Archive

Archive for the ‘Politiko’ Category

“Rzepa” wykryła tajne plany gejów!

June 17th, 2007 17 comments

Dzięki, Wojtek, za linka.

Tak, “Rzeczpospolita”, nasza Królowa Obiektywizmu, opublikowała tajne plany gejowskiego lobby. Opublikowano je w 1987 roku w piśmie dla homoseksualistów zatytułowanym “Guide Magazine”. Autorzy, Marshall Kirk i Hunter Madsen (pod pseudonimem Erastes Pill), opisują w swoim tekście “zasady, jakie powinien stosować ruch homoseksualny, aby zaistnieć w mediach i uczynić swój program strawnym dla przeciętnego Amerykanina”:

  1. Mówcie o homoseksualistach i homoseksualizmie tak często i tak głośno, jak to możliwe.
  2. Przedstawiajcie gejów jako ofiary, nie jako agresywnych rywali.
  3. Dajcie obrońcom poczucie, że działają w dobrej sprawie.
  4. Zadbajcie, żeby geje dobrze wypadali.
  5. Sprawcie, aby wrogowie wypadli źle.
  6. Szukajcie funduszy.

Każdy fan teorii spiskowych zna określenie the smoking gun — czyli superdowód, dymiący pistolet znaleziony przy podejrzanym o zabójstwo. Powyższy tekst to jak stenogram ze spotkania Kubańczyków z CIA i mafią, na którym to spotkaniu zapada decyzja o odstrzeleniu JFK. Warto więc przyjrzeć się bliżej tej publikacji. Udałem się zatem do Gugla.

Powiem wam, bracia i siostry, najwyraźniej lobby gejowskie owej książki ani artykułu nie promuje. Za to jego fragmenty można znaleźć na dosłownie setkach stron Ciasnych i homofobów. Wszyscy piszą mniej więcej taki sam wstępniak jak “Rzepa”:

W 1987 r. w gejowskim czasopiśmie “Guide Magazine” ukazał się artykuł formułujący zasady, jakie powinien stosować ruch homoseksualny, aby zaistnieć w mediach i uczynić swój program strawnym dla przeciętnego Amerykanina. Publikujemy jego obszerne fragmenty

Problem w tym, że redakcja “Guide” twierdzi:

Nigdy nie wydrukowaliśmy takiego artykułu. Jego autor nigdy nic u nas nie zamieścił.

Auć.

Ponoć to nie było “Guide”, tylko magazyn “Christopher Street”, który — how convenient — już nie istnieje. Jak tu jednak ufać treści, skoro jedyna weryfikowalna informacja okazuje się fałszywa?

Na szczęście autorzy domniemanego artykułu rozwinęli jego ideę przewodnią w książce “Po balu. Jak Ameryka w latach 90. pokona swój strach i nienawiść wobec gejów”. Ciaśni twierdzą, że sprzedawała się jak świeże bułeczki. Zajrzyjmy zatem na Amazon. Hmm… Pozycja na liście bestsellerów: dziewięćset dwadzieścia dziewięć tysięcy dzięwięćset dwudziesta. No ale to droższa wersja, w twardych okładkach. Tańsza jest dużo wyżej, bo już na trzysta sześćdziesiąt cztery tysiące czterysta dziewięćdziesiątym szóstym miejscu.

OK, kto ją kupuje? Otóż “klienci, którzy nabyli tę książkę, kupili również 1. Marketing Zła, 2. Agenda homoseksualna podstawowym zagrożeniem wolności religijnej, 3. Jak aktywiści gejowscy i lewicowi sędziowie redefiniują małżeństwo, 4. Homoseksualizm i prawda i 5. ACLU kontra Ameryka: tajny plan przeinaczania wartości moralnych“.

Ach.

Czyli wyobraźcie sobie, że geje napisali książkę, którą kupują wyłącznie homofobi. Ciężko zatem będzie dowiedzieć się, co tak naprawdę jest w niej napisane, chyba że oprzemy się na recenzji z “Publisher’s Weekly”:

“The gay revolution has failed,” proclaims the first sentence of this punchy call to arms, Madison Avenue-style. To overcome Americans’ deep-rooted aversion to gay men and women, psychologist Kirk and ad man Madsen propose a massive media campaign designed to correct stereotypes and neutralize anti-gay prejudice. The provocative sample ads included here (together with analyses of their potential impacts) effectively challenge popular assumptions about homosexuality. The authors encourage gays to “come out of the closet,” and they outline a code of gay ethics calling for mature love relationships and greater moderation in sex. Full of fresh ideas, their book is aimed at straight and gay readers, with chapters that debunk “folk theories” on the supposed roots of homosexuality in mental illness, gender confusion or dislike of the opposite sex.

W trakcie szperania po google’u trudno mi było nie zauważyć jednego: kompletnego braku dyskusji czy odniesień do owej książki i artykułu na stronach gejowskich. Temat jest już zresztą lekko nieświeży, więc nie ja pierwszy to zauważyłem; na pewnym blogu znalazłem taki tekst:

Albo a) geje i ich stronnicy po prostu nie wiedzą, że taka książka istnieje lub też niezbyt ich interesuje jej zawartość, albo b) tak jak w przypadku sekretnego masońskiego uścisku dłoni, wszyscy poprzysięgliśmy milczenie. A teraz się wydało.

Podsumowując: pod koniec lat 80. dwóch homoseksualistów napisało książkę, która, jak twierdzi jeden z jej autorów pod cytowanym wpisem z bloga, spotkała się z ogólną krytyką ówczesnego środowiska aktywistów gejowskich. O publikacji zapomniano; dopiero 15 lat później środowiska religijnej prawicy uczyniły z niej “Protokoły Mędrców Syjonu”. Warto mieć świadomość jednego: owe sekretne plany gejów nie są wyjawiane przez agencje prasowe, nie są newsem dnia przedrukowywanym przez wszystkie gazety — aby posiąść do nich dostęp, trzeba czytywać portale religijnej prawicy, która z walki z pederastią uczyniła swój główny cel. Jaki dziennikarz korzysta z takich źródeł bez sprawdzenia podstawowych informacji? Hmm, dziennikarz zaangażowany?

Tags:

Morlin na liście

June 14th, 2007 16 comments

nowak1.jpgRyszard Nowak z Ogólnopolskiego Komitetu Obrony Przed Sektami (OKOPS), typ człowieka, który Amerykanie nazywają “batshit insane”, tworzy listę zespołów muzycznych propagujących satanizm. Nie tylko metalowych, również rockowych, gdyż:

Z naszych analiz wynika, że często także zespoły rockowe propagują satanizm, nawołując do zabijania, organizowania czarnych mszy czy składania zwierząt w ofierze.

Nowak nie tworzy tej listy dla siebie. Zamierza ją rozesłać bardzo wielu organom. Gazeta.pl zapytała samorządowców z Siedlec i Białegostoku — są zachwyceni pomysłem i deklarują, że będą z listy korzystać. Pani Sienkiewicz-Nogal z białostockiego samorządu mówi wprost:

Nie sądzę, by ktoś myślący zdroworozsądkowo dopuścił do zorganizowania u siebie koncertu grupy, która znalazła się na tej liście.

Indeks czarownic jest na razie tajny; wiadomo, że są w nim Kat, Behemoth i Marilyn Manson.

Inicjatywa jest godna i szlachetna; w końcu czarne msze czy ofiary ze zwierząt to rak toczący polską młodzież, choć niektórzy twierdzą, że cała ta historia z satanizmem w polskich realiach przyjmuje postać obalenia paru winek nocą na cmentarzu przez bandę gówniarzy albo latania po zagajniku w corpsepaincie. Ci sami ludzie mamroczą zresztą pod nosami słowo “cenzura”. Tak czy owak, przy tworzeniu takiej listy nie warto wyważać otwartych drzwi — w sieci istnieją już opracowania tematu i listy zespołów, z których można skorzystać:

http://www.okiem.pl/cnota/rock/nazwy.htm
oraz cały dział Encyklopedii Okiem poświęcony muzyce
http://www.czytelnia.jezus.pl/polemiki/rock_and_roll.html
http://www.notes.yoyo.pl/rock/satanizm.php

Dzięki informacjom zawartym w tych tekstach łatwiej będzie ową listę skompilować i uzasadnić wybór.

W całej tej historii martwi mnie tylko jeden fakt: dokument nie będzie jawny. Jak mówi Nowak:

Zależy nam na tym, by nie trafił w ręce młodzieży, bo mogą powielać praktyki, o których tam piszemy.

Wielka szkoda. W końcu będzie to ewenement na skalę światową…

Tego typu dokument nie powstał jeszcze w żadnym innym kraju. Polska zdecydowała się na to jako pierwsza.

…i na pewno zrobilibyśmy z siebie dużo większe pośmiewisko, gdybyśmy zawartość tej listy opublikowali. Panie Ryszardzie, proszę się jeszcze zastanowić. I tak wyjdzie pan na kompletnego idiotę, co panu zależy. Niech pan ujawni światu listę muzycznych czcicieli zła!

Internauci przeciw religii w szkole

June 7th, 2007 7 comments

W swoim ostatnim wpisie Wielka Nadzieja Ciasnych przydupczyła się do tytułu tekstu z Wyborczej “Internauci chcą obalić prezydenta i rządy PiS-u”. Galba jest internautą, ale prezydenta obalać ani myśli, Wyborcza zatem kłamie, CBDU. Droga Galbo, chyba czas wyprowadzić pieska. Możesz na spacerze przeanalizować inny tytuł prasowy, np. “Kibice pobili sędziego”.

Ale ja nie o tym. Po przeszło dwóch miesiącach zamykam niewielki sondażyk pt. “Co wyrządza największe spustoszenie w młodym umyśle?”, w którym wielu z was oddało swój głos. Czas podsumować wyniki.

d_kat_dzieci1.jpgRówno połowa internautów uważa, że największym zagrożeniem dla dzieci są szkolne katechezy. Przyznam, że i ja skłaniam się ku temu wnioskowi. Historie biblijne to zdecydowanie adult content. W teorii dzieci mogą oczywiście chodzić na zajęcia z etyki, ale praktyka jaka jest, każdy wie. Zwłaszcza że poziom tolerancji, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, jest taki, że wicedyrektorce podstawówki w pale się nie mieści, że mogą być niewierzący nauczyciele — “przecież szkoła jest imienia Jana Pawła II!”. Problem jest ogólnie dość zabawny, choć ja się nie śmieję — wkrótce będę mieszkał w małej miejscowości i wkrótce do takiej szkoły będą chodzić moje dzieci.

nose.jpgZaskakująco wysoką pozycję zajęło dłubanie w nosie — za poważne zagrożenie dla młodzieży uważa je ponad jedna czwarta czytelników mojego bloga. Tę odpowiedź w ankiecie umieściłem jako wentyl dla tych, którzy nie interesują się polityką, nie zajmują stanowiska w sporze między Polską liberalną a solidarną, wali ich walka o rząd dusz, nie obchodzą ich geje ani mohery — chcą po prostu w spokoju się ujarać i pooglądać śmieszne zdjęcia Wierzejskiego. To zapewne ci sami ludzie, którzy nie chodzą na wybory (hi, WO!).

gaypride1.jpgWychodzi na to, że wydłubywania gilów obawia się tyle samo osób, co gejowskich parad i pornografii w kioskach razem wziętych. Warto jednak odnotować, że na promocję homoseksualizmu głosowały aż 54 osoby! Całkiem spore homofobiczne stadko, i chyba nie wszyscy przyszli tu z Conservative Punk Division Poland (“Synek, nie zaczynaj z czymś co cie przerasta CP/DP wydymało już nie takich leszczy”).

plakat_mini.jpgWnioski z wyników są pocieszające. Religia w szkole nie znajduje uznania u internautów, a zagrożenia nagłaśniane przez ciasne media są przez większość z nich bagatelizowane. Niepokoić może fakt, że wielu użytkowników sieci uważa, że dłubiąc w nosie można uszkodzić sobie mózg. Zapewne zaraz znajdzie się jakiś domorosły socjolog-amator, który zacznie wybrzydzać, że próbka niereprezentatywna czy ankieta źle skonstruowana. Oczywiście, jak wyniki sondażu komuś nie pasują, to zawsze sobie coś takiego dośpiewa.

Dziękuję wszystkim za udział we wspólnej zabawie. Mam nadzieję, że wkrótce złapie mnie wena twórcza i skonstruuję następną wesołą ankietę, w której gremialnie weźmiecie udział. Na pohybel PiS-owi.

Memy

June 4th, 2007 12 comments

Historia z gejowskim Tinky Winky w wykonaniu Ewy Sowińskiej okazała się nieco nadmuchana. Okazało się, że to dowcipny dziennikarz “Wprost” sformułował pytanie w taki sposób, że pani Rzecznik, chcąc być wierna ideałom Sierpnia, musiała wyrazić zaniepokojenie pederastycznymi treściami w bajce dla dzieci. Pani Rzecznik wyjaśnia to w liście do swojego norweskiego odpowiednika — polecam jego lekturę, jeśli chcecie zobaczyć straszliwe LPR-owskie babiszcze krztuszące słowa “każdy człowiek, bez względu na wiek i orientację seksualną, posiada niezbywalne prawa człowieka i jednakowo zasługuje na szacunek” oraz biorące promocję homoseksualizmu w lekceważący cudzysłów. I jest to ta sama osoba, która w tym samym wywiadzie rzuciła tekstem miesiąca (przynajmniej według mnie i Oliveiry):

– A jeśli nauczyciel zaprosi na lekcję przedstawiciela organizacji gejowskiej?
– Nie ma takiej potrzeby. To jest zaognianie problemu. Szacunek to jedno, a agitacja to drugie. Jest szkodliwa dla dziecka.
– Co to znaczy agitacja?
– To mogą być bardzo subtelne sygnały. Na przykład taka osoba może przyjść na lekcję ekstrawagancko ubrana, a młodzieży może się to spodobać. Z pozoru nic złego się nie dzieje, a jednak jakiejś formy promocji homoseksualizmu można się tu dopatrzyć.

W każdym razie mem o Sowińskiej walczącej z gejami w bajkach poszedł w świat i się utrwala. Trochę to niedobrze, bo — jak śpiewa chór rządzących — “najważniejsza jest prawda”. Jednak z drugiej strony w dzisiejszych czasach bzdetów rozpropagowywanych przez prawicowców jest więcej niż tych lewicowego autorstwa.

Weźmy taką Holandię na przykład. Ostatnio przekroczono tam kolejny (który to już?) Rubikon demoralizacji, rozpasania oraz upadku cywilizacyjnego — w emitowanym przez ichniejszą telewizję reality show zwycięzca wygrywał ludzką nerkę. Owa nerka była mu nie po nic, gdyż wszyscy uczestnicy zabawy byli chorzy i bez przeszczepu czeka ich przykucie do maszyny dializującej. Różne prawicowe siurki ucieszyły się, że mają kolejny dowód na słuszność obrony naszego błotnistego grajdoła przed miazmatami, a tu bęc! okazało się, że cała sprawa była mistyfikacją w szczytnym celu, mającą zwrócić uwagę Holendrów na fakt, że ich kraj jest na szarym końcu Europy, jeśli chodzi o liczbę dawców. “Dawczyni” była aktorką, zawodnicy byli naprawdę chorzy. Minie parę miesięcy, większość o sprawie zapomni, a potem w dyskusji na forum Onetu przeczytacie, że w Holandii gra się w TV o nerki. Być może zaraz obok informacji, że w szkockich szpitalach nie wolno mówić przy dzieciach “mama” i “tata”.

BTW, ponoć guru LPR i Wierzejskiego osobiście, profesor filozofii Bogdan Bogusław Wolniewicz uważa transplantacje narządów za współczesny kanibalizm. Ale może to tylko jeszcze jeden mem.

Zapóźnienie cywilizacyjne

May 28th, 2007 20 comments

Media i blogerzy z lubością cytują wypowiedź pani Rzecznik Praw Dziecka na temat wstrętnego pederasty, który skrył się w bajce dla dzieci. Ja na to mówię:

Zieew.

Ludzie, przecież ten news ma osiem lat! Facet, który nakrył teletubisia na seksie analnym, zdążył już kopnąć w kalendarz! Zdemaskowanie Tinky Winky nie było zresztą precedensem — wcześniej inni weseli chrześcijanie odkryli, że Bert i Ernie sypiają w jednym łóżku,Barney Różowy Dinozaur to guru groźnej sekty.

Zatem nie będę się podniecał lekko nadpleśniałym odkryciem. Poczekam, aż w IPN odkryją, że Pan Tik-Tak molestował Fasolki.

Za linka do wideo Teletubisiów dziękuję komentatorowi bloga Oliveiry. Reszta to owoc mojego obsesyjnego gmerania po ciemnych stronach Internetu.

Tags: