Home > Racjonalo > Starożytne mądrości profesora

Starożytne mądrości profesora

Blog de Bart zalicza co jakiś czas odwiedziny użytkowników forum „Dobra dieta”. Najwyraźniej dobra dieta zakłada czasem dodawanie do spożywanych potraw odrobiny batshitu, bo forum to ma potencjał co najmniej Wegedzieciaka. Gorycz przeze mnie przemawia, bo czytajcie, jak mnie podsumowali:

Autor bloga Bart cieżko pracuje wyśmiewając u siebie (również w innych miejscach w necie) wiele tematów poruszanych i na tym forum, np. metodę Ahkara, Słoneckiego, homeopatię, prof. Majewską, rodziców antyszczepionkowych, w tym także tych z ciężko poszkodowanymi dziećmi: autystycznymi, z padaczką itd.
Zna się świetnie na wszystkim
Nie wiem czy oceniał już dietę niskowęglowodanową, ale nie szukałam.
Opinia o nim na innym forum:

On jest uzależniony od popularności, zrobi wszystko aby być na topie. Kiedyś był piewcą teorii spiskowych wszelkiej masci, teraz jest ich najgorętszym krytykiem
Nie zdziwię się jeśli za chwilę zarzuci obecne tematy i ujawni się jako ciemiężony gej by po pewnym czasie zrobić zwrot i wypinac pierś jako wszechpolak.
On jest elokwentny ale jego postawa zalezy od ilości wejść. „Oglądalność” spada to zmiana frontu, blog(i) musi być na topie, nie ważne jak.

De bart to taki wyedukowany pseudo idiota. Udaje inteligenta i wierzy w medycynę.

Nie ukrywam, przykro mi się zrobiło, szczególnie gdy przeczytałem, że jestem pseudo idiotą. Zwłaszcza że te zarzuty to wszystko prawda, może oprócz wyedukowania. Przerwałem studia po roku, na maturze miałem niby dobre stopnie, ale nie oddali mi świadectwa w dziekanacie, bo nie rozliczyłem się z biblioteką, więc nie mam nawet jak tych dobrych stopni udokumentować. Cała moja wiedza opiera się na tym, co wyguglam. Kompulsywnym sprawdzaniem statystyk bloga wypełniam czarną, zimną pustkę swej samotnej, bezcelowej egzystencji, a w wyniku nierozwiązanych kwestii z figurą ojca mam nabożny stosunek do wszelkiej maści naukowców, lekarzy i osób z tytułami naukowymi. Stąd kiedy przeczytałem na forum portalu Racjonalistyczny Psychopata (nieustające ukłony, pani Marysiu), że chorzy na raka powinni w celu uzyskania pomocy skontaktować się z prof. Michałem Tombakiem, natychmiast zagrały mi gruczoły i ruszyłem do poszukiwania informacji, kim jest ów profesor i jakimi metodami uszczęśliwia ludzkość — bo jako bezmyślny ateistyczny racjonalista potrzebuję wskazówek profesorów, żeby wiedzieć, co mam myśleć.

Żeby nie nudzić czytelnika, profesor Tombak już na wstępie swojej książki „Czy można żyć 150 lat?” wylicza pięć przyczyn, z powodu których nie żyjemy 150 lat. Oto one: zaniedbany kręgosłup, nieprawidłowe oddychanie, nieprawidłowe odżywianie, brak wewnętrznej higieny ciała i brak umiejętności szczęśliwego życia.

Po kolei. Zaniedbany kręgosłup to minimalne przemieszczenia kręgów, które, uciskając nerwy i naczynia krwionośne powiązane z poszczególnymi organami, powodują wiele chorób, m.in.: alergię, bolesną miesiączkę, hemoroidy, lumbago, głuchotę. Siadają nerki, wątroba, oczy, pęcherz moczowy. Nogi robią się zimne, kolana bolą, łapią skurcze. Recepta? Spać na twardym, siedzieć prosto, ćwiczyć.

Nieprawidłowe oddychanie polega na porzuceniu oddychania przeponowego, brzuchem, na rzecz oddychania „górną, najmniejszą częścią płuc”. Prof. Tombak szacuje, że oddychanie przeponowe wydłuża życie o 30-40 lat.

Nieprawidłowe odżywianie to zjadanie produktów rafinowanych, nabiału, zbyt dużych ilości mięsa, produktów mącznych, drożdży (są bardzo niebezpieczne!). Wielkie zło to posmarowane masłem kanapki z wędliną (łączą węglowodany, tłuszcze i białka, organizm nie potrafi tego porządnie strawić, w efekcie niestrawione resztki lądują w jelicie, gdzie chleb gnije, a wędlina tworzy osad i kamienie kałowe — o kamieniach za chwilę). Prof. Tombak radzi, żeby jeść z umiarem oraz dostarczać sobie energię życia „pokarmem, który rośnie pod promieniami słońca”.

Brak wewnętrznej higieny ciała to przede wszystkim zanieczyszczenie jelita grubego ciężkimi kamieniami kałowymi (prof. Tombak ocenia, że przeciętny człowiek nosi ich w sobie od 8 do 15 kilogramów!) powstałymi ze źle przetrawionego pokarmu. Napęczniałe od kamieni jelito napiera na inne organy, do tego niewłaściwie pracuje („nie wiadomo, czy z niego do krwi przenika więcej brudów czy pożytecznych substancji”). Jelito można oczyścić dwukierunkowo: od dołu codzienną gruntowną lewatywą z wody z małą domieszką świeżo wyciśniętego soku z cytryny (uwaga na pestki!), od góry megadawkami kefiru i soku jabłkowego, ewentualnie owocami.

Od braku umiejętności szczęśliwego życia cierpi nie tylko dusza, ale i ciało. Upartym sztywnieją karki, krytykantów bolą stawy i mięśnie, osoby gniewne i nienawistne doświadczają infekcji, a rozpamiętujący krzywdy dostają raka.

I to już. Zadbajmy o kręgosłup, oddychajmy brzuchem, nie jedzmy kanapek z szynką, co jakiś czas zapijmy lewatywę dwoma litrami kefiru i myślmy pozytywnie, a dożyjemy 150 lat.

Tu w zasadzie mógłbym zakończyć notkę, konkludując, że przepis na zdrowie profesora Tombaka to niezbyt oryginalna mieszanina chiropraktyki, New Age, zafiksowanej analnie medycyny alternatywnej i kilku sprawdzonych, dobrych porad (jedz mniej i lepiej, ćwicz, siedź prosto, miej pozytywne nastawienie do świata). Ale jest bonus. Otóż obcowanie z dziełami Tombaka dostarcza wielkiej przyjemności badaczowi Otchłani, bowiem z jego książek wręcz wylewa się radosny, nieskrępowany bullshit — niemal na każdej stronie można znaleźć jakiś wyssany z palca „fakt naukowy”, jakąś nieprawdopodobną statystykę, jakieś dziwaczne „starożytne przysłowie”, jakąś kosmicznie idiotyczną hipotezę medyczną. Inni piszący krytycznie o Tombaku też się w pewnym momencie poddawali, porzucali próbę dyskusji z tezami pana profesora i z lubością cytowali pełnymi garściami mądrości rosyjskiego uzdrowiciela.

No bo jak tu się powstrzymać, gdy się czyta, że ostatnie badania naukowe udowodniły, że „organizm człowieka jest jednym wielkim, energetycznym systemem, którego wszystkie komórki i organy są między sobą ściśle powiązane energią płynącą po 12 meridianach energetycznych”? Albo gdy trafia się na opowieść o Hindusie, który dożył 130 lat dzięki oddychaniu raz na minutę? Albo że w klasztorze Szaolin skazanych na śmierć zabijano, karmiąc ich wyłącznie mięsem? Jak nie cytować za profesorem Tombakiem różnych mądrości Wschodu, np. przysłowia „Jeśli małżonkowie dzień rozpoczęli od kłótni — niech pomyślą o tym, co jedli poprzedniego dnia”, ponoć bardzo popularnego w Japonii? Albo tej „starej wschodniej mądrości”, że dziewięć ciężarnych kobiet zebranych razem nie urodzi dziecka w ciągu miesiąca? Prof. Tombak sypie takimi przysłowiami jak z rękawa! Jak nie przekleić tego genialnego fragmentu książki, w którym Michał Tombak odkrywa, że skoro w ciągu życia spożywamy ok. 50 milionów kilokalorii, to zamiast przeżyć 55 lat na dziennej diecie 2500 kcal, możemy przeżyć 137 lat na diecie 1000 kcal? Jak nie zachwycać się statystykami, wedle których 70% ludzi na świecie ma problemy z nadwagą, a 60% cierpi na chroniczne zaparcia? Że lewatywy zapobiegają rakowi piersi? Że w nieczyszczonym lewatywami i dietami organizmie stawy i kości pokrywają się warstwą soli tak grubą, że przy ruszaniu głową słychać chrupanie? Że przegroda nosowa jest odpowiedzialna za „fizjologiczną równowagę w pracy wszystkich organów naszego ciała”?

Prof. Tombak twierdzi, że głowa i górna część ciała posiadają ładunek dodatni, a dolna część ciała i nogi — ujemny. Od góry ładujemy się energią kosmiczną, od dołu ziemską. To dlatego człowiek chodzi wyprostowany. Tombak zaleca chodzenie na bosaka — „najlepsze obuwie to brak obuwia”, mawiał według niego Hipokrates. Obuwie odcina nas od ładunków elektrycznych Ziemi i jest przyczyną wielu groźnych chorób, w tym wieńcówki, nerwicy i bólu głowy.

Sporą część swojej książki prof. Tombak poświęca piciu. Znajdziemy tam rozdział „Jak pić wodę”, przypominający tytułem pytanie do eksperta w XX-wiecznej radiowej audycji satyrycznej „Nie tylko dla orłów”: „Panie profesorze, jak jeść ser?” (w części poświęconej pożywieniu znalazłem rozdział „Jak spożywać desery”). Dowiemy się, że gotując wodę, zabijamy w niej „bioenergoinformację z wnętrza Ziemi”, a sok z marchwi ma strukturę i skład podobny do ludzkiej krwi („tylko zamiast atomu żelaza występuje atom magnezu”). W rozdziale o soku z czosnku zaraz obok znakomitego przepisu na nalewkę czosnkową (znalezionego przez „wyprawę UNESCO” w tybetańskim klasztorze, datowanego na IV-V wiek pne., w skrócie: 35 deko czosnku, 200 ml spirytusu) można przeczytać, że „przy silnym bólu zębów na nadgarstek lewej ręki należy położyć rozdrobniony na miazgę ząbek czosnku, zabandażować i ból ustanie”.

W rozdziale o pożywieniu profesor, bazując na doświadczeniach „starożytnych dietetyków”, wyszczególnia trzy typy ludzi: X (drobna kość, z natury bojaźliwy, mizerny, ciągle marznie), Y (łysina; dłoń średniej wielkości, w dotyku ciepła, przyjemna) i Z (chód wolny, ociężały; nie lubi deszczowej pogody). Każdemu typowi profesor przypisuje najlepsze dla niego pokarmy, ale jeśli nie chcecie zapamiętywać długiej listy albo jesteście typem X (BU! Zimno?) i nie lubicie akurat zupy z pokrzywy, istnieje prosta starożytna (a jakże!) metoda:

Na bawełnianej nici długości 80 cm zawieszamy obrączkę — koniecznie złotą. Obie końcówki nici wziąć kciukiem i palcem wskazującym. Podnieść produkt, który chcemy zjeść, poczekać kilka sekund, do momentu kiedy obrączka się zatrzyma. W myśli zadajemy sobie pytanie, czy odpowiada nam ten produkt czy nie? Jeżeli obrączka będzie zataczać koła w kierunku według wskazówek zegara albo odwrotnie, to pożywienie odpowiada naszemu organizmowi. Jeżeli zacznie wahać się w prawo, lewo lub lewo i prawo, to lepiej go nie jeść.

W rozdziale „Poznaj siebie” Tombak opisuje swoją błyskotliwą diagnozę stanu zdrowia nieznajomej młodej kobiety w kawiarni: „Pani obuwie jest zdarte z przodu i w środku, a to oznacza, że ma pani chorą wątrobę”. Nieznajoma dostaje od niego jeszcze przepis na masaż likwidujący ból głowy („każda tabletka to trucizna!”). Stronę dalej, w rozdziale „Myśl, która leczy”, możemy dowiedzieć się, że…

Komórki naszego ciała posiadają zdolność prymitywnego myślenia, które przypomina nierozwinięte myślenie małego dziecka. To zawsze należy brać pod uwagę, gdy zwracamy się do chorego organu. Człowiek powinien wyobrazić sobie chory organ, skoncentrować swoją uwagę na przekazaniu w myślach choremu organizmowi rozkazu, spróbować się z nim „skontaktować”. Żądania skierowane do chorego organu powinny być wyrażone zdecydowanie i jasno, w formie przemawiania do kapryśnego, ale ukochanego dziecka, które nie wypełnia swoich obowiązków.

Z kolei w rozdziale poświęconym wyglądowi prof. Tombak kategorycznie stwierdza, że ludzie o oczach piwnych nie wiedzą, czego chcą, małe uszy to oznaka ograniczoności, a nos skrzywiony w prawo świadczy o umiłowaniu pracy fizycznej.

I już dalej nie mogę, a dojechałem ledwie do połowy jednej książki. Czuję, że profesor Tombak nie jest jednak autorytetem, którego mi trzeba. W dodatku przeczytałem w Wikipedii, że z tą jego profesurą to jakaś niejasna sprawa. I już zupełnie straciłem do niego serce. A od krytykowania rozbolały mnie stawy i mięśnie.

  1. June 7th, 2011 at 14:00 | #1

    Dla nieblipujących: tymczasem w Krośnie…: http://www.krosno24.pl/informacje.php3?id=4946

  2. nosiwoda
    June 7th, 2011 at 14:18 | #2

    “dostał się do centrum, gdzie urządzano największe koncerty na świecie dla fanów muzyki techno. Szef tego zespołu chciał zrobić go zastępcą, stopniowo wprowadzał w tajniki muzyki. W końcu mu powiedział: „Przyszedł czas, abyśmy powiedzieli kim jesteśmy, co robimy i dlaczego”. W którymś momencie Leszek Dokowicz zorientował się, że to są sataniści, gromadzą młodzież na całym świecie, by oddać ją szatanowi. On cudownie z tego wyszedł, ale za zdradę groziła mu śmierć.”
    Epickie.

    edit: przprszm, ale jeszcze to:
    “- Dlaczego w chwili obecnej księża nie apelują do dzieci i młodzieży na katechezach w zakresie symboliki satanistycznej i okołosatanistycznej, malowanek motylków na twarzach, przyklejaniem nalepek – pytał, zaznaczając że sam miał bardzo poważny osobisty kontakt z szatanem”
    Motylki, biedne motylki.

  3. Gammon No.82
    June 7th, 2011 at 14:18 | #3

    GrubyMaciek :

    http://en.wikipedia.org/wiki/Marocchinate

    Ty, ale ja znam ten film de Sici [*]. Ja jestem stary, strasznie.

    Po prostu Vauban i ja jesteśmy w ogóle na tyle starzy, że robimy sobie [**] żarty z hipotetycznego gwałcenia niemieckich spadochroniarzy. Nie jest to próba obrony generała Juina albo jego podwładnych. Dodam, że jestem zbyt stary, żeby zgwałcić kogokolwiek w ogóle, nawet samego Kurta Studenta (i tak nie żyje).

    [*] Miałem napisać “siki”?
    [**] W rzeczywistości żartuję tylko ja, bo wizja gwałcenia niemieckich spadochroniarzy wydaje mi się zabawna na mój skromny sposób, a nie w ogóle. Chociaż żadnemu żywemu spadochroniarzowi nie życzę.

    Benzodiazepiny :

    zależy od tego, co podstawimy pod Okopy Ś.T.

    Może, ale ja nie rozumiem :-(

    Ci Falszirmjagerzy to w ogóle mieli jakoś szczęścia nie mieli

    Może w paru wypadkach typu Eben Emael (fortyfikacja pozbawiona obrony przeciwdesantowej, phi). Natomiast jako standardowa niemiecka piechota zachowywali się jak każda standardowa niemiecka piechota. Zresztą ja się nie znam, może niech Vauban coś zrapierzy?

  4. Gammon No.82
    June 7th, 2011 at 14:20 | #4

    Adam Gliniany :

    Dla nieblipujących: tymczasem w Krośnie…: http://www.krosno24.pl/informacje.php3?id=4946

    Czy tam jest jakieś wyjątkowe natężenie sił Złego?

  5. June 7th, 2011 at 14:28 | #5

    @ Gammon No.82:
    Nie wiem, ja na innym końcu kraju mieszkam. Ale zapytam tambylców.

  6. niedofizyk
    June 7th, 2011 at 14:37 | #6

    Gammon No.82 :

    Czy tam jest jakieś wyjątkowe natężenie sił Złego?

    Niedaleko są Bieszczady, czyli Biesy dają Czada.

  7. vauban
    June 7th, 2011 at 14:50 | #7

    Gammon No.82 :

    może niech Vauban coś zrapierzy?

    Z najwyższą ochotą, ale boję się że gospodarz mnie pogoni, wielokrotnie dawał do zrozumienia że #rapiery nie są jego fetyszem;) Skrobnę notkę w wolnej chwili, porapierzymy sobie u mnie.

  8. Barts
    June 7th, 2011 at 17:07 | #8

    Gammon No.82 :

    wizja gwałcenia niemieckich spadochroniarzy wydaje mi się zabawna na mój skromny sposób,

    W locie.

  9. RatOfWar
    June 7th, 2011 at 17:12 | #9

    Przepiekne! Regionalny egzorcysta orze homelka, bo

    Działają na zasadzie szczepionki, podaje się taki specyfik, z którego chce się człowieka wyleczyć. Ich produkcja jest magiczna.

    Natomiast

    ak coś jest toksyczne, to dla każdego.

    wyglada jak dowod, ze biologia jest zbedna egzorcyscie.

  10. Barts
    June 7th, 2011 at 17:14 | #10

    jaszczomp :

    Po wczorajszym dodałabym: sprawdzić, czy nie lekarz. Pół dnia gotuję się ze złości, także podzielę się nowiną.

    Bardzo współczuję. Ja sam mam rodziców, zasadniczo bardzo zdroworozsądkowych, którzy w niektórych paraterapiach dali się zamemić. Np. toczę regularne boje o homeopatię i jakiekolwiek racjonalo się nie przebija, dowód anegdotyczny “pomogło mi na katar”, “przechodziłem łagodniej”, blabbity-bla. W przypadku raka i czegoś takiego chybabym się popłakał z bezsilnej złości – no bo co, najbliższemu będę żałował ziółek? Mimo że wiem że to bzdura, a on/ona wierzy że może pomóc, bo pan dochtór rzekli?

    Jedyne co można kiedyś zrobić potem, to podejść z kijem do pana doktora.

  11. Gammon No.82
    June 7th, 2011 at 18:07 | #11

    Barts :

    W locie

    To wymaga nadludzkiego wygimnastykowania, przecież ci spadochroniarze byli w obronie.

  12. niedofizyk
    June 7th, 2011 at 18:28 | #12

    Barts :

    Jedyne co można kiedyś zrobić potem, to podejść z kijem do pana doktora.

    Smutna sprawa. Niestety obawiam się, że kijów nie starczy. Jak wiadomo, próba pogonienia kijami homeopatów przez Radziwiłła dostała odpór z ministerstwa.

  13. Gammon No.82
    June 7th, 2011 at 18:41 | #13

    niedofizyk :

    dostała odpór

    Chwilunia, obowiązuje ustawa o zawodzie lekarza, a nie ministerstwo. Właśnie zawisła w OSL-u jedna sprawa, czekajmy na ciąg dalszy. Może być równie śmiesznie, co w przypadku OBERONa.

  14. cadaver
    June 7th, 2011 at 19:46 | #14

    Btw. doktor Tombak podaje jakieś dobre ćwiczenia na “kręgosłup”?
    Podobno najlepszym jest martwy ciąg:
    http://www.youtube.com/watch?v=AE09LkzoRpg

  15. niedofizyk
    June 7th, 2011 at 19:46 | #15

    Gammon No.82 :

    Może być równie śmiesznie, co w przypadku OBERONa.

    Właśnie czytam i…

    Sąd uznał, że w tych warunkach nie zachodzi potrzeba, by Teofila G. pozbawiać – choćby czasowo – prawa wykonywania zawodu i wystarczającym będzie orzeczenie kary nagany.

    Czyli prawie sukces.

  16. Gammon No.82
    June 7th, 2011 at 19:57 | #16

    niedofizyk :

    w tych warunkach nie zachodzi potrzeba, by Teofila G. pozbawiać – choćby czasowo – prawa wykonywania zawodu

    Tak miedzy nami: groziło przedawnienie, a ten cholera proces przed sądami lekarskimi jest TRÓJinstancyjny (służy apelacja do NSL i JESZCZE apelacja’ do sądu powszechnego). Gdyby czas nie naglił, chłopak dostałby trzy lata zakazu.

    Ponadto sprawa Teofila G. (któremu w oryginale jest L. cośtam) bardzo uprościła wszystkie kolejne postępowania wobec szarlatanów. Doprowadziła też do noweli w KELu: do metod “uznanych przez naukę za szkodliwe lub bezwartościowe”, czyli w zgodzie z pracą Radzickiego o znachorstwie [1960], dołożono metody “nie zweryfikowane naukowo”, co obecnie sprowadza zabawę do dowodu negatywnego.

  17. jareecki
    June 7th, 2011 at 20:06 | #17

    Gammon No.82 :

    Adam Gliniany :
    Dla nieblipujących: tymczasem w Krośnie…: http://www.krosno24.pl/informacje.php3?id=4946

    Czy tam jest jakieś wyjątkowe natężenie sił Złego?

    Może to być:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Decapitated
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Lux_Occulta
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Jaros%C5%82aw_Szubrycht

  18. Yaca
    June 7th, 2011 at 21:20 | #18

    Gammon No.82 :

    Ponadto sprawa Teofila G. (któremu w oryginale jest L. cośtam) bardzo uprościła wszystkie kolejne postępowania wobec szarlatanów. […] co obecnie sprowadza zabawę do dowodu negatywnego.

    Czyli, że nasi górą? Tak choć trochę?

  19. Gammon No.82
    June 7th, 2011 at 21:43 | #19

    Yaca :

    Czyli, że nasi górą? Tak choć trochę?

    Trochę tak.

  20. June 7th, 2011 at 22:26 | #20

    @ jareecki:
    heh, Lux Occulta. Bardzo lubiłem w szkole średniej.

  21. magister Sianko
    June 8th, 2011 at 00:28 | #21

    Benzodiazepiny :

    Ci Falszirmjagerzy to w ogóle mieli jakoś szczęścia nie mieli – 1940: wpierdol od jakichś holenderskich rezerw na lotnisku – 1941: wpierdol od kucharzy, gońców i kancelistów ANZACu – rekonwalescencja – 1944 wpierdol od jakichś tunezyjskich kozopasów…

    1943 – Angole spadli im na głowy i dostali wpierdol

  22. Benzodiazepiny
    June 8th, 2011 at 13:36 | #22

    magister Sianko :

    1943 – Angole spadli im na głowy i dostali wpierdol

    Nejmly dzie?

  23. GrubyMaciek
    June 8th, 2011 at 15:46 | #23

    @Gammon – no to faktycznie, jesli zart to to zmienia postac rzeczy. Nie zalapalem, najlepszym sie zdarza. Stary juz jestem ;)
    Koledze Sianku moze chodzic o niezbyt udany desant powietrzny na Sycylie (Husky). Wszystko prawie sie zgadza ale:
    – samoloty transportowe dostaly sie pod Friendly Fire i poniosly duze straty
    – Falszirmjagrzy byli tak naprawde Falszirmjagrami tylko z nazwy, bo to byla dywizja Pancerno-Spadochronowa Hermann Göring

  24. magister Sianko
    June 8th, 2011 at 16:20 | #24

    @ Benzodiazepiny:

    Sycylia, most Primosole koło Katanii.

  25. magister Sianko
    June 8th, 2011 at 16:29 | #25

    GrubyMaciek :

    @Gammon – no to faktycznie, jesli zart to to zmienia postac rzeczy. Nie zalapalem, najlepszym sie zdarza. Stary juz jestem ;)
    Koledze Sianku moze chodzic o niezbyt udany desant powietrzny na Sycylie (Husky). Wszystko prawie sie zgadza ale:
    – samoloty transportowe dostaly sie pod Friendly Fire i poniosly duze straty
    – Falszirmjagrzy byli tak naprawde Falszirmjagrami tylko z nazwy, bo to byla dywizja Pancerno-Spadochronowa Hermann Göring

    O, nie zauważyłem komcia.
    Konkretnie to operacja “Marston”. nie “Hermann Göring: tylko 1. Fallschirmjägerdivision i nawet skakali na pozycje przy moście.

  26. June 8th, 2011 at 16:31 | #26

    Panowie.

  27. Yaca
    June 8th, 2011 at 16:57 | #27

    bart :

    Panowie.

    I nagle zdjęcie z Bartowego avatara przybrało jakiś taki groźno-karcący wyraz…

  28. June 8th, 2011 at 18:27 | #28

    cadaver :

    Btw. doktor Tombak podaje jakieś dobre ćwiczenia na “kręgosłup”?
    Podobno najlepszym jest martwy ciąg:

    E tam, martwy ciąg jest zajebistym ćwiczeniem, które pośrednio i bezpośrednio angażuje mnóstwo grup mięśniowych. Tylko trzeba sobie dobrać ciężar bez testosteronowej napinki, taki żeby nie odpaść w połowie serii tudzież nie zwomitować wypitej w czasie ćwiczeń wody. Lubię martwy ciąg.

  29. June 8th, 2011 at 19:35 | #29

    Dla nieblipujących: tymczasem w Krośnie…: http://www.krosno24.pl/informacje.php3?id=4946

    “Techno to sataniści” i nawiedzona książeczka do nabożeństwa “rządzą”.

    Czytanie Harry’ego Pottera. – Była jedna pani, miała dręczenia. Przyszła do mnie. Miała dużo książek, pism. Mówię: „To wszystko trzeba zniszczyć”. Przychodzi znów, „Wszystko pani wyrzuciła”? „Tylko Harry Potter został”. Dopiero jak to spaliła, ustało.

    Jasny gwint! To prawie jak “Fahrenheit 451”!

    (…)malowanek motylków na twarzach, przyklejaniem nalepek(…)

    GURU MEDITATION: 0#00000001 PRESS LEFT MOUSE BUTTON TO CONTINUE.

  30. June 8th, 2011 at 19:47 | #30

    OFFTOP

    Kurwa.

    Zaniosłem aparat do serwisu Nikona (tak się przynajmniej nazwali) bo lampa coś szwankuje. Facet w 10 sekund ocenił, że trzeba wysłać do serwisu głównego w celu dokonania oceny. Jedyne 10 dni roboczych i 38 funciaków. Za samą ocenę możliwości naprawy. Jeżeli ocena będzie pozytywna, to naprawa powinna potrwać jakieś 10 dni roboczych. Koszt to przynajmniej drugie tyle + części. Zapytałem więc czy chociaż na miejscu mi matrycę wyczyszczą. Nope. Wysyłka do serwisu i koszt czyszczenia – 60 funciaków. Sam aparat pewnie jest wart mniej niż tylko te 2 błahostki.

    Kurwa.

  31. mietek_1899
    June 8th, 2011 at 19:57 | #31

    @Nikon
    W Warszawie to samo. Zaniosłem, wycenili naprawę drożej niż nowszy model kosztuje w sklepie. Więc podziękowałem i kupiłem nówkę w MM (chodziło o jakiś kompakt w cenie ok. 500 zyka). Chciałem odebrać ten stary z naprawy bez naprawiania, ale musiałbym zapłacić 50 zyka za wycenę naprawy, więc podziękowałem po raz drugi i aparat sobie u nich leży (już ze dwa lata).

  32. Yaca
    June 8th, 2011 at 20:35 | #32

    @Nikon

    Cthulhu karze tych, którzy kupują Nikony. :)

  33. Gammon No.82
    June 8th, 2011 at 20:36 | #33

    Yaca :

    Cthulhu karze tych, którzy kupują Nikony.

    Myślisz, że w serwisie Sony (primo voto Konica Minolta) jest inaczej?

  34. Yaca
    June 8th, 2011 at 21:09 | #34

    Hope not. Jeszcze nie miałem przyjemności. Choć wcześniej używałem Canona (stąd moja rapierowa uwaga) i chcę do niego wrócić, jak Sony padnie. Co mam nadzieję nie nastąpi szybko.

  35. magister Sianko
    June 8th, 2011 at 23:00 | #35

    “I nagle zdjęcie z Bartowego avatara przybrało jakiś taki groźno-karcący wyraz…”

    E tam. Wszyscy wiemy, że w realu Bart jest łagodnym miśkiem.

  36. June 9th, 2011 at 01:24 | #36

    Yaca :

    Hope not. Jeszcze nie miałem przyjemności. Choć wcześniej używałem Canona (stąd moja rapierowa uwaga) i chcę do niego wrócić, jak Sony padnie. Co mam nadzieję nie nastąpi szybko.

    Zamieni stryjek siekierkę na kijek…

  37. Kex301
    June 9th, 2011 at 03:52 | #37

    Bart wrócił! Pan profesor bardzo mi przypadł go gustu – również na Wikipedii wyczytalem, że jedyne, co mi potrzebne do życia to azot, potem sprawdziłem, ile jest go w ziemskiej atmosferze – i zasnąłem snem spokojnym o przyszłość gatunku ludzkiego.

  38. June 9th, 2011 at 11:36 | #38

    Gammon No.82 :

    Myślisz, że w serwisie Sony (primo voto Konica Minolta) jest inaczej?

    No wiesz co, podałeś markę prostopadle nieadekwatną w tej jednej z najstarszych wojen.

  39. Gammon No.82
    June 9th, 2011 at 12:07 | #39

    venividi :

    podałeś markę prostopadle nieadekwatną w tej jednej z najstarszych wojen

    Jest jakaś wojna?
    A przecież ja tylko o serwisach.

  40. Yaca
    June 9th, 2011 at 12:21 | #40

    Gammon No.82 :

    A przecież ja tylko o serwisach.

    Canon vs. Nikon. Najstarsza wojna o #rapiery.

  41. June 9th, 2011 at 12:24 | #41

    Gammon No.82 :

    Jest jakaś wojna?

    Yin i yang, światło i ciemnosć, Nikon i Canon przecież.

  42. magister Sianko
    June 9th, 2011 at 13:30 | #42

    venividi :

    Gammon No.82 :
    Jest jakaś wojna?

    Yin i yang, światło i ciemnosć, Nikon i Canon przecież.

    My, Pentaxianie, jesteśmy ponad.

  43. Yaca
    June 9th, 2011 at 14:58 | #43

    magister Sianko :

    My, Pentaxianie, jesteśmy ponad.

    Albo poniżej. Kwestia perspektywy.

  44. janekr
    June 9th, 2011 at 15:06 | #44

    magister Sianko :

    My, Pentaxianie, jesteśmy ponad.

    Ja też pentek

  45. June 9th, 2011 at 15:26 | #46

    Podobno prawdziwi linuksiarze to tylko camera obscura, co mnie chyba dyskwalifikuje. Od lat mam Nikona F80 i nie zanosi się, żebym kupił jakąś cyfrówkę.

  46. June 9th, 2011 at 15:55 | #47

    Misiael :

    Nikt w Gościu Niedzielnym nie potrafi uruchomić konsoli.

    Za to wiedzą co to joystick.

    Zwykle zaczynają od niewinnego popisu: – Daj no, dziecko, ten joystick, tatuś pokaże ci, jak się strzela

  47. vauban
    June 9th, 2011 at 15:55 | #48

    Analogowo byłem Yashica-manem, po cyfrowej rewolucji przeszedłem na ciemną stronę, mam Canona. Niedużego.

  48. Gammon No.82
    June 9th, 2011 at 16:02 | #49

    Skan :

    joystick

    Po polsku “radosna pała”.

  49. June 9th, 2011 at 16:04 | #50

    Adam Gliniany :

    Podobno prawdziwi linuksiarze to tylko camera obscura

    Nie no, to już hardkor, ale porządny hipster nie wyjdzie z domu bez Holgi lub Lomo. No i jeszcze Leica.

  50. Gammon No.82
    June 9th, 2011 at 16:07 | #51

    venividi :

    No i jeszcze Leica

    Gestapowska leica ze swastykami.

  51. Gammon No.82
    June 9th, 2011 at 17:32 | #52
  52. amatil
    June 9th, 2011 at 17:35 | #53

    vauban :

    mam Canona. Niedużego.

    Nie przejmuj się. Podobno liczy sie technika.

  53. Yaca
    June 9th, 2011 at 17:45 | #54

    amatil :

    Nie przejmuj się. Podobno liczy sie technika.

    Swoją drogą zastanawiam się, czy to też czasem nie bywa droga leczenia kompleksów. Ostatnio (od kiedy jest ciepło) obserwuję wysyp kolesi z wypas lustrzankami, obwieszonymi wszelkim możliwym plastikiem z napisem Canon/Nikon/Pentax/Sony/etc (niepotrzebne skreślić), jaki się da kupić w sklepie. A używają ich tylko do robienia zdjęć żonie z dzieckiem na spacerze.

  54. June 9th, 2011 at 17:50 | #55

    Aż mnie naszło, żeby zacząć produkować akcesoria i gadżety dla aparatów marki Zenit. To dopiero ma potencjał hipsterski.

  55. mig_watch
    June 9th, 2011 at 18:12 | #56

    @ vauban:
    Chyba, że:
    “(…) starcia między flotą niemiecką a aliancką (norweską i brytyjską) podczas niemieckiej inwazji na Norwegię w kwietniu 1940 roku, w czasie II wojny światowej, toczone w porcie w Narwiku i na wodach okolicznych fiordów. Zapoczątkowało je przewiezienie niemieckiego desantu do Narwiku na pokładach 10 niszczycieli oraz pokonanie przez nie obrony norweskich okrętów i wysadzenie desantu 9 kwietnia.

  56. June 9th, 2011 at 18:23 | #57

    Yaca :

    amatil :

    Nie przejmuj się. Podobno liczy sie technika.

    Swoją drogą zastanawiam się, czy to też czasem nie bywa droga leczenia kompleksów. Ostatnio (od kiedy jest ciepło) obserwuję wysyp kolesi z wypas lustrzankami, obwieszonymi wszelkim możliwym plastikiem z napisem Canon/Nikon/Pentax/Sony/etc (niepotrzebne skreślić), jaki się da kupić w sklepie. A używają ich tylko do robienia zdjęć żonie z dzieckiem na spacerze.

    E tam, Ken Rockwell pisał o takich już dawno temu.

  57. niedofizyk
    June 9th, 2011 at 18:29 | #58

    mvnh :

    Aż mnie naszło, żeby zacząć produkować akcesoria i gadżety dla aparatów marki Zenit. To dopiero ma potencjał hipsterski.

    To działa odwrotnie – ruskie obiektywy wkręca się do Canona.

  58. janekr
    June 9th, 2011 at 18:29 | #59

    Yaca :

    A używają ich tylko do robienia zdjęć żonie z dzieckiem na spacerze.

    Ja używam lustrzanki głównie do robienia zdjęć mojej kotki, a żona do inwentaryzowania kwiatków. I nie – kompaktem nie byłoby równie dobrze. Bo nie.

    venividi :

    No i jeszcze Leica.

    No właśnie cytowany wyżej Ken Rockwell jest zarazem macewangelistą godnym najszczytniejszych wyczynów WO, a jednocześnie LeicaManem.
    Co dziwne, polscy fanatycy makówek w ogóle nie jarają się Leicami. A przecież to logicznie rzecz biorąc idzie w pakiecie.

  59. June 9th, 2011 at 18:48 | #60

    Yaca :

    A używają ich tylko do robienia zdjęć żonie z dzieckiem na spacerze.

    Zawsze jak czytam takie komentarze zastanawiam się, co właściwie w tym złego.

    janekr :

    Co dziwne, polscy fanatycy makówek w ogóle nie jarają się Leicami

    To chyba nie do końca tak, bo jak się strzela Leicą to jednak trzeba się babrać w utrwalaczach i innych chemikaliach – a to jakieś fotograficzne linuksiarstwo przecież, daleko od ideału “out of the box” (mówię tu oczywiście o analogu, bo cyfrówki tej firmy to jednak nisza).

  60. Yaca
    June 9th, 2011 at 19:02 | #61

    venividi :

    Zawsze jak czytam takie komentarze zastanawiam się, co właściwie w tym złego.

    janekr :

    Ja używam lustrzanki głównie do robienia zdjęć mojej kotki, a żona do inwentaryzowania kwiatków. I nie – kompaktem nie byłoby równie dobrze. Bo nie.

    Nic w tym nie ma złego. Sam mam lustro i używam tylko jego (do pracy, w domu, na spacerze), bo nie mam innego. Złe to się robi w momencie założenia na obiektyw sześciu osłon antyodblaskowych, dwóch filtrów, battery packa (na dwugodzinny spacer nad rzeką), lampy (w pełnym słońcu) i dokręcenia uchwytu do statywu (którego się nie zabrało). Po prostu masa ludzi dokupuje akcesoriów na popis. Jak noszenie hipsterskich aparatów sprzed czterdziestu lat. I nie przeszkadza mi to (każdemu jego porno), tylko powoduje delikatny uśmiech pod nosem. Ot, tyle.

  61. janekr
    June 9th, 2011 at 19:12 | #62

    venividi :

    jak się strzela Leicą to jednak trzeba się babrać w utrwalaczach i innych chemikaliach

    Chemikalia nie powinny być wstrętne co najmniej niektórym makówkarzom…

  62. June 9th, 2011 at 19:13 | #63

    Yaca :

    lampy (w pełnym słońcu)

    Akurat przy portretach w pełnym słońcu lampa się przydaje.

  63. June 9th, 2011 at 19:18 | #64

    venividi :

    To chyba nie do końca tak, bo jak się strzela Leicą to jednak trzeba się babrać w utrwalaczach i innych chemikaliach

    HELLO!!!

  64. Gammon No.82
    June 9th, 2011 at 19:20 | #65

    Yaca :

    A używają ich tylko do robienia zdjęć żonie z dzieckiem na spacerze.

    Ale to są lepsze zdjęcia, niż takie z samojebki.

    mvnh :

    dla aparatów marki Zenit

    Będą też pasować do enerdowskich Praktic, czyli będą na m42, to jest najpopularniejszy standard obiektywów do dziś. Do mojej Dużej Lady mam przejściówkę na m42 (bo popularna) i na PSixa (bo kurwa takich obiektywów jeszcze sporo lat nie będzie na rynku lustrzanek, w każdym razie nie w tej cenie, na którą mnie stać).

    mig_watch :

    oraz pokonanie przez nie obrony norweskich okrętów

    Czyli chodziło o Ejdsvolda i bliźniaczego Norge?
    http://en.wikipedia.org/wiki/HNoMS_Eidsvold
    EDIT: o znalazłem
    http://en.wikipedia.org/wiki/HNoMS_Norge
    No, może…

    janekr :

    I nie – kompaktem nie byłoby równie dobrze. Bo nie.

    Bo kompaktem byłoby CHUJOWO wręcz.

  65. Yaca
    June 9th, 2011 at 19:21 | #66

    Adam Gliniany :

    Akurat przy portretach w pełnym słońcu lampa się przydaje.

    Wiem. Choć i to zależy.

    bart :

    HELLO!!!

    Too mainstream?

  66. June 9th, 2011 at 19:49 | #67

    @ Misiael:

    Znacznie więcej zaangażowania wykazali ci, którzy stosunkowo niedawno przekroczyli wiek męski. To z pokolenia dwudziestolatków wyrośli autentyczni obrońcy prawdy i wolności, solidarni z babciami w moherowych beretach i weteranami polskich batalii o niepodległość. To w nich, wychowanych w świecie popkultury, odezwał się głód męstwa, odwagi, odpowiedzialności, życia na serio. W obliczu jednej z największych tragedii w historii Polski spakowali zabawki do kartonów lub sprzedali je na Allegro. Ze zniczami i biało-czerwonymi flagami wyszli na ulice, zaczęli odwiedzać cmentarze i gromadzić się pod pomnikami poległych za ojczyznę.

    Niech ktoś mnie uszczypnie… Robienie z tragedii cyrku politycznego bo “nasza partia” dostała kolejny łomot w kolejnych wyborach to niby ma być dojrzałość? Facet niechcący sam obala postawioną tezę: bo może właśnie ci dwudziestolatkowie popadający w paranoje, fanatycznie wielbiący Pana Prezesa, Partię i Radio itp. to właśnie ludzie niedojrzali…?

  67. Gammon No.82
    June 9th, 2011 at 19:57 | #68

    DoktorNo :

    to niby ma być dojrzałość?

    Tak, dojrzałość jest na mocy gramatyki DO CZEGOŚ.
    Dojrzeli do władzy. Mam nadzieję, że władza nie dojrzała do nich.

  68. June 9th, 2011 at 20:10 | #69

    @ Gammon No.82:

    Ja domyślnie mówiłem do dojrzałości do życia. :P Takiego normalnego życia, czyli pracy, rozwiązywania problemów, współpracy z innymi ludźmi…

  69. Gammon No.82
    June 9th, 2011 at 20:12 | #70

    DoktorNo :

    Ja domyślnie mówiłem do dojrzałości do życia. :P Takiego normalnego życia, czyli pracy, rozwiązywania problemów, współpracy z innymi ludźmi…

    No masz ty wygórowane oczekiwania. Tu jest Polska!

  70. June 9th, 2011 at 20:15 | #71

    Gammon No.82 :

    No masz ty wygórowane oczekiwania. Tu jest Polska!

    I dlatego, jak o tym myślę, to mam depresje! :P

  71. magister Sianko
    June 9th, 2011 at 20:30 | #72

    @aparaty

    Na mojej wishlist jest Leica MP i M10 oraz Ebony RW45E. Na ebayu poluję teraz na Yashikę Electro GX. Czy jestem hipsterem?
    P.S. Nie mam roweru i nie noszę za dużych okularów.

  72. mig_watch
    June 9th, 2011 at 20:30 | #73

    @ Gammon No.82:
    No co? Obrońcy? Obrońcy. Narwiku? Narwiku.

  73. niedofizyk
    June 9th, 2011 at 22:16 | #74

    magister Sianko :

    Czy jestem hipsterem?

    Tak. O właśnie, ma ktoś sprawną lampę? Mogę przynieść Prakticę z ruskim tele.

  74. June 9th, 2011 at 23:14 | #75

    bart :

    HELLO!!!

    Gospodarz krzyczy nie doczytawszy do końca, a przecież w tym samym zdaniu pisałem: “mówię tu oczywiście o analogu, bo cyfrówki tej firmy to jednak nisza”

    A chodziło mi o to, że jeśli już ktoś się lansuje Leicą to będzie to Leica analogowa, a dziedziną jego będzie streetphoto.

  75. artiil
    June 10th, 2011 at 00:07 | #76

    Dziwna strona z intrygującym tekstem:

    […] Here at Christwire our research team is second to none, and what they have uncovered this time could shake the Internet to it’s very foundations. We have learned how to access this secret Internet and in the process not only learned that it contains tons of illegal material, but is also the super secret hub of the homogay agenda in this great nation.

    The sites do not end with a .com or .org like you may be used to. Instead they follow a strange .onion format. They also do not have regular names like Christwire, but instead long random strings of letters and numbers used to hide their sinister content. What type of sinister content? Glad you asked. […]

    Źródło

  76. niedofizyk
    June 10th, 2011 at 00:53 | #77

    A co w tym intrygującego? To przecież już dawno temu ktoś u nas chciał TORa delegalizować, bo to, panie, pedofile!

  77. czereśnia
    June 10th, 2011 at 02:23 | #78

    Kwadrans czerstwej prozy:
    http://www.fantastyka.pl/4,3089.html
    I najświeższy #boskiterlikoski i jego nowy o.m.c. bestseller “Zawrócony”:
    http://fronda.pl/blogowisko/wpis/nazwa/zawrocony_1_27433

  78. digan
    June 10th, 2011 at 10:01 | #79

    czereśnia :

    Kwadrans czerstwej prozy:

    Akurat proza jest o tyle dobra, że pokazuje wąsatemu skarpetko-sandałowemu mieszkańcowi fandomu, jak to do dupy jest w naszym społeczeństwie homoseksualistom.

  79. mateuszb
    June 10th, 2011 at 11:52 | #80

    artiil :

    Dziwna strona z intrygującym tekstem:

    No ej, to przecież klasyka chrześcijańskiego internetu.

  80. June 10th, 2011 at 11:57 | #81

    Someone’s been seriously trolled.

  81. niedofizyk
    June 10th, 2011 at 13:18 | #82

    Prawo Poego

  82. tannenberg
    June 10th, 2011 at 14:13 | #83

    mateuszb :

    No ej, to przecież klasyka chrześcijańskiego internetu.

    “This can be an overwhelming and frightening time for children. Their bodies change in painful and unexpected ways.” Znaczy co, wyrastają im macki?

    Zaraz, a to nie są jakieś trolle?

  83. Gammon No.82
    June 10th, 2011 at 14:23 | #84

    Offtop:
    Ścierwo pieczone pod ciastem chlebowym, spróbujcie kiedyś.

  84. June 10th, 2011 at 18:07 | #85

    #Aparaty

    Najbardziej offowa jest Sigma. ;) Szczególnie starsze modele (SD9). ;)

  85. Yaca
    June 10th, 2011 at 18:34 | #86

    czereśnia :

    I najświeższy #boskiterlikoski i jego nowy o.m.c. bestseller “Zawrócony”:

    http://fronda.pl/blogowisko/wpis/nazwa/zawrocony_1_27433

    Czterdziestolatek przymierzający się do habilitacji? Chyba na macu. Albo na teologii.

  86. bantus
    June 10th, 2011 at 18:35 | #87

    The Ledge is the first Hollywood movie to feature an openly atheist hero in an A-list cast.

    Verbal shots between a Christian and an Atheist become a lethal game that neither God nor the police can stop in the new thriller The Ledge, starring Charlie Hunnam (Sons of Anarchy), Patrick Wilson (Watchmen), Liv Tyler (The Lord of the Rings), and Terrence Howard (Iron Man). Available May 25 through Video on Demand and coming to theatres July 8, 2011.

    http://youtu.be/IZFX7C1a94U

    Właściwie to powinno być: Liv Tyler (Stealing Beauty)

  87. Ziutek
    June 10th, 2011 at 20:37 | #88

    @ vauban:
    Heh mam Electro 35 GTN ale od dłuższego czasu leży w szafie (bateria)
    Odkąd zaprzestali wywoływać Kodachromów dałem se spokój.

  88. phil_s
    June 10th, 2011 at 21:48 | #89

    @ Yaca“Czterdziestolatek przymierzający się do habilitacji? Chyba na macu. Albo na teologii.”

    A co za problem? Znam przynajmniej dwóch informatyków (as in computer science) habilitowanych w okolicach 35-ki, plus jeden chyba młodziej, ale nie mogę daty znaleźć. Wszyscy diablo mocni.

  89. starosta melsztyński
    June 10th, 2011 at 22:42 | #90

    Yaca :

    czereśnia :

    I najświeższy #boskiterlikoski i jego nowy o.m.c. bestseller “Zawrócony”:
    http://fronda.pl/blogowisko/wpis/nazwa/zawrocony_1_27433

    Czterdziestolatek przymierzający się do habilitacji? Chyba na macu. Albo na teologii.

    To dlatego, że włosy go kują w rękę:
    “Przeciągnął ręką po krótkich włosach. Lubił czuć, że przystrzyżone są na tyle krótko, że kują go rękę.”

    Nie kuj ręki, która cię strzyże, czy jakoś tak.

    Kochani, wy się nie wczytaliście nawet w pierwszy akapit.

  90. phil_s
    June 10th, 2011 at 23:05 | #91

    No i oczywiście napisałem zanim przeczytałem, i takie są skutki. Poprzedni komć oczywiście bez sensu, przepraszam :( — wracam lurkać.

  91. niedofizyk
    June 10th, 2011 at 23:49 | #92

    Terlik :

    cukierenki w Alejach Niepodległości

    Aaargh!

  92. June 11th, 2011 at 06:31 | #93

    niedofizyk :

    Terlik :

    cukierenki w Alejach Niepodległości

    Aaargh!

    Widocznie brat Tomasz planuje przeprowadzenie ekspedycji, której trasa wiedzie przez Aleje Niepodległości i ulice Rakowieckie, aż do Pól Mokotowskich. Celem ekspedycji jest znalezienie śladów poprzedniej ekspedycji, która miała zbudować kładkę między dwoma Polami Mokotowskimi.

  93. Gammon No.82
    June 11th, 2011 at 10:55 | #94

    Nie wiem, czy już o to pytałem. Znacie kogoś, kto po lewatywie wysrał 15 kilo legendarnych kamieni kałowych?

  94. niedofizyk
    June 11th, 2011 at 12:38 | #96

    asmoeth :

    Celem ekspedycji jest znalezienie śladów poprzedniej ekspedycji, która miała zbudować kładkę między dwoma Polami Mokotowskimi.

    To ta, którą kierował Radosław Babek?

  95. czereśnia
    June 11th, 2011 at 12:57 | #97

    Gammon No.82 :

    Nie wiem, czy już o to pytałem. Znacie kogoś, kto po lewatywie wysrał 15 kilo legendarnych kamieni kałowych?

    Zło. Przez Twoje pytanie zguglałam “ile waży kupa” i wyskoczyło mi coś takiego:

    8. – Obiło mi się o uszy, że kiedyś będzie można uzyskiwać energię z moczu? Ma to coś wspólnego z prawdą?

    Owszem, tzw. “mokra energia” – przedstawię to w sposób naukowy. Singapurscy naukowcy zbudowali baterię generującą energię elektryczną z płynów organicznych, takich jak właśnie mocz. Bateria zbudowana jest z papieru nasączonego chlorkiem miedzi, magnezu (anoda) oraz sprasowanych blaszek miedzi (katoda). Wymiarami bateria zbliżona jest do karty kredytowej i uzyskuje 1,47V napięcia przy mocy 1,5mW. Testy wykazały, że bateria może przez 90 minut pracy utrzymać stałe napięcie 1,04V – energia ta została uzyskana z 0.2 ml moczu. Na razie traktuje się te badania jako ciekawostkę, chociaż nie wyklucza to zastosowania w przyszłości.

  96. niedofizyk
    June 11th, 2011 at 13:06 | #98

    @Bart

    Pan R. stwierdził, że problemy z układem pokarmowym to kwestia złej karmy

  97. niedofizyk
    June 11th, 2011 at 13:20 | #99

    @czereśnia i zło

    A wpisywaliście już w wyszukiwarkę obrazków “Niebo nad Smoleńskiem”?

  98. czereśnia
    June 11th, 2011 at 13:45 | #100

    niedofizyk :

    @czereśnia i zło
    A wpisywaliście już w wyszukiwarkę obrazków “Niebo nad Smoleńskiem”?

    Widzę główkę! Złu też się podoba.

Comment pages
1 2 3 4 5 6 20 3582
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)