Warzywko w łydzi
Pamiętacie opowieść o ludziach pijących naftę, mocz i wybielacz, by wyleczyć się z urojonych robali? Na pewno pamiętacie, tego nie można łatwo zapomnieć. Po napisaniu tamtej notki miałem wrażenie, że dotarłem do dna ludzkiej kreatywności w dziedzinie altmedu. Że nic dziwaczniejszego i smutniejszego nie da się wymyślić. To uczucie towarzyszyło mi podczas pisania następnej altmedowej notki, poświęconej Józefowi Słoneckiemu — ot, taki sympatyczny lajcik na odtrucie po nafcie. Po nafcie wszystko będzie już lajcikiem. Ale uczucie wypalenia zniknęło, gdy usłyszałem o jednym ormiańskim doktorze z Ameryki, który namawia chorych na raka do samookaleczeń i skaryfikacji za pomocą nasion roślin strączkowych.
A zaczęło się w 1943 r. od przypalonego jogurtu. Mały Ormianin George Ashkar miał przygotować mleko na jogurt — zagotować je, a następnie schłodzić (potem do takiego mleka dodaje się dwie łyżki „starego” jogurtu, bakterie mnożą się w nowej pożywce i po nocy w średnio ciepłym miejscu garniec jogurtu gotowy). Nieuważny George przypalił mleko, a ponieważ był nie tylko nieostrożny, ale i trochę leniwy, zrezygnował z gotowania nowej porcji mleka i przyrządził jogurt z przypalonego. Następnego ranka okazało się, że jogurt z wierzchu smakuje normalnie — cała spalenizna zgromadziła się w jego dolnej, wodnistej części. Mały George zamyślił się głeboko i…
http://www.youtube.com/watch?v=xHw2wMs6RGQEureka! Ponieważ wszystkie złe cząsteczki zgromadziły się w wodnistej części mleka, zapewne i w ludzkim organizmie chorobotwórcze toksyny (bo to toksyny powodują wszystkie choroby, każde dziecko przecież wie) gromadzą się w wodnistej części krwi. Aby uleczyć człowieka, wystarczy ową wodnistą część jakoś odsączyć.
Swoją podróż ku uszczęśliwieniu ludzkości mały George postanowił rozpocząć od uleczenia własnej matki z reumatyzmu. W tym celu przypalił jej papierosem skórę na nodze. Nie ma większej miłości niż matczyna, powiadam.
Powstał bąbel, wypełniła go przezroczysta surowica. To w niej, „wodnistej części krwi”, dokładnie tak jak w wodnistej części jogurtu, znajdowały się toksyny powodujące maminy reumatyzm. Ciach! Mały George przeciął bąbel, popłynął syf.
Pęcherz był gotowy i ja musiałem przeciąć martwą skórę aby opróżnić zawartą surowicę więc to zrobiłem — kiedy surowica wyciekła z pęcherza moja mama powiedziała mi , że poczuła ulgę w bólu — to była pierwsza oznaka, że leczenie zadziała.
Metoda przypalania i nacinania nie zadowalała małego George’a. Wiedział, że to prowizorka i że musi wymyślić jakiś sposób, by efektywniej usuwać toksyny. Mały George postanowił jeszcze raz uciec się do sprawdzonych gastronomicznych analogii…
Ja wiem z mojego kuchennego doświadczenia, że przed gotowaniem grochu (fasoli) i groszku włoskiego (chick peas) trzymamy je w wodzie przez noc aby można je było szybciej ugotować, ponieważ groch i groszek włoski maja zdolność absorpcji wody co powoduje łatwiejsze gotowanie.
George Ashkar wcisnął więc matce w ranę nasiono ciecierzycy, popularnie (choć niewłaściwie) zwane cieciorką. Żeby zbierać w nie toksyny — nie dlatego, że był złym człowiekiem.
Kiedy cieciorka nasiąkła, Ashkar wymienił ją na nową, suchą. I tak przez pół roku. Potem bowiem jej reumatyzm ustąpił i „ona zmarła w roku 1970 z przyczyn naturalnych” (szczerze mówiąc, mnie po sześciu miesiącach takich zabaw ustąpiłoby wszystko, tylko PRZESTAŃ JUŻ MNIE TORTUROWAĆ, SYNUŚ). W międzyczasie George Ashkar udoskonalił swoją metodę, zastępując przypalanie papierosem nacieraniem czosnkiem. Nazwał swoją terapię metodą absorpcji neutralnej infekcji (NIA). Wkrótce miało okazać się, że leczy ona nie tylko z reumatyzmu, ale praktycznie ze wszystkiego — i to ze stuprocentową skutecznością.
O tym wszystkim, jeśli mi nie wierzycie (przyznaję, macie prawo), możecie przeczytać w autobiograficznej notce doktora Ashkara na jego stronie zatytułowanej skromnie „Lekarstwo na raka”. Możecie też przeczytać o tym w książce wydanej przez naszych starych znajomych z kaliskiego wydawnictwa Idea Contact. To ci, co wydali w Polsce „Szczepienia — niebezpieczne, ukrywane fakty” — zbiór bredni, nad którym pastwiłem się w notce „Kłamcy i polio”. Mają jeszcze tylko jedną, trzecią książkę na składzie: „Oleje kluczem do zdrowia” o diecie doktor Budwig. Pewnie też byłby z niej sympatyczny materiał na notkę. Na stronę wydawcy warto zajrzeć, bo opublikowany na niej wstęp do polskiego wydania to arcydzieło altmedowego bełkotu: maksymy o pięknej i prostej prawdzie, porównywanie Ashkara do Kopernika i Jezusa, opowieści o tajemniczych chińskich klinikach, w których Europejczycy i Amerykanie za grubą kasę leczą się z nieuleczalnych nowotworów (Ashkarowi doklejono „ponowne odkrycie starożytnej chińskiej metody”, widać opowieść o jogurcie nawet altmedowcom wydała się zbyt niezwykle zabawna) oraz zwyczajowa teoria o BigPharmie uciskającej Ashkara, bo metoda jest za tania.
Lecznicze działanie wypełnionej warzywem rany w nodze wydaje się nieprawdopodobne — a jednak! Sam doktor Ashkar jest żywym przykładem na skuteczność swojej metody. Warto wspomnieć przy okazji, że George Ashkar nie jest lekarzem: ma tytuł doktora fizyki zdobyty na Uniwersytecie Łomonosowa w Moskwie. Ponieważ taki doktor to nie doktór, w USA Ashkar został skazany na grzywnę i karę więzienia w zawieszeniu za praktykowanie medycyny bez licencji.
W 2003 r. u Ashkara wykryto raka trzustki. Doktor George twierdzi, że przy takim nowotworze do zdrowia wraca ledwo trzy procent pacjentów; 45-75% umiera zaraz po operacji. Lekarz operujący Ashkara, onkolog z 35-letnim doświadczeniem, nie dawał mu żadnych szans.
Lekarze otworzyli mu brzuch i zdiagnozowali ciężki przypadek raka trzustki. Diagnozę przekazali jego żonie. Powiedzieli, żeby szykowała się do pogrzebu.
– George oni powiedzieli, że masz raka trzustki i wkrótce umrzesz! A my przecież nie mamy pieniędzy na pogrzeb! – powiedziała jego żona.
– Skoro nie mamy pieniędzy, to nie będzie pogrzebu …bo nie umrę. Po czym, ku zdziwieniu lekarzy na własną prośbę wypisał się ze szpitala i zastosował swoją metodę. Po 2 miesiącach wyzdrowiał i żyje do dziś.
Należy dodać, że Ashkar odmówił przejścia chemioterapii. To ważne — Ashkar i jego naśladowcy są wrogami tej metody i doradzają, by rezygnować z niej na rzecz cieciorki.
Czy faktycznie Ashkar wyleczył się sam z nowotworu? Według jego dokumentacji szpitalnej chirurdzy otworzyli mu brzuch nie tylko w celu postawienia diagnozy; przeprowadzili przy okazji dość skomplikowaną operację zwaną pankreatoduodenektomią lub operacją Whipple’a — i to najprawdopodobniej temu zabiegowi, nie metodzie absorpcji neutralnej infekcji, doktor Ashkar zawdzięcza zdrowie. Jakiś zwolennik zdrowego rozsądku trollujący na niby-czacie z Ashkarem zorganizowanym na forum osób stosujących NIA twierdzi wręcz, że sam nowotwór nie był tak poważny, jak go pan George maluje.
Forum jest oczywiście polskie. W ogóle my Polacy możemy czuć się wyróżnieni, bo metoda dr. Ashkara jest rozpowszechniona właściwie wyłącznie w naszym kraju. Z całego świata tylko nadwiślańskie plemię pcha sobie cieciorkę w rany. Duża w tym zasługa promotora Ashkara, polonusa Aleksa Polańskiego, przedstawiciela Life Improvement Institute z USA, akwizytora generatorów wody antyoksydacyjnej (hej, wiedzieliście, że ludzki płód składa się w stu procentach z wody?).
Czas na hardkor. Czujcie się ostrzeżeni: pod tym linkiem na forum poświęconym NIA obejrzycie zdjęcia ze stosowania cieciorki. Aż gula rośnie na myśl, że taką inwazyjną, niebezpieczną, bezsensowną i bolesną metodę wciska się chorym na raka (oczywiście nie tylko nim — na pięknej stronie ze świadectwami pan Woźniak z Kalisza chwali się, że dzięki NIA ustąpił pewien problem z biodrem odczuwany po dłuższym siedzeniu za biurkiem). Z przeboju forum, wspomnianego niby-czatu z dr. Ashkarem można dowiedzieć się, że:
- metoda NIA ma stuprocentową skuteczność (dr Ashkar wycofuje się później z tego, zmieniając stuprocentową gwarancję wyleczenia na stuprocentową gwarancję braku powrotu choroby po jej ustąpieniu — być może w wyniku doniesień o śmierci osób stosujących cieciorkę);
- doktor Ashkar lubi czasem wtrącić do dyskusji wrzutkę o Żydach fabrykujących dowody na istnienie w Iraku broni masowego rażenia;
- onkologowie do dziś nie wiedzą, czym jest rak (tamże, zaraz po Żydach);
- cała medycyna to oszustwo — za wyjątkiem stuprocentowo skutecznej ciecierzycowej metody Ashkara (też tamże, dobry wpis);
- dzisiejsze pomidory są niesmaczne i nie mają wartości odżywczych, w związku z czym robaki nie chcą ich jeść i dlatego pomidory się nie psują;
- choć doktor Ashkar wytłumaczył „komitetowi leków onkologicznych FDA”, że chemia nie działa na raka, komitet ten nadal popiera chemioterapię — doktor Ashkar odkrył powód takiego zachowania: członkowie komitetu mają udziały w BigPharmie.
Terapia doktora Ashkara jest czymś tak wystrzelonym w kosmos, że nawet przywiązane do dziennikarskiej bezstronności „Fakty TVN — Prawda Leży Pośrodku” nie były w stanie odpowiednio uwzględnić argumentów zwolenników metody, przedstawiły całą sprawę jednostronnie, z punktu widzenia kompleksu medyczno-przemysłowego, a nawet uciekły się do bezpieczniackiej metody ukrytej kamery, by ośmieszyć lekarzy nawołujących do cieciorkowania zamiast chemii (komentarz o reportażu na forum „Dobra dieta”: „Co do materiału i twórczości radosnych chłopców i dziewcząt prowadzonych przez agentów wrogich Polsce to w ogóle brak słów. Za taki materiał w taki istotnej sprawie powinno się ich co najmniej skazać na banicję”).
Na koniec smaczek: okazuje się, że filozofia dr. Ashkara znakomicie współgra z filozofią Biosłone. Według jednego z adiutantów Mistrza „metoda NIA bardzo dobrze się komponuje z M[iksturą]O[czyszczającą], K[oktajlem]Błonnikowym, D[ietą]P[rozdrowotną]”, „sposób jest dobry, choć oni nie potrafią go do końca wyjaśnić”. Sam Mistrz „z wielką uwagą śledzi wątek”.
asmoeth :
Gammon No.82 :
Też nie. Zasyczałem mu w oczy, a on nic.
@ zbi:
Ty weź zamykaj te blockquoty.
bart :
No cóz ja powołuję sie tylko na tego pana, nie twierdzę tego stanowczo, wiec moze on ma inne linki od Twoich?Musicie to uzgodnić między sobą :-) Nie byłem w SL w latach 60tych, moze zdemaskujesz go w kolejmnym artykule?:-)
Nachasz :
mnie to tez wkurza, na innych forach jest to jakos bardziej przejrzyscie i automatycznie:-(
zbi :
Hint: masz u dołu każdego postu “Click to Edit”.
zbi :
To, że nie rozumiesz naprawdę prostych zależności statystycznych – ale takich oczywistych, których nawet tłumaczyć nie trzeba. Powinienem był dawno to przełknąć, mniej więcej wtedy, kiedy zacząłeś “obliczać” procenty na “Nie szczepimy”, ale nie mieści mi się we łbie, że ludzie potrafiący obsługiwać klawiaturę mogą pisać takie rzeczy. To mój argument z osobistego niedowierzania.
zbi :
Sceptyk poszukujący prawdy musi się uzbroić w narzędzia, które pozwolą mu – po odrzuceniu autorytetów i prawd objawionych – choćby w przybliżony sposób wytyczyć kierunek, w którym powinien tej prawdy szukać. Takie narzędzia to m.in. krytyczne podejście do dowodów anegdotycznych i świadectw, wstępna ocena idei czy teorii pod kątem jej umocowania we współczesnym stanie wiedzy i wyznawanie zasady, że im słabiej taka teoria jest umocowana, tym poważniejszymi dowodami powinna być poparta. To umiejętność rozpoznawania całego arsenału błędów w rozumowaniu, które mogą poszukującego prawdy sceptyka zwieść na manowce – regresji do średniej, efektu potwierdzania itd. To są moje narzędzia, teraz ty pokaż swoje, mój ty sceptyku.
bart :
moze być i 19 wieczny, bo masowe szczepienia na ospe i problemy z tą szczepionką występowały juz w 19 wieku i chyba nie szczepionek, tylko tej jednej – ospy, chyba, ze mówił o wiekszej liczbie?
Nachasz :
Nie wymagaj zbyt wiele. Kolega pierwotnie prosił kogoś miłego o przeklejenie swoich wypowiedzi z forum “Nie szczepimy” tutaj, bo “się trzeba logować”…
zbi :
Lubię takie zdania. Okrąglutko pomijają “problemy z ospą”.
bart :
Niech sobie zrobi gravatara.
bart :
Ale nie wiem, o których piszesz, mówiliśmy tu o juz tak wielu…?
moim narzędziem jest mój sceptycyzm, czyli metodyczne wątpienie, to dogmatycy, czyli coś twierdzący powinni udowadniać…:-)
Moim narzedziem jest oczywistość, niesprzeczność, wynikanie, dowód, argumenty…
bart :
tak jak pisał Jaskowski tak się wysilali, ze 200 lat zwalczali, podczas gdy natura sama wyeliminowała jakas goraczkę, no i wspomniany przykład szkarlatyny…
Aha, czy były np. kraje, w których nie było masowych szczepień i ospa sama zniknęła?
jozjasz :
umiejętność ta, jak widać, jest bardzo rozpowszechniona…:-)
zbi :
W breję Słoneckiego na przykład.
zbi :
Ale może jako rasowy sceptyk udowodnij to.
zbi :
Georg Wilhelm Friedrich Hegel
tarhim :
A kto tu mówi o prawdzie? To są tylko pewne argumenty, prawda wymaga żmudniejszych wysiłków niż artykuły z netu…
eptesicus :
Moze i nie są NAUKOWYM dowodem, tym ludziom jednak wystarczą. I proszę ich przekonac do NAUKOWYCH dowodów, ze homeo nie działa, jak im medycyna nie pomogła, a homeo pomogło…
jakieś inne sugestie?
zbi :
Eeeee… Na pierwsze: nie, na drugie: nie, na trzecie i czwarte również… nie. Na piąte NIE^23
eptesicus :
i nie tylko ona ..:-)
no ale szkoda, ze chociaz w taki sposob nie zadziałała dla tych ludzi medycyna, pewnie by po niej pozostali…a tak to hołdują zabobonowi…
cóz, ja też uważam, że homeopatia w pewnych przypadkach nie to, że nie działa, ale wręcz moze być niebezpieczna, jednak “tym ludziom” pomogła i tu macie problem…:-)
Nachasz :
cholewka, ale po jakimś czasie edit juz nie działa…-:(
zbi :
Ale chyba rozmawialiśmy o szkarlatynie – że pokonaliśmy ją antybiotykami. Poza tym podczas tego zwalczania zmarło na ospę kilkaset milionów ludzi, a ty bredzisz o “XIX-wiecznych problemach ze szczepionką”?
zbi :
No normalnie sceptyk pełną gębą z ciebie.
zbi :
Grabarzowi spod łopaty…
Gammon No.82 :
mniam mniam , smaczna brejka…:-)
Jak każdy wielki badaćz postanowiłem najpierw sprawdzić na sobie…:-)))
Dowód? Gorączki “Jaśkowskiego” już nie ma, od lat nie słyszano, ze ktos umarł na szkarlatynę, a szczepionki nie było na to…
CBDU
zbi :
Ale argumenty za prawdą, przeciw prawdzie, czy niemające związku z prawdą?
zbi :
Jeśli “ci ludzie”, którym pomogła, to akcjonariusze firmy Boiron, to tak, masz rację. W każdym innym przypadku to jako rasowy sceptyk sam rozumiesz: udowodnij.
My? Jaki?
Yaca :
Powiekszyłeś bracie moją wiedzę, ale nie będę cię pytał o linka, wierzę na słowo:-)))
bart :
Kilkaset?!ejże poniosła cie chyba fantazja:-), a ile było ludzi na swiecie w tamtych czasach?
jako się rzekło…:-)
zbi :
A kiedykolwiek była?
zbi :
No cóż, widocznie słuchasz nie w tej okolicy. Śmiertelność nadal wynosi około jednego procenta. Przed antybiotykami wynosiła zdaje się jedną czwartą. No i co to ma wspólnego z nieistniejącymi szczepionkami?
bart :
Grabażowi, przecież to chyba nie to samo?
EDIT:
bart :
Znowu jesteś obsceniczny.
zbi :
Proponuję, żebyś przetestował swój nowonabyty sceptycyzm, próbując dowiedzieć się w miarodajnych źródłach, ilu ludzi na świecie zmarło od ospy tylko w XX wieku.
Podziwiam upór i cierpliwość wszystkich tu obecnych wobec osobników tak straszliwie brakujących w wykształceniu i logicznemu myśleniu. Z takim samozaparciem można już chyba nawet uczyć w szkołach specjalnych.
To tak przy okazji chciałem wyrazić niezmierne zdumienie, że się Gospodarzowi chce. Kilka dni temu zarejestrowałem się na forum “Nie szczepimy” i oniemiałem. Szacun.
Choć oczywiście jako poczuwającemu się członkowi cywilizacji śmierci ciśnie mi się na klawiaturę pytanie “jakież to potrzeby realizujesz w ten sposób man?”
Yaca :
Kołakowski pisał, że Fichte.
dzejes :
No cóż, jeśli czytujesz dyskusje na forach czy portalach i łapiesz się za głowę, że na Trygława, sami wariaci (a wiem, że się łapiesz), to mam pytanie, dlaczego sam się nie odezwiesz? Jeśli to zrobisz, następny czytelnik nie złapie się za głowę :)
Oczywiście warto układać hierarchię takich miejsc – chętniej zabieram głos na gazeta.pl niż na przysłowiowym forum Onetu. W przypadku zamkniętego dla niezarejestrowanych Forum Rodziców Nieszczepiących wydaje się niby, że to faktycznie wołanie na puszczy, ale kto wie, może wśród lurkerów są niezdecydowani.
dzejes :
Podwójny. Mnie się nie udało. Niemniej, niech żywi nie tracą nadziei, spróbuję jakoś inaczej.
bantus :
Hegel. Disklajmer: to może być specyficznie polski mem
http://en.wikiquote.org/wiki/Georg_Wilhelm_Friedrich_Hegel
http://pl.wikiquote.org/wiki/Georg_Wilhelm_Friedrich_Hegel
Ostatnie zdanie ciągnięte wiadomo skąd. Z Wikipedii ;)
Niestety, ale trochę mnie to przerasta. Gdy widzę, jak na “Sprawdźcie średnią długość życia w średniowieczu” odpowiedź “A ja czytałam o sławnych postaciach i one żyły po 60-70 lat”, to mi o(d)pada kompletnie wszystko. Naprawdę. Nie jestem w stanie sklecić sensownie zdania, bo mi same groźby karalne do głowy przychodzą.
Zastanawiałem się też, czy to ma w ogóle jakiś sens, czy rzeczywiście kogokolwiek da się w ten sposób zawrócić. Twoich dyskutantów z wątku na “Nie szczepimy” nie, taka dyskusja raczej pogłębia ich paranoję – te uwagi o twojej nagłej aktywności jakoby rzekomo związanej ze stowarzyszeniem, które zakładają – ale czy postronnych to ruszy?
Choć przyznam, że altmedowcy są nieziemscy jako obiekt do obserwacji. Kompletna impregnacja, trzy warstwy lakierobejcy, fascynujące. Nie miałem specjalnie kontaktu z tym środowiskiem, oprócz jakichś sporadycznie pojawiających się opowieści “znajoma znajomego to pije jakiś sok i jej pomaga”, które ignorowałem. A tutaj czuję się jak w gabinecie osobliwości.
Tylko dzieci szkoda.
vauban :
O to chodzi?
http://www.google.com/search?hl=en&safe=off&client=opera&hs=IB2&rls=en&q=%22so+much+the+worse+for+the+facts%22+hegel&aq=f&aqi=&aql=&oq=&gs_rfai=
@ Gammon No.82:
O to. Masz rację, niespecyficzny. Tekst:
właśnie tego dowodzi.
Czerpcie z tego obfitego źródła garściami
http://www.mezczyznidlarodziny.com/index.php
fronesis :
Uuuu-huuu; a tam dowody przestępstw medialnych. Hihi.
Albo takie rzeczy:
Dziękuję, ten kontent uczynił mi wieczór.
A to okazuje się starzy znajomi
@ fronesis:
Oczywiście, jest tam morze wspaniałości: prostytucja jest dla nich dużo wygodniejszą i łatwiejszą formą egzystencji, niż solidarna współpraca z mężczyzną w małżeństwie.
Niestety, na forum Michalkiewicza ostatni post z 25 grudnia 2008. Drogi #ttdkn.ie – przegapiliśmy niezłą zgraję bucy do tłuczenia.
Gammon No.82 :
oczywiście, jeśli chodzi o argumenty zblizajace nas do prawdy…
Czasami jednak trudno takie znaleźć…A najtrudniej samą prawdę, tylko prawdę i całą prawdę, bo czesto wdają się przymieszki fałszu…:-(
Nic nie muszę udowadniac, wystarczy zbierać swiadectwa ludzi…Ja mam kilku takich znajomych, nawet pielegniarki rekomendują srodki homeo na wzdęcia i kolki niemowlaków, w skali kraju to musza być tys.
Gammon No.82 :
zbi :
No więc właśnie działa to tak: jeśli te tysiące dowodów anegdotycznych są prawdą – znajdą też potwierdzenie w warunkach kontrolowanych.
ale nie wiem, co tu kontrolować, jak własnie im pomogło… i to jest prawda…;-)
chyba tylko pozostaje policzyć?
czy sklasyfikowac jakos?
no i popytac w jakiejs ankiecie, kto stosował i nie pomogło?
porównac i mamy skutecznosc…
zbi :
Skup się, przychlaście. Kontrolujesz, czy i co im pomogło.
zbi :
Pozostawałoby, gdyby istniał dostatecznie dobrze udokumentowany (a więc znów badania, a nie ankiety) model teoretyczny działania (w ramach istniejącego, sensownego, naukowego konsensusu).
zbi :
Zaproponuj sensowne, w miarę obiektywne, pomocne w tworzeniu modeli teoretycznych, metody klasyfikacji (i podrap się w głowę, jak dojdziesz do pomysłu podwójnie ślepej próby).
zbi :
Ach, dochodzimy do sedna błędów związanych z dowodami anegdotycznymi (nawet masowymi). Co to jest “pomogło” w kontekście subiektywnych doświadczeń człowieka poddającemu się altmedowej terapii na schorzenie które:
a) nie istnieje (ćwiczona już tutaj kiedyś kandydoza leczona naftą);
b) ma okresy remisji, w której objawy choroby ustępują zupełnie (SM i dieta dr. Budwig);
c) jest wywołane problemami natury emocjonalnej i psychicznej (różne stany bólowe, stany a’la hiperglikemiczne, drgawki, omdlenia, urojone choroby, herzklekoty i weltschmerze);
d) jest związane z niepoprawną dietą i nadużywaniem różnych substancji, które – w trakcie altmedowej terapii – są odstawiane;
e) ustępują samoistnie (przeziębienia, drobne infekcje, stany nierównowagi mineralnej czy zaburzenia gospodarki hormonalnej, często wywołane zmęczeniem, stresem, nieregularną dietą, lękami, nadużywaniem alkoholu, nikotyny, kofeiny, suplementów diet, niepoprawnym korzystaniem z diet odchudzających, niskimi standardami higienicznymi – np. niechęć do kąpieli, przebywaniem w zawilgoconych i zagrzybionych pomieszczeniach, pracą w miejscu w którym jest się narażonym na różne czynniki środowiskowe – takie jak niekorzystne oświetlenie, ciemne, zbyt jasne lub światło jarzeniówek czy suche powietrze w klimatyzowanych pomieszczeniach)?
zbi :
Jak się dokładnie zastanowisz nad powyższymi przykładami, to dojdzie do Ciebie, że: nie. Tak naprawdę do porównania będziesz miał jedynie subiektywne, wybiórcze doświadczenia, obarczone błędem “skoro poddawałem się terapii, to czuję się lepiej, prawda?”. Nic to jednak nie powie o, skup się, przychlaście – mechanizmach działania wybranej altmedowej terapii.
Żeby nieco rozjaśnić pod Twoim opornym na fakty, mocno alternatywnym deklem skonstruuję prostą jak drut analogię, albo nawet dwie (a skoro konstruuję analogię, to zważ na to, że jak sobie ją ekstrapolujesz to wyjdą w niej brednie; dobra rada jest też taka, żebyś nie czytał w niej nic ponad to, co napisałem).
Wyobraź sobie producenta wódki, który twierdzi, że po wypiciu jego gorzały nie występuje problem kaca. I teraz, w zależności, czy korzystamy z dowodów anegdotycznych, czy korzystamy z podwójnie ślepej próby będziemy mieli różne wyniki.
W pierwszej grupie, grupie “anegdotycznej” – będziemy ankietować badanych:
czy po spożyciu wódki bezkacowej czułeś, że masz kaca?:
badani w większości – odnosząc się do swoich wcześniejszych doświadczeń z wódką – stwierdzą, że nie, nie był to kac w rozumieniu tego, co cię męczy po wypiciu wódki z czerwoną kartką.
Czy to jest dostateczny dowód na to, że bezkacowa wódka nie wywołuje kaca? Chyba nie bardzo: dlatego teraz przyjrzymy się podwójnie ślepej próbie:
Badani zostaną podzieleni na dwie grupy. W jednej grupie będą pili zwykłą wódkę, a w drugiej – wódkę, której producent twierdzi, że nie wywołuje kaca. Jednak nie będą wiedzieli, którą wódkę piją. Osoby przeprowadzające badanie również nie będą wiedziały kto dostał jaką wódkę.
Następnego dnia przeprowadzą ankietę z tym podobnym pytaniem:
czy czujesz, że po spożyciu wódki masz objawy kaca?.
I tu – jeśli wódka faktycznie była bezkacowa – odpowiedzi osób, które dostały próbkę bezkacową powinny być dostatecznie wyraźne na tle tych, którzy odpowiedzieli, że objawy kaca mają. I stąd – znalazłoby się potwierdzenie dowodu anegdotycznego z poprzedniej, ankietowanej grupy “anegdotycznej”. Ale, ale, to nie koniec!
Kac to nie tylko subiektywne odczucie, czy czujesz się źle, czy dobrze – na to, czy masz kaca odpowiedź można znaleźć w krwii i moczu. Więc do zbadania byłyby również próbki zebrane przed i po badaniu. I to analiza tych próbek, odpowiedź na pytanie ile produktów rozkładu gorzały krąży w krwi badanego będą świadczyły o tym, czy coś, co określamy kacem wystąpiło, czy nie.
Jeśli obietnice producenta bezkacowej wódki są prawdziwe – i jego wódka faktycznie nie wywołuje kaca – wyniki grupy “anegdotycznej” będą podobne do tej, która w podwójnie ślepej próbie stwierdziła, że nie czują skutków kaca oraz pokrywa się i przede wszystkim dotyczy tych, w których organizmach wystąpiło dostatecznie wyraźnie mniej produktów ubocznych oczyszczania organizmu z gorzały.
A teraz druga analogia, rozjaśni Ci w asceptycznym deklu to, co napisałem wcześniej (zacytuję Ci ten fragment, bo obstawiam, że nie wpadniesz, o który chodzi: gdyby istniał dostatecznie dobrze udokumentowany (a więc znów badania, a nie ankiety) model teoretyczny działania (w ramach istniejącego, sensownego, naukowego konsensusu)):
Wyobraź sobie dwie sytuacje związane z wypuszczeniem na rynek e-papierosów. Jedna – taka jak obecnie, gdzie e-papierosy nie potrzebują przechodzić badań klinicznych, bo wiadomo, że wpychanie sobie do płuc wszystkich tych substancji, które są zawarte w “dymie” takiego e-papierosa nie są szkodliwe (przy czym bądź łaskaw zapomnieć o stuprocentowej nieszkodliwości, okay?). Są powszechnie wykorzystywane np. w atomizerach dla astmatyków czy innych duperelach. Stąd nie ma potrzeby przeprowadzania badań z podwójnie ślepą próbą, by wykazać ich nieszkodliwość – tu jest odpowiednio dużo badań i odpowiedni, udokumentowany model teoretyczny ich wpływu na zdrowie (w ramach istniejącego, sensownego, naukowego konsensusu).
Ale – wyobraź sobie przypadek drugi: producent e-papierosów wrzuca do środka jakieś odczapiste wyciągi z cholerawie-czego i twierdzi, że jego produkt jest nieszkodliwy. Oczywiście, wolno mu tak twierdzić, ale jeśli chce wyjść z produktem zawierającym nieznane substancje – musi udowodnić ich brak negatywnego wpływu na organizm. Kiedy już udowodni ten brak wpływu – wiedza ta staje się elementem różnych teoretycznych modeli i funkcjonuje w ramach istniejącego, sensownego, naukowego konsensusu.
Choć oczywiście wątpię, że cokolwiek zrobi się jaśniej w Twojej napakowanej bzdurami, chaotycznej łepetynie, w której bycie przeciw rozsądkowi, przeciw żmudnemu sprawdzaniu i weryfikacji nazywasz sceptycyzmem.
zbi :
Twój nowonabyty sceptycyzm jak na razie wiedzie cię na manowce. Szukaj dalej. To naprawdę nietrudne.
eli.wurman :
Zapomniałeś o homeopatycznym odtruwaniu szczepień.
Blipowicz ^rustygcr dostarcza: http://blip.pl/s/56131880 czyli jak leczyć raka trzustki amigdaliną za 1% podatku.
vauban :
Ufff… Bo mnie tak na studiach uczyli i już się bałem, że mnie źle uczyli. :)
zbi :
Jej, w twojej galaktyce far, far away jest naprawdę dziwnie. U nas, na Ziemi, rodzic przychodzący do lekarza:
a) czyta ulotki od leków
b) zadaje pytania
A lekarz odsyłający do altmedu? Postulujesz, ze byłoby dobrze, żeby ten lekarz, który nie ma pomysłu na terapię, proponował serio pacjentowi dziurawienie łydek i wpychanie nasionek, albo picie wody utlenionej z naftą i sikami?! Nie wiem, co bierzesz, ale przestań.
[…]
No więc powtórzmy to, co mówiła pani od biologii wtedy, kiedy spałeś. Otóż, kiedy już złapiesz bakcyla, i zachorowałeś, na tempo twojego zdrowienia ma wpływ masa czynników: jak jesteś odżywiony (ludzie ze skrajnym niedożywieniem albo dietą deficytową pod względem np witamin i minerałów mają znacznie trdniej przy większości chorób), gdzie mieszkasz (stopień wilgotności, zanieczyszczenia powietrza, wody, temperatura), higiena, jakiej przestrzegasz ty i twoje otoczenie, ryzyko wtórnych nadkażeń etc. No i last not least, nie samą odpornością człowiek się leczy – rodzaj zastosowanej terapii. Jak działasz wyłącznie olejem z citroseptem (i a. N.z.o a.!) to zdrowiejesz inaczej, niż gdy dostajesz dobrze dobrany dla rodzaju infekcji lek.
[…]
Jak widać ktoś ci już pokazał, że badania nad zdrowiem i zachorowalnością nie są takie proste.
A zbadać by się dało – teoretycznie. Bierzesz grupę ludzi, w miarę homogeniczną, i dzielisz na grupki: jedni nie mogą myć siebie ani jedzenia, prać ani korzystać z wody bieżącej i WC, inni tylko nie mogą korzystać z leków innych niż samodzielnie zrobione z tego co rośnie w okolicznym parku, ludziom z trzeciej grupki zabierasz lodówki i w ogóle wyłączasz prąd, niech sobie radzą własnym sprytem – etc. A ostatnia grupka ma kombo i w ogóle nic nie może, ino zyje jak pierwotni nomadzi. Czekasz kilka lat i sprawdzasz, jaki kto zdrowy, na co choruje i z czego mu najciężej wyjść, porównując z podobna w strukturze grupą kontrolną. Tyle teoria, ale ciężko zrobić to na żywo, możesz estymować z hektarowym marginesem błędu na podstawie zmian w populacji po wprowadzeniu każdego z powyższych udogodnień…
eli.wurman :
No dziękuję za obszerny wykład, podziwiam, że chciało ci się tyle pisać, chyba polotu nadawały ci te inwektywy, którymi tak obficie krasisz wypowiedzi, no ale czego się nie robi dla uzyskania wiedzy – prawdziwego miłośnika wiedzy takie “drobnostki” nie odstraszą !!:-)
Tym bardziej że wystawiaja fantastyczne świadectwo piszącemu.
Bart jako szef tego forum ma jednak klasę – cierpliwość jego zdaje się nieskończona na tle innych figur tego tu bloga – miałem dobrego nosa, ze to z nim wdałem się w dyskusję, gość jest naprawdę na poziomie, choc zaczynam się bać, że i jemu w końcu braknie cierpliwości …:-(
Mam nadzieję, ze tak precyzyjne i rygorystyczne procedury stosuje się nie tylko dla “debunkowania” altmedowego folkloru, ale również w celu “unaukowienia” różnych procedur medycznych, wprowadzanych leków i szczepionek, a przypadki ich wycofywania to jakieś coś czego “prawie nie było”, a różne szkodliwe działania (często śmiertelne) są jakimś nieporozumieniem…:-)
bart :
Po sceptycku odpowiem: “Jak dotąd nie natrafiłem, to chyba czegoś takiego nie ma”…:-)
JAkaś megailosć ofiar w 20 wieku świadczyłaby o wyjątkowej nieskutecznosci szczepionki, a wrecz o ujemnej – skoro szczepienia zaczęły się pod koniec 18 i na pocz. XIX w. i stały się w miarę upływania XIX wieku masowe, to nic nie dawały, a moze i zwiększały ilość ofiar…
No chyba ze te ofiary były poza obszarem ich stosowania?
Strange, very strange…
Nachasz :
No lepiej zamiast cytować jakieś takie curiosa, podałbyś statystykę jego leczenia przez oficjalna medycynę?? Moze człowiek by się czegoś dowiedział…
zbi :
Twój nowonabyty sceptycyzm wywiódł cię w jakieś totalne pole. Może powinieneś przemyśleć, czy zestaw metod używanych przez ciebie w znajdowaniu i weryfikacji informacji jest na pewno optymalny?
zbi :
Mam nadzieję, że władasz lengłidżem.
naima_on_line :
Taaaa, z pewnością, i jeszcze wie co powodują poszczególne składniki, o co zapytać, no a
a lekarz na nie szczególowo i wyczerpujaco odpowiada, poświęcajac pacjentowi może i godzinę, a za drzwiami kolejka zdesperowanych rodziców z niumerkami…)))
Faktycznie, zyjemy w różnych światach…:-)
Nie, to widać Ty to proponujesz, ja o niczym takim nie pisałem, co najwyzej o zwiedzaniu altmedowców. A co wg Ciebie ma zrobić człowiek, któremu medycyna nie potrafi pomóc? siaść i płakać czy zawziąć się i uwierzyć, ze “tym razem pomoże”? A Ty naprawdę nic nie bierzesz?
Ty chyba nie doczytałaś/spałaś – wiekszość tych czynników należy do szeroko pojętej odporności i na nia wpływa, a po drugie odporność właśnie chroni PRZED zachorowaniem, ale oczywiście ma wpływ i na zdrowienie…
Pod warunkiem, ze takowy dostajesz (a nie na oko, jak zazwyczaj w praktyce bywa) i ze lek działa, a nie na zasadzie sugestii i placebo, itd. itp. Bo jak powiada powiedzenie “katar leczony trwa 7 dni, a nie leczony tydzień”…:-)
[…]
Ależ to już zrobiono zdaje się w niemieckich obozach koncentracyjnych (proces norymberski i casusy nazi lekarzy), lekarze tam nie próżnowali, tylko prowadzili takie i inne badania, z tym, że nie mamy chyba udostępnionych rezultatów…:-(
Hmmm, gdyby mieć dane, kiedy coś się masowo upowszechniło – mamy chyba w naszych rocznikach statystycznych różną ilość posiadanych lodówek, pralek, zuzycie mydła – różne takie rzeczy tam były, pamiętam z lekcji geografii w szkole…
Ciekawe, czy ktos juz zrobił taka robotę – idealny temat na doktorat albo habilitację…
Macie linka do jakiejś bazy tematów prac medycznych?
bart :
Nowonabyty – jasnowidz jakiś, czy co???:-)
tak tylko sobie spekuluję a priori, bo wciąż mam nadzieję na jakiegoś linka od Ciebie… nie jestem sceptykiem wojującym, tylko poszukujacym…:-)
Ale ale, co ja tu widzę u dołu strony???
” Dalsze przygody świnki w New Jersey”…:-)))
Biegnę zagłębić się w czytanie, może znowu coś się ciekawego dowiem…
To na razie tutaj…
zbi :
Rzadko bywam u lekarza, ale zazwyczaj proszę o dodatkowe wyjaśnienia. Ostatnio moim dzieciom robiono echo serca i prowadząca badanie pani doktor (albo profesor nawet, nie pamiętam) wyjaśniła mi dokładnie, dlaczego takie badanie zostało zlecone, co zaniepokoiło zlecającego lekarza, co mówią wyniki i dlaczego mam się nie niepokoić. Byłem też świadkiem, jak pewien lekarz w gabinecie tłumaczył dokładnie mojej żonie wyniki wskazujące na niedobór żelaza, okoliczności, z których ów niedobór może wynikać i stopień zaniepokojenia, jakie należy przejawiać (niewielkie, dążące do zera). A wiesz, dlaczego moje doświadczenia mogą się różnić od twoich? Bo zapytałem.
Kiedy w szpitalu na Niekłańskiej podczas obchodu patrzyłem z rozpaczą głęboko w oczy grubawego neurochirurga, czekając, aż opowie mi, jaki straszny los czeka moje dzieciątko, a on mi nie opowiedział, tylko milczał, uśmiechał się i w końcu sobie poszedł, pomyślałem, co za kutas. Tylko problem w tym, że nie zapytałem go, jaki los czeka moje dzieciątko.
Więc może, zbi, nie pytasz?
A Hitler dopuścił w Polsce aborcję, więc aborcja jest zła. Złaborcja.
zbi :
No to podpowiem ci: Google, ospa.
A sceptykiem to ty chyba jednak nie jesteś.
Mam wrażenie, że sceptycyzm zbiego polega na tym, że obstawia tezę i antytezę, rzuca monetą i jak wypadnie reszka to wątpi w szczepienia, a jak orzeł, to w nie wierzy. Całkowicie niezależnie i sceptycznie wobec argumentów i rzeczywistości. A że ta moneta jakaś dziwna, to tak wychodzi.
bart :
Masz nosa, jestem nim z konieczności, choć baaaardzo chciałbym nim nie być…)))
To męczące i kłopotliwe…:-(
Ale konieczne niestety…
Boję się gogla, bo jak wyskoczy milion linków…
zbi :
Dokładnie. Jak ty sobie z nimi wszystkimi poradzisz?
@ zbi:
pozwolę sobie zacytować:
Cóż, będzie argument z niedowierzania: naprawdę, trzeba ci godzinę tłumaczyć, jak działa antybiotyk/szczepionka? W twojej galaktyce szkół nie było i trzeba ze wszystkim lecieć od podstaw?
Oh, wait. Zważywszy, ile trwa tłumaczenie ci wszystkiego tutaj…
EDYTKA: Bart powyżej napisał to, co sama chciałam, tylko umknęło. Jak ktoś nie pyta, to jest u lekarza dwie minuty i ma poczucie intensywnej krzywdy, bo mu nie powiedzieli. Wiesz co? Jeszcze żaden lekarz mi nie odmówił wyjaśnień, czy to odnośnie mojej terapii, czy leczenia dziecka, kiedy USŁYSZAŁ KONKRETNE PYTANIE. Może być nawet ogólne, np: co to za lek przepisuje i co on robi. Pytaj, dowiesz się niesamowitych rzeczy. No chyba, że na każde wyjaśnienie lekarza rąbniesz kontrtekstem o jakichś z nosa wydłubanych zeznaniach sąsiada szwagierki kolegi brata, któremu się strasznie pogorszyło jak kiedyś zobaczył człowieka ze strzykawką.
No to ci przypomnę, co sam pisałeś kilka postów wyżej
Pogrubiłam, żebyś się nie wykręcał. Pisałeś nie tylko o tym, co przed zachorowaniem, ale i o procesie zdrowienia. Więc ci odpowiedziałam, co wpływa POZA odpornością.
Jeśli twierdzisz, że odpornoścć to to samo higiena, bieżąca woda, lodówka i ilość grzyba na ścianie, to mi niniejszym pozostaje tylko zaproponować ci wycieczkę po słownik.
Poza tym nie zmieniaj tematu – z ospy/świnki przeskoczyłeś na katar, którego nikt normalny nie będzie leczyć antybiotykiem. Więc błagam, błagam, trzymaj się tematu, bo primo: trudno za twoimi wątkami nadążyć, kiedy tak kicasz pomiędzy różnymi tematami, a secundo: dyskusja przestaje mieć jakikolwiek sens. Wygląda to jak tłumaczenie czegoś wiewiórce – masz identyczny czas skupienia na temacie i równie pojemną pamięć.
bart :
Alez pytam, juz mnie tu i ówdzie znają…:-)))
Nie dopuścił tylko wręcz wprowadził, nakazał i propagował wśród “podludzi”, a co ciekawe, u siebie zrobił todesbestraft… (o ile dobrze pamiętam jeszcze tęż gramatykę)
Tak więc tu dobra, a u siebie baaardzo zła…
To w końcu jaka?
zbi :
“Idzie ten, co nie wierzy w zarazki, pytać, jaki olej lepszy do Mikstury, kryć się, doktorzy!”
zbi :
I dlatego aborcja jest zła. Bo Hitler.
naima_on_line :
Napisałem:
Chyba rozumiemy, co to znaczy “pytać o coś” i odróżniamy od “poddać się czemuś”?
W szkole tego nie było, o ile pamiętam. A dwa sami twórcy do końca nie wiedzą , co jak działa, bo czesto dziwią się różnym ‘wypadkom” – a to po zaszczepieniu nie ma u 20% zaszczepionych przeciwciał, a to skuteczność tylko np. 85%, a to różne niepożądane odczyny czy skutki…a to alergia i nietolerancja, itd. itp. Chyba jeszcze do końca nie poznano układu odpornościowego – a moze juz poznano i nioc nowego juz nie mamy szans sie dowiedziec?
oczywiście, ze coś wpływa, ale jak nie masz odporności to sobie mozesz nawpływać…A jak sama nazwa mówi GŁÓWNĄ FUNKCJĄ O D P O R N O Ś C I jest właśnie odporność czyli niedopuszczanie do zachorowań, a wtórnie, jeśli juz dojdzie do choroby, to szybka jej eliminacja i powrot do normy…
Masz mnie za idiotę?:-) Chcielibyście…:-)
Aczkolwiek pisałem, że to ma wpływ, bo moze wspierać lub osłabiać odporność…
Pisałaś w szerokim sensie o infekcji, wiec akurat czepiłem sie kataralnej…:-)
A Ty teraz ospy czy swinki – zaraz zmykam na “nowego swiniaka w NJ” jak juz pisałem…:-)
Ale wczoraj tu był dżez – potraktowałem to jako intelektualny sparring i burzę mózgu, niezły trening – natychmiast i spontanicznie odpowiadać na zarzuty czy odpowiedzi 3 czy 4ch oponentów przez kilka godzin – trochę z rana bolała mnie głowa, zamiast brać leki postanowiłem zmusić mózg do pracy i sprawdzić, czy przejdzie…
Nie wiem, jakie efekty tego, dla mnie piorunujące, dziś muszę się uspokoic i postudiować co guru Bart pisze ponownie o swiniaku w NJ. Na razie zawarłem tam luźne uwagi z cytowanego art.
zbi :
Khm.
bart :
zbi :
Nie dopuścił tylko wręcz wprowadził, nakazał i propagował wśród “podludzi”
I dlatego aborcja jest zła. Bo Hitler.
Z punktu widzenia narodowego to oczywista oczywistość, jak pokazał przykład Hitlera – u wrogów (tj. podludzi do eliminacji) nakazać, u siebie zakazać…
“Zło niech się pleni u wrogów, u nas ma nie być śladu…” takie proste rozumowanie…
Jeden z nielicznych punktów, gdzie nie trzeba być sceptykiem, tylko mamy pewność…:-)
Potwierdza to przykład Stalina, który też wprowadził w Polsce w 1953 roku, no ale wątpliwy jest przykład Lenina, który wprowadził U SIEBIE, tj w Rosji, ale z 2giej strony on chyba nie pochodził z Rosji, nieprawdaż?
Trochę pokomplikowane i juz włącza się sceptycyzm. Dobrze, ze choć Hitler i Stalin łatwo zrozumiali…
zbi :
Panowie. Pomocy.
Zaczynam mu zazdrościć.
Ja bym też chciała, żeby dla mnie to było łatwo zrozumiałe…
naima_on_line :
Głupota połączona z uporem to broń straszliwsza niż sarkazm.
zbi :
Jesteś, zbi, zwykłą, durną kutasiną.
naima_on_line :
Może to w ogóle trudno zrozumieć, ale akurat ten przypadek z aborcją jest ewidentny…Nieprawdaż?
zbi :
Nieprawdaż. Poza światem teorii spiskowej (gdzież twój słynny sceptycyzm?!) nie jest to wcale takie ewidentne. Bo co mianowicie sugerujesz?
eli.wurman :
kolejny sypacz epitetów, ale cóż, znamy, znamy to…
chyba się popłaczę, ale nie, zaraz zaraz…
zapytam czy to ma byc komplement czy skarcenie?
bo nie wiem, czy śmiać się czy płakac, a może co innego?
bart :
hehehe
Tu przynajmniej jakaś klasa…:-)))
Bo mam cię za trolla-idiotę.
zbi :
Nie, nie znasz.
zbi :
Ale ja nie piszę tego, żeby sprawić Ci przykrość, czy obrazić. Robię to po to, żeby zaznaczyć, że zachowujesz się w ten właśnie sposób.
zbi :
To jest informacja o tym, że Twoja metoda wciskania ludziom rzeczy, których nie napisali oraz tworzenia wyjętych z dupy rzeczywistości, w których rzeczy dzieją się tak, jak sobie je wyobrażasz – jest dosyć obrzydliwa.
zbi :
Przede wszystkim mógłbyś zacząć się zachowywać jak ktoś, kto zaliczył siódmą klasę podstawówki. Jeśli piszę o podwójnie ślepej próbie, która jest, skup się, powszechnie stosowaną jako metoda potwierdzania skuteczności m.in. leków, terapii, to chyba nie dlatego, że taką metodą nie jest?
Może nie płacz, nie śmiej się, tylko przestań się zachowywać jak zwykła, durna kutasina.
nameste
Zgodnie z obietnicą uzupełniam przedstawioną listę komentarzy jankar o mój komentarz. Zanim przejdę do analizy, pozwolę sobie na krótkie przedstawienie postmodernizmu w nieco szerszym kontekście.
Po pierwsze postmodernizm nie jest tworem ani nazbyt oryginalnym, ani przełomowym. Ot, to tylko kolejna fala irracjonalizmu. Na dodatek dość nudnego, bo pomo wygląda na dowcip opowiedziany drugi raz. Tylko tym razem w większości przypadków bez świadomości tego. (Patrz: http://en.wikipedia.org/wiki/%27Pataphysics )
Wbrew obiegowym poglądom pomo nie jest także końcem filozofii. Jeśli już coś takiego chce się wyartykułować, to najwyżej można stwierdzić, że pomo jest modernizmem ‘na opak’. Zresztą jak się spojrzy na samą konstrukcję pomo to szału też nie ma i pod wieloma względami to tylko odgrzewane kotlety. Być może dlatego, pomo to strawa raczej nie dla filozofów a socjologów, filologów et consortes.
Bzdury to bzdury
W przypadku istotnie ciężko o mówić o wzorze jakiego należy się trzymać. Poza jednym wyjątkiem tekst powinien być zrozumiały. Baudrillard ten wymóg traktuje bardzo luźno. Ozdobniki jakie stosuje są irytujące i właściwie niepotrzebne jako, że właściwie niczego ciekawego nie wnoszą. Zaś ich interpretacja okazuje się zajęciem żmudnym i prowadzi do produkowania mało interesujących banałów. To zresztą stało się niemal znakiem rozpoznawczym dzieł fabriqué en France, a towarzyszy im od dłuższego czasu, jednak dopiero w pełni ujawniając się pod postacią certyfikowanego pomo.
Zresztą sam pomysł, że filozofia kontynentalna jest bełkotem, a bełkotliwość może robić z substytut głębi mnie irytuje. Dobrym przykładem, niech będzie Heidegger, który stał się niemal symbolem niezrozumiałości. Otóż to tylko potoczna opinia. Gdyby ktoś zadał sobie trud sięgnięcia po „Bycie i czas” zauważy, że Heidegger definiuje swoje terminy techniczne. Co prawda robi to tylko raz i przy lekturze należy śmiało sięgać po ołówek i zakładki, dość często sięgając do już zaznaczonych fragmentów, co niewątpliwie utrudnia odbiór tekstu, jednak porównywanie tego z Baudrillardem wytrząsającym bełkotliwe kawałki z kapelusza można nawet poczytywać za obraźliwe.
zbi :
Jasne. Więc kiedy nie możesz znaleźć argumentów przybliżających do prawdy, piszesz cokolwiek ci ślina na klawiaturę przyniesie.
zbi :
Mogę ci dla wzbogacenia twojego archiwum zaoferować świadectwa ludzi, którzy słyszą głosy z gniazdka elektrycznego.
Są też położne, które nadal wykonują zabieg Kristellera. No i?
Jedz gówno, miliardy much nie mogą się mylić.
Podobnie, jak uprawianie czarów.
A kołtun (plica polonica) wywoływał popłoch jeszcze w XIX wieku.
Ale co z tego? Przecież szczepionki rzutują na zachorowalność.
To jest tak, jakbyś napisał “szczepionki są zbędne, bo śmiertelność z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego kiedyś była 100%, a teraz poniżej 1%, a przecież nie ma szczepionek na zapalenie wyrostka robaczkowego”. Według tej samej logiki należy dodać “chirurgia jest zbędna, bo kiedyś szkarlatyna dawała śmiertelność 25%, a teraz poniżej 1%, a przecież szkarlatyny się nie operuje”. No i jeszcze “antybiotyki są zbędne, bo kiedyś ludzie umierali z powodu poliomyelitis, a teraz nie umierają, a przecież antybiotyki nie działają na polio”. W ten sposób udowodniłeś, że chirurgia, szczepionki i antybiotyki to takie samo oszustwo.
A ja na to: buhahahaha! (zwykły lol w twoim przypadku to za mało).
Gammon No.82 :
Możesz jeszcze kol. zbi podsunąć obrazek:
http://moronail.net/img/2948
Pasuje wybitnie.
Wtracajac do glownego tematu notki:
Na forum Gazety “Nowotwory-damy radę !” kobieta super-zaluje ze nie zastosowala cieciorki.
Pojawia sie post krytyczny po czym z lopianow wychodzi facet co to wyleczyl sobie raka przykladajac lapy do glowy.
Wszystko na forum ktore teoretycznie ma wypisane “propagujemy konwencjonalne metody leczenia neo”.
Opad szczeny po prostu.
Gammon No.82 :
Myślę, że każdy mnie zbliża do prawdy, gdyż znajduję w waszych odpowiedziach potwierdzenie lub refutację, a na tej podstawie jakos się zbliżam. Przykro mi, ze moje Was chyba nie zblizają. nobody’s perfect…
zbi :
Buahahahah…dobre dobre… wery fany…
A choć pomogło to komus na coś?
A co to jest i czy ma jakiś związek z naszą dyskusją?
Ja jednak nie sądzę, aby muchy się leczyły… To dla was statystyka jest ostatecznym dowodem, a nie konkretne przypadki, którym coś pomogło. A nieśmiało powiem, że dla przeciętnego człowieka to się liczy, zaś statystykę ma w…
Też wywoływało śmierć?
A kołtun (plica polonica) wywoływał popłoch jeszcze w XIX wieku.
I znikł bez szczepionek i leków?
Kompletnie nietrafiony przykład, bo zapalenie wyrostka nie jest choroba zakaźną…a może jednak jest? Litości, oświećcie mnie prostaczka, uczeni mężowie…
równie trafne porównanie co powyższe
No i jeszcze “antybiotyki są zbędne, bo kiedyś ludzie umierali z powodu poliomyelitis, a teraz nie umierają, a przecież antybiotyki nie działają na polio”.
A to naprawdę już trudno zrozumieć ten bełkot…
No chyba Ty swymi przykładami usiłowałeś coś takiego udownodnić, ale zdaje się, Ci nie wyszło…:-(
Zacząłem z Toba dyskutować bo i Ty zacząłeś pisać do rzeczy, ale teraz znów odjeżdżasz…:-(
bart :
No skoro rzucasz obrazkami a nie dajesz linków, to ja ma coś:
http://www.whale.to/a/biggs_graph_g.html
http://www.whale.to/a/biggs_b.html
http://www.whale.to/vaccines/smallpox14.html
do wyboru do koloru…:-)
zbi :
JezusieMaryjoJózefieŚwientyTrzymajcieMię. W 1953 roku. Stalin. Wprowadził.
eli.wurman :
Lubujesz się w epitetologii widzę, a nie rozumiesz jednej prostej sprawy, może nerwy Cię zbytnio ponoszą…?.
Bo ja nie kwestionowałem takiej metody, bo chyba lepszej nie ma.
Zwracałem tylko uwagę, że jak się zdaje, WŁASNIE SIĘ NIE ZAWSZE JĄ STOSUJE (przynajmniej w tych watpliwych przypadkach), bo przecież gdyby się ją stosowało, albo WŁASCIWIE INTERPRETOWAŁO – (bo moze tu jest problem a nie w samym stosowaniu), pewnych przypadków by nie było. Np. mówi ci coś hasło VIOXX, albo z polskiego rynku EUVAX??? A ile leków w skali roku w ogóle się wycofuje?
janekr :
zbi :
Czyzbym się z datą pomylił???
Hahaha, a kto jak nie stalin?
Gen Jaruzelski? “Polski” Parlament?
buahahahah…
naima_on_line :
Nie wiem po co tu jakaś teoria, jak mówimy o fakcie?
Zechciej się cofnąć kilka linijek, jak wyłuszczyłem to Bartowi…
bart :
upsss, straciłeś klasę…:-(
zbi :
I co, obrazisz się i pójdziesz?
zbi :
W 1953 roku Stalina wprowadzano do mauzoleum.
A czy ja twierdziłem, że komuś pomogło?
Twierdzę, że to równie wiarygodne źródło, co twoje.
A sobie doczytaj, akurat na ten temat łatwo znaleźć wyjaśnienia.
A co ma wspólnego? Ściśle ten sam typ “argumentu”, co twój.
Najwyraźniej im pomaga, bo gdyby nie pomagało, toby nie jadły. Podobnie, jak picie szczyny z naftą pomaga, bo gdyby nie pomagało, toby ludzie tego nie pili. I tak dalej. Znowu staram się używać argumentacji trzymającej się twojego poziomu.
Nie tyle ostatecznym, co w niektórych wypadkach jedynym, jakim dysponujemy.
To teraz zacznij jeszcze odróżniać ludzi, którym coś pomogło od ludzi, którzy mówią, że im coś pomogło.
Hint: bez statystyki, grupy kontrolnej i ślepej próby jesteś na straconej pozycji. Zwłaszcza, gdy chodzi o stwierdzenia “mnie pomogło” oznaczające wyłącznie “zdaje mi się, że mam lepsze samopoczucie”.
To o czym właściwie chcesz dyskutować: o nauce, czy o tym, co “dla przeciętnego człowieka się liczy”? Musisz się zdecydować na jedno albo na drugie.
Och tak, setki tysięcy ludzi zginęło z tego powodu.
Jeszcze nie skończyłeś gimnazjum?
A co to ma do rzeczy? Jak chcesz dyskutować o tym co “wywoływało panikę”, to nie zmieniaj nagle tematu na to, co “znikało”. Jesteś zupełnie rozchwiany intelektualnie.
Idealnie trafiony, bo tak samo bzdurny, jak twój.
Podajesz przykład choroby zakaźnej o etiologii bakteryjnej, wrażliwej na antybiotyki i z triumfem ogłaszasz “oto dowód, że szczepionki są zbędne”.
Przecież zarówno zapalenie wyrostka robaczkowego, jak szkarlatyna, jest wywoływane przez nieszczelne jelito, czyżby Mistrz cię nie przekonał? :-P
A na serio – patrz poprzednia odpowiedź.
Do książek skarbie, do książek, nadrabiaj zaległości.
Brawo! Bo nadal odpowiadam trzymając się twojego poziomu.
Biedaku! Wszyscy zrozumieli, ty jeden nie zrozumiałeś.
Hint: może przyczyna niezrozumienia leży po twojej stronie?
Nie dziubasku.
Po prostu odtworzyłem twoją “logikę”, i nawet ciebie to przeraziło.
Przykro mi, że własny sposób argumentacji traktujesz jako “odjazd”. Ejże… a może właśnie w tej chwili zaczynasz rozumieć, gdzie masz problem?
zbi :
Bo niby dlaczego miałbym się denerwować?
zbi :
Może jednak zaczniesz się skupiać na tym co i jak piszesz? Bo wiesz: może po prostu istnieć rozdźwięk pomiędzy tym, co napisałeś oraz tym, co wydawało Ci się, że napisałeś. Przypomnę:
I do tego się przyczepiłem. Nie do Twojego rzekomego kwestionowania całości metody a kwestionowania faktycznego jej wykorzystania, skup się raz jeszcze, tam, gdzie się wykorzystuje ją przede wszystkim.
zbi :
Co już Ci wyjaśniłem w drugiej prostej jak drut analogii z e-papierosem. Czego nie potrafisz zrozumieć, bo.
zbi :
Podaj więc kryteria właściwej interpretacji wyników, półdebilu.
zbi :
Kłamiesz. I do tego jeszcze w sposób bardzo łatwy do zdemaskowania. Zupełnie mnie to nie dziwi.
Nachasz :
Maus. Oleum.
Gammon No.82 :
1953.
Elektryfikacja.
Kinofikacja.
zbi :
Na takie dictum odpowiem cytatem z podręcznika, którym dawno temu (no, przesadzam odrobinkę) mnie katowano. Otóż “statystyka nie jest cmentarzyskiem martwych liczb”. Kropka.
zbi :
Dobra, to mam konkretny przypadek, któremu “coś” pomogło, statystycznie nieistotny bo sztuk jeden (choć pewnie 3/4 mitologii ma panteonie trudnych do zajebania kolesi) . To coś to
a) korona cierniowa
b) gąbka z octem
c) dziabnięcie włócznią
d) zdrowy żołnierski humor przy robocie w upał
e) solidne zmiękczenie delikwenta przed operacją
Obstaw w ciemno i zweryfikuj doświadczalnie na sobie czy wybrałeś właściwe “coś”
@ RobertP:
A umiałbyś obliczyć to, używając regresji logistycznej? Potrzebna mi rozmowa z kimś, kto kuma ten termin…
bart :
Jeśli nadal aktualne, to pisz na adres z formularza.