Home > Racjonalo > Mamy Chorych Dzieci (moja teoria spiskowa)

Mamy Chorych Dzieci (moja teoria spiskowa)

December 22nd, 2009 Leave a comment Go to comments

Lubię sobie od czasu do czasu poflejmować z antyszczepionkowcami. Dowiaduję się o nowinkach (w tym sezonie modnie nosi się skwalen), zapoznaję z nowymi trendami w argumentacji (obecnie na topie jest model Zatroskany Obywatel, który będąc całym sercem za szczepionkami, pragnie tylko, by władze lepiej ewidencjonowały przypadki autyzmu i śmierci spowodowanych przez szczepienia). Prędzej czy później w każdym flejmie pojawia się jednak osoba, która psuje całą zabawę. Ta osoba to Mama Chorego Dziecka.

Widzicie? Notka też od razu przestaje być śmieszna.

Kiedy Mama Chorego Dziecka wchodzi do gry, cała twoja argumentacja bierze w łeb. Twoje wyniki badań, metaanalizy, statystyki stają się nagle chłodnymi nieludzkimi danymi, skonfrontowanymi z żywym malcem, ofiarą bronionych przez ciebie szczepień albo beneficjentem atakowanej homeopatii. Oto komórka z twojego arkusza kalkulacyjnego ożyła i dała ci po pysku, drogi racjonalisto. Po ataku Mamy Chorego Dziecka prawie każdy obrońca zdrowego rozsądku zaczyna się czuć jak monstrum i obowiązany jest rozpocząć swą replikę od disklajmera „Bardzo mi przykro z powodu choroby twojego dziecka”.

To może i ja umieszczę w tym miejscu disklajmer dla notki: nie jest moją intencją wyśmiewanie osobistych tragedii. Nie mam prawa nabijać się z wypowiedzi Mam Chorych Dzieci zamieszczonych w wątku „Moje życie z autyzmem syna”, jednak jeśli zabierają głos w temacie „Szczepić czy nie szczepić”, ich wypowiedzi zasługują na ostre ostrze mego okrutnego sarkazmu.

Ciężko mi się pisze tę notkę, tak się bowiem składa, że znam osobiście kilka mam chorych dzieci i patrząc na nie, nie umiem uniknąć użycia religijnej metafory o niesieniu wyjątkowo ciężkiego krzyża. Najchętniej dałbym im carte blanche na wypisywanie bzdur w Internetach — problem w tym, że od takiej strategii liczba chorych dzieci będzie najprawdopodobniej rosnąć.

Był disklajmer, teraz czas na credo. Wierzę, że historie opowiadane w Internecie przez Mamy Chorych Dzieci są przynajmniej w części prawdą. Wierzę, że większość Mam naprawdę ma chore dzieci. Jednak zarówno chorość, jak i prawdziwość nie są w przypadku opowieści Mam wykutymi w skale pewnikami. Ba, zdarzają się bezczelne gnoje, które je kwestionują. Na przykład taki ja.

Zacznijmy od chorości — bo łatwiej i śmieszniej. Stawiam ostrożną hipotezę, nazwijmy ją Postulatem Przesadzeń: pewna liczba internetowych Mam świadomie przedstawia stan swojego dziecka jako poważniejszy niż w rzeczywistości, wiedząc, że to świetna broń w dyskusji. Nie umiem w inny sposób wytłumaczyć bardzo częstej niechęci do sprecyzowania, co właściwie dolega ich pociesze. Wiemy z dramatycznego tonu wypowiedzi, że jest to coś bardzo poważnego, ale nie dowiadujemy się, jaka to konkretnie choroba. We flejmie pod artykułem o homeopatii w „Rzepie” pani Aneta twierdzi, że jej syn „w ostatniej chwili został dosłownie wyciągnięty grabażowi spod łopaty”, a swoją opowieść o chorującej latorośli kończy duszaszczypatielnym wyznaniem: „Do tej pory nie mogę odżałować, że mojej Pani doktor nie spotkałam wcześniej. Moje dziecko nie cierpiałoby tak strasznie”. Nie dowiadujemy się, jaka śmiertelna choroba toczyła syna pani Anety, jednak ponieważ medycy klasyczni oferowali na nią antybiotyki, a homeopatka wyleczyła skutecznie cukrem w granulkach, możemy zakładać, że owa „łopata grabaża” taka dosłowna jednak nie była. W wątku na forum „Wyborczej” pod skandalicznym artykułem homeopaty Kokoszczyńskiego przejęty tata opowiada o „roku walki o zdrowie synka”. Dopytany wyjaśnia, że przez ów rok zmagał się z powracającym przy infekcjach zapaleniem ucha, przypadłością dokuczliwą, ale raczej nie zasługującą na batalistyczne metafory, w dodatku właściwie nie występującą u dzieci starszych niż siedem lat (a więc z bardzo wysokimi szansami na „cudowne” wyleczenie dzięki homeopatii). Zawsze warto więc wypytywać Mamy o oficjalną diagnozę. Często okazuje się, że straszliwa choroba tocząca dziecko to albo jakieś upierdliwe schorzenie wieku dziecięcego, albo rozległa candida i zarobaczenie wykryte Vega Testem przez homeopatę.

Mamy, które blefują w kwestii faktycznego stanu zdrowia swojego dziecka, to lolkontentowy margines. Dużo trudniejsza kwestia to prawdziwość opowieści, bo tę śmiem kwestionować również w przypadku Mam z poważnie chorymi dziećmi.

Na pewno nieraz spotkaliście się z dramatycznymi historiami, w których drgawki po raz pierwszy wystąpiły w noc po szczepieniu, a uporczywa choroba przeszła w kilka godzin po podaniu pierwszej cukrowej pigułki. Zdrowe dzieci po szczepionce gasną w oczach, wypowiadają swoje ostatnie słowa (Jenny McCarthy widziała wręcz, jak zaraz po wbiciu igły „duszyczka uleciała z ocząt synka”). Związek przyczynowo-skutkowy w tych historiach jest oczywisty i stuprocentowo pewny. Dla wszystkich — choć nie dla pojawiających się w opowieściach lekarzy, którzy uparcie tkwią w swoich błędnych diagnozach albo odmawiają wpisania w kartę ostrego powikłania poszczepiennego (często też przepisują antybiotyki lub po prostu bezradnie rozkładają ręce i nie dają żadnych szans).

Z jednej strony mamy zatem wyniki badań epidemiologicznych i toksykologicznych, które raz po raz nie znajdują związku między szczepieniami a genezą chorób z internetowego szerokiego spektrum poważnych schorzeń poszczepiennych. Z drugiej strony — armię matek-dyskutantek, które są przekonane o tym, że ich dzieci zapadły na zdrowiu bezpośrednio po szczepieniu. WTF? Nasuwają się dwie odpowiedzi. Pierwsza: szczepienia faktycznie powodują te wszystkie choroby (a homeopatia wspomagana chelatacją i czyszczeniem jelit skutecznie je leczy), jednak współczesna nauka jest ślepa łamane przez głęboko skorumpowana i dlatego prawda nie wychodzi na jaw. Być może właśnie tak jest. Ja obstawiam jednak odpowiedź drugą, zakładającą istnienie międzynarodowego spisku.

Nie jest to scentralizowany spisek, taki jak w przypadku rządzącego światem klanu Ludzi-Jaszczurów z Oriona czy międzynarodowej żydowskiej kabały. Nie, tworzące postulowany przeze mnie spisek osoby często nawet się nie znają. Spotykają się czasem na konferencjach, linkują czasem do siebie na swoich stronach, cytują badania współspiskowców w swoich pracach — nie tworzą jednak żadnej hierarchii. Kim są? To autorzy książek o cudownych terapiach i dietach, adwokaci składający pozwy zbiorowe, wypaleni naukowcy poszukujący nowych ścieżek kariery, szamani praktykujący „medycynę alternatywną”, właściciele laboratoriów przeprowadzających bezwartościowe analizy zdrowotne, działacze zbijający polityczny kapitał. Motywuje Kieruje nimi zazwyczaj chęć zysku, czasem nadęte ego, często ambicja. Wspólnie tworzą wirtualny świat, w którym bezwartościowe terapie leczą wymyślone i prawdziwe choroby spowodowane przez współczesną medycynę lub nieistniejące czynniki w rodzaju drożdżaków, robaków czy źle zbalansowanego chi. Wokół tych osób tworzą się wianuszki wyznawców, rozpowszechniających w Internecie i realu memy, których popularność przekłada się bezpośrednio na poziom dochodów czy popularność przywódców spisku.

Fajnie byłoby zobaczyć ten spisek w działaniu, prawda? Czasami internetowe archiwa pozwalają nam na reverse engineering poglądów Mamy Chorego Dziecka, która dziś jest przekonana na amen, że to właśnie szczepionka zrujnowała zdrowie jej potomka. Spójrzmy na Mamę spotkaną na forum.gazeta.pl, która do zwolenników szczepień zwraca się per „panie mengele” i opowiada im o trutych, okaleczanych i umierających dzieciach. Nazwijmy ją Olą.

Oto jak Ola opisuje dziś na forum stan zdrowia swojego dziecka:

moje dziecko jest poważnie okaleczone przez podanie Euvaxu (…). dziś córka ma niespełna 3 latka, jest bilska diagnozy autyzmu, ma poważne zaburzenia rozwojowe od obniżonego napięcia mięsniowego po niedosłuch i lista ciągneła by się bardzo długo, gdybym zechciała wszystko opisywać. przeszła już grubo ponad 100 lekarzy (…), wszyscy szukali przedziwnych chorób, nawet wymyślano niestworzone diagnozy, ale jakoś żadne badania tego nie potwierdziły. nikt jakoś nie wpadł, lub nie chciał wpaść,że to może przez euvax (a 2007 zmarła po nim 3 niewinnych niemowlaczków) (…).

W dalszym ciągu dyskusji dowiadujemy się, że zatrucie Euvaksem dziewczynka miała nawet na wypisie ze szpitala.

Cofnijmy się do maja 2008. Wtedy właśnie Ola zakłada na forum Gazety wątek o wrodzonej niedoczynności tarczycy — to właśnie wykryto u jej córeczki (wśród objawów wrodzonej niedoczynności tarczycy występują m.in.: problemy z rozwojem szkieletowym, zaburzenia słuchu i niedorozwój umysłowy, czyli symptomy, które według zdania „dzisiejszej” Oli spowodowało szczepienie):

urodziła się 9 dni po terminie i miała większośc objawów wnt: poród po terminie, leniwy poród, była duża (prawie 4 kg), miała obrzęki na ciele i na twarzy, bardzo suchą skórę, duży język….. do endokrynologa trafiliśmy jak miała 2,5 tygodnia (…)

Ani słowa o zatruciu Euvaksem. Ola odzywa się, bo chce wymienić się doświadczeniami z innymi rodzicami dzieci z wrodzoną niedoczynnością tarczycy. Od razu jakaś forumowiczka diagnozuje u dziecka autyzm i uczynnie podsuwa Oli linka do forum dzieci.org.pl, prowadzonego przez antyszczepionkowych oszołomów. Po trzech godzinach Ola wraca z forum i już wie: jej córeczka ma faktycznie autyzm, i to wszystko wina szczepień. Trzeba natychmiast wykonać analizę pierwiastkową włosa — za marne dwieście parędziesiąt złotych przeprowadzi ją doktor Sobieraj w Biomolu (a potem za następne kilkaset złotych chętnie sprzeda odpowiednie suplementy, by „ustabilizować dynamiczną optymalną homeostazę”).

Rok później, wiosną 2009 r., Olę można spotkać na forum Homeopatia. Jej dziecko ma już zdiagnozowaną nową listę chorób: candidę, zarobaczenie, ostre powikłania poszczepienne, zatrucie metalami ciężkimi. Zdiagnozowano jej to m.in. aparatem Salvia w DanMedzie, a leczy owe choroby kupowanymi za ciężkie pieniądze suplementami, homeopatią i preparatami przeciwpasożytniczymi.

W grudniu 2009 r. Ola twierdzi już, że jej dziecko urodziło się całkowicie zdrowe. Teraz szykuje córkę do chelatacji u Doktora Krasickiego Spółka z o.o., który „uważa zatrucie rtęcią za wielce prawdopodobne”. Na forum „Nie szczepimy” Ola ogłasza, że wytacza proces władzom o zatrucie dziecka. Jej córka jest leczona z autyzmu, którego żaden lekarz nigdy nie zdiagnozował.

  1. January 14th, 2010 at 23:26 | #1

    Wiedziałem, że z wpuszczania postmodernistów na blogaska nic dobrego nie wyniknie. MĄCICIE ASTROMARII W GŁOWIE!

  2. January 14th, 2010 at 23:27 | #2

    Gammon No.82 :

    Bo nie ma Metody Naukowej, ale jest metoda naukowa. Może nawet tylko maleńka metodka naukowka, taka całkiem malutka i wcale nie algorytmiczna, i na dodatek niezdecydowana jak dziewica po katolickim gimnazjum.

    Tylko, że to znaczy, że granica między jasną i oświecająca wiedzą, a ciemnym zabobonem rozpływa się. I tak, to znaczy, że oczywiście myliłbym się i nawet Wittgenstein, i jego gierki językiem by nie pomogły i musielibyśmy się nadstawić wszystkim ziutkom, co się z nami nie zgadzajo, albo brać ich gwałtem, zanim zauważą.

    Tak Mistrzu, to znaczy, że to tamto Ci w to tamto.

  3. Gammon No.82
    January 14th, 2010 at 23:28 | #3

    bart :

    Wiedziałem, że z wpuszczania postmodernistów na blogaska nic dobrego nie wyniknie. MĄCICIE ASTROMARII W GŁOWIE!

    Jacy postmoderniści? WO nie opublikował od kilku dni ani półkomcia (ładne, prasłowiańskie słowo: półkomeć).

  4. January 14th, 2010 at 23:29 | #4

    Gammon No.82 :

    A tam się nie da dodawać kolumn i rzędów, w zależności od potrzeb?

    Ale i tak jest “ciasno” i mozolnie. Trochę pomaga doczepienie dużego monitora, ale nie na długo.

    Gammon No.82 :

    i stare flopy z wersją instalacyjną Lotusa 1-2-3

    O, jak będę u rodziców to wpadnę na strych poprzytulać się do starych dyskietek z Excelem.

    jaś skoczowski :

    Tylko, że to znaczy, że granica między jasną i oświecająca wiedzą, a ciemnym zabobonem rozpływa się.

    No przecież im bardziej będziemy patrzeć tym bardziej nic tam nie będzie. No bo, serio, widział ktoś kiedyś wirusa?

  5. Gammon No.82
    January 14th, 2010 at 23:32 | #5

    jaś skoczowski :

    Tylko, że to znaczy, że granica między jasną i oświecająca wiedzą, a ciemnym zabobonem rozpływa się.

    Jak granica między łysym i niełysym.

    jaś skoczowski :

    I tak, to znaczy, że oczywiście myliłbym się i nawet Wittgenstein, i jego gierki językiem by nie pomogły i musielibyśmy się nadstawić wszystkim ziutkom, co się z nami nie zgadzajo, albo brać ich gwałtem, zanim zauważą.

    To niech ziutki zbudują sraser (SRaka Amplification by Stimulated Emission of Radiation) w oparciu o teorię dziurawych jelit.

    jaś skoczowski :

    Tak Mistrzu, to znaczy, że to tamto Ci w to tamto.

    Cokolwiek w cokolwiek tudzież wichajster w pizderniczek [*].

    [*] Autorem określenia “pizderniczek” jest zmarły 10 lat temu B.W.

  6. RobertP
    January 14th, 2010 at 23:34 | #6

    mdh :

    czy wyciągać kukri, żeby patroszyć i ćwiartować).

    To wyjaśnia twoje boje z WO, On ma awersję do noży ( http://wo.blox.pl/2007/06/Brodacze-w-fantastyce.html ) . Posiadacze kukri to albo Gurkhowie albo psychole + część wspólna obu zbiorów.

  7. Gammon No.82
    January 14th, 2010 at 23:36 | #7

    eli.wurman :

    Ale i tak jest “ciasno” i mozolnie. Trochę pomaga doczepienie dużego monitora, ale nie na długo.

    Niedługo pojawią się japońskie ściany z e-papieru. Się polepszy.

    O, jak będę u rodziców to wpadnę na strych poprzytulać się do starych dyskietek z Excelem.

    Rany, zaraz misie przypomniał “Szpital kosmiczny”.

    eli.wurman :

    No bo, serio, widział ktoś kiedyś wirusa?

    Ja wprawdzie wirusa nie widziałem, ale słyszałem. Krzyczał “wonzklawiaturypalancie”, “preczzwałęsą” i “chujciwdupę” [edit II i “kurwatwojamać”] przez fuckin’ speaker na bardzo starych pecetach. [EDIT: wirus nazywał się Cysta Rychu, nie wiem czemu]
    Ale może to jak te głosy, co je Święta Dziewica Joanna słyszała?

  8. January 14th, 2010 at 23:37 | #8

    bart :

    Wiedziałem, że z wpuszczania postmodernistów na blogaska nic dobrego nie wyniknie. MĄCICIE ASTROMARII W GŁOWIE!

    W której notce?

  9. January 14th, 2010 at 23:38 | #9

    mdh :

    A mógłbyś sprecyzować? Na razie w rozterce jest moje serce (tzn uścisnąć rękę jako bratu w TAINTASM czy wyciągać kukri, żeby patroszyć i ćwiartować). ;)

    Oj obawiam się, że to nie ma wielkiej głębi, po prostu bawi mnie myśl, że o ile ludzie rozpędzający takie małe coś w takich dużych obwarzankach, które są pod ziemią, jak najbardziej mogą sami przynajmniej między sobą kontrolować co robią, to podstawy podstaw myślenia, które im to umożliwia, są zarówno niejasne, jak i niesprawdzalne i trzeba je po prostu przyjąć.

    Stąd wolę sobie mówić, że np. odrzucanie dowodu anegdotycznego nie jest tak naprawdę usuwaniem danych niepewnych, tylko usuwaniem tych świadectw empirycznych, które się nam nie podobają. Jasne, że one się nie podobają, bo są niepewne, ale to stwierdzenie psuje mi zabawę. :D

    Oraz: nie napisałem tego zbyt na poważnie, bo nie potrafiłbym wskazać takich fundamentalnych zasad. Bo się mało znam. Pewnie twierdziłbym, powtarzając, moim zdaniem, bezmyślnie, za Popperem i Lakatosem (którego wreszcie liznąłem z kimś, an ie sam tylko, wiec czuję się troszkę pewien bardziej), że jest np. coś takiego, jak background knowledge albo twardy pas każdego programu badawczego, i to wcale nie źle. Jednocześnie wątpiłbym, czy da się inaczej, niż “bopodobamisie” stwierdzić, że jakiś program badawczy jest niedegenerujący się.

  10. Gammon No.82
    January 14th, 2010 at 23:39 | #10

    RobertP :

    To wyjaśnia twoje boje z WO, On ma awersję do noży ( http://wo.blox.pl/2007/06/Brodacze-w-fantastyce.html ) . Posiadacze kukri to albo Gurkhowie albo psychole + część wspólna obu zbiorów.

    WO przesadza jak zawsze. Znam jedną szanowaną panią adwokat (też ememca), która mawia: “mężczyzna, który nosi przy sobie więcej, niż jeden nóż, to psychopata”.

    BTW tanto albo powiedzmy Hissatsu CRKT jeszcze rozumiem, ale kukri?

  11. January 14th, 2010 at 23:45 | #11

    eli.wurman :

    No przecież im bardziej będziemy patrzeć tym bardziej nic tam nie będzie. No bo, serio, widział ktoś kiedyś wirusa?

    Pf, wielkie odkrycie, że nikt, lepiej wyciągnij wnioski – ZARAZKÓW NIE MA, MYDŁO TO SPISEK. JEGO PRODUCENTÓW.

    Gammon No.82 :

    Jak granica między łysym i niełysym.

    Której zasadne przeprowadzenie jest trudne i to nie świadczy wcale na korzyść uzasadnienia “wiedzy naukowej”, ale przeciwnie.

  12. January 14th, 2010 at 23:46 | #12

    jaś skoczowski :

    Stąd wolę sobie mówić, że np. odrzucanie dowodu anegdotycznego nie jest tak naprawdę usuwaniem danych niepewnych, tylko usuwaniem tych świadectw empirycznych, które się nam nie podobają.

    Co ty, Jasiu, opowiadasz?

    Pomijając cały aspekt skażenia dowodu anegdotycznego subiektywną, niekontrolowaną, pozbawioną dystansu obserwacją własną – którego pominięcie przez ciebie świadczy, że niezbyt uważnie przeczytałeś Dzieło Szacownego Gospodarza pt. “O dowodzie anegdotycznym”, nie jest przecież tak, że odrzucamy te dowody anegdotyczne, które nam nie pasują, a zostawiamy te, które nam pasują! Ja np. mam pewien problem ze stroną whatstheharm.net, bo ona zbiera dowody anegdotyczne na szkodliwość terapii alternatywnych – i nie używam jej jako dowodu na twierdzenie, że AKUPUNKTURA ZABIJA. A sam łapię się na tym, że w życiu prywatnym hamuję się z tekstami “tak samo miał szwagier ze swoim Audi”.

  13. Gammon No.82
    January 14th, 2010 at 23:49 | #13

    jaś skoczowski :

    świadectw empirycznych, które się nam nie podobają

    Dowodów anegdotycznych nie uznaje się za anegdotyczne ze względu na treść, czyż nie?

  14. Gammon No.82
    January 14th, 2010 at 23:52 | #14

    jaś skoczowski :

    Której zasadne przeprowadzenie jest trudne

    Bo może jej nie ma, co nadal nie oznacza, że nie ma łysych, ani że nie ma niełysych, ani że niełysi są łysymi.

    i to nie świadczy wcale na korzyść uzasadnienia “wiedzy naukowej”, ale przeciwnie.

    Rozumiem, że brak granic między terminami ostrymi i nieostrymi nie świadczy “za nauką”. Ale nie kumam, jak może świadczyć “przeciw”.

    EDIT:

    jaś skoczowski :

    Jednocześnie wątpiłbym, czy da się inaczej, niż “bopodobamisie” stwierdzić, że jakiś program badawczy jest niedegenerujący się.

    O.k. można to stwierdzić (chyba?) tylko ex post. Zarazem to nie jest tak, że się stwierdza “program, który wygrał, był postępowy, te które przegrały, siedegenerowały, oj dana”.

    Ktoś (kto?) kiedyś napisał bardzo ciekawy artykuł, z którego wynikało, że – oceniając ex post – gdyby nie Einstein program Lorentza byłby postępowy (choć raczej nie prowadziłby w dokładnie te same regiony).

  15. January 14th, 2010 at 23:56 | #15

    bart :

    Co ty, Jasiu, opowiadasz?

    jaś skoczowski :

    Stąd wolę sobie mówić, że np. odrzucanie dowodu anegdotycznego nie jest tak naprawdę usuwaniem danych niepewnych, tylko usuwaniem tych świadectw empirycznych, które się nam nie podobają.

    bart :

    Pomijając cały aspekt skażenia dowodu anegdotycznego subiektywną, niekontrolowaną, pozbawioną dystansu obserwacją własną

    jaś skoczowski :

    Jasne, że one się nie podobają, bo są niepewne, ale to stwierdzenie psuje mi zabawę. :D

    Czyli: nie pasują nam te dane, które wydają nam się “niepewne”. I tak, ja piszę ten cudzysłów bardzo na siłę, bo one po prostu wydają mi się niepewne – bo posiadam w głowie pewne scenariusze tego, jak można je było wyciągnąć z dupy. I wolimy dane pewne i dziwnym trafem to są te, których zbieranie następuje najlepiej w trakcie maksymalnie kontrolowanego eksperymentu, w którym wykluczamy te scenariusze, jednocześnie wcale nie wiedząc, czy to, co sobie dośpiewujemy, zaszło.

  16. January 14th, 2010 at 23:59 | #16

    Gammon No.82 :

    Rozumiem, że brak granic między terminami ostrymi i nieostrymi nie świadczy “za nauką”. Ale nie kumam, jak może świadczyć “przeciw”.

    Właśnie z racji tej, żę jest brakiem, ponieważ iż spór o demarkację nie był tylko sporem chłopców, których bardziej od księgowych kręciła filozofia nauki i wiedzy. Dlatego, że problemy filozofii i wiedzy są problemami praktycznymi, bo usuwamy dane na podstawie niesprawdzalnych teorii. Ale jakże korzystnie je usuwamy. A inni robią to chujowo i leczą ludzi betonem wlewanym do kiszki.

  17. Gammon No.82
    January 14th, 2010 at 23:59 | #17

    jaś skoczowski :

    zyli: nie pasują nam te dane, które wydają nam się “niepewne”. I tak, ja piszę ten cudzysłów bardzo na siłę, bo one po prostu wydają mi się niepewne – bo posiadam w głowie pewne scenariusze tego, jak można je było wyciągnąć z dupy. I wolimy dane pewne i dziwnym trafem to są te, których zbieranie następuje najlepiej w trakcie maksymalnie kontrolowanego eksperymentu, w którym wykluczamy te scenariusze, jednocześnie wcale nie wiedząc, czy to, co sobie dośpiewujemy, zaszło.

    Tym razem pieprzysz. Ale przepraszam, teraz idę spać. Może chociaż sześć godzin się prześpię.

  18. January 15th, 2010 at 00:02 | #18

    Gammon No.82 :

    Tym razem pieprzysz. Ale przepraszam, teraz idę spać. Może chociaż sześć godzin się prześpię.

    Nie mogę być zawsze merytoryczny, to twoja domena. :P

  19. January 15th, 2010 at 00:03 | #19

    jaś skoczowski :

    A inni robią to chujowo i leczą ludzi betonem wlewanym do kiszki.

    Uwaga, lurkerzy-eksperymentatorzy, kolega Skoczowski się przejęzyczył i przekręcił słowo “bentonit”. Do not try this at home.

  20. mdh
    January 15th, 2010 at 00:04 | #20

    RobertP :

    Posiadacze kukri to albo Gurkhowie

    Pokłosie ostatnich lektur (historia II WŚ). A moje kukri jest tylko metaforyczne. Mogłem napisać Bat’leth ale to zbyt hermetyczne (choć z WO flejmy się do klingońskiej napierdzielanki sprowadzają).
    Co do posiadania rzeczywistych, ekhm, po co to komu. Za to praktycznie zawsze mam przy sobie wysłużony scyzoryk szwajcarski.

    Edit: a głównym polem sporu z WO nie są noże, a jego postmodernizm & marksizm, który w szeroko rozlanych interpretacjach sprawia, że mimowolnie zaczynam szukać ciężkich przedmiotów w okolicy (żeby nimi ciskać). (Duże, zaostrzone metalowe przedmioty mile widziane.)

  21. January 15th, 2010 at 00:07 | #21

    eli.wurman :

    Ja tylko wrzucam cyferki tak, żeby wynik był; generalnie wynik ma zależeć od przyjętej metody obliczeń. Coś jak metoda przeciwnaukowa.

    Czyli nie jesteś w pełni władcą własnego arkusza.

    jaś skoczowski :

    No ale wtedy odpada argument “jest wiele czynników, ale przecież”, bo zostaje tylko przecież. Nie ma wielu czynników, jest jeden czynnik, którego wpływ możemy oszacować. Jeśli dobrze rozumiem sposób, w jaki używasz słowa “kwantyfikacja”, a z tym bywa u mnie różnie.

    Ja pewnie jestem zawodowo zboczony, jeśli chodzi o znaczenie niektórych słów, więc w razie potrzeby będzie można wziąć co trzeba w nawias. W każdym bądź razie dla mnie “kwantyfikacja” znaczy tyle, co “opisanie czegoś w kategoriach ilościowych” lub “oszacowanie”. Reszta Twojej wypowiedzi wprawiła mnie w stupor (fajne słowo, od dawna go nie używałem), poproszę zatem o rozjaśnienie. Co jest nie tak ze stwierdzeniem, powiedzmy, “za 40% spadku zachorowań na chorobę x w latach ZZZZ-YYYY odpowiada wzrost higieny, za 45% – szczepionki, a reszta jest milczeniem”?

    Dobra, dlaczego Edyta mówi do mnie po francusku? To jest cokolwiek niepokojące.

  22. January 15th, 2010 at 00:11 | #22

    asmoeth :

    Co jest nie tak ze stwierdzeniem, powiedzmy, “za 40% spadku zachorowań na chorobę x w latach ZZZZ-YYYY odpowiada wzrost higieny, za 45% – szczepionki, a reszta jest milczeniem”?

    No bo wtedy mówiąc “za spadek zachorowań odpowiadają szczepionki” mogę mówić “w 45% za spadek zachorowań odpowiadają szczepionki”. I wtedy albo ktoś mnie nie rozumie, jeśli przeczy, że nie za 100%, albo i tak będzie przeczył tym 45% i będzie twierdził, że np. 23%. Nie? A jeśli tak, to gdybyś użył “mogą być inne czynniki” to w zasadzie – przyznałbyś, że szczepionki nie pomagają, czyli – pomagają mniej, niż twierdziłeś. Przyjąłbyś inną kwantyfikację.

  23. mdh
    January 15th, 2010 at 00:14 | #23

    jaś skoczowski :
    Och, ale piesek pogrzebany jest gdzie indziej. Otóż mówiąc nie ma Metody Naukowej, znaczy takiego dynksu produkowanego taśmowo, którego zastosowanie daje naukę. Znaczy wrzucasz to i to, mielisz, nastawiasz minutnik, dziń, masz naukę. No i ja się z tym zgadzam. Że nie ma czegoś takiego jak uniwersalna naukowość – znaczy metoda.
    Za to jest pewien zbór technik, myków i wcale-nie-tak-bardzo-sekretnych przepisów, których zastosowanie prowadzi Cię właściwą drogą. Do tego stopnia, że nawet nie musisz zaraz startować z teorią. vide Wojciech Sady, „Dlaczego odkrycie promieni X przez Roentgena było naukowe?”, Przegląd Filozoficzny — Nowa Seria 2004, R. 13, nr 3 (51).
    Więc tutaj oczekiwałem raczej takiego rozgraniczenia.

  24. January 15th, 2010 at 00:15 | #24

    asmoeth :

    Dobra, dlaczego Edyta mówi do mnie po francusku? To jest cokolwiek niepokojące.

    Wsłuchaj się, bo początek po francusku i poczuj wewnętrzne “le pfffffff” swojej wypowiedzi.

  25. January 15th, 2010 at 00:20 | #25

    @ mdh:
    100% racji Panie Redaktorze. No dobra, może 99% bo moja wiedza nie pozwala mi wymienić tych myków, więc nie wiem, czy są. Mnie tylko chodzi, że misie zdaje, że są dziełem głównie geniuszu, może zbiorowego, może nie, iluśtam naukowców, a nie raczej zagłębiania przyrody, co oznacza, że bardziej na miejscu jest zagłębianie księgowej, choć i tak nie kręci mnie tak bardzo.

  26. January 15th, 2010 at 00:23 | #26

    Drogie Bravo

    Blogasek flooduje mnie. Zalewa mnie treściami notek.

  27. January 15th, 2010 at 00:25 | #27

    jaś skoczowski :

    Nie? A jeśli tak, to gdybyś użył “mogą być inne czynniki” to w zasadzie – przyznałbyś, że szczepionki nie pomagają, czyli – pomagają mniej, niż twierdziłeś. Przyjąłbyś inną kwantyfikację.

    I see what you did there.

    Wsłuchaj się, bo początek po francusku i poczuj wewnętrzne “le pfffffff” swojej wypowiedzi.

    http://www.youtube.com/watch?v=CVJ-W6LioB8

  28. January 15th, 2010 at 00:27 | #28

    asmoeth :

    I see what you did there.

    But I don’t. Napisz co jest nei tak. Oraz; dobrze, że nie rozmawiam z tym zwampirzałym trollem WO, bo zaraz by się przypierdolił do “w zasadzie”.

  29. mdh
    January 15th, 2010 at 00:36 | #29

    @ jaś skoczowski:
    Myków w sensie, jak robić doświadczenia, co robić z wynikami. To akurat nie była taka trywialna rzecz, a czasem nadziewanie śniegiem kurczaków źle się kończyło. Zauważ, że ta kwestia np jak przeprowadzać eksperyment naukowy czy analizować dane to zawsze sobie stała gdzieś w cieniu, a to kurcze właściwie istota tego co się tam nazywa nauką albo jakoś tak. No i IMHO tej nauki to nie w wielkich teoriach* należy zacząć szukać a np takich ładnych rzeczach http://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_najmniejszych_kwadrat%C3%B3w

    *tzn historycznie to trzeba i należy to przedstawiać inaczej trochę, ale tak w przypadku praktyki nauki to dzieńdybry właściwie należy mówić w tych okolicach.

  30. January 15th, 2010 at 00:37 | #30

    Gammon No.82 :

    Krzyczał “wonzklawiaturypalancie”, “preczzwałęsą” i “chujciwdupę” przez fuckin’ speaker na bardzo starych pecetach.

    Znałem tylko z mks_vira. Piękne rzeczy.

  31. January 15th, 2010 at 00:39 | #31

    @ eli.wurman:
    Auch:

    Marek Sell: Witam Państwa.

    darek_figofago: Czy prawdą jest Panie Marku, że Pan sam pisze te wirusy, żeby znaleźć nabywców Pana programu?

    Marek Sell: A czy to prawda, że Policja specjalnie włamuje się do mieszkań, by mieć co robić?

    Wirusy komputerowe to przecież też spisek koncernów produkujących programy antywirusowe!!1

  32. January 15th, 2010 at 00:39 | #32

    jaś skoczowski :

    But I don’t. Napisz co jest nei tak. Oraz; dobrze, że nie rozmawiam z tym zwampirzałym trollem WO, bo zaraz by się przypierdolił do “w zasadzie”.

    Kiedy ja się właśnie do tego fragmentu chciałem przyczepić, a konkretniej, do rozumowania wyznaczonego przez “gdybyś”, “w zasadzie” i “czyli”. Na razie spór nasz widzi mi się tak, że moje zdanie z procentami w roli głównej ma moim zdaniem sens na gruncie, powiedzmy, metody naukowej, ale Twoim zdaniem nie ma sensu jako argument w dyskusji. Amirite?

  33. RobertP
    January 15th, 2010 at 00:43 | #33

    mdh :

    Co do posiadania rzeczywistych, ekhm, po co to komu. Za to praktycznie

    Byłem na pierwszym polskim zjeździe miłośników noży (obecnie portal knives.pl) Był tam posiadacz wspaniałego dużego kukri, można nim(nożem) było siekać wrogów, drzewa do ogniska itd.

    Niestety, szerokość ostrza wykluczała posmarowanie chleba dżemem lub pasztetem ze słoika.

  34. January 15th, 2010 at 00:48 | #34

    asmoeth :

    Amirite?

    Taa. Bo w zasadzie nie bardzo wiadomo, co byś nimi zbijał? Rozumiem, jakbyś przypierdolił się do tego, że antyszczepionowcy albo nie podają swojej kwantyfikacji dla skuteczności szczepionek i reszty, albo – że podają pokrywającą się z Tobą , więc toczą pianę, albo, że podają fałszywą kwantyfikację, niezgodna z twoją. Ale jak piszesz tylko, że są inne czynniki, ale szczepionki najnajnajnaj są, to oni wtedy równie poprawnie lub nie mogą napisać, że wcale nie, bo inne są najnajnaj. EDYTHA; ewentualnie nie przyznajac się do błędu godzisz się na inną kwantyfikację.

    Ale w tej chwili to już nie bardzo wiem wewogle i idę spać. :)

  35. mdh
    January 15th, 2010 at 01:21 | #35

    @ RobertP:
    To jednak i tak, raczej mało przydatne. Ciekawe to jest (dla mnie) tylko w następujących sytuacjach:
    – pomachać sobie historyczną bronią np po przeczytaniu “Cięcia prawdziwą szablą” Zabłockiego (choć słyszałem, też niepochlebne opinie o tej książce) i dawno temu udało mi się szczęśliwym trafem pomachać oryginalną szablą wz. 34. i repliką pałasza.
    – do oglądania sobie i cieszenia się z posiadania takiego egzemplarza. Zresztą te nieźle zachowane egz to przyzwoita lokata kapitału za wz 34 to można sobie kupić MBP 17” i to w ilości kilku sztuk.
    No, ale poza tymi przypadkami to naprawdę nie wiem po co mieć takowe.

  36. nameless
    January 15th, 2010 at 03:41 | #36

    Wybaczcie mój niski poziom. Niestety w obliczu rozczłonkowywania każdej wypowiedzi na części i przytaczanie ignoranckich “argumentów” jakakolwiek wypowiedź tutaj nie ma większego sensu. A rzekłem co rzekłem ponieważ wkurza mnie strasznie cynizm i ośmieszanie innych oraz mówienie na nich: “idioci” nie tak jak ja to napisałem, tylo pod przykrywką zwykłego tekstu. Skąd wiem że od szczepionki? Wiem, niech to wam wystarczy, przecież i tak pozjadaliście wszystkie rozumy i to was nie przekona. Inna ciekawostką niech będzie (to oczywiście nie do waszej wiadomości, tylko innych naprawdę zainteresowanych) to że np. po szczepieniu na grypę w pewnej firmie nie zachorowała (na grypę oczywiście) tylko jedna osoba. Ta która się nie zaszczepiła. A odnośnie kolejnego “artykułu” to z całego serca wam życzę włośnia, tasiemca, świerzba i jeszcze paru paskudztw które to pomimo pewnych dość nieprzyjemnych skutków ubocznych (wyleczalnych) powinny otworzyć wam oczy. Dziwi mnie jeszcze że zajmujecie się tutaj tematem który was nie dotyczy. Po co? Dla sensacji? Dla popularności? Czujecie się zdrowi i silni, nic was nie rusza. Ja niestety nie miałem tego szczęścia. Jesteście mądrzy mówiąc o statystykach, ciekawe co byście powiedzieli widząc 14 letnią dziewczynkę umierającą na raka dla której lekarze nie dają żadnych szans. Ciekawe co byście zrobili gdyby to była wasza własna córka? Pomyślcie trochę zanim zaczniecie się z kogoś wyśmiewać w ten sposób.

  37. nameless
    January 15th, 2010 at 04:26 | #37

    Powiedz mi jeszcze bart co Cię skłoniło do tak dokładnego przeanalizowania wszystkiego co napisała jedna osoba? Nie wydaje mi się by było łatwe znalezienie wszystkich postów na rożnych forach. Bo mamy i gazetę i dzieci.org.pl i jakieś forum homeopatia. Naprawdę jeśli nie było to dużo wysiłku by wszystko poznajdować i przeanalizować, to raczej nie mało. Oczekuje konkretnej odpowiedzi – co Tobą kierowało? Mam nadzieję że jej udzielisz… Od tak obserwacja tematu mam i przesadzeń bez przyczyny? Bo ja sam nie jestem ślepym zwolennikiem medycyny naturalnej czy też alternatywnej. I owszem pomogła mi. Również szpital trzy razy uratował mi skórę. Raz nie uratował chociaż powinien :P Tak jak w szpitalu można trafić na lekarza z prawdziwego zdarzenia jak i konowała, tak samo jeśli chodzi o cokolwiek alternatywnego. I o ile przytaczam swoje doświadczenia oraz te z najbliższego otoczenia, i o ile nie przepadam za szpitalami i lekarzami, to nie poświęciłem czasu na szukaniu jakichś fragmentów opisujących szpitalną traumę itp. I wygląda na to że po tym jak zostałem potraktowany ten jeden raz (naprawdę nie miło) i byłem naprawdę chory, powinienem być zainteresowany tematem i wszędzie naokoło trąbić jaki to szpital jest taki zły. Cóż więc Ciebie tak poruszyło, cóż Cię tak drażni w temacie medycyny alternatywnej i fakt – często panikujących mam, że poświęcasz tyle czasu na analizę tematu…?

  38. January 15th, 2010 at 08:01 | #38

    mdh :

    pomachać sobie historyczną bronią np po przeczytaniu “Cięcia prawdziwą szablą” Zabłockiego (choć słyszałem, też niepochlebne opinie o tej książce)

    Aby machać historyczną bronią lepiej sięgnąć do źródeł historycznych. “Cięcia” nie są jeszcze tak złe jak inna książka Zabłockiego “Polskie Sztuki Walki”, bo przynajmniej mają jakąś wartość bronioznawczą.

  39. Gammon No.82
    January 15th, 2010 at 09:22 | #39

    jaś skoczowski :

    Nie mogę być zawsze merytoryczny, to twoja domena. :P

    No tak, cyniczne szyderstwo.

    mdh :

    Duże, zaostrzone metalowe przedmioty mile widziane.

    Ależ proszę:
    http://www.wle.com/media/PAK63.jpg
    http://www.swordsswords.com/productimages/s/AvP_Predator_Retractable_Spear.jpg
    http://www.valleymartialarts.com/images/xh2120.jpg
    http://www.wle.com/media/FM-410.jpg
    http://www.wle.com/media/FM-409.jpg
    http://thedarkblade.com/flying-african-blades-of-doom/

    asmoeth :

    Dobra, dlaczego Edyta mówi do mnie po francusku? To jest cokolwiek niepokojące.

    Bo jakiś Francuz (sądząc z nazwiska: Julien Appert) jest jej tatusiem.

    RobertP :

    Niestety, szerokość ostrza wykluczała posmarowanie chleba dżemem lub pasztetem ze słoika.

    Bo używasz zbyt małego chleba.

    nameless :

    Wybaczcie mój niski poziom.

    W tym sensie?
    http://www.imagefap.com/gallery/1481225

    Niestety w obliczu rozczłonkowywania każdej wypowiedzi na części

    Chyba rozumiesz, że jak napiszesz wypowiedź z 1576 zdań, to czasem do każdego zdania trzeba się odnieść z osobna. Bo niektóre z tych zdań mogą być prawdziwe, inne fałszywe, inne “nie wiadomo”, a jeszcze inne całkiem bezsensowne.

    i przytaczanie ignoranckich “argumentów”

    Ignoranckich czyli?
    Takich, których nie rozumiesz?
    Takich, które zdradzają, że nie należymy do twojej sekty i nie znamy (poor ignorants!) twoich natchnień od Ducha Św.?
    O co ci chodzi chłopie? Spróbuj się wysławiać bardziej zrozumiale.

    jakakolwiek wypowiedź tutaj nie ma większego sensu.

    Ależ to twoja decyzja, w sumie nie masz obowiązku tutaj się wypowiadać.

    A rzekłem co rzekłem ponieważ wkurza mnie strasznie cynizm

    Ja jestem cyniczny i strasznie mnie wkurza ten mój cynizm, więc chociaż raz nasze poglądy są zbieżne.

    i ośmieszanie innych

    My tu kogoś ośmieszamy? Wiesz, jeśli np. śmieszy cię opis ludzi pijących naftę mieszaną ze szczynami, to problem leży w tobie i twoim poczuciu humoru.

    oraz mówienie na nich: “idioci” nie tak jak ja to napisałem, tylko pod przykrywką zwykłego tekstu.

    Czyli to ty sam nazywasz jakichś ludzi idiotami, a nam to zarzucasz?

    Skąd wiem że od szczepionki? Wiem, niech to wam wystarczy,

    Wiem, że jesteś półgłówkiem. Skąd wiem? Wiem, niech ci to wystarczy.
    EDIT: żeby nie było wątpliwości – to tylko refleks twojego sposobu “argumentacji”. Jak Osioł (“…ja to wiem”).
    Wiesz, “ja to wiem” może być jakimś argumentem w dyskusji “czy Czesiek kocha Ziutę, czy tylko udaje”. Ale jak rany nie w ocenie praktyk mających jakieśtam podstawy naukowe.

    przecież i tak pozjadaliście wszystkie rozumy

    Przed chwilą zjadłem orkiszową bułeczkę ze śledziem. Więc nie pierdol.

    i to was nie przekona.

    Ale co nas ma przekonać i do czego? Jak podasz tezę i argumenty, to może nas przekonasz, a może nie. Natomiast twoja sałata słowna nie przekona nas do niczego raczej.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Schizofazja

    Inna ciekawostką niech będzie (to oczywiście nie do waszej wiadomości, tylko innych naprawdę zainteresowanych)

    Kurdechłopie, to może idź ze swoimi rewelacjami na FDINZ (Forum Dyskusyjne Innych Naprawdę Zainteresowanych), a nie na BdB?

    to że np. po szczepieniu na grypę w pewnej firmie nie zachorowała (na grypę oczywiście) tylko jedna osoba. Ta która się nie zaszczepiła.

    A wiesz, znam z II wojny światowej przypadki, że cała załoga czołgu zginęła na miejscu, a tuż obok piechur przeżył. No i?

    A odnośnie kolejnego “artykułu” to z całego serca wam życzę włośnia, tasiemca, świerzba i jeszcze paru paskudztw które to pomimo pewnych dość nieprzyjemnych skutków ubocznych (wyleczalnych) powinny otworzyć wam oczy.

    A wiesz, my ci dla odmiany życzymy wszystkiego najlepszego.

    Dziwi mnie jeszcze że zajmujecie się tutaj tematem który was nie dotyczy. Po co?

    Zaraz, a nasz włosień, świerzb i tasiemiec ciebie nie dotyczy, a jednak się nim zajmujesz hipokryto.

    Dla sensacji? Dla popularności? Czujecie się zdrowi i silni, nic was nie rusza. Ja niestety nie miałem tego szczęścia. Jesteście mądrzy mówiąc o statystykach, ciekawe co byście powiedzieli widząc 14 letnią dziewczynkę umierającą na raka dla której lekarze nie dają żadnych szans.

    Powiedzielibyśmy, że bardzo nam przykro.
    A ty co byś zrobił? Napoił tę dziewczynkę moczem, czy raczej naftą?

    Ciekawe co byście zrobili gdyby to była wasza własna córka? Pomyślcie trochę zanim zaczniecie się z kogoś wyśmiewać w ten sposób.

    “A gdyby tutaj staruszka przechodziła do domu starców, … to wy byście staruszkę przejechali, tak? A to być może wasza matka!”

    nameless :

    Powiedz mi jeszcze bart co Cię skłoniło do tak dokładnego przeanalizowania wszystkiego co napisała jedna osoba?

    Spróbuję odpowiedzieć za niego: to bardzo ciekawe, jak można zdemaskować konfabulacje (albo wręcz kłamstwa) pewnej osoby poprzez przejrzenie jej wypowiedzi z dłuższego okresu. To jeszcze bardziej ciekawe, jak taka osoba zaczyna być wciągana w sieć przez szarlatanów, którzy robią jej wodę z mózgu i wyciągają pieniądze z kieszeni.

    dyspensor :

    “Polskie Sztuki Walki”

    Kłonica-jitsu?

  40. Sewhoe
    January 15th, 2010 at 09:31 | #40

    Wracając do tematu. Opisałeś przypadek matki której dziecko pewnie ma autyzm. Odrzucasz wszelkie metody alternatywne związane z leczeniem i zarzucasz im to iż są drogie oraz, że nie przynoszą efektów. Pewne metody też wydają mi się kontrowersyjne (zappery, biorezonansy itp.). Ale powiedz mi co naprzykład jest złego w diecie bezglutenowej, bezkazeinowej, bądz w ograniczeniu spożycia cukrów? Czy jest to niezdrowy model odżywiania? Odrzucasz DAN! czyli suplementację, dlaczego? Bo jest droga? A co nie jest drogie w walce z autyzmem? Proponujesz konwencjonalne rozwiązania typu terapie (np. Masgutowej) , stymulacje, SI itp. Ale czy te interwencje w zasadniczy sposób są skuteczniejsze niż metody alternatywne? Nie. Czy są tanie? Też nie. Za 20 godzin (5 dni) terapii Masgutowej zapłaciłem 2200 zł. (bez kosztów zakwaterowania i wyżywienia). Co z pozostałymi dniami w roku? Jakie terapie i obozy refunduje mi NFZ? Spytaj znajomą. Terapia homeopatyczna za rok kosztuje circa 500 zł. Jeżeli homeopatia miałaby pomóc tylko w 1% u mojego dziecka, to czemu mam z niej rezygnować? Jak bardzo poprawił się stan mojego dziecka po 5 dniowej terapii Masgutowej za 2200 zł? O 1% procent? Wogóle? Nie wiem. Czy żałuje wydania tych pieniędzy? Nie. Czy wydałem wiecej na Masgutową niż wynosi moja miesięczna pensja? Tak. Moja żona jest fizjoterapeutką, zostawiła pracę aby zająć się dzieckiem. Twoja Wielbicielka napisala, że moja żona połakomiła się na 153 zł z opieki społecznej, no i na salonach teraz może brylować, że ma autystyczne dziecko, bo to przecież takie modne. Dziękuję za ciepłe słowa. Internet pozwala łatwo rzucać słowa, ale czasami piszący sobie chyba nie zdają sprawę jak potrafi to zranić innych ludzi. Czy będę wydawał pieniądze na leczenie niekonwencjonalne, mając pełną świadomość że jakiś odsetek (może nawet 100%) to oszuści? Tak, bo mam nadzieję i nigdy się nie poddam w walce o zdrowie mojego dziecka, oraz nie wybaczylbym sobie do końca życia, że nie spróbowałem wszystkiego co może pomóc. Pozostaje mi tylko mój “zdrowy rozsądek” w ocenie co może pomóc, a czego lepiej nie próbować. I jest to indywidualna sprawa każdego z rodziców, gdyż jeżeli chodzi o autyzm jesteśmy pozostawieni sami sobie i wszystko musimy sobie wywalczyć sami. Prawda jest taka że dla medycyny konwencjonalnej najlepiej by było, abyśmy sie zamknęli z dziećmi w czterech ścianach. Jeżeli ktoś jest natrętny do wywalczy parę godzin terapii, a w przypadku mocno zaburzonego dziecka dostanie psychotropy od neurologa. Wy zaś możecie sie ze mnie śmiać. Gdyż w obliczu choroby mojego dziecka pieniądze, czy wasze żarty na dłuższą metę nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Problem w tym że medycyna konwencjonalna nie oferuje prawie nic rodzicom z dziećmi autystycznymi, zaś to co można w jej ramach poczynić nie jest wcale tańsze czy skuteczniejsze niż terapie niestandardowe. I kończąc ten wywód, jeżeli byłby to rok 1950. Twoje nazwisko brzmiałoby Kanner i z autorytetem swego doświadczenia i badań, usłyszałbym iż choroba mojego dziecka jest winą zimnej, patologicznej matki, odpowiedziałbym : “go f… yourself”. Dzis mamy 2010 rok. Słyszę naokoło, choroba ma podłoże genetyczne, jest nieuleczalna, oraz etiologia jest nieznana. Do współczesnych Kannerów mam tą samą odpowiedź…

  41. janekr
    January 15th, 2010 at 09:44 | #41

    jaś skoczowski :

    ZARAZKÓW NIE MA, MYDŁO TO SPISEK. JEGO PRODUCENTÓW.

    Witamin nie ma, to spisek producentów warzyw. (Pamięta ktoś jeszcze ten film?)

  42. Sewhoe
    January 15th, 2010 at 09:54 | #42

    Jeszcze taka mała dygresja. Rozmawiałem z psychiatrą dzieciecym. To było niecały rok temu. Lekarka z ponad 20 letnim doświadczeniem. Jej słowa do dziś brzmią mi w uszach: “Coś złego dzieje sie z naszymi dziećmi. Mamy teraz epidemię autyzmu”.
    Jeżeli coś złego stanie się z jakimś samolotem i pada choć cień podejrzeń że była to usterka techniczna (awaria, wypadek), to co się robi? Potrafią uziemić wszystkie modele na czas śledztwa. Jeżeli teraz mamy wśród małych dzieci epidemię chorób ze spektrum autyzmu, ADD, ADHD, AZS, cukrzycy, nowotworów, i pada choć cień podejrzeń na szczepienia, to czy mamy chociaż próbę odroczenia części najbardziej kontrowersyjnych szczepień? Czy małe dzieci do 2-go roku życia na pewno potrzebują tych wszystkich szczepień, czy nie można z nimi poczekać, czy wszystkie szczepionki są niezbędne? Takich pytań i dyskusji praktycznie nie ma.
    Choroby te o których wspomniałem to tykająca bomba i zapamiętajcie moje słowa. Społeczeństwom rozwiniętym odbije się to taką czkawą, że wszyscy z nas tego pożałują i odczują na swoich barkach.

  43. RobertP
    January 15th, 2010 at 09:57 | #43

    nameless :

    po szczepieniu na grypę w pewnej firmie nie zachorowała (na grypę oczywiście) tylko jedna osoba. Ta która się nie zaszczepiła.

    Pewnie należała do tego samego spisku, co ci Żydzi, co pamiętnego dnia nie przyszli do pracy w WTC.

  44. Gammon No.82
    January 15th, 2010 at 09:58 | #44

    Sewhoe :

    Wracając do tematu.

    Spróbuj dzielić długi tekst na akapity.

    Opisałeś przypadek matki której dziecko pewnie ma autyzm.

    Opisał przypadek matki, która raz twierdzi, że jej dziecko ma autyzm, a raz twierdzi, że nie wiadomo. I w ogóle twierdzi wszystko, co jest wygodne w danym momencie, nie zwracając uwagi, że sama sobie zaprzecza.

    Ja na podstawie opisu barta uważam, że ona ma skłonność do konfabulacji. Chociaż mógłbym mieć gorsze podejrzenia.

    Odrzucasz wszelkie metody alternatywne związane z leczeniem

    Z samej definicji “metoda alternatywna” oznacza “metodę, o której jacyś łosie twierdzą, że jest świetna, ale nie przedstawiają dowodów”. “Metody alternatywne”, które wykazują rzeczywistą skuteczność stają się częścią medycyny (tej prawdziwej – nie “alternatywnej”).

    i zarzucasz im to iż są drogie oraz, że nie przynoszą efektów.

    Wiesz, metoda nieprzynosząca efektów jest zbyt droga nawet wtedy, gdy jest bardzo tania. Producenci cukrowych granulek mają tak niskie koszty produkcji, że mogą wstawiać do aptek swoje bardzo tanie “leki” homeopatyczne.

    Pewne metody też wydają mi się kontrowersyjne (zappery, biorezonansy itp.).

    No cóż czyli dobrze rokujesz.

    Ale powiedz mi co naprzykład jest złego w diecie bezglutenowej, bezkazeinowej, bądz w ograniczeniu spożycia cukrów? Czy jest to niezdrowy model odżywiania?

    Hej hej, ale pytanie nie brzmi “co jest złego?, a najwyżej “co jest dobrego?”.
    Można wymyślić 1000000000000000 rozmaitych diet (np. “dieta bezpietruszkowa”), z których ogromna większość nikomu nie zaszkodzi (poza pozbawieniem go niepowtarzalnego smaku pietruszki).

    Odrzucasz DAN! czyli suplementację, dlaczego?

    Hej hej, znowu chyba jakieś nieporozumienie.
    Co rozumiesz przez “DAN! czyli suplementację”?

    Rozumiem, że suplementację można rozumieć jako podawanie potrzebnego składnika “X” osobom, które ze względu na nietypową dietę mają niedobory tego właśnie składnika. Na przykład 200 lat temu podawanie marynarzom “naturalnej witaminy C” (sok cytrynowy, kiszona kapucha niegotowana! itp.) zapobiegało szkorbutowi.
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Szkorbut

    Natomiast jak ktoś pieprzy o “suplementacji” stosując “chelatację” (nie ma takiego czegoś, jak niedobory związków kwasu wersenowego), to niech udowodni, że owa chelatacja w ogóle ma sens.

    Bo jest droga? A co nie jest drogie w walce z autyzmem? Proponujesz konwencjonalne rozwiązania typu terapie (np. Masgutowej) , stymulacje, SI itp. Ale czy te interwencje w zasadniczy sposób są skuteczniejsze niż metody alternatywne? Nie. Czy są tanie? Też nie. Za 20 godzin (5 dni) terapii Masgutowej zapłaciłem 2200 zł. (bez kosztów zakwaterowania i wyżywienia). Co z pozostałymi dniami w roku? Jakie terapie i obozy refunduje mi NFZ? Spytaj znajomą. Terapia homeopatyczna za rok kosztuje circa 500 zł.

    Widzisz – ta prawdziwa, “naukowa” medycyna jest w pewnych przypadkach naprawdę bezsilna. Tylko lekarze niechętnie to mówią (to czasem jest po prostu nieumiejętność powiedzenia “kochany pacjencie, w twoim przypadku nic nie da się zrobić”). Ale jeśli w takich sytuacjach przychodzi dziwny koleś i mówi “ja ci pomogę homeopatycznie”, to czemu nie spytać go: “a co ty naprawdę możesz zrobić, i jakie masz dowody, że nie kłamiesz?”.

    Jeżeli homeopatia miałaby pomóc tylko w 1% u mojego dziecka,

    Ale co to znaczy, że homeopatia miałaby pomóc w 1% u twojego dziecka?

    Homeopatia w niczym nie pomaga poza dobrym samopoczuciem. To jest “hipoteza robocza” – póki homełkomiłośnicy nie przedstawią dowodów, że pomaga choćby w jednym promilu.

    to czemu mam z niej rezygnować?

    Ależ stosuj sobie dowolną szarlatanerię na sobie.
    A na małoletnich dzieciach – dowolną szarlatanerię z rodzaju “nie pomaga i nie szkodzi”. W końcu to są twoje własne pieniądze.

    Jak bardzo poprawił się stan mojego dziecka po 5 dniowej terapii Masgutowej za 2200 zł? O 1% procent? Wogóle? Nie wiem. Czy żałuje wydania tych pieniędzy? Nie. Czy wydałem wiecej na Masgutową niż wynosi moja miesięczna pensja? Tak. Moja żona jest fizjoterapeutką, zostawiła pracę aby zająć się dzieckiem. Twoja Wielbicielka napisala że połakomiła się na 153 zł z opieki społecznej, no i na salonach teraz może brylować, że ma autystyczne dziecko, bo to przecież takie modne. Dziękuję za ciepłe słowa.

    Kurwa, czy ty naprawdę chcesz kogoś przekonać, że posiadanie autystycznego dziecka “jest modne”?

    Internet pozwala łatwo rzucać słowa, ale czasami piszący sobie chyba nie zdają sprawę jak potrafi to zranić innych ludzi.

    Nie gniewaj się, ale zasada “nie mów nic, co może zranić bliźniego” nie byłaby dobrą zasadą.

    Czy będę wydawał pieniądze na leczenie niekonwencjonalne, mając pełną świadomość że jakiś odsetek (może nawet 100%) to oszuści? Tak, bo mam nadzieję i nigdy się nie poddam w walce o zdrowie mojego dziecka, oraz nie wybaczylbym sobie do końca życia, że nie spróbowałem wszystkiego co może pomóc. Pozostaje mi tylko mój “zdrowy rozsądek” w ocenie co może pomóc, a czego lepiej nie próbować. I jest to indywidualna sprawa każdego z rodziców, gdyż jeżeli chodzi o autyzm jesteśmy pozostawieni sami sobie i wszystko musimy sobie wywalczyć sami. Prawda jest taka że dla medycyny konwencjonalnej najlepiej by było, abyśmy sie zamknęli z dziećmi w czterech ścianach. Jeżeli ktoś jest natrętny do wywalczy parę godzin terapii, a w przypadku mocno zaburzonego dziecka dostanie psychotropy od neurologa. Wy zaś możecie sie ze mnie śmiać. Gdyż w obliczu choroby mojego dziecka pieniądze, czy wasze żarty na dłuższą metę nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Problem w tym że medycyna konwencjonalna nie oferuje prawie nic rodzicom z dziećmi autystycznymi, zaś to co można w jej ramach poczynić nie jest wcale tańsze czy skuteczniejsze niż terapie niestandardowe. I kończąc ten wywód, jeżeli byłby to rok 1950. Twoje nazwisko brzmiałoby Kanner i z autorytetem swego doświadczenia i badań, usłyszałbym iż choroba mojego dziecka jest winą zimnej, patologicznej matki, odpowiedziałbym : “go f… yourself”. Dzis mamy 2010 rok. Słyszę naokoło, choroba ma podłoże genetyczne, jest nieuleczalna, oraz etiologia jest nieznana. Do współczesnych Kannerów mam tą samą odpowiedź…

    O.k. naprawdę bardzo uczciwie postawiłeś sprawę. Ale mam nadzieję, że nie chciałeś przez to powiedzieć “jeśli ktoś chce by go oszukiwano, to nikomu nie wolno w tym przeszkadzać”.

  45. RobertP
    January 15th, 2010 at 10:10 | #45

    Sewhoe :

    Jeżeli teraz mamy wśród małych dzieci epidemię chorób ze spektrum autyzmu, ADD, ADHD, AZS, cukrzycy, nowotworów, i pada choć cień podejrzeń na szczepienia, to czy mamy chociaż próbę odroczenia części najbardziej kontrowersyjnych szczepień?

    A mamy? Masz jakie nieanegdotyczne dowody? Nie jedna baba, drugiemu Sewhoe?

    Sewhoe :

    czy mamy chociaż próbę odroczenia części najbardziej kontrowersyjnych szczepień? Czy małe dzieci do 2-go roku życia na pewno potrzebują tych wszystkich szczepień, czy nie można z nimi poczekać, czy wszystkie szczepionki są niezbędne? Takich pytań i dyskusji praktycznie nie ma.

    Są np. tutaj, na tym blogu i blogach z zaprzyjaźnionych łatwo znajdziesz stosowne dane. Np. o przesunięciu w Japonii szczepień, rzekomo odpowiedzialnych za śmierć łóżeczkową. Efekt, liczba przypadków śmierci łóżeczkowej nie zmalała, za to wzrosła liczba zgonów na krztusieć.
    To może być pouczające ćwiczenie dla Ciebie, bo googlając za tym łatwiej trafić na posty różny astroawarii i grypoidów powtarzających gazetowe głupoty, a dopiero trochę głębiej na replikę zawierającą dane medyczne i statystyczne. Powodzenia.

  46. January 15th, 2010 at 10:20 | #46

    nameless :

    Wybaczcie mój niski poziom.

    Luz, nie przejmuj się. Nie każdy musi doskoczyć.

    Niestety w obliczu rozczłonkowywania każdej wypowiedzi na części i przytaczanie ignoranckich “argumentów” jakakolwiek wypowiedź tutaj nie ma większego sensu.

    Zarzut przytaczania ignoranckich argumentów z ust osoby, która zamyka dyskusję stwierdzeniem “Wiem, niech to wam wystarczy”? No proszę cię.

    Dziwi mnie jeszcze że zajmujecie się tutaj tematem który was nie dotyczy. Po co? Dla sensacji? Dla popularności?

    Otóż zajmujemy się tym tematem m.in. dlatego, żeby nie zaczął nas dotyczyć. Od antyszczepionkowych bredni mogą zacząć chorować dzieci. Na szczęście jesteśmy jeszcze daleko od tego, ale odrobina profilaktyki (swoista szczepionka, można powiedzieć) nie zaszkodzi.

    Jesteście mądrzy mówiąc o statystykach, ciekawe co byście powiedzieli widząc 14 letnią dziewczynkę umierającą na raka dla której lekarze nie dają żadnych szans.

    Mi by się zrobiło strasznie przykro. Naprawdę. To nie jest widok, który pozostawia kogokolwiek obojętnym. Tylko co to ma wspólnego z tym blogiem?

    Powiedz mi jeszcze bart co Cię skłoniło do tak dokładnego przeanalizowania wszystkiego co napisała jedna osoba?

    Napisałem o tym w notce. Istnieją ludzie, którzy wbrew wszelkiej wiedzy medycznej są przekonani, że szczepionki dramatycznie okaleczyły ich dzieci. Co tam przekonani! Oni pamiętają dokładnie, jak wszystko zaczęło się od dnia szczepienia, pamiętają swoje zdrowe dzieci, które gasnęły w oczach po zastrzyku. Zastanawia mnie, kto i jak im to wkręcił. Akurat tak się składa, że ślady zostawione przez Olę na różnych forach pokazują, jak takie wkręcanie zrozpaczonej matki może wyglądać.

  47. Gammon No.82
    January 15th, 2010 at 10:22 | #47

    Sewhoe :

    jeszcze taka mała dygresja. Rozmawiałem z psychiatrą dzieciecym. To było niecały rok temu. Lekarka z ponad 20 letnim doświadczeniem. Jej słowa do dziś brzmią mi w uszach: “Coś złego dzieje sie z naszymi dziećmi. Mamy teraz epidemię autyzmu”.

    Wiesz, to oczywiście może oznaczać, że autyzm jest chorobą zakaźną (bardzo mało prawdopodobne, ale w końcu wrzód żołądka też okazał się chorobą zakaźną), że wywołują go jakieś czynniki cywilizacyjne nieznane w XIX wieku i wcześniej, a także że stawianie rozpoznania “autyzm” stało się w ostatnich latach modne.

    Jeżeli coś złego stanie się z jakimś samolotem i pada choć cień podejrzeń że była to usterka techniczna (awaria, wypadek), to co się robi? Potrafią uziemić wszystkie modele na czas śledztwa.

    No nie przesadzaj, nie “cień podejrzeń”, i nie było jeszcze przypadku wstrzymania całego ruchu lotniczego na Ziemi.

    Jeżeli teraz mamy wśród małych dzieci epidemię chorób ze spektrum autyzmu, ADD, ADHD, AZS, cukrzycy, nowotworów,

    Wiesz, najpierw udowodnij, że jest taka epidemia.
    Następnie zbadaj wszystkie (wszystkie!) hipotezy na temat etiologii w.w. chorób.
    Potem zakaż wszystkiego, co jest z tymi hipotezami związane.
    Przykład: hipoteza – autyzm “wywołują metale ciężkie”. O.k., likwidujemy elektronikę (luty cynowe, druty miedziane), zakazujemy jedzenia roślin rosnących na użytkach rolnych skażonych ołowiem (w Europie i Ameryce Północnej – praktycznie wszystkie grunty), i tak dalej.

    i pada choć cień podejrzeń na szczepienia, to czy mamy chociaż próbę odroczenia części najbardziej kontrowersyjnych szczepień? Czy małe dzieci do 2-go roku życia na pewno potrzebują tych wszystkich szczepień, czy nie można z nimi poczekać, czy wszystkie szczepionki są niezbędne? Takich pytań i dyskusji praktycznie nie ma.

    No ale sam rozumiesz – ktoś, kto twierdzi “dziecko w sumie nie potrzebuje szczepień w wieku 1 roku” powie zawsze “tym bardziej dziecko nie potrzebuje szczepień w 2, 3, 4, 5 i każdym następnym roku życia”.

    Choroby te o których wspomniałem to tykająca bomba i zapamiętajcie moje słowa. Społeczeństwom rozwiniętym odbije się to taką czkawą, że wszyscy z nas tego pożałują i odczują na swoich barkach.

    Tu się zaczyna science-fiction.

  48. January 15th, 2010 at 10:39 | #48

    Sewhoe :

    Ale powiedz mi co naprzykład jest złego w diecie bezglutenowej, bezkazeinowej, bądz w ograniczeniu spożycia cukrów? Czy jest to niezdrowy model odżywiania? Odrzucasz DAN! czyli suplementację, dlaczego? Bo jest droga? A co nie jest drogie w walce z autyzmem? Proponujesz konwencjonalne rozwiązania typu terapie (np. Masgutowej) , stymulacje, SI itp. Ale czy te interwencje w zasadniczy sposób są skuteczniejsze niż metody alternatywne? Nie.

    OK, od końca. Nie proponuję żadnego z konwencjonalnych rozwiązań, to w ogóle nie było tematem tej notki. O terapię Masgutowej ledwie się otarłem – i to, o co się otarłem, wydało mi się dość podejrzane (chodziło o związki z kinezjologią edukacyjną).

    Co złego jest w dietach? Dobrą odpowiedź daje przywołanie kaszy jaglanej i jogi. Otóż niektórzy moi znajomi wierzą, że kasza jaglana ma jakieś superwłaściwości, dzięki którym karmione nią co rano dzieci będą zdrowsze od swoich rówieśników. Co złego jest w karmieniu dzieci zdrową w końcu kaszą? Nic, o ile dzieci lubią kaszę. Bo jeśli jej nie lubią, to wpychając im tę szaro-żółtą breję w imię jakichś magicznych zdrowotnych benefitów, w mojej opinii troszeczkę się je męczy.

    Joga z kolei jest świetną gimnastyką. Niestety, trenerzy jogi często mają w swojej ofercie również balansowanie aury za 150 zł, a dodatkowo potrafią wmawiać kursantom, że prawdziwi, bardzo zaawansowani jogini umierają właściwie na własne życzenie. Tworzą w kursantach fałszywą nadzieję, że oto prosta gimnastyka jest tak naprawdę lekarstwem na wszelkie choroby i receptą na długowieczność.

    Był tu niedawno przelotem niejaki Henryk, ojciec autystycznego Stasia. Jak wyliczył wszystkie terapie, które stosuje u syna, zrobiło mi się słabo. Przypuszczalnie wydaje na nie dużo pieniędzy i traci naprawdę dużo czasu i energii, a znakomita większość z nich była szarlatanerią czystej wody. Co to szkodzi? No cóż, mi łatwo wyobrazić sobie lepsze spożytkowanie tych pieniędzy i energii.

    Prawda jest taka że dla medycyny konwencjonalnej najlepiej by było, abyśmy sie zamknęli z dziećmi w czterech ścianach.

    Wydaje mi się, że odrobinkę się zagalopowałeś w tym miejscu.

    I kończąc ten wywód, jeżeli byłby to rok 1950. Twoje nazwisko brzmiałoby Kanner i z autorytetem swego doświadczenia i badań, usłyszałbym iż choroba mojego dziecka jest winą zimnej, patologicznej matki, odpowiedziałbym : “go f… yourself”. Dzis mamy 2010 rok. Słyszę naokoło, choroba ma podłoże genetyczne, jest nieuleczalna, oraz etiologia jest nieznana. Do współczesnych Kannerów mam tą samą odpowiedź…

    Wiesz co, ja mam nadzieję, że nauczymy się leczyć autyzm. Ale obstawiałbym raczej, że lekarstwo czy terapię wynajdą naukowcy i lekarze, a nie szarlatani, którzy wciskają ci bezwartościowy kit już dziś.

    Jeszcze taka mała dygresja. Rozmawiałem z psychiatrą dzieciecym. To było niecały rok temu. Lekarka z ponad 20 letnim doświadczeniem. Jej słowa do dziś brzmią mi w uszach: “Coś złego dzieje sie z naszymi dziećmi. Mamy teraz epidemię autyzmu”.

    No patrz, jej wierzysz, a jej kolegów po fachu, “współczesnych Kannerów” byś zwyzywał. Może dlatego, że ona ci mówi to, co chcesz usłyszeć, a tamci jakieś przykre rzeczy.

    Co do epidemii autyzmu, to przypuszczalnie jednak jej nie ma. Ilość diagnozowanych przypadków wzrasta, nawet jeśli się odejmie zmiany w klasyfikacji czy dodatkowe diagnozy spowodowane wzrostem świadomości autyzmu w społeczeństwie. Ten trend wzrostowy, który zostaje po ich odjęciu, można tłumaczyć np. coraz późniejszym ojcostwem – tu korelacja jest bardzo silna.

  49. Gammon No.82
    January 15th, 2010 at 10:45 | #49

    bart :

    Był tu niedawno przelotem niejaki Henryk, ojciec autystycznego Stasia. Jak wyliczył wszystkie terapie, które stosuje u syna, zrobiło mi się słabo. Przypuszczalnie wydaje na nie dużo pieniędzy i traci naprawdę dużo czasu i energii, a znakomita większość z nich była szarlatanerią czystej wody. Co to szkodzi? No cóż, mi łatwo wyobrazić sobie lepsze spożytkowanie tych pieniędzy i energii.

    Będę bezczelny [EDIT: i cyniczny].
    Jeśli Stasio jest jedynakiem, to pieniądze wydawane dotąd na bezwartościowe terapie Henryk powinien wydać na inne (nieterapeutyczne) cele mające związek ze Stasiem, a także na siebie i swoją partnerkę.
    Jeśli Stasio nie jest jedynakiem, Henryk powinien nadto uwzględnić swoje pozostałe dzieci.

  50. January 15th, 2010 at 10:48 | #50

    nameless :

    Wybaczcie mój niski poziom.

    No to może reprezentować niski poziom weź się do roboty i się dokształć jakoś? Nie będzie powodu, żeby przepraszać na wstępie.

    nameless :

    Niestety w obliczu rozczłonkowywania każdej wypowiedzi na części

    Spróbuj zerknąć na swoje teksty w ten sposób, może się okazać, że pomiędzy myślą którą wyrażasz a myślą jaką wydaje Ci się, że wyrażasz jest spora różnica.

    nameless :

    przecież i tak pozjadaliście wszystkie rozumy i to was nie przekona.

    No właśnie np. przekona nas informacja o tym, jakie były okoliczności, jaka szczepionka, w jakich okolicznościach podana, czy np. ktoś z rodziny miał podobne powikłania; czy ktoś to potwierdził.

    nameless :

    Czujecie się zdrowi i silni, nic was nie rusza.

    Ja tam się nie czuję zdrowy, co więcej – praktycznie bez przerwy czuję się chory (choć medycyna nie potwierdza). Nazywa się to hipochondria i siedzi w mózgu. Teoretycznie jestem idealnym kandydatem na fana różnych metod które nie szkodzą, ale które sprawiają wrażenie, że są terapią.

    Nie wiem jak resztę – mnie rusza i to bardzo. Sam jako dziecko bardzo mocno chorowałem (jakieś okołoastmatyczne rzeczy, bardzo słaba odporność, itd.) i gdyby nie medycyna to byłbym wyzionął ducha gdzieś w okolicach 3 roku życia (po raz pierwszy, potem jeszcze kilkukrotnie ratowano mi życie, raz interwencją chirurgiczną, reszta – prochy na dekiel). I stąd moja niezgoda na pieprzenie, że jakiś mistrz wymyślił lek na wszystko. Przecież ćwiczyliśmy w różnych okresach a to ANRY, a to vilcacorę. Tyle tylko, że jak przychodzi “sprawdzam” to zamiast wyciągnąć papiery krzyczą “medycyna nas bije bo jesteśmy jej gwoździem do trumny”.

    nameless :

    Jesteście mądrzy mówiąc o statystykach, ciekawe co byście powiedzieli widząc 14 letnią dziewczynkę umierającą na raka dla której lekarze nie dają żadnych szans.

    Och, bo oczywiście nam nie umarł nikt bliski? Bo my nie widzieliśmy cierpienia? Nie czuliśmy się bezsilni?

  51. January 15th, 2010 at 11:20 | #51

    Sewhoe :

    Jeżeli coś złego stanie się z jakimś samolotem i pada choć cień podejrzeń że była to usterka techniczna (awaria, wypadek), to co się robi? Potrafią uziemić wszystkie modele na czas śledztwa.

    I zapewne wliczają w to ryzyko powstania epidemii na skutek wykluczenia samolotów z ruchu lotniczego? Chyba to jednak nietrafiona analogia. Człowiek względem szczepionek i leków nie ma się tak, jak względem samolotów.

  52. January 15th, 2010 at 11:29 | #52

    Gammon No.82 :

    Homeopatia w niczym nie pomaga poza dobrym samopoczuciem. To jest “hipoteza robocza” – póki homełkomiłośnicy nie przedstawią dowodów, że pomaga choćby w jednym promilu.

    Ależ-przecież pomaga, ta jak tabletki z cukrem, a te pomagają bardziej, niż nic. Albo mnie poprawcie, bo twierdzę, że w homeopatii skurwysyństwem jest tylko cena za wodę/tabletki z cukrem, a nie nawoływanie do stosowania jej (tak bartu, tak, wciąż ta uważam, ale wysłałem esa).

  53. January 15th, 2010 at 11:37 | #53

    jaś skoczowski :

    Albo mnie poprawcie, bo twierdzę, że w homeopatii skurwysyństwem jest tylko cena za wodę/tabletki z cukrem, a nie nawoływanie do stosowania jej (tak bartu, tak, wciąż ta uważam, ale wysłałem esa).

    Za esa dziękuję :) A w komentarzu na blogu “Nie do wiary” przeczytałem uwagę o “kolejnym przejawie Ery Wodnika, względnie kresu grand narratives”. I bardzo mi się spodobała, i homeopatia to kolejny przejaw Ery Wodnika i kresu grand narratives. I dlatego homeopatia to ZUO, choć poniżej liczby Avogadro.

  54. Sewhoe
    January 15th, 2010 at 11:46 | #54

    Gammon No. 82
    Problem w autyźmie dotyczy także diagnostyki. Wielu lekarzy praktycznie nie potrafi zdiagnozować autyzmu. Dla nich jedyna akceptowalna forma to dziecko kiwające się i walące głową w ścianę. Dlatego często sami rodzice nie wiedzą co jest ich dzieciom i miotają się od jednej hipotezy do drugiej. Zaś nieprzypadkowo nazywa się to obecnie spektrum autyzmu, gdyż zakres zaburzeń u dzieci jest bardzo szeroki.
    Nie jestem też tutaj aby spierać się z wami o definicje metod alternatywnych, choć pewnie nie wyraziłem się jasno.
    Jestem tu jako rodzic chorego dziecka i jedynie chcę wam pokazać swój punkt widzenia. Jak to wygląda od środka. Ba powiem nawet, że niespecjalnie interesują mnie tezy, czy też dowody naukowe dotyczące skuteczności, czy też głównie :) nieskuteczności danej interwencji. Czarodziej przy zapperze, czy lekarz w białym kitlu to dla mnie równie podejrzane persony, ale niestety jestem w tej niekomfortowej sytuacji, że muszę coś robić, bo sumienie nigdy by mi nie pozwoliło zasnąć jezeli kiedyś miałbym świadomość, że coś pominąłem. Wy możecie przedstawiać dowody na nieskuteczność homeopatii, mnie to nie interesuje. Jeżeli uznałem że homeopatia zapewne nie zaszkodzi mojemu dziecku, to czemu mam nie dać jej szansy? Powiem dalej. Moje dziecko miało poważne problemy jelitowe. Koszmarne zatwardzenia, nierzadko tygodniowe. Kilku lekarzy rozkładało ręce z bezsilności. Problem ciągnął się parę miesięcy. Oddanie stolca to był godzinny spektakl płaczu i bólu. Jedyna doraźna pomoc – czopek. Po pierwszej wizycie u homeopaty problem zniknął. Od tej pory dziecko nigdy nie miało bolesnego wypróżnienia. Problem zaparć mocno się zmarginalizował (co dwa dni stolec). Czy to była magia, homeopatia, czy efekt motyla z dzungli amazońskiej? Czy efekt śliwki podanej 2 tygodnie wcześniej? W tym momencie nie wprowadzałem żadnej dodatkowej inerwencji u mojego dziecka. Dla ciebie to nie jest dowód, ot świadectwo jakiejś osoby z internetu. Dla mnie efekt był piorunujący, niczym cięciem noża problem znikł. Miałem też potem drugie pozytywne doświadczenie z homeopatią i z tych względów nie zrezygnuję z tej metody. Mi wystarczy świadectwo mojego dziecka, że homeopata nie kłamał. Czy był to pierwszy przypadek w sklali ludzkiego globu? Nie interesuje mnie to. Jeżeli kiedyś wyjdzie na to że jednak coś jest w homeopatii, to ty co najwyżej będziesz się głupio czuł, ja zaś straciłbym jedną z szans dla mojego dziecka. A na to mnie nie stać.

    Gamon No.82 :
    Kurwa, czy ty naprawdę chcesz kogoś przekonać, że posiadanie autystycznego dziecka “jest modne”?

    Nie ja, tylko Wielbicielka napisała:

    Wielbicielka :
    Teraz każdy opowiada jak to ma niepełnosprawne dziecko. Autyzm, nie wspominając już o pomniejszych niedomaganiach typu alergia i azs, stał sie bardzo modny. I jakoś nie w dobrym tonie nie mieć tego, a przynajmniej w dobrym tonie jest, by dziecko podobnie jak kiedys uczęszczało na lekcje francuskiego i gry forteklapu, tak obecnie na zajęcia tak zwanego Si, nie wspominając o dietach, chelatacjach, biorezonansach itp.
    Jestem za tym, by przeprowadzac rzeczywiste, bardzo ostre odsiewy udawaczy, którzy potem nie tyle naciągają nas na 153 zł miesięcznie, ale spokojnie odliczają bardzo wiele od podatków.

    ,,, a ja się do jej jakze pokrzepiającej wypowiedzi odniosłem.

    Powoli zbilżając się do końca, chciałbym abyście wiedzieli, że do niczego nie mam zamiaru was przekonywać, czy argumentować. Chcę abyście mogli poczytać o świadectwie osoby która w tym tkwi i abyście poznali inny punkt widzenia. Ja mam chore dziecko i tkwię w całkowicie innym punkcie odniesienia i nie chcę was do niego przekonywać, ale jedynie chcę abyście go zrozumieli.

    Coś mi się jeszcze przypomniało: Olej Lorezna. Jeżeli spotkałbym faceta, który by mi powiedział że opracował miksturę :) która pomaga, ale nie stoją za nim żadne wyniki badań, żadne koncerny to pewnie bym się zdecydował,,,, I tak naprawdę właśnie jestem w takiej podróży, poszukując jakiegoś outsidera, który dokona czegoś w co nie jesteście stanie uwierzyć. Czyż nie tak często odbywa się rozwój nauki, że przyjdzie jakiś wariat i rozwali wasz domek zbudowany z waszych zmurszałych paradygmatów, które nie są w stanie opisać czy wyjaśnić otaczającej nas rzeczywistości związanej np. z autyzmem? Pozdrawiam i zyczę wam abyście Wy i Wasze dzieci nigdy nie chorowali

  55. RobertP
    January 15th, 2010 at 12:03 | #55

    Sewhoe :

    Ba powiem nawet, że niespecjalnie interesują mnie tezy, czy też dowody naukowe dotyczące skuteczności, czy też głównie :) nieskuteczności danej interwencji. Czarodziej przy zapperze, czy lekarz w białym kitlu to dla mnie równie podejrzane persony,

    A hydraulik? Wulkanizator? Też są tak samo wiarygodni? Jak Ci jeden poradzi, żeby małemu przetkać kiszki takim czymś co kible, a drugi poradzi, żeby mu przedmuchać kiszki kompresorem to zrobisz to?

    ale niestety jestem w tej niekomfortowej sytuacji, że muszę coś robić, bo sumienie nigdy by mi nie pozwoliło zasnąć jerzeli kiedyś miałbym świadomość, że coś pominąłem.

    Zawsze musisz coś pominąć, z braku kasy, czasu i z tego powodu, że nie możesz poddawać nikogo terapii 24 godz. na dobę. No i teraz przy ograniczonych zasobach musisz się zdecydować na co pójdzie kasa i czas wolny. Na podstawie jakiś tam kryteriów, mniej lub bardziej racjonalnych.

  56. January 15th, 2010 at 12:04 | #56

    Sewhoe :

    Wielu lekarzy praktycznie nie potrafi zdiagnozować autyzmu. Dla nich jedyna akceptowalna forma to dziecko kiwające się i walące głową w ścianę.

    W przeciwieństwie do homeopatów, zielarzy, specjalistów tradycyjnej medycyny chińskiej i szeptunek. Oni wszyscy na pierwszy rzut oka diagnozują autyzm, ba! na drugi rzut potrafią odróżnić Aspergera.

    niestety jestem w tej niekomfortowej sytuacji, że muszę coś robić, bo sumienie nigdy by mi nie pozwoliło zasnąć jerzeli kiedyś miałbym świadomość, że coś pominąłem.

    I właśnie na tym żerują oszuści. Uwierz mi, doskonale rozumiem twoją sytuację. Więcej, wystarczy, że zamknę oczy, a potrafię się w nią wczuć – bo sam mam dzieci i panicznie boję się, że one pewnego dnia na coś ciężko zachorują. I gdybym był w takiej sytuacji, to za każdym razem, kiedy jakiś kolejny cwaniak i kłamca wyjeżdżałby z nową superterapią za jedyne trzy pięćset rocznie, przeżywałbym katusze, bo może to ten geniusz-outsider…

    To jest okropna sytuacja, w której pewnie jest dużo bezradności i poruszania się po omacku. I jedyną szansą na oświetlenie drogi jest rzetelne sprawdzenie danej terapii, w połączeniu ze świadomością błędów obciążających własną subiektywną obserwację. Ktoś przed chwilą spytał, po co jest ten blog? A może właśnie ten blog jest dla ciebie, żebyś zastanowił się nad racjonalnością swoich decyzji. Masz jedno życie i może niepotrzebnie trwonisz czas na hochsztaplerów, zamiast poświęcić go dziecku?

    Czyż nie tak często odbywa się rozwój nauki, że przyjdzie jakiś wariat i rozwali wasz domek zbudowany z waszych zmurszałych paradygmatów, które nie są w stanie opisać czy wyjaśnić otaczającej nas rzeczywistości związanej np. z autyzmem.

    Dokładnie tak się odbywa rozwój nauki – że poznajemy lepiej prawa rządzące światem i zmieniamy nasze poglądy na różne schorzenia. I praktycznie zawsze tym twoim wariatem jest naukowiec zajmujący się daną dziedziną. A nie czarodziej uzdrawiający pigułkami z cukru czy znudzony profesorzyna z sąsiedniego wydziału, szukający odmiany przed emeryturą. Ważne, żebyś o tym pamiętał.

  57. miss.take
    January 15th, 2010 at 12:05 | #57

    Sewhoe :

    Jeżeli teraz mamy wśród małych dzieci epidemię chorób ze spektrum autyzmu, ADD, ADHD, AZS, cukrzycy, nowotworów, i pada choć cień podejrzeń na szczepienia, to czy mamy chociaż próbę odroczenia części najbardziej kontrowersyjnych szczepień?

    Po wprowadzeniu USG do diagnostyki mamy epidemie kamicy zolciowej.
    Wrzucilbym dwa fajne teksty z UpToDate.com:
    Autism and chronic disease: Little evidence for vaccines as a contributing factor i
    Autism and chronic disease: Little evidence for thimerosal as a contributing factor
    ale nie bardzo mam gdzie to wrzucic
    Moge wyslac komus na mejla

  58. Sewhoe
    January 15th, 2010 at 12:07 | #58

    jaś skoczowski :

    Sewhoe :
    Jeżeli coś złego stanie się z jakimś samolotem i pada choć cień podejrzeń że była to usterka techniczna (awaria, wypadek), to co się robi? Potrafią uziemić wszystkie modele na czas śledztwa.
    I zapewne wliczają w to ryzyko powstania epidemii na skutek wykluczenia samolotów z ruchu lotniczego? Chyba to jednak nietrafiona analogia. Człowiek względem szczepionek i leków nie ma się tak, jak względem samolotów.

    Pewnie nie wyszła mi ta analogia. Miałem na myśli, iż gdy w wypadku powiedzmy katastrofy rozbije sie maszyna lotnicza z kilkudziesiecioma osobami, to są w stanie zawiesić loty danego modelu, do czasu wyjaśnienia wstępnych przyczyn katastrofy. Zaś w przypadku tysiecy przypadków autyzmu, nie prowadzi się żadnych przełomowych badań. Pionierami są zazwyczaj lekarze, którzy sami mają dzieci z autyzmem. Smutne, ale prawdziwe.

    Gammon No.82: Koszty autyzmu itp. schorzeń odczujemy niedługo wszyscy. Na razie brzemię związane z leczeniem jest na moich barkach, ale już niedługo każdy z was sie do tego mocno dorzuci. Obecnie walczę i praktycznie mam przyznane tzw. SUO – specjalistyczną opiekę medyczną. 20 godzin tygodniowo opieki w domu dziecka. Ja myślisz, kto za to zapłaci? My wszyscy. Jak dziecko w lżejszej postaci autyzmu trafi do szkoły (to wiesz kto będzie za nim siedział na każdej lekcji? Terapeuta Cień. To kilka tysiecy na KAŻDE dziecko ze środków publicznych. Rodzice są coraz bardziej świadomi, a dzieci jest coraz więcej. Po prostu koszty społeczne będą katastrofalne i o ile nie zacznie sie eksperymentować z profilaktyką w najbliższym czasie to będzie tragedia.

  59. mateuszb
    January 15th, 2010 at 12:09 | #59

    @ Sewhoe:
    Z tą nieszkodliwością alternatywnych rozwiązań lepiej uważać. Może taki dowód anegdotyczny cię przekona?

    http://www.timesonline.co.uk/tol/news/uk/article559318.ece

  60. January 15th, 2010 at 12:10 | #60

    miss.take :

    ale nie bardzo mam gdzie to wrzucic
    Moge wyslac komus na mejla

    Ja bardzo poproszę – na dowolnego użytkownika w domenie bloga.

  61. zer00
    January 15th, 2010 at 12:12 | #61

    Sewhoe :

    przyjdzie jakiś wariat i rozwali wasz domek zbudowany z waszych zmurszałych paradygmatów

    Ale ten domek przecież nie jest “wasz”, tylko “nasz”, w sensie: również Twój. (Inaczej nie pisałbyś na klawiaturze podłączonej do elektronicznej maszyny cyfrowej). I jeśli można mieć nadzieję na poradzenie sobie z autyzmem, to raczej (jak już ktoś zauważył w tej dyskusji) w obrębie tego domku, a nie w związku z rozwaleniem go przez wariata.

    Wszystkiego dobrego.

  62. January 15th, 2010 at 12:15 | #62

    Sewhoe :

    Ja myślisz, kto za to zapłaci? My wszyscy.

    I kto za to płaci? Pani płaci, Pan płaci.. Społeczeństwo.

    Jak dziecko w lżejszej postaci autyzmu trafi do szkoły (to wiesz kto będzie za nim siedział na każdej lekcji? Terapeuta Cień. To kilka tysiecy na KAŻDE dziecko ze środków publicznych. Rodzice są coraz bardziej świadomi, a dzieci jest coraz więcej. Po prostu koszty społeczne będą katastrofalne i o ile nie zacznie sie eksperymentować z profilaktyką w najbliższym czasie to będzie tragedia.

    Jak wyżej pisze miss-take – wraz z odkryciem genów pojawiła się epidemia chorób genetycznych. Skoro wcześniej tak zgrabnie porzuciłeś wątek polio w Omanie, to pewnie też tutaj nie przedstawisz żadnych dowodów na wzrost? (przypominam – jest istotna różnica przy kwalifikacji i wykrywalności).

  63. January 15th, 2010 at 12:22 | #63

    Sewhoe :

    Pewnie nie wyszła mi ta analogia. Miałem na myśli, iż gdy w wypadku powiedzmy katastrofy rozbije sie maszyna lotnicza z kilkudziesiecioma osobami, to są w stanie zawiesić loty danego modelu, do czasu wyjaśnienia wstępnych przyczyn katastrofy. Zaś w przypadku tysiecy przypadków autyzmu, nie prowadzi się żadnych przełomowych badań. Pionierami są zazwyczaj lekarze, którzy sami mają dzieci z autyzmem. Smutne, ale prawdziwe.

    No i dalej nie kumasz, bo katastrofa lotnicza tak opisana, jak Ty ją opisujesz, nie prowadzi do szkody osób trzecich. Ginie człowiek, który wsiadł do samolotu linii x. Jego problem.

    W przypadku szczepień, to nie musi być tylko twój problem, że się nie zaszczepisz. Jeśli tylko by był, mam głęboko gdzieś, co byś zrobił ze “swoim dzieckiem”. Chyba, że mieszkałbyś tuż obok. Tak samo jak w przypadku psów i kotów, po prostu nie zakładam, że wszystkie dzieci są moje. Za co mnie teraz bartu wyjebie z blogaska, bo to koorwinizm do kwadratu. I w sumie straszne skurwysyństwo, bo ewentualnie cierpienie dziecka, bo dostanie jakąś sympatyczną ospę/grypę/polio o której wiemy, że występowała bez szczepionek, to kiepska spawa, a narażanie na takie cierpienie dziecka zasługuje na pewne zniesmaczenie. Ech, gdybym nie był amoralistycznym skurwysynem, to nie potrafiłbym siebie znieść. :D

  64. January 15th, 2010 at 12:23 | #64

    Lukasz :

    I kto za to płaci? Pani płaci, Pan płaci.. Społeczeństwo.

    Spierdalaj Społeczeństwo, tudzież: społeczeństwo jako potwór bez własnych kieszeni.

  65. RobertP
    January 15th, 2010 at 12:28 | #65

    Sewhoe :

    Rodzice są coraz bardziej świadomi, a dzieci jest coraz więcej. Po prostu koszty społeczne będą katastrofalne i o ile nie zacznie sie eksperymentować z profilaktyką w najbliższym czasie to będzie tragedia .

    A kto ma ustalić zalecenia do tej profilaktyki? Faceci w białych kitlach? Przecież im nie wierzysz.
    Astrologowie?

    No i co zrobimy, jak po przemieleniu cyferek wyjdzie np. “unikaj macierzyństwa po czterdziestce” ? Zabronimy? Wlepimy wyższą składkę na NFZ?

  66. Sewhoe
    January 15th, 2010 at 12:33 | #66

    bart :

    Bart :
    Dokładnie tak się odbywa rozwój nauki – że poznajemy lepiej prawa rządzące światem i zmieniamy nasze poglądy na różne schorzenia. I praktycznie zawsze tym twoim wariatem jest naukowiec zajmujący się daną dziedziną.

    I często jest tak, że ten wariat jest WYŚMIEWANY przez kolegów po fachu. Czyż cały DAN! jako terapia biomedyczna (suplementacja, jelita, chelatacja) nie jest rozwojem nauki dokonywanym przez specjalistów w danej dziedzinie? Pewnie że jest droga, że mylą się, że robią wiele rzeczy po omacku, ale przecież prowadzą takie badania na jakie ich w tym momencie stać. Nie twierdzę że się z wszystkimi ich tezami zgadzam. Zaś najbardziej przeraża mnie chelatacja. Ale przynajmniej coś w tym kierunku robią. Na końcu zaś zostaje rodzic, który sam musi podjąć decyzję. Postarajcie zrozumieć jego zagubienie i rozgoryczenie.

  67. Sewhoe
    January 15th, 2010 at 12:39 | #67

    mateuszb :

    @ Sewhoe:
    Z tą nieszkodliwością alternatywnych rozwiązań lepiej uważać. Może taki dowód anegdotyczny cię przekona?
    http://www.timesonline.co.uk/tol/news/uk/article559318.ece

    W nawiązaniu do powyższego, to czytałem także:
    http://www.post-gazette.com/pg/06018/639721.stm

    Ale jak już wspomniałem wcześniej, chelatacja mnie przeraża, bo jest to już bardzo poważna interwencja.

  68. January 15th, 2010 at 12:45 | #68

    Sewhoe :

    m
    W nawiązaniu do powyższego, to czytałem także:
    http://www.post-gazette.com/pg/06018/639721.stm
    Ale jak już wspomniałem wcześniej, chelatacja mnie przeraża, bo jest to już bardzo poważna interwencja.

    To teraz będziemy się przerzucać – kto da link z późniejszą datą? Ja mam taki: http://scienceblogs.com/insolence/2007/08/justice_may_yet_prevail_in_the_case_of_a.php

    Oraz na zakończenie sprawy:
    http://www.casewatch.org/board/med/kerry/order.shtml

  69. January 15th, 2010 at 12:45 | #69

    Sewhoe :

    I często jest tak, że ten wariat jest WYŚMIEWANY przez kolegów po fachu.

    Oczywiście. Ale zawsze trzeba pamiętać słowa Carla Sagana, że choć wszyscy śmiali się z Kolumba i braci Wright, wszyscy śmiali się również z Klauna Bozo.

    Czyż cały DAN! jako terapia biomedyczna (suplementacja, jelita, chelatacja) nie jest rozwojem nauki dokonywanym przez specjalistów w danej dziedzinie?

    No niezupełnie. Z tego co wiem, nie jest to terapia opracowana przez specjalistów od autyzmu (preferowani neurologowie). A w dodatku cała sprawa ostro śmierdzi altmedem. Dla ciebie to zapewne nie jest lampka alarmowa, dla mnie jest, i to bardzo czerwona.

    Na końcu zaś zostaje rodzic, który sam musi podjąć decyzję. Postarajcie zrozumieć jego zagubienie i rozgoryczenie.

    Już ci pisałem, że rozumiem. Ale uważam też, że sam się trochę na owo zagubienie skazujesz, porzucając krytycyzm w poszukiwaniu ratunku dla swojego dziecka.

  70. miss.take
    January 15th, 2010 at 12:48 | #70

    bart :

    Ja bardzo poproszę – na dowolnego użytkownika w domenie bloga.

    Obawiam sie, ze nie zdalem testu na inteligencje, bo nie wiem jak sie wysyla mejla do dowolnego uzytkownika. Jakas podpowiedz?

  71. January 15th, 2010 at 12:49 | #71

    Np. specjalnekontodowysylaniaspiraconychpdfow małpa blogdebart.hell.pl

  72. January 15th, 2010 at 12:50 | #72

    Wszystkie maile wysłane na blogdebart.hell.pl trafiają do mnie po prostu – jako do administratora i jedynego użytkownika domeny.

  73. January 15th, 2010 at 12:54 | #73

    Sewhoe :

    Jeżeli coś złego stanie się z jakimś samolotem i pada choć cień podejrzeń że była to usterka techniczna (awaria, wypadek), to co się robi? Potrafią uziemić wszystkie modele na czas śledztwa.

    Bzdura. Jakiś konkretny przykład z historii lotnictwa? Mieliśmy w lecie spektakularną katastrofą A330, przypominającą trochę serial “Lost”. Wśród dość prawdopodobnych hipotez dotyczących wyjaśnienia jest awaria sprzętu (słynne czujniki prędkości). Czy uziemniono wszystkie A330 na czas śledztwa? To byłaby dopiero prawdziwa katastrofa dla lotnictwa cywilnego!

    Tu jest największy problem z ciulami od wszelakich paranauk i teorii spiskowych – jesteście tak tępawi, że potraficie budować analogie z innych dziedzin, w Waszym przekonaniu miażdżące, a tak naprawdę kompletnie wyssane z palca. Bo po prostu o lotnictwie cywilnym Twoja wiedza też jest, koleś, ekskrementalna.

    Sewhoe :

    Miałem na myśli, iż gdy w wypadku powiedzmy katastrofy rozbije sie maszyna lotnicza z kilkudziesiecioma osobami, to są w stanie zawiesić loty danego modelu, do czasu wyjaśnienia wstępnych przyczyn katastrofy.

    Poproszę o konkretny przykład. Ja podałem kontrprzykład: katastrofa Air France 447, 228 ofiar śmiertelnych, śledztwo nadal trwa, a inne egzemplarze A330 sobie dalej latają.

  74. Sewhoe
    January 15th, 2010 at 12:54 | #74

    zer00 :

    zer00 :
    Ale ten domek przecież nie jest “wasz”, tylko “nasz”, w sensie: również Twój. (Inaczej nie pisałbyś na klawiaturze podłączonej do elektronicznej maszyny cyfrowej). I jeśli można mieć nadzieję na poradzenie sobie z autyzmem, to raczej (jak już ktoś zauważył w tej dyskusji) w obrębie tego domku, a nie w związku z rozwaleniem go przez wariata.

    Może życzyłbym sobie aby “jakiś wariat” usunął z tego mojego domku azbest, bo wprawdzie inni mieszkańcy domku mówią na razie że nie ma żadnych dowodów na wpływ azbestu na choroby związane z układem oddechowym, ale ja wolę dmuchać na zimne. :)

  75. January 15th, 2010 at 12:56 | #75

    Sewhoe :

    Może życzyłbym sobie aby “jakiś wariat” usunął z tego mojego domku azbest, bo wprawdzie inni mieszkańcy domku mówią na razie że nie ma żadnych dowodów na wpływ azbestu na choroby związane z układem oddechowym, ale ja wolę dmuchać na zimne. :)

    A teraz zastąp słowo “azbest” “wszystkimi rurami”.

  76. miss.take
    January 15th, 2010 at 12:57 | #76

    bart :

    Np. specjalnekontodowysylaniaspiraconychpdfow małpa blogdebart.hell.pl

    Ok wyslalem.

  77. January 15th, 2010 at 12:58 | #77

    @ wo:
    Concorde? Ale sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana niż samo zwykłe zawieszenie (chociaż to na póltora roku było).

  78. January 15th, 2010 at 12:58 | #78

    @ Sewhoe:
    Kolejna chujowa analogia.

    Also: czy ktoś mi wskaże w którym momencie rtęć w szczepionkach powoduje autyzm zmieniło się w szczepionki powodują autyzm?

  79. Gammon No.82
    January 15th, 2010 at 13:00 | #79

    Sewhoe :

    Problem w autyźmie dotyczy także diagnostyki. Wielu lekarzy praktycznie nie potrafi zdiagnozować autyzmu.

    Za to wielu szarlatanów potrafi zdiagnozować autyzm, którego nie ma. Dodam, że są w tym doskonali.

    Dlatego często sami rodzice nie wiedzą co jest ich dzieciom i miotają się od jednej hipotezy do drugiej.

    Czyli pokora nauki “tylu rzeczy nie wiemy” jest gorsza od Mistrza, który wie wszystko plus parę innych rzeczy?

    Jestem tu jako rodzic chorego dziecka i jedynie chcę wam pokazać swój punkt widzenia. Jak to wygląda od środka. Ba powiem nawet, że niespecjalnie interesują mnie tezy, czy też dowody naukowe dotyczące skuteczności, czy też głównie :) nieskuteczności danej interwencji.

    Wybacz szczerość, ale w takim razie jesteś idealną ofiarą dla szarlatanów. Mających dyplom lekarza, czy nie.

    Czarodziej przy zapperze, czy lekarz w białym kitlu to dla mnie równie podejrzane persony,

    Skoro z założenia wątpisz ludziom, to czmu nie chcesz zapoznać się z dowodami?

    Wy możecie przedstawiać dowody na nieskuteczność homeopatii, mnie to nie interesuje. Jeżeli uznałem że homeopatia zapewne nie zaszkodzi mojemu dziecku, to czemu mam nie dać jej szansy?

    Jeśli uznasz, że dla twojego dziecka będzie dobre zrzucenie z 10 piętra na beton, to i tak nie zdołamy ci przeszkodzić. Ale co z tego?

  80. login99195
    January 15th, 2010 at 13:00 | #80

    nameless :

    po szczepieniu na grypę w pewnej firmie nie zachorowała (na grypę oczywiście) tylko jedna osoba. Ta która się nie zaszczepiła.

    To się nadaje da fajnego lol-mema:

    Po instalacji Windows w pewnej firmie nie zawiesił się (na amen oczywiście) tylko jeden komputer. Ten, na którym nie zainstalowano.

    Po modleniu się o zdrowie w pewnym kościele nie zachorowała (na grypę oczywiście) tylko jedna osoba. Ta która się nie modliła.

    Po onanizowaniu w pewnym internacie nie oślepła (na oczy oczywiście) tylko jedna osoba. Ta, która się nie onanizowała.

    Template:

    Po [czynność] w [miejsce] nie [fail] ([drama] oczywiśćie) tylko jeden [superhero]. Ten, który nie [czynność].

  81. January 15th, 2010 at 13:06 | #81

    wo :

    słynne czujniki prędkości

    Chodzi o rurkę Pitota, generalnie należałoby uziemić nie tylko A330 ale i Boeingi 777. Tu ładnie opisane, może się Sewhoe dokształcić.

  82. Sewhoe
    January 15th, 2010 at 13:15 | #82

    Wo:
    Samolot jaki np. uziemiono to Concorde po katastrofie z 2000 lot 4590. Liczy się ten przykład? Prosiłbym też na przyszłość o uważniejsze czytanie, bo nerwy generalnie szkodzą na zdrowie, oraz o trochę więcej kultury. Napisałem że “potrafią uziemić” oraz że “są w stanie zawiesić”, bo jeżeli nie rozumiesz znaczenia tych słów to ty masz problem, nie ja.

  83. January 15th, 2010 at 13:17 | #83

    Sewhoe :

    Może życzyłbym sobie aby “jakiś wariat” usunął z tego mojego domku azbest, bo wprawdzie inni mieszkańcy domku mówią na razie że nie ma żadnych dowodów na wpływ azbestu na choroby związane z układem oddechowym, ale ja wolę dmuchać na zimne. :)

    W przypadku azbestu są dowody, więc azbestu nie muszą usuwać “jacyś wariaci”, tylko jest usuwany generalnie na koszt państwa. Ty opisujesz sytuację, w której “jakiś wariat” chce usunięcia domofonu, bo jest przekonany, że domofon spowodował autyzm u jego dziecka.

  84. January 15th, 2010 at 13:21 | #84

    Sewhoe :

    Napisałem że “potrafią uziemić” oraz że “są w stanie zawiesić”, bo jeżeli nie rozumiesz znaczenia tych słów to ty masz problem, nie ja.

    Napisałeś “[gdy] pada choć cień podejrzeń że była to usterka techniczna (awaria, wypadek), to co się robi?” Jeśli nie rozumiesz znaczenia tych słów to ty masz problem, nie ja.

  85. miss.take
    January 15th, 2010 at 13:26 | #85

    eli.wurman :

    Also: czy ktoś mi wskaże w którym momencie rtęć w szczepionkach powoduje autyzm zmieniło się w szczepionki powodują autyzm?

    Podejrzewam, ze gdy pojawily sie szczepionki bez rteci.

  86. January 15th, 2010 at 13:32 | #86

    wo :

    Ty opisujesz sytuację, w której “jakiś wariat” chce usunięcia domofonu, bo jest przekonany, że domofon spowodował autyzm u jego dziecka.

    U nas jeszcze tego nie ma, ale za chwilę będziemy mieli ludzi od sieci wifi które powodują migreny, suchość skóry, kłopoty ze snem i impotencję.

    I jeszcze raz dopytam, bo może mało wyraźnie: przez całą moją historię kontaktu z antyszczepionkowcami wychodziło na to, że złem w szczepionkach jest rtęć. Od jakiegoś czasu (jak bart sensownie zauważył: w tym sezonie modny jest skwalen) okazuje się, że szczepionki jako takie doprowadzają do powstania autyzmu.

  87. Sewhoe
    January 15th, 2010 at 13:36 | #87

    Wo:
    Może i mam problem. Ale jeżeli napiszę że po katastrofie “potrafią uziemić”, lub “są w stanie zawiesić” loty, to czy ja gdzieś implikuję, że zawsze zawieszają i uziemiają. Czy gdzieś sie pojawił kwantyfikator ogólny? Na tym przykładzie pokazywałem jak spektakularna katastrofa potrafi skutkować bardzo ostrymi decyzjami pod publikę. Nasi włodarze się o nas troszczą! Zaś problem autyzmu rozlewa sie po domach indywidualnych rodzin i tak powoli sobie narasta, często bagatelizowany przez środowiska medyczne.

  88. January 15th, 2010 at 13:38 | #88

    Sewhoe :

    Zaś problem autyzmu rozlewa sie po domach indywidualnych rodzin i tak powoli sobie narasta, często bagatelizowany przez środowiska medyczne.

    Za to w ogóle nie bagatelizowany przez lekarzy medycyny tybetańskiej, dochtorów-chelatorów, wyznawców idei Biosłone i specjalistów Ajurwedy.

  89. January 15th, 2010 at 13:40 | #89

    Sewhoe :

    Na tym przykładzie pokazywałem jak spektakularna katastrofa potrafi skutkować bardzo ostrymi decyzjami pod publikę.

    Decyzja o uziemieniu Concorde nie była pod publikę. Była podyktowana tym, że wypadek wykazał trochę błędów konstrukcyjnych, które trzeba było poprawić.

    Sewhoe :

    Zaś problem autyzmu rozlewa sie po domach indywidualnych rodzin

    Och, to jak problem choroby afektywnej dwubiegunowej rozlany po domach indywidualnych rodzin, więc nie pierdol.

    Sewhoe :

    często bagatelizowany przez środowiska medyczne.

    Oczywiście, problemem autyzmu nie zajmują się onkolodzy, pulmonolodzy, laryngolodzy. Wiesz czemu? Bo się na tym w’ogle nie znają.

  90. Sewhoe
    January 15th, 2010 at 14:00 | #90

    eli.wurman :

    Oczywiście, problemem autyzmu nie zajmują się onkolodzy, pulmonolodzy, laryngolodzy. Wiesz czemu? Bo się na tym w’ogle nie znają.

    I tu się muszę z tobą zgodzić, ba nawet neurolodzy dzieciecy czesto się nie znają :) Tak to jest z tymi ludzmi, lekarz, lekarzowi, czy “szarlatan”, “szarlatanowi” nierówny.

    W tym miejscu będę musiał państwu podziękować za dyskusję, ale niestety z przyczyn czasowych nie jestem w stanie ustosunkować sie do większości wypowiedzi. Za linki dziękuję (to do Lukasza – BTW w sprawie polio nigdzie nie twierdziłem że jestem jakimś ekspertem. Zdaje sie że kiedyś na jakimś forum odważyłem sie stwierdzić, że szczepionka ta nie jest w 100% skuteczna – ot i tyle). Na pewno się zaznajomię.
    Pisałem też wcześniej, że nie za bardzo mam zamiar z państwem przerzucac sie toriami, bo generalnie ani Wy, ani ja was w tym momencie nie przekonam. Bardzej chodziło mi o to, abyście poznali opinię kogoś kogo ten problem bezpośrednio dotyczy. Czas pokaże, jak to będzie wyglądało. Nie mówię też że nie zmienię zdania po kompletnym spłukaniu się i wypaleniu :) Wtedy zdam się na nasz dobrotliwy NFZ :)
    Proszę też się za bardzo nie zamartwiać o przyszłe terapie mojego dziecka, z pewnością nie zrzucę go z 10 piętra, ani nie zastosuję środków do udrażniania rur hydraulicznych. :) Zawsze mam na uwadze skutki uboczne, z tego chociażby powodu nie podałem dziecku środków psychotropowych na zaburzenia snu. Problem się “sam” rozwiązał.
    Na koniec prosiłbym o trochę więcej wyrozumiałości od co poniektórych bo pomimo krótkiej mojej tu obecności usłyszałem parę mało fajnych rzeczy na swój temat. Jezeli ja was czymś uraziłem to przepraszam.
    Pozdrawiam i I’ll be back.

  91. January 15th, 2010 at 14:03 | #91

    Sewhoe :

    Czy gdzieś sie pojawił kwantyfikator ogólny?

    Pojawiło się pytanie “to co się wtedy robi?” sugerujące, że następne zdanie opisywać będzie typową procedurę. Na przykład po zdaniu “Załóżmy, że chcesz wezwać taksówkę; co się wtedy robi?” padnie opis typowej procedury zamawiania taksówki.

    Sewhoe :

    Zaś problem autyzmu rozlewa sie po domach indywidualnych rodzin i tak powoli sobie narasta

    No właśnie pytanie brzmi: czy rzeczywiście narasta.

    Sewhoe :

    często bagatelizowany przez środowiska medyczne.

    O, tu właśnie robisz bardzo charakterystyczny dla siebie błąd. Przez kogo właściwie konkretnie problem autyzmu jest “bagatelizowany”? Jak to się objawia konkretnie? Edytorialem w “Lancecie” “No już dajmy sobie spokój z tym naciąganym problemem autyzmu”?

  92. January 15th, 2010 at 14:04 | #92

    Sewhoe :

    Pozdrawiam i I’ll be back.

    Ej, a mesa na Blog Roku wysłałeś? Tu się nie komci za darmo!

  93. January 15th, 2010 at 14:08 | #93

    Sewhoe :

    ba nawet neurolodzy dzieciecy czesto się nie znają :)

    Jeśli zakłada się, że znać się = umieć wyleczyć, to oczywiście nie ma takich neurologów dziecięcych, którzy to potrafią.

    Sewhoe :

    Bardzej chodziło mi o to, abyście poznali opinię kogoś kogo ten problem bezpośrednio dotyczy.

    A mnie dotyczy taki problem na który podobno pomaga homeopatia, egzorcyzmy, bioenergoterapia, zapper, żłopanie nafty i mikstura oczyszczająca (z pewnością coś pominąłem).
    Więc nie stawiaj się w pozycji kogoś, kogo dotyczy Problem.

    Sewhoe :

    Nie mówię też że nie zmienię zdania po kompletnym spłukaniu się i wypaleniu

    A to nie jest tak, że masz jakąś presję środowiskową? Że jak przestaniesz biegać z dzieciakiem po szarlatanach to środowisko uzna, że nie starasz się dostatecznie?

    Sewhoe :

    Jezeli ja was czymś uraziłem to przepraszam.

    Tu jest ciągle internet, tu ciężko kogoś obrazić (choć byli tacy, co próbowali).

  94. January 15th, 2010 at 14:18 | #94

    eli.wurman :

    Gammon No.82 :

    Krzyczał “wonzklawiaturypalancie”, “preczzwałęsą” i “chujciwdupę” przez fuckin’ speaker na bardzo starych pecetach.

    Znałem tylko z mks_vira. Piękne rzeczy.

    Ja też, ja też. Puszczaliśmy w podstawówce ze speakera i siedzieliśmy z niewinnymi minami jak podchodziła pani od informatyki (wcześniej od tzw. “pracy-techniki”) szukając winnego, bo bidulka nie kojarzyła plugastw z MKSem.

    Good times. Good times.

  95. January 15th, 2010 at 14:21 | #95

    login99195 :

    Template:

    Po [czynność] w [miejsce] nie [fail] ([drama] oczywiśćie) tylko jeden [superhero]. Ten, który nie [czynność].

    Na milę czuć informatyka.

  96. January 15th, 2010 at 14:28 | #96

    bart :

    Wiedziałem, że z wpuszczania postmodernistów na blogaska nic dobrego nie wyniknie. MĄCICIE ASTROMARII W GŁOWIE!

    Najbardziej mnie rozwaliło, jak na blipie podała MRW IP żeby udowodnić że ona to ona. Myślałem że padnę, zwłaszcza że MRW służbiście odpisał, że przekaże do analizy szefostwu #ttdkn.

  97. January 15th, 2010 at 14:32 | #97

    Barts :

    Najbardziej mnie rozwaliło, jak na blipie podała MRW IP żeby udowodnić że ona to ona. Myślałem że padnę, zwłaszcza że MRW służbiście odpisał, że przekaże do analizy szefostwu #ttdkn.

    I ja miałem ją w ignorowanych! Borze, czuję że straciłem coś ważnego w życiu. Czy ktoś może mnie podlinkować do tamtych blipów?

  98. January 15th, 2010 at 14:38 | #98

    eli.wurman :

    I ja miałem ją w ignorowanych! Borze, czuję że straciłem coś ważnego w życiu. Czy ktoś może mnie podlinkować do tamtych blipów?

    A: http://blip.pl/s/33424582
    MRW: http://blip.pl/s/33424678
    A: http://blip.pl/s/33424888
    MRW: http://blip.pl/s/33426758
    A: http://blip.pl/dm/33426787

  99. January 15th, 2010 at 14:40 | #99

    eli.wurman :

    Czy ktoś może mnie podlinkować do tamtych blipów?

    Idź na jej kokpit i cofnij się na stronę 3.

    Swoją drogą, to zabawna sytuacja. Na forum Biosłone (gdzie mnie tak namierzyli, że wiedzą już, jak mam na drugie imię) używają casusu komcia niby-Astromarii jako dowodu na to, że fabrykuję komentarze (w domyśle – np. te, w których biosłonowcy wyzywają tutejszą czeredkę od glonów, pedałów i kurew). A to taki jeden harcownik z forum Biosłone podszył się pod Astromarię.

    Z drugiej strony Astromaria, deklarując na lewo i prawo, że BdB nie czyta, zaczęła tu bywać regularnie. Niby żeby sprawdzić, czy już usunąłem komcia, ale my Jaszczury i tak wiemy, że ją wciągło :)

  100. January 15th, 2010 at 14:41 | #100
Comment pages
1 13 14 15 16 17 25 2755
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)