Gerontofilia sadomaso

February 25th, 2007 5 comments

W ramach odpoczynku po wyczerpującej walce o prawa gejów zajrzałem na blog posła Masina (tłuk-tłuk, walił dzięcioł w drzewo) i znalazłem tam wpis o wesołym tytule “Profesorek”:

Ów uczony [Władysław Bartoszewski] mówił cos o wbijaniu szpili w nadmuchiwany balon, którym miała być nasza dumna postawa wobec innych krajów.

Uczony rzekł mniej więcej tak;
Wbić szpile i niech ten balon pęknie!

A ja – skromny inżynier – pozwolę sobie dodać;
I założyć taśmę na usta, mocno owinąć i niech ten bełkot ucichnie!

Ponieważ obowiązkiem każdego Polaka jest spełnianie nawet najdzikszych fantazji Reprezentantów Narodu, zatem, pośle Masin, służę uprzejmie:

bartoduct.jpg

Rozumiem, że to dopiero gra wstępna. Jeśli potrzebne będą wizualizacje dalszych kroków, proszę dać mi znać.

Tags: ,

Homoseksualiści, pedofile i biedne dzieci

February 24th, 2007 19 comments

Dawno temu zawarłem internetową, a później osobistą znajomość z niejakim Robertem z Nowej Huty. Robercik był przesympatycznym, acz nieco zaburzonym koleżką, z tendencjami do zakochiwania się w cudzych narzeczonych. Nasza znajomość urwała się gwałtownie i straciłem z nim kontakt, tym bardziej że przestałem czytywać grupy dyskusyjne, w których Robert się udzielał. Zdziwiłem się więc nieco, gdy jakiś czas temu odkryłem, że ów cichy młodzianek pod groźną ksywą Człowiek z Żeliwa walczy dzielnie o tytuł Największego Homofoba Polskiego Usenetu i jest obecnie chyba na miejscu medalowym.

Robert jest (z tego co wiem, niepraktykującym) psychologiem, w związku z tym we flame-warach o gejach lubi wytykać oponentom, że są niedouczeni. Pozwoliłem sobie więc przygotować dla nieuków małą ściągawkę.

  1. Robert twierdzi, że homoseksualiści to to samo, co pedofile. Może się wydawać, że w pewnym aspekcie ma rację — homoseksualiści i pedofile molestujący chłopców należą do jednego zbioru zainteresowanych osobami tej samej płci, tak jak w analogicznym zbiorze znajdują się heteroseksualiści i gwałciciele małych dziewczynek. Wbrew pozorom, wcale tak nie jest. Kurt Freund i inni uczeni są zdania, że pedofilów przyciąga przede wszystkim dziecięcy wygląd — brak rozbudowanej muskulatury, owłosienia itp.; płeć gra rolę drugorzędną.
  2. Bardzo częsty argument Człowieka z Żeliwa: skoro geje stanowią kilka procent społeczeństwa, a wśród ofiar pedofilów jest mniej więcej tyle samo chłopców, co dziewczynek (w rzeczywistości ta proporcja wynosi mniej więcej 1:2), oznacza to, że homoseksualiści oddają się praktykom pedofilskim kilkadziesiątkrotnie częściej niż heteroseksualiści. A ja na to tak: w latach 70. dr A. Nicholas Groth, seksuolog z ogromnym stażem pracy nad przemocą seksualną, przeprowadził w stanie Massachusetts badania nad 175 skazanymi pedofilami. W swojej pracy podzielił ich na “fiksacyjnych” i “regresywnych” (być może terminy te są inaczej tłumaczone na polski w literaturze fachowej). U pedofilów “fiksacyjnych”, stanowiących prawie połowę grupy, nie można było stwierdzić orientacji seksualnej, jako że nie interesowali ich inni dorośli — angażowali się wyłącznie w kontakty seksualne z dziećmi. Częściej wybierali na swe ofiary chłopców niż dziewczynki, ale z powodów niezwiązanych z orientacją seksualną: “czują pociąg do dzieci, gdyż identyfikują się z nimi i w pewnym sensie sami chcą pozostać dziećmi(…) Widzą chłopca jako reprezentację ich samych(…) Ci sami ludzie nie są zainteresowani związkami homoseksualnymi z dorosłymi, a wręcz często wyrażają silną niechęć do innych mężczyzn”. Wśród pozostałych 92 badanych, określonych jako “regresywni” (czyli posiadających “dorosłą” orientację seksualną, acz angażujących się w kontakty z dziećmi), 70 określiło się jako heteroseksualni, pozostałych 22 — jako biseksualiści (aczkolwiek każdy z tej dwudziestki częściej angażował się w kontakty z kobietami niż z mężczyznami). W całej grupie nie znaleziono ani jednego aktywnego homoseksualisty. W innych badaniach wyniki są surowsze dla gejów: jeden raport twierdzi, że homoseksualiści molestowali w 2 z 269 zbadanych przypadków, inny podaje liczbę 6,9% przy kilkuprocentowym błędzie pomiaru itd.
  3. Jeśli Robert wspomni coś o badaniach Paula Camerona, można mu przypomnieć, że ów dochtór-homofob został wyrzucony z Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, a od jego badań dystansowały się takie organizacje jak Amerykańskie Stowarzyszenie Socjologiczne czy Kanadyjskie Stowarzyszenie Psychologiczne. Słynie z przekręcania wyników cudzych badań, również tych cytowanych powyżej.
  4. Co do patologii wzrastania w homoseksualnych rodzinach, o których zdarza się Robertowi coś powiedzieć, to samo Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne ma na swojej stronie interesujące podsumowanie różnych badań nad dziećmi z takich rodzin (link na dole tekstu). W skrócie mówiąc: trudno odróżnić je od rówieśników.
  5. Na koniec smaczek, mniej związany z wywodami Człowieka z Żeliwa:

    W badaniach nad wykorzystywaniem seksualnym [w rodzinie] pojawia się niepokojący fakt. Podstawowa przesłanka sugerująca możliwość wystąpienia molestowania (first best predictor) to uzależnienie alkoholowe lub narkotykowe ojca. Ale druga najlepsza przesłanka to konserwatywna religijność połączona z wiarą w patriarchat. Oznacza to, że jeśli chcesz wiedzieć, które dzieci mogą być wykorzystywane seksualnie przez swoich ojców, drugą najpoważniejszą przesłanką jest przynależność rodziców do tradycjonalistycznej społeczności religijnej z tradycyjnym podziałem ról męsko-żeńskich i rygorystycznymi podchodzeniem do spraw związanych z seksem. ((Brown and Bohn, 1989; Finkelhor, 1986; Fortune, 1983; Goldstein et al, 1973; Van Leeuwen, 1990). (wytłuszczenie oryginalne)

OK, tym postem zamykam na jakiś czas cykl tematów niebezpiecznych (jak mawia Dariusz Ratajczak, gdy zaneguje Holokaust). Następne przewidywane wpisy to ciąg dalszy przygód EkspierdaReferral Fun.

Linki do poszczególnych punktów:

  1. http://www.internationalorder.org/scandal_response.html
  2. http://www.internationalorder.org/scandal_response.html
    http://psychology.ucdavis.edu/rainbow/html/facts_molestation.html
    http://surge.ods.org/idle_other/fact_mol.htm
    http://surge.ods.org/idle_other/myths_ab.htm
    http://www.robincmiller.com/gayles4.htm
    http://www.womeninthelife.com/articles/skinny/childabuse.html
  3. http://www.splcenter.org/intel/intelreport/article.jsp?pid=996
    http://en.wikipedia.org/wiki/Paul_Cameron
    Paul Cameron jest wymieniany w niemal każdym z powyższych linków, praktycznie zawsze w negatywnym kontekście.
  4. http://www.apa.org/pi/lgbc/publications/lgpchildren.html
  5. http://www.skeptictank.org/cabuse6.htm
Tags:

Bezradni Ciaśni, czyli doktryna w praktyce

February 24th, 2007 8 comments

Bloger Roku napisał tekst o sparaliżowanym Januszu Świtaju, który prosi o możliwość odejścia z tego łez padołu. Post jest tak kuriozalny, że nie wiem, który kąsek wybrać do zacytowania, proponuję więc przejść się po linku i przeczytać najpierw cały tekst Galby, a potem wrócić i dowiedzieć się, co mam na ten temat do powiedzenia.

Galba dochodzi do wniosku, że to my, społeczeństwo, chcemy “zabić kalekę”, bo nie pasuje nam do naszego idealnego świata. Przy okazji bredzi o blondynkach i pieskach jako o reprezentantach owej wizji rzeczywistości, którą Świtaj nam swoim widokiem psuje.

Dla mnie sytuacja Świtaja jest przerażająca. Sądząc po jego stronie internetowej, to inteligentny i wrażliwy facet, który wiele rzeczy sobie przemyślał i poukładał. Jednocześnie od 14 lat nie jest w stanie samodzielnie oddychać, a teksty na stronę wklepuje stukając w klawiaturę rysikiem trzymanym w zębach. Postawienie się w jego sytuacji przyprawia mnie o ciarki. Skąd wiem? Bo spróbowałem sobie to wyobrazić. Co bym zrobił? Czy chciałbym umrzeć? Kogo poprosić o odłączenie aparatury?

Galbie takie pytania najwyraźniej są obce — w całym jego tekście nie ma słowa współczucia dla Świtaja, jest natomiast absurdalne oskarżenie społeczeństwa o chęć mordu. I to jest jedna metoda wybrnięcia z sytuacji, w której fakty przeczą doktrynie — pominąć fakty milczeniem, nie przejąć się tematem dyskusji, który brzmi “facet chce umrzeć, co z tym zrobić?”, a zająć się powtarzaniem oklepanych bajek o Holandii i cywilizacji śmierci.

A zatem metoda pierwsza: “Nieważne, że chce umrzeć, ważne, że społeczeństwo chce go zabić”.

Druga metoda pojawia się w komentarzu pod postem, autorstwa niejakiego Bywalca, który to komentarz pozwolę sobie tu zacytować:

Z drugiej jednak strony nie rozczulaj się zbytnio w dalszych komentarzach, bo nie poruszyłeś kwestii najistotniejszej w tym konkretnym przypadku. Ten niedoszły motocyklowy dawca nerek łącznie z rodzicami płaci od wielu lat za bezdenną głupotę młodości, a my również do niej dopłacamy ze wspólnej kasy. Ten głupek w wypadku utracił władzę nad członkami, ale główka mu nadal nieźle pracuje i czerpie “dobre” pomysły z internetu. On wie, że medycyna galopuje w kierunku odtwarzania komórkami macierzystymi jego zniszczonego rdzenia kręgowego i warto czekać zachowując swe życie. Problem jest w tym, że odebrano mu część usług opiekuńczych, co dodaje pracy i zgryzot starzejącym się rodzicom. Nagłośnienie sprawy na zasadzie skandalu daje temu cwanemu głupkowi szansę na sławę i poprawę obsługi opiekuńczej dla całej rodziny, a może i nabijanie kasy.

Czyli jeśli fakty przeczą doktrynie, to z pewnością żadne z nich fakty, a bzdury, bicie piany. A jak się tę pianę zrzuci, zobaczymy prawdziwe oblicze Świtaja: “Nie chce umrzeć, to podpucha — chce być sławny i zarobić dużo kasy na frajerach”.

Mam szczerą nadzieję, że oba te głosy — Galby i jego komentatora — są wyrazem tytułowej bezradności ludzi podążających za dogmatami w obliczu ludzkiej tragedii podważającej owe dogmaty. To jest opcja optymistyczna. Opcja pesymistyczna zakłada, że świat jest pełen głupich, podłych, zimnych skurwysynów i niektórzy z nich mają dostęp do internetu.

Na marginesie: Galba, chyba byli agenci WSI próbują ci w zemście rozbić bloga, podszywając się pod twoich fanów. Nie sądzę, żeby zdrowy prawicowy katolicki młodzianek był w stanie pisać:

Mandaryna, ty zatkana ruro i pogieta szprycho, zapytaj sie swej matki czemu cie nie wyskrobala i teraz musisz wluczyc sie po blogach i belkotac prezentujac ptasi mozdzek. Czytac projekty obroncow zycia nalezy znacznie wolniej i ze zrozumieniem.

…albo:

Kuman, widze ze jestes niekumaty tuman, to podaj mi adres zebym mogl cie zalatwic, zebys sie nie meczyl, ty chodzaca obrazo czlowieczenstwa.

Musi agenci.

“Mama” i “tata” zakazani w szkockich szpitalach

February 20th, 2007 40 comments

Podtytuł: Czyli jak się rodzi bzdura…

W chwilach wolnych czytam sobie wieści na portalu pardon.pl — sądząc po ilości prawicowych baranów w komentarzach, dość popularnym. No i dziś wyczytałem tam niesamowitą historię.

Tekst jest opatrzony standardowym zdjęciem Straszliwej Cioty w Dragu, żeby czytelnik wiedział, jak wygląda prawdziwy homoś. A opowiada o tym, jak to w szkockich szpitalach zakazano personelowi używania słów “tata” i “mama” w odniesieniu do rodziców małych pacjentów — bo przecież niektórzy z nich mają dwóch tatusiów i zero mamuś, względnie odwrotnie. Czyli polityczna poprawność atakuje.

Coś mi zaśmierdziało. Przeprowadziłem więc malutkie blogerskie śledztwo.

Pardon przedrukował tekst z “Rzeczypospolitej”. Zostawmy więc Pardona w spokoju i zajmijmy się dziennikiem. Skąd oni to wzięli? Ano ze strony lifesite.net, która z kolei zaczerpnęła informacje z americansfortruth.com.

LifeSite i Americans For Truth? Czas na proste audiotele. Czy, sądząc po nazwach ich domen, wymienione strony prezentują poglądy:

  1. wyważone i obiektywne
  2. trockistowskie
  3. skrajnie prawicowe i fundamentalistyczno chrześcijańskie

Odpowiedzi proszę wysyłać SMS-em na numer 666. Koszt SMS-a według stawek operatora.

Nie należy oczywiście z góry odbierać tym witrynom wiarygodności. W końcu mimo swej betonowej ciasnoty mogą podawać rzetelne i prawdziwe informacje. Jedna z owych stron podaje przecież nawet link do tej straszliwej dyrektywy, która zmusza biedne szkockie pielęgniarki do posłuszeństwa. Poczytajmy zatem sami.

Faktycznie, na stronie siódmej sugeruje się używanie “partnerów” zamiast “męża” czy “żony”, a w przypadku dzieci zamiast “tata” czy “mama” proponuje się słowo “rodzic”. Czyli wszystko się zgadza! Ciaśni mieli rację! Tyle tylko, że owe sugestie, jak zresztą i cała broszura, dotyczą komunikacji z rodzicami homoseksualnymi oraz ich dziećmi.

No i pstryk, historyjka pękła.

OK, LifeSite i Americans For Truth nie okazali się zbyt wiarygodni. A biedna “Rzeczpospolita” pewnie po prostu przedrukowała bezmyślnie od nich tekst, tak jak ostatnio “Wyborcza” przepisała słowo w słowo skandaliczną depeszę agencyjną PAP o referendum aborcyjnym w Portugalii, w której to depeszy PAP nie krył specjalnie, jakie stanowisko zajmuje w sporze o przerywanie ciąży (tytuł depeszy: “Portugalia podzielona przed referendum w sprawie zabijania dzieci nienarodzonych” — a dalej równie fajnie).

Być może tak właśnie było. Być może “Rzeczpospolita” jest bez winy. Trzeba wierzyć w ludzkie dobro i dziennikarską bezstronność. Jednak, mimo owej wiary i nadziei, czasem trzeba zadać parę niewygodnych pytań. Na przykład takich:

  1. Dlaczego dziennikarze “Rzeczypospolitej” czerpią treści z fundamentalistycznych portali?
  2. Dlaczego nie czytają dostępnych publicznie dokumentów, o których owe portale informują, by w ten sposób zweryfikować newsa u źródła? Bo są kiepskimi dziennikarzami, być może. OK. Ale w takim razie:
  3. Dlaczego zwracają się o komentarz w tej sprawie do Lynette Burrows, którą nazywają “znaną brytyjską specjalistką od spraw rodziny”, a z której poglądami można zapoznać się tu?

Gorąco zachęcam do skorzystania z ostatniego linku, wtedy zorientujecie się nie tylko, kim jest pani Burrows, ale też co robi w “Rzeczypospolitej”. To najwyraźniej stara znajoma autora tekstu o Szkocji, naszego szperacza po portalach dla Ciasnych i autora omawianej w tym poście notatki, Piotra Zychowicza. Krótki cytacik z pani Lynette, żeby was zachęcić:

Chodzi o tzw. gejowski styl życia. Narkotyki, alkohol, rozwiązłość seksualna. W tym środowisku ludzie Zachodu umieszczają niewinne dzieci. Efektem są poważne zaburzenia psychiczne.

Nie pozostaje mi nic innego, jak pogratulować dziennikowi “Rzeczpospolita” i portalowi Pardon rzetelności dziennikarskiej. W zasadzie mógłbym opowiedzieć jeszcze raz o tym komiksie Raczkowskiego z pierdoleniem, ale już mi się nie chce.

P.S. Tekst za “Rzeczpospolitą” przedrukowała właśnie internetowa “Wyborcza”. Nosz kurwa…

P.P.S. I Wierzejski też o tym pisze.

Czytać, nie czytać…

February 20th, 2007 3 comments

rafal_ziemkiewicz.jpgSwego czasu na blogu Wojciecha Orlińskiego rozpętała się dyskusja o “Michnikowszczyźnie” Rafała A. Ziemkiewicza. WO napisał ostrą notkę, zastrzegając, że nie czytał całości, jeno fragment zamieszczony w Usenecie — co mu zresztą dyskutanci po wielokroć wypomnieli. Rozumiem rozterki związane z kupowaniem książki faceta, który budzi moją lekką, hi hi, odRAZę. W związku z tym ściągnąłem sobie “Michnikowszczyznę” z Internetu. Ale jej jeszcze nie przeczytałem, bo, jakby to powiedzieć, mam swoje życie na głowie.

Chciałbym przeczytać tę książkę, bo — będąc człowiekiem kształconym w szacunku do literatury — wierzę, że pisarze opisujący współczesną rzeczywistość w swoich dziełach podejmują merytoryczny dialog z jej problemami. Problem w tym, że zniechęcają mnie skutecznie krótsze formy Ziemkiewicza. Np. felieton w “Gazecie Polskiej”, w którym miś pisze tak:

„Wysokie Obcasy” uczciły święto walentynek okładką z przytuloną czule parą, i, o zgrozo, jest to wyraźnie para heteroseksualna! Co prawda mężczyzna wygląda na niej jak kobieta, a kobieta jak mężczyzna, ale bez wątpienia oboje należą do odmiennych płci. Dla stałych czytelniczek pisma, przyzwyczajonych, że kobiecy dodatek do „Gazety Wyborczej” na okładce zawsze wita ich zdjęciem transwestyty, hermafrodyty lub innego dziwoląga, a w środku opiewa radości wychowywania dziecka we dwóch lub we dwie, może to być szok. No jakże to tak, baba z chłopem żeby się kochali? Co się stało, że znienawidzona rewolucja moralna Kaczyńskich dostała się jakąś zdradą do samego serca świątyni Postępu?

Czytuję “Wysokie Obcasy” regularnie i jakoś nie mogę podzielić zdania autora, że ich okładki promują transwestytyzm, obojnactwo czy homoseksualizm. Fakt, jakiś czas temu na okładce był chiński transseksualista, zajawka skądinąd fascynującej historii o tancerzu baletowym, oficerze armii chińskiej, który — żyjąc w betonokomunistycznym kraju — nagle zrozumiał, że chce być kobietą. Rozumiem, że felieton to nieco luźniejsza, żartobliwa forma komunikacji z czytelnikami, można sobie na więcej pozwolić i nikt nie wytknie, że zdanie “GW nigdy nie zamieściła wywiadu z ofiarą stanu wojennego” mija się z prawdą. Problem w tym, że najwyraźniej dla Ziemkiewicza “luźniejsza forma” to taki uroczy zakątek, w którym można spuścić gacie i prezentować bez owijania w bawełnę swoją, hmm, skrzywioną optykę widzenia świata.

Bardzo lubię taki komiks Raczkowskiego: pan z panią przez kilka jego klatek oglądają w milczeniu prognozę pogody. Prezenter tokuje i wzlatuje ponad poziomy w poetyckich frazach o krasnoludkach, co uciekają przed zimą i innych takich. W końcu w ostatniej klatce pan pyta panią: “Co on pierdoli?”. Właśnie. Rafał, co ty pierdolisz?

Fot. niepelnosprawni.pl

Tags: