Home > Personalo > [tu wstaw tytuł utworu muzycznego zawierający słowo “hell”] (notka techniczna)

[tu wstaw tytuł utworu muzycznego zawierający słowo “hell”] (notka techniczna)

February 17th, 2011 Leave a comment Go to comments

Jak zapewne zauważyliście, blog przechodził ostatnio przez niewielkie turbulencje. Pojawiały się błędy 503 à la Salon24. Na kilka dni wyłączyłem możliwość komentowania, co odbiło się echem na Blipie („OMG, #rozłamwttdkn jest prawdą!”, „OMFG, CENZURA NA BDB!!1”). Dziś, kiedy błędy zniknęły, a komcie wróciły, mogę potwierdzić to, co traceroute mówi już od ponad tygodnia: Blog de Bart zmienił dostarczyciela hostingu.

Pożegnałem się z nazwą.pl. Nazwa.pl to fajny provider, mają dużo ładnych ruchomych wykresików pokazujących spektakularne przekraczanie najróżniejszych parametrów i limitów przez, powiedzmy, popularnego blogaska z dużym ruchem. OK, jestem trochę niesprawiedliwy, nazwa.pl bardzo się poprawiła, poluzowali limity, w przypadku ich przekroczenia wprowadzili dłuższy czas na rozwiązanie problemu przez użytkownika i ogólnie zrobili się nieco milsi. Nie zmienia to jednak faktu, że nazwa.pl nie jest idealnym hostingiem dla bloga z ponad pięćdziesięcioma tysiącami komentarzy, z grupą użytkowników kompulsywnie klikających Refresh, z adminem kompulsywnie klikającym Refresh i atencyjnie sprawdzającym referrale co dwadzieścia sekund, bo może ktoś wszedł z wątka na Wegedzieciaku z 2009 roku i trzeba sprawdzić, czy ktoś w owym wątku czegoś nowego nie napisał, i z tym samym adminem, który nie umie skonfigurować cache tak dobrze, żeby odciążyć biedne serwery nazwy.pl, a jak już skonfiguruje, to się okazuje, że nowa dynamiczna blogrolka rozwala któryś z tych wielu efektownie ilustrowanych limitów nazwy.pl. I jak już odkryje problem i mu zaradzi, to przychodzi przedstawiciel pewnej tajemniczej quasi-masońskiej grupy i składa propozycję taniego hostingu na serwerze, którego nazwę admin słyszał wielokrotnie od dawna w Usenecie i zawsze mu się kojarzyła z głupimi śmiesznymi obrazkami Ludźmi Którzy Potrafili Zakładać Nowe Grupy w Hierarchii pl.* i ogólnie Rozumieli Internet Od Zaplecza. No, pomyślał admin Blog de Bart, tu będę miał debeściarski tech support.

I faktycznie, przenosiny blogaska przebiegły niezwykle sprawnie, zwłaszcza w porównaniu z tzw. Spoconym Weekendem, kiedy przenosiłem bloga i bazę sam, bez wsparcia, z jednego serwera w nazwie.pl na drugi (OMFG gdzie moje notki, gdzie moje wszystkie piękne notki, o, tu są, OMFG gdzie moje polskie literki, gdzie moje wszystkie piękne polskie literki, co to za krzaczki w moich pięknych notkach). Dostawałem nawet na bieżąco informacje z pola walki. Jedną zapamiętałem szczególnie: „legenda polskiego internetu (nie ja) właśnie ci to naprawiła”.

Wszystko było już podpięte i ładnie działało w testach. Więc przełożyliśmy wajchę z nazwy.pl na nowy serwer.

I nastąpiła taka rozmowa między doświadczonym masonem a mną:

– Trochę tego ruchu masz, włącz supercache pliz.
– Już czekaj, tylko tutaj…
– WŁĄCZ SUPERCACHE JUŻ

Na szczęście mój nowy provider nie udostępnia takich fikuśnych wykresików jak nazwa.pl i nie mogłem podziwiać, jak animowane flashowe słupeczki przebijały czerwoną linię z napisem LIMIT i wylatywały hen, daleko pod niebo. Natychmiast zobaczyłem was, drodzy czytelnicy, jak siedzicie przed monitorami i klikacie Refresh, Refresh, Refresh, i robicie mi server load 67, cokolwiek to znaczy, ale podobno powyżej 10 jest kiepsko, a powyżej 30 bardzo źle. Potem się niby uspokoiło, a potem przyszedł ruski robot Yandex i próbował przeczytać całego blogaska naraz, i znowu wszystko padło, ale zostało wyregulowane i teraz powinno wszystko działać świetnie, że hej. Dlatego oficjalnie obwieszczam, słuchajcie teraz zwłaszcza wy święci młodziankowie z Forum Frondy czy gdzie tam się teraz gnieździcie z tą waszą konserwatywną kontrrewolucją, słuchajcie i się burzcie, że Blog de Bart jest obecnie

Tags:
  1. February 19th, 2011 at 20:59 | #1

    fronesis :

    Po prostu nie sądzę żeby pojemny termin klasa średnia, uczciwe zestawiał moją sytuację klasową i WO

    Wszak jest właśnie bardzo pojemny, od niższej średniej przez średnią średnią do wyższej średniej.

    fronesis :

    Więc mój stosunek do środków produkcji jest lekko inny niż u WO

    Z markistowskiego punktu widzenia jest taki sam: nie mamy ich. I wszyscy jesteśmy poddawani instytucjonalnej presji w stronę proletaryzacji naszych stanowisk pracy, bo taki jest i sens kolejnych reform szkół wyższych i do tego się sprowadza #upadekprasypapierowej.

  2. Gammon No.82
    February 19th, 2011 at 21:05 | #2

    bantus :

    Doktoranci to biedujący studenci dorabiający korkami.

    Pierwsze Prawo o Doktorantach: doktorant jest przez uczelnię traktowany raz jako student, a raz jako pracownik, w zależności od tego, co jest mniej korzystne dla doktoranta.

    EDIT:
    ewa.mewa :

    Ja tak cicho pisne, ze mi brak ‘wolnosci slowa’ w Sinagapurze jakos szczegolnie nie doskwiera.
    Czy mam grzech i czy jestem zlym czlowiekiem?

    Zadra w cudzej dupie rzadko bywa bardzo bolesna.

  3. janekr
    February 19th, 2011 at 21:40 | #3

    Gammon No.82 :

    Pierwsze Prawo o Doktorantach: doktorant jest przez uczelnię traktowany raz jako student, a raz jako pracownik, w zależności od tego, co jest mniej korzystne dla doktoranta.

    Drugie prawo – jeśli nawet doktorant nie jest wykorzystywany w charakterze mopa do mycia podłóg, to w zasadzie tylko przez omyłkę.

  4. February 19th, 2011 at 23:23 | #4

    @ Gammon
    Tak, o ten SEP mi chodzi

    W odróżnieniu od kolegi niepamiętamnicka uwazam się jednocześnie za liberałkę i wierzę w wolność słowa, ale cieszę się, że został tu przywołany Kant, bo to właśnie kategoryzacja innego jako Innego powoduje, że mamy go potem ochotę bzyknąć za dwadzieścia funciaków (czy ileś, niestety nie pamietam stawek przywoływanych przez Kydryńskiego). Teraz użyję dużego słowa, uwaga, otóż operacyjna dehumanizacja powoduje w swojej postaci skrajnej rozmaite niemiłe zjawiska, których nie wymienię, aby nie wywoływać u Godwina czkawki, zaś w postaci oswojonej- nazywanie dwunastolatki czarnoskórym zwierzątkiem, które jest realizacją wolności wypowiedzi i w ogóle, oj tam, oj tam, licentia poetica autora.
    Btw. określenie “pokaleczyć się metaforami” w odniesieniu do cytowanego fragmentu Kydryńskiego mną wstrząsa.

    Kolejność jest następująca: jeśli odbieramy komuś jego ludzki status to danie mu w mordę za orientację seksualną staje się realizacją sprawiedliwości, a nie przemocą. Analogicznie dwunastolatka będąca czarnoskórym zwierzątkiem staje się suką w rui, a nie niedorosłym człowiekiem inaczej dzieckiem. Pierwotna jest dehumanizacja, a to, co się potem z niej urodzi- czy homofobia, czy pedofilia, czy mobbing- jest drugorzędne.
    Tu często pojawia się przymiotnik “naturalny”- naturalne skłonności są heteroseksualne, a naturalną kondycją Afrykanek jest ich, cytuję, ostentacyjna seksualność i prostytuowanie się z nudów.
    W tym sensie żadna emanacja Marcina Kydryńskiego nie umarła. Nie rozumiał tego 14 lat temu i teraz też nie rozumie, czując się prawdopodobnie krzywdzony posądzaniem go o intencjonalną pedofilię.
    Nie posądzam Kydryńskiego o pedofilię, za to po zapoznaniu się z jego dwoma oświadczeniami nabyłam pewności, że wciąż jest neokolonialnym bucem o niskim wskaźniku inteligencji emocjonalnej, i że już z tego nie wyrośnie.

    co do SEPu, niestety i z całą sympatią do DoktoraNo określenia w rodzaju “z feministycznej pozycji” i “tak jakby nie było innych problemów” zalatują mi SEPem.
    Oczywiście zdaję sobie sprawę, że prawdziwie istotnymi problemami są rzęsistki w roli sprawców nowotworów i warszawskie obwodnice, dlatego rasizmem i seksizmem zajmiemy się przy okazji.
    Ponieważ mam ten feler, że znajduję się w jednym z kręgów wykluczonych wydaje mi się naiwnie, że choć trochę podniosę światowy współczynnik międzyludzkiej życzliwości, jeśli nie będzie mi wszystko jedno wobec cudzych wykluczeń.
    I tym rozdzierającym wyznaniem kończę.

  5. Magda
    February 19th, 2011 at 23:25 | #5

    Niewiele zrozumiałam z tego całego wywodu o providerach, supercachach i hostingach, ale mam nadzieję, że coś tam sobie nacisknę i będę mogła Cię czytać (jak zwykle i kompulsywnie)

  6. bantus
    February 20th, 2011 at 00:12 | #6

    anna :

    jeśli odbieramy komuś jego ludzki status

    Analogicznie dwunastolatka będąca czarnoskórym zwierzątkiem staje się suką w rui, a nie niedorosłym człowiekiem inaczej dzieckiem. Pierwotna jest dehumanizacja

    Akurat nazwanie kogoś zwierzątkiem jest raczej pieszczotliwe, a porównanie do zwierzęcia, jeśli nie chodzi o ocenę moralną, oznacza często np podziw dla koordynacji, czy siły tak opisywanych ludzi, a nie ich dehumanizację.

    Gdzieś tu przewijają się wątki neokolonialne, patrzenie na te dziewczyny jak na potencjalną własność białego panicza, tak jak można mieć na własność domowe zwierzątko. K. pisze jednak o usługach.

    Tym co mnie najbardziej uderza jest lepperoidalność: hłe hłe prostytutki nie można zgwałcić. Jemu naprawdę wydaje się, że prostytutka jest czarująca, zalotna i chętna – (…) dziewczynka może dwunastoletnia, z figlarnie opartą na biodrze ręką patrzyła na niego z żarem, przed którym nie ma ucieczki. To dobre słowo, czarodziejki. (…) Te dziewczyny proszą, by je pokryć. – dlatego, że jej się podoba biały bogaty panicz, ale nie dlatego, że zmusza ją do tego niewidzialna ręka rynku i biologia – muszę coś zjeść, moi bracia i siostry też.

  7. February 20th, 2011 at 00:55 | #7

    Magda :

    Niewiele zrozumiałam z tego całego wywodu o providerach, supercachach i hostingach, ale mam nadzieję, że coś tam sobie nacisknę i będę mogła Cię czytać (jak zwykle i kompulsywnie)

    Och, ta notka niedostatecznie akcentuje fakt, że uwielbiam moich czytelników naciskających i czytających kompulsywnie :) :* <3

  8. February 20th, 2011 at 01:20 | #8

    @ Gammon No.82:
    Trzecie prawo: jeśli doktorant prowadzi nadobowiązkowe zajęcia za które wypadałoby mu zapłacić, tym gorzej dla doktoranta. Chyba, że doktorant ma haki na prorektora. Nie działa, jeśli prorektor jest w hierarchii niżej niż kierownik zakładu (ale kurwa u mnie zadziałało).

  9. aegis maelstrom
    February 20th, 2011 at 11:50 | #9

    fronesis :

    wo:
    To chyba się kiedyś zresztą tak naprawdę nazywało.

    A pisz z tej swojej Warszawy czy jak to się tam nazywało, miej tylko świadomością, że naprawdę to zalatuje bucerką neokolonialną.

    Ekhem. Używanie spolszczonych nazw jest wilczym prawem użytkowników języka polskiego. Mówiąc po polsku mówię Moguncja i Londyn, a nie Mainz i London, i nie jest mój neokolonialny stosunek do Niemców i Anglików. Czy czujesz się też poniżany, gdy słyszysz od anglika Warsaw a nie Warszawa?

    Dlatego pozwól ludziom pisać/mówić Wagadugu, a nawet Łagadugu – ich prawo, zwłaszcza że:
    1. bez copy+paste gros ludzi tego ouaga… nie powtórzy
    2. niby dlaczego angielska transliteracja ma być lepsza od polskiej transliteracji – pisząc PO POLSKU? Może to Ty wykazujesz postawę neokolonialną wobec języka polskiego i jego użytkowników?

  10. fronesis
    February 20th, 2011 at 11:54 | #10

    #kydrynskigate
    Właśnie odświeżałem sobie lekturę jego książeczki, pod koniec bardzo martwi go kres RPA i doktryny apartheidu, martwi go też w związku z tym, że nadchodzą czasy “hordy”. W ogóle całość jest naprawdę popisem rasistowskim, a jeszcze jedno przypominam, że książka miała dwa wydania.
    p.s. potencjalnych obrońców doktryny apartheidu w RPA upraszam o zachowanie tej obrony dla siebie, szkoda czasu na takie flejmy.

  11. fronesis
    February 20th, 2011 at 12:13 | #11

    aegis maelstrom :

    Ekhem. Używanie spolszczonych nazw jest wilczym prawem użytkowników języka polskiego

    Ale przecież nie o to chodzi, Ouagadougou jest używane w Polsce powszechnie nieraz jako Wagadugu, ale rzadziej, jedynie co to nazwa kraju się zmieniła Thomas Sankara zamienił ?Górną Woltę na Burkina Faso właśnie. Burkina Faso jest krajem francuskojęzycznym dlatego wolę używam francuskiej transkrypcji, nie angielskiej. Wścieka mnie jak w polskiej prasie np. GW rosyjskie nazwiska transliteruje się via angielski. Londyn, Moguncja, Monachium, Mediolan są zakorzenionymi w Polsce nazwami. I nie ma historii zależności kolonialnych z Moguncja, choć odpowiednio przeinterpretowany Marian Małowist mógłby to zdanie podważyć. A przecież nie o nazwę tu chodzi, tylko o to, że WO lubi se wybrać Ouagadogou jak synonim końca świata i tyle. Jak nie zauważasz tu problemu, ok. ale dla mnie to jednak zalatuje bucerką. Naprawdę warto poczytać cykl Mamadou Diofa “co piszczy w trawie polskich mediów”

  12. fronesis
    February 20th, 2011 at 12:17 | #12

    aegis maelstrom :

    niby dlaczego angielska transliteracja ma być lepsza od polskiej transliteracji – pisząc PO POLSKU? Może to Ty wykazujesz postawę neokolonialną wobec języka polskiego i jego użytkowników?

    Jak pisałem wyżej Ouaga jest francuską transliteracją, a poza tym nie nadużywaj określenia neokolonialny do opisu sytuacji Polski. to nadużycie, popełniał je zresztą często Kapuścinski.
    Test:
    sprzedawano całe dziesięciolecia Twoich ziomków jako niewolników
    2. Polska odzyskała niepodległość w 1960 roku.
    3. Nie miała wtedy żadnej szkoły wyższej
    4. Językiem urzędowym jest język kolonizatora.
    5. Cały nasz handel i szczątkowy przemysł nastawiony był i jest na handel z metropolią.
    6. nasze elity to elity kompradorskie
    itd.

  13. February 20th, 2011 at 12:46 | #13

    bantus :
    Akurat nazwanie kogoś zwierzątkiem jest raczej pieszczotliwe, a porównanie do zwierzęcia, jeśli nie chodzi o ocenę moralną, oznacza często np podziw dla koordynacji, czy siły tak opisywanych ludzi, a nie ich dehumanizację.
    (…)Tym co mnie najbardziej uderza jest lepperoidalność: hłe hłe prostytutki nie można zgwałcić. Jemu naprawdę wydaje się, że prostytutka jest czarująca, zalotna i chętna – (…) dziewczynka może dwunastoletnia, z figlarnie opartą na biodrze ręką patrzyła na niego z żarem, przed którym nie ma ucieczki. To dobre słowo, czarodziejki. (…) Te dziewczyny proszą, by je pokryć. – dlatego, że jej się podoba biały bogaty panicz, ale nie dlatego, że zmusza ją do tego niewidzialna ręka rynku i biologia – muszę coś zjeść, moi bracia i siostry też.

    W tym konkretnym kontekście odbieram to jako dehumanizacyjne, vide literacka figura “małpeczki”. To nie zmienia faktu, że sam Kydryński zapewne uważał to określenie za pieszczotliwe i oddające uznanie “egzotycznej seksualności”. Tu zresztą pojawia się potwierdzenie w postaci pierwotnej treści oświadczenia, gdzie Kydryński nadal pierniczy o prostytucji z nudów i odwołuje się do ulubionego argumentum ad byłum i widziałum więc profanum mordum w kubłum.

  14. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 13:16 | #14

    aegis maelstrom :

    niby dlaczego angielska transliteracja ma być lepsza od polskiej transliteracji – pisząc PO POLSKU?

    “…kiedy piszesz po polsku”, pliz.
    Merytorycznie też tak sądzę.

    fronesis :

    Wścieka mnie jak w polskiej prasie np. GW rosyjskie nazwiska transliteruje się via angielski.

    Ma to zaletę [EDIT: tę jedną]. Ktoś, kto nie zna nazwiska w polskiej transliteracji, znajdzie angielską w Góglu.

    WO lubi se wybrać Ouagadogou jak synonim końca świata

    Może po prostu synonim nazwy bardzo-nie-po-polsku brzmiącej?
    Prywatnie kocham imię Mobutu Sese Seko Kuku Ngbendu Waza Banga tylko dlatego, ze brzmi, jak brzmi.

    nie nadużywaj określenia neokolonialny do opisu sytuacji Polski. to nadużycie, popełniał je zresztą często Kapuścinski.

    Czemu? Czy traktowanie Polaków jako “biednych Irokezów” – (C) by Friedrich der Grosse – nie miało charakteru kolonialnego? Czy traktowanie Polski jako “bękarta traktatu wersalskiego” nie miało charakteru neokolonialnego?

    anna :

    W tym konkretnym kontekście odbieram to jako dehumanizacyjne, vide literacka figura “małpeczki”. To nie zmienia faktu, że sam Kydryński zapewne uważał to określenie za pieszczotliwe i oddające uznanie “egzotycznej seksualności”.

    No wienc ja tak samo czytam. Jakaż tu pieszczota poza pieszczeniem własnego ego?

    Rozumiem zresztą, że można się podniecać dehumanizująco i dehumanizować siępodniecająco. Tylko wypada to albo pozostawić we własnej sferze prywatnej, albo napisać pornosa (choćby i ambitnego). A on to wywala jako obiektywną prawdę o Afryce i chyba czuje się co najmniej Henrym M. Stanleyem.

  15. fronesis
    February 20th, 2011 at 13:21 | #15

    Gammon No.82 :

    Czemu? Czy traktowanie Polaków jako “biednych Irokezów” – (C) by Friedrich der Grosse – nie miało charakteru kolonialnego? Czy traktowanie Polski jako “bękarta traktatu wersalskiego” nie miało charakteru neokolonialnego?

    Proporcje mocium Panie.

    Może po prostu synonim nazwy bardzo-nie-po-polsku brzmiącej?
    Prywatnie kocham imię Mobutu Sese Seko Kuku Ngbendu Waza Banga tylko dlatego, ze brzmi, jak brzmi.

    Poczytaj Dioufa, nie będę się powtarzał.

  16. camelot
    February 20th, 2011 at 13:28 | #16

    Artykuł z Rzepy:

    Lekarstwo na raka istnieje?
    Od wielu lat mnóstwo uwagi poświęca się badaniom leków na nowotwory. Próby podejmowane przez laboratoria koncernów farmaceutycznych pozostają bezskuteczne. Okazuje się jednak, że być może nie wynika to z niemożności wynalezienia takiego leku, co ze złej woli koncernów, które przecież dopóty zarabiają, dopóki my chorujemy. […] W latach 50 ubiegłego stulecia, znany biochemik dr Ernst T. Krebs po wielu latach badań, wyodrębnił nową witaminę, której nadał nazwę B17 […] Koncerny farmaceutyczne oraz Americam Medical Association przeprowadziły atak propagandowy na jego lekarstwo. […] Propaganda farmaceutyczna okazała się na tyle skuteczna, że witamina B17 zniknęła z naszych pokarmów prawie w ogóle. […] Wyniki takich badań są skrzętnie zagłuszane przez farmaceutycznych gigantów.

  17. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 13:31 | #17

    fronesis :

    Proporcje mocium Panie.

    No cóż, z pewnością w proporcji do mordowania Hererów represje po powstaniu styczniowym w połączeniu z wozem Drzymały to małe miki. Ale jednak mordowanie Hererów czy działalność Leopolda II w Kongo stanowiło przypadek z końca skali.

    Poczytaj Dioufa, nie będę się powtarzał.

    W wolnej chwili bardzo chętnie. Chociaż jest obawa, że nieprędko znajdę wolną chwilę.

    EDIT:
    camelot :

    Artykuł z Rzepy:

    “Wybełkotała: O kurwa…,
    Potem się zaniosła wyciem
    I się pożegnała z życiem.”

  18. February 20th, 2011 at 13:42 | #18

    camelot :

    Artykuł z Rzepy:

    To jakiś żart? Przecież tam wręcz zachęcają do pożerania pestek śliwki…

  19. February 20th, 2011 at 14:47 | #19

    @fronesis
    Jestem ciekaw dlaczego na Mamadou Dioufie nie mozna komentować? Z oczywistych przyczyn, że kiedy można było komcionautować, proporcja rasistowskich tępaków do normalsów wynosiła 10:1?

  20. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 14:57 | #20

    DoktorNo :

    wręcz zachęcają do pożerania pestek śliwki

    Są potajemnie sponsorowani przez dentystów.

  21. February 20th, 2011 at 15:14 | #21

    Swoją drogą można się zadumać nad zdaniem:

    Propaganda farmaceutyczna okazała się na tyle skuteczna, że witamina B17 zniknęła z naszych pokarmów prawie w ogóle.

    które implikuje, iż ta wstrętna propaganda farmaceutyczna zgwałciła technologicznie europejskie rynki wprowadzając nań urządzonko o nazwie drylownica.

  22. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 15:23 | #22

    anna :

    drylownica

    A tu jest samiec.

  23. flaneur
    February 20th, 2011 at 15:31 | #23

    @Mamadou Diouf i “co piszczy w trawie polskich mediów”
    Przeczytałem i trudno się z nim nie zgodzić, ale w tym tekście http://afryka.org/index.php?showNewsPlus=5583 to chyba przeoczył przewrotność omawianego artykułu http://www.national-geographic.pl/artykuly/pokaz/afryka-jak-po-niej-podrozowac/ (co wymagało nie lada wysiłku).
    No chyba, że ja nie potrafię dostrzec ironii u Dioufa. Jeśli to wszystko na poważnie, to trochę mi to zgrzyta z resztą – wygląda jakby z rozpędu zaczął strzelać do swoich.

  24. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 15:38 | #24

    flaneur :

    przeoczył przewrotność omawianego artykułu

    Ojej, tak. Problem w tym, że chyba nie doczytał do końca. Bo gdyby doczytał, to albo dostrzegłby ironię, albo wyszedłby na niestabilną orbitę.

  25. February 20th, 2011 at 15:56 | #25

    Gammon No.82 :

    Bo gdyby doczytał, to albo dostrzegłby ironię, albo wyszedłby na niestabilną orbitę.

    Histeryczna publicystyka Dioufa przypomina mi niegdysiejszą mikroaferę, gdy Adam Leszczyński napisał o tym, jak źle w Afryce traktowane są kobiety za sprawą popularności tamtejszego wariantu machismo. Niejaki Simon Mol oskarżył wtedy Leszczyńskiego o rasizm i w bardzo podobnym stylu protestował przeciwko znieważaniu honoru afrykańskiego mężczyzny. Mol zrobił wtedy jakąś konferencję z wszystkimi swoimi przyjaciółmi dla potępienia neokolonializmu Leszczyńskiego. Ciekawe, czy Diouf z Fronesisem wpadli?

  26. flaneur
    February 20th, 2011 at 15:57 | #26

    Gammon No.82 :

    chyba nie doczytał do końca

    No ale ten tekst jest zbudowany wyłącznie z takich stereotypów i “powszechnych” wyobrażeń Afryki, że nawet nie trzeba czytać go do końca – wystarczy pierwszy akapit, żeby się zapaliła lampka ostrzegawcza, że to chyba nie jest na poważnie.
    W komentarzach u mrw fronesis posługuje się cytatami z Rosiaka i też chyba nie dostrzega tej ironii, a przecież tekst z NG oparty jest na tym samym pomyśle co linkowany przez niego “Jak pisać o Afryce” Wainaina.

  27. February 20th, 2011 at 15:57 | #27

    anna :

    Btw. określenie “pokaleczyć się metaforami” w odniesieniu do cytowanego fragmentu Kydryńskiego mną wstrząsa.

    Czemu właściwie?

    Tak sobie patrzę na te wywody przeplatane cytatami z Kanta i Lacana i przypomina mi się jedna z wypowiedzi Jerzego Urbana, idąca po liniach “W Polsce jest wolność poglądów, nie ma tylko wolności ich głoszenia.”.

    Trochę byłoby zabawne wyliczanie “obowiązujących dyskursów” do których lecą odwołania i odszukanie symetrii do piętnowanych dyskursów stron przeciwnych, ale w sumie jest to jałowe ćwiczenie, tak jak definiowanie satanizmu jako antychrześciaństwa.

    A WO zawsze pamięta, że w tym tygodniu Wschódazja zawsze była w sojuszu z Oceanią.

  28. fronesis
    February 20th, 2011 at 16:02 | #28

    wo :

    Mol zrobił wtedy jakąś konferencję z wszystkimi swoimi przyjaciółmi dla potępienia neokolonializmu Leszczyńskiego. Ciekawe, czy Diouf z Fronesisem wpadli?

    A o sytuacji kobiet w Afryce ssiesz z palucha, prawda? Przeczytaj choćby Oyeronek Oyewumi. ale po co?
    http://www.stonybrook.edu/sociol/?faculty/Oyewumi/oyewumi
    Walenie Simonem Molem, który notabene byl też reprezentantem pokolenia JP2 jak pamiętam) zajebisty chwyt, obśmiałem się jak norka, chyba za dużo czytasz Psychiatryk, bo Ci ironia lekko przygasła.

  29. fronesis
    February 20th, 2011 at 16:05 | #29

    flaneur :

    W komentarzach u mrw fronesis posługuje się cytatami z Rosiaka i też chyba nie dostrzega tej ironii, a przecież tekst z NG oparty jest na tym samym pomyśle co linkowany przez niego “Jak pisać o Afryce” Wainaina.

    Ok, nie do-klikałem do NG, szkoda, że jak WO nie mogę poprawić notki.

  30. February 20th, 2011 at 16:06 | #30

    fronesis :

    A o sytuacji kobiet w Afryce ssiesz z palucha, prawda?

    Z tamtego tekstu Leszczyńskiego i późniejszej debaty. Kiedyś fajnie byłoby to wygrzebać i sprawdzić, kto dokładnie wtedy sekundował Molowi w walce z “neokolonialną bucerią”. Ale aż tak mnie to nie jara, żebym wydawał na SMS, or sth.

  31. RobertP
    February 20th, 2011 at 16:12 | #31

    fronesis :

    p.s. potencjalnych obrońców doktryny apartheidu w RPA upraszam o zachowanie tej obrony dla siebie, szkoda czasu na takie flejmy.

    Taki flejm (nawet z Quasim) był na http://korwinologia.wordpress.com/2011/02/02/korwinizm-czyli-apartheid-pochwalony/

    fronesis :

    Wścieka mnie jak w polskiej prasie np. GW rosyjskie nazwiska transliteruje się via angielski.

    Sprawdź, czy to nie jest kwestia jakiś oficjalnych zaleceń/konwencji. OIDP to była jakaś oficjalna przyczyna, że w katalogu bibliotecznym Czajkowski może być (podobnie jak w sklepie muzycznym) pod T..

  32. fronesis
    February 20th, 2011 at 16:18 | #32

    wo :

    Kiedyś fajnie byłoby to wygrzebać i sprawdzić, kto dokładnie wtedy sekundował Molowi w walce z “neokolonialną bucerią”. Ale aż tak mnie to nie jara, żebym wydawał na SMS, or sth.

    No pewnie i już sprawa załatwiona. Pewnie w ten sposób sprawą Mola też można załatwić sprzeciw przeciwko wyrokowi w sądzie dot. hasła “Europa dla białych, Afryka dla AIDS.”
    BTW. SMS? Nie masz firmowego dostępu za darmo?
    p.s. nie jestem pewien czy równie ironicznie i nie histerycznie reagowałeś na wywiad z Cichym? (to taka moja wersja “walenia Molem”.

  33. janekr
    February 20th, 2011 at 16:48 | #33

    Tak przy okazji, niech mi ktoś powie, jaki -izm uprawia Gene Gutowski (Od Holocaustu do Hollywood) w tym fragmencie:

    http://www.mimuw.edu.pl/~janek/gienio.jpg

    Oczywiście cytat dedykowany pod notkę u wo

  34. aegis maelstrom
    February 20th, 2011 at 16:50 | #34

    “…kiedy piszesz po polsku”, pliz.

    Już się ogarniam. :]

    fronesis :

    aegis maelstrom :
    niby dlaczego angielska transliteracja ma być lepsza od polskiej transliteracji – pisząc PO POLSKU? Może to Ty wykazujesz postawę neokolonialną wobec języka polskiego i jego użytkowników?

    Jak pisałem wyżej Ouaga jest francuską transliteracją, a poza tym nie nadużywaj określenia neokolonialny do opisu sytuacji Polski. to nadużycie, popełniał je zresztą często Kapuścinski.
    Test:
    sprzedawano całe dziesięciolecia Twoich ziomków jako niewolników
    2. Polska odzyskała niepodległość w 1960 roku.
    3. Nie miała wtedy żadnej szkoły wyższej
    4. Językiem urzędowym jest język kolonizatora.
    5. Cały nasz handel i szczątkowy przemysł nastawiony był i jest na handel z metropolią.
    6. nasze elity to elity kompradorskie
    itd.

    Tradycyjna kolonizacja już była, stąd przedrostek neo-. Poza tym pisałem o kwestiach językowych – a wypieranie np. polszczyzny przez transliterację angielską/francuską, która ma być rzekomo lepsza “bo tak”, trąciło mi właśnie kolonizowaniem tych biednych, prowincjonalnych, niższych kulturowo Polaków.

    Ale odbijając piłeczkę:
    1. Jak wiadomo, Polska jest krajem o dwóch tysiącach lat pełnej niepodległości i dobrobytu, a obecnie ośrodkiem bezprecedensowej imigracji – a nie krajem, z którego miliony ludzi wyjechały w poszukiwaniu szczęścia “na zmywak”.
    2. Do 1991 roku Polska była hegemonem Układu Warszawskiego (stąd nazwa!) i RWPG, realizując swoją politykę gospodarczą od Kuby po Kuryle. Potem pozbyła się balastu, swoimi korporacjami podbijając Europę zachodnią i środkową. Określenia “kręgosłup NATO” i “jądro Zachodu” też nie są przypadkiem.
    3. Cztery polskie uczelnie wyższe znajdują się w światowym TOP 20. Polscy profesorowie aktywnie uczestniczą w naukowym dyskursie, nie ograniczając się głównie do przepisywania czy wykładania na podstawie (gł. amerykańskich) podręczników. Codzienny dyskurs i otwarte kolokwia z udziałem najpoczytniejszych autorów to podstawa. Liczba nagród Nobla i medali Fieldsa odzwierciedla stan prężnej polskiej nauki, gdzie ośrodki innowacji to nie nieliczne wyspy, ale norma.
    4. Językiem stosowanym w polskich międzynarodowych korporacjach jest język polski. Polskie Ministerstwo Edukacji i Instytut Mickiewicza wspaniałomyślnie współfinansują lekcje języka polskiego w krajach Unii Europejskiej.
    5. Polskie międzynarodowe korporacje nastawione są na realizację żądań central w Warszawie, Krakowie, Sieradzu. Setki tysięcy, miliony białych kołnierzyków na całym świecie pracują w zależnych bankach, firmach ubezpieczeniowych, telekomunikacyjnych, farmaceutycznych i IT oraz centrach outsourcingowych – ponieważ praca w Polsce jest już tak droga, a bezrobocie minimalne. To Polacy przyjeżdżają jako ekspaci nadzorować tubylców. A za pieniądze z ropy Mostostale budują Irak, a KGHM wydobywa surowce w siedmiu lokalizacjach na świecie.
    6. Nasze elity rządzą w Davos, obstawiliśmy dyrektorami Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy, ECB, Komisję Europejską i agencje ONZ.

    Mogę tak długo. :] Bez ironii byłoby nawet merytorycznie lepiej, ale ttdkn “for teh lulz”.

    I oczywiście, pisanie o Polsce jako kolonii per se jest absurdem i bałwaństwem. Proszę mnie z tym nie utożsamiać. Natomiast nie sposób nie zauważyć, kto i gdzie dyktuje warunki, a kto i gdzie się dostosowuje.
    Ale to jest bardzo długa historia pełna takich słów jak globalizacja, kalifornizacja, liberalizm i nacjonalizm gospodarczy, WTO itd. itp.

    Podsumowując, wobec Polski i Polaków też mogą występować mechanizmy “kolonialne” bo i niby czemu nie?

    @Kulturkampf – to jest przykład kolonizacji na ziemiach Związku Północnoniemieckiego dokonywanej przez Prusy. Co ważne, nie dotyczyła ona tylko depolonizacji, ale ogólnego glajchszachtowania wszystkich regionów i ich mieszkańców pod wzór pruski.

    Po wizycie w skansenie w Emslandzie (polecam kontrast między glinianymi lepiiankami autochtonów, a domami pruskich kolonistów – nawet domy Łemków ze skansenu w Nowym Sączu to przy tym rażący luksus) podejrzewam, że np. w Wielkopolsce to i tak nie było najgorzej. Wystarczy spojrzeć, co się stało z dialektami dolnoniemieckimi i tamtą kulturą.

  35. fronesis
    February 20th, 2011 at 17:01 | #35

    aegis maelstrom :

    Podsumowując, wobec Polski i Polaków też mogą występować mechanizmy “kolonialne” bo i niby czemu nie?

    Oczywiście, ale cały czas pamiętajmy o proporcjach, tylko tyle. Motyw postkolonialnej intepretacji Polskich dziejów, ze szczególnym uwzględnieniem PRLu ekspolatują Ziemkiewicz i ska.
    A przy okazji PRL i RWPG to idąc tropem Małowista i Kuli był chyba rzadki moment relatywnej niezależności od kapitalistycznego centrum, ale tylko przez moment i niewystarczająco.
    Uczelnie, hmm, jak rozumiem w 1957 roku jak Ghana uzyskaliśmy niepodległość i mieliśmy słownie jedna osobę z wyższym wykształceniem uzyskanym lokalnie?
    Kulturkampf – oczywiście, w Poznaniu mieliśmy cykl o postkolonialzimie w bud. Collegium Maius, ktore było siedzibą Pruskiej Komisji Kolonizacyjnej, tylko że oni oficjalnie “wykupowali” ziemie od polskich chłopów. coś takiego opowiedziane w “real” koloniach doprowadziło by ich do śmiechu.
    Tak, ze pełna zgoda, ostrożne używanie takich odniesień jest ok. ale naprawdę trzeba wciąż pamiętać o skali. A i jeszcze rasizm, nie zapominajmy o rasizmie ;).
    Mały tekst przy okazji:
    http://katalog.czasopism.pl/index.php/Recykling_Idei_-_Michalina_Golinczak,_POSTKOLONIALIZM:_PRZED_UŻYCIEM_WSTRZĄSNĄĆ!

  36. February 20th, 2011 at 17:22 | #36

    fronesis :

    Oczywiście, ale cały czas pamiętajmy o proporcjach, tylko tyle.

    Z odwoływaniem się do proporcji proszę uważać – bo wyjdzie że wielki głód na Ukrainie za Stalina jest ważniejszy od Holokaustu Żydów (tam 20 mln zabitych tu 6 mln), a ludobójstwo w Rwandzie to w porównaniu z nimi pikuś, bo “tylko” ok. 850 tyś. zabitych…

    Motyw postkolonialnej intepretacji Polskich dziejów, ze szczególnym uwzględnieniem PRLu ekspolatują Ziemkiewicz i ska.

    I dlatego tak nie należy robić, bo prawicowy publicysta tak robi?

    Na studiach w Niemczech miałem zajęcia, na których porównywaliśmy “postkomunizm” do potkolonializmu i zadawaliśmy sobie pytanie czy UE jest podobna (lub nie) do imperium kolonialnego. Było ciekawie.

  37. tannenberg
    February 20th, 2011 at 17:47 | #37

    A na blipie, flejm o jedzeniu ludzi.

  38. fronesis
    February 20th, 2011 at 17:59 | #38

    DoktorNo :

    “postkomunizm” do potkolonializmu i zadawaliśmy sobie pytanie czy UE jest podobna (lub nie) do imperium kolonialnego. Było ciekawie.

    Nie wiem, w jakim sesnie było ciekawie, bo jeśli tak, ze UE teraz stosuje strategie podobne jak w koloniach wobec nas, to trochę smutne, ze czeka nas wytrzebienie 1/3 populacji i zmiana języka urzędowego. Ale może zbudują z jedną autostradę do Wawy i z jedną linię kolejową, jak to w koloniach. No chyba, ze chodzi Ci o to, ze deportacja
    Romów z Francji to jak i tak małe miki w porównaniu z tym co robili z Algierczykami, ale o tym u nas na historii nie uczą, mając wybór Bierut vs. ówczesne władze Francji ze smutkiem (ilość ofiar!!!) wygląda, że PRL i nawet Bierut wyglądają lepiej (pewnie dlatego, ze Stalin nie lubił konkurencji).
    Holokaust był wg. dokończeniem strategii kolonialnej, tylko, ze wyjątkowo nas obruszył bo przydarzył się w Europie. Nawet ostatnio w GW Domosławski o tym wspomniał por. szwedzki.blox.pl
    p.s a na studiach w Niemczech, to niech oni się tłumaczą z własnego kolonializmu a nie zajmują pierdołami o post-socjalizmie.

  39. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 18:05 | #39

    fronesis :

    czeka nas wytrzebienie 1/3 populacji

    “trzebić. znaczenie: 1. usuwać gruczoły płciowe, głównie samców, przeznaczonych na tucz (…)”

  40. February 20th, 2011 at 18:08 | #40

    fronesis :

    Nie wiem, w jakim sesnie było ciekawie, bo jeśli tak, ze UE teraz stosuje strategie podobne jak w koloniach wobec nas, to trochę smutne, ze czeka nas wytrzebienie 1/3 populacji i zmiana języka urzędowego.

    Odnosze wrażenie, że nadajemy na różnych zakresach fal.

    Takie było pytanie na ćwiczeniach, zresztą miało w sobie element prowokacji, aby rozruszac komórki mózgowe studentów. Na Zachodzie to standard, że tam zmusza się ludzi do myślenia i analizowania, a nie klepania regułek i przepisywania, jak u nas.

  41. aegis maelstrom
    February 20th, 2011 at 18:08 | #41

    fronesis :

    Oczywiście, ale cały czas pamiętajmy o proporcjach.

    Przecież pamiętam, ile mam wstawiać tych disclaimerów?

    fronesis :

    Podsumowując, wobec Polski i Polaków też mogą występować mechanizmy “kolonialne” bo i niby czemu nie?

    Oczywiście, ale cały czas pamiętajmy o proporcjach, tylko tyle. Motyw postkolonialnej intepretacji Polskich dziejów, ze szczególnym uwzględnieniem PRLu ekspolatują Ziemkiewicz i ska.

    Przepraszam, ale to jest argument? Rozważania to nie jest manichejska wojna “kto nie z nami ten przeciwko nam” – właśnie tak zachowuje się (i pączkuje) skrajna prawica. Nie mam pojęcia co dokładnie napisał Ziemkiewicz i mało mnie to obchodzi. Jeśli chcesz dyskutować ze mną, to rób to proszę z moim tekstem, a nie z Ziemkiewiczem.

    @kapitalistyczne centrum, jedna osoba z wyższym wykształceniem uzyskanym lokalnie

    Nie rozumiem, dlaczego musisz wszystko przedstawiać zero-jedynkowo i czarno-biało. Nie znam się na modach w dyskursie o kolonialiźmie, ale przecież kolonie i kolonializm to nie tylko Ghana, ale też Indie, Chiny, Australia, Kanada, państwa niemieckie, a w pewnym sensie także np. Japonia.

    Moim skromnym zdaniem do kolonizacji nie potrzebujesz ani “kapitalistycznego jądra”, ani nawet bezpośredniego użycia siły fizycznej. To chyba też oczywiste, że zależności kolonialne miały też różne charaktery.
    Soraski, jeśli tymi niuansami doprowadzam Ci do inflacji słowa “kolonizacja” – wydaje mi się jednak, że to Ty używasz je w jakimś bardzo specyficznym kontekście.

    @Pruska Komisja Kolonizacyjna
    Jasne. Niemniej hasła “rugi pruskie”, “wynaradawianie” czy “Września” powinny Ci coś mówić; Drzymała też nie wymyślił sobie wozu, bo marzył o życiu w cygańskim taborze.
    [do czego to doszło, Bronię Narodu Polskiego, gdzie oklaski z prawej strony sali… :D]

    Natomiast najdrastyczniejsze niedawne przykłady kolonializmu dały w samym środku Europy dwa systemy totalitarne.

    Z tej szerszej perspektywy doświadczenie afrykańskie nie jest dla mnie tak bardzo ważne i unikalne jak dla Ciebie. Szanuję Twoją pracę, ale na razie zostanę przy swoich priorytetach.

  42. February 20th, 2011 at 18:42 | #42

    bantus :

    Akurat nazwanie kogoś zwierzątkiem jest raczej pieszczotliwe, a porównanie do zwierzęcia, jeśli nie chodzi o ocenę moralną, oznacza często np podziw dla koordynacji, czy siły tak opisywanych ludzi, a nie ich dehumanizację.

    I właśnie najsroższe w tej całej miniaferze jest to, jak łatwo Kydryński mógł z tego wybrnąć z twarzą. Właśnie napisać: “oczywiście wówczas z głupoty nie pojąłem jakie konotacje ma używanie słowa ‘zwierzę’ w tym kontekście i naiwnie sądziłem, że wyrażam w ten sposób tylko podziw dla witalności, bezpretensjonalności i otwartości tych ludzi w kontraście do nas, wycofanych Europejczyków”. I tak dalej i tak dalej, rozbierając po kolei rasizm, seksizm i pedopanikę. To by było dobre i pięknie nawet jeśli nieprawdziwe. Kurde, sam bym taki trolling napisał! Ale nie, ale nie… wolał pierdolić o tym, że bardziej mu wstyd za Pavarottiego. Zasłużył na utratę tych wszystkich kontraktów na reklamy szamponu i piwa, których teraz już nie dostanie.

  43. bantus
    February 20th, 2011 at 18:45 | #43

    fronesis :

    Uczelnie, hmm, jak rozumiem w 1957 roku jak Ghana uzyskaliśmy niepodległość

    Ale niepodległość to odzyskaliśmy w ’89, wcześniej powojenna Polska nie była krajem suwerennym ani politycznie ani ekonomicznie, kulturowo w sumie też nie bardzo.

    Motyw postkolonialnej intepretacji Polskich dziejów, ze szczególnym uwzględnieniem PRLu ekspolatują Ziemkiewicz i ska.

    Prawacy mówią o okupacji i podziemiu niepodległościowym, martyrologii i walce z sowieckim okupantem. To już jest odjazd, nie analiza.

    Opisywanie polskiej post-komunistyczno-zaborczej mentalności w kategoriach postkolonializmu uważam za strzał w sedno. Jest też drugie dno, bo neokolonialnego spojrzenia na kresy też można się u nas dopatrzyć.

  44. February 20th, 2011 at 19:13 | #44

    fronesis :

    No pewnie i już sprawa załatwiona.

    Ośmieszyło to cokolwiek Twoje bałwochwalcze podejście do Dioufa, bo zdaje się, że zachowujesz się teraz identycznie: uważasz, że sam fakt pochodzenia z Afryki czyni kogoś ekspertem od Afryki – odsyłasz do tekstów Dioufa tak, jakbyś traktował je jako ostateczną wyrocznię. Przeszkadza Ci nawet to, że istnieją gazety ośmielające się drukować polemikę z Dioufem. A przecież nikt nie powinien ośmielić się mieć innego zdania niż Diouf.

    Jest tu pewna paralela z karierą Simona Mola, który wykorzystywał dokładnie tę samą naiwność polskich antyrasistów.

    fronesis :

    SMS? Nie masz firmowego dostępu za darmo?

    Nie poza firmą.

    fronesis :

    p.s. nie jestem pewien czy równie ironicznie i nie histerycznie reagowałeś na wywiad z Cichym?

    Jak zwykle nie nadążam za Twoim wnioskowaniem.

  45. fronesis
    February 20th, 2011 at 19:13 | #45

    Gammon No.82 :

    “trzebić. znaczenie: 1. usuwać gruczoły płciowe, głównie samców, przeznaczonych na tucz (…)”

    No dobra dzięki za poprawkę – wymordowanie.

  46. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 19:17 | #46

    fronesis :

    No dobra dzięki za poprawkę – wymordowanie.

    Ojej, źle mnie zrozumiałeś. Znaczenie numer 2. się zgadza (że “mordować”), ale tak mi się ładnie skojarzyło.

  47. fronesis
    February 20th, 2011 at 19:24 | #47

    bantus :

    Ale niepodległość to odzyskaliśmy w ’89, wcześniej powojenna Polska nie była krajem suwerennym ani politycznie ani ekonomicznie, kulturowo w sumie też nie bardzo.

    Widzisz tu się nie zgadzamy, PRL był w porównaniu z sytuacja kolonialną naprawdę całkiem suwerenny. Pewnie musimy to tak zostawić, bo nie mogę sobie czasowo pozwolić na flejm.
    Aż po “urban legend” o marzeniach Gierka o bombie atomowej. ;)

    Ośmieszyło to cokolwiek Twoje bałwochwalcze podejście do Dioufa, bo zdaje się, że zachowujesz się teraz identycznie: uważasz, że sam fakt pochodzenia z Afryki czyni kogoś ekspertem od Afryki – odsyłasz do tekstów Dioufa tak, jakbyś traktował je jako ostateczną wyrocznię.

    Nie jest to prawdą. Diouf często zabierał głos publicznie w interesującej nas sprawie. Ma cykl śledzący rasizm w polskich mediach, to dwa. Owszem nie sprawdziłem dokładnie wiarygodności jego wpisu, ok. mam 100 razy przepraszać? I naprawdę moim powodem powoływania na niego nie było to, z pochodzi z Senegalu. Tylko to, ze jest bardzo wyczulony na rasizm w języku (może przeczulony?).
    Ok. od teraz będę powoływał się na Dominikę Cieślikowską:
    http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,8000180,Afrykanin_to_nie_Murzyn__Jak_mowic__by_nie_obrazac.html
    p.s. jak w kontekscie kydrynskigate wygląda Żakowski i jego słynny tekst “Ja murzyn”?

  48. February 20th, 2011 at 19:26 | #48

    @fronesis

    Czekając na odpowiedź na moje pytanie o komciowanie na Dioufie, poproszę jeszcze o jakieś lektury dotyczące Scramble for Africa.

  49. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 19:26 | #49

    fronesis :

    PRL był w porównaniu z sytuacja kolonialną naprawdę całkiem suwerenny

    A w Dachau było bardzo przyjemnie w porównaniu z Mauthausen.

  50. February 20th, 2011 at 19:26 | #50

    aegis maelstrom :

    Poza tym pisałem o kwestiach językowych – a wypieranie np. polszczyzny przez transliterację angielską/francuską, która ma być rzekomo lepsza “bo tak”, trąciło mi właśnie kolonizowaniem tych biednych, prowincjonalnych, niższych kulturowo Polaków.

    W tej konkretnie sprawie akurat zgadzam się z Fronesisem. Jeśli ujednolicanie tranliteracji ma być przejawem kolonizacji, no to cały świat jest kolonizowany. Przez jaszczury chyba. Oh wait.

    aegis maelstrom :

    Jak wiadomo, Polska jest krajem o dwóch tysiącach lat pełnej niepodległości i dobrobytu

    Historię pełnej niepogległości mamy dłuższą niż Norwegia. I co z tego wynika, że oni są bardziej kolonią? A historię dobrobytu mamy w ogóle piękną, nawet zabory nie były regresem (Rosjanie przyjeżdżali do Warszawy się najeść, napić i zabawić). Mamy dość krótki okres odpadnięcia od europejskiego poziomu w latach 1939-1989, ale nadrabiamy. Z perspektywy Ougadougou cały czas byliśmy i jesteśmy rajem, weź wytłumacz człowiekowi, który nie ma wody do picia różnicę między Ajfonem, na którego stać przeciętnego Niemca a Krapotroniksem, na którego stać przeciętnego Polaka.

    aegis maelstrom :

    Do 1991 roku Polska była hegemonem Układu Warszawskiego (stąd nazwa!) i RWPG, realizując swoją politykę gospodarczą od Kuby po Kuryle.

    Była w bloku radzieckim dość ważnym krajem, który miał pewną możliwość manewru i wywalczenia takich inwestycji, żeby służyły mieszkańcom a nie hegemonowi. Z tego co pamiętam, jako jedyni w Układzie Warszawskim produkowaliśmy własny model czołgu (osobna sprawa, że w dzisiejszych czasach to nie jest tak istotny symptom niezależności, jak to się w latach 70. wydawało przywódcom wychowanym na drugiej światówce).

    aegis maelstrom :

    Cztery polskie uczelnie wyższe znajdują się w światowym TOP 20

    Znów: przyjmując takie kryterium odkryjesz, że kawał planety jest kolonią.

    aegis maelstrom :

    Językiem stosowanym w polskich międzynarodowych korporacjach jest język polski.

    Znów: przyjmując takie kryterium odkryjesz, że kawał planety jest kolonią.

    aegis maelstrom :

    Natomiast nie sposób nie zauważyć, kto i gdzie dyktuje warunki, a kto i gdzie się dostosowuje.

    No właśnie kto i gdzie? Wydaje mi się, że jedziesz stereotypami, zamiast naprawdę obserwować i zauważać.

  51. February 20th, 2011 at 19:31 | #51

    fronesis :

    może przeczulony

    “Może”, he he. A może ja lubię Ajfony.

    fronesis :

    jak w kontekscie kydrynskigate wygląda Żakowski i jego słynny tekst “Ja murzyn”?

    A jak w kontekscie adblockgate wygląda Wiesław Władyka? Ty jakoś tak masz, że musisz od czasu do czasu rzucić coś kompletnie losowego?

    Gammon No.82 :

    A w Dachau było bardzo przyjemnie w porównaniu z Mauthausen.

    No, jeśli mamy szukać takich porównań, to ja bym raczej porównał do obozu dla internowanych w stanie wojennym (gdzie jednak mimo wszystko nie prowadzono planowej eksterminacji osadzonych).

  52. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 19:51 | #52

    wo :

    Rosjanie przyjeżdżali do Warszawy się najeść, napić i zabawić

    I jednocześnie przez pół wieku był stan wyjątkowy.

    jako jedyni w Układzie Warszawskim produkowaliśmy własny model czołgu

    Po pierwsze nie własny.
    Po drugie akurat w Układzie Warszawskim był społeczny podział pracy, jeśli chodzi o broń ciężką. Na kogo wypadły czołgi, na tego bęc.

    gdzie jednak mimo wszystko nie prowadzono planowej eksterminacji osadzonych

    W Dachau w zasadzie też nie i w większości kolonii w zasadzie też nie.
    A porównania użyłem za Grzesiukiem, który bywał i w Dachau i w Mauthausen.

  53. February 20th, 2011 at 20:15 | #53

    Gammon No.82 :

    I jednocześnie przez pół wieku był stan wyjątkowy.

    Jeśli obowiązywanie stanu wyjątkowego ma być kolonią, to kto skolonizował Trzecią Rzeszę, Die Jaszczuren?

    Gammon No.82 :

    Po drugie akurat w Układzie Warszawskim był społeczny podział pracy, jeśli chodzi o broń ciężką. Na kogo wypadły czołgi, na tego bęc.

    Tobie się wydaje, że to przyznawano w równym losowaniu? Ja bym zaryzykował hipotezę, że jednak była to kwestia tego, kto miał większą siłę przebicia.

  54. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 20:50 | #54

    wo :

    Jeśli obowiązywanie stanu wyjątkowego ma być kolonią, to kto skolonizował Trzecią Rzeszę, Die Jaszczuren?

    Przecież
    (1) w III Rzeszy formalnie nie mieli stanu wyjątkowego,
    (2) jest różnica między utrzymywaniem stanu wyjątkowego na całym obszarze państwa, a utrzymywaniem go przez “metropolię” w “kolonii”.
    Może nie zdajesz sobie sprawy, ale w Królestwie z powodu stanu wyjątkowego obowiązywał do 1915 roku całkiem już anachroniczny rosyjski system prawny sprzed czasów Aleksandra II. [EDIT: ściślej, obowiązywał bałagan, złożony z przepisów z czasów Mikołaja I, uchylonych już w “guberniach rosyjskich”, przetykanych niektórymi przepisami nowszymi]. W efekcie np. w Petersburgu funkcjonowały sądy przysięgłych, które uniewinniły Wierę Zasulicz, a w Warszawie sądy wojenne.

    Tobie się wydaje, że to przyznawano w równym losowaniu? Ja bym zaryzykował hipotezę, że jednak była to kwestia tego, kto miał większą siłę przebicia.

    Ach, napisałem coś o “równym losowaniu”?

    Przede wszystkim jednak nie bardzo pojmuję, na czym właściwie polegał profit z czołgów (bo chyba nie czołgi miałeś na myśli pisząc o “wywalczeniu takich inwestycji, żeby służyły mieszkańcom a nie hegemonowi”). Po pierwsze, jeśli możesz produkować czołgi, ale już nie haubice, bewupy, systemy przeciwlotnicze itd., to militarnie niewiele ci z tego przychodzi. Po drugie, MBT projektowane na europejski teatr działań wojennych to jest nie najlepszy towar eksportowy (większość tzw. państw rozwijających się albo ich nie potrzebowała, albo nie miała za co kupić). Nie pamiętam detali, ale jakoby Czechosłowacja robiła w tamtych czasach znacznie lepsze interesy na militarnym złomie.

    A w ogóle to rapiery.

  55. fronesis
    February 20th, 2011 at 21:03 | #55

    wo :

    Mamy dość krótki okres odpadnięcia od europejskiego poziomu w latach 1939-1989, ale nadrabiamy. Z perspektywy Ougadougou cały czas byliśmy i jesteśmy rajem, weź wytłumacz człowiekowi, który nie ma wody do picia różnicę między Ajfonem, na którego stać przeciętnego Niemca a Krapotroniksem, na którego stać przeciętnego Polaka.

    Generalnie zgoda, choć nie wiem czy mimo wszytko (na tle polemistów wypadasz jak jego obrońca) nie oceniasz trochę zbyt negatywnie PRLu. Przecież patrząc od strony takich wskaźników jak piśmienność ludności, zwalczanie chorób zakaźnych (Bartu! szczepionki), kiepska ale jednak obfita deweloperka za Gierka (rym he, he) to jednak w porównaniu z II RP szło im znośnie. A patrząc na obsesję mojego Ojca czyli politykę energetyczną to po 89 roku mamy raczej zapaść. Żadnej nowej elektrowni, z trudem zrobiony remont bloku w Pątnowie etc.
    Kwestia czołgów – nasz handel czołgami z Malezją, jeden z nielicznych udanych deali tego typu po 1989 to też wynik wcześniejszych inwestycji.
    Inne rapiery to w PRLu produkowaliśmy samolot szkolno-ternningowy “Iskra” nawet udanie go eksportując, dziś jedynie stoimy w kolejce na zakup.
    .
    p.s uwagi losowe – cóż nikt nie jest doskonały ;)

  56. janekr
    February 20th, 2011 at 21:04 | #56

    “A historię dobrobytu mamy w ogóle piękną, nawet zabory nie były regresem (Rosjanie przyjeżdżali do Warszawy się najeść, napić i zabawić). Mamy dość krótki okres odpadnięcia od europejskiego poziomu w latach 1939-1989, ale nadrabiamy.”

    No, z całym szacunkiem, ale jednak okres międzywojenny i II RP to bieda aż piszczy. Zgoda – z całkiem realną perspektywą powolnego wygrzebania się.
    Jednak taka Czechosłowacja dawała radę lepiej. Nie mówiąc już o tym (cytuję za Słonimskim, który mógł koloryzować), że urzędnik w polskim MSZ dostawał pensję w wysokości londyńskiego zasiłku dla bezrobotnych.

  57. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 21:10 | #57

    W ogóle to jest bicie piany, bo nie da się sprawdzić, w jakiej kondycji byłaby np. Golicja z Głodomerią, gdyby nie rozbiory.

  58. February 20th, 2011 at 21:13 | #58

    janekr :

    No, z całym szacunkiem, ale jednak okres międzywojenny i II RP to bieda aż piszczy

    Z tego co pamiętam, PKB na poziomie ówczesnej Hiszpanii. Czyli żadna rewela, ale też nie tragedia.

    janekr :

    Nie mówiąc już o tym (cytuję za Słonimskim, który mógł koloryzować), że urzędnik w polskim MSZ dostawał pensję w wysokości londyńskiego zasiłku dla bezrobotnych.

    No litości, wierzyć felietonistom…

    Gammon No.82 :

    jest różnica między utrzymywaniem stanu wyjątkowego na całym obszarze państwa, a utrzymywaniem go przez “metropolię” w “kolonii”.

    Metafora kolonia/metropolia fatalnie opisuje zabory, każdy z innego powodu.

    Gammon No.82 :

    Ach, napisałem coś o “równym losowaniu”?

    Metafora “na kogo wypadnie, na tego bęc” sugeruje losowość. Ja bym użył metafory, bo ja wiem, “kolejności dziobania”.

    Gammon No.82 :

    Przede wszystkim jednak nie bardzo pojmuję, na czym właściwie polegał profit z czołgów (bo chyba nie czołgi miałeś na myśli pisząc o “wywalczeniu takich inwestycji, żeby służyły mieszkańcom a nie hegemonowi”)

    Nie mówię o proficie, mówię o pozycji w kolejności dziobania. Chodziło przecież o to, czy PRL w Układzie Warszawskim był jak Kongo Leopolda dla Leopolda, czy może jednak raczej jak Kanada w Brytyjskiej Wspólnocie Narodów. Czy Kanada to kolonia? A ile ma lat pełnej niepodległości?

  59. February 20th, 2011 at 21:14 | #59

    Gammon No.82 :

    W ogóle to jest bicie piany, bo nie da się sprawdzić, w jakiej kondycji byłaby np. Golicja z Głodomerią, gdyby nie rozbiory.

    Natomiast da się analizując takie rzeczy wykazać bezsensowność metafory kolonialnej.

  60. jarek_w3
    February 20th, 2011 at 21:21 | #60

    wo :

    Z tego co pamiętam, PKB na poziomie ówczesnej Hiszpanii. Czyli żadna rewela, ale też nie tragedia.

    Średni PKB. Pamiętaj, że jego większość była tworzona na Śląsku, Wielkopolsce, Gdyni i Warszawie. W reszcie kraju dzielono zapałki na czworo, a na Huculszczyźnie Hucułki puszczały się za bułkę (z pamiętknika jakiegoś przedwojennego harcerza. Niestety, nazwiska nie pamiętam).

  61. janekr
    February 20th, 2011 at 21:21 | #61

    wo :

    Z tego co pamiętam, PKB na poziomie ówczesnej Hiszpanii. Czyli żadna rewela, ale też nie tragedia.

    A to nie z bidy wojnę mieli? Taką domową, z Orwellem, Brygadami i w ogóle.

    wo :

    No litości, wierzyć felietonistom…

    Nooo… PRZEDWOJENNYM, solidnym znaczy chyba?

    Bo powojenni – mam hejta na Twoją szanowną koleżankę Katarzynę Kolendę-Zaleską za nieprawdopodobne brednie http://wyborcza.pl/1,75968,9112525,Stoklosopodobni_na_start.html

    Na życzenie mogę wyjaśnić, dlaczego, chociaż lepiej nie, bo rapiery.

  62. February 20th, 2011 at 21:24 | #62

    Tymczasem Wirtualna Polska straszy toksycznymi diodami LED:

    http://tech.wp.pl/kat,1009779,title,Diody-LED-sa-niebezpieczne-dla-zdrowia,wid,13130114,wiadomosc.html

    Po lekturze oryginalnego dokumentu sprawa jest bardziej jasna, i na pewno nie jest to coś w stylu “OMG! LEDY NAS WYTRUJĄ!”

    http://pubs.acs.org/doi/pdfplus/10.1021/es101052q

  63. February 20th, 2011 at 21:28 | #63

    wo :

    własny model czołgu

    Chyba w kinie (nie, nawet w kinie też nie). Dostaliśmy licencję na T-34, potem na T-55 i T-72. PT-91 to modernizacja T-72, owszem, już nasza. Ale podstawą jest stara konstrukcja radziecka.
    fronesis :

    Aż po “urban legend” o marzeniach Gierka o bombie atomowej. ;)

    Tu akurat było coś na rzeczy, prof. Sylwester Kaliski kombinował w każdym razie z zapalnikiem laserowym. Trop okazał się błędny, program upadł, ale coś faktycznie w tym kierunku robiono.
    EDIT: przez 5 lat Łabędy robiły też T-54.
    Tak, wiem, #rapiery.

  64. February 20th, 2011 at 21:30 | #64

    janekr :

    A to nie z bidy wojnę mieli?

    Nie spotkałem się z taką interpretacją.

    janekr :

    Nooo… PRZEDWOJENNYM, solidnym znaczy chyba

    Skąd tak szalona hipoteza?

    janekr :

    Bo powojenni – mam hejta na Twoją szanowną koleżankę Katarzynę Kolendę-Zaleską za nieprawdopodobne brednie

    Też się z nią przeważnie nie zgadzam, choć to akurat w miarę sensowny tekst. Idea JOW może brzmieć atrakcyjnie na pierwszy rzut ucha, ale nie wytrzymuje dokładnej analizy. Amerykanom i Anglikom nie mamy czego zazdrościć jeśli chodzi o palantów w parlamencie.

  65. February 20th, 2011 at 21:31 | #65

    vauban :

    Ale podstawą jest stara konstrukcja radziecka.

    A kojarzysz w historii rapierów taki czołg, przy projektowaniu którego nie wykorzystano absolutnie żadnych, ale to żadnych wcześniejszych konstrukcji? Przecież nawet T-34, choć nowatorski, wykorzystywał doświadczenia ze specjalistycznymi szybkimi czołgami serii BT.

  66. fronesis
    February 20th, 2011 at 21:33 | #66

    vauban :

    Tu akurat było coś na rzeczy

    Czytałem jakieś teksty na ten temat ale wole być ostrożny gdy nie znam pola.
    Swoją droga, jest coś na rzeczy to świadczy jednak o poważnej próbie uniezależnienia się.
    A już tak przy okazji kiedyś bomba atomowa dziś orliki.

  67. janekr
    February 20th, 2011 at 21:45 | #67

    wo :

    Idea JOW może brzmieć atrakcyjnie na pierwszy rzut ucha, ale nie wytrzymuje dokładnej analizy.

    Też się nabrałeś. Debilizm tego tekstu nie leży na poziomie, czy JOW jest dobry, czy jest zły, czy ma bardzo wielkie kły.
    Problem w tym, że dotychczasowa ordynacja do Senatu (w przeciwieństwie do Sejmu) była ordynacją większościową, której zmiana na JOW jest ledwo kosmetyczna. A już osobliwie w wypadku wyborów uzupełniających procedura byłaby identyczna w starej i nowej ordynacji.

    To trochę tak, jakby w Sejmie używali windowsów, a w Senacie Ubuntu. Po czym wyciągać wnioski o idei wolnego oprogramowania po zmianie Ubuntu na, ja wiem, GNOME.

    fronesis :

    A już tak przy okazji kiedyś bomba atomowa dziś orliki.

    Jak nie lubię sportu, niech już te moje podatki idą na Orliki…

  68. February 20th, 2011 at 21:48 | #68

    janekr :

    Problem w tym, że dotychczasowa ordynacja do Senatu (w przeciwieństwie do Sejmu) była ordynacją większościową, której zmiana na JOW jest ledwo kosmetyczna.

    Ale istnienie senatora Stokłosy jest problemem od samego początku istnienia Senatu 3RP, a zmiana na JOW kosmetycznie raczej ten Senat dostokłosizuje. Zdaje się, że Ty się z kolei za bardzo zafiksowałeś tylko na tym jednym aspekcie, jednych uzupełniających.

    janekr :

    Jak nie lubię sportu, niech już te moje podatki idą na Orliki…

    Ja też nie lubię sportu, ale sam widzę, że w małej miejscowości Orliki to Dobra Rzecz (TM).

  69. February 20th, 2011 at 21:53 | #69

    wo :

    Tobie się wydaje, że to przyznawano w równym losowaniu? Ja bym zaryzykował hipotezę, że jednak była to kwestia tego, kto miał większą siłę przebicia.

    Nienie, to była walka o te licencje! Polska się starała od 14 września 1948 roku o licencję na przestarzałego T-34/85, którą ostatecznie otrzymaliśmy 10 grudnia 1951, a licencję na silnik dopiero 25 stycznia 1955, co ciekawe, mieliśmy już wtedy licencję na budowę czołgów T-54 (od jesieni 1954) razem z silnikiem.
    Dokumentacja techniczna dla T-34 to były dwa wagony dokumentów (10892 arkusze rysunków), po czym potrzeba było czterech lat by uruchomić produkcję w Bumarze – Łabędy. Polska była całkowicie nieprzygotowana na produkcję czołgów, jakichkolwiek. Chodziło bardziej o:
    1. Uniezależnienie się od dostaw radzieckich (części, gotowe czołgi);
    2. Rozkręcenie własnego ciężkiego przemysłu zbrojeniowego;
    3. Prestiż (w tym samym czasie o te same licencje biła się Czechosłowacja. Kupili je i produkowali równolegle).
    #rapiery

  70. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 21:55 | #70

    wo :

    Metafora kolonia/metropolia fatalnie opisuje zabory

    Nie wiem, czy fatalnie. Wiem, że niedoskonale, więc użyłem cudzysłowu.
    Ale czy stosunki Anglia-Irlandia, Kastylia-Katalonia itp. rzeczywiście są aż tak odległe od kolonialnych? Czemu więc np. stosunki Austria-Galicja już nie?

    Metafora “na kogo wypadnie, na tego bęc” sugeruje losowość. Ja bym użył metafory, bo ja wiem, “kolejności dziobania”.

    O.k., zgadza się.

    Natomiast da się analizując takie rzeczy wykazać bezsensowność metafory kolonialnej.

    Nie jestem przekonany. Zwłaszcza, że i sprowadzanie sprawy do tego, że “historię dobrobytu mamy w ogóle piękną, nawet zabory nie były regresem (Rosjanie przyjeżdżali do Warszawy się najeść, napić i zabawić)” ma się nijak do kolonializmu. Z perspektywy hinduskiego książęcia, czy choćby właściciela ziemskiego, czasy królowej Wiktorii to też czasy dobrobytu.

    czołg, przy projektowaniu którego nie wykorzystano absolutnie żadnych, ale to żadnych wcześniejszych konstrukcji?

    Ale wszystkie wymienione czołgi poza PT-91 były zwyczajnie licencyjne, a ten ostatni opracowano po zgonie PRL.

  71. February 20th, 2011 at 21:57 | #71

    wo :

    A kojarzysz w historii rapierów taki czołg, przy projektowaniu którego nie wykorzystano absolutnie żadnych, ale to żadnych wcześniejszych konstrukcji?

    Źle postawione pytanie, oczywiście że kojarzę;)
    http://en.wikipedia.org/wiki/Mark_I_tank
    fronesis :

    kiedyś bomba atomowa dziś orliki.

    Zauważ, że w tej próbie brak było najważniejszego, czyli materiału rozszczepialnego (och, coś byśmy w tych Kowarach na jedną wyskrobali może).

  72. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 22:00 | #72

    vauban :

    #rapiery

    Jeszcze jakie.
    http://mainbattletanks.czweb.org/Tanky/subsys/tkn2a46.htm

    EDIT:
    vauban :

    Źle postawione pytanie, oczywiście że kojarzę;)

    Podczas projektowania wykorzystano m.in. wynalazek Dajmlerbęca :-P

  73. February 20th, 2011 at 22:00 | #73

    Gammon No.82 :

    Ale wszystkie wymienione czołgi poza PT-91 były zwyczajnie licencyjne, a ten ostatni opracowano po zgonie PRL.

    Trochę mi przypomina to historię http://pl.wikipedia.org/wiki/Fiat_126, wersja Face Lifting.

  74. February 20th, 2011 at 22:07 | #74

    vauban :

    Chodziło bardziej o:
    1. Uniezależnienie się od dostaw radzieckich (części, gotowe czołgi);
    2. Rozkręcenie własnego ciężkiego przemysłu zbrojeniowego;
    3. Prestiż (w tym samym czasie o te same licencje biła się Czechosłowacja. Kupili je i produkowali równolegle).

    Co tak bardzo przeczy mojemu argumentowi, że po prostu sam zaraz uwierzę w ten kolonializm.

    Gammon No.82 :

    Ale czy stosunki Anglia-Irlandia, Kastylia-Katalonia itp. rzeczywiście są aż tak odległe od kolonialnych?

    Owszem. Metafora kolonializmu zakłada gospodarkę rabunkową plus całkowicie przedmiotowe traktowanie mieszkańców. To pasuje do kolinii klasycznych oraz do neokolonializmu (czyli: ogłaszajcie sobie niepodległość w tym swoim Zangaro, ale my utrzymywać będziemy dyktatora gwarantujacego ochronę naszych interesów ekonomicznych). To jest też trafna metafora oddająca traktowanie terytoriów okupowanych przez Izrael.

    Ale zupełnie się nie nadaje na opis relacji Kastylia-Katalonia oraz do żadnego z naszych zaborów, najwyżej bardzo naciągając do niektórych aspektów sytuacji w Irlandii.

    Gammon No.82 :

    Ale wszystkie wymienione czołgi poza PT-91 były zwyczajnie licencyjne,

    Toteż nie chodzi o polską myśl techniczną wynajdującą internet w PRL i komputer K-202, tylko po prostu o

    1. Uniezależnienie się od dostaw radzieckich (części, gotowe czołgi);
    2. Rozkręcenie własnego ciężkiego przemysłu zbrojeniowego;
    3. Prestiż

    Kolonii by na to metropolia nie pozwoliła.

  75. February 20th, 2011 at 22:09 | #75

    vauban :

    Źle postawione pytanie, oczywiście że kojarzę;)

    Nie, właśnie dobrze postawione pytanie. Rozwój techniki rzadko wygląda tak, że coś się wynajduje absolutnie od zera.

  76. Yaca
    February 20th, 2011 at 22:26 | #76

    wo :

    Nie, właśnie dobrze postawione pytanie. Rozwój techniki rzadko wygląda tak, że coś się wynajduje absolutnie od zera.

    Koło? Bo ogień to bozia z nieba…

  77. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 22:27 | #77

    wo :

    Toteż nie chodzi o polską myśl techniczną wynajdującą internet w PRL i komputer K-202, tylko po prostu o
    1. Uniezależnienie się od dostaw radzieckich (części, gotowe czołgi);
    2. Rozkręcenie własnego ciężkiego przemysłu zbrojeniowego;
    3. Prestiż

    Teraz rozumiem. Ale w takim razie chyba zapędziłeś się, pisząc “własny model czołgu”.

  78. February 20th, 2011 at 22:30 | #78

    wo :

    Co tak bardzo przeczy mojemu argumentowi, że po prostu sam zaraz uwierzę w ten kolonializm.

    Kaman, określ dokładniej, bo ja bazuję na historii polskiego T-34 i powtarzam po prostu za źródłami ( R.Michulec, M.Zientarzewski: T-34 Mityczna Broń, tom II, wyd. Armageddon, ISBN 83-911393-9-5), gdzie na stronie 368 napisane jest:

    “Według zestawienia z lutego 1950 roku, produkcja części zamiennych miała ruszyć dopiero w 1952 roku. Przewidywano, że na zapoznanie się z dokumentacją będzie potrzebne 10 miesięcy, na przygotowanie produkcji 18 miesięcy, a na zrealizowanie próbnej serii – 4 miesiące. Jednocześnie przewidywano, że okres rozpoczęcia produkcji T-34 da się ustalić na 1952-1954, przy czym raz jeszcze twierdzono, że wyznaczony do produkcji zakład (dzisiejsze Bumar – Łabędy) był w zasadzie przygotowany do produkcji” (w oryg. słowa “w zasadzie” są dodatkowo podkreślone).
    Czyli nie kolonializm, tylko uzależnienie się od modelu uzbrojenia i doktryny. Oraz, początkowo chciano głównie części zamiennych do istniejącego inwentarza, w znacznym procencie pościąganego z pobojowisk i wyremontowanego.
    #rapiery

  79. February 20th, 2011 at 22:37 | #79

    Gammon No.82 :

    Teraz rozumiem. Ale w takim razie chyba zapędziłeś się, pisząc “własny model czołgu”.

    “Własny model” w sensie “w razie czego możemy się wypiąć na licencjodawcę i produkować dalej”.

    vauban :

    Kaman, określ dokładniej

    No więc wypowiadając się ultraprecyzyjnie i bardzo dokładnie, metropolia nie pozwoliłaby na coś takiego kolonii.

  80. February 20th, 2011 at 22:50 | #80

    @ wo:
    No więc, sądząc po historii z T-34 i nie tylko, metropolia nie bardzo ufała “kolonii”. True system kolonialny w ogóle by na coś takiego nie przystał (dawać kolonistom broń do ręki, nawet przestarzałą?! Ależ.) Ergo, nie byliśmy jako PRL kolonią sensu stricte, zatem nie ma o czym gadać.
    wo :

    “Własny model” w sensie “w razie czego możemy się wypiąć na licencjodawcę i produkować dalej”.

    No, owszem, na tym etapie to mamy pewną całość którą można produkować i sprzedawać jako swoje, ale to nie jest polska konstrukcja w 100%. Nasze są dodatki i unowocześnienia, zrąb konstrukcji pozostaje taki sam. To Wartburg z silnikiem Volkswagena, lakierem Hondy i zegarami z Opla, tak najprościej mówiąc.
    EDIT OK, plus ERAWA.

  81. Gammon No.82
    February 20th, 2011 at 22:56 | #81

    vauban :

    dawać kolonistom broń do ręki, nawet przestarzałą?! Ależ.

    Chyba “koloniści” to złe słowo, ale tak, czy inaczej…
    http://en.wikipedia.org/wiki/Askari
    http://en.wikipedia.org/wiki/Sepoy

    EDIT: tzn. obrabiarek im nie dawali. Ale to samo dotyczyło przemysłu cywilnego.

  82. February 20th, 2011 at 23:08 | #82

    vauban :

    No więc, sądząc po historii z T-34 i nie tylko, metropolia nie bardzo ufała “kolonii”.

    A znasz jakiegokolwiek eksportera broni, który od razu entuzjastycznie da technologię na wszystko? Przecież nawet taki best buddy Wuja Sama jak Izrael, musi czasami kombinować jak koń pod górkę, bo im nie dadzą najnowszej wersji, bo im nie dadzą akurat tego co potrzebują, itd.

  83. maxriter
    February 20th, 2011 at 23:13 | #83

    @vauban
    Sensu stricto, jeśli już, a nie “sensu stricte”, bo to niewłaściwa odmiana.

  84. February 20th, 2011 at 23:29 | #84

    maxriter :

    @vauban
    Sensu stricto, jeśli już, a nie “sensu stricte”, bo to niewłaściwa odmiana.

    Oj tam oj tam, litrówka, zdarza się.
    wo :

    best buddy Wuja Sama

    O rety, a zanim nam coś dadzą! Stare F-16 jak z łaski, i jeszcze po naleganiach (a Patriotów nie dali. Za żadne pieniądze, których i tak nie mamy).
    Znaczy, i tak nie ma symetrii, bo ZSRR nie rozliczał się w pieniądzach tylko w rublach, to raz. Za pieniądze, to mogliśmy sobie ostatnio kupić Rosomaka (ale wieżę już osobno), który to Rosomak jest Rosomakiem ładnym i zgrabnym, ale opancerzonym przeciwko odłamkom oraz ciut za wysokim (czepiam się). Niemniej, nasz własny przemysł zbrojeniowy dopiero obecnie stać na własną konstrukcję czołgu lekkiego Anders, która no, powiedzmy, jest taka sobie i ja bym jej nie zamawiał gdybym był MON-em. Może chassis jako podwozie działa samobieżnego, kto wie, może to się kalkulowałoby ekonomicznie, ale nigdy jako czołg. Albo kombinować dalej, albo kupić Merkavy z izraelskiego demobilu, coś w tym rodzaju.

  85. aegis maelstrom
    February 20th, 2011 at 23:35 | #85

    wo :

    Poza tym pisałem o kwestiach językowych – a wypieranie np. polszczyzny przez transliterację angielską/francuską, która ma być rzekomo lepsza “bo tak”, trąciło mi właśnie kolonizowaniem tych biednych, prowincjonalnych, niższych kulturowo Polaków.

    W tej konkretnie sprawie akurat zgadzam się z Fronesisem. Jeśli ujednolicanie tranliteracji ma być przejawem kolonizacji, no to cały świat jest kolonizowany. Przez jaszczury chyba. Oh wait.

    A powszechność tego trendu ma dowodzić braku kulturowej “kolonizacji” czy wręcz przeciwnie?

    Ujednolicanie to sprytne słowo. Niby pozytywne, tylko zazwyczaj tak bywa, że jedni się ujednolicają do drugich.
    Tutaj nie mówimy o ujednolicaniu do jaszczurzego, tylko do np. angielskiego. Pytanie: dlaczego ten język jest kulturowo lepszy i czy na pewno jest to wygodne dla użytkowników języka polskiego.

    A historię dobrobytu mamy w ogóle piękną, nawet zabory nie były regresem (Rosjanie przyjeżdżali do Warszawy się najeść, napić i zabawić).

    Ba. Anglicy do Nairobi i Bombaju też jeździli, a przy okazji postawili linie kolejowe, kawał New Delhi, Filadelfię, Sydney (no dobra, Aborygeni i Indianie ogólnie wyszli słabiej od np. robotników Łodzi i Białegostoku, ale już tacy Japończycy na wymuszonym przez Amerykanów otwarciu w ogóle wyszli świetnie).

    Z perspektywy Ougadougou cały czas byliśmy i jesteśmy rajem

    Nigdy nie pisałem nic innego. Ale z punktu widzenia prezesa General Electric to jesteśmy kolejnym miejscem do robienia interesów: zdobytym, zabezpieczonym, w razie potrzeby łatwo zbywalnym.

    przyjmując takie kryterium odkryjesz, że kawał planety jest kolonią.

    Nie klasyczną kolonią per se – to już nie te czasy. Natomiast większość planety przejawia cechy kolonii, prowincji (co nie jest specjalnie odkrywcze) – i jak sam chyba o sobie pisałeś, akurat sytuacja Afryki nie jest dla mnie fenomenem #1.

    aegis maelstrom :Natomiast nie sposób nie zauważyć, kto i gdzie dyktuje warunki, a kto i gdzie się dostosowuje.No właśnie kto i gdzie? Wydaje mi się, że jedziesz stereotypami, zamiast naprawdę obserwować i zauważać.

    Możesz pokazać mi taki stereotyp, którym mogę jechać?

    Pomogę na przykładzie Polski: skrajnie prawicowa narracja o Polsce jako klasycznej kolonii w sensie politycznym czy państwa wasalnego to IMHO oszołomeria. Nie mamy gubernatora czy pilnującej nas kanonierki, najwyżej sami pchamy się w buty państwa klienckiego wobec USA (np. przez pełne wsparcie dla misji w Iraku i Afganistanie oraz inwestycji w Polsce w zamian za obietnicę obrony zbrojnej i możność proszenia o zniesienie wiz turystycznych).

    Natomiast z punktu widzenia korporacji Polska jest krajem całkiem nieźle skolonizowanym i chętnym do współpracy. Filie działają, biznes się kręci i przynosi zyski, rządy dbają o zwrot z inwestycji (np. kosztem klientów Tepsy), a kiedy taki prezes Fiata ma problem z robotnikami na własnym, wrażliwym politycznie podwórku, to ogranicza produkcję w Polsce i nie ma nawet wielkiego krzyku. Brak zamkniętych rynków jak w Chinach, Japonii czy nawet Francji, rządy grzecznie obsługują zadłużenie, a przez wiele lat elity się cieszyły, że Polska jest krajem taniej siły roboczej. Ważne rynki finansowe to też Londyn i Nowy Jork a nie Warszawa.
    Podobnie w kwestiach kulturowych: to Polacy uczą się angielskiego, a nie anglojęzyczni polskiego, to w Polsce ogląda się amerykańskie filmy i słucha amerykańskiej muzyki, nie odwrotnie.

    Oczywiście, Polska to nie republika bananowa. Istnieje prawo pracy i wolność polityczna, lokalny język, prawo i konkurencja. General Electric to nie Kompania Wschodnioindyjska; zwyczajnie mamy swoje miejsce w szeregu, w przyszłości możemy awansować.

    Tylko że na razie o przyszłości kapitalizmu to sobie może porozmawiać Obama z Merkel, a nie z Komorowskim, to my sprawdzamy co się dzieje na NYSE, z PLN w Londynie i z Frankiem, oraz wczytujemy się w artykuły w The Economist i Financial Times (podczas gdy Amerykanie mogą mieć głęboko co o ich reformach i długu sądzi Rzeczpospolita).

    Aby być niżej od bogatych krajów zachodu i odczuwać tego skutki nie trzeba być od razu kolonią; wystarczy być np. krajem satelickim.

    Kiedy się wyśpię i zrobię porządne badania będę mógł napisać coś mądrzejszego. I tak odżeglowaliśmy od tematu kolonializmu i Kydryńskiego, soraski.

  86. February 21st, 2011 at 07:51 | #86

    aegis maelstrom :

    A powszechność tego trendu ma dowodzić braku kulturowej “kolonizacji” czy wręcz przeciwnie?

    Ma dowodzić tego, że takie zastosowanie pojęcia “kolonizacja” prowadzi do wniosku, że cała planeta jest kolonizowana. Ale przez kogo?

    aegis maelstrom :

    Tutaj nie mówimy o ujednolicaniu do jaszczurzego, tylko do np. angielskiego.

    Więc wszyscy jesteśmy kolonią Anglii?

    aegis maelstrom :

    tacy Japończycy na wymuszonym przez Amerykanów otwarciu w ogóle wyszli świetnie

    Dlatego metafora kolonialna nie pasuje mi do okupacji Japonii przez USA.

    aegis maelstrom :

    Ale z punktu widzenia prezesa General Electric to jesteśmy kolejnym miejscem do robienia interesów: zdobytym, zabezpieczonym, w razie potrzeby łatwo zbywalnym.

    Z punktu widzenia prezesa General Electric tak samo wygląda terytorium USA.

    aegis maelstrom :

    Natomiast z punktu widzenia korporacji Polska jest krajem całkiem nieźle skolonizowanym i chętnym do współpracy.

    Ditto USA. Czyją kolonią są Stany Zjednoczone? Jaszczurów?

    aegis maelstrom :

    Podobnie w kwestiach kulturowych: to Polacy uczą się angielskiego, a nie anglojęzyczni polskiego, to w Polsce ogląda się amerykańskie filmy i słucha amerykańskiej muzyki, nie odwrotnie.

    Czyją kolonią jest Szwecja?

    aegis maelstrom :

    Aby być niżej od bogatych krajów zachodu i odczuwać tego skutki nie trzeba być od razu kolonią; wystarczy być np. krajem satelickim.

    Dlatego właśnie całą tą kolonialną metaforę zostawiłbym Ziemkiewiczom, bo ona się broni tylko przy riserczu ziemkiewiczowskim.

  87. janekr
    February 21st, 2011 at 08:32 | #87

    wo :

    Ale istnienie senatora Stokłosy jest problemem od samego początku istnienia Senatu 3RP, a zmiana na JOW kosmetycznie raczej ten Senat dostokłosizuje.

    Raczej nie. Nie widzę żadnego mechanizmu, który zmieniłby – nawet kosmetycznie – relatywne szanse metaforycznego Stokłosy względem metaforycznego Cimoszewicza. Ty widzisz jakiś?
    A tu K.K-Z najpierw pisze o “eksperymencie” w kontekście zmiany, która nic nie zmieniła, a potem drze szaty. Przy czym z kontekstu wynika, że chyba wyobrażała sobie iż dotychczasowa ordynacja do Senatu była większościowa. I dlatego ją hejterzę – publicysta Poważnej Gazety powinien wiedzieć, skoro już o tym pisze.

  88. janekr
    February 21st, 2011 at 08:34 | #88

    wo :

    Metafora kolonializmu zakłada gospodarkę rabunkową plus całkowicie przedmiotowe traktowanie mieszkańców. To pasuje do kolinii klasycznych

    I to też nie wszystkich…

  89. Lurkerka_Borgia
    February 21st, 2011 at 10:12 | #89

    @angielska transkrypcja nazwisk pisanych cyrylicą

    O ile mi wiadomo, nadal obowiązują zasady za słownika jęz. polskiego
    http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629601 – chyba nikt ich oficjalnie nie anulowal?
    (faktem jest, że np. ministerstwa posługują się wersją angielską jako międzynarodową, co bywa irytujące).

    @kydryńskigate

    Najnowszy Newsweek cytuje fragment o “zwierzątkach” w artykule o egzotycznej prostytucji, ale nie komentuje (może uznali, że sam kontekst wystarczy).

  90. Gammon No.82
    February 21st, 2011 at 10:25 | #90

    Lurkerka_Borgia :

    @kydryńskigate

    Słuchajcie, a gdyby kupić jakieś małe, czarne zwierzątko (no na przykład takie albo takie) i wysłać Kydryńskiemu w prezencie od ttdkn-u?

  91. February 21st, 2011 at 10:29 | #91

    @ Gammon No.82:
    Postuluję zamiast pastowanego kabanosa pastowanego chomika. I rolkę srebrnej taśmy. I walentynkę.

  92. Gammon No.82
    February 21st, 2011 at 10:39 | #92
  93. February 21st, 2011 at 10:42 | #93

    @ Gammon No.82:
    ^^J

  94. bantus
  95. Ija Ijewna
    February 21st, 2011 at 12:05 | #95

    @ Gammon No.82:
    Nie żal ci zwierzątka? Najpierw posmaruje miodem, żeby mu pachniało, a później w hotelu będzie godzinami pieścić. Nawet bez rasistowskiej metafory jest fuj i ble.

  96. ewa.mewa
    February 21st, 2011 at 13:23 | #96

    Gammon No.82 :

    Zadra w cudzej dupie rzadko bywa bardzo bolesna.

    Rozwin.

  97. Gammon No.82
    February 21st, 2011 at 13:43 | #97

    Ija Ijewna :

    Nie żal ci zwierzątka? Najpierw posmaruje miodem, żeby mu pachniało, a później w hotelu będzie godzinami pieścić. Nawet bez rasistowskiej metafory jest fuj i ble.

    Zombiehamster pieszczony w miodzie, w hotelu.
    Masz rację, przegiąłłem.

    ewa.mewa :

    Rozwin.

    Przecież nie ma w tym żadnego drugiego dna. Jak zadra jest w cudzej dupie, to ty nie czujesz, że boli. Nawet najbardziej przerośnięta empatia to nie to samo, co własna, prywatna zadra, koląca we własny, prywatny nerw.

    W związku można zrozumieć, że braki w zakresie wolności słowa na wyspach Bergamutach mogą ci tak bardzo nie doskwierać.

  98. ewa.mewa
    February 21st, 2011 at 14:04 | #98

    Kiedy ja na tych wyspach mieszkam i zadre aplikuja mi taka sama, o ile nie wieksza.
    Czerwiec spedze w Polsce i bede czerpac wolnosc slowa garsciami.

  99. Gammon No.82
    February 21st, 2011 at 14:09 | #99

    ewa.mewa :

    Kiedy ja na tych wyspach mieszkam i zadre aplikuja mi taka sama, o ile nie wieksza.

    Aha. Teraz rozumiem.

  100. February 21st, 2011 at 16:01 | #100

    fronesis :

    Wścieka mnie jak w polskiej prasie np. GW rosyjskie nazwiska transliteruje się via angielski.

    No ja też to irracjonalnie hejterzę, ale to przecież jest (przynajmniej wobec nazwisk współczesnych i przyszłych) nieuniknione.

Comment pages
1 2 3 4 5 23 3563
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)