Starożytne mądrości profesora
Blog de Bart zalicza co jakiś czas odwiedziny użytkowników forum „Dobra dieta”. Najwyraźniej dobra dieta zakłada czasem dodawanie do spożywanych potraw odrobiny batshitu, bo forum to ma potencjał co najmniej Wegedzieciaka. Gorycz przeze mnie przemawia, bo czytajcie, jak mnie podsumowali:
Autor bloga Bart cieżko pracuje wyśmiewając u siebie (również w innych miejscach w necie) wiele tematów poruszanych i na tym forum, np. metodę Ahkara, Słoneckiego, homeopatię, prof. Majewską, rodziców antyszczepionkowych, w tym także tych z ciężko poszkodowanymi dziećmi: autystycznymi, z padaczką itd.
Zna się świetnie na wszystkim
Nie wiem czy oceniał już dietę niskowęglowodanową, ale nie szukałam.
Opinia o nim na innym forum:On jest uzależniony od popularności, zrobi wszystko aby być na topie. Kiedyś był piewcą teorii spiskowych wszelkiej masci, teraz jest ich najgorętszym krytykiem
Nie zdziwię się jeśli za chwilę zarzuci obecne tematy i ujawni się jako ciemiężony gej by po pewnym czasie zrobić zwrot i wypinac pierś jako wszechpolak.
On jest elokwentny ale jego postawa zalezy od ilości wejść. „Oglądalność” spada to zmiana frontu, blog(i) musi być na topie, nie ważne jak.
De bart to taki wyedukowany pseudo idiota. Udaje inteligenta i wierzy w medycynę.
Nie ukrywam, przykro mi się zrobiło, szczególnie gdy przeczytałem, że jestem pseudo idiotą. Zwłaszcza że te zarzuty to wszystko prawda, może oprócz wyedukowania. Przerwałem studia po roku, na maturze miałem niby dobre stopnie, ale nie oddali mi świadectwa w dziekanacie, bo nie rozliczyłem się z biblioteką, więc nie mam nawet jak tych dobrych stopni udokumentować. Cała moja wiedza opiera się na tym, co wyguglam. Kompulsywnym sprawdzaniem statystyk bloga wypełniam czarną, zimną pustkę swej samotnej, bezcelowej egzystencji, a w wyniku nierozwiązanych kwestii z figurą ojca mam nabożny stosunek do wszelkiej maści naukowców, lekarzy i osób z tytułami naukowymi. Stąd kiedy przeczytałem na forum portalu Racjonalistyczny Psychopata (nieustające ukłony, pani Marysiu), że chorzy na raka powinni w celu uzyskania pomocy skontaktować się z prof. Michałem Tombakiem, natychmiast zagrały mi gruczoły i ruszyłem do poszukiwania informacji, kim jest ów profesor i jakimi metodami uszczęśliwia ludzkość — bo jako bezmyślny ateistyczny racjonalista potrzebuję wskazówek profesorów, żeby wiedzieć, co mam myśleć.
Żeby nie nudzić czytelnika, profesor Tombak już na wstępie swojej książki „Czy można żyć 150 lat?” wylicza pięć przyczyn, z powodu których nie żyjemy 150 lat. Oto one: zaniedbany kręgosłup, nieprawidłowe oddychanie, nieprawidłowe odżywianie, brak wewnętrznej higieny ciała i brak umiejętności szczęśliwego życia.
Po kolei. Zaniedbany kręgosłup to minimalne przemieszczenia kręgów, które, uciskając nerwy i naczynia krwionośne powiązane z poszczególnymi organami, powodują wiele chorób, m.in.: alergię, bolesną miesiączkę, hemoroidy, lumbago, głuchotę. Siadają nerki, wątroba, oczy, pęcherz moczowy. Nogi robią się zimne, kolana bolą, łapią skurcze. Recepta? Spać na twardym, siedzieć prosto, ćwiczyć.
Nieprawidłowe oddychanie polega na porzuceniu oddychania przeponowego, brzuchem, na rzecz oddychania „górną, najmniejszą częścią płuc”. Prof. Tombak szacuje, że oddychanie przeponowe wydłuża życie o 30-40 lat.
Nieprawidłowe odżywianie to zjadanie produktów rafinowanych, nabiału, zbyt dużych ilości mięsa, produktów mącznych, drożdży (są bardzo niebezpieczne!). Wielkie zło to posmarowane masłem kanapki z wędliną (łączą węglowodany, tłuszcze i białka, organizm nie potrafi tego porządnie strawić, w efekcie niestrawione resztki lądują w jelicie, gdzie chleb gnije, a wędlina tworzy osad i kamienie kałowe — o kamieniach za chwilę). Prof. Tombak radzi, żeby jeść z umiarem oraz dostarczać sobie energię życia „pokarmem, który rośnie pod promieniami słońca”.
Brak wewnętrznej higieny ciała to przede wszystkim zanieczyszczenie jelita grubego ciężkimi kamieniami kałowymi (prof. Tombak ocenia, że przeciętny człowiek nosi ich w sobie od 8 do 15 kilogramów!) powstałymi ze źle przetrawionego pokarmu. Napęczniałe od kamieni jelito napiera na inne organy, do tego niewłaściwie pracuje („nie wiadomo, czy z niego do krwi przenika więcej brudów czy pożytecznych substancji”). Jelito można oczyścić dwukierunkowo: od dołu codzienną gruntowną lewatywą z wody z małą domieszką świeżo wyciśniętego soku z cytryny (uwaga na pestki!), od góry megadawkami kefiru i soku jabłkowego, ewentualnie owocami.
Od braku umiejętności szczęśliwego życia cierpi nie tylko dusza, ale i ciało. Upartym sztywnieją karki, krytykantów bolą stawy i mięśnie, osoby gniewne i nienawistne doświadczają infekcji, a rozpamiętujący krzywdy dostają raka.
I to już. Zadbajmy o kręgosłup, oddychajmy brzuchem, nie jedzmy kanapek z szynką, co jakiś czas zapijmy lewatywę dwoma litrami kefiru i myślmy pozytywnie, a dożyjemy 150 lat.
Tu w zasadzie mógłbym zakończyć notkę, konkludując, że przepis na zdrowie profesora Tombaka to niezbyt oryginalna mieszanina chiropraktyki, New Age, zafiksowanej analnie medycyny alternatywnej i kilku sprawdzonych, dobrych porad (jedz mniej i lepiej, ćwicz, siedź prosto, miej pozytywne nastawienie do świata). Ale jest bonus. Otóż obcowanie z dziełami Tombaka dostarcza wielkiej przyjemności badaczowi Otchłani, bowiem z jego książek wręcz wylewa się radosny, nieskrępowany bullshit — niemal na każdej stronie można znaleźć jakiś wyssany z palca „fakt naukowy”, jakąś nieprawdopodobną statystykę, jakieś dziwaczne „starożytne przysłowie”, jakąś kosmicznie idiotyczną hipotezę medyczną. Inni piszący krytycznie o Tombaku też się w pewnym momencie poddawali, porzucali próbę dyskusji z tezami pana profesora i z lubością cytowali pełnymi garściami mądrości rosyjskiego uzdrowiciela.
No bo jak tu się powstrzymać, gdy się czyta, że ostatnie badania naukowe udowodniły, że „organizm człowieka jest jednym wielkim, energetycznym systemem, którego wszystkie komórki i organy są między sobą ściśle powiązane energią płynącą po 12 meridianach energetycznych”? Albo gdy trafia się na opowieść o Hindusie, który dożył 130 lat dzięki oddychaniu raz na minutę? Albo że w klasztorze Szaolin skazanych na śmierć zabijano, karmiąc ich wyłącznie mięsem? Jak nie cytować za profesorem Tombakiem różnych mądrości Wschodu, np. przysłowia „Jeśli małżonkowie dzień rozpoczęli od kłótni — niech pomyślą o tym, co jedli poprzedniego dnia”, ponoć bardzo popularnego w Japonii? Albo tej „starej wschodniej mądrości”, że dziewięć ciężarnych kobiet zebranych razem nie urodzi dziecka w ciągu miesiąca? Prof. Tombak sypie takimi przysłowiami jak z rękawa! Jak nie przekleić tego genialnego fragmentu książki, w którym Michał Tombak odkrywa, że skoro w ciągu życia spożywamy ok. 50 milionów kilokalorii, to zamiast przeżyć 55 lat na dziennej diecie 2500 kcal, możemy przeżyć 137 lat na diecie 1000 kcal? Jak nie zachwycać się statystykami, wedle których 70% ludzi na świecie ma problemy z nadwagą, a 60% cierpi na chroniczne zaparcia? Że lewatywy zapobiegają rakowi piersi? Że w nieczyszczonym lewatywami i dietami organizmie stawy i kości pokrywają się warstwą soli tak grubą, że przy ruszaniu głową słychać chrupanie? Że przegroda nosowa jest odpowiedzialna za „fizjologiczną równowagę w pracy wszystkich organów naszego ciała”?
Prof. Tombak twierdzi, że głowa i górna część ciała posiadają ładunek dodatni, a dolna część ciała i nogi — ujemny. Od góry ładujemy się energią kosmiczną, od dołu ziemską. To dlatego człowiek chodzi wyprostowany. Tombak zaleca chodzenie na bosaka — „najlepsze obuwie to brak obuwia”, mawiał według niego Hipokrates. Obuwie odcina nas od ładunków elektrycznych Ziemi i jest przyczyną wielu groźnych chorób, w tym wieńcówki, nerwicy i bólu głowy.
Sporą część swojej książki prof. Tombak poświęca piciu. Znajdziemy tam rozdział „Jak pić wodę”, przypominający tytułem pytanie do eksperta w XX-wiecznej radiowej audycji satyrycznej „Nie tylko dla orłów”: „Panie profesorze, jak jeść ser?” (w części poświęconej pożywieniu znalazłem rozdział „Jak spożywać desery”). Dowiemy się, że gotując wodę, zabijamy w niej „bioenergoinformację z wnętrza Ziemi”, a sok z marchwi ma strukturę i skład podobny do ludzkiej krwi („tylko zamiast atomu żelaza występuje atom magnezu”). W rozdziale o soku z czosnku zaraz obok znakomitego przepisu na nalewkę czosnkową (znalezionego przez „wyprawę UNESCO” w tybetańskim klasztorze, datowanego na IV-V wiek pne., w skrócie: 35 deko czosnku, 200 ml spirytusu) można przeczytać, że „przy silnym bólu zębów na nadgarstek lewej ręki należy położyć rozdrobniony na miazgę ząbek czosnku, zabandażować i ból ustanie”.
W rozdziale o pożywieniu profesor, bazując na doświadczeniach „starożytnych dietetyków”, wyszczególnia trzy typy ludzi: X (drobna kość, z natury bojaźliwy, mizerny, ciągle marznie), Y (łysina; dłoń średniej wielkości, w dotyku ciepła, przyjemna) i Z (chód wolny, ociężały; nie lubi deszczowej pogody). Każdemu typowi profesor przypisuje najlepsze dla niego pokarmy, ale jeśli nie chcecie zapamiętywać długiej listy albo jesteście typem X (BU! Zimno?) i nie lubicie akurat zupy z pokrzywy, istnieje prosta starożytna (a jakże!) metoda:
Na bawełnianej nici długości 80 cm zawieszamy obrączkę — koniecznie złotą. Obie końcówki nici wziąć kciukiem i palcem wskazującym. Podnieść produkt, który chcemy zjeść, poczekać kilka sekund, do momentu kiedy obrączka się zatrzyma. W myśli zadajemy sobie pytanie, czy odpowiada nam ten produkt czy nie? Jeżeli obrączka będzie zataczać koła w kierunku według wskazówek zegara albo odwrotnie, to pożywienie odpowiada naszemu organizmowi. Jeżeli zacznie wahać się w prawo, lewo lub lewo i prawo, to lepiej go nie jeść.
W rozdziale „Poznaj siebie” Tombak opisuje swoją błyskotliwą diagnozę stanu zdrowia nieznajomej młodej kobiety w kawiarni: „Pani obuwie jest zdarte z przodu i w środku, a to oznacza, że ma pani chorą wątrobę”. Nieznajoma dostaje od niego jeszcze przepis na masaż likwidujący ból głowy („każda tabletka to trucizna!”). Stronę dalej, w rozdziale „Myśl, która leczy”, możemy dowiedzieć się, że…
Komórki naszego ciała posiadają zdolność prymitywnego myślenia, które przypomina nierozwinięte myślenie małego dziecka. To zawsze należy brać pod uwagę, gdy zwracamy się do chorego organu. Człowiek powinien wyobrazić sobie chory organ, skoncentrować swoją uwagę na przekazaniu w myślach choremu organizmowi rozkazu, spróbować się z nim „skontaktować”. Żądania skierowane do chorego organu powinny być wyrażone zdecydowanie i jasno, w formie przemawiania do kapryśnego, ale ukochanego dziecka, które nie wypełnia swoich obowiązków.
Z kolei w rozdziale poświęconym wyglądowi prof. Tombak kategorycznie stwierdza, że ludzie o oczach piwnych nie wiedzą, czego chcą, małe uszy to oznaka ograniczoności, a nos skrzywiony w prawo świadczy o umiłowaniu pracy fizycznej.
I już dalej nie mogę, a dojechałem ledwie do połowy jednej książki. Czuję, że profesor Tombak nie jest jednak autorytetem, którego mi trzeba. W dodatku przeczytałem w Wikipedii, że z tą jego profesurą to jakaś niejasna sprawa. I już zupełnie straciłem do niego serce. A od krytykowania rozbolały mnie stawy i mięśnie.
Aethelstan :
Bo?
Też byłam na badaniu w WKU i myślę, że to jednak co innego. Choć i tak szczerze mówiąc uważam, że powinni to znieść.
Jeszcze o lekarzach.
W 1981 roku, wśród tysięcy ulotek i druków podziemnych były także te wydawane przez opozycję ‘narodowo-katolicką’. W nich oczywiście biadolenie na zbrodniczą aborcję i inne przeszkody w rozmnażaniu się ku chwale Wielkiej Ojczyzny.
Wśród negatywnych zjawisk wymieniano znieważanie kobiet wielodzietnych na porodówkach.
Tu z kolei czytam o znieważaniu przez lekarzy kobiet bez/małodzietnych.
Czy lekarze to takie buce, co znieważali i znieważają wszystkie jak leci, czy przez te 30 lat zmienili obiekt zniewag?
Yaca :
Zdecydowanie nie jak TE – teraz nazywają się Boker, kiedyś sprzedawane jako Master Cutlery – totalny chiński szajs, który sypie się nawet bez używania.
Co do cięcia pasów, to na szkoleniach z ratownictwa drogowego ćwiczyliśmy prostą, strażacką metodę – wbicie noża w środek pasa i rozcięcie go – najpierw w jedną, potem – w drugą stronę. Niepotrzebne są ząbki, piłki i inne pierdolety. Oczywiście trzeba uważać, żeby nie przygwoździć pacjenta :-)
@ janekr:
przeczytałeś dziś pierwszy raz w życiu o znieważaniu bezdzietnych, wiedzę o sytuacji na porodówkach czerpiesz z ulotek katolickiej opozycji, ale zdanie o przymusowej cytologii masz. Ślicznie.
wo :
To może załóżmy bazę danych z sekwencjami DNA każdego noworodka. W ten sposób można wcześnie rozpoznać wiele chorób. Lepsza baza danych niż śmierć w męczarniach.
Dlaczego? Skoro niemal 100% społeczeństwa się szczepi dobrowolnie, to znaczy, że ludzie są zdrowi i świadomi. Zmuszało się w zeszłym tysiącleciu, teraz się uświadamia.
Jeszcze raz powtórzę: chodzi o adekwatność metody w stosunku do zamierzonego celu. Istnieją inne metody, którymi można osiągnąć niemal ten sam cel bez deptania podstawowych praw człowieka.
Porównanie jest bez sensu.
Jak tłumaczyłem powyżej, w przypadku przymusowych badan istnieje konflikt pomiędzy dwoma podstawowymi prawami obywatela (w Niemczech konkretnie wywodzących się z tego samego artykułu konstytucji), więc trzeba znaleźć kompromis.
Natomiast nigdy nie słyszałem żeby obywatel miał konstytucyjne prawo do niezapinania pasów. Może w polskiej konstytucji jest coś takiego.
login99195 :
Kilka uwag co do dygresji do dygresji, czyli dlaczego powinien istniec przymus zapinania pasów.
Dyskusje z przeciwnikami zapinania toczone na ich terenie będą przegrywane – bo przymus jest ograniczeniem osobistej wolności i rzeczywiście zdarzają sie, bardzo rzadkie przypadki, gdy zapięcie pasów może spowodowac, że nie da się ewakuowac z płonącego samochodu.
Ale głowny bład argumentacji korwinistów polega na przyjęciu założenia, że zapięty kierowca będzie miał podniętę do bardziej niebezpiecznej jazdy. Empiria mówi jednak co innego. Wśród sprawców wypadków, w których obrażenia lub śmierc poniosły osby trzecie jest nieproporcjonalnie dużo osób niezapinających pasy. Wiąże się to z tym, że osoby takie z reguły nie przestrzegają przepisów i zasad bezpieczeństwa. Dla pozostałych zaś zapięcie pasów to przypomnienie: “uwaga, znajduję się w sytuacji zwiększonego ryzyka. Zapinam pasy i zachowam szczególną ostrożnośc”.
Przepis o przymusie zapinania pasów ratuje więc nie tylko życie kierowcy, ale również przechodnia, rowerzysty, czy jak to się ładnie nazywa “innych uczestników ruchu drogowego”.
Dlatego pitolenie, o ograniczaniu “mojej wolności” i “sam za siebie ponoszę odpowiedzialnośc” jest niebezpiecznym pitoleniem. Co zreszta wyraźnie widac na poziomie zwyczajnej obserwacji stanu na polskich drogach i na np drogach szwedzkich.
W ostatni weekend, czyli w tutejszy Midsommar, trwający 3 a nawet 4 dni, z masowym pędem za miasto (w czwartek zajęło mi półtorej godziny, przed szczytem, wydostanie się 30 km za Sztokholm) i dla wielu początkiem urlopu, zginęło, o czym alarmowały wszystkie gazety codzienne na pierwszej stronie, aż 5 (pięc) osób. W Polsce zginęło 76 osób.
Co do samej dygresji – majtki ściągam dobrowolnie i byc może ratuję w ten sposób ale tylko własne życie.
Starosta Melsztyński :
A co z ludźmi, dla których zabraknie miejsc na oddziałach onkologicznych?
@noże do pasów
Mam uniwersalny wihajster w postaci żółtego młotka do wybijania szyb z ostrzem do pasów w rękojeści. Ma też praktyczną funkcję odstraszania panów “popilnować samochodu żeby nikt nie porysował”. Swoją drogą powinno to być obowiązkowe, znacznie większa szansa uratowania czyjegoś życia tym niż gaśnicą czy apteczką.
login99195 :
Na razie to byłoby zbyt drogie i jeszcze ciągle niewiele by dawało, ale to bardzo prawdopodobna bliska przyszłość.
login99195 :
No więc w Polsce najpierw trzeba będzie trochę pozmuszać i jak już będzie 95% quasi-dobrowolności, można będzie przejść na quasi-dobrowolność.
login99195 :
Nie istnieją. Istnieją tylko bulszitpitolingi typu “nakłaniać po dobroci”, które nie osiągną (tu i teraz) nawet dalekiego podobieństwa do tego celu.
login99195 :
Takie samo – “Wolność człowieka podlega ochronie prawnej”. I potem w tym samym artykule masz potencjalne uzasadnienie możliwości ograniczenia tej wolności “dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej”. U nas to jest art. 31.
Starosta Melsztyński :
O to to. Ten typ człowieka zaraz stwierdzi, że niby dlaczego nie może walnąć piwka albo dwóch na postoju w drodze nad morze, tak dla wyluzowania. Nie będzie mu Wielki Brat niczego zakazywał. On uważa inaczej. Przecież tylko faszyści stawiają ograniczenia prędkości i zakazy wyprzedzania, nie mówiąc o fotoradarach. Pewnie sam Stalin wprowadził okresowe badania techniczne, a poza tym czemu nie nasikać do basenu, sanepid-gestapo.
bantus :
Jeśli chodzi o zakazy palenia różnego rodzaju (w urzędach publicznych, szkołach, szpitalach a nawet tramwajach i autobusach itd) to rzeczywiście pierwsze były tu nazistowskie Niemcy na osobiste życzenie pewnego fanatyka zdrowia i wegetarianizmu.
W tej chwili w Sejmie toczy się “debata” na temat obywatelskiego projektu antyaborcyjnego. Posłanka (z PISu oczywiście) właśnie przed chwilę zadała retoryczne pytanie, czy różni się płód od dwutygodniowego dziecka, a potem powołała się na “Przedludzi ” Dicka.
Ratunku.
BTW dlaczego przeciwnicy aborcji tak ochoczo pragną rozszerzyć aborcję na dzieci już urodzone?
Starosta Melsztyński :
Ale chyba nie mówisz o Hitlerze?
http://www.naturalnews.com/025163_Hitler_vegetarian_vegetarianism.html
dzejes :
Jak widać nawet tutejsi gładko łykają miejskie legendy.
dzejes :
:))) To od dzisiaj Hitler jest już znacznie fajniejszy. Po prostu swojak.
Przez nekrolog “wybitnego specjalisty z zakresu fitoterapii, wielkiego orędownika roślin leczniczych i leku roślinnego, Nestora polskiego ziołolecznictwa, długoletniego współpracownika naszego Instytutu” z dzisiejszej GW, trafiłem na stronę owego Instytutu: http://iwnirz.pl/index.html
Nie miałem pojęcia, że coś takiego mamy. Wygląda zresztą, że robią sporo pożytecznych rzeczy. Zastanawiam się tylko jaki sens ma coś takiego jak ziołolecznictwo nie będące częścią farmacji.
LGBT rośnie w siłę: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,115167,9856784,Zamiast_aborcji_zmiana_plci.html
wo :
To jest demagogia.
Zaglądanie do majtek to naruszanie sfery intymnej i jest wyraźnie zdefiniowane zapewne także przez polskie prawodawstwo (bo po przez niemieckie jest “Recht auf Intimsphäre”). Zaglądanie do majtek TYLKO kobietom, to już w ogóle.
Przypięcie pasem bezpieczeństwa w samochodzie takim czymś nie jest. (To nie jest tak, że ktoś cie zakneblował, w każdej chwili możesz zatrzymać pojazd i się odpiąć).
Zresztą prosty googiel wypluwa wystarczająco wiele orzeczeń, dlaczego np. przymus kasku dla motocyklistów nie jest ograniczeniem wolności osobistej.
Znajdź lepiej inny przykład.
Starosta Melsztyński :
Nie bierz tego tak na poważnie.
Nikt tu chce kwestionować zapinania pasów, to jest tylko taka kolejna figura retoryczna wo:
Dyskutant: to jest naruszenie wolności
WO: To tak jak z pasami bezpieczeństwa
Dyskutant: coś tam, coś tam
WO: Zawsze wiedziałem, że jesteś niedouczonym korwinistą
login99195 :
Jest, ale dopuszczalnym przez ten sam artykuł.
login99195 :
Nie ma w konstytucji takiej gwarancji, jest tylko ogólna gwarancja poszanowania godności (na co odpowiedź brzmi: zdjęcie majtek u lekarza godności nie uwłacza) oraz wolności. Tak po prostu, bez precyzowania, czy chodzi o majtki czy o nienoszenie kasku.
dzejes :
Z tej stronki, dokładnie stąd:
Całkiem dobre pokłady lolkontentu. A do tematu; http://en.wikipedia.org/wiki/Adolf_Hitler's_vegetarianism
Yaca :
No przecież Mike Adams, Health Ranger, członek Stowarzyszenia Najgłupszych Osób Internetu.
@ wo:
Argumentujesz jak:
– obrońca życia (z fetyszem życia jako najwyższej wartości, dla której można i trzeba poświęcić wszystkie inne),
– lekarz szczerze zdziwiony kilkanaście lat temu akcją “rodzić po ludzku” (bo w gabinecie albo w szpitalu zostawia się godność za drzwiami; ważniejszy jest pragmatyzm oraz oszczędność czasu i pieniędzy),
– korwinista (z fetyszem “tak jest taniej”),
– prawicowiec (nieempatyczność).
@ wo:
Dobrowolne – nie. Natomiast pod przymusem już nie wiem, mogłoby to być tak odebrane. Ja nie chciałabym być do tego zmuszana, tylko sama podejmować decyzję, czy chcę się badać czy nie.
Tymczasem w sejmie nie sądzą, by warto się kłócić o dobrowolność czegokolwiek w damskich majtkach.
Yaca :
:)))) To prawda, że tylko faszyści nie jedzą mięsa, ale Hitler wcale nie był taki zły: http://wiki.answers.com/Q/Was_Hitler_a_vegetarian
A pan, Panie Godwin, co na to?
Rogowski :
Gdyby Hitler żył dziś, też by się zasłaniał Godwinem.
bart :
Może i tak, ale nie martwmy się. I co z tego, że już nie można zasłaniać się Hitlerem? Ci porypanie wegetarianie przecież wcale nie są przez to lepsi.
Rogowski :
Jednak wolę jeść mniej mięsa, a nie więcej.
Gammon No.82 :
:)
Good. Nobody’s perfect. Taki umiarkowany narodowy socjalizm też jest do zaakceptowania.
Tymczasem zmiany u wydawcy „Rzeczpospolitej” i „Uważam rze”:
Julia :
Wszystko mogłoby być odebrane dowolnie. Tu pytanie sprowadza się raczej do tego, czy tezę o uwłaczaniu godności daloby się sensownie przeprowadzić w ewentualnym postępowaniu o niekonstytucyjność (prywatnie nie sądzę).
camelot :
Bo też i oni mają rację we wszystkim, z wyjątkiem definicji “życia ludzkiego”.
camelot :
Tu kłamiesz – nie twierdzę, że “w szpitalu zostawia się godność za drzwiami”. Twierdzę, że zdjęcie majtek przed lekarzem nie uwłacza godności.
camelot :
Branie pod uwagę czynników kosztowych łączy mnie, korwinistów i dość spory tłum ludzi.
camelot :
Ależ ja jestem pełen empatii. Dla ludzi umierających na raka.
wo :
Ale dlaczego włazicie ze swoimi prywatnymi hierarchiami wartości do nie swoich macic? Cywilizacja Śmierci (z siedzibą w Brukseli) dopuściła do użytku inne hierarchie, na przykład stawiające czasem wyżej godność niż życie (patrz: eutanazja).
Podobnie twierdzili ci lekarze — że poród nie uwłacza godności.
Super, poćwicz teraz na ludziach żyjących i nieumierających.
Gammon No.82 :
Wygląda na to, że jednak Adolf źle wybrał, cholera:
http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/1,101460,9676619,Jesz_duzo_czerwonego_miesa__Narazasz_sie_na_raka_.html
Starosta Melsztyński :
teraz to sam już nie wiem co jest gorsze – wegetarianizm czy hitleryzm…
Ej ale lepiej pogadajmy o tym nowym właścicielu RP bo płacz i zgrzytanie zęba w Salonie aż przyprawia o dreszcze ciekawości ;)
@WO, czy możesz poprosić kogoś z GW żeby zrobili taki news na czerwono “Granat do szamba – Salon24 przeżywa zmianę właścicieli rp.pl [MINUTA PO MINUCIE]”.
Mam wrażenie że umyka mi masę ciekawych wykwitów, a wszystkiego nie da się obczaić na raz ;))
camelot :
Bo leczenie tego raka będzie z moich podatków, ofkors.
camelot :
A według Ciebie uwłacza?
camelot :
Ty pierwszy.
Uenifeu :
Chyba jeszcze nie ma technologi uaktualniającego się minuta po minucie druku, ale jak tylko ktoś to wynajdzie, nie omieszkam.
Gammon No.82 :
Niewykluczone, że nawet będziesz musiał, o ile ktoś na poważnie weźmie żale pewnej pani z TOK FM, która płakała, że polska służba zdrowia przeznacza duże środki na kardiochirurgię (zamiast na wykrywanie, diagnostykę i leczenie HIV/AIDS) i że to wina diety i braku ruchu.
Łał, King kong ma blogaska! http://bioslawek.wordpress.com/ – fpisujcie komcie!!11
wo :
Naprawdę straszliwie głupio mi tłumaczyć takie podstawy. No ale: priorytetem państwa nie jest oszczędzanie Twoich podatków. Argument “bo taniej” może działać przy wyborze dostawcy spinaczy dla urzędu; przy każdej innej okazji wypada pokazać uzasadnienie ideologiczne. Ratowanie dzieciątek, takie sprawy.
Nie, wcale nie uwłacza. Dlatego akcja “rodzić po ludzku” była kompletnie nieuzasadniona, a wypracowany ostatnio standard opieki okołoporodowej to marnowanie Twoich podatków.
Słuchajcie, o Zacni. A jakbyście coś takiego interpretowali? Silna Polska w Likwidacji (bo w Europie), czy Europa w Likwidacji (i dlatego Silna Polska)?
camelot :
No pewnie! Ja tylko odpowiadałem na pytanie “dlaczego włazicie ze swoimi prywatnymi hierarchiami wartości do nie swoich macic?”. To nie jest to samo pytanie, co “jakie są priorytety państwa”.
camelot :
Bzdura. Argument “bo taniej” może działać przy bardzo wielu innych sprawach, nie tylko przy spinaczach.
camelot :
Non sequitur.
camelot :
Moja partnerka bardzo Cię prosi, żebyś spierdalał. Szybko i daleko.
Adam Gliniany :
Sarkazm. It’s a bitch.
@ bart:
W sobotę rano wymagasz lotnego myślenia? Weśśśśś…
EDIT: jakiegokolwiek myślenia?
@ Ekolog:
A po co. Sam pisze notki, sam sobie komentuje.
Przeszkadzać w kreacjonistycznej masturbacji?
To taki typ który lubi dyskusje i bezpośrednie starcie,
a nie cierpliwe pisanie bloga przy małym odzewie.
W końcu się znudzi i wróci trolować na Usenet.
wo :
Napiszę bardziej wprost: nie działa przy obowiązkowej cytologii. Chcesz tutaj naruszyć czyjąś wolność i godność. Przygotuj solidne uzasadnienie ideologiczne.
(zwłaszcza że zapomniałeś pokazać jakieś papiery na to, ile to kosztują Twój udręczony portfel ludzie leczeni w późnym stadium raka piersi i szyjki macicy, a ile by kosztowali, gdyby raka wykryto i wyleczono wcześniej, pozwalając im tym samym na dłuższe pobieranie emerytury i chorowanie na różne inne choroby)
Brawo. Tak samo jak “poród nie uwłacza” nie jest argumentem przeciw “rodzić po ludzku”, tak samo Twoje “zdejmowanie majtek nie uwłacza” nie jest argumentem za przymusową cytologią. Gdyż bo nikt nie twierdził, że zdejmowanie majtek samo w sobie uwłacza, tak jak nikt nie twierdził, że uwłacza poród. W ogóle nie istnieje takie samotne “zdejmowanie majtek” oderwane od wszelkich kontekstów, zwłaszcza od kontekstu przymusu.
camelot :
To Ty tak twierdzisz. Ja twierdzę, że działa. Musisz być bardziej przekonujący, proponuję zrobić bardzo groźną minę i jeszcze może tupnąć nogą. Albo obiema?
camelot :
Naturalnie! Argumentem za przymusową cytologią jest wcześniejsze wykrywanie chorób, które – wykryte za późno – są bardzo drogie w leczeniu, a rokowania leczenia są przeważnie złe. Prawdopodobnie jeśli w rozmowie pojawia się zbyt wiele tematów, zaczyna Ci się pod czaszeczką zajączkować, co jest argumentem za czym. No problemo, mogę pomóc.
camelot :
Skoro ani zdejmowanie majtek nie pozbawia godności ani przymus prawny, to co jest właściwie źródłem tego pozbawiania godności? Dla mnie ani przymusowe badania okresowe ani konieczność rozbierania się u lekarza, choć rzecz bywa krępująca, nie są uwłaczające. Nie widzę w ogóle sensu przywoływania godnościowego pierdololo księdza górala & co. Można się tylko spierać czy takie, a nie inne badania są sensowne, skuteczne, potrzebne, pożyteczne nie tylko z finansowego, ale i ze społecznego punktu widzenia (komuś umrze rodzic, dziecko, małżonek, szanowany członek lokalnej społeczności itd.).
wo :
Nie, to Ty chcesz przymusu, Ty bądź przekonujący.
Znowu zapomniałeś podać, ile zaoszczędzisz na wczesnym wykrywaniu (nie zapomnij uwzględnić, że przymus dotyczy tylko kobiet z umową o pracę). Nie możesz dysponować cudzym ciałem, żeby mieć na, powiedzmy, jednego rogalika w miesiącu.
Już pisałam, to nie Twój interes, inni nie muszą podzielać Twojego fetyszu życia.
bantus :
Nie napisałam, że przymus nie pozbawia godności. Właśnie przymus jest tutaj najbardziej nie w porządku. Zresztą, to wszystko już było u
ladygaga, szproty i astragalizo.
Więc razem z wo możesz się zastanowić, po co była akcja “rodzić po ludzku”. Też jakieś pierdololo o godności.
Jest wiele rzeczy sensownych, skutecznych, potrzebnych, pożytecznych z finansowego i społecznego punktu widzenia, które jednak nie są i nie powinny być przymusowe. Choćby rodzenie dzieci. Można zachęcać, perswadować, nagradzać, ale nie zmuszać. Miło by było również, gdybyś uwzględnił punkt widzenia samych zainteresowanych. Serio, nasza wartość nie ogranicza się do bycia mamą, żoną, córką, szanowanym członkiem.
Rodzenie dzieci jest potrzebne i pożyteczne z finansowego punktu widzenia? Pokaż wyliczenia. Bo mi na razie wychodzi że tylko jeśli owo dziecko przepracuje co najmniej kilkanaście lat, spłacając w podatkach swoją edukację.
Bardzo w ogóle lubię argument przez “pokaż wyliczenia”. Zwłaszcza kiedy nie bierze pod uwagę na przykład cierpienia i długiej rehabilitacji, które z reguły towarzyszą leczeniu raka (nie uwzględniam nawet strachu przed remisją, czyli cierpienia psychicznego), w przeciwieństwie do względnie bardzo bezbolesnej profilaktyki.
Albo może inaczej: akcja “Rodzić po ludzku” kosztowała pieniądze i żadnych nie generowała, czyli z ekonomicznego punktu widzenia była złym pomysłem. Teraz rozumiesz?
“Zwłaszcza kiedy nie bierze pod uwagę na przykład cierpienia i długiej rehabilitacji, które z reguły towarzyszą leczeniu raka (nie uwzględniam nawet strachu przed remisją, czyli cierpienia psychicznego), w przeciwieństwie do względnie bardzo bezbolesnej profilaktyki.”
Ten flejm już był i skończył się tygodnie temu: przymus badań dotyczyłby tylko kobiet pracujących, które i tak się badają. Ministerstwo nie ma danych na temat kobiet, które badają się prywatnie i problem niebadających się wyolbrzymia.
Ostatnio rozmawiałam z lekarzem hematologiem. Mówił, że na białaczkę najlepiej chorować na początku roku, bo potem kończy się kasa na nowatorskie leczenie i katuje się pacjentów tanimi, ciężkimi kuracjami. Brak pieniędzy na leczenie to jest realny, nierozwiązany problem, o którym niewygodnie jest mówić, bo można zrobić pranie mózgu kilku prawicowo nastawionym chłopcom, którzy podchwycą bezmyślnie i będą powtarzać jak mantrę pieprzenie o dobru kobiet, kiedy jest to kolejna źle zakamuflowana próba zdominowania kobiety w dyskursie politycznym.
“akcja “Rodzić po ludzku” kosztowała pieniądze i żadnych nie generowała, czyli z ekonomicznego punktu widzenia była złym pomysłem”
No ale o czym ty w ogóle. Akcji Rodzić po ludzku nikt się nie sprzeciwiał przecież. Co to za tania demagogia.
Tomash :
Ten flejm już był i skończył się tygodnie temu: przymus badań dotyczyłby tylko kobiet pracujących, które i tak się badają. Ministerstwo nie ma danych na temat kobiet, które badają się prywatnie i problem niebadających się wyolbrzymia.
Ostatnio rozmawiałam z lekarzem hematologiem. Mówił, że na białaczkę najlepiej chorować na początku roku, bo potem kończy się kasa na nowatorskie leczenie i katuje się pacjentów tanimi, ciężkimi kuracjami. Brak pieniędzy na leczenie to jest realny, nierozwiązany problem, o którym niewygodnie jest mówić, bo można zrobić pranie mózgu kilku prawicowo nastawionym chłopcom, którzy podchwycą bezmyślnie i będą powtarzać jak mantrę pieprzenie o dobru kobiet, kiedy jest to kolejna źle zakamuflowana próba zdominowania kobiety w dyskursie politycznym.
Tomash :
No ale o czym ty w ogóle. Akcji Rodzić po ludzku nikt się nie sprzeciwiał przecież. Co to za tania demagogia.
camelot :
No ale przecież nie muszę przekonywać Ciebie, tylko rząd i parlamentarzystów. Cosik mi gdziesik mówisikuje, że oni mają kryteria bliższe moim niż Twoim. Więc to jednak Ty powinieneś się lepiej postarać, jeśli chcesz ich przekonać do swojego zdania, ale oczywiście nic Ci nie narzucam.
camelot :
Czy ja wyglądam na urzędnika odpowiedniego resortu?
camelot :
Zatem jak zawsze tam, gdzie jedni nie podzielają fetysza innych, zadecyduje głosowanie.
Tomash :
Czyli jest, tak? Że pod pewnymi warunkami, to oczywiste. Człowiek, któremu wykryto wcześnie nowotwór, też jest tańszy tylko jeśli nie będzie zbyt długo na emeryturze i nie zachoruje na jakieś jeszcze kosztowniejsze choroby.
Ej, ale to do mnie? Bo to nie ja jestem tak przywiązana do swoich podatków, żeby wyciągać je jako argument za zmuszaniem do badań. Ja się zgadzam z Tobą, że jak po drugiej stronie stoi czyjaś wolność i godność, to argument “ale moje podatki…” jest żenowy. No ale jak już ktoś tak bardzo nalega, to niech pokaże, ile tych swoich podatków traci.
wo :
No to bloga pomyliłeś. Proszę: http://blogdetusk.pl
Toś sobie autorytet i towarzystwo znalazł. Ale jeśli myślisz, że oni wiedzą, ile rogalików tracisz z powodu braku przymusowej cytologii, to się mylisz. Ich kryteria to “Unia się nas czepia, to udamy, że coś robimy, bo tak naprawdę nie mamy żadnego pomysłu”.
Co ma zerowe znaczenie dla słuszności pomysłu, więc po co o tym piszesz. O zakazie aborcji też zadecydowało głosowanie.
camelot :
Nie potrzebuję przecież to tego blogów.
camelot :
Nie gniewaj się, ale samo to, że jakiś Anonimowy Łosiu coś napisał w interwebsach nie wystarcza, żebym w to uwierzył.
camelot :
Znów zajączki pod czaszeczką – dlaczego o tym piszę, możesz samodzielnie sprawdzić na przykład czytając cytat, który towarzyszył tej mojej wypowiedzi. Słuszność pomysłu uzasadniam inaczej. Samodzielne ćwiczenie umysłowe: odnajdź na tej stronie miejsce, w którym przedstawiam to uzasadnienie i se przeczytaj. Czy podołasz?
camelot :
No nie bardzo, było głównie o tym, że badania dotyczą właśnie kobiet, a nie mężczyzn (rak prostaty), z którym to zarzutem się zgadzam.
Wciąż jednak nie widzę nic złego w przymusie prawnym jako takim (od ograniczeń prędkości począwszy), czy też dotyczącym zdrowia (medycyna pracy, badania sanepid itd.). Czy przymus wykonywania nieprzyjemnych szczepień dzieci pozbawia ich godności, bo nie daj boże zastrzyk będzie w pośladek i trzeba ściągnąć majtki? Przedmiotowe traktowanie dzieci? Do pracy przy żywności trzeba robić badania na jakieś tam pasożyty i zbieranie oraz prezentowanie próbki do przebadania nie jest jakoś specjalnie wzniosłą czynnością.
Gdyby państwo prawnie zmuszało do robienia rzeczy niegodnych, inaczej moralnie złych, np denuncjowania Żydów, to argument godnościowy miałby sens. Jednak profilaktyczne badania prostaty, czy cytologia nie należą do czynów etycznie złych, wręcz przeciwnie.
camelot :
zaskakujące, że niektórych wyliczeń nie publikuje się like, wszędzie, prawda? Może dlatego, że oczywistość takiej tezy nie wymaga wyliczania? koszt jednego w miarę prostego zabiegu (przy wczesnej fazie raka) jest chyba intuicyjnie duuużo niższy niż koszt wielu bardziej kosztownych zabiegów. Trochę danych tutaj, od str. 16:
http://www.css.edu.pl/sns/pliki/Report_Sluzba_Zdrowia_April2008.pdf
A z drugiej strony, koszty alternatywne powiązane z brakiem wypłat emerytur przy wcześniej śmierci wprowadzają zamęt, bo tu nie jest tak prosto. Z jednej strony dużo mniej płacenia na emeryturze, a z drugiej przecież ZUS płaci dość długo osobom chorym (zasiłek chorobowy czy też renta). Wydaje mi się jednak, że w linkowanym dokumencie dość trafnie podsumowali, że istnieją ogromne koszty alternatywne pośrednie i trudno mierzalne, czyli czas poświęcony przez rodziny na opiekę, utrata przez społeczeństwo wartościowych jednostek czy trauma dla najbliższych.
bantus :
Oj nie, nie było głównie o tym (znaczy źle zrozumiałeś pretensje o to, że przymus dotyczy kobiet) i było pisane dużo dużo więcej.
No bo w “jako takim” nie ma nic złego. Zło jest w tym konkretnym projekcie wymyślonym w tym konkretnym kraju w tej konkretnej sytuacji społecznej. Kontekst. Dodałabym też wątpliwość w długofalową skuteczność przymusu jako środka edukacyjnego.
bantus :
Jeśli ktoś przedstawi sensowną propozycję oszczędności na przymusie profilaktyki u mężczyzn, też będę za.
W imię świętości życia i oszczędności finansowych: ŚCIĄGAĆ MAJTY!
W imię przyrodzonej godności osoby ludzkiej, wolności i nietykalności cielesnej: brońmy naszych MAJT!
camelot :
No otóż to. Nie chodzi ani o sam przymus ani o to, że jest on niesymetryczny, tylko o ogólny kontekst postrzegania cielesności kobiety, tu i teraz, w Bolandzie. Rozmawiamy o tym w dzień po nieodrzuceniu projektu ustawy zaostrzającej prawo aborcyjne. Panowie, serio, badania objęłyby bardzo niewielką grupę kobiet, relatywnie i tak w niewielkim stopniu narażoną na ryzyko zachorowania (bo są zatrudnione, poubezpieczane i z dużą dozą prawdopodobieństwa chodzą do ginekologów częściej niż bezrobotne), nie ma co robić za rycerzy decydujących za kobiety, co jest dla nich lepsze, bo to trochę anachroniczne. Oraz mało atrakcyjne.
Auch: srsly mam wrażenie, że panowie nie odrobili lekcji, powtarzając argumentację z linkowanych już flejmów.
No dobra. Ktoś musi, więc mogę równie dobrze być i ja: Kiedy nowa notka?
szprota :
Cielesność mężczyzny postrzegam dokładnie tak samo, jeśli Cię to pociesza.
Szprota :
Nieprawda. Sama idea, że ludzie jako tacy dokonują często wyborów katastrofalnych na dalszą metę i państwo powinno ich aktywnie zachęcać do wyborów właściwych, jak trzeba to przymusem, jest bardzo współczesna, ma się świetnie i generalnie ją popieram, czy chodzi o przymus szczepień czy o utrudnianie życia palaczom czy o nakaz zapinania pasów w samochodzie.
Szprota :
Ale żeby uzasadnić tę tezę robisz żenującą manipulację statystyczną w postaci dorzucenia dziewczynek w przedszkolach. Ktorych owszem, nie obejmą, ale akurat generalnie nie chodzi o dziewczynki w przedszkolach. Wśród kobiet realnie zagrożonych – a więc wśród tych, wśród których ta profilaktyka ma sens – obejmie większość.
wo :
Konstytucja w państwie Bolanda jednak niezupełnie się z tobą zgadza. Ale przecież to już szło i jest nudne i monotonne.
@WO: czyli jednak nie odrobiłeś lekcji. Wróćmy do tematu, gdy jednak to zrobisz.
wo :
Wskaźnik zatrudnienia kobiet w latach 2005, 2008, 2009 wynosił odpowiednio 38,6%, 42,9%, 43,2% (źródło). Wskaźnik kobiet z umową o pracę jest oczywiście jeszcze mniejszy.
@camelot
Najgorsze jest to, że przymus ma objąć kobiety, które radzą sobie jakoś na rynku pracy, zupełnie, jakby to miała być kara, że nie siedzą w domu.
@ ladygaga:
oraz które najpewniej i tak dużo lepiej dbają o siebie niż bezetatowe.
Gammon No.82 :
Dla mnie tak, bo te manipulacje są strasznie banalne. Ale dla Ciebie mam coś superfajosko nowego – kawałek z książki, której nie czytałeś. Czedizaut, zią:
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne (…) dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej
ladygaga :
No bo wizyta u lekarza to taka kara jest po prostu.
@wo
Pod przymusem jest postrzegana jak kara, szczególnie, jeśli dotyczy dyskryminowanej grupy społecznej. Spróbuj zbadać pod przymusem imigrantów.
Nie wiem, czego tu nie rozumiesz lub udajesz, że nie rozumiesz.
@wo
“ochrona zdrowia”
Ochrona zdrowia publicznego, o czym Gammon już pisał u Szproty, a nie ochrona zdrowia jednostki. Rak nie zaraża, srsly, ta cała dyskusja już była. Nic nowego tu już nikt nie napisze.
ladygaga :
Gammon sobie może pisać najrozmaitsze głupoty na najrozmaitszych blogach, ale jeśli chciałby dopisać do tego artykułu słówko “publicznego”, musiałby generalnie najpierw znależć paruset posłów, żeby mieć większość kwalifokowaną do zmiany konstytucji.
ladygaga :
To już problem tych, którzy postrzegają. In fact, jeśli tak to postrzegają, to tylko dowodzi, ze przymus jest niezbędny.
@wo
Nie zrozumiałeś. Nie postrzegam wizyty u lekarza jako kary. Zacznę ją tak postrzegać, jeśli mnie do niej zaczną zmuszać.
Co do interpretacji konstytucji – niech posłowie najpierw zakażą palenia, picia alkoholu, jedzenia słodyczy, grania na komputerze etc, a potem zajmą się dowalaniem kobietom.
ladygaga :
Twoje “niech” nie ma mocy prawnej – od określania tego, co posłowie mają robić “najpierw” jest pewna laska, o nazwisku podobnym do znanej warszawskiej ulicy. Więc niestety będzie tak jak jest, Konstytucja zostanie w tej wersji, jaką zatwierdzili posłowie, a nie jaka się wyhalucynowała Gammonowi, a Twoje “niech najpierw” może przyjąć najwyżej formę ranta w blogosferze. Bimajgest.
@wo
Oczywiście, że nie ma mocy prawnej. Życzenie, żeby nas cytologiczne gestapo ciągnęło za włosy na fotel ginekologiczny (przepraszam z góry za chochoła, ale pozostaje smutny śmiech) również. Póki co skończyło się na przydługawym flejmie i groźbach mizoginicznej palaczki z MZ.
@ladygaga: ale przecież jakieś działania u podstaw nie byłyby takie widoczne w mediach i ładnie brzmiące – w końcu tutaj prawodawcy pochylają się ze współczuciem nad losem biednych, głupich kobiet, które nie potrafią same z siebie zadbać o swoje dobro. Już chyba tylko ‘it’s for teh children’ jest równie nośne.
(A że jest to działanie tymczasowe, nie rozwiązujące sprawy długoterminowo, najprawdopodobniej nie dotyczące tych grup kobiet, które są najbardziej zagrożone tą chorobą, kojarzące sensowne badania z przymusem / opresją, cóż. Potem będzie biadanie, że kobiety po przejściu na emeryturę znikają z gabinetów i dlaczego tak.)
@jubal
Chodzi o to, żeby powiedzieć, ile pani Kopacz robiła, chciała robić i jak jej przeszkadzały podłe feministki. Ot polityczna gierka, na którą nabrać może się tylko prawicowiec.
ladygaga :
Prywatna pijarowa porada: im bardziej będziecie się nakręcać w retoryce (“gestapo! gwałt! dyskryminacja!”), tym bardziej skuteczność tego w działaniu na opinię publiczną będzie zbliżona do tego mecenasa od sztucznej mgły na Helu. Oczywiście, nie musisz przyjmować tej porady od strony przeciwnej, ja nawet mam nadzieję, że się nakręcicie jeszcze bardziej.
Hał ebaut: gułag, kołyma, holocaust, oświęcim, zbiorowe gwalty w Afryce?
wo :
W celach resocjalizacji feministek na kopaczyzm? Czemu nie, byle działało.
Oraz: męski flejm o tym, w jaki sposób feministki powinny dyskutować o feminizmie również był już poruszany, na blipie pod takgiem #męskamuzyka.
ladygaga :
O tym, to ja w ogóle nie zamierzam flejmować. To była przyjacielska porada, domyślam się, że nie skorzystasz – i bardzo mnie to cieszy. To trochę tak jak z prawicą, najbardziej tam się boję tych, którzy potrafią czasem sformułować ze dwa zdania z sensem.
wo :
Jaką ksiażkę masz na myśli?
Naprawdę ci się wydaje, że konstytucja pozwala narzucić ci dowolne obowiązki w imię chronienia twojego własnego zdrowia? Przedyskutuj to może z jakimś Zollem, Wyrzykowskim, Łętowską albo Safjanem, a nie z takim anonimowym łosiem, jak ja.
@wo
Ja zaś obawiam się tylko tych, którzy w zdaniach przeze mnie formułowanych sens są w stanie odczytać, bo mogą przypadkiem z sensem odpowiedzieć.
Gammon No.82 :
Konstytuji.
Gammon No.82 :
Ty pierwszy.
wo :
Och, czytałem wcześniej od ciebie.
Och, zrobiłem to wcześniej od ciebie. Oczywiście dostrzegam, że istnieją tacy dziwacy, którzy przez zdrowie publiczne rozumieją zdrowie bezprzymiotnikowe (Garlicki), ale chyba nie sądzisz, że to prawidłowa interpretacja?
Jubal :
O właśnie, otóż to. Przymus tych badań nie zadziała edukacyjnie, nie zachęci do właściwych wyborów. Może to działa przy szczepieniach albo pasach, ale nie przy cytologii i mammografii, nie z polską służbą zdrowia, nie z polskimi ginekologami.
Gammon No.82 :
Ten temat zrobi się interesujący dopiero kiedy do art 31 zostanie dopisany przymiotnik “publiczne”. Na razie mówisz o konstytucji Rurytanii, ale na pewno nie o tej obowiązującej w Polsce.
Już o tym wspomniałam. :D
Przymus ma poprawić tragiczne statystyki. Tak po prostu. Tu się dociągnie, tam poprawi i będzie cacy. A to, że w kraju będzie w pizdu kobiet, którym przez głowę nie przejdzie, żeby pójść do ginekologa, no to już inniejsza inszość. Who cares?
Tak sobie myślę, że Karta praw pacjenta wśród tej masy ulotek w poczekalni cosik mogłaby z tym zrobić. Gdyby – oczywiście – skarga na lekarza miała realne skutki.
ann_gelica :
Mua! Dla mnie z tego wynika to, że je też jakoś trzeba zmusić. Pytanie dla mnie brzmi tylko “jak – tanio i skutecznie”, a nie “czy”.
wo :
Skąd wniosek, że przymiotnik ten nie odnosi się do “zdrowia”?
P.s. dajmy chwilowo spokój, ja rozumiem, o co ci chodzi, ale może kiedyś przy herbacie, co?
szprota :
W takim razie problem byłby bardzo niewielki i nie rozumiem o co kruszyć kopię.
szprota :
Ten Kopacz to prawdziwa męska świnia.
Oraz
szprota :
szprota :
ladygaga :
Skąd te seksistowskie uwagi? Od kiedy mężczyzna nie może być feministą?
bantus :
Przez analogię: gdyby w Polsce wprowadzić niewolnictwo na bardzo małą skalę, to też problem byłby niewielki?
Gammon No.82 :
Szkoda, że jesteś człowiekiem o małej fantazji i nie dopisałeś sobie jakiegoś fajniejszego przymiotnika – bo ja wiem, “haploidalne”, “idiosynkretyczne”, “paleoasturiańskie”, “neododekafoniczne” albo po prostu “bladoniebieskie”. Rzeczownik “zdrowie” nie jest opatrzony tymi przymiotnikami w art. 31 konstytucji w takim samym stopniu, w jakim nie jest opatrzony przymiotnikiem “publiczne”. A o ileż ciekawszy byłby ten flejm, gdyby się w nim pojawił koleś przekonany, że chodzi o “zdrowie heksadecymalne”.
wo :
Ojej, masz też jakiś pomysł na zmuszanie kobiet, które nie mają umowy o pracę?
(a że da się bez przymusu, skutecznie i bez wykluczania większości najbardziej zagrożonych, to już wiemy z linkowanych notek)
camelot :
No gdybym miał, to bym nie pytał tylko proponował.