Mamy Chorych Dzieci (moja teoria spiskowa)
Lubię sobie od czasu do czasu poflejmować z antyszczepionkowcami. Dowiaduję się o nowinkach (w tym sezonie modnie nosi się skwalen), zapoznaję z nowymi trendami w argumentacji (obecnie na topie jest model Zatroskany Obywatel, który będąc całym sercem za szczepionkami, pragnie tylko, by władze lepiej ewidencjonowały przypadki autyzmu i śmierci spowodowanych przez szczepienia). Prędzej czy później w każdym flejmie pojawia się jednak osoba, która psuje całą zabawę. Ta osoba to Mama Chorego Dziecka.
Widzicie? Notka też od razu przestaje być śmieszna.
Kiedy Mama Chorego Dziecka wchodzi do gry, cała twoja argumentacja bierze w łeb. Twoje wyniki badań, metaanalizy, statystyki stają się nagle chłodnymi nieludzkimi danymi, skonfrontowanymi z żywym malcem, ofiarą bronionych przez ciebie szczepień albo beneficjentem atakowanej homeopatii. Oto komórka z twojego arkusza kalkulacyjnego ożyła i dała ci po pysku, drogi racjonalisto. Po ataku Mamy Chorego Dziecka prawie każdy obrońca zdrowego rozsądku zaczyna się czuć jak monstrum i obowiązany jest rozpocząć swą replikę od disklajmera „Bardzo mi przykro z powodu choroby twojego dziecka”.
To może i ja umieszczę w tym miejscu disklajmer dla notki: nie jest moją intencją wyśmiewanie osobistych tragedii. Nie mam prawa nabijać się z wypowiedzi Mam Chorych Dzieci zamieszczonych w wątku „Moje życie z autyzmem syna”, jednak jeśli zabierają głos w temacie „Szczepić czy nie szczepić”, ich wypowiedzi zasługują na ostre ostrze mego okrutnego sarkazmu.
Ciężko mi się pisze tę notkę, tak się bowiem składa, że znam osobiście kilka mam chorych dzieci i patrząc na nie, nie umiem uniknąć użycia religijnej metafory o niesieniu wyjątkowo ciężkiego krzyża. Najchętniej dałbym im carte blanche na wypisywanie bzdur w Internetach — problem w tym, że od takiej strategii liczba chorych dzieci będzie najprawdopodobniej rosnąć.
Był disklajmer, teraz czas na credo. Wierzę, że historie opowiadane w Internecie przez Mamy Chorych Dzieci są przynajmniej w części prawdą. Wierzę, że większość Mam naprawdę ma chore dzieci. Jednak zarówno chorość, jak i prawdziwość nie są w przypadku opowieści Mam wykutymi w skale pewnikami. Ba, zdarzają się bezczelne gnoje, które je kwestionują. Na przykład taki ja.
Zacznijmy od chorości — bo łatwiej i śmieszniej. Stawiam ostrożną hipotezę, nazwijmy ją Postulatem Przesadzeń: pewna liczba internetowych Mam świadomie przedstawia stan swojego dziecka jako poważniejszy niż w rzeczywistości, wiedząc, że to świetna broń w dyskusji. Nie umiem w inny sposób wytłumaczyć bardzo częstej niechęci do sprecyzowania, co właściwie dolega ich pociesze. Wiemy z dramatycznego tonu wypowiedzi, że jest to coś bardzo poważnego, ale nie dowiadujemy się, jaka to konkretnie choroba. We flejmie pod artykułem o homeopatii w „Rzepie” pani Aneta twierdzi, że jej syn „w ostatniej chwili został dosłownie wyciągnięty grabażowi spod łopaty”, a swoją opowieść o chorującej latorośli kończy duszaszczypatielnym wyznaniem: „Do tej pory nie mogę odżałować, że mojej Pani doktor nie spotkałam wcześniej. Moje dziecko nie cierpiałoby tak strasznie”. Nie dowiadujemy się, jaka śmiertelna choroba toczyła syna pani Anety, jednak ponieważ medycy klasyczni oferowali na nią antybiotyki, a homeopatka wyleczyła skutecznie cukrem w granulkach, możemy zakładać, że owa „łopata grabaża” taka dosłowna jednak nie była. W wątku na forum „Wyborczej” pod skandalicznym artykułem homeopaty Kokoszczyńskiego przejęty tata opowiada o „roku walki o zdrowie synka”. Dopytany wyjaśnia, że przez ów rok zmagał się z powracającym przy infekcjach zapaleniem ucha, przypadłością dokuczliwą, ale raczej nie zasługującą na batalistyczne metafory, w dodatku właściwie nie występującą u dzieci starszych niż siedem lat (a więc z bardzo wysokimi szansami na „cudowne” wyleczenie dzięki homeopatii). Zawsze warto więc wypytywać Mamy o oficjalną diagnozę. Często okazuje się, że straszliwa choroba tocząca dziecko to albo jakieś upierdliwe schorzenie wieku dziecięcego, albo rozległa candida i zarobaczenie wykryte Vega Testem przez homeopatę.
Mamy, które blefują w kwestii faktycznego stanu zdrowia swojego dziecka, to lolkontentowy margines. Dużo trudniejsza kwestia to prawdziwość opowieści, bo tę śmiem kwestionować również w przypadku Mam z poważnie chorymi dziećmi.
Na pewno nieraz spotkaliście się z dramatycznymi historiami, w których drgawki po raz pierwszy wystąpiły w noc po szczepieniu, a uporczywa choroba przeszła w kilka godzin po podaniu pierwszej cukrowej pigułki. Zdrowe dzieci po szczepionce gasną w oczach, wypowiadają swoje ostatnie słowa (Jenny McCarthy widziała wręcz, jak zaraz po wbiciu igły „duszyczka uleciała z ocząt synka”). Związek przyczynowo-skutkowy w tych historiach jest oczywisty i stuprocentowo pewny. Dla wszystkich — choć nie dla pojawiających się w opowieściach lekarzy, którzy uparcie tkwią w swoich błędnych diagnozach albo odmawiają wpisania w kartę ostrego powikłania poszczepiennego (często też przepisują antybiotyki lub po prostu bezradnie rozkładają ręce i nie dają żadnych szans).
Z jednej strony mamy zatem wyniki badań epidemiologicznych i toksykologicznych, które raz po raz nie znajdują związku między szczepieniami a genezą chorób z internetowego szerokiego spektrum poważnych schorzeń poszczepiennych. Z drugiej strony — armię matek-dyskutantek, które są przekonane o tym, że ich dzieci zapadły na zdrowiu bezpośrednio po szczepieniu. WTF? Nasuwają się dwie odpowiedzi. Pierwsza: szczepienia faktycznie powodują te wszystkie choroby (a homeopatia wspomagana chelatacją i czyszczeniem jelit skutecznie je leczy), jednak współczesna nauka jest ślepa łamane przez głęboko skorumpowana i dlatego prawda nie wychodzi na jaw. Być może właśnie tak jest. Ja obstawiam jednak odpowiedź drugą, zakładającą istnienie międzynarodowego spisku.
Nie jest to scentralizowany spisek, taki jak w przypadku rządzącego światem klanu Ludzi-Jaszczurów z Oriona czy międzynarodowej żydowskiej kabały. Nie, tworzące postulowany przeze mnie spisek osoby często nawet się nie znają. Spotykają się czasem na konferencjach, linkują czasem do siebie na swoich stronach, cytują badania współspiskowców w swoich pracach — nie tworzą jednak żadnej hierarchii. Kim są? To autorzy książek o cudownych terapiach i dietach, adwokaci składający pozwy zbiorowe, wypaleni naukowcy poszukujący nowych ścieżek kariery, szamani praktykujący „medycynę alternatywną”, właściciele laboratoriów przeprowadzających bezwartościowe analizy zdrowotne, działacze zbijający polityczny kapitał. Motywuje Kieruje nimi zazwyczaj chęć zysku, czasem nadęte ego, często ambicja. Wspólnie tworzą wirtualny świat, w którym bezwartościowe terapie leczą wymyślone i prawdziwe choroby spowodowane przez współczesną medycynę lub nieistniejące czynniki w rodzaju drożdżaków, robaków czy źle zbalansowanego chi. Wokół tych osób tworzą się wianuszki wyznawców, rozpowszechniających w Internecie i realu memy, których popularność przekłada się bezpośrednio na poziom dochodów czy popularność przywódców spisku.
Fajnie byłoby zobaczyć ten spisek w działaniu, prawda? Czasami internetowe archiwa pozwalają nam na reverse engineering poglądów Mamy Chorego Dziecka, która dziś jest przekonana na amen, że to właśnie szczepionka zrujnowała zdrowie jej potomka. Spójrzmy na Mamę spotkaną na forum.gazeta.pl, która do zwolenników szczepień zwraca się per „panie mengele” i opowiada im o trutych, okaleczanych i umierających dzieciach. Nazwijmy ją Olą.
Oto jak Ola opisuje dziś na forum stan zdrowia swojego dziecka:
moje dziecko jest poważnie okaleczone przez podanie Euvaxu (…). dziś córka ma niespełna 3 latka, jest bilska diagnozy autyzmu, ma poważne zaburzenia rozwojowe od obniżonego napięcia mięsniowego po niedosłuch i lista ciągneła by się bardzo długo, gdybym zechciała wszystko opisywać. przeszła już grubo ponad 100 lekarzy (…), wszyscy szukali przedziwnych chorób, nawet wymyślano niestworzone diagnozy, ale jakoś żadne badania tego nie potwierdziły. nikt jakoś nie wpadł, lub nie chciał wpaść,że to może przez euvax (a 2007 zmarła po nim 3 niewinnych niemowlaczków) (…).
W dalszym ciągu dyskusji dowiadujemy się, że zatrucie Euvaksem dziewczynka miała nawet na wypisie ze szpitala.
Cofnijmy się do maja 2008. Wtedy właśnie Ola zakłada na forum Gazety wątek o wrodzonej niedoczynności tarczycy — to właśnie wykryto u jej córeczki (wśród objawów wrodzonej niedoczynności tarczycy występują m.in.: problemy z rozwojem szkieletowym, zaburzenia słuchu i niedorozwój umysłowy, czyli symptomy, które według zdania „dzisiejszej” Oli spowodowało szczepienie):
urodziła się 9 dni po terminie i miała większośc objawów wnt: poród po terminie, leniwy poród, była duża (prawie 4 kg), miała obrzęki na ciele i na twarzy, bardzo suchą skórę, duży język….. do endokrynologa trafiliśmy jak miała 2,5 tygodnia (…)
Ani słowa o zatruciu Euvaksem. Ola odzywa się, bo chce wymienić się doświadczeniami z innymi rodzicami dzieci z wrodzoną niedoczynnością tarczycy. Od razu jakaś forumowiczka diagnozuje u dziecka autyzm i uczynnie podsuwa Oli linka do forum dzieci.org.pl, prowadzonego przez antyszczepionkowych oszołomów. Po trzech godzinach Ola wraca z forum i już wie: jej córeczka ma faktycznie autyzm, i to wszystko wina szczepień. Trzeba natychmiast wykonać analizę pierwiastkową włosa — za marne dwieście parędziesiąt złotych przeprowadzi ją doktor Sobieraj w Biomolu (a potem za następne kilkaset złotych chętnie sprzeda odpowiednie suplementy, by „ustabilizować dynamiczną optymalną homeostazę”).
Rok później, wiosną 2009 r., Olę można spotkać na forum Homeopatia. Jej dziecko ma już zdiagnozowaną nową listę chorób: candidę, zarobaczenie, ostre powikłania poszczepienne, zatrucie metalami ciężkimi. Zdiagnozowano jej to m.in. aparatem Salvia w DanMedzie, a leczy owe choroby kupowanymi za ciężkie pieniądze suplementami, homeopatią i preparatami przeciwpasożytniczymi.
W grudniu 2009 r. Ola twierdzi już, że jej dziecko urodziło się całkowicie zdrowe. Teraz szykuje córkę do chelatacji u Doktora Krasickiego Spółka z o.o., który „uważa zatrucie rtęcią za wielce prawdopodobne”. Na forum „Nie szczepimy” Ola ogłasza, że wytacza proces władzom o zatrucie dziecka. Jej córka jest leczona z autyzmu, którego żaden lekarz nigdy nie zdiagnozował.
vauban :
W wielu przypadkach zwłaszcza patrząc z perspektywy pozawarszawskiej taka prowincjonalność jest szczególnie widoczna.
Przepraszam wszystkich za tak niesmaczny żart, ale moja prowincjonalna mentalność Pyry zmusiła mnie do napisania tego komentarza.
vauban :
Jasne, to jedno z wytłumaczeń. Ale skoro wo pisał “rosyjskie społeczeństwo pod koniec XIX było społeczeństwem bezklasowym tylko dlatego, że na jego peryferiach dogorywał taki dziwoląg.” to wydaje mi się, że można rozumieć peryferie, jako marginalną grupę społeczeństwa. W każdym razie obszczina nie łapie się na jedno i drugie, w przeciwieństwie do kibuców.
Lukasz :
Off-topic. Zawsze chciałem zadać to pytanie Pyrowcowi: czy nie masz wrażenia, że do tradycyjnego sporu Warszawa – Kraków, Poznań próbuje się jakoś wepchnąć jako niby równorzędny partner?
vauban :
Żeby nie być gołosłownym, postaram się uzasadnić (wiem, że offtop, ale jak porządnie to porządnie). Tak się złożyło, że robiłem magisterkę z religijności wiejskiej w ramach szerszego projektu badawczego, dawne czasy, lata 1993 – 1996. Był sobie taki socjologiczny projekt COST, poświęcony transformacji ustrojowej w Europie Środkowej i rewitalizacji obszarów wiejskich. Typowaliśmy wsie do przebadania na podstawie dwóch kryteriów: położenia w odniesieniu do ekonomicznego “środka ciężkości” danego kraju (wchodziły w to Polska, Czechy, Słowacja i Węgry), oraz przyjęta przez lokalne władze strategia rozwoju ekonomicznego. Używając tych kryteriów wybrane zostały w każdym z tych krajów trzy regiony: “economic core” – region położony w okolicach centrum ekonomicznego kraju; “industrial periphery” – region zajmujący pozycję peryferyjną wskutek koncentracji nienowoczesnego przemysłu ciężkiego lub górnictwa; i “rural periphery” – region oddalony od gospodarczego centrum kraju i o dominującej produkcji rolniczej. W każdym z tych regionów przebadano trzy gminy, reprezentujące trzy typy idealne: o strategii typu laissez faire’, strategię prorolniczą i strategię prorozwojową bez preferowania rolnictwa.
Z tego wszystkiego powstała obłąkańcza ilość materiału, którą kilkadziesiąt osób przerabiała na wnioski przez dwa lata. Te wnioski już się zdążyły zdezaktualizować w szczegółach, ale obraz kalejdoskopu najróżniejszych zadupi tworzył fascynujący obraz. Właśnie przez swą różnorodność.
vauban :
Dlaczego? Peryferie mogą być choćby “na kraji mesta”, jak świadczy o tym przykład znanych nemocnic na peryferiach.
galopujący major :
Masz jakieś twarde dane dotyczące okresu, w którym Marks korespondował z Zasulicz?
galopujący major :
Przyznam jak mnie przywalisz twardą daną, że rzeczywiście była to grupa najliczniejsza w ówczesnej Rosji. Ja nie mam kontr-danych, ale po prostu w to powątpiewam – przecież akcje tych wszystkich Gogoli z Dostojewskimi nie rozgrywają się w bezklasowych obszczinach. Na ile pamiętam “Biesy”, to jest wieś klasowa jak ta lala.
galopujący major :
Ja w ogóle odrzucam sam taki spór. Wszystko (aj min, wszystko) można zinterpretować na sposób totalitarny. Nawet, dajmy na to, kalifornijski styl życia (Zen fascists will control you, 100% natural, you will jog for the master race and always wear a happy face, now it is 1984, knock-knock at your front door, it’s the fashion secret police, they have come for your uncool niece).
Gdyby jakiś totaliarny reżim zapłacił mi za dorobienie mu ideologicznego uzasadnienia na podstawie – powiedzmy – filozofii Karla Rajmunda Poppera, machnąłbym spicz Towarzysza Najracjonalniejszego w trymiga. Nie za friko, ofkors.
galopujący major :
Dawaj twarde dane, to będziesz mógł sobie nakleić łysą głowkę na laptopa (na znak zmuszenia mnie do przyznania racji). Swoje wyobrażenie ówczesnego rosyjskiego społeczeństwa czerpię z literatury, która nie jest zbyt dobrym źródłem, więc kto wie – moze masz rację.
wo :
Ja też nie mam danych, ale z różnych Bazylowów, Sczanieckich itp. wynikałoby, że po uwłaszczeniu, a przed Stołypinem nie było na wsi rosyjskiej (odróżniając wieś od dworu) własności prywatnej, tylko wspólnoty, i to było najzupełniej powszechne. Co zarazem nie wykluczało istnienia podziałów klasowych, bo wspólnota nadzielała działkami co roku, ale wcale nie po równo, tylko w zależności od pozycji społecznej nadzielanego.
galopujący major :
Raczej nie – Pyry wolą się zająć swoimi sprawami, tylko czasem ironicznie skomentować te dysputy między byłą a obecną stolycom. Time is money!
Gammon No.82 :
No ale jaki procent populacji mieszkał na wsi-odróżnionej-od-dworu? Być może moje błędne wyobrażenie bierze się z tego, że pisarze z natury rzeczy znali raczej świat dworski, tak jak w hipotetycznej napisanej przeze mnie powieści obyczajowej też będzie bardzo mało o Ziutku z Pierdziszewa, ale mam wrażenie, że jednak akcja “Rewizora”, “Martwych dusz” czy tej całej dostojewszczyzny rozgrywa się na wsiach jak najbardziej pańszczyźnianych. A więc z takich z jak najbardziej konkretnym wyzyskiem klasowym i całowaniem po butach pana dobrodzieja.
Tannenberg :
http://forum.paradoxplaza.com/forum/showthread.php?t=338384
Veln :
Toteż właśnie staram się uściślić. Ja wiem, że to marginalne dla dyskusji.
wo :
Toteż właśnie staram się uściślić. Ja wiem, że to marginalne dla dyskusji, już się nie będę wcinać.
Cholera jasna, wcześniejszy post do wymoderowania, redundancja. Internetsy dziś źle mi chodzą.
bantus :
Pytanie tylko, co to znaczy przyspieszyć. A to, cholera, nie jest takie proste. Według Marksa wyzwolenie miało przyjść po osiągnięciu dna dehumanizacji człowieka. Tylko, że nie wiadomo jak to z tym dnem jest. Marks głębokościomierza do tej odległości od tego dna dehumanizacji nie opublikował. Zatem, o jaki punkcie Omega można w ogóle mówić.
Nie zgadzam się i w tej kwestii jestem gotów iść na noże. This is Sparta! Filozofia jednak znacząco różni się od ‘teorii wyjaśniającej jakieś zjawiska’. Filozofia nie jest nauką! Tu obowiązują inne zasady. To się tylko tak wydaje, że jeden filozof mówił jedno, drugi, co innego i na dobrą sprawę można powiedzieć, co się chce. Nie można.
galopujący major :
Dobre pytanie. Może zacznijmy od tego, że punkt Omega w przypadku Marksa właściwie nie istnieje. To w żadnym wypadku nie jest kwestia dat jak to sugeruje WO, to chodzi o coś bardziej podstawowego. Ogólna diagnoza Marksa jest taka, że będzie coraz gorzej, bo cały postęp i rozwój to staczanie się w przepaść dehumanizmu. (Te wszystkie hasła o zgniłym zachodzie. O tym, że każdy bochenek wypieczony w kapitalistycznej piekarni jest dowodem upadku, a socjalistycznej tryumfu itp. One nie wzięły się z powietrza.) Zatem obecnie przez te 150 lat z hakiem historia powinna się jakoś do tego dna zbliżyć. Chociaż zrobić kroczek w tym kierunku.
Jeśli nawet zabierać się do interpretowania Marksa na sztuczkowy sposób właściwy Heglowi, tj. że jeśli fakty nie pasują do teorii to oznacza, iż mamy do czynienia z peryferyjnymi peryferiami, to też pudło.
Gdyby pytać co poszło źle, dowcipnie ujął to Ed Wilson, że wszystko tylko gatunek nie ten (to w odniesieniu do mrówek). Ja za Popperem (Nędza historycyzmu) mogę powtórzyć jedynie, że historycyzm (to taki pejoratywny termin jaku ukuł Popper na określenie mrzonek o prawach rządzących historią) to zuo i kiepski pomysł. Zaś antropologia Marksa również mi się nie podoba. To jest jednak głębszy problem, bo tu trzeba cofać się do samych podstaw koncepcji człowieka w ujęciu Marksa. To zaś ździebko za duży tl;dr jest zwłaszcza, że Marks napisał kilka rzeczy które mi się nawet podobają.
Generalnie nie jest złym pomysłem przeczytanie I tomu „Głownych nurtów marksizmu” Kołakowskiego i ksiązki Walickiego „Marksizm i skok do królestwa wolności. Dzieje komunistycznej utopii”.
asmoeth :
Akurat Meiera miałem okazję trochę pośledzić przez fascynacje mojego brata. Rozpieprzyło mnie jak tłumaczył zamieszanie wokół jednego ze swoich zdjęć “UFO” gdzie debunkerzy stwierdzili, że podstawa pojazdu jest zadziwiająco podobna do pokryw na kubły na śmieci które Meier miał w domu. Biedny Billy udał się z tym pytaniem do kosmitów, którzy wytłumaczyli mu, że w latach trzydziestych przekazywali telepatycznie plany pojazdów latających niemieckim naukowcom, ale kiedy Niemcy zaczęli szykować się do wojny, kosmici zaprzestali przekazów. Część planów jednak przetrwała i na ich bazie zrobiono właśnie owe nieszczęsne pokrywy na kubły. Takie wytłumaczenie Meier przekazał dalej w swoich “Spotkaniach”.
mdh :
Try and stop me.
mdh :
Kłamiesz.
wo :
Tyle, że dzięki temu można się bez problemu można wszystko zredukować do banalnej anegdotki czy zwykłego dowcipu. To zatem nie filozofia, a produkt filozofopodobny i można walić jak w bęben.
wo :
Wsłuchaj się w szlochy tych których negatywnie speer reviewowano w filozoficznych periodykach z listy filadelfijskiej.
Gdzieżbym śmiał.
Stąd
Ha, nawet nie wiedziałem dotąd, że projekt wciąż działa http://www.cost.esf.org/
czyżby kolejny inż informatyk u kreacjonisty?
mdh :
And that’s bad because…?
@mdh
Również: piękna copypasta!
bantus :
Nieeee…. Przemiany były nieuniknione właśnie dlatego, że nieuniknione było uświadomienie proletariatu. Który to proletariat dokona zmian świadomie, własnymi ręcami, ale jednocześnie będąc narzędziem nieuniknionej historii.
To jest Dialektyka! …i jedność przeciwieństw.
Zresztą, nawet jeśli znajdziesz u Marksa sprzeczności, to nie szkodzi. W końcu sam Lenin wykazał, że nawet w matematyce sprzeczności są rzeczą normalną, a co dopiero w dialektyce.
Ale z ciebie dno
:
Sądząc po referralu, zbieżności czasowej, pogardzie dla kropek i lekkiej ręce do obelg, to ty zapewne jesteś osobą, która na forum “Nie szczepimy” wysmażyła następującą recenzję mojej notki:
No więc zamiast nazywać cię funkcjonalną analfabetką, która dostaje zadyszki mentalnej po przeczytaniu ćwierci tekstu, zamiast pisać, że nienawiść, strach i umysłowe ograniczenie odebrały ci zdolność myślenia i rozumienia, zamiast w końcu stawiać diagnozę, że źle ci w życiu, bo nogi ci śmierdzą – ja się po prostu do ciebie pobłażliwie uśmiechnę.
:
Ze mnie? Pewnie masz rację, drogi Anonimie, ale konkretnie o co chodzi?
Z kogoś innego? Ale z kogo?!?
wo :
ale bucerką zajechałeś, “tyjakomarksista” powinieneś chyba wieć coś o rozwoju zależnym, teorii systemu-świata a wcześniej o Leninie, imperializmie i Rózy Luksemburg. Zadupia są generowane przez ten system. Kiedyś w dyskusji o Bourdieu wskazałeś mi, że on do końca nie działa bo nie mamy w Polsce ustabilizowanych klas, emigracja w Anglii etc. Teraz nie zauważasz różnić w “zadupiach”, kompromitujesz się sloganami rodem z teorii modernizacji – “społeczeństwo postindustrialne”. Przecież na każdego ajfona przypada spora ilość ludzi, którzy zostali strukturalnie wepchnięci w warunki, które z powodu prymitywizmu naszych kategorii określamy jako feudalne albo industrialne (“19 wieczne”).
janekr :
Z autora tego żałosnego artykułu.
Anonymous :
Przecież to nie Bart napisał, tylko zapłacił komuś za napisanie.
wo :
Prawdopodobnie jednak znaczny, bo (1) Rosja była cały czas krajem, w którym liczbowo dominowała ludność wiejska, (2) w obrębie tej ludności robotników rolnych było potrzeba mniej na hektar wielkiej własności, niż drobnych producentów na hektar wspólnot. Nawet, jeśli wielkiej własności było więcej w hektarach, to na tych hektarach tyrało znacznie mniej ludzi.
Jak chcecie liczb, to sobie szukajcie wyników rosyjskiego spisu powszechnego z 1892 r.
Uprzedzam, że była jeszcze trzecia pokaźna grupa ludności wiejskiej – ci, którzy żyli na dzierżawionych gruntach skarbowych (tzw. czynszowych ziemiach) – ale nie wiem, czy oni zawierali z państwem umowy jako indywidua, czy jako obszcziny, czy może raz tak, raz tak?
No i spór jest trochę o nic, bo mogą istnieć podziały klasowe wśród mieszkańców jednej wsi, i to nawet podziały w sensie marksowskim. Wydaje mi się, że np. “chłop pańszczyźniany” na łanie (16 lub 25 ha), żyjący z gospodarstwa, i sprzedający nadwyżkę płodów-i-zarodków-rolnych na rynku lokalnym, a “chłop pańszczyźniany” na 1/8 czy 1/16 łana, żyjący z pracy najemnej (zwykle u sąsiadów), nie należą do jednej klasy “chłop pańszczyźniany”. Istnienie wspólnot w Rosji też nie wykluczało podziałów klasowych we wspólnotach, bo jako żywo nie były to wspólnoty egalitarne.
:
Ależ to jest doskonały artykuł, tylko ty jesteś za głupi (-a), żeby cokolwiek z niego zrozumieć.
:
Charakterystyczny jest ten syndrom oblężonej twierdzy, jakby artykuł był wymierzony w tytułowe Matki i Dzieci, a przecież jest dokładnie odwrotnie, co zostało natwet podkreślone w disclaimerze. No ale żeby to zauważyć trzeba dokładnie i z otwartą głową przeczytać tekst, co, śmiem twierdzić, w przypadku niektórych komentujących nie miało miejsca…
Proboszcz :
Wprost przeciwnie – większość tych ludzi ma baaardzo szeroko otwarte głowy. Tak szeroko, że często mózgi już powypadały…
Proboszcz :
Ale skąd wiesz, że to Matki i Dzieci z Oblężonej Twierdzy uważają artykuł za żałosny?
Może to np. specjaliści od analizy aktywacyjnej włosów? Albo od elektroakupunktury detoksykacyjnej metodą Volla?
mdh :
http://www.youtube.com/watch?v=VWf1MdHv80Q
Gammon No.82 :
Ja nie chcę, ja mam swoje wyrobione zdanie i jest mi z nim dobrze – po prostu jak ktoś mnie chce przekonać, że to była “większość” ludności, to nie zrobi tego gołosłownie.
fronesis :
…wiem wiem, nosić rozciągnięty sweter i nałogowo palić papierosy.
Gammon No.82 :
A gdzie ja napisałem, że to Matki i Dzieci? Miałem na myśli wysoce dramaturgiczny ton postów krytycznych (“Służba Chorób”, Bart-Manipulator, “żałosny artykuł”, tylko czekać na “To Żydzi” albo “biją mnie Niemcy”) – kwestia ich autorstwa pozostaje otwarta, może to faktycznie pani Ola z koleżankami i Mistrz, a może trop “prawicowego formatowania” jest słuszny, kto ich tam wie? :)
wo :
Ale ja nie chcę żadnego z was przekonać do czegokolwiek.
Nocoty? Tak się noszą egzystencjaliści i egzystencjalistki.
To byłem ja…
Proboszcz :
A nie, to już moja nadinterpretacja fragmentu “Charakterystyczny jest ten syndrom oblężonej twierdzy, jakby artykuł był wymierzony w tytułowe Matki i Dzieci”. Misie stereotypowo kojarzyło, że syndrom oblężonej twierdzy miewa załoga oblężonej twierdzy.
Taka tam zabawna ciekawostka:
http://i47.tinypic.com/ebekbd.png
Proboszcz :
Podoba mi się idea subtelnej dominacji.
Pewnie niejeden sadysta nie ma zielonego pojęcia, jak subtelnie dominuje nad nim masochistyczny partner.
wo :
wo :
Z czego czerpiesz? Z literatiry? Zlituj się, red. Orliński, przecież Ty piszesz recenzje książkowe. Chociaż to, że akcja Biesów toczy się w mieście, to powinieneś wiedzieć. Pierwowzorem najpewniej był Twer. Ty naprawdę myślisz, że w każdej rosyjskiej wsi rezyduje gubernator z gubernatorową i odbywają się bale jak ta la la.
Co do danych:
“But the historical price of the bright St. Petersburg era was the backwardness of the citizenry, the poverty and sluggishness of the peasant masses. As of 1897, 86.6% of the Russian population lived in rural areas and only 13.4% were city dwellers (by comparison, at the same time in Great Britain 77% of the population lived in cities and towns, in Germany, 54.4%, in France, 41%, and in the United States, approximately 26%). Of the 125.6 million inhabitants of the Russian Empire (not counting the 2.5 million inhabitants of the Grand Duchy of Finland), only 26.5 million were literate (21.1%). Peasants accounted for 97.4 million inhabitants (77%), while the literacy rate among the rural and village population was only 17%. In 1900, in the country as a whole, 789 of every 1000 subjects were illiterate.
The system of communal land tenure acted as a kind of prison for the rural inhabitants. The arable land that belonged to the commune, or obshchina, was “nobody’s.” It merely was allotted by the state in order to keep the peasants in their habitual condition, isolated from natural life: a condition which the government–for ideological reasons–regarded as the inviolable foundation of order and well-being. By 1905 in the 50 provinces of European Russia, the land that was controlled by communal law represented approximately 170,000 communes, or 9.5 million (76.7%) of the peasant farms. The obshchina system did not extend to the Baltic provinces, and it was very weak in the western provinces, where hereditary, or household (podvornoe), tenure predominated. (…)
By 1905 in the 50 provinces of European Russia, of 240.4 million dessiatines [1 dessiatine = 1.09 hectares] of privately owned and allotted land, only 53.4 million (22.2%) belonged to the nobility, while peasant communes and peasant owners accounted for 148.7 million (more than 60%).
http://www.cfe.ru/eng/bulletins?bid=6&baid=32
galopujący major :
Zlituj się, Anonimowy Łosiu, przecież Ty pisujesz nudnego bloga o futbolu (jak już mamy budować argumentację na tym, co kto pisuje).
galopujący major :
Gdybyś poprosił o przeczytanie tego kogoś, kto zna angielski to ten ktoś wyjaśniłby Ci, że ten tekst zaprzecza Twojej tezie o bezklasowości społeczeństwa, bo opisuje właśnie utrzymywanie mieszkańców wsi w nędzy przez posiadaczy środków produkcji. Pomijając już to, że nie ma tam kluczowej liczby: odsetka owej rzekomo bezklasowej populacji. Miło, że Ci sie chciało przeguglać coś pod “obschtstchschstchina percentage” a potem bezmyślnie przekleić, ale to niestety nie jest o tym.
Gammon No.82 :
W interesie referral fun, zarzucę kluczowe pojęcie “topping from the bottom”. To fenomen akurat doskolane znany sadystom, bo paradoksalnie w konsensualnym BDSM, strona uległa ma więcej do gadania, bo wytycza scenariusz i granice.
South Park po Polsku, buhehehe – ostateczny upadek red. Masłonia.
http://www.rp.pl/artykul/9131,413882__South_Park__po_polsku_.html
Próbka owego polskiego South Parku:
http://brixen.salon24.pl/
Czy naprawdę w Rzepie nawet w dziale kulturalnym musza pracować idioci?
wo :
O ile pamiętam, gm nie miał na myśli bezklasowości społeczeństwa rosyjskiego, tylko bezklasowość społeczeństwa zamieszkującego obszcziny, więc nie chochołuj. Inna rzecz, że ja i w bezklasowość obszczinomieszkańców trochę powątpiewam.
wo :
Ale (1) niewątpliwie “zaludnienie” wielkiej własności na jednostkę powierzchni było mniejsze, niż w przypadku drobnej własności rolnej i “bezwłasności rolnej” (wspólnot). (2) Każda synteza dziejów Rosji podaje (choć bez podawania liczb), że wspólnoty były czymś typowym, a prywatna własność chłopska – nietypowym (poza guberniami “nadbałtyckimi” i Kongresówką).
Przecież inne (niż w guberniach “rosyjskich”) zasady uwłaszczenia w Kongresówce to kiedyś nawet podręcznik do III klasy LO podkreślał.
Mnie natomiast cały czas się nie podoba, że piszą o licznych dzieżawcach ziemi skarbowej, ale nikt nie podaje, czy stroną umowy był konkretny Iwan Iwanowicz Iwanow, czy Chaziajka Obszczyna.
wo :
Ja myślę, że scenariusz musi być ukonsensiony oraz doskonale opanowany obustronnie, bo inaczej zamiast orgietki z batem i kagańcem wyjdzie scena walki z filmu “Karate po polsku”.
wo :
Zlituj się, co ty wiesz o moim blogu, czy o blogach o futbolu? Tyle co o Biesach? BTW Twój kolega Michał Pol, owszem czyta. Oczywisćie bredzisz z tymi Biesami, co wie każdy, kto je choć przejrzał. Dobra rada, zostaw literaturę rosyjską, pisz o laptopach.
wo :
Gdybyś proposił kogoś, by Ci przeczytał moje poprzednie komentarze, to natrafiłbyś na fragment, w którym w sprawie klasowego społeczeństwa rosyjskiego, specjalnie dla Ciebie, wielkimi literami, napisałem “Tu masz RACJĘ.” I oczywiście ja o społeczeństwo klasowe pytałem nie w kontekście Rosji, a samej obszcziny i to, że pytałem nie oznacza, że postawiłem tezę o jego bezklasowości. Myślałem, że się coś o tym dowiem, a dowiedziałem się, jak wiele nie wiesz.
Ale, że jesteś z lekka zakłamany, to przypomnę Ci, że prosiłeś o twarde dane dotyczące “grupy najliczniejszej w ówczesnej Rosji”. I takie dane dostałeś, bo Ty czytając Biesy, których akcja toczy się na wsi jak ta lala, przyrównałeś obszczinę do kibuców.
Macie grzecha. Przez was w poszukiwaniu obszczyny w oryginale dotarłem na rosyjski wariant “sciaga.pl”.
Spamołap, ja ci skopię tyłek.
@obszczimurki i zagadnienia pokrewne
ha-te-te-pe
slash slash
society kropka polbu kropka ru
slash
fedorov_rushistory
ch12_all
kropka
html
elektryfikacja
wo :
papierosy to zły adres (nie znoszę, zakazać w miejscach publicznych etc.), tym co mnie odrzuca od Sierakowskiego to poza: “jestem fajny piję wódę, palę pety”,
mam uczulenie na teorię modernizacji, także w wydaniu “tradycyjnie” marksistowskim, wszelkie myślenie typu “stadia historii”, powoduje u mnie podwyższone ciśnienie, stąd reakcja, pewnie przesadna na sformułowanie “społeczeństwo postindustrialne”.
A przy okazji jestem nieromantycznym wielbicielem zadupia, w tym sensie, że chciałbym dać im prawo do rozwoju (jak doktryna CHRL wobec Afryki) a wiem, że:
a) to niemożliwe
b) a nawet jeśli jakieś maleńkie zmiany są możliwe to prawdopodobnie zmian, których konsekwencją będzie “równiej” ale w stylu falloutowo/mad maxowym
a dla fantazji neomarksistowskiej zostawiam jakiś promil, jednak wciąż w imię tego promila mrzonek ustawiam się do Twojego “realizmu politycznego” formułowanego z pozycji autolegitymizacji MC.
galopujący major :
Ktoś mi ukradł ciasteczko.
Veln :
Widziałeś wydawcę?
mdh :
Gdybyś napisał: “to się tylko tak wydaje, że jeden naukowiec mówił jedno, drugi, co innego i na dobrą sprawę można powiedzieć, co się chce. Nie można.” to jeszcze mógłbym się częściowo zgodzić. Tym się różni nauka od filozofii, że ma metodę weryfikacji tudzież falsyfikacji własnych twierdzeń. Filozofowie muszą w tym celu chwytać się różnych brzytew w stylu zdrowego rozsądku, czy spójności całego systemu twierdzeń albo stosować różne dziwne procedury fenomenologiczne itp. Reszta jest jednak w miarę podobna.
Teoretycznie zależnie, gdzie kto studiował filozofię może należeć do takiej czy innej szkoły myśli. Praktycznie jednak ostatnim wielkim systemem był heglizm, teraz filozofia to już tylko analityczne klocki, eklektyzm, fuzje, crossovery jak kto chce to nazywać.
Kto spróbuje zgadnąć, czym zajmuje się na własnym blogu autor
tego komentarza?
Lukasz :
Bez zajrzenia na jego blog w życiu bym nie zgadł, że również polonistyką.
Nachasz :
Chyba też kobietami:
“Kobiety uważają, że mężczyzna, będący z dziewczyną, której nie kocha, jest draniem, a taki, który nie jest z żadną, bo nie chce ranić – gejem.”
http://dawidcien.wordpress.com/2009/12/10/kobieca-percepcja/
bantus :
Strasznie wesola jest ta odpowiedz. Ciekawa jestem do czego onkretnie mdh uzyje tutaj wspomnianych nozy. Ale tak z gramatycznej ciekawosci, co jest, bantusie, podmiotem w tym zdaniu? Kto ma a kto nie ma metody weryfikacji? Bo jesli sugerujesz (niezaleznie od skladni, ktorej uzywasz), ze filozofia posiada a nauka nie posiada metody weryfikacji wlasnych twierdzen, to jest to dosc wesoly zarcik na poczatek roku, ale raczej nie warto powtarzac go pozniej.
janekr :
To jest powód dla którego marksizm/heglizm do mnie nie przemówił, choć skądinąd są tam fajne rzeczy. Wywalasz zasadę sprzeczności i wychodzi ci jakieś mambo dżambo.
Inna sprawa, że za konieczność historyczną można wstawić jakąś zmodyfikowaną opatrzność bożą czy prawo karmana, to za dużo metafizyki jak dla mnie, w tej kwestii jestem pozytywistą.
@ zielka:
Nie trudno się domyślić czytając następne zdanie.
@ bantus:
Ok, pardon za niesluszna irytacje, wynikajaca generalnie z mojego zaslepienia ideologicznego. Pfff. Nie bedzie z mojej strony zadnego emo, bo fajniej by mi sie klocilo o cos na rzecz nauki, nie chce mi sie marudzic, ze istnieja metody pozafilozoficzne weryfikacji i falsyfikacji niektorych tez filozofii.
Lukasz :
Zajmuje się moim najukochańszym błędem językowym: “chcąc odinstalować metapakiet kubuntu-desktop, apt-get oraz aptitude nie poradziły sobie z zależnościami”. Czytając ten błąd ogarniając mnie drgawki śmiechu, próbując to wizualuzując (bez most przez czapki zginął parasol).
galopujący major :
Zlituj się, co ty wiesz o mojej działalności zawodowej? Tyle co ja o Twoim blogu, że czasem jest o książkach?
galopujący major :
Dostałem dane dotyczące areałów rolnych, a to jakby nie to samo.
Gammon No.82 :
Ludzie inteligentni widzą tu podobieństwo do bezklasowości społeczeństwa zamieszkującego kibuce.
fronesis :
To raczej żart, wynikający ogólnie z tego, że osoba zaczynająca zdanie od “jako marksista powinieneś” jest najprawdopodobniej przygłupiasta i opis tej powinności będzie jakimś idiotyzmem, od powyciąganych swetrów po kupowanie Macbooka Ziutkowi z Pierdziszewa.
@ wo:
mając siedem lat, umarła mu matka
Historia Pani Oli zdaje sie nie jest tak prosta jak nam się wydaje.
Otóż, Pani Ola na forum szczepimy sama przyznaje
[quote]Jestem mamą niespełna 3-letniej oliwci z zachowaniami autystycznymi(ciągle
konsultujemy, obecnie specjalisci skłaniają się ku dignozie, ale na dzień
dzisiejszy nie mam diagnozy ani na tak ani nie), Obniżonym napięciem
mięśniowym, małym niedosłuchem i zezem, zaburzeniami SI i wieloma na prawdę
wieloma problemami zdrowotno rozwojowymi, które zaburzają jej rozwój. Mała
przeszła już wielu lekarzy(na pewno liczba przekracza 100) i
poradni(endokrynologina, genetyczna, metaboliczna, nefrologiczna,
rehabilitacyjna…., aj długa ta lista) i nikt nie zdołał jej zdiagnozować
tak, aby tłumaczyło to az takie opóźnienie, tzn wszystkie badania
genetyczne, metaboliczne, rezonanse, eeg i inne mamy ok. [/quote]
Jest to świeża informacja. Poza tym Pani Ola sama leczy swoje dziecko co przynaje z kolei na forum gazety
[quote]problem w tym,że w zwykłym badaniu rzadkokiedy wychodzi.ja leczę w ciemno, tzn w badaniach nic nie wyszło, a nie chciałam wydawać grubszej kasy na dokładniejsze badania(na takie skierowania nie dostaniesz), poszłam z małą do dobrej homeopatki i ta z wywiadu(wygląd kup, nastawienie do jedzenia), i badania(wygląd skóry i śluzówek)i jeszcze kilkuinnych stwierdziła,że mała ma candide. i tak się leczymy… [/quote]
Jeśli wszystkie dokumenty córki Pani Oli tak wyglądaja to zaczynam się dziwić, że dano tu orzeczenie o niepełnosprawności. A dano.
Wielbicielka :
Na szczęście z nieprostej historii Pani Ola potrafi wyciągać proste i jednoznaczne wnioski.
Na szczęście Pani Ola znajduje tez rzesze wielbicieli i nasladowców, którzy chcą z nią razem składać pozew zbiorowy.
wo :
“Pytałem o liczbę taksówkarzy w starożytnym Babilonie, a ty mi podajesz liczbę taksówek.”
Znając metody produkcji rolnej w jakimś okresie można z sensownym przybliżeniem coś powiedzieć o tym, ile osób było wówczas potrzeba, żeby obrobić taką-a-taką powierzchnię.
Zarazem we wszystkich epokach wielkie gospodarstwa rolne potrzebowały mniej siły roboczej na tę samą powierzchnię (rzecz jasna przy założeniu, że chodziło o te same uprawy). Jakoś nie słyszałem, żeby podczas ogradzań w Anglii gentry wywieszała na ogrodzeniach tabliczki “now hiring”.
Skoro (1) ziemia “chłopska” stanowiła większość użytków w Rosji, a (2) spośród ziemi “chłopskiej” ogromną większość stanowiły obszcziny (w każdym razie w guberniach centralnych i południowych), przy czym (3) zagęszczenie ludności w gospodarstwach drobnotowarowych musiało być większe, a (4) Rosja była krajem głównie rolniczym, to wniosek, że obszcziny były zjawiskiem o dużym zasięgu, a nie marginesowym.
Co nadal nie pozwala wyciągać wniosków na temat bezklasowości mieszkańców obszczin.
Wielbicielka :
Ja cały czas obstaję przy tym, że opowieść pierwotna (o córeczce z wrodzoną niedoczynnością tarczycy) nie daje podstaw, by w nią wątpić. Takie cholerstwo potrafi narobić szkód w organizmie dziecka, a potem sobie pójść po tyroksynie…
Gammon No.82 :
Naprawdę je znasz?
Gammon No.82 :
Ale ja z kolei nie wyobrażam sobie, żeby w tej komunie rolniczej tłoczyły się takie tłumy, jak na typowym dworskim zadupiu, z osobną służącą do przyrządzania herbaty włącznie.
Gammon No.82 :
To swoją drogą, dlatego po wycofaniu się Galopującego Majora z jego zbyt daleko idącej tezy, zostaje już tylko zabawa dla sportu. Bo nawet dla Marksa to nie było społeczeństwo bezklasowe, mógł czysto teoretycznie wyobrazić sobie miejsce dla obstststststschiny po czysto teoretycznie rozważanej rewolucji w Rosji. Z czego potem ruskie se zrobiły zmitologizowane ideolo.
Wielbicielka :
Ależ niech wnoszą, tylko może niech zaczekają, aż ustawa wejdzie w życie.
A potem 2% wartości przedmiotu sporu tytułem opłaty sądowej, 20% wartości tytułem kaucji na zabezpieczenie kosztów procesu (na żądanie pozwanego), no i zupełnie normalne postępowanie sądowe, z zupełnie normalnymi dowodami do przeprowadzenia.
wo :
Tak. I w przeciwieństwie do ciebie potrafię doić krowy bez użycia ajfona.
wo :
Nie odpowiadam za brak twojej wyobraźni, ale porównaj tłok w drobnotowarowej Galicji z pustkami w junkierskich Prusach Wschodnich.
wo :
W braku dostępu do internetu ludzie XIX wieku musieli brandzlować narodnicki mit bezklasowej obszcziny.
fronesis :
Chyba już można by napisać małą antologię pt. “Co mnie odrzuca od Sierakowskiego”.
wo :
Czasem to jest o piłce, ech…
wo :
Czy 22 miliony chłopów w komunach (powyżej lat 10 u i starszych) wystarczy, abyś przestał opowiadać bajki o obszczinie jako kibucach.
http://books.google.pl/books?id=LlVYJaLBDMYC&pg=PA146&dq=obshchina+percentage&lr=&cd=34#v=onepage&q=obshchina%20percentage&f=false
Tak, wiem, że wytykają pewne wady w metodologii liczenia, ale liczby chyba są na tyle “twarde”, że Twoja teoria o peryferyjności obszcziny jest do odszczekania, czego raczej się nie spodziewam.
Zaś fakt, że obszczina mogła dzierżawić, wskazuję na wyjątkowoą możliwość podziału klasowego.
Gammon No.82 :
Dla Marksa przede wszystkim nie było to społeczeństwo kapitalistyczne, a ideolo to sobie Ruskie zrobiły z marskowskiego podjeścia do obszcziny dopiero po 1924, kiedy list do Zasulicz znaleziono. Lenin wcześniej olał, znaczy lekko podretuszował Marksa, i o dziwo trochę wyszło na jego.
bart :
Oczywiście, że potrafi. Czytając historię pierwotną mozna domniemywać, że mamy rzeczywiście do czynienia z powikłaniem po niedoczynności tarczycy (z która lekarze powinni sobie poradzić). Pani Ola miała jednak pewnie pecha, sama również nie jest pod kątem problemów z tarczycą przebadana.
Gammon No.82 :
Brutalny jesteś w takiej chwili wspomijąc o tak prozaicznej sprawie jak pieniądze, o której przecież my, dżentelmeni nie rozmawiamy.
Wielbicielka :
Noale w pozwie zbiorowym musi chodzić o pieniądze, bo np. powództwo o zaprzestanie naruszania dóbr osobistych się nie łapie.
Gammon No.82 :
Jak dalej będziesz Panią Ole tak obrażał (chociaż ja nie widze tego) to ona na pewno Cie pozwie. Już ona znajdzie powód.
Gammon No.82 :
A kogo się pozywa w sprawie nieurojonych niepożądanych odczynów poszczepiennych? No bo jak urojonych, to wiadomo – WSZYSTKICH KURWA.
Wielbicielka :
E tam, najwyżej mnie anonimowo wyzwie.
Gammon No.82 :
I zażąda od Barta numeru IP. W jakiejż kłopotliwej sytuacji go stawiamy.
Co z tym Blogiem Roku? Można już głosować?
galopujący major :
Bingo! Osoba inteligentna zauważyłaby już podobieństwo z tym, że ja też czasami piszę recenzje z książek – pogadaj kiedyś z taką osobą, dużo się dowiesz.
galopujący major :
Zastąpienie “peryferyjności” “prowincjonalnością” mieści się absolutnie w zakresie akceptowalnego dla mnie kompromisu, bo to przecież wszystko mieści się tam, gdzie na mojej mapie samochodowej jest napis “HIC SVNT ZIVTEKS”.
Gammon No.82 :
Z drugiej strony, dla nas wszytko jest purely theroretical, a oni np. zakładali utopijne komuny gdzieś w Stanach!
janekr :
Właśnie, może ktoś mi podpowie, w jakiej kategorii zgłosić?
bart :
Chyba raczej działań niepożądanych, bo odczyny poszczepienne to są odczyny po szczepieniu, które pozostają z nim w związku chronologicznym (niekoniecznie przyczynowym), i które należy raportować.
No to jest mniej więcej tak:
Po pierwsze musiałaby wystąpić szkoda majątkowa, policzalna w pieniądzach (pomińmy dobra osobiste albo zadośćuczynienia, o.k.?). Nie ma szkody majątkowej – nie ma odpowiedzialności cywilnej. Nie każda “szkoda na osobie” prowadzi do szkody majątkowej, np. trzydniowa gorączka u przedszkolaka – zazwyczaj nie.
Po drugie, normalnie odpowiedzialność cywilna powstaje na zasadzie winy. To jest trzeba by ustalić, że jakiś podmiot coś spaprał, wykonał jakąś czynność “bez należytej staranności”, jak również, że szkoda powstała właśnie wskutek tego (związek przyczynowy). Zarówno winy, jak związku przyczynowego, musi dowieść powód (chyba zrozumiałe?).
Przywalasz się do tego podmiotu, który coś spartolił.
Gdyby chcieć wyciągnąć kasę od lekarza, trzeba by ustalić
(1) że (na przykład) wykonał/zlecił szczepionkę w rdzeń kręgowy (a w ulotce napisali, żeby w gluteus maximus), albo (na przykład) wykonał/zlecił szczepionkę przeterminowaną itp.
(2) że pacjent ma teraz odstające uszy i wymaga kosztownej operacji plastycznej (=szkoda majątkowa) nie z powodu podania szczepionki wewogle, tylko z powodu podania w rdzeń kręgowy, bo przy wkłuciu uszkodzono Nerw Uszowy Tylnoprzedni, a gdyby kłuli w tyłek, toby nie uszkodzili itd.
Gdyby chcieć wyciągnąć kasę od producenta, trzeba by ustalić, że (na przykład) podczas wytwarzania serii produkcyjnej THX1138 zakatarzony pracownik nakichał do półproduktu, wskutek czego seria została skażona bakteriami z gatunku Pacalcus faecalis, a te po podaniu szczepionki uszkodziły pacjentowi Nerw Uszowy Tylnoprzedni, i teraz odstają mu uszy, itd.
Gdyby jednak zarejestrowano szczepionkę, co do której ustalono podczas badań klinicznych, że – podana jak należy – wywołuje raz na 10000 odstawanie uszu, to w zakresie takich (ujawnionych) działań niepożądanych, można Panu Majstrowi skoczyć.
Czyli jeśli chcesz wyszarpać kasę od firmy “Pierdziel&Pierdziel S.A.”, producenta szczepionki Thiomersalis Mortalis (TM), musisz (1) udowodnić, że producent coś spartolił w zakresie GMP (upraszczając), (2) że uszy ci odstają wskutek (a nie tylko po) podania szczepionki, (3) że w dodatku ci odstają wskutek podania szczepionki spartolonej. Pominę trywialne dowody na koszty operacji uszu.
Uwaga, jest wyjątek. Gdy chodzi o działania niepożądane szczepionek podawanych w ramach szczepień obowiązkowych (tylko!), możesz żądać naprawienia szkody od Skarbu Państwa (na tzw. zasadzie słuszności). Wtedy odpada konieczność dowodzenia winy (że ktokolwiek spartolił cokolwiek), i można tego próbować w zakresie “normalnych” działań niepożądanych, które wymienia ulotka. Ale nadal pozostaje konieczność udowodnienia, że doznałeś szkody wskutek (a nie tylko po) podania szczepionki.
Rany, chyba już to było raz przerabiane?
Wielbicielka :
A on nie musi tego żądania spełniać.
bart :
Proponuję “Moje zainteresowania i pasje”. Tam nie ma korwinistów, a Hafty Małgosi i Przysmaki Karolki to łatwy przeciwnik.
wo :
Prawie jak semtex.
asmoeth :
Można sobie wyobrazić Korwinistów, jak zmawiają się na zbiorowe esemesy dla Haftów Małgosi, żeby wysadzić Barta z siodła.
Z drugiej strony żadna kategoria nie wydaje się idealna. Może “profesjonalne”?
Blogi poświęcone w całości danej tematyce. Jeśli prowadzisz bloga w dziedzinie, w której jesteś profesjonalistą i działasz w niej zawodowo, to wybierz tę kategorię.
Uzasadnienie: autor jest profesjonalistą w dziedzinie ośmieszania grafomańskich wybryków dziennikarzy skrajnej prawicy i ich fanatycznych wyznawców, demaskowania absurdów medycyny alternatywnej i śledzenia trolli internetowych. Może nie działa w tych dziedzinach zawodowo, ale przecież wszystko przed nim. ;)
bart :
W Psychiatryku jesteś zaklasyfikowany jako “dość polityczny”:
Nie żebym chciał pana zniechęcać do pisania tam, gdzie pan lubi, ale są blogerzy i to nawet dość polityczni, którzy zbierają za każdy post po kilka razy więcej komentów niż pan (np. http://blogdebart.hell.pl/) i nie są reklamowani na żadnej SG, a nawet nie mają znanego nazwiska. Po prostu piszą dobrze. Pana ten cały s24 tylko obciąża.
http://krzysztofleski.salon24.pl/147541,przeglad-prasy#comment_2056217
Wielbicielka :
nie wiem czy @bart by chciał, ale było by to bardzo edukacyjne. Tłuc buca na blogu, a zatłuc buca w sądzie, to jednak dwie różne jakości :-) Pani Oli żal, ale te rzesze wielbicieli oddane pod miecz sprawiedliwości i satyry, ech, marzenia
wo :
O Biesach, 22 milionowej obszczinie, która jest peryferyjnym dziwologięm niczym marginalne kibuce, czy o tym jak unikać przyznania racji, gdy się bredzi o czymś, o czym się nie ma pojęcia?
wo :
Niestety, mnie nie interesuje Twój akceptowalny kompromis, tylko przyznanie racji zgodnie z zapowiedzią:
na wo :
No więc jak, łysa główko? Mamy zdolność honorową?
bart :
W kategorii literacki, oczywiście. Tam na pewno nie będzie korwinistów. Względnie kultura, za zbyt kulturalne, mym zdaniem, traktowanie antyszczepionkowców.
galopujący major :
Jako blogerzy z Psychiatryka, oczywiście nie macie.
galopujący major :
O wszystkim tym po trochu, chociaż obawiam się, że niewiele o tym, co Cię najbardziej interesuje, czyli o meczu Barca Arsenal – Manchester Groklin.
eptesicus :
Ale pani Ola nie chce sądzić się ze mną, ona chce pozwać WSZYSTKICH:
@wo re: top from the bottom
fantastycznie jest to opisane w “Choke” Palahniuka
wo :
Ech… a jednak. Szkoda, choć można się było tego spodziewać. I zostawcie już Bartosza Węglarczyka i Pawła Wrońskiego w spokoju, oni pewnie mają zdolność honorową. Poczytajcie lepiej Dostojewskiego.
wo :
Zdecydowanie poczytajcie Dostojewskiego. Mogą być Biesy, cięty dowcip.
bart :
Zabawne. http://www.dzieci.org.pl/cgi/forum/ikonboard.cgi?act=Print;f=12;t=5148 ciągle ktoś ma te 100%. Przypadek czy manipulacja celowa, by z kolei namówić na kolejne badania i zabiegi?
Wielbicielka :
Ktoś gdzieś Oleczkowi po opowieści o wynikach analizy, z których ona nic nie rozumie, odpowiedział “Witaj w klubie zakręconych”.
Dla mnie na maksa jazdą jest kwestionariusz, który trzeba wypełnić przed analizą. Po co laboratorium do wykonania bezstronnej analizy potrzebuje wiedzy o stanie zdrowia pacjenta, włącznie z obciążeniami dziedzicznymi? Na ankiecie niby napisano, że “ma na celu poznanie stylu życia oraz zaburzeń subiektywnych zdrowia” i “pozwoli na dokładniejsze określenie stanu odżywienia i podjęcie działań mających na celu minimalizacji ryzyka powstawania wielu chorób”, ale na Trygława, myślałem, że po to robię analizę pierwiastkową włosa! To może ja po prostu wypełnię ankietę, a państwo powiecie, co mi jest?
bart :
Gorzej.
Jej odpowiedziano, ze : “Jest całkowicie odwrotnie niż piszesz i było to wyjaśniane właśnie na dzieci.org. Taki wynik oznacza, że organizm rtęci pozbywa się sam bez żadnych
problemów i w zasadzie tego pierwiastka jest pozbawiony. ”
Oczywiście następne rzesze wiernych słuchaczo-czytaczy wpatrzonych są w dramat i wierzą.
Wielbicielka :
Ale, z drugiej strony, może taki proces (niekoniecznie z bartem) otworzyłby takiej kobiecie oczy i na sali sądowej ktoś wykazałby jej błąd w rozumowaniu. Albo chociaż zasugerował, że istnieje coś takiego jak sądowa ingerencja w prawa rodzicielskie.