Home > Racjonalo > Pytania do antyszczepionkowców

Pytania do antyszczepionkowców

March 12th, 2012 Leave a comment Go to comments

I tak to się kręci. Kontakt z antyszczepionkowcami, wywołany poprzednią notką (którą Otchłań dostrzegła i skrytykowała), zaowocował u mnie wzrostem skłonności polemicznych, czyli mówiąc potocznie, chcicą na flejma. Zacząłem więc dyskutować na wallu Stowarzyszenia STOP NOP. Admini strony wytrzymali zadziwiająco długo, po czym zbanowali mnie i wycięli mi kilkadziesiąt pracowicie nagryzmolonych filipik, respons i ripost, zapewne dlatego, że w fafdziesiątą wypowiedź ośmieliłem się wpleść link do własnej notki. Mój błąd, na nieprzyjaznym terytorium nie należy dawać adminom okazji do banu pod pretekstem spamowania. (update: wszystkie moje wpisy w dyskusji „magicznie” wróciły i można je przeczytać tu).

Nie napisałem w tym flejmie niczego odkrywczego, zadałem jednak kilka pytań, na które nie dostałem odpowiedzi albo dostałem takie, które mnie nie zadowoliły. Takich pytań zebrało mi się trochę z innych dyskusji, postanowiłem więc zebrać je w jednej notce, w nadziei, że już nigdy nie będę ich musiał zadawać. Nadziei, oczywiście, kompletnie bezpodstawnej, idiotycznej i żałosnej.

No to po kolei, drodzy antyszczepionkowcy.

1. Bardzo często w dyskusji powołujecie się na wykresy, z których wynika, że wprowadzenie szczepień nie wpłynęło zbytnio na liczbę śmierci w wyniku danej choroby (np. takie). Z tego co rozumiem, ma to dowodzić nieskuteczności szczepionek. Moje pytanie brzmi: dlaczego akurat śmiertelność bierzecie pod uwagę? Przecież to nie śmierci, ale zachorowaniu ma zapobiec szczepienie. Śmierć jest tylko jednym ze skutków ubocznych, ale jest też dużo innych efektów choroby, często okaleczających na całe życie. Dlaczego nie posiłkujecie się wykresami zachorowalności, np. takim albo takim?

Odpowiedź, którą dostałem od stowarzyszenia na Facebooku: „Bo tylko wtedy szkodzenie dzieciom w imię wyższego dobra da się usprawiedliwić”. Czy to oznacza, że dla stowarzyszenia STOP NOP, pochylającego się z troską nad każdym, choćby i urojonym przypadkiem powikłania poszczepiennego, nawet najpoważniejsze okaleczenie w wyniku choroby nie jest wystarczająco ważne?

2. Twierdzicie często, że epidemie, które szalały w Europie czy Stanach Zjednoczonych jeszcze w połowie XX w., wygasły nie z powodu szczepień, ale z powodu zmian w higienie, jakości odżywiania, opiece medycznej itd. Chciałbym się dowiedzieć, jaka zmiana w higienie, jakości odżywiania czy opiece medycznej nastąpiła w USA w połowie lat 50., powodując spadek zachorowań na polio — ale tylko na polio! — z prawie trzydziestu tysięcy przypadków w roku 1955 do trochę ponad trzech tysięcy w roku 1960, następnie do siedemdziesięciu dwóch przypadków w 1965 r.?

Odpowiedź, którą przeczytałem na dnie Otchłani: to nie było polio, tylko zatrucie DDT, głupie lekarze nie odróżnili, DDT wycofano, polio znikło.

3. Twierdzicie często, że dziecko powinno samo przechorować choroby wieku dziecięcego, bo wtedy nie dość że nabierze odporności na całe życie, to jeszcze zagrozi mu mniej powikłań niż w przypadku przechodzenia choroby w późniejszym wieku (a poza tym to niewinne choroby, praktycznie bez skutków ubocznych, po co przeciw nim szczepić w ogóle). Tak się składa, że model „1. Przechorować i nabrać odporności, 2. ????, 3. PROFIT!” funkcjonował jeszcze całkiem niedawno w wielu krajach. Na przykład w Stanach Zjednoczonych jeszcze w latach 60. nie szczepiono przeciwko różyczce, niewinnej chorobie wieku dziecięcego. Nie szczepiono — bo szczepionkę przeciw różyczce wynaleziono w 1966 r., a dopuszczono do użytku w 1969 r. Powtórzę jeszcze raz: nikt nie był szczepiony przeciw różyczce, odporność nabywało się wyłącznie przez przechorowanie, dokładnie tak, jak wy tego chcecie.

W latach 1962-65 przez Europę i USA przetoczyła się epidemia różyczki, swój szczyt osiągając w Stanach w latach 1964-65. A trzeba wam wiedzieć, drodzy antyszczepionkowcy, że ta choroba, choć łagodna dla dzieci, jest wręcz fatalna dla płodów. Jeśli kobieta w ciąży zarazi się różyczką do jedenastego tygodnia, ma 90-procentowe szanse, że jej nienarodzone dziecko dozna tzw. zespołu różyczki wrodzonej, zwanego również zespołem Gregga.

Jaki efekt przyniosła epidemia różyczki w USA? 11 tysięcy kobiet poroniło lub usunęło ciążę, 20 tysięcy dzieci urodziło się z zespołem Gregga, z czego 2100 umarło, 12 tysięcy ogłuchło, 3580 straciło wzrok, a 1800 doznało opóźnień w rozwoju umysłowym.

I mam takie pytanie: na pewno o coś takiego wam chodzi?

A jak już jesteśmy przy różyczce, to…

4. Jaka zmiana w higienie, jakości odżywiania czy opiece medycznej nastąpiła w USA w latach 70., powodując spadek zachorowań na różyczkę z pięćdziesięciu sześciu tysięcy przypadków w roku 1970 do szesnastu i pół tysiąca w roku 1975, następnie do niecałych czterech tysięcy przypadków w 1980 r.?

Na koniec chciałem powtórzyć pytanie, które zadałem w dyskusji na blogu „Bioetyka” (gorąco polecam ich wpisy o obowiązku szczepień: jeden, dwa, w komciach oczywiście Otchłań). Spytałem tam, czy ruch antyszczepionkowy dysponuje wiarygodnym i rzetelnym porównaniem statystyk powikłań poszczepiennych i powikłań po chorobach, przed którymi bronią szczepienia, wskazującym jednoznacznie na to, że szczepienia przynoszą więcej szkód niż korzyści. Ale ponieważ zaraz zaczęlibyście opowiadać o prof. Majewskiej i jej obłąkanym kalkulatorku, a poza tym dostałem od antyszczepionkowego komentatora „Bioetyki” zabawną odpowiedź o ruchach frykcyjnych i robaczkowych, więc i tu zakończę na lżejszej nucie, czyli kwestią, którą podniósł w komentarzach na moim blogu blogokomentator Vauban:

5. Dość powszechne jest wśród was przekonanie, że wyniki badań świadczących na korzyść szczepień są zafałszowane przez koncerny farmaceutyczne i że w ogóle nie można tym wynikom ufać. Wasza podejrzliwość jest tak wielka, że jeden z was posunął się nawet do zlustrowania portalu, z którego przytoczyłem newsa o badaniu („a ja tylko wskaże na jeden malutki fakt: sciencedaily należy do grupy ivillage.com, a iVillage Inc., is based in New York City, and is part of the NBC Universal Women & Lifestyle Entertainment Networks Group”). Skoro więc jednogłośny niemal konsensus świata nauki w kwestii dobroczynnego działania szczepień jest utrzymywany wyłącznie dzięki hojnemu sponsorowaniu lojalnych i bezlitosnemu prześladowaniu nieposłusznych naukowców przez wszechmocny spisek Big Pharmy, a obowiązkowe masowe szczepienia w Polsce wprowadzono w większości (a nawet chyba w całości) przed 1989 r., chciałem się dowiedzieć: które oddziały PRL-owskiej Polfy należały do spisku? Czy sugerujecie, że zimnowojenny podział na komunistyczny Wschód i kapitalistyczny Zachód był pozorny i macki Big Pharmy sięgały za Żelazną Kurtynę? Tak, jakby wszystkim sterował jeden wspólny rząd, można by powiedzieć: światowy? Powiedzcie, możecie na boczku, po cichutku: czy jesteście zaznajomieni z twórczością Davida Icke?

  1. March 26th, 2012 at 09:15 | #1

    mtwapa :

    Mam zagwozdke bo chyba w Starych Czasach (lata 80te) HBV mial byc wlasnie super-oporny na roznego rodzaju sterylizacje z wyjatkiem dlugiego autoklawowania.

    I to prawda, aczkolwiek procedury sterylizacji chemicznej, czy chemiczno-fizycznej są coraz bardziej skuteczne. Ale przeciwko wystarczającym efektom sterylizacji parowej świadczy właśnie statystyka lat 80-tych. Wtedy już zaprzestano używać wielorazowych igieł, endoskopów (sterylizowanych chemicznie) było jak na lekarstwo, główną przyczyna zachorowań były jednak zabiegi operacyjne, mimo stosowania sterylizacji parowej.

  2. March 26th, 2012 at 10:12 | #2

    @ Globalny Śmietnik:

    To wszystko aż się prosi o notkę.

  3. Gammon No.82
    March 26th, 2012 at 10:20 | #3

    O notkę się prosi coś jeszcze, ale to by trzeba kiedyś przegadać na gębę, nie w internetach.

  4. March 26th, 2012 at 10:21 | #4

    Żeby nie było wątpliwości – Globalnego Śmietnika się prosi ;)

  5. Gammon No.82
    March 26th, 2012 at 10:28 | #5

    bart :

    Żeby nie było wątpliwości – Globalnego Śmietnika się prosi ;)

    A ja mam na myśli ciebie, ale to nie dzisiaj.

  6. mtwapa
    March 26th, 2012 at 10:54 | #6

    Globalny Śmietnik :

    mtwapa :
    Mam zagwozdke bo chyba w Starych Czasach (lata 80te) HBV mial byc wlasnie super-oporny na roznego rodzaju sterylizacje z wyjatkiem dlugiego autoklawowania.
    I to prawda, aczkolwiek procedury sterylizacji chemicznej, czy chemiczno-fizycznej są coraz bardziej skuteczne. Ale przeciwko wystarczającym efektom sterylizacji parowej świadczy właśnie statystyka lat 80-tych. Wtedy już zaprzestano używać wielorazowych igieł, endoskopów (sterylizowanych chemicznie) było jak na lekarstwo, główną przyczyna zachorowań były jednak zabiegi operacyjne, mimo stosowania sterylizacji parowej.

    Ale to oznaczaloby ze 2mins @98Celsius zabijajace HBV to jakas totalna bzdura a sam HBV to stwor porownywalny z ekstremofilami z gejzerow kiedy o wytrzymalosc bialek na denaturacje chodzi. Nie “niemozliwe” ale jednak out of the line. Nie znam sie kurcze na wirusach: sa jeszcze jakies inne podobnie “niezniszczalne”?

  7. March 26th, 2012 at 11:05 | #7

    bart :

    @ Globalny Śmietnik:
    To wszystko aż się prosi o notkę.

    O dziekuję. Ale co ma być schwerpunkt notki? To, że dorośli powinni więcej zarabiać i pracować, zamiast się opierniczać?

    Dobry tekst na ten temat czytałem przed kilkoma tygodniami w “Wybiórczej”. Omawiano tam działalność księży-egzorcystów. Wreszcie na koniec przytoczono zdanie kilku księży do egzorcyzmów nastawionych sceptycznie. Jeden z nich powiedział ważną rzecz: Było takie hasło “ora et labora”. Demony czają się w ludzkim umyśle, człowiek zapierniczający od rana do wieczora nie potrzebuje egzorcyzmów i na wiele spraw ma bardziej wyważony i spolegliwy osąd.

    mtwapa :

    Ale to oznaczaloby ze 2mins @98Celsius zabijajace HBV to jakas totalna bzdura a sam HBV to stwor porownywalny z ekstremofilami z gejzerow kiedy o wytrzymalosc bialek na denaturacje chodzi.

    Mam tylko szkolną, przeglądową wiedzę z wirusologii i z tego co pamiętam – sterylizacja w gotującej wodzie (czyli 2 min 98 st) była omawiana na zajęciach jako niewystarczająca.

  8. March 26th, 2012 at 11:21 | #8

    Globalny Śmietnik :

    O dziekuję. Ale co ma być schwerpunkt notki?

    No, HBV wczoraj i dziś, myślę.

  9. mj
    March 26th, 2012 at 12:11 | #9

    Gammon No.82 :

    Z tym samodiagnozowaniem nie przesadź w drugą stronę, bo dobrze jest, gdy ludzie z czymś kojarzą bóle zamostkowe albo acetonowy zapaszek z ust.

    No jasne, to oczywiste.

    Ale dobrze jeśli kojarzą to z zawałem, czy cukrzycą, a nie z przewlekłą kandydozą wszystkiego. Poza tym to trochę inna kategoria niż, dajmy na to wspomniany tutaj HHE.

    Moje obawy budzi sytuacja, w której osoba wyczuwając aceton w oddechu u, powiedzmy, współmałżonka, zamiast zalecić wizytę u lekarza, bierze sprawy we własne ręce. Bo z czego wynikają wspomniane tutaj “ospa party”, jak nie z ułudy kompetencji?

  10. March 26th, 2012 at 12:24 | #10

    Globalny Śmietnik :

    Mam tylko szkolną, przeglądową wiedzę z wirusologii i z tego co pamiętam – sterylizacja w gotującej wodzie (czyli 2 min 98 st) była omawiana na zajęciach jako niewystarczająca.

    Na pewno jest niewystarczająca, tym bardziej, że gotowanie to nie sterylizacja, tylko dezynfekcja (tzn. zaliczane jest czasem do metod sterylizacyjnych, ale ponieważ niszczone są tylko formy wegetatywne drobnoustrojów, to nie spełnia definicji). A na pewno nie będzie działała na niektóre wirusy, w tym HBV. Na HBV działa sterylizacja 30 min. w 132C (poza innymi rodzajami metod).

  11. Bruford
    March 26th, 2012 at 14:36 | #11

    Podejmę nieśmiałą próbę odpowiedzi na 5 pytań postawionych :

    ad 1 odpowiedź właściwa : “bo tego nie odróżniamy”. Z moich peregrynacji po świecie altmedu wynika ,że to istna podstawa. Przypomnę liczne cytacje blogowo-forumowe o skuteczności chemioterapii w chorobie nowotworowej liczonej jako total rzędu 2,1 %.

    ad2 “bo wystąpiło naturalne wycofanie choroby” – jako argument bywa przywoływana słynna “czarna śmierć”

    ad3 “bo kiedyś było lepiej z odpornością” – tutaj oczywiście wytłumaczenie dlaczego było lepiej bywa opcjonalne. Generalnie przytacza się argumenty wyssane z palca o wyjątkowej sile poprzednich generacji , bez zauważenia choćby takiej nauki jak paleopatologia

    ad4 ” bo sitwa” – nie trzeba sięgać do NWO , wiadomo wszak ,że w świecie altmedu wystarczy jeden lekarz i i jeden aptekarz ,żeby powstał spisek.

  12. March 26th, 2012 at 15:21 | #12

    MEANWHILE IN CRAZY LAND.

    Podoba mi się, jak ten tekst zaczyna się racjonalnie i sensownie, by stopniowo osuwać się w Otchłań.

  13. bantus
    March 26th, 2012 at 15:37 | #13

    To może coś na odprężenie:
    fronda :

    Powstał w parlamencie zespół przeciwdziałania ateizacji. Nazwa brzmi poważnie. Dlaczego został powołany?
    – Od pewnego czasu śledzimy to, co się dzieje na scenie politycznej i widzimy coraz większe pozwolenie na dyskryminację katolików, czy chrześcijan.
    (…)
    Chcemy skupić wszystkie środowiska katolickie i konserwatywne, aby pokazać, że nie jesteśmy mniejszością we własnym kraju.

    http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/jaworski:_powstal_parlamentarny_zespol_przeciwdzialania_ateizacji_19979
    No serio, gdyby nasz kraj liczył 100M katolików i dwóch by się ujawniło jako ateiści to wierzący czuliby się dyskryminowani i spychani na margines. Zostaliby zmuszeni do podjęcia działań przeciwko nim, oczywiście w samoobronie.

  14. Bruford
    March 26th, 2012 at 15:39 | #14

    Klasyka altmedu – ten ostatni link Barta. Zwracam uwagę na punkty kanoniczne , widoczne w stopce redakcyjnej :
    „Twoje pożywienie może być lekarstwem” – tako rzecze Hipokrates , pole rażenia tego cytatu rozciąga się od Biosłone po dr Jana Kwaśniewskiego oraz nieśmiertelna medycyna Wschodu. Pewną nowością , jak dla mnie , jest św.Hildegarda z Bingen

  15. vauban
    March 26th, 2012 at 16:00 | #15

    Funfact: dowiedziałem się parę dni temu, że znajoma znajomych odrobacza regularnie swoje dzieci. Co pół roku. Wprawdzie nie ekomambodżambo, tylko jakimś preparatem BigFarmy, ale. Stawiam pytanie: czy to ma sens (w znaczeniu czy nie za często, czy to szkodliwe i czy te robale to naprawdę aż taki problem, seriously, nic mi nie wiadomo o tym, by te dzieci non stop bawiły się w rynsztoku i konsumowały psie gówienka).

  16. March 26th, 2012 at 16:10 | #16
  17. March 26th, 2012 at 16:19 | #17

    Nachasz :

    Co Otchłań powie na to? Early exposure to germs has lasting benefits

    Wciąż czekam, aż ktoś ze stowarzyszenia STOP NOP połączy to ze szczepieniami. Na razie wytrzymują w abstynencji.

  18. kotek.filemon
    March 26th, 2012 at 16:38 | #18

    bart :

    MEANWHILE IN CRAZY LAND.
    Podoba mi się, jak ten tekst zaczyna się racjonalnie i sensownie, by stopniowo osuwać się w Otchłań.

    Najgłębiej osadzona w Otchłani jest nota biograficzna na końcu. Altmed vs. Św. Hildegarda. Robi wrażenie.

  19. March 26th, 2012 at 17:13 | #19

    bart :

    MEANWHILE IN CRAZY LAND.
    Podoba mi się, jak ten tekst zaczyna się racjonalnie i sensownie, by stopniowo osuwać się w Otchłań.

    On się dość szybko zaczyna osuwać, ale zaiste robi to bardzo spektakularnie. I jest moje ulubione badanie żywej kropli krwi, super.

  20. March 26th, 2012 at 17:23 | #20

    Święta Hildegarda nie jest zła. Czytałem gruuuby poradnik pisany przez znawczynię medycyny Świętej Hildegardy. Mniej więcej chodzi o to, żeby mniej jeść, więcej się ruszać, i na Miłość Boską coś robić w życiu, a nie tylko siedzieć na czterech literach i narzekać na wszystko.

    Jest sporo o kąpielach, saunie – autorka (a może św. Hildegarda) lubi nagość. Zwolennicy medycyny św. Hildegardy sporo czasu spędzają w negliżu.

    Trochę rysu sekciarskiego w tym jest – należy używać pietruszki a nie używać koperku (czy coś w tym stylu, za nazwy warzyw nie odpowiadam) – większość dietetycznych porad altmedowych zawiera takie nieistotne z medycznego punktu widzenia utrudnienia, aby zmobilizować delikwenta do wytrwania.

    Św. Hildegarda zalecała puszczanie krwi, w poradniku pisze, że jest to dobre, ale lepiej nie robić. Nie wiem, czy autorka poradnika nie dokonuje jakiegoś świętokradztwa, bo Hildegarda bodajże nie została uznana przez Kościół za świętą.

  21. March 26th, 2012 at 18:01 | #21

    bart :

    Internet to Wielki Wzmacniacz Anegdot. Ktoś opisze swój NOP, kto inny opisze swój i już “fora internetowe pełne są opowieści rodziców, których dzieci dostały powikłań poszczepiennych”. W dodatku sposób opowiadania o takich zdarzeniach (i o innych chorobach, które nam się przytrafiły) skłania do wyolbrzymień – skłania i opowiadających i słuchających. Stąd opowieści o homeopacie, który “wyrwał synka grabarzowi spod łopaty” – gdy chodzi o nawracające zapalenie ucha.

    Dodajmy do tego jeszcze fakt, że rezonuje to u pewnych grup które czują się wykluczone przez społeczeństwo i zagrożone (nie fizycznie a światopoglądowo) i hajda, mamy temat na setki blogów a’la grypa666…

  22. March 26th, 2012 at 18:24 | #22

    Globalny Śmietnik :

    Nie wiem, czy autorka poradnika nie dokonuje jakiegoś świętokradztwa, bo Hildegarda bodajże nie została uznana przez Kościół za świętą.

    Nie została (przez KRK), bo nie ukończono procesu kanonizacyjnego. Prawdopodobnie zostanie pod koniec tego roku. Ale zwyczajowo nazywana jest świętą. I w ogóle to rzeczywiście fajna jest :)

  23. bantus
    March 26th, 2012 at 19:55 | #23

    Czek dys ałt:
    http://youtu.be/gd6ZLszBkVA

    Dr Royal Raymond Rife had discovered a very inexpensive means of curing not only cancer, but some of the most dreaded diseases in society today such as the Ebola virus and AIDS. His research was destroyed, his associates harassed and some even killed, and after years of hounding he died of an overdose administered to him in Grossmont Hospital, in San Diego, California.

    Royal Raymond Rife (Rife Machine and Rife Prismatic, or Universal Microscope) Technology can CURE ALL Viruses using Electromagnetic Radiation to destroy the protein shell of viruses and the Electromagnetic frequencies will not harm human cells.

    Z wiki:

    An analysis by Electronics Australia found that a typical ‘Rife device’ consisted of a nine-volt battery, wiring, a switch, a timer and two short lengths of copper tubing, which delivered an “almost undetectable” current unlikely to penetrate the skin. Several marketers of other ‘Rife devices’ have been convicted for health fraud, and in some cases cancer patients who used these devices as a replacement for medical therapy have died.

    Odkryłem: http://en.wikipedia.org/wiki/Radionics – czy to ma jakąś polską nazwę?

  24. Gammon No.82
    March 27th, 2012 at 05:25 | #24

    Mała kopalnia literatury otchłannej.
    http://priveee.dyndns.org/

  25. Kalisto
    March 27th, 2012 at 11:49 | #25

    sporothrix :

    Nie, nie zwykłe uczulenia. Przeciwskazaniem stałym jest potwierdzona reakcja anafilaktyczna na którykolwiek ze składników szczepionki albo też na poprzednią dawkę szczepionki.

    A jak to się ma do dzieci szczepionych w pierwszej dobie życia szczepieniem p. BCG i WZW B?
    Co lekarze wiedzą o dziecku, które dopiero co się urodziło, a już na dzień dobry szczepi się go i to aż dwoma szczepieniami? W zasadzie wszystkie noworodki reagują alergicznie nawet na prześcieradło szpitalne i o tym lekarze i pielęgniarki mówią w szpitalu – w związku z czym należy dziecko kłaść na dobrze wypranym i wypłukanym kocyku/pieluszce (co również nie jest gwarancją nie wystąpienia jakichś alergii kontaktowych), a nie bezpośrednio na owym prześcieradle), dziecko myje się w delikatnych płynach do mycia, żeby nie dostało alergii (bo organizm jest jeszcze słaby) – a w pierwszej dobie życia dziecka się nie kąpie, żeby pozostawić na skórze maź chroniącą ją przed czynnikami zewnętrznymi, używa się jak najbardziej neutralnych środków do pielęgnacji, a z drugiej strony… pakuje się na raz dwa szczepienia, gdzie Euvax zawiera rtęć, a suma sumarum oba szczepienia zawierają również inne substancje, o których działaniu na organizm tego konkretnego dziecka nie wiemy nic.
    A jeśli do tego nerki u dziecka pracują nienależycie, o czym można się dowiedzieć dopiero po jakimś czasie, bo nie od razu dziecko załatwia się i organizm noworodka nie będzie w stanie wydalić szkodliwych substancji z organizmu, to do jakich problemów w perspektywie czasu może to doprowadzić?

    Skoro nie wiadomo jak dziecko funkcjonowało w świecie po za matczynym brzuchem przed podaniem szczepień – to zastanówmy się – jakie są możliwości oceny, że określone problemy wystąpiły wskutek podania szczepienia, skoro niektóre choroby występują po jakimś czasie? Najczęściej lekarze dopiero po tym kierują na badania. Jeśli znajdą problem w układzie nerwowym, to powiedzą, że to wada genetyczna, albo jakiś niedorozwój. Tylko żaden, absolutnie żaden, nie weźmie pod uwagę faktu zaszczepienia dziecka w pierwszej dobie życia, bo przecież ‘udowodniono, że szczepienia są bezpieczne’.

    W takim bądź razie – gdzie logika w obowiązkowości szczepień w 1 dobie życia? Bo ja nie widzę żadnej.

  26. Kalisto
    March 27th, 2012 at 12:05 | #26

    Gammon No.82 :

    Firmy ubezpieczeniowe na podstawie oszacowań oczekiwanej długości przeżycia zawierają umowy z klientami. A przecież są to “oceny badań dokładniejsze albo mniej dokładne”. Jak to się dzieje, że one nie bankrutują?

    Gamonn’iu, weź się nie pogrążaj, bo chyba nie masz zielonego pojęcia jak działa sektor insurance’owy.

    Dla Twojej wiadomości – firmy ubezpieczeniowe, tak jak i korporacje farmaceutyczne żyją z ludzkiego strachu. Gdyby prawdopodobieństwo wydarzenia się jakiejś sytuacji było wysokie, to nie ubezpieczaliby, bo za każdym razem musieliby wypłacać odszkodowania – tylko że suma wpływów byłaby mniejsza niż wypływów – i w końcu by zbankrutowali.
    Chyba, że składki byłyby tak wysokie, że ludziom po prostu nie opłacałoby się ubezpieczać.
    To widać wyraźnie w sportach ekstremalnych – nie ubezpiecza się alpinistów na wypadek śmierci, ani nurków zajmujących się tzw extreme diving.
    Inna kwestia, że w umowach ubezpieczeniowych jest tyle kruczków prawnych, że fakt zapłacenia składki ubezpieczeniowej nie oznacza wcale wypłaty należnego odszkodowania, bądź w opinii biegłych powiązanych z firmą, którzy oceniają szkody – wartość szkody często jest zaniżona do minimum, które niejednokrotnie nie pokrywa kosztów napraw. Nie wiesz ile jest spraw w sądzie dot. nieprawidłowości w sektorze ubezpieczeniowym? Od tzw klauzul niedozwolonych po nieuczciwe niewypłacenie odszkodowania bądź zaniżone.
    A teraz co do upadków firm ubezpieczeniowych – to się mylisz. Wiele upadło (czy w zasadzie zostało przejętych przez potentatów – ale to wiedzą ludzie siedzący w branży, a nie maluczcy). Tylko głośno się o tym nie mówi, bądź niewystarczająco poszukałeś w necie. Kryzys w tej branży nasilił się w latach powodzi – czyli kiedy faktycznie doszło do zaistnienia szkody i to na masową skalę.

  27. March 27th, 2012 at 12:11 | #27

    Kalisto :

    W zasadzie wszystkie noworodki reagują alergicznie nawet na prześcieradło szpitalne

    Dziecko nie rodzi się totalnym alergikiem, któremu później przechodzi alergia. Noworodek ma po prostu delikatną, wrażliwą skórę.

    gdzie Euvax zawiera rtęć

    Od dawna już nie zawiera. A jak zawierał, to śladowe ilości.

    oba szczepienia zawierają również inne substancje, o których działaniu na organizm tego konkretnego dziecka nie wiemy nic.

    Wy może nie wiecie.

    W takim bądź razie – gdzie logika w obowiązkowości szczepień w 1 dobie życia? Bo ja nie widzę żadnej.

    Po pierwsze, szczepienie przeciw WZW B chroni noworodka przed okołoporodowym zarażeniem się od własnej matki. Po drugie, chroni go przed zakażeniem szpitalnym.

    Wciąż czekam na twoją odpowiedź, jaki “spory procent” osób umiera od szczepionki.

  28. March 27th, 2012 at 12:17 | #28

    Kalisto :

    Gamonn’iu, weź się nie pogrążaj, bo chyba nie masz zielonego pojęcia jak działa sektor insurance’owy.

    To może mu wypunktuj, dlaczego firmy ubezpieczeniowe nie używają oszacowań oczekiwanej długości przeżycia, zamiast snuć jakieś opowieści o strachu i nurkach ekstremalnych.

  29. Bruford
    March 27th, 2012 at 12:23 | #29

    Kalisto :

    1Co lekarze wiedzą o dziecku, które dopiero co się urodziło,

    2A jeśli do tego nerki u dziecka pracują nienależycie, o czym można się dowiedzieć dopiero po jakimś czasie,

    3 Jeśli znajdą problem w układzie nerwowym, to powiedzą, że to wada genetyczna, albo jakiś niedorozwój. Tylko żaden, absolutnie żaden, nie weźmie pod uwagę

    Drobne poprawki
    ad1 Jest zupełnie inaczej.Lekarze dość dużo wiedzą o dziecku ,które się ma urodzić , jeśli tylko matka kontrolowała się zgodnie ze schematem.Jak to działa to w pkt 2

    ad2 Nieprawda.Nerki płodu podejmują czynność około 14 tyg ciąży i ma to znaczenie w regulacji ilości wód płodowych.Tym samym przy stwierdzeniu małowodzia w USG ciąży już wysuwa się podejrzenie dysfunkcji nerek płodu.I tak praktycznie w odniesieniu do każdego układu narządów

    ad3 Kolejna nieprawda.Rozpoznanie wady genetycznej ew innych dysfunkcji opiera się na stwierdzeniu zgodności z kryteriami rozpoznania a nie dowolnym “powiedzeniem ,że to czy tamto”

  30. mtwapa
    March 27th, 2012 at 13:03 | #30

    Kalisto :

    Jeśli znajdą problem w układzie nerwowym, to powiedzą, że to wada genetyczna, albo jakiś niedorozwój.

    Bo badania genetyczne to rodzaj tarota. Nikt nigdy zadnych zmian genetycznych nie opisal, laby genetyki medycznej to swiatynie medytacji transcendentalnej, a np “zespol lamliwego chromosomu X” to tytul filmu przygodowego o kaskaderach.

    Zdajesz sobie sprawe ze jestes wszechstronnie niedoinformowana?

  31. March 27th, 2012 at 13:04 | #31

    Kalisto :

    Gamonn’iu, weź się nie pogrążaj, bo chyba nie masz zielonego pojęcia jak działa sektor insurance’owy.

    Recognizuję wyraźny pattern w Twoich wypowiedziach. Leci to tak:

    1. Ty/Wy nie masz/macie zielonego pojęcia o X.
    2. Bo ja mam.
    3. Rzucam parę anegdot o X, i owszem, czasem wycinkowo w miarę prawdziwych, ale niekoniecznie wynikających z podanych przez Ciebie przyczyn.
    4. Dorzucam parę teorii spiskowych o X.
    5. Poprawiam opinią jakie to X gupie i zaślepione.

    Było tak już o medycynie, metodologii nauki, statystyce, psychologii, przemyśle, naukach ścisłych teraz przyszło do ubezpieczeń. Ciekawe co będzie następne.

    A tymczasem wśród dyskutantów są również fachowcy od większości branż, o których się madrzysz.

  32. March 27th, 2012 at 13:17 | #32

    Kalisto :

    gdzie Euvax zawiera rtęć,

    Euvax nie zawiera rtęci tylko jej związek chemiczny o całkiem innych właściwościach niż rtęć. W taki sposób można mówić, że mleko kobiece zawiera cyjanki (składają się z węgla i azotu).

    Szczepionka to nie prześcieradło – jej producent trochę bardziej zwraca uwagę na jakość.

    Kalisto :

    a suma sumarum oba szczepienia zawierają również inne substancje, o których działaniu na organizm tego konkretnego dziecka nie wiemy nic.

    Ale wiemy jak działają na noworodki en masse. i na dodatek bardzo dobrze wiemy, jak na konkretne dziecko działają wirusy WZW B. Powtórzę to co pisałem w poprzednich komentarzach: Nieszczepienie noworodków na WZW B w polskich warunkach epidemiologicznych to szaleństwo, jak nie chcecie tego robić do do roboty, płacić podatki, nie opierniczać się na chorobowych, dość siedzenia na internetowych forach i fejsbukach w pracy, odpalać więcej na “Służbę Zdrowia”. Wtedy zaszczepi się dorosłych, wybebeszy sale operacyjne, wyrzuci stary sprzęt.

  33. Bruford
    March 27th, 2012 at 13:27 | #33

    Pozwolę sobie na off-top bo poleciałem linkiem zapodanym przez tut gospodarza
    i to : “konstytucjonalną skłonność do powstawania gorącej wilgoci, która umiejscowiła się w chwili obecnej w wątrobie lub/i jednym z organów cudownych – pęcherzyku żółciowym ” mnie powaliło.
    Całość : http://www.orkiszowepola.pl/pole-porady/przykladowe-zalecenia/

  34. March 27th, 2012 at 13:28 | #34

    bart :

    Od dawna już nie zawiera.

    Ups, odwołuję, zawiera.

  35. March 27th, 2012 at 13:30 | #35

    Bruford :

    mnie powaliło

    Tam w ogóle co zdanie, to klasyk.

  36. March 27th, 2012 at 13:33 | #36

    Bruford :

    konstytucjonalną skłonność do powstawania gorącej wilgoci, która umiejscowiła się w chwili obecnej w wątrobie

    Ciekawy komentarz na ten temat wystawiła dyskutantka przedstawiająca się jako “kochająca żona” w linku zapodanym przez Barta

    http://dziecisawazne.pl/pasozyty/

  37. Bruford
    March 27th, 2012 at 13:40 | #37

    Globalny Śmietnik :

    Bruford :
    konstytucjonalną skłonność do powstawania gorącej wilgoci, która umiejscowiła się w chwili obecnej w wątrobie
    Ciekawy komentarz na ten temat wystawiła dyskutantka przedstawiająca się jako “kochająca żona” w linku zapodanym przez Barta
    http://dziecisawazne.pl/pasozyty/

    fajny wpis.Rozumiem ,że gostce chodzi o środowisko w jednym z narządów cudownych (definicja narządów cudownych w dziale “przykładowe zalecenia”)

  38. Kalisto
    March 27th, 2012 at 13:42 | #38

    bart :

    oba szczepienia zawierają również inne substancje, o których działaniu na organizm tego konkretnego dziecka nie wiemy nic.

    Wy może nie wiecie.

    Napisałam TEGO KONKRETNEGO dziecka, które w danym momencie przyjmuje szczepienie.

  39. Kalisto
    March 27th, 2012 at 13:44 | #39

    Globalny Śmietnik :

    Szczepionka to nie prześcieradło – jej producent trochę bardziej zwraca uwagę na jakość.

    Tylko, że owe prześcieradło traktuje się bardzo mocną chemią, żeby wysterylizować. I co tu ma do rzeczy producent prześcieradła???

  40. Kalisto
    March 27th, 2012 at 13:45 | #40

    Kalisto :

    I co tu ma do rzeczy producent prześcieradła???

    To zdanie uważamy za nieważne..
    Źle przeczytałam.

  41. vauban
    March 27th, 2012 at 13:52 | #41

    Kalisto :

    Napisałam TEGO KONKRETNEGO dziecka, które w danym momencie przyjmuje szczepienie.

    Wiedząc ze statystyk, że najprawdopodobniej nie stanie się nic złego, przewidujemy że w tym konkretnym przypadku nic złego nie stanie się również. Życie byłoby niemożliwe w przeciwnym przypadku, czy antyszczepionkowcy wychodzą czasami na ulicę? Czy może zbyt obawiają się że przejedzie ich konkretny samochód, bo statystycznie zdarza się, że ktoś zostaje przejechany?

  42. Bruford
    March 27th, 2012 at 14:02 | #42

    vauban :

    Czy może zbyt obawiają się że przejedzie ich konkretny samochód, bo statystycznie zdarza się, że ktoś zostaje przejechany?

    Zauważ —Kalisto żywi przekonanie , że dziecko które się waśnie urodziło , jest Wielką/im Nieznaną/-nym , bo badania kontrolne w ciąży , w tym USG i opcjonalnie inne w razie potrzeby, to tak dla jaj się robi.

  43. Gammon No.82
    March 27th, 2012 at 14:06 | #43

    Kalisto :

    Gamonn’iu, weź się nie pogrążaj, bo chyba nie masz zielonego pojęcia jak działa sektor insurance’owy.

    Jak dobrze mieć do czynienia z wybitną multispecjalistką, co to i na medycynie się zna, i na ubezpieczeniach, i na pewno na wielu innych zagadnieniach. No to poucz mnie, w oparciu o co działają ubezpieczenia, jeśli nie o oszacowania statystyczne.

    Przy okazji: bądź łaskawa nie przekręcać mojego nicka.

    Dla Twojej wiadomości – firmy ubezpieczeniowe, tak jak i korporacje farmaceutyczne żyją z ludzkiego strachu.

    No popatrz, a ja dotąd sądziłem, że te pierwsze ze sprzedaży polis, a te drugie ze sprzedaży leków.

    To widać wyraźnie w sportach ekstremalnych – nie ubezpiecza się alpinistów na wypadek śmierci, ani nurków zajmujących się tzw extreme diving.

    Ale co to ma do rzeczy? Konających też się nie ubezpiecza.

    Wiele upadło (czy w zasadzie zostało przejętych przez potentatów – ale to wiedzą ludzie siedzący w branży, a nie maluczcy).

    Poucz nas poucz, o Wielka.

  44. Kalisto
    March 27th, 2012 at 14:08 | #44

    Globalny Śmietnik :

    Euvax nie zawiera rtęci tylko jej związek chemiczny o całkiem innych właściwościach niż rtęć.

    Za wikipedią:
    Tiomersal – metalooorganiczny związek chemiczny zawierający rtęć (sól sodowa kwasu etylortęciotiosalicylowego), odznaczający się znaczną toksycznością. Substancja konserwująca (…).
    Biorąc pod uwagę, że zabija mikroorganizmy – to również będzie wpływało na pojedyncze komórki człowieka.
    Pomimo faktu i jest to wysoce szkodliwy związek – uważa się go za bezpieczny w szczepieniach, w których on jeszcze występuje.

    Swoją drogą – z jednej strony kazano wycofać termometry rtęciowe jako zagrażające zdrowiu, a z drugiej strony żarówki energooszczędne zawierają rtęć – to jaki tu sens? Bo zawiera mniejsze ilości? Ale w przypadku zbicia żarówki, o co nie łatwo – rtęć w postaci gazu dużo szybciej zostanie wchłonięta.
    Sprzeczności w tym świecie nie ma końca…

  45. March 27th, 2012 at 14:14 | #45

    Kalisto :

    Substancja konserwująca (…).
    Biorąc pod uwagę, że zabija mikroorganizmy – to również będzie wpływało na pojedyncze komórki człowieka.

    Zadanie domowe: czy znasz inne substancje konserwujące? Jak wpływają one na pojedyncze komórki człowieka?

  46. Paweł
    March 27th, 2012 at 14:25 | #46

    Kalisto :

    Swoją drogą – z jednej strony kazano wycofać termometry rtęciowe jako zagrażające zdrowiu, a z drugiej strony żarówki energooszczędne zawierają rtęć – to jaki tu sens? Bo zawiera mniejsze ilości? Ale w przypadku zbicia żarówki, o co nie łatwo – rtęć w postaci gazu dużo szybciej zostanie wchłonięta.

    W nowoczesnych żarówkach jest kilka miligramów, z czego w razie rozbicia marny procent zostanie wchłonięty.

  47. Gammon No.82
    March 27th, 2012 at 14:29 | #47

    Kalisto :

    Sprzeczności w tym świecie nie ma końca…

    Dobrze, ze przynajmniej twój światopogląd jest spójny, jak zabudowania Wolfschanze.

  48. March 27th, 2012 at 14:41 | #48

    Kalisto :

    To widać wyraźnie w sportach ekstremalnych – nie ubezpiecza się alpinistów na wypadek śmierci,

    Ależ co ty bredzisz. O nurkach wiem niewiele za to się wspinam – ubezpiecza się jak najbardziej zarówno naszych lokalnych wspinaczy skałkowych jak i himalaistów. Także na wypadek śmierci. Zajmuje się tym mniej towarzystw i stawki są odpowiednio wyższe, dodatkowo tabele ryzyka biorą pod uwagę masę czynników, które normalnie są pomijane – jednak się ubezpiecza.

    EDIT: żeby nie być gołosłownym http://euro26.pl/pl/ubezpieczenie/polisy/polisa_sport/

    “sporty wysokiego ryzyka (np. windsurfing, kitesurfing, jazda konna, skoki spadochronowe, narciarstwo, snowboard czy wspinaczka)”

  49. Kalisto
    March 27th, 2012 at 14:44 | #49

    bart :

    Po pierwsze, szczepienie przeciw WZW B chroni noworodka przed okołoporodowym zarażeniem się od własnej matki. Po drugie, chroni go przed zakażeniem szpitalnym.

    1) skoro robią badania w ciąży na zakażenie WZW B i dokładnie wiedzą, które matki są zakażone, oraz w Polsce personel medyczny MUSI zostać zaszczepiony, to po kiego grzyba szczepić dzieci kobiet zdrowych, u których nie było ryzyka zakażenia się, a zatem od których się WZW B nie zarażą? Przecież WZW B powietrzem się nie przenosi.
    2) aby wytworzyła się odpowiednia do ochrony ilość przeciwciał potrzeba miesiąca. A w każdym bądź razie tak mówią lekarze, bo przed każdym zabiegiem na miesiąc przed musisz się zaszczepić przynajmniej jedną dawką, jeśli do tej pory nie byłeś szczepiony, bądź zbadać poziom przeciwciał i ewentualnie się doszczepić.
    Pytanie jak się ma to co napisałeś do faktów z pkt 1 i 2?

  50. Kalisto
    March 27th, 2012 at 14:56 | #50

    bart :

    Zadanie domowe: czy znasz inne substancje konserwujące? Jak wpływają one na pojedyncze komórki człowieka?

    Zapomniałeś dodać słowa TOKSYCZNE.

  51. Gammon No.82
    March 27th, 2012 at 15:00 | #51

    Kalisto :

    Zapomniałeś dodać słowa TOKSYCZNE.

    Słyszałaś o zależności dawka – efekt?

    BTW to co z tymi ubezpieczeniami dla alpinistów, o Wielka?

  52. Gammon No.82
    March 27th, 2012 at 15:04 | #52

    @ Kalisto :
    P.s. no i to twoje zdanie było: Biorąc pod uwagę, że zabija mikroorganizmy – to również będzie wpływało na pojedyncze komórki człowieka, czy teraz się wypierasz? (T/N)

  53. March 27th, 2012 at 15:10 | #53

    Kalisto :

    skoro robią badania w ciąży na zakażenie WZW B i dokładnie wiedzą, które matki są zakażone

    A naprawdę wiedzą? Masz jakieś statystyki (no wiem, wiem, mapa metra i tak dalej) dotyczące świadomości nosicielstwa HBs u ciężarnych? Bo ja czytam: “Główną przeszkodą jest konieczność wprowadzenia badań przesiewowych ciężarnych w kierunku obecności antygenu, co związane jest ze zwiększeniem wydatków na ochronę zdrowia. Doświadczenia lat 90. XX wieku wskazują także, że badania takie są realizowane u niezadowalającego odsetka osób”.

    2) aby wytworzyła się odpowiednia do ochrony ilość przeciwciał potrzeba miesiąca. A w każdym bądź razie tak mówią lekarze, bo przed każdym zabiegiem na miesiąc przed musisz się zaszczepić przynajmniej jedną dawką

    Nie na miesiąc przed zabiegiem, wystarczą dwa tygodnie – przynajmniej o tyle przesunięto zabieg mojego syna (to właśnie przed zabiegiem doszczepiałem go przeciw WZW B). I to z informacją, że to zakładka “dla świętego spokoju”. Poza tym mowa o pełnej odporności.

  54. March 27th, 2012 at 15:11 | #54

    Kalisto :

    Zapomniałeś dodać słowa TOKSYCZNE.

    Każda substancja konserwująca jest toksyczna.

  55. Bruford
    March 27th, 2012 at 15:11 | #55

    Kalisto :

    skoro robią badania w ciąży na zakażenie WZW B i dokładnie wiedzą, które matki są zakażone, oraz w Polsce personel medyczny MUSI zostać zaszczepiony, to po kiego grzyba szczepić dzieci kobiet zdrowych

    Jak to mówią , prawda was wyzwoli :)
    Dlatego ,że rozwinięcie fazy przewlekłej WZW tp B z konsekwencjami tragicznymi jak marskość czy rak zagraża szczególnie dzieciom zakażonym (z dowolnego źródła) do końca 1 roku życia.I tak : ryzyko u dorosłych 5-10% , u noworodków i niemowląt- 70-90%.Chyba już wszystko jasne.

  56. Gammon No.82
    March 27th, 2012 at 15:17 | #56

    bart :

    Każda substancja konserwująca jest toksyczna.

    Martwe śledzie w (prawoskrętnej) soli.

  57. muirre
    March 27th, 2012 at 15:28 | #57

    Chciałam jeszcze zwrócić uwagę na zjawisko okienka serologicznego, czyli czasu jaki mija od momentu zakażenia, do momentu kiedy można wykryć przeciwciała wirusa. To, że przeciwciała nie zostały wykryte, nie oznacza, że zakażenia nie ma. Wirus może już replikować i osoba zakażona może jak najbardziej zarażać.

  58. Meeijn
    March 27th, 2012 at 19:00 | #58

    Kalisto :

    Za wikipedią:
    Tiomersal – metalooorganiczny związek chemiczny zawierający rtęć (sól sodowa kwasu etylortęciotiosalicylowego), odznaczający się znaczną toksycznością. Substancja konserwująca (…).

    Szkoda, że nie dotrwałaś do drugiego akapitu.

    Gammon No.82 :

    Martwe śledzie w (prawoskrętnej) soli.

    Sól zabija. Jeśli zjesz naraz 3g/kg masy ciała to masz niezłą szansę na zejście. Teoretycznie.
    Ba. W odpowiedniej dawce to już każda-każda substancja jest toksyczna. :)
    Kalisto :

    Gdyby prawdopodobieństwo wydarzenia się jakiejś sytuacji było wysokie, to nie ubezpieczaliby, bo za każdym razem musieliby wypłacać odszkodowania – tylko że suma wpływów byłaby mniejsza niż wypływów – i w końcu by zbankrutowali.

    MSPANC: Przecież to jest statystyka, a statystyka to ZŁO, kłamstwo i nic nam nie mówi o tym konkretnym przypadku. ;-D

  59. Gammon No.82
    March 27th, 2012 at 19:19 | #59

    Meeijn :

    Sól zabija. Jeśli zjesz naraz 3g/kg masy ciała to masz niezłą szansę na zejście.

    A prawoskrętna sól to już w ogóle pełna i czysta Apokalipsa. Ech, wspomnienia…

  60. Meeijn
    March 27th, 2012 at 19:33 | #60

    Gammon No.82 :

    A prawoskrętna sól to już w ogóle pełna i czysta Apokalipsa. Ech, wspomnienia…

    Dlatego przygotowując solankę do kiszenia ogórków mieszamy zawsze w lewo. Inaczej może się zdarzyć, że od tej prawoskrętności zmienimy płeć ;-)

  61. muirre
    March 27th, 2012 at 19:55 | #61

    Meeijn :

    Gammon No.82 :
    A prawoskrętna sól to już w ogóle pełna i czysta Apokalipsa. Ech, wspomnienia…

    Dlatego przygotowując solankę do kiszenia ogórków mieszamy zawsze w lewo. Inaczej może się zdarzyć, że od tej prawoskrętności zmienimy płeć ;-)

    A sól koniecznie niejodowana.

    Ad linka, bo od tej żywności, to chłopcom jądra do moszny zstępują, co ich upodabnia do dziewczynek.
    ” U młodych mężczyzn występują jeszcze gorsze objawy. Stwierdzono na przykład, opuszczanie się jąder do moszny u chłopców, jak również nienaturalnie zmniejszone rozmiary prącia”

  62. Gammon No.82
    March 27th, 2012 at 20:11 | #62

    Meeijn :

    zmienimy płeć

    “Lecz dodawanie siarki do wina każdy szlachetny producent wina uzna za zbrodnię.”
    W tym momencie mam ochotę zmienić nie tylko płeć, ale i gatunek.

    A tu informacja o autorze.
    Och, znał się nie tylko na żywności.

  63. Z
    March 28th, 2012 at 15:45 | #63
  64. March 28th, 2012 at 16:27 | #64

    Komentatorom odcięli Internet czy jak?

  65. March 28th, 2012 at 18:14 | #65

    Adam Gliniany :

    Komentatorom odcięli Internet czy jak?

    Kruszyłem blok.

  66. ann_gelica
    March 28th, 2012 at 18:16 | #66

    To ja nabiję komcia ze swoją refleksją.

    cmos :

    Było tak już o medycynie, metodologii nauki, statystyce, psychologii, przemyśle, naukach ścisłych teraz przyszło do ubezpieczeń. Ciekawe co będzie następne.
    A tymczasem wśród dyskutantów są również fachowcy od większości branż, o których się madrzysz.

    Jest taka zasada na internecie, że nigdy nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie. Przeważnie mówi się o tym w kontekście serwisów randkowych, rozmów dzieci z obcymi, ale wypadałoby pamiętać o tym, że w ferworze mądrzenia na zadany temat można się natknąć się właśnie na kogoś, kto zna się lepiej. Choćby z racji wykształcenia czy wykonywanego zawodu. I można dostać po dupie za takie zagalopowanie się.

  67. March 28th, 2012 at 18:43 | #67

    ann_gelica :

    Jest taka zasada na internecie, że nigdy nie wiadomo, kto jest po drugiej stronie

    Na przykład Żoneczka

    ann_gelica :

    można się natknąć się właśnie na kogoś, kto zna się lepiej. Choćby z racji wykształcenia czy wykonywanego zawodu. I można dostać po dupie za takie zagalopowanie się.

    No właśnie, ale dla kogoś, kto zna sie dobrze na czymkolwiek, z racji wykształcenia czy zawodu to nie problem. Każdy wie, jak długo trwa nabywanie wiadomości i rozeznania w temacie, jak dyletanckie bywają rozważania nie-fachowców. Zatem nie będzie dyshonorem przyjęcie do wiadomości sprostowania. O co się tu obrażać – to tak jakby student I roku zazdrościł wiedzy studentowi II roku.

    Problem z dyskusjami w necie mają osoby nieznające się na niczym. Każdy widzi świat poprzez pryzmat własnych doświadczeń, zatem uważają, że to czym się dotad kierują – “chłopski rozum”, własne zdanie i wiedza potoczna są odpowiednimi narzedziami w każdej sprawie.

  68. Meeijn
    March 28th, 2012 at 21:00 | #68

    Stwierdzono na przykład, opuszczanie się jąder do moszny u chłopców

    Ale tak zwyczajnie, czy jakoś specjalnie, na linach i w uprzężach?

    Przy okazji napisałbym coś w obronie chłopskiego rozumu (bo my, chłopi, to cwane bestyje), ale dopiero co widziałem z okna pociągu wypalane łąki… :/

  69. srutenpierdamon
    March 28th, 2012 at 21:59 | #69

    @ bart:
    bart :

    Kalisto :
    Zapomniałeś dodać słowa TOKSYCZNE.

    Każda substancja konserwująca jest toksyczna.

    To dlatego dożyłem tak szacownego wieku?

  70. March 28th, 2012 at 22:22 | #70

    ann_gelica :

    rzeważnie mówi się o tym w kontekście serwisów randkowych, rozmów dzieci z obcymi, ale wypadałoby pamiętać o tym, że w ferworze mądrzenia na zadany temat można się natknąć się właśnie na kogoś, kto zna się lepiej. Choćby z racji wykształcenia czy wykonywanego zawodu. I można dostać po dupie za takie zagalopowanie się.

    No i wymądrzanie się totalnego amatora na temat statystyki na blogu, gdzie od razu wiadomo że większość dyskutantów jest po kierunkach przyrodniczych lub technicznych i miało lepszy lub gorszy kurs statystyki na studiach to jest, jakby to powiedzieć… Brak instynktu samozachowawczego?

  71. vauban
    March 28th, 2012 at 22:44 | #71

    cmos :

    większość dyskutantów jest po kierunkach przyrodniczych lub technicznych i miało lepszy lub gorszy kurs statystyki na studiach

    Albo jest po socjologii, na której statystyki jest od groma i ciut. Dowcip chyba w tym, że skłonność do zawierzenia Otchłani jest ogólnie jakoś dodatnio skorelowana z niskim wykształceniem, podobnie jak prawicowe poglądy.

  72. naima
    March 28th, 2012 at 23:15 | #72

    Nachasz :

    Adam Gliniany :
    Komentatorom odcięli Internet czy jak?

    Kruszyłem blok.

    czekoladowy?

  73. March 29th, 2012 at 08:58 | #73

    naima :

    czekoladowy?

    Nie, blogerski.

  74. Meeijn
    March 29th, 2012 at 09:14 | #74

    cmos :

    Brak instynktu samozachowawczego?

    Skłonność do uczenia się w wersji hardcore oparta o teorię, że im większe lanie się zbierze za niewiedzę, tym szybciej niewiedza ucieknie.
    Teoria spiskowa:
    Spróbuj w normalnych okolicznościach nakłonić zupełnie obcą osobę, żeby poświęciła swój czas na tłumaczenie ci trudnych zagadnień za darmo. Marne szanse. A w taki merytorycznym flejmie… Lepiej przemyślane, niż wygląda.

  75. Aya
    March 29th, 2012 at 09:33 | #75

    vauban :

    skłonność do zawierzenia Otchłani jest ogólnie jakoś dodatnio skorelowana z niskim wykształceniem

    zwykle tak, ale nie zawsze. czasami coś – np. strach – wyłącza myślenie nawet ludziom którzy mają stosowne wykształcenie, doświadczenie i Powinni Wiedzieć Lepiej. wśród lekarzy i zawodów pokrewnych również można znaleźć szczerych i gorliwych wyznawców Otchłani…

  76. Bruford
    March 29th, 2012 at 09:45 | #76

    Globalny Śmietnik :

    “chłopski rozum”, własne zdanie i wiedza potoczna są odpowiednimi narzedziami w każdej sprawie.

    Fundamentalne i kanoniczne.Uzupełniłbym to jeszcze zestawem wyrwanych z kontekstu cytatów z Wielkich Ludzi , obowiązkowo zmarłych , co by nie mogli ,w razie czego , dać w pysk za niewłaściwe wykorzystywanie swoich bon-motów

  77. Bruford
    March 29th, 2012 at 09:49 | #77

    Aya :

    wśród lekarzy

    O tym sporo nawet pisano. Udział lekarza w altmedowej healerce jest szczególnym paradoksem. Jednak zwykle daje się znaleźć jakiś , zwykle prozaiczny , powód. Najczęściej to jednak rozczarowanie dotychczasowym przebiegiem kariery – wystarczy choćby nie zrobić w porę specjalizacji albo zrobić marną , nie dającą profitów ani prestiżu.Albo po prostu być kiepskim.Wyrobienie statusu double-boarded (od tego zwykle zaczyna się praca samodzielna) wymaga ca 10 lat czeladnictwa , dyżurów , użerania się itp.

  78. fronesis
    March 29th, 2012 at 10:16 | #78

    vauban :

    cmos :
    Dowcip chyba w tym, że skłonność do zawierzenia Otchłani jest ogólnie jakoś dodatnio skorelowana z niskim wykształceniem, podobnie jak prawicowe poglądy.

    Nie byłbym pewien tej korelacji, oczywiście, umiejętność argumentowania, posługiwania się bazami jak Pubmed koreluje z wykształceniem. Ale korelacja odwrotna nie jest taka oczywista, kiedyś tu na blogu Barta linkowaliśmy sobie namiętnie teksty o korelacji pomiędzy inżynierskim wykształceniem a terroryzmem i Otchłanią. Podobnie nie byłbym pewien tych prawicowych poglądów, fora wege dzieciak, zwolennicy filmu Zeitgeist, część NWO to równie dobrze prawicowcy jak i lewicowcy (o ile ten podział ma sens w ogóle). Chyba sobie ułatwiasz pole walki przez łatwe wrzucenie Otchłani do tylko ignorantów i prawicowców. Ich lęki istnieją, mają swe społeczne podstawy, to, ze ich rozwiązania są bez sensu i jeszcze pogarszają ich los to inna sprawa

  79. fronesis
    March 29th, 2012 at 10:22 | #79

    Bruford :

    O tym sporo nawet pisano. Udział lekarza w altmedowej healerce jest szczególnym paradoksem

    A nie jest tak, że lekarz/rka bez specjalizacji to w sumie forma “humanisty”. To znaczy ilość materiału, który wchłonął na “pamięć” w porównaniu z ilością godzin praktyki kliniczno -laboratoryjnej oraz specyfika pracy w przychodniach (w dużej mierze urzędnicza), powodują, że lekarz/rka taci kontakt z istotą nauki, czyli metodycznym, sprawdzalnym eksperymentowaniem? Zostaje albo scjentyzm (albo altmed) zakorzeniony jedynie w przekonaniach światopoglądowych, bez mocniejszego ugruntowania w naukowym sposobie działania. Jestem ciekaw ilu z Nas dyskutantów tutaj (mam na myśli jaszczury) doprowadziłoby do złości lekarzy/rki przychodniane pokazując linki z Pubmedu podczas wizyty i dyskutując naukowo o swojej chorobie.

  80. March 29th, 2012 at 10:26 | #80

    Bruford :

    Udział lekarza w altmedowej healerce jest szczególnym paradoksem. Jednak zwykle daje się znaleźć jakiś , zwykle prozaiczny , powód.

    Dorzuciłbym coś jeszcze – nie mam pojęcia, czy to ma swoją nazwę, moim zdaniem powinno mieć. Np. efekt profesjonalisty. Chodzi o to, że osoba wchodząca w głęboki, zawodowy kontakt z jakimś zagadnieniem może odczuć wielkie rozczarowanie w wyniku zderzenia swoich oczekiwań i idealizmu z rzeczywistością. To nie tak miało wyglądać.

  81. March 29th, 2012 at 10:38 | #81

    Bruford :

    Jednak zwykle daje się znaleźć jakiś , zwykle prozaiczny , powód.

    Dodatkowa kasa, jak sądzę. Dentystka do której chodziłem (w Niemczech, żeby nie było wątpliwości) była dobra w swoim fachu, na brak klientów i kasy nie narzekała – stale kolejka pacjentów, dużo drogich zabiegów, sprzęt do robienia implantów Cerec na miejscu, samochód BMW Z4 – ale mimo to próbowała wszystkim wciskać jakieś amerykańskie, bardzo drogie, niestandaryzowane kapsułki ze skoncentrowanymi owocami. Było to o tyle perfidne, że puszczała na telewizorze ich reklamy w czasie gdy pacjent był unieruchomiony na fotelu i czekał aż coś zadziała albo wyschnie itp. To może nie było duże przegięcie – bo to tylko suplement diety i nie przekonywała że to panaceum na wszystko, ale według mnie to nie było całkiem w porządku. Ale jestem w stanie sobie wyobrazic że ktoś o większych potrzebach finansowych obniży standardy znacznie bardziej.

  82. Bruford
    March 29th, 2012 at 10:38 | #82

    fronesis :

    Jestem ciekaw ilu z Nas dyskutantów tutaj (mam na myśli jaszczury) doprowadziłoby do złości

    Myślę ,że takie działania nie miałoby sensu. Brak lub marna specjalizacja + osadzenie wyłącznie w jakiejś , publicznej przeważnie , przychodni łacno prowadzą do kompletnego wypalenia , notorycznego rozczarowania dochodami itp itd. A na dodatek koledzy i koleżanki ze studiów ,na imprezce , opowiadają jak zrobili to czy tamto , nauczyli się tego czy tamtego. Frustrujące. Zwykle taka kompilacja spycha w kierunku altmedu.Tam można zostać kimś , szybko i łatwo.

  83. Bruford
    March 29th, 2012 at 11:02 | #83

    “Efekt profesjonalizmu ” – nie wiem , to są w sumie studia z olbrzymią dawką praktyki szpit-labor. W ciągu 3-4 lat już widać o co w tym chodzi.

    cmos :

    To może nie było duże przegięcie – bo to tylko suplement diety i nie przekonywała że

    No , to już chciwość prosta. Kasa w altmedzie po pierwsze nie musi być mała , dla lekarza ,który się wyautował z rynku pracy w opisany powyżej sposób może być naprawdę imponująca.Ale co chyba ważniejsze , praca w Altmedzie nie wiąże się ze stresem i odpowiedzialnością. Po cholerę mam się denerwować na samodzielnym dyżurze skoro mogę skasować za wsadzenie klientowi w łapy miedzianych bolców (150 ziko za seans). Zwracam uwagę , że altmed też się nieco “ucywilizował” , w moim pojęciu – tak od końca lat 80-tych

  84. March 29th, 2012 at 11:11 | #84

    fronesis :

    A nie jest tak, że lekarz/rka bez specjalizacji to w sumie forma “humanisty”.

    Moim zdaniem lekarz po studiach, bez specjalizacji i praktyki to tylko materiał na lekarza. Posiada wiedzę teoretyczną umożliwiającą sprawną naukę zawodu i tyle. Od okoliczności (nauczycieli, miejsca pracy, możliwości zarobku) oraz własnych cech emocjonalnych i intelektualnych (w skrócie mówiąc chęci nauki i nieuleganiu rutynie) zależy kim będzie.

    Na polski świat lekarski fatalny wpływ miała transformacja ustrojowa i hiperinflacja. Otwarcie na świat, nowe leki i procedury gwałtownie zwiększyły wymagania, skończył się czas bezpłatnych urlopów, oddelegowań na staże i innych ułatwień umożliwiających specjalizacje a relatywnie zarobki ostro pikowały w dół.

    fronesis :

    Jestem ciekaw ilu z Nas dyskutantów tutaj (mam na myśli jaszczury) doprowadziłoby do złości lekarzy/rki przychodniane pokazując linki z Pubmedu podczas wizyty i dyskutując naukowo o swojej chorobie.

    Już od wielu lat nie prowadzę zajęć ze studentami, ale jestem przekonany, że dobry student ma szansę ukończyć studia i zostać dobrym lekarzem bez żadnego udziału Pubmedu i lektury prac badawczych. Dlaczego? Bo do nauki/uprawiania zawodu lepsze są podręczniki. Prace naukowe są z natury rzeczy wycinkowe, czasami jednostronne, to własnie podręcznik przekłada ich wymowę na praktyczny język. Lektura prac naukowych zaczyna się liczyć, jak już lekarz osiągnie wprawę i orientację w temacie, zatem umiejętność rozpoznawania poglądów skrajnych.

  85. Bruford
    March 29th, 2012 at 11:28 | #85

    fronesis :

    Ich lęki istnieją, mają swe społeczne podstawy, to, ze ich rozwiązania są bez sensu i jeszcze pogarszają ich los to inna

    A tu jeszcze bym coś , chyba istotnego, dodał. Genialnie to zilustrował swego czasu prof.Jarema z I.P.I.N. w Wa-wie , komentując dla TokFM podłoże “spisków smoleńskich”.
    Istotą sposobu myślenia dopuszczającego absurdy altmedu lub teorie spiskowe (WTC – moja ulubiona) jest rys paranoidalny. Osią zespołu paranoidalnego w rozumieniu klinicznym jest absolutne rozjechanie się samego postrzegania faktów (to jest zwykle w pełni zachowane) a sposobu interpretacji ich ważności i znaczenia (to jest głęboko zaburzone).
    Oczywiście w momencie gdy rozjechanie jest pełne , klient nie potrafi funkcjonować i jest chory. Natomiast drobne defekty w ww zakresie są dość częste – to raz , dwa – nie zaburzają ani funkcjonowania w społeczeństwie ani pracy zawodowej. Dysocjacja między postrzeganiem a interpretacją pojawia się wtedy zwykle gdy obiekt rozważa coś kompletnie oderwanego od jego wykształcenia i zawodu. Trzeba wyraźnie podkreślić ,że dysocjacja “paranoidopodobna” nijak nie upośledza zasadniczych funkcji poznawczych przekładających się na samo postrzeganie faktów.Dlatego “myślenie spiskowe ” czy “altmedowe” nie musi korelować z wykształceniem

  86. Bruford
    March 29th, 2012 at 11:41 | #86

    Globalny Śmietnik :

    Już od wielu lat nie prowadzę zajęć ze studentami, ale jestem przekonany, że dobry student ma szansę ukończyć studia i zostać dobrym lekarzem bez żadnego udziału Pubmedu i lektury prac badawczych. Dlaczego? Bo do nauki/uprawiania zawodu lepsze są podręczniki. Prace naukowe są z natury rzeczy wycinkowe, czasami jednostronne, to własnie podręcznik przekłada

    Pełna zgoda. Zwłaszcza jak się jeszcze uwzględni takie bazy danych jak “Up-To-Date”

  87. fronesis
    March 29th, 2012 at 11:44 | #87

    Globalny Śmietnik :

    Dlaczego? Bo do nauki/uprawiania zawodu lepsze są podręczniki. Prace naukowe są z natury rzeczy wycinkowe, czasami jednostronne, to własnie podręcznik przekłada ich wymowę na praktyczny język.

    Ale podręcznik uczy całkowicie czegoś innego niż artykuły naukowe, to uczestnictwo w innej “warstwie” kolektywu myślowego jak mówił filozofujący lekarz Ludwik Fleck. Przecież podręcznik to “czarna skrzynka”, kontrowersje są ukryte, rozbieżności w badaniach nie tak widoczne. Podręcznik jest w porządku ale praca na artykule, opisie szczegółowego, choć wycinkowego badania uczy czegoś innego.
    A tu cytat z Flecka:
    “Warstwom kolektywu naukowego odpowiadają odrębne formy myśli naukowej. Specjalista wyraża się w czasopiśmie naukowym, fachowcy ogólni mają swój wyraz w podręczniku naukowym, zaś laikom odpowiada książka popularna.

    W stadium czasopismowym posiada nauka wyraźne cechy osobiste i tymczasowe: Są to poglądy autora X, jeszcze nie “ogólnie przyjęte”. Nie dają jeszcze żadnego obrazu, maja różne zastrzeżenia, są niejako kamykiem, który czeka, by włożono go w mozaikę. Autor zdaje sobie sprawę z ich tymczasowości i chce ją skompensować: stad ów pluralis modestiae, ta inwokacja do kolektywu, która każe specjaliście kryć się za urojoną mnogość. Tu należy też charakterystyczna ostrożność czasopisma: zdyscyplinowany autor pisze, iż “usiłował udowodnić, że ….”, lub że “wydaje się faktem, iż ….”. Dopiero w podręczniku czytamy zdania takie: “Udowodniono, że ….”, “faktem jest, iż …”, bo sad o istnieniu lub nieistnieniu jakiegoś zjawiska należy w demokratycznym kolektywie do wieloosobowego kolegium, nie do jednostki

    Podręcznik zmienia sąd subiektywny autora w udowodniony fakt. Zespoli go z całym systemem nauki, będzie odtąd uznawany i uczony, będzie podstawą dalszych faktów, wytyczną tego co się będzie widziało i stosowało, aż póki nowa fala rozwojowa nie spłucze go. Tymczasem przejdzie do literatury popularnej.

    Książka popularna unaoczni ów fakt, zrobi ze zgodnego z systemem nauki faktu udowodnionego – postać bezpośrednio postrzegalną. W cień ustępuje dowód, działać zaczynają autorytet, magia prostego podania, że “uczeni odkryli, iż …” i odpowiednia apoteoza bohaterów nauki. Oddalenie socjalne zmienia autora z twórcy w odkrywcę. Rosnący fakt naukowy zmienia się z tworu myślowego w przedmiot. Staje się nieosobowy, samoistny, staje się rzeczą” http://fleck.umcs.lublin.pl/fleck1936.htm

  88. March 29th, 2012 at 11:46 | #88

    Genialnie to zilustrował swego czasu prof.Jarema z I.P.I.N. w Wa-wie , komentując dla TokFM podłoże “spisków smoleńskich”.
    Istotą sposobu myślenia dopuszczającego absurdy altmedu lub teorie spiskowe (WTC – moja ulubiona) jest rys paranoidalny

    Protestuję.
    Nie mogę się zgodzić na utożsamianie zjawisk społecznych (typu Zamach Smoleński czy Altmed) z istnieniem objawów psychopatologicznych (w dzisiejszym rozumieniu psychiatrii w określonych sytuacjach i natężeniu mogą pojawiać się u osób “zdrowych”).
    Nie jestem oczywiście zwolennikiem Zamachu Smoleńskiego, sam kiedyś obliczyłem ile klimatyzatorów musiał kupić w Leroy Merlin Putin, aby obniżyć temperaturę o 1 st i wywołać mgłę.

    Ale ocena rzeczywistości w dużym stopniu zależy od środowiska i selekcji informacji, na którą skazuje człowieka też środowisko. Jaka ocenę rzeczywistości ma osoba, która z różnych powodów słucha na przykład tylko Radia Maryja? W systemie sowieckim opozycjoniści też byli traktowani jako osoby z “paranoją kontrrewolucyjną”

  89. Bruford
    March 29th, 2012 at 11:54 | #89

    Globalny Śmietnik :

    Protestuję.

    Chyba niesłusznie.Intencją wywodu Jaremy , z którego słowami się sumarycznie zgadzam , nie jest “utożsamienie” zjawisk , w sposób oczywisty modulowanych jakimś zbiorem zmiennych tylko wskazanie czynnika ryzyka niejako. Wszak nie każdy człowiek , nie potrafiący z tego czy innego powodu odnaleźć się społecznie czy ekonomicznie, sięga z miejsca po wytłumaczenia spiskowe.I z tego właśnie powodu można zadać pytanie różnicujące : “z jakich konkretnie powodów ta konkretna osoba słucha tylko Radia Maryja ,mając swobodnie dostępne inne media?”

  90. March 29th, 2012 at 11:59 | #90

    fronesis :

    Ale podręcznik uczy całkowicie czegoś innego niż artykuły naukowe, to uczestnictwo w innej “warstwie” kolektywu myślowego

    Całkowita zgoda.

    Ale naukę i praktykowanie medycyny głównie na podstawie artykułów badawczych uważam za niemożliwą ze względu na rozległość tematu i konieczność weryfikacji wiedzy przed egzaminatorem. Niech ta wiedza będzie “gorsza” ale z mniejszym ryzykiem szkodzenia. Jeżeli ktoś ma do czynienia z wycinkowym problemem, ma chęć i krytyczną postawę – wtedy sięgnie do prac badawczych.

  91. fronesis
    March 29th, 2012 at 12:12 | #91

    Globalny Śmietnik :

    Ale naukę i praktykowanie medycyny głównie na podstawie artykułów badawczych uważam za niemożliwą ze względu na rozległość tematu i konieczność weryfikacji wiedzy przed egzaminatorem.

    Oj nieporozumienie, ja tylko myślałem o uzupełnieniu (nie zastępowaniu, przeciez podręczniki mają mnóstwo ważnych funkcji, choćby stabilizują wiedzę, zdają sprawę ze stanu badań, pokazują co jest dobrze opracowane w literaturze przedmiotu), trochę w duchu cytatu z Flecka, żeby rozpowszechnić świadomość o “warstwach” faktu naukowego, nie każdy musi być klinicystą, prowadzić badania, ale dobrze było by wiedzieć jaka specyfika rządzi raportem z badań, artykułem, podręcznikiem i książka popularnonaukowa.

  92. mig_watch
    March 29th, 2012 at 12:45 | #92

    Bruford :

    Uzupełniłbym to jeszcze zestawem wyrwanych z kontekstu cytatów z Wielkich Ludzi , obowiązkowo zmarłych , co by nie mogli ,w razie czego , dać w pysk za niewłaściwe wykorzystywanie swoich bon-motów

    Mialem kiedys pomysl na stronę www z przypadkowymi kompletnie cytatami z homilii i encyklik JP2, wrzucanymi jako np. “refleksja dnia” i z opcją komentarzy of kors, coby się chichrać jak publika czołobitnie reaguje.

    EDYTA: Oczywiscie – nie z przypadkowo wybranymi, a zlosliwie wyrwanymi z kontekstu.

  93. Gammon No.82
    March 29th, 2012 at 14:34 | #93

    fronesis :

    lekarz/rka bez specjalizacji to w sumie forma “humanisty”.

    Każdy lekarz-praktyk to w sumie forma rzemieślnika. A gdzież on będzie zaglądał do wyników eksperymentalnych, on ma rekomendacje. I tak jest zresztą najbezpieczniej.

    nie każdy musi być klinicystą, prowadzić badania

    “Klinicysta” to w lekarskim żargonie człowiek, który styka się z żywymi pacjentami, nie badacz, ale też nie radiolog ani nie lekarz z laboratorium hist-pat.

  94. fronesis
    March 29th, 2012 at 15:07 | #94

    Gammon No.82 :

    Każdy lekarz-praktyk to w sumie forma rzemieślnika

    Ja w sumie wolę rzemieślnika “teoretyka-humanisty”, lepszy już chyba rutyniarz niż “zmyślacz”.
    W sprawie klinicysty to faktycznie byłem nieprecyzyjny, jestem jednak z zewnątrz w stosunku do świata lekarskiego”.

  95. Bruford
    March 29th, 2012 at 15:12 | #95

    Gammon No.82 :

    Każdy lekarz-praktyk to w sumie forma rzemieślnika

    Oczywista. Medycyna bezpośrednio spełnia funkcje naprawczo-ratunkowe.

  96. March 29th, 2012 at 15:31 | #96

    Meeijn :

    Teoria spiskowa:
    Spróbuj w normalnych okolicznościach nakłonić zupełnie obcą osobę, żeby poświęciła swój czas na tłumaczenie ci trudnych zagadnień za darmo. Marne szanse. A w taki merytorycznym flejmie… Lepiej przemyślane, niż wygląda.

    Ta teoria ma słaby punkt: Widziałes kiedyś kogoś, kto w takim flejmie się czegoś nauczył? Ale i tu można stworzyć teorię spiskową: Oni się z tym kryją!

  97. kabotyna
    March 29th, 2012 at 18:42 | #97

    Gdzie jest Tuten?

  98. janekr
    March 29th, 2012 at 19:02 | #98

    Bruford :

    Medycyna bezpośrednio spełnia funkcje naprawczo-ratunkowe.

    Ale człowiek nie ma niestety złącz diagnostycznych.

    Gdybym miał w zadku USB,
    Nikt by nie wtykał tam USG

  99. Gammon No.82
    March 29th, 2012 at 19:22 | #99

    kabotyna :

    Gdzie jest Tuten?

    Pod #69, 28 marca, 21:59.

    @ janekr:

    Czemu tak zewsząd zbiegasz?

  100. janekr
    March 29th, 2012 at 19:53 | #100

    Gammon No.82 :

    Czemu tak zewsząd zbiegasz?

    Nie dostałeś maila? W poniedziałek wieczór wysłałem na op.pl

Comment pages
1 5 6 7 8 9 16 3751
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)