Archive

Archive for June, 2006

Najlepszy McDonald’s jest w Katowicach

June 25th, 2006 18 comments

Semprini, podlinkuj to na to forum o NIN, dobra? ;)

Cześć, tu wasz ulubiony DJ HCWDP, czyli DJ Chuj Ci W Dupę Palancie. Zanim zacznę swój wywód, pragnę wam, drodzy gimnazjaliści, coś zakomunikować: jestem takim fanem Tool, taki ze mnie OGT, że mam na piśmie od zespołu zaświadczenie, że nie muszę klaskać na ich koncertach. Tu ninos comprende?

No i pojechałem do Katowic na koncert mojego ulubionego zespołu. Jak do McDonald’s: niby duża kolejka, ale sprawnie idzie, koncert prawie bez opóźnienia, bach-bach, wyjście też błyskawiczne i do domu. A w brzuchu dalej pusto.

Nie napiszę, że Tool się skończył, choć strrraszną mam na to ochotę — fajnie jest tak zglanować swoich idoli. Ale był to najsłabszy ich koncert w Polsce, a widziałem wszystkie, przecież jestem OGT, nie?

Słabe kawałki z nowej płyty na koncercie też się nie bronią. Dobrych numerów z nowej płyty nie potrafili zagrać, żeby się nie posypać — o Szatanie, co tam się działo w Rosetta Stoned, profesjonalni muzycy są dyskretni, nie podbiegają do bębniarza i nie wrzeszczą Co kurwa robisz, w którym takcie jesteśmy?!, ale widać było, że mieli na to ochotę. Ten pan, co śpiewa, myślami był chyba w swojej winnicy i zastanawiał się, czy Jose poradził już sobie z robakami. A ten pan, co siedzi przy konsolecie, to pierwszą połowę koncertu najwyraźniej przespał.

Ja przepraszam bardzo, ale ten koncert dogniótł mnie w moim przekonaniu i już się z niego nie wycofam: zespół, który nagrał Undertow i Aenimę to nie ten sam zespół, który nagrał Lateralusa i 10KD. Na koncercie w kawałkach z Aenimy słychać było pasję, numery z dwóch ostatnich płyt brzmiały tak sobie, no bo one takie sobie są. Wystudiowane, przekombinowane i bez ducha.

Już o tym pisałem w recenzji 10KD, ale się powtórzę: po wyjściu ze studia po nagraniu Aenimy panowie z Tool mogli sobie powiedzieć: Chłopaki, oto nagraliśmy płytę, która na zawsze zapisze nas w historii rocka. Chodźmy na browar. Po nagraniu dwóch następnych zapewne wygłosili tylko drugie zdanie.

A, i Pony, dzięki, że wyłączyłeś komórkę, ciulu. W ten sposób łatwiej mi było was znaleźć, chłopaki.

Tags:

Wszystkie dzieci urodzi nam prawica

June 25th, 2006 3 comments

W ostatnim tygodniku Forum można przeczytać przerażający artykuł, z którego wynika ni mniej ni więcej, że my — istoty wrażliwe, inteligentne i tolerancyjne — wyginiemy. Dlaczego? Dlatego, że oprócz posiadania tych wszystkich zalet jesteśmy jednocześnie kurewsko samolubni i nie interesuje nas posiadanie dzieci, a zwłaszcza dużej ilości dzieci.

Dwa fakty:

  1. Osoby głosujące na Busha w wyborach prezydenckich w USA miały o 12% więcej potomstwa niż głosujące na Demokratów.
  2. Z badań wynika, że respondenci nie darzący zaufaniem armii, przyzwalający na homoseksualizm, eutanazję i miękkie narkotyki oraz rzadko bądź w ogóle nie odwiedzające kościoła, częściej żyją bezdzietnie niż respondenci o odmiennych poglądach na te kwestie (chrześcijańscy homofobiczni militaryści?).

Co z tego wynika? Ano to, że kiedy wy wybieracie swoją drugą połowę na podstawie zgodności jazdek po pigule na techniawkach, ulubionych seriali i wymarzonej rasy psa, dla Pana Duże WuWu z LPR podstawowym kryterium doboru partnerki życiowej jest wytrzymałość macicy. I to jego dzieci przegłosują wasze psy w wyborach za 20 lat.

Pozwoliłem sobie przygotować odpowiedni wzór matematyczny, który określa, ile dzieci powinniście mieć. Ja wiem, że w was jako humanistach matematyka budzi wstręt, ale skupcie się, wzór nie jest trudny, a ważny — bo określa stopień waszych zobowiązań wobec liberalnej światopoglądowo ojczyzny:

((x-2)+(y-2))*z

gdzie x to ilość cyfr w IQ partnera, y — ilość cyfr w IQ partnerki, a z to ilość negatywnych odpowiedzi w prostym trzypunktowym teście, gdzie pierwsze pytanie jest o Boga, drugie o Naród, a trzecie o Wodza.

Jeśli otrzymany wynik sprawia, że zaczynacie coś mamrotać o dziecioróbstwie i dekadzie wśród zasranych pieluch, pamiętajcie — Pan Duże WuWu chodzi po mieście i szuka damy z gumowym uterusem. Zrobi jej ośmioro dzieci i wszystkie wychowa na homofobów i rasistów. Ośmiu Panów Małe WuWu. Nie przeraża was to?

Zdaję sobie sprawę, że nawołuję do tego samego, co prawica. W końcu oni też chcą, żebyśmy się mnożyli jak króliki. Pozornie to śmieszny paradoks, ale od tego jesteście liberalnymi światopoglądowo inteligentami, żeby z takimi paradoksami się rozprawiać.Tak więc, gdy będziecie się dziś kłaść do łóżka ze swoim kochaniem, pomyślcie sobie: Posiadanie minimum szóstki dzieci jest moim obowiązkiem wobec formacji światopoglądowej, którą reprezentuję. Zapewniam, że nieźle was to rozochoci. Szerokiej drogi.

Tags:

Będę chwalił

June 19th, 2006 4 comments

Normalnie dwie dziwne rzeczy mi się zdarzyły. Akurat obie związane z samochodem, czyli tematem ogólnie dla mnie nowym. Więc pytam: to zawsze tak?

Pierwsza rzecz, co mnie spotkała: postanowiłem sobie założyć radio (ZUS sypnął groszem, do nóżek biurwom padam). Pojechałem do takiego Centrum Car Hi-Fi na Bokserskiej, co to, sądząc po rzeczach, które montowali podczas mojej wizyty, najlepiej się sprawdza, jak się im przyniesie dziesięć razy więcej kasy niż ja. A pan właściciel, taki młody inteligencik, mimo nawału roboty i informacji, że u nich trza się umawiać cztery dni wcześniej, wcisnął mnie jakoś na piątą, został po godzinach, udzielił fachowej porady, posadził w pokoiku, piciu dał, toaletkę wskazał. I nie wyruchał mnie ani sprzętowo, ani kasiorowo, bo sprawdziłem w necie wcześniej to i owo, więc wiem, że nie kłamał, a zapłaciłem o 550 złotych mniej niż mu powiedziałem, że mam przy sobie. I mam taki system audio, że siadać proszę, w sensie radio z gałką i głośniczki oddzielnie na basy, a oddzielnie na soprany, na wysokości uszu. Nosz kurde.

Druga rzecz śmieszna: oddałem dziś autko do warśtatu, bo coś mi huczało w prawym kole i przeszkadzało rozkoszować się muzyczką z mojego nowego radia. A wczoraj u starych umyłem samochód, było dużo pucu pucu i chlastu chlastu. Dziś rano wsiadam, żeby zawieźć autko do doktora, a tu patrzę, normalnie, gówno na drzwiach, sądząć po rozmiarach conajmniej orle. Powiedziałem brzydkie słowo na “kurwa” i oddałem samochód mechanikom. Wracam po paru godzinach, płacę, odbieram, chcę otworzyć te zasrane drzwi, a tu zaraz, wcale nie są zasrane. Może te drugie były? Ale nie. Normalnie wytarli podczas reperacji zawieszenia, twardziele.

No i co, to zawsze tak? Coś się zmienia w tym kraju? E?

Tags:

Marsz dla Życia i Rodziny

June 18th, 2006 2 comments

Kurde, coś mnie ominęło. Moje ulubione stowarzyszenie o tej długiej nazwie kończącej się na “Skargi” zorganizowało 4 czerwca w moim mieście marsz o tytule jak w tytule. Mają stronę, z której możecie pobrać hymn marszu.
Marsz był za rodziną i życiem, a przeciw dewiacjom i aborcjom. Udział wzięli Ptak z Muppetów oraz jego flying sidekick znany jako Pan Duże WuWu. Ciężko natomiast stwierdzić, ile osób maszerowało razem z nimi. Organizatorzy mówią o dwóch tysiącach, TVP o kilkuset, “Rzeczpospolita” o dwustu.

Całość uświetnił koncert na placu Teatralnym, gdzie konferansjerkę odstawiał Darek Malejonek, a śpiewała Justyna Steczkowska. Daleką drogę pani przeszła, pani Justyno — ostatnio widziałem panią na tych wykręconych imieninach w stylu sado-maso w norze dla bajkerów na ulicy Bema, a tu proszę, marsz dla życia i rodziny.

Cele marszu? Proszę…

Marsz jest manifestacją przywiązania do wartości rodzinnych i poszanowania życia każdej osoby, od poczęcia do naturalnej śmierci. Idea imprezy nabiera szczególnej aktualności wobec zagrożenia, jakie dla praw człowieka, rodziny i społeczeństwa stanowi kultura śmierci. (…) Marsz to również afirmacja podstawowego prawa do życia – gwarancji poszanowania pozostałych praw człowieka. W poczuciu odpowiedzialności i miłości bliźniego, domagamy się pełnej ochrony życia. Apelujemy o zaprzestanie skrajnej formy dyskryminacji, jaką jest dopuszczana przez polskie prawo aborcja osób z powodu ich niepełnosprawności, czy okoliczności poczęcia. Marsz dla Życia i Rodziny jest inicjatywą organizacji pozarządowych Fundacji Pro oraz Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi. Do udziału zaproszone są wszystkie osoby i organizacje pozytywnie nastawione do idei praw człowieka, przyjazne życiu i rodzinie.

Jeżeli dobrze się odnajduję w tym gąszczu pozytywnych i ciepłych słów, organizatorom marszu chodzi o wezwanie do zakazu aborcji w każdym przypadku, również wtedy, gdy np. zgwałcił cię twój tata. Ale, mimo bulgotu wzbierającego mi w gardle, okazuję zrozumienie i szacunek dla idei. W świecie, do którego zaprowadzić nas chcą kontrrewolucjoniści ze Stowarzyszenia im. Piotra Skargi, przywiązanym do wartości rodzinnych, szanującym prawa człowieka i przyjaznym życiu i rodzinie takie akty jak gwałcenie przez tatę po prostu się nie mogą zdarzać. To część świata kultury śmierci. I nie mówmy o tym, bo to smutne. Mówmy o tych ślicznych różowych bobaskach.

Życie bez dzieci

June 18th, 2006 2 comments

Wczoraj zostawiłem starą z bachorami na Mazurach i śmigłem do Warszawy. Mam urlop od rodziny i jest zajebiście. Tzn. było, przez jakieś trzy kwadranse od wejścia do domu.

Teraz się snuję po kątach i nie mogę sobie znaleźć miejsca. Pojechałem do starych, umyłem samochód, obejrzałem parę Daily Shows w kompie. I jajco. Jest źle.

Się okazuje, że to zapieprzanie, wysadzanie, podcieranie i pilnowanie, będąc męczącym i momentami irytującym, jest jednocześnie czymś, co nadaje sens.

Se zjem trochę ziemniaków z piekarnika. Na pewno mi się poprawi.

Tags: