Mamy Chorych Dzieci (moja teoria spiskowa)
Lubię sobie od czasu do czasu poflejmować z antyszczepionkowcami. Dowiaduję się o nowinkach (w tym sezonie modnie nosi się skwalen), zapoznaję z nowymi trendami w argumentacji (obecnie na topie jest model Zatroskany Obywatel, który będąc całym sercem za szczepionkami, pragnie tylko, by władze lepiej ewidencjonowały przypadki autyzmu i śmierci spowodowanych przez szczepienia). Prędzej czy później w każdym flejmie pojawia się jednak osoba, która psuje całą zabawę. Ta osoba to Mama Chorego Dziecka.
Widzicie? Notka też od razu przestaje być śmieszna.
Kiedy Mama Chorego Dziecka wchodzi do gry, cała twoja argumentacja bierze w łeb. Twoje wyniki badań, metaanalizy, statystyki stają się nagle chłodnymi nieludzkimi danymi, skonfrontowanymi z żywym malcem, ofiarą bronionych przez ciebie szczepień albo beneficjentem atakowanej homeopatii. Oto komórka z twojego arkusza kalkulacyjnego ożyła i dała ci po pysku, drogi racjonalisto. Po ataku Mamy Chorego Dziecka prawie każdy obrońca zdrowego rozsądku zaczyna się czuć jak monstrum i obowiązany jest rozpocząć swą replikę od disklajmera „Bardzo mi przykro z powodu choroby twojego dziecka”.
To może i ja umieszczę w tym miejscu disklajmer dla notki: nie jest moją intencją wyśmiewanie osobistych tragedii. Nie mam prawa nabijać się z wypowiedzi Mam Chorych Dzieci zamieszczonych w wątku „Moje życie z autyzmem syna”, jednak jeśli zabierają głos w temacie „Szczepić czy nie szczepić”, ich wypowiedzi zasługują na ostre ostrze mego okrutnego sarkazmu.
Ciężko mi się pisze tę notkę, tak się bowiem składa, że znam osobiście kilka mam chorych dzieci i patrząc na nie, nie umiem uniknąć użycia religijnej metafory o niesieniu wyjątkowo ciężkiego krzyża. Najchętniej dałbym im carte blanche na wypisywanie bzdur w Internetach — problem w tym, że od takiej strategii liczba chorych dzieci będzie najprawdopodobniej rosnąć.
Był disklajmer, teraz czas na credo. Wierzę, że historie opowiadane w Internecie przez Mamy Chorych Dzieci są przynajmniej w części prawdą. Wierzę, że większość Mam naprawdę ma chore dzieci. Jednak zarówno chorość, jak i prawdziwość nie są w przypadku opowieści Mam wykutymi w skale pewnikami. Ba, zdarzają się bezczelne gnoje, które je kwestionują. Na przykład taki ja.
Zacznijmy od chorości — bo łatwiej i śmieszniej. Stawiam ostrożną hipotezę, nazwijmy ją Postulatem Przesadzeń: pewna liczba internetowych Mam świadomie przedstawia stan swojego dziecka jako poważniejszy niż w rzeczywistości, wiedząc, że to świetna broń w dyskusji. Nie umiem w inny sposób wytłumaczyć bardzo częstej niechęci do sprecyzowania, co właściwie dolega ich pociesze. Wiemy z dramatycznego tonu wypowiedzi, że jest to coś bardzo poważnego, ale nie dowiadujemy się, jaka to konkretnie choroba. We flejmie pod artykułem o homeopatii w „Rzepie” pani Aneta twierdzi, że jej syn „w ostatniej chwili został dosłownie wyciągnięty grabażowi spod łopaty”, a swoją opowieść o chorującej latorośli kończy duszaszczypatielnym wyznaniem: „Do tej pory nie mogę odżałować, że mojej Pani doktor nie spotkałam wcześniej. Moje dziecko nie cierpiałoby tak strasznie”. Nie dowiadujemy się, jaka śmiertelna choroba toczyła syna pani Anety, jednak ponieważ medycy klasyczni oferowali na nią antybiotyki, a homeopatka wyleczyła skutecznie cukrem w granulkach, możemy zakładać, że owa „łopata grabaża” taka dosłowna jednak nie była. W wątku na forum „Wyborczej” pod skandalicznym artykułem homeopaty Kokoszczyńskiego przejęty tata opowiada o „roku walki o zdrowie synka”. Dopytany wyjaśnia, że przez ów rok zmagał się z powracającym przy infekcjach zapaleniem ucha, przypadłością dokuczliwą, ale raczej nie zasługującą na batalistyczne metafory, w dodatku właściwie nie występującą u dzieci starszych niż siedem lat (a więc z bardzo wysokimi szansami na „cudowne” wyleczenie dzięki homeopatii). Zawsze warto więc wypytywać Mamy o oficjalną diagnozę. Często okazuje się, że straszliwa choroba tocząca dziecko to albo jakieś upierdliwe schorzenie wieku dziecięcego, albo rozległa candida i zarobaczenie wykryte Vega Testem przez homeopatę.
Mamy, które blefują w kwestii faktycznego stanu zdrowia swojego dziecka, to lolkontentowy margines. Dużo trudniejsza kwestia to prawdziwość opowieści, bo tę śmiem kwestionować również w przypadku Mam z poważnie chorymi dziećmi.
Na pewno nieraz spotkaliście się z dramatycznymi historiami, w których drgawki po raz pierwszy wystąpiły w noc po szczepieniu, a uporczywa choroba przeszła w kilka godzin po podaniu pierwszej cukrowej pigułki. Zdrowe dzieci po szczepionce gasną w oczach, wypowiadają swoje ostatnie słowa (Jenny McCarthy widziała wręcz, jak zaraz po wbiciu igły „duszyczka uleciała z ocząt synka”). Związek przyczynowo-skutkowy w tych historiach jest oczywisty i stuprocentowo pewny. Dla wszystkich — choć nie dla pojawiających się w opowieściach lekarzy, którzy uparcie tkwią w swoich błędnych diagnozach albo odmawiają wpisania w kartę ostrego powikłania poszczepiennego (często też przepisują antybiotyki lub po prostu bezradnie rozkładają ręce i nie dają żadnych szans).
Z jednej strony mamy zatem wyniki badań epidemiologicznych i toksykologicznych, które raz po raz nie znajdują związku między szczepieniami a genezą chorób z internetowego szerokiego spektrum poważnych schorzeń poszczepiennych. Z drugiej strony — armię matek-dyskutantek, które są przekonane o tym, że ich dzieci zapadły na zdrowiu bezpośrednio po szczepieniu. WTF? Nasuwają się dwie odpowiedzi. Pierwsza: szczepienia faktycznie powodują te wszystkie choroby (a homeopatia wspomagana chelatacją i czyszczeniem jelit skutecznie je leczy), jednak współczesna nauka jest ślepa łamane przez głęboko skorumpowana i dlatego prawda nie wychodzi na jaw. Być może właśnie tak jest. Ja obstawiam jednak odpowiedź drugą, zakładającą istnienie międzynarodowego spisku.
Nie jest to scentralizowany spisek, taki jak w przypadku rządzącego światem klanu Ludzi-Jaszczurów z Oriona czy międzynarodowej żydowskiej kabały. Nie, tworzące postulowany przeze mnie spisek osoby często nawet się nie znają. Spotykają się czasem na konferencjach, linkują czasem do siebie na swoich stronach, cytują badania współspiskowców w swoich pracach — nie tworzą jednak żadnej hierarchii. Kim są? To autorzy książek o cudownych terapiach i dietach, adwokaci składający pozwy zbiorowe, wypaleni naukowcy poszukujący nowych ścieżek kariery, szamani praktykujący „medycynę alternatywną”, właściciele laboratoriów przeprowadzających bezwartościowe analizy zdrowotne, działacze zbijający polityczny kapitał. Motywuje Kieruje nimi zazwyczaj chęć zysku, czasem nadęte ego, często ambicja. Wspólnie tworzą wirtualny świat, w którym bezwartościowe terapie leczą wymyślone i prawdziwe choroby spowodowane przez współczesną medycynę lub nieistniejące czynniki w rodzaju drożdżaków, robaków czy źle zbalansowanego chi. Wokół tych osób tworzą się wianuszki wyznawców, rozpowszechniających w Internecie i realu memy, których popularność przekłada się bezpośrednio na poziom dochodów czy popularność przywódców spisku.
Fajnie byłoby zobaczyć ten spisek w działaniu, prawda? Czasami internetowe archiwa pozwalają nam na reverse engineering poglądów Mamy Chorego Dziecka, która dziś jest przekonana na amen, że to właśnie szczepionka zrujnowała zdrowie jej potomka. Spójrzmy na Mamę spotkaną na forum.gazeta.pl, która do zwolenników szczepień zwraca się per „panie mengele” i opowiada im o trutych, okaleczanych i umierających dzieciach. Nazwijmy ją Olą.
Oto jak Ola opisuje dziś na forum stan zdrowia swojego dziecka:
moje dziecko jest poważnie okaleczone przez podanie Euvaxu (…). dziś córka ma niespełna 3 latka, jest bilska diagnozy autyzmu, ma poważne zaburzenia rozwojowe od obniżonego napięcia mięsniowego po niedosłuch i lista ciągneła by się bardzo długo, gdybym zechciała wszystko opisywać. przeszła już grubo ponad 100 lekarzy (…), wszyscy szukali przedziwnych chorób, nawet wymyślano niestworzone diagnozy, ale jakoś żadne badania tego nie potwierdziły. nikt jakoś nie wpadł, lub nie chciał wpaść,że to może przez euvax (a 2007 zmarła po nim 3 niewinnych niemowlaczków) (…).
W dalszym ciągu dyskusji dowiadujemy się, że zatrucie Euvaksem dziewczynka miała nawet na wypisie ze szpitala.
Cofnijmy się do maja 2008. Wtedy właśnie Ola zakłada na forum Gazety wątek o wrodzonej niedoczynności tarczycy — to właśnie wykryto u jej córeczki (wśród objawów wrodzonej niedoczynności tarczycy występują m.in.: problemy z rozwojem szkieletowym, zaburzenia słuchu i niedorozwój umysłowy, czyli symptomy, które według zdania „dzisiejszej” Oli spowodowało szczepienie):
urodziła się 9 dni po terminie i miała większośc objawów wnt: poród po terminie, leniwy poród, była duża (prawie 4 kg), miała obrzęki na ciele i na twarzy, bardzo suchą skórę, duży język….. do endokrynologa trafiliśmy jak miała 2,5 tygodnia (…)
Ani słowa o zatruciu Euvaksem. Ola odzywa się, bo chce wymienić się doświadczeniami z innymi rodzicami dzieci z wrodzoną niedoczynnością tarczycy. Od razu jakaś forumowiczka diagnozuje u dziecka autyzm i uczynnie podsuwa Oli linka do forum dzieci.org.pl, prowadzonego przez antyszczepionkowych oszołomów. Po trzech godzinach Ola wraca z forum i już wie: jej córeczka ma faktycznie autyzm, i to wszystko wina szczepień. Trzeba natychmiast wykonać analizę pierwiastkową włosa — za marne dwieście parędziesiąt złotych przeprowadzi ją doktor Sobieraj w Biomolu (a potem za następne kilkaset złotych chętnie sprzeda odpowiednie suplementy, by „ustabilizować dynamiczną optymalną homeostazę”).
Rok później, wiosną 2009 r., Olę można spotkać na forum Homeopatia. Jej dziecko ma już zdiagnozowaną nową listę chorób: candidę, zarobaczenie, ostre powikłania poszczepienne, zatrucie metalami ciężkimi. Zdiagnozowano jej to m.in. aparatem Salvia w DanMedzie, a leczy owe choroby kupowanymi za ciężkie pieniądze suplementami, homeopatią i preparatami przeciwpasożytniczymi.
W grudniu 2009 r. Ola twierdzi już, że jej dziecko urodziło się całkowicie zdrowe. Teraz szykuje córkę do chelatacji u Doktora Krasickiego Spółka z o.o., który „uważa zatrucie rtęcią za wielce prawdopodobne”. Na forum „Nie szczepimy” Ola ogłasza, że wytacza proces władzom o zatrucie dziecka. Jej córka jest leczona z autyzmu, którego żaden lekarz nigdy nie zdiagnozował.
asmoeth :
Nie nie – chodzi mi o kobola – każdemu kreacjoniście klikającemu na link pod gravatarem z nadzieją znalezienia przyjaznej duszyczki zaraz zapala się pewnie różaniec ostrzegawczy.
asmoeth :
z prawdziwym czy symulowanym, trening umysłu zawsze niezły, choć czasochłonny :-)
są symulatory lotu, dlaczego nie miałoby być symulatorów dyskusji, ze sztucznym kreacjonistą w środku?
eptesicus :
Quasi kiedyś proponował coś w formie agregatora odpowiedzi na kształt TalkOrigins – na każdy absurdalny (i powtarzający po raz pińćsetny) wpis kreacjonisty, który po raz pierwszy odkrywa moc trollowania przez internet rzucałoby się linkiem zawierającym odpowiedź i można by było wracać do ontopowego offtopowania. Załóż bloga i pisz w tych klimatach blogrolka barta się jeszcze bardziej poszerzy!
maciek :
to, że tempo sedymentacji było zmienne w czasie, oraz że w różnych miejscach i czasach zachodziły czasem katastroficzne zdarzenia, nie oznacza, że wszystkie skały osadowe na ziemi powstały w ciągu kilku miesiecy. Co więcej uniformitarna sedymentacja zachodzi do dziś na ogromną skalę np. na dnie oceanów, gdzie odkładają się kolejne milimetry mułu – uzupełniając leżące już całe METRY mułu, dokładnie takie, jak te z których powstały skały łupkowe.
ciągle nie uzyskałem odpowiedzi na pytanie, jak kreacjoniści radzą sobie z biogeografią, zwłaszcza wysp. To nie chodzi o mikroewolucję, ale o zwierzaki o zupełnie innej morfologii, niż cokolwiek innego na świecie, a ograniczone czasem do jednej – dalekiej od portu Ararat – wyspy
maciek :
wybuch Mt St Helen nie zmienił nic w patrzeniu na sedymentologię, z bardzo prostej przyczyny. Podczas wybuchu tego wulkanu NIE POWSTAŁY ŻADNE SKAŁY OSADOWE. Nawet centymetr. A to, że podczas wybuchu wulkanu mogą błyskawicznie odłożyć się całe metry skał wulkanicznych (w tym wypadku będą z tego tufy) wiadomo było od dawna i nie jedna Helenka jest tego współczesnym przykładem. Nie wnosi to nic w interpretacji kambryjskich łupków, zawierających tak dziwaczne stworzenia jak Opabinia i Hallucigenia, za to ani jednego homara, czy jurajskich wapieni zawierających amonity i ichtiozaury, za to ani jednego delfina.
maciek :
chyba nie podrzuca, skoro ich nigdzie nie ma. Ktoś cichaczem WSZYSTKIE zebrał i przetopił, zanim napisano o nich coś powazniejszego niż notki w XIX-wiecznych amerykańskich brukowcach?
pakalk :
symbolicznie lub metaforycznie można potraktować jeszcze wiele, wiele innych rzeczy napisanych w tej księdze (na co od dawna namawiam oponentów, bierzcie przykład z braci katolików) i wszystkie próby ustawiania nauki “pod Słowo” zniknęłyby jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
W kwestii garnka zapytam jeszcze, czy chodzi o tzw. Dorchester Pot?
asmoeth :
Dorchester Pot był, o ile pamiętam, znaleziony w prekambrze (i opisany w amerykańskim brukowcu “Scientific American”).
W bryle węgla znaleziono garnek/kubek w Wilburton w Oklahomie. Był rok 1912 (wiek XX). Garnek znajduje się w Glen Rose w Teksasie. Jeszcze się nie roztopił.
Tutaj parę takich “podrzuconych” artefaktów: http://www.zillmer.com/p_index2.html WSZYSTKIE na swoim miejscu.
maciek :
“SA” dał tylko przedruk tekstu z lokalnej gazety. Tak czy siak, oryginalne źródło okazuje się być zawsze dziennikarskie.
maciek :
To fascynujący przedmiot, naprawdę chciałbym go kiedyś potrzymać w rękach. Niestety, nie mamy żadnej wiarygodnej relacji na temat dokładnych okoliczności jego znalezienia. Jakkolwiek fajnie jest, że nie zaginął tajemniczo, jak wiele takich sensacyjnych artefaktów, jego istnienie gdzieś tam niewiele nam pomaga. Nabyty sceptycyzm każe mi powątpiewać co do tego, czy został rzeczywiście znaleziony w litej skale. Zresztą, nie tylko mnie.
@ asmoeth:
właśnie. Kontekst znaleziska, stratygrafia, miejsce znalezienia. Wszystkie te informacje zostały na zawsze stracone, więc nie zostało w żaden sposób udokumentowane, że rzeczywiście znaleziono to tkwiące w warstwie sprzed wielu milionów lat (albo datowanej na wiele milionów lat). Choć być może badania składu stopu powiedzą coś o miejscu jego wykonania.
BTW, dlaczego nie znajdują takich rzeczy DZISIAJ, zwłaszcza paleontolodzy i geolodzy, którzy pracują na wielu takich stanowiskach (i takich samych lub podobnych skałach) w różnych miejscach świata? Musi to budzić naturalny sceptycyzm
Podzielam Wasz sceptycyzm. Z tymi odrzucanymi przez oficjalną archeologię artefaktami są dokładnie takie same problemy jak z Człowiekiem Jawajskim, Człowiekiem Heidelberskim, Człowiekiem z Piltdown, Człowiekim z Nebraski, Człowiekiem z Pekinu i jeszcze innymi człowiekami. Sceptycyzm jak najbardziej wskazany.
O badaniach sedymentologicznych:
http://www.youtube.com/watch?v=5PVnBaqqQw8&feature=PlayList&p=EFEB54A9C6D372BA&index=0&playnext=1
Tymczasem dobranoc. Spadam.
eptesicus :
przy losowym doborze ról (np. Bartu, Ty dziś robisz za homeofana, eli za pogromcę Maków etc.) rezultaty mogą być smakowite
BTW – Weave sync działa tylko w obrębie FF? Bo mi chodziło o sync między przeglądarkami (FF/Chrome)
http://wyborcza.pl/1,86116,7403310,Antyszczepionkowe__Fakty_.html
Przedtem Teraz My, teraz Fakty. Żałosne dziennikarstwo.
maciek :
Sceptycyzm trzeba zachować zawsze. Bawi mnie jednak, że o potrzebie sceptycyzmu robi mi wykład osoba, która swoją wiedzę o powstaniu i budowie Ziemi i Wszechświata czy powstaniu i rozwoju życia opiera na jednej antologii klechd i podań ludowych.
A kiedy jeszcze ta sama osoba stawia znak równości między serią odkryć znakomicie udokumentowanych i wpisujących się w ogólny stan wiedzy paleontologicznej a opowiedzianą po drugiej wojnie światowej anegdotką o garnuszku znalezionym przed wojną pierwszą, to mój sceptycyzm wobec tej osoby zaczyna osiągać stany krytyczne.
BTW, zdajesz sobie oczywiście sprawę, że fałszerstwo Człowieka z Piltdown (o którym kreacjonista musi po prostu wspomnieć, bo jak nie wspomni, to COŚ MU PĘKNIE) zostało wykryte m.in. dlatego, że “znalezisko” to kompletnie nie pasowało do wspomnianego ogólnego stanu wiedzy paleontologicznej o pochodzeniu człowieka? Zwolennikowi stworzenia radziłbym więc ostrożność w wymachiwaniu tym argumentem. Jeszcze się pokaleczysz, biedaku.
WO, masz do kolekcji:
http://nieznudzeni.pl/
eptesicus :
Symulatory są nieznośnie przewidywalne.
Z tym, że symulator lotu ma być nieznośnie przewidywalny, bo w powietrzu występuje skończona – i niewielka – liczba rzeczy kłopotliwych, na które można natrafić. Na przykład cumulonimbus i na przykład Focke Wulf 190A. Ale symulator nadal pozostaje zabawny.
W przypadku symulatora dyskusji ta nieznośna przewidywalność staje się nudna. Po co w pocie czoła symulować kreacjonistę i jego odpowiedzi, skoro wystarczy trzystronicowy FAQ?
pakalk :
Przestań kompromitować Kielce owieczko. Kraków kompromitować możesz, masz na to moje osobiste zezwolenie.
Ja pierdolę, ty naprawdę masz poziom kibola dotkniętego niedorozwojem. Najpierw nie rozumiesz tego, co czytasz, a kiedy ci to wytknąć, łapiesz za scyzor i masz ochotę wsadzić go komuś we flaki. Wbrew temu, co ci się zdaje, normalni ludzie z Kielc tego nie robią. Tylko margines podobny do ciebie.
maciek :
Błagam cię, doczytaj coś o CzZPie. A jeśli ci się nie chce, to chociaż wyjaśnij: czego (i w jaki sposób) chcesz dowodzić CzZPem?
@ Gammon No.82:
Ale symulator nadal pozostaje zabawny.
W przypadku symulatora dyskusji ta nieznośna przewidywalność staje się nudna. Po co w pocie czoła symulować kreacjonistę i jego odpowiedzi, skoro wystarczy trzystronicowy FAQ?
Gdyby January udostępnił źródła Orlinatora, to może nie byłoby nawet dużo roboty.
Tegopalcy :
To jakieś ezoteryczne… chyba nie chodzi o badsekatory na dysku?
pakalk :
LOL.
maciek :
klasyczna manipulacja, pomieszanie prawdziwych znalezisk z fałszywymi. Człowiek z Piltdown (Eoanthropus dawsoni) to oszustwo, wykryte przez ewolucjonistów. Człowiek z Nebraski (Hesperopithecus haroldcookii) to ząb pekari, pomyłka w oznaczeniu, również skorygowana przez ewolucjonistów, co opublikowano w “Science”. Oba przypadki pokazują jak sprawnie działały już wtedy mechanizmy weryfikujące w nauce. Dzisiaj pewnie takie coś nie przeszłoby w ogóle przez sito recenzji.
obok tych shitów umieściłeś dobrze udokumentowane, nie podważone dotąd znaleziska, jak Homo heidelbergensis. Znane z co najmniej 10 stanowisk w Europie, zawierających praktycznie wszystkie kości szkieletu (w tym kompletne czaszki) należące do wielu, wielu osobników, a także jego przemysł – liczne narzędzia kamienne.
tak samo mieszanie człowieka z Jawy i człowieka pekińskiego z oszustwami typu Piltdown i przyrównywanie do dzbanka z węgla jest klasyczną manipulacją. Dlaczego? Otóż szczątki z Solo i Zhoukoudian zostały profesjonalnie opisane i udokumentowane. To, że oryginały szlag trafił, to szkoda, bajer jednak polega na tym, że reprezentują one Homo erectus, takson znaleziony od tego czasu na dziesiątkach stanowisk od Afryki po Azję, nie tylko kości (które można sobie obejrzeć i zbadać w wielu muzeach na całym świecie), ale też jego artefakty. W samym Zhoukoudian prace wznowiono po wojnie i znaleziono kolejne szczątki Homo erectus, które oczywiście już nigdzie nie zaginęły, tylko można je sobie obejrzeć w miejscowym muzeum. Dostępna jest też kompletna dokumentacja stratygrafii i kontekstu tych znalezisk, czego o garnkach i młotkach powiedzieć się nie da.
Gammon No.82 :
może wystarczy jednopalcowy Fuck
bart :
Ma ktoś może kopię, bo to ładne mogło być?
maciek :
Nie przejmuj się, zaraz walniesz mu nowego.
Barts :
A nie, na wordpressie jest przeklejka, mniam, już czytam w wypiekami.
maciek :
rozumiem, że korzenie tego filmiku kryją się w tej publikacji:
Julien, Lan and Berthault, Experiments on Stratification of Heterogeneous Sand Mixtures, Bull. Soc. Geol. France, 1993, vol. 164, no. 5, pp. 649–660.
przetłumaczonego z francuskiego na stronce kultowej organizacji “Answers in Genesis”
http://www.answersingenesis.org/tj/v8/i1/sand.asp
Praca ta (a raczej jej konkluzje) spotkała się ona z celną repliką, szkoda, że trochę skażoną wycieczkami ad personam, odnoszącymi się do światopoglądu Berthaulta. Ale – tak czy siak – nadal argumenty przeciwko Berthaultowi pozostają w mocy:
http://www.evolutionpages.com/berthault_critique.htm
dalsze wyjaśnienia tutaj:
http://noanswersingenesis.org.au/henke_steno.htm
http://noanswersingenesis.org.au/questions_berthault_k_henke.htm
bartu, co to u licha jest, pochłonęło mi gdzieś posta. Może do spamu poszedł? Linków było dużo…
Ohoho, Nicpoń (obrońca wolności słowa, lol) stosuje cenzurę prewencyjną – komeć pozostawiony u niego na blogasku się nie pokazał. I, obawiam się, ma szanse się w ogóle nie pokazać.
Gammon No.82 :
To spróbuj X-Plane.
Generalnie było tak, że wstawałem podniecony myślą, że zobaczę jakąś dramatyczną odpowiedź pakalka, jakieś wezwanie do ujawnienia się, groźby procesem cywilnym (a może nawet i karnym!); jestem rozczarowany. Coś jak dziecko, które pod choinką nie znalazło prezentów.
Tak się nie robi!
@Kielce:
Właśnie sobie przypomniałem, że kiedyś jakiś kielecki dresowiec chciał mi spuścić wpierdol za bycie komunistą bo miałem czerwony sweter o_0
vauban :
Hmm. Widze, ze kolega z socjologii. Ale, abstrahujac juz od tego, jakie to ma znaczenie dla tego co powiedzialem (hint:zadne), to:
Ma swiadomosc, oczywiscie. Granice sa dosc wyrazne. Interakcje czesto zdecydowanie czestsze, i co za tym idzie, wiez silniejsza. Ale teraz ja sie czepiam, konkretnie litery zamiast ducha tego co napisales. Oczywiscie, nie jest jakims super typem idealnym grupy spolecznej. Nawet nie jest blisko tego: ale, patrz wyzej – a konkretnie wzmianka w nawiasie .
Tomek Kulesza :
Czy kurwa ma świadomość, że jest ona i inne kurwy i tworzą jakiś kurewski świat? Chyba Cię ktoś nie dopieścił.
Tomek Kulesza :
To weź je wskaż.
Tomek Kulesza :
Interakcje pomiędzy kurwami? Łał, opisz, opisz!
Tomek Kulesza :
Chciałbym zobaczyć ten paluch co go tak ssiesz.
Tomek Kulesza :
I jeszcze jakbyś tak zaczął precyzyjnie, byłoby bomba.
http://wiadomosci.onet.pl/2103130,12,wigilijny_cud_-_niewytlumaczalne_uzdrowienie,item.html
Musiała w tym brać udział ręka Boga, oboje jesteśmy wierzący …, ale w tej sytuacji nawet niewierzący nie potrafią wyjaśnić, jak to się stało – Nie ma innego wytłumaczenia, to był Boży cud – dodał Hermanstorfer.
A może to była noga?
Barts :
Ojej, nieźle Quasi poleciał.
Gammon No.82 :
Nie, nie – chociaż własnie o tym kodzie wspominał przy okazji bedsektorów. January napisał kiedyś bota, która bardzo udatnie emulował dyskusyjne zachowania WO. Była z tego niezła polewka na syffie. Właśnie odbyłem podróż sentymentalną przez archiwa i znowu się ubawiłem: http://tinyurl.com/orlinator
@ Tegopalcy:
Noale ten skrypt został usunięty (The requested URL /~jweiner1/orlinator/ was not found on this server), a szkoda. January, weź to gdzieś wrzuć, nie miałem przyjemności używać.
eli.wurman :
Ale Czarnym Romanem zapachniało
Veln :
Brakuje mi tu jego świeżego i ciekawego spojrzenia.
Veln :
No popłynął w kalarepkę, ale używanie eugenicznych marzeń aspergerowca jako chochoła lewactwa, to niskie nawet jak na Nicponia. Nie, wróć, wycofuję. Pasuje do gościa. Nie muszę chyba dodawać, że mój komentarz, prosty i grzeczny, nie przeszedł przez czujne cenzorskie sito naszego wolnościowca.
Adam Gliniany :
Właśnie, ja też chciałem, ma to ktoś gdzieś?
@Barts
Teraz jeszcze doczytuję tę dyskusję na http://ponowoczesny.salon24.pl/146802,dlaczego-dzieci-bija-dzieci-i-co-do-tego-ma-walka-klas i Quasi chyba ma jakiś backlash przez te nasiusianie mu klasizmem przez wo.
Tegopalcy :
Muszę uwierzyć na słowo, że udatnie. Szkoda, że tego już nie ma.
asmoeth :
Szczerego i boleśnie prawdziwego.
Veln :
Ojoj, faktycznie, przecież to:
I tak, dla przykładu, przedstawiciel Middle Middle Class powinien z jednej strony popierać ostrą progresję podatkową żeby dokuczyć bogaczom, a z drugiej strony – surową ochronę praw autorskich i pośledni poziom publicznej edukacji oraz pielęgnowanie licznych arbitralnych i niełatwych do zgłębienia kodów kulturowych (savoir vivre, dress code, moda, snobizm kulturalny, przemoc symboliczna w postaci komercyjnego epatowania niedostępnymi niższym klasom dobrami luksusowymi/markowymi etc.) połączone z piętnowaniem (izolacją, szyderstwem, ostracyzmem) za ich nieprzestrzeganie/nieznajomość (pojęcie “obciachu” czy “słomy w butach”), coby utrudnić przedstawicielom klas niższych zdobywanie wykształcenia&umiejętności i kapitału kulturowego oraz by łatwo wykrywać i karcić nuworyszy. A przy tym nawet swoim współczuciem dysponować preferencyjnie wobec przedstawicieli własnej klasy – choćby w wypadku konfliktów militarnych czy kataklizmów przejmować się losem przede wszystkim przedstawicieli MMC.
to po prostu “jak bot widzi WO”. Aua.
Barts :
No to też, ale pracy domowej chyba nie odrobił, bo wo jednak w tych swoich teoriach pisał, (teraz jadę trochę riserczem ziemkiewiczowskim więc poprawcie jak coś) że MMC powinno zależeć na jak największej liczebności, a więc ściąganiu UC do ich poziomu ale i podciąganiu LC wyżej.
Barts :
Ekhm. Ekhm. Nieśmiało sugeruję, że sam kręcisz chochoła. Eugeniczne marzenia sami-wiecie-kogo to głownie kwestia ideolo i emo. Utożsamianie tego explicite z ZA jest nietrafione, ba wręcz błędne. Właściwie to zaczyna być irytujące, że sami-wiecie-kto stał się wzorcem osoby z ZA niczym jakiś kawał metalu z Sèvres.
mdh :
Już można.
bart :
Ojej, rzeczywiście, moje komentarze o nim pojawiały się od razu.
A to znaczy, że już nie jest zabanowany?
Veln :
Zdefiniuj “zabanowany”. Komentarze kilku osób muszą uzyskać moją akceptację, zanim ukażą się na blogu. Quasi już do nich nie należy. Ale przez cały ten czas żaden jego komentarz nie wskoczył w kolejkę moderacyjną.
bart :
A jak tam ciocia Moon? Komentuje tu czasem w szarej strefie?
bart :
Ha, wiedziałem, że wyprzedzenie w ilości komentarzy pod ostatnią notką przez wo skłoni Cię do radykalnych działań.
asmoeth :
Ostatnio chyba przy okazji wyskoku Quasiego z cipskiem – bardzo ją ucieszył.
Ogólnie w kolejkę moderacyjną bardzo rzadko coś wpada. To nie jest tak, że istnieje jakieś podziemie kasowanych.
Uwaga, powstają zalążki nowego, lepszego psychiatryka! Tutaj już od początku nikt nie bawi się w grę pod tytułem “Wszystkie punkty widzenia, tylko u nas!” i zwyczajnie całą główną dają dla prawicowych miłośników stawiania spacji przed przecinkami, błędów ortograficznych i (tak, zgadza się!) powieści w odcinkach – http://witoldgadowski.blog.netbird.pl/2009/12 Do wyboru takie tuzy i arbuzy, jak Antoni Dudek, Jan Żaryn, Ryszard Terlecki czy Andrzej Pilipiuk. Lolkontent na każdym kroku – http://terlecki.blog.netbird.pl/2009/12/08/zniszczone-krzy%C5%BCe Tutej na ten przykład, psze państwa, usuwanie krzyżów z warszawskich dróg ma być pierwszym (albo drugim) krokiem do tego, by, starym, rzymskim zwyczajem, chrześcijan wpierdzielały lwy.
Makary :
pakalk :
zakazany blog, to taki, na którym zakazują komentować?
jeśli tak, to nazwa jak najbardziej trafna
eptesicus :
Zakazane blogi, zakazana archeologia, zakazana przeszłość.
Gammon No.82 :
aj, przeżyłem jakiś mały zaskok. Pierwszy troll, co Ci ciśnienie podniósł na poziom wyrazów…
Makary :
O rany, co za czeluść. Ten tu jest niezły:
Pan Elektorowicz od dziś jest dla mnie Panem Spacją. Miło jednak zobaczyć, że mój stary tekst nic a nic nie stracił na aktualności.
Marceli Szpak :
Czasem w chwilach zdumienia mamroczę tak do ekranu, a wczoraj wylazło mi na klawiaturę.
eli.wurman :
Przyznaje, czuje sie ostatnio niedopieszczony, acz umyka mi zwiazek z tematem. Co do meritum, to sadze, ze K. na ogol ma swiadomosc, ze “jest ona i inne kurwy i tworza jakis kurewski swiat”.
eli.wurman :
Na szybko: grupa do ktorej naleza osoby uprawiajace seks w zamian za pieniadze? Jak dla mnie >dosc< wyrazne.
eli.wurman :
Moze przeczytaj “czarodziejki” (IIRC), albo pogadaj ze streetworkerem? Wspolne miejsce pracy, chociazby, raczej sprzyja interakcjom, mhm?
eli.wurman :
You totally lost me there. Ale, praca w jednej agencji, zwlaszcza utrzymywana w tajemnicy wobec innych znajomych, sprzyja wieziom, jesli o to pytales.
Nawet nie jest blisko tego: ale, patrz wyzej – a konkretnie wzmianka w nawiasie
eli.wurman :
Nie zebym jakos bardziej wiedzial o co ci chodzi niz przed chwila, ale: to od czego sie zaczelo to bylo picie do barta, ze wrzuca ot tak, “kurwy” w grupe oszustow i homeopatow, tak troche bez sensu. Moze od razu napisac, ze na mlode matki rzucaja sie przeroznej masci oszusci, kurwy, zydzi, pedaly i czeczency? No offense, bart. Swoja droga, o co chodzi z ta moja sciezka moderacyjna? Mala drama na trzech aktorow byla tak przerazajaca?
Tomek Kulesza :
Ja trochę nie rozumiem twojego emo, ale OK, przepraszam kurwy i złodziei.
Dokładnie! Jak się chcesz ze sobą kłócić, proponuję iść na priv.
FFFFFFFFFFFFFFFFUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!!!!!!!!!! Nowy Pompon pod władaniem tego samego serwisu od Żaryna i powieści w odcinkach! Zawsze mieli odchyły, ale żeby aż tak? Teraz tylko Szczutek i The Onion zostaną…
Makary :
Na moje to to zawsze prawicowo pojebane & mało śmieszne było.
Makary :
Jeśli nadal będą śmieszni, to w czym problem?
Barts :
Ale Nicpoń wie o Aspergerze Quasiego, raz się nawet z tego pośmiał, a potem publicznie go w psychiatryku przepraszał.
Makary :
Ale nie jest tak pięknie, bo przecież prawicowy głos w Twoim domu, jest tam głównie w blogach, a z boku są wypowiedzi nie-psychiatrykowców, a i w dziale literatury coś tam można sobie przeczytać.
To po prostu psychiatryk ofoliowany.
bart :
Nie, nie zlodziei. Chodzilo mi o to, ze wrzuciles wsrod jak najbardziej slusznych oszustow i kogos jeszcze, nie pamietam kogoo, ale generalnie ludzi ktorzy wykorzystuja slabosc i niewiedze innych, zeby wykorzystac ich finansowo, te biedne kurwy. Ktore, idac za moralnoscia bodajze holbachowska, czyli, jak mniemam, ta pod ktora podpisuja sie wszyscy normalni ludzie: “zle jest to co krzywdzi kogos innego”, nijak nie pasuja do tej grupy – abstrahujac od tego, ze nic nie maja do mlodych matek, to po prostu wrzuciles je jako takie ogolne okreslenie czegos nie w porzadku.
Stad sie wziely te “zydzi, pedaly i czeczency”. Bardziej juz zrozumiale moje male emo? No a moja motywacja stad, ze im bardziej zmarginalizowana i pozbawiona glosu grupa tym bardziej mi sie chce zabrac glos.
bart :
No dobra, chociaz szkoda, mi sie pozniej (po napisaniu) to wydawalo komiczne. No i dowiedzialem sie ciekawych rzeczy o sobie. Ale ok.
Oj, zwracam honor Nicponiowi, komcie przeszły. Wprawdzie nie widzi różnicy między Quasim a Ezekielem, ale wolność jednak uber alles.
Tegopalcy :
January jest za cienki na programowanie, zeby to napisać – napisał to mu pewien kolega, który potem w ramach wyrzutów sumienia napisał dla mnie quiz advocacowy (też przecież bym nie umiał w javascripcie):
http://homepage.mac.com/worlinski/kwiz.html
Barts :
Ajronikli, moje prześmiewcze przeklejki w flejmie na moim blogu, to teraz ostatnie ślady jego przygód z Linuksem, bo ta notka też poleciała i link prowadzi w kosmos. Kurna, jak to jest, że u nas lewaków, link do blogonotki sprzed 3 lat to ciagle link do blogonotki sprzed 3 lat, a u nich link do notki z wczoraj to tak często 404?
bart :
O Quasim można powiedzieć różne złe rzeczy, ale w jednej kwestii zachowuje się jak człowiek honoru (pun intended): można go splonkować werbalnie, tzn. powiedzieć “idź sobie” i sam sobie pójdzie. Ja go nie mam w filtrach, po prostu spełnił prośbę. Za to go lubię.
Veln :
MMC przecież najlepiej czułby się w świecie, w którym wszyscy są MMC – Kulczyk zgnojony podatkami, Zenon Benon zastąpiony mechanizmem wymiany pokoleniowej przez Benoniątka posłane na studia do stolycy. Spór o realność takiego scenariusza to esencja sporu Marksa z Proudhonem (Marks uważał, że to całkowicie niemożliwe, bo klasę średnią zmiażdży logika dziejów; to się póki co nie spełnia).
@ bart:
Nie w Leningradzie tylko w Moskwie, itd. Z tego, co wiem, to prawda, że jajka jednego konkretnego gatunku kur (zielononóżka kuropatwiana) mają wyraźnie niższą zawartość cholesterolu. Zielononóżki kuropatwianej nie daje się hodować na fermach (ptaki źle to znoszą – przestają się nieść, tracą apetyt, itd.), muszą mieć wolny wybieg, dlatego mówi się na nie “szczęśliwe kury”.
Witajcie,
Przyszło mi mieszkać w Olsztynie od kilku miesięcy. Syf tutaj codzienny straszny, nieposprzątane trawniki, zaśmiecone parki i chodniki pokryte śniegiem. Ale podobno będziemy mieć translohr – taki niby tramwaj. Znaczy nobilitacja jak się patrzy i wielkomiejskość pierwszej wody. No i dziś odkryłem najprawdziwsze z prawdziwych prawicowe pismo, joł! – udzielają się tu, pewnie na zasadach ekskluzywnych, pisanych na zasadzie wyłączności tekstów, takie tuzy pióra, jak Terlikowski i Ziemkiewicz – u Was też są jakoś obecni? Czy tylko my, Olsztynianie, mamy ten zaszczyt?
http://www.debata.olsztyn.pl/index.php? – polecam, świetna zabawa!
Pozdrowienia!
@ krystyna.ch:
Rety, muszę przeprosić żonę.
Ach, Terlikowski występuje tu czasem w konspirze – Telikowski :-) No fajni są niesłychanie – właśnie zakładają stowarzyszenie Święta Warmia. Lud tu niepiśmienny, więc proszę o wsparcie :-)
bart :
A co motywuje autorem tegoż?
:
Mną? Ja chcę tylko, żeby więcej dzieci umierało od powikłań po szczepieniach, panie Mistrzu Józefie Słonecki.
Piotr :
“…odzywając się z rzadka a głupio, jak to zwykle na świętej Żmudzi…” [Waligórski]
bart :
Sorry, Bart, że się wcinam, ale anonimowi chyba chodzi raczej o składnię, bo pomyliłeś ‘motywować kogo co’ z ‘kierować kim czym’
bart :
To pojechałeś Cywilizacją Śmierci.
otaki :
Ała, obciach :)
bart :
Straszny :)
Szczęśliwego jaja życzy
Usłużny Ścierwnik Brunatny
bart :
To powinien Pan wejść w głębszą komitywę ze służbą chorób. Nie życzę powodzenia, bo tu, i nie tylko tu, różnimy się, żeby tak powiedzieć: diametralnie.
Gdyby jeszcze jedną rzecz zechciał mi Pan wyjaśnić, bo chyba jakiś niekumaty jestem…
bart :
Może mi Pan wskazać to miejsce, gdzie notka zaczęła być śmieszna? Też bym się pośmiał…
Józef Słonecki :
Ja z kolei życzę Mistrzowi, żeby w Nowym Roku Mistrz wszedł w głębszą komitywę z rzeczywistością.
Maćku, drogi kreacjonistyczny koleżkowcu, ponieważ wciąż tu zaglądasz, a ja wciąż mam bana na twoim “prywatnym blogu”, odpisz proszę w moim imieniu temu swojemu kreacjonistycznemu koledze, że jeśli uważa, że ewolucjonizm polega na prawie silniejszego, to niewiele rozumie z teorii ewolucji – i może jeśli się dokształci, bardziej mu się ona spodoba.
bart :
może to nie ban, tylko kolejka moderacyjna?
Józef Słonecki :
DRAMATURGIA!!!1
Józef Słonecki :
Niektórych bawi samo słowo “antyszczepionkowiec” – ja na przykład jeszcze do niedawna myślałem, że typ upadłego doktorka z przerośniętym ego można znaleźć tylko w kreskówkach, ale nie! Tacy ludzie istnieją, i *nauczają*. Zgłębiając lekturę choćby Pańskiej strony, najpierw ogarnia mnie śmiech pusty, a potem litość i trwoga.
bart :
…na antypPISowość?
Dziś rano w Trójce jakaś pani życzyła wszystkim, aby w Nowym Roku zorganizowano takie szczepienia.
Szczęśliwego Nowego Roku i żeby nikt nie miał okazji kontaktu trzeciego stopnia z jakąkolwiek medycyną – oficjalną, ezoteryczną ani żadną inną!
Bawmy się wszyscy wesoło!
bart :
ten sam kreacjonistyczny koleżkowiec (@piter) nie czyta chyba też zbyt uważnie postów przedpiszców
wo :
A czy nie chodziło raczej o to, że według Marksa, jak wszyscy bedą żyli na poziomie MMC to po prostu nie tylko nie będzie MMC, ale w ogóle nie będzie klas. Bo istotą celów Marksa było bezklasowe społeczeństwo, gdzie po zlikwidowaniu wolnego rynku, każdy będzie mógł być kim chce, a po pracy, która jest koniecznością, stanie się po prostu wolny.
Józef Słonecki :
Pan jest nieintencjonalnie śmieszny panie rzekomy J.S.
galopujący major :
na przykład kapitalistą?
eptesicus :
eptesicus – zależy, co przez to rozumiesz.
galopujący major :
Sens twojej wypowiedzi zależy od tego, co rozumiesz przez “po”, “zlikwidowanie”, “wolny”, “rynek”, “każdy”, “móc”, “być”, “kto” i “chcieć”.
Gammon No.82 :
Niech będzie, że to zalezy od tego, czy “chcieć być kapitalistą” zależy od możliwości posiadania wewnętrznej chęci zostania kapitalistą, której nikt odebrać nie może, czy może od chęci, rozumianej jako możliwość zostania kapitalistą, któremu nikt za pomocą nie będzie przeszkadzał.
Jeśli to pierwsze to tak, jeśli to drugie to nie, tak jak nie możesz chcieć zostać ministrem centralnie planowanej fabryki w kraju, w którym takich fabryk nie ma.
BTW Czytał ktoś?
http://www.fronda.pl/tygrys
galopujący major :
Errata
czy może od chęci, rozumianej jako możliwość zostania kapitalistą, któremu nikt za pomocą przymusu nie będzie przeszkadzał.
@ TTDKN:
Wam wszystkim, a szczególnie Bartowi: Szczęśliwego Nowego Roku!
Najlepszego wszystkim, co przy zdrowych zmysłach, a tym, co nie przy zdrowych – oświecenia.
galopujący major :
Czyli każdy będzie mógł być kim chce, pod warunkiem, że mu nie będą przeszkadzać i że mu stworzą warunki, żeby to chcenie zrealizował.
Na tych zasadach w Dachau też każdy mógł być, kim chce. Aczkolwiek trzeba przyznać, że niektórzy musieli być kimś, kim nie chcieli być (“konieczność”).
Proboszcz :
Oświecenia od Cthulhu Św.?
galopujący major :
Tora! Tora! Tora! chociaż niektórzy twierdzą, że Niitaka Yama Nobore, ale to już niech Barts sprawdzi ;-)
Ale mnie frądziarskie wysiłki przypominają raczej to:
http://en.wikipedia.org/wiki/Japanese_battleship_Yamato#1945:_Final_operations_and_sinking
W mordę jeża, czemu nie ma edycji? Ach czemuż?
@ Gammon No.82:
Tam jest coś co mnie zauroczyło.
Chłe, chłe jak to dumnie brzmi.
Ech, przydałby się choć jeden “gróby papierz w ogniu” ;)
Panie Bart- gratuluję manipulacji!Jest Pan w tym niesmowity!Wybiórcze traktowanie moich wypowiedzi daje panu poczucie wyższości!Jak rozumiem, zapoznał się Pan z pełną dokumentacja medyczną mojej córki i jest Pan wszystkiego absolutnie pewny- także tego,ze po roku niepotrzebnego(?) leczenia WNT- 3 niezaleznych lekarzy endokrynologów podważyło diagnozę WNT. Reszty nawet nie skomentuję….Szkoda czasu i energii!