Pseudonauka i cycki
Pod poprzednim postem rozpętała się standardowa już w przypadku BdB burza komentarzy dotyczących wszystkiego, tylko nie tematu tekstu. Kiedy po gorącym flejmie pt. „Ateista na ślubie kościelnym — krótki savoir-vivre” komentatorzy przeszli do wirtualnego bęckowania się po paszczach za nierozróżnianie tautologii od aksjomatu, zrozumiałem, że czas uatrakcyjnić Blog de Bart dla młodzieży, wpuścić nieco świeżej krwi. Stąd tytuł i tematyka dzisiejszego wpisu.
A było tak: Szacowna Małżonka udała się do miasta kupić biustonosz. Koleżanka poleciła jej kultowy sklep w centrum. Przyjmuje w nim pani Hania, bożyszcze warszawskiego świata staników. Szacowna Małżonka wróciła cała w skowronkach z rewelacyjnym (choć drogim!) biusthalterem — i to jest najważniejsze, łzy szczęścia żony są dla mnie najlepszą zapłatą. Małżonka przyniosła ze sobą również info o unique selling point pani Hani. Otóż pani Hania nie sprzedaje po prostu elementów garderoby, ona ratuje kobiece życia! Oddajmy głos samej zainteresowanej, w wywiadzie dla pisma „Lux Med”:
Pracowałam przez wiele lat w służbie zdrowia. Już wtedy wiele kobiet chorowało na nowotwory piersi. Myślałam o tym, żeby im pomóc. W tym samym czasie moja siostra otworzyła sklep i rozpoczęła import biustonoszy dobrej jakości. W ramach współpracy producent biustonoszy organizował szkolenia dla sprzedawców. Podczas tych szkoleń eksperci, w tym lekarze, informowali nas, jak ważne dla zdrowia kobiety jest właściwe dobranie biustonosza, ponieważ aż 70% nowotworów piersi spowodowanych jest noszeniem źle dobranych biustonoszy, a tylko 30% jest uwarunkowane genetycznie. Po tych szkoleniach utwierdziłam się w przekonaniu, że pomagając kobietom właściwie dobierać biustonosze mogę zaangażować się w profilaktykę zdrowotną. Robię to już 15 lat.
Rak piersi to drugi po raku płuc najczęstszy nowotwór, występujący praktycznie wyłącznie u kobiet. Wiadomo, że wiele jego przypadków ma podłoże genetyczne, wiadomo, że duży wpływ mają estrogeny, czyli tzw. hormony żeńskie. Już na początku XVIII w. zauważono, że zakonnice zapadają na raka piersi częściej niż mężatki. Bezdzietność, późne urodzenie dziecka, niekarmienie piersią — to czynniki zwiększające ryzyko. Uważa się również, że im więcej cyklów menstrualnych, tym większe szanse zachorowania, do czynników zwiększających ryzyko można więc dopisać wczesne pojawienie się miesiączkowania i późniejsze klimakterium.
Epidemiologowie twierdzą, że owe znane czynniki są odpowiedzialne za mniej niż połowę zachorowań. Do tego łatwo zauważyć, że są to elementy, nad którymi nie ma się doraźnej kontroli: geny, cechy organizmu, poważne wybory życiowe. Bardzo ciężko wyjść z grupy podwyższonego ryzyka, na pewno nie da się tego zrobić tak łatwo, jak w przypadku raka płuc — po prostu rzucając palenie. Czynniki, nad którymi istnieje możliwość zapanowania poprzez zmianę stylu życia (terapie hormonalne, pigułki antykoncepcyjne, otyłość, spożywanie tłuszczów czy alkoholu), okazały się nieść ze sobą niewielki lub wręcz zerowy wzrost ryzyka. Zrozumiałe, że taki stan rzeczy może budzić u kobiet uczucie bezradności i braku kontroli nad stanem swojego zdrowia. To z kolei daje pole do popisu szarlatanom.
Postulowany mechanizm wywoływania raka przez ciasne biustonosze: fiszbiny uciskają kanały limfatyczne, powodują odkładanie się toksyn w piersiach. A od toksyn, jak wie każdy czarownik, robią się nowotwory.
Wpisanie do Google „bras breast cancer” powoduje natychmiastowe „WTF, to prawda!” — kilka pierwszych stron absolutnie to potwierdza. Przekonują nas o tym: dr Ralph L. Reed ze strony all-natural.com, doktor Nguyen Phawk Yu z health2us.com („mniej pieniędzy dla onkologów, więcej pracy u podstaw”) i specjaliści z Chet Day’s Health and Beyond (wśród reklamowych pop-upów przyciąga uwagę czyszczenie jelit jabłkami). Na stronie 007 Breasts dowiadujemy się, kto jest sprawcą całego zamieszania:
Pierwsze obszerne badania nad tym zagadnieniem przeprowadził badacz medyczny Sydney Singer wraz z małżonką Somą Grismaijer. Na początku ciąży Soma odkryła w swojej piersi guzek. Przerażeni tym faktem, zaczęli szukać przyczyn i czynników wpływających na zachorowania na raka piersi — i odkryli, że nawet sprawdzenie, czy guzek jest faktycznie nowotworem, związane jest z ryzykiem, którego nie chcą ponosić.
Soma przestała nosić biustonosz, zaczęła ćwiczyć i masować sobie pierś, piła tylko filtrowaną wodę i łykała ziółka i suplementy. Po dwóch miesiącach guzek zniknął.
Zauważyli, że nowozelandzkie Maoryski, które przejęły białą kulturę, chorują na raka piersi, podczas gdy australijskie aborygenki nie. Rak piersi występuje również w innych kulturach przekonanych do biustonoszy — u Japonek czy Fidżyjek.
Singer i Grismaijer przebadali 4500 kobiet w pięciu amerykańskich miastach i opublikowali wyniki swoich badań w książce „Dressed to Kill”. Choć ich badania nie uwzględniały dodatkowych czynników, wyniki są zbyt mocne, by im przeczyć:
• 3 na 4 kobiety noszące stanik 24 godziny na dobę zachorowały na raka piersi.
• 1 na 7 kobiet noszących stanik więcej niż 12 godzin na dobę (ale nie do łóżka) zachorowała na raka piersi.
• 1 na 152 kobiety noszących stanik mniej niż 12 godzin na dobę zachorowała na raka piersi.
• 1 na 168 kobiet nie używających staników (lub noszących je z rzadka) zachorowała na raka piersi.
Nasi badacze nazywają siebie medycznymi antropologami, „żwawym duecikiem znanym na całym świecie z przeciwstawiania się motywowanemu chęcią zysku i zorientowanemu na leczenie [WTF?! — bart] systemowi medycznemu”. Prowadzą Instytut Badań nad Chorobami Kulturogenicznymi, zajmującym się cywilizacyjnymi zagrożeniami zdrowia (w kolejności: zbyt płaskie łóżka, zbyt ciasne biustonosze, zbyt zasrane publiczne toalety).
Rety, tyle tego, że nie wiadomo, od czego zacząć. Może od jasnego stwierdzenia: noszenie biustonosza nie powoduje raka piersi.
Pierwsza czerwona lampka zapala się przy odkładających się toksynach. Zatruwające organizm metale ciężkie i inne szkodliwe substancje to ulubiona piosenka New Age’owych szarlatanów. Wywołująca autyzm rtęć w szczepionkach. Toksyczne złogi w jelitach usuwane przez lewatywy z kawy i bentonitowe brązowe węże. Trucizny w nogach, wyciągane magicznymi metodami przez kąpiele elektrolityczne i waciki Kanoki.
Druga czerwona lampka to naukowiec-amator, walczący (przy wsparciu małżonki) z medycznym przemysłem śmierci, wyśmiewany przez „fachowców” siedzących w kieszeniach farmaceutycznych korporacji. To klisza pojawiająca się w wielu opowieściach o „naturalnych metodach leczenia”. Na razie zabawna, pewnego dnia okaże się szkodliwa, jeśli jakiś naukowiec-amator faktycznie wynajdzie lekarstwo na raka, a medyczny establishment początkowo go wyśmieje, zwiedziony na manowce przytłaczającą ilością wcześniejszych naukowców-amatorów, którzy po dokładniejszym sprawdzeniu okazali się oszustami lub wariatami.
Trzecia czerwona lampka to dowód anegdotyczny (pani pomasowała sobie cyc i guzek zniknął, jakby go nigdy nie było). Lampka potrójna, bo nie dość, że skuteczna metoda walki z pozornie śmiertelną chorobą była naturalna i prosta (masaż, woda, ziółka), to jeszcze zniknęło coś, czego nie widział i nie diagnozował żaden lekarz. Bzdura zabawna zamienia się w bzdurę szkodliwą, kiedy dodatkowo zorientujemy się, że autorzy książki odradzają wizytę u onkologa, twierdząc, że w 80% przypadków guzek zniknie w miesiąc po zrezygnowaniu z biustonosza.
Czwarta czerwona lampka to opowieści o żyjących w zgodzie z naturą Aborygenkach, które nie chorują na raka piersi. Hm, najwyraźniej jednak chorują.
Piąta czerwona lampka to publikacja sensacyjnych wyników badań w książce zamiast w dobrym, recenzowanym piśmie medycznym.
Ale te pięć czerwonych lampek (w tym jedna podtrójna) to małe piwo w porównaniu z krwistym reflektorem walącym w oczęta z wyników „badań”. 75% kobiet noszących stanik non stop zachorowało na raka piersi?! Niech mnie jakiś mądrala-komentator poprawi, ale 75-procentowa szansa zachorowania na jakąś chorobę w wyniku działania jakiegoś czynnika to wynik nienotowany w historii epidemiologii. Ilu palaczy zapada na raka płuc? Kilka procent? Gdyby faktycznie występowała tak ogromna zależność między noszeniem stanika a rakiem, świat medyczny po przeczytaniu „Dressed to Kill” wykonałby zbiorowego facepalma tak głośnego, że usłyszałaby go Twarz na Marsie. Być może zresztą ów superplask się odbył, tylko jego odgłos stłumiło wszechmocne biusthalterowe lobby (autorzy książki bronią się, że ich odkrycia są lekceważone, podobnie jak kiedyś dowody na związek palenia z rakiem płuc).
No właśnie, co o rewelacjach Singera i Grismaijer sądzi świat medyczny?
MedlinePlus, serwis amerykańskiej Narodowej Biblioteki Medycznej i Narodowych Instytutów Zdrowia, w haśle „rak piersi” podkreśla:
Implanty piersi, używanie antyperspirantów i noszenie fiszbinowych biustonoszy nie zwiększa ryzyka raka piersi.
Narodowy Instytut Badań nad Rakiem twierdzi:
Istnieje szereg błędnych przekonań na temat przyczyn powstawania raka piersi. Niektóre z nich dotyczą używania dezodorantów lub antyperspirantów, noszenia fiszbinowych biustonoszy, poronienia lub aborcji, uszkodzeń tkanki piersiowej. Wpływ tych czynników na poziom ryzyka zachorowania na raka piersi nie został wykazany.
Jedno z wyszukiwań zaprowadziło mnie na stronę organizacji BreastCancer.org, która na pytanie:
Czy można dostać raka od robienia czegoś swoim piersiom, na ten przykład od noszenia w kółko biusthaltera albo miętoszenia ich przez kolegę?
odpowiada trzeźwo:
Nie można. Co nosisz i jak pozwalasz dotykać swoje piersi, nie ma wpływu na ryzyko zachorowania na raka piersi. Jeśli jednak odczuwasz dyskomfort w związku ze sposobem, w jaki twój kolega zajmuje się twoim biustem, powinnaś z nim o tym porozmawiać.
Znalazłem też miejsce, w którym jeden z autorów „Dressed to Kill” odpowiada na zarzuty naukowców o niespełnianie standardów wymaganych dla badań epidemiologicznych, pominięcie różnych znanych czynników mogących mieć wpływ na zachorowanie, a przede wszystkim brak jakichkolwiek innych badań potwierdzających odkrycia opublikowane w książce:
Nie ma innych badań, bo nasze są przełomowe. Aczkolwiek, jak pokazaliśmy w naszej książce, biustonosze od dawna sprawiają problemy zdrowotne. Gorsety robiły krzywdę kobietom poprzez ucisk, a przecież biustonosze to gorsety na cycki! A jeśli chodzi o pominięcie innych zmiennych, to każde badania pomijają jakieś zmienne. Nie da się uwzględnić wszystkich zmiennych, a w ogóle to nie znamy przecież wszystkich zmiennych. Te, które pominęliśmy, nie były nam potrzebne w badaniu wpływu staników na piersi.
Nie wiem jak państwo, ale ja się czuję przekonany!
Na koniec warto wspomnieć, że można dopatrzeć się pewnej zależności między noszeniem staników a rakiem piersi. Tak jak można się dopatrzeć zależności między czasem poświęconym na zmywanie a otyłością (efekt oczywiście znika w przypadku badanych mieszkających z mamusią). Hipoteza naukowa jest prosta: im kobieta grubsza. tym większe prawdopodobieństwo, że nosi biustonosz — a akurat otyłość znajduje się na liście czynników powiązanych z rakiem piersi (również zresztą w związku z produkcją estrogenów). Noszenie ciasnych lub źle dopasowanych biustonoszy nie ma wpływu na zachorowanie na raka piersi, a propagowanie podziału „30% — geny, 70% — złe staniki” daje jedynie pretekst do stwierdzenia, że może to i lepiej, że pani Hania nie pracuje już w służbie zdrowia.
eli.wurman :
Eee, no to już jest subiektywna opinia. Nie mogę się wypowiadać ani za wszystkich wyznawców jednego, ani za wszystkich wyznawców drugiego – więc na wszelki wypadek wolę ich wszystkich trzymac w półdystansie, dla obustronnej higieny.
eli.wurman :
Tak jak i wolność czy sprawiedliwość. Wszystkie ciągle redefiniujemy i ulepszamy, albo i nie. Ale nie mówimy sobie przecież, ‘such a thing does not exist’ więc pierdolić to, zlikwidujmy sądy i rozdajmy wszystkim kałasznikowy, prawda:)?
hlb :
Spróbuj wyrazić jakąś inną.
hlb :
No oczywiście. Jak my wszyscy. Tylko świat tłumaczony, że tu duch matki ziemi, i to wszystko rośnie, woda płynie, cykl życia zdaje mi się jednak bliższy temu, co dziś uznajemy za naukę niż religijnemu mambo-dżambo, że nam bozia w sześć dni.
hlb :
Jak nie mówimy. Mówimy, tylko że zamiast się tym przejmować uznajemy, że to, co nam się mieści w pojęciu wolność czy sprawiedliwość możemy sobie jakoś tam okroić czy podpicować i nam działa.
Ojej, ojej, żywy organizm pamięta, że się go dziabie!
Już dwa kilo, nowa notka?
Pierwsze zgłoszenie na konkurs “Czym jest dla mnie wolność” w psychiatryku24:
OK. Konkurs bez nagród. Kto pierwszy znajdzie debila używającego zwrotu “n ie p ł a ka ł em (ła m) p o Ko ł ako wskim”. (tekst rozbity ze względów googlistycznych).
Also in the news:
Ziemniak?
@ inz.mruwnica:
Na Kołakowskiego nie mam, ale mam takie kombo:
http://niepoprawni.pl/blog/18/nie-plakalem-po-kuroniu-nie-placze-po-geremku-nie-bede-plakal-po-michniku
I takie coś:
http://geralt.blox.pl/2008/07/Nie-plakalem-po-Geremku.html
inz.mruwnica :
Od razu tak pomyślałem.
Quasi :
No bo jeszcze ciepły. Ale lada chwila komuś meme-jerk wyskoczy.
WO jakoś nie bardzo lubi Kołakowskiego – kiedyś mu strasznie na syffie przygadał. No, ale wspomnianej koszulki nie założy przecież…
hlb :
No może właśnie o to chodzi, że stawianie establiszd religii na równi z nowymi kultami relatywizuje te pierwsze – a to boli.
bart :
Przy takim rozumieniu “zwolenniczaka” to każdy jest zwolennikiem wszystkiego.
jaś skoczowski :
Proszę mi się łodwalić łod mojego łulubionego pedryla.
Mam pozwolenie na broń i nie ma pewności czy nie jestem bandyta. Na bank wiadomo, że jestem alkoholikiem uzależnionym od metaamfetaminy.
aha. mam kumpla w “trybunie”. tak dla gustownego przybrania pawiem…
I zajebe… Bo jak mi sie chce…
Dzisiaj o 18:52
Ty gópi spamołapie!
Ty gópi spamołapie!inz.mruwnica :
Dzisiaj o 18:52
A spamołap jest gópi!
grzesiu zedytował, ale szybsza byłam :(
eli.wurman :
Ile może pamiętać dojżały bezmyślny samiec? Ciekawe, bo czasem nauka 2×2 odciąga od myśli o bzykaniu.
Roots bloody roots
Roots bloody roots
Roots bloody roots
Roots bloody roots
Ale narobiłem bałaganu.
Tutensramon :
Niewiele. Badania terenowe nad dojrzałymi samcami pokazują, że są takie konstrukcje których w’ogle nie udaje im się przyswoić: np. powieś pranie, wynieś śmieci.
Tutensramon :
Ciekawe kogo, bo u mnie odkąd połapałem się, co można zrobić z siusiakiem było zupełnie na odwrót.
grzesie2k :
stalinowcą – może to jakiś nowy rodzaj owiec, w sam raz tutaj się nada?
grzesie2k :
Nieprzywykły. Albo nie lubi portali bukmacherskich.
eli.wurman :
Czyli chciałes być jak Boy George? ładny i przedziwny, ale swojak?
grzesie2k :
Nie mów o nim źle. Wierny spamołap zajrzał na mecz.pl, poczytał trochę i rzekł: “Mojemu panu od czytania takich rzeczy pęknie mózg. Nie mogę na to pozwolić”.
Tutensramon :
Zupełnie mnie nie nawilżał. A dziś jak słyszę “do you really want to hurt me” coś we mnie krzyczy: tak kurwaaaa!
eli.wurman :
A to juz jest bracie tzw. ” sado ciacho”. No cóż.
Nie jest ładne co jest ładne, tylko co się komu podoba. Fuuuj mam wewnętrzne. Jakaś krew na klatę, gwałcone dziewice, komary z rusztu, ale to? Tfu.
Zgodnie z pewną szybką i skuteczną sentencją na poczekaniu:
“Najlepszą metodą, żeby sprawdzić czy jesteś pedałem jest: jeśli robisz komuś lachę i ci ci staje, oznacza to, że jesteś pedałem”.
Piękne w skutecznej i bezpośredniej nauce i prostocie właściwej.
bart :
Domibartix.
Tutensramon :
100% racji panie redaktorze.
Zaraz cię polubiłem Rysiu, tylko bez tragarzy mi tu.
janekr :
Trzeba było z linkiem, chętnie bym przeczytał.
Aha. Dawno nie robiłem u brodacza bydła, więc zapomniałem o moim nihilistycznym przesłaniu, które mówi, że jestem bezmyślnym idiotą mówiącym o niczym, A czy WY jesteście kurde, kurde http://nihilista.org/.
ps. czy jak się gara pioseni o niczym trzeba zajebać taki gówniaty przester, być głuchymf iutem, który nie ma pojęcia o rytmie i ?
Pierdolę. Nie chcę być nihilistą. Co to za reklama? Kto jest targetem?
EDIT. no dobra dobra, wy tu o terlikach dżejpiduo, brzydkich kobietach z kotem piszących blogi i takie tam, a myślałam, że łykient jest? Normarnie. h eroina i BOUNCE! http://www.youtube.com/watch?v=B7NTYeRg5Dg&eurl=http%3A%2F%2Fvideo%2Egoogle%2Epl%2Fvideosearch%3Fhl%3Dpl%26q%3Drape%2520gout%26lr%3D%26um%3D1%26ie%3DUTF%2D8%26sa%3DN%26tab%3Dwv&feature=player_embedded Jadziem! Luksus i niech mi tu nikt nie próbuje bluzgać na związki międzyatunkowe. Miłość jest wieloimienną potrzebą i niezbędnikiem.
Czy to Pan mię uczynił takim i jego kolegą?j To piękne, ale na jasną cholerę One przebierają się w te białe sukienki ? Luksus ? Ma być bogato? Chodzi o samice człowieków w zamążpujściu of course. Które z was wie? Czemu chcą tak ładnie? To samiczy objaw człowieczeństwa?
grzesie2k :
http://www.newgrounds.com/portal/view/502777
bart :
Przed Bożym Narodzeniem ksiądz spotyka dwóch punków.
– Przyszlibyście chłopcy choć raz do kościoła zobaczyć szopkę, pośpiewać kolędy…
Punki wybuchają śmiechem.
– Brudasy! Skorzystalibyście chociaż z wanny – mówi obrażony ksiądz i odchodzi.
Po chwili punk pyta kumpla:
– Ty, co to jest wanna?
– Nie wiem, nigdy nie byłem w kościele.
@ Barts:
Zajebiste. Przepiękny , zabawny dowcip. Bardzo zabawny jak na to bart forum..
Barts :
Masakra.
grzesie2k :
Jeśli nie nadużywasz bicza to przeciwnie, są zadowoleni.
Tutensramon :
Ała. Małpa. Jebie. Kozę.
Ale, ale – to oczywiście wszystko wina nachalnej pedalskiej propagandy. Gdyby nie ta propaganda, to by się zwierzętom we łbach nie popierdoliło, amirajt?
eli.wurman :
Klassik
grzesie2k :
Czyli zanim ogłosiłem konkurs! Never underestimate the power of retardness.
bart :
Mecz.pl, kurna, mecz.pl!!!
@ eli.wurman:
Oczywiście, że tak. Propaganda pedalstwa jest skutecznym deprawatorem dzieci i żwierząt i dorosłych.
Taki np. Biedroń mnie zdeprawował. Przez mordę tego typa, każdy homo kojarzy mi się źle i mam cheć zrobić mu z twarzy tatara z jajkiem.
urbane.abuse :
Jak mi się trafi Ślązak, to nadużywam.
inz.mruwnica :
Ja bym się nie zdziwił, gdyby to napisał, zanim Kołakowski umarł.
inz.mruwnica :
Big thanks, akurat wieczorem mam się przebrać za Dona Johnsona, cenny materiał poglądowy.
grzesie2k :
W zasadzie na każdym foe ćwiczą dużo wcześniej (oczywiście Michnik, ale i Szymborska)
urbane.abuse :
Nie ma się co śmiać, dla prawicowca czterowyrazowe zdanie może być problemem (dał nam przykład Terlikowski!).
urbane.abuse :
Daj spokój Mariola, to są twoi znajomi, mnie to wogle nie obchodzą takie rzeczy
grzesie2k :
Mrrrrrr. Nadużywaj Grzesiu, nadużywaj!
inz.mruwnica :
W ramach sobotnich rozrywek możesz jeszcze iść jebnąć Krzysiowi Nawratkowi. Auch: moonspeak.
eli.wurman :
Przecież wiesz, że nie musisz być do tego Ślązakiem :*
eli.wurman :
Ale ja za to nie chcę bić, bo też ze mnie żaden żołnierz Kołakowskiego. Jak ktoś się nie myje pod memetycznymi pachami to ja się co najwyżej odsuwam na koniec wagonu. Zobaczymy na kogo jeszcze padnie ta debilica.
eli.wurman: to wzruszajace ze Kolakowskiemu zawdzieczam ze do mnie zalinkowales.
dodam, zem Slazak z pochodzenia :-P
inz.mruwnica :
Ale to ciekawe że mem pomyślany jako cywilizacyjnośmiercowy został zhijackowany przez cywilizację życia i przez nią jest teraz głównie rozprzestrzeniany. Aż chce mi się postawić samozadowoleńą hipotezę, że to dlatego, że cywilizacja śmierci, jako kulturniejsza, tylko raz się poczuła na tyle zgnębiona, żeby go wypuścić, a cywilizacja życia, że jest bardziej chamska, to i lubi sobie nim przy byle okazji popierdywać.
——
Przy okazji można obserwować propagację zmutowanej formy memu – parę godzin temu był tylko 1 wynik w Google, teraz już 5.
krzysztof_nawratek :
Siema Krzysiu. Zlinkowałem, bo mi się odkładasz regularnie w eresesach. Mnie tam Kołakowski specjalnie nie nawilża, ale mem “Nie płakałem po $” jest już tak zużyty (a przy okazji tak źle używany – zgrepuj różnicę pomiędzy nie płakałem po papieżu jako wyraz nieuczestniczenia w paranoi a nie płakałem po kimśtam jako wyraz tego, że się ma na niego wyjebane) że się poczułem w obowiązku. Tym bardziej że był konkursik.
krzysztof_nawratek :
No to jest nas – Ślązaków – całkiem sporo na tym blogasku.
eli.wurman :
Moje babička pochází z Poręby.
eli.wurman: widac za rzadko czytam Wasze blogi by wejsc w klimat.
dla mnie ta fraza jest juz tak zuzyta, ze nie znaczy kompletnie nic – za to ladnie przyciaga nowych czytelnikow na mojego bloga.
to troche jak udzial Barta w konkursie na najlepszego blogaska.
zachowujac proporcje.
ciesze sie, ze przyczynilem sie troszeczke do podtrzymania watku.
bart :
Wow! No to jest prawie jak wRodzinie.
krzysztof_nawratek :
No ale to właśnie jest takie niezakonieczne. Wiesz: mógłbyś równie dobrze wrzucić notkę pt. największe cycki świata. Ale na takich czytelnikach chyba specjalnie Ci nie zależy?
krzysztof_nawratek :
Orajt.
Słuchajcie słuchajcie! Kolega Nawratek jest jakże rzadkim przypadkiem transformacji z prawaka w lewaka. Kiedyś szukaliśmy tu, a niedawno u WO.
Na marginesie do KN: mam Twoją książeczkę o kolorowej okładce, fajna. Byłem też na tym spotkaniu w Archibarze, gdzie starłeś się z siłami głębokiego peerelu, co również miło wspominam.
urbane.abuse :
I jak mu poszło? Dobry był?
przyszłam się pochwalić, że mnie też odwiedziła Moon :D
He’s so smart!
migg :
Widziałem! Ale ci dała linka, co? Aż ci w pięty poszło!
bart :
ja bym jej mogła dać lepsze przykłady, trafiłam na niezły raport o badaniach klinicznych w krajach rozwijających się (i nie tylko, USA i UK też tam występują). szkoda, że nie uwzględnili tam sCAMerów, ale przecież oni nie robią badań klinicznych, bo już mają “leki”… na malarię, AIDS i TB…
A dzisiaj w Super Expressie rekonstrukcja wypadku Benny’ego w znanym stylu.
czescjacek :
Moje skromne les interpretation de situation jest takie, że ten mem NPpX jest backslashem na terror świętojebliwej poprawności, który nakazuje ogólny szacunek do zmarłych, bo sąd ostateczny i takie tam, który najprościej wyraża się zwrotem “Ciszej nad tą trumną”. To był standardowy tekst przed NPpX kiedy ktoś zaczynał marudzić o zmarłym(łej). Ale. NPpX był odpowiedzią na CntT, ale bynajmniej nie taką jak używany jest teraz. Cisza po śmierci JP2 była taka, że aż bębenki uszne rozjebywało. To znaczy był hałas jak-ja-pierdolę, ale nie marudzący, tylko tak naprzeciwpołożnie niemarudzący jak tylko naprzeciwpołożnie fizyka pozwala. Gdyby powiedzieć wtedy CntT to by było jedno wielkie WTF. Jak to ciszej? Przecież nikt nie krytykuje, tylko właśnie wszyscy się fapią! Nie może być już ciszej. zero-coma-zero-fuckin’-dB.
NPpX (X=JP2) był modyfikacją CntT taką, żeby zdezorientować kota i jednak powiedziec, że mogło być ciszej. Nie było więc ściśle cywilizacyjnośmierciowe, a raczej cywilizacyjno-obustronnego-WTF. Nastąpiła jednak tradycyjna bastardyzacja memu, dostosowanie do niszy i uproszczenie do składników podstawowych jako: “NPpX jest odpowiedzią na CntT” (OK, pewnie nikt takiej tezy przede mną nie postawił wprost, to jest właśnie moje skromne les interpretation de situation). A skoro odpowiedzią, to zasada bastardyzacji każe przyjąć, że odpowiedzią przeciwstawną po tzw. najmniejszej linii oporu, czyli nastąpiło przysłowiowe obrócenie znaczenia memu o 360 gradusów i wyszło: “Jedni się powstrzymują przed marudzeniem i im CntT, a ci, którzy chcą sobie pofakać na trupka mają NPpX”.
ACKNOWLEGMENTS
REFERENCES
PROFIT
Tutensramon :
No.. starał się, ale Frantę naprawdę trudno pokonać.
Ładnie tłumaczysz, ale zaczęło się od de mortuis …. “Nie płakałem po” czyli nic, nie mam nic dobrego do powiedzenia o.
kwik :
To jest tożsame z CntT.
kwik :
Dwa dziwne wnioski. (1)”Nie płakałem, czyli nie mam nic dobrego do powiedzenia” (jak to niby wynika? Płacz jest równoważny z dobrym mówieniem? A nawet gdyby, to czy nie mówienie dobrze świadczy koniecznie o tym, że się nie ma nic dobrego do powiedzenia? Tu akurat daturuje tertium: można nie chcieć gadać, żeby nie przyłączać się do chóru wujów) (2) “Nie mam nic dobrego do powiedzenia, czyli tym samym mówię źle”, czyli mój ulubiony dylemat Craovia-Wisła: co sądzisz o śmierci papieża — nie mam nic do powiedzenia — O ty zły człowieku! Czemu Go nie kochasz! Po prostu musisz określić, czy jesteś za Cracovią, czy za Wisłą. No po prostu musisz określić, bo to stara tradycja. I furę też.
@Nie płakałem po JP2:
Ja to odebrałem jako max kontestę, najbardziej prowokacyjną i niepopularną rzecz, jaką w tym kraju można było wtedy powiedzieć (dziś chyba też). Warstwę głębiej kryło się przypomnienie – szczególnie ważne w naszej homogenicznej społeczności – że prawa mniejszości trzeba respektować nawet wtedy, kiedy kompletnie rozmijają się z naszym postrzeganiem świata.
Prawacy łyknęli tego mema wyjątkowo chętnie, bo po pierwsze, oni to dopiero mają kontestacyjne widzenie rzeczywistości i duuuuuużo dłuższą listę mainstreamowych osobistości i autorytetów, po których nie będą płakać. Po drugie, za każdym razem kiedy po kimś głośno nie płaczą, oddają nam za papieża.
bart :
Ale prawacy do papieża też mieli wonty – przecież ci wszyscy die-hards są przeciwko soborowi watykańskiemu i lądują a to u lefebrystów, a to u sedawakantystów. Pewnie nawet i płakali po papieżu, ale dlatego że Polak.
urbane.abuse :
Prawacy rozumieni jako FFrondziarze pewnie tak – swoją drogą z tych półsłówek i tajnych kodów obrażających Wojtyłę na FF można by wierszyki układać. Ale już prawacy salonowi są chyba bardziej KRK mainstream.
bart :
To właśnie nazwałem “dezorientowaniem kota”. Did he said what I think I thought I saw he said? Zważ dobrze jaki to i tak jest lajcik. “Nie płakałem”, może jeszcze “dokonałem tylko kilkunastu samookaleczeń”. No i akcja była wyraźnie i wyłącznie skierowana przeciw mediom.
@ inz.mruwnica – mem robi się istotny gdy jest powielany i trzyma swoje znaczenie. “Nie płakałem po” tak jak użył tego Nawratek nie jest już ani lewicowy ani prawicowy, żyje własnym spokojnym życiem. A w oryginale była to oczywiście udana prowokacja, postawa daleka od zdystansowania się – wiadomo przecież było, że popłaczą i w końcu przestaną. Nowe memy to zwykle odgrzewane kotlety, a nawet jeśli nie, to łatwo wpadają w stare koleiny.
inz.mruwnica :
Ale przecież hasło wymyślił dziennikarz, do tego “Rzeczpospolitej”.
wo :
Co trzeba przyznać, jest majstersztykiem inżynierii memetycznej. Pierwszofazowo, przez wymyślenie mema, który wygra lewacki konkurs, drugofazowo i długofalowo – zmutowanie go tak, żeby każdy prawicowiec mógł nie płakać po Geremku et consortes, z usprawiedliwieniem macie za naszego Ojca Świętego.
Nie wiem tylko, jak do to tego dopasować Krzysia Vargę, który nie płakał po Jacksonie.
mrw :
Jackson – Jan Paweł II popu. Trzeba po nim płakać albo szadafakapnąć, bo oto odchodzi The Man, The Legend. Czy coś.
kwik :
No, ja nie byłem wtedy tego taki pewien.
wo :
Przecież hasło nie było przeciw istnieniu mediów, tylko przeciw bardzo konkretnej histerii.
mrw :
Opuchlizna twarzy blokująca kanaliki łzowe?
@ wo: hasło wymyślił dziennikarz, do tego “Rzeczpospolitej”
– aczkolwiek onegdaj pracował w firmie dystrybuującej w Polsce filmy Almodovara
http://pawelbravo.salon24.pl/43999,18-razy-pani-komisarz
OT: O rany, Migg, tak mi przykro ;)
bart :
Gdy odchodziłem z psychiatryka24, pod moim pożegnalnym postem (którego po roku usunęła cenzura) jakieś prawicowe ścierwo napisało “Nie płakałem po Quasim”. LOL
Ja to widzę tak:
– Oryginalny mem nie był szyderstwem ani nawet krytyką JP2. Nie był nawet krytyką&szyderstwem ze wszystkich płaczących po papieżu. Był szyderstwem z wymuszonego medialno-administracyjnego spektaklu – przypominającego żałobę po Kim Ir Senie czy Stalinie – i związanego z nim szowinistycznego wobec mniejszości religijnych obyczajowego terroru.
– Przejęty przez (kato)prawicę mem utracił swój pierwotny sens – stał się manifestacją niechęci wobec zmarłego i osób go ceniących + manifestacją gigantycznej “odwagi” bycia “politycznie niepoprawnym”. Myślę, że w sporym stopniu do tego przyczyniło się pierwotne niezrozumienie przez ciasne umysły znaczenia mema oryginalnego.
– Ciasne umysły są wyjątkowo podatne na generowanie&rozpowszechnianie takich zmutowanych memów. Vide: “o-o-o-odpieprzecie się o generała”, “gruba kreska”, “wychowanie bezstresowe”, “zabronili mówić mama i tata” (wersja szkocka)…
Zresztą, chyba nie tylko ciasne.
– Ciasne umysły stosujące mema “nie płakałem po X” zapewne także odczuwają satysfakcję z powodu wrażenia, że mszczą się za “niepłakanie po papieżu” i że dają lewakom nauczkę (“kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie”, moralność Kalego, hipokryzja).
pozdrawiam
kwik :
W “Wyborczej” też, ale krótko :)
inz.mruwnica :
Misiu drogi, jak już jesteś inżynierem i do tego języka polskiego świadomym, to mógłbyś nie powielać tego błędu. Powinno być “po linii najmniejszego oporu”, bo to opór ma być najmniejszy, a nie linia. Niezależnie, czy to wiesz (i stąd “tzw.”), czy nie, ja Cię proszę ładnie, nie propaguj.
kwik :
Pewne piksele, których swego czasu sporo widziałem, mówią mi, że jest przeciwnie. Nie wiem co to jest “mem istotny”, ale widzę, że memy ewoluują żeby maksymalnie natężyć swoje powielanie, co w praktyce oznacza np. oparcie się na najprostszej dychotomii. Wszystkie niuanse się w końcu gubią i zostaje najprostsza do zgrepowania opozycja. Tu: lubisz, czy nie lubisz the papieża.
kwik :
To tylko tak wygląda widziane przez pryzmat dylematu C-W. Jeżeli ktoś śmiał wyłamać się z kraczących wron i choćby napomknąć, że jednak może trochę CntT, to od razu tak jakby zrobił kupę na piórnik papy i podtarł się tą książką co na nim tchnienie najwyższego ją przewracało. No bo jak nie za Wisłą jak wszyscy to wiadomo, że za Cracovią.
kwik :
Siur, hence: “bastardyzacja memu”.
wo :
No właśnie! Co brzmi rozsądniej: “dziennikarz Rz kala swoje gniazdo”, czy “dziennikarz Rz nienawidzi the papieża”.
mrw :
meme-jerk
bart :
W liceum mawialiśmy “pope of pop”.
Quasi :
100% racji, panie redaktorze. I to też jest napęd jego przeciwstawienia się CntT, który jest “politycznie poprawny”, znaczy się, grzecznie po prostu tak jest.
wo :
On tak z premedytacją, nie zauważyłeś? Po to dał “tzw.”
Patso :
Kaczuszko, dyć powieliłem go całkowicie świadomie samoreferencję popełniając. Serio myślisz, że zagląda tu ktoś, kto sobie o ten błąd krzywdę zrobi?
inz.mruwnica :
Khm. Khm. Człowiek uczy się przez całe życie. Bardzo dziękuję :)
Gammon No.82 :
Tak dokładnie, to “tzw.” dodałem, żeby wyrównać poziom ironii do “gradusów”, bo inaczej byłoby zakłócenie w Mocy.
inz.mruwnica :
Ej, nadal zdania od “mi” zaczynaja.
@ inz.mruwnica – jasne, ewoluują. Mówiąc o “trzymaniu znaczenia” chciałem pominąć pierwszy etap, gdy jeszcze nie wiadomo w którą stronę mem pójdzie i jak się utrwali. Mem istotny w odróżnieniu od lokalnego, wioskowego. Z dychotomią nie wiem czy masz zawsze rację, bo niektóre memy wręcz przeciwnie żyją dzięki temu, że nikt nie wie o co chodzi albo są idealnie dwuznaczne.
Może warto przeczytać także drobnomieszczańską interpretację autora “Nie płakałem”:
http://wyborcza.pl/1,75515,2718840.html
@ Patso – wytykasz najmniejszą linię pomijając zwrot o 360 stopni?
inz.mruwnica :
Serio myślę, że zaglądają tu inni, którym tym błędem krzywdę robisz. As i wrote:
Patso :
Znaczy teraz, jak jużeśmy wszystko ustalili, to nie widzę problemu. Ale w ogólności ironiczne stosowanie wersji błędnej, kiedy jest ona powszechna (NIGDY nie widziałem poprawnego użycia), troszkę traci sens.
EDIT:kwik :
Oszkur, rzeczywiście… Przyznaję, wpadłem, już nic więcej nie mówię…
inz.mruwnica :
Inżynieryjne poczucie humoru.
inz.mruwnica :
Think of the children! (Won’t somebody please)
kwik :
Zajrzałem, przeczytałem. Obok wyświetlił się bannerek świadczący, że Gejzeta Aborcza nie przestaje przysrywać Janowi Pawłowi nawet cztery lata po jego śmierci:
a dlaczego córka Kołakowskiego jest taka GUPIA?
[url=http://www.rp.pl/artykul/150110.html]pierwszy lepszy przyklad[/url]
Bart, spamołap jest po prostu poprawny politycznie! spamołap jest be
albo coś spierdzieliłem w technice
niewinnie zapytałem, dlaczego córka Kołakowskiego jest taka gupia
http://www.rp.pl/artykul/150110.html
“To niesamowite, z jaką obłudą i bezgraniczną pogardą obrońcy politycznej integracji Europy, eurokraci broniący swoich interesów i niechętnie podnoszący ryje znad koryta, zirytowani tym zakłóceniem ich spokoju, oraz europejske „elity polityczne”, traktujące wyborców jako coś nieprzyjemnego, co przykleiło im się do podeszwy i przeszkadza w pracy, nadal powtarzają w kółko dokładnie te same puste frazesy, nadające się na każdą okazję.”
ale może to kurde nie wypada?
otaki :
Powinienem napisać tutorial “Jak wylądować w spamołapie”. Punkt piąty: używać blox.pl-owych [url] zamiast normalnych a href.
[url] jest BBCodowy, nie bloxowy. Bloxowe jest [a].
eli.wurman :
Oj stary, nawet nie wiesz, jak łatwo jest być policjantem noszącym broń i leczonym psychiatrycznie. Jak wiadomo, nic tak nie wzmacnia psychiki, jak porządne, patogenne środowisko pracy.
bart :
Mnie zabiło już tylko to, że teraz powszechnie określają Kołakowskiego mianem “najwybitniejszego polskiego filozofa XX wieku”. Oczywiście taki np. Twardowski, Tarski czy Łukasiewicz to filozofowie chińscy XVI wieku.
Patso :
Skoro tak, to nie ma sensu mówienie o błędności wersji błędnej, która staje się poprawna. Normalnie, siłą frazeologizmu.
A BTW szukanie hasła “nie płakałem po…” daje już 8 wyników and counting.
Gammon No.82 :
Ale to lepiej, poziom ludzkiej wiedzy dotyczący tego, czym jest filozofia jest uroczy. “Studiujesz filozofię? Bo chciałam się Ciebie zapytać o podróże astralne…”.
jaś skoczowski :
No przecież wszystko to leży na tym samym regale w księgarni. W mniejszych księgarniach na tej samej półce.
EDIT:
P.s.
jaś skoczowski :
Nie mów! Miałeś takie branie i zignorowałeś?
bart :
Masz oko. A ja szukając listy najwybitniejszych Polaków znalazłem listę najwybitniejszych szczytów Polski i już wiem, że wybitność i wielkość to dwie różne rzeczy.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_najwybitniejszych_szczytów_Polski
Patso :
A mnie jakoś nie potępiłeś, choć nie takie tzw. błędy językowe popełniłem.
inz.mruwnica :
Mem zmutowany – tu: ze zmienionym znaczeniem/funkcją – to jest już nowy mem, konkurencyjny wobec dzikiego. Wygląda na to, że zmutowany wariant wygrał tę konkurencję i się utrwalił kosztem oryginału.
Quasi :
Wciąż ciekawi mnie odium towarzyszące słowu “kamerować”. Ostatnio jeden zawodnik próbował mi naukowo wykazać, że jest błędne, i został strzaskany. Może ludziom się za bardzo kojarzy z wąsatymi kolesiami w bezrękawnikach z wesel?
Gammon No.82 :
No ale jak sobie wyobrażasz medialne hedlajny typu “Zmarł filozof należący do pierwszej dziesiątki najwybitniejszych?” “Żegnamy baroneta popu?” “Odszedł stosunkowo nie najgorszy aktor”?