Home > Personalo, Racjonalo > Mój własny altmed

Mój własny altmed

November 21st, 2010 Leave a comment Go to comments

Część z was zna już drugiego prowadzonego przeze mnie bloga, w którym archiwalnymi zdjęciami ilustruję wyrwane z kontekstu sentencje wygłaszane przez Astromarię i jej komentatorów. Zawsze lubiłem czytywać komcie u pani Marysi, teraz jednak czytam wszystkie dokładnie, i to niejako z obowiązku, wyszukując lolkontent dla Astromariana. Co za tym idzie, poznaję ich lepiej. Z lekkim zdziwieniem odkryłem w sobie pewną sympatię dla występującej w astromaryjnym środowisku kontestacji „oficjalnej” rzeczywistości — przypomina mi się moja własna fascynacja Jello Biafrą, którego antyestabliszmentowych tyrad (sprzedawanych w formie wielopłytowych wydawnictw) uwielbiałem słuchać jeszcze nie tak dawno temu. Przez długie lata byłem histerycznym fanem zespołu Tool, którego emploi było obtoczone New Age’em jak schaboszczak panierką. Za ich podszeptem sprowadziłem ze Stanów książkę „Nothing In This Book Is True But It’s Exactly How Things Are”, która miała mnie oświecić, a okazała się konglomeratem bzdetów o Atlantydzie, Twarzy na Marsie i Area 51. Dzięki Tool wciągnąłem się też w twórczość Billa Hicksa, który — choć to strasznie, ale to strasznie zabawny gość — również ładował mi do łba sporą dawkę dziwacznych poglądów. Siedziałem w tych historiach tak głęboko, że kiedy ukazał się „Kod Leonarda da Vinci”, mogłem wydać z siebie jedynie pogardliwe parsknięcie „Pfft, stare, było”. Na szczęście nadludzkim wysiłkiem wydostałem się z tych mentalnych opresji i dziś wspominam je jako sympatyczny, acz głupawy odlocik od rzeczywistości, który zafundowałem sobie przed trzydziestką. Choć więc dziś jestem czysty, ta jazda nie jest mi obca.

Tu byłoby miejsce na garść pseudopsychologicznych rozważań o naturze altmedowego spiskologa. Zamiast nich odwołam się do słów Olgi Tokarczuk, która powiedziała kiedyś, że choć jej literaturę przepełnia magia, w życiu codziennym woli racjonalizm. 100% racji, pani pisarko. Moje ulubione filmy i książki są pełne fantastycznych, baśniowych stworów i wyrafinowanych spisków tworzonych przez arcyzłoczyńców ze szczytów władzy — no bo o czym mam oglądać filmy, na Trygława, o bohaterskim racjonaliście, który odkrywa, że w domu NIE STRASZY? Umiem jednak wytyczyć wyraźną granicę między sztuką a rzeczywistością. Mam wrażenie graniczące z pewnością, że spiskolodzy tej granicy narysować nie potrafią (bądź nie chcą). Arcyzabawnym efektem zatarcia tego podziału jest doszukiwanie się masońsko-satanistycznej symboliki w teledyskach Lady Gagi bądź odszukiwanie prawdziwych sprawców Zamachu Smoleńskiego na podstawie kiepskiego thrillera z kiepskim aktorem.

U altmedowców występuje podobny syndrom, co u fundamentalistycznych katolików: obie grupy mają obowiązek wiary w komplet dogmatów; selektywność jest bardzo źle widziana. Kiedy na portalu Wolne Media w komentarzach pod wpisem na temat chemtrails ktoś wyraził opinię, że to bzdura wymyślona dla ośmieszenia prawdziwych spisków, takich jak Smoleńsk czy WTC, spotkał się z natychmiastową ripostą, że z pewnością jest spiskowcem uczestniczącym w globalnym spisku mającym na celu ośmieszenie idei chemtrails.

Po jakimś czasie spiskologiczna twórczość staje się przewidywalna. Ci ludzie uwierzą po prostu w nawet najgłupszy bzdet. O wiele ciekawsze są osoby z naszego nihilistycznego, psychopatycznie racjonalistycznego środowiska, które noszą w sobie małe altmedowe nasionko. Wierzą na przykład, że ludzkość jest gruba, bo je za mało mięsa albo że Tradycyjna Medycyna Chińska — choć akceptują idiotyzm teorii życiowej siły chi i brak wyników w badaniach — działa akurat w ich jednostkowym przypadku. I jakoś nie mogą zauważyć, że używają dokładnie tych samych argumentów co hardkorowi wyznawcy medycyny alternatywnej.

Opinia, że My jesteśmy mądrzy, a Tamci są głupi, to krzywdzące uproszczenie. Wielu kreacjonistów czy homeopatów to osoby wysoce inteligentne. Inteligencja nie dość, że nie chroni przed złapaniem się na haczyk oszołomostwa, to wręcz pomaga mu się zagnieździć w naszej duszy. Za pomocą umiejętnej selekcji linków do PubMedu czy artykułów popularnonaukowych inteligentny człowiek jest w stanie stworzyć wiarygodną opowieść utwierdzającą go w danym poglądzie.

Muszę się przyznać, że sam noszę w sobie taki mały altmed. I nie mówię tu o kręgarzu, który umiejętnym ciosem z przekręceniem ulżył mi w bólach kręgosłupa i wyrwał mnie grabarzowi spod łopaty, kiedy medycyna oficjalna postawiła na mnie krzyżyk (tak było, przysięgam!). Mówię o moim rzucaniu palenia.

Paliłem nałogowo mniej więcej od czternastego roku życia. W takim nasileniu, że jeszcze w liceum zacząłem palić w domu, bo inaczej się nie dało. Przez dwadzieścia lat mojej kariery palacza podjąłem chyba z pięćset normalnie prób rzucenia; każda z nich była żałośnie nieskuteczna. Po kilkunastu godzinach od odłączenia dopływu nikotyny czułem się jak napięta cięciwa, trzęsły mi się ręce, włączało się widzenie tunelowe, a z każdą minutą wzrastało przeświadczenie o nieuchronności powrotu do nałogu. No i wracałem. Byłem bez szans. I tak za każdym razem, aż do piątku 10 października 2008 r., kiedy skończyłem czytać książkę Allena Carra o rzucaniu palenia i o godzinie 23:46 na swoim balkonie wypaliłem ostatniego papierosa w życiu.

Allen Carr nie powiedziałby, że to książka o rzucaniu palenia, bo według niego palenia się nie rzuca, tylko przestaje się palić (stawianie nacisku na dobór słów pewnie nie tylko mi kojarzy się z NLP i MLM). Kluczowe tezy, które do mnie przemówiły, były racjonalne i proste: każdy zapalony papieros służy wyłącznie zniwelowaniu efektów głodu nikotynowego wywołanego przez poprzedniego papierosa; rzucając palenie nie rezygnuję z czegoś, ale wracam do stanu normalności, jakim jest niepalenie; fizyczne objawy odstawienia miną po kilku dniach, więc nie ma co desperować. Szerzej o metodzie napisał kol. Radek — to zresztą dzięki tej jego notce zdecydowałem się sięgnąć po książkę Carra.

I faktycznie, było jak napisał Carr. Przestałem palić, nie miałem żadnych cięciw, trzęsawek, tuneli, cierpień. Nie tęsknię za paleniem w ogóle, czasem tylko przyśni mi się, że palę — budzę się wtedy wściekły, że kurwa, co ja głupi robię. Ostatnie dwa lata bardzo ciężko doświadczyły mnie na gruncie zawodowym i osobistym, i może piję od tego więcej czerwonego wina, ale nawet w największym dole nie przeszło mi przez myśl, żeby sięgnąć po papierosa. Jestem wolny. Na mnie Carr działa. Na Radka, mojego wybawcę, jak się okazuje, nie działa: z tego co wiem, Radek przegrał sromotnie i obecnie jest na etapie rzucania metodą Pi Dżej Es En, czyli „Palę, Jak Się Nawalę”.

No, skoro to taka rewelacyjna metoda, to na pewno coś będzie w PubMedzie. No, coś niby jest. Dwa badania ankietowe sprawdzające efektywność grupowych sesji rzucania palenia metodą Allena Carra (12). Na organizacji takich sesji zarabiają jego spadkobiercy — sam Carr zmarł na raka płuc. Według oficjalnej biografii zachorował w wyniku biernego palenia: podczas prowadzonych przez niego grupowych sesji można palić. I biedaczek, już niepalący, wdychał ten cudzy dym, dostał raka i zmarł (do mnie przemawia inne wytłumaczenie: facet przez ponad trzydzieści lat swojego życia palił od trzech do pięciu paczek dziennie). Dwa inne teksty twierdzą, że brak wystarczających danych na oszacowanie efektywności metody (12). Niewielka liczba publikacji trochę dziwi, bo akurat rzucanie palenia wygląda na bardzo wdzięczny obiekt dla badacza. Efekt jest binarny: albo się pali, albo nie, nie tak jak w większości tego altmedowego szajsu, gdzie głowa boli jakby mniej i rzadziej, a na pewno w innym miejscu. Istnieją metody weryfikacji prawdomówności badanych. Szkoda. Bo sam Allen Carr w swojej książce wypisuje opowieści, które niemal automatycznie kojarzą się z dr. Ashkarem czy innymi szarlatanami: setki łzawych podziękowań, misja uwolnienia świata od nałogu, 90-procentowa skuteczność i medyczny establiszment tkwiący w okopach oficjalnej dogmatyki. A przy ponownym czytaniu książka, obok owej racjonalnej argumentacji, która tak bardzo do mnie przemówiła, momentami okrutnie razi stylem podręcznika szczerzenia zębów dla MLM-owca.

Czy polecam innym tę metodę? Powiedzmy, że robię to w taki sposób, żeby nie nadwerężyć mojej reputacji negacjonisty altmedu: dodaję do swojej laurki liczne obwarowania, zastrzeżenia i możliwe inne powody sukcesu w rzucaniu palenia. A mam ich kilka:

Po pierwsze, dzieci. Jako palący grubas o siedzącym trybie życia kwalifikowałem się do grup ryzyka naprawdę wielu chorób i miałem bardzo duże szanse, że nie doczekam świętowania matury mojego potomstwa. A bardzo kocham swoje potomstwo. To sprawiło, że po drugie, byłem bardzo zdesperowany, a ponieważ spróbowałem już tych wszystkich gum i plasterków, traktowałem książkę Carra jako ostatnią deskę ratunku, wiązałem z nią ogromne nadzieje jeszcze przed jej przeczytaniem. Pamiętam, że przeczytałem ją raz i nie zadziałała, paliłem dalej. Wściekły, przeczytałem ją jeszcze raz od połowy (bo na pewno pod koniec czytałem nieuważnie i coś istotnego mi umknęło!) — i dopiero wtedy zażarło.

Po trzecie, mieszkanie z niepalącą żoną i niepalącymi dziećmi wyrzuciło mnie z moim paleniem na balkon. Zimą 2007 r., kiedy zrobiło się naprawdę mroźnie, wpadłem na genialnie prosty pomysł: otóż będę palił na klatce schodowej! Fast-forward do października 2008. Nadchodzi kolejny sezon grzewczy i mam przed sobą taką perspektywę: poranki i wieczory najbliższego półrocza spędzę zakradając się w gaciach na klatkę, niewyobrażalnie smrodząc moim sąsiadom, kuląc się przed każdym dźwiękiem otwieranych drzwi do mieszkań i cierpiąc okropne poczucie winy i ogólnego upodlenia. Jak byłem biednym studentem, dopalałem własne kiepy, gromadzone w wielkiej puszce po cukierkach toffi, ale dopiero upokarzające doświadczenie zasyfiania smrodem klatkowskiej pokazało mi, jak głupie uzależnienie może pomiatać człowiekiem, jak bardzo może go degradować. Dlatego dziś, gdy czytam bzdety Żakowskiego porównującego się do uciskanego Murzyna (są jeszcze tacy, którzy porównują się do Żydów w getcie, ale to małe chujki), to chcę mu powiedzieć tak: panie Jacku, ja pana rozumiem, pan jest nieszczęśliwy i zniewolony, i z tego swojego nieszczęścia i zniewolenia czyni pan jakiś atut, przywilej i wypisuje pan dyrdymały, zamiast wziąć się w garść, do kurwy nędzy, dziecku pan ojcem.

Po czwarte, i być może najważniejsze, przestałem palić niemal równo tydzień po otrzymaniu pocztą Cudownego Medalika. Allen Carr, pfft.

P.S. Po kilku dniach od skończenia notki ogarnęło mnie uczucie niepewności, czy na pewno udało mi się dobrze przekazać zamysł, z którym siadałem do napisania notki. Często mi się zdarza, że jak się rozkręcę, to zbyt odjeżdżam od pierwotnego szkicu: tak było chociażby w przypadku notki o doktorze Ashkarze, która wyszła jak wyszła, a chciałem napisać, że jego metoda jest super, stosuję ją od tygodnia i czuję się ŚWIETNIE, tylko coś mnie strasznie w nogę napieprza.

W tej notce nie chodziło mi o to, że metoda Carra to altmed. Altmedowe jest raczej to, że prośby o linki do badań w PubMedzie zbywam pogardliwym stwierdzeniem, że te wasze cyferki w tabelkach bledną przy potędze mojego osobistego świadectwa. I nikt mnie nie przekona, że czarne jest czarne, a białe jest białe!

Tags:
  1. jaszczomp
    January 8th, 2011 at 20:22 | #1

    bart :

    Ale w sęsie byłaś w umówionym centrum o umówionej godzinie i pies z kulawą nogą? A co z flash mobem “Bóg się rodzi”? Żądam wyjaśnień!

    Byłam dokładnie o godzinie 0, w umówionym miejscu. Wcześniej zapoznałam się z galerią zdjęć z poprzedniego spotkania (było wtedy ok. 15 osób – emerytki z klubu Gazety Polskiej + szczyle z młodzieżówki PIS. Jednego nawet znam, kiedyś musiałam go wypieprzyć ze swojej grupy, bo był za głupi na zdawanie FCE – łot taka ciekawostka :D), toteż liczyłam na lepszą frekwencję. A tu bida z nyndzą. Tylko jedna samotna dusza zjawiła się na moment, ale jak się do niej ładnie uśmiechnęłam znad GW, to uciekła.

    A szumnie zapowiadane kolędowanie na 140 osób (“To ma szansę wypaść fenomenalnie, pod warunkiem, że znajdziemy chociaż 10 osób, które śpiewają w profesjonalnych chórach. Głosy wiodące muszą być czyste jak łza.”) było tylko w Złotych Tarasach:

    http://www.youtube.com/watch?v=BurRTARlqmA

    PS Warto dodać, że grawer wydymał ich na kolejnego tysiaka :D

  2. January 8th, 2011 at 20:36 | #2

    Warto dodać, że grawer ich wydymał na kolejnego tysiaka :D

    Internetuję z komórki, proszę więc jakąś dobrą duszę, żeby dała linka do opowieści o poznaniu grawernika, tej pięknej love story, w której patrzą sobie głęboko w oczy i składają gorące deklaracje, a potem grawernik znika na zapleczu i wraca z twardym dowodem. Potem przedstawia totalnie porypany cennik, a na końcu okazuje się, że cena była netto, bo “musi wystawić fakturę”. Było na Blipie, ale warto utrwalić, bo to urzekająca historia.

  3. jaszczomp
  4. jaszczomp
    January 8th, 2011 at 20:49 | #4

    http://tinyurl.com/grawerr

    Coś pięknego… Zresztą cały blogasek przeuroczy.

  5. RobertP
    January 8th, 2011 at 23:02 | #5

    jaszczomp :

    Coś pięknego… Zresztą cały blogasek przeuroczy.

    Rety, jak oni są oderwani od rzeczywistości. W komentarzach
    “a jestem OB CIACHEM, wiec tez chce znaczek.

    Problem tylko w tym, ze za granica na nikim nie zrobi to wrazenia :((

    Ale kupuje!
    Tylko jak zaplace? Moge Ci w kopercie wyslac?”

  6. January 9th, 2011 at 09:39 | #6

    Plan jest taki: wejść do kościoła i zaśpiewać jakąś pieśń ku chwale konsumpcji: http://www.youtube.com/watch?v=BurRTARlqmA&feature=player_embedded

  7. Gammon No.82
    January 9th, 2011 at 10:27 | #7

    @ eli.wurman:

    “O konsumpcjo, iskro bogów,
    Kwiecie Elizejskich Pól,
    Święta na twym świętym progu.
    Staje nasz nażarty chór.
    Elektryfikacja!”

  8. January 9th, 2011 at 11:40 | #8

    Najpiękniej im poszło w Lublinie. Jakoś nikt nie wkleja, to wezmę to na siebie. Dirty job, but someone’s gotta do it.

    http://dlugodystansowiec.salon24.pl/266180,ob-ciach-w-lublinie-czytanie-z-obstawa
    “kierownictwu nie podobała się kreskówka zamieszczona na ostatniej stronie „Pod Prąd” krytykująca Gazetę Wyborczą i jej naczelnego (…) w ciagu paru minut zostaliśmy okrążeni przez trzech pracowników ochrony w cywilu i po niedługim czasie dołączył czwarty w pełnym umundurowaniu. Każdy trzymał przy ustach łoki-toki.”

    Natychmiast pojawiły się głosy protestu, zapewne wywołujące atak paniki w zarządzie Lublin Plaza”

    http://tadeuszkorzeniewski.salon24.pl/266222,bojkotuje-centrum-handlowe-plaza-w-lublinie
    Bojkotuję Centrum Handlowe Plaza w Lublinie
    Bo mi się tak podoba.
    A ponieważ przebywam w Seattle, nie w Lublinie, w zastępstwie powtórzę osiem razy:
    Szczęść Boże Radio Maryja

    I jak zwykle prawica rusza do działań:
    http://Niegdysiejszy.salon24.pl/266207,ob-ciachowo-w-lublinie#comment_3785449
    Niegdysiejszy Blondyn

    Nie ma się co martwić. Ich kamienice a nasze ulice. A wiosna coraz bliżej. Przypomnę hasło ze stanu wojennego: zima wasza, wiosna nasza. Proponuję rozważyć jakiś mały bojkocik. Z pewnością będą bardziej gościnni. Może się skończy tak, że będą udzielali rabatów dla posiadaczy Gazety Polskiej.
    Pozdrawiam
    PRADZIADEK331126 | 08.01.2011 20:58

  9. January 9th, 2011 at 11:59 | #9

    Wy tu gadu-gadu, a tymczasem Dehylator znowu zaatakował, cytując panią Bohwic:

    http://dehylator.wordpress.com/2011/01/05/analiza-glosu-jaroslawa-kaczynskiego/

  10. jaszczomp
    January 9th, 2011 at 12:24 | #10

    DoktorNo :

    cytując panią Bohwic:

    Nie ujawniaj danych osobowych, bo uzna to za molestowanie!
    http://tbochwic.salon24.pl/131853,chamstwo-w-empiku

  11. January 9th, 2011 at 12:32 | #11

    Szczęść Boże Radio Maryja!

  12. January 9th, 2011 at 12:32 | #12

    jaszczomp :

    Nie ujawniaj danych osobowych, bo uzna to za molestowanie!

    To jest wręcz PRZETWARZANIE danych osobowych!

    http://tbochwic.salon24.pl/131853,chamstwo-w-empiku

    Chryste Panie.

  13. Gammon No.82
    January 9th, 2011 at 12:33 | #13

    @ jaszczomp:

    Ależ ostra niewiasta.

    Napisałam do Empiku taki list:
    „Uprzejmie informuję, że jeżeli jeszcze raz spotkam się z (…) zwrócę się o ochronę i pomoc do odpowiednich instytucji, zajmujących się prawami klienta i ochroną danych osobowych oraz wejdę na drogę prawną przeciwko Państwa firmie. Teresa Bochwic”

    Proszę o pomoc i konsultację prawników z Salonu, czy rzeczywiście wolno mnie tak traktować?

    Shoot First, Ask Later.

    EDIT:
    asmoeth :

    To jest wręcz PRZETWARZANIE danych osobowych!

    Molestowanie przetwarzaniem.

  14. January 9th, 2011 at 12:44 | #14

    Proszę o konsultację prawników z Salonu.
    Szczęść Boże Radio Maryja.

  15. Yaca
    January 9th, 2011 at 13:03 | #15

    jaszczomp :

    http://tbochwic.salon24.pl/131853,chamstwo-w-empiku

    Następnym razem zastrzeli tego, kto ją na ulicy zawoła po imieniu…

  16. January 9th, 2011 at 13:40 | #16

    jaszczomp :

    DoktorNo :
    cytując panią Bohwic:

    Nie ujawniaj danych osobowych, bo uzna to za molestowanie!

    http://tbochwic.salon24.pl/131853,chamstwo-w-empiku

    Po komentarzach widać że autorka już nieco uspokoiła się.

    Mi tych ludzi naprawdę szkoda… Mówię szczerze.

  17. bantus
    January 9th, 2011 at 15:14 | #17

    DoktorNo :

    Mi tych ludzi naprawdę szkoda… Mówię szczerze.

    Orków też szkoda, w końcu kiedyś były elfami.

  18. January 9th, 2011 at 19:22 | #18

    bantus :

    Orków też szkoda, w końcu kiedyś były elfami.

    Quendimi.

  19. mic
  20. January 9th, 2011 at 21:11 | #20

    mic :

    Troll of the Year?

    Czemu on się tym w ogóle przejmuje?

  21. January 9th, 2011 at 21:13 | #21

    mic :

    Troll of the Year?

    Haha, great success, gratulacje :)

  22. mic
    January 9th, 2011 at 21:40 | #22

    Przebrał się w dres, to nie przelewki:

    http://www.fronda.pl/news/czytaj/terlikowski_co_na_to_znak

    To niesamowite, że myślał, że może sobie na portaliku krytykować zarówno papieża, jak i cywilizację śmierci; ale pisząc Operację Chusta zadarł z kimś o wiele potężniejszym! BIŁER!

  23. Yaca
    January 9th, 2011 at 21:58 | #23

    mic :

    Troll of the Year?
    http://www.fronda.pl/news/czytaj/terlikowski_na_facebooku_homoseksualisci_chca_mi_odebrac_dzieci

    Swoją drogą, to on już cały portal traktuje jak swój blog-wizytówkę. Ten tekst pojawił się nie w zakładce jego bloga, a w dziale “Informacje – Polska”. Jak widać życie osobiste TT ma kardynalne znaczenie dla losów tego kraju…

  24. RobertP
    January 9th, 2011 at 22:26 | #24

    DoktorNo :

    Czemu on się tym w ogóle przejmuje?

    Bo on je wychowuje, żeby zginęły za Boga, Honor i Ojczyznę w kolejnym powstaniu
    http://terlikowski.salon24.pl/213954,ojcowskie-spojrzenie-na-powstanie

    A jak pójdą z gejami w niedzielę do zoo lub multipleksu, to już potem mogą nie chcieć umierać za hostię. Nawet gdyby to była hostia w 3D http://mrw.blox.pl/2011/01/Gruby-Lenin-na-bogato.html

  25. digan
    January 9th, 2011 at 22:34 | #25

    Nachasz :

    Quendimi.

    Nieprawda. Quendi to byli Elfowie którzy wrócili z Amanu do Beleriandu/Śródziemia. Natomiast orkowie zostali wymutowani (?) z Avari, czyli elfów, które nie ruszyły w wędrówkę trzech szczepów po Przebudzeniu, nie doszły do Amanu i tak dalej, i tak dalej.

    eli.wurman :

    Plan jest taki: wejść do kościoła i zaśpiewać jakąś pieśń ku chwale konsumpcji

    Idealne byłoby “coraz bliżej święta”, no ale jest już trochę za późno. Może w wielki czwartek?

  26. January 9th, 2011 at 22:38 | #26

    digan :

    Nieprawda. Quendi to byli Elfowie którzy wrócili z Amanu do Beleriandu/Śródziemia. Natomiast orkowie zostali wymutowani (?) z Avari, czyli elfów, które nie ruszyły w wędrówkę trzech szczepów po Przebudzeniu, nie doszły do Amanu i tak dalej, i tak dalej.

    Chigau. W moim wydaniu “Sillmarilionu” stało wyraźnie, że “Quendi” czyli “Mówiący” była nazwą powstałą jeszcze przed podziałem.

  27. RobertP
    January 9th, 2011 at 22:41 | #27

    eli.wurman :

    Plan jest taki: wejść do kościoła i zaśpiewać jakąś pieśń ku chwale konsumpcji:

    A lubisz smalec z cebulką i jabłkiem, czy bez? Bo nie wiem jaki Ci potem posyłać do paki?
    Te cwaniaki sobie załatwiły ochronę swoich pień
    http://info.wiadomosci.gazeta.pl/szukaj/wiadomosci/zak%C5%82%C3%B3canie+mszy

  28. otaki
    January 9th, 2011 at 22:42 | #28

    a tam w wielki czwartek, w wielki piątek trzeba by jakiś o happy day urządzić

  29. January 9th, 2011 at 22:46 | #29

    digan :

    Nieprawda. Quendi to byli Elfowie którzy wrócili z Amanu do Beleriandu/Śródziemia. Natomiast orkowie zostali wymutowani (?) z Avari, czyli elfów, które nie ruszyły w wędrówkę trzech szczepów po Przebudzeniu, nie doszły do Amanu i tak dalej, i tak dalej.

    A tutaj masz ładny rysunek wyjaśniający (stąd oczywiście).

  30. jaszczomp
    January 9th, 2011 at 22:49 | #30

    mic :

    Troll of the Year?
    http://www.fronda.pl/news/czytaj/terlikowski_na_facebooku_homoseksualisci_chca_mi_odebrac_dzieci

    Mało się nie udławiłam ze śmiechu jak weszłam na frąndę, a tam wkurwiony Terlikowski (i jego rodzina w rozpaczy) na głównej. To jest argument, żeby wrócić na fejsa.

    *pędzi dołączyć do grupy*

  31. digan
    January 9th, 2011 at 23:29 | #31

    No i macie rację, mój błąd :(

    Ale weź tu człowieku podpieraj się książką o Fingonach, Finrodach i Fingolfinach.

  32. otaki
    January 9th, 2011 at 23:30 | #32

    pani Bochwic kwituje news o oddaniu przez Palikota legitymacji poselskiej na aukcję:

    Nie ma, pani Kataryno, nie ma granic. Zatarły się po powodzi i wybudowaniu gazociągu północnego.

    http://kataryna.salon24.pl/266466,aaaaaby-legitymacje-poselska-kupic#comment_3790633

  33. AJ
    January 9th, 2011 at 23:50 | #33

    Jak wiemy, właśnie Czesi wywołali powódź, żeby zatrzeć granice.

  34. Gammon No.82
    January 9th, 2011 at 23:56 | #34

    AJ :

    Czesi wywołali powódź

    I jeszcze ukradli Wątpia Świętego Wojciecha.

  35. January 10th, 2011 at 04:42 | #35

    digan :

    Nieprawda. Quendi to byli Elfowie którzy wrócili z Amanu do Beleriandu/Śródziemia. Natomiast orkowie zostali wymutowani (?) z Avari, czyli elfów, które nie ruszyły w wędrówkę trzech szczepów po Przebudzeniu, nie doszły do Amanu i tak dalej, i tak dalej.

    Mylisz Quendich z Eldarami. Quendi to wszystkie Elfy, te, co wyruszyły do Amanu to Eldarowie, a te, co do Amanu doszły to Calaquendi.

  36. RobertP
    January 10th, 2011 at 09:37 | #36

    Na http://religia.pl/ możecie poczytać, jak autor serwisu usiłował ewangelizować hackera, który mu podmienił stronę (szukajcie wpisu religia.pl Hacked)

    Wpisów jest sporo, hacker sobie poszedł, nic dziwnego, wobec takich argumentów

    “Możesz wszystko odrzucić, co teraz napisałem – ale i tak nie zaznasz spokoju dopóki z łzami w oczach nie rzucisz się w ramiona Jezusa. Już tę drogę przeszedłem. A jeśli będziesz do skutku szukał prawdy – skończysz jak moja osoba przy Eucharystii.

    Warto było przez te 10 lat tworzyć tę stronę, aby móc to dziś Ci napisać. Warto było dla Ciebie jednego!

    Jak ktoś chce – niech wykasuje religia.pl – i tak wszystko jest marnością, a za 50 lat nikt nawet nie pomyśli o mnie. Swoją ufność pokładam tylko w Jezusie i nic więcej nie potrzebuję jak i wcześniej nie miałem.
    PS.
    Jeśli odejdziesz – będzie mi przykro. Nic od Ciebie nie chcę, ale chciałbym, abyś tylko został – tak po prostu.
    A nawet jeśli i tak odejdziesz – wiedz, że do końca mojego życia będę się za Ciebie modlił i będę nosił Cię w pamięci.

  37. RobertP
    January 10th, 2011 at 11:00 | #38

    To uzasadnienie wyroku doczeka się rekordowej liczby cytowań

    “Propagując hasło czystości krwi, nie deprecjonuje równocześnie żadnego koloru skóry, podkreślając, że stanowić ma to gwarant zachowania w mozaice ras ludzkich biologicznych cech własnego narodu, jego oryginalnego, niepowtarzalnego piękna” – czytamy w uzasadnieniu.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8922778,Uniewinnienie_aktywistow_NOP_usankcjonowalo_rasizm.html

  38. mic
    January 10th, 2011 at 13:21 | #39

    Z Frondzi:

    Brytyjski tygodnik „Catholic Herald” opisuje historię dziewczynki, która przestała cierpieć na chroniczne bóle kręgosłupa podczas oglądania telewizyjnej transmisji z beatyfikacji kard. Johna Henry’ego Newmana.

    I co, niedowiarki?

  39. Gammon No.82
    January 10th, 2011 at 14:04 | #40

    mic :

    przestała cierpieć na chroniczne bóle kręgosłupa podczas oglądania telewizyjnej transmisji z beatyfikacji

    Przydałby się risercz na temat “Cudowne Uzdrowienia podczas czarnej mszy / przy czytaniu Dawkinsa / etc.”

  40. mic
    January 10th, 2011 at 14:10 | #41

    @ Gammon No.82:

    Albo: Sony czy LG/Samsung/whatever – cudowne uzdrowienia w zależności od marki.

  41. bantus
    January 10th, 2011 at 14:15 | #42

    Ożeż ty, Asimov: http://www.youtube.com/watch?v=o6tSYRY90PA
    Może by sobie Fundację odświeżyć?

    p.s. o żesz ty? o rzesz ty?

  42. lysaczi
    January 10th, 2011 at 14:41 | #43

    bantus :

    p.s. o żesz ty? o rzesz ty?

    orzesz ty, orzę ja, orzemy my, polscy oracze z głodujących wsi

  43. nosiwoda
    January 11th, 2011 at 15:50 | #44

    A tak naprawdę to “ożeż ty”.
    http://so.pwn.pl/lista.php?co=o%BFe%BF

Comment pages
1 12 13 14 3436
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)