Pseudonauka i cycki
Pod poprzednim postem rozpętała się standardowa już w przypadku BdB burza komentarzy dotyczących wszystkiego, tylko nie tematu tekstu. Kiedy po gorącym flejmie pt. „Ateista na ślubie kościelnym — krótki savoir-vivre” komentatorzy przeszli do wirtualnego bęckowania się po paszczach za nierozróżnianie tautologii od aksjomatu, zrozumiałem, że czas uatrakcyjnić Blog de Bart dla młodzieży, wpuścić nieco świeżej krwi. Stąd tytuł i tematyka dzisiejszego wpisu.
A było tak: Szacowna Małżonka udała się do miasta kupić biustonosz. Koleżanka poleciła jej kultowy sklep w centrum. Przyjmuje w nim pani Hania, bożyszcze warszawskiego świata staników. Szacowna Małżonka wróciła cała w skowronkach z rewelacyjnym (choć drogim!) biusthalterem — i to jest najważniejsze, łzy szczęścia żony są dla mnie najlepszą zapłatą. Małżonka przyniosła ze sobą również info o unique selling point pani Hani. Otóż pani Hania nie sprzedaje po prostu elementów garderoby, ona ratuje kobiece życia! Oddajmy głos samej zainteresowanej, w wywiadzie dla pisma „Lux Med”:
Pracowałam przez wiele lat w służbie zdrowia. Już wtedy wiele kobiet chorowało na nowotwory piersi. Myślałam o tym, żeby im pomóc. W tym samym czasie moja siostra otworzyła sklep i rozpoczęła import biustonoszy dobrej jakości. W ramach współpracy producent biustonoszy organizował szkolenia dla sprzedawców. Podczas tych szkoleń eksperci, w tym lekarze, informowali nas, jak ważne dla zdrowia kobiety jest właściwe dobranie biustonosza, ponieważ aż 70% nowotworów piersi spowodowanych jest noszeniem źle dobranych biustonoszy, a tylko 30% jest uwarunkowane genetycznie. Po tych szkoleniach utwierdziłam się w przekonaniu, że pomagając kobietom właściwie dobierać biustonosze mogę zaangażować się w profilaktykę zdrowotną. Robię to już 15 lat.
Rak piersi to drugi po raku płuc najczęstszy nowotwór, występujący praktycznie wyłącznie u kobiet. Wiadomo, że wiele jego przypadków ma podłoże genetyczne, wiadomo, że duży wpływ mają estrogeny, czyli tzw. hormony żeńskie. Już na początku XVIII w. zauważono, że zakonnice zapadają na raka piersi częściej niż mężatki. Bezdzietność, późne urodzenie dziecka, niekarmienie piersią — to czynniki zwiększające ryzyko. Uważa się również, że im więcej cyklów menstrualnych, tym większe szanse zachorowania, do czynników zwiększających ryzyko można więc dopisać wczesne pojawienie się miesiączkowania i późniejsze klimakterium.
Epidemiologowie twierdzą, że owe znane czynniki są odpowiedzialne za mniej niż połowę zachorowań. Do tego łatwo zauważyć, że są to elementy, nad którymi nie ma się doraźnej kontroli: geny, cechy organizmu, poważne wybory życiowe. Bardzo ciężko wyjść z grupy podwyższonego ryzyka, na pewno nie da się tego zrobić tak łatwo, jak w przypadku raka płuc — po prostu rzucając palenie. Czynniki, nad którymi istnieje możliwość zapanowania poprzez zmianę stylu życia (terapie hormonalne, pigułki antykoncepcyjne, otyłość, spożywanie tłuszczów czy alkoholu), okazały się nieść ze sobą niewielki lub wręcz zerowy wzrost ryzyka. Zrozumiałe, że taki stan rzeczy może budzić u kobiet uczucie bezradności i braku kontroli nad stanem swojego zdrowia. To z kolei daje pole do popisu szarlatanom.
Postulowany mechanizm wywoływania raka przez ciasne biustonosze: fiszbiny uciskają kanały limfatyczne, powodują odkładanie się toksyn w piersiach. A od toksyn, jak wie każdy czarownik, robią się nowotwory.
Wpisanie do Google „bras breast cancer” powoduje natychmiastowe „WTF, to prawda!” — kilka pierwszych stron absolutnie to potwierdza. Przekonują nas o tym: dr Ralph L. Reed ze strony all-natural.com, doktor Nguyen Phawk Yu z health2us.com („mniej pieniędzy dla onkologów, więcej pracy u podstaw”) i specjaliści z Chet Day’s Health and Beyond (wśród reklamowych pop-upów przyciąga uwagę czyszczenie jelit jabłkami). Na stronie 007 Breasts dowiadujemy się, kto jest sprawcą całego zamieszania:
Pierwsze obszerne badania nad tym zagadnieniem przeprowadził badacz medyczny Sydney Singer wraz z małżonką Somą Grismaijer. Na początku ciąży Soma odkryła w swojej piersi guzek. Przerażeni tym faktem, zaczęli szukać przyczyn i czynników wpływających na zachorowania na raka piersi — i odkryli, że nawet sprawdzenie, czy guzek jest faktycznie nowotworem, związane jest z ryzykiem, którego nie chcą ponosić.
Soma przestała nosić biustonosz, zaczęła ćwiczyć i masować sobie pierś, piła tylko filtrowaną wodę i łykała ziółka i suplementy. Po dwóch miesiącach guzek zniknął.
Zauważyli, że nowozelandzkie Maoryski, które przejęły białą kulturę, chorują na raka piersi, podczas gdy australijskie aborygenki nie. Rak piersi występuje również w innych kulturach przekonanych do biustonoszy — u Japonek czy Fidżyjek.
Singer i Grismaijer przebadali 4500 kobiet w pięciu amerykańskich miastach i opublikowali wyniki swoich badań w książce „Dressed to Kill”. Choć ich badania nie uwzględniały dodatkowych czynników, wyniki są zbyt mocne, by im przeczyć:
• 3 na 4 kobiety noszące stanik 24 godziny na dobę zachorowały na raka piersi.
• 1 na 7 kobiet noszących stanik więcej niż 12 godzin na dobę (ale nie do łóżka) zachorowała na raka piersi.
• 1 na 152 kobiety noszących stanik mniej niż 12 godzin na dobę zachorowała na raka piersi.
• 1 na 168 kobiet nie używających staników (lub noszących je z rzadka) zachorowała na raka piersi.
Nasi badacze nazywają siebie medycznymi antropologami, „żwawym duecikiem znanym na całym świecie z przeciwstawiania się motywowanemu chęcią zysku i zorientowanemu na leczenie [WTF?! — bart] systemowi medycznemu”. Prowadzą Instytut Badań nad Chorobami Kulturogenicznymi, zajmującym się cywilizacyjnymi zagrożeniami zdrowia (w kolejności: zbyt płaskie łóżka, zbyt ciasne biustonosze, zbyt zasrane publiczne toalety).
Rety, tyle tego, że nie wiadomo, od czego zacząć. Może od jasnego stwierdzenia: noszenie biustonosza nie powoduje raka piersi.
Pierwsza czerwona lampka zapala się przy odkładających się toksynach. Zatruwające organizm metale ciężkie i inne szkodliwe substancje to ulubiona piosenka New Age’owych szarlatanów. Wywołująca autyzm rtęć w szczepionkach. Toksyczne złogi w jelitach usuwane przez lewatywy z kawy i bentonitowe brązowe węże. Trucizny w nogach, wyciągane magicznymi metodami przez kąpiele elektrolityczne i waciki Kanoki.
Druga czerwona lampka to naukowiec-amator, walczący (przy wsparciu małżonki) z medycznym przemysłem śmierci, wyśmiewany przez „fachowców” siedzących w kieszeniach farmaceutycznych korporacji. To klisza pojawiająca się w wielu opowieściach o „naturalnych metodach leczenia”. Na razie zabawna, pewnego dnia okaże się szkodliwa, jeśli jakiś naukowiec-amator faktycznie wynajdzie lekarstwo na raka, a medyczny establishment początkowo go wyśmieje, zwiedziony na manowce przytłaczającą ilością wcześniejszych naukowców-amatorów, którzy po dokładniejszym sprawdzeniu okazali się oszustami lub wariatami.
Trzecia czerwona lampka to dowód anegdotyczny (pani pomasowała sobie cyc i guzek zniknął, jakby go nigdy nie było). Lampka potrójna, bo nie dość, że skuteczna metoda walki z pozornie śmiertelną chorobą była naturalna i prosta (masaż, woda, ziółka), to jeszcze zniknęło coś, czego nie widział i nie diagnozował żaden lekarz. Bzdura zabawna zamienia się w bzdurę szkodliwą, kiedy dodatkowo zorientujemy się, że autorzy książki odradzają wizytę u onkologa, twierdząc, że w 80% przypadków guzek zniknie w miesiąc po zrezygnowaniu z biustonosza.
Czwarta czerwona lampka to opowieści o żyjących w zgodzie z naturą Aborygenkach, które nie chorują na raka piersi. Hm, najwyraźniej jednak chorują.
Piąta czerwona lampka to publikacja sensacyjnych wyników badań w książce zamiast w dobrym, recenzowanym piśmie medycznym.
Ale te pięć czerwonych lampek (w tym jedna podtrójna) to małe piwo w porównaniu z krwistym reflektorem walącym w oczęta z wyników „badań”. 75% kobiet noszących stanik non stop zachorowało na raka piersi?! Niech mnie jakiś mądrala-komentator poprawi, ale 75-procentowa szansa zachorowania na jakąś chorobę w wyniku działania jakiegoś czynnika to wynik nienotowany w historii epidemiologii. Ilu palaczy zapada na raka płuc? Kilka procent? Gdyby faktycznie występowała tak ogromna zależność między noszeniem stanika a rakiem, świat medyczny po przeczytaniu „Dressed to Kill” wykonałby zbiorowego facepalma tak głośnego, że usłyszałaby go Twarz na Marsie. Być może zresztą ów superplask się odbył, tylko jego odgłos stłumiło wszechmocne biusthalterowe lobby (autorzy książki bronią się, że ich odkrycia są lekceważone, podobnie jak kiedyś dowody na związek palenia z rakiem płuc).
No właśnie, co o rewelacjach Singera i Grismaijer sądzi świat medyczny?
MedlinePlus, serwis amerykańskiej Narodowej Biblioteki Medycznej i Narodowych Instytutów Zdrowia, w haśle „rak piersi” podkreśla:
Implanty piersi, używanie antyperspirantów i noszenie fiszbinowych biustonoszy nie zwiększa ryzyka raka piersi.
Narodowy Instytut Badań nad Rakiem twierdzi:
Istnieje szereg błędnych przekonań na temat przyczyn powstawania raka piersi. Niektóre z nich dotyczą używania dezodorantów lub antyperspirantów, noszenia fiszbinowych biustonoszy, poronienia lub aborcji, uszkodzeń tkanki piersiowej. Wpływ tych czynników na poziom ryzyka zachorowania na raka piersi nie został wykazany.
Jedno z wyszukiwań zaprowadziło mnie na stronę organizacji BreastCancer.org, która na pytanie:
Czy można dostać raka od robienia czegoś swoim piersiom, na ten przykład od noszenia w kółko biusthaltera albo miętoszenia ich przez kolegę?
odpowiada trzeźwo:
Nie można. Co nosisz i jak pozwalasz dotykać swoje piersi, nie ma wpływu na ryzyko zachorowania na raka piersi. Jeśli jednak odczuwasz dyskomfort w związku ze sposobem, w jaki twój kolega zajmuje się twoim biustem, powinnaś z nim o tym porozmawiać.
Znalazłem też miejsce, w którym jeden z autorów „Dressed to Kill” odpowiada na zarzuty naukowców o niespełnianie standardów wymaganych dla badań epidemiologicznych, pominięcie różnych znanych czynników mogących mieć wpływ na zachorowanie, a przede wszystkim brak jakichkolwiek innych badań potwierdzających odkrycia opublikowane w książce:
Nie ma innych badań, bo nasze są przełomowe. Aczkolwiek, jak pokazaliśmy w naszej książce, biustonosze od dawna sprawiają problemy zdrowotne. Gorsety robiły krzywdę kobietom poprzez ucisk, a przecież biustonosze to gorsety na cycki! A jeśli chodzi o pominięcie innych zmiennych, to każde badania pomijają jakieś zmienne. Nie da się uwzględnić wszystkich zmiennych, a w ogóle to nie znamy przecież wszystkich zmiennych. Te, które pominęliśmy, nie były nam potrzebne w badaniu wpływu staników na piersi.
Nie wiem jak państwo, ale ja się czuję przekonany!
Na koniec warto wspomnieć, że można dopatrzeć się pewnej zależności między noszeniem staników a rakiem piersi. Tak jak można się dopatrzeć zależności między czasem poświęconym na zmywanie a otyłością (efekt oczywiście znika w przypadku badanych mieszkających z mamusią). Hipoteza naukowa jest prosta: im kobieta grubsza. tym większe prawdopodobieństwo, że nosi biustonosz — a akurat otyłość znajduje się na liście czynników powiązanych z rakiem piersi (również zresztą w związku z produkcją estrogenów). Noszenie ciasnych lub źle dopasowanych biustonoszy nie ma wpływu na zachorowanie na raka piersi, a propagowanie podziału „30% — geny, 70% — złe staniki” daje jedynie pretekst do stwierdzenia, że może to i lepiej, że pani Hania nie pracuje już w służbie zdrowia.
czescjacek :
Przecież ten koleś pisze mantrę dla braci w wierze, nie rozprawkę filozoficzną dla homoseksualistów.
Gammon No.82 :
to wiem, ale to mnie nie odtyka.
bart :
Historyk starożytności nie. Antropolog kulturowy starej daty, z czasów triumfów Lévi-Straussa, tak. I według mnie nie odróżniali się w sposób wyjątkowy. Choć mocno tematu nie zgłębiałem.
Oraz lekki off w temacie Świętej Książki z fajnym muzycznym podkładem:
Burn Baby, Burn
słuchając tekstu poczekać, tak do 6 min+ ;-)
Quasi :
Dlaczego kwanty gamma oddziałują z atomem tak jak oddziałują? Bo tak Bóg zaprojektował ten Wszechświat.
Quasi :
Gammon zaproponował farbę olejną, oczywiście przedtem molekularnie zminiaturyzowaną przez IHWH. Ale niech to będzie cokolwiek o rozmiarze ponizej pikometra, nie zarejestrujesz tego w rozdziałce wystarczającej do przeczytania napisu.
mdh :
Maniera wydaje mi się o tyle sensowna, że przez jakieś sto parędziesiąt lat ateizm karmił się nadzieją odnalezienia naukowego, techniczno-fizycznego dowodu na nieistnienie Boga (“ta hipoteza okazała się zbędna”, itd). Resztki takiego wulgarnego, engelsowskiego ateizmu wydaje mi się wyznawać np. Nameste. Ateizm po-mo musi się przede wszystkim z tego oczyścić, i to się powinno zacząć tutaj, jesteśmy w końcu think-tankiem u licha.
czescjacek :
Bo prędzej IHWH zminiaturyzuje molekularnie farbę olejną niż człowiek wynajdzie optykę subpikometrową.
czescjacek :
Drugi komentarz w tym wątku…
kabotyna :
Ja kiedyś rozmawiałem o tym z prof. Ewą Wipszycką, która jest dla mnie absolutnym autorytetem w tych sprawach. Rozmowa miała prowadzić do wywiadu, którego w końcu nie spisałem, bo mi się wydał zbyt akademicki (ale może do tego kiedyś wrócę?). W każdym razie, jej odpowiedź na moje pytanie “skąd w chrześcijaństwie ta fiksacja antyseksualna?” jest bardzo jednoznaczna, że z antyseksualnej fiksacji starożytnych Greków.
Nam się wydaje, że starożytna Grecja to wielka ruja i poróbstwo, bo kulty falliczne, bo taki mit wytworzyła XIX-wieczna popkultura, po prostu przemycająca soft porno jako “opowieść o starożytności” albo jako “opowieść o dzikich ludach”. Ale tak naprawdę to jest ahistoryczna brednia. Grecy wypracowali filozofię pogardy do ludzkiego ciała i jego potrzeb, którą przejęli chrześcijanie.
wo :
Brzmi bardzo sensownie. Choć nie powinienem gadać z Tobą od czasu jak mi bana dałeś u siebie. ;-)
Starotestamentowi, moim zdaniem, nie wykazywali w tej kwestii jakiegoś poważnego odchylenia od średniej.
kabotyna :
Ze mną grzecznie, to ja grzecznie. Ze mną niegrzecznie, to ja wzywam ochronę (metaforycznie mówiąc).
wo :
Może w Grecji po wojnie peloponeskiej.
Poezja archaiczna ani V wieku jakoś nie zawiera śladów takiej fiksacji. Albo może ja ich nie dostrzegam. Ale jak spotkam EW, to zapytam o źródła.
offtopicznie-muzycznie:
Niestety będę zagramanicą Bolandy, ale w najbliższą sobotę, w Poznaniu zagra nam Pere Ubu!!!
Jutro jeszcze jestem i zapytuję czy ktoś z tinktanku wybiera się na pierwszy skład Perry Farrella? Ja tak.
wo :
Grzecznie było, tylko raz po pijaku i trafiło akurat na twoje odciski ajfonowe. ;-)
kabotyna :
Twój ostatni komentarz na moim blogu brzmiał: “Więc tak: WO sadzi kloce (robi figury z brązu) w stylu 12-to latki i jej najnowszej kolekcji ponyfigurek. Dyskusja jest niecelowa.”. To nie było grzeczne. Poprzednie komentarze pod poprzednimi notkami brzmiały na przykład tak: “Pytanie brzmi tak: czy komcie na tym blogu to ma być terapia grupowa dla WO czy może wresczie ktoś się odważy napisać co myśli o tej intelektualnej nędzy prawdę? Czy strach przed plonkiem zmusza Was do “lizania rowa”? Wyjątkowo smutne”. Zwracałem Ci wcześniej uwagę, obiecywałeś, że nie będziesz pisać po pijaku – no ale jakoś nie dotrzymałeś własnych obietnic.
No to kopa.
Gammon No.82 :
Filozofia, poezja, jedna cholera, kto by tam to odróżniał.
wo :
(1) z greckiej filozofii sprzed IV wieku zachowało się mało i w niezbyt wiarygodnych cytowaniach późniejszych o setki lat;
(2) fiksacji należy szukać raczej w “Cierpieniach młodego Wertera”, niż w “Krytyce czystego rozumu”, czemu w Grecji miałoby być inaczej?
wo :
;-) Mogło tak być. Wierzę.
Cóż to za komentowanie po pijaku? Co pijani komentujący chcą przekazać Polakom? Na czym się znają? Jakich wartości bronią? Co ujawniają, czego byśmy nie wiedzieli?
Gammon No.82 :
A, sprzed IV wieku? Nie no jasne, ja przecież wyraźnie napisałem, że chodzi o filozofię sprzed IV wieku. Tylko potem to wyedytowałem, żeby ukrywać swoją pomyłkę. No bo wiesz, do filozofii po IV wieku już Twoja kapitalna riposta się jakby trochę słabo stosuje.
Gammon No.82 :
Kwestionuję załoźenie (2). Literatura przeważnie jest badziej otwarta na różne pomysły od filozofii dominującej w danej epoce – dość porównać Szekspira z myślą purytańską. Fiksacji należy szukać właśnie u filozofów (kaznodziei, polityków). Ja bym zaczynał właśnie od badania pism Kanta a nie Goethego. A po przeczytaniu rozprawy Immanuela Kanta “O mocy umysłu by przez samo tylko postanowienie być panem nad swymi chorobliwymi uczuciami”, Pospieszalskiego uznasz za osobę całkiem normalną.
@ wo :
Tak, czwartego p.n.e., myślałem że skojarzysz z wojną peloponeską.
EDIT: no kurczę, znowu liczyłem na twoją inteligencję i znowu się przeliczyłem.
Ależ proszę, kwestionuj do upadłego. A ja nadal pozwolę sobie podejrzewać, że poglądy przewieśniaka Hezjoda na życie seksualne były bardziej reprezentatywne, niż przeinteletualisty Platona.
Zresztą ty tak masz, że jak czegoś nie zakwestionujesz, to cierpisz głód fizyczny i musisz biegać do apteki po metadon.
wo :
Znając fascynację z jaką uczeni traktują wpływ starożytnej kultury w tym filozofii na kształtującą się w tym czasie doktrynę chrześcijańską domyślam się, że chodziło jej o neoplatoników, którzy poza tym, że zajmowali się nauką tworzyli coś w rodzaju wspólnoty etycznej na wzór pitagorejczyków. Uczeni zajmujący się neoplatonizmem twierdzą jednak, że ten ulegał wpływom… chrześcijaństwa, które zaczynało wówczas dominować. Akademię Platońską zamknięto dopiero w VI w. gdy od dawna wyznawanie pogaństwa było karane śmiercią.
To jest zresztą typowe nieporozumnienie, gdy rozmawia się o trwającym ponad tysiąc lat średniowieczu, czy starożytności (o wiele dłuższym okresie), gdzie tylko od narodzin Platona (V w. p.n.e.) do ostatecznego zamknięcia Akademii (VI w. n.e.) również minęło niemal 1000. W tak długim czasie kultura i obyczaje mogły zmienić się na danym terytorium po kilka a może nawet kilkanaście razy.
W dodatku co powiedzieć o takich purytańskich Rzymianach, którzy uważali Greków za rozpustników i zboków? Niektórzy uważali, że wpływ helleńskiej kultury i rozluźnienie obyczajów prowadzi do upadku rzymskiego ducha i rodzimej czerstwej kultury.
Jeszcze odnośnie pogańskiej kultury to jej fiksacja na punkcie seksualności i płodności była przeogromna. W większości mitologii powstanie świata jest wyobrażane jako skutek jakiegoś prakosmicznego stosunku pierwotnych bogów, który jest odtwarzany podczas dorocznych świąt przeważnie ściśle związanych z okresem wegetacyjnym. To był taki panseksualizm, związany nie tylko z człowiekiem i rodziną, ale domowym bydłem, plonami, połowem ryb, bogactwem lasu, ilością zwierzyny łownej, a w końcu wymiarem kosmicznym począwszy od wyobrażenia gromowładnego boga nieba zapładniającego boginię Ziemię pierwszym wiosennym deszczem bla bla itd.
Co nie znaczy, że przedchrześcijańskie społeczności spędzały życie na pieprzeniu owiec i zbiorowych orgiach, główna różnica leżała w umiejscowieniu seksualności w kulturze oraz jej ocenie moralnej.
bantus :
He he he, Kato starszy jako cenzor wywalił jakiegoś gościa z listy senatorów za to, że pocałował żonę (własną, nie Katona) przy ludziach. A na Greków-degeneratów nadawał gorzej, niż Pospieszalski na cywilizację śmierci.
wo :
A to jeszcze, szanowny WO, przytocz jak brzmiał MÓJ ostatni komentarz. Mam na myśli komentarz, który zostawiłem ci, po tym jak zacząłeś odgrażać mi się banem.
Do mnie tam grzecznie nie musisz, nawet jeśli ja grzecznie i na trzeźwo piszę do ciebie. Bylebyś się banem nie zasłaniał, kiedy ci pary przy flejmowaniu brakuje. Ale i tak pozdrawiam. :)
Gammon No.82 :
Ja o Twojej inteligencji mam wyważone i niezmienne zdanie. Dlatego w ogóle mnie nie zaskakuje to, gdy na tezę “Grecy wypracowali filozofię pogardy do ludzkiego ciała i jego potrzeb, którą przejęli chrześcijanie” wyskakujesz z polemiką – Twoim zdaniem zapewne bardzo a propos – “Poezja archaiczna ani V wieku jakoś nie zawiera śladów takiej fiksacji” (…) “z greckiej filozofii sprzed IV wieku zachowało się mało”.
Gammon No.82 :
Ty tak masz, że jak nie wyskoczysz z debilną polemiką, to muszą Cię w Monarze leczyć ambulatoryjnie.
bantus :
W ogóle różne cywilizacje tworzą sobie mit raju erotycznego, który rozciąga się gdzieś za miedzą albo znowuż panował w jakichś idealizowanych lub demonizowanych Dawnych Dobrych Czasach.
eli.wurman :
I, przede wszystkim, kim jest ten pijak, komentowanie po którym jest tak niebezpieczne i prowadzi do skutków opłakanych?
wo :
Twoja stara.
Ja w ogóle nie szukałbym fiksacji w ten sposób. W gruncie rzeczy to gnostycyzm niż platonizm jest odpowiedzialny za fiksację. Sprawa wymaga szerszego rozwinięcia, ale kilka rzeczy trzeba wiedzieć.
1) z filozofia chrześcijaństwo było na bakier – dopiero potem się to zmieniło. Z prostego powodu, kiedy Paweł z z Tarsu podczas swoich podróży misyjnych odwiedzał Ateny, pokazali mu fucka. (Dz 17, 16-34) http://online.biblia.pl/rozdzial.php?id=394
Nazwali go spermologos po naszemu – takim wikiintelektualistą wykształciuchem. To akurat się nie spodobało ani jemu ani kolegom.
2) Chrześcijaństwo jeśli stykało się z filozofią to
a) z późnymi neoplatońskimi koncepcjami. To był wysokiej klasy mistycyzm więc jeśli szukać pogardy dla ciała to tutaj.
b) gnostycyzmem – to akurat produkt syryjsko-egipski, który potem przedzierzgnął się w manicheizm. (WO sprawdź sobie choćby w wikipedii jak oni podchodzili do spraw cielesnych i dlaczego rozmnażanie się nie było mile widziane.)
c) Aureliusz Augustyn z Hippony zanim został święty był bardzo niegrzeczny, był manichejczykiem (po przyjęciu chrześcijaństwa się na nich wypiął i zaczą jak przykładny neofita z nimi walczyć, pewne koncepty były jednak bliskie). Stąd jeśli szukać pogardy dla ciała to dlatego tutaj.
3) Do spotkania w Toledo z całej filozofii starożytnej prawie nic nie zostało ot trochę Platona.
Filozofię można olewać ale przynajmniej jej historię troche trzeba znać.
wo :
A ja to czniam niezmiennie.
Napisałeś również
– z czego wynika, że owa “filozofia” była upowszechniona i przenikała całą grecką kulturę.
Albo nie odczuwasz odpowiedzialności za własne słowa, albo powinieneś jednak zgłosić się na ten kurs czytania, który sobie wyszukałeś.
To, że czegoś nie przyswajasz nie stanowi dowodu, że jest “debilne”. A to, że przypierdalasz się za wszelką cenę to widać, słychać i czuć.
wo :
Niestety to jest à propos, bo pogarda dla ciała i uciekanie w mistycyzm to wynalazek dość szczególny i z sama Grecją trudno to kojarzyć, a już szczególnie z jończykami. Zanim zabrał się za to Platon, było to wynalazek pitagorejczyków, a Kroton to Wielka Grecja (dzisiejsza południowe Włochy).
mdh :
Zgoda, ale zróbmy Ci taki mały teścik na czytanie ze zrozumieniem (który już oblał Gammon): czy zdanie “Grecy wypracowali filozofię pogardy do ludzkiego ciała i jego potrzeb, którą przejęli chrześcijanie” oznacza “ta filozofia kojarzy się wyłącznie z Grekami” czy na przykład “grecka filozofia na wiele różnych sposobów wywarła silny wpływ na chrześcijaństwo – przejęcie poglądu na ciało to tylko jeden z wielu przejętych elementów”?
Gammon No.82 :
Nie wynika. Powinieneś jednak zgłosić się na ten kurs czytania, który Ci zaproponowałem.
wo :
Pierwszego zdania nie rozumiem (nie z mojej winy), drugie jest nieprawdziwe, solipsyzm wymaga choćby założenia istnienia choć jednego podmiotu. A, że jest to arbitralne założenie, chyba, że dla Ciebie poglądy, w których w ogóle nie mówi się o podmiocie, choćby jednym, są gorsze od tych, w których się mówi. A jeśli tak, to dlaczego?
A co do pogardy do ciała u Greków – jeszcze sprawdzę, może kontekstu nie chwytam, ale albo zagubiłeś kilka tomów swojego Realego, albo posklejały Ci się kartki w Laertiosie.
wo :
Któkurwarej? Podaje jednego Greka-filozofa proponującego coś choćby zbliżone do koncepcji ascezy? Plotyn?
Gammon No.82 :
Nie znam literatury przedmiotu, chyba się to nazywa kompleks malego ajpoda (u twojego rozmówcy).
Gammon No.82 :
A narzekania moralistów na półprzezroczyste fatałaszki z jedwabiu – zdaje się szczyt mody i ówczesnego lansu – w których paradowały kobiety z dobrych domów, więcej odsłaniając niż zasłaniając “niczym prostytutki”?
@OT:
Czy w polskiej tv też non stop Maajkel? W Stanach gorzej niż jak sobie wyobrażam było u nas z papieżem (na szczęście akurat wtedy mnie nie było), od paru dni na wszystkich kanałach informacyjnych, i nie tylko, 24h na dobę tylko o Jacksonie, z krótką przerwą na seryjnego mordercę z Południowej Karoliny, prawdziwa histeria.
@ wo :
Napisałeś: “Grecy wypracowali filozofię pogardy do ludzkiego ciała”. Przy czym teraz upierasz się, że chodziło o ściśle rozumiane doktryny filozoficzne, a nie o “filozofię potoczną”, “filozofię życiową przeciętnego Greka” itp.
O.k., przyjmuję do wiadomości.
W takim razie wytłumacz w jaki sposób z przesłanki
wyprowadziłeś wniosek
No oczywiście nie wykluczam, że to nie jest przesłanka i wniosek, i że jedno z drugim jest bez związku, a tylko tak sobie piszesz sałatą słowną. W takim razie najserdeczniej przepraszam, ze dopatrywałem się w twoich komentarzach spójności. :-P
wo :
Oznacza, że pleciesz bzdury, ponieważ gdyż dlategoż, powinno to brzemieć tak:
‘grecka filozofia wywarła silny wpływ na chrześcijaństwo przez pośredników z zacięciem do mistycyzmu i pogarda explicite dla ludzkiego ciała oraz jego potrzeb jest więc późną dolewką do tego bełtu głownie aleksandryjsko-rzymską z silnymi wpływami wschodnimi.’
jaś skoczowski :
W ogóle ograniczenia umysłowe to nie przestepstwo.
jaś skoczowski :
Każdy podmiot poznający jest świadom własnego istnienia, inaczej nie może być podmiotem poznającym.
Gammon No.82 :
Ale Ty mi najpierw wytłumacz, z jakiej przesłanki wyprowadziłeś taki wniosek, że ja z takiej przesłanki wyciągam taki wniosek. Mógłbym to przedrzeźnić cytując dwa losowe akapity z Twoich dwóch wypowiedzi i napisać, że jedno to przesłanka a drugie wniosek, ale mi się nie chce.
wo :
Robi się coraz zabawniej. Nie należy unikać. Seks jako taki był uznawany przez Epikura za neutralny, czy naturalny-niekonieczny.
Ale już nie u greckich hedonistów, do których Epikur nawiązywał. Arystyp za najwyższe dobro uznawał przyjemność fizyczną.
Bardzo chętnie też poznam wątki fiksacji antycielesnej u Platona, bo z tego co ja sobie przypominam, akurat fizyczna krzepa u tego pana była cnotą. No i ciekawie się ma teza o antyseksualizmie, czy nienawiści wobec ciała w dialogach, w których Sokrates (Mary Sue Platona) bez większej żenady nie może nie ulec młodemu przygłupowi, który jest jego popychadłem.
wo :
I? A filozofia ogranicza się do epistemologii? Dlatego osobnicy generalnie i świadomie zlewający epistemologię (albo sprawdzający ją do behawioralnej psychologii) powinni zostać wykluczeni z filozoficznego nieba?
jaś skoczowski :
Za daleko mierzysz założę się, że to była jakaś niewyraźna kserówka z I tomu Coplestona. ;)
jaś skoczowski :
No ja też jestem ciekaw, bo Platon dożył sędziwego wieku. (Nawet jak na nasze czasy – dociągnął 80tki) Jak to zrobił żywiąc pogardę dla ciała i jego potrzeb? Zresztą Platon to nadane mu przez nauczyciela gimnastyki przezwisko. Fama niesie, że był nieźle przypakowany i stąd to platos czyli szerokość, rozległość.
mdh :
Nie zrozumiałeś, nie wytykam nikomu korzystania z podręczników. Po prostu chcę dowiedzieć się szczegółów poglądu “Grecy byli zafikswoani przeciwko ciału”, skoro ja nie znalazłem, jako żywo, nawet u takich przeskurwieli, jak Antystenes albo Diogenes elementów ascetycznych w klasycznym sensie – kolesie w pewnym sensie się umartwiali. Ale tylko z jednego powodu – żeby być jeszcze silniejszymi przeskurwielami. W tym cielesnymi. W najlepszym wypadku potępiano przecenianie męskiego piękna na niekorzyść siły – i to głównie u cyników i stoików, którzy nie byli na pewno jedynym nurtem filozofii greckiej.
wo :
Przecież już napisałem: z domniemania, że twoja wypowiedź jest spójna, a nie schizofreniczna. I jeszcze raz przepraszam za omyłkę w tej sprawie.
Biorąc pod uwagę, że twoja pierwotna wypowiedź była nader krótka, i składała się tylko z tych dwu twierdzeń, sugerowaną przez ciebie możliwość możemy wykluczyć.
No dobrze, teraz już wiemy na czym stoimy.
Podałeś dwa twierdzenia, które są logicznie niezależne. Jedno z nich odnosi się (jak obecnie wreszcie sprecyzowałeś) do filozofów (pitagorejczyków, Platona, Epikura, neoplatoników). No cóż, teza że co poniektórzy greccy filozofowie uważali, że myślenie o ciupcianiu lasuje mózg jest mało odkrywcza. Zaś teza, że tym poglądem zaraziło się chrześcijaństwo, jest – jak wskazał mdh – kontrowersyjna.
Drugie twierdzenie odnosi się do cyt. “starożytnych Greków”, koniec cytatu. Twoim zdaniem cierpieli oni na “antyseksualną fiksację”, dopatrywanie się w starożytnej Grecji “wielkiej rui i poróbstwa, bo kulty falliczne” to mit XIX-wiecznej popkultury oraz “ahistoryczna brednia”.
No dobra. Pierwszą twoją tezę podzielamy. A co do drugiej – dowody na stół. Bo w przeciwnym razie ktoś może ci napisać “KŁAMIESZ” względnie “BREDZISZ”.
Tak przy okazji: czy naprawdę masz takie śliczne, bladoniebieskie oczy, czy też to zdjęcia coś przekłamują?
Reale fantazjuje, a Copleston to w miarę uczciwy Jezuita.
jaś skoczowski :
To, że przypisałeś ten cytat akurat mi, wydaje mi się bardziej żałosne niż zabawne, ale kiponuj, bo cóż Ci innego zostało.
jaś skoczowski :
A kto tak twierdzi?
bantus :
Mam jedno pytanie – a to wnosi coś do dyskusji? W którym fragmencie fantazjuje? W tym, w którym zapomniał napisać, że zasadniczo, to wszyscy od Talesa po Plotyna i neoplatoników to uważali, że ich ciała są tylko workami nieczystości i należy je co najwyżej szybko zniszczyć w przykry sposób?
Gammon No.82 :
Przyzwyczaili mnie do tego linuksiarze – najpierw rzucają się z wielkim zapałem do kwestionowania jakiejs tezy, a jak ostatnie resztki ich żałosnych argumentów to już tylko żałośnie dymiąca kupka popiołu, to oczywiście nie przyznają się do błędu; po prostu oskarżają mnie o to, że moja teza jest “mało odkrywcza”.
Ja nie twierdzę, że była jakoś bardzo odkrywcza, ale zauważ, że znalazło się kilku łosi bardzo energicznie jej przeczących.
jaś skoczowski :
Ależ ja też nie wytykam. Swego czasu sam większość z nich czytałem. Ja wytykam wyrwanie jakiegoś faktu z kontekstu i walenie nim na oślep, jak to ma w zwyczaju WO, podlewając to sosem typu: poczytaj więcej i wróć, naucz się czytać ze zrozumieniem czy swojskim kłamiesz. Zwłaszcza, że doskonale widać gdzie WO zaczyna szyć.
Otóż to. Jeśli szukać pogardy o wiele dalej. Tak jak np u Plotyna, który sam nie był w stanie przeżyć bez pomocy. On faktycznie gardził sprawami cielesnymi/kompletnie odjechał w stronę mistycyzmu. Tylko Plotyn młodość spędził w Aleksandrii, później przeprowadził się do Rzymu.
Jak już przestaniecie się okładać pałą Platona to dacie znać? JESTEŚCIE GORSI NIŻ MOON.
wo :
(1) Twoje dobre lub złe relacje z linuksiarzami nie są obecnie przedmiotem dyskusji.
(2) Kto konkretnie twierdził, że nie było w Grecji filozofów “antyseksualistów”? Ja stwierdziłem, że nie było ich w Grecji archaicznej i klasycznej, Oczywiście zapomniałem o pitagorejskiej sekcie i przyjąłem, że jońska filozofia przyrody nie miała obsesji seksualnych (bo z zachowanych szczątków źródeł taka obsesja nie wynika).
(3) Na koniec pozwolę sobie powtórzyć pytanie: czy naprawdę masz takie śliczne, bladoniebieskie oczy, czy też to zdjęcia coś przekłamują? Jeśli to zbyt intymne, to nie odpowiadaj. ;-)
inz.mruwnica :
To czym mamy się okładać? Mieczem Rolanda? Młotkiem Paramonowa? Szczeblem z drabiny, która się śniła Jakubowi?
Ale sądząc z fotografii WO ma ładniejsze oczy, niż Mooniowata.
strasznie się chłopcy napinacie : ) w sumie z boku patrząc, wygląda to zabawnie.
blue.berry :
To miłość. Po prostu kochamy WO (platonicznie) ;)
Niestety nie wiemy czy z wzajemnością.
mdh :
chyba z taką, jak (już wczesniej wspomniana) miłośc orzeszka do wiewióra. znaczy wasza jak wiewióra do orzeszka, wo – jak orzeszka do wiewióra. ale nie nalezy upadac na duchu – w 3 czesci IceAge pojawia sie pani wiewiórowa : )
wo :
Nikt. Ty tylko twierdzisz, że każdy podmiot poznający cośtam cośtam. No i co z tego, że każdy podmiot cośtam cośtam? Interesują Cię przeżycia Zdzisia? Każdego? Mnie nie, jeśli chcę sobie porozmawiać o tym, co istnieje, bo przeżycia Zdzisia (w tym jego poznawanie) nawet jeśli rzeczywiście wymagają mostu epistemologicznego, by były prawdziwe, jednak zawsze pozostaną jego zupełnie prywatnymi przeżyciami i nie mam gwarancji, że zostaną kiedykolwiek-komukolwiek przekazane. Nie da się sprawdzić, czy mówisz to co myślisz lub czujesz. EDIT: Tak samo, jak nie da się sprawdzić, czy widzisz Różowego Anioła/Jednorożca.
Przepraszam za przypisanie Ci nie twoich słów.
wo :
No i oczywiście to kompletna brednia, całkiem spokojnie można wskazać takie przypadki poznawania przedmiotu, w którym podmiot całkiem o sobie zapomina.
blue.berry :
Sex, sex, sex?
Gammon No.82 :
Z tym się mogę zgodzić – tak mi się to po prostu skojarzyło.
jaś skoczowski :
Wygląda na to, że do fazy “ta teza jest banalna” przechodzisz bardzo szybko od fazy nerwowego szukania dowolnie naciąganych argumentów przeciwko tezie.
blue.berry :
Z przodu też!
wo :
Bardzo mnie interesuje, dlaczego tak Ci się zdaje, ale oczywiście, jeśli chciałeś tylko podzielić się swoim odczuciem, mogłeś całkowicie samoświadomie napisać bu.
inz.mruwnica :
Pałą Platona? Gdzie jest o członku Platona? Czy wam perylom wszystko kojarzy się z jednym, tak jak nam pedofilom z ogródkiem jordanowskim?
Pedrylom, jeśli już coś!
jaś skoczowski :
Pedrylom jest pejoratywne. Perylom jest z błędem, ale nie obraźliwe. Taka porawność p. ma swój cel. Jeśli nie, ma poprawności p. , za karę będą przemarsze w kolorach tęczy, a mam już pod dostatkiem procesji kościelnych, które są w innych kolorach, ale w zasadzie nie różnią się kompletnie niczym ( może częstotliwość i brak stałego interwału )jeśli chodzi o wkurwianie i pawiogenność. Tak samo tamują ruch i drą mordę bez potrzeby.
jaś skoczowski :
Nie, opowiadając o niepisanej nauce Platona. To jak robić egzegezę niewidzialnych napisów zrobionych przez Jahwe na atomach – żenada.
Swoją drogą jak sobie wyobrażacie – to właściwie pytanie do Barta – taki napis? W uproszczonym modelu atomu jest malutkie jądro złożone z protonów i neutronów (poza wodorem) i chmura elektronów na różnych poziomach energetycznych.
Bardziej przekonujące byłoby odkrycie równania, które przyjęłoby jaką taką postać: walcie się frajerzy, jesteście w ukrytej kamerze! Tudzież odkrycie takiej sekwencji w rozwinięciu liczby pi itp.
bantus :
To nie ja. To Gammon z tym wyjechał.
Rzecz pewnie stara jak stary byc tylko moze 7.7.2009.
http://www.rp.pl/artykul/9157,330325_Pospieszalski__Gejowska_ofensywa_przyspiesza.html
Ja nie wiem czemu ksiądz Terlikowski nie rzucił się wsciekle na wyłysiałą głowę Pospeiszalskiego i nie odgryzl mu ucha albo nie wgryzl sie jak w soczysty melon. W koncu Eliza Michalik została spalona na psychiatryku za podobne “cytowanie”.
Tomek do Jasia: Odgrzej mój kotlet.
Jaś do Tomka: Ok, odgrzeje, a później się pomodlimy, ok?
bantus :
Przecież dowolnemu równaniu możesz nadać taką postać, po prostu przez wprowadzenie odpowiedniej notacji. Nawet gdyby takie równanie się w ogóle pojawiło, to przecież nie bylby dowód na istnienie Boga – najwyżej na istnienie poczucia humoru u matematyka, który je przedstawił w takiej postaci.
bantus :
Jeszcze gorszy przykład, bo przecież w rozwinięciu liczby pi zapewne można odnaleźć dowolne sekwencje, to tylko kwestia dostatecznie długiego szukania. To nie będzie dowód na istnienie Boga tylko matematyczna ciekawostka.
wo :
z przodu jakoś wolę nie patrzeć ; )
bantus :
Fajne. To coś jak dostrzeżenie papieża w ogniu?
bantus :
Ok, ale ja się o “niepisaną naukę” nie kłócę.
bantus :
Nawet orbitale układające się w malowniczego fucka to żaden dowód. Nawet gdyby prace ziemne odsłoniły szkielet plezjozaura z napisem „Skończyć z próbami nuklearnymi” (to z Pratchetta). To też żaden dowód.
W tym przykładzie zresztą nie chodziło o dowód na istnienie jakiegoś bóstwa, a na bycie stwórca świata 6000 lat temu.
A co jeśli jesteś wsciekłym ateistą? I wierzysz (lol) że, świadomość wynika po prostu z materii?
I kaktus i ogórek mają jakąś świadomość. Np. bardziej powolną, prymitywną?
mdh :
Tak w ogóle to zaczęło się od pytania kreacjonisty o ewentualny dowód, jaki ma dostarczyć, bym uwierzył w jego wersję zdarzeń. A ponieważ u kreacjonistów zawsze jakoś się Bóg przypląta, takoż i przyplątał się tutaj.
wo:
No cała zabawa z takim równaniem byłaby gdyby jego interpretacja była jednoznaczna, choć z fizyką jest tak, że i tak wszystko intepretujemy, więc lepszy przykład z matematyką. Znane rozwinięcie pi ma gdzieś bilion znaków i wciąż nie pojawił się tam żaden tego typu ciąg, być może nigdy się nie pojawi, w końcu to nie jest przypadkowy ciąg liczb.
Jak na razie prawdopodobieństwo, że jest tam choćby skromy limeryk dowolnego autora jest nikłe, choć nie mniejsze niż moja wiara w Boga, dlatego gdyby była tam wiadomość od Wielkiego Architekta, Boskiego Inżyniera etc. na serio mogłoby to zachwiać moją niewiarą. Co nie znaczy, że od razu zapisałbym się do fanklubu Jeszuy, Mahometa, czy Buddy.
To jakiego dowodu zażądałeś Bart? Przypomnij proszszszszsz.
bantus :
Ten to miał pecha, co? Fatalny timing.
urbane.abuse :
*Ten pijak to my wszyscy w trybie Moon lub innego procesa.
jaś skoczowski :
:* Czy mogę być Twoim ulubionym pedrylem?
Quasi :
Moonspeak warning: ludzi brzydkich jest niewielu. Większość jest po prostu niefakabilna, niejebliwa. Brzydki ten, co brzydko robi.
EDIT: *bo mi się źle skopiowało, soraski
Blaise :
No właśnie nie wiedziałem, jakiego zażądać.
@ bantus:
Ale tam jest coś co Was podnieca. Ostatecznie ten nieskończony, niewymierny ciąg liczb opisuje coś tak fajnego jak Okrąg.
Szukajcie obrazu bozi w tym, a prędzej czy później znajdziecie. Taki jest ten ludzki umysł, że szuka bozi w ciągu cyfer. I ciągle znajduje.
Powodzenia. My bezduszni dostarczymy wam kolejnych zagadek. Lepiej zająć was czyms.
bantus :
Odpowiadając ci jak świadomy katol, świadek JAHWE (!) itp. itd.: nie umiesz po prostu czytać w JĘZYKU BOGA, bo Ponbucek nie miał na celu, żebyś przeczytał i już. I co Pan na to? Hę? Hęęę? Zawsze tak odpowiadją ” i co mi Pani teraz zrobi? No? “
@ bart:
Niech udowodnia, ze Jezus Chrystus, Tyara i Mojzesz z Opola sa uzurpatorami.
Blaise :
Blaise, serdeńko, oni nie są uzurpatorami – to są tanie kopikaty. Coś jak “polski twitter: co-robisz.pl”.
eli.wurman :
Od dawna jesteś. Everybody knows that! :*
bart :
Bart – cokolwiek uczyni Cię szczęśliwym!
jaś skoczowski :
EGOBOO
BSST fuckyeaaah.eli.wurman :
lol. ale w obliczu poteznego boga i jego syna, czyz nie mozna domagac sie dowodu? ;D
w takim razie, sorki wierzacy, nie macie innego wyjscia, jak udowodnic, ze bozia istnieje. hyhyhy.
w sumie wspolczuje wam. bo na dzien dobry jestescie na chujowej pozycji.
bozia nie istnieje. deal with it. :)
cmok.
Blaise :
No ale to będzie jak z dowodem pełnoletności: taki dowcip chodził, że ekspedientka poprosiła, na co klient wyciągnął
zwodzonyzwiedzionyzawiedziony… no chuj we wzwodzie.@ eli.wurman:
ale prosze….
lol :D
ale nie :( ale prosze… niby co to… ale prosze no i te cycki? ale prosze, to niedopuszczalne, to jakas puszczalska byla, ale prosze, na pewno tak, na pewno nie.
dziwka jakas!
Blaise :
Maria Magdalena? Ale Jezus miał z nią sztamę.
eli.wurman :
Chrześcijanie potrafią spierdolić nawet wątek Świętej Kurwy.
jaś skoczowski :
I w’ogle, skoro mamy tu takich speców, to ja bym chciał wszystkie największe błędy chrześcijaństwa. Coś jak “ziemia jest płaska” (afair: miski do mleka miał taki tekst, że szacun dla tych co twierdzą, że ziemia płaska).
@ wo:
Ekhem, chyba się nie zgodzę co do tych napisów, których nie możemy oglądać. Znaczy, nie potrafię sobie wyobrazić napisu na atomie, jak miałby niby wyglądać i z czego być zrobiony, więc (jak już zauważył Quasi) nie da się powiedzieć niczego o tym, czy da się go zobaczyć, ale w tym tego, że się nie da. A zwłaszcza nie można powiedzieć, że nie da się przeczytać napisów wielkości 10e-11 m, bo tak. Problem polega chyba na tym, że jesteś chemikiem, a chemicy wiedzą o fizyce subatomowej tyle, ile im powiedzą fizycy. A że fizycy mówią im akurat dużo więcej niż na przykład polonistom, czy nawet biologom, to chemicy pewni siebie głoszą absolutne prawdy o wszechświecie. Z tym, że fizycy, którzy muszą sami to wszystko wykombinować, jakoś się od tego powstrzymują. No więc nie wiesz, że się nie da. W tym przypadku nie wiesz nawet, że najprawdopodobniej się nie da, bo jakimś cudem zbadano strukturę nukleonu. Mówiłeś, że trzeba co najmniej różnicy trzech rzędów wielkości, tu mamy różnicę co najmniej pięciu (w stosunku do rozmiarów atomu). A żeby było śmieszniej, zrobiono to (między innymi) poprzez rozpraszanie elektronów (tak, tych samych, co to nic nie pomogą, bo tak). A więc byzydura.
@ bantus:
Soraski, ale pieprzysz bez sensu. Dowolny ciąg cyfr (prawdopodobnie, nie wymiatam z teorii mnogości) znajduje się w rozwinięciu dziesiętnym liczby pi i to, czy zapis w kodzie ASCII słów: “Istnieję. Bóg” znajdzie się w pierwszym bilionie tych cyfr, czy w drugim, czy w bilionowym silnia o absolutnie niczym nie świadczy.
mdh :
Ha, już Ateńczycy znali copypastę! Co prawda dokładna treść ulegała zmianom poprzez wieki, ale ogólna idea została zachowana by odżyć w erze internetu:
eli.wurman :
:) Ale ja Cię proszę!
Doooobra, doooobra, smiejcie sie. Ja naprawde plakalem po MJ :(
Prosze, nabijajcie sie. I’M BAAAD!
Patso :
Nie można powiedzieć, że na placu św. Piotra nie błyszczy się dupny hologram na którym bozia piszę: jam jest prawda i zbawienie. Tylko nie możemy go odczytać, bo jeszcze nie mamy odpowiedniej technologii!
A, przypomnę, ten arcyżadny flejm jest o to, czy Bozia mogłaby. No mogłaby, zwłaszcza tak by mogła, że żaden z nas nie odczyta. Co jest dowodem w razie odczytania, a brak możliwości odczytania jest ćwierćdowodem, że taki dowód istnieje, bo przecież bozia nas zrobiła tak, żebyśmy wierzyli a nie mieli dowód.
Pfff.
Blaise :
Szanuję Twoje emo, Blaise.
@ew
Ich liebe dich :)
Blaise :
Bo ja gdzieś pisałem, że każdy ma takiego króla popkultury na jakiego zasłużył (widzisz, co zrobiłem: zasłużył=zapracował).
Coz Eli… You doing wrong You doing wrong
You doing wrong You doing wrong!
You doing wrong You doing wrong!!!
! You doing wrong Your sister your brother! You doing wrong
You doing wrong You doing wrong
I’m BAAAAAAAD – bprzybysz@o2.pl ahahahahahaha
Blaise :
Ta, pogadaj z moją babcią.
Blaise :
Ale chcesz na randkę? Czy jak generalnie pogadać poza tematem, to jestem pod eli.wurman na gmial.com
oczywiscie, ze randke. :)
zaproszenie zostalo wyslane moj drogi i nie wazne, jak bardzo bedziesz krzyczal i tupal i mówił że – nie, spotkamy sie :)
tak to sobie bozia wyliczyła. eeeeehehehehehehehehehehehehe ;)
generalnie pogadac poza tematem.
Blaise :
Blaise :
Gdzieś mi przebłysnął tekst (pewnie z jakichś Charakterów albo innego pop-psychologicznego pisma) gdzie wykazywano, że: synowie których matki wysyłają sprzeczne sygnały są bardziej narażeni na zaburzenia schizofreniczne. Ale linka nie wrzucę, bo nie pamiętam.
eli.wurman :
moje serce bije dla Ciebie.