Mamy Chorych Dzieci (moja teoria spiskowa)
Lubię sobie od czasu do czasu poflejmować z antyszczepionkowcami. Dowiaduję się o nowinkach (w tym sezonie modnie nosi się skwalen), zapoznaję z nowymi trendami w argumentacji (obecnie na topie jest model Zatroskany Obywatel, który będąc całym sercem za szczepionkami, pragnie tylko, by władze lepiej ewidencjonowały przypadki autyzmu i śmierci spowodowanych przez szczepienia). Prędzej czy później w każdym flejmie pojawia się jednak osoba, która psuje całą zabawę. Ta osoba to Mama Chorego Dziecka.
Widzicie? Notka też od razu przestaje być śmieszna.
Kiedy Mama Chorego Dziecka wchodzi do gry, cała twoja argumentacja bierze w łeb. Twoje wyniki badań, metaanalizy, statystyki stają się nagle chłodnymi nieludzkimi danymi, skonfrontowanymi z żywym malcem, ofiarą bronionych przez ciebie szczepień albo beneficjentem atakowanej homeopatii. Oto komórka z twojego arkusza kalkulacyjnego ożyła i dała ci po pysku, drogi racjonalisto. Po ataku Mamy Chorego Dziecka prawie każdy obrońca zdrowego rozsądku zaczyna się czuć jak monstrum i obowiązany jest rozpocząć swą replikę od disklajmera „Bardzo mi przykro z powodu choroby twojego dziecka”.
To może i ja umieszczę w tym miejscu disklajmer dla notki: nie jest moją intencją wyśmiewanie osobistych tragedii. Nie mam prawa nabijać się z wypowiedzi Mam Chorych Dzieci zamieszczonych w wątku „Moje życie z autyzmem syna”, jednak jeśli zabierają głos w temacie „Szczepić czy nie szczepić”, ich wypowiedzi zasługują na ostre ostrze mego okrutnego sarkazmu.
Ciężko mi się pisze tę notkę, tak się bowiem składa, że znam osobiście kilka mam chorych dzieci i patrząc na nie, nie umiem uniknąć użycia religijnej metafory o niesieniu wyjątkowo ciężkiego krzyża. Najchętniej dałbym im carte blanche na wypisywanie bzdur w Internetach — problem w tym, że od takiej strategii liczba chorych dzieci będzie najprawdopodobniej rosnąć.
Był disklajmer, teraz czas na credo. Wierzę, że historie opowiadane w Internecie przez Mamy Chorych Dzieci są przynajmniej w części prawdą. Wierzę, że większość Mam naprawdę ma chore dzieci. Jednak zarówno chorość, jak i prawdziwość nie są w przypadku opowieści Mam wykutymi w skale pewnikami. Ba, zdarzają się bezczelne gnoje, które je kwestionują. Na przykład taki ja.
Zacznijmy od chorości — bo łatwiej i śmieszniej. Stawiam ostrożną hipotezę, nazwijmy ją Postulatem Przesadzeń: pewna liczba internetowych Mam świadomie przedstawia stan swojego dziecka jako poważniejszy niż w rzeczywistości, wiedząc, że to świetna broń w dyskusji. Nie umiem w inny sposób wytłumaczyć bardzo częstej niechęci do sprecyzowania, co właściwie dolega ich pociesze. Wiemy z dramatycznego tonu wypowiedzi, że jest to coś bardzo poważnego, ale nie dowiadujemy się, jaka to konkretnie choroba. We flejmie pod artykułem o homeopatii w „Rzepie” pani Aneta twierdzi, że jej syn „w ostatniej chwili został dosłownie wyciągnięty grabażowi spod łopaty”, a swoją opowieść o chorującej latorośli kończy duszaszczypatielnym wyznaniem: „Do tej pory nie mogę odżałować, że mojej Pani doktor nie spotkałam wcześniej. Moje dziecko nie cierpiałoby tak strasznie”. Nie dowiadujemy się, jaka śmiertelna choroba toczyła syna pani Anety, jednak ponieważ medycy klasyczni oferowali na nią antybiotyki, a homeopatka wyleczyła skutecznie cukrem w granulkach, możemy zakładać, że owa „łopata grabaża” taka dosłowna jednak nie była. W wątku na forum „Wyborczej” pod skandalicznym artykułem homeopaty Kokoszczyńskiego przejęty tata opowiada o „roku walki o zdrowie synka”. Dopytany wyjaśnia, że przez ów rok zmagał się z powracającym przy infekcjach zapaleniem ucha, przypadłością dokuczliwą, ale raczej nie zasługującą na batalistyczne metafory, w dodatku właściwie nie występującą u dzieci starszych niż siedem lat (a więc z bardzo wysokimi szansami na „cudowne” wyleczenie dzięki homeopatii). Zawsze warto więc wypytywać Mamy o oficjalną diagnozę. Często okazuje się, że straszliwa choroba tocząca dziecko to albo jakieś upierdliwe schorzenie wieku dziecięcego, albo rozległa candida i zarobaczenie wykryte Vega Testem przez homeopatę.
Mamy, które blefują w kwestii faktycznego stanu zdrowia swojego dziecka, to lolkontentowy margines. Dużo trudniejsza kwestia to prawdziwość opowieści, bo tę śmiem kwestionować również w przypadku Mam z poważnie chorymi dziećmi.
Na pewno nieraz spotkaliście się z dramatycznymi historiami, w których drgawki po raz pierwszy wystąpiły w noc po szczepieniu, a uporczywa choroba przeszła w kilka godzin po podaniu pierwszej cukrowej pigułki. Zdrowe dzieci po szczepionce gasną w oczach, wypowiadają swoje ostatnie słowa (Jenny McCarthy widziała wręcz, jak zaraz po wbiciu igły „duszyczka uleciała z ocząt synka”). Związek przyczynowo-skutkowy w tych historiach jest oczywisty i stuprocentowo pewny. Dla wszystkich — choć nie dla pojawiających się w opowieściach lekarzy, którzy uparcie tkwią w swoich błędnych diagnozach albo odmawiają wpisania w kartę ostrego powikłania poszczepiennego (często też przepisują antybiotyki lub po prostu bezradnie rozkładają ręce i nie dają żadnych szans).
Z jednej strony mamy zatem wyniki badań epidemiologicznych i toksykologicznych, które raz po raz nie znajdują związku między szczepieniami a genezą chorób z internetowego szerokiego spektrum poważnych schorzeń poszczepiennych. Z drugiej strony — armię matek-dyskutantek, które są przekonane o tym, że ich dzieci zapadły na zdrowiu bezpośrednio po szczepieniu. WTF? Nasuwają się dwie odpowiedzi. Pierwsza: szczepienia faktycznie powodują te wszystkie choroby (a homeopatia wspomagana chelatacją i czyszczeniem jelit skutecznie je leczy), jednak współczesna nauka jest ślepa łamane przez głęboko skorumpowana i dlatego prawda nie wychodzi na jaw. Być może właśnie tak jest. Ja obstawiam jednak odpowiedź drugą, zakładającą istnienie międzynarodowego spisku.
Nie jest to scentralizowany spisek, taki jak w przypadku rządzącego światem klanu Ludzi-Jaszczurów z Oriona czy międzynarodowej żydowskiej kabały. Nie, tworzące postulowany przeze mnie spisek osoby często nawet się nie znają. Spotykają się czasem na konferencjach, linkują czasem do siebie na swoich stronach, cytują badania współspiskowców w swoich pracach — nie tworzą jednak żadnej hierarchii. Kim są? To autorzy książek o cudownych terapiach i dietach, adwokaci składający pozwy zbiorowe, wypaleni naukowcy poszukujący nowych ścieżek kariery, szamani praktykujący „medycynę alternatywną”, właściciele laboratoriów przeprowadzających bezwartościowe analizy zdrowotne, działacze zbijający polityczny kapitał. Motywuje Kieruje nimi zazwyczaj chęć zysku, czasem nadęte ego, często ambicja. Wspólnie tworzą wirtualny świat, w którym bezwartościowe terapie leczą wymyślone i prawdziwe choroby spowodowane przez współczesną medycynę lub nieistniejące czynniki w rodzaju drożdżaków, robaków czy źle zbalansowanego chi. Wokół tych osób tworzą się wianuszki wyznawców, rozpowszechniających w Internecie i realu memy, których popularność przekłada się bezpośrednio na poziom dochodów czy popularność przywódców spisku.
Fajnie byłoby zobaczyć ten spisek w działaniu, prawda? Czasami internetowe archiwa pozwalają nam na reverse engineering poglądów Mamy Chorego Dziecka, która dziś jest przekonana na amen, że to właśnie szczepionka zrujnowała zdrowie jej potomka. Spójrzmy na Mamę spotkaną na forum.gazeta.pl, która do zwolenników szczepień zwraca się per „panie mengele” i opowiada im o trutych, okaleczanych i umierających dzieciach. Nazwijmy ją Olą.
Oto jak Ola opisuje dziś na forum stan zdrowia swojego dziecka:
moje dziecko jest poważnie okaleczone przez podanie Euvaxu (…). dziś córka ma niespełna 3 latka, jest bilska diagnozy autyzmu, ma poważne zaburzenia rozwojowe od obniżonego napięcia mięsniowego po niedosłuch i lista ciągneła by się bardzo długo, gdybym zechciała wszystko opisywać. przeszła już grubo ponad 100 lekarzy (…), wszyscy szukali przedziwnych chorób, nawet wymyślano niestworzone diagnozy, ale jakoś żadne badania tego nie potwierdziły. nikt jakoś nie wpadł, lub nie chciał wpaść,że to może przez euvax (a 2007 zmarła po nim 3 niewinnych niemowlaczków) (…).
W dalszym ciągu dyskusji dowiadujemy się, że zatrucie Euvaksem dziewczynka miała nawet na wypisie ze szpitala.
Cofnijmy się do maja 2008. Wtedy właśnie Ola zakłada na forum Gazety wątek o wrodzonej niedoczynności tarczycy — to właśnie wykryto u jej córeczki (wśród objawów wrodzonej niedoczynności tarczycy występują m.in.: problemy z rozwojem szkieletowym, zaburzenia słuchu i niedorozwój umysłowy, czyli symptomy, które według zdania „dzisiejszej” Oli spowodowało szczepienie):
urodziła się 9 dni po terminie i miała większośc objawów wnt: poród po terminie, leniwy poród, była duża (prawie 4 kg), miała obrzęki na ciele i na twarzy, bardzo suchą skórę, duży język….. do endokrynologa trafiliśmy jak miała 2,5 tygodnia (…)
Ani słowa o zatruciu Euvaksem. Ola odzywa się, bo chce wymienić się doświadczeniami z innymi rodzicami dzieci z wrodzoną niedoczynnością tarczycy. Od razu jakaś forumowiczka diagnozuje u dziecka autyzm i uczynnie podsuwa Oli linka do forum dzieci.org.pl, prowadzonego przez antyszczepionkowych oszołomów. Po trzech godzinach Ola wraca z forum i już wie: jej córeczka ma faktycznie autyzm, i to wszystko wina szczepień. Trzeba natychmiast wykonać analizę pierwiastkową włosa — za marne dwieście parędziesiąt złotych przeprowadzi ją doktor Sobieraj w Biomolu (a potem za następne kilkaset złotych chętnie sprzeda odpowiednie suplementy, by „ustabilizować dynamiczną optymalną homeostazę”).
Rok później, wiosną 2009 r., Olę można spotkać na forum Homeopatia. Jej dziecko ma już zdiagnozowaną nową listę chorób: candidę, zarobaczenie, ostre powikłania poszczepienne, zatrucie metalami ciężkimi. Zdiagnozowano jej to m.in. aparatem Salvia w DanMedzie, a leczy owe choroby kupowanymi za ciężkie pieniądze suplementami, homeopatią i preparatami przeciwpasożytniczymi.
W grudniu 2009 r. Ola twierdzi już, że jej dziecko urodziło się całkowicie zdrowe. Teraz szykuje córkę do chelatacji u Doktora Krasickiego Spółka z o.o., który „uważa zatrucie rtęcią za wielce prawdopodobne”. Na forum „Nie szczepimy” Ola ogłasza, że wytacza proces władzom o zatrucie dziecka. Jej córka jest leczona z autyzmu, którego żaden lekarz nigdy nie zdiagnozował.
A taki wierszyk dziś przeczytałem (pierwsza zwrotka mi się bardziej)
Gdy kolędnik się dobija,
otwórz szybko, daj mu w ryja,
wpuść do domu, drzwi zamykaj,
bij go chuja kolędnika,
złam mu nogi i kręgosłup,
niech nie nęka innych osób
Niech nie nęka bo nękanie
Kiepsko działa na me spanie
Jednak nóżek mu nie złamię
I nie szarpnę za ubranie
Kręgów mu nie porachuję
Pyska także nie zrujnuję
Ale niech wymyśli coś nowego
Coś śmiesznego, przedziwnego
Abym mogła śmiać się szczerze
I radosna zjeść wieczerzę
Zajrzałem jakie nowe bajki Maciek opowiada o stwarzaniu i trafiłem na komentarz Pakalka. Kliknąłem na link do jego strony, potem na CV – no i pięknie, kolejny inżynier! Tym razem informatyk.
Z góry przepraszam za offtop, na dodatek dosyć długi i być może nudny. Jestem stałym czytelnikiem, raz już mi się zdarzyło u Ciebie, Bartu, odzywać, ale pod pseudonimem z trudem nadającym się do częstszego używania. Teraz chciałem nawiązać na chwilę do Psychiatryka.
Czytam sobie właśnie wesolutko “Brązowników” Boya. To co ta znalazłem wprawiło mnie w osłupienie. Panowie i panie, pewne metody polemiki są stare jak polska prawica. Posłuchajcie:
Jak widać, wszystko na swoim miejscu. I narodowe głosy, i walenie w pysk, i Sienkiewicz, i “Rzepa”. I to w 1929 roku.
t.rachwald :
Tradycja rzecz święta!
Lukasz :
Kielce i Kraków.
I jeszcze chciałbym dodać, że ostatnio jak się przewinąłem przez Kraków to widziałem taką rzecz, że do dziś nie wiem jak o tym mówić.
eli.wurman :
Kielce też na cenzurowanym?
Nie krępuj się. Ja pewnie jestem znieczulony przez fakt mieszkania w tym mieście, ale chętnie się dowiem, co tak szokuje tu przyjezdnych.
mM. :
I Ciebie to dziwi bo.
mM. :
No kiedy ja nie bardzo jestem przyjezdnym w Krakowie. Ja się urodziłem jako poddany ukochanego cesarza Franciszka Józefa – więc obciach po krakosku to dla mnie okazja do przejrzenia się w lustrze.
mM. :
Ależ nie jestem skrępowany; po prostu muszę chwilkę poświęcić na zinterpretowanie tego, co widziałem (być może był to samogwałt symboliczny).
eli.wurman :
Nie o to chodzi, że dziwi. Nie byłem tam nigdy, więc nie wiem.
Krakoski obciach dostrzegam, ale jestem ciekaw, czy to jest to samo, co dostrzega się patrząc z zewnątrz (tj. nie mieszkając tutaj).
mM. :
Srsly, ale kto by chciał jechać do Kielec?
mM. :
Oczywiście że nie. Dla Ciebie nie będzie niczym dziwnym, że w środku lipca mnóstwo ludzi chodzi w szalikach. Dla przyjezdnego to będzie jak WTF, pojebało? Jest 30 stopni!
eli.wurman :
fakt, nie zauważyłem czegoś takiego (w sensie, że mnóstwo, bo w ogóle to zarejestrowałem takie zjawisko). ale dla mnie to też jest jak WTF, pojebało?
mM. :
ALE PRZECIEŻ SZALIK KULTURA WYSOKA POEZJA NATCHNIENIE.
eli.wurman :
Tylko jak powiewa. To młodopolska peleryna w miniaturze i bez powiewania się nie liczy.
mM. :
Oj weź, Klerykowo przecież.
eli.wurman :
Sienkiewicza odremontowali!!!!!11
eli.wurman :
Znam takich, co latem W CZAPCE chodzą.
Ija_Ijewna :
Powiewa w sercach młodych-natchnionych. A że o natchnienie najłatwiej w Krakowie?
czescjacek :
Pfff, a mają tam przynajmniej jedną cywilizowaną gejowską knajpę?
czescjacek :
Ale w sensie w jakiej czapce?
Tegopalcy :
Prawda. A konkretnie do zwyczajowej stygmatyzacji pewnej grupy spolecznej.
eli.wurman :
Nie wiem. Mieszkałem tam tydzień, jedyną w jakimkolwiek stopniu cywilizowaną knajpą, jaką obczaiłem, był Sfinks, mało się nie obwiesiłem.
eli.wurman :
Takiej na głowę.
Tomek Kulesza :
Kurwy jako grupa społeczna? O_o
czescjacek :
Pfff, ignorant.
eli.wurman :
Pfff, kapeluśnik.
czescjacek :
WAT.
Jak mnie ktoś kiedyś zobaczy w kapeluszu, to niech się przyjrzy, czy się czasem nie przebrałem za kobietę.
eli.wurman :
No co ty, wszystko pokręciłeś, kapelusz zakładasz, jak się przebierasz za Rokitę, nie za kobiétę.
Gammon No.82 :
I awanturuję się w samolotach.
eli.wurman :
No właśnie wtedy kapelusz jak znalazł, bo zacienia twarz i trudniej zidentyfikować nosiciela.
czescjacek :
Załóż czasem, będziesz wyższy.
eli.wurman :
Teraz przybędzie awanturujących się – Jankesi chcą zakazać używania iWszystkiego na pokładzie…
O rany, Piotr666 Bein666 dzisiaj naprawdę puścił się poręczy. Fragment listu otwartego do dr Aliny Całej:
asmoeth :
“Historykowi z ‘dr’ przy nazwisku, wypadałoby znać podstawową historię” Jak sam napisał. Cóż, to pewnie Duch Świąt…
@Bart
Niepotrzebnie się męczyłeś z tą notką. Gdybyś wkleił dowolny ciąg ASCII, komentarze byłyby dokładnie takie same jak właśnie są.
janekr :
Tak. A ja osobiście nie wykluczałbym i piątej.
Adam Gliniany :
Nie, no coś Ty. Nie robię wielkiej dramy, ale walnąłem kontrprzykładem z gatunku brutalnych. Jesteśmy nadal kumplami, Spike.
miskidomleka :
Mówię, bo to właśnie taki przypadek, tylko że mnie szkoda trzech tygodni mojego życia na to, ba, mnie szkoda nawet więcej niż piętnastu minut. Jednakowoż dziki szacun wobec takich którym się chce.
asmoeth :
Niezły wtręcik, nie? Mnie jednak bardziej walnęło to cvreqbyravr b glz, wnx gb nethzragl, żr avr zn pmrtbś gnxvrtb wnx jbyabść nofbyhgan, gb glyxb cbcvfxvjnavr tłhcpój, ob nyob fghcebpragbjn jbyabść, nyob avrjbyavpgjb wnx fvę Svynebjv cemlgensvłb. Co nie zmienia faktu, że poza tymi bąkami w salonie to niezła książka jest.
Marceli Szpak :
No właśnie temu lądujesz – bo goście z tamtej strony barykady produkują bełkot ucharakteryzowany na naukę (to samo homeopaci i ludzie leczący Oberonem) i normalny szary człowiek pośrodku nie wie już w co wierzyć, bo i tak przyjmuje to na wiarę, gdyż inaczej musiałby robić prywatny risercz po godzinach i to tak mocno, w sensie że długo i na poważnie, a takie rzeczy to się chce robić tylko Bartowi.
Slotna :
Płoszę.
Tegopalcy :
Pieprzenie, od kiedy to niby jest zarzut, że rozdmuchał opowiadanie? Ja nie czułem, żeby to było na siłę powiększone, wielosłowie Sapkowski miał zawsze, poza tym to dla mnie nie problem, bo lubię jak jest dużo literek. Wyliczenia monotonne, może dla Ciebie, mnie się podobały. Jak dla mnie, to jest to taki marudny nitpiking i przypierzanie się do Sapkowskiego tak dla zasady, w stylu “skończył się na kill’em all”.
asmoeth :
No właśnie, przy takich okazjach przypominam sobie źródła swojej prawie-że-sympatii do Davida Icke’a: w porównaniu do krejzersów od “skrajnych Żydów, którzy zaplanowali i przeprowadzili Holokaust rękoma innych”, demaskowanie jaszczurów wypada jakoś wręcz poczciwie.
(Nie mówiąc o tym, że “rękoma” pochodzi od liczby podwójnej, więc według cytowanego dr. niezależnego badacza ludobójstwa i zbrodni masowych dla Uniwersytetu Miasta Hiroszima ci “inni” poszczuci przez skrajnych Żydów mieli wszystkiego dwie ręce na spółkę. Przyczynek do tego, dlaczego krejzersi używają słowa “polskojęzyczny” jako obelgi – bo sami najwyraźniej nie są).
zer00 :
O tyle niesłusznie, że to są często ci sami ludzie – nie da się porównywać “krejzersów” od holocaustu do “krejzersów” od zbrodni NATO w Jugosławii, bo to najczęściej pokrywające się zbiory.
amatil :
Ale może teraz niektórzy będą się uważniej przyglądać MChDz.
zer00 :
Etymological fallacy FTW!!!
wo :
Porównywałem Davida Icke’a z dr. Beinem i napisałem, że mniej antypatyczny mi jest świrulec tego pierwszego. Nic nie wiem o ewentualnym pokrywaniu się obydwu panów.
czescjacek :
No weź – powiedziałbyś albo napisał: “dziesięcioma rękoma”? Serio jestem ciekaw.
amatil :
Etam. I tak chyba padł rekord ontopicznych komciów.
inz.mruwnica :
Właśnie, zwykle offtopiczny skręt następowal koło trzeciego żurawia. Poza tym notka jest potrzebna.
zer00 :
No ja nie, bo jestem zmetamanieryzowany, ale zaryzykowałbym hipotezę, że “rękoma” działa jak “iż”, “ażeby” itede.
eli.wurman :
No a czemu nie?
czescjacek :
No może. Dla mnie działa po prostu jak liczba podwójna (dwoma rękoma – trzema, czterema itd. rękami), ale może to indywidualna sprawa.
@ Lukasz:
nie wiedziałeś, że pakalk to informatyk? Sam to deklarował.
“To” generalnie często dopada informatyków, jakaś choroba zawodowa, czy co?
zer00 :
Aż spędziłem z 10 minut na szukaniu jakiegoś autorytetu poprawnościowego, który by to omawiał, ale wogle nie znalazłem takiego postawienia problemu. Znaczy wynikałoby, że mnoga i już.
czescjacek :
A podwójna to nie są (były) drzwi, nożyczki i spodnie?
Faktycznie, podwójna: plecyma, rękoma, oczyma. Ale odkąd z pleców w renesansie wyodrębniła się dupa, podwójna straciła rację bytu. Kto ją dziś wydobywa, wyciąga ją niejako z odbytu.
polipolog :
Niepotrzebnie jesteś agresywny. Po prostu zdziwiło mnie, że ktoś pisze o przeprowadzaniu czegoś rękoma wielu ludzi, stylistycznie mi to nie halo i tyle. Dotychczas spotykałem się z mówieniem i pisaniem “rękoma = parą rąk”. Jeżeli Ty to odbierasz inaczej, to nie mam zamiaru się kłócić.
http://forum.gazeta.pl/forum/w,86228,104885257,104885257,Kuchnia_pieciu_przemian_ktos_stosuje_.html
Mama Chorego Dziecka in the making
zer00 :
Niepotrzebnie jesteś agresywny.
Ależ zero agresji!
Przytakiwałem tylko czescjackowi, że archaizmy w bzdurnych wypowiedziach wtrącane są przez piszących w nadziei na dobre noty za styl: Choć teza nie przestanie być miałka, „azaliż” ktoś się nad nią pochyli.
Ale Piotr666owi Bein666owi, który swoimi palcyma wystukał „rękoma” w odniesieniu do dłoni wszystkich syjonistow, racji odmówić nie mogę, bo podwójna od XV w. nie istnieje, a cytowany przez niego wyjątek, to tylko relikwia, skazana na niechybne zapomnienie. Czego i Piotr666owi Bein666owi życzę.
@ polipolog:
OK, dzięki za wyjaśnienie. Nie zrozumiałem i wziąłem do siebie to o wyciąganiu z odbytu, bo ten relikt, jak piszesz, odczuwam jako całkiem żwawy, ale tylko w odniesieniu do pary czegoś (rąk, oczu itd.). No ale z tej dyskusji wygląda na to, że to jakieś jednostkowe dziwactwo, więc faktycznie doczepiłem się do dr. chyba przepurystycznie.
Przy okazji: wywiad, na który zagotował się dr Bein, bardzo ciekawy. Być może Rzepa ustawiła sobie ją dr Całą jako czarnego luda (od razu są linki do p. Gontarczyka i innych, dających odpór), ale dobrze, że pojawiają się takie głosy. Bo zwyczajowo to jest my Polacy złote ptacy i najwięcej drzewek w Yad Vashem OF ALL TIME!!!1!
Tomek Kulesza :
Nie da się. jest od cholery definicji grupy społecznej, ale zasadniczo zgadzają się one w paru punktach:
– grupa ma świadomość tego że jest grupą;
– grupa ma wyraźną granicę;
– osoby tworzące grupę mają częstsze i intensywniejsze interakcje z członkami grupy niż z osobami z zewnątrz. Ponadto:
– w grupie występuje więź społeczna między tworzącymi ją jednostkami.
Also, grupą mógłby być Klub Dyskusyjny “Kurwa Pospolita”, zrzeszający TYLKO kurwy (rekomendacja i papiery okazujemy wypisując deklarację członkowską), a nie kurwy in toto.
Maksimum tego, co da się zrobić w innym przypadku, to kategoria społeczna “kurwy”. I już.
babcia klozetowa z dworca Shinjuku :
Krajst, masz grzech, bo chciałem dorzucić 3 grosze w ramach zwiększania ilości Dobra we wszechświecie, ale po przeczytaniu 3 postów stronnictwa z zaburzonym Chi widzę, że nie dam rady o_0
eptesicus :
A cóż to za dziwne kryterium??? W końcu mało kto zna się na przekazywaniu informacji, jak informatycy. To może idący tym tokiem rozumowania wykluczmy również profesorów biochemii i genetyki populacyjnej, bo nie są anatomami albo paleoantropologami. Panowie chyba zapomnieli, że Darwin był teologiem, a Lyell prawnikiem, a wierzycie im do dziś jak mamusi?
Kolega eptesicus (o innych nie wspomnę) znowu forsuje tezę, że o teorii ewolucji mogą się wypowiadać jedynie ewolucjoniści (tzn. ci, którzy ją studiowali). Czy kolega naprawdę wierzy, że biologię może ukończyć ktoś, kto otwarcie odrzuca darwinizm? Czyżby kolega nie słyszał o konformizmie informacyjnym? Pisałem o tym ostatnio, odsyłam: http://stwarzanie.wordpress.com/2009/12/26/krol-jest-nagi/ (ten wpis to właśnie bajka o której pisał ekolog) :)
Pakalk zresztą bardzo ładne dyskusje na tematy genetyki właśnie z eptesicusem w początkach mego blogowania. Pominę zupełnie fakt, iż mój stary przyjaciel eptesicus to specjalista od nietoperzy, który bardzo aktywnie wypowiada się na tematy archeologiczne i paleontologiczne i WIE, że Biblia się myli. Wie, bo bada nietoperze?
(Sorki stary za tę personalną dysgresję, ale po co się bzdurnie czepiasz pakalka, który stanowił naprawdę dla Ciebie partnera w dyskusji i za to powinieneś go szanować. Właściwie to Ty wchodziłeś na jego pole, tak jak teraz być może on na Twoje. Swoją drogą dziwię się, co robisz w tym ateistycznym bagienku, Ty który deklarowałeś by nie łączyć nauki z antyreligijnością. A może to właśnie wszystko wyjaśnia?).
maciek :
O, a co ty w nim robisz, kreacjonistyczny pojebie, który nawet na hasło “ewolucja Układu Słonecznego” zaczyna jechać po Darwinie?
maciek :
Aha, jeszcze jedno. To czym się ostatnio zajmuje Michael Behe? Śpiewa w chórze kościelnym?
http://asset.soup.io/asset/0600/0173_ef4c.jpeg nie mogłem się powstrzymać ;(
czescjacek :
Uznalam, ze nie bede kalac mojego forum stanikowego i odpisze mozliwie delikatnie, z opcja zalinkowania tutaj w razie niekorzystnego przebiegu dyskusji, ale jednak doigralam sie juz komentarza o “poziomie”… Btw, co wy tam robicie, panowie? ;)
maciek :
Nie kryterium, tylko hipoteza, której słuszność jest przedmiotem ożywionej dyskusji w tym ateistycznym grajdołku.
I na rozpoznawaniu projektu w przyrodzie.
Chyba nie sądzisz, że jakiś nadęty ideolog ewolucji dobrowolnie pozbawiłby się tak potężnych sojuszników.
Co znaczy “jak mamusi”? Prosimy nie wciskać innym dziecka w brzuch, to nieetyczne i nieskuteczne.
A myślisz, że astronomię może skończyć ktoś, kto wierzy w istnienie krystalicznej sfery gwiazd stałych?
Lojalnie ostrzegę wszystkich, którzy chcieliby zajrzeć do Twojej notki, że opatrzyłeś ją zdjęciem z nazistowskiej parady. To raczej stawia cię poza nawiasem racjonalnej dyskusji i nasz Fuhrer Bart na pewno wezwie wszystkie stowarzyszone trolle pod broń. No, chyba że zdjęcia nazistów pasują do “koncepcji artystycznej bloga” (pozdrawiamy cioteczkę).
Postulat (lub też prośba o) niełączenia nauki z antyreligijnością, tak jak ja go rozumiem, nie oznacza, że naukowiec nie może być ateistą, ten postulat nie ma nic wspólnego z prywatnymi poglądami ludzi, których dotyczy.
Slotna :
Nobo właśnie się zorientowałem, że nie chce mi się jeszcze spać, a czytać książki też nie, a internet jakoś mi przyspieszył.
Zresztą czekam właśnie aż mnie ktoś uwyzywa, że jestem obcy i z penisem.
czescjacek :
Nobo właśnie się zorientowałem, że nie chce mi się jeszcze spać, a czytać książki też nie, a internet jakoś mi przyspieszył.
Zresztą czekam właśnie aż mnie ktoś uwyzywa, że jestem obcy i z penisem.
Eee, chyba nikt nie zwyzywa, one zasadniczo spoko sa. Dlatego wlasnie troche sie dziwie, bo pamietam, ze kiedys byla tam potezna afera o kodeks nasz zywnosciowy ukochany i babki zgodnie stanely okoniem, wysmiewajac szlochy tej, co jej zabiora pietruszke z ogrodka – i nawet tu ktos linkowal.
czescjacek :
#prześladowaniemężczyzn #selffacepalm
czescjacek :
Zwykle robisz facepalm na twarzach innych osób?
BTW, trafiłeś kiedy na filolozka.brood.pl? It’s so wrong it’s awesome.
AJ :
Ochnoprzecież nie robię żadnego facepalma, gdyż jest to tak naprawdę tylko ciąg znaków, idzie o przyczynę.
Ochnoprzecieżojej.
@ maciek:
Tak z ciekawości… Kolega jest kreacjonistą od “nie istnieje specjacja”, “nie istnieje gradualizm”, “nie istnieje mejoza”, “Biblia nie może się mylić”, czy “teoria ewolucji to tylko ‘teoria’ “?
inz.mruwnica :
Odpowiedzi na pytania numer 1, 4 i 5 to mocne “tak” (na 2 i 3 pewnie coś w okolicy “lolwut”). Ale nie będę ci psuł zabawy – poczytaj sobie blogasek Maćka, bo warto. Najfajniejsze teksty ma o Potopie – np. o nadziei, że naukowcy dojrzeją do połączenia faktów w logiczną całość…
Świetny jest też ten wic o neandertalczykach. W ogóle cały blogasek to beczka śmiechu i rycie mózgu. Tylko się nie odzywaj, bo Maciek cię uprzejmie zbanuje.
@slotna
“Więc tu się spotykamy w pół drogi.”
Lol, było do przewidzenia.
Barts :
Od wtedy, kiedy, zamiast dodać jakieś sensowne wątki dobrze splatające się z podstawą, rozdyma się wyłącznie forme. Niestety, treści w tym nadal jest tylko na opowiadanie. Fakt, Sapkowski nigdy nie pisał przesadnie sucho, ale kiedyś mi to nie przeszkadzało – chyba był jednak oszczędniejszy w słowach.
A Ty zawsze podejrzewasz nieszczerość u ludzi, którzy mają odmienne zdanie od Twojego, czy to tylko chwilowy atak paranoi?
Barts :
Yes, what about all the good things Hitler did!
BTW jakiś starym linkiem trafiłem do Twojej notki, w której piszesz, że chciałbyś wydać książkę w Fabryce Słów… don’t, just don’t.
Tegopalcy :
Och, to ciekawe. Jest jakiś sposób na precyzyjne mierzenie zawartości treści w prozie? Sapkowski nie spełnia wyśrubowanych norm unijnych co do tej zawartości? Z książki na książkę obniża procentową zawartość treści w stosunku do rozdymanej formy?
Tegopalcy :
A widzisz gdzieś w cytacie ze mnie który byłeś uprzejmy przytoczyć nieszczerość? A tym bardziej paranoję?
mrw :
Ych, muszę to odnaleźć i wydeytować, bo kompromituje. Ale tak, owszem, mam taki mokry sen. A czemu uważasz że nie warto?
To ja sobie pozwolę niekonwencjonalnie na ontop.
Mam jeszcze świeżo w pamięci szkołę rodzenia i to, co się wokół zajęć działo. To, że odbywała się w salkach obficie ugarnirowanych papieżem i jego Arcymądrymi i Przegłębokimi Myślami o Życiu Ludzkim i Jego Przejawach – udało się nam jakoś znieść, acz ciśnienie podnosiło mi się natychmiast, gdy tylko to widziałam. Btw obserwacja na marginesie: w Warszawie tendencja jest do nadawania świętych patronów porodówkom: jarodziłam u Świętej Rodziny, do wyboru jest święta Zofia, mniemam, że jeszcze Kliniczny się doczeka wkrótce świętości. Choć chyba nikt nie przebije ,a href=”http://szpital.lublin.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1&Itemid=2″>tego jeśli chodzi o nazewnictwo.
Ad rem: oczywiście na ostatnim spotkaniu było pól godziny dla wyciągaczy pieniędzy. Przyszli maniacy od krwi pępowinowej, zapewniać o straszliwych skutkach niezapłacenia fortuny za kontenerowanie tejże u nich w lodówce. Notabene, w kilku przychodniach państwowych ich ulotki walały się wszędzie, w prywatnej przychodni – nul. Ciekawa obserwacja. Gros uczestników kursu pobrało ulotki i wizytówki, myśmy ostentacyjnie zwrócili prowadzącemu nabór – ale chyba nie byliśmy inaf przekonujący. Btw na tych ulotkach straszą różne gwiazdeczki – bodajże Steczkowska, Kowalska i jakaś aktorczyna, że one sobie tę krew przechowują i dzięki temu ich rodzina jest bezpieczna. (A ja wieszam sobie w oknie soul catchera i też działa.)
Natomiast pediatrzy noworodkowi i niemowlęcy to osobna bajka. Dopiero w aptece okazało się, że dostałam przepisany przez lekarza preparat homeo dla dziecka: nieszkodliwy a pomoże. Wzięłam i tak, wychodząc z założenia, że jako sprej do nosa będzie w sam raz, bo po prostu będę przepłukiwać zapchany nosek czystą wodą, ale że lekarz mi to wcisnął jako lek, który ma coś leczniczego robić, to mnie zagotowało. Lekarka z rodziny co gorsza poparła całą sobą tę koncepcję, bo jej dzieci strasznie źle znosiły ząbkowanie, a od tych jakiegoś homełka przeszło od ręki. Na mój głęboki wdech od razu dodała “no jak wiem, że ty nie wierzysz w homeopatię, ale to działa…”. Lekarka. Z dyplomem.
Aha, Bartu, prywata. Od kiedy byłam w ciąży zaczęłam maniacko zbierać różne legendy urbana oraz mroczne gusła, jakimi usiłowano mnie poddawać – co mi wolno, czego nie mogę, co mi/dziecku zaszkodzi. A jak już się małe urodziło, to dopiero zaczęły się cuda. (Nawet zebrałam zupełnie serio opierdol, że na wózku nie mam czerwonej wstążeczki od uroku, i że sama się proszę o kłopoty.) Mam tego straszliwą kolekcję. Może i Ty masz takie zbiory – notka z tego byłaby boska!
Aaargh. Nie ma Edyty, a spartoliłam link powyżej. Oczywiście to miał być ten szpital.
naima :
Chodzi o Karową? Zastąpią księżną Annę Mazowiecką – świętą Pryską albo inną świętą Zytą?
naima :
Zdradziła Trzecią Rzeszę.
@ naima:
My z Kobietą obwieściliśmy rodzinie, że za rok – dwa będą dziadkami, bo wszystko ku temu zmierza. Zapowiedzieliśmy też, bo lubimy jasne sytuacje, że jeśli przyszłym dziadkom cokolwiek odpieprzy w temacie zabobonu, to sayonara ale nie strawimy. I co? Solidny opieprz ze strony potencjalnej teściowej w kierunku Kobiety, na zasadzie “ale jak Ci babcia wieszała czerwoną nitkę to zaraz spokojniejsza byłaś, a jak chorowałaś to co Ci pomogło?! I jak tak możesz mówić [blablabla]”. Tak sobie czytam i myślę, co będzie, jak faktycznie dorobimy się jakichś młodych i chyba prędko nie poznają dziadków. A do szkoły rodzenia to chyba po walerianie będziemy uczęszczać.
Barts :
Już poza tym, że Krążą Różne Plotki, to FS ma opinię takiego, co to wyda wszystko.
Adam Gliniany :
Dżizas.
Adam Gliniany :
Uwaga!
W razie uczęszczania na Karową koniecznie żądać zademonstrowania Dorotki i Kubusia. To jest niepowtarzalne.
mrw :
Co? Oficjalna ksywa, z wyboru zresztą.
@ Gammon No.82:
Z 3miasta trochę daleko.
Adam Gliniany :
Dla Dorotki i Kubusia warto przebyć każdą odległość. Chociaż obawiam się, że mogli wynieść ich na strych ze względu na PR.
Adam Gliniany :
Dżizas^2
@Adam Gliniany
Waleriana nie zaszkodzi. Ewentualnie jakiś spoważniacz, bo mnie się straszliwie chciało śmiać podczas zajęć nt fizjologii i przebiegu porodu. Pani prowadząca była ewidentnie przeszkolona świeżo, żeby uwzględniać uczucia Młodych Matek to be, i do całego bardzo naukowego stuffu terminologicznego w losowych momentach wrzucała spieszczenia typu rączki, nóżki, brzuszki, a raz się nawet poprawiła z noworodka na dzidziusia. Efekt brzmiał wręcz niewiarygodnie. Ale być może jest to stargetowane, po lekturze forów pełnych fasolek i aniołków.
A co do wstążeczek i innych cudów, to mam tego pełną szafę (metaforyczną) – w pewnym momencie zażądałam od rodziny przekazywania wszelkich zasłyszanych skarbów mądrości ludowej, coby kolekcję wzbogacić. Ach, jej. Dziwię się, że dzieci przeżywały…
(Btw odpadłam kompletnie, kiedy odwiedziła mnie koleżanka z pracy – kobitka w wieku 30+, po studiach, mieszkanka stolycy a nie wsi zapadłej i głuchej, do pioruna) i zaczęła mi bardzo poważnie klarować zagrożenia płynące ze złego oka i zauroczenia dziecka. No i oczywiście był przykład z życia wzięty, jak to jej dziecko się bardzo pogorszyło, jak ktoś tam złym okiem spojrzał. I żebym się nie śmiała, bo to prawda najprawdziwsza jest, i jak nie zapobiegnę, to będę żałować. Gdyby nie to, że to tylko pierwsze piętro, byłaby taka piękna defenestracja…
naima :
Mi lekarze notorycznie jak już się do jakiegoś wybiorę) wciskają homeo, którego potem NIE kupuję, więc nawet nie wiem, czy by zadziałało. Naprawdę nie wiem WTF, może na lekarzy homeo działa mocniej (nie wiem, finansowo czy co)?
@ naima & @ michio:
To jest właśnie Dżizas^2.
mrw :
Plotek chętnie bym posłuchał, a co do drugiego punktu… ech, no dla mnie jako dla debiutanta, to akurat jest plus.
Adam Gliniany :
ale że o co chodzi, bo nie verstehe?
Barts :
Au contraire! – dla Ciebie jako debiutanta plusem powinno być, że ktoś Cię odeśle do domu z plikiem poprawek, a nie naradzi na zbłaźnienie przed milionami słuchaczy.
Michio sobie wzdycha (tak jak ja to odbieram, to z politowaniem czy czymś takim), bo widocznie nie podoba mu się, że swoją partnerkę określam mianem Kobiety, co rzeczona osoba akceptuje o ile wymawiam przez duże K. Tymczasem moim zdaniem to przytoczona przez Ciebie historia o złym oku zasługuje na takie westchnięcie.
Tyle.
Adam Gliniany :
Weźno rób to w domu po kryjomu czy coś.
mrw :
Jasne, ale warunkiem koniecznym do powyższego jest przeczytanie chociaż kawałka tego, co rzeczony debiutant nadsyła – i ten warunek FS spełnia, o ile mi wiadomo. A, i to nieprawda że wszystko drukują, mam dowód anegdotyczny w postaci dziewczyny, której na podstawie próbki obiecano druk, z czego później się wycofali po przeczytaniu całości (przyjaciółka dziewczyny mojego brata).
Z tym że na razie, to i tak tylko gdybanie, bo póki co nic jeszcze im nie wysyłałem.
Zauważyłem, że FF (i to zarówno lapowy, jak i domowy) czyni mi krecią robotę. Przydałaby się jakaś międzybrowserowa synchronizacja tożsamościowa.
naima :
Jeszcze jak się Murzyn zapatrzy!
sheik.yerbouti :
Jej. To już od dawna działa.
https://addons.mozilla.org/pl/firefox/addon/10868
a jak się nie boisz wujka Gugla:
http://www.google.com/tools/firefox/browsersync/
mdh :
Ooo, zdemontowali.
Kurcze ciężko bez Edyty.
mrw :
Chyba FSZYSTKO?
mdh :
Jest jeszcze stara dobra TBP.
naima :
Może dlatego, że klientela tych oddziałów ma w zwyczaju częstsze niż w innych częściach szpitala okrzyki religijne oraz wzywanie imienia poszczególnych członków Trójcy, ich krewnych oraz poczetu mniejszych świętych. Zdarzają się też okrzyki świeckie, ale jakoś nie pasują na nazwy i bodaj tylko w Łomży jest oddział im. Kurwy Mać Nie Wytrzymię.
A mnie to jakoś ominęło – znaczy, za wyjątkiem tabunu bzdur żywieniowych (z ostatniej chwili: jajka od szczęśliwych kur być nie mają cholesterolu).
@ eptesicus:
I co w zwiazku z tym? Napisalem nieprawde? A deklarowalem w zwiazku z bredniami o “komputerowych dowodach na ewolucje” (gdy prosze o szczegoly eksperymemtow takowych to jakos milknie widownia).
Ponadto:
1. Z jakiego miasta (miasta?) sa Ci, ktorzy atakuja Kielce i dlaczego? W ogole tam byli?
2. Łukasz – moj imiennik – zwrocil uwage na moje wyksztalcenie. Boli go, ze ja jakies posiadam [kompleksy?], czy ma jakas ogolna awersje do informatykow? Czy tez moze znalazl we wskazanym komantarzu jakis blad – prosze, niech go ujawni.
mrw :
Yeee, tylko to jest takie średnio webtuzirowe.
Zwłaszcza, jak Gugle zdejmują fajne rzeczy bez ostrzeżenia. Do dziś boleję nad utratą notebookowego plugina od nich http://www.google.com/notebook/ to akurat była bardzo przydatna rzecz podczas robienia reserczu w sieci. Teraz to jakoś mniej wygodne niestety.
bart :
Ja ostatnio słyszałem jak Ewa Wachowicz tłumaczyła co oznaczają cyferki na jajkach. Wytłumaczyła, a potem dodała “więc te z mniejszym numerem są zdrowsze”. I już nic tylko rozpropagować mema, że kłamstwo eurokołchozu, że zdrowsze, a jak nie zdrowsze to wiadomo, że chorsze, bo rtęć, i dawać to na wykop.pl i brandzlu brandzlu.
pakalk :
To chyba oczywiste, że z Radomia. A czemu to już Ty sam wiesz…
pakalk :
Legion I nie, to nie są “dowody”.
I jeszcze tak bardziej ewolucyjnie biologicznie to się wszystko zaczyna gdzieś od tego pana.
inz.mruwnica :
Akurat. To niby od kiedy?
inz.mruwnica :
Legion I nie, to nie są “dowody”.
“(..) to achieve the desired end.”
Ewolucja, w najszerzej rozpropagowanej wersji TE, nie posiada DESIRED END. Ta subtelna różnica zmienia proces tworzący coś nowego w odtwarzający ścieżkę do celu.
W jednym z komentarzy przytoczyłem najbardziej ogólną formę algorytmów ewolucyjnych i wskazałem różnice (pobieżnie, ale wskazałem) między nimi a TE, które są wystarczające do stwierdzenia, że nie są to dowody na cokolwiek co dzieje się w przyrodzie.
Poza linkiem do wikipedii, masz jakąś głębszą wiedzę na ten temat? Zapewne tak. Aż dziw, że możesz uważać, że to są jakiekolwiek dowody na słuszność (najszerzej propagowanej*) TE. Chyba, że nie rozumiesz czego dotyczą wątpliwości.
Albo ja źle zrozumiałem Twoją zdawkową odpowiedź.
—
*istnieje wiele teorii, ktore mozna okreslic jako TE