Mamy Chorych Dzieci (moja teoria spiskowa)
Lubię sobie od czasu do czasu poflejmować z antyszczepionkowcami. Dowiaduję się o nowinkach (w tym sezonie modnie nosi się skwalen), zapoznaję z nowymi trendami w argumentacji (obecnie na topie jest model Zatroskany Obywatel, który będąc całym sercem za szczepionkami, pragnie tylko, by władze lepiej ewidencjonowały przypadki autyzmu i śmierci spowodowanych przez szczepienia). Prędzej czy później w każdym flejmie pojawia się jednak osoba, która psuje całą zabawę. Ta osoba to Mama Chorego Dziecka.
Widzicie? Notka też od razu przestaje być śmieszna.
Kiedy Mama Chorego Dziecka wchodzi do gry, cała twoja argumentacja bierze w łeb. Twoje wyniki badań, metaanalizy, statystyki stają się nagle chłodnymi nieludzkimi danymi, skonfrontowanymi z żywym malcem, ofiarą bronionych przez ciebie szczepień albo beneficjentem atakowanej homeopatii. Oto komórka z twojego arkusza kalkulacyjnego ożyła i dała ci po pysku, drogi racjonalisto. Po ataku Mamy Chorego Dziecka prawie każdy obrońca zdrowego rozsądku zaczyna się czuć jak monstrum i obowiązany jest rozpocząć swą replikę od disklajmera „Bardzo mi przykro z powodu choroby twojego dziecka”.
To może i ja umieszczę w tym miejscu disklajmer dla notki: nie jest moją intencją wyśmiewanie osobistych tragedii. Nie mam prawa nabijać się z wypowiedzi Mam Chorych Dzieci zamieszczonych w wątku „Moje życie z autyzmem syna”, jednak jeśli zabierają głos w temacie „Szczepić czy nie szczepić”, ich wypowiedzi zasługują na ostre ostrze mego okrutnego sarkazmu.
Ciężko mi się pisze tę notkę, tak się bowiem składa, że znam osobiście kilka mam chorych dzieci i patrząc na nie, nie umiem uniknąć użycia religijnej metafory o niesieniu wyjątkowo ciężkiego krzyża. Najchętniej dałbym im carte blanche na wypisywanie bzdur w Internetach — problem w tym, że od takiej strategii liczba chorych dzieci będzie najprawdopodobniej rosnąć.
Był disklajmer, teraz czas na credo. Wierzę, że historie opowiadane w Internecie przez Mamy Chorych Dzieci są przynajmniej w części prawdą. Wierzę, że większość Mam naprawdę ma chore dzieci. Jednak zarówno chorość, jak i prawdziwość nie są w przypadku opowieści Mam wykutymi w skale pewnikami. Ba, zdarzają się bezczelne gnoje, które je kwestionują. Na przykład taki ja.
Zacznijmy od chorości — bo łatwiej i śmieszniej. Stawiam ostrożną hipotezę, nazwijmy ją Postulatem Przesadzeń: pewna liczba internetowych Mam świadomie przedstawia stan swojego dziecka jako poważniejszy niż w rzeczywistości, wiedząc, że to świetna broń w dyskusji. Nie umiem w inny sposób wytłumaczyć bardzo częstej niechęci do sprecyzowania, co właściwie dolega ich pociesze. Wiemy z dramatycznego tonu wypowiedzi, że jest to coś bardzo poważnego, ale nie dowiadujemy się, jaka to konkretnie choroba. We flejmie pod artykułem o homeopatii w „Rzepie” pani Aneta twierdzi, że jej syn „w ostatniej chwili został dosłownie wyciągnięty grabażowi spod łopaty”, a swoją opowieść o chorującej latorośli kończy duszaszczypatielnym wyznaniem: „Do tej pory nie mogę odżałować, że mojej Pani doktor nie spotkałam wcześniej. Moje dziecko nie cierpiałoby tak strasznie”. Nie dowiadujemy się, jaka śmiertelna choroba toczyła syna pani Anety, jednak ponieważ medycy klasyczni oferowali na nią antybiotyki, a homeopatka wyleczyła skutecznie cukrem w granulkach, możemy zakładać, że owa „łopata grabaża” taka dosłowna jednak nie była. W wątku na forum „Wyborczej” pod skandalicznym artykułem homeopaty Kokoszczyńskiego przejęty tata opowiada o „roku walki o zdrowie synka”. Dopytany wyjaśnia, że przez ów rok zmagał się z powracającym przy infekcjach zapaleniem ucha, przypadłością dokuczliwą, ale raczej nie zasługującą na batalistyczne metafory, w dodatku właściwie nie występującą u dzieci starszych niż siedem lat (a więc z bardzo wysokimi szansami na „cudowne” wyleczenie dzięki homeopatii). Zawsze warto więc wypytywać Mamy o oficjalną diagnozę. Często okazuje się, że straszliwa choroba tocząca dziecko to albo jakieś upierdliwe schorzenie wieku dziecięcego, albo rozległa candida i zarobaczenie wykryte Vega Testem przez homeopatę.
Mamy, które blefują w kwestii faktycznego stanu zdrowia swojego dziecka, to lolkontentowy margines. Dużo trudniejsza kwestia to prawdziwość opowieści, bo tę śmiem kwestionować również w przypadku Mam z poważnie chorymi dziećmi.
Na pewno nieraz spotkaliście się z dramatycznymi historiami, w których drgawki po raz pierwszy wystąpiły w noc po szczepieniu, a uporczywa choroba przeszła w kilka godzin po podaniu pierwszej cukrowej pigułki. Zdrowe dzieci po szczepionce gasną w oczach, wypowiadają swoje ostatnie słowa (Jenny McCarthy widziała wręcz, jak zaraz po wbiciu igły „duszyczka uleciała z ocząt synka”). Związek przyczynowo-skutkowy w tych historiach jest oczywisty i stuprocentowo pewny. Dla wszystkich — choć nie dla pojawiających się w opowieściach lekarzy, którzy uparcie tkwią w swoich błędnych diagnozach albo odmawiają wpisania w kartę ostrego powikłania poszczepiennego (często też przepisują antybiotyki lub po prostu bezradnie rozkładają ręce i nie dają żadnych szans).
Z jednej strony mamy zatem wyniki badań epidemiologicznych i toksykologicznych, które raz po raz nie znajdują związku między szczepieniami a genezą chorób z internetowego szerokiego spektrum poważnych schorzeń poszczepiennych. Z drugiej strony — armię matek-dyskutantek, które są przekonane o tym, że ich dzieci zapadły na zdrowiu bezpośrednio po szczepieniu. WTF? Nasuwają się dwie odpowiedzi. Pierwsza: szczepienia faktycznie powodują te wszystkie choroby (a homeopatia wspomagana chelatacją i czyszczeniem jelit skutecznie je leczy), jednak współczesna nauka jest ślepa łamane przez głęboko skorumpowana i dlatego prawda nie wychodzi na jaw. Być może właśnie tak jest. Ja obstawiam jednak odpowiedź drugą, zakładającą istnienie międzynarodowego spisku.
Nie jest to scentralizowany spisek, taki jak w przypadku rządzącego światem klanu Ludzi-Jaszczurów z Oriona czy międzynarodowej żydowskiej kabały. Nie, tworzące postulowany przeze mnie spisek osoby często nawet się nie znają. Spotykają się czasem na konferencjach, linkują czasem do siebie na swoich stronach, cytują badania współspiskowców w swoich pracach — nie tworzą jednak żadnej hierarchii. Kim są? To autorzy książek o cudownych terapiach i dietach, adwokaci składający pozwy zbiorowe, wypaleni naukowcy poszukujący nowych ścieżek kariery, szamani praktykujący „medycynę alternatywną”, właściciele laboratoriów przeprowadzających bezwartościowe analizy zdrowotne, działacze zbijający polityczny kapitał. Motywuje Kieruje nimi zazwyczaj chęć zysku, czasem nadęte ego, często ambicja. Wspólnie tworzą wirtualny świat, w którym bezwartościowe terapie leczą wymyślone i prawdziwe choroby spowodowane przez współczesną medycynę lub nieistniejące czynniki w rodzaju drożdżaków, robaków czy źle zbalansowanego chi. Wokół tych osób tworzą się wianuszki wyznawców, rozpowszechniających w Internecie i realu memy, których popularność przekłada się bezpośrednio na poziom dochodów czy popularność przywódców spisku.
Fajnie byłoby zobaczyć ten spisek w działaniu, prawda? Czasami internetowe archiwa pozwalają nam na reverse engineering poglądów Mamy Chorego Dziecka, która dziś jest przekonana na amen, że to właśnie szczepionka zrujnowała zdrowie jej potomka. Spójrzmy na Mamę spotkaną na forum.gazeta.pl, która do zwolenników szczepień zwraca się per „panie mengele” i opowiada im o trutych, okaleczanych i umierających dzieciach. Nazwijmy ją Olą.
Oto jak Ola opisuje dziś na forum stan zdrowia swojego dziecka:
moje dziecko jest poważnie okaleczone przez podanie Euvaxu (…). dziś córka ma niespełna 3 latka, jest bilska diagnozy autyzmu, ma poważne zaburzenia rozwojowe od obniżonego napięcia mięsniowego po niedosłuch i lista ciągneła by się bardzo długo, gdybym zechciała wszystko opisywać. przeszła już grubo ponad 100 lekarzy (…), wszyscy szukali przedziwnych chorób, nawet wymyślano niestworzone diagnozy, ale jakoś żadne badania tego nie potwierdziły. nikt jakoś nie wpadł, lub nie chciał wpaść,że to może przez euvax (a 2007 zmarła po nim 3 niewinnych niemowlaczków) (…).
W dalszym ciągu dyskusji dowiadujemy się, że zatrucie Euvaksem dziewczynka miała nawet na wypisie ze szpitala.
Cofnijmy się do maja 2008. Wtedy właśnie Ola zakłada na forum Gazety wątek o wrodzonej niedoczynności tarczycy — to właśnie wykryto u jej córeczki (wśród objawów wrodzonej niedoczynności tarczycy występują m.in.: problemy z rozwojem szkieletowym, zaburzenia słuchu i niedorozwój umysłowy, czyli symptomy, które według zdania „dzisiejszej” Oli spowodowało szczepienie):
urodziła się 9 dni po terminie i miała większośc objawów wnt: poród po terminie, leniwy poród, była duża (prawie 4 kg), miała obrzęki na ciele i na twarzy, bardzo suchą skórę, duży język….. do endokrynologa trafiliśmy jak miała 2,5 tygodnia (…)
Ani słowa o zatruciu Euvaksem. Ola odzywa się, bo chce wymienić się doświadczeniami z innymi rodzicami dzieci z wrodzoną niedoczynnością tarczycy. Od razu jakaś forumowiczka diagnozuje u dziecka autyzm i uczynnie podsuwa Oli linka do forum dzieci.org.pl, prowadzonego przez antyszczepionkowych oszołomów. Po trzech godzinach Ola wraca z forum i już wie: jej córeczka ma faktycznie autyzm, i to wszystko wina szczepień. Trzeba natychmiast wykonać analizę pierwiastkową włosa — za marne dwieście parędziesiąt złotych przeprowadzi ją doktor Sobieraj w Biomolu (a potem za następne kilkaset złotych chętnie sprzeda odpowiednie suplementy, by „ustabilizować dynamiczną optymalną homeostazę”).
Rok później, wiosną 2009 r., Olę można spotkać na forum Homeopatia. Jej dziecko ma już zdiagnozowaną nową listę chorób: candidę, zarobaczenie, ostre powikłania poszczepienne, zatrucie metalami ciężkimi. Zdiagnozowano jej to m.in. aparatem Salvia w DanMedzie, a leczy owe choroby kupowanymi za ciężkie pieniądze suplementami, homeopatią i preparatami przeciwpasożytniczymi.
W grudniu 2009 r. Ola twierdzi już, że jej dziecko urodziło się całkowicie zdrowe. Teraz szykuje córkę do chelatacji u Doktora Krasickiego Spółka z o.o., który „uważa zatrucie rtęcią za wielce prawdopodobne”. Na forum „Nie szczepimy” Ola ogłasza, że wytacza proces władzom o zatrucie dziecka. Jej córka jest leczona z autyzmu, którego żaden lekarz nigdy nie zdiagnozował.
galopujący major :
Ale, z drugiej strony, może taki proces (niekoniecznie z bartem) otworzyłby takiej kobiecie oczy i na sali sądowej ktoś wykazałby jej błąd w rozumowaniu. Albo chociaż zasugerował, że istnieje coś takiego jak sądowa ingerencja w prawa rodzicielskie.
Czy rzeczywiście? Czy w Polsce ktokolwiek prócz słynnej sprawy Róży słyszał o odbieraniu dzieci biologicznym rodzicom?
Wielbicielka :
Oj to się dzieje nagminnie, głównie chodzi o dzieci z tzw. marginesu społecznego. Nie zawsze pozbawiają praw, często ograniczają, zawieszają – głównie po wnioskach kuratorów. Ale o przypadku odebrania rodzicom z tych tzw. porządnych rodzin, co to dali się omamiać antyszczepionkowym oszołomom, nie słyszałem. No, ale gdyby matka sama zaniosła do sądu opowieści, jak to męczy, znaczy leczy dziecko, to może by sie doigrała, choćby ostrzeżenia, że istnieje taka groźba.
Bo to naprawdę dreszcze przechodzą.
Statystyki http://www.ms.gov.pl/statystyki/2006_ograniczenie_rodz.pdf
http://www.dzieci.org.pl/cgi/forum/ikonboard.cgi?act=Print;f=12;t=5148
#jezusmaria. Straszne.
vauban :
A czemuż to straszne?
Podobnie dzieciom robi się inne badania, przypominające nieco metody wkładania na 3 zdrowaśki do pieca i podobnie skuteczne. Czasy się zmieniły, metody również. Ich skuteczność nadal jest dyskusyjna.
Veln :
Zaraz tam złe, toż zabawna anegdotka to nic złego o ile to głownie rozrywka, ostatecznie ‘red herring’. Z tym, że trzeba sobie zdawać sprawę z tego anegdotkowego statusu wtrętu. (Przyjemnym efektem ubocznym są dodatkowe punkty za erudycję. W zależności od oryginalności anegdotki i oczytania dyskutantów od 1k4 do 3k4.)
Jeśli zaś przyjmiemy, że taka dykteryjka to rzeczywiście filozofia, ba sami będziemy o tym przekonani, to wcześniej czy później, ktoś wyprowadzi nas z błędu. To akurat, wcale nie musi odbyć się w przyjemnej atmosferze.
Te ładne wyimki zawsze swój filozoficzny kontekst, a ten w przeciwieństwie choćby do nawiązań literackich jest obciążony jest terminami technicznymi, przynależnością do danej szkoły (a to akurat ma ogromną rolę dla rekonstrukcji/odczytywania danej koncepcji), także sposobem pojmowania świata współczesnych danemu filozofowi, etc…
Zatem jeśli ‘filozofujemy’ tymi kawałkami czegoś, a o całości nie mamy większego pojęcia, to jest do delikatnie mówiąc śmieszne. Zwłaszcza, jak ogólna wymowa danej anegdotki jest wprost przeciwna do tego, co wydaje się używającemu. Krótko, trzeba uważać, żeby nie wyjść na idiotę.
@ bantus:
Przepraszam, ale chyba nie zrozumiałem. Żeco? Że na czym ta różnica polega? Żartujesz?
Jeśli przyjmować, że filozofie definiuje podjęcie instytucjonalne, to właściwe masz racje. Nie ma różnic. Wydziały wyglądają podobnie, pięcie się po szczeblach kariery akademickiej wygląda podobnie, konferencje wyglądają podobnie, pisma wydawane są przez te same duże wydawnictwa naukowe, nawet wykładowcy wyglądają podobnie. No, cała reszta jest podobna.
Tyle tylko, że to niczego nie mówi.
Filozofia po pierwsze zajmuje się czymś innym niż nauka, a próby potraktowania jej na sposób naukowy okazały się kiepskim pomysłem. W przypadku filozofii nie ma Metody po prostu. Zatem sama praktyka filozofa jest diametralnie różna od praktyki naukowca.
Nie oznacza to jednak w żadnym wypadku, że możesz powiedzieć, co chcesz. Tak, konieczność spójności twierdzeń to conditio sine qua non. To jednak nie wszystko. Do tego masz pomysły przepracowane już wcześniej. Do nich tony krytyki (które trzeba znać). Zatem już tu nie masz całkowitej dowolności. Pomysły z jednej dziedziny przeplatają się z pomysłami z kolejnej dziedziny, więc tu masz następny haczyk. Część dziedzin filozoficznych jak moja ulubiona filozofia nauki jest z kolei wymaga także znajomości historii nauki, praktyki i takich ‘drobiazgów’, a jej twierdzenia bywają oczywiście konfrontowane z konkretnymi przypadkami. Więc jak to jest, z tym brakiem weryfikacji? Co?
Zaś, co do kondycji współczesnej filozofii to także raczysz żartować. Naprawdę uważasz, że już wszystko wymyślono, a teraz to, co? Zerowanie na odpadkach. Też coś. Bo, co – nowego Systemu nie ma? A komu on potrzebny?
Wielbicielka :
Dobre zdanie:
“A co to za lekarz ? Jak się nazywa ? Jakimi metodami będzie otruwał ?”
Wielbicielka :
Już poza skutecznością – jest jeszcze etyka, która ponoć obowiązuje lekarzy – czy “otruwający” lekarz nie powinien zostać sflekowany przez swoją Izbę?
sheik.yerbouti :
Jeśli by truł to pewnie podobni jak ostatnio pewien homeopata, sąd kapturowy i nie tylko by się nad nim odbył. Ale, że to wszystko dzieje sie w umysłach niektórych to niestety, pozostaje ściganie wirtualne. Dobrze, że ci lekarze nie wpadli na pomysł pozwania takich osób za pomówienie. To by były ciekawe procesy. W stylu iście amerykańskim.
Wielbicielka :
No ale trzeba mieć świadomość że pozbawiani czy ograniczanie praw rodzicielskich, nawet czasowe, powinno być stosowane jedynie w najbardziej dramatycznych przypadkach.
1) Takie rozwiązanie zawsze jest traumą dla dziecka, niezależnie od jego wieku, stanu zdrowia czy sposobu postępowania rodzica. Przecież dzieci nie mają świadomości szkodliwości postępowania rodziców, izoluje się je w domach dziecka, a więc przerzuca z (nierzadko nad-) opiekuńczego środowiska rodzinnego do trudnej i pełnej patologii społeczności bidulowej. Nawet w przypadku wspomnianych już dzieci z rodzin patologicznych takie rozwiązanie stosowane jest w absolutnej ostateczności (przynajmniej na moim terenie) i po wielokrotnych interwencjach kuratorskich, gdyż po prostu wyrządza wielką krzywdę psychiczną dzieciom, które i tak doznały ich zbyt wiele.
2) Na pewno skutkiem ubocznym tego typu interwencji byłby awans casusu w środowiskach altmedowych do rangi symbolu działalności „opresyjnego państwa” i „służby chorób” i zapoczątkowałby szeroką krucjatę – „nie dość, że trujecie dzieci, jeszcze je zabieracie gdy staramy się o niezależne od waszej zbrodniczej działalności leczenie”. Jeszcze bardziej wzmogłoby się uprzedzenie łatwowiernych rodziców do normalnej medycyny, rozgłos wokół sprawy mógłby być też niezłą reklamą dla różnej maści szarlatanów. (Przypominają mi się słowa faceta z papierosem z „Archiwum X”: „ostatnie, czego potrzebujemy, to męczennik za sprawę”.)
^ To byłem ja. Sorry.
zupelnie bez związku, a jednak może do inspiracji :)
Nowy projekt niezwykle-wyrafinowanego-eksperta-ktory-mysli-ze-jest-genialny :
tymochowicz.net/solaris-gate/
dużo przyjemnosci daje czytanie tego czegoś :)
Moze Bartu Cie zainspiruje do czegoś.
Tymochowicz zamierza zebrac pieniadze na ten projekt – patrz strona Infinity SA
G :
interfacem-multipacem
Solarusy
Badania pokazują także, że w warstwie deklaratywnej, część osób twierdzi (ok. 3 proc.), że wcale nie chciała by żyć wiecznie, ale to zwyczajna kokieteria, pomijając jednostki o skłonnościach samobójczych.
Oczywiście chciałbym być wolny od niezależnej ode mnie, a zbliżającej się śmierci. I oczywiście to nie znaczy, zę dupki mają racje, to jakieś buce.
mdh :
Była mowa o marksizmie, heglizmie, a wówczas i wcześniej teorie filozoficzne nie wiele różniły się od naukowych pod względem formalnym chociażby. Trudno było zresztą rozgraniczyć kiedy powiedzmy taki Leibniz zajmował się czystą nauką, a kiedy filozofią.
mdh :
Ale przecież każda nauka ma inny przedmiot, fizyka plazmy inny, patomorfologia inny, a komparatystyka to jeszcze zupełnie coś innego. Choć jakby się tak zastanowić, to czym właściwie zajmuje się taka ontologia, bytem? lol
mdh :
Nie, no oczywiście, są pewne reguły gry. Nie trudno też rozpoznać filozofa po pewnym typie umysłowości. Jednak postawisz obok dwóch filozoficznych ziutków do debaty i jest wielce prawdopodobne, że nie zgodzą się co do większości kwestii, a każdy chętnie pójdzie na noże.
mdh :
Bywają, ale prawie nigdy nie są to ostatecznie konkluzywne konfrontacje. Między filozofami nie ma konsensu krótko mówiąc. Dlatego ciężko zarzucać WO że coś tam sobie wyrzucił z teorii, a coś dodał, nie ma przecież nawet metody na którą wszyscy by się zgodzili, jak sam przyznałeś.
Filozofia trochę przypomina polonistykę, to jak sztuka interpretacji różnych tekstów (w tym nauk ścisłych). Trudno powiedzieć jednak, która lepsza, bo brak uznanych kryteriów. Jedna może być bardziej spójna niż inna, kolejna bardziej elegancka, inna bardziej pomysłowa czy subtelna, następna rewolucyjna, twórcza itd. nie da się rozstrzygnąć, która jest prawdziwa.
Żeby nie przynudzać to jeszcze jedno tylko, możesz jako filozof zajmować się np teorią modeli, czy takim bądź innym systemem logiki, ale to nie będzie zajęcie specyficznie filozoficzne przecież.
G :
Coś całkiem w podobie mógłby napisać Jezus Chrystus z Opola. Tylko bardziej katastroficznie. Tamtych zaleje, a my będziemy żyć wiecznie w naszym facebook’owym multipacie!
Zajebista rzecz. Facet, który wypromował Leppera, chce nam dać życie wieczne.
bart :
Gęsty bełkot, ale nadzieję budzi Human Augmented Reality – HAR HAR HAR. DERP
bantus :
Ja się co prawda na historii nie nzam, ale coś mi się wydaje, że można uprawiać ekhm… rachunek różniczkowy? Bez filozoficznej refleksji.bantus :
W takim ujęciu to każda dziedzina wiedzy przypomina polonistykę, ale tylko przypomina.
Jeśli Edythka nie wróci, nie wiem co pocznę. “Jakżesz ja się uspokoję…”
jaś skoczowski :
Lepiej to wygląda na przykładzie zakonu pitagorejczyków. Dziś możemy sobie oddzielać to co uznajemy za naukowe od tego co nie, ale jest to trochę sztuczne. Nie da się zrozumieć o co im chodziło, gdy nie weźmie się pod uwagę tego, że dla nich fizyczną rzeczywistość tworzyły liczby, a więc zajmując się matematyką robili co innego niż dzisiejsi matematycy. No i jeszcze do tego był aspekt religijno etyczny.
Miałem tylko jeden point, zgodnie z regułami można z marksizmu coś wywalić, coś dodać i nie ma skuchy.
galopujący major
Bart:
Kultura odpada, tam stawiają WO za wzorca i Chacińskiego. Z Chacińskiego masz tylko częstotliwość notek :)
Profesjonalne bym celował z takim blogiem.
Powyższą notkę można sobie zakopać na Wykopie. Jakaś dobra duszyczka wrzuciła.
bantus :
No ale wlasnie mdh mowil wyzej, ze generalnie nie szuka sie juz obiektow “specyficznie filozoficznych”. Generalnie filozofowie staraja sie regularnie czyscic jezyk dziedzin, ktore maja jakies problemy pojeciowe. I to, ze brakuje jej jakiejs idealnej metody, ktora kazdy by akceptowal nie rozni ja od innych nauk: koledzy biolodzy i inny powiedzmy historycy tez nie umieja do dzisiaj ustalic jednolitej metodologii ich nauk.
Co do ontologii, to podobno sa naukowcy, ktorzy nie maja nic przeciwko wspolpracy z ontologami wlasnie (zob. prace nad ontologia biomedyczna w Buffalo). Ale nie nalegam, jako skromny reista nie umialabym bronic tutaj czegokolwiek (dodam jednak, ze chodzi tam w Buffalo o wersje ontologii formalnej).
bantus :
I aspekt topienia wywrotowców głoszących istnienie liczb niewymiernych.
jaś skoczowski :
Gdybyś naprawdę musiał żyć wiecznie, skłonności samobójcze pojawiłyby się bardzo szybko.
zielka :
Generalnie to trudno coś powiedzieć o filozofach, bo jeden zajmie się filozofią lingwistyczną, a kto inny czymś przeciwnym uważając tamtych za bałwanów. Największe problemy pojęciowe to ma właśnie filozofia, wystarczy zapytać filozofa czym jest filozofia albo lepiej czy takie pytanie w ogóle jest uprawnione. ;)
A gdzie edit?
http://www.digart.pl/zoom/4345443/Bezpieczenstwo.html – z przygód Roberta Filozofa
bantus :
Dobrze się tak pośmiać, ale co za dużo to niezdrowo. [flejm=on]
Serio? Zacznijmy od tego, że może trzeba uporządkować chronologię, bo tu już przesadziłeś. Leibniz (zm. 1716), Hegel (zm. 1831), Marks (zm. 1883).
Dodatkowo w okolicach wydarzyło się: Newton (Philosophiae naturalis principia mathematica 1687), Kant (Prolegomena zu einer jeden künftigen Metaphysik 1783), Łobaczewski ok 1826, Bolyai 1832, Riemann 1854. Nie można zapomnieć także o konstytuowaniu się w bólach tego, co dziś określamy mianem nauk humanistycznych (to akurat ważne).
Zatem jeśli sięgasz po Leibniza i stawiasz go razem z Marksem twierdząc jeszcze, że pod względem formalnym (żeco?! teorie?) one się nie różniły, to jest to kompletna bzdura. Nie znasz ani prac Leibniza, ani Marksa, ani tym bardziej kontekstu i efektu tego co się wydarzyło w okolicach.
Ha-ha-ha. Pożyczę sobie od Jasia (mam nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko). Ty chyba tą filozofię na gejmboju miałeś ale Ci bateria zdechła.
No właśnie, wiesz czym się zajmuje ontologia? I czy to wszystko takie śmiesznie bezużyteczne jest?
To powiedz mi jak rozpoznać filozofa po tym typie umysłowości? Ja akurat nie wiem.
Co to znaczy ‘konkluzywne konfrontacje’? Ojej, chyba kolejny raz pomyliłeś naukę z filozofią.
WO można zarzucać co można zarzucać bo stosuje same anegdotki traktują je jako filozoficzne podparcie swoich tez – a o anegdotkach jako filozofii już napisałem i nie chce mi się powtarzać.
Filozofia nie przypomina polonistyki, bo w przypadku interpretacji tekstów literackich masz pełną dowolność. Interpretacja ma być tylko dokonana wedle przyjętych zasad, ze jak interpretujesz w danej manierze to nie można wrzucać wtrętów z innych i to wszystko.
W filozofii nie ma tak lekko.
Pozwolę sobie na jeszcze jedną złośliwość. Miałem sobie darować, ale…
Otóż napisałeś:
Otóż logikę to chyba też miałeś na tym samym gejmboju. Ja wiem, że nie wszyscy wiedzą co to logiki parakonsystentne i że klasyczna logika zdań nie jest jedyną możliwą logiką. Tyle, że to trzeba przeczytać coś więcej niż jeden rozdział z podręcznika Borkowskiego, żeby sobie mówić o mambo dżambo. Szkoda, że na wykładach z logiki niestety nie mówi się logice szerzej, w sumie pokazanie krat, a przynajmniej drobne wprowadzenie nie byłoby głupie.
Z reguły to nie ja jestem dostarczycielem prawicowego lokontentu, ale dzisiaj czytałem krakowski Dziennik Polski w stołówce (nie było nic innego) i wpadłem na to:
http://www.dziennikpolski24.pl/pl/aktualnosci/kraj/987271-nadszedl-rok-papieski-2010.html
Smaczny wyjątek:
“dzięki mistycyzmowi Jana Pawła II, który zaowocował m.in. zawierzeniem świata Maryi w 1984 roku, ludzkość uniknęła zagłady atomowej”
And there’s moar!
Gammon No.82 :
To tylko zależy od tego czy byłoby coś ciekawego do zrobienia.
mdh :
Mi tam to pasuje.
mdh :
Jezu ale nuuudy. No i za pomocą jakiej logiki budujesz logiki nieklasyczne?
Ten flejm się nadaje na jakieś nadęte forum filozoficzne. Poza tym lubię filozofię, więc po co mam przekonywać, że coś z nią nie tak.
Gammon No.82 :
Drugi R.A.Ziemkiewicz się znalazł.
Napisał on kiedyś w “NF”: “Gdyby ludzie byli nieśmiertelni, każdy już w wieku 100 lat by sobie palił w łeb”.
nawet mam zamiar mu posłać pistolecik na setne urodziny…
mdh :
Nie mówimy o opcji “czy chciałbyś żyć bardzo bardzo długo?”
Mówimy o opcji “czy chciałbyś żyć wiecznie?”
Pominę te drobne detale techniczne, jak skończona liczba neuronów, która musiałaby pomieścić nieskończone wspomnienia (pod groźbą utraty tożsamości osobowej, cokolwiek znaczy “tożasamość osobowa”, chłe chłe).
janekr :
Jakie setne urodziny?
Bądź realistą, spójrz na RAZa, zastanów się, czy on dożyje siedemdziesiątki.
Jestem dziwnie przekonany, że Paweł pożyje znacznie dłużej.
mdh :
Zawsze będzie. Choćby poflejmować u Barta czy innego MRW.
janekr :
Powiedzmy, że 100 lat to gruba przesada (jak to u RAZa), ale po 10 tysiącach lat prawdopodobnie bym już kompletnie zwariował, a razem ze mną kawałek ludzkości. Za dużo wspomnień, za mało ograniczeń ze strony rzeczywistości. Zresztą, pewnie istotne jest też to, jak to wyglądałoby od strony informacyjnej. Co innego wiedzieć od początku, że jest się nieśmiertelnym, a co innego po 70. urodzinach dowiadywać się co 10 lat, że ma się szanse na kolejne 10 lat (coś a’la postęp medycyny).
Nie wiem czy lurkaliście dziś forum frondy, ale pojawił się piękny materiał z radia maryja. Codex Alimentarius, a jak.
asmoeth :
Jakie szczęście, że my jeszcze umrzemy jak trv-ludzie.
ponad ludzkie wyobrazanie duzo cóś sie tu znalazlo sie intelektuałów ,ktore ponad merytum cenio se bardziej gładke gadanie nawet zez samem sobom.
Ja ,ze tak se powiem praktyk jestem bo mam akurat dziecko autystyczne i jeśli sie roschodzi sieo szczepionki to szanowny dakter nima racji bo sprawa jest znana przebadana i wygadana od wiela lat.Nawet wiele tzw.autorytetuf akademickich przyznaje ze te strzepionki to take jakeś niepewne som(trudno tu ze wzglendów oczywistych mowić o trawiarzach homeo coś tam ,że az wstyd gadać ,paskudach jednych co to wszystkie potempiajo wew cambół te szczepionki ,a wynika to jasno zez ich zidiocenia wyniklego zez tego,ze rzadnych studjuf medycznych uznanych nie pokończyły)Oczywiście nigdy se nie pozwole na stfierdzenie ,ze moj Stasiu ma to od szczepionkuf ,ale tez wiem ,że te szczepionki przyczyniają sie do powstawania tego typu schorzeń w stopniu znacznym.Kedyś (jeszcze trzecia kwarta wieku XX to ok. 0,01% ,dzisia to ok o,4% dziecków) (http://www.domrainmana.pl/tag/dan/).Jeśli łaska to prosze niech se dakter poczytajo.Dopelnienie formalne.Moj staśko nad wyraz pogodnym ,mondrym,wygadanym dzieckiem był po szczepionce (tzw 3wew jednym niby dla oszczędzeniu dzieciątkom stresa i bólu) gorączkę mial ponad 40stop falującą przez okres 6 dni i potem…….
@ henryk:
Hmm…
@ minna:
Co się stało z blipem?
Nachasz :
Ojej.
Nachasz :
Wsysło. Z tego powodu muszę podzielić się tutaj swoim znaleziskiem. Niejaka Magdalena Żuraw miażdży same podstawy feminizmu:
Nie mogę się pozbyć wrażenia, że mam do czynienia z trollem. Chociaż… nie, chyba nie.
asmoeth :
Czy ona nie pojawiła się w zeszłorocznym wątku składania 10k żurawi na skuter?
asmoeth :
Nie tylko blipa. Mnie s24 dziś niedomaga.
henryk :
Którym bardzo przeszkadzają kolesie, którym nie chce się napisać tekstu zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami.
henryk :
Och, których autorytetów akademickich?
henryk :
Chętnie sobie pogadamy, ale mam prośbę o zachowanie minimalnej choćby ilości zasad poprawnej pisowni, bo tego się czytać nie da na dłuższą metę.
Zdefiniuj “niepewne”.
Czy możesz potwierdzić takie informacje jakimiś solidnymi dowodami?
Ponieważ kryteria diagnozowania, świadomość społeczna czy kwalifikowanie przypadków autyzmu zmieniają się, trudno mówić, czy mamy do czynienia z epidemią autyzmu. Niektórzy wprost twierdzą, że nie ma ona miejsca.
@DAN:
Mam nadzieję, że nie jesteś jednym z tych rodziców, którzy dręczą swoje dzieci (i siebie) chelatacją, dietą i suplementami. Jeśli jesteś, bardzo mi przykro z tego powodu.
Nachasz :
Not a troll.
eli.wurman :
Bardzo możliwe, ale to jest chyba jakiś nowy tekst.
bart :
“Po IP ich poznacie…”?
eli.wurman :
Na ProPolonia pisała o kobietach, które zamiast być towarzyszkami rycerzy narodowych, wybierają sobie na powierników obślizłych pederastów. Czy coś.
@ bantus:
Buehehe. Ale co Ci pasuje polonistyka? Polonistyka? Jak nikt nie mówi, że jest podobna do filozofii to mi też pasuje.
Co do reszty dlaczego zaraz nudy. No patrz, a myślałem, że rozwiejesz dręczące mnie wątpliwości. Szkoda, będę musiał sam sobie poradzić.
Ależeco?
Gdyby to było takie forum nie byłbym tak miły.
Gammon No.82 :
Ależ po co te nieskończone wspomnienia pamiętać? Przecież ja już nie pamiętam tego co jadłem na śniadanie 3 dni temu. Zresztą mając nieskończoną ilość czasu zapewne bym sobie nakonstruował od groma jakiś wspomagaczy http://www.dukaj.pl/czytelnia/beletrystyka/RuchGenerala (tyle, że w wersji wszczepkowej ;)
Ot, jak masz duuużo czasu to Ci się optyka zmienia.
Nachasz :
Po widocznym dla admina adresie mailowym, który można wklepać w Google.
mdh :
E, nieśmiertelność to jest świadomość. Jeśli obserwujesz śmiertelnych – cały czas nie masz pewności czy i tobie się nie przytrafi. Więc optyka się nie zmieni wraz z informacją, że się jest nieśmiertelnym i tym, że się jeszcze nie umarło. Wymagałoby to dobrze ugruntowanej kultury w której po prostu nikt nie umarł.
Srsly, świat po drugiej stronie lustra.
bart :
mdh :
Oczywiście to zbędne, np. komórki HeLa są nieśmiertelne i doskonale radzą sobie bez pamiętania.
bart :
@DAN:
Mam nadzieję, że nie jesteś jednym z tych rodziców, którzy dręczą swoje dzieci (i siebie) chelatacją, dietą i suplementami. Jeśli jesteś, bardzo mi przykro z tego powodu.
Najgorsze to to, że wszyscy rodzice sami nie wiedzą co ich dzieciom pomoże. I te wszystkie czarnoksięskie praktyki, kosztujące kupe kasy uznają za lecznicze. Tymczasem prowadzą równolegle i inne terapie, które mogą właśnie przynosić efekty. I może się okazać, że robienie tych o kant dupy potłuc chelatacji i innych rzeczy przynosi jedno wielkie zero.
Ale, że kosztuje kupę kasy to ludzie myślą, że są skuteczne.
bart :
Ale to dlaczego tak pisze? Jakiś inside joke?
Wyłaczyli blipa a na mnie spływa #sanatori (takie satori tylko że w drugą stronę). #liżęłokieć
Wielbicielka :
No nie przynosi jednego wielkiego zera: przede wszystkim przynosi świadomość działania. Inaczej co można im poradzić? Modlitwę?
Gammon No.82 :
Eee, nie o to chodzi. Przecież te nasze wspomnienia nie są cały czas dostępne w niezmiennym stanie przez cały czas. Zresztą cokomu po jakiś bardzo starych wspomnieniach. Jeśli są potrzebne do nich wrócisz i się odświeżą, a jak nie to może nie były warte pamiętania.
@ henryk:
ale to nie znaczy, że to szczepionka spowodowała autyzm! autyzm czasem ujawnia się przy jakichś dramatycznych okazjach typu choroba z gorączką albo rozstanie z rodzicami (tak było z moim bratem, musiał zostać w szpitalu przez tydzień, rodzicom nie wolno go było nawet odwiedzić, odebrali innego człowieka), ale to tylko katalizator ujawnienia, autyzm już musiał być wcześniej
Z komentarzy na gazecie pod listem o bezpłodności (dość hardcorowym, z innych powodów):
pana.cea: “wiele szczepionkek dla mlodych kobiet i dziewczat zawiera skladniki powodujace trwala bezplodnosc. Sa one dodawane do nich wlasnie w tym celu.”
Próbuję dokonać reverse engineeringu i ustalić, kto miałby to robić, w jakim celu i w ogóle kto miałby w tym cień interesu, ale nie daję rady. Ktoś pomoże?
Jaszczury.
krystyna.ch :
Chodzi o to, oczywiście, żeby zmniejszyć populację Ziemi. Ktoś tam kiedyś tam napisał, że ludzi na Ziemi jest za dużo (co jest w bardzo dużym uproszczeniu jest prawdą) i że świat lepiej wyglądałby, gdyby było nas 500 milionów (całkiem możliwe). Różni wariaci po drodze zupełnie wszystko pokręcili i wyszło im, że plan jest realizowany, o czym świadczy drastyczny spadek populacji pod koniec XX i na początku XXI wieku.
Nie, to się nie trzyma kupy, to nigdy nie miało trzymać się kupy. Mnie zawsze zastanawiało, czemu NWO chce mieć mniej niewolników, a nie więcej. Przychodzi mi tylko do głowy odpowiedź, że mniejsza liczba niewolników jest bardziej opłacalna, ale nawet nie potrafię sobie wyobrazić rachunku ekonomicznego, który mógłby coś takiego policzyć. Pffff.
krystyna.ch :
Bo to w’ogle jest tak:
mamy kilka osi zła – na szczycie zawsze stoją jacyś Jaszczurzy, Ż(ż)ydzi, Masoni, Iluminaci. Potem w zależności jakie mamy porno wybieramy:
– spisek koncernów farmaceutycznych w celu zrealizowania nowego porządku światowego;
– spisek bankierów w celu zrealizowania nowego porządku światowego;
– spisek faktycznego rządu światowego, który ukrywa prawdę o:
– zbliżającej się planecie Nibiru która w 2012 ma przemknąć nieopodal Ziemi;
– zbliżającej się zagładzie związanej ze wzrostem aktywności słonecznej;
– zbliżającej się zagładzie związanej z cyklicznym przebiegunowaniem Ziemi;
– zbliżającej się zagładzie związanej z tym, że przylecą prawdziwe Jaszczury i nas zeżrą;
– zbliżającej się zagładzie związanej z wejściem w Erę Wodnika/zmianę wibracji duszy/energii/łorewa;
– spisek lucyferian, którzy czekają tylko aby sprowadzić Antychrysta (podobno książę William);
– spisek naukowców którzy chcą stworzyć świat w którym panującą religią będzie scjentyzm;
– spisek wpisujcie miasta.
A teraz należy wybrać ulubione składniki, wrzucić do miksera, wylewać jako własne emo.
@ Barts:
Za to: http://www.dziennikpolski24.pl/pl/aktualnosci/kraj/987271-nadszedl-rok-papieski-2010.html
masz grzech. Wyborne.
@rok papieski
piszą konsekwentnie Jan Pa-weł. To coś jak Obi Wan?
krystyna.ch :
Och, Żydzi. Jak zawsze.
sheik.yerbouti :
Ja się ciągle zastanawiam, co ile lat mamy rok papieski.
asmoeth :
Ależ to proste – co roku. Zawsze znajdzie się jakaś rocznica. To trochę jak w górach: gdzie się nie ruszysz, zawsze trafiasz na jakiś szlak papieski, tablicę upamiętniającą, że w tym miejscu Wojtyła będąc młodym księdzem zatrzymał się na kwadrans, żeby zjeść kanapkę itp.
krystyna.ch :
No więc według mnie chodzi o Białego Człowieka uciskającego Czarną Kobietę – a dokładniej o przetworzoną historię z północnej Nigerii. Tamtejsi przywódcy religijni zaczęli głosić, że szczepionki dostarczane przez The White Man nie dość, że powodują bezpłodność u The Black Woman, to jeszcze zawierają wirusa HIV. W efekcie tego ogłoszenia północna Nigeria zaliczyła całkiem przyzwoitą epidemijkę polio (nie wspominając o 25 krajach, którzy obywatele przywieźli z wycieczki do Afryki coś więcej niż pamiątkowego lewka z pluszu).
Niezawodne whale.to (czy muszę ostrzegać, że total mindfuck ahead?) przygotowało specjalnie dla ciebie kompendium wiedzy na temat bezpłodności od szczepionek, a w nim np. taki kwiatek:
Tamże: okładki książek rozważających szczepionki antykoncepcyjne. Skoro ludzie piszą o tym książki, z pewnością to istnieje. Jak wampiry.
mM. :
W POLSCE
czescjacek :
oczywiście. skrót myślowy.
krystyna.ch :
Ja miałbym.
mM. :
Jak byłem jesienią na jeziorach, to płynęliśmy z ludźmi z korpo słynnym statkiem papieskim. Pomijając fakt, że okolice jez. Wigry są dość silnie związane z papieżem Polakiem, to sama wycieczka należy do tych niezapomnianych. Na pokładzie złocista tablica z informacją, że tu oto siedział Jan Paweł II podczas podróży statkiem po jeziorach. W środku jest ekran LCD, na którym non stop puszczają film tak nudny i kiczowaty, że wolałbym już słuchać piosenek Rubika. Najpierw przez kilka minut jakaaaaś paaaniiii baaaardzoooo wooooolnoooo opowiada o okolicznej przyrodzie i powierzchni jeziora zajmowanej przez trzciny, można to porównać do czytania na głos publikacji GUS. Potem mamy reportaż z wizyty Jana Pawła II w okolicy, który jest równie ciekawy, ale ciut dynamiczniejszy. A w tle natchniona muzyka… Czy wspominałem już, że każdy pasazer dostaje kremówkę?
@ asmoeth:
ja bym nie chciał mieć dużo niewolników, przecież oni żrą i mają inne potrzeby
mM. :
A to częściowo dlatego, że konkurencyjna oferta na tzw. Wielkiego Polaka z lat 1945-2010 właściwie nie istnieje. Czyim imieniem w tym kraju można nazywać ulice? A po Karola zawsze można sięgnąć, plus każda decyzja o przechrzczeniu czegoś na jego imię tudzież postawieniu jakiegoś pomniczka spotka się z wielkim poklaskiem rzesz zachwyconych parafian i skokiem popularności pomysłodawcy.
Może ktoś kiedyś napisze na ten temat jakąś publikację? Życie pozagrobowe. Pośmiertna popularność Karola Wojtyły i jej przejawy w urbanistyce Polski.
asmoeth :
W sumie szkoda, że Karol nie jarał trawki, mielibyśmy ogólnonarodowy trend na legalizację.
W dzisiejszej GW Gadomski dokonał epokowego odkrycia historycznego.
Proboszcz :
To jak we Włoszech z ojcaszkiem Pio. Szczerze mówiąc, Dżejpitu jest mimo wszystko tak po ludzku estetyczniejszy niż Padre, ale za to występuje w większej liczbie egzemplarzy na jednostkę osadniczą. Padre Pio ma oblicze zbójnika z [i]Powrotu Taty[/i] Wieszcza – “wzrok dziki, suknia plugawa”.
http://images.google.pl/imgres?imgurl=http://www.pietrelcinanet.com/monumento/monumento02.jpg&imgrefurl=http://pasquale1.wordpress.com/2009/08/15/padre-pio-cacciabombardiere-interceptor/&usg=__f3Jbv4s55dBXaZvdVaEQWvGa5U4=&h=407&w=278&sz=22&hl=pl&start=12&um=1&tbnid=vNtizc0Bn52NiM:&tbnh=125&tbnw=85&prev=/images%3Fq%3DPadre%2BPio%2Bfoto%2Bmonumento%26hl%3Dpl%26lr%3D%26sa%3DN%26um%3D1 jest chyba najokropniejszy z tych, które znalazłem.
@ vauban:
pokarało mnie tym linkiem, hateemelu mi się zachciało.
http://terlikowski.salon24.pl/147903,dosc-obrazania-katolikow
TT :
A mnie się marzy życie w kraju, w którym politycy, dziennikarze i szeroko pojęci celebryci potrafią z dystansem potraktować jawnie bzdurną wypowiedź, prowokację, ironię albo ciężkogatunkową satyrę, niekoniecznie sięgając od razu po szabelki, procesy i ogólną dramaturgię oblężonej twierdzy. Żałuję, że coś takiego:
http://www.youtube.com/watch?v=ZiDTtRBUmUc
…chyba nigdy u nas nie przejdzie.
eli.wurman :
Samotność w sieci.
Proboszcz :
Mamy w firmie niezły zbiór danych osobowych (3/4 papierów jakie musiałem podpisać na wejściu było o tym) z całej Polski. Kiedyś odpytałem bazę o adresy , JP II wygrywa z 1 Maj i to sporo.
mdh :
heee, fajne. ale z dupy
szczegółowe pamiętanie WSZYSTKIEGO mogło by dużo uprościć.
24 godzinna rejestracja ma swoje zalety, ale to jeszcze nie to.
RobertP :
Jakiś koleś napisał już doktorat pomnikach JP2 (99% bad art), ale reszta pozostaje do przebadania
Marceli Szpak :
Raczej miałbyś wszystkim za złe cośtam (o czym normalnie szybko zapominasz).
@ otaki:
nic pewnym nie jest.Jednakże postawienie sprawy tak bardzo po akademicku “ze szkiełkiem i okiem” jest technokracją do kwadratu .Zdecydowanie bardziej ufam instynktowi matczynemu czy ojcowskiemu aniżeli pewniakom z rozwianą czupryną i błyskiem nieomylności w oczach.
Co i rusz (podobnie jak we wszelkiego rodzaju doktrynach,dogmatach)są wprowadzane rewizje i medycyna nie jest od tego wolna,a nawet w powyższym jest jedną z bardziej dynamicznych.Postawienie wszystkich pieniędzy na jedną kartę jest nierozsądne dlatego ,że prowadzi to do samoograniczania sie.
Proboszcz :
Lema?
henryk :
1) non sequitur (w stosunku do wypowiedzi otakiego), 2) bicie chochoła, 3) fałszywy dylemat.
Natomiast należy pochwalić zdecydowany postęp w pisowni i rezygnację z “dowcipnego” przekręcania słów.
henryk :
Czyli dalsza dyskusja jest bezprzedmiotowa, prawda?
Podkreślę tylko ten detal, że w nauce nie ufa się ani instynktom, ani autorytetom (nawet z rozwianymi włosami łonowymi), tylko dowodom. A i te ostatnie poddaje się krytyce.
janekr :
Ateisty?
janekr :
Jestem za. Kiedy pojawił się fantazmat “pokolenia JPII”, od razu przyszło mi do głowy, że razem z niejednym znajomym bardziej byśmy pasowali na pokolenie SL1.
sheik.yerbouti :
Pamiętasz WSZYSTKO – w sensie także swoje myśli, motywacje, decyzje. Nie ma w takiej sytuacji aż tylu możliwości, żeby zwalić na kogoś, że się zjebało, bo po prostu pamiętasz, że to nieprawda. I opcja jest taka, że wszyscy pamiętają wszystko, nie tylko ty.
Szkoda by ortograf psuł taki ładny artykuł.
http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=grabarz
http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=graba%BF
kjonca :
Tojestkurwacytat. Z Pani Anety.
A Pani Aneta z pewnością wie, komu jej dziecko uciekło spod łopaty. “W końcu matka wie najlepiej.”
Sorry, przeoczyłem , że to cytat był.
@ Gammon No.82:
podałem tylko swoje priorytety bez odrzucania czegokolwiek
henryk :
No przecież wszyscy czytali te priorytety: “ufam bardziej X, niż Y”.
Czyli “jeśli Y twierdzi, że to, a X, że sio, to ja wnioskuję, że sio”.
Jeszcze jedno (tak na marginesie): dogmaty z definicji nie są poddawane rewizjom. Czy nauka ma nierewidowalne dogmaty? Być może ma – takie w rodzaju “wszechświat nie jest chaotyczny, we wszechświecie bywają regularności, i te regularności są warte badania”.
Gammon No.82 :
Nie Pani Aneta, a Ola. Pani Aneta produkuje sie na innym forum, w tym samym temacie prawde mówiąc, czyli, że szczepionki zabijają i są zbrodnią przeciw ludzkości.
Wielbicielka :
Protestuję! Specjalistką od łopaty i grabaża była Pani Aneta. Chyba, że bart coś pokręcił.
@ Gammon No.82:
dgmaty są niezmienne jeśli chodzi o religie.W nauce jest inaczej
nieskończoność świata kontra skończoność co ponoć wynika z zakrzywienia materii i innych takich wynikających z teorii Eisteina. I nie zdziwiłbym sie gdyby za pare lat znowu to ktoś podważał
henryk :
A jak inaczej chcesz znaleźć odpowiedź na to, co powoduje chorobę, a co ją leczy? Czy zdajesz sobie sprawę, jakim błędem potrafią być obarczone subiektywne obserwacje? Proponuję lekturę mojej wcześniejszej notki.
Ja instynktowi matczynemu czy ojcowskiemu nie ufam w ogóle, również z perspektywy ojca.
I bardzo dobrze. Wolałbyś, żeby niewzruszenie trwała przy swoich dogmatach? Np. przy dogmacie, że szczepionki to zło i trucizna dla zdrowego organizmu dziecka, który, jak wiadomo, najlepiej chroni zdrowa dieta i matczyna miłość? Albo przy dogmacie, że za choroby odpowiedzialne są blokady witalnej siły chi przepływającej przez meridiany?
Prawda zazwyczaj nie leży pośrodku. Powtarzając po raz setny: ze sporu astronomów z Towarzystwem Płaskiej Ziemi nie wynika, że Ziemia jest półkulą.
@ Stanisław Lem
A on był Polakiem? Ja cały czas myślałem, że Żydem…
bart :
Tru, ale jednak w ramach kompromisu jet trochę spłaszczona na biegunach
:
Nie wynika.
Rzekomy “Eistein” w rzeczywistości nazywał się Jajcokamiencew i był obywatelem radzieckim.
A więc gdzie są te dogmaty w nauce?
Na moje oko w nauce istnieje tylko stan wiedzy prowizorycznie uznawany za prawdziwy. I tak to określają sami badacze.
(to miało być sarkastyczne, ale chyba nie wyszło :/)