpiele się robi.

    To ja bym nie robił. Auch: czyściłbym spirytusem.

    grzesie2k :

    Wtorkowa wizyta na giełdzie zoologicznej sugeruje mi, że zostali emerytami.

    Inżynierowie, w przeciwieństwie do leniwych humanistów (myself included), we wtorki ciężko pracują, stąd zapewne nie mogło ich tam być.

  78. February 19th, 2010 at 01:07 | #78

    hm, biolog po biol-chem i UAM… January też biolog.

  79. February 19th, 2010 at 05:52 | #79

    @tread71

    Well, tabletka aspiryny ma od 500 miligramów do 1 grama.

    Jestem przekonany, że typowa tabletka aspiryna ma 300-325mg, duża 500mg, profilaktyczna dla sercowców 81mg. Nie przypominam sobie tabletek 1g.

  80. February 19th, 2010 at 08:18 | #80

    blue.berry :

    od tego czasu została maj hiroł.

    Jak jeszcze robiłem przy benczu, to od czasu do czasu testowaliśmy się na infekcję choróbskiem, które badaliśmy. Zazwyczaj prosiło się jakiegoś lekarza (zawsze w którymś labie pracował akurat jakiś lekarz). No i ja wspomniałem gościowi jak mi pobierał krew, że sam bym się chętnie nauczył to robić.

    A facet podwinął rękaw, usiadł i zaczął dawać polecenia: teraz przetrzyj wacikiem. Teraz to. Teraz tamto. Nie, teraz wkłułeś za głęboko. Spróbuj jeszcze raz. Nie, jeszcze raz. Trochę mniejszy kąt. O dobrze, masz żyłę. Itd.

    A za PRL (a może wczesnej III RP?) to mi kiedyś pobierali krew tak: stałem na korytarzu. Pielęgniarka wkłuła się igłą (bez strzykawki) i po kolei podstawiała próbówki pod strumyczek krwi, który się z igły wylewał — ciur, ciur, ciur.

  81. February 19th, 2010 at 08:19 | #81

    wo :

    No przecież najlepszy lek na chorobę zakaźną to odpowiednio rozcienczone zarazki. Oh wait…

    Zawsze powtarzam, że szczepienia to jedyny znany mi przypadek działania homeopatycznego remedium.

  82. February 19th, 2010 at 08:23 | #82

    eli.wurman :

    A w’ogle to jak to jest z rybkami: wszyscy znani mi domorośli hodowcy rybek zostali inżynierami.

    Nope. “Some keep an appartment, I keep goldfish”.

  83. February 19th, 2010 at 08:29 | #83

    Lukasz :

    January też biolog.

    Ale nie po biol-chemie :)

  84. February 19th, 2010 at 09:08 | #84

    Niestety dzisiejsza medycyna (nawet ratunkowa) opiera się na buendnym paradygmacie leczenia

    Tak, buendny paradygmat leczenia to zuo! :D

  85. Gammon No.82
    February 19th, 2010 at 09:25 | #85

    tread71 :

    Zakładając, że po zawale krążenie krwi jest dość mizerne

    Jeśli umarłeś, to tak.

    ( a co za tym idzie wchłanialność leków słaba )

    Wchłanialność z jelita spada wówczas sześciokrotnie?

    Tak przy okazji: dlaczego małe dawki aspiryny miałyby hamować syntezę tromboksanów, a duże już nie? Homełko?

    eli.wurman :

    Coś podejrzanie dużo chemików tu się kręci.

    Ja jestem niedoszłym. Wszystko przez to, że nie bardzo lubiłem chemię organiczną (te wszystkie smoły podestylacyjne, brrr).

  86. janekr
    February 19th, 2010 at 09:33 | #86

    miskidomleka :

    Jak mi raz lekarz szył rękę, patrzyłem, jakie supełki wiąże.

    Mi nie pozwolili!
    Pielęgniarka kazała mi się odwrócić i nie patrzeć – podobno jakiś pacjent zemdlał patrząc się na proste szycie, spadł z krzesła i coś sobie złamał. I od tego czasu zabraniają…
    I faktycznie, trudno uwierzyć, jakie cyrki odstawiają pozornie twardzi faceci przy wbijaniu im venflonu w łapę.

    grzesie2k :

    A Szerlok to nie z kokainy?

    Zażywał jedno i drugie. A które w zastrzykach? – nie pamiętam…

  87. February 19th, 2010 at 09:37 | #87

    janekr :

    I faktycznie, trudno uwierzyć, jakie cyrki odstawiają pozornie twardzi faceci przy wbijaniu im venflonu w łapę.

    Ja już tu chyba opowiadałem, jak mi pielęgniarka podczas pobierania krwi powiedziała “piśnij, a ci pierdolnę” – zadziałało.

  88. February 19th, 2010 at 09:47 | #88

    January :

    Ale nie po biol-chemie :)

    Też nie – mat-fiz. Nawet na egzaminach wstępnych wybrałem fizykę, nie chemię. Licealna chemia zresztą bardzo słabo przygotowuje (znaczy, przygotowywała za moich czasów) do studiowania chemii, wielką masakrę studentów pierwszego roku robi właśnie matematyka i fizyka. Gimnazjalisto, chcesz studiować chemię, idź na mat-fiz.

  89. Gammon No.82
    February 19th, 2010 at 09:50 | #89

    janekr :

    Pielęgniarka kazała mi się odwrócić i nie patrzeć – podobno jakiś pacjent zemdlał patrząc się na proste szycie, spadł z krzesła i coś sobie złamał. I od tego czasu zabraniają…

    I co, posłuchałeś?
    Z całym szacunkiem dla pielęgniarek i ich ciężkiej, odpowiedzialnej i jakże niezbędnej pracy (nad którą pochylamy się z troską), ale jak mam ochotę obejrzeć własne wnętrze, to nikt mi nie zabroni.

  90. acerebral
    February 19th, 2010 at 09:53 | #90

    Czytanie Twoich postów jest czasem kompletnie ponad moje siły. No bo, kurwa?? Co jest z tymi ludźmi? Chce brać to, co oni biorą, proszę o namiary :)

  91. fan-terlika
    February 19th, 2010 at 10:24 | #91

    Ja kiedyś dostałem mocną traumę krwiopobieraniową przez kochany Rzeszów. Gdy miałem ok. 10 lat, potraktowali mnie tam igłą prawie że grubszą od penisów, jakie koledzy mi pokazywali w szkolnej łazience. Po tym jak mi pielęgniarka w końcu ją wyjęła, zrobiłem kilka kroków i zwymiotowałem żółcią.
    Przez kilka następnych lat myślałem, że wszędzie tak jest i wszędzie wsadzają w człowieka półcentymetrowe igły. Ale jak już się przekonałem, że w cywilizacji tak nie jest, to mi strach minął (i właśnie mam zamiar zacząć regularnie oddawać krew).

    A co do Rzeszowa, to jeszcze tam mi wyrywano mleczaka, który wcale jeszcze nie chciał wyjść. Podobnie jak z igłą, którą teraz pamiętam jako centymetrowe bydle, nie pamiętam dokladnie, jak dlugo to trwało, ale pamiętam to jako pięć minut wrzasku, bo bez kropli znieczulenia.

    Ogólnie, to już lepiej wspominam klinikę w Czarnogórze.

  92. RobertP
    February 19th, 2010 at 10:37 | #92

    janekr :

    I faktycznie, trudno uwierzyć, jakie cyrki odstawiają pozornie twardzi faceci przy wbijaniu im venflonu w łapę.

    Jak pierwszy raz “zaproponowali” mi zastrzyk w oko, to tylko uroda lekarki sprawiła, że nie zwiałem.
    Potem się przyzwyczaiłem (taka karma i choroba), ale jak mi kiedyś musieli dać kilka, raz po razie w różne miejsca gałki ocznej, to chciałem potem wpełznąć pod kozetkę i powykiwać.
    Ostatni raz to nawet uwieczniłem http://images36.fotosik.pl/125/acad0dd038f05be6med.jpg

  93. m_gol
    February 19th, 2010 at 11:14 | #93

    @ bart:
    U mnie się nic nie sypie. Firefox 3.5.8, Ubuntu 9.10.

  94. February 19th, 2010 at 11:21 | #94

    Lukasz :

    No to ja chyba jestem chardkorem – najlepiej pamiętam drzazgę wbitą pod paznokieć na całą jego długość. Źle wyszlifowana boazeria fought back.

    Przebijam – kolega w podstawówce wbił mi zszywacz w środek paznokcia dużego palca prawej dłoni. On myślał, że wezmę rękę, ja myslałem, że on nie walnie w zszywacz. Obydwaj się myliliśmy.

  95. February 19th, 2010 at 11:25 | #95

    nosiwoda :

    Obydwaj się myliliśmy.

    Jakie. Moje. Życie. Jest. Nudne.

  96. February 19th, 2010 at 11:45 | #96

    RobertP :

    Jak pierwszy raz “zaproponowali” mi zastrzyk w oko, to tylko uroda lekarki sprawiła, że nie zwiałem.

    Mi niedawno w ramach badań okresowych mieli do czegoś wywinąć powiekę. Szarpanina z okulistką trwała pół godziny, po czym się oboje poddaliśmy (ja naprawdę się chciałem poddać zabiegowi, ale w ostatniej mikrosekundzie uciekałem).

  97. krystyna.ch
    February 19th, 2010 at 11:49 | #97

    Nie mam blipa, to tu odpowiem, żeby zostało dla potomności. Koleżanka wybrzydzająca na rosół w życiu go nie gotowała (a jeśli gotowała, to bez pojęcia) – mięso wkłada się do zimnej wody.

  98. February 19th, 2010 at 12:06 | #98

    krystyna.ch :

    Nie mam blipa, to tu odpowiem, żeby zostało dla potomności. Koleżanka wybrzydzająca na rosół w życiu go nie gotowała (a jeśli gotowała, to bez pojęcia) – mięso wkłada się do zimnej wody.

    OK, ja łyknę haczyk: what?

  99. krystyna.ch
    February 19th, 2010 at 12:30 | #99

    bart :

    OK, ja łyknę haczyk: what?

    Prawda, powinnam była dodać, że trafiłam na to przypadkiem podczas grzebania w starociach. Blip z 29 października 2009: “Jedna koleżanka powiedziała mi ostatnio, że skoro rosół robi się tak, że się wkłada mięso do gorącej wody…”.

  100. RobertP
    February 19th, 2010 at 12:53 | #100

    krystyna.ch :

    Koleżanka wybrzydzająca na rosół w życiu go nie gotowała (a jeśli gotowała, to bez pojęcia) – mięso wkłada się do zimnej wody.

    Kwestia techniki. Normalnie też tak gotowałem, ale jak robię w szybkowarze i mi się śpieszy to nie mam oporów przed wlaniem wrzątku z czajnika elektr. do szybkowaru. Ciśnienie i temperatura zrobią swoje i wycisną aromat i soki, nawet przez zdenaturowane wrzątkiem białka. Jestem fanem rosołu z szybkowaru, zwykły to przy nim cienkusz.

Comment pages
1 2 3 5 2839
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)