Mamy Chorych Dzieci (moja teoria spiskowa)
Lubię sobie od czasu do czasu poflejmować z antyszczepionkowcami. Dowiaduję się o nowinkach (w tym sezonie modnie nosi się skwalen), zapoznaję z nowymi trendami w argumentacji (obecnie na topie jest model Zatroskany Obywatel, który będąc całym sercem za szczepionkami, pragnie tylko, by władze lepiej ewidencjonowały przypadki autyzmu i śmierci spowodowanych przez szczepienia). Prędzej czy później w każdym flejmie pojawia się jednak osoba, która psuje całą zabawę. Ta osoba to Mama Chorego Dziecka.
Widzicie? Notka też od razu przestaje być śmieszna.
Kiedy Mama Chorego Dziecka wchodzi do gry, cała twoja argumentacja bierze w łeb. Twoje wyniki badań, metaanalizy, statystyki stają się nagle chłodnymi nieludzkimi danymi, skonfrontowanymi z żywym malcem, ofiarą bronionych przez ciebie szczepień albo beneficjentem atakowanej homeopatii. Oto komórka z twojego arkusza kalkulacyjnego ożyła i dała ci po pysku, drogi racjonalisto. Po ataku Mamy Chorego Dziecka prawie każdy obrońca zdrowego rozsądku zaczyna się czuć jak monstrum i obowiązany jest rozpocząć swą replikę od disklajmera „Bardzo mi przykro z powodu choroby twojego dziecka”.
To może i ja umieszczę w tym miejscu disklajmer dla notki: nie jest moją intencją wyśmiewanie osobistych tragedii. Nie mam prawa nabijać się z wypowiedzi Mam Chorych Dzieci zamieszczonych w wątku „Moje życie z autyzmem syna”, jednak jeśli zabierają głos w temacie „Szczepić czy nie szczepić”, ich wypowiedzi zasługują na ostre ostrze mego okrutnego sarkazmu.
Ciężko mi się pisze tę notkę, tak się bowiem składa, że znam osobiście kilka mam chorych dzieci i patrząc na nie, nie umiem uniknąć użycia religijnej metafory o niesieniu wyjątkowo ciężkiego krzyża. Najchętniej dałbym im carte blanche na wypisywanie bzdur w Internetach — problem w tym, że od takiej strategii liczba chorych dzieci będzie najprawdopodobniej rosnąć.
Był disklajmer, teraz czas na credo. Wierzę, że historie opowiadane w Internecie przez Mamy Chorych Dzieci są przynajmniej w części prawdą. Wierzę, że większość Mam naprawdę ma chore dzieci. Jednak zarówno chorość, jak i prawdziwość nie są w przypadku opowieści Mam wykutymi w skale pewnikami. Ba, zdarzają się bezczelne gnoje, które je kwestionują. Na przykład taki ja.
Zacznijmy od chorości — bo łatwiej i śmieszniej. Stawiam ostrożną hipotezę, nazwijmy ją Postulatem Przesadzeń: pewna liczba internetowych Mam świadomie przedstawia stan swojego dziecka jako poważniejszy niż w rzeczywistości, wiedząc, że to świetna broń w dyskusji. Nie umiem w inny sposób wytłumaczyć bardzo częstej niechęci do sprecyzowania, co właściwie dolega ich pociesze. Wiemy z dramatycznego tonu wypowiedzi, że jest to coś bardzo poważnego, ale nie dowiadujemy się, jaka to konkretnie choroba. We flejmie pod artykułem o homeopatii w „Rzepie” pani Aneta twierdzi, że jej syn „w ostatniej chwili został dosłownie wyciągnięty grabażowi spod łopaty”, a swoją opowieść o chorującej latorośli kończy duszaszczypatielnym wyznaniem: „Do tej pory nie mogę odżałować, że mojej Pani doktor nie spotkałam wcześniej. Moje dziecko nie cierpiałoby tak strasznie”. Nie dowiadujemy się, jaka śmiertelna choroba toczyła syna pani Anety, jednak ponieważ medycy klasyczni oferowali na nią antybiotyki, a homeopatka wyleczyła skutecznie cukrem w granulkach, możemy zakładać, że owa „łopata grabaża” taka dosłowna jednak nie była. W wątku na forum „Wyborczej” pod skandalicznym artykułem homeopaty Kokoszczyńskiego przejęty tata opowiada o „roku walki o zdrowie synka”. Dopytany wyjaśnia, że przez ów rok zmagał się z powracającym przy infekcjach zapaleniem ucha, przypadłością dokuczliwą, ale raczej nie zasługującą na batalistyczne metafory, w dodatku właściwie nie występującą u dzieci starszych niż siedem lat (a więc z bardzo wysokimi szansami na „cudowne” wyleczenie dzięki homeopatii). Zawsze warto więc wypytywać Mamy o oficjalną diagnozę. Często okazuje się, że straszliwa choroba tocząca dziecko to albo jakieś upierdliwe schorzenie wieku dziecięcego, albo rozległa candida i zarobaczenie wykryte Vega Testem przez homeopatę.
Mamy, które blefują w kwestii faktycznego stanu zdrowia swojego dziecka, to lolkontentowy margines. Dużo trudniejsza kwestia to prawdziwość opowieści, bo tę śmiem kwestionować również w przypadku Mam z poważnie chorymi dziećmi.
Na pewno nieraz spotkaliście się z dramatycznymi historiami, w których drgawki po raz pierwszy wystąpiły w noc po szczepieniu, a uporczywa choroba przeszła w kilka godzin po podaniu pierwszej cukrowej pigułki. Zdrowe dzieci po szczepionce gasną w oczach, wypowiadają swoje ostatnie słowa (Jenny McCarthy widziała wręcz, jak zaraz po wbiciu igły „duszyczka uleciała z ocząt synka”). Związek przyczynowo-skutkowy w tych historiach jest oczywisty i stuprocentowo pewny. Dla wszystkich — choć nie dla pojawiających się w opowieściach lekarzy, którzy uparcie tkwią w swoich błędnych diagnozach albo odmawiają wpisania w kartę ostrego powikłania poszczepiennego (często też przepisują antybiotyki lub po prostu bezradnie rozkładają ręce i nie dają żadnych szans).
Z jednej strony mamy zatem wyniki badań epidemiologicznych i toksykologicznych, które raz po raz nie znajdują związku między szczepieniami a genezą chorób z internetowego szerokiego spektrum poważnych schorzeń poszczepiennych. Z drugiej strony — armię matek-dyskutantek, które są przekonane o tym, że ich dzieci zapadły na zdrowiu bezpośrednio po szczepieniu. WTF? Nasuwają się dwie odpowiedzi. Pierwsza: szczepienia faktycznie powodują te wszystkie choroby (a homeopatia wspomagana chelatacją i czyszczeniem jelit skutecznie je leczy), jednak współczesna nauka jest ślepa łamane przez głęboko skorumpowana i dlatego prawda nie wychodzi na jaw. Być może właśnie tak jest. Ja obstawiam jednak odpowiedź drugą, zakładającą istnienie międzynarodowego spisku.
Nie jest to scentralizowany spisek, taki jak w przypadku rządzącego światem klanu Ludzi-Jaszczurów z Oriona czy międzynarodowej żydowskiej kabały. Nie, tworzące postulowany przeze mnie spisek osoby często nawet się nie znają. Spotykają się czasem na konferencjach, linkują czasem do siebie na swoich stronach, cytują badania współspiskowców w swoich pracach — nie tworzą jednak żadnej hierarchii. Kim są? To autorzy książek o cudownych terapiach i dietach, adwokaci składający pozwy zbiorowe, wypaleni naukowcy poszukujący nowych ścieżek kariery, szamani praktykujący „medycynę alternatywną”, właściciele laboratoriów przeprowadzających bezwartościowe analizy zdrowotne, działacze zbijający polityczny kapitał. Motywuje Kieruje nimi zazwyczaj chęć zysku, czasem nadęte ego, często ambicja. Wspólnie tworzą wirtualny świat, w którym bezwartościowe terapie leczą wymyślone i prawdziwe choroby spowodowane przez współczesną medycynę lub nieistniejące czynniki w rodzaju drożdżaków, robaków czy źle zbalansowanego chi. Wokół tych osób tworzą się wianuszki wyznawców, rozpowszechniających w Internecie i realu memy, których popularność przekłada się bezpośrednio na poziom dochodów czy popularność przywódców spisku.
Fajnie byłoby zobaczyć ten spisek w działaniu, prawda? Czasami internetowe archiwa pozwalają nam na reverse engineering poglądów Mamy Chorego Dziecka, która dziś jest przekonana na amen, że to właśnie szczepionka zrujnowała zdrowie jej potomka. Spójrzmy na Mamę spotkaną na forum.gazeta.pl, która do zwolenników szczepień zwraca się per „panie mengele” i opowiada im o trutych, okaleczanych i umierających dzieciach. Nazwijmy ją Olą.
Oto jak Ola opisuje dziś na forum stan zdrowia swojego dziecka:
moje dziecko jest poważnie okaleczone przez podanie Euvaxu (…). dziś córka ma niespełna 3 latka, jest bilska diagnozy autyzmu, ma poważne zaburzenia rozwojowe od obniżonego napięcia mięsniowego po niedosłuch i lista ciągneła by się bardzo długo, gdybym zechciała wszystko opisywać. przeszła już grubo ponad 100 lekarzy (…), wszyscy szukali przedziwnych chorób, nawet wymyślano niestworzone diagnozy, ale jakoś żadne badania tego nie potwierdziły. nikt jakoś nie wpadł, lub nie chciał wpaść,że to może przez euvax (a 2007 zmarła po nim 3 niewinnych niemowlaczków) (…).
W dalszym ciągu dyskusji dowiadujemy się, że zatrucie Euvaksem dziewczynka miała nawet na wypisie ze szpitala.
Cofnijmy się do maja 2008. Wtedy właśnie Ola zakłada na forum Gazety wątek o wrodzonej niedoczynności tarczycy — to właśnie wykryto u jej córeczki (wśród objawów wrodzonej niedoczynności tarczycy występują m.in.: problemy z rozwojem szkieletowym, zaburzenia słuchu i niedorozwój umysłowy, czyli symptomy, które według zdania „dzisiejszej” Oli spowodowało szczepienie):
urodziła się 9 dni po terminie i miała większośc objawów wnt: poród po terminie, leniwy poród, była duża (prawie 4 kg), miała obrzęki na ciele i na twarzy, bardzo suchą skórę, duży język….. do endokrynologa trafiliśmy jak miała 2,5 tygodnia (…)
Ani słowa o zatruciu Euvaksem. Ola odzywa się, bo chce wymienić się doświadczeniami z innymi rodzicami dzieci z wrodzoną niedoczynnością tarczycy. Od razu jakaś forumowiczka diagnozuje u dziecka autyzm i uczynnie podsuwa Oli linka do forum dzieci.org.pl, prowadzonego przez antyszczepionkowych oszołomów. Po trzech godzinach Ola wraca z forum i już wie: jej córeczka ma faktycznie autyzm, i to wszystko wina szczepień. Trzeba natychmiast wykonać analizę pierwiastkową włosa — za marne dwieście parędziesiąt złotych przeprowadzi ją doktor Sobieraj w Biomolu (a potem za następne kilkaset złotych chętnie sprzeda odpowiednie suplementy, by „ustabilizować dynamiczną optymalną homeostazę”).
Rok później, wiosną 2009 r., Olę można spotkać na forum Homeopatia. Jej dziecko ma już zdiagnozowaną nową listę chorób: candidę, zarobaczenie, ostre powikłania poszczepienne, zatrucie metalami ciężkimi. Zdiagnozowano jej to m.in. aparatem Salvia w DanMedzie, a leczy owe choroby kupowanymi za ciężkie pieniądze suplementami, homeopatią i preparatami przeciwpasożytniczymi.
W grudniu 2009 r. Ola twierdzi już, że jej dziecko urodziło się całkowicie zdrowe. Teraz szykuje córkę do chelatacji u Doktora Krasickiego Spółka z o.o., który „uważa zatrucie rtęcią za wielce prawdopodobne”. Na forum „Nie szczepimy” Ola ogłasza, że wytacza proces władzom o zatrucie dziecka. Jej córka jest leczona z autyzmu, którego żaden lekarz nigdy nie zdiagnozował.
@ asmoeth:
Dziękuję :*
eli.wurman :
Tutaj się okazało, że BTS który powodował różne rzeczy był wyłączony.
Barts :
Czy ona to wszystko robi ze śmiertelną powagą, czy tylko udaje?
Gammon No.82 :
Ja się już poddałem. I staram się nie zastanawiać nad tym, kiedy np. czytam takie rzeczy:
Ostatnio na Blipie jedna żywa reklama PiS wyjechała z czymś takim:
Na co Moon (Moon! Moon!!) spytała: “Czy Ty nie profanujesz swojej religii pisząc takie brednie o modlitwie do dusz, aby Cię obudziły o określonej godzinie?”. A ona na to:
No jak tu odróżnić teh drama od teh trollz i teh lulz w takich warunkach…
Gammon No.82 :
Chyba na serio i to mnie zdeka dziwi, bo żeby takie rzeczy pisać ze straight face, to trzeba być Busterem Keatonem.
bart :
Papierkiem lakmusowym?
Barts :
Dyć ona zamiast twarzy ma awatar.
bart :
Przyrządy wariują…
bart :
Ja jak miałem bardzo regularny tryb spania i budzenia (zawsze spać o 23:00, zawsze wstać o 7:30) to mogłem sobie w razie potrzeby zaplanować kładąc się spać, że wstanę, dajmy na to, o piątej rano. Działało z dokładnością do 10 minut. Ale dusz w czyśćcu cierpiących nigdy w to nie mieszałem.
Ned Flanders :
A żebyś wiedział. Czasem po prostu nie sposób uwierzyć w to co się czyta, automatycznie człowiekowi pod deklem rysuje się, że po drugiej stronie ktoś siedzi i się chichra (srsly, to słowo powinno się pisać hichra – pierwsze h wymawia się jako samo, nie jako ch!) “zomg, ale go wkręciłem”.
czescjacek :
Żre mnie zazdrość.
czescjacek :
Może podświadomie mieszałeś?
Barts :
Gammon No.82 :
Przecież prowadzenie działalności przychodzącej zyski (horoskopy i wróżby) zobowiązuje do trzymania się jednej linii – o wizerunek poważnej osoby astroawaria musi dbać.
eli.wurman :
Niepotrzebnie, dawno się to skończyło :(
eli.wurman :
AAAA przegapiliśmy taki ładny trolling! To nie dusze budzą, tylko jak w homeopatii: DEMONY!
eli.wurman :
“Gichra”?
czescjacek :
A ja tak nigdy nie miałem, #corobićjakżyć (also: kiedy tagi w komciach?).
czescjacek :
Jest gdzieś niebo, w którym spełniają się wszystkie przegapione trollingi.
czescjacek :
Jakie tam gichra? Przecież jest różnica pomiędzy hichra i chichra.
eli.wurman :
“Niektóre dusze czyśćcowe mogą ukazywać się wybranym ludziom na ziemi, jeśli zgodne to jest z planem Opatrzności.”
http://adonai.pl/wiecznosc/?id=30
Widać czescjacek wstający o 5:00 zgodny jest z planami Opatrzności.
*
*
*
*
A guglanie dusz czyśćcowych daje wiele zabawnych wyników.
http://archidiecezja.lodz.pl/wydawnictwo/images/PioDuszeCzysccowe.jpg
http://www.vismaya-maitreya.pl/zakryte_zagadki_dusze_czysccowe.html
http://angelus.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=6644&Itemid=790
[“nadto złożyła ślub zostania ofiarą miłości i zadośćuczynienia“]
Ale nic nie przebije koronki dziesięciu cnót.
http://www.padrimariani.org/pl/resources/r_pray_virtues.php
dusze czyśćowe są na rewersie
http://www.padrimariani.org/assets/images/virtues/medal_b.jpg
Wyobraźcie sobie np. stringi z koronki dziesięciu cnót.
czescjacek :
Coś między “h” i “g”, jak “had” z ukraińska albo “gracht” z niderlandzka.
eli.wurman :
Możesz to wyrazić w alfabecie fonetycznym? Bo w mówionym “literackim” polskim z mojej wiedzy polonistycznej wynika, że nie ma prawa być; może być w jakichś dialektach.
Gammon No.82 :
Och właśnie takich “coś jak pomiędzy” nie lubię. IPA or GTFO!
czescjacek :
Nie odróżniam spółgłoski od samogłoski. Oraz uważam, że powinno powstać y-z-ogonkiem (jako uzupełnienie ą i ę).
http://pl.wikipedia.org/wiki/Józef_Puciłowski
Puci puci.
eli.wurman :
I jeszcze ta zgłoska od “włäczam” i “zdäżam”.
bart :
I jakiś odczapisty układ klawiatury z tymi wszystkimi dodatkowymi literkami.
Błagam, tylko nie fonetyka. To jest gorszy flejm od makówkarze vs reszta świata.
eli.wurman :
Śmieszni są ludzie, którzy z tych powodów nie chcą mieć WiFi, ale jednocześnie mają w domu telefony bezprzewodowe. (Promieniowanie słuchawki przyłożonej do ucha to jakieś kilka tysięcy więcej niż anteny oddalonej o kilka metrów) .
Najlepsi ale są ludzie, którzy wyłączają na noc własną WiFi bo maja migrenę, ale wszystkie inne anteny (WiFi sąsiada, stacja GSM, telefon bezprzewodowy) im nie przeszkadzają, bo ich nie widać.
Barts :
Fail, bo informatyk odbieram jako obelgę, ale w szerszym sensie nich ci będzie. Może faktycznie te nawiasy to dlatego, że za dużo patrzyłem dzisiaj na objective C.
czescjacek :
Ty o tym nie wiesz, ale ciebie te dusze w czyśćcu zawsze budziły. Chciały ci przypomnieć, że zapomniałeś się za nie wieczorem pomodlić.
eli.wurman :
[ỹw̃]
bart :
To akurat różne: [ä̃] i [ä̃w̃]
Chyba że coś pomyliłem, zatiz.
Ned Flanders :
Wolisz rapiery?
eli.wurman :
Kaszubska (zwykła) i kurpiowska (programisty).
login99195 :
Zdaje się że w San Francisco toczy się teraz proces, który jeden koleś wytoczył swojemu sąsiadowi, bo ten go truje wifi i komórkami. Chłop się wyprowadził do samochodu.
Gammon No.82 :
To ci wybór; coś jak: wiercić dziurę w prawym czy lewym kolanie?
czescjacek :
Jak wy to komplikujecie; ma być y-z-ogonkiem, żeby jeden zgrabny znak był
Ned Flanders :
Oj tam, trochę; poza tym – jak już deklarowałem: ja się zupełnie nie znam.
Obcując z duszami czyśćcowymi należy być ostrożnym.
“Butem, knutem
Znęcaj się nad ciałem mem zepsutem.”
BTW każdy, kto to czyta, też cierpi.
eli.wurman :
uprzejmy policjant: “czy chciałbyś w łeb tą pałą, czy raczej tą?”
bart :
Pewnie sam uczestniczy, to konkurs dla takich.
eli.wurman :
Ale po co? Znaczy daj przykład, kiedy to by się przydało.
wo :
I PEWNIE TAŃCZY NA WESELACH
Gammon No.82 :
“Tę”.
Kolejna perełka.
http://angelus.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=7498&Itemid=790
czescjacek :
Tę piosenkę, tę jedyną.
czescjacek :
To narzędnik jest.
Nachasz :
Pała to narzędzie albo narząd, nie żaden narzędnik.
Nachasz :
Akurat, wszyscy tak mówią.
czescjacek :
Chybaśmy się nie zrozumieli (DYSWIDT?). W zdaniu “Czy chciałbyś w łeb tą pałą?” “pała” jest w (kim? czym?) narzędniku, zatem “tą” jest jak najbardziej na miejscu. Częściej zdarza się “Czy widzisz tą pałę?” (forma narzędnika w miejsce biernika “tę”).
Nachasz :
On trolluje?
[EDIT: no pewnie, że tak]
Nachasz :
Ludzie tak mówią, ale to jest błędne. Poprawna forma to “tę”.
Gammon No.82 :
No cóż, częściej będę przewijał stronę z komciami.
Z innej beczki. Wygląda na to, że katolicy też chcą się dobrze bawić:
http://forum.dlapolski.pl/ogolnopolska-dyskoteka-ewangelizacyjna-vt1024.htm
“Dyskotekę w Klubie “Heaven” otworzyć ma bp Ireneusz Pękalski. Ma wziąć w niej udział ok. 30 księży. Impreza odbywać się będzie w trzech salach, gdzie rozbrzmiewać będą rytmy R’n’B, hip-hop oraz dance i muzyka klubowa. Atrakcją będą także pokazy grup tanecznych, pokaz mody chrześcijańskiej “Spiritual Fashion” projektantki Pauliny Polak oraz świadectwo wiary mistrza świata w boksie Tomasza Adamka i Miss Polonia 2007 Barbary Tatary. ”
Czemu mi się to kojarzy z “Chrześcijanin tańczy”?
Ned Flanders :
Bez obaw, rapír to už se nevrátí.
eli.wurman :
ųįǫ, XCompose?
eli.wurman :
Chyba na maku. Ja wyraźnie słyszę, że oba ‘ch’ w ‘chichrać’ grzmią tak samo.
A zaprawdę, powiadam wam, że rozróżniam ‘ch’ jak w ‘chwalipięta’ od ‘h’ jak w ‘Bohdan’. W słuchu i w mowie.
czescjacek :
Jak to jest, że jak ludzie konsekwentnie mówią niepoprawnie, to językoznawcy w końcu na to że OK, może być, od teraz to forma dopuszczalna albo i równoprawna – a poszłem wciąż nielegalne?
sheik.yerbouti :
http://www.sjp.pl/posz%B3em
Gammon No.82 :
“Google: poszedłem — 608 000 trafień; poszłem — 37 300 trafień. 6% to jeszcze nie jest uzus językowy.”
Aaaa to tak się to mierzy!
Ja poszłem, ty poszłeś, on poszł.
sheik.yerbouti :
MSZ dlatego, że ciągle się nie rozprzestrzenia poza ludzi wykonujących zawody o małym prestiżu.
Gammon No.82 :
Tryb oznajmujący: poszł, przypuszczający: poszłby, rozkazujący: paszoł!
mateuszb :
Gammon No.82 :
Ma spory potencjał nawijkowy.
eli.wurman :
Chyba po czesku!
czescjacek :
A dlaczego nie SAF.
sheik.yerbouti :
Ale kiedy to całkiem fajny miernik do szybkiego sprawdzenia.
czescjacek :
dobra dobra, a jaki jest niby prestiż zawodu językoznawcy?
grzesie2k :
Własnie nie. To jakby sprawdzać, jak się teraz na murach chuj pisze (NTB już poprawnie)
czescjacek :
A nie jest tak, że po ostatniej reformie obie są poprawne? Podobnie jak “pisze” zamiast “jest napisane”? Osobiście wolę starsze formy, ale podobno się zmieniło.
mateuszb :
A ta jeszcze większy
Bart nie wiem czy zauważyles, ale macie w swoich szeregach zdrajcę i agenta wplywu ;)! Jest nim Gammoń!
Zdemaskował się tym : “Przed chwilą zjadłem orkiszową bułeczkę ze śledziem”.
Orkisz zamiast białego pieczywa ze zwykłej pszenicy, co to za alternatywna dieta?? Niedługo zacznie zasysać kaszę jaglaną, a jak pozna smak kamutu??!! W związku z powyższym profilaktycznie wnoszę o przymusową naturalizację!:)
soband1 :
On jest Gammon, a ty jesteś kretyń.
No i mamy parytety:)
Gammon No.82 :
MASZ GRZECH, śmiałem się tak głośno, że sąsiad się zaniepokoił.
soband1 :
A wiesz, jaką fajną kupę się po tym robi? Mogę przesłać próbkę.
Gammon No.82 :
Rozmarzyłem się…
Teraz śniadania prawie wyłącznie owsianka, ale wcześniej jadłem głównie muesli – to dopiero była satysfakcja na tronie!
Budzą przeraźliwymi jękami?
Lurkerka_Borgia :
Nie, taka dusza staje ci nad łóżkiem, robi: uaaa, tchnie od niej lodowatym zimnem i budzi cię szczękanie twoich własnych zębów.
Dla tych, co nie lurkują na blipie: http://www.dcscience.net/?p=2628
Analiza zajęć na stopień licencjata homeopatii.
Lurkerka_Borgia :
I dzwonieniem łańcuchów. I recytacją Dantego w oryginale (nikt tego nie wytrzyma, dlatego zerwie się ze snu jeszcze zanim na dobre zaczną. To dlatego tak trudno to udowodnić, chłe chłe).
@ Gammon No.82: Nie musisz, ja bardzo lubię orkisz…a po nim są alternatywne kupki.
dyspensor :
Nie jest.
Lukasz :
I pewnie jeszcze lubisz seriale z lektorem?
wo :
Jezusie Maryjo, jest tyle zasad, które łamię…
czescjacek :
Pfi… od zawsze tak mam, z wahnięciem 15 minutowym. Wystarczy, że przed zaśnięciem sobie uświadomię, że mam wstać o tej i o tej i się automatycznie budzę, niezależnie od ilości snu. Często po obudzeniu się okazuje, że wcale nie muszę tak rano wstać, jak mi się wieczorem zdawało, albo to co miałem zrobić o tej porze wcale nie jest takie ważne, żeby jeszcze nie pospać, ale metoda działa. Kwestia ustaleń z własnym organizmem, miejsca na dusze czyśćcowe w niej ni ma.
a tymczasem w sąsiedztwie rozkwita genetyka molekularna:
http://www.vismaya-maitreya.pl/zmiany_w_dna_12_nitek_dna.html
źródło jest interdyscyplinarne, zupełnie jak “Nature”. Można tam znaleźć również interesujące prace z zakresu teologii czyśćca :-)
eptesicus :
Vismaya Maitreya. Zajrzałem tam raz. Do dziś pamiętam.
wo :
nie cierpię. a jakiś związek jest?
bart :
A to jakaś zasada jest?
bart :
Opowiedz, jak było!
Lukasz :
Ja mam kumpla, który studiuje bioenergoterapię. Zdaje się, że m.in. miał zaliczenie z różdżkarstwa (widziałam, jak zakuwał, znaczy, tego, trenował).
Lukasz :
Nie wiem, ale generalnie WO wyznacza wiele. A ja tak wiele nie dotrzymuję.
Lurkerka_Borgia :
Poczułem się jak fan zespołu Tool. Znowu. Pod ich wpływem w 1995 r. kupiłem sobie książkę “Nic w tej książce nie jest prawdą, ale właśnie tak rzeczy się mają”. Napisała ją jaźń channelująca demona o nazwisku Drunvalo Melchizedek. Na razie więcej nic nie powiem.
Tak mnie zaciekawiłeś, że zajrzałam, i:
Aż dziw, że o midichlorianach nic nie piszą…
czescjacek :
Nie badz taki preskryptywista.
bart :
Bo on jest arbiter MMC-elegantiarum. Z ajfonem, dreskodem i certyfikatem.
bart :
Jak ja się cieszę, że słucham (teraz czasem, ale kiedyś na okrągło) Toola nieświadom ewentualnych paranoi dostarczycieli kontentu… Zresztą podobnie było z King Crimson (Fripp miał dziwne jazdy w latach 80.)
wo :
Ja tez nie wiem osochozi – elaborate plz!
sheik.yerbouti :
Przepraszam, zbyt hermetyczne. Chodzi o to, że jeśli ktoś lubi oglądać swoją kupkę w sedesie to… państwo jesteście Polakami? Państwo lubicie lektora!
http://wyborcza.pl/1,99495,7269613,Polskie_specjaly.html
wo :
Mimo że mnie obrażasz, to przecież nie zbanuję człowieka, który potrafi wydalić z siebie takie zdanie:
bart, wo :
Nie mogę doguglać, ale jestem więcej niż pewny, że Żiżek cytuje coś lub kogoś, co ja czytałem minimum 15 lat temu. Pointa dotyczyła różnicy między Włochami (bez półeczki) i Niemcami (półeczka), konkluzja była taka że Włosi nie widząc własnej kupy rzeźbią ją lub malują, Niemcy zaś koncypują jej teorię. Kto to napisał pierwszy ? Eco ? Chyba jednak nie. Ktoś był szybszy. Tylko kto ?
grzesie2k :
Bo nie znam.
Sendai :
Z reguły nie jestem, ale “Czy chciałbyś w łeb tę pałą” uwielbiam.
vauban :
Czyli już Giotto i Leonardo używali sedesu bez półeczki!
vauban :
http://www.lrb.co.uk/v26/n17/slavoj-zizek/knee-deep , my very young padawan.
wo :
No ale ja tego nie rozumiem. Przecież to Niemcy są głównymi w Europie amatorami sedesów z półeczką, a jednocześnie należą do obozu dubbingujących.
Polacy – być może* – naśladują tu Niemców w sprawie półeczki, ale za to są na ogół (poza mną oczywiście) wrogami dubbingu i jedynymi w Europie zwolennikami lektora.
Wynika stąd, że te dwie cechy są do siebie ortogonalne, nie?
* w marketach budowlanych sedesy z półeczką stanowią wyraźną mniejszość.
@ wo:
thx, mastah.
Tymczasem: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,66725,7453466,Manipulacja_szczepionkami.html
mrw :
I znowu te tajemnicze “sowie twierdzenia” prof. Majewskiej.
mrw :
“Kolejna propaganda, tak samo jak spreparowane zdjęcia Księżyca, na których nie było gwiazd w kosmosie”. A więc jednak “Świry wszelkiej maści, łączcie się!”
janekr :
W ogóle mówienie o ortogonalności tam, gdzie mowa o zjawiskach z zakresu antropologii kulturowej (bo to jest mniej więcej ta dziedzina wiedzy, w której snuje się rozważania o tym, dlaczego Polacy to a Nambikwara śmo) jest ryzykowne. Ortogonalność mi się kojarzy z całką nakrywania, a cechy ludzkich zbiorowości nie mogą być opisane jako niezależne funkcje falowe.
W tym wypadku przypuszczam, że historycznie rzecz biorąc samą koncepcję urządzenia w domu osobnego pomieszczenia dla robienia kupki do specjalnego przyrządu połączonego z rurą kanalizacyjną, wzięliśmy w XIX w. od zachodnich zaborców. No bo nie od wschodnich przecież, na litość boską, bo dla nich kanalizacja to było źródło wielkich zaskoczeń w latach 1944-1945, a nawet i Polacy zatrudniający współcześnie ruskich na czarno mają w tej materii różne anegdoty do opowiedzenia.
Za to samą koncepcję “lektora” mogliśmy już wziąć po 1945 wzorując naszą świeżo urządzaną telewizję na zwyczajach zza Bugu.
mrw :
“Artykuł pomija wiele faktów, gdyż jest to po prostu WYGODNE, jest to PROPAGANDA w najczystszej postaci. Przykro mi widzieć coś takiego – gdy Polak okłamuje Polaka w żywe oczy. Powinna istnieć jakaś jedność, solidarność… Niektórzy zdezerterowali i poddali się Nowemu Porządkowi Świata, co z pewnością nie wyjdzie im na dobre…”
Auć.
Ned Flanders :
Żelazną ręką zapędzimy Polaków do jedności i solidarności!
sheik.yerbouti :
Teraz nie rozumiem, co masz do obydwóch metod.
dyspensor :
Nie propaguj durnego mema.
zer00 :
“2.09.2002”
bart :
Khm.
czescjacek :
Na polonistyce pracujecie na IPA?
Ned Flanders :
CZY AUTOR TEGO ARTYKUŁU WOGLE MA W DOMU ZDJĘCIE JANA PAWŁA II I SEDES Z PÓŁECZKĄ?
Ned Flanders :
CZY AŁTOR TEGO ARTYKÓŁU WOGLE MA W DOMU ZDJĘCIE JANA PAWŁA II I SEDES Z PUŁECZKĄ? NIE KŁAMCIE LUDZIĄ I INTERNAUTĄ ŻE TO POLAK !!!!
wo :
Zapewne miało chodzić o zdjeńcie, prawda?
wo :
O ILE WIEM, filmy zagraniczne początkowo nadawano w TVP z napisami. Wtedy był to bardzo zły pomysł – napisy nie były czytelne na ekranach kiepskich 14 i 17 calowych telewizorów, przy podłej jakości po stronie nadawczej i złych antenach. Jakiś geniusz wymyślił, żeby czytać te napisy na głos i tak już do – [censored] – dzisiaj zostało. Nie piszę tego z własnych wspomnień, bo najstarszy zapamiętany* przeze mnie film w TV był już z lektorem.
Niechlubna historia ohydnego lektora w telewizji czeka na swojego antypiewcę. Wcale nie wiadomo, kto się na kim wzorował!
*cóż mógł zapamiętać chłopak z pierwszych klas podstawówki – oczywiście kryminał, w którym masowym mordercą siejącym strach okazał się monter dodatkowych zamków, wzywany przez bojące się mordercy panienki.
janekr :
Ale czy są na to jakieś konkretne dane?
Z mojej obserwacji powiedział bym ze raczej nie. Jest oczywiście zdecydowana różnica miedzy Niemcami a USA, ale w porównaniu do Polski, to półeczka wydaje mi się w Niemczech niszowa.
login99195 :
Opieram się na rozważaniach Guntera Grassa z dzieła “Przy obieraniu cebuli”.
wo :
So true: “There are few things more worthy of contempt, few attitudes more ideological (if this word has any meaning today, it is here) than a tenured Western academic leftist patronising an Eastern European from a Communist country who longs for liberal democracy and some consumer goods”
wo :
!!!!!!1111
janekr :
No to na tyle dobrze, że na Grasie w miarę współczesnym. Ja jednak wolę opierać się na faktach a nie na literaturze, więc przywołam niemiecki standard mieszkań czynszowych, czyli ceramikę “Keramag Renowa Nr 1”.
http://pro.keramag.com/?id=44&s=renova_nr_1&l=en
Katalog zawiera osiem “Tiefspül-WC” a tylko cztery “Flachspül-WC”.