Archive

Archive for the ‘Personalo’ Category

Battlestar Galactica

October 15th, 2006 16 comments

Co jakiś czas cichutko podczytuję sobie grupę dyskusyjną pl.rec.fantastyka.sf-f – “co jakiś czas” i “podczytuję”, bo zaludniają ją stwory produkujące setki postów dziennie. Mistrzowie, tego się nie da czytać, uspokójcie się.

I właśnie na tej grupie jedno z owych monstrów napisało w dyskusji o moim ukochanym Firefly, że jego zdaniem w rankingu seriali science-fiction na pierwszym miejscu jest Battlestar Galactica, potem długo nic, a potem Firefly. W ten sposób BSG awansowało w moim mentalnym notesie ściągacza-pirata z kategorii Pewnie jakieś gówno, nie ruszaj do działu Sprawdzić. No to sprawdziłem.

I powiem wam tak, bracia i siostry: jeśli ktoś jeszcze raz powie, że BSG jest lepszy od Firefly, znajdę go i pobiję. Tak, wiem, werbalna agresja i nierealne pogróżki są oznaką kompleksu małego penisa. Ale BSG jest po prostu… no… typowym tworem serialowym, a w dodatku miejscami bardzo cheesy.

Read more…

Tags:

Comedy Central w Polsce

October 12th, 2006 1 comment

Będzie! Już zaraz! Dla bardzo wąskiego kręgu wybranych, czyli dla abonentów nowej platformy ITI Neovision. No i co, szkoda, że nie mam?

Nie, nie szkoda. Bo nie będą puszczać ani Daily Show, ani Colbert Report, ani Chapelle Show. To będzie Comedy Central Polska, czyli sitcomy. Z Daily Show, flagowcem CC, chcą zrobić tak: najpierw spróbują stworzyć jego polski odpowiednik (Szymon? Kuba?), a jak się nie uda, będą puszczać oryginał, okrojony z niezrozumiałych dla statystycznego Polaka dowcipów. Czyli, w skrócie: macie, debile z Bolandy, Billa Cosby’ego i się cieszcie.

Tags:

A wiecie, że… (2)

October 8th, 2006 2 comments

A wiecie, że gdy okazało się, że republikański kongresman Mark Foley na amerykańskim gadu-gadu rozprawiał z nieletnimi gońcami kongresowymi o ich technikach masturbacyjnych, prawicowa stacja Fox News TV nagle zaczęła się mylić co do jego przynależności partyjnej i nazywała go Demokratą?

Do Google: foley fox democrat.

Tags:

Rodzina na liście

October 2nd, 2006 4 comments

Moja strona z najdziwniejszymi wyszukiwaniami prowadzącymi do Blog de Bart urosła o kolejną pozycję: ktoś wpisał w Google “kuzia w ipn”. Dla wyjaśnienia: Kuzia mnie wołają ci, co wołają mnie po nazwisku.

Kiedy tylko lista Bohaterskiego Bronka rozpełzła się po necie, natychmiast ją ściągnąłem, jako człowiek ciekawy świata i w ogóle. Zanim przeklikałem się do “Ku”, zrobiłem mały rodzinny rachunek sumienia.

Mój stary pojechał do USA na stypendium Fullbrighta w tym samym czasie, co Cimoszewicz. Cimoszkę przed wyjazdem ponoć skaptowali.

Mój dziadek był partyjnym dyrektorem zakładu produkującego milanowskie jedwabie. Swój swojego niby nie brał, ale kto wie.

Moja ciotka, znając parę języków, pracowała w wielu ciekawych miejscach, w tym w ambasadzie kanadyjskiej. Ponieważ nie uznaje naczelnej maksymy mojego rodu “Milczenie jest złotem”, opowiedziała mi kiedyś, że właśnie wtedy próbowali ją skaptować smutni panowie z niewiadomej instytucji. Spodziewałem się, że przynajmniej ją znajdę na Liście.

I jajco. Członkowie rodu Kuziów okazali się zbyt bezbarwni i mało warci nawet dla ubeków. Ze znajomych znalazłem tylko byłego męża ciotki, który był tłumaczem z japońskiego, pracował w handlu zagranicznym (z tego co wiem; nikt ze mną nie chce o nim rozmawiać — patrz maksyma mojego rodu) i zanim ciotka go pogoniła, zdążył mi wręczyć przy różnych okazjach kilka ślicznych metalowych modeli buldożerów i koparek firmy Komatsu. Przyjmowałem więc korzyści majątkowe od agenta SB. Albo może kontaktu operacyjnego. Albo kandydata na agenta. Albo faceta o tym samym nazwisku, co jakiś agent czy kandydat.

Żeby jakoś wyrównać ten grzech, przypomnę też, że raz ciotka wpakowała mnie bladym świtem do swojego białego fiata 126p, pojechaliśmy na Sady Żoliborskie i wkradliśmy się cichaczem do jej byłego mieszkania, które obecnie zajmował jej ex-mąż, a do którego wciąż miała klucze. Eksa, rzecz jasna, nie było w domu, a my zakosiliśmy kilka książek i słowników, które ponoć były ciotki, a których eks nie chciał oddać. Miałem wtedy pięć lat i bardzo mi się ta cała akcja podobała.

Tags:

Lubię humor klozetowy

September 28th, 2006 7 comments

a192.gifDawno nie zaglądałem na stronę tshirthell.com. Trzeba wiedzieć, że sprzedaje koszulki na tyle kontrowersyjne, że jej właściciela próbowano raz otruć. Pewnego dnia kupię sobie wreszcie koszulkę “There are two people fucking on the back of my shirt” — może poczekam na trzynastkę czy coś…

Od czasu mojej ostatniej bytności pojawiło się kilka nowych wzorów, stare też się trzymają. Postanowiłem, że wrzucę tu kilka, a co. Może komuś się coś podoba i wzbogaci sobie garderobę. Poza tym opisy linków ładnie wyglądają obok siebie.

Rape is no laughing matter
Mary was only a virgin…
I may have Alzheimer’s…
Tool — not the band…
Fuck the colorblind
I take the “the” out of “psychotherapist”< You’ll regret reading this shirt, when the sketch artist asks you to describe my face
What would Jesus do?
Child predator

I na koniec mój faworyt. Jak będziecie zamawiać dla mnie Two People Fucking, to dokupcie też tę, zaoszczędzicie na opłatach pocztowych: Stop Clubbing Baby Seals.

Tags: