Home > Racjonalo > Pseudonauka i cycki

Pseudonauka i cycki

Pod poprzednim postem rozpętała się standardowa już w przypadku BdB burza komentarzy dotyczących wszystkiego, tylko nie tematu tekstu. Kiedy po gorącym flejmie pt. „Ateista na ślubie kościelnym — krótki savoir-vivre” komentatorzy przeszli do wirtualnego bęckowania się po paszczach za nierozróżnianie tautologii od aksjomatu, zrozumiałem, że czas uatrakcyjnić Blog de Bart dla młodzieży, wpuścić nieco świeżej krwi. Stąd tytuł i tematyka dzisiejszego wpisu.

A było tak: Szacowna Małżonka udała się do miasta kupić biustonosz. Koleżanka poleciła jej kultowy sklep w centrum. Przyjmuje w nim pani Hania, bożyszcze warszawskiego świata staników. Szacowna Małżonka wróciła cała w skowronkach z rewelacyjnym (choć drogim!) biusthalterem — i to jest najważniejsze, łzy szczęścia żony są dla mnie najlepszą zapłatą. Małżonka przyniosła ze sobą również info o unique selling point pani Hani. Otóż pani Hania nie sprzedaje po prostu elementów garderoby, ona ratuje kobiece życia! Oddajmy głos samej zainteresowanej, w wywiadzie dla pisma „Lux Med”:

Pracowałam przez wiele lat w służbie zdrowia. Już wtedy wiele kobiet chorowało na nowotwory piersi. Myślałam o tym, żeby im pomóc. W tym samym czasie moja siostra otworzyła sklep i rozpoczęła import biustonoszy dobrej jakości. W ramach współpracy producent biustonoszy organizował szkolenia dla sprzedawców. Podczas tych szkoleń eksperci, w tym lekarze, informowali nas, jak ważne dla zdrowia kobiety jest właściwe dobranie biustonosza, ponieważ aż 70% nowotworów piersi spowodowanych jest noszeniem źle dobranych biustonoszy, a tylko 30% jest uwarunkowane genetycznie. Po tych szkoleniach utwierdziłam się w przekonaniu, że pomagając kobietom właściwie dobierać biustonosze mogę zaangażować się w profilaktykę zdrowotną. Robię to już 15 lat.

Rak piersi to drugi po raku płuc najczęstszy nowotwór, występujący praktycznie wyłącznie u kobiet. Wiadomo, że wiele jego przypadków ma podłoże genetyczne, wiadomo, że duży wpływ mają estrogeny, czyli tzw. hormony żeńskie. Już na początku XVIII w. zauważono, że zakonnice zapadają na raka piersi częściej niż mężatki. Bezdzietność, późne urodzenie dziecka, niekarmienie piersią — to czynniki zwiększające ryzyko. Uważa się również, że im więcej cyklów menstrualnych, tym większe szanse zachorowania, do czynników zwiększających ryzyko można więc dopisać wczesne pojawienie się miesiączkowania i późniejsze klimakterium.

Epidemiologowie twierdzą, że owe znane czynniki są odpowiedzialne za mniej niż połowę zachorowań. Do tego łatwo zauważyć, że są to elementy, nad którymi nie ma się doraźnej kontroli: geny, cechy organizmu, poważne wybory życiowe. Bardzo ciężko wyjść z grupy podwyższonego ryzyka, na pewno nie da się tego zrobić tak łatwo, jak w przypadku raka płuc — po prostu rzucając palenie. Czynniki, nad którymi istnieje możliwość zapanowania poprzez zmianę stylu życia (terapie hormonalne, pigułki antykoncepcyjne, otyłość, spożywanie tłuszczów czy alkoholu), okazały się nieść ze sobą niewielki lub wręcz zerowy wzrost ryzyka. Zrozumiałe, że taki stan rzeczy może budzić u kobiet uczucie bezradności i braku kontroli nad stanem swojego zdrowia. To z kolei daje pole do popisu szarlatanom.

Postulowany mechanizm wywoływania raka przez ciasne biustonosze: fiszbiny uciskają kanały limfatyczne, powodują odkładanie się toksyn w piersiach. A od toksyn, jak wie każdy czarownik, robią się nowotwory.

Wpisanie do Google „bras breast cancer” powoduje natychmiastowe „WTF, to prawda!” — kilka pierwszych stron absolutnie to potwierdza. Przekonują nas o tym: dr Ralph L. Reed ze strony all-natural.com, doktor Nguyen Phawk Yu z health2us.com („mniej pieniędzy dla onkologów, więcej pracy u podstaw”) i specjaliści z Chet Day’s Health and Beyond (wśród reklamowych pop-upów przyciąga uwagę czyszczenie jelit jabłkami). Na stronie 007 Breasts dowiadujemy się, kto jest sprawcą całego zamieszania:

Pierwsze obszerne badania nad tym zagadnieniem przeprowadził badacz medyczny Sydney Singer wraz z małżonką Somą Grismaijer. Na początku ciąży Soma odkryła w swojej piersi guzek. Przerażeni tym faktem, zaczęli szukać przyczyn i czynników wpływających na zachorowania na raka piersi — i odkryli, że nawet sprawdzenie, czy guzek jest faktycznie nowotworem, związane jest z ryzykiem, którego nie chcą ponosić.

Soma przestała nosić biustonosz, zaczęła ćwiczyć i masować sobie pierś, piła tylko filtrowaną wodę i łykała ziółka i suplementy. Po dwóch miesiącach guzek zniknął.

Zauważyli, że nowozelandzkie Maoryski, które przejęły białą kulturę, chorują na raka piersi, podczas gdy australijskie aborygenki nie. Rak piersi występuje również w innych kulturach przekonanych do biustonoszy — u Japonek czy Fidżyjek.

Singer i Grismaijer przebadali 4500 kobiet w pięciu amerykańskich miastach i opublikowali wyniki swoich badań w książce „Dressed to Kill”. Choć ich badania nie uwzględniały dodatkowych czynników, wyniki są zbyt mocne, by im przeczyć:

• 3 na 4 kobiety noszące stanik 24 godziny na dobę zachorowały na raka piersi.
• 1 na 7 kobiet noszących stanik więcej niż 12 godzin na dobę (ale nie do łóżka) zachorowała na raka piersi.
• 1 na 152 kobiety noszących stanik mniej niż 12 godzin na dobę zachorowała na raka piersi.
• 1 na 168 kobiet nie używających staników (lub noszących je z rzadka) zachorowała na raka piersi.

Nasi badacze nazywają siebie medycznymi antropologami, „żwawym duecikiem znanym na całym świecie z przeciwstawiania się motywowanemu chęcią zysku i zorientowanemu na leczenie [WTF?! — bart] systemowi medycznemu”. Prowadzą Instytut Badań nad Chorobami Kulturogenicznymi, zajmującym się cywilizacyjnymi zagrożeniami zdrowia (w kolejności: zbyt płaskie łóżka, zbyt ciasne biustonosze, zbyt zasrane publiczne toalety).

Rety, tyle tego, że nie wiadomo, od czego zacząć. Może od jasnego stwierdzenia: noszenie biustonosza nie powoduje raka piersi.

Pierwsza czerwona lampka zapala się przy odkładających się toksynach. Zatruwające organizm metale ciężkie i inne szkodliwe substancje to ulubiona piosenka New Age’owych szarlatanów. Wywołująca autyzm rtęć w szczepionkach. Toksyczne złogi w jelitach usuwane przez lewatywy z kawy i bentonitowe brązowe węże. Trucizny w nogach, wyciągane magicznymi metodami przez kąpiele elektrolityczne i waciki Kanoki.

Druga czerwona lampka to naukowiec-amator, walczący (przy wsparciu małżonki) z medycznym przemysłem śmierci, wyśmiewany przez „fachowców” siedzących w kieszeniach farmaceutycznych korporacji. To klisza pojawiająca się w wielu opowieściach o „naturalnych metodach leczenia”. Na razie zabawna, pewnego dnia okaże się szkodliwa, jeśli jakiś naukowiec-amator faktycznie wynajdzie lekarstwo na raka, a medyczny establishment początkowo go wyśmieje, zwiedziony na manowce przytłaczającą ilością wcześniejszych naukowców-amatorów, którzy po dokładniejszym sprawdzeniu okazali się oszustami lub wariatami.

Trzecia czerwona lampka to dowód anegdotyczny (pani pomasowała sobie cyc i guzek zniknął, jakby go nigdy nie było). Lampka potrójna, bo nie dość, że skuteczna metoda walki z pozornie śmiertelną chorobą była naturalna i prosta (masaż, woda, ziółka), to jeszcze zniknęło coś, czego nie widział i nie diagnozował żaden lekarz. Bzdura zabawna zamienia się w bzdurę szkodliwą, kiedy dodatkowo zorientujemy się, że autorzy książki odradzają wizytę u onkologa, twierdząc, że w 80% przypadków guzek zniknie w miesiąc po zrezygnowaniu z biustonosza.

Czwarta czerwona lampka to opowieści o żyjących w zgodzie z naturą Aborygenkach, które nie chorują na raka piersi. Hm, najwyraźniej jednak chorują.

Piąta czerwona lampka to publikacja sensacyjnych wyników badań w książce zamiast w dobrym, recenzowanym piśmie medycznym.

Ale te pięć czerwonych lampek (w tym jedna podtrójna) to małe piwo w porównaniu z krwistym reflektorem walącym w oczęta z wyników „badań”. 75% kobiet noszących stanik non stop zachorowało na raka piersi?! Niech mnie jakiś mądrala-komentator poprawi, ale 75-procentowa szansa zachorowania na jakąś chorobę w wyniku działania jakiegoś czynnika to wynik nienotowany w historii epidemiologii. Ilu palaczy zapada na raka płuc? Kilka procent? Gdyby faktycznie występowała tak ogromna zależność między noszeniem stanika a rakiem, świat medyczny po przeczytaniu „Dressed to Kill” wykonałby zbiorowego facepalma tak głośnego, że usłyszałaby go Twarz na Marsie. Być może zresztą ów superplask się odbył, tylko jego odgłos stłumiło wszechmocne biusthalterowe lobby (autorzy książki bronią się, że ich odkrycia są lekceważone, podobnie jak kiedyś dowody na związek palenia z rakiem płuc).

No właśnie, co o rewelacjach Singera i Grismaijer sądzi świat medyczny?

MedlinePlus, serwis amerykańskiej Narodowej Biblioteki Medycznej i Narodowych Instytutów Zdrowia, w haśle „rak piersi” podkreśla:

Implanty piersi, używanie antyperspirantów i noszenie fiszbinowych biustonoszy nie zwiększa ryzyka raka piersi.

Narodowy Instytut Badań nad Rakiem twierdzi:

Istnieje szereg błędnych przekonań na temat przyczyn powstawania raka piersi. Niektóre z nich dotyczą używania dezodorantów lub antyperspirantów, noszenia fiszbinowych biustonoszy, poronienia lub aborcji, uszkodzeń tkanki piersiowej. Wpływ tych czynników na poziom ryzyka zachorowania na raka piersi nie został wykazany.

Jedno z wyszukiwań zaprowadziło mnie na stronę organizacji BreastCancer.org, która na pytanie:

Czy można dostać raka od robienia czegoś swoim piersiom, na ten przykład od noszenia w kółko biusthaltera albo miętoszenia ich przez kolegę?

odpowiada trzeźwo:

Nie można. Co nosisz i jak pozwalasz dotykać swoje piersi, nie ma wpływu na ryzyko zachorowania na raka piersi. Jeśli jednak odczuwasz dyskomfort w związku ze sposobem, w jaki twój kolega zajmuje się twoim biustem, powinnaś z nim o tym porozmawiać.

Znalazłem też miejsce, w którym jeden z autorów „Dressed to Kill” odpowiada na zarzuty naukowców o niespełnianie standardów wymaganych dla badań epidemiologicznych, pominięcie różnych znanych czynników mogących mieć wpływ na zachorowanie, a przede wszystkim brak jakichkolwiek innych badań potwierdzających odkrycia opublikowane w książce:

Nie ma innych badań, bo nasze są przełomowe. Aczkolwiek, jak pokazaliśmy w naszej książce, biustonosze od dawna sprawiają problemy zdrowotne. Gorsety robiły krzywdę kobietom poprzez ucisk, a przecież biustonosze to gorsety na cycki! A jeśli chodzi o pominięcie innych zmiennych, to każde badania pomijają jakieś zmienne. Nie da się uwzględnić wszystkich zmiennych, a w ogóle to nie znamy przecież wszystkich zmiennych. Te, które pominęliśmy, nie były nam potrzebne w badaniu wpływu staników na piersi.

Nie wiem jak państwo, ale ja się czuję przekonany!

Na koniec warto wspomnieć, że można dopatrzeć się pewnej zależności między noszeniem staników a rakiem piersi. Tak jak można się dopatrzeć zależności między czasem poświęconym na zmywanie a otyłością (efekt oczywiście znika w przypadku badanych mieszkających z mamusią). Hipoteza naukowa jest prosta: im kobieta grubsza. tym większe prawdopodobieństwo, że nosi biustonosz — a akurat otyłość znajduje się na liście czynników powiązanych z rakiem piersi (również zresztą w związku z produkcją estrogenów). Noszenie ciasnych lub źle dopasowanych biustonoszy nie ma wpływu na zachorowanie na raka piersi, a propagowanie podziału „30% — geny, 70% — złe staniki” daje jedynie pretekst do stwierdzenia, że może to i lepiej, że pani Hania nie pracuje już w służbie zdrowia.

Tags: ,
  1. July 19th, 2009 at 12:31 | #1

    wo :

    No ale jak sobie wyobrażasz medialne hedlajny typu “Zmarł filozof należący do pierwszej dziesiątki najwybitniejszych?” “Żegnamy baroneta popu?” “Odszedł stosunkowo nie najgorszy aktor”?

    Jaki piękny byłby wtedy świat!

  2. Quasi
    July 19th, 2009 at 12:33 | #2

    czescjacek :

    Skoro tak, to nie ma sensu mówienie o błędności wersji błędnej, która staje się poprawna. Normalnie, siłą frazeologizmu.

    A jak jest z poprawnością zwrotów:
    Dokładnie.
    i
    w (tym) temacie“?

    Wydaje mi się, że to są stosunkowo nowe nabytki językowe, które pojawiły się dość nagle (w drugiej połowie lat 90.?). Kiedyś próbowałem coś na ich temat wyguglać, ale bez sukcesów, więc może moje odczucia odnośnie ich wadliwości są mylne?

    pozdrawiam

  3. July 19th, 2009 at 12:35 | #3

    wo :

    “Zmarł filozof należący do pierwszej dziesiątki najwybitniejszych?” “Żegnamy baroneta popu?” “Odszedł stosunkowo nie najgorszy aktor”?

    http://www.google.com/search?q=%22zmar%C5%82+jeden+z+najwybitniejszych&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a

  4. empatia
    July 19th, 2009 at 12:35 | #4

    wo :

    No ale jak sobie wyobrażasz medialne hedlajny typu “Zmarł filozof należący do pierwszej dziesiątki najwybitniejszych?” “Żegnamy baroneta popu?” “Odszedł stosunkowo nie najgorszy aktor”?

    no to jest chyba proste. “odszedł jeden z najwybitniejszych”, “najwybitniejszy współczesny”, albo jakoś po tej linii.

  5. Quasi
    July 19th, 2009 at 12:39 | #5

    wo :

    No ale jak sobie wyobrażasz medialne hedlajny typu “Zmarł filozof należący do pierwszej dziesiątki najwybitniejszych?” (…)

    “Zmarł jeden z najwybitniejszych polskich filozofów 20. w..”?

  6. July 19th, 2009 at 12:44 | #6

    No ale przecież w momencie śmierci był najwybitniejszym, bo wybitniejszych już nie było! JP2 nie mógł być najwybitniejszy, bo ‘E’s not pinin’! ‘E’s passed on! This pope is no more! He has ceased to be! ‘E’s expired and gone to meet ‘is maker! ‘E’s a stiff! Bereft of life, ‘e rests in peace! If you hadn’t nailed ‘im to the perch ‘e’d be pushing up the daisies! ‘Is metabolic processes are now ‘istory! ‘E’s off the twig! ‘E’s kicked the bucket, ‘e’s shuffled off ‘is mortal coil, run down the curtain and joined the bleedin’ choir invisibile!! THIS IS AN EX-POPE!!

  7. Gammon No.82
    July 19th, 2009 at 13:00 | #7

    wo :

    Mnie zabiło już tylko to, że teraz powszechnie określają Kołakowskiego mianem “najwybitniejszego polskiego filozofa XX wieku”. Oczywiście taki np. Twardowski, Tarski czy Łukasiewicz to filozofowie chińscy XVI wieku.
    No ale jak sobie wyobrażasz medialne hedlajny typu “Zmarł filozof należący do pierwszej dziesiątki najwybitniejszych?” “Żegnamy baroneta popu?” “Odszedł stosunkowo nie najgorszy aktor”?

    No tak, ale królów popu może być wielu, jak to z królami.
    A aktora można określić jako “wielkiego”, bez porównań z innymi.

    Rozumiem, że media mają swoje prawa, no ale jakoś tak mi było głupio, kiedy przeczytałem pierwszy tekst o największości Kołakowskiego. Potem już mi było wszystko jedno.

    I już się boję, co napiszą, kiedy umrze Rubik, hłe hłe. Ale może tego nie dożyję.

    mrw :

    No ale przecież w momencie śmierci był najwybitniejszym, bo wybitniejszych już nie było!

    No ale w momencie śmierci powinien zostać określony jako “najwybitniejszy polski filozof XXI wieku” (zgodnie z momentem śmierci) albo “najwybitniejszy polski filozof wszech czasów, który umarł w 2009 roku”, co byłoby w sam raz.

    @ “w temacie” / “w tym temacie”

    Czy to przypadkiem nie Wałęsa wylansował?

  8. July 19th, 2009 at 13:02 | #8

    wo :

    No ale jak sobie wyobrażasz medialne hedlajny typu “Zmarł filozof należący do pierwszej dziesiątki najwybitniejszych?” “Żegnamy baroneta popu?” “Odszedł stosunkowo nie najgorszy aktor”?

    “Umarł Leszek Kołakowski, filozof”?

  9. Gammon No.82
    July 19th, 2009 at 13:06 | #9

    jaś skoczowski :

    “Umarł Leszek Kołakowski, filozof”?

    Może ktoś liczył, że jeśli o Kołakowskim napisze się “Michael Jackson polskiej filozofii”, to naród rzuci się wykupić jego Opera Omnia? :-D

  10. July 19th, 2009 at 13:07 | #10

    mrw :

    No ale przecież w momencie śmierci był najwybitniejszym, bo wybitniejszych już nie było!

    Mam dla Ciebie kilka słów: Jan Woleński. Wojciech Sady. Barbara Stanosz.

  11. July 19th, 2009 at 13:14 | #11

    jaś skoczowski :

    Mam dla Ciebie kilka słów: Jan Woleński. Wojciech Sady. Barbara Stanosz.

    Nie możesz być wybitnym Polakiem, jeśli nikt o tobie nie słyszał.

  12. Gammon No.82
    July 19th, 2009 at 13:16 | #12

    mrw :

    Nie możesz być wybitnym Polakiem, jeśli nikt o tobie nie słyszał.

    Mowa jest o wybitnych filozofach, nie o wybitnych Polakach typu DżejPi/Doda/Rubik. To jakby nie ta sama kategoria.

  13. July 19th, 2009 at 13:19 | #13

    Gammon No.82 :

    Mowa jest o wybitnych filozofach,

    Odpal MS Painta i zaznacz kółeczkiem, w którym miejscu http://blogdebart.hell.pl/blog_images/kolakowski.jpg

  14. Tutensramon
    July 19th, 2009 at 13:30 | #14

    mrw :

    jaś skoczowski :
    Mam dla Ciebie kilka słów: Jan Woleński. Wojciech Sady. Barbara Stanosz.

    Nie możesz być wybitnym Polakiem, jeśli nikt o tobie nie słyszał.

    I jeszcze jak na złość żyjesz.

  15. Gammon No.82
    July 19th, 2009 at 13:41 | #15

    mrw :

    Odpal MS Painta i zaznacz kółeczkiem, w którym miejscu http://blogdebart.hell.pl/blog_images/kolakowski.jpg

    Nie chce mi się odpalać.
    http://blogdebart.hell.pl/2009/07/03/pseudonauka-i-cycki/comment-page-22/#comment-50575

    EDIT:
    P.s. wypadałoby sprawdzić temat rozmowy zanim się weźmie w niej udział.

    Tutensramon :

    I jeszcze jak na złość żyjesz.

    Jak mawiał pewien stary gitarzysta (rankami, na kacu).

    “Bach umarł.
    Mozart umarł.
    Beethoven umarł.
    …i ja dzisiaj też jakoś się tak chujowo czuję.”

  16. July 19th, 2009 at 15:45 | #16

    Gammon No.82 :

    P.s. wypadałoby sprawdzić temat rozmowy zanim się weźmie w niej udział.

    Ja odnosiłem się do posta Barta.

    Tutensramon :

    I jeszcze jak na złość żyjesz.

    To oczywista oczywistość.

  17. Gammon No.82
    July 19th, 2009 at 16:00 | #17

    mrw :

    Ja odnosiłem się do posta Barta.

    A to przepraszam, źle zrozumiałem.

  18. Quasi
    July 19th, 2009 at 16:16 | #18

    Ciekawa rozmowa u wielodzietnych.org. Wielodzietna pieniaczka-“gniewomirka” mikus pisze:

    Wczoraj myslałam,że zabiję człowieka“:

    mikus:

    Wczoraj byłam z chłopakami na działce. Było super. Nazbieraliśmy malin,podrapały nas trochę,chłopaki wybiegali się,nazbieraliśmy kwiatów(póżniej sie okazało,że to chwasty_pani w tramwaju mi powiedziała) Jechaliśmy “trochę obładowani-trójka dzieci i ja ze Stasiem w wózku,z malinami,kwiatami,wodą i spocona na maxa. Gdy przyszło nam wysiadać,Mati,Antek i Kuba wyszli i tramwaj odjechał… Ze mną i Stasiem. Nie miał mi kto pomóc i nie zdążyłam,zaczęłam naciskać na alarm,ale motorniczy to olał. Gdybyście widzieli miny chłopaków… Gdy dojechaliśmy na następny przystanek,poszłam do niego i powiedziałam mu co zrobił,udał,że nie wie o co chodzi. Gdy poprosiłam o jego numer(bo zacząłna mnie krzyczeć) nie chciał mi podać. Ludzie zaczęli wysiadać i nikt się za mną nie stawił. Stanęłam w jego dzrzwiach i zadzwoniłam na policję a on chciał mnie wypchnąć i zaczął odjeżdżać. w końcu zdobyłam numer . chwilę przed przyjazdem Policji wykrzyczał mi<że powinnam się WYKASTROWAĆ I TEGO BUChAJA Niestety w tym momencie dobiegli chłopcy i słyszeli to. Nie mogłam się opanować i strzeliłam go w ryja. Podjechała policja,zabrali go na izbę wytrzeżwień,bo okazało się że pan podczas pracy popijal piwko… Mi natomiast odbiło się to na zdrowiu i niestety wylądowałam w szpitalu. Dostałam zastrzyk uspokajający i wrócilam do domu. Wiecie co,przez chwilę naprawdę myślałam,że go zabiję.

    Gregorius:

    Byłaś już u egzorcysty?

    mikus:

    Dzieki Gregorius…Ze niby moje emocje nie były uzasadnione? No…nie byłam.

    Gregorius:

    Pewnie były, jak czytam relacje, Chciałem Ci tylko przypomnieć.

    Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio; contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. Imperat illi Deus; supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae coelestis, Satanam aliosque spiritus malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina virtute in infernum detrude. Amen

    Barbara:

    Myślę, że te emocje były jak najbardziej w granicach normy. A że ludzie nie zareagowali to bardzo się dziwię. :shocked:
    Ale do egzorcysty i tak warto pójść. I być może rzeczywiście do takiego nie związanego z Drogą by miał bardziej obiektywny obraz.

    Swoją drogą: Katoprawicowość, wielodzietność, pieniactwo/gniewomirja w jednym… Przychylam się do uwagi rzekomo podpitego motorniczego.

    pozdrawiam

  19. Veln
    July 19th, 2009 at 16:32 | #19

    Oj Quasi Quasi…

  20. Quasi
    July 19th, 2009 at 16:40 | #20

    I jeszcze jedno:
    Nie ma bezpiecznej dla zdrowia antykoncepcji“.

    To powinno zainteresować Barta.

  21. Quasi
    July 19th, 2009 at 16:41 | #21

    Veln :

    Oj Quasi Quasi…

    Co?

  22. July 19th, 2009 at 16:45 | #22

    Quasi :

    To powinno zainteresować Barta.

    Hehe, doktor Rodzeń wykonywał USG przy obu ciążach mojej żony (i był obecny przy porodzie mojego drugiego dziecka). Sympatyczny wąchol, ale czułem, że on z tych świętojebliwych, kiedy pokazywał nam paluszkiem na monitorek i mówił z namaszczeniem “tu człowiek ma głowę”…

    Mam go zresztą w kolekcji ludzi o nazwiskach pasujących do zawodu, obok rzeźnika “Wujka” Mariana Okrutnego.

  23. Quasi
    July 19th, 2009 at 17:19 | #23

    bart :

    Mam go zresztą w kolekcji ludzi o nazwiskach pasujących do zawodu, obok rzeźnika “Wujka” Mariana Okrutnego.

    LOL

    Można by pomyśleć o jakiejś galerii na wzór sławkowej.

    EDIT: Czy ta pani się kwalifikuje?

  24. Veln
    July 19th, 2009 at 17:35 | #24

    Quasi :

    EDIT: Czy ta pani się kwalifikuje?

    Masz grzecha za tę stronkę.

  25. July 19th, 2009 at 18:35 | #25

    Quasi :

    Gregorius:

    Byłaś już u egzorcysty?

    ROTFLMAO. Mistrz Ciętej Riposty, normalnie.

  26. janekr
    July 19th, 2009 at 19:03 | #26

    bart :

    Mam go zresztą w kolekcji ludzi o nazwiskach pasujących do zawodu, obok rzeźnika “Wujka” Mariana Okrutnego.

    Za PRL zdarzali się ministrowie względnie sekretarze typu nomen-omen, np. niejaki Glazur zajmował się Budownictwem.

  27. Gammon No.82
    July 19th, 2009 at 19:25 | #27

    janekr :

    Za PRL zdarzali się ministrowie względnie sekretarze typu nomen-omen, np. niejaki Glazur zajmował się Budownictwem.

    Minister rolnictwa Leon Kłonica.

  28. July 19th, 2009 at 19:44 | #28

    @ janekr, Gammon No.82:

    Przeraża mnie, że żaden z was nie kłamie.

  29. July 19th, 2009 at 19:56 | #29

    Może żaden z nich się na niczym nie znał, ale mieli zasługi, więc dostali przydziały po nazwiskach?

  30. Gammon No.82
    July 19th, 2009 at 20:01 | #30

    bart :

    Przeraża mnie, że żaden z was nie kłamie.

    I jeszcze była trójca generałów od alkoholu: Baryła, Żyto i Oliwa.

  31. janekr
    July 19th, 2009 at 20:04 | #31

    Ausir :

    Może żaden z nich się na niczym nie znał, ale mieli zasługi, więc dostali przydziały po nazwiskach?

    Pierwsze część zdania jest oczywiście prawdziwa, druga bardzo prawdopodobna.

  32. July 19th, 2009 at 20:24 | #32

    czescjacek :

    http://www.google.com/search?q=%22zmar%C5%82+jeden+z+najwybitniejszych&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a

    I jeden z Twoich linków ma skargę “media milczały . M.A.Krąpiec profesor filozofii ..”. Takie sformułowanie się po prostu nie nadaje na hedlajna.

  33. July 19th, 2009 at 20:35 | #33

    Ojciec Krąpiec. Guru Pro Polonia, Ryszarda Filipskiego i Lusi Ogińskiej. Wiadomo, które media milczały.

  34. July 19th, 2009 at 21:33 | #34

    wo :

    media milczały

    No tak, zdekonspirowałeś mnie, w istocie nie chodziło mi o sformułowanie “Zmarł jeden z najwybitniejszych…”, tylko o “media milczały”. Ale kiedy zwróciłeś na to moją uwagę, wiem już, że to kiepski hedlajn, ależ byłem nierozsądny!

  35. July 19th, 2009 at 21:36 | #35

    Quasi :

    Wydaje mi się, że to są stosunkowo nowe nabytki językowe, które pojawiły się dość nagle (w drugiej połowie lat 90.?). Kiedyś próbowałem coś na ich temat wyguglać, ale bez sukcesów, więc może moje odczucia odnośnie ich wadliwości są mylne?

    Nie wiem jak z “w temacie”, ale “dokładnie” to kalka z angielskiego, chyba nie narusza żadnej normy, tylko głupio brzmi, szczególnie nadużywana.

  36. janekr
    July 19th, 2009 at 21:51 | #36

    czescjacek :

    Nie wiem jak z “w temacie”, ale “dokładnie” to kalka z angielskiego, chyba nie narusza żadnej normy, tylko głupio brzmi, szczególnie nadużywana.

    Za Umberto Eco:

    Pragnąc podać pomocną dłoń osobom chcącym uwolnić się od „esatto”, przedstawiam poniżej spis pytań i stwierdzeń, na które odpowiada się zwykle słówkiem „esatto”, a w nawiasach podaję warianty innych odpowiedzi twierdzących, których można używać w zastępstwie.
    Napoleon zmarł 4 maja 1821 roku. (Świetnie!) Przepraszam, czy to plac Garibaldiego? (Tak.) Halo, czy mówię z Mario Rossim? (Słucham, kto mówi?) Halo, tu Mario Bianchi, czy mówię z Mario Rossim? (Jestem przy aparacie, słucham.) Jestem ci więc winny jeszcze dziesięć tysięcy lirów? (Tak, dziesięć.) Jak pan powiedział, doktorze, AIDS? (No cóż, niestety.) Telefonujesz do programu policyjnego poświęconego poszukiwaniu osób zaginionych, by powiedzieć, że widziałeś opisaną osobę. (Jak na to wpadłeś?) Policja: czy pan jest panem Rossi? (Carla, walizka!) Nie nosisz majtek? (Wreszcie to zauważyłeś!) Żąda pan dziesięciu miliardów okupu? (A skąd mam wziąć na telefon w samochodzie?) Jeśli dobrze zrozumiałem, podpisałeś czek bez pokrycia na dziesięć miliardów i podałeś mnie jako gwaranta? (Podziwiam twoją przenikliwość.) Już po odprawie pasażerów? (Czy widzi pan ten punkcik na niebie?) Mówi więc pan, że jestem kanalią? (Trafił pan w sedno.)
    W sumie więc, powiesz, czytelniku, doradzam unikać mówienia „dokładnie tak”?
    Dokładnie tak.

  37. Quasi
    July 19th, 2009 at 21:56 | #37

    czescjacek :

    ale “dokładnie” to kalka z angielskiego, chyba nie narusza żadnej normy, tylko głupio brzmi,

    No tak, kalka. Funkcjonalnym polskim odpowiednikiem “exactly!” jest chyba “właśnie!” i “w rzeczy samej”, tak?

  38. Slotna
    July 19th, 2009 at 21:59 | #38

    Quasi :

    No tak, kalka. Funkcjonalnym polskim odpowiednikiem “exactly!” jest chyba “właśnie!” i “w rzeczy samej”, tak?

    Dokladnie. ;)

  39. Quasi
    July 19th, 2009 at 22:00 | #39

    Slotna :

    Dokladnie. ;)

    !

  40. grzesie2k
    July 19th, 2009 at 22:08 | #40

    Quasi :

    !

    Bystra bestia.

  41. Gammon No.82
    July 19th, 2009 at 22:12 | #41

    Quasi :

    No tak, kalka. Funkcjonalnym polskim odpowiednikiem “exactly!” jest chyba “właśnie!” i “w rzeczy samej”, tak?

    Jeszcze może chyba być “w istocie”, “ehe”, “noo”, “noo przeeciee” albo “jak w mordę strzelił”.

  42. Veln
    July 19th, 2009 at 22:44 | #42

    grzesie2k :

    Bystra bestia.

    We’re doomed. Skynet się uczy.

  43. Quasi
    July 19th, 2009 at 22:55 | #43

    Żyd -nowym ambasadorem USA w Polsce

    Ciekawe wypowiedzi w dyskusji. W innym miejscu na USA piszą “USAel”.

  44. Veln
    July 19th, 2009 at 23:05 | #44

    @Link od Quasiego
    Pochodzenie handlowe? To jakiś ich własny hahażart, czy ma to jakąś historię?

  45. July 19th, 2009 at 23:15 | #45

    bart :

    i Lusi Ogińskiej

    Aaaa, jakie ona straszliwe emocje we mnie wyzwala. I jeszcze się obwołuje poetką, wierszokletka jebana. No i od razu Ojciec Profesor Krąpiec, Lubelska Szkoła Filozoficzna (to coś jak warmińsko-mazurska szkoła jazdy?).

  46. mdh
    July 19th, 2009 at 23:16 | #46

    jaś skoczowski :

    mrw :
    No ale przecież w momencie śmierci był najwybitniejszym, bo wybitniejszych już nie było!
    Mam dla Ciebie kilka słów: Jan Woleński. Wojciech Sady. Barbara Stanosz.

    Sady? Poważnie? W tym towarzystwie lepiej pasuje Bogusław Wolniewicz (minus ostatnia działalność w RM), czy ostatecznie Jerzy Pelc albo Witold Marciszewski (choć to już trochę nie ta branża).

  47. urbane.abuse
    July 19th, 2009 at 23:17 | #47

    Veln :

    Pochodzenie handlowe? To jakiś ich własny hahażart, czy ma to jakąś historię?

    Prawdziwy szlachciura nie hańbił sięhandlem; od tego i od arendy karczm miał Żydowina.
    Poza tym pewnie piszą z własnego doświadczenia epic failu w interesach (Nie poszło, bo im rzucali kłody pod nogi. A kto rzucał? wiadomo!)

  48. urbane.abuse
    July 19th, 2009 at 23:21 | #48

    mdh :

    W tym towarzystwie lepiej pasuje Bogusław Wolniewicz (minus ostatnia działalność w RM), czy ostatecznie Jerzy Pelc albo Witold Marciszewski (choć to już trochę nie ta branża).

    Czyli: “umarł najwybitniejszy (pomijając działalność w RM)”, bądź: “umarł najwybitniejszy (choć nie całkiem z branży)”.

  49. fronesis
    July 19th, 2009 at 23:23 | #49

    @ jaś skoczowski:
    Sady? Woleński? chyba żartujesz, Sady napisał książkę o Flecku nic z niego nie rozumiejąc, a z Woleńskiego po odjęciu zadęcia nic nie zostaje. Ich pretensje do bycia jedynymi prawdziwymi filozofami, podobnie jak całego zakonu “filozofii analitycznej” świetnie wyszydził Wacław Mejbaum w “Świnii na sośnie”.

  50. fronesis
    July 19th, 2009 at 23:27 | #50

    @ mdh:
    Marciszewski? – po tym jak się skompromitował na ostanim zjeździe filozoficznym występami na panelach i książeczką pt. “Jakiej filozofii Polacy potrzebują?” z godnym Moon tytułem jednego z rozdziałów “Od grawitacji do cywilizacji”.

  51. mdh
    July 19th, 2009 at 23:30 | #51

    urbane.abuse :

    Czyli: “umarł najwybitniejszy (pomijając działalność w RM)”, bądź: “umarł najwybitniejszy (choć nie całkiem z branży)”.

    Wiesz, ocena działalności poza naukowej w ogóle poza oceną. Inna sprawa, że jeśli chodzi o filozofię to tu kryterium najwybitniejszości jest najbzdurniejsze z bzdurnych. Filozofia jest jak moda, tylko mniej zrozumiała dla ogółu. Co ciekawe wujek google nie zna najwybitniejszego projektanta mody. Są tylko takie kawałki jak ‘Przez wielu uważany za najwybitniejszego projektanta mody…’. Interesujące.
    Ciekawe czy im trudniejsza dyscyplina tym więcej jest najwybitniejszych w oczach publiki?

  52. Veln
    July 19th, 2009 at 23:36 | #52

    urbane.abuse :

    Prawdziwy szlachciura nie hańbił sięhandlem; od tego i od arendy karczm miał Żydowina.

    Znaczy pewnie źle się wyraziłem, rozumiem na jakiej podstawie ten żaaaarcik powstał, ale ciekawiło mnie, czy to coś zakorzenionego w tradycji as wredne pejsy, czy jakaś względna nowość as unia jewropejska. Po googlu wychodzi mi, że raczej to drugie.

  53. mdh
    July 19th, 2009 at 23:40 | #53

    fronesis :

    @ jaś skoczowski:
    Sady? Woleński? chyba żartujesz, Sady napisał książkę o Flecku nic z niego nie rozumiejąc, a z Woleńskiego po odjęciu zadęcia nic nie zostaje. Ich pretensje do bycia jedynymi prawdziwymi filozofami, podobnie jak całego zakonu “filozofii analitycznej” świetnie wyszydził Wacław Mejbaum w “Świnii na sośnie”.

    Ale Woleński nie ma wycieczek religijnych jak Sady, który idzie od jakiegoś czasu w duchowość. btw książka była popularna, sady prowadził też swego czasu seminarium flekowskie, więc może jest coś więcej,.
    Co do Marciszewskiego racja…
    Wiesz, jednak większość ma jakieś jazdy pohabilitacyjne, wiec cóż zrobić?

  54. Gammon No.82
    July 19th, 2009 at 23:41 | #54

    Veln :

    Pochodzenie handlowe

    Swobodna przeróbka endeckiego memu “osobnik wyznania handlowgo”.

  55. Gammon No.82
    July 19th, 2009 at 23:45 | #55

    fronesis :

    książkę o Flecku nic z niego nie rozumiejąc,

    A co należy rozumieć z Flecka, jeśli wolno spytać? Ot tak, w pigułce?

    mdh :

    Bogusław Wolniewicz

    Odwiedziłem kiedyś B.W. na dyżurze. Było to po tym, jak w pewnym artykule zamieścił zadziwiające poglądy (i co gorsza fakty) na temat pewnej branży – niefilozoficznej. Żeby móc to zweryfikować zapytałem go, co i gdzie na ów temat przeczytał. “Ja? Nic nie czytałem” – odparł niedbale.

  56. fronesis
    July 19th, 2009 at 23:53 | #56

    @ Gammon No.82:
    na przykład, że Fleck rózni się od Kuhna (na korzyść Flecka) i świat nie skończył się na wczesnym Wittgensteinie. Poza tym Sady zupełnie nie czuje zagadnień społecznych. Socjologia wiedzy to dla niego synonim czegoś odpychającego. Niestety ten brak zrozumienia problemów społecznego funkcjonownania wiedzy w książce Sadego czuć. Polecam na przykład ten teskt sytuujący Flecka w kontekście wspólczesnej socjologii wiedzy http://fleck.umcs.lublin.pl/teksty.abriszewski2009a.htm

  57. Gammon No.82
    July 19th, 2009 at 23:55 | #57

    fronesis :

    Socjologia wiedzy to dla niego synonim czegoś odpychającego.

    Jeśli chodzi o tzw. mocny program, to trudno mu się dziwić.

  58. fronesis
    July 19th, 2009 at 23:56 | #58

    @ mdh:
    Z Woleńskim mam problem, podobnie jak z dawnym środowiskiem “Bez dogmatu” i z racjonalista.pl, to jest taki typ wiary w racjonalizm i scjentyzm, który dla mnie jest odrobinę podejrzany.

  59. July 20th, 2009 at 00:00 | #59

    fronesis :

    Z Woleńskim mam problem, podobnie jak z dawnym środowiskiem “Bez dogmatu” i z racjonalista.pl, to jest taki typ wiary w racjonalizm i scjentyzm, który dla mnie jest odrobinę podejrzany.

    Nie sądzę, żebym coś zrozumiał, bo z filozofii miałem słabą trójkę, ale please elaborate.

  60. fronesis
    July 20th, 2009 at 00:01 | #60

    @ Gammon No.82:
    no własnie o taki brak zrozumienia chodzi, Fleck podobnie jak Latour są realistami, dość przypmnieć, iż Latour krytycznie i polemicznie odnosi się do “mocnego programu”. Sady czytał Flecka z pozycji “przed mocnym programem”, jak patrzeć na niego z pozycji “nowego eksperymentalizmu” albo Latoura widać wtedy w jaki sposób można dokonać przejścia z pozycji konstruktywistycznych do stanowiska realistycznego. Nie oznacza to jednak, że jest ono tożsame z naiwnym obiektywizmem, co często rodzi nieporozumienia.
    p.s. mocny program, mimo mojego do niego krytycznego stosunku, miał swoje osiągnięcia.

  61. fronesis
    July 20th, 2009 at 00:04 | #61

    @ bart:
    Bez jaj i zbędnego krygowania, ale do rzeczy. Woleński podobnie jak Dawkins brzmi dobrze jak przywala oszołomom. Ale kiedy nie ustawiamy łatwej figury Woleński kontra homeopatia, sprawa się komplikuje. Niestety wiara Woleńskiego w kwantyfiaktor to “czarodziejstwo w naukach spoelcznych”, że zacytuję naszego rodaka Stanisława Andrzejewskiego (Andreskiego), miał on taki świetny tytuł rozdziału “oślepianie znakami matematyki”. Po prostu ateizm to nie scjentyzm.

  62. July 20th, 2009 at 02:27 | #62

    fronesis :

    Z Woleńskim mam problem, podobnie jak z dawnym środowiskiem “Bez dogmatu” i z racjonalista.pl, to jest taki typ wiary w racjonalizm i scjentyzm, który dla mnie jest odrobinę podejrzany.

    Masz, jak to mawiają na tym forum, grzecha. Właśnie sobie uświadomiłem, że nie jestem w stanie przypomnieć sobie, kiedy właściwie zadęcie Racjonalisty.pl zaczęło mi na serio przeszkadzać. Chyba jeszcze przed “Bogiem urojonym”, a już zainicjowaniu działalności PSR (i pomyśleć, że jako “ładnie piszący forumowicz” miałem jakąś dziwną propozycję). Rzut oka na epickie dyskusje z wujem zbójem i OMG, czego oni bronili? Teorii odbicia? Naiwnego realizmu? Scjentyzmu?

    Enyłej, masz jakieś przykłady tekstów ilustrujących opisywane przywary Woleńskiego? Faceta znam z paru artykułów prasowych, “Granic niewiary” i paru tomów o epistemologii, wprawdzie za każdym razem pachniało logikiem, ale…

  63. bantus
    July 20th, 2009 at 04:53 | #63

    @ asmoeth:
    Woleński jest takim profesorskim profesorem, który lubi dzielić włos na czworo i analizować go pod mikroskopem. To jeszcze nie wyklęty przez ojca tomistę scjentyzm, czy potępiony racjonalizm, ale sam się uważa za naturalistę i agnostyka (nie ateistę fronesis).

  64. July 20th, 2009 at 08:45 | #64

    Quasi :

    Funkcjonalnym polskim odpowiednikiem “exactly!” jest chyba “właśnie!” i “w rzeczy samej”, tak?

    “Właśnie”, “w rzeczy samej”, “otóż to” – oraz “dokładnie” :) (dla mnie nieistotne, czy się pojawiło w polszczyźnie 100 czy 10 lat temu, już w niej jest i nic się na to nie poradzi).

  65. Quasi
    July 20th, 2009 at 09:08 | #65

    Veln :

    Pochodzenie handlowe? To jakiś ich własny hahażart, czy ma to jakąś historię?

    Raczej nie ich. Np. w polskiej komedii “CK dezerterzy” jeden Żyd rozpoznaje w pewnym cwaniaczku Żyda, na co ten z zadowoleniem stwierdza, że widać że swój, z “wyznania handlowego”.

  66. fronesis
    July 20th, 2009 at 09:49 | #66

    @ asmoeth:
    myślałem własnie o epistemologii, a najbardziej podpadł mi głupawymi komentarzami w wydrukowanej dyskusji w polskim wydaniu ksiażki Wallersteina “Open the social science”, co u nasi mistrzowie przekładu wydali jako “Nauki społeczne w XXI wieku”. Woleński podpadł mi ponadto osobiście, na pewnej szkole letniej, gdzie miał wykład z filozofii prawa. Okazało się, że brnął gdzieś w okolicach renesansu, a moje pytanie o specyfikę pozytywizmu prawniczego Carla Schmitta było delikatnie mówiąc poza obszarem jego zainteresowań (wiedzy?).
    A tak poza tym, mam uczulenie na filozofię analityczną, wolę Mejbauma. Filozofowie analityczni kojarzą mi się jedynie z rozjeżdzaniem grubasów na torach i z problem wydostania się z jaskini zablokowanej przez gruba babę. Mam wrażenie, że Woleński to wciąż tkwi w latach 30 -tych. Uprzedzając ewentualne pytania, nic nie mam przeciwko matematyce czy logice to świetne narzędzia, śmieszą mnie tylko filozofowie analityczni. Szczególnie, że aparat matematyczny większości z nich nie przekracza 2/3 roku studiów chemicznych.

  67. uran4
  68. July 20th, 2009 at 10:10 | #68

    @ fronensis:

    Dzięki za wyjaśnienia.

    TT:

    W przyszłości bowiem Polska będzie mogła szczycić się tym, że była jednym z nielicznych krajów świata, który potrafił sprzeciwić się ludobójczym tendencjom wielkich tego świata. I że dzięki nam pomysły zbrodniarzy uznających mord za prawo człowieka czy procedurę medyczną nie zostały poparte przez ONZ

    A więc jednak przyobiecana nam iskra wyjdzie z Narodu Polskiego i odmieni ludzkość!

  69. July 20th, 2009 at 10:15 | #69

    uran4 :

    A TT się cieszy

    On się tak za każdym razem cieszy, aż zaczynam go podejrzewać o jakiś sekretny prenatalny fetysz.

  70. urbane.abuse
    July 20th, 2009 at 10:17 | #70

    asmoeth :

    A więc jednak przyobiecana nam iskra wyjdzie z Narodu Polskiego i odmieni ludzkość!

    Ja proponuję wojnę prewencyjną. Napadnijmy na któreś z mocarstw Osi Aborcyjnego Zła i pokrzyczmy im trochę że Mamy Rację, zanim oni nam zrobią jesień średniowiecza. Profit: znów będziemy mieć dużo wolnego miejsca w stolicy pod nową zabudowę.

  71. July 20th, 2009 at 10:34 | #71

    fronesis :

    Filozofowie analotyczni kojarzą mi się jedynie z rozjeżdzaniem grubasów na torach i z problem wydostania się z jaskini zablokowanej przez gruba babę.

    To są bardzo istotne problemy, kiedy przyjdzie wybierać dzieci jako okup dla kosmitów!

  72. July 20th, 2009 at 10:35 | #72

    bart :

    On się tak za każdym razem cieszy, aż zaczynam go podejrzewać o jakiś sekretny prenatalny fetysz.

    Podszyty prepedofilią preggie.

  73. July 20th, 2009 at 10:43 | #73

    urbane.abuse :

    Ja proponuję wojnę prewencyjną. Napadnijmy na któreś z mocarstw Osi Aborcyjnego Zła i pokrzyczmy im trochę że Mamy Rację, zanim oni nam zrobią jesień średniowiecza. Profit: znów będziemy mieć dużo wolnego miejsca w stolicy pod nową zabudowę.

    Optymista… Przecież my taką wojnę wygramy dzięki wstawiennictwu Najświętszej Panienki – tak, jak to się stało w 1683 i 1920. Czasy się zmieniły, styl prowadzenia wojny również, ale słuszność została po naszej stronie. Szkoda tylko, że tym razem musimy bronić Wschodu przed Zachodem, a nie na odwrót.

    Enyłej, miałem ja kiedyś znajomego (miałem, bo się wyniósł z naszej grupy dyskusyjnej i słuch po nim zaginął), który pracowicie wywodził, jak zwycięstwo sił chrześcijańskich pod Lepanto było całkowicie niemożliwe i jak historycy manipulują, żeby tylko nie wyszło, że Bóg osobiście stanął po stronie chrześcijan.

    Inna sprawa, że sugeruje to, że Pan Bóg nie zawsze staje po stronie silniejszych regimentów.

  74. July 20th, 2009 at 10:44 | #74

    Podszyty prenatalną prepedofilią preggie publicysta.

  75. urbane.abuse
    July 20th, 2009 at 10:48 | #75

    bart :

    Podszyty prenatalną prepedofilią preggie publicysta.

    p-p-p-p-p-pojeb..?

  76. Gammon No.82
    July 20th, 2009 at 10:53 | #76

    mrw :

    To są bardzo istotne problemy, kiedy przyjdzie wybierać dzieci jako okup dla kosmitów!

    Nie ma śmichy chichy, problemy wybierania dzieci na okupy nie różnią się specjalnie od problemów występujących na co dzień w medycynie (najostrzej w medycynie wojskowej i medycynie katastrof).

  77. Anonymous
    July 20th, 2009 at 10:53 | #77

    @ asmoeth:
    w 1920 to nie wiem czy Najświętsza Panienka czy Bart i jego zastępy piekielnych matematyków-deszyfrantów wygrały, proszę o oświecenie.

  78. Gammon No.82
    July 20th, 2009 at 10:54 | #78

    asmoeth :

    Przecież my taką wojnę wygramy dzięki wstawiennictwu Najświętszej Panienki – tak, jak to się stało w 1683 i 1920. Czasy się zmieniły, styl prowadzenia wojny również, ale słuszność została po naszej stronie.

    Zaprawdę zaprawdę powiadam wam: Niebieski Płaszcz Najświętszej Panienki jest nieprzebijalny dla żadnej broni, jaką wyprodukowały lub wyprodukować mogą ręce człowiecze.

  79. urbane.abuse
    July 20th, 2009 at 10:57 | #79

    :

    zastępy piekielnych matematyków-deszyfrantów

    OIDP to był jeden matematyk-hobbysta, ale i szyfry Armii Czerwonej były dość proste. Zabawne, że trzeba było dorobić całą otoczkę cudu, żeby się nie wydało, że znamy szyfr. A ks. Skorupka ma fanów do dziś.

  80. fronesis
    July 20th, 2009 at 10:59 | #80

    @Bart
    zjadło mi komentarz? poprawka widzę, że wrzuciło mnie jako “anonima”

  81. July 20th, 2009 at 11:00 | #81

    OT
    A nie śmialiśmy się tu jeszcze z Kamińskiego? (http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,6837893,Kaminski_ciazy_torysom.html)
    Wprost uwielbiam, kiedy wychodzi na to, że zachodnia konserwa, z którą polska konserwa raczej sympatyzuje, się okazuje przeżarta cywilizacyjnośmierciową polityczną poprawnością i dość niechętna wobec Obrony Wartości w naszym rodzimym wykonaniu.
    (Znaczy w linku są tylko informacje z lewa, ale czekamy na oficjalny stejtment torysów – a nie sądzę, żeby brzmiał on “a właśnie że Pinochet jest OK, a geje to pedały!!!!111).

  82. urbane.abuse
    July 20th, 2009 at 11:03 | #82

    czescjacek :

    Kaminski_ciazy_torysom.html)

    Wolałbym: “Kamiński w ciąży z torysem”.

  83. July 20th, 2009 at 11:03 | #83

    czescjacek :

    nie śmialiśmy się tu jeszcze z Kamińskiego?

    Ja się teraz zaśmiałem, bo przypomniało mi się, jak oglądałem dawno temu tę wypowiedź Kamińskiego o pedałach i jak mnie wtedy zezłościła.

  84. July 20th, 2009 at 11:09 | #84

    Z The Times (http://www.timesonline.co.uk/tol/news/world/europe/article6715542.ece):

    “The choice of Mr Kaminski, 37, for leader raised eyebrows because of his firebrand past.”

    Strasznie lubię ten styl :)

  85. July 20th, 2009 at 11:31 | #85

    mrw :

    Nie możesz być wybitnym Polakiem, jeśli nikt o tobie nie słyszał.

    Nie możesz mieć o tym pojęcia, jeśli twierdzisz, że o Woleńskim albo Stanoszowej nikt nie słyszał.

    A i co do tego aua, to to było bardzo nieprzemyślane aua. Tak nieprzemyślane, że nie pomyślałem, że żałuje, że nie byłem z wszystkimi tymi kobietami, które mnie nie chciały as nieakceptoowały, dziękuję za uwagę komisji.
    EDIT: Co oczywiście jest głupie, tak żałować.

  86. July 20th, 2009 at 11:37 | #86

    Tutensramon :

    Proszę mi się łodwalić łod mojego łulubionego pedryla.
    Mam pozwolenie na broń i nie ma pewności czy nie jestem bandyta. Na bank wiadomo, że jestem alkoholikiem uzależnionym od metaamfetaminy.
    aha. mam kumpla w “trybunie”. tak dla gustownego przybrania pawiem…
    I zajebe… Bo jak mi sie chce…

    Tak mi mów i przypalaj mnie gauloisem!
    Gammon No.82 :

    Nie mów! Miałeś takie branie i zignorowałeś?

    Nie zignorowalem, ale dziewczę pytało czysto teoretycznie. A poza tym, kurwa, mam dosyć wielomiesięcznego umawiania się na oglądanie kolekcji motyli, które kończy się na poziomie mglistych, wstępnych projektów. :D

  87. July 20th, 2009 at 12:26 | #87

    urbane.abuse :

    bart :

    Podszyty prenatalną prepedofilią preggie publicysta.

    p-p-p-p-p-pojeb..?

    Podszyty prenatalną prepedofilią pojebany prawicowy preggie publicysta pieprzący ponadprzeciętne pierdoły.

  88. July 20th, 2009 at 12:31 | #88

    Tutensramon :

    Na bank wiadomo, że jestem alkoholikiem uzależnionym od metaamfetaminy.

    Nigga, pliz. Jeśli w ogóle, to “metamfetamina”. “Metaamfetamina” przez dwa a oznaczałaby, że w pierścieniu fenylowym pojawił(y) się podstawnik(i) w pozycji meta, a to oczywiście budzi pytanie: jakie i po cholerę w ogóle. Ale całe dodawanie tego “meth” nie ma sensu, to jakby uparte dodawanie “alkoholik etylowy”.

  89. July 20th, 2009 at 12:32 | #89

    Barts :

    Podszyty prenatalną prepedofilią pojebany prawicowy preggie publicysta pieprzący ponadprzeciętne pierdoły.

    …przy pomocy Palma Pre.

  90. July 20th, 2009 at 12:35 | #90

    Patriarchalna propaganda pod płaszczykiem popierania płci pięknej.

  91. Quasi
  92. July 20th, 2009 at 12:43 | #92

    Quasi :

    Pomóżmy wykopywać Joannę Najfeld!

    Ja już ją wcześniej zakopałem :( Jest jakieś Undo na Wykopie?

  93. Quasi
    July 20th, 2009 at 12:47 | #93

    bart :

    Ja już ją wcześniej zakopałem :(

    Jak mogłeś?!

    Im głośniej o Joannie Najfeld, tym weselej! Może będą nowe filmiki z poparciem? Jeszcze Jan Pospieszalski i Igor “Obrońca Kataryny” Janke się nie wypowiedzieli.

    Możesz mieć też satysfakcję z przeciążenia emo-strony.

    bart :

    Jest jakieś Undo na Wykopie?

    Załóż nowe konto.

  94. urbane.abuse
    July 20th, 2009 at 12:48 | #94

    Barts :

    p-p-p-p-p-pojeb..?

    Podszyty prenatalną prepedofilią pojebany prawicowy preggie publicysta pieprzący ponadprzeciętne pierdoły.

    wo :

    …przy pomocy Palma Pre.

    bart :

    Patriarchalna propaganda pod płaszczykiem popierania płci pięknej.

    No i kto tu pasuje? Przecież nie TT, ale Kambei Shimada PP!

  95. urbane.abuse
    July 20th, 2009 at 12:57 | #95

    Quasi :

    Im głośniej o Joannie Najfeld, tym weselej! Może będą nowe filmiki z poparciem? Jeszcze Jan Pospieszalski i Igor “Obrońca Kataryny” Janke się nie wypowiedzieli.

    Jeszcze Bodakowski.

  96. janekr
    July 20th, 2009 at 13:05 | #96

    wo :

    No ale to przecież nie będzie więzienie, tylko grzywna z jakąś nawiązką. Różnica między takim procesem karnym (be) a słuszny procesem cywilnym (cacy) nie jest dla mnie aż tak duża, żeby mi się chciało protestować. Albo ona ma dowody na mroczne finansowe powiązania Nowickiej, a wtedy czeka ją chwila wielkiego triumfu, albo ich nie ma i tak sobie bredziła, za to oczywiście powinna beknąć.

    No zaraz. Podobno w tego typu procesach sam “dowód prawdy” nie musi wystarczyć – karalne może być też rozpowszechnianie prawdziwych, ale niekorzystnych dla powoda informacji.

  97. Veln
    July 20th, 2009 at 13:09 | #97

    Wolałbym nie szczypać po cycach, bo w kontekście obecnej notki to chyba trochę niezdrowe, ale co z nową notką?

  98. July 20th, 2009 at 13:15 | #98

    Veln :

    Wolałbym nie szczypać po cycach, bo w kontekście obecnej notki to chyba trochę niezdrowe, ale co z nową notką?

    To zabawne, że pytasz o to właśnie teraz.

  99. July 20th, 2009 at 13:27 | #99

    janekr :

    Podobno w tego typu procesach sam “dowód prawdy” nie musi wystarczyć – karalne może być też rozpowszechnianie prawdziwych, ale niekorzystnych dla powoda informacji.

    Nikt nie ma prawa ujawniać na przykład ośmieszających Ciebie szczegółów dotyczących Twojego życia osobistego, niezależnie od tego, czy są prawdziwe czy nie. Co więcej, prawo mówi, że w sprawach intymnych sąd dopuści sprawdzanie prawdziwości zarzutów tylko jeśli będzie chodziło o ochronę życia i zdrowia innych ludzi (czyli np. jeśli ktoś zdemaskuje, że Twoje porno to zabijanie młotkiem staruszek, to owszem, może to być sprawdzane – ale jeśli jest nim niewinne przebieranie się za futbolowego hoolighana, sąd w ogóle nie pozwoli na dociekanie czy to prawda czy nie).

    To jednak zupełnie nie jest takim przypadkiem – Najfeld na pewno może dowodzić, że działa w interesie społecznym (o ile oczywiście jej oskarżenie pod adresem Nowickiej nie jest tylko efektem natchnionej palcossawki).

  100. janekr
    July 20th, 2009 at 13:36 | #100

    wo :

    To jednak zupełnie nie jest takim przypadkiem – Najfeld na pewno może dowodzić, że działa w interesie społecznym

    Z sądami nigdy nic nie wiadomo.
    Gdyby pani N. udowodniła, że faktycznie druga pani N. brała pieniądze od ‘lobby aborcyjno-antykoncepcyjno-pornograficznego’ (czymkolwiek by to lobby było), a sąd by ją mimo to skazał za szkalowanie, to strona prawicowa podniosłaby słuszny! wrzask pod niebiosa, a nam byłoby cholernie głupio.

    A interes społeczny jest pojęciem diabelnie płynnym.

Comment pages
1 21 22 23 24 2299
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)