Starożytne mądrości profesora
Blog de Bart zalicza co jakiś czas odwiedziny użytkowników forum „Dobra dieta”. Najwyraźniej dobra dieta zakłada czasem dodawanie do spożywanych potraw odrobiny batshitu, bo forum to ma potencjał co najmniej Wegedzieciaka. Gorycz przeze mnie przemawia, bo czytajcie, jak mnie podsumowali:
Autor bloga Bart cieżko pracuje wyśmiewając u siebie (również w innych miejscach w necie) wiele tematów poruszanych i na tym forum, np. metodę Ahkara, Słoneckiego, homeopatię, prof. Majewską, rodziców antyszczepionkowych, w tym także tych z ciężko poszkodowanymi dziećmi: autystycznymi, z padaczką itd.
Zna się świetnie na wszystkim
Nie wiem czy oceniał już dietę niskowęglowodanową, ale nie szukałam.
Opinia o nim na innym forum:On jest uzależniony od popularności, zrobi wszystko aby być na topie. Kiedyś był piewcą teorii spiskowych wszelkiej masci, teraz jest ich najgorętszym krytykiem
Nie zdziwię się jeśli za chwilę zarzuci obecne tematy i ujawni się jako ciemiężony gej by po pewnym czasie zrobić zwrot i wypinac pierś jako wszechpolak.
On jest elokwentny ale jego postawa zalezy od ilości wejść. „Oglądalność” spada to zmiana frontu, blog(i) musi być na topie, nie ważne jak.
De bart to taki wyedukowany pseudo idiota. Udaje inteligenta i wierzy w medycynę.
Nie ukrywam, przykro mi się zrobiło, szczególnie gdy przeczytałem, że jestem pseudo idiotą. Zwłaszcza że te zarzuty to wszystko prawda, może oprócz wyedukowania. Przerwałem studia po roku, na maturze miałem niby dobre stopnie, ale nie oddali mi świadectwa w dziekanacie, bo nie rozliczyłem się z biblioteką, więc nie mam nawet jak tych dobrych stopni udokumentować. Cała moja wiedza opiera się na tym, co wyguglam. Kompulsywnym sprawdzaniem statystyk bloga wypełniam czarną, zimną pustkę swej samotnej, bezcelowej egzystencji, a w wyniku nierozwiązanych kwestii z figurą ojca mam nabożny stosunek do wszelkiej maści naukowców, lekarzy i osób z tytułami naukowymi. Stąd kiedy przeczytałem na forum portalu Racjonalistyczny Psychopata (nieustające ukłony, pani Marysiu), że chorzy na raka powinni w celu uzyskania pomocy skontaktować się z prof. Michałem Tombakiem, natychmiast zagrały mi gruczoły i ruszyłem do poszukiwania informacji, kim jest ów profesor i jakimi metodami uszczęśliwia ludzkość — bo jako bezmyślny ateistyczny racjonalista potrzebuję wskazówek profesorów, żeby wiedzieć, co mam myśleć.
Żeby nie nudzić czytelnika, profesor Tombak już na wstępie swojej książki „Czy można żyć 150 lat?” wylicza pięć przyczyn, z powodu których nie żyjemy 150 lat. Oto one: zaniedbany kręgosłup, nieprawidłowe oddychanie, nieprawidłowe odżywianie, brak wewnętrznej higieny ciała i brak umiejętności szczęśliwego życia.
Po kolei. Zaniedbany kręgosłup to minimalne przemieszczenia kręgów, które, uciskając nerwy i naczynia krwionośne powiązane z poszczególnymi organami, powodują wiele chorób, m.in.: alergię, bolesną miesiączkę, hemoroidy, lumbago, głuchotę. Siadają nerki, wątroba, oczy, pęcherz moczowy. Nogi robią się zimne, kolana bolą, łapią skurcze. Recepta? Spać na twardym, siedzieć prosto, ćwiczyć.
Nieprawidłowe oddychanie polega na porzuceniu oddychania przeponowego, brzuchem, na rzecz oddychania „górną, najmniejszą częścią płuc”. Prof. Tombak szacuje, że oddychanie przeponowe wydłuża życie o 30-40 lat.
Nieprawidłowe odżywianie to zjadanie produktów rafinowanych, nabiału, zbyt dużych ilości mięsa, produktów mącznych, drożdży (są bardzo niebezpieczne!). Wielkie zło to posmarowane masłem kanapki z wędliną (łączą węglowodany, tłuszcze i białka, organizm nie potrafi tego porządnie strawić, w efekcie niestrawione resztki lądują w jelicie, gdzie chleb gnije, a wędlina tworzy osad i kamienie kałowe — o kamieniach za chwilę). Prof. Tombak radzi, żeby jeść z umiarem oraz dostarczać sobie energię życia „pokarmem, który rośnie pod promieniami słońca”.
Brak wewnętrznej higieny ciała to przede wszystkim zanieczyszczenie jelita grubego ciężkimi kamieniami kałowymi (prof. Tombak ocenia, że przeciętny człowiek nosi ich w sobie od 8 do 15 kilogramów!) powstałymi ze źle przetrawionego pokarmu. Napęczniałe od kamieni jelito napiera na inne organy, do tego niewłaściwie pracuje („nie wiadomo, czy z niego do krwi przenika więcej brudów czy pożytecznych substancji”). Jelito można oczyścić dwukierunkowo: od dołu codzienną gruntowną lewatywą z wody z małą domieszką świeżo wyciśniętego soku z cytryny (uwaga na pestki!), od góry megadawkami kefiru i soku jabłkowego, ewentualnie owocami.
Od braku umiejętności szczęśliwego życia cierpi nie tylko dusza, ale i ciało. Upartym sztywnieją karki, krytykantów bolą stawy i mięśnie, osoby gniewne i nienawistne doświadczają infekcji, a rozpamiętujący krzywdy dostają raka.
I to już. Zadbajmy o kręgosłup, oddychajmy brzuchem, nie jedzmy kanapek z szynką, co jakiś czas zapijmy lewatywę dwoma litrami kefiru i myślmy pozytywnie, a dożyjemy 150 lat.
Tu w zasadzie mógłbym zakończyć notkę, konkludując, że przepis na zdrowie profesora Tombaka to niezbyt oryginalna mieszanina chiropraktyki, New Age, zafiksowanej analnie medycyny alternatywnej i kilku sprawdzonych, dobrych porad (jedz mniej i lepiej, ćwicz, siedź prosto, miej pozytywne nastawienie do świata). Ale jest bonus. Otóż obcowanie z dziełami Tombaka dostarcza wielkiej przyjemności badaczowi Otchłani, bowiem z jego książek wręcz wylewa się radosny, nieskrępowany bullshit — niemal na każdej stronie można znaleźć jakiś wyssany z palca „fakt naukowy”, jakąś nieprawdopodobną statystykę, jakieś dziwaczne „starożytne przysłowie”, jakąś kosmicznie idiotyczną hipotezę medyczną. Inni piszący krytycznie o Tombaku też się w pewnym momencie poddawali, porzucali próbę dyskusji z tezami pana profesora i z lubością cytowali pełnymi garściami mądrości rosyjskiego uzdrowiciela.
No bo jak tu się powstrzymać, gdy się czyta, że ostatnie badania naukowe udowodniły, że „organizm człowieka jest jednym wielkim, energetycznym systemem, którego wszystkie komórki i organy są między sobą ściśle powiązane energią płynącą po 12 meridianach energetycznych”? Albo gdy trafia się na opowieść o Hindusie, który dożył 130 lat dzięki oddychaniu raz na minutę? Albo że w klasztorze Szaolin skazanych na śmierć zabijano, karmiąc ich wyłącznie mięsem? Jak nie cytować za profesorem Tombakiem różnych mądrości Wschodu, np. przysłowia „Jeśli małżonkowie dzień rozpoczęli od kłótni — niech pomyślą o tym, co jedli poprzedniego dnia”, ponoć bardzo popularnego w Japonii? Albo tej „starej wschodniej mądrości”, że dziewięć ciężarnych kobiet zebranych razem nie urodzi dziecka w ciągu miesiąca? Prof. Tombak sypie takimi przysłowiami jak z rękawa! Jak nie przekleić tego genialnego fragmentu książki, w którym Michał Tombak odkrywa, że skoro w ciągu życia spożywamy ok. 50 milionów kilokalorii, to zamiast przeżyć 55 lat na dziennej diecie 2500 kcal, możemy przeżyć 137 lat na diecie 1000 kcal? Jak nie zachwycać się statystykami, wedle których 70% ludzi na świecie ma problemy z nadwagą, a 60% cierpi na chroniczne zaparcia? Że lewatywy zapobiegają rakowi piersi? Że w nieczyszczonym lewatywami i dietami organizmie stawy i kości pokrywają się warstwą soli tak grubą, że przy ruszaniu głową słychać chrupanie? Że przegroda nosowa jest odpowiedzialna za „fizjologiczną równowagę w pracy wszystkich organów naszego ciała”?
Prof. Tombak twierdzi, że głowa i górna część ciała posiadają ładunek dodatni, a dolna część ciała i nogi — ujemny. Od góry ładujemy się energią kosmiczną, od dołu ziemską. To dlatego człowiek chodzi wyprostowany. Tombak zaleca chodzenie na bosaka — „najlepsze obuwie to brak obuwia”, mawiał według niego Hipokrates. Obuwie odcina nas od ładunków elektrycznych Ziemi i jest przyczyną wielu groźnych chorób, w tym wieńcówki, nerwicy i bólu głowy.
Sporą część swojej książki prof. Tombak poświęca piciu. Znajdziemy tam rozdział „Jak pić wodę”, przypominający tytułem pytanie do eksperta w XX-wiecznej radiowej audycji satyrycznej „Nie tylko dla orłów”: „Panie profesorze, jak jeść ser?” (w części poświęconej pożywieniu znalazłem rozdział „Jak spożywać desery”). Dowiemy się, że gotując wodę, zabijamy w niej „bioenergoinformację z wnętrza Ziemi”, a sok z marchwi ma strukturę i skład podobny do ludzkiej krwi („tylko zamiast atomu żelaza występuje atom magnezu”). W rozdziale o soku z czosnku zaraz obok znakomitego przepisu na nalewkę czosnkową (znalezionego przez „wyprawę UNESCO” w tybetańskim klasztorze, datowanego na IV-V wiek pne., w skrócie: 35 deko czosnku, 200 ml spirytusu) można przeczytać, że „przy silnym bólu zębów na nadgarstek lewej ręki należy położyć rozdrobniony na miazgę ząbek czosnku, zabandażować i ból ustanie”.
W rozdziale o pożywieniu profesor, bazując na doświadczeniach „starożytnych dietetyków”, wyszczególnia trzy typy ludzi: X (drobna kość, z natury bojaźliwy, mizerny, ciągle marznie), Y (łysina; dłoń średniej wielkości, w dotyku ciepła, przyjemna) i Z (chód wolny, ociężały; nie lubi deszczowej pogody). Każdemu typowi profesor przypisuje najlepsze dla niego pokarmy, ale jeśli nie chcecie zapamiętywać długiej listy albo jesteście typem X (BU! Zimno?) i nie lubicie akurat zupy z pokrzywy, istnieje prosta starożytna (a jakże!) metoda:
Na bawełnianej nici długości 80 cm zawieszamy obrączkę — koniecznie złotą. Obie końcówki nici wziąć kciukiem i palcem wskazującym. Podnieść produkt, który chcemy zjeść, poczekać kilka sekund, do momentu kiedy obrączka się zatrzyma. W myśli zadajemy sobie pytanie, czy odpowiada nam ten produkt czy nie? Jeżeli obrączka będzie zataczać koła w kierunku według wskazówek zegara albo odwrotnie, to pożywienie odpowiada naszemu organizmowi. Jeżeli zacznie wahać się w prawo, lewo lub lewo i prawo, to lepiej go nie jeść.
W rozdziale „Poznaj siebie” Tombak opisuje swoją błyskotliwą diagnozę stanu zdrowia nieznajomej młodej kobiety w kawiarni: „Pani obuwie jest zdarte z przodu i w środku, a to oznacza, że ma pani chorą wątrobę”. Nieznajoma dostaje od niego jeszcze przepis na masaż likwidujący ból głowy („każda tabletka to trucizna!”). Stronę dalej, w rozdziale „Myśl, która leczy”, możemy dowiedzieć się, że…
Komórki naszego ciała posiadają zdolność prymitywnego myślenia, które przypomina nierozwinięte myślenie małego dziecka. To zawsze należy brać pod uwagę, gdy zwracamy się do chorego organu. Człowiek powinien wyobrazić sobie chory organ, skoncentrować swoją uwagę na przekazaniu w myślach choremu organizmowi rozkazu, spróbować się z nim „skontaktować”. Żądania skierowane do chorego organu powinny być wyrażone zdecydowanie i jasno, w formie przemawiania do kapryśnego, ale ukochanego dziecka, które nie wypełnia swoich obowiązków.
Z kolei w rozdziale poświęconym wyglądowi prof. Tombak kategorycznie stwierdza, że ludzie o oczach piwnych nie wiedzą, czego chcą, małe uszy to oznaka ograniczoności, a nos skrzywiony w prawo świadczy o umiłowaniu pracy fizycznej.
I już dalej nie mogę, a dojechałem ledwie do połowy jednej książki. Czuję, że profesor Tombak nie jest jednak autorytetem, którego mi trzeba. W dodatku przeczytałem w Wikipedii, że z tą jego profesurą to jakaś niejasna sprawa. I już zupełnie straciłem do niego serce. A od krytykowania rozbolały mnie stawy i mięśnie.
Damn. Jak coś napiszesz, to nawet nie wiem, czy warto kruszyć kopie.
Dla mężczyzn to C34 – nowotwór złośliwy oskrzela i płuca – 16855 zgonów w 2008r.
Dla kobiet to (też) C34 – nowotwór złośliwy oskrzela i płuca – 5623 zgonów w 2008r.
C53 (nowotwór złośliwy szyjki macicy) to 1745 zgonów w 2008r.
http://85.128.14.124/krn/liczba_zg_rozp/default.asp
Naprawdę myślisz, że nie ma poważniejszych problemów niż przymusowe badania ginekologiczne?
@ wo:
Twoim zdaniem w wyrażeniu “zielone majtki i żaby” przymiotnik “zielone” nie może odnosić się do żab? Spróbuj to jakoś uzasadnić, zamiast przypierdalać się do mnie personalnie, o.k.?
I paczpan, jakie analfabety w tym TK siedzą:
Przy całej pokrętności rozumowania TK odnosi przymiotnik “publiczny” do zdrowia, czyż nie?
EDIT: Ja cię proszę, odłóżmy to na kiedy indziej, bo sprawa jest warta omówienia na żywo, tak sądzę.
ann_gelica :
To jest jeden z najgłupszych argumentów świata. Pytając “czy nie ma poważniejszych problemów” można zakwestionować sens dokładnie wszystkiego, no bo dla dowolnego A znajdziemy takie A’, że A’ będzie poważniejsze od A.
No pewnie, że są poważniejsze problemy! Ale – uwaga uwaga, teraz będzie coś ważnego i trudnego, proponuję kilkakrotną lekturę – wcale nie wynika z tego, że nie należy się zajmować tym konkretnie problemem.
Gammon No.82 :
Przy całej pokrętności rozumowania TK widzę akceptację dla działań mających “eliminować pokusy skłaniające jednostkę do dobrowolnego niszczenia swojego zdrowia”. Czyli dokładnie to, o czym piszę od samego początku, a Ty kwestionujesz dopisując różne słowa do konstytucji. Dlaczego nie dopiszesz jakiegoś fajniejszego, pliz pliz pliz?
wo :
Ale bądź łaskaw nie zmieniać tematu: przed chwilą twierdziłeś, że przymiotnik “publiczne” nie odnosi się do “zdrowia” i odnosić się nie może. Jak widzisz, myliłeś się.
A co do reszty to tak, w pewnym sensie masz rację, tylko że TK wypowiada się – jak wiesz – w sprawie pasów bezpieczeństwa, które określa jako “najskuteczniejszy i najmniej uciążliwy środek bezpieczeństwa pojazdu”, przy którym “niewygoda związana ze stosowaniem jest niewielka”. A ty to sobie swobodnie przenosisz na kwestię majtek i fotela ginekologicznego. Analogicznosć tych sytuacji występuje tylko w twojej fantazji (przyznaję, nieporównywalnie bogatszej od mojej).
EOT
@ wo:
EOT EOTem, ale nie poszedłbyś na herbatę kiedyś?
Gammon No.82 :
Ależ nadal twierdzę, że się nie odnosi. Tylko że cała dyskusja robi się bezprzedmiotowa, bo zacytowany przez Ciebie fragment dowodzi, że prawdziwe było to, co ja pisałem o polskiej konstytucji, a Ty fałszywie próbowałeś kwestionować dopisując do niej różne przymiotniki.
Gammon No.82 :
#jakiemojezyciejestnudne – najchętniej i tak zawsze umawiam się na Czerskiej. Ale oferuję autorską wycieczkę szlakiem Upadku Prasy Papierowej!
@ wo:
EOT to EOT, ale na herbatę albo cię zaproszę, albo się wproszę.
Gammon No.82 :
Na Czerskiej mamy nasz słynny salonik prasowo-kawowy, bardzo dobry punkt do rozpoczęcia wycieczki szlakiem UPP. Portal jest rzut granatem F1 w szklane drzwi.
#niepojete (jakkolwiek nie sprawia mi to przyjemnosci, trudno nie przyznac, ze wo ma po dwakroc racje; ale z drugiej strony, to czego sie czlowiek jako psycholog amator sie z takiej dyskusji dowie, to jego)
ziel :
O, już głosujemy? To ja dla równowagi zeznam, że wo po dwakroć nie ma racji, i dodam, że przyszło mi to z łatwością.
Myślę, że panowie nie odrobili lekcji choćby z “The Wire” (na temat poprawiania systemu statystykami).
Flejm jest co prawda w fazie agonalnej, ale może zdążę zadać proste pytanie: czy badania okresowe w pracy (obowiązkowe) mają sens i ile procent wykonywanych jest rzeczywiście, zamiast wystawienia faktury na firmę?
nameste :
A, to sie dokladnie anulujemy, koniec historii :) (tylko dodam, ze mowilam o tej czesci dot. Konstytucji, nie wczesniejszej debacie)
Niazależnie czy wo ma po dwakroc racje, czy po dwakroć nie ma racji, to i tak powinien dostać Order Orła Białego za nieustawanie w samozachwycie.
@bantus
Teoretycznie to nawet Giertych może się uważać za feministę, ale nie będzie to jeszcze oznaczało, że nim jest. Z twoich postów na przykład wnioskuję, że nie jesteś.
http://astral-projection.nowyekran.pl/post/19528,grozne-szczepionki-testowane-na-polskich-dzieciach
“nielegalnie i ze złamaniem wszelkich procedur medycznych i naukowych! Szczepionki – terminatory testowane są na dzieciach bez wiedzy i zgody rodziców.”
Totalna paranoja… po co ludzie idą do szpitala wogole jak mają takie zdanie o lekarzach?
szwedzki :
Z mojego doświadczenia oraz obserwacji, wynika że zależy gdzie. Firma w której pracuję z niewiadomych powodów zaczęła traktować badania ( i w ogóle wszelkie procedury przy przyjmowaniu nowych pracowników) niesamowicie poważnie, co jak sądzę wiąże się ze staraniami o certyfikaty jakości. Czy te badania mają sens – trudno powiedzieć. W przypadku kandydatów na kierowców, stanowczo tak. W przypadku kandydatów na stanowiska biurowe – trudno rzec, aby taki nie był ślepy a myślał trochę, to się nadaje…
OK, to nie jest takie proste. Ale badania lekarskie wykonuje niezależna instytucja, teoria przynajmniej mówi, że powinna być niezależna. Tymczasem można się spodziewać, że kandydat zapewne będzie oszukiwał, bo mu/jej zależy na posadzie, zaś lekarz może być przekupiony, albo indyferentny do lekceważenia etosu włącznie. Zatem, procedury są niedoskonałe i nie mam pomysłu, co z tym należałoby zrobić.
pomijając argumenty dyskryminacyjne (które i tak panowie ważą sobie lekce):
mam wrażenie, że żyjemy w kraju, w którym: ludzie lekarzy generalnie nie lubią i zupełnie nie czują potrzeby okresowych badań, niektóre badania uważane są powszechnie za traumatyczne i zaliczają się do nich badania ginekologiczne (ale też np. gastroskopia czy badania psychiatryczne), przyczyn można się łatwo domyślić.
przymus jest najgorszym sposobem na zwiększenie skuteczności tych badań, jedynym jego skutkiem będzie utrwalenie obecnej miękkiej korupcji, nie żadne tam oszczędności (a jeśli jakieś będą, zeżre je aparat tego przymusu).
zadziałają wyłącznie pozytywne zachęty i mocna edukacja.
Uenifeu :
Żeby zdemaskować morderczy system ode środka.
Niekoniecznie. To Ty cały czas wyjeżdżasz z rachunkiem zysków i strat. Nie podniosłabym tego argumentu, gdybyś nie dał mi do niego prawa.
I wracając do meritum – Ty na pytanie “co zrobić, żeby kobiety chodziły regularnie do gina?” masz gotową odpowiedź: “przymus”. Mnie ta odpowiedź nie pasuje. I o tym w zasadzie dyskutujemy.
Poza tym ciężko jest zmusić delikwenta do leczenia, a co dopiero do badań profilaktycznych poza badaniami okresowymi związanymi z pracą.
Gammon No.82 :
Albo żeby pokombinować i móc zakrzyknąć:
“Ja was oszukał, wracam z Grenady,
Ja wam zarazę przyniosłem.”
ann_gelica :
Ale przecież to się ma nijak do pytania “czy nie ma większych problemów”. Są w Polsce drogi ważniejsze od, dajmy na to, S5 Kaczkowo-Korzeńsko, ale to nie znaczy, że nie należy jej budować. Taki postulat, że należy ustalić Listę Najważniejszych Rzeczy i ją realizować punkt po punkcie, całą resztę olewając, jest może i zacny, ale rzadko realizowalny.
Jeśli chcesz zakwestionować mój rachunek zysków i strat, zakwestionuj sam bilans.
ann_gelica :
I właśnie dlatego prostym i tanim rozwiązaniem jest przerzucenie roli przymusiciela na pracodawcę.
I umycie rąk od prób rozwiązywania przyczyn problemu.
C’mon! Przecież Tobie chodzi o przymuszenie wszystkich obywatelek do zasuwania do ginekologa, a nie tylko tych zatrudnionych. Pomysł zacny (dla dobra ogółu, za wolność naszą i waszą, etc.), ale słowo “przymus” jest nacechowane pejoratywnie nie bez powodu.
Kontekst, kontekst. Nie bez powodu podałam liczbę zgonów na raka, a nie drogi, emerytury, żłobki/przedszkola czy aborcję.
Jeżeli chodzi o raka (skup się), to są w Polsce poważniejsze problemy niż te wykrywane u ginekologa.
ann_gelica :
np choroby wywołane paleniem papierosów – ale tutaj przecież rząd stosuje zniechęcacz w postaci akcyzy, podwyższającej cenę fajek i częściowo refinansującą koszty leczenia tych chorób. Czy jest podobny czynnik dla chorób wykrywanych u ginekologa?
vauban :
z moich anecdata wynika, że dla sporej części osób w wieku między 25-45 jest to jedyny rodzaj badań profilaktycznych. Na zasadzie “jak nie boli – to nie idę do konowała”. Więc chyba lepiej tak niż wcale, przynajmniej część dowie się o podwyższonym ciśnieniu czy niedomaganiu sercowym czy jeszcze czymś innym, co nieleczone lub niekontrolowane doprowadzi za parę lat do nieszczęścia.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Na%C5%82%C3%B3g
Znałam ja osobę (na studiach), która mając do wyboru chleb albo fajki kupowała fajki. Nałóg to nałóg, wewnętrzny przymus, na który zewnętrzne zniechęcacze nie działają.
Guzik a nie refinansują. Ta kasa trafia do zupełnie innej szuflady.
W tym wypadku raczej są próby kuszenia darmowymi badaniami. Które – jak widać – nie są skuteczne.
ann_gelica :
ktoś to zbadał nieco dokładniej niż na podstawie obserwacji znajomej osoby na studiach. Streszczając, “we find that cigarette price is an important determinant of both smoking participation and conditional demand.”
http://www.nber.org/papers/w15781.pdf
ann_gelica :
Błąd logiczny. Ta kasa trafia do budżetu państwa, które przeznacza je na różne cele, w tym opiekę zdrowotną, w tym wydatki na leczenie chorób odpapierosowych. Nawet jeśli ustawowo państwo stara się nie mieszać szuflad, to i tak wychodzi duża uznaniowość w redystrybucji kasy.
Streszczając, to cena jest niezłym zniechęcaczem dla niepalących, żeby nie zaczynali palić. Ja pisałam o palaczach, którzy tkwią w nałogu po uszy.
To spróbuj go przeskoczyć. Bo teoria swoją drogą (da się), a praktyka swoją.
ann_gelica :
Ale to nie znaczy, że tym rakiem (wykrywanym u ginekologa) nie należy się zajmować. To najwyżej argument za probami rozszerzenia przymusu także na inne choroby (jestem za!).
ann_gelica :
Przyczyną wszystkich naszych problemów jest #sawanna, więc tu możemy najwyżej wrócić do postulatu Lema, by na nagrobkach pisać wyzwiska pod adresem ewolucji.
ann_gelica :
Dla mnie nie jest. Przymus posyłania dzieci do szkoły, przymus poddawania samochodu badaniom rejestracyjnym, przymus szczepień – jestem entuzjastsycznie za, ubolewam najwyżej nad niedostatecznie skutecznym egzekwowaniem.
ann_gelica :
tutaj masz 4 inne linki, które podają, że również zniechęca palących. Nie chce mi się dalej udowadniać, że czarne jest białe itp. Szczególnie, że nie dajesz żadnych dowodów poza “wydaje mi się”.
http://www.quora.com/Is-there-a-correlation-between-higher-cost-of-cigarettes-and-a-reduction-in-smoking
Owszem, może skuteczność tego czynnika nie jest 100% (szczególnie jak piszesz u głęboko uzależnionych), ale jakaśtam jest, a rozmawialiśmy o problemie całościowym.
ann_gelica :
A to co ma znaczyć właściwie? Przecież wpływy z akcyzy trafiają i tak do dużego worka przychodów, skąd potem wydawane są na różne rzeczy, w tym pośrednio na służbę zdrowia, np poprzez dofinansowanie do samorządów (które dofinansowują szpitale), dofinansowanie składki chorobowej dla bezrobotnych, rolników (dopłaty do KRUS), służb mundurowych itd. Te kwoty to miliardy złotych rocznie. Wpływy z akcyzy na tytoń w 2010 to było 230mPLN, dofinansowanie z podatków (pośrednie) do systemu opieki zdrowotnej było zatem wielokrotnie większe. A że nie jest kawą na ławę pokazane jak np w WOŚP na co idą te konkretne pieniądze – well, świat nie jest taki prosty.
wo :
[Szwedzki mode] ile procent wykonywanych jest rzeczywiście, zamiast wystawienia faktury na firmę?[/Szwedzki mode]
wo :
No bez przesady! Nie ma takiego przymusu. Jest wymóg – jeśli chcemy poruszać się po drodze określonymi pojazdami, to pojazdy te powinny być zarejestrowane, a my powinnismy posiadac odpowiedni dokument upoważniający do kierowania nimi. I tyle. Twierdzenie, że w Polsce istnieje “przymus posiadania prawa jazdy” byłoby chyba grubym nadużyciem, co?
I być może to jest jakieś rozwiązanie – zamiast idiotycznych, śmierdzących totalitaryzmem przymusów, po prostu wymogi. Jeżeli chce pan jechać traktorem, prosimy o dokumenty, jeśli chciałaby pani dostać zasiłek, prosimy o kwit z przychodni itd. Jasne, że w systemie nieprzymusowym nie będzie już można bezkarnie wciskać pod głupim pretekstem określonych produktów określonych firm, ale interes społeczny na tym akurat wyłącznie zyska.
@Rogowski
No przecież Ministerstwo Zdrowia opracowuje wymóg. Chcesz kobieto pracować i nie zdechnąć z głodu, to musisz iść do ginekologa. Przecież nikt nas nie zmusi, możemy nie jeść, nie płacić rachunków, nie pracować na emeryturę.
uch, czy nie da się jakiegoś innego flejma? albo najlepiej od razu nową notkę?
ale jak już koniecznie musimy znowu to wałkować to: dlaczego w projekcie ustawowego przymusu cytologicznego nie było już przez kogoś wspomnianego wyjątku, że jak ktoś przedstawi zaświadczenie że się leczy prywatnie to należy się od niego (a właściwie niej) odczepić?
do gina chodzę, może nie tak często jak powinnam ale jednak się zmuszam i chodzę bo milion ważnych powodów zdrowotnych i trzeba. prywatnie, do wybranego przez siebie na podstawie wywiadu wśród znajomych. kontakt z państwowym ginem miałam cały jeden raz w życiu – przed mocno awaryjnym usunięciem wyrostka miałam okazję poznać pana doktora który akurat miał dyżur w szpitalu. I NIE PÓJDĘ WIĘCEJ!!! nie pójdę i już a jak się państwu nie podoba to może mi odmówić prawa do wykonywania zawodu. byłam wtedy w takim stanie że powinno mi było być wszystko jedno, głównie mnie skręcało i usiłowałam rzygać mimo że już dawno nie było czym i w zasadzie interesowało mnie tylko kiedy przestanie boleć a i tak buc w kitlu zdołał zafundować mi traumę którą pamiętam do dziś.
koniec emo, dziękuję za uwagę, anecdata, no i brak wyliczeń, więc ci, którzy Wiedzą co jest Naprawdę Ważne dla Społeczeństwa Jako Całości mogą spokojnie kontynuować wypisywanie argumentów o przymusach, godnościach i braku związku jednego z drugim.
Dzięki za linki.
Swoją drogą rozbawił mnie tytuł “People think about quitting more after a price increase”. Bez żadnych złośliwości – to po prostu oczywista oczywistość. Tyle że samym myśleniem o rzuceniu nikt jeszcze palenia nie rzucił.
I doczepię się do ostatniego: “METHODS: Quarterly cigarette sales data” (http://ajph.aphapublications.org/cgi/content/abstract/85/9/1218). Sprzedaż papierosów niekoniecznie przekłada się na ich spożycie. Odrzuciłabym od razu.
Bo świat nie jest prosty? Z jednego z linków (http://tobaccocontrol.bmj.com/content/16/1/34.abstract) wynika, że skuteczność jest mniejsza niż 10%.
Jak coś mi się pozajączkowało, to krzycz. Tylko nie za głośno.
ann_gelica :
nie będę (chociaż mógłbym powiedzieć, że 10% to zawsze coś), bo na blipie już krzyczą, żeby zamknąć się w tym temacie, i trochę mają rację
Rogowski :
Takim samym, jak twierdzenie o przymusie pracy. Zatem: nie ma tematu flejma.
camelot :
W tym konkretnym kraju, w tej konkretnej sytuacji społecznej obowiązkowe badania techniczne samochodów są narzędziem opresji klasowej.
Gdyż tylko burżujów względnie kawiorowy proletaryat stać na samochód przechodzący badania techniczne bez łapówek, znajomości czy straszliwego wysiłku.
Offtop: karta z dziejów Europy.
Gammon No.82 :
A fuj, wolę Peryszkopa…
DoktorNo :
No na nic lepszego mnie nie stać, niestety.
A propos przymusów:
http://www.tvn24.pl/0,1709334,0,1,chcial-jezdzic-bez-kasku-zginal-bez-kasku,wiadomosc.html
W sumie zginął tylko jeden na 550, więc może ten protest się broni statystycznie?
Gammon No.82 :
Proszę nie obrażać publicznie wybitnego jaszczura. Jakie to niskie i płaskie.
Hindusi powinni posłuchać redaktora wo – wybitnego polskiego intelektualisty i w ramach programu pilotażowego, zamiast głupawych loterii, zastosować powszechny przymus: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,9892795,Indie__Poddasz_sie_sterylizacji___mozesz_wygrac_telewizor.html
vauban :
No przecież się prosi aż, dziwne że ja pierwszy. Zresztą cesarz Klaudiusz też miał gila, a wszyscy go cenimy.
Rogowski :
No proszę, a wystarczyło zaszczepić, i dołączyć do planu Billa Gatesa aby zmniejszyć populację ziemian. Jaszczury nie śpią.
Meanwhile in Nigeria:
Co na to Astromaria i jej goście?
Astromaria jest zbyt zajęta wrzucaniem “niezależnych” filmików z, eee, niechlujnymi tłumaczeniami, które wypaczają przedstawianą tam treść. Co jest bardzo ironiczne, szczególnie biorąc pod uwagę filmik Davida Icke o “powtarzaczach” na honorowym miejscu. Chciałem uprzejmie zwrócić uwagę, ale wyłączyła komcie pod najnowszą notką. Szkoda.
@ Juszi:
Za to nauczyła się cytować Chomskiego… :P
Juszi :
No faktycznie, w 3 filmiku Bill mówi “population growth goes down” a przetłumaczył jakis nadgorliwiec na “populacja spada”. Co z kretynizm…
Dla WO
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,9899170,Nietrzezwy_ginekolog_przyjmowal_pacjentki__Zatrzymany.html
fronesis :
Spotkałem dziecko z odczynem poszczepiennym. Myślę, że to dobry pretekst do likwidacji obowiązkowych szczepień.
Yaca :
A ja widziałem nietrzeźwego adiunkta. Myślę, że to dobry pretekst do likwidacji szkolnictwa wyższego.
Tymczasem w Fukushimie:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,9899463,Fukushima__Ewakuujcie_dzieci_i_kobiety___Promieniowanie.html
Coś niskie te normy – worek zwykłego chlorku potasu to już trzy normy dla gleby, a jakoś nikt tego nie trzyma w ołowianych pudłach…
wo :
A ja widziałem trzeźwiego adiunkta, który był w dodatku światłym i mądrym człowiekiem. Myślę jednak, że to nie jest dobry pretekst do wprowadzenia powszechnego przymusu studiowania.
Rogowski :
Wiadoma sprawa, przymus można wprowadzać tylko dla zdrowia, bezpieczeństwa i moralności publicznej.
wo :
Oczywiście, a tak całkiem przy okazji dla realizycji paru drobnych celów korporacyjnych…
Rogowski :
To już chyba bardziej dla Astromarii niż na BdB.
Edit: Notka?
Rogowski :
Wiesz jak to jest w tej gospodarce, co zarobią ginekolodzy, to stracą onkolodzy.
wo :
Spoko, spoko, i dla nich nich znajdzie się coś, czym przymusi się ludożerke – jakiś np. podatek na ważne badania w imię ochrony “zdrowia, bezpieczeństwa i moralności”. Po przymusie szczepionkowym rozwój branży medycznej jakos nie wyhamował, a na “zdrowie” wydajemy zdaje się coraz więcej, a nie mniej. Myślisz, że trend się odwróci?
Rogowski :
Z której choinki się urwałeś?
bart :
A, już wiem.
bart :
Citation needed?
JCW :
No ten, co zmienia nicki i ciągle wraca, nasz kolega Kill Off z Kielc. Mam ochotę napisać do jego pracodawcy. #trollektórenadajązfirmowegoIP
Rogowski :
I bloody well hope so.
bart :
Epic Fail, a tak poza tym, to czy aby czasami pracodawca nie szpieguje go…?
bart :
Panie Prezesie, niech pan nie idzie tą drogą!
wo :
to była anecdata, wiem, ale Twój niezmącony obraz przymusowego lecznictwa ginekologicznego może być skomentowany tylko w taki sposób.
fronesis :
Jeśli najpoważniejszym kontrargumentem ma być takie smętne anecdata, to ja to mogę skomentować tylko w taki sposób: #haha.
wo :
Wiesz jak to jest w tej gospodarce, co zarobią ginekolodzy, to stracą onkolodzy.
Myślę, że to faktycznie jest nowa, głębsza warstwa spisku o której nikt wczesniej nie mówił!
Wszyscy jestesmy rzuceni na żer korporacji farmaceutycznych, w ramach których istnieją zwalczające się nawzajem lobby!
Lobby pro-rakowe, walczy z lobby pro-prewencyjnym, jednego dnia ginekolodzy zgarniają miliony i zabierają chleb biednym okologom. Innego dnia wakcynolodzy dodają do szczepionek nowy środek rakotwórczy, dzięki temu dostają działkę od opływających w kasę onkologów, a ginekolodzy rzucają się w te pędy by wymyślić nowe badania przesiewowe, które za miliard dolarów znów ograniczają chleb oknologom.
Ale onkolodzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Kto wygra? Kto wymyśli droższą chorobę, i jeszcze droższe jej zapobieganie?
O tym w następnym odcinku programu prof. Majewskiej “Z kamerą wśród spisków i jaszczurów” ;)
bart :
Dlaczego nie
fan-terlika :
bo to chyba lekkie przegięcie… równie dobrze można by napisać do pracodawców pozostałych dyskutantów :-/
Świeża dawka miksu truizmów i myślenia życzeniowego w najlepszym wydaniu, czyli nowy felieton NJN:
http://njnowak.salon24.pl/321590,ojczyzna-i-honor-poradnik-patriotyczny
o_O
http://wyborcza.pl/1,75248,9905398,Czemu_rodzice_nie_chca_szczepic_dzieci.html
Sondaż:
Szczepić dzieci?
Tak, szczepionki chronią nasze zdrowie
Nie, szczepionki są tylko po to, żeby nabijać kasę koncernom farmaceutycznym
Tak, ale tylko jeśli to konieczne
bantus : sondaż
No i proszę, na razie 60% normalności (tylko? aż?) Swoją drogą, bardzo mi jakoś brakowało opcji “CowboyNeal mnie uodpornił”… do jakiego lekarza powinienem się udać?
EDYTA: już wiem – do geriatry. Nawet nie zauważyłem, że od 6 lat opcja nieaktualna.
@Misiael
Jestem wdzieczna autorce za jej notkę oraz tobie za to, że pokazałeś. Dawno nic nie rozbawiło mnie do łez. :)
dink :
FABRICATI DIEM, PVNC
wo :
To nie był kontrargument to było znudzone ziewnięcie z mojej strony.
fronesis :
To musi być smutne, tak się spinać przy każdym znudzonym ziewnięciu.
bart :
Z archiwów polskiego usenetu: #pojedynekpacanów Piotr “Moon” Dynda kontra Adam Płaszczyca.
AJ :
Jezu Jezu (nieczyt.)
niedofizyk :
Bo wszyscy (poza wo) dostaniemy dyscyplinarki.
bart :
Adminuję na pewnym forum, mieliśmy jednego upierdliwego trola, który od wycieczek forumnowych przeszedł do mejlowych, na priva do forumnowiczów. Do mejli wklejał zrzuty ekranowe dyskusji, ale nie umiał tego zrobić inaczej niż przez worda. A tam, we właściwościach pliku była firma i dane kolesia :-D Jeden z nękanych listami zadzwonił do firmy, poprosił kolesia do telefonu i zasugerował mu wzmożoną ostrożność na firmowym parkingu, bo ślisko tam i ciemno … Pomogło. Nie pojawił się więcej.
dink :
No czekaj, gość trolluje pod różnymi nickami, dostaje bana, wraca pod innym, to nie jest pozostały dyskutant.
Z drugiej strony, wyobraziłem sobie wyjaśnianie jakiemuś kierownikowi znaczenia pojęcia “uporczywe trollowanie pod różnymi nickami” i się uśmiechnąłem.
W tym kontekście to zależy od kierownika. Ja np. bardzo bym nie chciał, żeby się kilka tzw. grzecznych i miłych osób dowiedziało, że ja to ja.
niedofizyk :
Ciekaw jestem TSD, ile osób okazałoby się być psami, kotami czy innymi szynszylami (y’know, the internets).
Jest projekt pomnika #ttdkn, szczegóły na blipie.
@ Gammon No.82:
Taa, Jaszczur Frasobliwy^^J Nadobny, ale chryzoelefantyna potrzebna.
vauban :
Obiecałem, że polichromia będzie, ale złotko tylko lokalnie, z kością słoniową będą trudności (dostępna tylko w małych ilościach). Po położeniu i wyschnięciu projekt komisyjnie przekażemy Bartowi na przechowanie. A po zwycięstwie postawi się pełnoskalowy pomnik.
#światwedługprawicowegobuca
Dziś przypadkiem znalazłem wywiad Cejrowskiego w dodatku TV Gazety Lubuskiej. Pan WC w pełnej formie: pokrzyczał sobie na Europę, w której to ludzie mogą w każdej chwili poumierać milionami na choroby i w ogóle żyją w wielkim ścisku (“i dlatego wole kupić rancho w Teksasie”), i o tym jak to w Etiopii ludzie są szczęśliwi, bo pracują tylko dwie godziny i “mają pełne brzuszki”.
DoktorNo :
Dawaj skan / foto, Cejrowskiego dawno nie parsowałem.
@ Tomash:
Niestety, nie mogę, bo przeglądałem tą gazetę u rodziny…
Nowe oszołomstwo “na internecie”:
@ Uenifeu:
Dziś w Faktach TVN (dobrze że nie w “Faktach po faktach” albo w “Faktach po faktach po faktach”) był duży materiał o szczepieniach, a właściwie o denialistach. W skrócie – jest ich (na razie – to refleksja Faktow) niewiele, dostają mandaty, ale walczą. Jakiś lekarz powiedział, że to źle (nie szczepić), ale inna pani powiedziała że dobrze. I obawiam się, że dla przeciętnego widza TVN z LMC wmowa będzie taka, że z tymi szczepieniami, to jakaś wielka ściema.
Tak, i przecież wszyscy wiedzą że szczepionka przeciw grypie to była bzdura.
A w krajach gdzie jest więcej szczepień, jest więcej umierających noworodków czyli szczepionki zabijają.
http://het.sagepub.com/content/early/2011/05/04/0960327111407644.full.pdf+html
Uenifeu :
O, to zupełnie jak “Coraz więcej dzieci nienarodznonych zabija się po badaniach prenatalnych”.
Ale że spada ilość dzieci urodzonych bez mózgu to już nie napisali.
Cześć, czasami podczytuję twojego bloga i tak sobie myślę, że może Cię zainteresować link do strony w której raka leczy się czyrem brzozowym (cokolwiek by to nie było). http://prawdaxlxpl.wordpress.com/ W ogóle jest to chyba jedna z najdziwniejszych stron, na które udało się trafić.
Pozdrawiam
mietek_1899 :
To tyle faktów w “Faktach”, więcej faktów w “Faktach po faktach”.
Tymczasem Guardian donosi: program szczepień przykrywką dla działań CIA. Ciekawe, czy/kiedy Astromaria i jej szkółka dowiedzą się o tym i jak to połączą z Monsato i jaszczurami?