Kup Goldacre’a, mówię ci
Książkę Bena Goldacre’a „Bad Science”, w polskiej wersji zatytułowaną „Lekarze, naukowcy, szarlatani” i obdarzoną Najbrzydszą Okładką Świata, polecało już wielu blogerów z mojej blogrolki. Ja chciałbym tylko dodać, że dla szeroko pojętego TTDKN jest to lektura obowiązkowa. Nie dlatego, że dowiecie się z niej jakichś niezbędnych, nieznanych wam dotąd informacji (choć pewnie się dowiecie), tylko dlatego że przeczytacie tę książkę jednym tchem i będziecie przy jej lekturze parskać radosnym śmiechem w środkach masowej komunikacji.
Ben Goldacre mówi tak:
I tak też pisze. Jak się naprawdę rozkręci, wpada w piękny, precyzyjny słowotok, którego mu strasznie, ale to strasznie zazdroszczę. Posłuchajcie na przykład, jak rozprawia się z twierdzeniem pewnej angielskiej żywieniowej celebrytki, że należy spożywać szpinak, bo jego liście zawierają dużo chlorofilu podnoszącego poziom tlenu we krwi (tłumaczenie własne i na szybko, niech mi obecni tu profesjonalni tłumacze wybaczą):
Czy chlorofil jest „bogaty w tlen”? Nie. Pomaga roślinie wytwarzać tlen, przy współudziale światła słonecznego. W twoich jelitach jest dość ciemno. A wręcz jeśli dociera tam jakiekolwiek światło, to znaczy, że przydarzyło ci się coś strasznego. Więc spożyty przez ciebie chlorofil nie wytworzy tlenu, a nawet gdyby doktor Gillian McKeith dla udowodnienia swojej tezy wetknęła ci w tyłek latarkę i twoja sałatka rozpoczęłaby fotosyntezę, nawet gdyby pani doktor napompowała ci jelita dwutlenkiem węgla przez rurkę, żeby chloroplasty miały z czego ów tlen robić i gdybyś w cudowny sposób zaczął go wytwarzać, i tak nie przyswoisz go w jelicie, ponieważ jelito jest przystosowane do trawienia pokarmu, zaś do absorbowania tlenu służą płuca. Twoje jelita nie mają skrzeli. Rybie jelita zresztą też ich nie mają. Jeśli o tlenie mowa, to i tak nie chciałbyś go mieć w jamie brzusznej: podczas niektórych laparoskopii chirurdzy muszą podpompować trochę jamę brzuszną, żeby mieć lepsze pole widzenia, ale nie używają tlenu, ponieważ w jamie znajduje się już pierdzigaz zwany metanem, a przecież nie chcemy, żeby pacjent spłonął podczas operacji. W twoim jelicie nie ma tlenu.
Super. Nie jestem korwinista, poglady JKM znam pobieznie, nigdy nie bylem na jego blogu (w przeciwienstwie do wielu wystapujacych tutaj antykorwinistow), nie sledze jego medialnych ruchow (w przeciwienstwie do wielu wystapujacych tutaj antykorwinistow), przeczytalem ledwie pare jego publicystycznych tekstow, z ktorych jedne zrobily wrazenie lepsze, inne gorsze. Za to zorientowalem sie, ze trafilem na moherowy blog (a nie odmówię sobie wersji wsiowej: “blogasek”), gdzie kazde zdanie niezgodne z przyjeta linia ideologiczna obsrewane jest natychmiast przez zaslepionych apologetow. Wystarczy proste zwrócenie uwagi, czy apel o obiektywizm, a natychmiast spuszcza się z łańcuszka wiernego pieska imieniem na literę G, a jak to słabo działa, to przychodzi znudzona, nadęta purchawa i mówi “wypierdalaj”. Fajowo tu macie. Będę zaglądał :)
Koko :
Musi BYŁY INSTRUKCJE.
Koko :
Apeluj se o co chcesz.
Koko :
Możesz nam w skrócie powiedzieć, o co będziesz apelował w przyszłości i możemy się pożegnać.
A czemuż to, wurman, mówiecie do mnie w liczbie mnogiej? Nie do was będe zaglądał wurman, wurman. Nie spodziewam się po was, wurman, wurman, niczego poza standardowym pierdoleniem o przynudzaniu (zieeeeeew) i pisanych flakowatym bełkotem lewackich bredni. Popodgladam sobie to mini-zoo, bo socjologicznie to nawet jest to jakies tam zjawisko.
Koko :
Kłamiesz. Nie istnieje w tej okolicy żadna “linia ideologiczna”. Przeciwnie, wszyscy są raczej otwarci na dyskusję na dowolne tematy, choć niektóre z nich (np. sawanna z rapierami) są raczej wyczerpane. Ty nie zamierzałeś jednak uczestniczyć w dyskusji, o czym świadczy zarówno pierwszy twój tekst (“A mnie smieszo takie pacany co to gówno wiedzo” etc.), jak i ciąg dalszy. Miałeś ze setkę szans pouczestniczenia w dyskusji, z których nie skorzystałeś. Zalewałeś wszystkich wątpliwymi płodami swojego intelektu, ale nie raczyłeś nawet zauważyć, gdy inni ci odpowiadali. Teraz coś pierdolisz o linii ideologicznej. Eli dobrze cię zidentyfikował: jesteś nudny, a to jest w internetach najgorsza wada z możliwych.
@ Koko:
Piszesz strasznie słabe rzeczy, prośba jest taka, żebyś albo się bardziej starał albo wypierdalał.
zieeeew….
Koko :
Zaglądać to może i będziesz.
Tłumaczenie może na szybko, ale styl bardzo świeży. Uśmiałam się.
Pomyśleć, że wiele osób kupuje teorie o bogatym w tlen chlorofilu…
Ben Goldacre Ted talk: http://www.ted.com/talks/lang/eng/ben_goldacre_battling_bad_science.html
He’s frakkin jedi master.
A Goldacre ma nową książkę, tym razem o złej Bigpharmie.
http://freethoughtblogs.com/pharyngula/2012/09/24/the-drugs-dont-work/
Bedzie nova książka: Bad Pharma: How Drug Companies Mislead Doctors and Harm Patients
http://www.guardian.co.uk/business/2012/sep/21/drugs-industry-scandal-ben-goldacre
bantus :
Ba, już nawet mam w Kindlu.
Interesująca informacja:
http://arstechnica.com/science/2013/01/profits-over-your-dead-body/
Jest klip z zeszłego roku: http://on.ted.com/Goldacre2012
Dzisiaj zobaczyłem Goldacre’a w księgarni. Bad Pharma przetłumaczyli na Złe leki:
http://www.soniadraga.pl/produkt/803/inne-zle-leki.html
(O! Jeszcze nie było premiery, a już widziałem na półce księgarskiej… Co za…)
PAK :
Dzisiaj poczta dostarczyła, ale jeszcze nie zdążyłem zajrzeć.
Bezczelnie się pochwalę, że kupiłem za 25 złotych.
A czy ta nowa książka Goldacre’a “Złe leki” jest taka bardziej spiskowa czy bardziej debunkowa? Bo myślę o prezencie dla tego mojego wujka, co to zagląda w Otchłań coraz mocniej.
nosiwoda :
Debunkuje Big Pharmę, więc wujkowi może zaszkodzić ;)