Home > Personalo, Racjonalo > Mój własny altmed

Mój własny altmed

November 21st, 2010 Leave a comment Go to comments

Część z was zna już drugiego prowadzonego przeze mnie bloga, w którym archiwalnymi zdjęciami ilustruję wyrwane z kontekstu sentencje wygłaszane przez Astromarię i jej komentatorów. Zawsze lubiłem czytywać komcie u pani Marysi, teraz jednak czytam wszystkie dokładnie, i to niejako z obowiązku, wyszukując lolkontent dla Astromariana. Co za tym idzie, poznaję ich lepiej. Z lekkim zdziwieniem odkryłem w sobie pewną sympatię dla występującej w astromaryjnym środowisku kontestacji „oficjalnej” rzeczywistości — przypomina mi się moja własna fascynacja Jello Biafrą, którego antyestabliszmentowych tyrad (sprzedawanych w formie wielopłytowych wydawnictw) uwielbiałem słuchać jeszcze nie tak dawno temu. Przez długie lata byłem histerycznym fanem zespołu Tool, którego emploi było obtoczone New Age’em jak schaboszczak panierką. Za ich podszeptem sprowadziłem ze Stanów książkę „Nothing In This Book Is True But It’s Exactly How Things Are”, która miała mnie oświecić, a okazała się konglomeratem bzdetów o Atlantydzie, Twarzy na Marsie i Area 51. Dzięki Tool wciągnąłem się też w twórczość Billa Hicksa, który — choć to strasznie, ale to strasznie zabawny gość — również ładował mi do łba sporą dawkę dziwacznych poglądów. Siedziałem w tych historiach tak głęboko, że kiedy ukazał się „Kod Leonarda da Vinci”, mogłem wydać z siebie jedynie pogardliwe parsknięcie „Pfft, stare, było”. Na szczęście nadludzkim wysiłkiem wydostałem się z tych mentalnych opresji i dziś wspominam je jako sympatyczny, acz głupawy odlocik od rzeczywistości, który zafundowałem sobie przed trzydziestką. Choć więc dziś jestem czysty, ta jazda nie jest mi obca.

Tu byłoby miejsce na garść pseudopsychologicznych rozważań o naturze altmedowego spiskologa. Zamiast nich odwołam się do słów Olgi Tokarczuk, która powiedziała kiedyś, że choć jej literaturę przepełnia magia, w życiu codziennym woli racjonalizm. 100% racji, pani pisarko. Moje ulubione filmy i książki są pełne fantastycznych, baśniowych stworów i wyrafinowanych spisków tworzonych przez arcyzłoczyńców ze szczytów władzy — no bo o czym mam oglądać filmy, na Trygława, o bohaterskim racjonaliście, który odkrywa, że w domu NIE STRASZY? Umiem jednak wytyczyć wyraźną granicę między sztuką a rzeczywistością. Mam wrażenie graniczące z pewnością, że spiskolodzy tej granicy narysować nie potrafią (bądź nie chcą). Arcyzabawnym efektem zatarcia tego podziału jest doszukiwanie się masońsko-satanistycznej symboliki w teledyskach Lady Gagi bądź odszukiwanie prawdziwych sprawców Zamachu Smoleńskiego na podstawie kiepskiego thrillera z kiepskim aktorem.

U altmedowców występuje podobny syndrom, co u fundamentalistycznych katolików: obie grupy mają obowiązek wiary w komplet dogmatów; selektywność jest bardzo źle widziana. Kiedy na portalu Wolne Media w komentarzach pod wpisem na temat chemtrails ktoś wyraził opinię, że to bzdura wymyślona dla ośmieszenia prawdziwych spisków, takich jak Smoleńsk czy WTC, spotkał się z natychmiastową ripostą, że z pewnością jest spiskowcem uczestniczącym w globalnym spisku mającym na celu ośmieszenie idei chemtrails.

Po jakimś czasie spiskologiczna twórczość staje się przewidywalna. Ci ludzie uwierzą po prostu w nawet najgłupszy bzdet. O wiele ciekawsze są osoby z naszego nihilistycznego, psychopatycznie racjonalistycznego środowiska, które noszą w sobie małe altmedowe nasionko. Wierzą na przykład, że ludzkość jest gruba, bo je za mało mięsa albo że Tradycyjna Medycyna Chińska — choć akceptują idiotyzm teorii życiowej siły chi i brak wyników w badaniach — działa akurat w ich jednostkowym przypadku. I jakoś nie mogą zauważyć, że używają dokładnie tych samych argumentów co hardkorowi wyznawcy medycyny alternatywnej.

Opinia, że My jesteśmy mądrzy, a Tamci są głupi, to krzywdzące uproszczenie. Wielu kreacjonistów czy homeopatów to osoby wysoce inteligentne. Inteligencja nie dość, że nie chroni przed złapaniem się na haczyk oszołomostwa, to wręcz pomaga mu się zagnieździć w naszej duszy. Za pomocą umiejętnej selekcji linków do PubMedu czy artykułów popularnonaukowych inteligentny człowiek jest w stanie stworzyć wiarygodną opowieść utwierdzającą go w danym poglądzie.

Muszę się przyznać, że sam noszę w sobie taki mały altmed. I nie mówię tu o kręgarzu, który umiejętnym ciosem z przekręceniem ulżył mi w bólach kręgosłupa i wyrwał mnie grabarzowi spod łopaty, kiedy medycyna oficjalna postawiła na mnie krzyżyk (tak było, przysięgam!). Mówię o moim rzucaniu palenia.

Paliłem nałogowo mniej więcej od czternastego roku życia. W takim nasileniu, że jeszcze w liceum zacząłem palić w domu, bo inaczej się nie dało. Przez dwadzieścia lat mojej kariery palacza podjąłem chyba z pięćset normalnie prób rzucenia; każda z nich była żałośnie nieskuteczna. Po kilkunastu godzinach od odłączenia dopływu nikotyny czułem się jak napięta cięciwa, trzęsły mi się ręce, włączało się widzenie tunelowe, a z każdą minutą wzrastało przeświadczenie o nieuchronności powrotu do nałogu. No i wracałem. Byłem bez szans. I tak za każdym razem, aż do piątku 10 października 2008 r., kiedy skończyłem czytać książkę Allena Carra o rzucaniu palenia i o godzinie 23:46 na swoim balkonie wypaliłem ostatniego papierosa w życiu.

Allen Carr nie powiedziałby, że to książka o rzucaniu palenia, bo według niego palenia się nie rzuca, tylko przestaje się palić (stawianie nacisku na dobór słów pewnie nie tylko mi kojarzy się z NLP i MLM). Kluczowe tezy, które do mnie przemówiły, były racjonalne i proste: każdy zapalony papieros służy wyłącznie zniwelowaniu efektów głodu nikotynowego wywołanego przez poprzedniego papierosa; rzucając palenie nie rezygnuję z czegoś, ale wracam do stanu normalności, jakim jest niepalenie; fizyczne objawy odstawienia miną po kilku dniach, więc nie ma co desperować. Szerzej o metodzie napisał kol. Radek — to zresztą dzięki tej jego notce zdecydowałem się sięgnąć po książkę Carra.

I faktycznie, było jak napisał Carr. Przestałem palić, nie miałem żadnych cięciw, trzęsawek, tuneli, cierpień. Nie tęsknię za paleniem w ogóle, czasem tylko przyśni mi się, że palę — budzę się wtedy wściekły, że kurwa, co ja głupi robię. Ostatnie dwa lata bardzo ciężko doświadczyły mnie na gruncie zawodowym i osobistym, i może piję od tego więcej czerwonego wina, ale nawet w największym dole nie przeszło mi przez myśl, żeby sięgnąć po papierosa. Jestem wolny. Na mnie Carr działa. Na Radka, mojego wybawcę, jak się okazuje, nie działa: z tego co wiem, Radek przegrał sromotnie i obecnie jest na etapie rzucania metodą Pi Dżej Es En, czyli „Palę, Jak Się Nawalę”.

No, skoro to taka rewelacyjna metoda, to na pewno coś będzie w PubMedzie. No, coś niby jest. Dwa badania ankietowe sprawdzające efektywność grupowych sesji rzucania palenia metodą Allena Carra (12). Na organizacji takich sesji zarabiają jego spadkobiercy — sam Carr zmarł na raka płuc. Według oficjalnej biografii zachorował w wyniku biernego palenia: podczas prowadzonych przez niego grupowych sesji można palić. I biedaczek, już niepalący, wdychał ten cudzy dym, dostał raka i zmarł (do mnie przemawia inne wytłumaczenie: facet przez ponad trzydzieści lat swojego życia palił od trzech do pięciu paczek dziennie). Dwa inne teksty twierdzą, że brak wystarczających danych na oszacowanie efektywności metody (12). Niewielka liczba publikacji trochę dziwi, bo akurat rzucanie palenia wygląda na bardzo wdzięczny obiekt dla badacza. Efekt jest binarny: albo się pali, albo nie, nie tak jak w większości tego altmedowego szajsu, gdzie głowa boli jakby mniej i rzadziej, a na pewno w innym miejscu. Istnieją metody weryfikacji prawdomówności badanych. Szkoda. Bo sam Allen Carr w swojej książce wypisuje opowieści, które niemal automatycznie kojarzą się z dr. Ashkarem czy innymi szarlatanami: setki łzawych podziękowań, misja uwolnienia świata od nałogu, 90-procentowa skuteczność i medyczny establiszment tkwiący w okopach oficjalnej dogmatyki. A przy ponownym czytaniu książka, obok owej racjonalnej argumentacji, która tak bardzo do mnie przemówiła, momentami okrutnie razi stylem podręcznika szczerzenia zębów dla MLM-owca.

Czy polecam innym tę metodę? Powiedzmy, że robię to w taki sposób, żeby nie nadwerężyć mojej reputacji negacjonisty altmedu: dodaję do swojej laurki liczne obwarowania, zastrzeżenia i możliwe inne powody sukcesu w rzucaniu palenia. A mam ich kilka:

Po pierwsze, dzieci. Jako palący grubas o siedzącym trybie życia kwalifikowałem się do grup ryzyka naprawdę wielu chorób i miałem bardzo duże szanse, że nie doczekam świętowania matury mojego potomstwa. A bardzo kocham swoje potomstwo. To sprawiło, że po drugie, byłem bardzo zdesperowany, a ponieważ spróbowałem już tych wszystkich gum i plasterków, traktowałem książkę Carra jako ostatnią deskę ratunku, wiązałem z nią ogromne nadzieje jeszcze przed jej przeczytaniem. Pamiętam, że przeczytałem ją raz i nie zadziałała, paliłem dalej. Wściekły, przeczytałem ją jeszcze raz od połowy (bo na pewno pod koniec czytałem nieuważnie i coś istotnego mi umknęło!) — i dopiero wtedy zażarło.

Po trzecie, mieszkanie z niepalącą żoną i niepalącymi dziećmi wyrzuciło mnie z moim paleniem na balkon. Zimą 2007 r., kiedy zrobiło się naprawdę mroźnie, wpadłem na genialnie prosty pomysł: otóż będę palił na klatce schodowej! Fast-forward do października 2008. Nadchodzi kolejny sezon grzewczy i mam przed sobą taką perspektywę: poranki i wieczory najbliższego półrocza spędzę zakradając się w gaciach na klatkę, niewyobrażalnie smrodząc moim sąsiadom, kuląc się przed każdym dźwiękiem otwieranych drzwi do mieszkań i cierpiąc okropne poczucie winy i ogólnego upodlenia. Jak byłem biednym studentem, dopalałem własne kiepy, gromadzone w wielkiej puszce po cukierkach toffi, ale dopiero upokarzające doświadczenie zasyfiania smrodem klatkowskiej pokazało mi, jak głupie uzależnienie może pomiatać człowiekiem, jak bardzo może go degradować. Dlatego dziś, gdy czytam bzdety Żakowskiego porównującego się do uciskanego Murzyna (są jeszcze tacy, którzy porównują się do Żydów w getcie, ale to małe chujki), to chcę mu powiedzieć tak: panie Jacku, ja pana rozumiem, pan jest nieszczęśliwy i zniewolony, i z tego swojego nieszczęścia i zniewolenia czyni pan jakiś atut, przywilej i wypisuje pan dyrdymały, zamiast wziąć się w garść, do kurwy nędzy, dziecku pan ojcem.

Po czwarte, i być może najważniejsze, przestałem palić niemal równo tydzień po otrzymaniu pocztą Cudownego Medalika. Allen Carr, pfft.

P.S. Po kilku dniach od skończenia notki ogarnęło mnie uczucie niepewności, czy na pewno udało mi się dobrze przekazać zamysł, z którym siadałem do napisania notki. Często mi się zdarza, że jak się rozkręcę, to zbyt odjeżdżam od pierwotnego szkicu: tak było chociażby w przypadku notki o doktorze Ashkarze, która wyszła jak wyszła, a chciałem napisać, że jego metoda jest super, stosuję ją od tygodnia i czuję się ŚWIETNIE, tylko coś mnie strasznie w nogę napieprza.

W tej notce nie chodziło mi o to, że metoda Carra to altmed. Altmedowe jest raczej to, że prośby o linki do badań w PubMedzie zbywam pogardliwym stwierdzeniem, że te wasze cyferki w tabelkach bledną przy potędze mojego osobistego świadectwa. I nikt mnie nie przekona, że czarne jest czarne, a białe jest białe!

Tags:
  1. December 6th, 2010 at 15:43 | #1

    Pięknie dziękuję :)

  2. RobertP
    December 6th, 2010 at 15:55 | #2

    Nie za maco, tylko linka złego dąłem (u Ciebie znaczy)
    http://lukaszwarzecha.salon24.pl/256480,parytety-koniec-demokracji#comment_3645430

  3. December 6th, 2010 at 16:47 | #3

    @lukaszawarzechyzmaganiazrzeczywistoscia

    Kiedyś napisał niezły tekst “Zakon czcicieli JarKacza”, w którym znakomicie zdiagnozował fanatycznych PiSowców. Ale od pewnego czasu, w szczególności od katastrofy w Smoleńsku, ten pan spada w dół…

  4. mihu
    December 6th, 2010 at 16:57 | #4

    Tak jak Bartu rzuciłem palenie z tą książką. Różnica jest taka, że rzucenia tym razem nie planowałem (piszę tym razem, bo kilkukrotnie nieskutecznie próbowałem). Kolega przyniósł do pracy książkę a ja śmiertelnie znudzony pracą przeczytałem ją za jednym posiedzeniem i od tego czasu nie zapaliłem nawet jednego papierosa (kilkukrotnie miałem potem z tytoniem do czynienia w skręcanym ręcznie paierosie, w ktorym tytoń nie był podstawowym składnikiem mieszanki). Kolega, który przyniósł książkę pali do dziś. Nie pomogło czytanie, ani wizyta w centrum Allena Carra. Dodam tylko, że paliłem ponad piętnaście lat około paczki dziennie.

  5. December 6th, 2010 at 17:28 | #5

    fronesis :

    A to nie jest tak, ze pracujesz dla Agory.pl? I

    Jest, ale wtedy do mnie nie pasuje zarzut, żebym pracował w czymś poważniejszym od gazeta.pl.

    fronesis :

    I upieranie się przy byciu częścią jedynie papierowej części spółki Agora to trochę zaklinanie rzeczywistości?

    Przeciwnie, utożsamianie gazeta.pl z “Gazetą Wyborczą” to takie same zaklinanie rzeczywistości, jak “moja skoda to właściwie audi” u niektórych skodziarzy. Że jeden koncern, to jeszcze nie znaczy, że ta sama klasa pojazdu.

  6. December 6th, 2010 at 20:22 | #6

    RobertP :

    tylko linka złego dąłem (u Ciebie znaczy)

    I tak stąd nie działa, gospodarz ma naprawdę złe notowania u p. Warzechy. Zimny ignor.

  7. December 6th, 2010 at 20:50 | #7

    vauban :

    I tak stąd nie działa, gospodarz ma naprawdę złe notowania u p. Warzechy. Zimny ignor.

    A to dranie.

  8. December 6th, 2010 at 22:29 | #8

    Nachasz :

    A to dranie.

    A to ja przepraszam. Działa.

  9. nosiwoda
    December 7th, 2010 at 08:56 | #9

    DoktorNo :

    digan :
    Swoją drogą, Leski to naprawdę musi być leniwy (albo cierpliwy), że za znowu nie tak duże pieniądze użera się z bandą oszołomów, która zagląda mu w spodnie i rodowód.

    A ja się dziwie komuś stojącemu za blogiem “Dehylator”, że chce mu się znajdować takie różnie dziwactwa:
    http://dehylator.wordpress.com/2010/12/03/kod-freskow-z-denver/
    http://dehylator.wordpress.com/2010/12/06/wycinaja-stron-zamach-eu/

    Toż chyba nie czytałeś pierwszego zdania obecnej notki gospodarza tego blogaska, w której lansuje swego drugiego blogaska, tj. astromariana:
    http://astromarian.wordpress.com/

  10. janekr
    December 7th, 2010 at 09:18 | #10

    Ja się jeszcze popastwię nad tym:

    http://wyborcza.pl/1,75480,8761853,Zwyciezcy_mysla_inaczej.html

    “urządzenie, które ma tylko jedną funkcję, jest zbyt mało efektywne i marnuje miejsce. Jednofunkcyjny pracownik też.”

    Czy wy też widzicie wielofunkcyjnego chirurga z lutownicą?

  11. December 7th, 2010 at 09:52 | #11

    janekr :

    Ja się jeszcze popastwię nad tym:

    http://wyborcza.pl/1,75480,8761853,Zwyciezcy_mysla_inaczej.html

    Kiedy Pan Bóg dzwoni, odbierz telefon. Pan Bóg pomaga tylko tym, którzy wiedzą, że Pan Bóg pomaga tylko tym, którzy sami sobie pomagają.

  12. Gammon No.82
    December 7th, 2010 at 10:13 | #12

    janekr :

    Czy wy też widzicie wielofunkcyjnego chirurga z lutownicą?

    Chirurg z lutownicą już jest za drzwiami.
    http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,8330175,Nowy_zawod__multiskiler__Ksiegowi_na_zyczenie_szefa.html

  13. janekr
    December 7th, 2010 at 10:15 | #13

    Gammon No.82 :

    Chirurg z lutownicą już jest za drzwiami.

    No nie, w tej poetyce raczej asesor z mopem.

  14. Gammon No.82
    December 7th, 2010 at 10:25 | #14

    janekr :

    No nie, w tej poetyce raczej asesor z mopem.

    Raczej po prostu chirurg, który sam sobie anestezjologiem, asystentem oraz instrumentariuszkiem “czystym” i “brudnym”. A po operacji podłogę też umyje.

  15. janekr
    December 7th, 2010 at 10:33 | #15

    Gammon No.82 :

    A po operacji podłogę też umyje.

    I nakarmi kota wyciętymi wątpiami pacjenta.

  16. December 7th, 2010 at 10:45 | #16

    @blogaskowewojenki

    Ajaj, na Saloonie24.pl powiesili na sg notkę, w której zjechali totalnie Leskiego ad personam… Szkoda mi go, bo to jeden z moich ulubionych bywalców S24.

    Tej nocy pod dramatycznym postem osoby wyjątkowo ciężko doświadczonej w stanie wojennym Janka Jankowska przekroczyła Rubikon. Post ten nijak mnie nie dotyczy, ale w tytule zawiera moje nazwisko. Od ponad doby wisi na sg i od ponad doby jest punktem zbornym dla wszystkich, którzy mnie nie lubią. Pal diabli obelgi, które zresztą admini powycinali – zawsze wierzyli i wierzą, że złe są “brzydkie słowa”. Nie pojmują, że najpodlejsze treści wyrazić można bez bluzgania. Np., że zaproszenie Jaruzela na RBN to…”efekt moich działań”.

    http://krzysztofleski.salon24.pl/257114,daleko-za-daleko

    Co oni palą?

  17. Gammon No.82
    December 7th, 2010 at 10:51 | #17

    janekr :

    I nakarmi kota wyciętymi wątpiami pacjenta.

    Chodzi o to?

    DoktorNo :

    Co oni palą?

    Mielone opony, zawinięte w “Nasz Dziennik”.

  18. December 7th, 2010 at 11:01 | #18

    Gammon No.82 :

    DoktorNo :
    Co oni palą?
    Mielone opony, zawinięte w “Nasz Dziennik”.

    Fuj, gazeta zawiera szkodliwe chemikalia z farby drukarskiej, zły materiał na blanty…

  19. janekr
    December 7th, 2010 at 11:10 | #19

    Gammon No.82 :

    Chodzi o to?

    Też.
    Z dzieciństwa pamiętam “Instrukcję chirurga amatora”. Pierwszy punkt brzmiał: “wyrzuć kota za drzwi”. Czwarty: “jeszcze raz wyrzuć kota”. W ogóle śliczna była ta instrukcja, artystycznie poplamiona krwią…

  20. Gammon No.82
    December 7th, 2010 at 11:17 | #20

    janekr :

    “wyrzuć kota za drzwi”

    Nie pomoże. Jeśli w pomieszczeniu był kot, to w pacjencie zostaną kocie kłaki. Kocie kłaki zostają wszędzie.

    EDIT: o na przykład tutaj (na forum malujących akwarelami):

    Ja wiem, to bzdura, ale musze to napisac, a poniewaz sa tu posiadacze kotow, to moze ktos mnie zrozumie:
    kocie kłaki doprowadzaja mnie do bialej goraczki!!!

    Dmucham, chucham, czyszcze, strzepuje, klade tlo – posrodku włos zbierajacy farbe, po bokach mniejsze. Wrrrrr… Skacza mi te kociska po stole, wypijaja brudna wode ze sloika, klada sie na papierze – oczywiscie nie na moich oczach, ale wiem, ze to robia, bo czasem zlapie ktoregos na goracym uczynku. Ech…

    DoktorNo :

    gazeta zawiera szkodliwe chemikalia

    Cóż jest odrobina toluenu i tych tam no… skoro treści, treści są ważne.

  21. December 7th, 2010 at 11:27 | #21

    DoktorNo :

    Ajaj, na Saloonie24.pl powiesili na sg notkę, w której zjechali totalnie Leskiego ad personam… Szkoda mi go, bo to jeden z moich ulubionych bywalców S24.
    (…)
    Co oni palą?

    Zaraz, ustalmy może najpierw podstawowe fakty. Polska od kilku miesięcy jest de facto państwem totalitarnym, którym zarządza grupa farbowanych pseudoprawicowców o niepewnym pochodzeniu. Ostatni prezydent niepodległej Polski został zamordowany na oczach obojętnego świata. Na ostatnich działających bojowników o prawdę wypięli się już nawet Amerykanie. Do Polski przylatuje czerwony książę, by odebrać hołd od podwładnych. Orzeł biały, sponiewierany w błocie, sam sobie zdejmuje koronę…

    …a oni zajmują się jakimś Krzysztofem Leskim?

  22. Gammon No.82
    December 7th, 2010 at 11:36 | #22

    asmoeth :

    Polska od kilku miesięcy jest de facto państwem totalitarnym

    Hej, ale Polska nie jest państwem, tylko okupowanym, kondomińskim bantustanem po rozbiorach.

    …a oni zajmują się jakimś Krzysztofem Leskim?

    Sztyletnicy w czasie Powstania Styczniowego zabijali nie tylko carskich gienierałów, a Kedyw nie zabijał samych Kutscherów. ZŁO NALERZY TEMPIĆ W ZARODKU ! !! !1

  23. RobertP
    December 7th, 2010 at 12:04 | #23

    Gammon No.82 :

    Kedyw nie zabijał samych Kutscherów.

    Jakiś czas temu w “Nie” pisali (powołując się na “KEDYW” OKRĘGU WARSZAWSKIEGO ARMII KRAJOWEJ W LATACH 1943 – 1944 HENRYK WITKOWSKI ), że Niemców ubito dwa razy mniej niż swojaków.

  24. nosiwoda
    December 7th, 2010 at 12:18 | #24

    To nawet może być prawda. Wróg to wróg – wiadomo, przeciwnikowi należy się szacunek. A zdrajca to swołocz, którą należy ubić.

  25. bantus
  26. December 7th, 2010 at 14:08 | #26

    bantus :

    Nie czytuję Korwina, stąd moje zaskoczenie – nie wiedziałem, że jest antysemitą

    Bucerka w wykonaniu Korwina boli mnie mniej niż bucerka w wykonaniu mojego byłego chlebodawcy, który Korwinowi tę bucerkę drukuje. SE to może nigdy nie był NYT, ale kiedy tam pracowałem, wciąż miał ochotę być tabloidem z ambicjami. Powodem takich chęci był utrzymujący się wciąż na korytarzach zapach po Lindenbergu, który miał Plan. I Plan działał, bo SE się naprawdę świetnie wtedy sprzedawał – w paskach na bokach kolumn dawaliśmy chełpliwe teksty “NAKŁAD W SOBOTĘ – 474 555 EGZEMPLARZY, KURWA”. Ale potem wszedł Fakt, zaczął dawać historie o ufoludkach pod Kaliszem i mężu, co zabił tłuczkiem. I skończyły się wakacje.

  27. Gammon No.82
    December 7th, 2010 at 14:09 | #27

    @ bantus:

    “Dlatego pamiętajmy: Żydzi szkodzą – ale nie dlatego, że są Żydami, ale dlatego, że dziś mamy do czynienia niemal wyłącznie z socjalistami. A Żydzi – zdolne bestie – są bardzo zdolnymi socjalistami. Żydokomunę musimy tępić – bo socjalista to złodziej a zdolni złodzieje są najgorsi”. [(C) JKM]

    Kurwa, przecież to czystej wody Völkischer Beobachter.

  28. janekr
    December 7th, 2010 at 14:43 | #28

    Gammon No.82 :

    przecież to czystej wody Völkischer Beobachter.

    E tam. O ile pamiętam, VB miał inny target i był jakby mniej wyrafinowany, niż JKM.

  29. December 7th, 2010 at 14:45 | #29

    bantus :

    Nie czytuję Korwina, stąd moje zaskoczenie – nie wiedziałem, że jest antysemitą:

    Ja nie jestem zaskoczony. Korwinizm jest piękny dlatego, bo jest w stanie zaakceptować każde pierdololo, jeżeli tylko da się je powiązać z wolnym rynkiem albo walką z poprawnością polityczną.

  30. ccc
    December 7th, 2010 at 14:51 | #30

    @Jiima
    “Terapią dla tkanki tłuszczowej jest generalnie organizm musi nie dostać dość żarcia na wejściu żeby przejeść to co zgromadził w tłustych latach. Tudzież zużywać więcej niż zwykle (ale to szkodzi np. na stawy). Cała reszta kojarzy mi się z voodoo.”

    Juz ktos we komentarzach pisal – przy insulinoodpornosci i calej reszcie zaburzen powodowanych przez nadmiarowe kg mozesz sobie brac i bedzie dosc mizerny. I co robic, jak zyc? Sie dosc dziwnie komentatorzy wypowiadaja, tak jakby grubas=zdrowy czlowiek z paroma kg brunatnych komorek za duzo. To jest prawda przy tyciu na zime i chudnieciu na wiosne a nie jak sie ten nadmiar kolekcjonuje latami.

  31. Gammon No.82
    December 7th, 2010 at 15:08 | #31

    janekr :

    O ile pamiętam, VB miał inny target i był jakby mniej wyrafinowany, niż JKM.

    VB był gazetą dla allgemeine Niemca. Dla hardkorów był Der Stürmer.

    ccc :

    To jest prawda przy tyciu na zime i chudnieciu na wiosne a nie jak sie ten nadmiar kolekcjonuje latami.

    Przez 18 lat nakolekcjonowałem ponad 35 kilogramów nadmiaru i pozbyłem się go w pół roku. Coś nie tak?

  32. December 7th, 2010 at 15:11 | #32

    bart :

    SE to może nigdy nie był NYT, ale kiedy tam pracowałem, wciąż miał ochotę być tabloidem z ambicjami.

    A znasz może pana K. Ś. z Wrocławia z redakcji sportowej?

  33. bantus
    December 7th, 2010 at 15:13 | #33

    asmoeth :

    Korwinizm jest piękny dlatego, bo jest w stanie zaakceptować każde pierdololo, jeżeli tylko da się je powiązać z wolnym rynkiem albo walką z poprawnością polityczną.

    Rozumiem, że krytykuje gejów, Żydów czy kolorowych, bo poprawność polityczna uznaje, że nie wypada. Jak jednak wolny rynek, czy walka z polityczną poprawnością mają się do żydowskiego spisku, czy jakichś cech etnicznych, które mają ich sytuować wśród złodziei:

    Tam natomiast, gdzie takie ministerstwa istnieją, tam korupcja kwitnie – i po jakimś czasie widzimy, że pojawia się w nich całkiem sporo Żydów. Bo na posadzie można zarabiać, nic pożytecznego nie robiąc – i jeszcze można komuś coś “załatwić”. Za łapówką – lub po znajomości.

    ?

  34. anna
    December 7th, 2010 at 15:26 | #34

    istota ludzka, która przypadkowo i kilkukrotnie, jak twierdzi, upadła na nóż powodując kilka ran kłutych, nie jest mnie w stanie już niczym zadziwić. Nawet antysemityzmem.

  35. bantus
    December 7th, 2010 at 16:04 | #35

    Moja wizja Korwina przedstawia z deka wulgarnego klauna, który potyka się o długie kolorowe buty, robi fikoła i wstaje, a wszyscy się śmieją, czasem podpali swojego bąka na wizji itp. Taki lokalny folklor polityczny. A teraz niestety przemknęła mi przez głowę taka przykra myśl, że być może jest tym klaunem tylko dlatego, że nie może być np. w SS, a więc kwestia okoliczności historycznych.

  36. December 7th, 2010 at 16:08 | #36

    A mnie okoliczności historyczne mniej bolą niż fakt, że jak nie patrzyliśmy na te jego wygłupy, to on się cichaczem rozmnożył i teraz wszędzie wkoło małe korwiniątka.

  37. December 7th, 2010 at 16:37 | #37

    anna :

    istota ludzka, która przypadkowo i kilkukrotnie, jak twierdzi, upadła na nóż powodując kilka ran kłutych, nie jest mnie w stanie już niczym zadziwić. Nawet antysemityzmem.

    Co

    Gammon No.82 :

    Kurwa, przecież to czystej wody Völkischer Beobachter.

    No skąd, nazistowski antysemityzm nie miał problemu z określaniem się jako antysemityzm i twierdzeniem, że Żydzi szkodzą ze swojej istoty, a nie z powodu cech przygodnych. To już jest wyższy etap rozwoju jednak, coś jak Żydzi tak, syjoniści nie.

  38. Jiima
    December 7th, 2010 at 16:48 | #38

    ccc :

    przy insulinoodpornosci i calej reszcie zaburzen powodowanych przez nadmiarowe kg mozesz sobie brac i bedzie dosc mizerny. I co robic, jak zyc? Sie dosc dziwnie komentatorzy wypowiadaja, tak jakby grubas=zdrowy czlowiek z paroma kg brunatnych komorek za duzo. To jest prawda przy tyciu na zime i chudnieciu na wiosne a nie jak sie ten nadmiar kolekcjonuje latami.

    Skoro po kilku stronach wywołujesz mię do tablicy, to wracam do trollowania.
    “Grubas” (for example me) to w wielu wypadkach zdrowy człowiek z paroma kilogramami za dużo. No dobra, okazem zdrowia ja nie jestem, ale moje choroby raczej nie są dobrym usprawiedliwieniem sylwetki, która wyrosła z powodu tego głównie, że moje evil corpo postawiło automat ze słodyczami w kuchni, a skłonność do słodyczy (i związane z nią kształty) miewam z krótszymi lub dłuższymi przerwami od dzieciństwa.

    Jeśli ktoś ma zaburzenia metabolizmu, a tak bywa (otyłość, zwłaszcza taka chorobliwa, której na szczęście jeszcze nie mam, może być wywołana przez różne choroby, ale może być też wywołana np. moją rodzinną tradycją, że z owoców je się głównie pączki) powinien się leczyć. U lekarza. Lekami. Jakimi, nie podam bo nie jestem młodą lekarką, tylko raczej “IT Crowd”.
    Diety – cud to voodoo. Jako profesjonalny troll przerzucam na ciebie ciężar dowodu że pieprzę.

  39. Jiima
    December 7th, 2010 at 16:50 | #39

    bantus :

    Tam natomiast, gdzie takie ministerstwa istnieją, tam korupcja kwitnie – i po jakimś czasie widzimy, że pojawia się w nich całkiem sporo Żydów.

    Jako rasista/ka dodam, że całkiem prawdopodobne, że pojawi się w nich sporo Polaków. Nie tylko w Polsze z resztą. To w języku polskim słowo “załatwić” jest synonimem “sprawić że się stanie, choćby inni mówili że tak się nie da”

  40. December 7th, 2010 at 16:52 | #40

    czescjacek :

    Co

    Z cyklu “Najzajebistsza historia, jakiej nie mogę opowiedzieć ze strachu przed procesem”.

  41. bantus
    December 7th, 2010 at 16:55 | #41

    bart :

    A mnie okoliczności historyczne mniej bolą niż fakt, że jak nie patrzyliśmy na te jego wygłupy, to on się cichaczem rozmnożył i teraz wszędzie wkoło małe korwiniątka.

    Korwiniątek nie znoszę. Oni są niestety bardziej żałośni niż śmieszni. A sam Korwin, cóż mam nadzieję, że jednak mówi coraz większe głupoty tylko po to, aby zwrócić na siebie uwagę, że to jakiś rodzaj atenszynhoryzmu.

  42. December 7th, 2010 at 17:16 | #42

    bantus :

    Rozumiem, że krytykuje gejów, Żydów czy kolorowych, bo poprawność polityczna uznaje, że nie wypada. Jak jednak wolny rynek, czy walka z polityczną poprawnością mają się do żydowskiego spisku, czy jakichś cech etnicznych, które mają ich sytuować wśród złodziei

    Przecież z Żydami jest tak samo. Poprawność polityczna uznaje, że nie wolno krytykować Żydów, nie wolno o nich mówić i w ogóle niczego nie wolno (bo przyjdom i zabiorom kamienice), więc trzeba mówić odwrotnie. W dodatku Holocaust to takie coś, co kiedyś tam było, a teraz wykorzystuje się do wyciągania kasy z chrześcijan. A u Korwina dochodzi wymiar ekonomiczny – przecież wszystko w tych felietionach kręci się wokół ekonomii. Żydzi to w większości socjaliści, więc wolny rynek Ronald Reagan monarchia pasy złodzieje komunizm Marks Engels Hitler (w skrócie meh).

  43. December 7th, 2010 at 17:16 | #43

    @ bart:

    T_T

  44. Gammon No.82
    December 7th, 2010 at 17:23 | #44

    czescjacek :

    No skąd, nazistowski antysemityzm nie miał problemu z określaniem się jako antysemityzm i twierdzeniem, że Żydzi szkodzą ze swojej istoty, a nie z powodu cech przygodnych.

    Oj niezupełnie, bo bolszewizm był traktowany jako organiczny twór żydowskiego ducha. Jednocześnie nawet do 1942 roku dość popularna w NSDAP była koncepcja całkowitego odsunięcia Żydów od życia publicznego w połączeniu z czymś na kształt apartheidu, ale z pozostawieniem im pełnej wolności gospodarczej, bo oni, panie, te żydowskie głowy do interesów mają.
    Niespójne? A musi być spójne?

  45. December 7th, 2010 at 17:50 | #45

    Panowie i panie, i tak nic nie przebije grypy666 i Piotra Beina…

  46. RobertP
    December 7th, 2010 at 17:53 | #46

    bart :
    Z cyklu “Najzajebistsza historia, jakiej nie mogę opowiedzieć ze strachu przed procesem”.

    E przecież było w mediach, jak to JKM czyścił broń ( w innej wersji pępek bagnetem), no i broń sama wypaliła, a nikt inny nie miał z tym nic wspólnego.
    Zresztą JKM zachował się wtedy jak feministka i twardo rzekł “Mój brzuch należy do mnie”
    Serio (oczojebny link http://www.asme.pl/serwis/arch/6-2001.html )

    P.S. Rozumiem Cię Bartu, sam się kumpluję z najstarszym z rodu, ale go nie pytałem.

  47. December 7th, 2010 at 18:24 | #47

    bart :

    Z cyklu “Najzajebistsza historia, jakiej nie mogę opowiedzieć ze strachu przed procesem”.

    Ale zaraz, jak to, o co cho? Brzmi fantastycznie, a Wy tu “nie mogę powiedzieć”?!

    Edit: Myślałem, że odświeżyłem stronę, a chyba jednak nie odświeżyłem i przegapiłem koment RobertaP.

  48. December 7th, 2010 at 19:24 | #48

    DoktorNo :

    Panowie i panie, i tak nic nie przebije grypy666 i Piotra Beina…

    Ale Piotr Bein nie pisuje do poczytnych gazet i nie zapraszają go do telewizji. Z wyjątkiem Telewizji Narodowej Eugeniusza Sendeckiego.

  49. December 7th, 2010 at 19:29 | #49
  50. December 7th, 2010 at 19:37 | #50

    Życie jest głębsze niż literatura. I to bez jakichkolwiek zabiegów stylistycznych. Fikcja literacka nuży. Fabuła życia podtrzymuje nadzieję na piękne zakończenie.

    Dlatego od jakiegoś czasu prawie nie czytam beletrystyki. Ponadto wiem, że nie napiszą już drugiej „Pani Bovary” czy drugiej „Czarodziejskiej Góry”. Zaawansowane leki stosowane we współczesnej psychiatrii, rewolucja obyczajowa, postindustrialna rzeczywistość „globalnej wioski”, oraz pop-kultura, która zastąpiła religię, wszystko to skutecznie zapobiega wielkiej literaturze.

    Wielka literatura, wielka sztuka, ma szanse na powstanie tylko w małych światach. W tamtych epokach samotność dotykała geniuszy, dziś najbardziej samotny jest zwykły człowiek.

    A nawet gdyby powstało coś na miarę tamtych dzieł, czy byłabym jeszcze w stanie się tym zachwycić?

  51. bantus
    December 7th, 2010 at 21:48 | #51

    Jakby ktoś chciał, krytyczna recenzja artykułu o nowej arszenikowej formie życia. Niestety nawet połowy z tego nie rozumiem, za dużo technicznych kwestii.
    http://rrresearch.blogspot.com/2010/12/arsenic-associated-bacteria-nasas.html

  52. December 7th, 2010 at 22:36 | #52

    RobertP :

    http://www.asme.pl/serwis/arch/6-2001.html

    Unia Polityki Realnej z satysfakcją przyjmuje oświadczenie pp. Andrzeja Olechowskiego, Macieja Płażyńskiego i Donalda Tuska w sprawie utworzenia bloku konserwatywno-liberalnego. Inicjatywa ta oznacza szansę przełamania bezwładu dotychczasowego układu politycznego, wzbudzającego rosnące zniechęcenie i nieufność obywateli.
    UPR zawsze widziała ogromną szansę dla partii centrowej pod względem politycznym, a zdecydowanej w sprawach gospodarczych. Jako partia mająca w tej kwestii wyraziste poglądy, witamy z radością tę inicjatywę jako krok we właściwym kierunku. Deklarujemy w tym względzie lojalną, daleko posuniętą, współpracę.
    Rada Główna upoważnia Prezydium do zawarcia sojuszu z nowo powstającą formacją.

    lololol

  53. ccc
    December 7th, 2010 at 22:45 | #53

    @Jiima
    “Jeśli ktoś ma zaburzenia metabolizmu, a tak bywa (otyłość, zwłaszcza taka chorobliwa, której na szczęście jeszcze nie mam, może być wywołana przez różne choroby, ale może być też wywołana np. moją rodzinną tradycją, że z owoców je się głównie pączki) powinien się leczyć. U lekarza. Lekami. Jakimi, nie podam bo nie jestem młodą lekarką, tylko raczej “IT Crowd”.”

    No nie podasz, bo podstawa tego leczenia to – siurprajz, siurprajz – dieta low-carb + dragi niszczace watrobe, po ktorych samopoczucie jest porownywalne z tym po wieczorze ze slabym bimbrem i nadmiarem faj. Ja nie pisze o otylosci wywolywanej przez choroby, tylko o skutkach tejze otylosci, zauwaz. Se pogadaj z dietetykami o ludziach co mieli diete 1000 kalorii i efektem byly zmiany wagi rzedu 2-3kg w 3 miesiace (nierzadko zmiany na +).

    “Diety – cud to voodoo. Jako profesjonalny troll przerzucam na ciebie ciężar dowodu że pieprzę.”

    Low-carb to nie diety cud.
    Pieprzysz w kwestii “jak zje mniej to spali zapasy”. CBDU.

  54. PGolik
    December 7th, 2010 at 22:56 | #54

    @ bantus:
    Recenzja ciekawa, ale też lekko tendencyjna, tylko w drugą stronę. Faktycznie w wielu miejscach artykuł w Science przypomina raczej brudnopis, a doświadczenia (i figury) ewidentnie były robione zbytnio “na szybko”, ale najważniejsza kontrola się trzyma: na pożywce +As/-P rośnie (dużo wolniej, niż na -As/+P, ale jednak), a na -As/-P praktycznie nie rośnie.
    Jeżeli na +As/-P tak naprawdę wykorzystuje resztkowy fosfor z zanieczyszczeń albo z odzysku z ginących komórek (jak sugeruje recenzja), to dlaczego nie robi tego na -As/-P? Można kombinować, że arsen nie jest wykorzystywany bezpośrednio, tylko uruchamia jakieś mechanizmy pomagające efektywniej wykorzystać ten resztkowy fosfor (to z komentarzy na pharynguli), ale tu mi się trochę brzytwa Ockhama w kieszeni otwiera.
    Poza tym w tej recenzji jedna rzecz mi nie pasuje (choć mogę nie mieć racji, musiałbym doczytać). Z wyliczenia wynika, że resztkowego fosforanu w +As/-P jest akurat tyle, żeby starczyło na obserwowany wzrost (ten sam rząd wielkości). Czyli bakterie musiałyby dokładnie wykorzystać absolutnie cały fosforan dostępny w pożywce, do samego końca. Intuicyjnie wydaje mi się to mało prawdopodobne, transport, nawet aktywny, jest procesem równowagowym i pewien zapas, którego się do końca nie wchłonie zostać musi.
    Ale to jest właśnie całe piękno nauki i metody naukowej – po publikacji każdy będzie mógł teraz te doświadczenia powtórzyć, z takimi kontrolami, jakich tylko zapragnie (po publikacji autorzy muszą udostępnić materiały, czyli np. te bakterie każdemu, kto poprosi). I wkrótce będzie wiadomo, czy hipoteza się sfalsyfikuje czy utrzyma. Tak to ma działać, i zadziała.

  55. anna
    December 8th, 2010 at 00:12 | #55

    a propos niczego: dawno temu jechałam ze stolicy do Zagórza w towarzystwie członka UPRu i to było jeszcze gorsze niż podróż tą samą trasą w towarzystwie kombatanta II WŚ(wykształcona uprzejmość nie pozwoliła mi odmówić obejrzenia zdjęć z robót w Niemczech- i dalej aż do współczesności).
    Zauważyłam wtedy, że fascynaci JKM dzielą się na dwie grupy: pierwsza udaje, że chodzi o gospodarkę i bardzo wstydzi się części obyczajowej, drugą zaś fascynuje ta obyczajowa, zaś gospodarczą banalizuje machnięciem ręki “prywatyzacja sracja, grunt, żeby gwałcić na pierwszej randce”.
    Potem zaś- bo ja zawsze miałam w życiu przerąbane, widać za mało chodziłam do bioenergoterapeuty- spędziłam urlop z korwinistą dość_wysoko_w_strukturze. Zapamiętałam go głównie z tego, że nieustannie jarał papierosy, w których nie było tytoniu, a w przerwach opowiadał o wolnym rynku.
    Później wystąpił w wielkiej debacie transmitowanej przez tefałpe jeden i dopuszczony do głosu powiedział “(…)a po drugie…. znaczy się, zapomniałem, co chciałem powiedzieć”.
    Wiem, że nie musiałam, ale chciałam się tym podzielić.
    Dlatego też bardzo lubię korwinistów. Jest z nimi tak wesoło.

  56. December 8th, 2010 at 00:35 | #56

    Gammon No.82 :

    Oj niezupełnie, bo bolszewizm był traktowany jako organiczny twór żydowskiego ducha

    Ha, no właśnie, a Korwin dokłada starań, żeby wyjaśnić, że zuo Żydów nie wynika z ich bycia Żydami, tylko z czego innego (te teksty, że “Grecy też umieją robić interesy”, “nie dlatego ich trzeba tępić, że są Żydami, tylko dlatego, że są iiiiiiwil” itede).

  57. Jiima
    December 8th, 2010 at 09:52 | #57

    @ccc
    Otyłość jak już zauważyłaś, jest chorobą. “Jestem za grube” nie. Chyba że osoba otyła zauważy że jest za gruba. Nie kwestionuję, że przy leczeniu części chorób wymagana jest odpowiednia dieta – chociaż nie po to by wyleczyć (diety nie leczą) tylko po to, by nie powodować postępów choroby.

    Leki które obciążają wątrobę? Heh, wskaż mi takie które nie obciążają. Nie mówię o homełku. Poza tym wciąż wydaje mi się, że dyskusja o dietach zaczęła się od bartowego “jestem za gruby i coś muszę z tym zrobić”, a nie “mam 200kg i muszę się leczyć”. Czyli mówimy o “odchudzaniu” a nie “leczeniu chorobliwej otyłości”.

    Znaczy się nie na temat.

  58. sheik.yerbouti
    December 8th, 2010 at 09:53 | #58

    bart :

    historie o ufoludkach pod Kaliszem

    Ryszardem? #Bardzodysturbującewizualizacje
    czescjacek :

    a Korwin dokłada starań, żeby wyjaśnić, że zuo Żydów nie wynika z ich bycia Żydami, tylko z czego innego

    Zupełnie jak facet, który zaczyna od pokazania wszystkim fiuta a potem tłumaczy, że nie jest ekshibicjonistą. Użyjesz słowa na Ż i jest po ptokach.

  59. December 8th, 2010 at 12:06 | #59

    sheik.yerbouti :

    Zupełnie jak facet, który zaczyna od pokazania wszystkim fiuta a potem tłumaczy, że nie jest ekshibicjonistą

    No zupełnie, ale to jednak nie jest retoryka nazistowska (a odnosiłem się do wypowiedzi Gammona “Kurwa, przecież to czystej wody Völkischer Beobachter”).

  60. ccc
    December 8th, 2010 at 12:34 | #60

    @Jiima

    Problem w tym ze problemy z metabolizmem to nie domena tylko wlascicieli 200kg, a czesciej kilku(nastu) kg noszonych przez pare lat. Znaczy sie twoje ‘jak sie nie zje to sie spali’ jest tak samo prawdopodobne jak moje ‘jak sie nie zje to sie nie spali’. A jak tam voodoo i low-carb sie maja?

  61. December 8th, 2010 at 13:54 | #61

    ccc :

    Se pogadaj z dietetykami o ludziach co mieli diete 1000 kalorii i efektem byly zmiany wagi rzedu 2-3kg w 3 miesiace (nierzadko zmiany na +).

    Wpieprzali coś ponad limit, albo zahibernowali. Tertium et caetera.

  62. RobertP
    December 8th, 2010 at 14:06 | #62

    czescjacek :

    No zupełnie, ale to jednak nie jest retoryka nazistowska (a odnosiłem się do wypowiedzi Gammona “Kurwa, przecież to czystej wody Völkischer Beobachter”).

    Korwin
    “Tam natomiast, gdzie takie ministerstwa istnieją, tam korupcja kwitnie – i po jakimś czasie widzimy, że pojawia się w nich całkiem sporo Żydów. Bo na posadzie można zarabiać, nic pożytecznego nie robiąc – i jeszcze można komuś coś “załatwić”. Za łapówką – lub po znajomości. ”

    Adolf w Mein Kampf
    “Kancelarie były pełne Żydów. Prawie każdy urzędnik był Żydem, prawie każdy Żyd – urzędnikiem. Byłem zdumiony tą masą kombatantów wybranego narodu i nie mogłem się powstrzymać od porównania ich z niewielką ilością na froncie. Jeszcze gorzej wyglądało to w gospodarce. Tutaj naród żydowski stał się faktycznie “niezastąpiony”.””

    To może chociaż wczesno-nazistowska?

  63. bantus
    December 8th, 2010 at 15:55 | #63

    PGolik :

    I wkrótce będzie wiadomo, czy hipoteza się sfalsyfikuje czy utrzyma. Tak to ma działać, i zadziała.

    Niewątpliwie tak będzie. Mając jednak w pamięci m.in. skamieniałe życie z marsjańskiego meteorytu, jestem raczej na nie niż na tak, choć wolałbym na tak, za dużo jest wątpliwości, a badania wyglądają na niechlujnie przeprowadzone.

    The big problem, however, is that the authors have shown that the organism takes up arsenic, but they “haven’t unambiguously identified any arsenic-containing organic compounds”, says Roger Summons, a biogeochemist at the Massachusetts Institute of Technology in Cambridge. “And it’s not difficult to do,” he adds, noting that the team could have directly confirmed or disproved the presence of arsenic in the DNA or RNA using targeted mass spectrometry.

    http://www.nature.com/news/2010/101207/full/468741a.html

  64. December 8th, 2010 at 15:56 | #64

    O. Właśnie. Czy w temacie własnego altmedu macie jakieś mambo-dżambo metody na poprawę pamięci? W’ogle się jakoś dba (da dbać) o pamięć?

  65. December 8th, 2010 at 16:03 | #65

    @ eli.wurman:
    Marceli Ci doradzi (na mnie działa, w końcu ziołolecznictwo) ale w Bolandzie jest nielegalne. Jedź na terapię do południowych sąsiadów.

  66. RobertP
    December 8th, 2010 at 16:14 | #66

    eli.wurman :

    Czy w temacie własnego altmedu macie jakieś mambo-dżambo metody na poprawę pamięci? W’ogle się jakoś dba (da dbać) o pamięć?

    Pamięć nie, uczenie tak. np.
    http://pl.wikibooks.org/wiki/Organiczna_technika_studiowania

    Najprostsze zmiany (nawyki ciężko zmienić) to Planowanie powtórek
    http://pl.wikibooks.org/wiki/Organiczna_technika_studiowania/Rytmy
    plus jakiś program typu http://www.mnemosyne-proj.org/ czy Anki

    Możesz też spróbować mnemotechniki, albo map myśli – ale to już większa rewolucja.
    Tony Buzan zbił majątek na pisaniu książek o tym, ale mambo-jambo tam nie za dużo, tylko różne tricki. Jakby co, odezwij się na fejsie, to Ci wrzucę do skrzynki wersje elektroniczne.
    Nie jestem w tych technikach dobry, ale na stare lata musiałem się z edukacją przeprosić (papierki potrzebne) więc w ramach prokrastynacji zmarnowałem trochę czasu, żeby nie musieć uczyć się w tym czasie :-)

  67. camelot
    December 8th, 2010 at 16:26 | #67

    eli.wurman :

    Czy w temacie własnego altmedu macie jakieś mambo-dżambo metody na poprawę pamięci? W’ogle się jakoś dba (da dbać) o pamięć?

    Dużo fajnych sztuczek znam z książki Lorayne’a “Superpamięć dla uczących się”. Ale nie traktuję ich jako gimnastyki mózgu (codziennie rano przez 20 minut cośtam); używam tylko wtedy, kiedy potrzebuję.

  68. December 8th, 2010 at 16:28 | #68

    RobertP :

    To może chociaż wczesno-nazistowska?

    No ale ja tam o innym fragmencie, no i co jest charakterystyczne akurat dla retoryki nazistowskiej, a co ogólnie dla retoryki antysemickiej, a w ogóle to zostawmy już ten temat bo to niesmaczne się robi.

  69. PGolik
    December 8th, 2010 at 18:52 | #69

    @ bantus:
    Pomijając najbardziej niekorzytne wyjaśnienie (że wszystkie) doświadczenia opisane w artykule są lewe i OKDR, to nadal pozostaje ten ciekawy wynik różnicy wzostu między +As/-P a -As/-P. Nawet jeżeli nie wbudowują arsenianu do DNA (a ten fragment jest najostrzej krytykowany), to pozostaje to, że w czymś on im pomaga. Przyznaje to nawet Redfield, najostrzej krytykująca ten artykuł. I samo to już jest bardzo ciekawe, bo to jednak krok dalej od po prostu tolerowania wysokiego poziomu As. Mam nadzieję, że przynajmniej ten wynik się utrzyma.
    Rozumiem też wkurw innych mikrobiologów. Sami robią badania na znacznie lepszym poziomie technicznym, z solidniejszymi metodami i muszą pazurami wydzierać publikacje w mniej prestiżowych czasopismach, a tu NASA dostaje drogę na skróty do Science z byle jak opracowanymi wynikami. Ale coś za coś, nie chciałbym się znaleźć na miejscu autorów tego atykułu, gdyby się okazało, że to wszystko jest jednak do niczego.

  70. Jiima
    December 8th, 2010 at 19:24 | #70

    ccc :

    Problem w tym ze problemy z metabolizmem to nie domena tylko wlascicieli 200kg, a czesciej kilku(nastu) kg noszonych przez pare lat.

    Hmm, jakieś medyczne dowody zaburzeń metabolizmu w takich sytuacjach? Pomijam cukrzycę bo ona na ogół nie bierze się *z* otyłości. Medyczne w sensie wyniki badań enzymów, hormonów itp, a nie arbitralna decyzja “dietetyka” pt. Ma Pan / Pani Zły Metabolizm.

    Znaczy sie twoje ‘jak sie nie zje to sie spali’ jest tak samo prawdopodobne jak moje ‘jak sie nie zje to sie nie spali’. A jak tam voodoo i low-carb sie maja?

    Jestem ostatnio mocno zapracowane, więc nie mam czasu na risercz, chyba że będzie to rizercz ziemkiewiczowski. Ale już spojrzenie w angielską wiki (wiem, za cytowanie wiki na studiach dostawaliśmy po łbie) dostarcza takich ciekawostek jak:

    Ketosis is deliberately induced by use of a ketogenic diet as a medical intervention in cases of non-responsive epilepsy. Other uses of low-carbohydrate diets remain controversial.

    Jedni są za, inni przeciw. Generalnie wychodzi że nie bardzo wiadomo czy fundowanie sobie ketozy daje cokolwiek (pomijając wspomniany przypadek epilepsji), a jedynie na razie zgodzono się (i to też zawiera zdania odrębne), że raczej nie zagraża to zdrowiu i życiu. Nawet dietetycy się w tej kwestii spierają, a ja wolałobym jednak nieco bardziej kompetentnych specjalistów.
    Więc voodoo ma się dobrze, nawet zarżnęłom kurczaka w intencji swojego odchudzania. Zobaczymy czy podziała.

  71. December 8th, 2010 at 20:10 | #71

    eli.wurman :

    W’ogle się jakoś dba (da dbać) o pamięć?

    Instytut jest. Pamięci. Dba. Hurtem.

  72. December 8th, 2010 at 20:33 | #72

    babilas :

    Instytut jest. Pamięci. Dba. Hurtem.

    Przeciwnie. W swym zapamiętaniu jest dość selektywny.

  73. bantus
    December 8th, 2010 at 23:01 | #73

    Nachasz :

    Przeciwnie. W swym zapamiętaniu jest dość selektywny.

    Problem w tym, że dobra pamięć jest selektywna, nie może wszystkiego zapamiętywać hurtem, część rzeczy też kasuje hi hi.

  74. December 9th, 2010 at 07:20 | #74

    RobertP :

    Zresztą JKM zachował się wtedy jak feministka i twardo rzekł “Mój brzuch należy do mnie”
    Serio (oczojebny link http://www.asme.pl/serwis/arch/6-2001.html )

    A tam, na tej stronie, oprócz tajemniczego nożownika jest jeszcze inny smaczek:

    Unia Polityki Realnej z satysfakcją przyjmuje oświadczenie pp. Andrzeja Olechowskiego, Macieja Płażyńskiego i Donalda Tuska w sprawie utworzenia bloku konserwatywno-liberalnego. Inicjatywa ta oznacza szansę przełamania bezwładu dotychczasowego układu politycznego, wzbudzającego rosnące zniechęcenie i nieufność obywateli. (…)
    Rada Główna upoważnia Prezydium do zawarcia sojuszu z nowo powstającą formacją.

    I ja się pytam, gdzie ten sojusz? Mieli przecież wszystko, błogosławieństwo, upoważnienie, z satysfakcją przyjęte oświadczenie…

  75. December 9th, 2010 at 08:42 | #75

    babilas :

    I ja się pytam, gdzie ten sojusz? Mieli przecież wszystko, błogosławieństwo, upoważnienie, z satysfakcją przyjęte oświadczenie…

    Platforma odsłoniła swoją prawdziwą twarz wroga pokoju.

  76. Platon
    December 9th, 2010 at 12:24 | #76

    Adam Gliniany :

    Marceli Ci doradzi (na mnie działa, w końcu ziołolecznictwo) ale w Bolandzie jest nielegalne. Jedź na terapię do południowych sąsiadów.

    No co ty, przecież pamięć po tym to padlina.
    Ja sobie radzę zapisywaniem, główie haseł, choć nie można w ich hasłowości przesadzać, bo potem można nawet i tego hasła nie zrozumieć.
    A z ziołoporchów, to lecytyna ponoć działa. Ja tam nie mogłem zapamiętać, że mam ją brać, więc nie udało mi się sprawdzić, ale bym wierzył.

  77. December 9th, 2010 at 12:28 | #77

    Platon :

    No co ty, przecież pamięć po tym to padlina.

    Jak u kogo, kolego, jak u kogo.

  78. mic
    December 9th, 2010 at 14:31 | #78

    Długie, ale fajne. Jak to się mówi “dobrze rokujące”. Nowa platforma blogerska niezależnych patriotycznych publicystów (dlaczego wciąż tych samych?)

    http://delfin.salon24.pl/257843,projekt-ekran-nowy-portal-dla-blogerow

    A jako temacik do dyskusji (może): to jest oczywiście zabawne, te wszystkie akcje, platformy, balony i lampiony. Ale oni jednak serio biorą własne słowa o konieczności zaangażowania, działania, wierzą w prace u podstaw – choćby początki były trudne.

    Mnie to rozczula w jakiś sposób. A może i nawet zawstydza?

  79. janekr
    December 9th, 2010 at 15:08 | #79

    Wracając do diet:

    http://wyborcza.pl/1,75477,8789081,Ponad_polowa_Europejczykow_wazy_za_duzo.html

    No i kto jest prawdziwszym Europejczykiem? Inżynier Mruwnica z niedowagą, czy Gospodarz?

  80. Gammon No.82
    December 9th, 2010 at 16:48 | #80

    Nie zdołamy zorganizować zawodów Godzillah contrah Hedorah.
    Ale może chociaż grzybek vs. grzybek?
    Na początek może być Candida vs. Kombucha
    http://allegro.pl/grzybek-tybetanski-jedyny-oryginalny-gratisy-i1358939317.html

  81. December 9th, 2010 at 20:33 | #81

    @ Gammon No.82:
    Masz grzeeech! Zacząłem guglać grzybka w poszukiwaniu informacji, co to właściwie za cholerstwo. Było modne już ponad 20 lat temu, mojemu ojcu ktoś zalecił picie tego kefiru jako wielce pomocne sercu i jakiś czas przyrządzał sobie ową breję w kuchni. Jako że efektów terapeutycznych jakoś nie zauważył, zaniechał hodowli drobnoustroju.
    Nie dowiedziałem się wprawdzie niczego pożytecznego z tego guglania (ale przyznam, było pobieżne), bo po drodze wpadłem tu: http://www.przyszloscwprzeszlosci.info/
    i Otchłań uśmiechnęła się do mnie. Znane?

  82. Gammon No.82
    December 9th, 2010 at 20:47 | #82

    @ vauban:

    Co za styl nieporównany.
    “Francuskie władze boją się widma krachu bankowego”.

  83. December 9th, 2010 at 21:39 | #83

    @ Gammon No.82:
    Cytując klasykę SF, ja również nie śmiałbym się w nos skrzydlatej fantasmagorii.

  84. Jiima
    December 10th, 2010 at 09:43 | #84

    Gammon No.82 :

    Na początek może być Candida vs. Kombucha

    Hmm, czy Alledrogo nie można pociągnąć do odpowiedzialności za takie aukcje? (wiem, za te ze znaczkami SS nie da się, za to Alledrogo próbuje ciągać po sądach tych co przerabiają ich logo). W końcu sprzedawca pisze że grzybek leczy raka i “nie wydawaj pieniędzy w aptece” – czytaj “nie szprycuj się tą chemią, pleśń z podeszwy tybetańskiego mnicha wyleczy wszystko”…

  85. Gammon No.82
    December 10th, 2010 at 09:59 | #85

    Jiima :

    czy Alledrogo nie można pociągnąć do odpowiedzialności za takie aukcje?

    Za co? Można by próbować za pomocnictwo do oszustwa, ale wątpię w sukces.

    OIDP była już akcja bombardowania Allegro mailami o usunięcie aukcji “usługi diagnostyczne Oberonem”. Zignorowali.

    A walka Candidy z Kombuchą na płytce Petriego to zawody warte zorganizowania. Można nawet poprosić Sporothrix o sędziowanie.

  86. fan-terlika
    December 10th, 2010 at 13:16 | #86

    Jiima :

    Alledrogo

    Srsly?

  87. Gammon No.82
    December 10th, 2010 at 13:22 | #87

    fan-terlika :

    Srsly?

    Taka nazwa. Sie przyjęła. Nie wiem, czemu.

  88. December 10th, 2010 at 13:25 | #88

    Kompletny offtop, ale podzielić się trzeba: dziesięć minut zabawy(?), a potem godziny zastanawiania się nad życiowymi decyzjami.

    http://www.newgrounds.com/portal/view/555181

    Czy może to tylko ja jestem takim łatwym emo-targetem?
    Mam w każdym razie całe życie na zastanawianie się nad tym siedząc w martwym wirtualnym parku z wirtualną córeczką.

  89. December 10th, 2010 at 13:52 | #89

    JCW :

    Kompletny offtop, ale podzielić się trzeba: dziesięć minut zabawy(?), a potem godziny zastanawiania się nad życiowymi decyzjami.

    Głupie, przecież przeziębienie jest wirusowe, nie powodują go żadne komórki.

  90. December 10th, 2010 at 14:10 | #90

    @ JCW:
    E, case closed za pierwszym strzałem.

    BTW. autor chyba za dużo razy oglądał “On the beach”.

  91. December 10th, 2010 at 14:26 | #91

    czescjacek : Głupie
    Adam Gliniany : E,

    Znaczy się jednak jestem żałosnym emo-tardem, cóż bywają gorsze przypadłości. W związku z powyższym, czy ktoś może wie gdzie można nabyć w drodze kupna “O-Bi, O-Ba”?

  92. December 10th, 2010 at 14:31 | #92

    @JCW

    Da się to w ogóle “wygrać”?

  93. December 10th, 2010 at 14:38 | #93

    pdjakow :

    @JCW
    Da się to w ogóle “wygrać”?

    AG potwierdza, że tak. Ale mnie właśnie wogle nie rusza to czy się da, czy nie – wybory miałem czysto emocjonalne, nie próbowałem zgadywać rozwiązania. Coś w rodzaju psychotestu. Jak zobaczyłem ostatniego dnia “You had one chance”, to się poczułem jakoś tak… no jak po “Złym znaku” Bukowa.

  94. December 10th, 2010 at 14:39 | #94

    Adam Gliniany :

    E, case closed za pierwszym strzałem.

    Jakto, co żeś zrobił?

  95. M
    December 10th, 2010 at 15:53 | #95

    @gra
    Cały czas tylko chodziłem do pracy olewając rodzinę, ale nic mi to nie dało. Szczególnie mnie jednak nie poruszyła…

  96. Jiima
    December 10th, 2010 at 16:06 | #96

    Gammon No.82 :

    A walka Candidy z Kombuchą na płytce Petriego to zawody warte zorganizowania.

    Coool. Tylko. Trochę.
    Takie…
    Jakby…

    powolne?

    No i nie ma gwarancji że się nie dogadają. W końcu candidia czasami (bardzo rzadko) też wywołuje grzybicę stóp, a nadal obstawiam że to grzyb z sandała mnicha…

  97. Jiima
    December 10th, 2010 at 16:10 | #97

    Gammon No.82 :

    OIDP była już akcja bombardowania Allegro mailami o usunięcie aukcji “usługi diagnostyczne Oberonem”. Zignorowali.

    Hmm. W sumie ebaya nie dało sie oskarżyć o handel podróbami, ale to dlatego że się udowodnili że walczą z takimi aukcjami, więc skuteczność owej walki ma znaczenie drugorzędne…

    BTW, dziwne że w ogóle w Polsze da się to sprzedawać… Po cholerę więc ograniczać dostęp do zawodu lekarza? Skoro każdy może leczyć grzybicą stóp świątobliwego mnicha z Gór Osiowych to czemu każdy nie może nazwać się lekarzem? Jak redukujemy do absurdu to na całego.

  98. Jiima
    December 10th, 2010 at 16:13 | #98

    Gammon No.82 :

    Taka nazwa. Sie przyjęła. Nie wiem, czemu.

    Podejrzewam że w Proteście Przeciw Temu Że Na Allegro Nie Jest Wcale Taniej. Mnie się łatwo czepiają wszelkie przekręcenia, stąd mi zostało. Choć akurat do mnie dociera że Nigdzie Nie Jest Napisane Że Na Aukcji Musi Z Automatu Być Taniej. Raz jest taniej, raz jest drożej, a raz dostaniesz paczkę styropianu bez produktu. Ot, korwinistyczny wolny rynek.

  99. December 10th, 2010 at 16:22 | #99

    JCW :

    gdzie można nabyć w drodze kupna “O-Bi, O-Ba”?

    W Empiku, widziałem czteropak Szulkina: Golem, Wojna Światów, O-bi, O-ba i Ga, Ga – Chwała Bohaterom. Nawet się zastanawiałem czy dla tego ostatniego nie kupić ale pozostałe już mam.

  100. Yaca
    December 10th, 2010 at 20:19 | #100

    Że, na WP i portalach przyległościowych od jakiegoś czasu zaczyna rządzić skrajne oszołomstwo, to było widać, ale teraz już chyba poszli ponad sadem (ostatni akapit wymiata, cięty język i w’ogle):

    http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,title,Amerykanie-zbuduja-Arke-Noego,wid,12936152,wiadomosc.html?ticaid=5b655

Comment pages
1 5 6 7 8 9 14 3436
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)