Home > Racjonalo > Warzywko w łydzi

Warzywko w łydzi

Pamiętacie opowieść o ludziach pijących naftę, mocz i wybielacz, by wyleczyć się z urojonych robali? Na pewno pamiętacie, tego nie można łatwo zapomnieć. Po napisaniu tamtej notki miałem wrażenie, że dotarłem do dna ludzkiej kreatywności w dziedzinie altmedu. Że nic dziwaczniejszego i smutniejszego nie da się wymyślić. To uczucie towarzyszyło mi podczas pisania następnej altmedowej notki, poświęconej Józefowi Słoneckiemu — ot, taki sympatyczny lajcik na odtrucie po nafcie. Po nafcie wszystko będzie już lajcikiem. Ale uczucie wypalenia zniknęło, gdy usłyszałem o jednym ormiańskim doktorze z Ameryki, który namawia chorych na raka do samookaleczeń i skaryfikacji za pomocą nasion roślin strączkowych.

A zaczęło się w 1943 r. od przypalonego jogurtu. Mały Ormianin George Ashkar miał przygotować mleko na jogurt — zagotować je, a następnie schłodzić (potem do takiego mleka dodaje się dwie łyżki „starego” jogurtu, bakterie mnożą się w nowej pożywce i po nocy w średnio ciepłym miejscu garniec jogurtu gotowy). Nieuważny George przypalił mleko, a ponieważ był nie tylko nieostrożny, ale i trochę leniwy, zrezygnował z gotowania nowej porcji mleka i przyrządził jogurt z przypalonego. Następnego ranka okazało się, że jogurt z wierzchu smakuje normalnie — cała spalenizna zgromadziła się w jego dolnej, wodnistej części. Mały George zamyślił się głeboko i…

http://www.youtube.com/watch?v=xHw2wMs6RGQ

Eureka! Ponieważ wszystkie złe cząsteczki zgromadziły się w wodnistej części mleka, zapewne i w ludzkim organizmie chorobotwórcze toksyny (bo to toksyny powodują wszystkie choroby, każde dziecko przecież wie) gromadzą się w wodnistej części krwi. Aby uleczyć człowieka, wystarczy ową wodnistą część jakoś odsączyć.

Swoją podróż ku uszczęśliwieniu ludzkości mały George postanowił rozpocząć od uleczenia własnej matki z reumatyzmu. W tym celu przypalił jej papierosem skórę na nodze. Nie ma większej miłości niż matczyna, powiadam.

Powstał bąbel, wypełniła go przezroczysta surowica. To w niej, „wodnistej części krwi”, dokładnie tak jak w wodnistej części jogurtu, znajdowały się toksyny powodujące maminy reumatyzm. Ciach! Mały George przeciął bąbel, popłynął syf.

Pęcherz był gotowy i ja musiałem przeciąć martwą skórę aby opróżnić zawartą surowicę więc to zrobiłem — kiedy surowica wyciekła z pęcherza moja mama powiedziała mi , że poczuła ulgę w bólu — to była pierwsza oznaka, że leczenie zadziała.

Metoda przypalania i nacinania nie zadowalała małego George’a. Wiedział, że to prowizorka i że musi wymyślić jakiś sposób, by efektywniej usuwać toksyny. Mały George postanowił jeszcze raz uciec się do sprawdzonych gastronomicznych analogii…

Ja wiem z mojego kuchennego doświadczenia, że przed gotowaniem grochu (fasoli) i groszku włoskiego (chick peas) trzymamy je w wodzie przez noc aby można je było szybciej ugotować, ponieważ groch i groszek włoski maja zdolność absorpcji wody co powoduje łatwiejsze gotowanie.

George Ashkar wcisnął więc matce w ranę nasiono ciecierzycy, popularnie (choć niewłaściwie) zwane cieciorką. Żeby zbierać w nie toksyny — nie dlatego, że był złym człowiekiem.

Kiedy cieciorka nasiąkła, Ashkar wymienił ją na nową, suchą. I tak przez pół roku. Potem bowiem jej reumatyzm ustąpił i „ona zmarła w roku 1970 z przyczyn naturalnych” (szczerze mówiąc, mnie po sześciu miesiącach takich zabaw ustąpiłoby wszystko, tylko PRZESTAŃ JUŻ MNIE TORTUROWAĆ, SYNUŚ). W międzyczasie George Ashkar udoskonalił swoją metodę, zastępując przypalanie papierosem nacieraniem czosnkiem. Nazwał swoją terapię metodą absorpcji neutralnej infekcji (NIA). Wkrótce miało okazać się, że leczy ona nie tylko z reumatyzmu, ale praktycznie ze wszystkiego — i to ze stuprocentową skutecznością.

O tym wszystkim, jeśli mi nie wierzycie (przyznaję, macie prawo), możecie przeczytać w autobiograficznej notce doktora Ashkara na jego stronie zatytułowanej skromnie „Lekarstwo na raka”. Możecie też przeczytać o tym w książce wydanej przez naszych starych znajomych z kaliskiego wydawnictwa Idea Contact. To ci, co wydali w Polsce „Szczepienia — niebezpieczne, ukrywane fakty” — zbiór bredni, nad którym pastwiłem się w notce „Kłamcy i polio”. Mają jeszcze tylko jedną, trzecią książkę na składzie: „Oleje kluczem do zdrowia” o diecie doktor Budwig. Pewnie też byłby z niej sympatyczny materiał na notkę. Na stronę wydawcy warto zajrzeć, bo opublikowany na niej wstęp do polskiego wydania to arcydzieło altmedowego bełkotu: maksymy o pięknej i prostej prawdzie, porównywanie Ashkara do Kopernika i Jezusa, opowieści o tajemniczych chińskich klinikach, w których Europejczycy i Amerykanie za grubą kasę leczą się z nieuleczalnych nowotworów (Ashkarowi doklejono „ponowne odkrycie starożytnej chińskiej metody”, widać opowieść o jogurcie nawet altmedowcom wydała się zbyt niezwykle zabawna) oraz zwyczajowa teoria o BigPharmie uciskającej Ashkara, bo metoda jest za tania.

Lecznicze działanie wypełnionej warzywem rany w nodze wydaje się nieprawdopodobne — a jednak! Sam doktor Ashkar jest żywym przykładem na skuteczność swojej metody. Warto wspomnieć przy okazji, że George Ashkar nie jest lekarzem: ma tytuł doktora fizyki zdobyty na Uniwersytecie Łomonosowa w Moskwie. Ponieważ taki doktor to nie doktór, w USA Ashkar został skazany na grzywnę i karę więzienia w zawieszeniu za praktykowanie medycyny bez licencji.

W 2003 r. u Ashkara wykryto raka trzustki. Doktor George twierdzi, że przy takim nowotworze do zdrowia wraca ledwo trzy procent pacjentów; 45-75% umiera zaraz po operacji. Lekarz operujący Ashkara, onkolog z 35-letnim doświadczeniem, nie dawał mu żadnych szans.

Lekarze otworzyli mu brzuch i zdiagnozowali ciężki przypadek raka trzustki. Diagnozę przekazali jego żonie. Powiedzieli, żeby szykowała się do pogrzebu.
– George oni powiedzieli, że masz raka trzustki i wkrótce umrzesz! A my przecież nie mamy pieniędzy na pogrzeb! – powiedziała jego żona.
– Skoro nie mamy pieniędzy, to nie będzie pogrzebu …bo nie umrę. Po czym, ku zdziwieniu lekarzy na własną prośbę wypisał się ze szpitala i zastosował swoją metodę. Po 2 miesiącach wyzdrowiał i żyje do dziś.

Należy dodać, że Ashkar odmówił przejścia chemioterapii. To ważne — Ashkar i jego naśladowcy są wrogami tej metody i doradzają, by rezygnować z niej na rzecz cieciorki.

Czy faktycznie Ashkar wyleczył się sam z nowotworu? Według jego dokumentacji szpitalnej chirurdzy otworzyli mu brzuch nie tylko w celu postawienia diagnozy; przeprowadzili przy okazji dość skomplikowaną operację zwaną pankreatoduodenektomią lub operacją Whipple’a — i to najprawdopodobniej temu zabiegowi, nie metodzie absorpcji neutralnej infekcji, doktor Ashkar zawdzięcza zdrowie. Jakiś zwolennik zdrowego rozsądku trollujący na niby-czacie z Ashkarem zorganizowanym na forum osób stosujących NIA twierdzi wręcz, że sam nowotwór nie był tak poważny, jak go pan George maluje.

Forum jest oczywiście polskie. W ogóle my Polacy możemy czuć się wyróżnieni, bo metoda dr. Ashkara jest rozpowszechniona właściwie wyłącznie w naszym kraju. Z całego świata tylko nadwiślańskie plemię pcha sobie cieciorkę w rany. Duża w tym zasługa promotora Ashkara, polonusa Aleksa Polańskiego, przedstawiciela Life Improvement Institute z USA, akwizytora generatorów wody antyoksydacyjnej (hej, wiedzieliście, że ludzki płód składa się w stu procentach z wody?).

Czas na hardkor. Czujcie się ostrzeżeni: pod tym linkiem na forum poświęconym NIA obejrzycie zdjęcia ze stosowania cieciorki. Aż gula rośnie na myśl, że taką inwazyjną, niebezpieczną, bezsensowną i bolesną metodę wciska się chorym na raka (oczywiście nie tylko nim — na pięknej stronie ze świadectwami pan Woźniak z Kalisza chwali się, że dzięki NIA ustąpił pewien problem z biodrem odczuwany po dłuższym siedzeniu za biurkiem). Z przeboju forum, wspomnianego niby-czatu z dr. Ashkarem można dowiedzieć się, że:

  • metoda NIA ma stuprocentową skuteczność (dr Ashkar wycofuje się później z tego, zmieniając stuprocentową gwarancję wyleczenia na stuprocentową gwarancję braku powrotu choroby po jej ustąpieniu — być może w wyniku doniesień o śmierci osób stosujących cieciorkę);
  • doktor Ashkar lubi czasem wtrącić do dyskusji wrzutkę o Żydach fabrykujących dowody na istnienie w Iraku broni masowego rażenia;
  • onkologowie do dziś nie wiedzą, czym jest rak (tamże, zaraz po Żydach);
  • cała medycyna to oszustwo — za wyjątkiem stuprocentowo skutecznej ciecierzycowej metody Ashkara (też tamże, dobry wpis);
  • dzisiejsze pomidory są niesmaczne i nie mają wartości odżywczych, w związku z czym robaki nie chcą ich jeść i dlatego pomidory się nie psują;
  • choć doktor Ashkar wytłumaczył „komitetowi leków onkologicznych FDA”, że chemia nie działa na raka, komitet ten nadal popiera chemioterapię — doktor Ashkar odkrył powód takiego zachowania: członkowie komitetu mają udziały w BigPharmie.

Terapia doktora Ashkara jest czymś tak wystrzelonym w kosmos, że nawet przywiązane do dziennikarskiej bezstronności „Fakty TVN — Prawda Leży Pośrodku” nie były w stanie odpowiednio uwzględnić argumentów zwolenników metody, przedstawiły całą sprawę jednostronnie, z punktu widzenia kompleksu medyczno-przemysłowego, a nawet uciekły się do bezpieczniackiej metody ukrytej kamery, by ośmieszyć lekarzy nawołujących do cieciorkowania zamiast chemii (komentarz o reportażu na forum „Dobra dieta”: „Co do materiału i twórczości radosnych chłopców i dziewcząt prowadzonych przez agentów wrogich Polsce to w ogóle brak słów. Za taki materiał w taki istotnej sprawie powinno się ich co najmniej skazać na banicję”).

Na koniec smaczek: okazuje się, że filozofia dr. Ashkara znakomicie współgra z filozofią Biosłone. Według jednego z adiutantów Mistrza „metoda NIA bardzo dobrze się komponuje z M[iksturą]O[czyszczającą], K[oktajlem]Błonnikowym, D[ietą]P[rozdrowotną]”, „sposób jest dobry, choć oni nie potrafią go do końca wyjaśnić”. Sam Mistrz „z wielką uwagą śledzi wątek”.

  1. March 11th, 2010 at 22:01 | #1

    fronesis :

    świetna rzeczowa krytyka czepialstwa Sokala i Bricmonta – w tym przypadku chodzi o Latoura

    Rzeczywiście, bardzo ładny przykład na to, że rzeczowość [*] rulez. PDF-a na dysk, żeby się w niego powgryzać later-on (dzięks za namiar).

    [*] hiperboliczne nawiązanie do przywołanej przez Sendai kategorii “argumentu z tonu”

  2. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 08:41 | #2

    Drogi TTDKNie
    ponawiam swoją prośbę
    http://blogdebart.hell.pl/2010/03/07/warzywko-w-lydzi/comment-page-5/#comment-75296

    Co poeta miał na myśli? Proszę o burzę mózgów i zgłaszanie dowolnych, choćby najbardziej absurdalnych hipotez.

  3. March 12th, 2010 at 08:56 | #3

    @ Gammon No.82:

    Noaleprzecież poeta został wielokrotnie zinterpretowany: np. http://pl.wikipedia.org/wiki/Sekta

  4. janekr
    March 12th, 2010 at 08:58 | #4

    Gammon No.82 :

    Co poeta miał na myśli? Proszę o burzę mózgów i zgłaszanie dowolnych, choćby najbardziej absurdalnych hipotez.

    IMO chodzi o desperacką próbę znalezienia wyrażalnych prawnie różnic między sektą (pfuj, zakazać, zaorać) a kościołem (chwalebny, popierać).

    EDIT pisałem nie widząc komentarza mojego wiecznego oponenta Nameste. Wygląda na to, że w tym temacie się zgadzamy i aż się nieswojo czuję.

  5. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 09:04 | #5

    nameste :

    Noaleprzecież poeta został wielokrotnie zinterpretowany: np. http://pl.wikipedia.org/wiki/Sekta

    janekr :

    IMO chodzi o desperacką próbę znalezienia wyrażalnych prawnie różnic między sektą (pfuj, zakazać, zaorać) a kościołem (chwalebny, popierać).
    EDIT pisałem nie widząc komentarzy mojego wiecznego oponenta Nameste. Wygląda na to, że w tym temacie się zgadzamy i aż się nieswojo czuję.

    Ale tak bardziej konkretnie proszę. Że co sekta? To znaczy jak się ma sekta do “oddziaływania przez badania i eksperymenty”? Czy naprawdę jakieś sekty oddziałują przez eksperymenty (psychologiczne)? Czy może przez badania (psychologiczne)? Uwaga, ja się was wcale nie czepiam (czepiam się tego przepisu), ale jednak chcę żebyście wysilili mózgi, każda wypowiedź może być cenna.

  6. Yaca
    March 12th, 2010 at 09:06 | #6

    janekr :

    IMO chodzi o desperacką próbę znalezienia wyrażalnych prawnie różnic między sektą (pfuj, zakazać, zaorać) a kościołem (chwalebny, popierać).

    No to im się udało… :)
    A może chodziło o to, żeby katedry psychologii na uniwersytetach nie mogły zakładać własnych kościołów?
    Ciut offtopicznie, a ciut na temat: http://www.youtube.com/watch?v=MeSSwKffj9o

    A przypomniało mi się a propos emo-“ekologów”: http://www.youtube.com/watch?v=eScDfYzMEEw

  7. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 09:10 | #7

    Yaca :

    A może chodziło o to, żeby katedry psychologii na uniwersytetach nie mogły zakładać własnych kościołów?

    No więc właśnie chyba taki efekt uzyskał poeta. Ale czy rzeczywiście tego chciał?

  8. March 12th, 2010 at 09:15 | #8

    Gammon No.82 :

    Ale tak bardziej konkretnie proszę. Że co sekta? To znaczy jak się ma sekta do “oddziaływania przez badania i eksperymenty”?

    Poeta jest poetą metafizycznym (vel mętnym), w linkowanym art. z wiki stoi:

    W 2001 polskie Ministerstwo Sprawiedliwości podjęło m.in. próbę zdefiniowania przestępstwa psychomanipulacji,[25] zakończoną jednak niepowodzeniem.

    co radośnie i nieodpowiedzialnie interpretuję sobie tak, że nie da się (albo: jest to bardzo trudne) podać kryteriów “prania mózgu”, które nie łapałyby do szuflady “sekta” również KRK.

  9. janekr
    March 12th, 2010 at 09:21 | #9

    Gammon No.82 :

    Że co sekta? To znaczy jak się ma sekta do “oddziaływania przez badania i eksperymenty”? Czy naprawdę jakieś sekty oddziałują przez eksperymenty (psychologiczne)?

    Nooo… IMO poeta właśnie tak to sobie wyobraża.
    Poecie się po prostu wszystko myli – hipnotyzer z eksperymentatorem pewno też.

  10. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 09:25 | #10

    nameste :

    Poeta jest poetą metafizycznym (vel mętnym)

    Też tak podejrzewam.

    w linkowanym art. z wiki stoi:
    W 2001 polskie Ministerstwo Sprawiedliwości podjęło m.in. próbę zdefiniowania przestępstwa psychomanipulacji,[25] zakończoną jednak niepowodzeniem.

    Tu akurat ktoś z wikipedystów dał ciała, bo MS to akurat najwyżej może technicznie przygotować projekt ustawy (nie tworzy ustaw ani nie ma inicjatywy ustawodawczej). Ale mniejsza. W ogóle chodzi tutaj o coś innego – w 2001/2002 roku pętał się po mediach projekt nowelizacji kodeksu karnego, gdzie chcieli przerobić art. 191 §1 kk (Kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia podlega karze [nieważne jakiej]) dodając do “przemocy” i “groźby bezprawnej” – “techniki psychomanipulacyjne”. I to padło z trochę innych względów (bo w sumie nie wiadomo, co to za jedne te techniki).

    Z art. 19 ust. 3 “ustawy o gwarancjach” chyba nie ma to wyraźnego związku, bo on i tak już od kilku lat obowiązywał.

    EDIT: to rozwiązanie z kk pozwalałoby na twardą, bezkompromisową walkę nie tylko z sektami; pomysł wrócił w 2007 roku z inicjatywy LPR; posłowie PiS też go chwalili, bo dzięki temu będzie można zwalczać audiotele (Cymański bodajże).

    co radośnie i nieodpowiedzialnie interpretuję sobie tak, że nie da się (albo: jest to bardzo trudne) podać kryteriów “prania mózgu”, które nie łapałyby do szuflady “sekta” również KRK.

    No jasne, że tak. Czytałeś “Jezuitów” Alighiero Tondiego?

  11. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 09:28 | #11

    janekr :

    Nooo… IMO poeta właśnie tak to sobie wyobraża.
    Poecie się po prostu wszystko myli – hipnotyzer z eksperymentatorem pewno też.

    No więc ja też mam takie wrażenie, ale w takim razie
    (1) to jest przerażające;
    (2) skoro mamy do czynienia z tekstem prawnym, nie możemy go interpretować po linii “co poeta miał na myśli?” ani “czy przypadkiem projektu nie pisała banda półgłówków nieznających języka polskiego?”. Musimy interpretować, że przez badania i eksperymenty psychologiczne rozumie się to, co to znaczy według słownika.

  12. March 12th, 2010 at 09:40 | #12

    Gammon No.82 :

    Czytałeś “Jezuitów” Alighiero Tondiego?

    Teraz się czyta Hitchensa ;)

  13. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 09:48 | #13

    nameste :

    Teraz się czyta Hitchensa

    Ale Tondi z autopsji pisał. W końcu był jezuitą dość długo. A jak zwiał z zakonu, to go próbowali zapuszkować do szpitala psychiatrycznego (no przecież to nie był wynalazek Chruszczowa, nie nie nie).

    http://de.wikipedia.org/wiki/Alighiero_Tondi

    O, co znalazłem!
    Poddany perswazji szóstego stopnia Tondi przyznał się, że stoi w zmowie z Kominternem, który wnet ma przesłać mu jadowite gwoździe i młotek do śmiertelnego podkucia Ojca Świętego Piusa XII.
    http://www.novusordowatch.org/bugnini.pdf

    EDIT:
    Jakie to piękne.

    Były przypadki, że dyrekcja szkoły musiała usunąć ze szkoły lub przenieść do innej klasy ucznia, który afiszował się przynależnością do sekty – dowiadujemy się w Ośrodku Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach przy Katolickim Stowarzyszeniu “Civitas Christiana” w Rzeszowie.

    http://arch.pressmedia.com.pl/2001/2001.04.18/r.htm

  14. March 12th, 2010 at 09:50 | #14

    Gammon No.82 :

    stoi w zmowie z Kominternem, który wnet ma przesłać mu jadowite gwoździe i młotek do śmiertelnego podkucia Ojca Świętego

    Rzeczywistość zaskakuje (w jakich okolicznościach papież kopyto podstawia?)

  15. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 09:53 | #15

    nameste :

    w jakich okolicznościach papież kopyto podstawia?

    Najczęściej gdy jest Polakiem ergo miłośnikiem kopytek.

  16. Yaca
    March 12th, 2010 at 10:55 | #16

    Gammon No.82 :

    Poddany perswazji szóstego stopnia Tondi przyznał się, że stoi w zmowie z Kominternem, który wnet ma przesłać mu jadowite gwoździe i młotek do śmiertelnego podkucia Ojca Świętego Piusa XII.

    No proszę. A już myślałem, że Dan Brown jest autorem oryginalnym. ;)

  17. janekr
    March 12th, 2010 at 11:17 | #17

    Gammon No.82 :

    Poddany perswazji szóstego stopnia Tondi przyznał się, że stoi w zmowie z Kominternem, który wnet ma przesłać mu jadowite gwoździe i młotek do śmiertelnego podkucia Ojca Świętego Piusa XII.

    A niebieskie śrubki potem w środku znaleźli?

  18. bantus
    March 12th, 2010 at 12:27 | #18

    nameste :

    @ Gammon No.82:
    Noaleprzecież poeta został wielokrotnie zinterpretowany: np. http://pl.wikipedia.org/wiki/Sekta

    Jak dla mnie to poeta miał na myśli przede wszystkim scjentologów z ich badaniami klientów za pomocą wariografu, ale to tylko luźne skojarzenie.

  19. March 12th, 2010 at 12:36 | #19

    bantus :

    Jak dla mnie to poeta miał na myśli przede wszystkim scjentologów z ich badaniami klientów za pomocą wariografu, to tylko luźne skojarzenie.

    Selfozofów :)

  20. Yaca
    March 12th, 2010 at 12:56 | #20

    bantus :

    Jak dla mnie to poeta miał na myśli przede wszystkim scjentologów z ich badaniami klientów za pomocą wariografu, ale to tylko luźne skojarzenie.

    To nie jest wariograf, to jest “E-metr”. :] http://pl.wikipedia.org/wiki/Scjentologia

    Audytor wykonuje dokładnie sekwencję instrukcji określoną przez Hubbarda aby “oczyścić” umysł reaktywny z aberacji (engramów). Do audytowania wykorzystuje się urządzenie zwane w scjentologii jako E-metr (ang. E-meter, urządzenie mierzące odruch skórno-galwaniczny), które pozwala obserwować stan emocjonalny osoby audytowanej, i określić czy właśnie omawiane zdarzenie z przeszłości powoduje reakcję emocjonalną osoby audytowanej i czy jest istotne w procesie audytowania.

    Swoją drogą – Say what?!

  21. March 12th, 2010 at 14:31 | #21

    Gammon No.82 :

    (2) skoro mamy do czynienia z tekstem prawnym, nie możemy go interpretować po linii “co poeta miał na myśli?” ani “czy przypadkiem projektu nie pisała banda półgłówków nieznających języka polskiego?”. Musimy interpretować, że przez badania i eksperymenty psychologiczne rozumie się to, co to znaczy według słownika.

    Jak to “nie możemy”? Wykładnia celowościowa i funkcjonalna zniknęły? Wykładnia językowa jest podstawową, ale w przypadku, gdy nie daje jednoznacznych rezultatów używa się pozostałych.

  22. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 15:10 | #22

    janekr :

    A niebieskie śrubki potem w środku znaleźli?

    Historia milczy.

    dzejes :

    Wykładnia językowa jest podstawową, ale w przypadku, gdy nie daje jednoznacznych rezultatów używa się pozostałych.

    Nie żartuj, wykładnia językowa określa granice, poza które nie wolno wykraczać. W przeciwnym razie mamy do czynienia z widzimisiem, nie z wykładnią (ustawodawca wprawdzie napisał, że a, jednak nie wydaje się możliwe, by naprawdę miał na myśli a, przeto wykładnia funkcjonalna prowadzi do wniosku, że w rozumieniu ustawy a jest nie-a).

    BTW czy wykładnia “celowościowa” i “funkcjonalna” nie znaczy przypadkiem to samo?

    EDIT:
    dzejes :

    w przypadku, gdy nie daje jednoznacznych rezultatów

    Ależ w tym przypadku daje jednoznaczne rezultaty. Że chodzi o “badania i eksperymenty psychologiczne”, a nie – o medytacje, mantrowanie, odmawianie różańca i tańce derwiszów.

    Yaca :

    To nie jest wariograf, to jest “E-metr”.

    Eeee-meter to taki wykastrowany wariograf vel poligraf.

    bantus :

    Jak dla mnie to poeta miał na myśli przede wszystkim scjentologów z ich badaniami klientów za pomocą wariografu, ale to tylko luźne skojarzenie.

    To znaczy rzeczywiście scjento-tego może pasować do “badań psychologicznych”. Ale do eksperymentów?

  23. janekr
    March 12th, 2010 at 15:13 | #23

    Gammon No.82 :

    może pasować do “badań psychologicznych”. Ale do eksperymentów?

    Naprawdę chcesz, żeby Poeta odróżniał Badanie od Eksperymentu? Może jeszcze chcesz, żeby wiedział czym różni się Pomiar od Eksperymentu? Chcesz tego? NOT!

  24. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 15:17 | #24

    janekr :

    Naprawdę chcesz, żeby Poeta odróżniał Badanie od Eksperymentu? Może jeszcze chcesz, żeby wiedział czym różni się Pomiar od Eksperymentu? Chcesz tego? NOT!

    Skoro poeci już odróżniają Szkiełko od Oka, to czemu nie Badanie od Eksperymentu?

  25. Yaca
    March 12th, 2010 at 16:53 | #25

    @ Gammon No.82:
    Bo dla nich każde szkiełko jest za jedno. :/

  26. mdh
    March 12th, 2010 at 17:19 | #26

    fronesis :

    przyczynek do dyskusji, że powoływanie się na Sokala to jednak linuksiarstwo

    A powołanie się na Grossa i Levita (“Higher Superstition: The Academic Left and Its Quarrels with Science”) albo “A House Built on Sand: Exposing Postmodernist Myths About Science” pod redakcją Koertge też? Heh, to jakby Sokal był absolutnie wyjątkowy.

    świetna rzeczowa krytyka czepialstwa Sokala i Bricmonta – w tym przypadku chodzi o Latoura, (Tuchańska nie jest jakimś bezkrytycznym fanem tego ostatniego)

    …i jest radykalnym socjologiem wiedzy o ile pamiętam. Nic dziwnego, że zaraz kończy to się wytknięciem autorom rzekomego naiwnego realizmu i już po ‘rzeczowej’ krytyce. Zatem ja w ogóle nie wiem po co ten tekst powstał skoro właściwie niczego nowego jeśli chodzi o linę ataku na Sokala tam nie zauważyłem. (@nameste: bez przesady z tym rulezowaniem ) Co do świetności, cóż nie będę oceniał gustów. W pobieżnym czytaniu zauważyłem jednak jeden poważny merytoryczny błąd.

    [w opisie Einsteina]przestrzeń i czas nie występują jako abstrakcyjne postacie teorii Newtona (jako absolutne realności fizyczne) (…) Zostają oczyszczone
    z przednaukowych treści oraz z absolutystycznej idealizacji dokonanej przez
    Newtona.
    Poglądy Newtona i „poglądy” teorii Newtona to nie to samo. Prof. Tuchańska prześledziła historię fizyki od kątem teorii względności (przy okazji atakując Sokala i Brickmonta, pod pozorem brak ścisłości), zapomniała jednak o sprawdzeniu czegoś jeszcze i powtórzyła wytarty frazes. Teoria Newtona nie wymaga istnienia absolutnej przestrzeni (właściwie to nawet nie ma takiej możliwości) (Patrz: M. Friedman, Foundations of Space-Time Theories: Relativistic and Philosophy of Science, Princeton University Press, 1983
    Pisze o tym także Heller w Fizyce ruchu i czasoprzestrzeni, ale nie chce mi się szukać książki.)

    Jakoś nazbyt łatwo przychodzi Ci używanie łomu ideologii, coś chyba nie doczytałeś choćby jak skomplikowane jest “obiektywizowanie przedmiotu obiektywności naukowej” (Bourdieu)

    “obiektywizowanie przedmiotu obiektywności naukowej”? Tak to rzeczywiście brzmi, nigdy nie mogłem zapamiętać tych dętych określeń? Więcej, Bourdieu rzeczywiście nie byłem w stanie doczytać. Może dlatego, że lektura Bourdieu przypomina czołganie się bez ubrania po ściernisku, ze względu na jego styl nasuwający mi nieodparte skojarzenia ze skrajnym uzależnieniem od intelektualnego onanizmu.
    Nie zmienia to jednak tego, że pomimo tego, że byłem zmuszony przez to przebrnąć (chociaż cześciowo) i Twoja ucieczka w stronę Bourdieu była do przewidzenia. Tylko wiesz, że ja nie musze za Tobą podążać w tamte rejony pustosłowne rejony. (Nie da się ukryć, że nie cenię Bourdieu jak i takiego rozumienia nauki)

    Wittgenstein to dla Ciebie ktoś kto ma służyć za przeciwstawienie dla Irigaray, kiedy gdzie? w mętnym Traktacie czy w późniejszej ezoterycy?

    We poprzednim flegmie było to wystarczające.
    Tak dla Twojej informacji. Wittgenstein czyni pewne założenia i je rozwija i Irigaray czyni pewne założenia i je rozwija. Różnica polega na tym, że Irigaray idzie z tymi założeniami prezentując swoją filozofię nauki powołuje się na historię nauki i popełnia błąd na błędzie.
    Teraz proszę, skoro już się pochwaliłeś, że czytałeś teksty wymień mi błędy merytoryczne jakich dopuszcza się Wittgrenstein.
    Btw a skoro przy bzdurach jesteśmy, to Twoje stwierdzenie „Przecież od około 500 do 1500 roku Europa generalnie chodzi w za dużych butach po starożytności.(mniej ostrożni powiedzieliby do ok. 1750).” Też się do nich zalicza. To tak #walkazeuropocentryzmem.

    Uprzedzam czytałem łącznie z innymi tekstami.

    Pozwolę sobie na złośliwość. Otóż, bardzo się cieszę, że czytałeś. Osobiście uważam, że to bardzo dobrze gdy ludzie czytają. Być może nawet Twój kapitał kulturowy się zwiększył nie tylko w formie uprzedmiotowionej (ok, mogę się mylić – zawsze zostaja bibloteki), ale być może nawet ucieleśnionej. Gratuluje.
    Zaś tak całkiem poważnie. Czy ja Ci sugerowałem, że nic nie czytałeś? Musisz koniecznie zapewniać, że czytałeś i to na dodatek z innymi tekstami? Ja jestem tylko przeciętnym anonimowym łosiem nie prowadzę konwersatorium i nie wystawiam ocen.

  27. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 17:20 | #27

    mateuszb :

    Na stronce http://www.wesupportandywakefield.com/

    Pojawili się Abominable Dr Phibes, Reichsgeschäftsführer Wolfram Sievers i inne barwne postacie.

  28. March 12th, 2010 at 17:23 | #28

    Gammon No.82 :

    Nie żartuj, wykładnia językowa określa granice, poza które nie wolno wykraczać. W przeciwnym razie mamy do czynienia z widzimisiem, nie z wykładnią (ustawodawca wprawdzie napisał, że a, jednak nie wydaje się możliwe, by naprawdę miał na myśli a, przeto wykładnia funkcjonalna prowadzi do wniosku, że w rozumieniu ustawy a jest nie-a).

    W teorii tak jest, praktyka wygląda jednak nieco inaczej, przecież podobnych do tych “eksperymentów” przykładów jest trochę i co wówczas organy stosujące prawo mają zrobić, skoro literalne stosowanie przepisu prowadzić może do absurdu?

    Gammon No.82 :

    BTW czy wykładnia “celowościowa” i “funkcjonalna” nie znaczy przypadkiem to samo?

    Tró. Ręka szybsza, niż oko. Chciałem dać dwa przykłady i wyszło, jak wyszło.

    Gammon No.82 :

    Ależ w tym przypadku daje jednoznaczne rezultaty. Że chodzi o “badania i eksperymenty psychologiczne”, a nie – o medytacje, mantrowanie, odmawianie różańca i tańce derwiszów.

    Odpowiadając miałem na względzie nie tę konkretną sprawę, a ogólną zasadę, zgodnie z którą wykładnie inne, niż językowe są jak najbardziej dopuszczalne – przy zachowaniu granicy nakreślonej wykładnią językową. Sporu nie ma.
    Choć oczywiście dla dobra flejma mogę stanąć na stanowisku, że powyższe nie jest jednoznaczne i poszukać dziury w całym – ale to już może później, teraz obowiązki domowe wzywają.

  29. March 12th, 2010 at 17:29 | #29

    Gammon No.82 :

    mateuszb :
    Na stronce http://www.wesupportandywakefield.com/
    Pojawili się Abominable Dr Phibes, Reichsgeschäftsführer Wolfram Sievers i inne barwne postacie.

    Oraz Shaqarava Taelon.

  30. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 17:29 | #30

    dzejes :

    W teorii tak jest, praktyka wygląda jednak nieco inaczej

    Law in Books vs. Law in Action?

    dzejes :

    przykładów jest trochę i co wówczas organy stosujące prawo mają zrobić, skoro literalne stosowanie przepisu prowadzić może do absurdu?

    No więc ja – szczerze mówiąc – nie mam zielonego pojęcia. Być może zrobić strajk włoski i bzdury stosować literalnie, tylko wybierając najmniej szkodliwą wersję z językowo możliwych. Dwa czy trzy miesiące czegoś takiego i będzie rewolucja, która zmiecie przegniłe, przepleśniałe i nieznające polskiego organy ustawodawcze. I dobrze im tak.

  31. bantus
    March 12th, 2010 at 17:34 | #31

    Gammon No.82 :

    To znaczy rzeczywiście scjento-tego może pasować do “badań psychologicznych”. Ale do eksperymentów?

    Eksperymenty na ludziach może. Faszerują przebadanego jakimiś książeczkami, czy “wykładami” i po kursie adepci realizują założone cele w warunkach kontrolowanych, zanim wypuści się ich na ulice czy inny żywioł. Np zdobądź 100$ od staruszki z demencją. Coś jak ze szczurami w labiryncie. Choć tu celem jest raczej tresura niż poznanie, więc nie wiem czy się kwalifikuje do metody eksperymentalnej.

    ed.
    http://www.thewaytohappiness.org/#/home
    Czasem nie jest to tak oczywiste, że scjentolodzy to scjentolodzy.

  32. mdh
    March 12th, 2010 at 17:35 | #32

    cdesign proponentist :

    Napisałeś o “procesie z Boiron”.

    Mój błąd, zgadza się nie zaznaczyłem, że o drugi proces chodzi.

    Zgadzasz się więc, że aborcja jest zabroniona z powodów politycznych?

    Zdaje się zatem, że się nie zrozumieliśmy. Prawdopodobnie wynika to z mojej chybionej definicji terminu procedura. Otóż, samo przeprowadzenie jakiegoś działania – w tym przypadku aborcji, albo wazektomii, to jedno. Tu całkowicie się z Tobą zgadzam. To są decyzje polityczne i ich podjęcie nie należy do lekarzy. Zaś kroki podjęte do przeprowadzenia tego działania to drugie. No i chyba o stosowaniu tych pierwszych w ramach tych drugich decydują tylko lekarze.

  33. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 17:37 | #33

    Nachasz :

    Oraz Shaqarava Taelon.

    Chwilami zastanawiam się, czy zbieżność nie jest przypadkowa.
    Taki np. Joachim Mrugowsky.

  34. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 17:40 | #34

    bantus :

    Choć tu celem jest raczej tresura niż poznanie, więc nie wiem czy się kwalifikuje do metody eksperymentalnej.

    No więc wnioskując z literatury nikak niet.

    po kursie adepci realizują założone cele w warunkach kontrolowanych

    No to jak we wojsku.

    Faszerują przebadanego jakimiś książeczkami, czy “wykładami”

    No właśnie: książeczki i wykłady jako “oddziaływanie przez eksperymenty”?

  35. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 17:42 | #35

    @wesupportandywakefield

    Ktoś właśnie intensywnie pracuje. :-D

  36. March 12th, 2010 at 17:55 | #36

    Gammon No.82 :

    Chwilami zastanawiam się, czy zbieżność nie jest przypadkowa.

    Jeśli chodzi o Shaqaravę Taelona, to nie ma przypadku. Spisek, panie, spisek.

    Edith: ciekawe kiedy się kapną. Auch: królowe też się podpisują.

  37. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 18:03 | #37

    Nachasz :

    Jeśli chodzi o Shaqaravę Taelona, to nie ma przypadku.

    Jest też Pseudomonas Aeruginosa, skad ja znam to nazwisko?

  38. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 18:06 | #38

    Nachasz :

    królowe też się podpisują

    Gdzie?

  39. March 12th, 2010 at 18:07 | #39

    Gammon No.82 :

    Jest też Pseudomonas Aeruginosa, skad ja znam to nazwisko?

    Może to nom de guerre?

  40. March 12th, 2010 at 18:08 | #40

    Gammon No.82 :

    Nachasz :
    królowe też się podpisują
    Gdzie?

    Pod “B”

  41. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 18:13 | #41

    Nachasz :

    Pod “B”

    Znalazłem trzy!

  42. janekr
    March 12th, 2010 at 18:13 | #42

    nameste :

    PDF-a na dysk, żeby się w niego powgryzać later-on (dzięks za namiar).

    IMO do rzeczywistego wgryzienia się potrzebny jest oryginał tekstu Latoura.
    Pewne cytaty z pracy Latoura, które przytaczał Sokal przeczą tezom obrony, ale to za mało…

    Czy mógłbyś mi taki oryginał w celach naukowych udostępnić?

  43. March 12th, 2010 at 18:18 | #43

    Gammon No.82 :

    Znalazłem trzy!

    O rly? Kto jeszcze poza Marią Antoniną?

    Edith: ach Elizabeth – tvá krvavá cesta Bohu hříchem se zdá. Elizabeth – si hledaná milovaná.

  44. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 18:25 | #44

    Nachasz :

    O rly? Kto jeszcze poza Marią Antoniną?

    Elka B. (w oryginale!), a trzecia to w sumie tylko książęco-papieskiego rodu.

  45. Yaca
    March 12th, 2010 at 18:51 | #45

    Gammon No.82 :

    No więc ja – szczerze mówiąc – nie mam zielonego pojęcia. Być może zrobić strajk włoski i bzdury stosować literalnie, tylko wybierając najmniej szkodliwą wersję z językowo możliwych. Dwa czy trzy miesiące czegoś takiego i będzie rewolucja, która zmiecie przegniłe, przepleśniałe i nieznające polskiego organy ustawodawcze. I dobrze im tak.

    Obawiam się, że prędzej skończy się to wyrokami Sądu administracyjnego skazującymi na grzywny strajkujących…

  46. Gammon No.82
    March 12th, 2010 at 19:06 | #46

    Yaca :

    skazującymi na grzywny strajkujących

    Za co? Za nienaganne wykonywanie obowiązków i ścisłe stosowanie się do Woli Racjonalnego Ustawodawcy?

  47. RobertP
    March 12th, 2010 at 19:08 | #47

    Gammon No.82 :

    Być może zrobić strajk włoski i bzdury stosować literalnie, tylko wybierając najmniej szkodliwą wersję z językowo możliwych. Dwa czy trzy miesiące czegoś takiego i będzie rewolucja,

    Bardzo jednoznacznych przepisów meldunkowych nie stosuję się od wielu lat, udając, że nie obowiązują.

  48. March 12th, 2010 at 19:13 | #48

    janekr :

    Pewne cytaty z pracy Latoura, które przytaczał Sokal przeczą tezom obrony, ale to za mało…

    Które cytaty? Jakim tezom? Pics or.

  49. March 12th, 2010 at 19:14 | #49

    Gammon No.82 :

    Na stronce http://www.wesupportandywakefield.com/
    Pojawili się Abominable Dr Phibes, Reichsgeschäftsführer Wolfram Sievers i inne barwne postacie.

    Od dziś Św. Andy’ego Wakefielda popierają także Gaius Baltar i Mr Smoke-Too-Much.

  50. bantus
    March 12th, 2010 at 19:22 | #50

    Gammon No.82 :

    No właśnie: książeczki i wykłady jako “oddziaływanie przez eksperymenty”?

    Można by to podciągnąć pod wpływ autorytetu na obiekty badania. Staram się interpretować poetę na jego korzyć, że miał coś w ogóle na myśli i był to spójne. A tak serio, to w ogóle eksperymenty psychologiczne są śliską sprawą, jak dla mnie przynajmniej.

  51. mtwapa
    March 12th, 2010 at 19:22 | #51

    asmoeth :

    Gammon No.82 :
    Na stronce http://www.wesupportandywakefield.com/
    Pojawili się Abominable Dr Phibes, Reichsgeschäftsführer Wolfram Sievers i inne barwne postacie.

    Od dziś Św. Andy’ego Wakefielda popierają także Gaius Baltar i Mr Smoke-Too-Much.

    Jest tez pani Meloveyou Loongtime, A…nalia A…nus oraz A Sad Day for the Future of Children

  52. mdh
    March 12th, 2010 at 19:35 | #52

    nameste :

    Nietrudno się domyślić. Sęk w tym, że (ofc: mój punkt widzenia) janekr nie dostarczył argumentów, więc Twoja zbieżność ma znaczenie wyłącznie towarzyskie.

    Przeczytałem całego flejma u Inżyniera jeszcze raz. Bardzo dokładnie. Poza stwierdzeniem, że to dość ekstremalny rodzaj sportu, zwłaszcza w piątkowe popołudnie, chciałbym zauważyć, że przesadzasz. Janekr dostarczył trochę argumentów i to IMHO naprawdę dobrych. Pytanie tylko, czy w ogóle można o jakiś argumentach mówić, skoro obrona pomo właściwe skończyła się szalenie oryginalnym “to dobre, co się komu podoba”.

  53. janekr
    March 12th, 2010 at 19:39 | #53

    nameste :

    Które cytaty? Jakim tezom? Pics or.

    Dlaczego mnie obrażasz?
    Przecież właśnie nie chcę *przedwcześnie* ripostować, gdyż nie dysponuję dziełem Latoura, a jedynie cytatami, być może tendencyjnymi z książki Sokala?

    Skoro nie chcesz mi udostępnić pracy Latoura, to nie. Trudno.
    Może Fronesis który przytoczył ten antysokalowy tekst ma Latoura?

  54. March 12th, 2010 at 19:53 | #54

    janekr :

    Dlaczego mnie obrażasz?
    Przecież właśnie nie chcę *przedwcześnie* ripostować

    No ale z góry, bez sprawdzenia, wiesz, że “pewne cytaty przeczą tezom”. Czy może nie wiesz, ale zakładasz. Łatwo się zgubić.

  55. eptesicus
    March 12th, 2010 at 20:01 | #55

    mtwapa :

    Jest tez pani Meloveyou Loongtime, A…nalia A…nus oraz A Sad Day for the Future of Children

    podpisał się też Great Cthulhu, Perturbacja Aardwarków, Nikolai Ivanovich Yezhov oraz Shave the Whales (nie mam z tym nic wspólnego). I bardzo liczne bakterie, z których odpowiadam tylko za Treponema pallidum (choć z tym ostatnim ktoś mnie ubiegł – ale dla systemu identyczne nazwiska to nie problem), Haemophilus influenzae i Rickettsia prowazekii. Pojawił się również Human Immunideficiency Virus, na którego dotąd nie ma szczepionki (btw, czyż nie jest to dowód, że szczepionki nie działają? ;-) I cała gama osobliwych a genialnych postaci, jak Irina Vsevolodovna Zbereznicka-Podberezka, Risercz Zmyślony czy Karkulowsiał Zwartusiał. Z nimi również nie mam nic wspólnego, ale niestety zaglądają też jakieś buce i buraki, które psują zabawę wpisami typu “Legia Pany”, “A dupa cię nie boli” itp.

  56. janekr
    March 12th, 2010 at 20:15 | #56

    nameste :

    No ale z góry, bez sprawdzenia, wiesz, że “pewne cytaty przeczą tezom”. Czy może nie wiesz, ale zakładasz.

    Napisałem jasno i wyraźnie – cytaty z Latoura *tak, jak je podaje Sokal* przeczą temu, co w obronie Latoura pisze pani Tuchańska. To już wiem.
    Oczywiście mógłbym to podać teraz, ale gwoli ostrożności – gdy się z Tobą rozmawia, ostrożności nigdy za wiele – usiłuję zdobyć oryginał, aby te cytaty sprawdzić w szerszym kontekscie.

    Noale okazuje się, że Tobie trudno dogodzić: piszę coś udokumentowane, ale tylko w 77.3%: źle. Powstrzymuję się przed pisaniem pochopnie – też niedobrze. Tak czy siak kij zawsze znajdziesz…

    Skoro nie chcesz mi udostępnić pracy Latoura, to nie. Trudno.
    Może Fronesis który przytoczył ten antysokalowy tekst ma Latoura?

  57. March 12th, 2010 at 20:28 | #57

    mdh :

    Janekr dostarczył trochę argumentów i to IMHO naprawdę dobrych.

    U inżyniera jest fajnie, bo komcie są jawnie numerowane. Nie będziesz mieć zatem (przypuszczam) kłopotu, by w wolnej chwili podać numerek komcia z dobrym argumentem jankar. Pliz.

  58. March 12th, 2010 at 20:48 | #58

    eptesicus :

    Z nimi również nie mam nic wspólnego, ale niestety zaglądają też jakieś buce i buraki, które psują zabawę wpisami typu “Legia Pany”, “A dupa cię nie boli” itp.

    Tego ostatniego bym nie skreślał tak szybko.

  59. kawaler.jacek
    March 12th, 2010 at 22:19 | #59

    asmoeth :

    podpisał się też Great Cthulhu, Perturbacja Aardwarków, Nikolai Ivanovich Yezhov oraz Shave the Whales

    W moim prywatnym rankingu prowadzi Paprykarz Szczeciński.

  60. March 13th, 2010 at 09:29 | #60

    Damn, blip nie dziala! W dzisiejszej GW, strona 4:

    “(…)Stawiaja problem: “Dlaczego kobieta nie moglaby zostac papiezem?”.

    – Z powodow fizjologicznych – mowi nagle jedna z panelistek, lekarka, dzialaczka prawicowych ruchow pro-life Helena Wujkowska. I opowiada, ze z biologicznego punktu widzenia kobiety nie nadaja sie do pelnienia tej funkcji. – Tuz przed miesiaczka dochodzi do swoistego obrzeku mozgu. Kobiety sa tak przepelnione plynami fizjologicznymi, ze ciezko im zachowac zdrowy rozsadek. A co dopiero zarzadzac czyms tak ogromnym jak Kosciol katoliski.”

    (…)

    “- To fakty biologiczne, kazdy, kto jest lekarzem, to wie. Badajac pacjentki, wiem, w jaki sposob kobiety podejmuja nieracjonalne decyzje przed miesiaczka.”

    ETA: oryginalny txt zawiera oczywiscie polskie znaki, hurrdurr.

    Haha, owow! WUJKOWSKA! Czy bedzie triumfalny powrot? Czy podczas zaplodnienia do organizmu kobiety dostaje sie w pelni uformowany ludzki homunculus, ktory potem ma za zadanie juz tylko rosnac? Enquiring minds want to know.

    Czemu ona nie ma bloga T__T

  61. ojap
  62. Yaca
    March 13th, 2010 at 11:12 | #62

    Gammon No.82 :

    Yaca :
    skazującymi na grzywny strajkujących
    Za co? Za nienaganne wykonywanie obowiązków i ścisłe stosowanie się do Woli Racjonalnego Ustawodawcy?

    No na przykład za utrudnianie pracy organom władzy, czy cuś. :)

  63. March 13th, 2010 at 11:36 | #63

    Gammon No.82 :

    Dwa czy trzy miesiące czegoś takiego i będzie rewolucja, która zmiecie przegniłe, przepleśniałe i nieznające polskiego organy ustawodawcze. I dobrze im tak.

    O ile mi wiadomo, problem jest uniwersalny i nie ogranicza się tylko do Polski, stąd zresztą nazwa “strajk włoski”. Stoisz teraz tam gdzie stał Quasi – skąd w ogóle założenie, że mętna niejednoznaczność prawa to Bad Thing (TM)?

    Yaca :

    No na przykład za utrudnianie pracy organom władzy, czy cuś. :)

    To jest najważniejszy problem ze strajkiem włoskim (po angielsku nazywanym Work-To-Rule). Władze też go mogą zastosować wobec protestujących. And then, my good Doctor, we shall see who laughs with most teeth.

  64. mtwapa
    March 13th, 2010 at 12:23 | #64

    @ Sendai:

    Czy Helena Wujkowska przedstawila zaswiadczenie o swoim stanie cyklu w momencie pisania tych stwierdzen?
    Nie mozna wykluczyc obrzeku mozgu takze w okresie klimakterium, tak ze prosimy pania Wujkowska o dolaczanie wynikow biopsji mozgu do swoich kolejnych wypowiedzi.

  65. Gammon No.82
    March 13th, 2010 at 12:25 | #65

    Yaca :

    No na przykład za utrudnianie pracy organom władzy, czy cuś. :)

    wo :

    To jest najważniejszy problem ze strajkiem włoskim (po angielsku nazywanym Work-To-Rule). Władze też go mogą zastosować wobec protestujących.

    Hej hej, ale jak np. sądy zaczną literalnie stosować bzdety (zamiast stosować wymyślone przez siebie przepisy i nazywać to wykładnią), to jakie represje zastosuje Minister Sprawiedliwości? Nie da im papieru do drukarek?

    wo :

    Stoisz teraz tam gdzie stał Quasi – skąd w ogóle założenie, że mętna niejednoznaczność prawa to Bad Thing (TM)?

    Nie mówimy o namętniejszej nawet niejednoznaczności ani najbardziej niejednoznacznym mętniactwie. Mówimy o sytuacjach, gdy w ustawie pojawia się jakiś fragment w miarę klarowny, ale dający efekt praktyczny zupełnie od czapy. Do tego znamy “legislative history” i domyślamy się, że asiory piszące projekt zapewne zamierzały napisać coś zupełnie innego, tylko sparaliżowała ich niekompetencja językowa. Na przykład chcieli napisać że wątroba, ale napisali “esica”, bo sądzili, że to to samo. Potem przepis gładko przeszedł przez legislację, bo dyscyplina partyjna, a w ogóle to połowa posłów spała, a druga grała a kółko i krzyżyk. Otóż nie wydaje mi się, żeby dało się przejść nad tym do porządku dziennego i oświadczyć “w rozumieniu ustawy esica oznacza wątrobę”.

  66. Gammon No.82
    March 13th, 2010 at 12:26 | #66

    mtwapa :

    prosimy pania Wujkowska o dolaczanie wynikow biopsji mozgu do swoich kolejnych wypowiedzi

    I niech to będzie biopsja możliwie gruboigłowa.

  67. Jubal
    March 13th, 2010 at 12:30 | #67

    kawaler.jacek :

    asmoeth :
    podpisał się też Great Cthulhu, Perturbacja Aardwarków, Nikolai Ivanovich Yezhov oraz Shave the Whales
    W moim prywatnym rankingu prowadzi Paprykarz Szczeciński.

    Paprykarz Szczeciński jest wszędzie.

    Edit: wygląda na to, że zaczęli weryfikować dane. Ciekawe, czy dr (homeopatii) Hawley Crippen przejdzie tę weryfikację.

  68. Gammon No.82
    March 13th, 2010 at 14:13 | #68

    Jubal :

    wygląda na to, że zaczęli weryfikować dane

    Szczęście nie może trwać wiecznie.

  69. fronesis
    March 13th, 2010 at 14:33 | #69

    janekr :

    Może Fronesis który przytoczył ten antysokalowy tekst ma Latoura?

    niestety jest na Sageu w piśme przed 1999 więć nie mam dostepu, mam wersję papierową, ale nie chce mi się skanować.
    Ale w tekscie Tuchańksiej dość jasno widać, gdzie Sokal błądzi.
    @mdh
    Cały rozdział “Modnych bzdur” o filozofii nauki jest wyprawą godną Kristeve w fizykę, rozprawiają oni o obiektywizmie i relatywizmie, nie znając się absolutnie na tym temacie. Chyba, że podzielasz ich przeświadczenie, że toporny obiektywizm jest jakimś absolutnie niedyskusyjnym stanowiskiem
    Wittgenstein – mdh Ty chyba na prawde nie czytałeś Traktatu, aj wiem, że on jest w punktach i to może dla Ciebi wystarczy jako ścisłość;
    “Świat jest wszystkim, co jest faktem. (W oryginale: ”Die Welt ist alles, was der Fall ist.)
    To, co jest faktem – fakt – jest istnieniem stanów rzeczy. (Was der Fall ist, die Tatsache, ist das Bestehen von Sachverhalten.)
    Logicznym obrazem faktów jest myśl. (Das logische Bild der Tatsache ist der Gedanke.)
    Myśl jest to zdanie sensowne. (Der Gedanke ist der sinnvolle Satz.)
    Każde zdanie jest funkcją prawdziwościową zdań elementarnych. ((Der Satz ist eine Wahrheitsfunktion der Elementarsätze.)
    Ogólna forma funkcji prawdziwościowej ma postać: . Jest to ogólna forma zdania. (Die allgemeine Form der Wahrheitsfunktion ist: Dies ist die allgemeine Form des Satzes.)
    O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć. (Wovon man nicht sprechen kann, darüber muß man schweigen.)”
    Te tezy to dla Ciebie coś jasnego?
    Wolę taką wersję: o czym nie można powiedzieć to mozna zagwizdać

  70. bantus
    March 13th, 2010 at 17:15 | #70
  71. otaki
    March 13th, 2010 at 17:28 | #71

    Troll czy nie?
    Lubi Łysiaka czy nie lubi?

    4 Łysiaka
    Najnowsza książkę Waldemara Łysiaka pod chyba najkrótszym tytułem w dziejach („4”) łączy w sobie powieść sensacyjną i nachalną propagandę prawicową. Akcja i dialogi służą Łysiakowi do prezentowania politycznie nie poprawnych informacji i opinii (np. o dyktaturze żydów, masonów i finansistów w USA). Autor (epatując swoją elokwencją) zmuszając bohaterów do snucia rozważań na temat bieżącej sytuacji społecznopolitycznej, i do dzielenia się poglądami o rzeczywistych sytuacjach i osobach (od zakonu kapucynów, przez Gwadelupę, geopolitykę, agencje wywiadowcze USA i ZSRR, krwawą konkurencje między szpiegami, brudy amerykańskiej polityki, realia III RP, USA za Obamy, kulturę Meksyku, potęgę karteli narkotykowych w Meksyku, do roli KGB w kształtowaniu prawicy w III RP oraz sytuacji w Ameryce Południowej).

    W powieści Łysiaka zachwyca cyber upośledzenie autora. Autor znany z tego że do redakcji Gazety Polskiej dostarczał swoje teksty wyklepane na maszynie do pisania (które potem trzeba było wklepywać do komputera) w swej książce nie zauważa istnienia nowoczesnej technologii. Postaci z powieści nie używają komputerów ani telefonów komórkowych, szpiedzy szpiegują bez posłuchów, mikro kamer itp. gadżetów dostępnych w osiedlowych sklepach. Normalna stara gwardia i dinozaury z okresu zimnej wojny.
    Fabuła powieści nie jest zbyt skomplikowana (służy indoktrynacji, a mistrz widać może sobie pozwolić na lekceważący stosunek do akcji służącej jako instrument transportu indoktrynacji). […]
    „4” jest obowiązkową lektura dla wszystkich miłośników Łysiaka. Prawica winna zaś całować mistrza po rękach za propagowanie kontrrewolucyjnych idei. Zresztą warto by było kupić Łysiakowi jakiś komputer by mógł tworzyć powieści w miarę realistyczne dla dzieci epoki procesorów.
    Jan Bodakowski

    http://jan.bodakowski.salon24.pl/163118,4-lysiaka

  72. March 13th, 2010 at 18:28 | #72

    Gammon No.82 :

    Mówimy o sytuacjach, gdy w ustawie pojawia się jakiś fragment w miarę klarowny, ale dający efekt praktyczny zupełnie od czapy.

    Zgodnie z doktryną 9i nie pytaj teraz o źródło, nie mam pod ręką dosłownie nic, ani kawałka ksiązki, czy laptopa; najwcześniej we wtorek) w wypadku, gdy wykładnia literalna daje absurdalne rezultaty należy od niej odstąpić (Tak, odstąpić. Nie uzupełnić innymi, a właśnie odstąpić).
    Pytanie tylko kiedy rezultaty są absurdalne. Czy w przykładzie, od którego się rozmowa zaczęła (katedry psychologii, a zakładanie kościoła) rezultat jest tylko zabawny, czy już absurdalny.

  73. March 13th, 2010 at 18:44 | #73

    Gammon No.82 :

    Hej hej, ale jak np. sądy zaczną literalnie stosować bzdety (zamiast stosować wymyślone przez siebie przepisy i nazywać to wykładnią), to jakie represje zastosuje Minister Sprawiedliwości? Nie da im papieru do drukarek?

    Mam wrażenie, że Minister Sprawiedliwości ma gigantyczny arsenał środków bardzo nieprzyjemnych dla sędziów, które będą pozostawały w ramach swobodnej interpretacji różnych zasad opisanych w ustawach nieprecyzyjnie.

    Gammon No.82 :

    Otóż nie wydaje mi się, żeby dało się przejść nad tym do porządku dziennego i oświadczyć “w rozumieniu ustawy esica oznacza wątrobę”

    Przecież wszystkie rozwinięte społeczeństwa w *praktyce* przechodzą, bo wszystkie mają ten sam problem.

  74. Gammon No.82
    March 13th, 2010 at 18:59 | #74

    dzejes :

    należy od niej odstąpić

    Odstąpić, zgoda.
    Ale zastąpić czymkolwiek wyciągniętym z partii tylnych? Dyć to jawny zamach na konstytucję i Tróypodział Wadzy.

    wo :

    Mam wrażenie, że Minister Sprawiedliwości ma gigantyczny arsenał środków bardzo nieprzyjemnych dla sędziów, które będą pozostawały w ramach swobodnej interpretacji różnych zasad opisanych w ustawach nieprecyzyjnie.

    Nie wiem, nie potrafię tego zweryfikować. Ale gdyby możliwości oddziaływania eMeSa na sądy były aż tak szerokie, chyba już byśmy widzieli ich zastosowanie przez tandem Kaczyński/Ziobro. A oni tylko narzekali na impossybilizm prawny.

    Przecież wszystkie rozwinięte społeczeństwa w *praktyce* przechodzą, bo wszystkie mają ten sam problem.

    Rozwinięte, polskie społeczeństwo też w praktyce w jakiś sposób przeszło do porządku dziennego – po prostu art. 19 ust 3 ustawy o gwarancjach [—] jest od kilkunastu lat konsekwentnie ignorowany. “Ten przepis się w naszej okolicy nie przyjął.”

    A w ogóle to może i lepiej? Bo gdyby ktoś próbował go zastosować, pojawiłoby się pytanie o jego konstytucyjność.

  75. tomasz.piechowski
    March 13th, 2010 at 19:42 | #75

    Gammon No.82 :

    Rozwinięte, polskie społeczeństwo też w praktyce w jakiś sposób przeszło do porządku dziennego – po prostu art. 19 ust 3 ustawy o gwarancjach [—] jest od kilkunastu lat konsekwentnie ignorowany. “Ten przepis się w naszej okolicy nie przyjął.”

    A potrafisz podać konkretny przykład takiego przepisu? Bo ja podobną legendę to już dawno słyszałem, że niby gdzieś w Rzeszowskiem to sędziowie tłumaczyli, że u nich nawet kodeks cywilny się nie przyjął.

  76. Gammon No.82
    March 13th, 2010 at 19:46 | #76

    tomasz.piechowski :

    A potrafisz podać konkretny przykład takiego przepisu?

    No przecież właśnie podałem przykład – art. 19 ust. 3 ustawy o gwarancjach wolności sumienia i wyznania.
    Inny przykład: art. 27 par. 1 kk. Ale on się nie przyjął z innych względów.

  77. vauban
    March 13th, 2010 at 22:03 | #77

    @ Jubal:
    Och, przystrzygli nieźle, ale takie gwiazdy jak Ted Kaczynski* mają się dobrze.
    *see in Google: “Unabomber”

  78. sheik.yerbouti
    March 13th, 2010 at 22:46 | #78

    Gammon No.82 :

    Ale gdyby możliwości oddziaływania eMeSa na sądy były aż tak szerokie, chyba już byśmy widzieli ich zastosowanie przez tandem Kaczyński/Ziobro. A oni tylko narzekali na impossybilizm prawny.

    To nie takie proste – cięcie finansowania jest złą opcją i rozumiał to nawet ZZ (który akurat rzucił sporawą kasą na informatyzację sądów, czasem też remonty etc.). Natomiast opóźnianie i/lub odmowa podpisania przez prezydenta części nominacji sędziowskich bez podania uzasadnienia (więc nie było jak zareagować) była wredna i bardzo skuteczna (nie mogę uderzyć w tego sk.., to uderzę w jego wychowanka/protegowanego). Also http://wyborcza.pl/1,76842,6110286,Prezydent__Podpisac_kazdego_sedziego__Weto_.html
    Podobnie demontaż Trybunału K. (patrzcie i dziwujcie się, co TK obecnie sądzi o religii na świadectwach). Sądownictwo jest niezawisłe, ale zawsze da się kopnąć kotka.

  79. Gammon No.82
    March 13th, 2010 at 23:06 | #79

    sheik.yerbouti :

    zawsze da się kopnąć kotka

    Spróbuj kotka zmusić kopaniem do czegokolwiek.

  80. bantus
    March 13th, 2010 at 23:17 | #80

    Spróbuj kotkowi coś zabrać: http://smotri.com/video/view/?id=v156744d5b9

  81. eptesicus
    March 13th, 2010 at 23:21 | #81

    vauban :

    Och, przystrzygli nieźle, ale takie gwiazdy jak Ted Kaczynski* mają się dobrze

    ciągle ma się też nieźle Adolf Hitler, natomiast mój Adolfo Hittleri zniknął, wraz z Giuseppe Stalinem

  82. mdh
    March 14th, 2010 at 02:05 | #82

    nameste :

    Nie będziesz mieć zatem (przypuszczam) kłopotu, by w wolnej chwili podać numerek komcia z dobrym argumentem jankar.

    Podanie numerka komcia jest banalne. Konieczne za to jest uzupełnienie tych argumentów moim komentarzem. Powód jest prozaiczny. Pomimo tego, ze janekr miał naprawdę dobre pomysły, pozwolił Ci zbyt szybko je utrącić, a moim zdaniem one mają naprawdę spory potencjał. Zatem jak powołam się 49 komcia, to Ty na 50, ja na 55, Ty na 58, ja na 104… Trochę to jałowe.
    Niestety, w ciągu kilku (przynajmniej taka mam nadzieję) najbliższych dni nie mogę sobie z pewnych względów pozwolić na luksus wygospodarowania odpowiedniej ilości czasu, aby przygotować pełne podsumowanie. Mam nadzieję, że sprawa nie jest gardłowa i brak błyskawicznej reakcji nie będzie poważnym problemem.
    @ fronesis:

    Cały rozdział “Modnych bzdur” o filozofii nauki jest wyprawą godną Kristeve w fizykę, rozprawiają oni o obiektywizmie i relatywizmie, nie znając się absolutnie na tym temacie.

    Możesz mi zdradzić jak dochodzisz do tak ‘zaskakujących’ wniosków jak: „absolutnie nie znają się na tym temacie”? Wiesz, że bez dowodów Twoja ocena to tylko wyraz Twojego stosunku emocjonalnego to owych ‘onych’?

    Chyba, że podzielasz ich przeświadczenie, że toporny obiektywizm jest jakimś absolutnie niedyskusyjnym stanowiskiem

    a) Gdzie zdanie nadrzędne? http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2448905
    b) Toporny obiektywizm? Nie znam takiego stanowiska filozoficznego. Nie pomyliło Ci się czasem z naiwnym realizmem?
    c) Sokal z Bricmontem nie utrzymują, że naiwny realizm jest „niedyskusyjnym stanowiskiem”.

    Wittgenstein – mdh Ty chyba na prawde nie czytałeś Traktatu, aj wiem, że on jest w punktach i to może dla Ciebi wystarczy jako ścisłość;

    WTF? Jaka znowu ścisłość? Co to ma DKN do rzeczy? Jeśli zapomniałeś o czym pisaliśmy to Ci przypomnę. Albowiem napisano na prawdę tylko prawdą odpowiadajcie, naprawdę.
    Zagaiłeś:

    Wittgenstein to dla Ciebie ktoś kto ma służyć za przeciwstawienie dla Irigaray, kiedy gdzie? w mętnym Traktacie czy w późniejszej ezoteryce? Uprzedzam czytałem łącznie z innymi tekstami.

    Odpowiedziałem i kiedy, i gdzie [jeśli wymagasz łopatologii ozdobię tekst dopiskami]:

    Tak dla Twojej informacji. Wittgenstein czyni pewne założenia i je rozwija[,] i Irigaray czyni pewne założenia i je rozwija. Różnica polega na tym, że Irigaray idzie z tymi założeniami [i] prezentując swoją filozofię nauki [na tych założeniach opartą] powołuje się na historię nauki i popełnia błąd na błędzie [czyt. kłamie].
    [btw nie dodałem wtedy, że Wittgenstein nie kłamie i w „mętnym Taktacie i późniejszej ezoteryce”, ale skoro pisałem ogólnie to chyba było jasne]
    Teraz proszę, skoro już się pochwaliłeś, że czytałeś teksty wymień mi błędy merytoryczne jakich dopuszcza się Wittgrenstein.

    Równie dobrze możesz mnie zapytać o wymianę tłumika w Fiacie 126p. Będzie miało taki sam sens, a przynajmniej to akurat może nawet być zabawne.
    Btw nie ja się chwaliłem, że czytałem „łącznie z innymi tekstami”. Gdybym nawet nie czytał, to co naskarżysz na mnie? ;)

    “Świat jest wszystkim, co jest faktem. (W oryginale: ”Die Welt ist alles, was der Fall ist.)
    (…)
    O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć. (Wovon man nicht sprechen kann, darüber muß man schweigen.)”
    Te tezy to dla Ciebie coś jasnego?

    Najpierw ścisłe, teraz jasne, zią ale niezdecydowany jesteś. No, ale jasne, że tezy są jasne — może nie jak Słońce, za to w bezchmurną noc gołym okiem widać.

    Wolę taką wersję: o czym nie można powiedzieć to mozna zagwizdać

    Urwałeś mi od poczucia humoru, żesz kurde.
    Btw jak chcesz pisać komcie tylko po to, żeby coś w ogóle odpisać to sobie daruj. Szkoda czasu.

  83. janekr
    March 14th, 2010 at 13:56 | #83

    fronesis :

    Ale w tekscie Tuchańksiej dość jasno widać, gdzie Sokal błądzi.

    Jak również gdzie Tuchańska błądzi. Nie mogę obiecać, że wysmażę coś tl’dr, zwłaszcza że utrudniasz mi nie dostarczając prawdziwego Latoura na tacy związanego w pęczek.

    Jednak na początek fragment Tuchańskiej: “To prawda, że decyzja rady redakcyjnej o przyjęciu artykułu Sokala do druku budzić może zdziwienie i zwątpienie w to, czy rada kontroluje jakość publikacji, ponieważ jest to wyjątkowo niedobry artykuł: zapowiada rozważanie transformacyjnej hermeneutyki i grawitacji kwantowej, ale zapowiedzi tej nie spełnia – o pierwszej nie ma w nim ani jednego zdania, o drugiej też niewiele (i bzdurnie).”

    Po pierwsze tytuł parodii Sokal brzmi “ku transformatywnej hermeneutyce kwantowej grawitacji”, po drugie praca Sokala jest stekiem bredni (choć – jak to napisał jeden z apologetów Sokala – nie bełkotu) i znajduje się w niej ze 200 powodów do jej natychmiastowego odrzucenia, po trzecia akurat większa część rozdziału o kwantowej grawitacji jest w miarę poprawna. (Zobacz “Modne bzdury”, str. 246-247).
    Ciekawe, czy p. Tuchańska uznała za bzdurę w tym rozdziale to samo, co Sokal…

  84. Gammon No.82
    March 14th, 2010 at 14:10 | #84

    janekr :

    prawdziwego Latoura na tacy

    Na talerzyku z niebieskim szlaczkiem.

  85. janekr
    March 14th, 2010 at 16:50 | #85

    fronesis :

    http://www.portalwiedzy.pan.pl/images/stories/pliki/publikacje/nauka/2006/01/N_106_06_Tuchanska.pdf

    przyczynek do dyskusji, że powoływanie się na Sokala to jednak linuksiarstwo, świetna rzeczowa krytyka czepialstwa Sokala i Bricmonta – w tym przypadku chodzi o Latoura, (Tuchańska nie jest jakimś bezkrytycznym fanem tego ostatniego).

    Ty to nazywasz świetną i rzeczową krytyką… no tak, nie ma i nie będzie zgody między naukami ścisłymi i społecznymi, skoro nawet rzeczowość rozumiemy inaczej.

    P. Tuchańska broni Latoura przed zarzutami Sokala, a główną linią obrony jest niezrozumienie przez Sokala rzeczywistych intencji Latoura. Otóż ponoć L. nie miał w ogóle zamiaru analizować przy pomocy narzędzi nauk społecznych samej teorii względności jako takiej, jedynym celem jego analiz jest jedna z prac Einsteina. Na poparcie tej tezy przytoczono cytat: “Tekst ten jest ograniczony do badania [the study] angielskiej wersji pewnej na wpół popularnej pracy napisanej przez Einsteina: Relativity, the Special and the General Theory.”
    No cóż, zacytuję teraz inny fragment Latoura (za Sokalem): “[Latour] narzeka, że wcześniejsze socjologiczne analizy teorii Einsteina nie ‘wskazały, w jakim sensie o teorii względności samej w sobie można powiedzieć, że jest teorią spoleczną'”
    No jakże to, marudził we wstępie, że nikt przed nim czegoś takiego nie zrobił i sam się tym nie zajął? A prawda, ponoć marudzenie też jest formą działania…

    Załóżmy jednak, że Tuchańska ma rację i Latour zajął się wyłącznie artykułem Einsteina bez wnikania w teorię, wyłożoną w tym artykule. No cóż, ja bym nie chciał takiej obrony.
    “Nieprawdą jest, jakoby Latour spadł z wysokiego konia, jak imputują to Sokal z Brickmontem. Przeciwnie wprost, przejechał na drewnianym koniku na biegunach cały pokój tak, jak to sobie był zaplanował.”

    Zresztą nawet na tym drewnianym koniku Latour nie dotarł nigdzie.
    “W omawianym artykule Latour przeprowadza semiotyczną analizę książki Einsteina, w której wskazuje na stosowanie przez Einsteina dwóch operacji typowych dla każdej narracji,” Po kiego [***]?
    No tak, podobno “Latour analizuje – mówiąc bardziej poprawnie niż Sokal i Bricmont – praktykę badawczą Einsteina, i to taką, jaką on sam ją przedstawia w swojej pracy”,”[Latour] nie chce poznać treści teorii względności, ale dowiedzieć się, jak to się dzieje – wedle Einsteina – że pojęcia nabierają treści, a zdania – sensu. I tu można powiedzieć, że Latour trafnie chwyta ten element rekonstrukcji praktyki badawczej fizyków, budowanej przez Einsteina w omawianej książce.”
    No więc nie za bardzo trafnie. Prawdziwie istotnym elementem “narracji” podręczników, choćby tylko popularyzujących fizykę są wzory i to one nadają sens i są sednem “praktyki badawczej”. Reszta to nieistotne ozdóbki.
    Czy Einstein w pewnym urywku pisze “Stoję przy oknie wagonu kolejowego, który porusza się ruchem jednostajnym, i upuszczam, nie rzucam, kamień na peron” w pierwszej osobie czy napisałby to samo w trzeciej, jest dla treści podręcznika absolutnie obojętne, natomiast pani Tuchańska dowodzi w ten sposób, że Latour ma rację doszukując się w tekście Einsteina TRZECH układów odniesienia.
    Z tymi układami odniesienia też zresztą jest wielka afera. Sokal manipuluje!!ONE11ONE Przypisuje Einsteinowi, że pisze o “układach odniesienia”, tymczasem E. pisze nie o “układach”, ale o “ciałach odniesienia”. Latour ma więc prawo pisać o “układach odniesienie” ile zechce, bo to są semiotyczne “układy odniesienia”. TYLKO PO CO?

    Pani Tuchańska natrząsa się z Sokala: “Szkoda też, że nie zauważają absurdalności domagania się od czytelnika książki Relativity, żeby najpierw zrozumiał teorię względności, by zrozumieć zawarty w tej książce jej popularyzatorski wykład.” A domagają się?
    Raczej domagają się, aby czytelnik tej popularno-naukowej pracy zrozumiał to, o czym w pracy mowa, w razie potrzeby sięgając do innych prac, a potem dopiero tworzył teksty zakończone triumfalnie : “Czy nauczyliśmy czegoś Einsteina[…] Twierdzę, że bez pozycji enuncjatora (ukrytego w wykładzie E.) i bez pojęcia ośrodków obliczeń naukowe argumenty E. są niezrozumiałe”.

    A teraz już nie całkiem o Latourze.
    Koncepcja L., aby analizować podręcznik naukowy przy pomocy narzędzi nauk społecznych wcale nie jest kompletnie bezsensowna.
    Po pierwsze można próbować stwierdzić, czy podręcznik jest dobrym podręcznikiem, jednak to wymaga dość szerokiej wiedzy, do której L. (chwała mu za to) nawet nie pretenduje.
    Można też próbować dekonstruować tekst podręcznika aby powiedzieć coś o autorze lub o społeczeństwie, które autora wychowało. W zadaniach tekstowych występują kobiety? Erotoman. Nie występują? Zahamowany erotoman, wychowany w represyjnym społeczeństwie.
    A wreszcie coś, co może mieć rzeczywisty sens – analiza, jakie postawy i wartości “przemyca” podręcznik. To bardziej dotyczy historii czy literatury, ale pewnie z treści zadań testowych w podręczniku do matematyki w III klasie liceum też można to i owo o społeczeństwie wywnioskować.

  86. March 14th, 2010 at 17:06 | #86

    Przepraszam, że przerywam pasjonującą dyskutantów rozmowę o Sokalu, i to w dodatku głupkowatą szyderą, ale Poręczowa napisała nową notkę. Nasza bohaterka zobaczyła w telewizji reklamę gumy do żucia, pobiegła kupić, a tu zgroza – w gumie do żucia nie dość, że nie ma gumy, to jest jeszcze dużo straszliwych E i aspartam, o którym wiadomo, że oficjalnie jest nieszkodliwy, ale to tylko dlatego, że wszystkie badania przeprowadził producent, a niezależni badacze nie mogą się doprosić o próbki aspartamu do eksperymentów. No i od tej gumy kryzys w polskiej astrologii murowany.

    Radzę też zwrócić uwagę na komentarze pod notką, szczególnie te autorstwa Kubi i Marcusa. To muszą być trolle, bo we łbie mi się nie mieści, że ktoś mógłby tak na poważnie.

  87. tannenberg
    March 14th, 2010 at 18:07 | #87

    http://foxmulder.blox.pl/2010/03/Satanizm-w-Watykanie.html#ListaKomentarzy – teraz już wiadomo kto stoi za pedofilią w kk :p

  88. March 14th, 2010 at 18:09 | #88

    tannenberg :

    http://foxmulder.blox.pl/2010/03/Satanizm-w-Watykanie.html#ListaKomentarzy – teraz już wiadomo kto stoi za pedofilią w kk :p

    Otchłanny blogasek.

  89. tannenberg
    March 14th, 2010 at 18:12 | #89

    Nachasz :

    Otchłanny blogasek.

    Widzę, że coś o tym wiesz.

  90. March 14th, 2010 at 18:15 | #90

    @ tannenberg:

    Gdybyśmy mieli np. kard. Lefebvre’a za papieża, a u jego boku kard. Spellmana to z pewnością kariery pewnych ludzi odpowiedzialnych za to zjawisko nie byłyby promowane.

    Kwestią kluczową są tutaj oskarżenia szeregu dobrze poinformowanych ludzi mówiące, że wysyp przypadków pedofilii to rezultat działalności dziwnego kultu. Inni dobrze poinformowani wskazują dodartkowo na robotę rozkładową komunistów. W tym jest sedno sprawy.

    QED

  91. fan-terlika
    March 14th, 2010 at 21:04 | #91

    bart :

    Przepraszam, że przerywam pasjonującą dyskutantów rozmowę o Sokalu, i to w dodatku głupkowatą szyderą, ale Poręczowa napisała nową notkę.

    A co łączy aspartam, morgelony i psychoteleportację?
    Trafiłem przez to na to http://www.zigzag.pl/jmte
    przy okazji hiv-denialism

  92. March 14th, 2010 at 21:07 | #92

    @mdh

    Pomimo tego, ze janekr miał naprawdę dobre pomysły, pozwolił Ci zbyt szybko je utrącić, a moim zdaniem one mają naprawdę spory potencjał. Zatem jak powołam się 49 komcia, to Ty na 50, ja na 55, Ty na 58, ja na 104…

    Jej, ja chcę tak więcej, ja chcę, takie komcie właśnie, cyferki, kod, Tajemnica! :D

  93. Yaca
    March 14th, 2010 at 21:24 | #93

    bart :

    Radzę też zwrócić uwagę na komentarze pod notką, szczególnie te autorstwa Kubi i Marcusa. To muszą być trolle, bo we łbie mi się nie mieści, że ktoś mógłby tak na poważnie.

    No nie wiem. Skoro są ludzie, którzy wbijają sobie warzywa pod skórę?

    Natomiast nie kumam o co chodzi z tym surowym żarciem? To też nie troll?
    Niestety, nie mam czasu na risercz…

  94. Gammon No.82
    March 14th, 2010 at 21:42 | #94

    fan-terlika :

    http://www.zigzag.pl/jmte

    Oho! Uri Geller nadal jest modny. Razem z Targiem i Puthoffem.

  95. fronesis
    March 14th, 2010 at 22:26 | #95

    @janekr
    To jest cytat z Latoura tylko wypowiedź Sokala, to po pierwsze,
    ponadto naprawdę warto przeczytać coś Latoura albo dobre omówienie np. książkę Krzysztofa Abriszewskiego,
    Lepiej nie zaczynać od “Polityki natury” bo ta jest kiepsko przełożona, warto od tekstu o Pasteurze, który kiedyś tu linkowałem. Latour nie jest konstruktywista w taki sposób jak się to Sokalowi wydaje. W książce “Pandora hope” Latour natrząsa się z tych, którzy myślą, iż nie wierzy on w “rzeczywistość”. Ponadto Latour nie jest “tekstocentryczny” tylko skoncentrowany na praktyce w tym laboratoryjnej, więc dla niego nie istnieje nic takiego jak czysta analiza tekstu naukowca. Dużo by pisać, krótko mówiąc, nie chce mi się, podobnie jak z przekonywaniem eurocentryków.

  96. March 14th, 2010 at 23:55 | #96

    Lekki OT:

    dzisiaj spożywając kolację zostałem wprawiony w stupor. Otóż Fakty TVN pokazały materiał o sposobach przygotowywania się do wiosny (rower, jogging etc), puentując go kołem gospodyń gdzieś z Pomorza Zachodniego, które postanowiło się oczyścić z toksyn (słowo klucz) za pomocą zbiorowych lewatyw. Po niej wystąpiła psychoenergoterapeutka (albo jakoś tak, byłem nadal w stuporze). Otchłań pomachała mi z ekranu, a ja przełknąłem zapiekankę.

  97. March 15th, 2010 at 00:05 | #97

    Haha, wiosenne porządki w jelicie for real:

    http://www.tvn24.pl/28377,1647695,0,1,wiosenne-porzadki,fakty_wiadomosc.html

    Jest o pożądaniu lewatywy.

  98. March 15th, 2010 at 00:14 | #98

    bart :

    Haha, wiosenne porządki w jelicie for real:
    http://www.tvn24.pl/28377,1647695,0,1,wiosenne-porzadki,fakty_wiadomosc.html
    Jest o pożądaniu lewatywy.

    Ci fetyszyści…

  99. March 15th, 2010 at 02:02 | #99

    @bart
    właśnie o tym pisałem, nie wiedziałem, że jest też już osiągalne w necie.

  100. sheik.yerbouti
    March 15th, 2010 at 09:06 | #100

    gothmucha :

    dzisiaj spożywając kolację zostałem wprawiony w stupor. Otóż Fakty TVN pokazały

    Ja z kolei w sobotę rano rzuciłem się nagle by wyłączyć radio w samochodzie, bo jakaś złapana w górach lokalna stacja zaczęła chwalić test buraczkowy (na początku należy sprawdzić szczelność jelit). Nigdy nie wiadomo, kiedy nastąpi atak…

Comment pages
1 4 5 6 7 8 14 2969
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)