Ach, te zwodnicze tytuły “Gościa”, hihi
Coś czuję, że to będzie hit na prawicy. Internetowe wydanie „Gościa Niedzielnego” od rana wali na głównej stronie tematem dnia: „Dzieci w homozwiązkach — fakty!”. A w leadzie artykułu „Gość” uderza z grubej rury:
Dzieci z tradycyjnych rodzin są znacznie szczęśliwsze i zdrowsze niż te wychowane przez pary jednopłciowe — wskazują badania przeprowadzone przez naukowców z amerykańskiego Uniwersytetu Texas w Austin.
Haha, tylko nie.
Owszem, naukowcy z Austin przeprowadzili badania na dużej grupie Amerykanów (trzy tysiące respondentów w wieku 18-39 lat) i owszem, wyszły im różne smutne statystyki, które „Gość” z chrześcijańską sumiennością wylicza — o myślach samobójczych, braku pracy i problemach ze związkami — tylko że owe wyniki nie dotyczyły dzieci wychowywanych przez pary jednopłciowe. Dzieci wychowywane przez pary jednopłciowe w ogóle nie są uwzględnione w wynikach, uwzględnione są za to osoby, u których jedno z rodziców angażowało się w związki (lub związek) z osobami tej samej płci, przy czym autor badania Mark Regnerus nie dopytuje, czy było otwartym czy skrytym homoseksualistą albo czy był to np. pojedynczy epizod — a w opisie badania przyznaje sam, że nazywanie ich Mamą Lesbijką i Tatą Gejem jest umowne:
In the results section, for maximal ease, I often make use of the acronyms IBF (child of a still-intact biological family), LM (child of a lesbian mother), and GF (child of a gay father). It is, however, very possible that the same-sex romantic relationships about which the respondents report were not framed by those respondents as indicating their own (or their parent’s own) understanding of their parent as gay or lesbian or bisexual in sexual orientation. Indeed, this is more a study of the children of parents who have had (and in some cases, are still in) same-sex relationships than it is one of children whose parents have self-identified or are ‘‘out’’ as gay or lesbian or bisexual. The particular parental relationships the respondents were queried about are, however, gay or lesbian in content.
W sekcji z wynikami dla ułatwienia używam skrótów PR (dziecko z pełnej rodziny), ML (dziecko lesbijki) i OG (dziecko geja). Jest jednak bardzo możliwe, że zgłoszone przez respondentów związki rodzica z osobą tej samej płci nie oznaczały, że respondent (lub sam rodzic) określał ich orientację jako homo- lub biseksualną. Jest to bardziej badanie dzieci, których rodzice przebywali (lub w niektórych wypadkach wciąż przebywają) w związku z osobą tej samej płci, niż badanie dzieci homo- czy biseksualistów. Poprosiłem jednak respondentów o określenie, czy chodzi o związki męskie, czy kobiece.
Osób wychowywanych przez pary homoseksualne udało się wylosować w próbce jedynie kilka, co sam autor przyznaje w swoim blogu.
Do tego jeśli np. respondent pochodził z rozwiedzionej rodziny, w której jeden rodzic miał epizod homoseksualny, Regnerus wrzucał go do worka „homoseksualny rodzic”, nie do worka „rozwiedziona rodzina” — jak rozbrajająco tłumaczy, żeby zwiększyć liczebność grupy, która go najbardziej interesowała. W związku z tym w efekcie końcowym mamy grupy: „pełna rodzina”, „adopcja”, „późny rozwód lub opieka naprzemienna”, „wczesny rozwód, nowy związek”, „samotny rodzic”, „inne”. A „rodzic z epizodem homoseksualnym” gromadzi przedstawicieli wszystkich tych grup. Regnerus nie porównuje np. dzieci wychowywanych przez samotnych homoseksualistów z dziećmi wychowywanymi przez samotnych heteroseksualistów.
Czego więc dowiedzieliśmy się z badania? Najwyraźniej tego, że rodziny, w których rodzice są różnej orientacji seksualnej, są bardziej nieszczęśliwe od innych. Well, duh!
Podczas pisania notki odnalazłem artykuł, którego autor przeanalizował to badanie dużo dokładniej niż ja, więc mniej więcej od połowy pisania zrzynałem posiłkowałem się jego tekstem (komcionauta Jubal podrzuca link do kontynuacji). Samo badanie jest również dostępne za darmo w całości.
P.S. Przepraszam redakcję „Gościa”, notkę pisałem na szybko, nie zauważyłem, że przepisaliście po prostu newsa KAI. Nie wy jedni też nie zweryfikowaliście tekstu, „Fronda” też jedzie tym samym leadem. Soraski, „Gościu”, soraski!
login99195 :
Ej, ale co innego jak gej ma żonę czy partnerkę, z którą ma dziecko, a potem sobie wraca do gejowania, a co innego jak dwóch gejów chce mieć dziecko from the scratch.
mietek_1899 :
Wiesz, zrób może w excelu tabelkę, na jakie grupy dzielisz gejów i zakrzyżykuj, którym pozwalasz mieć dzieci, bo się można pogubić w tych twoich “ale co innego jak”
bart :
Zaplusikowałabym, gdyby była możliwość.
bart :
Obawiam się, że przy takiej liczbie wiernych czytelników serwer by ci wymiękł, chyba, żebyś zaoutsource’ował.
vauban :
Czy jesteś w stanie sobie wyobrazić niebezpiecznie inteligentny tekst literacki ‘antyaborcyjny’?
janekr :
Trudna sprawa, musiałby być inteligentnie konserwatywny jak “Biesy”, których wymowa odstręcza, albo inteligentnie teistyczny, jak “Bracia Karamazow”, którzy dla ateisty nie muszą jawić się jako agitka (mimo intelektualnego sprzeciwu, jaki budzi lektura). Więc trzeba by tu antyaborcyjnego Dostojewskiego. Kandydatów, zwłaszcza u nas, nie widzę.
janekr :
A challenge!
login99195 :
Ojej… ta kwestia jeszcze nie wyjaśniona?
Mietkowi chodzi o to, że para homoseksualna nie może mieć potomstwa.
DISCLAIMER 1: “nie może” oznacza, że bez pomocy technologii dłubania w genach taka para nie doczeka się potomstwa. Ever.
DISCLAIMER 2: potomstwo – jeden lub więcej egzemplarzy gatunku rodziców z ich wspólnym, zrekombinowanym DNA.
DISCLAIMER 3: “nie może” nie oznacza, że Mietek “nie pozwala”, tylko, że jest technicznie niemożliwe powstanie potomstwa będącego pochodną genów partnerów będących na bezludnej wyspie.
Tabelka w Excelu będzie miała 3 wiersze (abo dwa, jak ktoś woli macierze):
pan+pan -> nie może
pani+pani -> nie może
pani+pan -> może
Natomiast większość komcionautów uważa, że “może” jest w każdym wierszu, bo “może” oznacza, że dzięki adopcji, surogacji, in vitro & wot not każda para może mieć dziecko w sensie “formalnym” – “to jest moje dziecko, bo tak je sobie nazywam”. Przy okazji – ostatni wiersz może mieć dopisek “sposób naturalny rozumiany przez frondystów”
dink :
Ja wiem, o co mu chodzi, tylko nie bardzo rozumiem, co wprowadzenie takiego rozróżnienia nam mówi. Wtedy po jednej stronie masz związki płodnych kobiet z płodnymi mężczyznami, po drugiej – związki niepłodnych kobiet z płodnymi mężczyznami, niepłodnych mężczyzn z płodnymi kobietami, niepłodnych kobiet z niepłodnymi mężczyznami, związki homoseksualistów, związki adopcyjne, osoby samotne. No i właściwie co nam z tego wynika?
mietek_1899 :
Czyli chetniej pozwolisz na posiadanie dziecka gejowi-chujkowi, niz parze uczciwych gejow?
czescjacek :
Bredziesz, Eli tez sie moglby wypowiedziec. “my” = “spoleczenstwo”.
Oh wait, zapomnialem ze pani Thatcher powiedziala, ze nie ma spoleczenstwa.
ramone.alcin :
No ja chętnie usłyszę, czy dla gejów stawianie pytania “czy mamy dawać dzieci homoseksualistom” nie jest podszyte wypychaniem ich ze zdrowej społeczności. Ja tam coś złego słyszę, ale może to paranoja.
bart :
No oczywiscie, w idealnym spoleczenstwie takiego pytania by nikt nie stawial. Ale wina za wykluczenie nie lezy po stronie tych ktorzy odpowiadaja na to pytanie “a czemu nie?”.
Inaczej mowiac, chora czescia spoleczenstwa sa tacy kolesie jak mietek, a nie geje.
Ale chyba wszyscy widzimy, że potencjalnie para lesbijek ma teraz łatwiej niż para gejów, bo zawsze jedna z nich może: (a) zajść w ciążę drogą naturalną jeśli jest z grupy “bi”, (b) poddać się inseminacji/in vitro nawet w anty-homo kraju udając samotną kobietę względnie kombinując sobie lewego “partnera” na wizyty w klinice. Gejom zostaje adopcja lub wychowywanie dziecka naturalnego z wcześniejszego związku hetero, ew. jakieś straszliwe kombinacje z surogatkami. Myślę, że głównie to chciał Mietek przekazać, tylko się zaplątał.
ramone.alcin :
Zobacz, że poza niszami typu nie wiem, Homiki.pl, albo Blogdebart (pod warunkiem, że Eli nas zaszczyci), to nawet głosy “pro” to w najlepszym wypadku jakiś światły heteroseksualny Żakowski, godzący się na oddanie “im” dzieci; ile w mejnstrimowych mediach jest osób otwarcie homo? W mejnstrimowej polityce?
czescjacek :
No wlasnie, jakies tchorzliwe te geje, hmm.
Trochę chyba missuję pointa, że znaczy że co? Homoseksualiści za mało się angażują, czy coś? Czy może homoseksualiści tak naprawdę nie chcą adopcji a to heteroseksualiści im wmuszają czy wmawiają? dongettit…
Generalnie wszystkim, którzy imputują, że adopcja dzieci przez pary homoseksualne to szkoda dla psychiki tychże dzieci polecam ten wywiad http://www.polityka.pl/kraj/wywiady/1501177,1,debata-geje-powinni-miec-dzieci.read
I dajcie już se na luz z powtarzaniem niczym nie potwierdzonych fantazji o mechanizmach psychologicznych.
swillo :
Niekoniecznie. W propagandzie “pro-life” łatwo o inteligentną manipulację polegającą na uniwersalizacji doznań jednostkowych. Mogę sobie wyobrazić dobrze napisany, bardzo wzruszający opis sytuacji, w której bohaterka żałuje decyzji o aborcji. Sugestia “więc najlepiej zakazać w cholerę, żeby żadnej innej kobiety na to nie narażać” nie musiałaby się tam pojawić nawet najdelikatniej zawoalowana – a i tak by to ludzie tak intepretowali. Natomiast rzeczywiście na horyzoncie nie widać autora, bo do napisania takiej książki trzeba by się umieć bardzo dalece wczuć w sytuację bohaterki – jakoś sobie nie wyobrażam polskich prawicowych autorów, którzy erotykę opisują jak w fantazjach gimbusa, żeby coś takiego im wyszło.
harkonnen2 :
Że mejnstrim jest tak cholernie homofobiczny, że nawet głosy za emancypacją LGBT są z deka homofobiczne
czescjacek :
To trudno.
janekr :
Tak, ale nie spodziewam się go nigdy ujrzeć na oczy.
ramone.alcin :
W przypadku geja-chujka (jak go nazywasz) nie ma nic do pozwalania. Jeśli miał wcześniej dziecko ze swoją żoną/partnerką, która następnie go opuściła/zmarła/cokolwiek i dziecko zostało przy nim, to co tu jest do pozwalania? Natomiast w przypadku dwóch gejów, którzy by chcieli mieć dziecko “ze sobą”, to w dzisiejszych czasach jest to technicznie niemożliwe, więc kombinują z adopcjami itp. I tu każdy się może wypowiadać, czy się zgadza czy nie. Ja się nie zgadzam, bo mi się wydaje, że będzie to ze szkodą dla dziecka, nie że geje źli, ale że dzieci w szkole złe i będą sobie żartować na przykład. A po drugie nie uważam, żeby prawo do posiadania adoptowanego dziecka było jakąś superważną potrzebą, którą powinno gwarantować państwo (nawet jeśli tylko przez niewykluczanie przy ocenie).
mietek_1899 :
Ale dla mnie właśnie leciutko obrzydliwe jest wypowiadanie się, “czy się zgadzam, czy nie”. Jak to zgadzam? To jest upokarzające traktowanie grupy społecznej właściwe osobom, które przypuszczalnie nigdy nie zostaną poddane takiemu osądowi, bo tworzą normatywne komórki społeczne, bo są w odpowiedniej klasie społecznej, mają odpowiednią orientację seksualną i odpowiedni kolor skóry.
Tu też mi troszeczkę pawik wychodzi, bo to kołowy argument z homofobicznej troski. Homofobiczne społeczeństwo nie pozwala gejom adoptować dzieci, bo społeczeństwo jest homofobiczne.
Co to znaczy “gwarantować”? I jak powyższa wypowiedź ma się do adopcji przez pary heteroseksualne?
mietek_1899 :
Na przykład tak jak teraz żartują i żartowali z tłuściochów, okularników, kujonów, dzieci alkoholików, dzieci z biednych rodzin, dzieci ludzi wykonujących prace uważane przez gówniażerkę za “uwłaczające”… Innymi słowy, żaden argument, bo jak nie ten to znajdzie się tysiąc innych powodów, żeby śmiać się z kolegi dwie ławki dalej i wrzucić mu gumę do żucia we włosy, albo powiesić spodenki od WF na lampie.
mietek_1899 :
A czy zgadzasz sie na adopcje dzieci przez a) religijnych Zydow, b) Swiadkow Jehowy, c) rudych?
Niewykluczanie przy ocenie to nie jest gwarancja prawa do posiadania dziecka. Poza tym, spojrz na to z drugiej strony — dlaczego odmawiasz dziecku prawa do bycia adoptowanym przez mozliwie jak najlepszych rodzicow?
harkonnen2 :
Mnie stygmatyzowali bo a) matka samotna i b) nauczycielka. Jakos przezylem. Gowniarz chowany przez gejow tez przezyje. I tak mu bedzie lepiej niz w domu dziecka.
bart :
Jeśli teraz stan prawny w PL nie dopuszcza adopcji przez pary homo, to aby to się zmieniło, potrzebna byłaby zmiana prawa. Kto zmienia prawo? Z kosmosu jest przysyłane? Czy na posłów plus wyborców powinien zstąpić duch święty i w cudowny sposób zmienić im poglądy w tej sprawie? Czy mogę się nie zgadzać na takie prawo, które zabroni np. oddania dziecka do adopcji parze alkoholików? Mając pogląd na alkoholików mogę też mieć pogląd na gejów. Nie porównuję gejów do alkoholików. Mogę mieć pogląd na każdą rzecz, którą reguluje prawo, uważając że prawo jest słuszne lub niesłuszne i należy je zmienić.
ramone.alcin :
a) to zależy od kontektsu społecznego, w Polsce pewnie nie, w Izraelu tak
b) jak wyżej, tylko nie wiem, gdzie świadkowie Jehowy stanowią większość
c) nie mam nic przeciwko
mietek_1899 :
Oczywiście, możesz stereotypizować dowolną grupę społeczną.
A czy dzieci o innym kolorze skóry mogą chodzić do polskich szkół? Przecież na pewno dokuczają im koledzy. Czy polskie kobiety mogą rodzić dzieci czarnym mężczyznom w Polsce?
harkonnen2 :
oj, nie – rodzice geje to nie to samo co bycie niezamożnym czy grubym. Kpiny z tych ostatnich wygasają w okolicach liceum. A od gejów wyzywają się ludzie zupełnie dorośli
mietek_1899 :
Ktoś ośmielił się powiedzieć, że twoje poglądy są mu obrzydłe, to jak CENZURA MYŚLI!!!!11
@ bart:
Nie trolluj. Dzieci innego koloru chodzą do polskich szkół i z tego, co sam widziałem, nie ma z tym problemu.
Ale nawet gdyby pary gejowskie nie miały formalnego zakazu adopcji, to uważam że kryteria oceny par ubiegających się o dzieci (a jak ktoś wcześniej pisał, to wcale nie jest tak, że dzieci jest górką, lecz raczej pary czekają w kolejce i przechodzą jakiś maraton prób) powinny faworyzować pary hetero plus oczywiście inne warunki, typu normalna rodzina (wiem, będzie oburz). Jak pisałem na początku, w Europie nikt nie odbiera dzieci złym rodzicom, o ile nie są drastycznie źli. Ale czym innym jest nie odbierać złym (naturalnym rodzicom) a czym innym jest dawać złym. Przy dawaniu można sobie zaostrzyć kryteria.
@dink
Ale zasadniczo jeśli nie kandydujesz na premiera to takiego dajmy na to pracodawcę zwykle mało obchodzi kim są/byli twoi starzy i gdzie stali.
mietek_1899 :
Dlaczego więc zakładasz, że inaczej będzie z dziećmi homoseksualistów?
Ale dlaczego właściwie? Jakie są ku temu podstawy? Oprócz “chłopiec, dziewczyna – normalna rodzina”?
kotek.filemon :
z ciekawostek bolandzkich – podobno na polskim akcie urodzenia nie ma możliwości w rubryczce matka wpisać “brak” lub “nieznana”, tak jak przy ojcu. jakie to niesie trudności przy korzystaniu z usług surogatki, można sobie wyobrazić
dink :
Weź się chwilę zastanów nad tym, co napisałeś (hint: jakie szanse ma chłopak z Mycisk Niżnych na liceum w porównaniu z chłopakiem, którego rodzice są przynajmniej LMC).
mietek_1899 :
Ale w takim wypadku to zaraz dojdziemy do momentu, w którym padnie magiczne stwierdzenie, że adopcja to czysty egoizm (w pejoratywnym znaczeniu). Co zresztą do pewnego stopnia jest prawdą.
@ ann_gelica:
Bo tak jest. Para starająca się o adopcję chce przede wszystkim sobie zrobić dobrze, dziecku przy okazji też, ale to ich popęd rodzicielski jest napędem. Może wyjątkiem są rodziny zastępcze, które mają kilkoro adoptowanych dzieci albo rodzinne domy dziecka.
mietek_1899 :
(ironia on)
No i to jest przecież świetny powód, żeby w ogóle zakazać adopcji (może poza wspomnianymi przez ciebie rz czy rdd). Dziecko to nie paczka pod choinkę (skoro bocian nie chce przynieść), żeby sobie chcieć i dostać. Nawet jeżeli się długo za tą paczką chodzi. I jeszcze od państwa? Socjalizm, pfft.
(ironia off)
Teraz serio – potencjalną stygmatyzację dziecka da się wyeliminować przez procedurę stosowaną do wszystkich adoptujących. Wywiad środowiskowy. Nie trzeba nic nowego wymyślać. Tylko ja mam na myśli sprawdzenie, czy sąsiedztwo jest życzliwie nastawione do pary (czyli standard), a nie szukanie dziury w całym w postaci zaglądania komuś do sypialni.
By the way – ma ktoś coś do par, które robią w “łóżku” coś bardzo daleko od pewnych norm (sado-maso chyba pod to podpada?), a które chcą adoptować dziecko? I mam na myśli pary heteroseksualne, oczywiście.
ann_gelica :
Zależy, czy “bardzo daleko od pewnych norm” oznacza również włączanie do praktyk adoptowanego dziecka.
mietek_1899 :
1) dzieci w pewnym wieku jest górką, tylko niemowląt z uregulowanym statusem prawnym jest niewystarczająco dla wszystkich
2) proces adopcyjny (kursy, szkolenia, egzaminy, wizyty pracownikow socjalnych) trwa minimum kilkanascie miesięcy. U mojej siostry, która miała mega przyspieszoną procedurę z racji śmierci jej biologicznego noworodka, trwało to 15 miesięcy, mówiła, że tylko ona miała takie szczęście, reszta czeka latami. W większości przypadków ze względu na nieuregulowany status prawny. Niektórzy sami wykruszają się po 5 latach oczekiwania, niektórych dopada zbyt duża różnica wieku rodzic – dziecko.
3) powinny faworyzować pary hetero – troll harder, homofobie, niestety czescjacek ma 100% racji pisząc o podejściu mainstreamu, gosciu z opinią jak twoja to w polskich mediach typ #prawdalezyposrodku, mam nadzieję, że jak skończą was wyśmiewać w zachodniej cywilizacji smierci, to zmienicie wreszcie zdanie i obowiązujące prawo.
Co zresztą podsuwa smutną konstatację, że nawet jak ktoś wreszcie zmieni prawodawstwo na niedyskryminujące, to i tak u nas połowa ośrodków adopcyjnych to ośrodki katolickie, a druga połowa ma większość staffu opiniującego z nadania katolickiego. Moja siostra musiała przynieść opinię od proboszcza (w ośrodku, który uchodzi za mało katolicki). Potrwa całe pokolenie, zanim coś zmieni się na lepsze (no chyba że zaczniemy chodzić do sądu)
http://www.lifesitenews.com/news/last-uk-catholic-adoption-agency-loses-appeal-over-gay-adoption
harkonnen2 :
Nie miałam na myśli łamania prawa.
bart :
Dlatego, że choć normalnie w naturze występują związki gejowskie czy ogólnie homo, to nie mają one dzieci (własnych – pomijam kwestie już wspominane, typu “odziedziczenie” dziecka po związku geja z kobietą). A adopcja powinna się kierować zasadą, że przekazujemy dziecko najlepszym z możliwych rodziców, więc nie wiem jak para gejowska może spełnić takie kryterium.
Ale przecież jedno z drugiego nie wynika!
Oraz argument z natury jest słaby – słyszałeś o pingwinach, które dupczyły swoich martwych pobratymców? Natura!
@ bart:
Słyszałem nawet o ludziach, którzy – jak to nazywasz – dupczyli swoich martwych pobratymców. Tylko my ludzie nazywmay to odstępstwem od normy, a nawet czasem przestępstwem. Czy z nekrofilii mielibyśmy coś wyprowadzać?
bart :
Tu cię zgubiłem. Co nie wynika z czego?
mietek_1899 :
No więc powstrzymaj się łaskawie przed używaniem argumentu o występowaniu w naturze, bo jest on tak słaby, że aż przykro. No i co z tego, że “w naturze” geje nie mogą mieć dzieci?
Z faktu, że gej nie może zapłodnić geja, nie wynika, że para gejowska nie może być najlepszymi z możliwych rodziców.
mietek_1899 :
W takim razie nie powinnismy pozwalac na adopcje parom bezplodnym. W naturze bezplodni sie nie rozmnazaja.
A juz *NA PEWNO* nie powinnismy oddawac dzieci pod opieke osobom ktore dobrowolnie zrezygnowaly z zycia seksualnego. Przeicez to jest jeszcze bardziej nienaturalne i moze doprowadzic do dziwnych sytuacji.
Oh wait…
bart :
Mietek widac uwaza, ze glowna rola ojca w rodzinie jest bycie Dawca Nasienia.
mietek_1899 :
Raczej się zgubiłeś we własnej argumentacji.
mietek_1899 :
Pierwszą przesłanką twojego rozumowania jest “do adopcji przekazujemy dziecko najlepszym z możliwych rodziców”.
Drugą przesłanką jest “gej z gejem nie może robić dzieci”.
Wnioskiem jest “gej z gejem nie mogą być najlepszymi możliwymi rodzicami”.
Otóż ten wniosek nie wynika z przesłanek.
Wynikałby z tych przesłanek, gdyby “najlepsi z możliwych rodziców” oznaczało “tych, którzy mogą robić dzieci”.
Ale nie oznacza.
Chyba, że przez “najlepszych z możliwych rodziców” rozumiesz “tych, co mogą najwięcej napłodzić”.
Wtedy popełniasz błąd ekwiwokacji, bo “rodzice” może oznaczać zarówno “robiących dzieci”, jak “wychowujących dzieci”. Często są to ci sami ludzie, ale wcale niekoniecznie.
Ponadto przemyśl rozumowanie:
Choć normalnie w naturze występują niepłodne związki męsko-damskie, to nie mają one dzieci. A adopcja powinna się kierować zasadą, że przekazujemy dziecko najlepszym z możliwych rodziców, więc nie wiem jak niepłodna para heterycka może spełnić takie kryterium.
Cholera, za długo piszę i wychodzą komcie nieaktualne.
ramone.alcin :
No właśnie! Świetny przykład. Czy jesteś przeciw temu, żeby księża mogli adoptować dzieci (gdyby chcieli)? Bo ja tak. A z waszej argumentacji wynika, że przecież teoretycznie również mogliby się łapać do zbioru najlepszych z rodziców…
mietek_1899 :
Czyż ubodzy naśladowcy Chrystusa mogą zapewnić dziecku utrzymanie?
Gammon No.82 :
Dziecko mogłoby zbierać na tacę
mietek_1899 :
Czyli adoptowane dziecko ma żebrać na sutannowego ojca, a ty nadal twierdzisz, że to się łapie do zbioru najlepszych z rodziców?
@ Gammon No.82:
Nie, ja tak nie twierdzę. Ja jestem przeciw adopcji przez księdzów. Pisałem o tym. Przeoczyłeś.
mietek_1899 :
W takim razie wskaż, kto jest za, a przynajmniej uzasadnij, skąd ci się wzięło to zdanie:
W którym miejscu wynika?
Gammon No.82 :
W tym miejscu, gdzie mówią, żeby nie wykluczać nikogo z założenia (np. gejów, rudych, świadków Jehowy, religiinych Żydów, więc ja sobie dodałem księdzów, bo też dlaczego nie – trolling oczywiście). Wykluczać tylko przez zło oczywiste, typu pijacy, bijący dzieci. Ale tu mi się automatycznie włącza obrona pijaków – dlaczego pijak jest zły dla dziecka z założenia?
mietek_1899 :
Ale serio, nie wykluczaj księdzów. Zastanów się natomiast, czy mogą oni spełnić tak rudymentarne warunki, jak łożenie na utrzymanie adoptowanego dziecka. Zaś o przysposobieniu orzeka sąd opiekuńczy (art. 117 § 1 k.r.io.), który niezwłocznie zapyta: a kasę xiąc ma? ale taką własną, a nie parafii?
mietek_1899 :
Poszukaj sobie info na temat DDA
Ogólnie zmierzałbym do tego, że realny xiąc się nie nadaje nie z tego powodu, że jest xiącem.
Gammon No.82 :
I jeszcze cytat z Barta, tylko podstawiłem księdza za geja:
“Mnie się zawsze wydawało, że postulat adopcji dla par księdzów to jest po to, żeby pary księdzów, które pragną mieć dzieci, mogły dzieci wychowywać. Bo właściwie to dlaczego nie?”
harkonnen2 :
Przereklamowane, jak cała psychologia. Według tych kryteriów, to sam jestem DDA i nie czuję z tego powodu żadnych, ale to żadnych problemów.
Zią, ty naprawdę nie kumasz różnicy między: dwoje ludzi tej samej płci funkcjonujący normalnie w społeczeństwie, a zasadniczo funkcjonujący niejako obok członek silnie shierarchizowanej organizacji religijnej?
Gammon No.82 :
Przecież księdze są w powszechnej opinii bogaci, więc akurat tutaj nie widzę problemu. Może wysokim PIT-em się niw wykażą, ale na tle swoich owieczek, to raczej nie biedują.
Właśnie, najbardziej liczą się osobiste odczucia mietka i to, co w jego pojęciu jest naturalne i słuszne. Para gejów z dzieckiem – niesłuszna, DDA – niesłuszne i przereklamowane. Mietek, nasz Rozstrzygator.
mietek_1899 :
To, że nie czujesz, nie znaczy, że ich nie ma.
mietek_1899 :
No więc właśnie potraktujmy to śmiertelnie serio i jak się naprawdę zgłosi para xionców, to zastosujmy do nich te same kryteria, co do wszystkich innych.
@ harkonnen2:
Funkcjonujący normalnie w społeczeństwie? Hello? Wiem, już tu było, że argument kołowy, ale po pierwsze homofobia jest faktem, a po drugie to przez tysiąclecia ucierania się społeczeństw z różnymi rolami społecznymi to akurat geje słabo sobie wypracowali opinię świetnych wychowaców dzieci (już nawet nie chcę wspominać o tym linku z GB podrzuconym wcześniej, bo nie mam zdania, czy gej to automatycznie pedofil, a niechby nawet w 30% – po prostu nie wiem)
harkonnen2 :
To akurat wiem. Gdybym poszedł do psychologa albo na warszaty z oddychania dupą, to na pewno by mi udowodnili, że jakieś problemy mam.
mietek_1899 :
Note to self: daję disclaimera, żeby nie było – geje funkcjonują w społeczeństwie, ale mój sprzeciw budzi twierdzenie, że funkcjonują jako rodzice.
mietek_1899 :
Zaraz dostanę ataku mieciofobii. Ale mieciofobia będzie moją własnością, nie twoją. Skoro tak, twoja zdolność do adoptowania dzieci nie zmniejszy się.
Gammon No.82 :
No widzisz, i to jest IMO zjadanie własnego ogona. Bo ty byś teraz serio dał parze ksiendzów to biedne dziecko do adopcji, a ja bym nie dał (zakładając że księdze spełniają wszelkie inne kryteria).
Gammon No.82 :
Nie za bardzo łapię o co ci chodzi, ale gwoli wyjaśnienia, nie zamierzam adoptować dzieci (z zalożenia, nigdy nie chciałem, jeśli już to w sytuacji awaryjnej typu, umierają jacyś moi bliscy, zostawiają dzieci i ja jestem pierwszy w kolejce do zaopiekowania się tymi dziećmi)
Widzę, że temperatura komciowania opadła. Podejrzewam mecze. Ja akurat oglądam wszystkie mecze, ale ponieważ mam podzielną uwagę, więc komciuję i oglądam. ESP-IRL 0:0 so far
mietek_1899 :
No i nieaktualne
mietek_1899 :
Pokaż mi tę Parę Idealnie Sferycznych Xiąców, a ja wtedy rozważę, czy spełniają kryteria ustawowe. Nieważne zresztą, co ja. Ważne, że sąd powinien rozważyć, jeśli taka sytuacja się zdarzy.
Sadzisz pytaniami z gatunku “a co jak Pan Cthulhu i Pani Alienowa będą chcieli adoptować?”
Przecież widzę.
Tej, a nie było jakoś tak, że generalnie to adopcje i tak są b. często przeprowadzane w bliskiej rodzinie (dzieci rodzeństwa, wnuki itp.)? I jest ta psychoewo koncepcja, jeśli kogoś krrręcą te klimaty, że homoseksualiści są po to, żeby opiekować się dziećmi bliskiej rodziny?
Gammonie, Mietek ci już odpowiedział: Ty byś serio dał Panu Cthulhu i Pani Alienowej to biedne dziecko do adopcji, a on by nie dał (zakładając że Pan Cthulhu i Pani Alienowa spełniają wszelkie inne kryteria).
Zapomina mu się, celowo bądź nie że Jeśli Pan Cthulhu i Pani Alienowa będą spełniać kryteria to już nie będą Panem Cthulhu i Panią Alienową.
Psychoewo jest przereklamowana…
harkonnen2 :
Och jasne, ale skoro Mietek do niej luźno nawiązuje, to niech ma.
czescjacek :
TAK
bigu :
POINT
bigu :
Bo zabiorą im legitymacje. Tak!
Kac :
Bzdura. Nie ma czegoś takiego jak “międzynarodowe umowy adopcyjne”. Decyduje kodeks rodzinny i opiekuńczy
mietek_1899 :
Bzdura. Nie ma przepisu wykluczającego homoseksualistów z adopcji.
@ mietek_1899:
Ale głównie o to własnie chodzi.
Dziecko żyje z rodzicem biologicznym, rodzic jest w zwiazku homoseksualnym, po rozwodzie, lub smierci partnera. I teraz powiedzmy sam umiera. Komu przypada dziecko?
No przeciez nie dziewczynie matki.. idzie do domu dziecka, chyba, ze byla wczesniej deklarowana adopcja ze wskazaniem. A wy tylko o facetach..
invinoveritas :
Super, to o czym w’gle dyskutujemy?
A teraz poważnie – podejrzewałem, że nie ma. Ale za to są kryteria, pewnie niezbyt jasno i niezbyt gdzie opisane, jakim parom i za co się te biedne dzieci przyznaje. I wg tych kryteriów w realiach PL homo nie mają szans. Podobnie zresztą jak księdze.
A teraz na TVP HD jest właśnie rodzina – ksiądz, mama i dziecko. Czyli da się (hint: ojciec mateusz)
dink :
Tylko tacy debile jak ty, u innych to wygasa w liceum.
mietek_1899 :
Pierdolisz, ze podejrzewałeś. Pisałeś wyraźnie: “teraz stan prawny w PL nie dopuszcza adopcji przez pary homo”.
A dyskutujemy o twojej głupocie.
lysaczi :
Bzdura.
invinoveritas :
No pisałem. Bo tak mi się wydawało. A czy dopuszcza? Ale wszyscy dyskutanci polemizując ze mną potwierdzali to. OK, przyznaję się do błędu, jeśli to był błąd (bo nadal nie sprawdziłem wszystkich dzienników ustaw). Ale meritum pozostaje chyba bez zmian – pary homo mają chyba w PL słabe szanse na adopcje. Chcesz w TYM TEMACIE polemizować, mądralo?
mietek_1899 :
Polemizować z “No pisałem. Bo tak mi się wydawało.”?! Chyba cię posrało.
I dziwię się, że inni dyskutują z “co kretynowi się wydaje”. Ja tylko pokazałem, że łżesz jak bura suka (ew. jesteś ignorantem).
invinoveritas :
Poczekaj, poczekaj. To jaki jest stan prawny wg ciebie? Zaraz zobaczymy kogo posrało.
A ja mam kolegę, który nie wierzy w homoseksualizm w ogóle. I co mam zrobić?
Przecież nie powiem mu, że go posrało. To nieładnie.
mietek_1899 :
Co zabawne, żaden akt prawny nie stanowi, że homoseksualizm jest przesłanką negatywną adopcji. Problem w tym, że nie ma regulacji, która ustanawia zakaz dyskryminowania ze względu na to kryterium, takiej jak np. w kodeksie pracy. W zasadzie to para homoseksualna mogłaby startować do adopcji, a potem walczyć w sądach, jeśli odrzuciliby ich kandydaturę ze względu na orientację. Nie zajmowałem się tym nigdy bliżej, więc nie wiem, czy ktoś już może próbował.
harkonnen2 :
Ale nie wpierajmy nikomu niczego. Takie właśnie mówienie “jak miałeś w rodzinie kogoś, to na pewno masz problemy!” jest przecież równie piętnujące, co “Czy pozwolić gejom mieć dzieci, nasze dzieci?” Jest taka ciekawa książka – Pozostać przy zdrowych zmysłach – poddająca w wątpliwość wiele popularnych przekonań.
Powiedziałem to ja, po terapii, ze swoimi problemami, syn ojca, który się zapił.