[tu wstaw tytuł utworu muzycznego zawierający słowo “hell”] (notka techniczna)
Jak zapewne zauważyliście, blog przechodził ostatnio przez niewielkie turbulencje. Pojawiały się błędy 503 à la Salon24. Na kilka dni wyłączyłem możliwość komentowania, co odbiło się echem na Blipie („OMG, #rozłamwttdkn jest prawdą!”, „OMFG, CENZURA NA BDB!!1”). Dziś, kiedy błędy zniknęły, a komcie wróciły, mogę potwierdzić to, co traceroute mówi już od ponad tygodnia: Blog de Bart zmienił dostarczyciela hostingu.
Pożegnałem się z nazwą.pl. Nazwa.pl to fajny provider, mają dużo ładnych ruchomych wykresików pokazujących spektakularne przekraczanie najróżniejszych parametrów i limitów przez, powiedzmy, popularnego blogaska z dużym ruchem. OK, jestem trochę niesprawiedliwy, nazwa.pl bardzo się poprawiła, poluzowali limity, w przypadku ich przekroczenia wprowadzili dłuższy czas na rozwiązanie problemu przez użytkownika i ogólnie zrobili się nieco milsi. Nie zmienia to jednak faktu, że nazwa.pl nie jest idealnym hostingiem dla bloga z ponad pięćdziesięcioma tysiącami komentarzy, z grupą użytkowników kompulsywnie klikających Refresh, z adminem kompulsywnie klikającym Refresh i atencyjnie sprawdzającym referrale co dwadzieścia sekund, bo może ktoś wszedł z wątka na Wegedzieciaku z 2009 roku i trzeba sprawdzić, czy ktoś w owym wątku czegoś nowego nie napisał, i z tym samym adminem, który nie umie skonfigurować cache tak dobrze, żeby odciążyć biedne serwery nazwy.pl, a jak już skonfiguruje, to się okazuje, że nowa dynamiczna blogrolka rozwala któryś z tych wielu efektownie ilustrowanych limitów nazwy.pl. I jak już odkryje problem i mu zaradzi, to przychodzi przedstawiciel pewnej tajemniczej quasi-masońskiej grupy i składa propozycję taniego hostingu na serwerze, którego nazwę admin słyszał wielokrotnie od dawna w Usenecie i zawsze mu się kojarzyła z głupimi śmiesznymi obrazkami Ludźmi Którzy Potrafili Zakładać Nowe Grupy w Hierarchii pl.* i ogólnie Rozumieli Internet Od Zaplecza. No, pomyślał admin Blog de Bart, tu będę miał debeściarski tech support.
I faktycznie, przenosiny blogaska przebiegły niezwykle sprawnie, zwłaszcza w porównaniu z tzw. Spoconym Weekendem, kiedy przenosiłem bloga i bazę sam, bez wsparcia, z jednego serwera w nazwie.pl na drugi (OMFG gdzie moje notki, gdzie moje wszystkie piękne notki, o, tu są, OMFG gdzie moje polskie literki, gdzie moje wszystkie piękne polskie literki, co to za krzaczki w moich pięknych notkach). Dostawałem nawet na bieżąco informacje z pola walki. Jedną zapamiętałem szczególnie: „legenda polskiego internetu (nie ja) właśnie ci to naprawiła”.
Wszystko było już podpięte i ładnie działało w testach. Więc przełożyliśmy wajchę z nazwy.pl na nowy serwer.
I nastąpiła taka rozmowa między doświadczonym masonem a mną:
– Trochę tego ruchu masz, włącz supercache pliz.
– Już czekaj, tylko tutaj…
– WŁĄCZ SUPERCACHE JUŻ
Na szczęście mój nowy provider nie udostępnia takich fikuśnych wykresików jak nazwa.pl i nie mogłem podziwiać, jak animowane flashowe słupeczki przebijały czerwoną linię z napisem LIMIT i wylatywały hen, daleko pod niebo. Natychmiast zobaczyłem was, drodzy czytelnicy, jak siedzicie przed monitorami i klikacie Refresh, Refresh, Refresh, i robicie mi server load 67, cokolwiek to znaczy, ale podobno powyżej 10 jest kiepsko, a powyżej 30 bardzo źle. Potem się niby uspokoiło, a potem przyszedł ruski robot Yandex i próbował przeczytać całego blogaska naraz, i znowu wszystko padło, ale zostało wyregulowane i teraz powinno wszystko działać świetnie, że hej. Dlatego oficjalnie obwieszczam, słuchajcie teraz zwłaszcza wy święci młodziankowie z Forum Frondy czy gdzie tam się teraz gnieździcie z tą waszą konserwatywną kontrrewolucją, słuchajcie i się burzcie, że Blog de Bart jest obecnie
Barts :
No to co wybrać, miotacz ognia jako parzący najmniej?
dobra dobra, kiksy Krytyki versus konsultacje prezydencji Polski w UE z Episkopatem, komisja Gowina, lubię popatrzyć na lesbijki posła Węgrzyna, Konstanty Miodowicz w parlemanentarnym zespole na rzecz nauki społecznej kościoła, Radziszewska i “pan Śmiszek jako osoba homoseksualna”, wisząca w zawieszeniu sprawa komercjalizacji adopcji i rozwiązania części DD, minister Kopacz mówiąca o jednym podpisie na ministerialnym dokumencie nakazującym NFZom refundację in vitro (niestety nikt nie kazał go jej podpisać)- jeśli idzie o mnie to ja się już wyleczyłam ze złudzeń i nie potrzebuję dokładki.
Mnie z kolei parzy świadomośc, że doszłam do punktu, w którym mam sympatyczny, empatyczny i profesjonalny rząd, a modlę się do ateistycznych bóstw, aby nic nie robił w moich sprawach, bo wiadomo z góry, że je spierdoli. Co zresztą i tak niczego nie zmienia, gdyż rząd nawet nie jest zainteresowany robieniem czegokolwiek w sprawach tak zwanych kontrowersyjnych społecznie.
Dochodzimy więc do tego, że wszyscy się cieszymy, że nie jest gorzej. Postanowiłam więc dla odmiany pójść ścieżką niespotykanej awangardy i ogłosić, że tym razem tkwienie po kostki w gównie mi nie wystarcza- ja chcę wreszcie z tego gówna wyjść.
bart :
no, zaskoczeniem chyba nie jest, że w tak szerokim poglądowo środowisku jak lewica znajdzie się też miejsce na poglądy stojące wbrew, a nawet w poprzek
pierwszy raz to cię spotkało?
bart :
No ale Krytyka Politycznie może sobie pogadać, a Napieralski przymierza się już do fotela wicepremiera. A na tym fotelu może realnie “zainwestować więcej w naukę i badania, by tyle samo spalać, a mniej emitować CO2?”
janekr :
Na przykład w Astromaryjny Bioenergorezonansospalator Łągiewki i Zygmunta.
Jak mi dadzą odpowiedni grant badawczy, mogę wskazać, co można spalać emitując ZERO CO2. Ale tak co najmniej 30 mln, poniżej to się niepoważnie wygląda.
@ a.:
Ja też chętnie podążyłbym tą ścieżką, ale nie widzę jej. Dookoła tylko wertepy, krze, mamory, gleba piątej klasy, woda szóstej klasy a powietrze już w ogóle bezklasowe. Czy istnieje choć jedno sensowne ugrupowanie polityczne w tym kraju? Które może wprowadzić swojego człowieka do parlamentu i ten człowiek faktycznie da radę coś zrobić? Głosowałbym w imię awangardy na Bismarcka, ale stary dureń wziął i umarł na długo przed naszym urodzeniem i wszystko przepadło.
vauban :
Nie.
Edyta: Chyba czas założyć własną partię.
@vauban
no, (patrzy w niebo na chemtrailsy na bezchmurnym niebie) tak po prawdzie, panie docencie, to nie.
Mam jednak takie dziecięce przekonanie w sobie, że oddanie ważnej karty do głosowania z nieważnym głosem jest właśnie powiedzeniem, że wybór między dwiema partiami prawicowymi plus Napieralskim jest wyborem nieakceptowalnym.
anna :
Hm. Jednak wydaje mi się, że oddanie nieważnego głosu wszyscy mają gdzieś, a tylko pozwala to wygrywającej partii zgarnąć więcej miejsc w parlamencie. Najlepszym wyjściem byłaby akcja, po której żadna partia nie przekroczyłaby progu. Jak ja chciałbym to zobaczyć.
@ anna:
Czyli, pozostaje głosowanie na Bismarcka. Cóż robić, panie kanclerzu.
Yaca :
#ttdkn rękoma i nogami wzbrania się przed formalizacją, a ja jeszcze podszczuwam bo nie lubię formalnych struktur. Zresztą, jak to przy okazji dzisiejszego tłuczenia ^partiawip na blipie padło stwierdzenie, że jako formalna partia moglibyśmy znaczyć niewiele więcej czy wręcz tyle samo, co WIP-UPR. Więcej IMHO zdziałamy jako loża szyderców, niż jako organizacja, zresztą! Już sama myśl, że miałbym zostać członkiem jakiejś partii jest tak beznadziejnie zniechęcająca, że dajcie ludzie spokój. Lepiej się śmiać jako inteligentni obserwatorzy.
vauban :
Zgadzam się w całej rozciągłości, ale jednak boli mnie, kiedy uświadamiam sobie, że do końca życia czeka mnie śmiech przez łzy.
najlepsza byłaby akcja, w wyniku której rządy objęłaby partia, która kocha dzieci, chce pokoju na świecie i nie ma w nazwie prawica, narodowa, chrześcijańska ani rodzina. I “polityka realna” też nie.
Jednak hasłem wywołującym było “bo poza PO nie ma wyboru”, więc ten.
Jeszcze chcialam podzielić się z wycieczką wzruszającą opowieścią o coming oucie pana taksówkarza, który wiózł mnie na spotkanie z politykiem PO, ktory to polityk potem został prezydentem (żeby nie nadymać za bardzo balona powiem, że tyle mojej prywatnej znajomości, że wąsy obejrzałam z bliska i uścisnęłam prawicę) i tak go najwidoczniej zmiękczyła moja trefność, że zdecydował się wyznać: bo wie pani, ja się pani przyznam, skoro na podobnym wózku jedziemy. Ja jestem gejem, ale powiem pani, ze też na komorowskiego zagłosuję. Jesli nie platforma to już nic.
ilekroć sobie to przypominam to chce mi się płakać. Kuźwa, a więc nawet geje nie widzą już opcji poza Radzią? Kaman…?!
Mam uczucie deja vu tak w ogóle. Już to kiedyś pisałam, a wtedy WO napisał, że nikt rewolucji robić nie będzie, gdyż nie o to chodzi. Dobra, to ja mogę, bo mnie własnie o to chodzi.
anna :
Oddanie nieważnego głosu to głupota, zacytuję Ci jakie były skutki takiej kampanii (mój komentarz z blogu WO
Były wybory uzupełniające do senatu, PO i PiS kuriozalnie umówiły się, że godność senatora ma dostać wdowa i w wyborach była tylko jedna kandydatka. Wygrała.
Co na to media ? “Alicja Zając dostała więcej głosów niż Komorowski” tytuł w GW
A było tak “Z urn wyjęto kart – 331 968. Głosów nieważnych oddano – 60 992. Głosów ważnych – 269 928. Frekwencja wyniosła – 47,07”
Ponad 18% kart do głosowania było nieważnych! Ktoś dała faka, że nagle tyle babuleniek zapomniało okularów i nie trafiło w kratkę? Tylko łosiu (nie anonimowy) z internetu. Ciekawe ile chcecie oddać nieważnych głosów, żeby was zauważono?
anna:
Ja tam w ogóle nie widzę żadnej realnej opcji politycznej. Niestety, pozostaje chyba tylko wybór mniejszego zła, między PO a SLD. I tylko się zastanawiam, od których można dostać po głowie mniej…
@Robert
ależ ja nie przeczę ogólnej racji, panie redaktorze, poproszę jedynie o wskazanie alternatyw, możesz nawet załączyć takie śliczne wykresiki jakie ma cześćjacek, bardzo lubię je podziwiać. Sugestię mam jedną: żeby tylko nie okazało się potem przy kasie, że znów kupuję w pakiecie szczątki Gianny Beretty Moli w sejmowej kaplicy, bo trzeciej kadencji ideologicznej nekrofilii, obawiam się, mogę nie znieść. Nawet mimo autostrad i orlików.
NJN skomentowałaby tę postawę pewnie jakoś w ten deseń: “jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna”
W mojej wersji brzmi to: nie dam się więcej wyruchać PO i takiego wała!
szanowni państwo raczą wybaczyć użycie przymiotnika na “R”, ale tylko ten był adekwatny.
anna :
wyruchać jest na W i nie jest przymiotnikiem
Mietek_1899 :
Bez przedrostka (tak sie to nazywa?) ‘wy’ jest na ‘r’ also #tajnekodyttdkn, czytaj: gramatycznie zmylic prawicowcow.
anna :
W circa 200 letniej historii systemów partyjnych nie było ani jednej partii, która nie odpowiadałaby powyższemu ideałowi.
A co taka partia, która chce pokoju na świecie powinna zrobić w związku z sytuacją w Libii? Gdzie każdy wybór pociąga za sobą obmierzłe skutki?
vauban :
“I’d never join a party that would allow a person like me to become a member.” :-)
dink :
Ja to powiedział Marx (tylko nie pamiętam, który z braci – Groucho? )
janekr :
W circa 200 letniej historii systemów partyjnych nie było ani jednej partii, która nie odpowiadałaby powyższemu ideałowi.
A co taka partia, która chce pokoju na świecie powinna zrobić w związku z sytuacją w Libii? Gdzie każdy wybór pociąga za sobą obmierzłe skutki?
chciałam zaznaczyć, ze piszac te słowa nie mam przed sobą baterii jointów i znam personalia ojców każdego z moich dzieci. To z pokojem na świecie i dziećmi było kpiną. Panowie wyżej chcieliby inteligentnie się śmiać (ja też), i nie być członkami (ja też), i jeszcze żeby sobie nie powalać przy tym sweterka (ja też), więc przypomniałam, że w warstwie życzeń wszyscy prezentujemy podobny poziom idealizmu.
Tam wyżej to czasownik był oczywiście. Tak mnie podekscytował fakt użycia prawdziwie brzydkiego słowa, że straciłam czujność gramatyczną.
a. :
Śliczna wizualizacja.
Są pozytywy, na stronie Empik w Top 50 książek jest na pierwszym miejscu :
50 Wielkich Mitów Psychologii Popularnej – Lilienfeld Scott O., Lynn Steven Jay, Ruscio John, Beyerstein Barry L.
Być może to dzięki moim złociszom też, nie tak zabawne jak Goldacre i notki Barta, raczej suche notki z dokumentacją, ale debunkowanych mitów całe mrowie.
RobertP :
Raczej Woody, ale nie ten z Toy Story tylko Allen :-)
RobertP :
Groucho, ale Wikipedia zna wcześniejsze występowanie: http://en.wikiquote.org/wiki/Groucho_Marx
Wildstein wypłakuje tako rzekę. Nie dałbym faka, ale takie rzeczy podsyłają mi wąsacze z własnego korpo. Co robić?
A tymczasem na Azrael przyniósł ciekawy news
Tygodnik “Wprost” w najnowszym numerze publikuje fragment książki Marcina Dzierżanowskiego i Michał Krzymowskiego,„Smoleńsk. Zapis śmierci”, z którego wynika jednoznacznie, że pomysł pochówku pary prezydenckiej na Wawelu zrodził się 11 kwietnia, dzień po katastrofie, na spotkaniu w warszawskiej restauracji, z udziałem dziennikarki Moniki Olejnik, europosła i doradcy prezydenta, Pawła Kowala oraz Adama Bielana, spin doctora Prawa i Sprawiedliwości.
Pomysł miał rzucić Paweł Kowal, a jego załatwienia podjął się Bielan (razem z Michałem Kamińskim). Przez „załatwienie” w tym przypadku należy rozumieć przekonanie do tego nie tylko dysponenta katedry wawelskiej, kardynała Stanisława Dziwisza, ale także rodziny Lecha Kaczyńskiego – głównie brata Jarosława. Oczywiście, brano pod uwagę również inne miejsca pochówku: Archikatedrę Warszawską, Świątynię Opatrzności Bożej, Powązki – wszystkie miejsca w Warszawie, gdzie prezydent się wychował, kształcił i gdzie sprawował swoje najważniejsze urzędy. Te miejsca spoczynku, godne dla innych wielkich Polaków okazały się jednak niewystarczające dla prezydenckiej pary.
Odkryte przez “Wprost” kulisy pochówku wawelskiego pokazują, jakie mechanizmy stały za tym, i jakie postawy reprezentowali uczestnicy tej gry. Monika Olejnik, zapłakana na wizji i przed mikrofonami przez kilka dni po katastrofie, jednocześnie była świadkiem targów o miejsce złożenia ciał prezydenta Kaczyńskiego i jego małżonki – i aż do dziś tego nie ujawniła.
Kowal i Bielan jako “rasowi” politycy (choć brzmi to dość obrzydliwie…) szybko zrozumieli szansę i przesłanie. Kardynał Dziwisz pozwolił na to, aby pierwszy panteon wielkich Polaków stał się miejscem zabiegów kupieckich i konfliktów politycznych.
Dzierżanowski i Krzymowski przy okazji ujawniają inną jego stronę, kiedy dosadnie wypowiada się per dureń o Bronisławie Komorowskim. Wszystko to nie wystawia również dobrej opinii Donaldowi Tuskowi i Bronisławowi Komorowskiemu, którzy samodzielnie powinni wyjść z inicjatywą pogrzebu, jego miejsca i zasad. Przede wszystkim jednak – i to jest najważniejsze – odkryty został wreszcie cały cynizm i manipulacja, jaka od 11 kwietnia ub. r. stoi za tak zwanym mitem założycielskim IV RP, którego symbolem ma być Lech Kaczyński na Wawelu.
http://alfaomega.webnode.com/news/azrael%3a%20jak%20pogrzebano%20mit%20za%C5%82o%C5%BCycielski/
Blackops :
Kiedy wreszcie jakiś patriota poczuje się i wrzuci ten film na YouTube? Na razie to nam prawica opowiada, jaki on jest fantastyczny, spodziewamy się sporo lolkontentu, ale nikt go nie widział jeszcze :(
@ digan:
Ależ już jest. Pocięty na odcinki (wtf? My wrzucamy ostatnio dwugodzinne i spokojnie wchodzi). Pierwsza część to nudy i pierdololo, ale może za dużo skipowałem, że nie znalazłem żadnych zabaw spod znaku płaszcza i złotego deszczu.
Blackops :
“Wbrew swej woli staje się obiektem niechęci i agresji wreszcie – publicysta “Rzeczpospolitej” opisuje film “Krzyż””
Jak by się stała obiektem niechęci i agresji (wreszcie) zgodnie ze swoją wola, to by było coś…
@Wildstein
“Wbrew swej woli staje się obiektem niechęci i agresji wreszcie – publicysta “Rzeczpospolitej” opisuje film “Krzyż””
Jak by się stała obiektem niechęci i agresji (wreszcie) zgodnie ze swoją wola, to by było coś…
@ Blackops:
O! Robię herbaty i siadam do oglądania!
Gdyby ktos, wbrew cotygodniowym zaleceniom wujka Radkowieckiego, zamierzyl zazyc weekendu niekulturalnie i z patologia, to jest plan!.
@Blackops:
Meh, jeszcze trzy godziny temu był, a teraz usunęli. Buu…
@ artiil:
Nic nie straciłeś. Przez pierwsze 45 minut to jest naprawdę przerażający film o zombie, a potem robi się z tego głupawa komedyjka w stylu Scary Movie, pokazująca co debilniejsze pyskówki młodzieży z klubów.
A tymczasem… do grona osób wyśmiewających homeopatię dołączył prawicowy pisarz Andrzej Pilipiuk, każąc znanemu egzorcyście – Jakubowi Wędrowyczowi – eksperymentować z rozcieńczoną wódką. W najnowszym numerze SFFiH, w opowiadaniu trucizna.
@digan:
No zdołałem obejrzeć tak dziesięć pierwszych minut, potem polazłem do dentysty i mi skasowali. No ale może to i lepiej, te parę minut i tak nieźle podniosło mi ciśnienie. :D A tu tak podrzucę jeszcze w ramach tematu: Krzyż — reaktywacja! :D
A tu debata nt. elektrowni atomowych w Polsce. Wykłócają się prof. Łukasz Turski i Radosław Gawlik z Zielonych 2004.
@solidarni z krzyżem
Zdążyłem obejrzeć sumiennie i znów wpadłem w naiwne zdziwienie, jak oni mogą ten film traktować inaczej niż jako spektakularny samobój. Bo, owszem, wiele klubowych wystąpień jest słabych, ale… jezu, jezu (nieczyt.). Chyba tylko prawdziwie niezależni publicyści mogą nie czuć zażenowania.
Na Frondzi pani Żaryn (rodzina innych Żarynów? coraz ich więcej) napisała, że to film o naszym stosunku do źródła najwyższej miłości i dobra. Czyli, że Bronek musi odjeść chyba?
artiil :
Była przecież wersja, że dystrybucja filmu ma reperować portfel Sakiewicza. Ba, nawet prawdziwi pogromcy smoleńskich mitów wytykali mu, że jest sprzeadwczykiem, a nie patriotą…
@gdzie jest krzyż
Zdążyłem obejrzeć prawie do połowy i zachodzę w głowę jak można to uznać za coś innego niż trollerkę. Może coś dalej jest takiego, co zmienia postać rzeczy, ale to co widziałem, to jak impreza w psychiatryku. Jakiś gość biegający w czapeczce z gazety, ktoś tam przywiązany do krzyża się drze, rozmowy z odjazdowcami, na drugim planie jakiś performens: koleś leży na ulicy dwóch go kopie, laska maszerująca wzdłuż kordonu służb z flagą (niezły z niej typior), koleś przez megafon rozmawia z kimś dwa kroki obok, gestapo, gestapo, zdrowaś maryjo… lol. Sam lepiej bym tego nie zrobił, gdybym potrafił.
Prezes zamierza nas straszyć jeszcze 38 lat!
O_o
artiil :
A ten znowu o tysiącletniej IV RP.
digan :
Commonality, miałem to samo automatyczne skojarzenie. Wypowiedzi prezesa są jak cytaty bonmotów Wodza wygłaszanych przy herbatce na tarasie Berghofu. A Godwin aż zaciera ręce z uciechy.
#upadekprasypapierowej
offtopicznie, Anna Zawadzka o Pawle Smolenskim:
http://lewica.pl/blog/zawadzka/23995/
Lubię covery, które są nowymi interpretacjami starych utworów, a ponieważ miałem kiedyś prawdziwą jazdę na ten zespół: http://www.youtube.com/watch?v=wWqbOLQr5aE
Skoro nie partia (też mnie ten pomysł brzydzi), to może drukowany organ? Czyli jak kapecja, except poglądy godne nowoczesnych i myślących lewicowców? Większość think-tanku już i tak bloguje, do tego trochę tematów powiedzmy że okolicznych (popularnonaukowych: Trystero o ekonomii, kogoś od ekono- czy socjofizyki, jeszcze inne ciekawostki – na przykład) i jazda, można wyjść ze swoimi poglądami poza nasz fapcircle, do klientów empików.
Co Wy na to? Absolutnie serio pytam.
Tomash :
Kto płaci?
Tomash :
Nie otrzymując przydziału bojowego, został redaktorem i współautorem czasopisma satyrycznego Polski Spitfire, którego jedyny numer ukazał się 5 września 1940 w dwóch egzemplarzach. Zamieszczone w nim teksty i krytyka nie spotkały się z uznaniem polskich władz wojskowych, które wszczęły dochodzenie i skierowały go do rezerwy http://xrl.in/8k6g #rapiery
Tomash :
Chyba raczej tatuowany? Druk się na skórze słabo trzyma.
http://forum-subaru.pl/bb3/viewtopic.php?f=1&t=1538&start=50&st=0&sk=t&sd=a
[szukać “oria”]
Na moje oko, ciężko byłoby zorganizować periodyk, raczej TTDKN-nieregularnik, to tak i jestem za. Albowiem:
Spójrz na częstotliwość notek. Jest bardzo ale to bardzo zróżnicowana. Część już coś gdzieś publikuje na papierze, zapewne za pieniądze. Musieliby się oderwać i napisać coś dodatkowo dla idei. W ogóle ludzie starają się na papierze pisać inaczej, niż w czeluściach sieci. Bo papier onieśmiela. Papier trwa, choćby jako jeden obowiązkowy egzemplarz na półce beenu. A w sieci wbrew wszelkim pohukiwaniom możesz być bezpieczny, gógiel z czasem zapomina. Więc kto pisze w bitach, może nie chcieć pisać w farbie drukarskiej. Albo się wstydzić. Albo coś.
garrett :
Niech się cieszy plugawiec, że nie trafił na Wyspę Wężów wraz z piłsudczyzną.
http://odkrywca.pl/wyspa-wezow-w-szkocji,537371.html
Chyba pierwszy Neugebauer o tym napisał.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbigniew_Neugebauer
wo :
Chyba w pierwszej kolejności należy zapytać “czy w ogóle się komuś chce”.
Gammon No.82 :
Jeśli o mnie chodzi, to moja odpowiedź na pytanie “czy ci się chce” jest bardzo silnie zależna od tego, kto i ile płaci. Bo jak mam pisać za friko, to wolę mieć ego-trip na swoim własnym, osobistym blogu.
Tomash :
Najpierw ulotki, wlepki i napisy na murach.
EDIT. Srsly guys, przestańcie z tą formalizacją, Astromaria pewnie to czyta i się głośno śmieje.
wo :
W przypadku przedsięwzięć byznesowych (przychodzi Murdoch, rzuca worek niezagospodarowanej gotówki na stół i mówi “a teraz się samoorganizujcie”) to oczywiste, ale w tym przypadku to chyba nie tak. Coś jak Gemeinschaft v. Gesellschaft u Tönniesa. Dan Ariely o tym sporo pisze. Na razie kroi się żartobliwe przedsięwzięcie towarzyskie. Z mojej perspektywy ważne jest najwyżej, żeby nie dopłacić za dużo. Ale mogę.
asmoeth :
Vlepkami nie ruszysz z posad bryły świata.
Gammon No.82 :
Ale ja nie chcę ruszać z posad bryły świata.
asmoeth :
Trzeba w końcu przyznać otwarcie, chodzi nam o tajne sprzysiężenie, loża dkn.
A4, 4+4, środki – MWC 80g., okładka – kreda błysk 150g. Folia błysk na zewnętrznej stronie okładki, oprawa zeszytowa – słowem, jakość papieru, żeby nie wyglądało jak “Uważam Rze” – to 3,53 PLN za egzemplarz. Przy nakładzie rzędu 1500 sztuk – lekko ponad 5 kafli. Netto. Oczywiście bez kosztów dystrybucji.
Blister vlepek można by dorzucić jako insert, ale to już do ręcznego konfekcjonowania, nie?
Przewietrzyłem sobie głowę i nawet zaczął mi się ten pomysł podobać. Mam nawet parę propozycji tekstów do pierwszego numeru:
– “Czy polska energetyka jądrowa będzie potrzebować wsparcia Kościoła katolickiego?”
– “Próba szacowania optymalnej opłaty za parkowanie metodą stated preference. Badanie pilotażowe publicystów <>”
– “Dziedzictwo Salonu24 – polskość jako cecha stopniowalna”
– “Nihilizm poznawczy Marii Sobolewskiej w społeczeństwie ryzyka. Transformacja czy transmutacja?”
asmoeth :
Ale są tacy, którzy chętnie.
Off topic, fun fact:
Kliknąłem sobie http://pl.wikipedia.org/wiki/Janusz_Meissner, i przeczytałem, że:
Coś mi się to nie spodobało, guglu guglu i pojawił się debunk:
http://www.graptolite.net/Facta_Nautica/polsteam/Feliks_Dzierzynski.html
Polska Wikipedia. Meh.
vauban :
Może to nie ten sam statek? Coś, jak “MS Batory” vs. “TSS Stefan Batory”? Już za peerelu szydzono, że kolejne musiałyby się nazywać “Król Stefan Batory”, “Jego Królewska Wysokość Stefan Batory” etc.
BTW zafascynował mnie prefiks DV.
http://en.wikipedia.org/wiki/Ship_prefix
EDIT: w każdym razie jakiś Seeburg chyba był w robocie?
http://wn.com/Salvage_of_the_Seeburg_part_2
EDIT II: tutaj chłopcy i dziewczęta dyskutują.
http://wolneforumgdansk.pl/printview.php?t=1364&start=0&sid=86fbf49d27deb1a08373ce8a685c2e8c
Gammon No.82 :
O rany, nie sprawdziłem, a z Wikipedii wynika, że jednak trafił.
Tomash :
Jeśli już w ogóle, to pewnie bardziej poważniejsza witryna a nie papier.
I może znaczki? Ktoś ma kobietę z lutownicą?
Blackops :
Można się zwrócić do tego kolesia od blaszek smoleńskich, czy jakie one tam były…
EDIT: Na NowymEkarnie #prawicowepoczuciehumoru
@ Gammon No.82:
A jednak.
Tytuły nieco za długie, mało nośne.
vauban :
Ale co jednak? Był “MS Feliks I” czy nie?
Blackops :
Ołowiu w złoto. Byłoby z czego sfinansować pierwszy numer. Z resztek zamówi się złote zęby dla Astromańji.
@ Gammon No.82:
Wynika z tego, co znalazłeś, że był. Czyli Wikipedia podaje prawdziwą informację, tyle że bez cytatu ze źródeł.
wo :
Zaledwie rzuciłem pomysłem z pytaniem “co wy na to?”, a oczekujesz od razu już nawet nie biznesplanu, tylko listy dobroczyńców. Co to, kurde, randka z Tysonem?
Być może zatem pierwszy numer, albo i dwa, będą musiały się obyć bez opłacanych tekstów.
No chyba że sam jesteś w stanie potencjalnych dobroczyńców poszukać? (sprawdzić czy nie Palikot)
Blackops :
To niewielki koszt. Tylko że spora cena egzemplarza Ci wyszła, drukowanie tego chałupniczo na domowej laserówce powinno się zamknąć w połowie tej kwoty.
czescjacek :
Specjalnie dziś obejrzałem w Empiku “prasa społeczno-polityczna” i ujrzałem tak niepoważne czasopisma, że aż nie uwierzę że dla organu think-tanku nie znalazłoby się wśród nich miejsce.
Oczywiście witryna też, a już na pewno ściągalna (płatnie) wersja pdf/epub/mobi. Litości dla drzew.
Żeby była jasność: to po prostu pomysł, niestety na wydawaniu pisma drukowanego znam się jak świnia na kompasie (w podstawówce i liceum gazetki szkolne). Mogę na pewno zrobić internetową część całego przedsięwzięcia (witryna – także dla smartfonów i z opłacanym dostępem, generowanie PDF/EPUB i inne), na tym się znam.
Tomash :
Klasycznie: “show me the money”.
AJ :
Tak się nie robi rewolucji.
Tomash :
I będzie wyglądać jak “Najwyższy czas!”?
Yaca :
Sądzisz, że Jaszczury nie mają pod ręką żadnego szpeca od wyglądu?
Cojaczytam
@ Gammon No.82:
Podejrzewam, że niejednego. Ale robionemu na powielaczu odziedziczonym po Frasyniuku pisemku nie pomoże najlepszy Jaszczur-projektant…
inz.mruwnica :
Samaniewiem
Tomash :
No ale pochuj dołączać do sterty niepoważnych pisemek. A ewentualną stronę internetową moglibyśmy zrobić tak, żeby żeny nie było.
Tomash :
Ale to jest ważne pytanie. Nawet gdybyś znalazł sponsora, to gdyby się okazalo, że to ktoś taki, jak “biznesmen australijski” finansujący Nowy Ekran – ja bym nie chciał mieć nic wspólnego.
Tomash :
Zgoda, bo to nie jest akurat finansowe wąskie gardło. Najważniejszy problem widzę – jak zwykle – w tym, że papier umiera, więc tak naprawdę po cholerę komukolwiek nowe papierowe pismo? Jak chce nasz poczytać, może to zrobić za friko w sieci.
wo :
Zgoda, ale tu chodziłoby — jak już pisałem — o dotarcie do grona szerszego niż nasz fapcircle.
Tomash :
No tak, zapomniałem, że przy wchodzeniu na internet muszę podawać tajny login, żeby się dostać na strony TTDKN. Czy może chodzi o dotarcie do szerszego grona nie korzystających z internetu?
Może mi ktoś, do kuźwy nędzy, choćby pobieżnie nakreślić, jakie są kryteria członkostwa TTDKN-u?
Misiael :
Ja na ten przykład nie mam pojęcia. Jak próbowałem z działu blogrolki “Polskojęzyczni” wyodrębnić dział “TTDKN”, to stwierdziłem, że część się obrazi, że ich tam wetknąłem, a część – że nie wetknąłem. I dałem spokój.
Misiael :
Pytanie z ukrytym założeniem, że jest jakieś członkostwo. Może nawet jest, ale jest tak tajne, że np. ja nie wiem, że ono jest. W każdym razie piją beze mnie cholery jaszczurze…
Tomash :
Kiedyś rzucałem pomysł stronki, zostałem wyśmiany, a Bart na wszelki wypadek wykupił ttdkn.pl żeby przypadkiem ktoś nie podsiadł. A chciałem tylko zagregować w jednym miejscu, może plus spójna szata graficzna. Cóż, trochę szkoda.
Wyobrażałem sobie taki dreamteam: racjonalo Bart, Inżynier, WO i Sporothrix (plus ew. Doskonale Szare), ideolo Cześćjacek, MRW, Inżynier, Eli, Astra Galizo, kultura WO, MRW, Szpak i np. ja. Pominiętych przepraszam, tak mi wtedy się wizualizowało, w sumie możnaby zrobić jakiś organ zatwierdzający i wrzucać też co celniejsze teksty całej reszty. Spójna szata graficzna, ładny podział i archiwum, tagi tematyczne, byłby polski Huffington Post. Serio, uważam że niektóre teksty i dyskusje marnują się w ramach naszego fapcircle.
Możecie się śmiać, ale I had a dream.
Barts :
to może i ja w końcu ruszę tyłek i zacznę pisać bloga?
bart :
Osiągnąłeś poziom oświecenia godny mistrza Zen.
O rany, źle wam tak, jak jest?
Tomash :
Warto jednak wyciągnąć wnioski z porażki podobnych inicjatyw na prawicy. Tam ciągle ktoś zakłada a to Tekstowisko, a to Blogmedia, a to Nowyekran z identycznym zamiarem dotarcia do szerszego grona. Kończy się na tym, ze dokładnie ci sami ludzie przeklejają te same blogonotki na pięciu praktycznie identycznych platformach blogowych.
Co właściwie konkretnie Ci się marzy? Agregator lewicujących blogów? Zrób sobie jakieś bundle w byle jakim czytniku RSS. Lewicowy odpowiednik Psychiatryka, na którym blogi nie będą RSS-owane, tylko będzie je trzeba copypastować z blogów macierzystych? Wątpię, czy komuś się będzie chciało. Zupełnie osobny serwis, do którego zaproszeni autorzy będą pisali regularne felietony? Bez dużej kasy na rozruch to się skończy czymś tak żałosnym, jak witryna Krytyki Politycznej.
wo :
Zwinąć w rulon i FAP FAP FAP.
AJ :
Byle papier nie był zbyt dobrej jakości, bo się można paskudnie zaciąć.
Barts :
To jest piękny i dobry pomysł. You have my axe.
wo :
Ja o papierowym organie, ty o portalu. Tośmy pogadali, można napić.
A co do meritum idei portalu/agregatora: zgadzam się w 100% z tym, że copypasty nam w internetach dostatek i jeśli coś takiego robić, to nowocześnie. Znaczy jeśli agregować blogaski, to używając RSSów, z prawami dla każdego do administrowania notkami zaciągniętymi z własnego blogaska (żeby taki WO mógł post agregatum wywalić z portalu swoje notki “now playing”, na przykład).
Kolega Fanatyk (^redandleft) zasugerował w rozmowie żeby faktycznie zacząć od portalu (małymi krokami: zacznijmy od agregatora), jak się uda to próbować z papierem. Portal wymaga mniejszego zaangażowania organizacyjnego, logistycznego i finansowego (tzn. mniej jest do stracenia jak się okaże niewypałem).
wo :
Zgoda, jeśli to miałoby wyjść poza agregator i stać się autonomicznym serwisem, to jest to większe przedsięwzięcie.
Tomash :
To już jest przecież zupełnie absurdalny pomysł. “Tołstyj żurnał” sprzedaje się w paru tysiącach egzemplarzy, które z empików schodzą miesiącami. Blog o takich statystykach ruchu uznalibyśmy za na pół martwy. “Wydajmy się na papierze, żeby dotrzeć do szerszego grona” to pomysł o takiej sensowności, jak “w Polsce taki zimny klimat, przeprowadźmy się do Murmańska”.
Tomash :
Mam na blogu ruch z czegoś, co wygląda na “ttdkn-bundle” w Google Readerze (?). To chyba już jest.
Tomash :
1. Skoro to wszystko wrzuciliśmy za darmo do internetu, to może teraz ktoś to kupi w empiku za żywą gotówkę.
2. ????
3. Profit!
Pomijacie, że naszym obowiązkiem jest nieść lulzy, które wszyscyśmy powinni mieć żywe w serduszku. Oraz: jak zaczynać, to od dupereli, rzeczy prostych, małego nakładu, niskiej jakości; np. można by się szarpnąć na wydanie jakiegoś lulz-zina na paradę równości, albo inną tego typu okazję?
Tylko lolkontent nas wyzwoli.
Z partyjnym pozdrowieniem.
tow. Wurman
eli.wurman :
W Polsce Ludowej wydali (niestety wersję skróconą, ale i tak 568 stron) “Nowe Ateny” na papierze pakowym i to miało naprawdę wiele wdzięku.
Gammon No.82 :
O, to, to. Żeby było miło, i żeby coś tam gdzieś pokazać wcale nie trzeba się szarpać na serwisy z paywallem i kredowy papier. Możemy se złożyć zina, wydrukować go na papierze śniadaniowym, rozdać np. na paradzie, albo wrzucić do jakiejś knajpy, niech ludzie biorą.
wo :
Ano, wyklikałem kiedyś ten RSS bundle w Google Readerze. Ale to wciąż za mało, to po prostu jest skrót żeby do czytnika móc wrzucić jednego RSSa zamiast zbierać te kilka(naście).
eli.wurman :
Złożyć zina i rozdać na paradzie! Genialny w swojej prostocie i uroku pomysł (absolutnie serio piszę, zero sarkazmu). Mamy czas do 11. czerwca, tak?
* Tego bundle’a, a nie ten bundle. Oraz: edyta nie działa w Chrome 9 (a konkretnie Chromium, to taki Chrome dla linuksiarzy).
Tomash :
Dokładnie, i do tego są przecież już jakieś gotowce, m i rite? To byłoby fajne, bo zamiast klikać po rozmaitych blogaskach byłoby w jednym miejscu, z podziałem na tematy, tagi, coś takiego.
wo :
Ale to ktoś sobie może dodać do RSSa, czyli po stronie usera, a pomysł był zrobienia tego jako jeden portal ze zrzucaną treścią. I nie, niekoniecznie musiałby być fail jak w przypadku prawicowych agregatorów, bo zasadniczą różnicą jest poziom tekstów – tamtego bełkotu nie da się czytać. Co bardziej dopieszczone notki ttdknowskie wchodzą na poziom prasy papierowej.
eli.wurman :
Też ja tego pomysła nie traktowałem ani nie traktuję ze śmiertelną powagą.
eli.wurman :
I to jest zajebisty pomysł!
Tomash napisał o 11 czerwca, serio w tym roku będzie Parada w tej dacie? Można by zrobić takiego właśnie lewicowego zina, nazwać go TTDKN (podtytuł na paradę – “różowe oblicze czerwonych” albo coś w tym stylu), kto by chciał, dorzuciłby swój tekst, może by zrobić jakieś mini-ocenianie i korektę – małym nakładem sił można by machnąć coś fajnego, z przymrużeniem oka, bez spinania pośladków, a egzemplarz gratisowy wyślemy Gnyszce i Terlikowskiemu, Fronda będzie się miała czym brandzlować.