Zlizywałam galaretkę z penisa mojego chłopaka i nagle pomyślałam: O Boże, zamieniam się we własną matkę.
Sarah Silverman to śliczna amerykańska Żydówka, która zarabia na życie stojąc na scenie i opowiadając różne historie.
Jedna rzecz, którą powinniśmy przejąć od wielkich korporacji, to umiejętność nadawania złym wydarzeniom, tragediom, pozytywnego wymiaru. Np. moim zdaniem slogan reklamowy American Airlines powinien brzmieć American Airlines. Pierwsi w Wieżach.
Nie chcę się oczywiście śmiać z tej tragedii. To był straszliwy dzień dla Ameryki. Tak się zresztą złożyło, że tego samego dnia dowiedziałam się, że moje ukochane Soy Latte ma 900 kalorii. A ciągnęłam to jak cielę mleko. Straszliwy dzień.
Wychodzi właśnie jej DVD Jesus is Magic. Premiera w czerwcu, ale w sieciach P2P zadebiutowało nieco wcześniej. Poza tym będzie do kupienia wyłącznie w Region 1 i wyłącznie w USA.
Jeśli będę miała dziecko, ja i mój chłopak będziemy rozmawiać z nim otwarcie o religii: Widzisz, kochanie, mamusia należy do narodu wybranego, a tatuś wierzy, że Jezus zna magię.
Bardzo mi się podoba jej emploi naiwnej ślicznotki pełnej zachwytu i dobrych rad dla świata. Kontrast tej ślicznej buźki ze słowami, które ją opuszczają (Wykopię babcię i sprawdzę dokładnie, czy jej nie zgwałcono przed śmiercią), jest niesamowity. A u nas Daniec.
When God gives you AIDS — and God gives you AIDS, by the way — make lemonAIDS.
Tags:
Jednym z głównych powodów powstania tego bloga — tak naprawdę, po odrzuceniu tych wszystkich kabotyńskich grepsów — jest chęć dokumentowania nowych zachowań i zdarzeń w życiu moich dzieci. Jest to również zapewne najnudniejsza możliwa treść, jaką można stworzyć bliźnim do czytania (pierwszy ząbek! pierwszy ząbek!). Możecie więc sobie spokojnie odfiltrować ten fragment mojego blogowania, a ja dla lokalnej potomności sobie będę zapisywał w dziale “Blog Ojca” różne takie historyjki.
Do rzeczy: Hania dziś przepłakała cały dzień. A jak wróciłem do domu i kładłem ją spać, zaczęła mi opowiadać… no właśnie, co? Na pewno wspomnienia (“Pan stoi na dachu” — to o kominiarzu u starych), pewnie też trochę wyobrażeń. Jakby posiadła możliwość magazynowania i kreowania bytów — i trochę ją to jeszcze przerasta.
Być może też powodem jej płaczu był fakt, że dowiedziała się, że jej ukochana ciocia spodziewa się dziecka (dzidzia w brzuchu to pojęcie, które Hania już rozumie). Już raz musiała się posunąć i zrobić miejsce dla dzidzi — być może dziś to też do niej dotarło.
Fajnie patrzeć, mimo tego całego płaczu, jak dziecko zaczyna myśleć abstrakcyjnie (“jutro”, “daleko”) i jak zaczyna rozumieć kim jest…
W następnym odcinku: “10 powodów, dla których drugie dziecko ma przesrane”
Jestem człowiekiem o wielkiej skromności i dlatego wydaje mi się, że moje życie jest szare i nieciekawe. Jednak gdy zastanawiałem się nad potencjalną zawartością mojego bloga, wyszło mi, że tak naprawdę powinienem tych blogów założyć kilka:
- Blog Ojca
- Blog Muzyka i Słuchacza
- Blog Oglądacza
- Blog Czytacza
- Blog Udziałowca, Szefa, Pana i Władcy
- Blog Wewnętrznego Emigranta i Kanapowego Opozycjonisty
- (w przyszłości) Blog Właściciela Ziemskiego i Developera
EDIT: Lista ta po przetłumaczeniu prezentuje taki oto profil osobowościowy: nudny koleżka na dorobku, który hobbystycznie pogrywa w kapelce, w czasie wolnym od niańczenia dzieci (22.00-24.00) ogląda diweksy i czasem coś przeczyta na klopie.
Ciągle jednak nie byłem pewien, czy będę miał o czym pisać. Mało kto z moich przyjaciół ma bloga (blog Rowka się nie liczy, bo granie w Rootwater oznacza obligatoryjne prowadzenie internetowego pamiętniczka). Piszę nieskładnie i szybko się niecierpliwię. A ścinki z mojego życia zapisuję zazwyczaj na forum swojego zespołu.
Dzisiaj jednak Hania próbowała zjeść szklankę (Wypluj to! O kurwa! Wypluj!).
Kiedy twoje dziecko odgryza kawałek szkła z naczynia, niekoniecznie musisz się dzielić swoimi przeżyciami ze znajomymi na forum. To raczej podpada pod kategorię “zapisz to w blogu”. No i macie. Impuls końcowy.