Warzywko w łydzi
Pamiętacie opowieść o ludziach pijących naftę, mocz i wybielacz, by wyleczyć się z urojonych robali? Na pewno pamiętacie, tego nie można łatwo zapomnieć. Po napisaniu tamtej notki miałem wrażenie, że dotarłem do dna ludzkiej kreatywności w dziedzinie altmedu. Że nic dziwaczniejszego i smutniejszego nie da się wymyślić. To uczucie towarzyszyło mi podczas pisania następnej altmedowej notki, poświęconej Józefowi Słoneckiemu — ot, taki sympatyczny lajcik na odtrucie po nafcie. Po nafcie wszystko będzie już lajcikiem. Ale uczucie wypalenia zniknęło, gdy usłyszałem o jednym ormiańskim doktorze z Ameryki, który namawia chorych na raka do samookaleczeń i skaryfikacji za pomocą nasion roślin strączkowych.
A zaczęło się w 1943 r. od przypalonego jogurtu. Mały Ormianin George Ashkar miał przygotować mleko na jogurt — zagotować je, a następnie schłodzić (potem do takiego mleka dodaje się dwie łyżki „starego” jogurtu, bakterie mnożą się w nowej pożywce i po nocy w średnio ciepłym miejscu garniec jogurtu gotowy). Nieuważny George przypalił mleko, a ponieważ był nie tylko nieostrożny, ale i trochę leniwy, zrezygnował z gotowania nowej porcji mleka i przyrządził jogurt z przypalonego. Następnego ranka okazało się, że jogurt z wierzchu smakuje normalnie — cała spalenizna zgromadziła się w jego dolnej, wodnistej części. Mały George zamyślił się głeboko i…
http://www.youtube.com/watch?v=xHw2wMs6RGQEureka! Ponieważ wszystkie złe cząsteczki zgromadziły się w wodnistej części mleka, zapewne i w ludzkim organizmie chorobotwórcze toksyny (bo to toksyny powodują wszystkie choroby, każde dziecko przecież wie) gromadzą się w wodnistej części krwi. Aby uleczyć człowieka, wystarczy ową wodnistą część jakoś odsączyć.
Swoją podróż ku uszczęśliwieniu ludzkości mały George postanowił rozpocząć od uleczenia własnej matki z reumatyzmu. W tym celu przypalił jej papierosem skórę na nodze. Nie ma większej miłości niż matczyna, powiadam.
Powstał bąbel, wypełniła go przezroczysta surowica. To w niej, „wodnistej części krwi”, dokładnie tak jak w wodnistej części jogurtu, znajdowały się toksyny powodujące maminy reumatyzm. Ciach! Mały George przeciął bąbel, popłynął syf.
Pęcherz był gotowy i ja musiałem przeciąć martwą skórę aby opróżnić zawartą surowicę więc to zrobiłem — kiedy surowica wyciekła z pęcherza moja mama powiedziała mi , że poczuła ulgę w bólu — to była pierwsza oznaka, że leczenie zadziała.
Metoda przypalania i nacinania nie zadowalała małego George’a. Wiedział, że to prowizorka i że musi wymyślić jakiś sposób, by efektywniej usuwać toksyny. Mały George postanowił jeszcze raz uciec się do sprawdzonych gastronomicznych analogii…
Ja wiem z mojego kuchennego doświadczenia, że przed gotowaniem grochu (fasoli) i groszku włoskiego (chick peas) trzymamy je w wodzie przez noc aby można je było szybciej ugotować, ponieważ groch i groszek włoski maja zdolność absorpcji wody co powoduje łatwiejsze gotowanie.
George Ashkar wcisnął więc matce w ranę nasiono ciecierzycy, popularnie (choć niewłaściwie) zwane cieciorką. Żeby zbierać w nie toksyny — nie dlatego, że był złym człowiekiem.
Kiedy cieciorka nasiąkła, Ashkar wymienił ją na nową, suchą. I tak przez pół roku. Potem bowiem jej reumatyzm ustąpił i „ona zmarła w roku 1970 z przyczyn naturalnych” (szczerze mówiąc, mnie po sześciu miesiącach takich zabaw ustąpiłoby wszystko, tylko PRZESTAŃ JUŻ MNIE TORTUROWAĆ, SYNUŚ). W międzyczasie George Ashkar udoskonalił swoją metodę, zastępując przypalanie papierosem nacieraniem czosnkiem. Nazwał swoją terapię metodą absorpcji neutralnej infekcji (NIA). Wkrótce miało okazać się, że leczy ona nie tylko z reumatyzmu, ale praktycznie ze wszystkiego — i to ze stuprocentową skutecznością.
O tym wszystkim, jeśli mi nie wierzycie (przyznaję, macie prawo), możecie przeczytać w autobiograficznej notce doktora Ashkara na jego stronie zatytułowanej skromnie „Lekarstwo na raka”. Możecie też przeczytać o tym w książce wydanej przez naszych starych znajomych z kaliskiego wydawnictwa Idea Contact. To ci, co wydali w Polsce „Szczepienia — niebezpieczne, ukrywane fakty” — zbiór bredni, nad którym pastwiłem się w notce „Kłamcy i polio”. Mają jeszcze tylko jedną, trzecią książkę na składzie: „Oleje kluczem do zdrowia” o diecie doktor Budwig. Pewnie też byłby z niej sympatyczny materiał na notkę. Na stronę wydawcy warto zajrzeć, bo opublikowany na niej wstęp do polskiego wydania to arcydzieło altmedowego bełkotu: maksymy o pięknej i prostej prawdzie, porównywanie Ashkara do Kopernika i Jezusa, opowieści o tajemniczych chińskich klinikach, w których Europejczycy i Amerykanie za grubą kasę leczą się z nieuleczalnych nowotworów (Ashkarowi doklejono „ponowne odkrycie starożytnej chińskiej metody”, widać opowieść o jogurcie nawet altmedowcom wydała się zbyt niezwykle zabawna) oraz zwyczajowa teoria o BigPharmie uciskającej Ashkara, bo metoda jest za tania.
Lecznicze działanie wypełnionej warzywem rany w nodze wydaje się nieprawdopodobne — a jednak! Sam doktor Ashkar jest żywym przykładem na skuteczność swojej metody. Warto wspomnieć przy okazji, że George Ashkar nie jest lekarzem: ma tytuł doktora fizyki zdobyty na Uniwersytecie Łomonosowa w Moskwie. Ponieważ taki doktor to nie doktór, w USA Ashkar został skazany na grzywnę i karę więzienia w zawieszeniu za praktykowanie medycyny bez licencji.
W 2003 r. u Ashkara wykryto raka trzustki. Doktor George twierdzi, że przy takim nowotworze do zdrowia wraca ledwo trzy procent pacjentów; 45-75% umiera zaraz po operacji. Lekarz operujący Ashkara, onkolog z 35-letnim doświadczeniem, nie dawał mu żadnych szans.
Lekarze otworzyli mu brzuch i zdiagnozowali ciężki przypadek raka trzustki. Diagnozę przekazali jego żonie. Powiedzieli, żeby szykowała się do pogrzebu.
– George oni powiedzieli, że masz raka trzustki i wkrótce umrzesz! A my przecież nie mamy pieniędzy na pogrzeb! – powiedziała jego żona.
– Skoro nie mamy pieniędzy, to nie będzie pogrzebu …bo nie umrę. Po czym, ku zdziwieniu lekarzy na własną prośbę wypisał się ze szpitala i zastosował swoją metodę. Po 2 miesiącach wyzdrowiał i żyje do dziś.
Należy dodać, że Ashkar odmówił przejścia chemioterapii. To ważne — Ashkar i jego naśladowcy są wrogami tej metody i doradzają, by rezygnować z niej na rzecz cieciorki.
Czy faktycznie Ashkar wyleczył się sam z nowotworu? Według jego dokumentacji szpitalnej chirurdzy otworzyli mu brzuch nie tylko w celu postawienia diagnozy; przeprowadzili przy okazji dość skomplikowaną operację zwaną pankreatoduodenektomią lub operacją Whipple’a — i to najprawdopodobniej temu zabiegowi, nie metodzie absorpcji neutralnej infekcji, doktor Ashkar zawdzięcza zdrowie. Jakiś zwolennik zdrowego rozsądku trollujący na niby-czacie z Ashkarem zorganizowanym na forum osób stosujących NIA twierdzi wręcz, że sam nowotwór nie był tak poważny, jak go pan George maluje.
Forum jest oczywiście polskie. W ogóle my Polacy możemy czuć się wyróżnieni, bo metoda dr. Ashkara jest rozpowszechniona właściwie wyłącznie w naszym kraju. Z całego świata tylko nadwiślańskie plemię pcha sobie cieciorkę w rany. Duża w tym zasługa promotora Ashkara, polonusa Aleksa Polańskiego, przedstawiciela Life Improvement Institute z USA, akwizytora generatorów wody antyoksydacyjnej (hej, wiedzieliście, że ludzki płód składa się w stu procentach z wody?).
Czas na hardkor. Czujcie się ostrzeżeni: pod tym linkiem na forum poświęconym NIA obejrzycie zdjęcia ze stosowania cieciorki. Aż gula rośnie na myśl, że taką inwazyjną, niebezpieczną, bezsensowną i bolesną metodę wciska się chorym na raka (oczywiście nie tylko nim — na pięknej stronie ze świadectwami pan Woźniak z Kalisza chwali się, że dzięki NIA ustąpił pewien problem z biodrem odczuwany po dłuższym siedzeniu za biurkiem). Z przeboju forum, wspomnianego niby-czatu z dr. Ashkarem można dowiedzieć się, że:
- metoda NIA ma stuprocentową skuteczność (dr Ashkar wycofuje się później z tego, zmieniając stuprocentową gwarancję wyleczenia na stuprocentową gwarancję braku powrotu choroby po jej ustąpieniu — być może w wyniku doniesień o śmierci osób stosujących cieciorkę);
- doktor Ashkar lubi czasem wtrącić do dyskusji wrzutkę o Żydach fabrykujących dowody na istnienie w Iraku broni masowego rażenia;
- onkologowie do dziś nie wiedzą, czym jest rak (tamże, zaraz po Żydach);
- cała medycyna to oszustwo — za wyjątkiem stuprocentowo skutecznej ciecierzycowej metody Ashkara (też tamże, dobry wpis);
- dzisiejsze pomidory są niesmaczne i nie mają wartości odżywczych, w związku z czym robaki nie chcą ich jeść i dlatego pomidory się nie psują;
- choć doktor Ashkar wytłumaczył „komitetowi leków onkologicznych FDA”, że chemia nie działa na raka, komitet ten nadal popiera chemioterapię — doktor Ashkar odkrył powód takiego zachowania: członkowie komitetu mają udziały w BigPharmie.
Terapia doktora Ashkara jest czymś tak wystrzelonym w kosmos, że nawet przywiązane do dziennikarskiej bezstronności „Fakty TVN — Prawda Leży Pośrodku” nie były w stanie odpowiednio uwzględnić argumentów zwolenników metody, przedstawiły całą sprawę jednostronnie, z punktu widzenia kompleksu medyczno-przemysłowego, a nawet uciekły się do bezpieczniackiej metody ukrytej kamery, by ośmieszyć lekarzy nawołujących do cieciorkowania zamiast chemii (komentarz o reportażu na forum „Dobra dieta”: „Co do materiału i twórczości radosnych chłopców i dziewcząt prowadzonych przez agentów wrogich Polsce to w ogóle brak słów. Za taki materiał w taki istotnej sprawie powinno się ich co najmniej skazać na banicję”).
Na koniec smaczek: okazuje się, że filozofia dr. Ashkara znakomicie współgra z filozofią Biosłone. Według jednego z adiutantów Mistrza „metoda NIA bardzo dobrze się komponuje z M[iksturą]O[czyszczającą], K[oktajlem]Błonnikowym, D[ietą]P[rozdrowotną]”, „sposób jest dobry, choć oni nie potrafią go do końca wyjaśnić”. Sam Mistrz „z wielką uwagą śledzi wątek”.
@ RadekZdradek:
O ki chuj ci chodzi? Najpierw przychodzisz z tezą z dupy: RadekZdradek :
Masz coś na dowód tego bzdeta, poza swoim gadaniem?
RadekZdradek :
To, czego nie chciała Ci powiedzieć Twoja stara: jesteś przychlastem.
@ eli.wurman:
Stara mi to cały czas powtarzała. Zgadnij dlaczego?
Adam Gliniany :
Ohwow, dowód. Srsly, ich przeglądarki wycinają wszystkie linie, w których występuje to słowo.
bart :
A dlaczego esesmani robili sobie albumy “500 najpiękniejszych egzekucji na Froncie Wschodnim”?
eptesicus :
Kiedyś kobiety dziergały z włóczki bawełnianej ekologiczne podpaski wielokrotnego użytku.
A w jeszcze dawniejszych czasach to pewnie z mchu i paproci?
Barts :
Ałłabijzabijidiomnawragazabiełogocariaurakiaj!
@ RadekZdradek:
Wyjasniam, jakby było za skomplikowane: chrzanisz.
Na zdrowym ciele rany się same nie otwierają.
Jeśli twierdzisz inaczej, dowiedź tego.
A łapać cię nie trzeba, sam się podkładasz.
A skoro wymieniamy grzeczności: dokup trochę znaków interpunkcyjnych i polskich literek.
RadekZdradek :
Czego, tłuku, nie zrozumiałeś?
@ Adam Gliniany:
Tezy z dupy to raczej twoja specjalność.
Powtórzę prostą prawdę jeszcze raz bo może do otępiałych to nie dotarło, rany tworzą się czasami samoistnie.
@ eli.wurman:
Tylko nie połknij swojego parchatego języka.
RadekZdradek :
W sensie, że zanikły ci płaty czołowe?
Adam Gliniany :
Bo nie jesteś Świętobłogosławionym Ojcem Pio, tylko prozaicznym Adamem Glinianym?
RadekZdradek :
To skorzystaj z okazji, poleż, odpocznij.
RadekZdradek :
Daj dowód.
Oh, i może jakąś moją osobistą tezę z dupy przypomnij, bo jestem ciekawy.
@bart
On chyba nie ma potencjału.
RadekZdradek :
No ale skup się na tym, do czego się chciałeś przypierdolić pierwotnie. Takie żałosne ucieczki niczemu nie służą.
@ naima_on_line:
Szanowna ignorantko, ja nigdzie nie napisałem że rany tworzą się u ludzi zdrowych. No może za wyjątkiem tych którym rozum wyparował i mają tam sieczkę.
Forum czcicieli Ashkara:
http://free4web.pl/3/2,165699,420428,7912412,Thread.html a tam taki cytat:
I tak mię naszła refleksja: ja po prostu jestem za słaby na altmed. Przecież do tego trzeba mieć organizm i nerwy ze stali. Jak można się tak katowac? Ja rozumiem, ze wiara czyni cuda i że pozwala dużo znieść (altmed, Szymon Słupnik), ale no bez jaj. To się na prawdę da stosować dłuższy czas?!
@ eli.wurman:
Nie ma jakiejś pedofilistycznej parady gdzieś tam obok ciebie, wyjdź no i przewietrz się to może ci przejdzie.
Aya :
Ssssssssss!
RadekZdradek :
Ziarna cieciorki samoistnie wbijają ci się w łydkę? To jakaś nowoczesna wersja bajki o księżniczce na ziarnku grochu?
RadekZdradek :
Ale to nie mnie ma przechodzić, tylko ty masz wrócić do tego, do czego się chciałeś przypierdolić pierwotnie. Czego znów nie rozumiesz, kutasino.
Ach, chyba nam kolega zniknął. Miłego wciskania sobie różnych dziwnych rzeczy w nogi.
Nudny troll jest nudny.
Ciekawe, czy ma coś wspólnego z tym: http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3299111
Z kolegą już się pożegnamy.
Yaca :
Chwilę dalej cytowana przez ciebie kobieta pisze:
Rety :(
Spamołap pyta, dlaczego blokuję osoby, które są dla mnie niewygodne #prześladowanieidiotów
bart :
Oni tak zawsze.
bart :
Nawet spamołap, obcując z TTDKNem, pomału się uczłowiecza.
bart :
A to czasem jcooper nie był?
Nachasz :
Nie, jcooper miał inny flow. Ten był od Mistrza Józefa. Nie wiem, czy to nie ten sam, co się po pijaku doprasza w spamołapie o seks za kasę.
A któren ze spamołapa był dla ciebie niewygodny i uwierał? RadekZdradek? (złamas takie ładne imię splugawił). Czy jakiś inny, smętny troll?
radkowiecki :
Tenże. W swojej opinii dostał bana za niewygodne poglądy.
bart :
To on tutaj niby prezentował jakieś poglądy? Gdzie oni się tacy lęgną, pod kamieniami? W stertach zgniłych, jesiennych liści?
Chociaż jedno mu trzeba oddać – przestraszył mnie trochę i będę baczniej się sobie przyglądał czy i mi się coś samoistnie nie otwiera. Bo do tej pory nie miałem ale kto wie co się z organizmem na stare lata wyczynia.
bart :
Imię się zgadzało, więc pomyślałem, że to on.
asmoeth :
^.^
ale trochę mi przykro że w multiquote moim sąsiadem został troll :(
bart :
Mi to on trochę przypominał piotramarka.
Przez chwilę myślałem, że udziela się też na Frądzi, ale gugiel wskazuje że i Frądzia i on naczytali się tego: http://niepoprawni.pl/comment/57496/Radek-zdradek-Bronek-oszust-i-klamca i im się spodobało. Wyraźnie nadają na tych samych częstotliwościach.
@bart
Zakazywanie homełka jest moim zdaniem bessęsu, lepiej wprowadzić takie ograniczenia jak w USA, gdzie producenci bezwartościowych szitów mogą mówić, że ich “suplementy żywności” “wzmacniają układ odpornościowy i pomagają organizmowi w leczeniu wielu chorób”, ale jak tylko wspomną coś o leczeniu chorób, wsiada im na kark FDA.
Wiesz, na suplementach to jak się nawet napisze “wzmacniają i pomagają” to trzeba zrobić gwiazdkę i dopisać: “These statements have not been evaluated by the Food and Drug Administration. This product is not intended to diagnose, treat, cure or prevent any disease”. Ale to dotyczy witaminek i ziółek. Jak sobie pooglądałem pudełka homełka, to żadnych disklajmerów nie znalazłem….
W swojej opinii dostał bana za niewygodne poglądy
Tak z ciekawości, czy udzieliłeś mu jakichs wyjaśnień gdy pytał ze spamołapa, czy ignorujesz? Porównuję sobie metodykę, bo psychiatryk zamknął mi konto 2 h po umieszczeniu jednego krytycznego acz grzecznego komentarza, i nie odpowiedział na pytanie “why oh why?”
A cieciorką, czosnkiem i Ashkarem leczy się zaiste wszystko, nawet HIV .
vauban :
E, nie. To jest dużo starsze.
Byłem ostatnio na newworldorder.com.pl ale nie ma tam żadnego nowego lolcontentu, ciągle mielą to samo.
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,7639786,Kosciol_chce_wzmocnic_rodzine.html
pozdrowienia z Wielkopolski,
Kliknąłem na te zdjęcia i kurde zniknęła mi gdzieś empatia dla ofiar altmedu. Jak ktoś sobie dobrowolnie robi takie rzeczy jest po prostu gu pi. A mówią, że głupota nie boli, oto kontrprzykład.
Jak to zapowiadałem na blipie, tadaaa! – homeopatia w architekturze.
Kiedy pierwszy raz usłyszałem o imprezie, to myślałem, że tylko metafora normalnych działań w małej skali (i tak szkodliwa, bo utrwala przekonanie, że homeo działa, sort of legalizacja zjawiska). A tutaj:
“A group of homeopathic doctors and town planners is currently working on the test field of the Ludwigstraße area, which shows a number of town planning and social problems. This analysis involves, on the one hand, the question whether homeopathic instruments (anamnesis, the setting of impulses according to the principle of similarity and the observation of changes) can also provide new options for town planning.”
“Köthen has established itself as a location for (further) education in the field of homeopathy. Köthen offers a Masters course in homeopathy – the first of its kind in Germany. The courses are held in the historic Lutze Clinic and the renovated hospital building of the Monastery of the Merciful Brethren which also houses the European Central Library of Homeopathy. A book, which sums up the findings of the theoretical and practice-oriented exploration of “homeopathic town planning” has been published.”
Impreza jest współfinansowana przez land (Sachsen-Anhalt) i miasto, które wykupiło wspomniany klasztor.
sheik.yerbouti :
Obawiam się, że ten altemed łącznie z “homeopatyczną architekturą” aż się proszą o powiązanie z opowieścią o neoliberalizmie w stylu Naomi Klein. Brak realnej opieki medycznej, rozmontowywanie osłon socjalnych, lekarze na 89 etatach świetnie zgrywają z mambo-jambo. Podobnie jak brak sensownej polityki społecznej, włączającej idee w stylu “miasto jako idea polityczna” dają pole do popisu homeopatycznym architekturą. pewnie niedługo doczekamy się homeopatycznych sposobów na wychodzenie z bezrobocia.
Oh fuuuu, ale jazda. W sumie nie dziwota, myślę że w imię walki z BigPharma wcisnęli by sobie niejedne paskudztwa pod skórę. However homeofrenia wydaje się dziecinną igraszką przy tym wszystkim.
miskidomleka :
Jej, a co tu wyjaśniać?
bantus :
A nie wrosła ci empatia, bo ktoś ich tak strasznie mentalnie wydupczył?
EDIT: Wzrosła, nie wrosła. Oszybka w temacie.
Ciekawe czy przeprowadzili badania na zawartość rtęci i innych metali ciężkich w przecierach warzywnych, nafcie i ciecierzycy. Nigdy nie wiadomo kiedy taka terapia może wywołać autyzm.
bart :
Mi zaczęły śnić się przychodnie w każdej dzielnicy, przymusowe czytanie tekstów popularno naukowych w szkołach podstawowych, programy typu ‘Sonda” codziennie przed dziennikiem. A w ramach dbania o własną posadę nauczanie “social studies of science and technology” w szkole średniej. Oraz oczywiście powszechnie dostępne badania i szpitale onkologiczne.
No nie bardzo jest co, powinien sam zauważyć. Tak tylko pytam.
@ sheik.yerbouti:
Arrgh. Poczytałem i trochę bardziej rozumiem, o co chodzi, bo w pierwszej chwili pomyślałem, że komuś urwało od feng shui. Köthen to miasto historycznie powiązane z Hahnemannem, więc wymyślili sobie że homeopatia dobrze się skojarzy (!) jako synonim, o kurwości, podejścia całościowego do rewitalizowanego obszaru (ciśnie się słowo holizm, ale lepiej tego nie dotykać). W zasadzie nie widzę tam niczego, czego nie znajdziemy w podobnych projektach socjo – urbanistycznych (brałem udział w jednym takim, ale wiejskim) z wyjątkiem mętniactwa pseudofilozoficznego i pseudonaukowego.
Ale rzecz wygląda smutniej niż nekrolog, ponieważ ktoś (administracja lokalna) dał sobie wkleić kosztowny projekt, który zapewne sprawi że staranni Niemcy wyremontują ślicznie kilka uliczek, ale na dłuższą metę jest szkodliwy bardziej niż bombardowanie.
Legitymizowanie homeopatii jako “skutecznej metody zaradczej” na problemy zdrowotne czy na problemy społeczne, “no bo przecież był w Niemczech taki projekt i takie rzeczy się robi” to zgroza. Przypomina mi to “wbijanie klina teorią Inteligentnego Projektu” przez kreatynów. Teraz ktoś się wziął za urbanistykę i socjologię. Yog – Sothoth, ocal mnie.
fronesis :
Gdzie nie dociera edukacja, tam się mnoży wszelki bullshit na potęgę.
fronesis :
Rzecz w tym, że minął czas Wielkich Narracji, a architektura/urbanistyka dobrze się sprawdzała jako narzędzie tychże. Teraz jest zgiełk i chaos a w dodatku ta coraz bardziej złożona rzeczywistość rozgniata również przestrzeń (np. cała Saksonia-Anhalt się wyludniła mimo wstrzyknięcia miliardów marek od Wessi; w Dessau ze 100’000 ludzi w 1989 zostało 52’000 w zeszłym). Nie wiadomo, jak temu przeciwdziałać, to próbują wszystkiego (zupełnie jak z nieuleczalnymi chorobami!). Np. leczą podobne podobnym – burzą pustostany, żeby ożywić miasto, czy to, co tam z niego pozostanie.
sheik.yerbouti :
Ludzie uciekają stamtąd raczej nie z braku manifestacji kultury na każdym placu?
A jak sobie wyobrażę moich dawnych kolegów z pracy, którzy “robiąc” socjologię wsi i rolnictwa podniecali się rolnictwem biodynamicznym, i rewitalizacją obszarów rustykalnych w duchu ekologizmu, to robi mi się słabo. Połkną haczyk jak tłusty karp przynętę. Socjologowie miasta nie są zresztą jak widać lepsi, czekam kiedy pierwszy z ekipy od rewitalizacji Bydgoskiego Przedmieścia w Toruniu zakomunikuje na posiedzeniu “znalazłem niezwykle interesujący projekt realizowany właśnie w Niemczech…” Jak dzieci, k…a, jak dzieci. Idę po piwo.
sheik.yerbouti :
Ja jestem na świeżo po dyskusjach wokół reformy szkolnictwa wyższego i odnoszę wrażenie, że wielka narracja o pożytkach urynkowienia ma się świetnie, w Poznaniu z którego piszę wielka narracja o budowie stadionu też doi kasę z budżetu. Tylko mała narracja o nowej linii tramwajowej spotkała się z uwagą, że trzeba poczekać na sponsora. Narracja o “braku wielkich narracji” trąci już myszką, dziś świetnie widać jak postmodernizm był i jest funkcjonalny dla neoliberalizmu. Polecam książkę Steve’a Fullera ” The New Sociological Immagination”, która mimo wielu wnerwiających braków ma przynajmniej jedną zaletę wprowadza zgrabny koncept “bioliberalizmu”. Ten ostatni koncept to wskazanie na omijanie poziomu tego, co społeczne w analizach, patrz postacie typu Pinker.
Blaise :
Już było (el sueño de la razón produce monstruos).
http://elproyectomatriz.files.wordpress.com/2009/09/sueno.jpg
vauban :
Twoim zdaniem przerośnięte kurczaki łamiące sobie kości, to jest to z czego powinniśmy być dumni?
Gammon No.82 :
Czy to Róża Luxemburg przytłoczona sukcesem socjalistycznej edukacji?
Jak się o tym wszystko czyta, to takie zbyt absurdalne. Dopiero po zdjęciach człowiek się łapie za głowę, że ktoś sobie NAPRAWDĘ otwiera rany i zapycha warzywami.
fronesis :
No ale budowlana bańka ostatniej dekady to była raczej bańka jakich wiele w dziejach, choć doładowana ideologią neolib. ‘Sponsoryzm’ (niech ktoś nas kupi, albo choć Stadion Narodowy, amen) na razie się ostał.
vauban :
A cóż to za biodymanie? Na tzw. “wiosce” tego nie uczyli, a potem się już nie interesowałem wsią za bardzo…
digan :
Kolega na Blipie: “gdyby nie linki, pomyślałbym że coś wypaliłeś i bajdurzysz”.
sheik.yerbouti :
Biodymanie to jazda na maksa.
bart :
A wszystko się zaczęło w naszych, polskich Kobierzycach! No i Steiner, who else. BTW oba Goetheanea były w pytkę
bart :
Hehe, ciekawe ile tego oni jeszcze mają na tym forum. To niemal altmedowy róg obfitości.
fronesis :
Mógłbyś rozwinąć, bo już mi to nie leży, tylko nie wiem czy bardzo, czy tylko trochę.
mdh :
streszczę się bo siedzę nad tekstem, który piszę, idzie o to, że kwestie, które można wytłumaczyć na przykład klasowo, są tłumaczone na skróty poprzez odwołanie do wątków kognitywno-ewolucyjnych. Chcę być dobrze zrozumiany, nie jestem wariatem z serii “konstruktywistów społecznych” negujących biologie. Idzie mi o to, że zdaniem Fullera (tu się z nim zgadzam, choć w wielu innych miejscach nie) pomijany jest autonomiczny poziom tego, co społeczne. Jak pamiętam swoją (pobieżną przyznaję) lekturę “Tabula rasy” uderzył mnie ten psychologiczno/ewolucyjny imperializm. Wiele rzeczy warto by objaśniać wskazując na specyfikę małp zwanych górnolotnie homo sapiens. Nie ma tu na myśli jakiś złudzeń humanistycznych (za dużo Haraway, Latoura etc.) ale prosta konstatacje, że jesteśmy prymatem żyjącym w grupach po 10 000, milion etc. i to warto analizować przy pomocy osobnych narzędzi. Nie chcę flejmowac, od razu z góry przyznaję się o pewnego resentymentu.
bart :
Jak ktoś sobie żyletką, czy innym dłutkiem wygrzebuje dziurę w nodze, żeby zasadzić tam uzdrawiające ziarenko, to jest to dla mnie o poziom za wysoko. To coś jak z ludźmi, którzy chcą zobaczyć jak to jest gdy prąd kopie albo jak to jest rozwalić się samochodem. To trochę jak z zamachowcami samobójcami, w końcu to ofiary indoktrynacji, ale no cóż, są iviill. Ci którzy sobie plecki biczują nikogo nie krzywdzą tylko siebie, dlatego są tylko gu pi.
Jak się jednak zastanowić i wziąć wszystkie poprawki, że to mogą być zdesperowani chorzy na raka, że po kilku chemiach, naświetlaniach to hm… dziurka w nodze to małe bubu. Tyle, że trudno mi sobie właśnie wyobrazić i wczuć w sytuację kogoś kto przez takie piekło przechodzi. Intelektualnie wiem, że są oszuści i sprzedają takie rzeczy i należą im się kije samobije w prezencie. Tak samo jak rydzykowcom, którzy wysysają kaskę do sucha od tych bidnych babulek i to jest zuo. Trudno mi jednak znaleźć w sobie buddyjskie compassion dla moherów, mimo, że to też ofiary.
Przede mną daleka ścieżka duchowa sensej.
Blaise :
Ależ skąd. Rolnictwo ekologiczne to bardzo fajna sprawa, ja również jestem za jajkiem od szczęśliwej kury a przeciwko Oświęcimiom drobiu, jak mawiał prof. Affidavid Dońda. Dla socjologii wsi rolnictwo ekologiczne też jest (lub było, nie wiem co aktualnie jest w modzie) prawie idealnym programem. Za jednym zamachem rozwiązywało w elegancki sposób problem wyludniania się wsi i ucieczki do miast (potrzeba większych nakładów pracy ludzkiej więc mniejsze bezrobocie na wsi), podnosiło poziom życia (produkty ekologiczne są droższe a koszt ich wytworzenia równy lub niższy niż w produkcji intensywnej, zatem wyższe dochody), chroni się środowisko społeczne i przyrodnicze, a w dodatku można smacznie zjeść. W praktyce nie było już tak fajnie, bo koszty ekologizacji gospodarstwa są straszliwe, wydajność niska a rynek mizerny. IMO popełniano błąd, próbując w ten sposób rewitalizować obszary o kiepskich ziemiach, bo tam po prostu plony były słabe choćby rolnik modlił się do kalendarza biodynamicznego w dzień i w nocy. Bo widzisz, rolnictwo ekologiczne opiera się na biodynamice, a co to jest, wystarczy zguglać. Fazy księżyca, preparaty z krowich rogów, duże ezoterycznego mambo – dżambo o wątpliwych podstawach naukowych i niepewnych wynikach praktycznych. Dawno w tym nie siedziałem, ale obiecuję że sobie przypomnę, poszukam i dostarczę.
Och, zresztą prosta sprawa: wpisanie “uprawa biodynamiczna” w pierwszej dziesiątce wyników daje np. to:
http://yogamaya.webd.pl/?m=articles&ms=view&article_id=29
http://szkolenia.nf.pl/Szkolenie/583530/OGROD-BIODYNAMICZNY/ekologia-ochrona-ogrod-organizacja-srodowisko-technika-technologie/
http://www.zb.most.org.pl/zb/56/16.htm
Warto też zapoznać się z osobą twórcy prądu:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rudolf_Steiner
I zauważyć, że pojawia się w prawie każdej publikacji na temat rolnictwa ekologicznego.
Ponieważ polska Wikipedia tradycyjnie posysa w temacie, tu link dla niemieckojęzycznych:
http://de.wikipedia.org/wiki/Rudolf_Steiner
http://de.wikipedia.org/wiki/Biologisch-dynamische_Landwirtschaft
oraz dla anglojęzycznych:
http://en.wikipedia.org/wiki/Biodynamic_agriculture
http://en.wikipedia.org/wiki/Rudolf_Steiner
po asyryjsku lub japońsku to już sobie sami znajdźcie ;)
Ktoś już podlinkował Barta na forum fanów ciecierzycy w nodze!
vauban :
Zależy mi tylko na tym, aby zwierzęta były hodowane w ludzkich warunkach. Myślę, że tyle możemy zrobić. Zacznijmy od jajek – 0-2 i organicznej żywności.
@ Gammon No.82:
Gratuluję zapału na niedowiary, dotrwałem do 3/4 i wymiękłem.
@ Blaise:
Za drogo dla mnie, jak dostanę podwyżkę, to powalczę z systemem. Ale w granicach prawa.
vauban :
Łomatulu.
Twój stary :
Czy to nie ty czasem to zrobiłeś, drogi przyjacielu ? Będziesz miał uciechę, kiedy tu się zlecą ?
vauban :
Też mnie nie stać, ale nie musimy tyle jeść.
vauban :
Jej, a nawet jak on, to co? Mnie bardziej martwi, że link jest “cichy” i nie dowiem się, jak liczne jest stadko fanów cieciorki. A uciechę poznawczą, mam nadzieję, będziemy mieć wszyscy. Dopóki opowieści nowoprzybyłych nie staną się zbyt ponure, rzecz jasna.
Blaise :
Mów za siebie. Ja muszę.
@ bart:
Skoro nie masz nic przeciwko egzotycznym gościom, to i ja nie mam. Pod warunkiem, że opowiedzą nam coś zabawnego, podłożą się z wdziękiem itp. Po prostu, pomyślałem że natrętne umizgi pijanego zibiego czy innego radka – zdradka mogą być dla ciebie uciążliwe. Dla mnie by chyba były, ale moja opinia jest tu nieistotna.
Z tej biodynamiki dałoby radę zmontować notkę, poszperam trochę i za kilka dni może dostarczę. Trochę potrwa, muszę zarabiać na te jajka 3 sortu.
bart :
Bo jesteś grubasem. Ledwo 1/4 twarzy mieści ci się w awatarze. Zamiast szczycić się swoim obżarstwem, powinieneś dać dobry przykład i zrzucić 50 kg! Tłuścioch.
bantus :
E nie, różne odloty typu http://www.bmezine.com/ czy wired pussy są dla mnie tysiąckroć bardziej zrozumiałe, od paprania się z zaropiałym warzywkiem. Tamto jest osobliwe a cieciorka obrzydliwa.
bart :
“Sławny francuski Astronom Kamila Flammarion (1842-1925) oświadcza następująco: “Ogórki wzrastają w pełnym Księżycu, jak również rzodkwie, rzepy, pory, lilie, szafran” Kamila Astronom? To chyba sławna?
vauban :
No już nie pierdol, jajka jedynki są za 5.20-5.70 za 6 sztuk, ile tego jesz miesięcznie?
vauban :
A jeszcze pomyśl o opcji, że któregoś z nich powstrzymamy przed cieciorkowaniem i w niebie aniołek się uśmiechnie.
Blaise :
Zamierzam. Zejszłem trzynaście od zeszłej wiosny, panie trenerze! Stosuję tzw. dietę Cruelli: pasztet strasburski i jajka trójki.
@ sheik.yerbouti:
Właściwie masz rację, zastanowiłem się i zjadam miesięcznie może ze trzy – cztery jajka. I pewnie drugie tyle w rzeczach zawierających. Można olać kurzy Auschwitz.
EDIT: ale bantus ma też rację, weź i tak po prostu kup. Co sklep, to trójki. Bo tanio.
sheik.yerbouti :
Nigdy ich specjalnie szukałem, ale sprawdzam sobie czasem i w zwykłych osiedlowych sklepach jeszcze nie spotkałem, zawsze trójki są.
bantus :
Ja w końcu też.
vauban :
Partia Umiarkowanego Postępu w Granicach Prawa?
Gammon No.82 :
Oczywiście. Wklejam program, żeby było wiadomo, o co się rozchodzi ;)
IMO bardzo na czasie. EDIT: musiałem uporządkować tekst, fatalnie się przekleił.
bart :
“Inteligentne, używanie wiedzy dotyczącej sadzenia i zbioru zboża, hodowli, itd.., przyniesie zadowalające skutki.
Nieznajomość astrologicznych zasad nie jest żadnym usprawiedliwieniem niepowodzenia. ”
Amen. Ufff, wracam do rzeczywistości
sheik.yerbouti :
Jak ona, Kamila, to “ta astronoma”. Jak “ta poeta”.
bart :
Zapewne kręcone z cukrem. Kogel-mogel is not sth what make your fatty tits more attractive.
@biodymanie
Damn, teraz mi się przypomniało, że miałem o tym też kiedyś pisać – brednie jakie tam padają znowu czerpią z pomysłów przeszłości, które miały dawać obfite plony etc. A tak a propos takich pomysłów: http://www.dailymotion.com/video/xk7m0_balkan-erotic-epic-marina-abramovic_creation
vauban :
Huh? A jaka to różnica, dajmy na to między chowem ściółkowym a klatkami? Ile tych jajek dziennie zjadasz? Sto?
Ja rozumiem, że różnica może być zauważalna. Ale to przecież nie chodzi o “za drogo” w sensie “za drogo, żebym poleciał na ISS”, ale “mógłbym wydać na X, ale poskąpię, raczej wydam na Y”. Kwestia priorytetów. Tak jak z mówieniem, że “nie mam czasu żeby czytać książki” — i odpowiedzią: “stary, nikt go nie ma”.
Nb od 1 stycznia 2012 EU zabrania klatek (i bardzo się cieszę).
j. (mam emo na punkcie kurzych klatek)
fronesis :
mam nadzieje, ze ci sie tylko tak tytul mojej ksiazki z homeopatia przypadkiem powiazal.
generalnie bylbym wdzieczny, gdybys unikal takich zestawien.
… choc to oczywiscie mile, ze wszedlem do flejma na taki kosmiczny temat :)
bart :
Fajnie by było, niestety aniołków w przyrodzie deficyt a sami zainteresowani uważają, że tu jest nudno: http://free4web.pl/3/2,165699,420428,7813027,9,Thread.html
Ewidentnie nie wiedzą, co dobre.
January :
No przecież już gdzieś napisałem, że trzy – cztery miesięcznie plus to, co w składnikach np. makaronu. Holocaust drobiu mogę uznać za ekonomicznie zwalczalny, problem w tym, że spróbuj dostać w supermarkecie czy w osiedlaku jaja 1-2. Najbliższy sklep z ekożarciem, ziołami i suplementami (a jakże, prosperuje o 150 metrów od mojego miejsca zamieszkania) nie prowadzi nabiału. Luka rynkowa, maćtrwa.
Lukasz :
Spox, jeszcze lolkontent nie przeminął, póki my piszemy. To kolejna otchłań, może mniej szkodliwa niż altmed, ale równie płodna.
@ fronesis:
No tak, problem z “Tabula rasą” jest taki, że ona jest bardzo pop-sci. Szkoda, że akurat ta książka została wydana po polsku, a dużo ważniejszy (trochę mniej pop-sci) The Language Instinct nie. Więc tu akurat byłby problem z rekonstrukcją poglądów Pinkera na tej podstawie. (Tu właśnie będę musiał dokładnie sprawdzić książkę Fullera, na co dokładnie kręci nosem.)
Zaś co do samego podejścia Pinkera. To ciężko go się czepić idąc od strony socjologii. Z prostej przyczyny, u niego to ewolucja gra pierwsze skrzypce w przypadku języka. Zatem jeśli za pewien punkt graniczny stawiać to populacje pow 10k to będzie to za późno i za mało, aby odegrać jakiś wpływ. O 1M to już nawet nie ma co mówić (dość powiedzieć, ze w okolicach XIII wieku w Europie było coś koło 10 miast pow. 10k wliczając jedno w okolicach 200k — za Pastoreau) Zatem tu akurat socjologia poszaleć nie może. Chyba, że chodzi o jakieś konsekwencje jego pomysłów. Tyle, że to akurat temat na dłuższy flejm i wymaga konkretnych przypadków, więc może innym razem.
@ mdh:
Daj jakieś linki, chyba że nic nie ma. Socjologia ugryzie prawie wszystko.
Czyli pewnie Paryż, ale Londyn dociągał chyba do 50 – 70k, Rzym zależy kiedy, ale był szacowany na powyżej 100k, muszę sobie sprawdzić i raczej nie dziś.
krzysztof_nawratek :
Mam wrażenie, że zostałeś powiązany przez fronesisa nie z homeopatią, co ogólnie z mambo-dżambo :) I w sumie nie wiem, skąd się to mu wzięło (a przeoczyłem i nie zapytałem).
BTW co sądzisz jako Uznany Urbanista o homeopatycznej urbanistyce na IBA?
@vauban et al. o biodymaniu
rolnictwo ekologiczne (organic farming) NIE JEST TOŻSAME z bredniami niuejdżowymi, zwanymi uprawą biodynamiczną, przepełnioną astrologią (marchewka przy pełni księżyca), homeopatycznym nawozem z rogów itp. głupotami. To drugie dokleja się często do tego pierwszego, ale nie jest tym samym.
rolnictwo ekologiczne to po prostu uprawy ekstensywne, prowadzone “tradycyjnymi” metodami, bez nawozów sztucznych i pestycydów, z odłogowaniem części gruntów, itp., w praktyce też z pozostawianiem miedz, zakrzewień i zadrzewień śródpolnych. Po pierwsze sprzyja zachowaniu różnorodności biologicznej terenów wiejskich, a te na terenach o długiej tradycji rolniczej są bardzo wysokie – gdyż bardzo wiele gatunków zdążyło (od neolitu?) zaadaptować się do życia w agrocenozach, a niektóre występują już tylko i wyłącznie tam. Istnieją recenzowane publikacje naukowe, pokazujące jak “organic farms” (po naszemu gospodarstwa ekologiczne) cechują się wyższym bogactwem gatunkowym (choć nie wszystkich badanych grup), w porównaniu z uprawami konwencjonalnymi. Co do jakości żarcia, to pewnie kwestia gustu albo sugestii (choć jajka z chowu wolnego smakują mi lepiej, niż te z chowu klatkowego, tak jak truskawki z ogródka lepsze niż te z marketu, pochodzące z wielkoobszarowej uprawy), choć napatoczyłem się przynajmniej na jedną publikację recenzowaną, wykazującą większe wartości odżywcze niektórych produktów żywnościowych pochodzących z upraw ekologicznych w porównaniu z farmami konwencjonalnymi. Problem polega na tym, że żywność produkowana takimi nieefektywnymi metodami jest bardzo droga i ludzkości raczej się tą metodą nie wyżywi, w końcu w czasach, gdy (nienazwane) “rolnictwo ekologiczne” było powszechne na świecie (innego nie było), ludzie marli z głodu jak muchy co jakiś czas. Nie jest jednak powiedziane, że każde gospodarstwo ma produkować tanią żywność dla masowego odbiorcy, te tzw. gospodarstwa ekologiczne będą znajdować swoją niszę na rynku, nawet jeśli stać będzie za tym jakaś niuejdżowa moda, zaś dla różnorodności biologicznej wynikać z tego będzie sama korzyść, podobnie jak dla krajobrazu i co za tym idzie turystyki. W końcu z tego powodu są dla upraw ekologicznych dopłaty unijne, nie z powodu jakiejś luddystycznej ideologii.
@biodymanko
Mam nadzieję, że nie było. Jedno jest pewne, to metoda stu procentowo naturalna i konieczna do przetrwania gatunku, mająca też swoją tradycję w uzdrowicielstwie:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7640206,Falszywy_lekarz_uciekl_z_Polski_z_19_latka.html
@ sheik.yerbouti:
owszem – tak to odczytałem, że moja książka to mambo-jambo takie jak m.in. homeopatia (co o tyle jest dziwnym stanowiskiem że wydaje się uznawać esej za pracę naukową. to jakieś pomieszanie pojęć zupełne. wystarczy przeczytać sobie jej recenzję np. w Studiach Socjologicznych by wiedzieć czym ona jest).
a co ja mogę myśleć o homeopatycznej urbanistyce?! w pierwszej chwili myślałem, że to żart jakiś, w końcu IBA to poważna organizacja…
z drugiej strony (i teraz się podłożę) to co się w ostatnich latach działo w studiach miejskich – przede wszystkim fascynacja teorią creative class – jest mniej więcej tak samo poważne i na podobnie solidnych metodologicznych podstawach jest wsparte co homeopatia. więc w sumie może nie powinienem się dziwić?
Luźno powiązane, ale mnie rozśmieszyło:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7640206,Falszywy_lekarz_uciekl_z_Polski_z_19_latka.html
Pierwsze o czym pomyślałem, to:
http://xkcd.com/699/
“Specjalny stosunek” FTW!
vauban :
W każdym tesko, oszołomie czy innym kwadratowym jedynek i dwójek masz ile dusza zapragnie. W Lidlu faktycznie póki co nie ma. Ale do wszystkiego dojdziemy.
Offtop kompletny, ale jakże soczysty.
W zasadzie nie wiem, w którym miejscu zacząć, żeby nie popaść w #alejakto. Z licznych wątków – w jaki sposób w umyśle rzecznika łączy się zwiedzanie cmentarza w Katyniu z wnioskiem o przyjaźni z rosyjskimi nastolatkami, jest dla mnie nieodgadnione. Chyba, że pan niedorzecznik antycypuje przedsiębiorcze działania młodzieży radzieckiej, która będzie wśród kwater cmentarza wystawiała patrole handlujące wódą z przybyłymi z Zapadu. Bo że te wycieczki na trzeźwo się nie odbędą, to więcej niż pewne.