What if ze opposit is tru?
Dzień Świstaka: doktor Jaśkowski znowu napisał jakąś odezwę i znowu jacyś ludzie biorą ją na poważnie.
Nasz stary znajomy (zwany dalej Doktorem) opublikował listę pytań, na które ponoć nie potrafią odpowiedzieć pediatrzy, czyli w terminologii Doktora „masowi realizatory przymusowych szczepień”. Nie jestem pediatrą, ale odnoszę wrażenie, że trudność tych pytań nie polega na tym, że do odpowiedzi potrzebne jest wykształcenie medyczne. One są po prostu pokracznie skonstruowane: wnioski nie wynikają z przesłanek, dane nie mają źródeł, często nie wiadomo, której szczepionki dotyczy dane pytanie, a wszystko jest podane w niepodrabialnym stylu Doktora, który lubi np. znienacka przypomnieć czytelnikom, że „VAT to łapówka dla urzędników”. Doktor konstruuje pytania według schematu: „Jeśli szczepionki są bezpieczne i skuteczne, to…” — przy czym druga część pytania zazwyczaj albo jest nieprawdą, albo nie ma wpływu na ocenę bezpieczeństwa i skuteczności szczepionek, albo ten wpływ ma minimalny. Przyjrzyjmy się zresztą pierwszemu pytaniu:
Jeżeli szczepionki działają tak dobrze i nie powodują autyzmu, to dlaczego wirusolodzy firmy Merck, opracowujący te szczepionki twierdzą publicznie, że wyniki zostały sfałszowane już w 2001 roku. I firma posiada dowody, że szczepionka przeciwko odrze, śwince i różyczce powoduje wzrost autyzmu o 800 %?
Zachowałem pisownię tego i pozostałych pytań.
Dlaczego to, że wirusolodzy firmy Merck coś twierdzą publicznie, miałoby obalić fakt, że szczepionki działają dobrze i nie powodują autyzmu? Jakie wyniki zostały sfałszowane? Trzeba się domyślić albo poszukać. I jak się poszuka, okazuje się, że w 2012 r. wybuchł skandal, bo okazało się, że dwoje byłych wirusologów firmy Merck oskarżyło swojego pracodawcę, że ten fałszował wyniki badań skuteczności szczepionki przeciw śwince i że ta szczepionka wcale nie jest efektywniejsza od szczepionek konkurencji. Jak z tego ma wynikać, że szczepionki nie działają dobrze? To wie chyba tylko Doktor.
Wzrost autyzmu o 800%? Jedyny ślad tej informacji to wypowiedzi antyszczepionkowego działacza Briana Hookera, który dokonał ponownej analizy danych gromadzonych przez amerykańską agendę rządową CDC. Analizy tak złej i tak amatorskiej, że została wycofana przez pismo, które ją początkowo opublikowało. Skąd nagle teza, że jakaś firma posiada takie dowody? Trzeba by spytać Doktora.
Pytanie 2.
Jeżeli szczepionka MMR jest taka dobra, to dlaczego epidemie odry wystąpiły tylko w grupach zaszczepionych nawet w 99%?
What if ze opposit is tru?, jak mawia filozof Slavoj Žižek: A jeśli jest wręcz przeciwnie? Epidemie odry nie występują tylko w grupach wysoko zaszczepionych. Epidemie odry w Europie wybuchają np. w nisko zaszczepionych społecznościach ortodoksyjnych protestantów w Holandii. A co się dzieje, kiedy epidemia odry wybucha w populacji, w której przeważająca większość osób jest zaszczepionych? Po pierwsze, zazwyczaj ma niewielki zasięg. Po drugie, zarażają się głównie osoby niezaszczepione. Oto dane dla Europy za okres listopad 2012-październik 2013. Z ponad 10 tysięcy osób, które zachorowały, 87% stanowiły osoby niezaszczepione. Pozwólcie, że przedstawię wam wykres, który lepiej przybliży skalę zjawiska. Kolor czerwony to osoby niezaszczepione:
Pytanie 3.
Jeżeli toksykolodzy twierdzą, że rtęć jest neurotoksyną, uszkadzająca centralny układ nerwowy, czyli mózg, to dlaczego wstrzykiwana dzieciom [nie posiadającym bariery krew/mózg] bezpośrednio do krwi, rzekomo nie uszkadza mózgu?
Trzeba zaznaczyć, że nikt nie wstrzykuje rtęci dzieciom bezpośrednio do krwi. W tym stwierdzeniu Doktorowi udało się zawrzeć dwie bzdury. Po pierwsze, szczepionek nie podaje się dożylnie. Po drugie, szczepionki nie zawierają rtęci. Szczepionki zawierają organiczny związek rtęci o nazwie tiomersal (w dodatku te szczepionki, które obecnie go zawierają, można policzyć na palcach jednej ręki), który jest bardzo szybko wydalany z organizmu. Porównywanie go z rtęcią czystą czy występującą w innej postaci (np. groźnej dla człowieka metylortęci obecnej w mięsie ryb) to jak porównywanie chloru z solą kuchenną albo piwa z denaturatem. Szczepionka MMR, którą antyszczepionkowcy oskarżają o wywoływanie autyzmu, nigdy tego związku rtęci nie zawierała.
EDIT: czytelnik w prywatnej wiadomości zwraca mi uwagę, że denaturat da się w gruncie rzeczy pić bez zgubnych skutków dla zdrowia. Racja, mój błąd. Właściwsze byłoby porównanie piwa (zawierającego alkohol etylowy) z alkoholem metylowym, który spożyty nawet w stosunkowo niewielkich ilościach może spowodować ślepotę albo nawet śmierć.
Po trzecie, dzieci mają barierę krew/mózg.
Po czwarte, choć to prawda, że rtęć jest neurotoksyną, to brak dowodów, żeby związki rtęci obecne w niektórych szczepionkach uszkadzały mózg.
Pytanie 4.
Jeżeli szczepionki zostały dokładnie przebadane, jak twierdzi na przykład p. prof. Andrzej Radzikowski z Warszawy, to dlaczego przemysł szczepionkarki posiada immunitet prawny, zwalniający od pokrywania szkód powikłań poszczepiennych? Czyli najpierw płać, głupi ludku, na przymusowe ubezpieczenia, czyli bezpłatne szczepionki, a potem jeszcze będziesz płacił za kalectwo poszczepienne. Rozumiesz teraz, dlaczego składki na ubezpieczenia trzeba co roku podwyższać. Przecież VAT, to łapówka dla urzędników, stad mają wynagrodzenie o 40% wyższe od średniej krajowej.
Zacznę od końca. VAT to nie jest łapówka dla urzędników. VAT to podatek od towarów i usług. Wysokość składki na ubezpieczenie zdrowotne zmienia się, bo wylicza się ją na podstawie przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw.
W Polsce „przemysł szczepionkarki” nie posiada immunitetu prawnego. Doktorowi chodzi zapewne o amerykański „trybunał szczepionkowy”, który rozstrzyga sprawy powikłań poszczepiennych, ale po pierwsze jest on utrzymywany z podatku od każdej sprzedanej dawki szczepionki (jeśli wierzyć Wikipedii, wynosi on 75 centów), po drugie — co warto przypomnieć — powstał on w efekcie antyszczepionkowej histerii w USA w latach 80. Po emisji telewizyjnego reportażu „Vaccine Roulette”, oskarżającego szczepionkę DPT o wywoływanie chorób neurologicznych u dzieci, lawinowo wzrosła liczba spraw sądowych przeciw producentom szczepionek. Ci w efekcie zaczęli wycofywać się z ich produkcji. W szczytowym momencie tej histerii w USA szczepionkę DPT produkowała tylko jedna firma. Szczepionki zaczęło brakować, jej cena wzrosła kilkakrotnie. W tej dramatycznej sytuacji Kongres wprowadził ustawę ustanawiającą system odszkodowawczy i chroniącą producentów szczepionek przed pozwami cywilnymi. Krótko mówiąc, producenci szczepionek zrzucają się na potencjalne odszkodowania, które są wypłacane bez orzekania o winie. To nie jest immunitet prawny. Producenci szczepionek nie są zwolnieni od pokrywania „szkód powikłań poszczepiennych”, co więcej — pokrywają je niejako z wyprzedzeniem.
Czy muszę dodawać, że oskarżenia zawarte w reportażu „Vaccine Roulette” nie znalazły później potwierdzenia?
Pytanie 5.
Jeżeli szczepionki zapobiegają chorobom, to dlaczego na ulotce szczepionki na przykład ospy wietrznej stoi jak wół, że może wywołać ospę?
Oczywiście oprócz tego, że wniosek nie wynika z przesłanki, nie udało mi się znaleźć ulotki szczepionki przeciw ospie, na której stało jak wół, że może wywołać ospę. Może wywołać półpaśca, czyli inną chorobę wywoływaną przez tego samego wirusa, ale nie dość że zdarza się on rzadziej niż po przechorowaniu ospy, to jeszcze ma łagodniejszą postać.
Istnieje też pojęcie poronnej postaci choroby, czyli jej wersji łagodnej, często bezobjawowej. Dość często taką postać wywołuje szczepionka przeciw odrze. Taką chorobą nie można jednak nikogo zarazić — literatura naukowa zna chyba tylko dwa przypadki zarażenia się odrą od osoby szczepionej. O ile dobrze pamiętam, w obu zaraziły się osoby o bardzo obniżonej odporności.
Pytanie 6.
Jeżeli szczepionki zapobiegają chorobom zakaźnym, to dlaczego wszelkie wykresy statystyczne i epidemiologiczne wskazują, że choroby zakaźne zniknęły najczęściej dwa trzy pokolenia wcześniej, zanim pojawiła się dana szczepionka?
What if ze opposit is tru? Zapraszam do oglądania prześlicznych wizualizacji na stronie Wall Street Journal, które pokazują, jaki wpływ na zachorowalność miały szczepienia. Tych wykresów i danych jest oczywiście wiele, wiele więcej. Szczerze mówiąc, nawet u zaciekłych antyszczepionkowców nie spotkałem się z tak absurdalnym, tak łatwym do obalenia argumentem. Można się spierać o śmiertelność, można pokazywać wykresy, na których wpływ szczepień na śmiertelność jest słabo widoczny. Można wskazywać, że dopiero wprowadzenie drugiej dawki jakiegoś szczepienia wpłynęło drastycznie na zachorowalność. Ale twierdzić, że choroba zakaźna zniknęła dwa-trzy pokolenia przed wprowadzeniem szczepienia? Do tego naprawdę trzeba mieć tupet.
Pytanie 7.
Jeżeli szczepionki są tak bezpieczne, to dlaczego tylko w tym roku zmarło już 56 dzieci po szczepieniu przeciwko grypie, dlaczego umierają dzieci po szczepieniu przeciwko odrze, skoro w podręcznikach lekarskich stoi jak wół, że choroby te nie wymagają leczenia, tylko leżenia. W USA zanotowano w sumie już około 1500 zgonów po szczepieniu WZW B, normalnie w USA bez szczepień chorowały na WZW B tylko 54 noworodki. Przez analogię, w Polsce chorowało na WZW B kilka noworodków, a szczepi się koło 300 000 niemowlaków już w pierwszej dobie. Zgonów na wszelki wypadek się nie publikuje. Tajemnica handlowa.
What if ze opposit is tru? W tym sezonie 56 dzieci zmarło w USA nie po szczepieniu, ale na grypę! Żadne dziecko nie umarło po szczepieniu przeciw odrze. A skoro „w podręcznikach lekarskich stoi jak wół”, że choroby te nie wymagają leczenia, tylko leżenia, to może należy zastanowić się przez chwilę, dlaczego nie rekomenduje się leczenia. Może dlatego że współczesna medycyna nie zna po prostu lekarstwa na odrę czy grypę, a nasza najlepsza broń to profilaktyka, czyli właśnie szczepienia. (EDIT: tak, wiem o Tamiflu, mogłem napisać „medycyna zna jedno marne lekarstwo na grypę”, ale uznałem, że ucierpi na tym czytelność tekstu).
Uważny czytelnik odgadnie, skąd Doktor wziął 1500 zgonów po szczepieniu przeciw WZW B. Oczywiście z VAERS, czyli bazy danych, do której każdy może zgłosić wszystko i która nie jest miarodajnym źródłem dla oceny skali powikłań poszczepiennych. VAERS to baza zdarzeń pozostających ze szczepieniem w związku czasowym, to nie jest baza powikłań wywołanych przez szczepionki!
O co chodzi z kilkoma niemowlakami, które w Polsce zachorowały na WZW B? Nie wiem. Wiem, że zachorowania wśród dzieci spadły z 800 w 1993 r. do kilku rocznie. Trzeba pamiętać, że dla małych dzieci WZW B jest dużo, dużo groźniejsze niż dla dorosłych — u 90% z niemowląt do 1. roku życia zakażenie WZW B prowadzi do nosicielstwa lub przewlekłego zapalenia wątroby, które z kolei prowadzą do marskości wątroby i raka (dla porównania to samo grozi tylko 10% dorosłych).
Natomiast jeśli Doktor ma dostęp do jakichś utajnionych dokumentów o martwych niemowlętach w Polsce, to proponuję, żeby je gdzieś opublikował, np. na którejś ze spiskologicznych stron, z którymi współpracuje.
Pytanie 8.
Jeżeli szczepionki są takie bezpieczne, to na jakiej podstawie to ustalono, skoro na ulotkach stoi jak wół, że badań klinicznych, dotyczących choćby wywoływania raka, nie przeprowadzono i że badań klinicznych DOTYCZĄCYCH POWSTAWANIA WAD WRODZONYCH RÓWNIEŻ NIE PROWADZONO?
Wywoływanie raka czy wad płodu przez szczepionkę? Doktor ekscytuje się faktem, że każdy lek dopuszczony do obrotu w USA (a Doktor najwyraźniej czerpie gros swojej wiedzy o szczepieniach z amerykańskich stron antyszczepionkowych) musi mieć w ulotce dział „Nonclinical toxicology”, gdzie wymienia się potencjalne działanie rakotwórcze czy wpływ na płodność. Ten dział musi się pojawić również na ulotkach szczepionek, choć ich nie dotyczy — dawki są zbyt małe, a dowodów czy przesłanek po prostu brak. Producenci wpisują tam więc jakąś neutralną wypowiedź, „brak informacji” lub „nie przeprowadzono badań”.
Niezależnie od wpisów na ulotkach, które ujawnia dobry Doktor, takie badania oczywiście się prowadzi. Ba, są nawet przeglądy systematyczne takich badań. Proszę bardzo, oto przegląd systematyczny badań kobiet ciężarnych szczepionych przeciw grypie, z wnioskiem:
„The available data suggest that influenza vaccination in pregnancy has an overall good safety record for fetal and neonatal outcomes.”
Czasami wpis o braku badań dotyczących wpływu szczepionki na stan ciąży pojawia się również z innego powodu — niektórych szczepionek nie wolno podawać ciężarnym (więcej w odpowiedzi na pytanie nr 15).
Pytanie 9.
Jeżeli szczepionki są tak bezpieczne, to dlaczego po zaszczepieniu matki, jej dziecko karmione mlekiem z piersi choruje na zapalenia dróg oddechowych?
Nie udało mi się znaleźć badania ani antyszczepionkowego artykułu, który mógłby być źródłem tej rewelacji. Znalazłem natomiast badanie, według którego niemowlę do 6. miesiąca życia miało o połowę mniejsze szanse na hospitalizację z powodu grypy, jeśli jego matka była szczepiona przeciw grypie.
Pytanie 10.
Jeżeli szczepionka jest tak bezpieczna, jak to twierdzi choćby Komisja Przejrzystości w Polsce, to dlaczego na ulotce firmowej zastrzega się, że szczepionka Siligard/Gardasil może spowodować między innymi padaczkę, czyli ciężkie uszkodzenie mózgu? Przecież 98 % zakażeń wirusem HPV nie wymaga leczenia w ogóle.
What if ze opposit is tru? Żadna polska ulotka Silgardu ani Gardasilu, do której dotarłem, nie podaje informacji, że szczepionka może spowodować padaczkę. Również FDA nie wymaga od producentów szczepionek takiej informacji na ulotkach.
Szczepienia nie wywołują padaczki. Są na to naprawdę dobre papiery w postaci badań epidemiologicznych na setkach tysięcy dzieci: 1, 2, 3.
Komisja Przejrzystości nie istnieje. W Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji istnieje Rada Przejrzystości. Doktor Jaśkowski jej nie lubi, bo rekomenduje ona refundację szczepionek przeciw HPV (choć ta sama rada nie rekomenduje np. refundacji szczepionek przeciw rotawirusom).
Pytanie 11.
Jeżeli szczepionki przeciw grypie są tak bezpieczne, to dlaczego w jednym tylko sezonie, w jednym kraju, zanotowano po nich ponad 800 przypadków ciężkiego uszkodzenia mózgu, zwanego narkolepsją?
Nawet kiedy doktor Jaśkowski wreszcie przytacza jakiś sensowny argument, musi mu się coś pomylić. Tym razem myli kraj z kontynentem. Owe 795 przypadków narkolepsji zanotowano nie w jednym kraju, a w całej Europie podczas epidemii świńskiej grypy w sezonie 2009/2010 (szacuje się, że zaszczepiono wtedy ponad 30 milionów mieszkańców naszego kontynentu). Przypuszczalnie wywołał je nowy adiuwant zastosowany w szczepionce Pandemrix firmy GlaxoSmithKline. Czy oznacza to, że szczepionki przeciw grypie nie są bezpieczne? Nie, oznacza to, że szczepionka Pandemrix z sezonu 2009/2010 mogła powodować narkolepsję. Jak się tłumaczy GlaxoSmithKline? Tłumaczy się, że szczepionka przeciw grypie w pandemicznym sezonie była przygotowywana w pośpiechu i na wielką skalę; był to specjalny rok. Nie będę odgrywał roli adwokata, po prostu to tu zostawię do indywidualnej oceny.
Pytanie 12.
Jeżeli szczepionki są takie bezpieczne, to dlaczego firmy je produkujące, na ulotkach zabezpieczają się przed sądami, wymieniając całą listę powikłań w rodzaju: ciężkie uszkodzenia mózgu, zapalenia stawów, drżenia i omdlenia, porażenia nerwów czaszkowych, drgawki, zespół Guilliana – Barrego.
Nie mam pojęcia, czy w ten sposób firmy zabezpieczają się przed sądami. Wiem, że mają obowiązek publikować niepożądane odczyny występujące po szczepieniu, nawet jeśli zdarzają się tak rzadko, że ciężko stwierdzić, czy miały jakikolwiek związek ze szczepieniem. Ale rozumiem, że czytanie możliwych powikłań w ulotkach szczepionek u pewnego typu osób wywołuje dużą ekscytację. I w tej ekscytacji zapominają o tym, że choroby, przed którymi szczepienia chronią, wywołują skutki uboczne dużo cięższe i dużo częściej. W tej ekscytacji zapominają również o tym, że lektura jakiejkolwiek ulotki leku może dostarczać wrażeń mrożących krew w żyłach. Moje ulubione stowarzyszenie proepidemiczne zainicjowało ostatnio akcję „Cała Polska czyta ulotki do szczepionek” (ozdobioną stockowym zdjęciem radosnej trzypokoleniowej rodziny pogrążonej w lekturze jakichś papierów — nie żartuję). Mam nadzieję, że doczekam kontynuacji: „Cała Polska czyta ulotki do leków na ból głowy” (z długiej listy wymienię tylko najefektowniejsze skutki uboczne: krwiste wymioty, śmierć od perforacji przewodu pokarmowego, depresja, reakcje psychotyczne i szumy uszne, ostra niewydolność nerek, zaburzenia czynności wątroby, anemia, obrzęk twarzy, języka i krtani).
Pytanie 13.
Jeżeli szczepionki są tak dokładnie badane, to dlaczego Cochrane Library, dokonując analizy prac omawiających tylko szczepionkę przeciwko grypie, stwierdziła, że 99 % tych publikacji nie spełnia elementarnych zasad pisania prac naukowych, a w dodatku te pozostałe udowadniają, że szczepionka przeciwko grypie ma taką sama skuteczność, jak mycie rąk. A powszechnie wiadomo, że mycie rąk jest 1000 razy tańsze i nie powoduje powikłań.
Cochrane Collaboration nic takiego nie stwierdziła. Najsurowsza opinia (a Cochrane jest wyjątkowo surowe wobec szczepionki przeciw grypie — niektórzy naukowcy twierdzą nawet, że przesadnie surowe), jaką udało mi się znależć, twierdziła, że tylko niecałe 10% prac miało „dobrą jakość metodologiczną”, skąd bardzo daleko do tezy, że 99% publikacji nie spełniało elementarnych zasad pisania prac naukowych. W innej metaanalizie Cochrane, zajmującej się głównie właśnie jakością badań, napisano, że 70% prac było słabej jakości. Nie udało mi się znależć w bibliotece Cochrane informacji, że szczepienie przeciw grypie ma taką samą skuteczność jak mycie rąk. Ale nawet jeśli to prawda, akurat mycie rąk jest bardzo ważne w profilaktyce przeciwgrypowej. Można myć ręce i zaszczepić się przeciw grypie, to się przecież nie wyklucza.
Pytanie 14.
Jeżeli prac naukowych popierających szczepionkę przeciwko grypie, do tej pory, po 75 latach stosowania szczepionki, nie zanotowano, to dlaczego p.prof.mgr Brydak i inni, nadal reklamują ten preparat?
Nie będę odstawiał Reytana w obronie szczepionki przeciwgrypowej, bo to jedna z gorszych szczepionek na rynku (co po części wynika z faktu, że przy jej przygotowywaniu trzeba co rok zgadywać, jakie szczepy będą dominować w następnym sezonie). Natomiast pisanie, że nie ma prac „popierających szczepionkę przeciw grypie”, to zwykła hucpa. O takich badaniach pisze np. lekarz chorób zakaźnych Mark Crislip na portalu „Science Based Medicine”. Listę badań poświęconych efektywności szczepionki przeciw grypie można znaleźć również na stronach CDC.
Pytanie 15.
Jeżeli szczepionki są tak bezpieczne i można je podawać kobietom w ciąży, to dlaczego producenci zastrzegają się w ulotkach, że badań kobiet w ciąży nie prowadzono? Ulotki podają: „Skutków oddziaływania szczepionki na rozwój płodu nie badano”.
Patrz odpowiedź na pytanie nr 8. Dodatkowo nie wszystkie szczepionki można podawać kobietom w ciąży, np. przeciw różyczce czy półpaścowi. W ulotkach tych szczepionek występuje właśnie przywołany przez Doktora tekst: „Nie wykonywano badań szczepionki u kobiet w ciąży. Nie wiadomo, czy szczepionka podana kobiecie w ciąży może spowodować uszkodzenie płodu lub czy może wpłynąć na zdolność rozrodczą. Z tego względu, nie należy podawać szczepionki kobietom w ciąży; ponadto należy unikać zajścia w ciążę przez 3 miesiące po zaszczepieniu”.
Pytanie 16.
Jeżeli szczepionki są tak skuteczne, to dlaczego notowane w ostatnim pokoleniu, czyli w okresie 25 lat, wszystkie „epidemie” występowały tylko w grupach zaszczepionych w co najmniej 97 %?
Patrz odpowiedź na pytanie nr 2.
Pytanie 17.
Jeżeli szczepionki są tak bezpieczne i przebadane, to dlaczego media podają tylko informacje handlowe, a głosy przeciwników są niedopuszczane do przekazu?
Wszak to nieprawda, drogi Doktorze! Przecież w imię błędnie pojętej obiektywności dziennikarskiej ludzie tacy jak pan czy Justyna Socha ze STOP NOP są często zapraszani do mediów. Argumenty antyszczepionkowców powtarzają najróżniejsze czasopisma. Z prof. Majewską przeprowadza wywiady „Angora”. „Wprost” pisze o was przychylne reportaże. Pana zapraszają do telewizji publicznej. Serio: w chwili, w której piszę te słowa, w ogólnopolskiej radiowej Trójce w audycji pt. „Za, a nawet przeciw: Czy szczepienia dzieci są konieczne?” red. Kuba Strzyczkowski wpuszcza na antenę jednego antyszczepionkowego słuchacza za drugim. Gdzie ten ostracyzm?
Żeby było jasne: uważam, że nie powinno zapraszać się was do mediów. Wasze poglądy są w większości szkodliwe i nieuzasadnione.
Pytanie 18.
Jeżeli szczepionki są tak bezpieczne, to dlaczego wszelki prace naukowe, wykonywane zgodnie z zasadami naukowymi, a przedstawiające negatywne skutki szczepień, są pomijane przez media?
Media w ogóle rzadko relacjonują wiadomości o nowych pracach naukowych dotyczących szczepień. Ale i tak te „prace przedstawiające negatywne skutki szczepień” zasługują jedynie na pogardliwą wzmiankę w popularnonaukowym blogu. Bo o jakich pracach mowa? O nieudolnych analizach epidemiologicznych dokonywanych przez hobbystów? A co ze stosami prac naukowych potwierdzających bezpieczeństwo i skuteczność szczepień? A co z replikacją wyników? Nie wystarczy, żeby inżynier Hooker opublikował analizę, według której dzieci szczepione mają wielokrotnie większe ryzyko autyzmu. Ta praca musi zostać powtórzona przez niezależne ośrodki. Nie wystarczy, żeby objazdowemu cyrkowi rodziny Geierów udało się, najwyraźniej korzystając z atmosfery piąteczkowej nieuwagi w redakcji, przecisnąć przez recenzenckie sito artykuł o związku rtęci z autyzmem, w którym mnożą przypadki dzieci z autyzmem w grupie szczepionej, niczym prof. Majewska przypadki śmierci „od szczepionek” zgłoszone do bazy VAERS. Nauki nie tworzy się pojedynczymi badaniami. Naukę tworzy się ich dokładną analizą i replikacją.
Krótko mówiąc, niestety dla Doktora, „prace przedstawiające negatywne skutki szczepień” są marnej jakości, nie udaje się ich powtórzyć ośrodkom niezaangażowanym ideologicznie i szczerze mówiąc, nie ma po co o nich wspominać w mediach. To nie są żadne przełomowe odkrycia.
Pytanie 19.
Dlaczego w szczepionkach znajduje się 100 krotnie większe stężenie toksyn, takich jak rtęć, czy aluminium, aniżeli dopuszczalne jest dla wody pitnej?
Drogi Doktorze, ale co to w ogóle znaczy? Jak Doktor chce porównać zawartość pierwiastka podawaną w miligramach na litr i przyjmowaną doustnie z zawartością związku tego pierwiastka w szczepionce podawanej drogą iniekcji? Czy mam znowu opowiadać o chlorze i soli kuchennej? Jakie jest dopuszczalne stężenie tiomersalu w wodzie pitnej?
Pytanie 20.
Dlaczego media w Polsce, nagminnie powtarzające fałszerstwa odnośnie prac dr Wakefielda, do dnia dzisiejszego nie podały sprostowania, skoro badania dr Wakefielda potwierdziło 17 niezależnych ośrodków na całej kuli ziemskiej? Dlaczego nadal oszukują społeczeństwo twierdząc, że praca dr Wakefielda była zła? To jest dowód bezpośredni na to, że polska medycyna jest 100 lat za przysłowiowymi murzynami, z całym szacunkiem dla przedstawicieli rasy czarnej. Proszę sprawdzić tzw. niezależne blogi. Jeżeli znajdujecie Państwo informację negatywną o dr Wakefieldzie, to wiadomo, że to blog sponsorowany przez przemysł szczepionkarski, pośrednio lub bezpośrednio. Nie warto więc tracić czasu na jego czytanie.
Pan Wakefield nadal nie ma prawa wykonywania zawodu lekarza, jego praca nie została przywrócona przez pismo „Lancet”, które ją pierwotnie wydrukowało, a potem wycofało. Nie ma czego prostować. Ale też nie ma o czym mówić: badanie Wakefielda, z marnymi wnioskami ze śmiesznie małej grupy (dwanaścioro dzieci), nie wniosło nic do naszego rozumienia autyzmu czy jego związku ze szczepieniami. To medialna histeria rozkręcona wokół wniosków Wakefielda przyniosła najwięcej szkód.
Co do tzw. niezależnego bloga, to przyznaję, Doktor mnie zdemaskował, jestem użytecznym idiotą i płatnym pachołkiem. Ale to chyba zaszczyt usłyszeć taki zarzut od kogoś, kto uważa, że lądolody topnieją, bo roztapiają je od spodu atomowe okręty podwodne.
Pytanie 21.
Jeżeli szczepionki są tak bezpieczne, to dlaczego na szczepionce nie podaje się składu szczepionki pomimo, że ustawa wymusza taką informację na każdym środku spożywczym?
What if ze opposit is tru?
„Co zawiera Silgard (…)
Białko L12,3 wirusa brodawczaka ludzkiego typu 6 — 20 mikrogramów
Białko L12,3 wirusa brodawczaka ludzkiego typu 11 — 40 mikrogramów
Białko L12,3 wirusa brodawczaka ludzkiego typu 16 — 40 mikrogramów
Białko L12,3 wirusa brodawczaka ludzkiego typu 18 — 20 mikrogramów.
Inne składniki szczepionki w postaci zawiesiny to: Sodu chlorek, L-histydyna, polisorbat 80, sodu boran oraz woda do wstrzykiwań”.
„1 dawka — 1 ml szczepionki EUVAX B zawiera:
Antygen powierzchniowy wirusa zapalenia wątroby typu B (HBsAg)* 20 mikrogramów
adsorbowany na wodorotlenku glinu, uwodnionym 0,5 miligrama Al3+
*otrzymywany na drodze rekombinacji DNA w komórkach drożdży (Saccharomyces cerevisiae)
Substancje pomocnicze: sodu chlorek, potasu diwodorofosforan, disodu wodorofosforan, woda do wstrzykiwań”.
„Co zawiera szczepionka Clodivac
Substancjami czynnymi szczepionki są:
Toksoid tężcowy – nie mniej niż 40 j.m.
Toksoid błoniczy – nie mniej niż 5 j.m.
adsorbowany na wodorotlenku glinu, uwodnionym nie więcej niż 0,5 miligrama Al
Pozostałe składniki szczepionki to: sodu chlorek i woda do wstrzykiwań”.
Doktorze, ciężko raczej znaleźć szczepionkę, której ulotka NIE zawiera składu. Mnie się nie udało, choć przejrzałem wiele ulotek do szczepionek publikowanych na stronie mojego ulubionego stowarzyszenia proepidemicznego, które zbiera je jak inni znaczki.
Pytanie 22.
Jeżeli na ulotce informacyjnej producent podaje zawartość toksyn, takich jak rtęć, aluminium, formaldehyd, to dlaczego na stronach internetowych PZH, czy Ministerstwa Zdrowia, informacje te są ukrywane?
Zaraz, w pytaniu wcześniej Doktor twierdzi, że składu się nie podaje, a w tym mówi, że się jednak podaje?
Ale nieważne. Oto portal szczepienia.pzh.gov.pl i zawarta na nim informacja o związkach rtęci, aluminium i formaldehydzie w szczepionkach. Oto specjalna strona z informacjami o tiomersalu na tym portalu. Te informacje nie są ukrywane, ja znalazłem je dzięki popularnej wyszukiwarce Google.
Pytanie 23.
Jeżeli nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o zysk, to dlaczego stosuje się przymus szczepień? Przecież osobnik zaszczepiony jest odporny i tak więc nie zachoruje. Inaczej to rozumowanie można przedstawić w ten sposób: alkohol jest trucizną, więc dlaczego sprzedaje się go oficjalnie w sklepach i państwo zarabia na truciu własnych obywateli?
Wstyd, żebym ja, laik, musiał osobie z wykształceniem medycznym tłumaczyć, że szczepionka nie jest stuprocentowo skuteczna. Moje zaszczepione dzieci też mogą się zarazić. Do tego dochodzą osoby o obniżonej odporności, nieszczepione z przyczyn zdrowotnych. Seniorzy, dla których niektóre choroby są bardzo groźne. Noworodki i niemowlęta, które są jeszcze za małe na szczepienie. Dla nich masowe szczepienia są wybawieniem, bo chronią je przed kontaktem z chorobą.
A co do alkoholu, to może czas zapoznać się z zasadą, że dawka czyni truciznę? Prosit!
Pytanie 24.
Jeżeli PT Biskupi afrykańskiego kraju, po zleceniu przebadania serii szczepionek udowodnili, że szczepionki tzw. DePerTe zawierają przeciwciała anty HCG, powodujące u kobiet tzw. naturalne poronienia [nformacja ta jest znana specjalistom od co najmniej 1990 roku], to dlaczego do dnia dzisiejszego p.prof. Bucholc z PZH nie prowadzi takich badań, a jeżeli prowadzi, to dlaczego wyniki tych badań nie są umieszczane na stronie internetowej? Dlaczego publicznie ogłasza w TV, że wszelkie informacje są jawne, a jak obywatele umówieni wcześniej telefonicznie się zgłaszają, to ich nie wpuszcza?
Nie wiem, dlaczego prof. Bucholc nie prowadzi takich badań i nie wiem, dlaczego nie wpuściła Doktora albo kogoś, kto się Doktorowi poskarżył. Natomiast oskarżenia biskupów kenijskich są nie dość, że bezpodstawne, to jeszcze marne jako dowód naukowy. Nie widzę powodu, żeby takie oskarżenia traktować poważnie, zwłaszcza że 1) to nie pierwszy raz, kiedy szczepionki są oskarżane przez religijnych fundamentalistów w Afryce o realizowanie depopulacji (zresztą nie tylko przez nich, patrz następny akapit), 2) nie ma żadnych dowodów na to, żeby szczepionki DPT wywoływały poronienia. (EDIT: Sporothrix miała o tym notkę).
Dalszy ciąg pytania 24:
Czyli pod pretekstem szczepień stosuje się depopulację, zgodną z podanym w aporcie Klubu Rzymskiego 1970 roku, zaleceniem redukcji polskiego społeczeństwa do liczby 15 300 000 obywateli?
No i znowu powraca pytanie, które zadawałem bodaj przy okazji poprzedniej notki o doktorze Jaśkowskim. Dlaczego ktokolwiek traktuje serio człowieka wygadującego takie rzeczy?
Pytanie 25.
Jeżeli szczepionki są tak dobre, to dlaczego firmy je produkujące płacą setki miliardów dolarów lekarzom w formie łapówek? Koszt szczepionki to kilku centów. Łącznie z kosztami transportów i przechowywania, nie przekracza dolara. 8 dolarów, z góry jest wliczone w cenę, jako łapówki, reklama. Ostateczna cena szczepionki zawsze sięga powyżej 10 dolarów, a w Polsce znacznie więcej. Ostatnio opisano taką aferę łapówkarstwa w Chinach.
Po pierwsze, wniosek nie wynika z przesłanki. Po drugie, chciałbym zobaczyć oficjalną rozpiskę składników ceny szczepionki z pozycją „ŁAPÓWKI, REKLAMA: 8 USD”. Doktor pokaże?
To, że firmy farmaceutyczne na różne sposoby łaszą się do lekarzy, jest uznanym faktem. Natomiast nie wpływa to na ocenę, czy szczepionki są „tak dobre”. Ostateczna cena szczepionki nierefundowanej jest faktycznie wysoka, natomiast za refundowane Ministerstwo Zdrowia płaci dużo mniej niż 10 dolarów za dawkę. Można sprawdzić w BIP-ie Ministerstwa. Szczepionka MMR kosztuje ok. dwadzieścia zł za dawkę. WZW B dla dorosłych — siedem. Szczepionka OPV przeciw polio — siedemnaście.
Pytanie 26.
Dlaczego Ministerstwo Zdrowia toleruje istnienie na bazie państwowych instytucji, czyli opłacanych przez podatnika, takich tworów jak ”Flu Forum” p.prof.mgr L.Brydak? W tym tworze jest tylko dwóch lekarzy, a pozostałe osoby to dziennikarze, informatycy etc, czyli ludzie nie mający nic wspólnego z leczeniem. Ale koszty istnienia tego tworu obciążają Ciebie, podatniku.
Przyznam: nie wiem, dlaczego toleruje. Może ma to jakiś związek z łapówką VAT?
Pierwsza!
(wybaczcie, musiałam)
Pytanie 24 rozjechane przez niezawodną https://sporothrix.wordpress.com/2014/11/23/tezec-kto-by-sie-tam-tezcem-przejmowal/
Siorb, siorb chlip…. Nowa notka…. to pewnie zaraz wągiel do wsi przywiozą…. A przy okazji- polecam ostatni (albo pierwszy z drugiej serii) odcinek Przeglądu Tygodnia z Jamie Olivierem- było o tym, czym koncerny farmaceutyczne korumpują lekarzy :-). Niekiedy wystarczy kanapka z indykiem ;-)
YAY, NOTKA! :)
Na marginesie – nie ma żadnego ruchu mającego usunąć red. Strzyczkowskiego ze sfery publicznej? Fanpejdźa na fb, nic?
@ RobertP:
Dzięki za zwrócenie uwagi. Dopisałem.
A dziś w niezawodnej trójeczce nadał o 12 Kuba Strzyczkowski i słyszałem, że zaprosił Panią Sochę ze STOP NOP, niestety nie znam szczegółów, byłem w robocie, i słyszałem kątem ucha w sekretariacie. Ktoś zna szczegóły?
Yaca :
Na marginesie – nie ma żadnego ruchu mającego usunąć red. Strzyczkowskiego ze sfery publicznej? Fanpejdźa na fb, nic?
No właśnie miałem pisać: dziwnym trafem akurat dzisiaj na Trójce o szczepionkach mówili. Było StopNOP, wolność wyboru, autyzm i inne greatest hits. A na fejsie jedna pani zapytała o dowody na to, że przeciw ospie lepiej się zaszczepić niż przechorować. Zalinkowałem notkę Sporothrix z ładnymi zdjęciami, to usłyszałem, że to muszą być dowody zdobyte OSOBIŚCIE, a nie propaganda jakaś.
@ Kisuro:
Rwaaaa… Wszedłem na tą dyskusję. Chyba najwyższy czas zacząć naciskać na PR żeby go wreszcie wylali na zbity pysk. Nie wiem, niech się pałęta po “wpolitykach” i opowiada jak to go mainstream zaszczuł. Byle z popularnego radia zniknął.
Tu wisi podsumowanie radiowej dyskusji: http://www.polskieradio.pl/9/302/Artykul/1378790,Czy-szczepienia-dzieci-sa-konieczne
Najsmutniejsza jest sonda u dołu strony.
Notka u Barta z 5 komentarzami. Czegoś takiego dawno nie było :”)
@ fronesis:
Słuchałem w aucie i mi się nóż w kieszeni otwierał. Nie dodzwoniłem się niestety. I brakowało rozmówcy, który by rozjechał walcem tę panią stopnopówkę, bo eksperci za bardzo się krygowali.
Tak a propos szczepionki na świńską grypę. Czy przypadkiem wśród ludzi, którzy przechorowali ową grypę nie zanotowano przypadkiem przypadków narkolepsji? Bo obiło mi się o uszy, że to otoczka białkowa wirusa świńskiej grypy była zbyt podobna do białek na powierzchni komórek nerwowych (ale gdzie, w którym rejonie mózgu – zastrzelcie mnie, nie pamiętam :E) i pojawiała się odpowiedź autoimmunologiczna kończąca się narkolepsją.
“Można myć ręce i zaszczepić się przeciw grypie, to się przecież nie wyklucza.” ehh wg stopnopu zaszczepienie się przeciwko hpv wyklucza robienie cytologii..
@ Szyba:
dzięks za info;) John Oliver w programie o globalnym ociepleniu ma rację, liczba dyskutantów popierających dane stanowisko powinna odzwierciedlać rzeczywiste poparcie % a nie, np. fifty-fifty
proepidemicy są wojowniczy, głośni, wzbudzają strach, niepewność i mają dobre pozycjonowanie strony, ciekawe co nas czeka za parę lat
@ Mroczny_Nelu:
Racja. Więcej na ten temat znalazłem: http://wyborcza.pl/1,75400,15193314,Grypa_zwieksza_ryzyko_narkolepsji__Tajemniczej_choroby_.html
Wygląda na to, że zachorowanie na grypę również może wywołać narkolepsję u niektórych osób.
@febe
” John Oliver w programie o globalnym ociepleniu ma rację, liczba dyskutantów popierających dane stanowisko powinna odzwierciedlać rzeczywiste poparcie % a nie, np. fifty-fifty”
Praw fizyki nie zmienia się przez poparcie.
Ja też “popieram” perpetum mobile – gdyby była taka możliwość, żeby istniało, rozwiązałoby to nasze problemy energetyczne. Ale perpetum mobile nie ma i nigdy nie będzie – bez względu na to, jakie procentowe poparcie zdobędzie. Zasady zachowania energii nie da się w ten sposó zmienić.
Gratuluję cierpliwości do odpisywania na każdy z idiotyzmów z osobna.
@ febe:
Parę fajnych epidemii?
@ gość:
“Praw fizyki nie zmienia się przez poparcie.”
Chodziło o to, że jeśli np. 0,2% naukowców jest przeciwko, to konstruując skład panelu w programie “Czy szczepionki robią macę z dzieci?” bierzemy pod uwagę rozkład poparcia. Czyli jeśli gości ma być czterech, to zaokrąglamy: czterech konsensusowców, zero oszołomów.
/sub
subskrypcja komentarzy
A jakby tak wyeliminować prawdopośrodkizm z mediów poprzez liberalną aplikację materiałów wybuchowych oraz walców
Juraj Bárta :
Ja bym nie zaokrąglał – proporcjonalnie odpowiedni kawałek palca oszołoma może leżeć na stole w studio.
Co się dziwić – to oświadczenie “Oszołom oszołomom”. Tylko tacy się nabierają i o nic nie pytają.
@ Kisuro
Na przyszłość pamiętaj – zamiast dokumentów i rzeczowych argumentów dawaj zdjęcia efektownych powikłań chorób. Jedno zdjęcie krwotocznej formy wiatrówki starczy za tysiąc słów. A artykuł linkuj jak będą jeszcze jakieś pytania.
cmos :
Dziękuję za wsparcie, o to mi właśnie chodziło. Chyba tylko jeśli obejrzy się program(https://www.youtube.com/watch?v=cjuGCJJUGsg zachęcam, tylko 5 min!), o którym wspominam, da się zrozumieć co miałam na myśli. Też bym nie zaokrąglała ;P chociaż.. niech oszołom zamiast możliwości położenia kawałka swojego palca w studiu ma prawo powiedzieć 3 słowa?
Chciałbym tylko dorzucić bo to może nie jest oczywiste dla wszystkich czytających ale termin “mycie rąk” w kontekście zapobiegania chorobom nie oznacza opłukania rąk pod kranem, ani nawet wmasowania w dłonie symbolicznej kropelki Purella, tylko co najmniej 2 minutowy proces z intensywnym użyciem mydła. Dodatkowo jeżeli tymi świeżo umytymi rekami nie zakręca się kranu który chwile wcześniej odkręciło się brudnymi to już mamy pełen sukces.
Nową notkę u Barta uczciłam dziś kolejną dawką szczepionki 6 w 1 u potomka. Czekam teraz na “m.in. zapaści, regres rozwoju” wg pani Sochy (jak w 1 klasie podstawówki obecny niemowlak nie będzie chciał pisać literek, to zwalę na szczepienia, a co). Lekarka z przychodni mówiła, że większość się wciąż szczepi, choć przychodzą ludzie z oświadczeniami, że sobie nie życzą i “nic się wtedy nie dzieje”. Nie była skora do rozmowy na ten temat. Obawiam się, że proepidemiczni rodzice nawet nie otrzymują zdrowego ochrzanu, szkoda. Nie zawsze wyrozumiałość jest cnotą. Jednak w przypadku pana Strzyczkowskiego, który “zaprasza do dyskusji” rzecz wydaje mi się bardziej skomplikowana. Dziennikarze starają się prezentować publiczności szerokie spektrum opinii, co rodzić może złudzenie równoważności stanowisk. Swego czasu chętnie słuchałam Trójki. Za młodu człowiek ufny, więc dzięki nocnej audycji “Przychodzi Dobroń do lekarza” zaczęłam chylić się ku otchłani. Czegóż tam nie było! Wszelakie oblicza altmedu (a lekarzy jak na lekarstwo). I wszystko przy serdecznej zachęcie gospodyni programu. Pewnym otrzeźwieniem dla mnie była opowieść zaproszonych gości o tzw. kroplach Bacha, czyli o wodzie, w której moczyły się kwiatki, podawanej po kilka kropli dziennie, której to działanie “lecznicze” w rozmaitych schorzeniach zależy od… koloru tych kwiatków. To było jeszcze bardziej zdumiewające niż homeopatia, zwłaszcza że ta woda jest do kupienia za kwoty nijak nie przystające do zawartości. Pani Dobroń po latach wycofała się nieco z podobnych ekstrawagancji, częściej zaprasza do studia lekarzy i psychologów, ale nie przypominam sobie, by kiedykolwiek coś odwoływała. Natomiast wciąż z szacunkiem wyraża się o “tradycyjnej medycynie chińskiej” i poleca kaszę jaglaną na wzmocnienie. Takie rzeczy w szanowanych mediach. Zastanawiam się, czy to pokłosie hasła “pluralizm” z lat 90-tych. Tyle tytułem dygresji.
Poza tym chapeau bas dla autora za cierpliwość i skrupulatność wyjaśnień. Cytat z Zizka idealnie oddaje klimat tego sporu.
@dranica
No po tym, jak ja zaszczepiłem swojego jedną z tych szczepionek ileśtam w jednym to wystąpił krzyk mózgowia. Tzn. u mnie wystąpił. Od momentu szczepienia młody rozwijał się bardzo dobrze, zaczął biegać, kombinować z wykorzystywaniem do pomocy różnych przedmiotów, aż wreszcie pewnego dnia [zgroza] przyniósł mi kawę, którą wydawało mi się, że odstawiłem wystarczająco poza zasięgiem (chyba wlazł na stołek, by sięgnąć) [/zgroza]. Na szczęście była już dość ostygnięta ;-p #zielonakartkadlaszczepien
Ja jutro idę z młodym na zaległe szczepienie. Młody (lat 16, wzrost >185 cm) upiera się, że mają mu dać nalepkę “dzielny pacjent” lub chociaż lizaka. A zaległe, bo jak macie alergika w trakcie odczulania, to termin na inne szczepienie jest wąski jak okno startowe NASA i byle katar resetuje procedurę.
@ dranica:
Kasza jaglana przynajmniej nikomu nie zaszkodzi ;)
Po przeczytaniu sugestii Jaśkowskiego, że należy zrezygnować z lekarza nieznającego odpowiedzi na pytania z listu pomyślałem, że ja chętnie zrezygnowałbym z pacjenta, które takie pytania mi zadaje ;)
Czasem zdarza mi się przeprowadzić krótszą lub dłuższą rozmowę z takimi “oświeconymi”, efekty są niestety mizerne. Trudno polemizować z absurdalnymi tezami, wyssanymi z palca “faktami”, trudno odpowiadać na nielogicznie stawiane pytania. Rodzice nie słuchają, a przed wyjaśnieniem jednej sprawy, z nieukrywaną satysfakcją i uśmieszkiem wtrącają kolejną prawdę objawioną. I nie jestem przekonany, że spokojna, otwarta rozmowa prowadzona bez pośpiechu cokolwiek wskóra. Ostatnio na koniec dłuższej dyskusji usłyszałem – “dziwne, że poświęca nam pan tyle czasu, do tej pory wszyscy nam mówili ‘nie chcecie szczepić, to nie szczepcie’. Chyba doktor ma jakieś korzyści od firm…”.
@ Paneth:
A co, jeśli ze opposit is tru i Jaśkowski ma na myśli “należy zrezygnować z lekarza, który tego nie zdebunkuje w pół minuty, pewnie jakiś antyszczepionkowiec”?
Doszedłem do pytania nr 3 i stwierdziłem, że u Jaśkowskiego et consortes to głównie brakuje bariery odbytnica/mózg, bo przecież skądś się te posrane myśli biorą. BTW, czy dr Jaśkowski to naprawdę lekarz? Ale naprawdę, naprawdę? Bo zawsze myślałem, że to doktor agronomii albo obróbki skrawaniem, który stopniem naukowym się podciera, tfu, podpiera…
@lolek
Fajny koleś z młodego lolka.
Ronja :
Jasne, ale czy faktycznie “ma działanie rozgrzewające, zasadotwórcze, osuszające, przeciwgrzybicze i podnoszące odporność”? Jak tak, to zastąpi szczepienia, nystatynę i ogólnie chodzenie do lekarza. Wiem co mówię, sama prawie dwadzieścia lat temu pod wpływem podobnych rewelacji kilkukrotnie “leczyłam się” jedzeniem samego brązowego ryżu przez ponad tydzień na różne przypadłości prawdziwe (infekcje) i wyimaginowane (muszę “oczyścić organizm”). Nie wyszłam na tym dobrze, choć na szczęście nie bardzo źle, bo młody organizm ogólnie niezłego zdrowia sporo wytrzyma, nawet kilkanaście miesięcy eksperymentów.
Szczęściem w ciąże zachodziłam już zmądrzawszy, bo inaczej dziś pisałabym być może z drugiej strony tej absurdalnej barykady. Sądzę jednak, że notki na blogach barta i sporothrix wyciągnęłyby mnie z obłędu. Tylko że wtedy wstyd by się było przyznać do błędu. I co – poszłabym z kilkunastoletnim starszym synem “odrobić” kalendarz szczepień? Byłoby trudno. Łatwiej iść w zaparte i odgrzewać stare kotlety Wakefielda i Majewskiej. Jak doktor Jaśkowski.
Z gitarą przeciw szczepionkom:
http://www.motherjones.com/media/2015/02/refusers-seattle-anti-vaccination-rock-band
kotek.filemon :
Kwantowo-tunelowa nieszczelność jelit, odkryliśmy nową jednostkę chorobową?
Słuchałem w radiu dyskusji pt czy musimy szczepić dzieci , oczekuje następnej czy musimy zapinać pasy bezpieczeństwa w czasie jazdy , czy musimy posyłać dziecko do szkoły. Jakos państwo potrafi wymusić dwie ostatnie nie rozumie dlaczego nie reaguje na kretynizmy antyszczpionkowcow
maciek :
Bo w Polsce panuje głupie przeświadczenie, że dziecko jest własnością rodziców albo (w wersji light) że rodzic z racji bycia rodzicem zawsze wie, co dla dziecka najlepsze. I ten przesąd strasznie mocno tkwi w narodzie. I teraz pytanie, czy jest sensowne wykorzenianie takiego przesądu za pomocą kodeksów.
…no ale jeśli chodzi o dzieci, to już jest dyskusja na temat wychowania do życia w rodzinie, są protesty, listy do podpisów itp. A z zamiłowaniem do kaszy jaglanej idzie też miłość do nauczania domowego (Homescholersi są the best). Ergo- wszystko pasuje.
anngelica :
Dochodzą tu jeszcze kompleksy wielu rodziców, zwłaszcza matek, dla których przekonanie “jestem dobrą matką” jest jednym z niewielu źródeł kruchego poczucia własnej wartości. Możemy cierpliwie wyjaśniać sprawę i w dobrej wierze przytaczać dowody naukowe, ale przez kogoś takiego jest to i tak interpretowane jako chamski atak “szkodzisz swojemu dziecku zwyrodniała babo”. To boli bardziej, niż może się wydawać. Zaczyna się więc wybiórcza głuchota, racjonalizacja itp. Wszystko, by nie dopuścić do siebie myśli “a może się pomyliłam?”. Przez to nabranie się na antywackową propagandę zamiast błędem, z którego się wychodzi po paru miesiącach i jednej solidnej refleksji, staje się pułapką na całe życie. Co nie jest niczym niezwykłym, wiele idiotycznych ideologii trwa i rozprzestrzenia się do dzisiaj m.in. dzięki temu mechanizmowi.
Szyba :
Nie można być trochę w ciąży i nie można być trochę oszołomem. Póki co nie udało mi się jeszcze spotkać normalnego zwolennika homeschoolingu. Nie wiem, być może tacy istnieją, podobnie jak białe goryle z gór Wirunga, ale w mojej galaktyce jak na złość spotykam wyłącznie świrów lub oszołomów (lub – najczęściej – jedno i drugie naraz).
DoktorNo :
No, to sobie frontman podbudował ego tym porównaniem do Pussy Riot.
kotek.filemon :
Oj, bo się obrażę. Tak jak wśród lekarzy są zwolennicy homeopatii (niestety), tak samo wśród homescholersów są świry. Ja znam akurat normalnych. No chyba, że to te białe goryle.
@ Ala:
Obawiam się że tak, bo sama idea homeschoolingu jest mocno śmierdząca, w odróżnieniu od idei lekarza.
@ Tarhim:
Dlaczego śmierdząca? Chodzi o to, jak to w USA wygląda, że kreacjoniści i takie tam oszołomstwo, co dzieci izoluje? Mnie chodzi raczej o ludzi, którzy podążają za współczesną psychologią i tym, co piszą m. in. Jesper Juul, Alfie Kohn czy Marshall Rosenberg , a w Polsce Agnieszka Stein. Niestety, w naszej edukacji wciąż pruski dryl panuje i podejście behawioralne, a takie szkoły jak ta: http://wyborcza.pl/duzyformat/1,142477,17323659,Skacza_i_licza.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza (wiejska, państwowa szkoła!) naprawdę niewiele. Moi znajomi od edukacji domowej właśnie dlatego o edukacji domowej pomyśleli.
Polecam też to:
https://www.tygodnikpowszechny.pl/gdy-szkola-boli-26332
Roman Nietoperz :
I tu jest całe clou: antywacki widza siebie jako kondensatorów systemu. Ja się nie dziwię temu: służba zdrowia jest w USA sprywatyzowana a w Polsce coraz bardziej be niemy w ten neoliberalny model usług kiedy publicznych. Coraz mniejsza dostępność usług medycznych z NFZ i traktowanie zdrowia jak towaru powoduje że ludzie widzą w medycynie “konwencjonalnej” maszynkę do wyciągania pieniędzy od ludzi. Wiec idą do znachora i się nie szczepią. Znachora oczywiście wyciągnie pieniążki ale jest poza systemem… I tak to się kręci.
@ maciek:
“oczekuje następnej czy musimy zapinać pasy bezpieczeństwa w czasie jazdy , czy musimy posyłać dziecko do szkoły. ”
Ależ takie dyskusje są. Poczytaj trochę Mikkego. Porusza wszystkie te tematy (szczepienia też). Sam pamiętam, jak w latach 90. czytałem jego książkę w której dowodził, że szczepienia są złe. W promowaniu zakażeniowych party był jeszcze ostrożny, ale mam znajomego koorwinkowca, który odgrażał się, że swoje córki musi zarazić ospą wietrzną.
Inna sprawa, że Korwin (dawny działacz przybudówki PZPR) działa na rzecz osłabienia Polski, cobyśmy się stali republiką radziecką – tak więc w tym kontekście promowane przez niego głupoty to intencjonalne niszczenie państwa Polskiego (na zlecenie …..).
Chciałbym przeprosić za literówki w moim poprzednim komciu, ale nie mogę edytować komentarzy na komórce… :(
@nauczanie dzieci w domu
Sam ten pomysł nie jest taki zly, jeżeli faktycznie ktoś podejdzie do tematu z rozsądkiem a nie ‘bo w szkołach ewolucji uczo’. :P Umożliwienie powszechnej, obowiązkowej i darmowej edukacji jest bardzo dużym osiągnięciem cywilizacyjnym, ale sam sposób organizacji tej edukacji pozostawia wiele do życzenia. Z kilku powodów, wśród których do najważniejszych zaliczyłabym nastawienie szkoły na konkurencje i odsiewanie plew, zamiast na rozwój potencjału dzieci, oraz jednak na w pewnym stopniu indoktrynację światopoglądową.
Sam pomysł obowiązkowej edukacji seksualnej jest super, jeżeli będzie ona dobrze poprowadzona. Ale jeżeli będzie ją obowiązkowo prowadził katecheta którego lekce będę musiała potem sama dzieciom prostować, albo który naopowiada owym dzieciom że ich mama jest chorym zboczeńcem który będzie się palił w piekle – to chciałabym mieć możliwość jednak nie posłania dzieci na takie lekcje.
Podobnie wyglądałaby sprawa, gdybym opiekowała się dzieckiem niepełnosprawnym albo z problemami psychicznymi. Szkolnictwo publiczne w naszym kraju ma w głębokim poważaniu interes takich uczniów, zakładając z góry, że są społecznie nieprzydatni więc nie warto poświęcac na nich pieniędzy. W takim razie wysyłanie dziecka które wymaga innego podejścia niż ‘edukacja masowa’ do szkoły publicznej nie ma najmniejszego sensu. W tym momencie mamy sytuację, że albo kogoś stać na prywtnych nauczycieli, albo sam będzie uczył swoje dzieci…
@ Julia:
Ja to z tych, co się nad domową edukacją zastanawiają, bo oprócz powodów, o których pisałam wyżej, boję się właśnie indoktrynacji kościelnej. W przedszkolu już walczę i krew mnie zalewa, a co w szkole będzie, nie wiem.
A, no i jeszcze ten gender. W tym roku czterolatki w przedszkolu na święta dostały w prezencie kucyki pony albo klocki, w zależności od płci. Chyba nie muszę dodawać, co dla dziewczynek, a co dla chłopców. Moja młoda się popłakała, bo ona kucyki ma, dostała od babci, ale jakoś niespecjalnie się tym bawi. Wolała klocki. Zapytałam nauczycielkę, czy można wymienić i w ogóle dlaczego tak wymyślili, to usłyszałam, że dziewczynki WOLĄ kucyki. No cóż, widocznie moja jakaś dziwna jest. Pewnie jej siusiak wyrośnie.
Nie wydaje mi się szczęśliwym pomysłem łączenie wątku antyszczepków, wystawiających swoje dzieci na pierwszą linię działania wirusów i bakterii, z kwestią domowej edukacji, która w samej swojej zasadzie nie musi prowadzić do chorób i nieszczęść. Oczywiście jej zwolennicy mogą dziwnymi się zdawać (no bo robić coś innego niż FSZYSCY…) i zapewne nie są nosicielami poglądów najbardziej popularnych w społeczeństwie, ale po pierwsze, dobra to zasada mnożyć zwolenników, a nie nieprzyjaciół, po drugie zjawisko jest tak marginalne, że nie ma co oczekiwać statystycznych opracowań jak często taka działalność może zwichnąć kręgosłup dziecka, zarazić je dżęderem oraz niechęcią do wojska, kościoła oraz meczów koszykówki, a po trzecie to bardzo mnie rozbawiło przy lekturze “Rodziny Curie” (Denis Brian), że Maria Curie i jej bliscy robi co mogli, żeby ich dzieci nie musiały cierpieć przez szkolne wykształcenie. I skutki są znane :)
Nie jestem socjologiem (nawet amatorsko)- ale często zaglądam w różne otchłanie internetów wszelakich. Niestety- w pakiecie z atywackowością chodzi miłość do kaszy jaglanej, noszenia dzieci w chustach, wielodzietności i miłości do nauki w domu. To nie jest tak, że to jest wzorzec klasycznego kołt… znaczy przeciwnika szczepionek. Natomiast im więcej takich cech (jaglanka, chusty itp), tym większa szansa na antywackowość. Zadziwiające, jak np. słabo rozpowszechnia się tam wegetarianizm, no ale wygląda na to że prawdziwy Polak- Katolik Żreć Mięso Musi, Inaczej Osłabia Ducha Narodowego. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że np. taki Braun czy inny Kukiz (czyli właściwie jedyni szanowani przez te środowiska kandydaci na Prezydenta) są za czy przeciw szczepieniom. Wg mnie- przeciw.
@ Szyba:
Wlasnie mi sie przypomnialo, jak sasiad sie zdziwil, ze ja przeciez w chuscie dziecko nosze, jaglanke zamiast kotleta jem, a szczepie i przeciw GMO nie jestem. No jak to tak mozna. Tlumaczylam, ze kasze jem, bo lubie, dziecko nosze, bo tak mi sie podoba, szczepie, BO NIE CHCE, ZEBY ZACHOROWALO I WEZ SE BLOGDEBART POCZYTAJ. Nie wiem, czy zrozumial, ze jedzenie kaszy szczepien nie wyklucza, ale na bloga podobno zajrzal.
A, przedwczoraj slyszalam w restauracji, jak mily pan wyrazil troske o znajomych, z ktorymi spozywal obiad przy stoliku obok. Szczepa dzieci? Przeciez to teraz niemodne.
Szyba :
A co właściwie jest niehalo z kaszą jaglaną? Moje dziecko kaszę jaglaną jadało i jada (tak samo jak i inne kasze), a nawet zaliczyło kilka podróży chustą (bez entuzjazmu ze strony pasażera), a jednocześnie dostało wszystkie szczepienia obowiązkowe i parę zalecanych.
marcello_minestrone :
Wegański pasztet z kaszy jaglanej jest najlepszy na świecie, ale słyszałem też, że ta kasza leczy wszystkie choroby wywołane przez szczepionki.
bart :
Wierzę na słowo, nie będę sprawdzał:). Osobiście preferuję z kaczki.
bart :
jaglankę zalecił mi osobiście pediatra, gdy młody cierpiał na alergie pokarmowe, jako jadło bezglutenowe, ale żeby cokolwiek leczyła, to nie słyszałem, chociaż mam wśród znajomych paru wege i wyznawców homeopatii.
Google “kasza jaglana naturalny antybiotyk”.
A dziś w Niemczech donoszą, że w Berlinie zmarlo na odrę półtoraroczne dziecko. Było szczepione na prawie wszystko, tylko akurat na odrę nie.
Pamiętaj antywacku – Twojemu dziecku też się może coś takiego przydarzyć.
@ Dranica
Z tą kaszą to jest, tak, że każda przypisywana jej właściwość pochodzi z innej bajki, a może konkretniej – z innego mitu żywieniowego.
“zasadotwórcza” – mit że wszystkie choroby biorą się z zakwaszenia organizmu to jedna bzdura. Właśnie o tym piszę artykuł. Ktoś kiedyś po prostu wymyślił sobie tą zasadę i uszeregował potrawy wedle klucza “jeśli coś jest zdrowe to napiszę że odkwasza a jeśli coś jest niezdrowe to napiszę że zakwasza”. W ten sposób działanie zakwaszające przypisuje się soli, cukrowi, kawie i czarnej herbacie (bo kofeina) ale odkwaszające zielonej kawie, zielonej herbacie i miodowi. A gdy zapytasz zwolennika diety czemu tak, to odpowie “bo wszyscy tak mówią więc tak jest”.
“rozgrzewające” – to już dodatek chińskiej medycyny, tłumaczącej że choroby wewnętrzne biorą się z wychłodzenia narządów, i dlatego trzeba jeść pokarmy ogrzewające. o pokarmów ogrzewającą zaliczają kaszę a do ochładzających cytrynę.
“osuszające” – widzę w tym nawiązanie do teorii humoralnej. Dawni medycy myśleli ze choroby biorą się z waporów i nadmiaru wilgoci w organizmie. Kasze i ogółem ziarna po namoczeniu wchłaniają wodę stąd polecenie jedzenie kaszy do wyciągania nadmiaru wilgoci.
@zaciekawiony
Nie, nie, nie. Zakwaszenie to grubsza sprawa. Nie mam teraz jak szukać, ale w ciagu dnia postaram się przypomnieć (źrodła) skąd.
W sensie, że to zakwaszenie to bzdura, tak dla jasności. Tylko pochodzenie mitu jest grubsze niż, ze ksiądz mówili.
zaciekawiony :
A o tym to akurat słyszałem. Co ciekawe, jedna z moich ulubionych sałatek zawiera m.in. i jaglankę i sok z cytryny
Sama kasza jest niewinna jak lelija. Problem w tym, że jest w nią jakaś tajemna wiara, że to taki jest pistolet na wszystkie możliwe schorzenia. I często jest przeciwstawiana właśnie szczepieniom.
@Szyba
Nie wiem czy często. Większość moich znajomych mogłabym opisać jako queerowi, anarchizujący weganie, ze skłonnością do noszenia dzieci w chuście, itd., i ogólnie posadania światopoglądu przeciwnego do tego przedstawianego w publicznych szkołach. Natomiast antyszczepionkowców spotkałam tylko w poprzednim miejscu pracy wśród mięsożernych, przykładnych katolickich rodziców.
@Szyba
Funfact odnośnie prezydentów: z tego co pamiętam, jedynym kandydatem który zdecydowanie i otwarcie wypowiadał się przeciw szczepieniom jest Anna Grodzka.
Julia :
GORE NAM!
Z kolei pełna niewątpliwych zalet Wanda Nowicka potwornie bredziła o energetyce. Trzymajcie mnie!
@zaciekawiony et al.
O zgrozo wszystkie te jaglane bzdety są wymienione na wikipedii pod hasłem “kasza jaglana”. Przypis do bzdury o zakwaszeniu prowadzi do artykułu na stronie dużej sieci aptek(!) i napisanego przez mgr. farm.(!!!)
Jak już napiszesz swój artykuł, to może rozważ edytowanie tego hasła na wiki.
@ Julia:
Hm…. może komuś chce się babrać, i zada pytanie np. na Fejsie p. Dudzie czy Kukizowi? A jak będzie bardzo odważny, to może znajdzie też kontakt do p. Brauna, i też mu zada?
Jeśli chodzi o pytanie, kim są antywacki, to sądzę, że zmienia się to na przestrzeni lat. Pierwszy raz usłyszałam o pomyśle nieszczepienia dzieci ok. pięć lat temu, gdy moja instruktorka jogi (wegetarianka) urodziła synka i cała grupa jogowych cioć zachwycała się jaki śliczny dzidziuś i jaki “zdrowy, bo nie szczepiony” (wiara w uniknięcie kilku katarków oczywiście usprawiedliwiała brak zabezpieczenia przed poważnymi chorobami). Natomiast całkiem niedawno, gdy byłam w ciąży, moja teściowa przyniosła mi artykuł z “Naszego Dziennika” z licznymi cytatami Majewskiej i przestrogą przed szczepionkami. O tyle zabawne, że kilka lat temu przynosiła artykuły że joga to zło. Pod naporem moich argumentów zrezygnowana teściowa pożegnała się ostatnią prośbą, żebym jednak uważała na szczepionki. Kiedyś podobne sformułowanie usłyszałam w Trójce w audycji “Instrukcja obsługi człowieka”. Żeby “uważać z tymi szczepieniami”. No to uważam. Żeby nie zapomnieć o terminie szczepienia i żeby biedak nie poruszył się przy robieniu zastrzyku. Jak inaczej miałabym uważać?
Wracając do grup osób nieświadomie promujących powroty epidemii, kasza jaglana (którą chętnie zachwalają ludzie o bardzo różnych przekonaniach żywieniowych, religijnych etc., a którą ja osobiście bardzo lubię i często jem) jest tu symbolem wiary w to, że zdrowa dieta nas zabezpiecza nie tylko przed tym, co oczywiste: niedowagą, otyłością, brakami substancji odżywczych i ew. wynikającymi z nich spadkami odporności, ale również przed wszelkimi chorobami zakaźnymi. Zdają się nie przyjmować do wiadomości, że zarazić się nimi mogą również osoby świetnie odżywione i z prawidłowo działającym systemem immunologicznym. Nie tylko zarazić się, ale nawet umrzeć z powikłań. Dla równowagi więc muszą wyolbrzymiać możliwe powikłania podania szczepionki. Muszą w kółko powtarzać swoje racje i uruchamiać syndrom oblężonej twierdzy. Ale co było na początku? Zwykły strach przed zastrzykami?
gość :
Do potencjalnych prezydentów antywackowych zgłaszam więc i JKM. Ja tą książkę niedawno przeglądałam (w sieci jest pdf) i w rozdziale “bakterie” jest interesująca teoryjka o tym, jakoby uczciwe przechorowanie chorób wieku dziecięcego chroniło nas przed jakimiś innymi (nie wiadomo jakimi, ale na pewno gorszymi) chorobami w późniejszym wieku, a także dywagacje na temat naszej symbiozy z bakteriami oraz pochwała różnorodności organizmów
“Protestowałby Pan przeciwko wybiciu żubra? Tak? A przecież wybicie bakterii odry jest znacznie większym zakłóceniem środowiska naturalnego!!”
Z lektury wnoszę, że JKM nosi żałobę po wirusie ospy prawdziwej. Poza tym odrę, jak właśnie sprawdziłam, wywołuje wirus, a nie bakteria, ale to przecież drobiazg. Gdy ktoś pisze vademecum, nie obowiązuje go dbałość o szczegóły.
dranica :
Lęk przed bliżej nie określoną nienaturalnością, zgaduję.
Tak, plus często tutaj przytaczany brak świadomości, że te choroby mogły być naprawdę groźne.
Ostatnio coraz częściej natykam się na argument “kiedyś ludzie jedli zdrowe jedzenie to i nie chorowali”. Niedługo wymrze pokolenie, które pamięta – jak np. mój ojciec – jak naprawdę wyglądała śmiertelność małych dzieci w Polsce międzywojennej, szczególnie na wsi (hint: tato ma dwoje rodzeństwa, ale pierwotnie miał troje) i wzrośnie liczba ludzi święcie przekonanych, że dawniej to było taaaaak zdrowo, a jeżeli ktoś twierdzi, że nie, to jest przekupiony przez BigPharmę… na przykład taka Lucy Maud Montgomery, która w “Dolinie tęczy” opisała dziecko cudem odratowane z choroby, której nazwy nikt dziś nie kojarzy (jakowyś “krup”, objawy podobne do kokluszu, ale nie wiem, czy koklusz by się dało wyleczyć w opisany tam domowy sposób). Kunktatorka jedna, ciekawe, ile w łapę wzięła. Że już nie wspomnę o Camusie, bezczelnie wmawiającym ludziom, jakoby dżuma była śmiertelna. Normalnie SPISEG na każdym kroku.
Lurkerka_Borgia :
a to nie była Ania z Zielonego Wzgórza? O ile pamiętam, uratowała dziecko podając mu ipekakuanę. Chociaż to alkaloid roślinny, więc lek jakby naturalny.
Jej się motywy powtarzały, więc może to było dwa razy? Bo mam wrażenie, że osobą ratującą była Mary – ta sierota-uciekinierka, którą przygarnęły dzieci pastora. Ale dawno czytałam, więc mogę się mylić.
Gammon No.82 :
Hmm… to ciekawe, ile z tych osób z równym przekonaniem odrzuca mleko modyfikowane?
@ zaciekawiony:
@ Junoxe:
Marzę o tym, żeby się wreszcie dowiedzieć, skąd się wzięła idea zakwaszenia organizmu, serio :)
Kontynuując wątek literacki przypomnę, że w “Szaleństwach panny Ewy” matka tej dziewczynki chorej na gruźlicę twierdziła, że “mleko jest szkodliwe, bo robi kwasy w organizmie”, więc najwyraźniej ta idea sięga międzywojnia co najmniej. A przecież z chemii wiemy, że kwasy są żrące, więc złe! Poparzyć się można albo i otruć na śmierć. I potem ludzie czytają skład chemiczny jabłka i histeryzują, że “czego oni teraz do tych owoców dodają”.
@ Dranica
Wzięła się chyba z teorii “kwaśnego raka” – że skoro wewnątrz guza nowotworowego następuje kwasica metaboliczna, to znaczy ze rak się bierze z zakwaszenia od złej diety i leczy się go sodą oczyszczoną. Ale potem to poszło w świat i zakwaszeniu przypisywano sprawstwo większości chorób aż wreszcie ktoś wymyślił sobie “dietę odkwaszającą” która tak na prawdę jest znaną od dawna dietą owocowo-warzywną.
Co z kolei wzbudzi protest współczesnych dietetyków, bo przeciez zgodnie z tym co można od nich usłyszeć, nadmiar owoców w diecie spowoduje właśnie zakwaszenie organizmu.
Szkoda, że świat nie wygląda jak w jednym z tomów “Tytusa, Romka i A’tomka” – czyli wyspy nonsensu do wyboru. Antywacki proszone o wyprowadzkę na stosowną wyspę. A tam już ich w naturalny sposób ich ukochane choroby wybiją.
@dranica
Tak. To było to. Zacytuję fragment (Korwin Mikke, Vademecum ojca). Korwin pisał to zupełnie serio Moim zdaniem on stosuję metodę podobną do stosowanej w phishingu (np. przekręt nigeryjski). Wie, że jego idee są w stanie kupić tylko kompletni ignoranci, którzy nie potrafią myśleć samodzielnie. Więc wtyka do swoich książek takie rzeczy jak poniżej, by odsiać osoby o minimalnej inteligencji. W ten sposób jest pewien, że jego zwolennikami będą kompletni @#$%, którzy będą spijać słowa z jego ust bez względu na to, jakiej głupoty by nie powiedział.
I oto obiecany cytat:
“Przez setki lat ludzkość zupełnie nie dbała o higienę i efekty były nie najlepsze. Odkąd Ludwik Pasteur odkrył bakterie, sytuacja zaczęła się odwracać i obecnie nasza cywilizacja cierpi raczej na nadmiar higieny.
Tymczasem pewne choroby — zwłaszcza dziecinne — są nam niezbędne. Mam tu na myśli świnkę, odrę, ospę wietrzną i szkarlatynę. Nie są one szkodliwe, przebieg ich w dzieciństwie jest lekki. Najprawdopodobniej uodparnia nas na jakieś inne choroby, w przeciwnym przypadku w wyniku ewolucji nasz gatunek uodporniłby się na nie. Skoro „opłaca” nam się przechodzić szkarlatynę, to widocznie ma to w przyszłości jakieś korzystne skutki.
Uniknięcie w dzieciństwie tych chorób jest natomiast poważnym zagrożeniem przyszłości Pańskiego dziecka. Najlepiej znany jest przypadek bardzo bolesnego półpaśca — będącego po prostu ospą wietrzną, której udało się uniknąć w dzieciństwie. Przejście ospy wietrznej praktycznie uodparnia na tę chorobę.
Kto wie, czy AIDS nie jest rezultatem zlikwidowania jakiejś choroby, która przez tysiąclecia gnębiła ludzkość? Jak słusznie pisał Stanisław Lem: „Kto wie, przed jakimi chorobami chroni nas zwykły katar?” Pojawienie się AIDS dziwnie zbiega się w czasie z tryumfalnym obwieszczeniem przez WHO, że zlikwidowano już malarię…”
@ dranica:
Gwoli wyjaśnienia, JKM rzeczywiście od zawsze był antywackiem ale to raczej ze względu na swój ekstremalny darwinizm społeczy w wersji oczywiście XIX wiecznej (niech choroby wybiją najsłabsze osobniki – fuck yeah!) a nie aktualne “szczepionki powodują autyzm”.
dranica :
Koncept naturalności / nienaturalności służy w praktyce do tego, aby można było dowolną rzecz lub praktykę akceptować albo negować, a do tego móc podeprzeć się Głęboko Filozoficzną Argumentacją.
gość :
Doskonała copypasta. Pod zmienną “szkarlatyna” można wstawić cokolwiek.
gość :
EDYTA, Bart zwrócił uwagę, że przeczyłem cytowanie. Sorki
Gdziekolwiek to sprawdzić, to można się przekonać, że kit wstawia, czyli JKM łże.
“Półpasiec jest wywoływany przez wirus ospy wietrznej i półpaśca (varicella zoster virus – VZV). Na chorobę tę zapadają osoby, które wcześniej przeszły ospę wietrzną. Po przechorowaniu ospy, wirus pozostaje w zwojach nerwowych w formie uśpionej i jego reaktywacja objawia się jako półpasiec. Czynniki wywołujące reaktywację zakażenia nie są w pełni poznane, ale można powiedzieć, że dochodzi do niej:”
“Półpasiec jest groźną chorobą zakaźną wywoływaną przez wirus VZV (varicella – zoser virus) – ten sam, który jest odpowiedzialny za ospę wietrzną. Właśnie ospa jest wynikiem pierwotnego zakażenia wirusem, do którego dochodzi zazwyczaj jeszcze w dzieciństwie. Kiedy po wielu latach odporność organizmu spada (wskutek chorób lub ogólnego osłabienia spowodowanego np. wiekiem starczym) wirus, uśpiony w grzbietowych zwojach nerwowych, reaktywuje się, namnaża i lokalizuje w nerwach czuciowych skóry.”
RobertP :
Nie gość, tylko JKM.
Lurkerka_Borgia :
Mleko, sery i inny nabiał o zgrozo, jest przedstawiany przez “dietetyków” jako zakwaszający, ponieważ potrawy te zawierają sporo fosforanów i zakwaszają MOCZ. Organizm wydalając fosforany (a ściśle nie dokonując ich reabsorbcji zwrotnej z nerek) zapewnia równowagę jonową wydzielając (między innymi) jony wodorowe.
Natomiast dla organizmu (po wysikaniu się) ostateczny efekt może być zasadowy albo obojętny (w zależności od kwasowości potrawy, mleko i sery mogą zawierać też kwasy organiczne, łatwe do zneutralizowania). Oczywiście ten zasadowy bilans zostanie zaraz zneutralizowany przez inne mechanizmy.
Tak samo z owocami. One zawierają kwas szczawiowy, który zakwasi sobie mocz i tyle, z efektem dla organizmu obojętnym. Ale zawierają też szczawiany sodu i potasu, które zakwaszą mocz, ale organizm alkalizują.
Moim zdaniem sprawa zakwaszania wzięła się z jakiejś fascynacji sikami i ich odczynem.
Dziękuję wszystkim, którzy pochylili się nad tajemnicą zakwaszających / alkalizujących pokarmów. Zaciekawion, nie wiedziałam o pH guza, to by wiele tłumaczyło. Poczytałam natomiast wczoraj trochę o kwasicy i zasadowicy, no i to poważne stany, niezależne od rodzaju przyjmowanego pożywienia, z wyjątkiem kwasicy ketonowej, rzecz jasna, ale na nią akurat bardziej pomogłoby zjedzenie “zakwaszającego” pieczywa niż “alkalizujących” warzyw.
A tak swoją drogą, pomijając świętą kaszę jaglaną, jej gryczana siostra wg różnych wersji specjalistów od zakawszeń raz jest na liście “pokarmów kwasotwórczych”, innym razem wśród “pokarmów zasadotwórczych”. Takie same numery z mlekiem.
No ale my tu gadu gadu, a w Niemczech właśnie zmarło półtoraroczne dziecko na odrę. Oczywiście nie zaszczepione, choć ci, co wiedzą lepiej, twierdzą, że zmarło mimo szczepienia, tylko źli ludzie mówią, że odwrotnie (ew. że zmarło wcale nie na odrę, bo odra to lekka choroba), bo biorą kasę wiadomo od kogo.
gość :
Ale z tego wynika, że JKM nie jest kreacjonistą. To co z niego za konserwatysta?
Globalny Śmietnik :
Dawno, dawno temu, była książka (nie Sękowskiego) popularna o chemii (chyba biała okładka z takim drzewem na którym rosną pierwiastki) i tam było sporo o pH i roztworach buforowych.
No ale, to dla dinozaurów, dziś takich rzeczy chyba nie ma w programie.
dranica :
Było zaszczepione na prawie wszystko, tylko na odrę nie. Przynajmniej według spiegel.online.
janekr :
JKM nie uważa kreacjonizmu za teorię naukową. Prawidłowo widzi w kreacjonizmie akt wiary. I wydaje się wierzyć na sposób deistów – bóg puścił w ruch mechanizm świata i zaprzestał interwencji. Natomiast owszem, JKM pisał wprost że teoria ewolucji wprawdzie jest naukowa, ale skwitował to krótkim “no i co z tego?”. Mianowicie JKM ma w głębokim poważaniu logikę i posługuje się pojęciem ewolucji jak wytrychem. Ewolucja jest wbudowana w mechanizm świata przez boga – który stworzył świat, więc i ewolucję. Świat który ewoluował i świat stworzony są od siebie nieodróżnialne, więc nie ma sensu dociekać jak było. To wszystko jest niespójne, wiem, wpiszcie w Googla “Korwin kreacjonizm”, drugi wynik zaprowadzi do artykulaska zawierającego mętne wywody streszczone przeze mnie powyżej.
cmos :
Ach, rozumiem, to teraz mądrale powiedzą, że nie dlatego zachorowało na odrę, że nie było szczepione na odrę, tylko że z powodu osłabienia organizmu innymi szczepieniami.
dranica :
A teraz w Niemczech zaczyna się dyskusja na temat wprowadzenia przymusu szczepień. Przy okazji podano statystyki i wyszło, że szczepialność na odrę (zwłaszcza drugiego szczepienia) przez ostatnie kilkanaście lat bardzo wzrosła, jeszcze nie przekroczyła 95%, ale już blisko.
Wbrew działalności antywacków.
RobertP :
Może Jerzy Stobiński “Chemia i życie”, ale czy na okładce było drzewo?
EDIT: tak, Stobiński, NK 1974, s. 49 i 197. Ale na okładce są sine zlewki stojące jedna w drugiej jak matrioszki i jakieś kolorowe opary z nich wyłażą.
A propos “zakwaszenia” organizmu
http://polskabiega.sport.pl/polskabiega/12,105615,17485209,Co_odkwasza_organizm__Dynia__szpinak_i___.html
Środki na zakwaszenie organizmu reklamują przecież ostatnio w telewizorni. Eliminacid i jego przeuroczą stronkę zakwaszenie.pl
Czytając tekst koorwinka zdałem sobie sprawę, że zasada selekcji wstępnej przy głoszeniu bzdur działa także w odniesieniu do antywacków.
Dlaczego guru antywacków (jak Jaśkowski) gadają takie bzdury? Otóż chodzi o to, by mieli tylko takich wyznawców, którzy są idiotami i będą im ślepo wierzyć we wszystko, co powiedzą. Tylko tacy wyznawcy antywackowej religii pójdą w świat i bez mrugnięcia okiem będą te bzdury powtarzać. Tam znajdą kolejnych (ale tylko dostatecznie ograniczonych, którzy nie będą zadawać głupich pytań) i w ten sposób szybko powstają szeregi miernych ale wiernych wyznawców. Jak jest ich dostatecznie dużo, to łapią kolejnych, którzy nie chcą/nie mają czasu/idą za modą/itd. W ten sposób zaczyna się tworzyć masa wątpiących.
I mamy efekt kuli śnieżnej.
Dlatego też Jaśkowski i inne “ałtorytety” mają wśród swoich poglądów masę totalnych bzdur.
Na antywackową mantrę łapią się też ideolodzy, np. tzw. liberałowie (“ja będę sam decydował, bo co – mi nie wolno?”). Oni z kolei szukają jakiejkolwiek bzdury, która potwierdzi ich światopogląd (“moje dziecko – moja decyzja”). Są to osoby, które żeby udowodnić, że ich ideologia jest słuszna zrobią wszystko. Mówisz im, że istnieje prawo powszechnego ciążenia i że jak zepchną własne dziecko z 10 piętra na betonowy chodnik to zginie – a oni ci odpowiedzą, że to ich wybór, bo to ich dziecko. I że 100 lat temu był taki przypadek, że nie zginęło, co prawda piętro nie było dziesiąte tylko pierwsze, chodnika nie było tylko trawa, ale wolność przede wszystkim. Przykład jest specjalnie skrajny, ale ilustruje jak wyglądają niekończące się dyskusje z koorwinkami (jak ktoś dyskutował z takim kucem, to wie, o czym piszę). Ten stan umysłu można określić słowem mikkeloza (skrajne “cherry-picking” w celu udowodnienia swojej racji). Mikkeloza jest o tyle niebezpieczna, że koorwinkowcy zwykle odwołują się do prawd i wyższych zasad, by udowodnić jakąś bzdurę po drodze popełniając błędy logiczne. Przykładem takich błędów jest: skoro wczoraj o godzinie 13:35 nie zginąłem, to dzisiaj strzelając sobie z pistoletu prosto w głowę o 13:35 też nie zginę. A potem udowadniają, że ich zegarek dobrze chodzi i są w stanie dokładnie dobrać godzinę strzału.
Rozpisałem się, ale odnaleziony stary tekst Korwina z dawnych czasów mnie do tego natchnął. :-)
@ gość:
To by sugerowało że Jaśkowski i Korwin postępują logicznie i mają jakiś plan który konsekwentnie realizują – no bez jaj! Ja wiem że to trudno przyjąć do wiadomości ale naprawdę są ludzie po prostu durni – nie dorabiajmy do tego ideologii. Mnie ciekawi jakie procesy zachodzą w ich mózgach, muszą mocno odbiegać od normy. To byłoby ciekawe badanie.
@kataliza
Myślę, że Korwin i Jaśkowski nie są głupi a po obserwacji dłuższej tego pierwszego nabrałam przekonania że sam nie wierzy we wszystko to co wciska ludziom – co prawda nie jest to zaskakujące jeżeli mówimy o polityku, ale zwykło się patrzeć na Korwina z racji radykalizmu jakoś inaczej niż jak na sprawnego polityka.
Meanwhile we Wrocławiu:
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/3765583,zakazna-odra-we-wroclawiu-choroba-dotarla-do-nas-z-berlina,id,t.html
W komentarzach oczywiście festyn, podczas którego kilka osób (chyba tych samych zresztą) przerzuca się VAERSami czy też kto bardziej umie przeinaczyć wyniki badań naukowych o których gdzieś, kiedyś, bardzo dawno temu słyszał.
@kataliza
@Julia
Nie wiem, czy Jaśkowski i Korwin są głupi, czy robią to specjalnie. Efekt jest taki, że złapać się na ich teksty mogą tylko idioci lub ludzie, którzy nie potrafią samodzielnie myśleć lub sprawdzić tego, co ich guru piszą. Być może ich postępowanie jest przypadkowe, a to, że tak robią powoduje, że w z całego wachlarza świrów akurat Korwin i Jaśkowski święcą triumfy (mają masy zwolenników).
Korwin stosuje jeszcze jedną manipulację – prezentuje zwykle poglądy sprzeczne wewnętrznie. W ten sposób osoby ograniczone wybierają sobie z nich te, które im pasują. Jeszcze taki jeden mały niuans: w vademecum Korwin nie rozróżnia bakterii od wirusów. Są dwie możliwości: 1. jest tak ograniczony, że nie rozumie różnicy; 2. robi to specjalnie, by pozostawić jako czytelników tylko tych, którzy się na tym na tyle kompletnie nie znają, że im to nie przeszkadza. Opcja druga i tak jest realizowana (nawet nieintencjonalnie).
Przykład Korwina jest też o tyle dobry, że pokazuje pewien sposób myślenia: zamiast gromadzić fakty i wyciągać wnioski antyszczepionkowcy mają już gotowe wnioski i wyszukują fakty (lub je naciągają – co ma znacznie częściej miejsce), które potwierdzają ich światopogląd i opinie. Przykład: skoro dzieci mają autyzm po szczepieniach (gotowy wniosek) to wystarczy podać przykład znajomych, których dziecko ma autyzm i było szczepione (fakt). Takie rozumowanie jest nieracjonalne, ale działa na emocje (a to z kolei wyłącza myślenie).
“Efekt jest taki, że złapać się na ich teksty mogą tylko idioci lub ludzie, którzy nie potrafią samodzielnie myśleć lub sprawdzić tego, co ich guru piszą.”
To samo możnaby powiedzieć o fanach Żiżka czy neomarksistach. Myślę, że nie jest to odpowiednie wyjaśnienie fenomenu ludzi posiadających tego typu poglądy.
“Przykład Korwina jest też o tyle dobry, że pokazuje pewien sposób myślenia: zamiast gromadzić fakty i wyciągać wnioski antyszczepionkowcy mają już gotowe wnioski i wyszukują fakty (lub je naciągają – co ma znacznie częściej miejsce), które potwierdzają ich światopogląd i opinie.”
Sugerujesz, że większość ludzi w ogóle tak nie robi?
W rzeczywistości to, dlaczego ludzie przyjmują lub odrzucają jakieś przekonania, nie wiąże się ani z dowodami, ani z argumentami, ani z ich logiczną spójnością. Nawet bardzo często ludzie twierdzący, że u nich było inaczej, raczej racjonalizują swoje wybory post hoc. Dopóki ktoś łudzi się, że jest inaczej, i próbuje ich przekonać głównie racjonalnymi argumentami, dopóty jego zdolność do propagandy będzie niewielka. :P
Zaskakująco trzeźwy artykuł na “Kulturze Liberalnej”. Za to w komciach otchłań tak szeroka, że zaraz zamieni się w czarną dziurę (skomasowana głupota STOP NOP i korwinoidów).