Archive

Archive for the ‘Szef kuchni poleca…’ Category

Proste kłamstwa

March 11th, 2007 26 comments

Dzisiejszy wpis jest, wbrew pozorom, bardzo osobisty. Dużo w nim chaosu — robię po prostu zlew mentalny, wyrzucam z siebie różne myśli, które mi się kłębią po głowie. Jest to też podsumowanie różnych moich ostatnich postów oraz postów innych ludzi.

Od jakiegoś czasu toczy mi głowę pewna smutna refleksja. Nie jest to żadne odkrywcze twierdzenie, ale jednocześnie dość dobrze odpowiada na szereg poważnych pytań, które nie tylko ja sobie zadaję. Np. dlaczego PiS wygrał wybory? Albo dlaczego szerzy się homofobia? Dlaczego rośnie w siłę fundamentalizm? Dlaczego jest kreacjonizm?

Odpowiedź na te wszystkie pytania brzmi: bo ludzie chcą prostych odpowiedzi, choćby i kłamliwych.

PiS wygrał, nie posiadając programu gospodarczego. Dał prostą odpowiedź: ludziom dzieje się w Polsce źle, bo istnieje Układ złożony ze służb specjalnych, sterowanych przez nie biznesmenów i posiadanych przez nich środków przekazu. Jeśli zniszczymy Układ, zapanuje powszechny dobrobyt i szczęśliwość. Spróbujcie w takich dwóch zrozumiałych zdaniach wytłumaczyć terapię szokową Balcerowicza.

Homoseksualizm jest dla mnie czymś, co mnie wewnętrznie niepokoi. Trudno mi myśleć o gejach, nie pamiętając przy tym o ich sposobach uprawiania seksu. Zdarzało mi się pracować w jednej firmie z homoseksualistą i co prawda po jakimś czasie zacząłem go traktować i postrzegać zupełnie normalnie, jednak nasze pierwsze spotkania odbierałem dziwnie. Mogę przyjąć, że jest to mój prywatny problem, moja ułomność i spróbować jakoś nad nią zapanować. Mogę też jednak uznać, że moja reakcja jest absolutnie prawidłowa — geje to zdeprawowane, chore jednostki, które zmieniają partnerów jak rękawiczki, ćpają i gwałcą małych chłopców. Tu z pomocą przychodzą siewcy homofobii, którzy podsuwają proste kłamstwa, takie jak np. publikacje naukowe pewnego doktora ze Stanów albo nieskomplikowane wyliczenia, z których wynika, że skoro połowa ofiar pedofilów to chłopcy, a homoseksualistów jest w społeczeństwie trzy procent, oznacza to, że wśród gejów jest kilkadziesiątkrotnie więcej molesterów niż wśród heteroseksualistów. Zaś wychowywanie dziecka w rodzinie homoseksualnej to totalna deprawacja, zresztą nie ma takiego pojęcia jak “rodzina homoseksualna”, tak samo jak nie ma czegoś takiego jak homofobia.

Na te zarzuty nie ma krótkich odpowiedzi. Dr Cameron, guru homofobów, istotnie publikuje teksty w Raportach Psychologicznych, jednak jest to dość specyficzne wydawnictwo — autorzy płacą redakcji za publikację, czyli w zasadzie zamieszczają w nim płatne ogłoszenia. Poza tym pismo nie stosuje peer review. Co to jest peer review? Poważny periodyk naukowy, zanim zamieści artykuł, daje go do zrecenzowania naukowcowi zajmującemu się daną dziedziną. Jeżeli autor wysysa z palca wyniki badań, przekłamuje cudze odkrycia lub po prostu bredzi, artykuł nie ukazuje się.

No i masz. Takie wyjaśnienie kontra “pedały jedzą kupę i są na to dowody w postaci badań naukowych”. Co wygrywa? Co łatwiej przyswoić?

O paradoksie “3% agresorów kontra 50% ofiar” pisałem już wcześniej. Wyszło mi kilkadziesiąt linijek przeciwko krótkiej i pozornie sensownej wypowiedzi.

Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne opracowuje raport o dzieciach z rodzin homoseksualnych. Czym się różnią od rówieśników? Tylko tym, że muszą znosić więcej docinek. Kto im dokucza? Pewnie dzieci tych samych ludzi, którzy pytają, jakie określone środowiska stoją za tym raportem.

Homofobowie mówią o propagandzie homoseksualizmu. Nawet jeśli uznamy, że istnieje, to co ma na celu? Ilość homoseksualistów w społeczeństwie jest stała, więc po co propagować? Wasze dzieci nie staną się gejami, bo zobaczą na ulicy trzymających się za ręce facetów. Moim zdaniem (i nie tylko moim) promocja homoseksualizmu nie istnieje, istnieje za to propagowanie homofobii.

Niektórzy swoją walkę z homoseksualizmem uzasadniają obroną tradycyjnego modelu rodziny. Zazwyczaj są to ci sami ludzie, którzy pochwalają kary cielesne jako środek wychowawczy. Czytałem kiedyś tekst, którego autor dowodził, że Niemcy w latach 30. przyjęli tak chętnie ideologię hitlerowską, bo byli wychowywani w tzw. chowie pruskim — pełnym chłodu i dyscypliny. Dziecko wzrasta dobrze, gdy jest obdarzone miłością — co za różnica, że będą je kochać dwie mamy? Alkoholizm, przemoc, nieobecność rodziców w życiu dziecka— te patologie występują pewnie częściej w tradycyjnym modelu.

Kreacjoniści bazują na tym, że przeciętny człowiek, choćby i z maturą, nie jest często w stanie pojąć teorii Wielkiego Wybuchu, nie jest w stanie zrozumieć, w jaki sposób przebiega ewolucja — za to jest w stanie wyobrazić sobie bardzo dużą łódź, na której zmieścili się przedstawiciele wszystkich gatunków zwierząt (roślinożerne na górze, drapieżniki pod pokładem). Kreacjoniści nienawidzą nauki, ubierają swoje historie w pseudonaukowe szatki z konieczności — tylko po to, żeby wprowadzić kreacjonizm do szkół. Tworzą listy naukowców popierających kreacjonizm — udaje im się uzbierać kilkuset. To dużo czy mało? Żeby to ocenić, trzeba poszperać w Internecie, np. poszukać informacji o Projekcie Steve.

Jeden z moich, khm, dyskutantów, wspomniał coś o “oświeconych” — właśnie w cudzysłowie. Co takiego jest w wiedzy, że należy jej się pogarda? Czy chodzi o fakt, że wiedza komplikuje obraz świata, zamiast go upraszczać? Fakty przeczą teorii? Najwyraźniej tym gorzej dla faktów.

Skąd się bierze ta popularność prostych i kłamliwych idei? Może ludzie zagubili się w złożoności świata i potrzebują kogoś z kagankiem, kto im wskaże drogę. Może nauka nas zawiodła i straciliśmy do niej zaufanie. Może nie mamy czasu na autopsychoterapię i potrzebujemy zwięzłych, krótkich twierdzeń, które wzmocnią nasz światopoląd, zamiast skłaniać do zastanowienia. Które przerzucają odpowiedzialność za nasze ułomności na kogoś innego.

Dlaczego ten wpis jest bardzo osobisty? Bo mi przykro. Moje widzenie świata przegrywa z doktrynalnym manicheizmem, w dodatku manicheizmem fałszującym rzeczywistość. Białe jest czarne, czarne jest białe. Ignorancja to siła.

Tags:

Gerontofilia sadomaso

February 25th, 2007 5 comments

W ramach odpoczynku po wyczerpującej walce o prawa gejów zajrzałem na blog posła Masina (tłuk-tłuk, walił dzięcioł w drzewo) i znalazłem tam wpis o wesołym tytule “Profesorek”:

Ów uczony [Władysław Bartoszewski] mówił cos o wbijaniu szpili w nadmuchiwany balon, którym miała być nasza dumna postawa wobec innych krajów.

Uczony rzekł mniej więcej tak;
Wbić szpile i niech ten balon pęknie!

A ja – skromny inżynier – pozwolę sobie dodać;
I założyć taśmę na usta, mocno owinąć i niech ten bełkot ucichnie!

Ponieważ obowiązkiem każdego Polaka jest spełnianie nawet najdzikszych fantazji Reprezentantów Narodu, zatem, pośle Masin, służę uprzejmie:

bartoduct.jpg

Rozumiem, że to dopiero gra wstępna. Jeśli potrzebne będą wizualizacje dalszych kroków, proszę dać mi znać.

Tags: ,

Homoseksualiści, pedofile i biedne dzieci

February 24th, 2007 19 comments

Dawno temu zawarłem internetową, a później osobistą znajomość z niejakim Robertem z Nowej Huty. Robercik był przesympatycznym, acz nieco zaburzonym koleżką, z tendencjami do zakochiwania się w cudzych narzeczonych. Nasza znajomość urwała się gwałtownie i straciłem z nim kontakt, tym bardziej że przestałem czytywać grupy dyskusyjne, w których Robert się udzielał. Zdziwiłem się więc nieco, gdy jakiś czas temu odkryłem, że ów cichy młodzianek pod groźną ksywą Człowiek z Żeliwa walczy dzielnie o tytuł Największego Homofoba Polskiego Usenetu i jest obecnie chyba na miejscu medalowym.

Robert jest (z tego co wiem, niepraktykującym) psychologiem, w związku z tym we flame-warach o gejach lubi wytykać oponentom, że są niedouczeni. Pozwoliłem sobie więc przygotować dla nieuków małą ściągawkę.

  1. Robert twierdzi, że homoseksualiści to to samo, co pedofile. Może się wydawać, że w pewnym aspekcie ma rację — homoseksualiści i pedofile molestujący chłopców należą do jednego zbioru zainteresowanych osobami tej samej płci, tak jak w analogicznym zbiorze znajdują się heteroseksualiści i gwałciciele małych dziewczynek. Wbrew pozorom, wcale tak nie jest. Kurt Freund i inni uczeni są zdania, że pedofilów przyciąga przede wszystkim dziecięcy wygląd — brak rozbudowanej muskulatury, owłosienia itp.; płeć gra rolę drugorzędną.
  2. Bardzo częsty argument Człowieka z Żeliwa: skoro geje stanowią kilka procent społeczeństwa, a wśród ofiar pedofilów jest mniej więcej tyle samo chłopców, co dziewczynek (w rzeczywistości ta proporcja wynosi mniej więcej 1:2), oznacza to, że homoseksualiści oddają się praktykom pedofilskim kilkadziesiątkrotnie częściej niż heteroseksualiści. A ja na to tak: w latach 70. dr A. Nicholas Groth, seksuolog z ogromnym stażem pracy nad przemocą seksualną, przeprowadził w stanie Massachusetts badania nad 175 skazanymi pedofilami. W swojej pracy podzielił ich na “fiksacyjnych” i “regresywnych” (być może terminy te są inaczej tłumaczone na polski w literaturze fachowej). U pedofilów “fiksacyjnych”, stanowiących prawie połowę grupy, nie można było stwierdzić orientacji seksualnej, jako że nie interesowali ich inni dorośli — angażowali się wyłącznie w kontakty seksualne z dziećmi. Częściej wybierali na swe ofiary chłopców niż dziewczynki, ale z powodów niezwiązanych z orientacją seksualną: “czują pociąg do dzieci, gdyż identyfikują się z nimi i w pewnym sensie sami chcą pozostać dziećmi(…) Widzą chłopca jako reprezentację ich samych(…) Ci sami ludzie nie są zainteresowani związkami homoseksualnymi z dorosłymi, a wręcz często wyrażają silną niechęć do innych mężczyzn”. Wśród pozostałych 92 badanych, określonych jako “regresywni” (czyli posiadających “dorosłą” orientację seksualną, acz angażujących się w kontakty z dziećmi), 70 określiło się jako heteroseksualni, pozostałych 22 — jako biseksualiści (aczkolwiek każdy z tej dwudziestki częściej angażował się w kontakty z kobietami niż z mężczyznami). W całej grupie nie znaleziono ani jednego aktywnego homoseksualisty. W innych badaniach wyniki są surowsze dla gejów: jeden raport twierdzi, że homoseksualiści molestowali w 2 z 269 zbadanych przypadków, inny podaje liczbę 6,9% przy kilkuprocentowym błędzie pomiaru itd.
  3. Jeśli Robert wspomni coś o badaniach Paula Camerona, można mu przypomnieć, że ów dochtór-homofob został wyrzucony z Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego, a od jego badań dystansowały się takie organizacje jak Amerykańskie Stowarzyszenie Socjologiczne czy Kanadyjskie Stowarzyszenie Psychologiczne. Słynie z przekręcania wyników cudzych badań, również tych cytowanych powyżej.
  4. Co do patologii wzrastania w homoseksualnych rodzinach, o których zdarza się Robertowi coś powiedzieć, to samo Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne ma na swojej stronie interesujące podsumowanie różnych badań nad dziećmi z takich rodzin (link na dole tekstu). W skrócie mówiąc: trudno odróżnić je od rówieśników.
  5. Na koniec smaczek, mniej związany z wywodami Człowieka z Żeliwa:

    W badaniach nad wykorzystywaniem seksualnym [w rodzinie] pojawia się niepokojący fakt. Podstawowa przesłanka sugerująca możliwość wystąpienia molestowania (first best predictor) to uzależnienie alkoholowe lub narkotykowe ojca. Ale druga najlepsza przesłanka to konserwatywna religijność połączona z wiarą w patriarchat. Oznacza to, że jeśli chcesz wiedzieć, które dzieci mogą być wykorzystywane seksualnie przez swoich ojców, drugą najpoważniejszą przesłanką jest przynależność rodziców do tradycjonalistycznej społeczności religijnej z tradycyjnym podziałem ról męsko-żeńskich i rygorystycznymi podchodzeniem do spraw związanych z seksem. ((Brown and Bohn, 1989; Finkelhor, 1986; Fortune, 1983; Goldstein et al, 1973; Van Leeuwen, 1990). (wytłuszczenie oryginalne)

OK, tym postem zamykam na jakiś czas cykl tematów niebezpiecznych (jak mawia Dariusz Ratajczak, gdy zaneguje Holokaust). Następne przewidywane wpisy to ciąg dalszy przygód EkspierdaReferral Fun.

Linki do poszczególnych punktów:

  1. http://www.internationalorder.org/scandal_response.html
  2. http://www.internationalorder.org/scandal_response.html
    http://psychology.ucdavis.edu/rainbow/html/facts_molestation.html
    http://surge.ods.org/idle_other/fact_mol.htm
    http://surge.ods.org/idle_other/myths_ab.htm
    http://www.robincmiller.com/gayles4.htm
    http://www.womeninthelife.com/articles/skinny/childabuse.html
  3. http://www.splcenter.org/intel/intelreport/article.jsp?pid=996
    http://en.wikipedia.org/wiki/Paul_Cameron
    Paul Cameron jest wymieniany w niemal każdym z powyższych linków, praktycznie zawsze w negatywnym kontekście.
  4. http://www.apa.org/pi/lgbc/publications/lgpchildren.html
  5. http://www.skeptictank.org/cabuse6.htm
Tags:

“Mama” i “tata” zakazani w szkockich szpitalach

February 20th, 2007 40 comments

Podtytuł: Czyli jak się rodzi bzdura…

W chwilach wolnych czytam sobie wieści na portalu pardon.pl — sądząc po ilości prawicowych baranów w komentarzach, dość popularnym. No i dziś wyczytałem tam niesamowitą historię.

Tekst jest opatrzony standardowym zdjęciem Straszliwej Cioty w Dragu, żeby czytelnik wiedział, jak wygląda prawdziwy homoś. A opowiada o tym, jak to w szkockich szpitalach zakazano personelowi używania słów “tata” i “mama” w odniesieniu do rodziców małych pacjentów — bo przecież niektórzy z nich mają dwóch tatusiów i zero mamuś, względnie odwrotnie. Czyli polityczna poprawność atakuje.

Coś mi zaśmierdziało. Przeprowadziłem więc malutkie blogerskie śledztwo.

Pardon przedrukował tekst z “Rzeczypospolitej”. Zostawmy więc Pardona w spokoju i zajmijmy się dziennikiem. Skąd oni to wzięli? Ano ze strony lifesite.net, która z kolei zaczerpnęła informacje z americansfortruth.com.

LifeSite i Americans For Truth? Czas na proste audiotele. Czy, sądząc po nazwach ich domen, wymienione strony prezentują poglądy:

  1. wyważone i obiektywne
  2. trockistowskie
  3. skrajnie prawicowe i fundamentalistyczno chrześcijańskie

Odpowiedzi proszę wysyłać SMS-em na numer 666. Koszt SMS-a według stawek operatora.

Nie należy oczywiście z góry odbierać tym witrynom wiarygodności. W końcu mimo swej betonowej ciasnoty mogą podawać rzetelne i prawdziwe informacje. Jedna z owych stron podaje przecież nawet link do tej straszliwej dyrektywy, która zmusza biedne szkockie pielęgniarki do posłuszeństwa. Poczytajmy zatem sami.

Faktycznie, na stronie siódmej sugeruje się używanie “partnerów” zamiast “męża” czy “żony”, a w przypadku dzieci zamiast “tata” czy “mama” proponuje się słowo “rodzic”. Czyli wszystko się zgadza! Ciaśni mieli rację! Tyle tylko, że owe sugestie, jak zresztą i cała broszura, dotyczą komunikacji z rodzicami homoseksualnymi oraz ich dziećmi.

No i pstryk, historyjka pękła.

OK, LifeSite i Americans For Truth nie okazali się zbyt wiarygodni. A biedna “Rzeczpospolita” pewnie po prostu przedrukowała bezmyślnie od nich tekst, tak jak ostatnio “Wyborcza” przepisała słowo w słowo skandaliczną depeszę agencyjną PAP o referendum aborcyjnym w Portugalii, w której to depeszy PAP nie krył specjalnie, jakie stanowisko zajmuje w sporze o przerywanie ciąży (tytuł depeszy: “Portugalia podzielona przed referendum w sprawie zabijania dzieci nienarodzonych” — a dalej równie fajnie).

Być może tak właśnie było. Być może “Rzeczpospolita” jest bez winy. Trzeba wierzyć w ludzkie dobro i dziennikarską bezstronność. Jednak, mimo owej wiary i nadziei, czasem trzeba zadać parę niewygodnych pytań. Na przykład takich:

  1. Dlaczego dziennikarze “Rzeczypospolitej” czerpią treści z fundamentalistycznych portali?
  2. Dlaczego nie czytają dostępnych publicznie dokumentów, o których owe portale informują, by w ten sposób zweryfikować newsa u źródła? Bo są kiepskimi dziennikarzami, być może. OK. Ale w takim razie:
  3. Dlaczego zwracają się o komentarz w tej sprawie do Lynette Burrows, którą nazywają “znaną brytyjską specjalistką od spraw rodziny”, a z której poglądami można zapoznać się tu?

Gorąco zachęcam do skorzystania z ostatniego linku, wtedy zorientujecie się nie tylko, kim jest pani Burrows, ale też co robi w “Rzeczypospolitej”. To najwyraźniej stara znajoma autora tekstu o Szkocji, naszego szperacza po portalach dla Ciasnych i autora omawianej w tym poście notatki, Piotra Zychowicza. Krótki cytacik z pani Lynette, żeby was zachęcić:

Chodzi o tzw. gejowski styl życia. Narkotyki, alkohol, rozwiązłość seksualna. W tym środowisku ludzie Zachodu umieszczają niewinne dzieci. Efektem są poważne zaburzenia psychiczne.

Nie pozostaje mi nic innego, jak pogratulować dziennikowi “Rzeczpospolita” i portalowi Pardon rzetelności dziennikarskiej. W zasadzie mógłbym opowiedzieć jeszcze raz o tym komiksie Raczkowskiego z pierdoleniem, ale już mi się nie chce.

P.S. Tekst za “Rzeczpospolitą” przedrukowała właśnie internetowa “Wyborcza”. Nosz kurwa…

P.P.S. I Wierzejski też o tym pisze.

Molesta

February 14th, 2007 4 comments

jc1.jpgW tym roku do Oscara w kategorii “pełnometrażowy film dokumentalny” nominowany jest niezwykły “Jesus Camp”, opowiadający o letnim obozie dla dzieci amerykańskich fundamentalistycznych chrześcijan. Pisał już o nim Uenifeu. U niego znajdziecie linki, pod którymi można ów film obejrzeć — zdaje się w jakimś strasznym formacie typu flash video.

Ostrzegam jednak: być może nie chcecie tego oglądać. Może lepiej najpierw przeczytajcie, co mam do powiedzenia. Nie jest to film dla każdego.

becky.jpgObozy letnie dla dzieci ewangelików (czy też raczej dzieci-ewangelików, o czym za chwilę) prowadzi sympatyczna grubawa pani pastor Becky Fischer. Widać, że wierzy żarliwie; modli się przy każdej okazji, nawet podczas przygotowań technicznych — “Żadnych problemów z mikrofonami, w imię Jezusa”.

Pani Becky robi miłe wrażenie, czasami tylko chlapnie zdaniem, które pokazuje jej prawdziwą naturę.

Demokracja zniszczy sama siebie.

Patrzę na ten chory, stary świat i mówię “Boże, zabierz mnie stąd”.

Becky doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co robi. W wywiadzie radiowym mówi otwarcie, że czym dziecko nasiąknie w wieku ośmiu lat, takie będzie przez całe życie. Becky jest gąbką, która je nasączy.

bush.jpgNa obozie jest ogólnie wesoło. Dzieci modlą się, tańczą i śpiewają w wyczerpujących sesjach, na widok których każdy ekspert od prania mózgów uśmiechnie się szeroko i zakrzyknie “Alleluja!”. Wysłuchują wykładów o aborcji, tłuką młotkami kubki symbolizujące ziemski rząd, a nawet — nie żartuję — oddają cześć podobiznie George’a Busha z tektury. Wszystko w rytm muzyki umiejętnie podkreślającej słowa prowadzących, którzy indoktrynują dzieci przy użyciu technik, które znałem dotąd wyłącznie z badań Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach. Tworzenie wspólnoty polega też na odcinaniu od świata zewnętrznego i rówieśników o innych poglądach — aż 75 procent dzieci, które zaliczają obowiązkową edukację eksternistycznie, ucząc się w domach, to dzieci fundamentalistycznych chrześcijan. “Jesus Camp” zahacza o ten temat, pokazując np. fragmenty filmów edukacyjnych o Wielkim Wybuchu (w odpowiednim ujęciu, rzecz jasna) czy podręcznik pod tytułem “Kreacjonizm i fizyka”.

Dziwne uczucie ogarnia człowieka, gdy widzi siedmiolatkę rozdającą broszury religijne przypadkowym osobom w kręgielni, dziewięciolatka wygłaszającego kazanie albo knypka, który mówi “Kiedy spotykam się z niewiernymi, coś mi nie gra, moja dusza mówi fuj“… Dzieci zachowują się trochę jak roboty, wybuchy nakręconego entuzjazmu mieszają się z zawstydzeniem i przestraszonymi spojrzeniami. Granica między zachowaniem zgodnym z oczekiwaniami rodziców a własnym przekonaniem została zatarta i pozostaje tylko mieć nadzieję, że nastoletnia eksplozja hormonów wymiecie im te makabryczne wkręty z mózgów.

haggard.jpgW filmie pojawia się pastor Ted Haggard. Nie jest to zwykły pastor — jego kościół to tzw. megakościół, czyli gigantyczna hala z systemem nagłośnieniowym lepszym niż w Spodku, wielkimi telebimami, zespołem rockowym i kilkudziesięcioosobowym chórem. Haggard jest przewodniczącym Krajowego Stowarzyszenia Ewangelików (reprezentującego 30 milionów chrześcijan) i twierdzi, że co poniedziałek rozmawia z Bushem i jego doradcami. Właściwszy byłby czas przeszły — już po premierze filmu wydało się, że Ted ma homoseksualnego kochanka, który mu tanio załatwia zajebistą amfę. W scenie, z której pochodzi zdjęcie obok, nachyla się do kamery po wygłoszeniu płomiennego kazania o homoseksualizmie i mówi:

Wiem, co robiłeś ostatniej nocy. Jeśli przyślesz mi 1000 dolarów, nic nie powiem twojej żonie.

Są sceny, które przywracają nadzieję — po wykładzie o Harrym Potterze (“wedle praw Starego Testamentu powinien zostać ukamienowany”) dzieciak z rozbitej rodziny mówi “W domu nie oglądam Harry’ego Pottera”. Po czym rozpromienia się i dodaje “Ale za to oglądam go, kiedy mieszkam u taty”. W większości jednak to przygnębiające studium indoktrynacji i gwałtu na bezbronnych istotach.

jc2.jpgWłaśnie, gwałtu. Powiem wam teraz, bracia i siostry, dlaczego być może nie chcecie oglądać tego filmu. W moich młodych latach szperałem trochę po sieci, szukając dla taniej rozrywki zdjęć budzących ogólną odrazę. Ogrish, bukkake, goatse i podobne. Zahaczyłem też o stronę NAMBLA, czyli jedynej (chyba) na świecie legalnej organizacji pedofilskiej. Okładki ich biuletynów to mój jedyny kontakt z dziecięcą pornografią, skądinąd w wersji bardzo soft-core. Nie wiem, jak wygląda prawdziwe kid porno, ale jeśli w molestowaniu dzieci pominąć aspekt cielesny i skoncentrować się na zdobywaniu władzy nad dzieckiem przez molestatora, łamaniu jego kręgosłupa, to ja już chyba mogę się domyślać, jak wygląda taka pornografia i jaki wstyd i gniew może wywołać u normalnego człowieka.