Pytania do antyszczepionkowców
I tak to się kręci. Kontakt z antyszczepionkowcami, wywołany poprzednią notką (którą Otchłań dostrzegła i skrytykowała), zaowocował u mnie wzrostem skłonności polemicznych, czyli mówiąc potocznie, chcicą na flejma. Zacząłem więc dyskutować na wallu Stowarzyszenia STOP NOP. Admini strony wytrzymali zadziwiająco długo, po czym zbanowali mnie i wycięli mi kilkadziesiąt pracowicie nagryzmolonych filipik, respons i ripost, zapewne dlatego, że w fafdziesiątą wypowiedź ośmieliłem się wpleść link do własnej notki. Mój błąd, na nieprzyjaznym terytorium nie należy dawać adminom okazji do banu pod pretekstem spamowania. (update: wszystkie moje wpisy w dyskusji „magicznie” wróciły i można je przeczytać tu).
Nie napisałem w tym flejmie niczego odkrywczego, zadałem jednak kilka pytań, na które nie dostałem odpowiedzi albo dostałem takie, które mnie nie zadowoliły. Takich pytań zebrało mi się trochę z innych dyskusji, postanowiłem więc zebrać je w jednej notce, w nadziei, że już nigdy nie będę ich musiał zadawać. Nadziei, oczywiście, kompletnie bezpodstawnej, idiotycznej i żałosnej.
No to po kolei, drodzy antyszczepionkowcy.
1. Bardzo często w dyskusji powołujecie się na wykresy, z których wynika, że wprowadzenie szczepień nie wpłynęło zbytnio na liczbę śmierci w wyniku danej choroby (np. takie). Z tego co rozumiem, ma to dowodzić nieskuteczności szczepionek. Moje pytanie brzmi: dlaczego akurat śmiertelność bierzecie pod uwagę? Przecież to nie śmierci, ale zachorowaniu ma zapobiec szczepienie. Śmierć jest tylko jednym ze skutków ubocznych, ale jest też dużo innych efektów choroby, często okaleczających na całe życie. Dlaczego nie posiłkujecie się wykresami zachorowalności, np. takim albo takim?
Odpowiedź, którą dostałem od stowarzyszenia na Facebooku: „Bo tylko wtedy szkodzenie dzieciom w imię wyższego dobra da się usprawiedliwić”. Czy to oznacza, że dla stowarzyszenia STOP NOP, pochylającego się z troską nad każdym, choćby i urojonym przypadkiem powikłania poszczepiennego, nawet najpoważniejsze okaleczenie w wyniku choroby nie jest wystarczająco ważne?
2. Twierdzicie często, że epidemie, które szalały w Europie czy Stanach Zjednoczonych jeszcze w połowie XX w., wygasły nie z powodu szczepień, ale z powodu zmian w higienie, jakości odżywiania, opiece medycznej itd. Chciałbym się dowiedzieć, jaka zmiana w higienie, jakości odżywiania czy opiece medycznej nastąpiła w USA w połowie lat 50., powodując spadek zachorowań na polio — ale tylko na polio! — z prawie trzydziestu tysięcy przypadków w roku 1955 do trochę ponad trzech tysięcy w roku 1960, następnie do siedemdziesięciu dwóch przypadków w 1965 r.?
Odpowiedź, którą przeczytałem na dnie Otchłani: to nie było polio, tylko zatrucie DDT, głupie lekarze nie odróżnili, DDT wycofano, polio znikło.
3. Twierdzicie często, że dziecko powinno samo przechorować choroby wieku dziecięcego, bo wtedy nie dość że nabierze odporności na całe życie, to jeszcze zagrozi mu mniej powikłań niż w przypadku przechodzenia choroby w późniejszym wieku (a poza tym to niewinne choroby, praktycznie bez skutków ubocznych, po co przeciw nim szczepić w ogóle). Tak się składa, że model „1. Przechorować i nabrać odporności, 2. ????, 3. PROFIT!” funkcjonował jeszcze całkiem niedawno w wielu krajach. Na przykład w Stanach Zjednoczonych jeszcze w latach 60. nie szczepiono przeciwko różyczce, niewinnej chorobie wieku dziecięcego. Nie szczepiono — bo szczepionkę przeciw różyczce wynaleziono w 1966 r., a dopuszczono do użytku w 1969 r. Powtórzę jeszcze raz: nikt nie był szczepiony przeciw różyczce, odporność nabywało się wyłącznie przez przechorowanie, dokładnie tak, jak wy tego chcecie.
W latach 1962-65 przez Europę i USA przetoczyła się epidemia różyczki, swój szczyt osiągając w Stanach w latach 1964-65. A trzeba wam wiedzieć, drodzy antyszczepionkowcy, że ta choroba, choć łagodna dla dzieci, jest wręcz fatalna dla płodów. Jeśli kobieta w ciąży zarazi się różyczką do jedenastego tygodnia, ma 90-procentowe szanse, że jej nienarodzone dziecko dozna tzw. zespołu różyczki wrodzonej, zwanego również zespołem Gregga.
Jaki efekt przyniosła epidemia różyczki w USA? 11 tysięcy kobiet poroniło lub usunęło ciążę, 20 tysięcy dzieci urodziło się z zespołem Gregga, z czego 2100 umarło, 12 tysięcy ogłuchło, 3580 straciło wzrok, a 1800 doznało opóźnień w rozwoju umysłowym.
I mam takie pytanie: na pewno o coś takiego wam chodzi?
A jak już jesteśmy przy różyczce, to…
4. Jaka zmiana w higienie, jakości odżywiania czy opiece medycznej nastąpiła w USA w latach 70., powodując spadek zachorowań na różyczkę z pięćdziesięciu sześciu tysięcy przypadków w roku 1970 do szesnastu i pół tysiąca w roku 1975, następnie do niecałych czterech tysięcy przypadków w 1980 r.?
Na koniec chciałem powtórzyć pytanie, które zadałem w dyskusji na blogu „Bioetyka” (gorąco polecam ich wpisy o obowiązku szczepień: jeden, dwa, w komciach oczywiście Otchłań). Spytałem tam, czy ruch antyszczepionkowy dysponuje wiarygodnym i rzetelnym porównaniem statystyk powikłań poszczepiennych i powikłań po chorobach, przed którymi bronią szczepienia, wskazującym jednoznacznie na to, że szczepienia przynoszą więcej szkód niż korzyści. Ale ponieważ zaraz zaczęlibyście opowiadać o prof. Majewskiej i jej obłąkanym kalkulatorku, a poza tym dostałem od antyszczepionkowego komentatora „Bioetyki” zabawną odpowiedź o ruchach frykcyjnych i robaczkowych, więc i tu zakończę na lżejszej nucie, czyli kwestią, którą podniósł w komentarzach na moim blogu blogokomentator Vauban:
5. Dość powszechne jest wśród was przekonanie, że wyniki badań świadczących na korzyść szczepień są zafałszowane przez koncerny farmaceutyczne i że w ogóle nie można tym wynikom ufać. Wasza podejrzliwość jest tak wielka, że jeden z was posunął się nawet do zlustrowania portalu, z którego przytoczyłem newsa o badaniu („a ja tylko wskaże na jeden malutki fakt: sciencedaily należy do grupy ivillage.com, a iVillage Inc., is based in New York City, and is part of the NBC Universal Women & Lifestyle Entertainment Networks Group”). Skoro więc jednogłośny niemal konsensus świata nauki w kwestii dobroczynnego działania szczepień jest utrzymywany wyłącznie dzięki hojnemu sponsorowaniu lojalnych i bezlitosnemu prześladowaniu nieposłusznych naukowców przez wszechmocny spisek Big Pharmy, a obowiązkowe masowe szczepienia w Polsce wprowadzono w większości (a nawet chyba w całości) przed 1989 r., chciałem się dowiedzieć: które oddziały PRL-owskiej Polfy należały do spisku? Czy sugerujecie, że zimnowojenny podział na komunistyczny Wschód i kapitalistyczny Zachód był pozorny i macki Big Pharmy sięgały za Żelazną Kurtynę? Tak, jakby wszystkim sterował jeden wspólny rząd, można by powiedzieć: światowy? Powiedzcie, możecie na boczku, po cichutku: czy jesteście zaznajomieni z twórczością Davida Icke?
ramone.alcin :
Nie rozumiem pytania. Agencja remontuje 30 letni dom po lokatorach, czy pilnuje przez 30 lat żeby nikt się nie włamał?
cmos :
Agencja robi background check lokatorom, zeby zmniejszyc p-stwo ze puszcza dom z dymem. Agencja robi inspekcje co pewien czas, zeby zobaczyc czy jednak tego nie zrobili.
A w ogole, to po 30 latach tak czy inaczej musisz robic remont.
ferhatovic :
Odpuść sobie proszę takie insynuacje, bo ocierasz się już o Prawo Godwina.
Masz produktywną postawę, zachęcasz do rozmowy z sobą.
Więc po pierwsze, by się dla Ciebie produkować powinienem wierzyć, że ten tekst zrozumiesz – po Twoich wpisach nie mam pewności.
Po drugie, powienienem mieć nadzieję, że dopuszczasz dowiedzenie się czegoś albo zmianę poglądów. Jeśli chcesz sobie tylko pomasować ego usiłując być zabawny i fajny w grupie, to nie jesteś partnerem do dyskusji.
Po trzecie, kiedy dostanę poprzednią fuchę ministra Boniego, będę wygłaszał expose. Na razie mam Real Life na głowie; zwróciłem uwagę na parę luk i mogę polecić, byś pogadał z socjologami czy ludźmi zajmującymi się polityką społeczną o np. różnicach w kapitale kulturowym.
Niemoralne, mocne słowo.
Uzurpujesz sobie prawo do jedynie słusznej moralności, a takiej nie ma.
Do tego poprzestajesz na okrągłych hasłach i nie zastanawiasz się nad konsekwencjami i wdrożeniem w życie. Pisałem o tym.
Do tego, jeśli nie jesteś ekstremistą chcącym odbierać dzieci rodzicom i wychowywać je w utopijnej komunie w imię pełnej równości, musisz zgadzać się na nierówności społeczne.
One też są “niemoralne”, czy jednak np. “pragmatyczne” albo wręcz “potrzebne”?
Nie wiem, czy w najdurniejszy sposób. Ja o tym początkowo w ogóle nie pisałem, to Ty sobie ustawiłeś chochoła.
A z podatkiem progresywnym jest myk taki, jaki go opisał dink: najwięcej wcale nie płacą najbogatsi, tylko uczciwi średniacy i tacy nieco wyżej średniej.
A mityczna klasa średnia we współczesnym świecie ulega raptownej pauperyzacji i proletaryzacji. Ponownie, czasem pisuje o tym wo.
Co do szczegółów można się czepiać, ale IMO idzie w dobrym kierunku.
Panie Bartku. Śledzę tego bloga od dłuższego czasu i staram się być wobec niego neutralny i obiektywny tak samo jak wobec nauki – socjologii i ekonomii. Blog ten przypomina bardziej stronę promocyjną dla lewicowej ideologii niż obiektywne spojrzenie na temat. Zauważyłem że własnie to pan @aegis maelstrom jest jedną z osób a może jedyną która wykazała się znajomością tematu na który pisze. Myślę że ktoś kto zna temat nie musi otrzymywać dowodów ponieważ o nich wie. Robi pan z tego bloga salę sądową na której jeżeli nie przedstawi się odpowiednich dokumentów to nawet jeżeli się ma rację, jest się przegranym. Prawda broni się sama nie potrzebuje dowodów. Każdy kto chce ją znaleźć to ją znajdzie. Jak to się mówi że to winny się tłumaczy i próbuje udowodnić że ma rację. Dlatego się nie dziwię jego reakcji.
ramone.alcin :
No i to jest właśnie mój punkt będący. Lepiej zbudować dom wtedy, kiedy będzie potrzebny i tam, gdzie będzie potrzebny, niż męczyć się zdalnie przez 30 lat a potem być przywiązanym do swoich dawno zdezaktualizowanych koncepcji dalszego życia.
Ale masa ludzi tego nie rozumie i uczy się dopiero na własnych błędach.
aegis maelstrom :
Co innego unikanie ekstremalnych form likwidowania nierownosci, co innego afirmacja i utrwalanie tychze.
aegis maelstrom :
Ok, sorry za napastliwość, tryb polemiczny mi się trochę rozkalibrował. Przypomnę, napisałeś że “prodzietne rozwiązania podatkowe kierowane do bogatszych mają bardzo głęboki sens”. Naprawdę chciałbym się dowiedzieć jak mogłyby wyglądać takie rozwiązania kierowane właśnie do bogatszych, a nie, powiedzmy, do wszystkich. Obiecuję, że przeczytam to sine ira et studio. Co do podatku progresywnego to argument typu “najbogatsi i tak rąbią budżet na podatkach” to jest może i dobry argument, ale w zupełnie innej dyskusji, jak już zauważył Gospodarz. Można się zastanowić, jak uszczelnić system; co zrobić, żeby progresja była rzeczywista, czym ją uzupełnić itd. ale to wszystko nie zmienia faktu, że progresja jest dla społeczeństwa rzeczą nadzwyczaj korzystną i są na to liczne dowody historyczne.
fan-terlika :
Znowu usiłujesz być zabawny.
Rzuciłbym ci ciasteczko, ale źle rozpoznajesz wzorce. Poćwicz i spróbuj, gdy się nauczysz.
ramone.alcin :
No to z kolei kupienie na wsi tylu hektarów, żeby za płotem nadal mieć swoje (a trudno o inną stuprocentową gwarancję, że ktoś inny się nie osiedli za płotem), to też się robią pieniądze z kosmosu.
wo :
Hektarów? Naprawdę nie wystarczy, żeby działka miała przynajmniej te 1000m2 i w miarę regularny kształt (chyba, że nieregularność bierze się z urozmaiconej linii brzegowej)
ferhatovic :
Każda ulga w podatku dochodowym (w tym na manie dzieci) jest faktycznie kierowana do tych, co mają (1) jakikolwiek dochód podlegający opodatkowaniu, (2) zwłaszcza taki trochę większy dochód. Oczywiście, jak wszyscy wiemy, każdy może zrobić karierę od pucybuta do multimilionera; w tym sensie ulga jest kierowana “powiedzmy, do wszystkich”. Ale w danym roku podatkowym jesteś albo-albo i wobec tego korzystasz z ulgi w całości-w części-wcale (to ostatnie jeśli jesteś tym podatkiem, nie uzyskałeś dochodu lub uzyskałeś go potajemnie z prowadzenia bimbrowni).
Aegis Maelstrom :
Och, nie czepiaj się go, ja też cierpię na tę straszną chorobę.
fan-terlika :
Pewnie Bart nie potrzebuje mojej “obrony”, ale przypomnę tylko, że “blog” z zasady jest subiektywnym spojrzeniem danej osoby na rzeczywistość. Jeśli ktoś ma poglądy lewicowe, to , przepraszam, to zbrodnia?
serjicalme :
Co więcej, jest to explicite wyrażone w Ogólnym Regulaminie Bloggingu, Rozdział 1 “Definicje podstawowych pojęć” p. 2.1 oraz w rozdziale 3 “Co komu wolno”, p. 12.6.
sheik.yerbouti :
Wtedy nadal za płotem masz kolejny domek, a w ogródku tego domku masz: psa sąsiada, motocykl sąsiada i imprezę techno w sobotni wieczór u syna sąsiada. Żeby naprawdę się czuć totalnie odciętym, potrzeba hektarów. Które w zasięgu w miarę sensownego dojazdu do miasta będą też kosztować fortunę (a desperacja taka, żeby wyjechać w jakieś Bieszczady, to jednak zbytni hardkor).
wo :
Piekło to inni! Ale srsly, jeśli nie mieszkasz w szeregówce, która jest ode złego, to zwykle da się wytrzymać (z poprawką na Piekielnych Sąsiadów).
Ja trochę poza tematem, ale miałby ktoś dłuższą chwilkę, żeby to przeczytać ze zrozumieniem? Bo mi rzeczy wygadywane przez fizyka robią och wow, ale się wcale na tym nie znam i właściwie nie wiem, czy koleś ma rację.
http://physics.ucsd.edu/do-the-math/2012/04/economist-meets-physicist/
Marceli Szpak :
Bardzo ciekawa notka. Warto przeczytać też inne: http://physics.ucsd.edu/do-the-math/2011/07/galactic-scale-energy/
urbane.abuse :
Wszystko się da wytrzymać, nawet pracę w Foxconie. Ale srsly, działka 1000 metrów to trzydzieści parę na trzydzieści parę. Czyli nadal za płotem masz inny domek (albo jezdnię).
Marceli Szpak :
Absolutnie ma rację. W ogóle wzrost niczego nie może zbyt długo być wykładniczy (znasz tę historię o tym, ile razy trzeba złożyć gazetę na pół, żeby była grubsza niż odległość Ziemia-Księżyc?). Wykładniczy wzrost gospodarczy musi walnąć o sztywną barierę w ciągu dwóch-trzech stuleci.
Mam watpliwosc, czy to zalozenie jest na 100% prawdziwe:
“The Earth gets rid of its energy by radiating into space, mostly at infrared wavelengths. No other paths are available for heat disposal.”
Byc moze, moglibysmy skonstruowac pompe cieplna podgrzewajaca Ksiezyc. Daloby nam troche wiecej czasu.
W dluzszej perspektywie, oczywiscie, trzeba sie osiedlac na innych planetach. Zycie musi sie rozprzestrzeniac, i jezeli Homo sapiens ma jakas “globalna role” do wypelnienia oprocz niszczenia innych gatunkow, to jest nia wlasnie zorganizowanie ekspansji naszej formy zycia poza Ziemie.
ramone.alcin :
Skoro poza Ziemię, to już raczej nie globalną. Poza tym – a może by tak nie niszczyć innych gatunków i się stąd nie ruszać?
sheik.yerbouti :
Sure.
ramone.alcin :
Nie da się bez demona Maxwella.
ramone.alcin :
Sez hu?
wo :
Why? Dopoki T_ziemia > T_ksiezyc, imho pojdzie.
wo :
No przeciez oczywiste ze ja, nie widac podpisu pod postem?!
sheik.yerbouti :
ja jestem za się ruszaniem, lepsze to niż Zielona Pożywka (a właściwie jak kanibalizm by się wpisywał w te rozliczenia energetyczne? też pewnie ostatecznie ze stratą?)
ramone.alcin :
Ale jak chcesz to przesyłać, pakując ciepło w puszki czy może łącząc Księżyc z Ziemią rurociągiem?
ramone.alcin :
Wielkie umysły myślą podobnie: “Bydło myśli o pełnym żłobie – my myślimy w wyprawach w Kosmos.” http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/jkm:_hodowla_bydla,_czyli_manifest_normalnosci__20028
wo :
Bingo.
@ ramone.alcin:
Planety i inne księżyce bywają złośliwe, nie dość że Ziemia i Księżyc kręcą się wokół własnej osi, to jeszcze ten drugi w ciągu miesiąca zdąży Ziemię bezczelnie okrążyć.
ramone.alcin :
380 tys. km ;)
Nie musi byc przeciez sztywnego kontaktu, byleby byl kontakt cieplny. Troche problem z tym ze Ksiezyc nie ma atmosfery.
Tak na marginesie sporu o podatki – wpotylice.pl patriotycznie pochwala uciekanie z podatkami za granicę:
Łukasz Warzecha :
Ciekawy artykuł do poczytania:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,114757,11518946,Nie_mowie_o_aborcji__Mowie__Ma_pani_wybor.html?as=1&startsz=x
@bart
“Widzisz, GUS sam przyznaje, że ludzie mają tendencje do zaniżania w badaniach swoich dochodów (i niektórych wydatków, np. na alkohol). Jednak skali problemu nie znam i dopóki jej nie poznam, twoje opowieści o cudach podatkowych na skalę masową, ocenie tłumów w Arkadii, rozmowach ze znajomym wąsatym biznesmenem czy doradcą podatkowym (ty nawet nie chcesz prowadzić badań, tobie wystarczy rozmowa) nie będą dla mnie przekonujące.”
Skala problemu jest taka, ze szara strefa w Polsce to ~30% PKB. I nie wydaje mnie sie, zeby to korpo-ludki za 10k/m-c w niej dominowaly i robily drugie 10k na boku. A pomysl z dowalaniem akurat tym od 10k to przeciez lewicowa wersja klasycznego warzechowo/prawicowego wynajdywania najbardziej optymalnego rozwiazania – “korki na Pulawskiej? Dobudujmy po 2 pasy na kazdej jezdni i skasujmy bus-pasy to zrobi sie luzniej”.
A tymczasem:
http://www.kpmg.com/pl/pl/issuesandinsights/articlespublications/strony/komunikat-prasowy-rynek-dobr-luksusowych-w-polsce-edycja-2011.aspx
Raport oparty o
jest takim mądrzejszym odpowiednikiem “byłem w Złotych Tarasach i widziałem nowe Audi”.
Sorry za gwałtowną zmianę tematu, ale czy Szanowny Bart zajmował się już może jogą?
Bo ostatnio wpadła mi w ręce książka z napisem sugerującym, że jest to biblia jogi (co jest samo w sobie dość rozrywkową konstrukcją). Jeśli jej wierzyć, to okazuje się, że dzięki jodze można praktycznie domowymi metodami (z użyciem wyłącznie karimaty i gaci) wyleczyć wiele groźnych chorób. Są oczywiście ulubione przypadłości medyków naturalnych, czyli wzdęcia i pierdnięcia, ale jest też – a co, jak szaleć to szaleć – polio! A to nie koniec!
http://www.maltreting.pl/index.php/2012/04/przychodzi-jogin-do-lekarza/
ccc :
A teraz napnij umysł i wykaż jak korpoludka z 10k-brutto/7k-netto stać na zegarek za 20-30 tys. dolków, że nie wspomnę o bryce za 600-800 tys. zł.
wy tu o zegarkach, a tymczasem na facebooku padło ważkie oświadczenie: dzieci rodziców nieszczepiących nie przenoszą wirusów, ponieważ nikt im tych wirusów nie wstrzykuje. Od kilku minut mam uczucie bycia o włos od ciętej riposty, ale to jest właśnie ta chwila, w której synapsy krzyczą “nie nie, nie każ nam analizować, co autor miał na myśli”.
a. :
Trzeba siać, siać.
Meanwhile, NJN zostala narodowa socjaldemokratka i osoba transseksualna.
Adi :
Obiecałem sobie, że w tym przypadku nic mnie nie zdziwi. OBIECAŁEM.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11591388,Nie_szczepia_dzieci__bo_wierza__ze_to_niebezpieczne.html
W komentarzach otwiera się już otchłań.
Adi :
Adi :
Nataniel Juliusz Nowak?
Tymczasem o dziwo w Łodzi (!) http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,11591388,Nie_szczepia_dzieci__bo_wierza__ze_to_niebezpieczne.html ale w komentarzach już mniej fajnie.
Adi :
I w nowej wersji zostanie seksoholikiem? A może nawet seryjnym gwałcicielem?
Do tego przeprowadzila’wywiad’ z Dzieckiem Indygo.
Also, Narodowa Socjaldemokracja by NJN ma przecudne haslo, trafiajace w moja dusze scislowca:
”Jesteś prawicowym narodowcem? Zostań lewicowym! Nie zmieniaj kierunku – zmień zwrot wektora!”
Linki dla leniwych:
http://njnowak.wordpress.com/2012/04/21/aseksualizm-a-moze-transseksualizm-moje-dziwne-dylematy/
http://njnowak.wordpress.com/2012/03/12/wolanie-ze-starej-szafy/
http://njnowak.wordpress.com/2012/03/21/nadaje-ci-imie-narodowa-socjaldemokracja/
Enjoy!
Ausir :
Narod Jest Najwazniejszy!
http://njnowak.wordpress.com/2012/04/17/njn-narod-jest-najwazniejszy/
Ja wiem ze to jak kopanie szczeniaczka, ale poczulam sie w obowiazku zameldowac jak wyglada sytuacja na tym konkretnym froncie, bo rozumiem ze jest to obszar w ktory nie kazdy lubi sie zapuszczac, pewnie w obawie przed zmiana zwrotu wektora.
Dzejes :
eee, GUS też takie robi:
http://www.stat.gov.pl/gus/5840_2794_PLK_HTML.htm
odkąd wiem jak u mnie w firmie odpowiada się na te ankiety co miesiąc, dziwnie straciłem do nich szacunek. co miesiąc odklikuje się te same odpowiedzi albo od czasu do czasu cos losowo zmienia i tyle.
Adi :
UOT?
Co do transseksualizmu NJN – kto wie… Brzmi autentycznie, nawet bardzo. Zresztą gdyby była transem k/m to wszystko w niej zaczyna składać się w sensowną całość. Na jej miejscu poszłabym się zdiagnozować.
przecież się diagnozuje- czyż nie zapytała Wysokiego Internetu o werdykt w sprawie cierpienia i własnej tożsamości?
O antyszczepionkowcach: “Znaleźli oni wsparcie w sejmowej komisji zdrowia, która w czwartek zajmie się projektem Ustawy o zwalczaniu chorób zakaźnych. Jak mówi rzecznik GIS Jan Bondar, pojawiają się sygnały, że kilku posłów komisji chce wnieść poprawkę znoszącą kary za unikanie szczepień. Jeśli się pojawi, to taki pomysł poprzemy – zapowiada. I podkreśla: przymus prawny w promowaniu profilaktyki to anachronizm.”
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11600500,Poslowie_moga_zniesc_kary_za_brak_szczepien_u_dzieci.html?lokale=lodz
@ Gammon No.82:
Masz linki w moim nastepnym poscie :P
@ Julia:
O potencjalnych zaburzeniach wielorakich NJN mozna pisac doktoraty, ale pro forma nalezy wspomniec, ze niechec do szpilek, uwielbienie meskiej mizogonii i wsciekle nieakceptowanie wlasnego wygladu nie sa wytycznymi do planowania operacji z transseksualizmem zwiazanych :>
Krocej: nieakceptowanie siebie-kobiety, nie znaczy wcale ze czas przyprawic sobie wacka.
@ a.:
Nie zapominajmy tez o gazetowych testach na plec mozgú.
Adi :
Uzupełnię. NJN ocenia stopień swojej kobiecości radośnie lecąc po stereotypach. Czyli teoretycznie kobiecość to według niej spełnianie szeregu wymagań społecznych, a nie po prostu akceptowanie tego, że ma się taką płeć i “niewidzenie” w tym problemu przez duże pe.
A jeżeli chodzi o to, jak to wygląda w praktyce, to właśnie napisałaś.
invinoveritas :
Może to z okazji Europejskiego Tygodnia Szczepień:
http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,496566
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,7968
http://www.euro.who.int/en/what-we-do/health-topics/disease-prevention/vaccines-and-immunization/european-immunization-week/10-myths-about-vaccination
Dwa ostatnie to pożyteczne linki do wklejania na forach i blogach podczas flejmów.
invinoveritas :
Bolanda jak zwykle przoduje w rankingach glupoty.
Adi :
Wacek może być sztuczny. Strapon to jest to, czego brakuje w tym opowiadanku ;-)
Tylko wtedy byłoby erotyczne, a nie “polityczne”
http://njnowak.wordpress.com/opowiadanie/
To opowiadanie to tylko dowód, że nie każdy kto może powinien brać się za pisanie.
Buszując na fejsie znalazłem linkacza do czegoś Otchłaniopodobnego:
http://orwellsky.blogspot.com/
Może puścić tam jakiegoś trolla, koleżanki i koledzy?
Misiael :
Brzmi jak blog marksisty-amatora.
http://orwellsky.blogspot.com/2012/04/mroczna-strona-szczepionek.html
No proszę!
Misiael :
“16 sierpnia 1976 roku na południowy zachód od krateru Delporte po niewidocznej stronie Księżyca stanął lądownik, w którego wnętrzu znajdowali się członkowie wspólnej, sowiecko-amerykańskiej wyprawy „Apollo 20”, William Rutledge, Leona Synder oraz Aleksiej Leonow. Celem misji było zbadanie wielkiego obiektu w kształcie cygara sfotografowanego jeszcze przez ekipę Apollo 15. Odkrycie tej tajemniczej konstrukcji było na tyle istotne, że władze USA zdecydowały się zaprosić ZSRR do udziału w misjach Apollo i wspólnie dokonać niezbędnych badań.
Numeracja może się wydać zaskakująca. Misja Apollo oficjalnie została zakończona na locie numer 17, który opuścił powierzchnię ziemskiego satelity 14 grudnia 1972. Miał to być ostatni raz do dnia dzisiejszego, kiedy człowiek stąpał po Srebrnym Globie. Ze względu na cięcia budżetowe kolejne loty zostały wstrzymane i program Apollo został zamknięty, jednak zdaniem mieszkającego obecnie w Rwandzie Williama Rutledge’a dowódcy wyprawy Apollo 20 program został po prostu utajniony i doszło do jeszcze trzech kolejnych lądowań misji Apollo 18, 19 i 20. On sam miał być uczestnikiem ostatniej z nich. ”
Gość nie ma wyobraźni. Clive Cussler w “Cyklopie”(1989) umieścił na księżycu w połowie laty 70. całą ściśle tajną amerykańską bazę. Tak tajną, że nawet prezydenci USA nie wiedzieli o jej istnieniu.
janekr :
W ostatnich Transformersach pokazali fotki z tego lotu (fajnie, że amerykańskiego kosmonautę grał prawdziwi amerykański kosmonauta http://www.imdb.com/name/nm0004696/ )
@Adi
Co do pytania Internetu… Tak naprawdę mogłabym jej pomóc chyba trochę, zadać kilka pytań, ale nie mogę komentować tam. Szkoda.
@ann_gelica
Większość ludzi, w tym transseksualnych, ocenia to przez stereotypy i wykorzystuje je do usprawiedliwiania swojej decyzji. Tak wygląda rzeczywistość, o uczucia nikt nikogo nie pyta. Zresztą zobacz jaki ich kulturowy stereotyp funkcjonuje – ludzi którzy przede wszystkim od dziecka nie pasują do stereotypów “swojej” płci – a tak naprawdę oni radko dobrze wpasowują się w genderowe role swojej plci bo byli wychowywanii na przeciwną.
@ Julia:
Mnie wychowywano na dziewczynkę. A ja się przeciwko temu buntowałam.
Offtopicznie:
http://epoznan.pl/news-news-32101
Czyli o tym, jak bezmyślna wiara w niewidzialną rękę rynku kładzie rozwój polskich miast…
http://www.catholicvoices.pl/
Widzieliście już?
A ja dwa tygodnie temu wywalilem 500+ PLN na dwa szczepienia drugorodnego. I co mi Pan zrobisz?
N. J. Nowak :
Za o ja się właściwie przeciw wychowaniu na chłopca nie buntowałam, za to buntowałam sie przeciwko chłopięcemu (wtedy) światu i jego zasadom. Jednak nie wyglądałam jak stereotypowa mała dziewczynka a moje zainteresowania oraz niektóre cechy doprowadzały mnie do strasznych kompleksów i obaw o przyszłość. Jeśli chcesz pogadać to pisz: juliafi@gazeta.pl – z miłą checią pomagam osobom zastanwiajacym się bo mi też ktoś kiedyś pomógł.
Średniowiecze strikes back!
http://wyborcza.pl/1,123455,11636104,Jak_ksiadz_walczyl_z_szatanem_w_gimnazjum_w_Krasniku.html
Dialog niemal jak z Niziurskiego.
Misiael :
This is Lubelszczyznaaaaaaaa!
Mam takie pytanie: wiecie coś o szkodliwości świetlówek dla zdrowia? Ponoć powodują zaćmę, jaskrę, depresję, raki itp.
http://imageshack.us/f/7/angora2009050315.png/
http://imageshack.us/f/161/angora2009050316.png/
Paweł :
http://en.wikipedia.org/wiki/Fluorescent_lamps_and_health
Noszk… sąsiad z okazji 3 maja wywiesił flagę watykańską obok polskiej. Niby nic wielkiego, pewnie gdzie indziej się zdarza (chociaż ja pierwszy raz widzę), ale jednak jakiś taki bolesny pejspalm.
@ inspektor Kot:
U mnie na Podkarpaciu co kawałek jest.
in other news, naród na majówkę wyjeżdża na Mazury i takie cudeńka odnajduje:
http://img535.imageshack.us/img535/6362/krutynia.jpg
na ogrodzeniu hotelu Galindia…
http://www.galindia.com.pl/home.html
Drobna uwaga do marcowej dyskusji.
naima :
Moim zdaniem z dwu powodów nie masz racji:
1. Kalisto może się powoływać na badania w celu wykazania sprzeczności w świętych księgach Pubmedu.
2. Kalisto wskazywała na metabadania. Nie widzę przeszkód by je uważała za wiarygodne, a do “badań właściwych” miała bardziej ostrożne podejście.
lysaczi :
OMG. Zalecałbym trzymać się od tego hotelu o strzał z km-u.
@ dink:
Hint dla dinka – to nie korpoludki kupuja zegarki za 20 tysi. Cieplej?
dyslektyg :
Owe sprzecznosci pokazujemy dajac cytacje do artykulu A (np potwierdzajacego dzialanie terapeutyczne srutyny w zespole Arschlocha) oraz do artykuly B (nie stwierdzajacego owe dzialania). Wyciaganie ogolnego artykuly typu “Why pierdylions of articles in biomed are not reproducible?” nic nie daje w odniesieniu do konkretnego artykulu o srutynie, szczepionkach czy zwyczajach godowych kumaka nadrzewnego.
Chyba kpisz. Kalisto odrzucala statystyke jako niewiarygodna. Nie mozna odrzucic artmetyki jako glupiego wymyslu jajoglowcow a nastepnie jojczyc ze cie oszukali wyplacajac reszte w sklepie.
ccc :
Oczywiście, że nie. Ale sporo komentujących właśnie im chce podnieść podatki, bo, hmmm… jest najłatwiej? bo dopieprzenie jakiemuś nieznanemu bliżej “Kulczykowi” jest fajne, ale sąsiadowi – jeszcze fajniejsze? inne pomysły?
dink :
Bo 10 tysięcy miesięcznie to w pytę kasy jak na ten kraj i dalsza rozmowa naprawdę jest bezcelowa, bo ty będziesz mówić “co to jest dziesięć tysi”, a ludność województwa świętokrzyskiego będzie ci chórem odpowiadać “weź spierdalaj”. Serio, Dink, już wszyscy wiedzą, że ty się dziwisz i nie godzisz na takie stawianie sprawy, i że nie przyjmiesz do wiadomości, że należysz do zajebiście zarabiających Polaków, bo przecież cię nie stać na zegarek za dwadzieścia. I będziesz nadal miał żal do społeczeństwa, że chce ci dojebać wyższe podatki za niewinność. A mieszkańcy Podkarpacia będą cię słuchać, ponuro kiwać głowami i łagodnie suwać osełkami po ostrzach kos.
@ dink:
Zabrać można tylko temu, kto ma. Ale serio, to nawet nie o to chodzi. Tu chodzi o zwyczajne, lewackie poczucie że ten najwięcej zarabia, kto najmniej pracuje.
Kapujesz, to jest tak: prezes firmy żyły wypruwa, żeby odbyć dwa spotkania w miesiącu z innym prezesem, najlepiej gdzieś w ciepłym kraju z dobrymi hotelami, bo przecież nie wypada gdzie indziej. Szczegół, że spotkania załatwia pani Zosia, absolwentka polonistyki na etacie sekretarki, bo prezes “ma od szczegółów ludzi przecież”. W tym samym czasie pani Jadzia, absolwentka politologii urabia sobie ręce nad stertą faktur i odpowiada na n – ty telefon od wkurzonego kontrahenta, który wymyśla jej od kurew które nie płacą. Pani Jadzia przełyka hańbę i grzecznie odpowiada, że natychmiast wyjaśni sprawę z Panią Dyrektor Finansową. Pani Dyrektor zachowuje wstrzemięźliwe milczenie do późnego popołudnia, po czym od niechcenia wysyła maila, że zapłaci jutro. Z zasady nie płaci się terminowo. Nie płacą, bo przetrzymywanie pieniędzy na lokatach daje zyski – czasami groszowe, ale w kumulacji istotne. Banki same do tego zachęcają, oferując lokaty krótkoterminowe które można zlikwidować jednym kliknięciem, no, trzema. Kto ma, temu będzie dodane, biblia w tym momencie zdradza całą starożytną prawdę o życiu. Zatem, im niżej jest się w hierarchii dziobania, tym większe się dostaje bęcki za nic, za drobne. Jest zatem godną, naturalną i społecznie sprawiedliwą przeciwna idea, aby zarabiających na czyimś trudzie łupić bardziej, gdyż cierpi na tym jedynie ich nieposkromiony konsumpcjonizm – a ten zaiste nie ma granic – niż łupić ludzi zarabiających w trudzie i znoju na czyjś kawior i wakacje na Ibizie. Którzy na ten kawior i Ibizę jakoś nie mogą uskładać, mimo szczerych chęci.
dink :
Czy ja wiem. Sąsiedzi do najbogatszych się raczej nie zaliczają. Kulczyka nie znam osobiście, acz a priori nie lubię. Wszelkie przykłady są fikcyjne i nie odnoszą się do istniejących faktycznie firm czy osób.
vauban :
OIDP od początku była mowa o zatrudnionych, nie o żyjących z kapitału, a tu nagle jeb! okazuje się, że to wszystko tacy sami krwiopijcy.
A dowodem na to jest, hm, poczucie.
Mowa była nie o tym, że 10 tysi (brutto!) to bida-pensja, tylko, że nie jest to luksus pt. mercedes i wczasy na Fiji, który powinno się dodatkowo opodatkować. Podatkowe konfitury naprawdę stoją gdzie indziej, tylko jak to po konfitury – trzeba nieco wyżej sięgnąć.
@vauban: Twoja historia jest wzruszająca. Problem w tym, że poziom 10 brutto to nie są żadni dyrektorzy tylko specjaliści/mali menedżerowie, którzy właśnie zapieprzają. Dyrektorzy, to poziom 20 albo i 30+. Ale widzę, że masz generalny problem z hierarchią. No cóż, wymyśl korpo, które będzie miało płaską strukturę i niech odniesie sukces – good luck.
Aha – i po co te łzawe kawałki o humanistach? Anecdata: absolwentka psychologii, po niezbyt udanych posadach w różnych HR-ach przekwalifikowała się na analityka: statystykę znała, naumiała się SQL, VBA i zasuwa w jakimś multi-nat korpo. Da się.
PS. żeby nie było, że komciuję opieprzając się w pracy – mam urlop (nie na Fiji) :-P
dink :
Właśnie mowa była o tym, czy 10 tysi to bida-pensja, czy w pytę kasy, której się należy ekstra podatek.
Tak, w szarej strefie i u rencistów-przekręciarzy, bo to są dwie grupy społeczne, które koszą lepszą kasę od ciebie.
Po pierwsze – nowa stawka podatku PIT obejmie także tych zarabiających powyżej 10k/mies.
Po drugie – samo wprowadzenie nowej stawki PIT jest tak daremne, że aż pasuje Millerowi.
Podatek PIT zawiera konstrukcję źródła dochodu – praca, działalność gospodarcza i inne, art 10 do 20 ustawy.
Źródła te są opodatkowane rozmaicie i tylko część z nich skalą podatkową. A uniknąć skali można na kilka sprawdzonych sposobów – alternatywą jest najczęściej liniowe 19% bez ulg. Dodanie nowej stawki obejmie niewielką grupę ludzi – zarabiających na etacie odpowiednio dużo, ale jednocześnie nie mających możliwości przejścia na inne formy zatrudnienia, z których wynagrodzenie nie jest objęte skalą podatkową.
Po trzecie – aż mi się płakać chce, gdy czytam o takich propozycjach (nie żebym nie popierał mądrych zmian idących w tym kierunku), a jednocześnie widzę, jak Franek korpoludek kupuje nówkę Skodę w salonie za 75.000 w tym 23% VAT, a Zenek, prezes Zenex Konstrukting kupuje Lexusa za 300.000 w tym 0% VAT. I taki Zenek jednym Lexusem kasuje większą zapomogę, niż piętnaście samotnych matek przez rok. A my się zastanawiamy, czy szefowi Franka podnieść podatek od ostatniej pensji w roku z 32% do 50%.
@bart: “Szacuje się, że każdego roku, z samego tytułu niezapłaconego podatku VAT, budżet państwa traci od 13 do 22 mld PLN” – czyli równowartość 25-45% przychodów budżetu z PIT – może jednak warto zawalczyć?
@Dzejes: ta skoda to of coz w kredycie – z 10 kPLN brutto będziesz musiał mieć sporą samodyscyplinę, żeby uskładać 75 kPLN a i tak m-czna rata @2500 przez 3 lata będzie sporym obciążeniem.
I jeszcze anecdata z DG@19%: dalsi znajomi odliczają: wyposażenie domu (niby, że biurowe, bo DG w tym samym budynku), ogrzewanie, prąd. kupili starego rzęcha z homologacją ciężarową, który gdzieś stoi i niszczeje oraz nowe auto @100kPLN – zgadnijcie jaki numer rejestracyjny podają przy wypisywaniu f-ry za paliwo, przegląd, etc. f-ry na sprzęt komputerowy (znajomi znajomych kupują – oni biorą faktury). do tego “konsultacje” na umowy o dzieło ze “słupami” na 50% koszcie przychodu. to się nazywa optymalizacja podatków, a i tak są za krótcy, żeby robić akcje pt. rejestracja firmy poza Polską, ale spokojnie – dorosną i do tego.
dink :
Nic mnie tak nie wkurwia w rozmowie z tobą jak twój ustawiczny derailing pt. “inni zarabiają więcej, na innych więcej Skarb Państwa traci”. Tak, kurwa, inni zarabiają więcej, ale ty też zarabiasz w chuj i należy ci się wyższy podatek. A ponieważ jest piękny dzień i nie ma co sobie ciśnienia podnosić, więc na tym skończę konwersację.
Nie wnikam w wybory konsumenckie, ta dyskusja jest dla mnie bezprzedmiotowa, zwłaszcza że zgadzam się z bartem – 10k brutto/mies w Polsce to jest w pytę kasy. A że niektórzy pyty mają większe? Życie.
Wiecie co, kolego dink? Wasz ból dupki na te 10k/miesięcznie niewystarczające na Fiji zaczyna sprawiać, że widzę na czerwono i przestaję kontrolować ruchy rąk. Pozwól, że wyjaśnię szczegółowo: dziecka mi nie przyjęli do państwowego przedszkola, z ratą kredytu, mieszkaniem, prywatną opieką nad dzieckiem (przedszkole/opiekunka) oraz opłaceniem ubezpieczeń okazuje się, że mamy jako rodzina odżywiać się światłem i trawą, chyba że szybko znajdę dodatkową połówkę etatu nocnego ciecia, której właśnie szukam. Więc na piski, że 10 kilozyli to nędza niewarta opodatkowania, mam do powiedzenia tyle: jakby te pieniądze z podatków były w budżecie miasta (nie upieram się, że tylko z twoich, jest jeszcze wiele innych kieszeni, firmowych i prywatnych, prawda), to może moje dziecko miałoby miejsce w miejskim przedszkolu, a ja nie musiałabym pracować po 11-12h na dobę, na co się zanosi przez najbliższe trzy lata, o ile oczywiście znajdę taką połówkę etatu.
I uwierz, że to co powyżej, to najgrzeczniejsza wersja z kilku, jakie chętnie bym ci napisała.
dink :
Fraza “wypłacz mi tako rzeke” jest ostatnio naprawdę nadużywana, ale człowieku, zlituj się. Jak widać nawet 10 tysi wystarczy, by utracić kontakt z rzeczywistością.
@ dink:
A to nie jest tak, że te zaoszczędzone na optymalizacji podatku pieniądze zostaną przesrane na coś innego, od czego zostanie zapłacony VAT itp. i czy nie wyjdzie na to samo?
@ Paweł:
W artykule cytowanym przez barta jest taki fragment:
dink :
Tak niestety bywa. Krzyczy się o podnoszeniu podatków “najbogatszym”, a kończy się na dowaleniu etatowcom.
Ale chyba na ten temat nie podyskutujesz bo pojawiły się złe emocje (“wkurwia”, “ból dupki”) i zaraz będzie “tłuczenie buca”.
Ludzie, weźcie i ze mnie zejdźcie. Znajdźcie sobie lokalnego korpoludka do gnębienia, jeśli negatywnie zareaguje (a pewnie tak zrobi) na propozycję wyższego podatku, bo żyje w luksusie. Jeśli uważacie, że luksusem jest brak konieczności zastanawiania się codziennie co włożyć do garnka i za co kupić dzieciakowi buty, to niech tak będzie – za 10k brutto można żyć w luksusie. Tylko proszę o pociągnięcie drabiny epitetów nieco dalej – jak nazwać życie, gdzie nie jeździsz skodą, a mercem czy jagiem. Nie mieszkasz w mrówkowcu tylko w Wilanowie lub Konstancinie – super-luksus? mega-luksus? ultra-luksus? a jak już to ustalimy, to może ktoś policzy jak z tych 10k z pracy najemnej dorobić czegoś ponad “luksus”.
PS. aha – nigdzie nie stwierdziłem, że zarabiam owe 10 kPLN – może dopiero aspiruję, a wy chcecie mi popsuć marzenia wyższym podatkiem – wstyd :-)
PS2. może się ujawni ktoś z DG, kto uważa, że np. 19% liniowego to zdzierstwo i powinno być pogłówne – z chęcią poczytam komentarze.
dink :
Biedaku, najpierw ci chcą podnieść podatki, a teraz cię jeszcze gnębią w komciach.
@dlink
Ale serio, to żaden argument, że są bogatsi od ciebie. Chodzi o to, że ty też jesteś. I tobie i im z chęcią przywaliłbym większą stawkę. niekoniecznie taką samą oczywiście.
dink :
Widać lokalne korpoludki widzą, że opieranie swojej argumentacji praktycznie w całości na “inni zarabiają więcej” jest trochę nie ten teges. Coś jak “ale mamo, reszta klasy dostała gorsze oceny”. Poza tym lokalne korpoludki zdają sobie sprawę z tego, że tekst “ja wcale tak dużo nie zarabiam” świadczy o pięknym oderwaniu się od rzeczywistości. I piszę to jako korpoludek, który stara się nie pamiętać, ile zarabia w umowie i ile mu wpada na konto. Bo różnica jest bolesna.
Poza tym raczej nie powinieneś łączyć w jednym flejmie tekstów o tym, że wydajesz na jedzenie i higienę 2 tysie z wypowiadaniem się na temat samodyscypliny [w wydawaniu kasy].
Sam sprowadziłeś dyskusję na swoją osobę, więc teraz nie marudź, że ktoś na ciebie wskoczył. Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. A ty siejesz już ponad miesiąc.
O w mordę, prawdziwa wojna klas tu się dzieje… co prawda nie wiem dokładnie co za klasy się leją, ale wojna pełną gębą…
A tak swoją drogą to naprawdę uważacie, że jak państwo ściągnie ze swoich obywateli jeszcze trochę podatków, to nam wszystkim będzie lepiej? Albo inaczej – że tym “biedniejszym” naprawdę będzie lepiej? Uważacie, że państwo będzie efektywnie gospodarować dodatkowym pieniądzem? Interpretując szeroko, ale jeszcze nie patologicznie szeroko, prawo malejących korzyści marginalnych możemy szybko dojść do wniosku, że każda dodatkowa złotówka trafiająca do budżetu państwa będzie wydawana z mniejszym sensem niż poprzednia.
A już teraz trafia ich tam całkiem sporo: z tego co pamiętam, “dzień wolności podatkowej” mamy zwykle w czerwcu. Oznacza to, że średnio rzecz biorąc prawie połowa naszych dochodów jest – ujmę to ładnie – redystrybuowana przez państwo. Czy rzeczywiście państwo powinno zabierać nam jeszcze więcej?
Rozumiem, że fajnie jest dopierdzielać tym wrednym bogaczom (jakkolwiek byśmy ich nie definiowali), ale czy naprawdę wierzycie, że państwo, jak już ich złupi, to sprawdzi się w roli Robin Hooda?