Witamina w cudzysłowie
To będzie jedna z tych historii o doktorze, który odkrył nową witaminę, cudowne lekarstwo na najgorszą chorobę trapiącą ludzkość; lekarstwo, które zawsze było na wyciągnięcie ręki. I jak to zwykle w tych historiach bywa, trzeba wszystko brać w cudzysłów — i doktora, i odkrycie, i witaminę, i leczenie… Ponieważ notka upstrzona taką ilością cudzysłowów będzie wyglądać jak, nie przymierzając, portret Najjaśniejszego Pana obesrany przez muchy, umówmy się, że ja ich nie będę stawiał, a wy będziecie je sobie dopowiadać, m’kay?
To też jedna z tych historii, w których alarm w Detektorze Bzdetu zaczyna wyć na cały regulator już od pierwszych chwil.
W marcu TVN24 nadał poruszający reportaż o chorej na śmiertelnego raka trzustki Róży z Mińska Mazowieckiego. Lekarze nie dawali jej żadnych szans; jedynym ratunkiem miała być „nowatorska i bardzo droga” metoda leczenia witaminą B-17 (nazwa handlowa: Laetrile) w klinice w Meksyku. Temat został mi podsunięty przez sympatycznego czytelnika, jednak nie chciałem o nim wtedy pisać (dlaczego, wytłumaczę pod koniec tekstu). Niedawno o witaminie B-17 napisano na portalu New World Order.com.pl (jeśli klikniecie w link, wrócicie na Blog de Bart — to zemsta adminów NWO za to, że sympatyczny komentator BdB powiadomił IPN o propagowaniu przez NWO kłamstwa oświęcimskiego; jedyne wyjście to skopiowanie i wklejenie linka w nowym oknie lub skorzystanie z linka przez HideRefer). No, pomyślałem, skoro takie autorytety medyczne piszą o Laetrile, to chyba jednak czas się nią zainteresować.
Detektor Bzdetu włączył mi się już na samym początku poszukiwań informacji o Laetrile, przy czytaniu opowieści o (cudzysłów) odkrywcy (cudzysłów) witaminy B-17, samotnie walczącym z chemioterapeutycznym establiszmentem (cudzysłów) naukowcu, (cudzysłów — dalej już sobie poradzicie bez wskazówek, prawda?) doktorze Ernście T. Krebsie.
Doktorów Ernstów T. Krebsów było dwóch — Senior i Junior. Krebst Senior, doktor medycyny, w latach 20. wynalazł oparty na ekstrakcie z pietruszki cudowny syrop Leptinol, leczący hiszpankę, astmę, krztusiec, gruźlicę i — last but not least — zapalenie płuc. Wtedy też nawiązał znajomość z instytucją rządową zwaną FDA, która skonfiskowała mu zapasy syropku pod zarzutem wprowadzania nabywców w błąd co do zdrowotnych korzyści płynących z jego zażywania. Choć Krebs Senior musiał porzucić syropowy biznes, nie dał się jednak zniechęcić do poszukiwania lekarstwa na największe bolączki ludzkości i w latach 40. wynalazł lek na raka o złowieszczej nazwie Mutagen, a na początku lat 50., już razem z Juniorem, stworzył swoje opus magnum — Laetrile, środek oparty na amigdalinie, związku występującym m.in. w pestkach brzoskwini.
Ernst T. Krebs Junior to też doktor, choć jego droga do tego tytułu była ciężka, kręta i długa — trwała aż 35 lat. Wyrzucony ze szkoły medycznej, błąkał się po kilku uniwersytetach, by w 1942 zdobyć z trudem tytuł magistra. W 1973 roku nieistniejący już dziś mały biblijny uniwersytet w Oklahomie nadał Juniorowi tytuł doktora po wygłoszeniu przez niego godzinnego wykładu o Laetrile. Uniwersytet nie miał co prawda wydziałów naukowych, ale co zabawniejsze — nie miał też prawa do nadawania tytułu doktora. Są to jednak detale, nie ma co czepiać się wykształcenia człowieka, który odkrył dla ludzkości nową witaminę B-17 (odkrył też wcześniej B-15, która oprócz raka leczyła również choroby serca). Lepiej czepić się samej witaminy.
Otóż witamina jest z definicji pojęciem względnym. Witamina to związek chemiczny potrzebny do prawidłowego funkcjonowania organizmu, którego to związku organizm nie potrafi sam wytworzyć. Zatem to, co dla ciebie jest witaminą C, dla twojej zaprzyjaźnionej fretki nie jest żadną witaminą, tylko zwykłym, do niczego nieprzydatnym kwasem askorbinowym — fretka bowiem (jak większość ssaków) wytwarza sobie kwas askorbinowy w środku, w wątrobie. Doktor Ernst T. Krebs Junior wierzył zaś, że nowotwory to efekt niedoboru amigdaliny w organizmie. Dla niego więc w świetle powyższych rozważań amigdalina mogła faktycznie być witaminą, ponieważ jej brak w jego mniemaniu powodował chorobę. Dla reszty świata oczywiście coś takiego jak witamina B-17 nie istnieje.
Czytając tekst na New World Order.com.pl, musiałem wyłączać alarm w Detektorze Bzdetu jeszcze kilka razy. Np. kiedy pojawił się argument ad babcinum mądrościum:
Przez cale generacje nasze babcie zwykły dodawać pokruszone nasiona śliwek, czereśni, jabłek, moreli i innych roślin botanicznej rodziny Rosaceae do swych domowych konfitur i dżemów. Babcia pewnie nie wiedziała, dlaczego to robi, ale nasiona wszystkich tych owoców są jednym z najpotężniejszych źródeł witaminy B 17 na świecie.
Serio wasze babcie tak robiły, drodzy czytelnicy? Moje nigdy — szanowały uzębienie swoje oraz swoich bliskich, poza tym były zaznajomione z supernowoczesną technologią ekstrakcji pestek z miąższu, współcześnie określaną jako drylowanie. Ale co region, to inny zwyczaj.
Niedługo później w tekście z NWO.com.pl pojawia się opowieść o ludziach z narodu zamieszkującego pakistańską dolinę Hunza, którzy spożywają ponoć ogromne ilości amigdaliny i dzięki temu dożywają bardzo późnego wieku, a nowotwory są w ich społeczności chorobami nieznanymi. To w rzeczywistości bardzo śmieszna historia. Otóż Hunza istotnie cieszą się dobrym zdrowiem nawet w podeszłym wieku, nie ma to jednak związku z pokruszonymi pestkami w ich dżemach, ale z faktem, że odżywiają się głównie owocami i warzywami oraz dużo zapieprzają po górach. Faktycznie do lat 50. nie odnotowano u nich nowotworów, nie wynikało to jednak z pożerania owoców w całości, ale z braku na ich terytorium jakiegokolwiek lekarza, który mógłby zdiagnozować raka (kiedy w połowie lat 50. do doliny Hunza dotarła ekspedycja medyków z uniwersytetu Kyoto, bez problemu odkryli u niektórych mieszkańców chorobę nowotworową). Mit ich długowieczności ma zaś swe korzenie w latach 70., kiedy dolinę odwiedzili reporterzy „National Geographic”, poszukujący długowiecznych społeczności. Hunza nie prowadzą kronik i nie przywiązują zbytniej wagi do liczenia lat, pytani więc przez dziennikarzy o wiek bez kozery mówili pińcet.
No dobrze, ale to wszystko śmichy-chichy i głupie anegdotki, a jakie są fakty, co mówi PubMed? Otóż PubMed mówi zaskakująco dużo, bo Laetrile to wcale nie żadna „nowatorska” metoda (bo że bardzo droga, w to nie wątpię). Swój szczyt popularności przeżywała w USA w latach 70. (próbował się nią ratować m.in. Steve McQueen). Szacuje się, że zażywało ją 70 000 chorych Amerykanów. Efekty? Żadne. W 1978 r. Narodowy Instytut Raka rozesłał prośby o zgłoszenie przypadków obiektywnego polepszenia po kuracji witaminą B-17 do 385 000 lekarzy, 70 000 innych osób zajmujących się opieką zdrowotną oraz do stowarzyszeń propagujących stosowanie Laetrile. Mimo tak zmasowanej akcji otrzymano jedynie 68 zgłoszeń, z których po przeanalizowaniu za uwieńczone sukcesem uznano sześć (analiza przypadków dokonana była z rygorem ślepej próby — eksperci nie wiedzieli, czy opiniują historię chorego poddanego zwykłej chemioterapii, kuracji Laetrile czy nie otrzymującego żadnej pomocy).
W 1982 r. w kilku amerykańskich szpitalach (w tym w renomowanej Mayo Clinic) przeprowadzono eksperyment na 178 chorych, poddając ich tzw. terapii metabolicznej, w której skład oprócz Laetrile wchodziła specjalna dieta, enzymy i witaminy. Efekt? Żaden, porównywalny do braku jakiejkolwiek terapii. A właściwie nie żaden, tylko wręcz negatywny: u niektórych badanych wystąpiły objawy zatrucia cyjankiem. Nie wspomniałem, że kuracja amigdaliną może prowadzić do zatrucia cyjankiem? Ale ze mnie gapa! Oczywiście, że może prowadzić, co tylko utwierdza w przekonaniu, że jeśli sięgać po (cudzysłów) medycynę alternatywną, to najlepiej po homeopatię. Przynajmniej człowiek nie zrobi sobie krzywdy.
Zainteresowanie witaminą B-17 w Stanach wygasło pod koniec lat 80. Dziś co jakiś czas ktoś trafia do więzienia za handel Laetrile — w 2003 r. przytrafiło się to np. Jasonowi Vale, mistrzowi świata w siłowaniu na rękę, prowadzącemu firmę Chrześcijańscy Bracia. Zaprawdę, czasem życie pisze najdziwniejsze scenariusze.
Poupadały te wszystkie meksykańskie kliniki, które leczyły naiwnych witaminą B-17. Zostało ich raptem kilka, m.in. ośrodek o cynicznie szczerej nazwie Oaza Nadziei, do którego pojechała Róża.
Właśnie, dlaczego nie chciałem wtedy pisać o Róży? Nie trafiła do mediów z powodu swojej choroby, ale z powodu heroicznej kampanii na rzecz jej uratowania, którą rozkręcili jej najbliżsi. Cały Mińsk Mazowiecki zbierał na wyjazd Róży do Meksyku, w salonach fryzjerskich i cukierniach wystawiano skarbonki „na Różę”. Mistrz kickboxingu podarował swój pas na aukcję. Organizowano koncerty charytatywne. Zgłosiła się fundacja z Wrocławia i udało się, uzbierali na podróż do Oazy Nadziei. Taka sytuacja rodzi pytania, których chyba nie powinno się głośno wypowiadać, przynajmniej nie wtedy. Co można powiedzieć ludziom, którzy wspólnie starają się pomóc sąsiadce, nie wiedząc, że zostali oszukani? Czy jeśli w przyszłym roku WOŚP będzie zbierać na magiczne różdżki leczące Morgellony, zmieni to coś w ocenie motywacji ludzi wrzucających datki do puszek? Czy wrzucić samemu? Czy powinno się przekazywać 1% na rzecz dziecka z autyzmem, którego rodzice rujnują się na kosztowne, choć bezwartościowe terapie suplementacyjne?
Nie umiałem wtedy pisać o Róży, bo to nie był czas. Jeśli jest coś dobrego i godnego szacunku w tej historii, to jest to płynąca od obcych ludzi chęć pomocy, której doświadczyła Róża i jej bliscy. Teraz mogę już pisać, ta historia już się skończyła, a skończyła się tak, jak zwykle kończą się takie historie. Po tygodniach niepotrzebnych dodatkowych zabiegów, badań i tułaczki Róża zmarła w hospicjum w San Diego, daleko od domu.
Przy pisaniu tekstu korzystałem przede wszystkim (można nawet powiedzieć, że rżnąłem) ze znakomitego artykułu „Wzlot i upadek Laetrile” na Quackwatch. O micie długowiecznego ludu z doliny Hunza możecie poczytać na longevity.about.com i w piśmie „CA: A Cancer Journal for Clinicians”. Streszczenia wyników badań nad Laetrile znajdziecie jak zwykle w PubMedzie: 1, 2. Historię walki Róży z rakiem zebrano na poświęconej jej stronie.
PS. W komentarzach jeden z obrońców B17 obala wyniki oficjalnych badań poświęconych amigdalinie następującym argumentem:
Niejaki dr. James Cason z University of California w Berkeley przetestował część substancji używanych w badaniach prowadzonych przez NCI [Narodowy Instytut Badań nad Rakiem] na temat amigdaliny i okazało się, że substancje te nie zawierały amigdaliny.
I to prawda. James Cason faktycznie ogłosił taki sensacyjny wynik swoich eksperymentów z próbkami Laetrile. Gdzie ogłosił? W jakimś recenzowanym, poważnym piśmie? W jakimś nierecenzowanym piśmie? W biuletynie uczelnianym? Nie. Wspomniał o tym w swojej autobiografii. Należy też dla przyzwoitości wspomnieć, że James Cason był wielkim zwolennikiem B17 i uważał ów specyfik, wbrew wszelkim wynikom badań i zdrowemu rozsądkowi, za znakomity lek na raka.
@ Norbert
troll harder
@ bart:
Na podstawie wiedzy nabytej podczas mojego życia
każdą informację można podważyć … i możemy tak się przekomarzać
(prowadzenie kontrowersyjnego bloga to też darmowa forma reklamy)
ale jakieś tam badania na temat skuteczności amigdaliny zostały zrobione i jest ona skuteczna w obecności komórek rakowych de aktywizuje
tylko ludziom palma odbiła i myślą, że to lekarstwo na RAKA ;) i wyleczą nią mega-zaawansowane przypadki – kiedy RAK jest widoczny już jest za późno ;)
kluczem jest nie dopuścić do widocznej i uciązliwejk formy raka … a tym właśnie B17 pomaga …
zresztą jest bardzo wiele substancji które działają podobnie
np. kurkuma
zresztą google nie boli
Norbert :
To słaba podstawa.
Brednie.
Ale tak na marginesie: nie podasz dowodów, bo ich nie masz, czy “bo można je podważyć”?
Cała pociecha w tym, że chociaż przechodzisz to bezboleśnie.
Wybacz, ale to za mało. W Internecie grasują ludzie, którzy na podstawie wiedzy nabytej podczas swojego życia twierdzą, że ciała astralne mają poważny wpływ na życie człowieka.
Haha, a co twoim zdaniem reklamuję? :)
Daj no, chłopie, linka do tych badań, obejrzymy.
bart :
Jaszczurów rzecz jasna.
Norbert :
Kurwa lurkowałem, ale takich bredni nie zdzierżę. Kurkuma działa na komórki na szalce Petriego. Pewnie. Ale są inne środki działające jeszcze skuteczniej. Taki np płyn do mycia naczyń Ludwik morduje komórki rakowe jeszcze szybciej. A Domestos potrzebuje ułamka sekundy by zabić wszystkie pasożyty, jakie tylko pojawią się na szalce. Podobne działanie ma ogrzewanie szalki świecą z wosku pszczelego albo zalewanie płynnym azotem.
ekolog :
Hm, a stężony kwas solny?
…………. Taki np płyn do mycia naczyń Ludwik morduje komórki rakowe jeszcze szybciej. A Domestos potrzebuje ułamka sekundy by zabić wszystkie pasożyty, jakie tylko pojawią się na szalce. Podobne działanie ma ogrzewanie szalki świecą z wosku pszczelego albo zalewanie płynnym azotem.
Tylko jest jedno ale …. każdy ze składników który wymieniłeś nigdy nie dotrze w organizmie do komórki rakowej bo się nie da ;) bo niby jak wcześniej załatwisz sobie przełyk, wątrobę, dożylnie załatwią go białe krwinki …
i nie przeniknie do krwi która dotransportuje go w odpowiednie miejsce …
a taki składnik kurkumy dotrze i zrobi to co trzeba – oczywiście w małej skali !!!!
Nie wyleczy ogniska raka wielkości piłeczki pingpongowej … ale małe zaczyny zwalczy … i na tym to polega !
to jest ta malutka różnica …..
jest też np. ciekawa metoda na walkę z RAKIEM (już zaawansowanym)
Polega na wypłukaniu z organizmu sodu (pierwiastka) i tak można zmusić komórki rakowe do samobójstwa (apoteozy) …
są 2 drogi – albo soki naturalne (Gerson) albo mega długa głodówka (30-40 dniowa)
Ale do tego trzeba niesamowitego poświęcenia i konsekwencji
Jak bym był chory to bym tak zrobił ….
ale wolę zapobiegać ;) i tyle
pozdrawiania dla Adwersarzy
temat ciekawy
Troll! Troll! Złapałem trolla!
Yaca :
Nie eksperymentowałem z takim, bo zawsze mam problem – Pamiętaj chemiku młody nigdy nie wlewaj kwasu do wody czy raczej Pamiętaj chemiku młody zawsze wlewaj kwas do wody
Norbert
Wystarczy rak przełyku czy gardła albo żołądka – Ludwik czy Domestos trafiają tam w postaci czystej: kurkuma trafia w formie nieprzerobionej, niezdolnej do działania. ZONK.
A na serio – potrafisz teraz wskazać wiarygodne badania pokazujące działanie tejż magicznej kurkumy w próbach klinicznych na pacjentach? Że kurkuma działa? Poza tym – kurkuma czy jej składnik?
Ja w liceum też byłem prymasem. Kretynizmów z Gersonem już nie skomentuję, bo zapodziałem gdzieś aluminiowy kapelusik.
Norbert :
To nie lepiej od razu skłonić chorego do samobójstwa? Bo 40-dniowa głodówka pachnie Auschwitz.
Nie wątpię.
Gammon No.82 :
Czasami mam wrażenie, że to sam Gospodarz pod różnymi nickami podbija dyskusję. Nie można być aż tak głupim
(pozdrawiam Marysię Sobolewską, która jest trollwatarem grupy #ttdkn)
Norbert :
Są liczne przykłady historyczne bardzo skutecznej apoteozy. Tak stara metoda musi być naprrrawdę dobra.
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b7/Apoteoza_Zygmunta_III.jpg
http://c.wrzuta.pl/wi558/5a4492920009a09c4c1c02b8/0/wojciech%20gerson%20-%20apoteoza%20sw.%20stanislawa
http://www.galeria.malarstwa.pl/obraz,2961,Apoteoza-Henryka-IV.html
I coś specjalnie dla Norberta:
http://rozvedena.bloguje.cz/img/jv%20apoteoza%20spiritismu.jpg
@apoteoza:
Osz fak, dopiero teraz zauważyłem…
Genialne i takie proste! Aż dziw bierze, że odkrywca tej metody nie dostał jeszcze Nobla i że tylu ludzi umiera wciąż na raka.
bart :
Pewnie zastosował tę metodę na sobie i mu samobójstwo popełniły nie tylko komórki rakowe, ale też wszystkie pozostałe.
Norbert :
Hej!
Szoka na WAS czasu …
Mam wrażenie że ten blok prowadzi jakiś 15 letni dzieciak … i niech tak zastanie
Media i koncerny farmaceutyczne wyprały WAM mózgi ….
chcecie za wszystko płacić i być w kółko leczonymi to róbcie i wierzcie w to co Wam pakują do głów !
każdy ma swój rozum i niech żyje po swojemu ;)
Bye
Norbert :
Uciekł. A tak się cieszyłem, że sobie pohodujemy świeżego trolla.
Nie idź jeszcze: za kilka dni będziesz mógł oddać na mnie głos w konkursie Blog Roku, wysyłając niedrogiego SMS-a. Poczekasz? Bardzo cię proszę!
bart :
Mam zamiar zagłosować na kilka blogów, w tym na Twój. Mam nadzieję, że nie wymagasz wyłączności w uczuciach?
@ Gammon No.82:
No nie… Spierdalaj, to przecież forma cenzury. Więc kto Tusk czy Wy…
zolodu :
No tak!
Spierdalaj to przecież forma dobrej rady.
Ale co?
Gammon No.82 :
…tu rządzi?
@ bart:
Tusk czy Wy, (bo przecież na Komentarz Gammona “ktoś” się zgodził”) cenzurujecie.
I żadna to dobra rada, albo może i tak….
SB przecież też dobrze radziło:” ja wam mówię, zaprzestańcie tej wrogiej działalności Michalkiewicz, bo to się źle dla was skończy, przestańcie to wydawać, przestańcie pisać”
Pozdrawiam.
PS. że też kurna nie natknąłem się na tego bloga wcześniej. Przeczytałem wszystkie artykuły(?). No rewelacja. Każdy lubi się dowiedzieć, że ktoś podobnie myśli :)
Zrozumiałem tylko P.S. i bardzo za nie dziękuję.
@ bart:
Wyjaśniam.
Michalkiewicz, to taki felietonista, dawniej za PRL-u działacz oświeceniowy, dla Urzędu Bezpieczeństwa (takie współczesne ABW) antypaństwowy, którego wielokrotnie “zapraszano” na rozmowy do UB, gdzie próbowano, go cenzurować – namawiając do zaprzestania tej godzącej w podstawy ustroju i sojusze działalności, polegającej na wydawaniu różnych książek np wolnorynkowych i pisaniu do tzw. podziemnych wydawnictw.
Czy na końcu rozmowy funkcjonariusz mówił: “no to Michalkiewicz spierdalajcie” tego nie wiem, ale znam paru byłych i nie podejrzewam, by mówili: “no to do widzenia się z Panem Panie Michalkiewicz, bo jesteśmy tu z majorem pewni, że nie zaprzestaniecie jednak tej pisaniny”
Pozdrawiam
zolodu :
Hihi.
zolodu :
Czy tylko ja nic z tego nie zrozumiałem?
Autorze bloga co Ty na to:
1) Przykłady osób, które podałeś zmarły pomimo brania B17 ale wcześniej były poddane działaniu chemioterapii, która nie przyniosła efektów poza wyniszczeniem organizmu (zniszczenie układu odpornościowego).
Innymi słowy do wspomnianej kliniki w Meksyku jadą ludzie wyniszczeni przez chemię, dla których rak nie jest jedynym problemem, którzy cierpią na inne zaburzenia funkcjonowania różnych organów czy ogólnie całego organizmu.
Znajdź przykłady terapii przy użyciu B17 ale bez wcześniejszego użycia chemioterapii.
Czy są takie badania na szczurach?
(Wykonanie takich badań jest proste, tanie i nie trwa długo.)
2) Napisałeś, że B17 powoduje zatrucie cyjankiem.
Jest to NIE prawda.Teza o truciu cyjankiem została obalana naukowo a wyniki badań zostały obronione w procesie sądowym.
3) Nie zanotowano żadnego zgonu z powodu brania B17. Tego nie da się przedawkować (patrz pkt. 2)
4) Zwykła aspiryna jest bardziej trująca od B17. Co roku notuje się zgony spowodowane przedawkowaniem aspiryny. W USA to około 90 osób rocznie.
5) Mechanizm uwalniania cyjanku z B17 w komórkach rakowych (ale nie w zdrowych) jest potwierdzony naukowo.
Czytelnik :
Autorze komcia, poproszę o linki potwierdzające twoje twierdzenia.
Czytelnik :
Jeszcze gorszy jest dwuwodorek tlenu: 3,842 zgonów rocznie.
http://www.the-eggman.com/writings/death_stats.html
> Autorze komcia, poproszę o linki potwierdzające twoje twierdzenia.
>
Wykaż się bystrością intelektu oraz obiektywizmem, poszukaj samemu…
Poszukaj np. o procesach sądowych wszczynanych przez FDA.
Najpierw FDA pozywała ludzi promujących B17 za kłamstwo o antyrakowym działaniu B17. FDA utrzymywała, że B17 nie działa bo nie uwalnia cyjanku.
Gdy naukowo dowiedziono, że B17 uwalnia cyjanek wtedy FDA zaczęła pozywać ludzi propagujących B17 o rozprowadzanie trucizny. Przed sądem federalnym poproszono więc FDA o pokazanie dowodów na szkodliwość B17 wtedy FDA przyznała, że takich dowodów nie ma.
Nie przeszkadza to FDA wciąż niszczyć ludzi, którzy poruszają temat B17. FDA wpisała B17 na listę substancji zakazanych. Jeżeli będziesz sprzedawał B17 to pozwą Cię do sądu. Sąd zabroni Ci sprzedaży B17 ponieważ B17 jest na liście substancji zakazanych przez FDA :) Jeżeli jednak przed sądem poprosisz FDA o wykazanie szkodliwości B17 to FDA powie, że nic nie ma.
To brzmi jak paragraf 22 ale to jest fakt.
Ken Kholas wygrał z FDA. W efekcie sąd nakazał zwrot skonfiskowanej mu wcześnie partii B17. Ale kosztowało go to duuuuużo kasy.
Poczytaj także o skuteczności chemioterapii. Poszukaj statystyk wyleczeń przy użyciu chemioterapii. Są np. takie odmiany raka, gdzie skuteczność chemii to 0% a mimo to ludziom aplikuj się chemię co jedynie przyspiesza ich śmierć.
Zwróć uwagę na jeden drobiazg. Wspomniani przez Ciebie McQueen i Róża przeszli wszystkie możliwe chemie. Czyli równie dobrze Twój wpis można traktować jako “obalenie mitu”, że chemioterapia pomaga w walce z rakiem.
Ale nie o to chodzi, żeby wpadać ze skrajności w skrajność. Świat jest szary. Po prostu zamiast tracić czas na czarno-białe “śmieszne” wpisy poczytaj więcej na dany temat.
Czytelnik :
Wykaż się bystrością intelektu, przeczytaj to:
http://en.wikipedia.org/wiki/Burden_of_proof
następnie sam poszukaj dowodów i je przedstaw. Po czym my je ocenimy.
A jeśli nie potrafisz udowodnić tego, co twierdzisz, to sorry.
Procesy sądowe stanowią dowód skuteczności szarlataństwa? Kłamiesz.
Czytelnik :
Postanowiłem poszukać informacji na temat tej sprawy. Oto, co znalazłem:
Jeden tekst, bez żadnych źródeł i żadnych dodatkowych informacji, które pozwoliłyby na niezależną weryfikację, powielony sto razy (Ctrl+C, Ctrl+V) na stronach miłośników witaminy B17. Może ten człowiek to Ken Kolas?
I znowu to samo, tylko mniej kopii. Masz jakieś bardziej szczegółowe namiary na tę sprawę?
@Ken Kholas, Ken Kolas, Khen Kholas et al.
Może to ktoś taki, jak Adrij Mendierej?
Czytelnik :
Poczytaj także o skuteczności chemioterapii. Poszukaj statystyk wyleczeń przy użyciu chemioterapii. Są np. takie odmiany raka, gdzie skuteczność chemii to 0% a mimo to ludziom aplikuj się chemię co jedynie przyspiesza ich śmierć.
naprawdę wkurwiające jest to, że piszą takie pierdolety ludzie, ktorzy się nigdy face to face nie zetknęli z “odmianą raka, gdzie prognozy wynoszą poniżej 1%” (nie spotkalam się z żadnym badaniem twierdzącym, że “skuteczność chemii to 0%” więc nie bełkocz).
Otóż ja się zetknęłam i otóż dzięki również moim staraniom udało nam się przejść przez komisje etyki i ściągnąć niezarejestrowany jeszcze wówczas w Polsce avastin, który wydłużył życie bliskiej mi osoby o pół roku w stosunku do prognoz wyjściowych.
Oczywiście wiem, co to dowód anegdotyczny. A jednak tak jak na co dzień jestem osobą łagodnego serca, tak przy czytaniu takiego pierdololo nie umiem się powstrzymać od myśli “żebyś, kurna, zjadł własne zęby na tym temacie i wtedy porozmawiamy”.
Czytelnik :
Ja bym bardzo chętnie zobaczył badania, z których wynika, że chemioterapia przyspiesza śmierć pacjentów, najlepiej połączone z potwierdzoną informacją, że taka chemioterapia jest ciągle stosowana. To byłby naprawdę wielki skandal.
Na razie znam wyniki bardzo ciekawych i etycznie ryzykownych badań klinicznych nad terapią metaboliczną doktora Gonzaleza (kopią terapii Gersona). Śmiertelnie chorych na raka trzustki pacjentów podzielono na dwie grupy – jednej zaaplikowano terapię Gonzaleza, drugiej standardową w takim przypadku chemioterapię. O ile dobrze pamiętam, pacjenci z pierwszej grupy przeżyli średnio cztery miesiące, z drugiej – czternaście.
Gammon No.82 :
Miałem jeszcze pomysł, że to Kenneth N. Michaels, właściciel firmy Holistic Alternatives, który (according to Quackwatch) miał w 2000 przegrać proces z FDA, ale nie mogłem znaleźć żadnych informacji o tym procesie.
Jeszcze jedno, warto prześledzić twoją narrację o prześladowaniu propagatorów B17:
Czytelnik :
To brzmi prawdopodobnie.
To już brzmi mniej prawdopodobnie. Nie sądzę, żeby FDA chodziło o to, czy B17 uwalnia cyjanek, czy nie, ale o to, czy B17 ma potwierdzoną badaniami skuteczność w walce z rakiem.
Znajdź przykłady terapii przy użyciu B17 ale bez wcześniejszego użycia chemioterapii.
Ciężko będzie, ludzie aż tak głupi to nie są.
@Anna
A jednak tak jak na co dzień jestem osobą łagodnego serca, tak przy czytaniu takiego pierdololo nie umiem się powstrzymać od myśli “żebyś, kurna, zjadł własne zęby na tym temacie i wtedy porozmawiamy”. No właśnie. O ile w sądzie nikt nie jest sędzią we własnej sprawie, o tyle w medycynie na odwrót.
> Nie sądzę, żeby FDA chodziło o to, czy B17 uwalnia cyjanek, czy nie, ale o to, czy B17 ma potwierdzoną badaniami skuteczność w walce z rakiem.
>
Poszukaj testów B17 na szczurach.
Czytelnik :
A, to my rozmawiamy o onkologii weterynaryjnej?
>naprawdę wkurwiające jest to, że piszą takie pierdolety ludzie, ktorzy się nigdy face to face nie zetknęli z “odmianą raka, gdzie prognozy wynoszą poniżej 1%” (nie spotkalam się z żadnym badaniem twierdzącym, że “skuteczność chemii to 0%” więc nie bełkocz).
>
[1]
Wiesz ile wynosi +/- błąd statystyczny oszacowania skuteczności chemii w przypadku raka stopnia 4?
Jak go znajdziesz to odejmij go sobie od liczby mniejszej od “1” i zobacz co Ci wyjdzie a zrozumiesz czemu napisałem “0”.
> avastin, który wydłużył życie bliskiej mi osoby o pół roku w stosunku do prognoz
>wyjściowych.
[2]
Czy wiesz jak chemia wyniszcza organizm?
Skąd wiesz czy avastin nie skrócił życia tej osoby o kilka miesięcy.
Ile wynosił błąd +/- oszacowania długości życia tej osoby?
Niestety psychologia działa tak, że umierający ludzie chwytają się każdej szansy i są wdzięczni nawet wtedy jeżeli ta szansa im zaszkodziła.
Znam dwie osoby, którym chemia nie pomogła. Nie brali nic innego.
Ale to jeszcze nie powód żebym pisał naokoło, że chemia nie ma sensu.
Wy nie przeczytaliście nic obiektywnego na temat B17 ale piszecie, że jest bez sensu.
A fakty są takie, że koncerny farmaceutyczne torpedują wszelkie badania i wszelką dyskusję na temat B17 nie mając żadnych naukowych podstaw ku temu.
No tak, ale jak zacznie się czytać obiektywne teksty na różne temat to wtedy prowadzenie tego bloga okaże się pozbawione podstaw. Ale co tam…
Czytelnik :
Ja przeczytałem coś obiektywnego na temat tych twoich badań na szczurach:
http://www.cancer.gov/cancertopics/pdq/cam/laetrile/HealthProfessional/page4
Czytelnik :
Jeszcze raz odeślesz kogoś do samodzielnego szukania i ja odeślę cię do skarżenia się gdzie indziej, że cenzura.
Czytelnik :
Kłamiesz.
Nie, że bez sensu, tylko że nieskuteczne.
Nie, to ty poszukaj. I jednak przeczytaj, co to jest ciężar dowodu, dobrze?
>Ja przeczytałem coś obiektywnego na temat tych twoich badań na szczurach:
http://www.cancer.gov/cancertopics/pdq/cam/laetrile/HealthProfessional/page4
>
Dałeś link do publikacji sponsorowanych przez NCI (National Cancer Institute).
Niejaki dr. James Cason z University of California w Berkeley przetestował część substancji używanych w badaniach prowadzonych przez NCI na temat amigdaliny i okazało się, że substancje te nie zawierały amigdaliny.
W innych przypadkach znaleziono błędne interpretacje otrzymanych wyników. Pomimo to te błędne interpretacje wciąż są tymi oficjalnymi prezentowanymi przez NCI.
Napiszę jeszcze raz żebyś poszukał i poczytał.
> Jeszcze raz odeślesz kogoś do samodzielnego szukania i ja odeślę cię do skarżenia się gdzie indziej, że cenzura.
>
Dasz mi bana to trudno, sam siebie pogrążasz. Nie jesteś jedyną osobą, która zamknie innym usta dla własnego samozadowolenia.
Czytelnik :
Jasne, wolałbyś publikacje sponsorowane przez Oasis of Hope.
Udowodnij.
Udowodnij.
Nie, to ja napiszę jeszcze raz, że nadal nie rozumiesz reguł gry. Ty coś twierdzisz – TY PODAJESZ DOWODY.
A jak nie, to idź szukać jelenia w lasach Sahary.
Chyba cierpisz na manię wielkości. Obcowanie z twoim umysłem wcale nie jest tak fascynujące, jak sądzisz.
> Nie, to ja napiszę jeszcze raz, że nadal nie rozumiesz reguł gry. Ty coś twierdzisz – TY PODAJESZ DOWODY.
>
Ja nic nie twierdzę. Ja wskazuję pewien trop/kierunek. Nie jestem jakimś objazdowym nauczycielem, żeby brać Cię za rączkę i w tym kierunku prowadzić.
Z tego co widzę to większość Twoich czytelników traktuje Cię właśnie jako takiego nauczyciela. No to masz powód do zadowolenia, masz blog, masz fanów, jest git.
Wiesz co wiesz. Chcesz wiedzieć więcej to się wysil.
Problem w tym, że Ty nie chcesz wiedzieć więcej bo ta nowa wiedza będzie wbrew Twojemu blogowi. Podobnie jak większość Twoich fanów nie chce wiedzieć nic poza ich własnym wyobrażeniem o świecie.
Taka jest zasada działania blogów, gazet, stacji telewizyjnych i radiowych. Utwierdzać fanów w ich własnym widzeniu świata.
OVER
PS
Człowiek może spędzić całe życie na nauce ale i tak umrze głupi.
Czytelnik :
Będę w miarę miły i ustawię sobie zdolności dyplomatyczne na 0,5. Nie wiem, Czytelniku, skąd przychodzisz i jakie zasady prowadzenia dyskusji obowiązują w twoich stronach, ale wypada, żebyś wiedział, jak się to robi na blogach sponsorowanych przez Iluminatów. Otóż, zgodnie z obowiązującymi tutaj niepisanymi zasadami, głoszone tezy należy uzasadniać i podpierać materiałem dowodowym. Twój cyrk, twoje małpy. Ty twierdzisz, ty uzasadniasz. Wypada też odnosić się do tego, o czym piszą adwersarze.
Znudzony czytelnik :
To już wiem.
Za to ci bardzo dziękuję. Ja też ci wskażę kierunek: solidne naukowe badania, dobrze przygotowane, oparte o potwierdzone mechanizmy powstawania czy zwalczania chorób. Nie szarlataneria, wymyślająca głupoty, żeby na ich bazie sprzedawać szemrane specyfiki.
I bardzo dobrze. Nie chciałbym, żeby ktoś taki kogokolwiek uczył.
Otóż źle widzisz (zaczynam dostrzegać wzorzec). Większość moich czytelników zdaje sobie sprawę, że teksty w tym blogu nie są żadną wykładnią, a ja nie jestem żadnym autorytetem, ja jestem błaznem nabijającym się z nieudolnych oszustów czy szkodliwych szaleńców. Piszę tu takie zjadliwe felietoniki, do których linkują ludzie w różnych zakątkach netu, żeby spuścić trochę powietrza z kiszek różnym napuszonym prorokom dobrej nowiny. Nie roszczę sobie prawa ani do nieomylności, ani do ostatniego słowa. Wszystko, co robię, to zbieranie informacji i ubieranie ich w złośliwości. Wszystko i tak rozstrzyga dopiero realna nauka. Konsensus, metaanalizy, niezależne potwierdzanie badań – to wszystko, w co wam nie chce się bawić, bo lepiej pożytkować swój czas na wciskanie chorym naiwniakom oszukańczych “lekarstw”.
E tam, ja chcę się dowiedzieć więcej, ale co tu wpadnie jakiś altmedowiec, to najpierw naubliża, a potem powie, żebym sam sobie poszukał w Internecie o badaniach na szczurach.
Idź w pokoju, pielgrzymie i uważaj na chemtrailsy.
Znudzony czytelnik :
Tobie pójdzie szybciej, bo się nie uczysz.
Wybacz Bartu, ale imho za cytaty w stylu Coehlo powinien być ban z marszu (no chyba, że for teh lulz)
http://wyborcza.pl/1,75968,9141781,To_NIE_jest_lekarstwo_na_raka.html
Niechlujność myślowa tego wpisu jest tak potężna, że od szesnastej odwlekam konfrontację.
Dopytywanie się czy posiadam wiedzę dotyczacą stopnia wyniszczenia organizmu wskutek choroby nowotworowej uważam w kontekście swojego poprzedniego wpisu za bezczelne.
Jeśli idzie zaś o pytanie dotyczące avastinu, konkretnie bevacizumabu, to doprawdy nie wiem, jakimi danym dysponujesz, ale ja swoje opierałam na wynikach badań klinicznych szpitala Hopkinsa prowadzonych nad eksperymentalnym podawaniem avastinu chorym na nowotwór trzustki. W owym czasie terapia gemcytabiną + bevacizumabem + kapecytabiną była najlepiej rokująca z dostępnych.
Nowotwór trzustki to nowotwór o jednej z nasilniejszych progresji, nieuleczalny, w przypadku którego – jesli zostanie zdiagnozowany na etapie nieoperacyjnym, a tak jest w 9 przypadkach na 10- gra się toczy o wydłużanie życia, a nie o wyleczenie.
W opisywanym przeze mnie przypadku po rozpoczęciu terapii łączonej zmiany nowotworowe zaczęły się cofać, zmniejszyła się też średnica ognisk przerzutowych. Ten efekt był spowodowany prawdopodobnie działaniem anty- angiogenetycznym avastinu, ale mniejsza: w praktyce przedłużyło to życie bliskiej mi osobie wstrzymując na ok. 5 miesięcy postęp choroby.
W roku 2005 średnia życia pacjenta z nowotworem trzustki w stadium T3 wynosiła w Polsce 6 miesięcy, w każdym razie takimi danymi dysponowało stołeczne Centrum Onkologii.
Ponieważ w naszym przypadku całkowity okres od diagnozy do śmierci wyniósł szesnaście miesięcy to owszem, ośmielę się stwierdzić, że był to sukces, a zastosowana chemioterapia nie skróciła życia pacjenta.
Tyle anegdoty.
Na koniec podaję wyniki pubmedowskie dla hasła pancreatic cancer bevacizumab (jak patrzę pobieżnie teraz trendy są już inne, no ale minęło 6 lat), dwieście rekordów:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed?term=pancreatic%20cancer%20bevacizumab
Teraz wyniki dla pancreatic cancer B17, ups, co za przykra niespodzianka:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed?term=pancreatic%20cancer%20vitamine%20B17
Wreszcie pancreatic cancer laetrile, bingo, jest jeden rekord. Zachęcam do zapoznania się:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed?term=pancreatic%20cancer%20laetrile
I jeszcze słowo do Globalnego Śmietnika:
to fakt, nie spotkałam się z przypadkiem osoby leczącej się na własną rękę amygdaliną zamiast terapii konwencjonalnej, ale z racji zainteresowań psychoonkologicznych naoglądałam się przypadków kobiet z nowotworami piersi, które do centrum onkologii trafiały w stanie terminalnym, bo wcześniej usiłowały się leczyć bioenergoterapią, dietą i ziołami. Wtedy medycyna mogła im już zaoferować jedynie leczenie paliatywne.
Z tego też powodu każdemu piewcy teorii o witaminie B17 i onkologicznej rzęsistkowicy z miejsca ordynowałabym trzymiesięczny wolontariat w hospicjum onkologicznym, względnie staż psychoonkologiczny.
Jeśli badania kliniczne to za mało, aby przestać pierdolić o BigPharmie to najwidoczniej trzeba czegoś bardziej namacalnego.
@ anna:
Powinno się to opatrzyć jakąś łacińską sentencją. Moja propozycja brzmi: Anna locuta, causa finita. Tu się już nie da nic dodać ani ująć.
zaprawdę to że Rzeczpospolita wypuściła taki pierd , cytowany już wyżej – http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80355,9141781,To_NIE_jest_lekarstwo_na_raka.html – to przeszło wszystkie moje oczekiwania. co za kompromitacja….po pprzeczytaniu tego nawet nie umiem być dowcipna, tak mnie to jakoś ruszyło…
Poznałam sporo pacjentów w trakcie leczenia onkologicznego u których przerwano leczenie bo zniszczyli sobie nerki albo też, najczęsciej watrobę dziwnymi substancjami.
anna :
Ototo! Choć miejsca na pudle (w kategorii: “Jak czytam, to mam ochotę przywalić w ekran”) zajmują u mnie choćby ci zatroskani rodzice (“Porady i sugestie poparte wiedzą zatrząsnęły naszym stereotypem o leczeniu farmakologicznym”). I uj tam, że chemioterapia pomogła!
jaszczomp :
Oni też walczą z prawicową ortografią
Proszę nie stawiać spacji przed znakiem zapytania, bo następnym razem taki post trafi do moderacji, a to opóźni odpowiedź, jeśli w ogóle komuś będzie się chciało rzetelnie odpowiadać na post napisany byle jak. Przy okazji można się będzie dowiedzieć, co my sądzimy o autorach takich postów.
Zdumiewające
Czytelnik :
Soraski, przegapiłem ten idiotyzm. Wiesz, gdzie opublikował wyniki swoich sensacyjnych badań? W swojej autobiografii. Nigdzie indziej. Nie w recenzowanym piśmie naukowym, nie w podrzędnym piśmie naukowym, nie w magazynie popularnonaukowym. W swojej autobiografii zatytułowanej “Rzeczy, które pamiętam”. No cóż, ja wolę rzeczy, które da się zweryfikować.
RobertP :
Pani poprawiająca błędy, Grażyna, bardzo się pokłóciła z Mistrzem. Najpierw Mistrz odebrał jej uprawnienia administratorskie (w hierarchii Biosłone stała bardzo wysoko, w ścisłym kręgu
przydupasówadiutantów Mistrza). Potem Mistrz zaczął kasować jej posty na całym forum, przy chóralnym odliczaniu forumowiczów “Było 6979… Jest 6009… Poniżej sześciu tysięcy”. A Grażyna krzyczała: “Proszę pamiętać, że moje posty są objęte prawem autorskim!”, “O nie, nie moje przepisy kulinarne!”. A na końcu Mistrz skasował cały wątek, w którym toczyła się ta drama. Więc piszę z pamięci.bart :
Kto zamyka uszy na głos Mistrza, jest tylko drewnem na opał.
bart :
ZDEGRADOWALI GRAŻYNĘ?!? That’s hilarious! Strasznie żałuję, że zgapiłam ;( Z sadomasochistycznym zacięciem podnoszę sobie ciśnienie, wchodząc tylko do działu o dzieciach.
jaszczomp :
Ja też; załapałem się na końcówkę dramy. A rzecz wyglądała na spektakularną. Do tego stopnia, że wielu zasłużonych forumowiczów stanęło za Grażyną, przeciw Mistrzowi, a ten zaczął grozić, że zlikwiduje całe forum. Tymczasem zaplecze wodzowskie dawało czadu: zmieniał się tytuł wątku np. z “Gdzie jest Grażyna” na “Spektakl Grażyny” (bo robi scenę), pojawił się użytkownik Szczur, który według niektórych forumowiczów był zbiorczym nickiem Mistrza i jego trzech najzaufańszych, zmieniały się jakieś prehistoryczne opisy historii Biosłone (wycinano z nich Grażynę niczym Trockiego z fotografii z Leninem) i w ogóle można było podziwiać efekt granatu w szambo w pełnej krasie.
Ey robaczki: a tu jest oryginal kopii oryginalu tego tekstu z rp.pl. Ze strony juz go na szczescie usunieto, mam nadzieje ze wraz z prawami autorki do publikowania czegokolwiek.
http://webcache.googleusercontent.com/search?q=cache:63Z0KLDOpsEJ:www.rp.pl/artykul/614691_Lekarstwo-na-raka-istnieje-.html+rp.pl+lekarstwo+na+raka&cd=2&hl=en&ct=clnk&client=opera&source=www.google.com
Aha, zeby i inni nie dali sie nabrac: Enrst Krebs to nie Hans Krebs od cyklu Krebsa!
Jest w kopiach, jest w kopiach!
1, 2, 3, 4, 5, 6 #L4dajedużoczasuwolnego
jaszczomp :
Buu, to miało z 11 stron :(
Jest wincyj w wapie (część może się powtarzać)!
7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16
I to wszystko akurat teraz, kiedy nie mogę się śmiać, bo pójdą mi szwy :C
jaszczomp :
Wielki Cthulhu, to jest piękne.
Czytelnik :
Ja nie wiem. Jak zdefiniowano skuteczność chemii, jak przeprowadzono badanie, jak zdefiniowano statystykę i jaki wynik uzyskano?
Proszę od razu linki.
Skąd wziąłeś liczbę mniejszą od jeden (chodzi o prawdopodobieństwo z zakresu (0-1)? ) i dlaczego u diaska chcesz odejmować jedną statystykę od drugiej?
Abstrahując od faktu, że błąd statystyczny to bardzo rzadko statystyka symetryczna (dlatego np. partia polityczna osiągająca w badaniu poparcie 2% przy błędzie czterech punktów procentowych nie może mieć poparcia ujemnego), to mówisz o *zupełnie różnych* statystykach.
Równie dobrze możesz sobie odejmować od warszawskiej średniej temperatury w grudniu średni opad albo swój numer buta. Bez sensu.
Dowody.
EDIT: Po przeczytaniu ostatniego postu Anny zgadzam się z Vaubanem.
@ mateuszb:
a stosowane przez polskich lekarzy metody leczenia raka, to – dla mnie – rzeźnictwo plus metody z obozów koncentracyjnych.
@ anna: co to znaczy, że przedłużyłaś czyjeś życie o pół roku? Czy to było życie, czy pół roku więcej cierpień?
Nie wykonywanie badań przez polskie kliniki i kompletna ignorancja polskich lekarzy w zakresie technik odbiegających od stosowanych obecnie rzeźnicko – oświęcimskich, jest dla mnie i wielu pacjentów, absolutnym skandalem.
@ anna:
chamstwo też jest wkurwiające – dla innych czytelników. Jak nie znasz innych słów, aby wyrazić swoje myśli, to polecam słownik wyrazów bliskoznacznych…
Pół roku wytężonej, morderczej wręcz pracy szarych komórek nad odpowiedzią, a tu tylko riposta o słowniku? No kaman!
Skoncentrujmy się jednak na metaforze o obozach zagłady, bo jak mawiał mój ulubiony nauczyciel, jestem w tej chwili wymiętoszona abstraktami. Rozumiem, że wedle Twojej wiedzy z historii II wojny światowej, dr Mengele podawał swoim “pacjentom” medykamenty, których pozytywne działanie zostało wykazane w badaniach i opisane np. w znanym periodyku medycznym? Rozumiem również, że jako chamstwo odbierasz rzeczową odpowiedź, popartą artykułami naukowymi. Twoje prawo. Masz wolną wolę i możesz sobie żreć pestki na kilogramy i instalować ziarna cieciorki w najbardziej intrygujących miejscach swojego ciała. Ale nie wmawiaj innym, że może to odnieść jakikolwiek skutek, póki nie przeprowadzisz na dużej grupie osób porównawczych badań klinicznych, metodą podwójnie ślepej próby, orajt?
@pirek, przekonałeś mnie- następnym razem zaproponuję naturalną śmierć od obucha, obejdzie się bez cierpień. Rzucać mięsem zaś lubię jak każdy fachowy rzeźnik, jeśli uraża to Twoją wrażliwą sajko to nie będę Cię zatrzymywać.
Chciałam napisać “spierdalaj” ale jednak przez to emocjonalnie nie przeszłam. Doceń.
Widzę, że poradziliście sobie z trollem pod moją nieobecność. Czy ja tu w ogóle jeszcze jestem potrzebny?
Ale przy okazji wyszło, że nie odpowiedziałem innemu zwolennikowi B17 na argument o Jamesie Casonie. Dopisałem post scriptum do notki.
bart :
Tak, albowiem wszyscy cię kochają oraz dlatego, że jak już jesteś, tłumaczysz lepiej i cierpliwiej. Jak ja ci tej umiejętności zazdroszczę.
Słyszałem, że teraz na kurację b17 (i b15?) teraz jeździ się do Niemiec:
http://mateuszdulinski.blogspot.com/
(Jak widać nie zawsze pomaga)
Niektórzy nawet mówią, że leczenie jest refundowane.
Bantus, Mateusz miał przeszczep, chemiorerapię a potem poddał się leczeniu wit. B17. Nie wiadomo też co podano mu po powrocie z Niemiec. Człowiek po przeszczepie nie ma już chyba dużego pola manewru. Jeżeli za bardzo pobudzi układ odpornościowy to istnieje duże ryzyko, że przeszczep zostanie odrzucony.
Dziwne zwierzę mngwa
W referralach wyskoczył blog jeszcze jednej osoby, która zdecydowała się na “terapię”: http://www.foodancer.com/?p=641
@Mgda
Jakoś tak dziwnie się składa, że cudowne mikstury i paranormalne zdolności przestają działać w obecności naukowców, czy lekarzy. Dobrym przykładem są właśnie badania kliniczne amigdaliny:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/683212
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7033783
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7005480
i może się okazać coś więcej, że preparat działa, tylko nie tak jak niektórzy by chcieli:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16175068
Inny przykład to doświadczenia fundacji Jamesa Randiego (tego od nagrody):
http://www.randi.org/site/
Tak, od razu widac o co be w tym blogu. Że tak sie wyraze “udupic” kogoś, pokazać ze jest sie madrzejszym. Moim kumplom po chemii wysiadly nerki, tak po chemii, cudownym leku na raka. Moim kumplom zaczely wysiadac watroby i to tez po chemii. Gdyby ktos nie wiedzial chemia wyniszcza organizm tak samo jak lampy. Widzialem jak ludzie po chemii wymiotowali krwia, jak schodzila im skora, odpadaly paznokcie, dostawali grzybicy (i to nawet mózgu), jamy ustnej tak że odpadało im podniebienie. Nie, ja nie przecze ze chemioterapia działa, ona działa aż za dobrze. Jednak tak na zdrowy rozum, gdybyscie uslyszeli ze amigdalina dziala i ze wasz znajomy sie nia wyleczyl to nie zaryzykowalibyscie majac raka? No bez jaj, dla zdrowia pieniadze nie sa wazne. Terapia witamina b-17 w klinice w Meksyku kosztuje 20tyś, a myślicie ze leczenie chemioterapia jest tansze? Bzdura, jedna dawka chemii gdyby nie byla refundowana kosztowala by nawet pare tysiecy. Ja osobiscie przyjalem kilkadziesiat dawek jesli nie kilkaset. Zgadnijcie jak wygladam, mozna sie usmiac, prawdziwe danse macabra. Wiec teraz zgadnijcie komu osobiscie bym zaufal, jakiemus nbci czy komus kto twierdzi ze sie wyleczyl pestkami? Są takie momenty kiedy chce wyjsc ze szpitala, pieprzyć to cale leczenie i zaczac wpieprzac pestki, chocby tego “banana”. Co czuje chory? Rodzina? A może ludzie ktorzy cala swoja wiedze opieraja na internecie? Ja pozostane przy moim empiryzmie…
OK, powoli i spokojnie.
1. Nie wmawiaj mi poglądu, że chemioterapia jest cudownym lekiem na raka, przy czym przez “cudowny” rozumie się “gwarantujący wyleczenie i nie powodujący skutków ubocznych”. Przy czym chemia, przy swoich skutkach ubocznych, zwiększa szanse na wyleczenie – a choćby i nieznacznie, ale zwiększa, zwiększa długość życia. B-17 nawet tego nie robi. Jedząc pestki za kupę kasy w Meksyku nie nabawisz się tych przykrych efektów ubocznych, które powoduje chemia, ale za to szybciej umrzesz. Coś za coś.
2. Jeśli już ktoś choruje poważnie, to najważniejsze dla niego jest, aby terapia, na którą się decyduje, była skuteczna. By to ocenić, trzeba sięgnąć po badania, które taką skuteczność potrafią ocenić. Nie są to opowieści znajomych. Nie masz takiej wiedzy, kompetencji i wglądu, żeby ocenić, czy twojego znajomego wyleczyła faktycznie amigdalina, bo nie możesz wykluczyć całego szeregu innych czynników, od zadziałania konwencjonalnej terapii aż po spontaniczną remisję.
3. Terapii B-17 nikt nie refunduje, bo jej skuteczność nie została potwierdzona. W świetle dzisiejszej wiedzy B-17 po prostu nie leczy raka i niestety nic nie wskazuje, aby ta wiedza się zmieniła.
4. “Wiec teraz zgadnijcie komu osobiscie bym zaufal, jakiemus nbci czy komus kto twierdzi ze sie wyleczyl pestkami?” – dla mnie odpowiedź jest oczywista.
Nie wmawiam nikomu pogladów ze chemia jest cudownym lekiem, tylko pokazuje jaki sa poglady lekarzy i wiekszosci. Kto twierdzi ze ta witamina nie dziala a kto powiedzial ze dziala.
Zapomnialem podsumować.
Czy leczenie raka za pomocą jest skuteczne? To okazuje sie po pięciu latach od zakonczenia leczenia. Zabawne jest to, haha, że jeśli w ciągu lub po upływie tych 5 lat nowotwór powróci, jest to niemal pewne ze chemia juz nie pomoże. Ten moj znajomy był w hospicjum i wiec nawet lekarze wpisali go na “czarną liste”. Jego życie mialo polegac na godnym umieraniu. Wykanczal go nowotwor ale to głownie chemia. Nie wiem czy to wazne czy tez nie ale wpieprzal witamine b17, bral jej takie dawki ze ten cyjanowodor czy co to powinien go zabic (taka ciekawostka).
Tyle co do tamtego.
A co do tego, tzn tak na logike jesli zjesz zmielone pestki wisni czy czegos tam, to zebow sobie nie polamiesz, chyba ze masz jakies niedobory witamin:p
Aaa, terapia B17 jest nierefundowana bo teoretycznie jest niedostepna, chyba ze zostanie sprowadzona z Holandii czy Meksyku (też ciekawostka), i na dodatek nie refunduje sie witamin ktore sa suplementami diety no i oczywiście ze jest nieudowodnione jej badanie. Wyjaśniajac. Ale gdyby byla ta terapia skuteczna to, ucieszylbym sie. Widze na codzien powolna i raczej w mekach terapie chemia ktora w wielu przypadkach konczy sie smiercia a jesli jest skuteczna, slysze od ludzi ze lekarz im powiedzial że “są zaskoczeni efektami tej chemii”. Z reszta tez to slysze. Sa zaskoczeni ze az tak dobrze zadzialala i od razu przypomina mi sie co mowia lekarze w innych przypadkach “to cud, ten guz sam zniknął”. Może to wszystko przez to ze jestem sceptycznie nastawiony do rządow, firm, panstw i we wszystkim widze interes. Może tak ale utrzymuja mnie w tym przekonaniu wydarzenia ktore mialy miejsce na przestrzeni lat, powiedzmy na ten przyklad świnska grypa i szczepionka na nia. Smiać sie chce czy plakać. Jesli widze jak jedno leczenie ktore jest powszechnie stosowane i widze na wlasne oczy efekty uboczne jej dzialania i smiertelnosc a widze przyklad leczenia metoda potepiona przez wszystkie instytuty badawcze, autorytety itp i ona dziala to jakos bardziej mnie przekonuje ta druga.
I na koniec przyklad z polityki: Wałęsa jest bohaterem narodowym. Ogólnie przyjmuje sie ze tak jest i nie mam kompetencji twierdzic ze jest inaczej, jednak pojawia sie tu ale, no i… ale wychodza po wielu latach rozne rzeczy na jaw ktore przecza temu ze byl on bohaterem.
Pytanie, komu wierzyć?
Jeśli twojego znajomego z hospicjum podźwignęła witamina B-17, to pisz o tym jak najszybciej do Narodowego Instytutu Badań nad Rakiem w USA, bo oni kiedyś zbierali takie anegdoty. Piszę o tym w notce: “W 1978 r. Narodowy Instytut Raka rozesłał prośby o zgłoszenie przypadków obiektywnego polepszenia po kuracji witaminą B-17 do 385 000 lekarzy, 70 000 innych osób zajmujących się opieką zdrowotną oraz do stowarzyszeń propagujących stosowanie Laetrile. Mimo tak zmasowanej akcji otrzymano jedynie 68 zgłoszeń, z których po przeanalizowaniu za uwieńczone sukcesem uznano sześć (analiza przypadków dokonana była z rygorem ślepej próby — eksperci nie wiedzieli, czy opiniują historię chorego poddanego zwykłej chemioterapii, kuracji Laetrile czy nie otrzymującego żadnej pomocy)”. Rozumiesz? Ludziom, którzy handlują i promują B-17 (proszę, nie nazywajmy tego witaminą, to nie jest żadna witamina), nie zależy na naukowym udowodnieniu swoich racji.
“Może to wszystko przez to ze jestem sceptycznie nastawiony do rządow, firm, panstw i we wszystkim widze interes” – ale hochsztaplerzy handlujący złudną nadzieją medycyny alternatywnej mogą cię już wykorzystywać we wszystkie strony, jak widzę.
“Może tak ale utrzymuja mnie w tym przekonaniu wydarzenia ktore mialy miejsce na przestrzeni lat, powiedzmy na ten przyklad świnska grypa i szczepionka na nia. Smiać sie chce czy plakać” – śmiem twierdzić, że nie wiesz kompletnie, o czym mówisz i oceniasz rzeczywistość na poziomie komentatora Onetu.
“Jesli widze jak jedno leczenie ktore jest powszechnie stosowane i widze na wlasne oczy efekty uboczne jej dzialania i smiertelnosc” – znaczy, ustalmy jedno: kiedy ktoś zachoruje na raka, to nie jest tak, że zachowuje wszystkie opcje i szanse sprzed zachorowania. Nie, jak ktoś zachoruje na raka, to ma przechlapane. Chodzi o to, żeby przeżyć, ale szanse są takie sobie, metody współczesnej medycyny są brutalne, jakoś tam pomagają, ale nie tak jak ibuprom na ból głowy. Więc wyrywa się dzikim kosztem dodatkowe miesiące. Możesz się na to nie zgodzić, możesz olać chemię z jej skutkami ubocznymi i po prostu umrzeć. Ale nie opowiadaj dyrdymałów, że po drugiej stronie płotu czeka cudowny lek. Bo tak po prostu nie jest.
“I na koniec przyklad z polityki: Wałęsa jest bohaterem narodowym. Ogólnie przyjmuje sie ze tak jest i nie mam kompetencji twierdzic ze jest inaczej, jednak pojawia sie tu ale, no i… ale wychodza po wielu latach rozne rzeczy na jaw ktore przecza temu ze byl on bohaterem” – to znakomity przykład! Dla mnie w granicach rozsądnego dyskursu (no, powiedzmy) mieszczą się opinie gości, którzy twierdzą, że cień współpracy z SB jest tak potężny, że dla nich przekreśla bardzo wiele rzeczy, które Wałęsa zrobił w latach 80. To jest opinia, ja się z nią nie zgadzam, ale ją rozumiem. Za to nie mam o czym rozmawiać z ludźmi opowiadającymi niestworzone historie o SB przywożącym Lecha motorówką do stoczni, żeby przejąć uczciwy strajk, o tym, że Wałęsa był marionetką itd. Można tę analogię przełożyć na dyskusję o leczeniu raka. Na pewno jest sens spierać się, czy efekty uboczne walki z rakiem są warte tego nędznie krótkiego przedłużenia życia, które owa walka ze sobą niesie. I doskonale rozumiem ludzi, którzy nie chcą się męczyć, dla których szanse są zbyt małe, a koszty zbyt wielkie. Ale goście, którzy wrzeszczą, że hej, lek na raka jest znany od dawna i jest to amigdalina albo drakońska dieta warzywna, albo olej lniany, to, wybacz, kłamcy, idioci albo złodzieje.
Masz całkowitą racje, moje spostrzezenia byly bledne. przekonales mnie. uznajmy ta rozmowe za nieodbyta
@bart
Czy dostajesz już w mailach zdjęcia swojego domu?
Witamina b17 nie jest magicznym lekiem,który pomaga w każdej sytuacji. Gdyby autor tekstu wgłębił się w temat a nie jak sam przyznał przepisywał bezmyślnie to wiedział by o tym. Przypadek Róży był bardzo zaawansowany i agresywny (w dużej mierze przez bezmyślnośc polskich lekarzy). W takich przypadkach nawet b17 bardzo często bywa nieskuteczne. Róża była w Meksyku tylko 3 tygodnie gdzie kuracja trwa kilka miesięcy. Po prostu nie starczyło czasu. Natura dała nam b17 przede wszystkim do prewencji przed rakiem. Ale nawet ona nie pomoże w skrajnych przypadkach gdy dodatkowo organizm wyniszczony jest przez konwencjonalne leczenie tj. chemia. Podaje link do stronki gdzie chłopak Róży opisuje całą historię. Polecam http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=r%C3%B3%C5%BCa%20nowak%20z%20mi%C5%84ska&source=web&cd=38&ved=0CFYQFjAHOB4&url=http%3A%2F%2Ff.kafeteria.pl%2Ftemat.php%3Fid_p%3D4468039%26start%3D30&ei=_b_4Tu3UKYassAaN9Kn2Dw&usg=AFQjCNFwWgxDxFWObpBzhhmW0HNlgxUaIQ&sig2=7JlxF7YRoypKdLs-OcQjfw
Siedzę sobie, oglądam z przyjaciółmi “Resident Evil” w HD, wtem ktoś się myli w Internecie!
Kamil :
Było już o tym wcześniej mówione: klinika, do której pojechała Róża, twierdzi, że witamina B17 leczy raka trzustki w każdym stadium.
Ja już nawet nie będę pytał, czy masz na potwierdzenie tej tezy wyniki jakiś badań, bo wiem, że ich nie masz. Ale załóżmy że tak jest. Dlaczego więc B17 reklamuje się jako środek leczący raka? Dlaczego podaje się go umierającym pacjentom?
To w jakich w końcu pomoże? Gdy rak jest świeży, nowy? Gdy pacjenta nie poddano jeszcze konwencjonalnym terapiom? Nie będę już nawet pytał, czy masz na to jakieś wyniki badań.
A może tak link do stronki z wynikami rzetelnych badań klinicznych? Ech, próżne nadzieje.
Widzę,że jesteś sceptykiem.Ok, ja również nie należę do huraoptymistów tej metody. Nawet lekarze zajmujący się na co dzień terapią b17 mówią,że nie jest to cudowny środek leczący raka w każdej postaci w każdym stopniu zaawansowania. Tak nie jest. Tak jak pisałem jest to przede wszystkim profilaktyka. Wiesz jaka była bezpośrednia przyczyna śmierci Róży? Zniszczone i niewydolne nerki. Oczywiście było to spowodowane nowotworem ale chodzi o to,że w pewnych przypadkach skrajnego wyniszczenia nie jest nam już w stanie nic pomóc. Róża to był bardzo ostry i skrajny przypadek (“dzięki” polskim lekarzom)To tak jak by człowiek dostał kulkę. Lekarze wyjmą kulę ale zniszczenia w organizmie są już zbyt duże i pacjent umiera.
Oni zawsze unikają odpowiedzi.
Kamil :
No, oni akurat wygadują różne rzeczy. Tu na przykład oferują leczenie bardzo zaawansowanego raka.
W przypadku Róży to też była profilaktyka?
Jeszcze raz proszę o jakieś wiarygodne wyniki badań pokazujące, że B17 (i nie nazywajmy witaminą czegoś, co witaminą nie jest) powstrzymuje rozwój raka lub zmniejsza ryzyko zachorowania.
Na jakiej podstawie tak twierdzisz?
Prosiłem o przeczytanie przedrukowanego listu Kamila chłopaka Róży,który był z nią w Meksyku i rozmawiał z tamtejszymi lekarzami. Pisze on jak w Polsce stracono co najmniej rok lekceważąc chorobę Róży i jak meksykańscy lekarz zajmujący się tą terapią stwierdzają,że leczenia musi trwac przynajmniej kilka miesięcy. Róża była tam dokładnie 20 dni. Wysiadły jej nerki i terapia została wstrzymana. Trafiła tam za późno do czego przyczynili się polscy lekarze nie potrafiąc rozpoznac raka i zalecając jogę i pyralgine!!! W jej przypadku Róży na profilaktyke było dużo za późno ale Tobie i nam wszystkim radzę: jedzmy więcej warzyw i owoców, zmieńmy dietę bardziej na taką jaka mieli nasi zdrowsi przodkowie Bo człowiek jest jak samochód a jedzenie jak paliwo. Im gorsze paliwo tym szybciej psuje się samochód. I przypomnij sobie o szkorbucie.Ile milionów istnień ludzkich pochłonął i jak szukano przyczyny. A okazało się,że wszystkiemu winna jest głupia witamina C. Pozdrawiam
Kamil :
Ale ja znam już tę historię. I czytałem, co twój imiennik ma do powiedzenia. Problem w tym, że jego sprawozdanie z towarzyszenia narzeczonej w ostatniej drodze, choć porażająco smutne i wzruszające, nie przybliża nas w żaden sposób do odpowiedzi, czy amigdalina leczy raka, jakiego raka, czy zapobiega rakowi i czy w ogóle jest coś warta.
Jest wiele badań potwierdzających dobroczynny wpływ diety na ryzyko zachorowania na raka. Pytanie tylko, jaki ma to związek z amigdaliną.
Dobrze, że to przywołałeś. Bo historia odkrycia zbawiennego wpływu witaminy C na szkorbut to jednocześnie historia pierwszego odnotowanego eksperymentu z tzw. ślepą próbą. W XVIII w. James Lind podzielił kilku (kilkunastu?) chorych na szkorbut marynarzy na kilka grup i każdej grupie podał inny środek – ocet, cydr itp. Jedna grupa dostała sok cytrynowy – i ci ozdrowieli.
Od tego czasu upłynęło sporo wody w rzekach i standard badań naukowych bardzo wzrósł. Powtarzam zatem prośbę o podobnie spektakularne, niezależnie potwierdzone wyniki badań nad B17.
Króliczek nie do złapania, a na dodatek wyjątkowo niewdzięczny w gonieniu. Ale podziwiam niezmierzone pokłady cierpliwości, bart.
Po pierwsze informacje,że to kwaśne rzeczy leczą szkorbut pojawiły się już w połowie XVI wieku ale były lekceważone i dopiero 200 lat później ówcześni medycy stwierdzili,że to faktycznie witamina C jest pomocna w tej chorobie. Na tym przykładzie widac,że czasami medycy się mylą i potrzebują dużo czasu,żeby stwierdzic coś oczywistego. Tak samo było z oczywistym myciem rąk w szpitalach przed zabiegiem w XIX wieku. Ówczesnym medykom trudno było pojąc,że ma to jakiś sens. A pierwsi,którzy to robili byli wyśmiewani a nawet zwalniani.
Po drugie owszem przypadek Róży nie może byc dowodem,że b17 działa oczywiście ale nie może też byc dowodem,że ta terapia jest nieskuteczna. Tak jak pisałem w tym przypadku zabrakło czasu,żeby coś stwierdzic. ten przypadek nie może byc podawany ani ZA ani PRZECIW
Kamil :
Koncepcję witamin sformułował OIDP Kazimierz Funk w 1912 roku.
I to jest argument, by a priori wierzyć w dowolne brednie?
A kto twierdził, że jest dowodem? Może jakiś link, czy coś takiego?
W połowi XVIII wieku stwierdzono,że cytrusy leczą szkorbut( nie wit. C bo jej jeszcze nie znano) ale chodzi o to,że przez wiele lat informacja o tym była lekceważona. Podaje link do strony gdzie zawarte są dane statystyczne terapii b17 w Meksyku http://worldwithoutcancer.org.uk/ Zauważymy tam,że nie jest to magiczny lek zabijający raka w 100% ale ma lepsze wyniki od konwencjonalnych metod.
Np. taki czerniak jest wtedy, gdy w diecie jest za dużo fotonów z pasma UV…