Starożytne mądrości profesora
Blog de Bart zalicza co jakiś czas odwiedziny użytkowników forum „Dobra dieta”. Najwyraźniej dobra dieta zakłada czasem dodawanie do spożywanych potraw odrobiny batshitu, bo forum to ma potencjał co najmniej Wegedzieciaka. Gorycz przeze mnie przemawia, bo czytajcie, jak mnie podsumowali:
Autor bloga Bart cieżko pracuje wyśmiewając u siebie (również w innych miejscach w necie) wiele tematów poruszanych i na tym forum, np. metodę Ahkara, Słoneckiego, homeopatię, prof. Majewską, rodziców antyszczepionkowych, w tym także tych z ciężko poszkodowanymi dziećmi: autystycznymi, z padaczką itd.
Zna się świetnie na wszystkim
Nie wiem czy oceniał już dietę niskowęglowodanową, ale nie szukałam.
Opinia o nim na innym forum:On jest uzależniony od popularności, zrobi wszystko aby być na topie. Kiedyś był piewcą teorii spiskowych wszelkiej masci, teraz jest ich najgorętszym krytykiem
Nie zdziwię się jeśli za chwilę zarzuci obecne tematy i ujawni się jako ciemiężony gej by po pewnym czasie zrobić zwrot i wypinac pierś jako wszechpolak.
On jest elokwentny ale jego postawa zalezy od ilości wejść. „Oglądalność” spada to zmiana frontu, blog(i) musi być na topie, nie ważne jak.
De bart to taki wyedukowany pseudo idiota. Udaje inteligenta i wierzy w medycynę.
Nie ukrywam, przykro mi się zrobiło, szczególnie gdy przeczytałem, że jestem pseudo idiotą. Zwłaszcza że te zarzuty to wszystko prawda, może oprócz wyedukowania. Przerwałem studia po roku, na maturze miałem niby dobre stopnie, ale nie oddali mi świadectwa w dziekanacie, bo nie rozliczyłem się z biblioteką, więc nie mam nawet jak tych dobrych stopni udokumentować. Cała moja wiedza opiera się na tym, co wyguglam. Kompulsywnym sprawdzaniem statystyk bloga wypełniam czarną, zimną pustkę swej samotnej, bezcelowej egzystencji, a w wyniku nierozwiązanych kwestii z figurą ojca mam nabożny stosunek do wszelkiej maści naukowców, lekarzy i osób z tytułami naukowymi. Stąd kiedy przeczytałem na forum portalu Racjonalistyczny Psychopata (nieustające ukłony, pani Marysiu), że chorzy na raka powinni w celu uzyskania pomocy skontaktować się z prof. Michałem Tombakiem, natychmiast zagrały mi gruczoły i ruszyłem do poszukiwania informacji, kim jest ów profesor i jakimi metodami uszczęśliwia ludzkość — bo jako bezmyślny ateistyczny racjonalista potrzebuję wskazówek profesorów, żeby wiedzieć, co mam myśleć.
Żeby nie nudzić czytelnika, profesor Tombak już na wstępie swojej książki „Czy można żyć 150 lat?” wylicza pięć przyczyn, z powodu których nie żyjemy 150 lat. Oto one: zaniedbany kręgosłup, nieprawidłowe oddychanie, nieprawidłowe odżywianie, brak wewnętrznej higieny ciała i brak umiejętności szczęśliwego życia.
Po kolei. Zaniedbany kręgosłup to minimalne przemieszczenia kręgów, które, uciskając nerwy i naczynia krwionośne powiązane z poszczególnymi organami, powodują wiele chorób, m.in.: alergię, bolesną miesiączkę, hemoroidy, lumbago, głuchotę. Siadają nerki, wątroba, oczy, pęcherz moczowy. Nogi robią się zimne, kolana bolą, łapią skurcze. Recepta? Spać na twardym, siedzieć prosto, ćwiczyć.
Nieprawidłowe oddychanie polega na porzuceniu oddychania przeponowego, brzuchem, na rzecz oddychania „górną, najmniejszą częścią płuc”. Prof. Tombak szacuje, że oddychanie przeponowe wydłuża życie o 30-40 lat.
Nieprawidłowe odżywianie to zjadanie produktów rafinowanych, nabiału, zbyt dużych ilości mięsa, produktów mącznych, drożdży (są bardzo niebezpieczne!). Wielkie zło to posmarowane masłem kanapki z wędliną (łączą węglowodany, tłuszcze i białka, organizm nie potrafi tego porządnie strawić, w efekcie niestrawione resztki lądują w jelicie, gdzie chleb gnije, a wędlina tworzy osad i kamienie kałowe — o kamieniach za chwilę). Prof. Tombak radzi, żeby jeść z umiarem oraz dostarczać sobie energię życia „pokarmem, który rośnie pod promieniami słońca”.
Brak wewnętrznej higieny ciała to przede wszystkim zanieczyszczenie jelita grubego ciężkimi kamieniami kałowymi (prof. Tombak ocenia, że przeciętny człowiek nosi ich w sobie od 8 do 15 kilogramów!) powstałymi ze źle przetrawionego pokarmu. Napęczniałe od kamieni jelito napiera na inne organy, do tego niewłaściwie pracuje („nie wiadomo, czy z niego do krwi przenika więcej brudów czy pożytecznych substancji”). Jelito można oczyścić dwukierunkowo: od dołu codzienną gruntowną lewatywą z wody z małą domieszką świeżo wyciśniętego soku z cytryny (uwaga na pestki!), od góry megadawkami kefiru i soku jabłkowego, ewentualnie owocami.
Od braku umiejętności szczęśliwego życia cierpi nie tylko dusza, ale i ciało. Upartym sztywnieją karki, krytykantów bolą stawy i mięśnie, osoby gniewne i nienawistne doświadczają infekcji, a rozpamiętujący krzywdy dostają raka.
I to już. Zadbajmy o kręgosłup, oddychajmy brzuchem, nie jedzmy kanapek z szynką, co jakiś czas zapijmy lewatywę dwoma litrami kefiru i myślmy pozytywnie, a dożyjemy 150 lat.
Tu w zasadzie mógłbym zakończyć notkę, konkludując, że przepis na zdrowie profesora Tombaka to niezbyt oryginalna mieszanina chiropraktyki, New Age, zafiksowanej analnie medycyny alternatywnej i kilku sprawdzonych, dobrych porad (jedz mniej i lepiej, ćwicz, siedź prosto, miej pozytywne nastawienie do świata). Ale jest bonus. Otóż obcowanie z dziełami Tombaka dostarcza wielkiej przyjemności badaczowi Otchłani, bowiem z jego książek wręcz wylewa się radosny, nieskrępowany bullshit — niemal na każdej stronie można znaleźć jakiś wyssany z palca „fakt naukowy”, jakąś nieprawdopodobną statystykę, jakieś dziwaczne „starożytne przysłowie”, jakąś kosmicznie idiotyczną hipotezę medyczną. Inni piszący krytycznie o Tombaku też się w pewnym momencie poddawali, porzucali próbę dyskusji z tezami pana profesora i z lubością cytowali pełnymi garściami mądrości rosyjskiego uzdrowiciela.
No bo jak tu się powstrzymać, gdy się czyta, że ostatnie badania naukowe udowodniły, że „organizm człowieka jest jednym wielkim, energetycznym systemem, którego wszystkie komórki i organy są między sobą ściśle powiązane energią płynącą po 12 meridianach energetycznych”? Albo gdy trafia się na opowieść o Hindusie, który dożył 130 lat dzięki oddychaniu raz na minutę? Albo że w klasztorze Szaolin skazanych na śmierć zabijano, karmiąc ich wyłącznie mięsem? Jak nie cytować za profesorem Tombakiem różnych mądrości Wschodu, np. przysłowia „Jeśli małżonkowie dzień rozpoczęli od kłótni — niech pomyślą o tym, co jedli poprzedniego dnia”, ponoć bardzo popularnego w Japonii? Albo tej „starej wschodniej mądrości”, że dziewięć ciężarnych kobiet zebranych razem nie urodzi dziecka w ciągu miesiąca? Prof. Tombak sypie takimi przysłowiami jak z rękawa! Jak nie przekleić tego genialnego fragmentu książki, w którym Michał Tombak odkrywa, że skoro w ciągu życia spożywamy ok. 50 milionów kilokalorii, to zamiast przeżyć 55 lat na dziennej diecie 2500 kcal, możemy przeżyć 137 lat na diecie 1000 kcal? Jak nie zachwycać się statystykami, wedle których 70% ludzi na świecie ma problemy z nadwagą, a 60% cierpi na chroniczne zaparcia? Że lewatywy zapobiegają rakowi piersi? Że w nieczyszczonym lewatywami i dietami organizmie stawy i kości pokrywają się warstwą soli tak grubą, że przy ruszaniu głową słychać chrupanie? Że przegroda nosowa jest odpowiedzialna za „fizjologiczną równowagę w pracy wszystkich organów naszego ciała”?
Prof. Tombak twierdzi, że głowa i górna część ciała posiadają ładunek dodatni, a dolna część ciała i nogi — ujemny. Od góry ładujemy się energią kosmiczną, od dołu ziemską. To dlatego człowiek chodzi wyprostowany. Tombak zaleca chodzenie na bosaka — „najlepsze obuwie to brak obuwia”, mawiał według niego Hipokrates. Obuwie odcina nas od ładunków elektrycznych Ziemi i jest przyczyną wielu groźnych chorób, w tym wieńcówki, nerwicy i bólu głowy.
Sporą część swojej książki prof. Tombak poświęca piciu. Znajdziemy tam rozdział „Jak pić wodę”, przypominający tytułem pytanie do eksperta w XX-wiecznej radiowej audycji satyrycznej „Nie tylko dla orłów”: „Panie profesorze, jak jeść ser?” (w części poświęconej pożywieniu znalazłem rozdział „Jak spożywać desery”). Dowiemy się, że gotując wodę, zabijamy w niej „bioenergoinformację z wnętrza Ziemi”, a sok z marchwi ma strukturę i skład podobny do ludzkiej krwi („tylko zamiast atomu żelaza występuje atom magnezu”). W rozdziale o soku z czosnku zaraz obok znakomitego przepisu na nalewkę czosnkową (znalezionego przez „wyprawę UNESCO” w tybetańskim klasztorze, datowanego na IV-V wiek pne., w skrócie: 35 deko czosnku, 200 ml spirytusu) można przeczytać, że „przy silnym bólu zębów na nadgarstek lewej ręki należy położyć rozdrobniony na miazgę ząbek czosnku, zabandażować i ból ustanie”.
W rozdziale o pożywieniu profesor, bazując na doświadczeniach „starożytnych dietetyków”, wyszczególnia trzy typy ludzi: X (drobna kość, z natury bojaźliwy, mizerny, ciągle marznie), Y (łysina; dłoń średniej wielkości, w dotyku ciepła, przyjemna) i Z (chód wolny, ociężały; nie lubi deszczowej pogody). Każdemu typowi profesor przypisuje najlepsze dla niego pokarmy, ale jeśli nie chcecie zapamiętywać długiej listy albo jesteście typem X (BU! Zimno?) i nie lubicie akurat zupy z pokrzywy, istnieje prosta starożytna (a jakże!) metoda:
Na bawełnianej nici długości 80 cm zawieszamy obrączkę — koniecznie złotą. Obie końcówki nici wziąć kciukiem i palcem wskazującym. Podnieść produkt, który chcemy zjeść, poczekać kilka sekund, do momentu kiedy obrączka się zatrzyma. W myśli zadajemy sobie pytanie, czy odpowiada nam ten produkt czy nie? Jeżeli obrączka będzie zataczać koła w kierunku według wskazówek zegara albo odwrotnie, to pożywienie odpowiada naszemu organizmowi. Jeżeli zacznie wahać się w prawo, lewo lub lewo i prawo, to lepiej go nie jeść.
W rozdziale „Poznaj siebie” Tombak opisuje swoją błyskotliwą diagnozę stanu zdrowia nieznajomej młodej kobiety w kawiarni: „Pani obuwie jest zdarte z przodu i w środku, a to oznacza, że ma pani chorą wątrobę”. Nieznajoma dostaje od niego jeszcze przepis na masaż likwidujący ból głowy („każda tabletka to trucizna!”). Stronę dalej, w rozdziale „Myśl, która leczy”, możemy dowiedzieć się, że…
Komórki naszego ciała posiadają zdolność prymitywnego myślenia, które przypomina nierozwinięte myślenie małego dziecka. To zawsze należy brać pod uwagę, gdy zwracamy się do chorego organu. Człowiek powinien wyobrazić sobie chory organ, skoncentrować swoją uwagę na przekazaniu w myślach choremu organizmowi rozkazu, spróbować się z nim „skontaktować”. Żądania skierowane do chorego organu powinny być wyrażone zdecydowanie i jasno, w formie przemawiania do kapryśnego, ale ukochanego dziecka, które nie wypełnia swoich obowiązków.
Z kolei w rozdziale poświęconym wyglądowi prof. Tombak kategorycznie stwierdza, że ludzie o oczach piwnych nie wiedzą, czego chcą, małe uszy to oznaka ograniczoności, a nos skrzywiony w prawo świadczy o umiłowaniu pracy fizycznej.
I już dalej nie mogę, a dojechałem ledwie do połowy jednej książki. Czuję, że profesor Tombak nie jest jednak autorytetem, którego mi trzeba. W dodatku przeczytałem w Wikipedii, że z tą jego profesurą to jakaś niejasna sprawa. I już zupełnie straciłem do niego serce. A od krytykowania rozbolały mnie stawy i mięśnie.
@ janekr:
chyba pseudo, bo można się rozwinąć aż do zupełnego. Ważne są perspektywy.
Wybory powoli się zbliżają i tak sobie myślałem nad naszą lewicą, która jawi mi się dokładnie jak w tym mailu, który równie dobrze mógł przyjść od byłego pezetpeerowca z Bolandy:
http://scienceblogs.com/pharyngula/2011/05/i_get_email_83.php
To ja podzielę się fascynującym linkiem:
A group seeking to ban the circumcision of male children in San Francisco has succeeded in getting their controversial measure on the November ballot, meaning voters will be asked to weigh in on what until now has been a private family matter.
City elections officials confirmed Wednesday that the initiative had received enough signatures to appear on the ballot, getting more than 7,700 valid signatures from city residents. Initiatives must receive at least 7,168 signatures to qualify.
If the measure passes, circumcision would be prohibited among males under the age of 18. The practice would become a misdemeanor offense punishable by a fine of up to $1,000 or up to one year in jail. There would be no religious exemptions. (/em)
Jakie jest stanowisko postępowej lewicy w tej kwestii?
http://hosted2.ap.org/APDEFAULT/localsports/Article_2011-05-18-US-Circumcision-Ban/id-6adc25cf00524332a9d482bd405a5da3
Tymczasem, na warszawskim Powiślu trwa Piknik Naukowy, a tam stoisko ciekawego muzeum. Na stoisku owego muzeum można dostać m.in. to…
artiil :
Nic nowego, panie kolego. W tej chwili w radiu trwa konkurs na wierszyki o nauce, przed chwilą wierszyk przysłał ksiądz i pan redaktor prawie go we wszystkie pierścienie przez radio wycałował.
AJ :
Gdybyż księża nosili pierścienie na żołędzi.
Mesjedam, bądźcie sprawiedliwi. Ksiądz ma lepszy start przy produkcji poetyckiej, bo ma bliżej duchowo do Częstochowy.
@ T.:
Ja powiem tyle, że Ameryka to dziwny kraj, w którym ludzie przechodzili, przechodzą i będą przechodzić różne szajby i pięciominutowe mody, niezależnie czy to traktowanie na poważnie “Bojowej pieśni tygrysicy” czy obrzezanie nie motywowane religijnie. A ten proponowany zakaz to lustrzane odbicie owych szajb.
Na marginesie: w klimatach altmedu mam stary news o tym, że rzekomo obrzezanie zabezpiecza przed HIV. Czyżby kolejna rzekoma korelacja statystyczna?
Znalezisko trochę stare ale mimo to nadal jare:
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=my&dat=20090328&id=my15.txt
Parse error.
@ jareecki: ach, to ksiunc profesur dochtur Jerzy Bajda… Mam od pewnego czasu:
http://andsol.blox.pl/2007/03/Szlachetna-akcja-polskich-jajnikow.html wyrobione zdanie o nim. Ale nie będę się brzydko u Barta wyrażał.
niedofizyk :
A nie “Exception”? :D
@ andsol:
Z linku:
Paragraf wyżej, że prawo zrobiono pod fałszywe gwałty.
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=7911
Jak rozumiem, w/g RM najlepszą antykoncepcją naturalną jest gwałt, a tak naprawdę gwałty to najczęściej kłamstwa niewdzięcznych kobiet..?
To już nie “Error” ani “Exception”, to stopienie rdzenia…
DoktorNo :
No przecież, sama sobie winna.
@ andsol:
Tak ten sam – jedyny i niepowtarzalny. Nie wiedziałem tylko, ze tematyka międzynarodowa też go zajmuje. Kolejny, pożal się Boże, omnibus.
@ jareecki: bo jemu się pomyliło “Bóg zapłać” i “Bóg zapłacz”.
andsol :
#nazwiskaznaczące
Jak na św. Prota pogoda albo słota, to…
http://bi.gazeta.pl/im/7/9648/z9648047X,Miejsca–w-ktorych-moze-byc-gaz-lupkowy.jpg
Kamienie kałowe. Ratunku. Mój ojciec w nie wierzył. Jak o nich czytam, to chce mi się biec do psycho-anal-ityka po psycholewatywę.
jareecki :
Ano. Powołując się na amerykańskich dominacjonistów i fundamentalistów. Copy paste.
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=93260
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=8302
Copy pasta strikes back:
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=20325
(O tej grze można przeczytać tutaj: http://jezebel.com/5457525/my-minx-enraging-parents-lampooning-celebrity-culture)
Przepraszam za tak długie wklejki, ale to są typowe rzeczy z gatunku “seeing is believing”.
Tymczasem, Health Ranger znalazł drugie dno w wytycznych CDC na temat ataku zombiaków:
asmoeth :
Widzę, że rtęć w thimerosalu odeszła już bezpowrotnie do lamusa, a adjuwanty wciąż na topie. Czy już ktoś twierdzi, że to tak naprawdę one, nie rtęć, powodują autyzm?
Z pewnych powodów trafiłem na taką firmę proponującą osuszanie budynków za pomocą jakichś promienników. Link do teoretycznego schematu działania.
Z tego, co mnie uczono, to nie ma prawa działać i pachnie mi to troll physics na sporą odległość. Co więcej, firma nie podaje fizycznych podstaw działania, tylko zasłania się patentami (podwójne podejrzenie). Czy na sali jest fizyk?
Edit: literówki.
Edit II:
bart :
Nie tak głośno, bo ktoś usłyszy i kolejny jaszczurzy spisek weźmie w łeb pod naporem prawdziwej prawdy z internetów.
@ prof. Jerzy Bajda
Czy to nie ten ksiądz, który wymyślił, że huragan Katherina był karą bożą za paradę równości odbywającą się w Nowym Orleanie?
Yaca :
rzeczona firma:
Troll physics wręcz klasyczny!
A tu kopalnia:
http://www.aquapol.co.uk/index.php?go=science/energy
niedofizyk :
Fuck yeah! Puszczają się poręczy, aż miło:
Dzięki, jakoś nie wpadłem na przekopanie angielskiej wersji.
Twórcą tego jest niejaki Wilhelm Mohorn. Facet ma coś wspólnego ze scjentologią, ale dostępne źródła są po niemiecku, a ja niestety nie umiem.
@Bagno seksualnej rewolucji
Nie ma nadziei. Chrystus Narodów miał szansę odmienić losy zachodniej cywilizacji, ale jak przyjdzie co do czego zabraknie mu właściwych priorytetów .
@ jareecki:
@obrona chrześcijan na świecie byłaby jednym z priorytetów polskiej prezydencji
Są tacy co najpierw chcą zacząć w kraju i proponują zakładanie parafialnej partyzantki w Polsce w tym celu.
Hawkwind – Urban Guerrilla (1973)
„może być nawet początkowo jednoosobowa”
Możliwe, że stare i było, ale Społeczny Komitet Budowy Pomnika Ofiar Tragedii Narodowej pod Smoleńskiem (w skrócie SKBPOTNpS) ma swoją niemożliwie piękną stronę. [werble]
Tadaam
Kałyń 2010. Hm.
Jednoosobowa Partyzantka Parafialna brzmi dostojnie.
@ Yaca:
Taaa, niby chodzi o godziwe upamiętnienie ofiar (jakby takiego nie było), a tak naprawdę to kolejny prawicowy portalik agitacyjny, na nutę importów z Ameryki:
http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=268
DoktorNo :
Cóż za przerażające odkrycie:
“zasada równości w UE jest ważniejsza od wolnej konkurencji”
“Lewacka Ulica Sezamkowa?”
Ja tylko chcę się poskarżyć, że safari na ipadzie dostaje HTTP 500 opakowany w xml, którego nie potrafi strawić…
czereśnia :
Szkoda, że Shapiro, jako Usonianin, zapewne nie zdaje sobie sprawy z istnienia Alfreda J. Kwaka. Tu dopiero miałby pole do popisu.
AJ :
To przecież ukryta opcja prawosławna!
Jubal :
O, a to ciekawe. Na iPhonie jest ładnie.
AT FIRST I WAS LIKE
http://wyborcza.pl/1,75248,9703467,A_jednak_telefony_rakotworcze_.html
BUT THEN I
http://scienceblogs.com/insolence/2011/06/the_bride_of_the_son_of_the_revenge_of_c.php
Od dzisiaj “można” prać dzieci po twarzy.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9702208,Ksiadz__ktory_pobil_ucznia__bezkarny.html
Daję na żer:
http://www.ksiegarnia.kresy.pl/pozycja/wojownik-trzech-swiatow-pakiet
bart :
Dziękuję za znalezienie tego drugiego, bo na razie sieneny zasypały mnie pierwszym.
W temacie nagłówków z Gazety – piękna jest ta historia o przedstawicielach cywilizacji śmierci, którzy wdzierającą się do otoczonej wieżami twierdzy księdza Natanka, na co ten odpowiada czarami… Jest w tym tolkienowski rozmach. Chyba?
http://wyborcza.pl/1,76842,9698591,Przydalby_sie_maly_cud.html?as=3&startsz=x
Nie wiadomo tylko czy z nosa, czy z klaty.
bantus :
W arcie podkreślają, że z głowy, tylko takie zbereźniki jak ty zaraz myślą że nie wiadomo skąd.
miskidomleka :
Oj tam podkreślają, fantazjują sobie tylko:
Poza tym czemu to miałoby być od razu zbereźne. Nawet jak se te włosy depilował, nie znaczy od razu, że czerpał z tego erotyczną satysfakcję.
@ czereśnia:
Kto śledzi newsy z Ameryki, to wie, że to nic nadzwyczajnego. Tamtejsi prawicowcy mają obsesje na punkcie spisków lewicy, czyli w praktyce wszystkiego co nie pasuje do ich widzimisię. Tym bardziej, że racjonalnie tego co Republikanie oferują nie da się uzasadnić.
P.S. Ilustracja do artykułu na Frądzi “przednia”.
W dzisiejszej “Polityce” artykuł o chustomamach i o chustach na które trzeba czekać trzy lata, o takich co kosztują góry Euro itd. Odjazdowe.
Te chusty to z ręcznie wyrywanej wełny tybetańskich kóz czy z pajęczego jedwabiu?
artiil :
Z ręcznie wyrywanej wełny łonowej Pająka Jana.
Gammon No.82 :
Aj, fee…
Gammon No.82 :
A może po prostu przeplatane włosami-relikwiami pobranymi z Największego Polaka w Historii.
@ RobertP:
Czekam, aż zaczną nosić dzbany na głowie :-)
PS. aczkolwiek nosiłem małego Barta (zbieżność imion przypadkowa) w czymś co chyba funkcjonalnie odpowiada chuście http://www.growingyourbaby.com/2007/03/09/red-castle-sport-carrier/ (ale bardziej pasuje do ajfona :-)
Re: xiąc Natanek
Fascynujące: “niewielkie miasteczko, skonstruowane z drewna, blachy falistej i pleksiglasu”.
Gammon No.82 :
Przejrzałem sobie zdjęcia Pustelni Niepokalanów i, oczywiście, wszystko wskazuje na to że kleru nie obowiązują takie małostkowe pierdoły dla plebsu jak pozwolenia na budowę.
venividi :
Bo w Bolandzie jest tak
Nauczycielka z przedszkola integracyjnego wyrwała włosy dziecku, by je zdyscyplinować. Kielecki sąd skazał ją wczoraj na grzywnę, grozi jej wydalenie z zawodu
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9709973,Kara_za_wyrwanie_dziecku_wlosow.html
Umorzone zostało postępowanie wobec księdza, który kilkakrotnie spoliczkował jedenastoletniego ucznia podczas lekcji katechezy. Prokuratura uznała, że brak interesu społecznego w ściganiu tego czynu. Ksiądz najpewniej wróci do szkoły
http://opole.gazeta.pl/opole/1,35114,9702208,Ksiadz__ktory_pobil_ucznia__bezkarny.html
RobertP :
Nie mogę się powstrzymać:
“Utykał trochę na jedną nogę, co było następstwem spotkania z ojcem pewnego ucznia, którego wytłukł po głowie za to, że śmiał powątpiewać w istnienie Trójcy Świętej. Dostał więc od księdza trzykroć po łbie: raz za Boga Ojca, raz za Syna Bożego i raz za Ducha Świętego. “
http://sporothrix.wordpress.com/2011/06/01/planety-szaleja/
Wyjątkowo pozwolę sobie wyrazić szczerze co czuję: nokurwajapierdolę
@Umorzone postępowanie:
Może jednak napiszcie, że matka tego chłopaka prosiła, żeby nie ścigać. To trochę zmienia (chociaż też źle).
niedofizyk :
Dałem linka, tam jest. Ale jest też napisane jak byk
Prokurator prowadząca sprawę uznała, że brak interesu społecznego w ściganiu z urzędu tego czynu
No i myślisz, że jak ta przedszkolanka od ciągania za włosy przeprosi, to też będzie OK i dalej będzie pracować z dziećmi?
venividi :
“Przedstawiciele komitetu próbowali wprawdzie tłumaczyć, że pomnik nie może być samowolą, bo został przecież poświęcony”
Za:
http://bit.ly/mSiIYE
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9713223,Zmutowane_bakterie_przyczyna_zakazen_w_Europie.html
“Wstępne sekwencjonowanie genetyczne wykazało, że szczep jest mutacją dwóch różnych bakterii Escherichia coli zawierającą śmiercionośne geny”
No i kto w Departamencie Depopulacji i GMO k*rwa nie upilnował i pozwolił na wyciek do mediów?
A na serio widział ktoś źródło tej informacji? Bo na WHO.int nie widzę, a przeczytałbym oryginał nieskażony niewiedzą PAPistów i gazeciarzy.
miskidomleka :
Tekst o nowym szczepie można znaleźć np. tu:
http://www.forbes.com/feeds/ap/2011/06/01/general-eu-contaminated-vegetables-europe_8494605.html
Ale nie ma nic o mutacji dwóch różnych bakterii. Może to stąd?
http://www.biofortified.org/2011/06/bgi-sequencing-news-german-ehec-strain-is-a-chimera-created-by-horizontal-gene-transfer/
RobertP :
Noale przecież tego księdza cały czas mogą odsunąć od roboty z dziećmi, czego mu życzę. A czy prokurator miał prawo dać se spokój na wniosek poszkodowanego? Naruszenie nietykalności (o to zapewne chodzi) jest ścigane z oskarżenia prywatnego, więc trochę trudno się czepić…
niedofizyk :
ZTCW to tylko zależy to tylko od dobrego humoru biskupa.
RobertP :
Kurator nic nie ma do gadania?
Kompletny offtop:
http://www.youtube.com/watch_popup?v=hwVy_2eOfsE#t=78
Fajnie sie to ogląda i of kors nie takie triki się widziało. Ale fajnie by było, jakby ktoś powiedział, jeśli wie, jaki trik mamy tu? Albo porządnie zahipoteził?
@mig_watch to zdecydowanie nie jest szklana szyba (3:15). Może ma jakieś nacięcia. Natomiast jak rzuca dwie monety na czarną płachtę, to jedna z nich w ogóle nie odrywa się od dłoni.
niedofizyk :
Kan. 805 stanowi: „W odniesieniu do własnej diecezji ordynariusz miejsca ma prawo mianowania lub zatwierdzania nauczycieli religii oraz usuwania lub żądania usunięcia, ilekroć wymaga tego dobro religii lub obyczajów”,
Utrata misji kanonicznej, czy to wydanej na czas określony, po upływie tegoż, bądź też skutkiem cofnięcia jej przez kompetentą władzę kościelną, powoduje konieczność usunięcia nauczyciela religii z zajmowanego stanowiska. Poprzez cofnięcie misji kanonicznej nie wygasa automatycznie stosunek pracy, bowiem biskup ordynariusz nie jest pracodawcą katechety. Natomiast utrata bądź cofnięcie misji kanonicznej ma bezpośredni wpływ na utratę kwalifikacji zawodowych nauczyciela, skutkiem czego dyrekcja szkoły podejmie działania zmierzające do wygaśnięcia stosunku pracy w przewidzianym przez prawo trybie. Cofnięcie misji kanonicznej możliwe jest w dwóch przypadkach: gdy nauczyciel religii popełnił czyn, który dyskwalifikuje go jako nauczyciela, lub gdy nie popełnił czynu nagannego z punktu widzenia dyscypliny szkolnej, ale naucza niezgodnie z doktryną Kościoła lub postępuje w sposób nie do zaakceptowania z punktu widzenia moralności chrześcijańskiej, naruszając w ten sposób dyscyplinę kościelną. W pierwszym przypadku utrata misji kanonicznej wiąże się z karą wymierzoną przez sąd, bądź komisję dyscyplinarną. W drugim przypadku cofnięcia misji dokonuje biskup diecezjalny. Nauczyciel taki traci prawo nauczania religii.
http://katechetyka.diecezja.opole.pl/lex/misja-kan.htm
Kary nie było to biskup nawet nie musi pogrozić paluszkiem.
No tak, ten rozdział państwa od kościoła. Zapomniałem, że on jest tylko w jedną stronę.
dink :
Głupi jesteś, bezdzietny człowieku. Taka chusta to całkiem sensowny wynalazek – mniej obciąża ręce i kręgosłup niż trzymanie na rękach, a dziecko jest bliżej ciała, czuje ciepło, to i zachowuje się spokojniej. Jak akurat przypada ten dzień, kiedy trzeba ciągle nosić i bujać niemowlaka, bo na przykład jest chory i marudny, szybko uczysz się doceniać chustę, bo inaczej po czterdziestu minutach zamiast rąk masz rozżarzone pogrzebacze, który ktoś wbija ci z obu stron w barki. Jeśli dziecko akurat nie wymaga noszenia i bujania, tylko wystarczy mu zwykłe trzymanie, to przywiązujesz je w chuście z przodu, siadasz do komputera i możesz zajmować się swoimi sprawami. Last, but not least – ja mam 177 cm wzrostu, sporo pary w rękach i spokojnie wnoszę wózek z niemowlakiem na trzecie piętro w budynku bez windy. Co ma w tej sytuacji zrobić kobieta 165 cm wzrostu, której nawet nie starcza rozstawu rąk, żeby go złapać? Złożyć wózek, znieść go, rozłożyć, wrócić po dziecko, zejść i odkryć, że wózek dostał nóg? Zakładając, że przypadkiem nikt nie zapierniczył wózka – co ma zrobić po powrocie? Wyjąć dziecko z wózka i położyć na ziemi na czas, gdy będzie go składać? Jak dotąd nie widziałam rozwiązań, które przebiłyby kombinację wózek + chusta, w której dzieciaka umieszcza się w chuście na czas składania wózka/korzystania ze schodów.
@ dink:
Edit: sorki, palce były szybsze od mózgu. Ale w takim razie nie rozumiem dissu matek chustowych – czym się właściwie różni taka chusta od takiego nosidełka? (oprócz tego, że jest tańsza, no i nosidełko trudniej zapakować do wózka w opisanej sytuacji)
Pewnie niczym poza tym, że jakoś dziwnie lubi się łączyć z ekoodjazdem w stylu Reni Jusis. Plus artykuł w Polityce opisuje zjawisko z punktu widzenia zakupoholizmu, bez koncentracji na przydatności chusty jako takiej.
krystyna.ch :
No właśnie chusty z artykułu nie są tańsze od hi-tech nosidełka za ~100$, niektóre są dużo droższe.
@ krystyna.ch:
luzik :-) nie będę się odgryzał, bo masz minimalnie szerszy rozstaw ramion :-P
nosidełko Red Castle kosztowało 3 lata temu 200 zł – teraz widzę, że są po 150 zł – w artykule jest wzmianka o chustach za 300-700 zł. Poza tym nosidełko przepina się bardzo szybko – chustę – jak mniemam – trzeba rozwiązywać/zawiązywać. Nie podśmiewam się z chęci ułatwienia sobie życia tylko z tego pędu do tego “naturalnego, od-tysięcy-lat-stosowanego, widziano-małpę-która-nosiła-dziecko-w-skradzionej-chuście” tryndu.
dink :
Ano, tara nie jest trendy, kołowrotek też nie, ale chusta to cała eko-ludowa filozofia.
W altmedzie mnóstwo osób które za nic nie kupią rosyjskiej mikrofalówki, lodówki czy telewizora wleją sobie mocz w odbytnicę bo to stara rosyjska mądrość ludowa.
Podobne jaja są w sztukach walki. Sistema Vasileva wygląda interesująco, godny zaufania człowiek który z nim sparował żywi szacunek dla instruktora, ale jak na stronie internetowej czytasz (na materiałach DVD też to dali), że
The Russian style of martial art dates back to the 10th century…. to już wiesz, że masz kontakt ze starą sprawdzoną przez stulecia mądrością ludową.
RobertP :
Врагу не сдается наш гордый Варяг
nic dziwnego, bo mikrofala, telewizor i lodówka są _radzieckie_ :-)
dink :
Teraz? Chyba jednak rosyjskie. Napis “сделано в СССР” to historia, jak PRL
To ja też mam offtop dla tej frakcji #ttdkn, która włada niemieckim:
http://www.bkae.org/index.php?id=439&L=0
W skrócie – niemieckie Stowarzyszenie Lekarzy Katolickich propaguje leczenie homoseksualismu przy pomocy terapii homeopatycznej.
dink :
No, taką za około 500 zł mogę nawet odsprzedać. Jak nowa, w oryginalnym opakowaniu. Raz w życiu ubrana przed lustrem, żeby się nauczyć wiązać i od tego czasu leży w szafie.
(co nie znaczy, że naguję to, co napisała krystyna.ch – kwestja osobistych preferencji i trybu życia)
niedofizyk :
Moja interpretacja: monety z magnesem, dwie położone jedna na drugą wyglądają jak jedna. Rzucając dwie na stół łączy dwie w jedną, a pod plachtą dwie inne rozdziela. W (3:15) widać, że uderzając w szybę ma już monetę w ręce, a te dwie leżące na stole łączą się w jedną grubszą.
login99195 :
Dzisiaj w TOK-FM wspominali o tym, ale dlaczego mówili jednym tchem o ziołolecznictwie i o homeopatii?
szprota :
Mm, ale z punktu widzenia zakupoholizmu można przecież opisać każde zjawisko, bo chyba nie ma takiej rzeczy, której ktoś nie kupowałby bez opamiętania. Ale, okej, nie będę dywagować – urządzę dziś Dzień Nieregularnego Kupowania Polityki i zobaczymy.
RobertP :
Najtańsze chusty kosztują trochę ponad 50 zł, a że górny limes nie istnieje, to przecież jasne – skoro można dostać szczotkę do kibla za kilkaset złotych, to chustę do dziecka tym bardziej.
dink :
A to już zależy od chusty – są na przykład chusty-kieszonki, których w ogóle nie wiążesz, albo kółkowe, które zakłada się kilkoma ruchami: zarzucasz chustę na siebie, ściągasz końcówkę na klamerce, wkładasz dziecko do środka, ściągasz do oporu. Bardzo przydatne w sytuacji, kiedy najważniejsze jest tempo i niekłopotliwość zakładania. Z drugiej strony: taka chusta szybko uwalnia ręce, ale obciąża kręgosłup, więc jeśli człowiek nastawia się na dłuższe noszenie, a do tego nigdzie się nie spieszy, to lepiej wziąć większą chustę i owinąć się dokładnie. Zestaw duża chusta + mała chusta albo mała chusta + nosidełko wydaje mi się sensowny; domyślam się, że jak się czyta o ludziach kupujących po chuście za 300 zł na każdy dzień tygodnia, to robi się WTF, ale w końcu kim ja jestem, żeby tłumaczyć ludziom, na co mają przepieprzać pieniądze?
W artykule w Polityce opisują z lekkim kpiarstwem ten właśnie odjechany margines Matek od Chust (które nawiązują kontakty dyplomatyczne z Matkami od Pieluch Wielorazowych), mający chust kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt. I chusty kosztujące kilkaset euro, plus limitowane edycje z produktów typu egzotischen weuna czy złoty wzorek.
Chusty są przydatne i wygodne (choć nie do wszystkich dzieci “pasują” – do naszego np. nie pasowało, bo miało podejrzenie czegoś niefajnego w kręgosłupie i lekarka zakazała), natomiast pociąg chustomaniaczek (z naciskiem na maniaczki) do altmedu, orzechów, ekosłoiczków jest niestety wyczuwalny.
krystyna.ch :
Funkcjonariuszą lewackiej cywilizacji śmierci!
krystyna.ch :
Tą uwagą o szczotkach klozetowych poczułem się dotknięty i aż sobie guglnąłem. Popularne w Niemczech (ze względu na dobrą jakość) chusty firmy Didymos kosztują około 100-120 EUR. W Polsce znalazłem je na przykład tutaj, i też kosztują ze cztery stówy:
http://www.mamazen.pl/category/chusty-didymos
Jak ktoś chce mieć dziecko z krzywym kręgosłupem albo ciągle przepocone od syntetycznych tkanin, to może sobie znaleźć chustę za 50 zł, ale ja tej za 120 eurósow nie uważam za żaden burżuazyjny kaprys.
bart :
Weź no zrób jakaś notkę w sensie “rodzice dzieciom”, bo ci chyba zasmradzamy bloga zapachem pieluch.
janekr :
Temat poleciał po niemieckich mediach, wiec może jak przy głuchym telefonie jeden dodał, drugi źle przetłumaczył. Poza tym to nie chodzi o jakiś konkretny artykuł tylko o cala serię na tym portalu
login99195 :
“MamaZen”?! To bardzo a propos relacji chusty/starożytne mądrości – oczywiście w tle Dzieci, które same wiedzą, co warto zjeść.
No tak, ale już trzecie zdanie pod tym linkiem:
“Homoeopatische” mówi samo za siebie. Jedne odchył ciągnie za sobą kolejne.
Yaca :
Myślałem, że jankowiR chodziło chyba o to, skąd w TOK-FM wzięli “ziołolecznictwo”.
Yaca :
Chyba Zen w sensie mądrość. tak jak “Zen and the Art of the Internet”, “Zen and the Art of Motorcycle Maintenance”, albo moje ulubione “Presentation Zen: Simple Ideas on Presentation Design and Delivery”.
login99195 :
Oj, c’mon, nikt nie chciał Cię obrażać. To miało być takie luźne spostrzeżenie, że wszystko można dostać w każdej cenie. Chusta za 50-60 zł jest przede wszystkim mała. Duża chusta kosztuje w Polsce przeważnie 230-300 zł, w zależności od tego czy ma bliżej 4 czy 5 m. Jeśli ktoś bez problemu może zapłacić 120 EUR za chustę zalinkowanej firmy, to tylko dobrze dla niego (i pewnie dla pasażera chusty).
login99195 :
Tak jest. Zapowiedzieli “W Niemczech lecą z homoseksualizmu ziołolecznictwem”, a potem streścili artykuł o homeopatii.
login99195 :
Oj, c’mon, nikt nie chciał Cię obrażać, to miała być taka luźna refleksja, że wszystko można dostać za dowolnie wysoką cenę. Chusta za 50-60 zł jest przede wszystkim mała. Duża chusta kosztuje w Polsce 200-300 zł, w zależności od tego, czy ma bliżej do 4 czy do 5 m. A jeśli ktoś bez problemu może sobie pozwolić na chustę zalinkowanej firmy, to tylko dobrze dla niego (i dla pasażera chusty).
To ja może w głównym temacie, bo czuję się jednak inspiratorem tego antytombakowskiego spisku :)
Panie barciu, notka wyjątkowo słaba i wtórna, aż czytać hadko. To już było wszędzie :( Te bzdety o korzonkach, te bajdy o pierwiastkach nieznanych nauce były komentowane już kilka lat temu, wyjaśniane i omawiane na prawo i lewo. Wystarczy tylko od niechcenia grzebnąć guglem….
Ale najważniejsze – przecież książki Tombaka są o czym innym – to TYLKO zbiór prostych przepisów na temat prawidłowego odżywiania i higieny codziennego życia. Mądre, dobre i praktyczne. Ale przymusu nie ma, jak ktoś woli paść się genetycznie modyfikowanym, wysokoprzetwarzanym, chemicznym syfem i produkowaną przemysłowo masą białkową (prawa zwierząt – buahahahaaaaa!) to proszę bardzo!
W każdym razie jakoś nie słychać, żeby “starożytne mądrości profesora” komuś zaszkodziły, albo lepiej – nie pomogły.
Moja prababcia, która urodziła się jeszcze w XIX w. mówiła mi np. żebym nie pił kranówy, bo mi się żaby w brzuchu zalęgną. Żaby się się nie zalęgły, a ja się z babci nie nabijałem, bo nie jestem kretynem, który na podstawie jednego głupiego zdania wyrabia sobie twardy pogląd na czyjś temat, a tym bardziej publikuje o tym notkę w sieci.
Wracając do Tombaka – zasady żywienia opisane w jego książkach gorąco polecam. Zwracam uwagę, że tam nie chodzi o to co jeść, ale czego nie jeść. Poza tym nauka wszak udowodniła, że wegetarianie żyją dłużej i lepiej (no ok. tak do końca nie wiadomo czy to wyłącznie dieta, czy też ich większa świadomość, która powoduje, że po prostu generalnie bardziej o siebie dbają). A na podstawie moich własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że “bezmięsni” na pewno mniej śmierdzą. Pamiętajcie o tym mięsiarze, a szczególnie mięsiary.
PS niedawno bylem na przyjęciu pierwszokomunijnym latorośli pewnego wojującego lewaka i antyklerykała. A może tak zrobimy ankietkę wśród kwiatu TTDKNowskiej lewicy na temat katolickiej/prawosławnej/żydowskiej/… obrzędowości w ich, chlebem naszym powszednim okraszanej, codzienności? Co? Chrzciny, komunie, barmicwy, wesela, pogrzeby?
A na podstawie moich własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że “bezmięsni” na pewno mniej śmierdzą. No tak, to mnie przekonało do recepty pana doceńta go chłopaki Tombaka, żeby żyć właśnie 137 lat.
jorczoiz, andsol.
Kill off :
Przecież cała notatka jest o tym, że nie tylko.
Wprawdzie eksperyment z podawaniem 1000 kalorii dziennie został przerwany w 1945 roku, ale wcześniej zdążył zaszkodzić niektórym ludziom.
Kill off :
No strasznie mi przykro, choć się spodziewałem.
Kill off :
Znaczy, ktoś wyjaśnił już profesorowi Tombakowi, że gada bzdury?
Kill off :
No więc właśnie nie. Książki Tombaka to zbiór bredni i głupich rad (masz hemoroidy? idź do kręgarza), przetykanych oczywistymi rozwiązaniami zdrowotnymi, do których poznania geniusz pana profesora nie jest nikomu potrzebny.
Kill off :
Ty nie słyszałeś. Ja też nie. Mam nadzieję, że ten chory na raka namawiany do zwrócenia się o pomoc do prof. Tombaka nie posłuchał rady, bo w takich sytuacjach może pojawić się rzeczywista szkoda.
Kill off :
Ja tam jadam wyłącznie wołowinę ze szczęśliwych, wypasanych na pastwiskach krówek. Moje jedzenie szcza więc na twoje jedzenie.
bart :
Tak? Myślę, że wpierdalasz głownie skarmiane monsantowską kukurydzą biedne, przemysłowo mordowane bydlęta, które nigdy swoimi wielkimi, przerażonymi oczami nie widziały ani pastwiska, ani słońca. A ja kukurydzy w ogóle nie jadam, trawy tez nie, więc powątpiewam w to szczanie.
Kill off :
Ba, mało tego: moje jedzenie jest doprawione konserwantami (dzięki czemu dłużej zachowuje świeżość), barwnikami (ładniej wygląda) i wzmacniaczami smaku (lepiej smakuje). Twoje zaś może jest brzydkie, niesmaczne i szybko się psuje, ale za to daje ci poczucie wyższości. Może nawet od jedzenia się troszeczkę podniecasz, niegrzeczny chłopczyku :)