Home > Racjonalo > Pseudonauka i cycki

Pseudonauka i cycki

Pod poprzednim postem rozpętała się standardowa już w przypadku BdB burza komentarzy dotyczących wszystkiego, tylko nie tematu tekstu. Kiedy po gorącym flejmie pt. „Ateista na ślubie kościelnym — krótki savoir-vivre” komentatorzy przeszli do wirtualnego bęckowania się po paszczach za nierozróżnianie tautologii od aksjomatu, zrozumiałem, że czas uatrakcyjnić Blog de Bart dla młodzieży, wpuścić nieco świeżej krwi. Stąd tytuł i tematyka dzisiejszego wpisu.

A było tak: Szacowna Małżonka udała się do miasta kupić biustonosz. Koleżanka poleciła jej kultowy sklep w centrum. Przyjmuje w nim pani Hania, bożyszcze warszawskiego świata staników. Szacowna Małżonka wróciła cała w skowronkach z rewelacyjnym (choć drogim!) biusthalterem — i to jest najważniejsze, łzy szczęścia żony są dla mnie najlepszą zapłatą. Małżonka przyniosła ze sobą również info o unique selling point pani Hani. Otóż pani Hania nie sprzedaje po prostu elementów garderoby, ona ratuje kobiece życia! Oddajmy głos samej zainteresowanej, w wywiadzie dla pisma „Lux Med”:

Pracowałam przez wiele lat w służbie zdrowia. Już wtedy wiele kobiet chorowało na nowotwory piersi. Myślałam o tym, żeby im pomóc. W tym samym czasie moja siostra otworzyła sklep i rozpoczęła import biustonoszy dobrej jakości. W ramach współpracy producent biustonoszy organizował szkolenia dla sprzedawców. Podczas tych szkoleń eksperci, w tym lekarze, informowali nas, jak ważne dla zdrowia kobiety jest właściwe dobranie biustonosza, ponieważ aż 70% nowotworów piersi spowodowanych jest noszeniem źle dobranych biustonoszy, a tylko 30% jest uwarunkowane genetycznie. Po tych szkoleniach utwierdziłam się w przekonaniu, że pomagając kobietom właściwie dobierać biustonosze mogę zaangażować się w profilaktykę zdrowotną. Robię to już 15 lat.

Rak piersi to drugi po raku płuc najczęstszy nowotwór, występujący praktycznie wyłącznie u kobiet. Wiadomo, że wiele jego przypadków ma podłoże genetyczne, wiadomo, że duży wpływ mają estrogeny, czyli tzw. hormony żeńskie. Już na początku XVIII w. zauważono, że zakonnice zapadają na raka piersi częściej niż mężatki. Bezdzietność, późne urodzenie dziecka, niekarmienie piersią — to czynniki zwiększające ryzyko. Uważa się również, że im więcej cyklów menstrualnych, tym większe szanse zachorowania, do czynników zwiększających ryzyko można więc dopisać wczesne pojawienie się miesiączkowania i późniejsze klimakterium.

Epidemiologowie twierdzą, że owe znane czynniki są odpowiedzialne za mniej niż połowę zachorowań. Do tego łatwo zauważyć, że są to elementy, nad którymi nie ma się doraźnej kontroli: geny, cechy organizmu, poważne wybory życiowe. Bardzo ciężko wyjść z grupy podwyższonego ryzyka, na pewno nie da się tego zrobić tak łatwo, jak w przypadku raka płuc — po prostu rzucając palenie. Czynniki, nad którymi istnieje możliwość zapanowania poprzez zmianę stylu życia (terapie hormonalne, pigułki antykoncepcyjne, otyłość, spożywanie tłuszczów czy alkoholu), okazały się nieść ze sobą niewielki lub wręcz zerowy wzrost ryzyka. Zrozumiałe, że taki stan rzeczy może budzić u kobiet uczucie bezradności i braku kontroli nad stanem swojego zdrowia. To z kolei daje pole do popisu szarlatanom.

Postulowany mechanizm wywoływania raka przez ciasne biustonosze: fiszbiny uciskają kanały limfatyczne, powodują odkładanie się toksyn w piersiach. A od toksyn, jak wie każdy czarownik, robią się nowotwory.

Wpisanie do Google „bras breast cancer” powoduje natychmiastowe „WTF, to prawda!” — kilka pierwszych stron absolutnie to potwierdza. Przekonują nas o tym: dr Ralph L. Reed ze strony all-natural.com, doktor Nguyen Phawk Yu z health2us.com („mniej pieniędzy dla onkologów, więcej pracy u podstaw”) i specjaliści z Chet Day’s Health and Beyond (wśród reklamowych pop-upów przyciąga uwagę czyszczenie jelit jabłkami). Na stronie 007 Breasts dowiadujemy się, kto jest sprawcą całego zamieszania:

Pierwsze obszerne badania nad tym zagadnieniem przeprowadził badacz medyczny Sydney Singer wraz z małżonką Somą Grismaijer. Na początku ciąży Soma odkryła w swojej piersi guzek. Przerażeni tym faktem, zaczęli szukać przyczyn i czynników wpływających na zachorowania na raka piersi — i odkryli, że nawet sprawdzenie, czy guzek jest faktycznie nowotworem, związane jest z ryzykiem, którego nie chcą ponosić.

Soma przestała nosić biustonosz, zaczęła ćwiczyć i masować sobie pierś, piła tylko filtrowaną wodę i łykała ziółka i suplementy. Po dwóch miesiącach guzek zniknął.

Zauważyli, że nowozelandzkie Maoryski, które przejęły białą kulturę, chorują na raka piersi, podczas gdy australijskie aborygenki nie. Rak piersi występuje również w innych kulturach przekonanych do biustonoszy — u Japonek czy Fidżyjek.

Singer i Grismaijer przebadali 4500 kobiet w pięciu amerykańskich miastach i opublikowali wyniki swoich badań w książce „Dressed to Kill”. Choć ich badania nie uwzględniały dodatkowych czynników, wyniki są zbyt mocne, by im przeczyć:

• 3 na 4 kobiety noszące stanik 24 godziny na dobę zachorowały na raka piersi.
• 1 na 7 kobiet noszących stanik więcej niż 12 godzin na dobę (ale nie do łóżka) zachorowała na raka piersi.
• 1 na 152 kobiety noszących stanik mniej niż 12 godzin na dobę zachorowała na raka piersi.
• 1 na 168 kobiet nie używających staników (lub noszących je z rzadka) zachorowała na raka piersi.

Nasi badacze nazywają siebie medycznymi antropologami, „żwawym duecikiem znanym na całym świecie z przeciwstawiania się motywowanemu chęcią zysku i zorientowanemu na leczenie [WTF?! — bart] systemowi medycznemu”. Prowadzą Instytut Badań nad Chorobami Kulturogenicznymi, zajmującym się cywilizacyjnymi zagrożeniami zdrowia (w kolejności: zbyt płaskie łóżka, zbyt ciasne biustonosze, zbyt zasrane publiczne toalety).

Rety, tyle tego, że nie wiadomo, od czego zacząć. Może od jasnego stwierdzenia: noszenie biustonosza nie powoduje raka piersi.

Pierwsza czerwona lampka zapala się przy odkładających się toksynach. Zatruwające organizm metale ciężkie i inne szkodliwe substancje to ulubiona piosenka New Age’owych szarlatanów. Wywołująca autyzm rtęć w szczepionkach. Toksyczne złogi w jelitach usuwane przez lewatywy z kawy i bentonitowe brązowe węże. Trucizny w nogach, wyciągane magicznymi metodami przez kąpiele elektrolityczne i waciki Kanoki.

Druga czerwona lampka to naukowiec-amator, walczący (przy wsparciu małżonki) z medycznym przemysłem śmierci, wyśmiewany przez „fachowców” siedzących w kieszeniach farmaceutycznych korporacji. To klisza pojawiająca się w wielu opowieściach o „naturalnych metodach leczenia”. Na razie zabawna, pewnego dnia okaże się szkodliwa, jeśli jakiś naukowiec-amator faktycznie wynajdzie lekarstwo na raka, a medyczny establishment początkowo go wyśmieje, zwiedziony na manowce przytłaczającą ilością wcześniejszych naukowców-amatorów, którzy po dokładniejszym sprawdzeniu okazali się oszustami lub wariatami.

Trzecia czerwona lampka to dowód anegdotyczny (pani pomasowała sobie cyc i guzek zniknął, jakby go nigdy nie było). Lampka potrójna, bo nie dość, że skuteczna metoda walki z pozornie śmiertelną chorobą była naturalna i prosta (masaż, woda, ziółka), to jeszcze zniknęło coś, czego nie widział i nie diagnozował żaden lekarz. Bzdura zabawna zamienia się w bzdurę szkodliwą, kiedy dodatkowo zorientujemy się, że autorzy książki odradzają wizytę u onkologa, twierdząc, że w 80% przypadków guzek zniknie w miesiąc po zrezygnowaniu z biustonosza.

Czwarta czerwona lampka to opowieści o żyjących w zgodzie z naturą Aborygenkach, które nie chorują na raka piersi. Hm, najwyraźniej jednak chorują.

Piąta czerwona lampka to publikacja sensacyjnych wyników badań w książce zamiast w dobrym, recenzowanym piśmie medycznym.

Ale te pięć czerwonych lampek (w tym jedna podtrójna) to małe piwo w porównaniu z krwistym reflektorem walącym w oczęta z wyników „badań”. 75% kobiet noszących stanik non stop zachorowało na raka piersi?! Niech mnie jakiś mądrala-komentator poprawi, ale 75-procentowa szansa zachorowania na jakąś chorobę w wyniku działania jakiegoś czynnika to wynik nienotowany w historii epidemiologii. Ilu palaczy zapada na raka płuc? Kilka procent? Gdyby faktycznie występowała tak ogromna zależność między noszeniem stanika a rakiem, świat medyczny po przeczytaniu „Dressed to Kill” wykonałby zbiorowego facepalma tak głośnego, że usłyszałaby go Twarz na Marsie. Być może zresztą ów superplask się odbył, tylko jego odgłos stłumiło wszechmocne biusthalterowe lobby (autorzy książki bronią się, że ich odkrycia są lekceważone, podobnie jak kiedyś dowody na związek palenia z rakiem płuc).

No właśnie, co o rewelacjach Singera i Grismaijer sądzi świat medyczny?

MedlinePlus, serwis amerykańskiej Narodowej Biblioteki Medycznej i Narodowych Instytutów Zdrowia, w haśle „rak piersi” podkreśla:

Implanty piersi, używanie antyperspirantów i noszenie fiszbinowych biustonoszy nie zwiększa ryzyka raka piersi.

Narodowy Instytut Badań nad Rakiem twierdzi:

Istnieje szereg błędnych przekonań na temat przyczyn powstawania raka piersi. Niektóre z nich dotyczą używania dezodorantów lub antyperspirantów, noszenia fiszbinowych biustonoszy, poronienia lub aborcji, uszkodzeń tkanki piersiowej. Wpływ tych czynników na poziom ryzyka zachorowania na raka piersi nie został wykazany.

Jedno z wyszukiwań zaprowadziło mnie na stronę organizacji BreastCancer.org, która na pytanie:

Czy można dostać raka od robienia czegoś swoim piersiom, na ten przykład od noszenia w kółko biusthaltera albo miętoszenia ich przez kolegę?

odpowiada trzeźwo:

Nie można. Co nosisz i jak pozwalasz dotykać swoje piersi, nie ma wpływu na ryzyko zachorowania na raka piersi. Jeśli jednak odczuwasz dyskomfort w związku ze sposobem, w jaki twój kolega zajmuje się twoim biustem, powinnaś z nim o tym porozmawiać.

Znalazłem też miejsce, w którym jeden z autorów „Dressed to Kill” odpowiada na zarzuty naukowców o niespełnianie standardów wymaganych dla badań epidemiologicznych, pominięcie różnych znanych czynników mogących mieć wpływ na zachorowanie, a przede wszystkim brak jakichkolwiek innych badań potwierdzających odkrycia opublikowane w książce:

Nie ma innych badań, bo nasze są przełomowe. Aczkolwiek, jak pokazaliśmy w naszej książce, biustonosze od dawna sprawiają problemy zdrowotne. Gorsety robiły krzywdę kobietom poprzez ucisk, a przecież biustonosze to gorsety na cycki! A jeśli chodzi o pominięcie innych zmiennych, to każde badania pomijają jakieś zmienne. Nie da się uwzględnić wszystkich zmiennych, a w ogóle to nie znamy przecież wszystkich zmiennych. Te, które pominęliśmy, nie były nam potrzebne w badaniu wpływu staników na piersi.

Nie wiem jak państwo, ale ja się czuję przekonany!

Na koniec warto wspomnieć, że można dopatrzeć się pewnej zależności między noszeniem staników a rakiem piersi. Tak jak można się dopatrzeć zależności między czasem poświęconym na zmywanie a otyłością (efekt oczywiście znika w przypadku badanych mieszkających z mamusią). Hipoteza naukowa jest prosta: im kobieta grubsza. tym większe prawdopodobieństwo, że nosi biustonosz — a akurat otyłość znajduje się na liście czynników powiązanych z rakiem piersi (również zresztą w związku z produkcją estrogenów). Noszenie ciasnych lub źle dopasowanych biustonoszy nie ma wpływu na zachorowanie na raka piersi, a propagowanie podziału „30% — geny, 70% — złe staniki” daje jedynie pretekst do stwierdzenia, że może to i lepiej, że pani Hania nie pracuje już w służbie zdrowia.

Tags: ,
  1. July 16th, 2009 at 12:52 | #1

    blue.berry :

    a ja obstawiałam cioteczkę Moon ; )

    Cioteczka ostatnio walczy o istnienie Boga z facetem który na serio wierzy w memy:

    Przetłumaczę te dowody na istnienie Boga, ale nie teraz.

    Rozmawiała gęś z prosięciem, bardzo głośno i z przejęciem…

  2. Veln
    July 16th, 2009 at 13:01 | #2

    blue.berry :

    a ja obstawiałam cioteczkę Moon ; )

    Ja też najpierw myślałem, że bart nam tu cytat swojej znajomej daje, ale ta psychoanaliza od razu mi zdradziła Vencię.

  3. July 16th, 2009 at 13:02 | #3

    bart :

    wo :
    Bart, zainteresuj się – może tam nawet skuter można wygrać?
    Masz grzech, bo przez ciebie klikłem. Konkurs to wspólna inicjatywa Salonu24, RPO i – ojacię – WOŚP, skierowana głównie do uczestników Przystanku Woodstock. Pod wpisem trwa festiwal komentarzy salonowiczów, w większości przychylnych idei wolności.
    Ogłaszam własny konkurs, beznagrodowy (w Salonie też skutera nie dają). Kto jest autorem poniższego komcia:
    Prawdziwą wolnością jest niełamanie granic jakich dopuszczał się pan Owsiak, który swego czasu nawoływał młodzież do “strzelania do kaczek”!Doskonale wszyscy widzieli, że chodziło tu o Kaczyńskich.

    Rzadko ich czytam ale od razu zgadłem. Chyba to rzadko jest jednak zbyt często.

  4. July 16th, 2009 at 13:12 | #4

    Hehe, w najnowszej Polityce Dehnel omawia Terlikowskiego i cytuje Bodakowskiego :)

  5. bloody_rabbit
    July 16th, 2009 at 13:24 | #5

    hlb :

    Oj, trafiłeś z tą teorią strun… Zupełnie nieudowodniona teoria. Poczytaj więcej.

    Przeciez to najprawdziwsza prawda. Teoria strun to troche fizyki, duzo matematyki i calkiem sporo PR. Doswiadczalnie jest, w jej zupelnym ksztalcie, niesprawdzalna.

  6. urbane.abuse
    July 16th, 2009 at 13:24 | #6

    bart :

    Hehe, w najnowszej Polityce Dehnel omawia Terlikowskiego i cytuje Bodakowskiego :)

    Co więcej, kopypastuje na całego!
    To już ostatnia prosta przed 2kk!

  7. July 16th, 2009 at 13:29 | #7

    urbane.abuse :

    To już ostatnia prosta przed 2kk!

    A ja ciągle nie mam pomysłu na nową notkę :(

  8. urbane.abuse
    July 16th, 2009 at 13:30 | #8

    bloody_rabbit :

    Oj, trafiłeś z tą teorią strun… Zupełnie nieudowodniona teoria. Poczytaj więcej.
    Przeciez to najprawdziwsza prawda. Teoria strun to troche fizyki, duzo matematyki i calkiem sporo PR. Doswiadczalnie jest, w jej zupelnym ksztalcie, niesprawdzalna.

    Ale bodaj nie chodzi oto, żeby teorię udowodnić, jeno sfalsyfikować? (Czego też się ze strunami nie da zrobić, ofkorz)

  9. Quasi
    July 16th, 2009 at 13:36 | #9

    hlb :

    Ciocia Muńcia już nie para się miękka publicystyka. Teraz poszła w kierunku twardej nauki: (…)

    Jezu. Ona ma wodogłowie?

    Barts :

    Cioteczka ostatnio walczy o istnienie Boga z facetem który na serio wierzy w memy

    ? W memy jako w co?

    bart :

    Hehe, w najnowszej Polityce Dehnel omawia Terlikowskiego i cytuje Bodakowskiego :)

    Napisz coś więcej.

  10. urbane.abuse
    July 16th, 2009 at 13:37 | #10

    bart :

    A ja ciągle nie mam pomysłu na nową notkę :(

    Ależ zauważyłeś już z pewnością, że Twój blog słabo się Ciebie słucha, dyskusje dotyczą raczej autonomii niż cycków, więc po prostu wrzuć na luz, weź popcorn i patrz, jak spokojnie dobijamy do 3 albo i 4kk. Nigdy nie zabraknie ludzi nudzących się, trolujących albo przekonanych o tym, że są tak bardzo zabawni oraz interesujący, amen.

  11. Gammon No.82
    July 16th, 2009 at 13:42 | #11

    Quasi :

    Jezu. Ona ma wodogłowie?

    Nie. Ona nosi na głowie zbyt ciasny stanik, uciskający kanały limfatyczne, wskutek czego dochodzi do odkładania się w jej mózgu toksyn et caetera.

  12. July 16th, 2009 at 13:44 | #12

    Quasi :

    ? W memy jako w co?

    A bo ja wiem? Chyba w memetykę jako “naukę, w odróżnieniu od paranauk”, a dokładnie to go sobie poczytaj.

  13. July 16th, 2009 at 13:45 | #13

    bloody_rabbit :

    Przeciez to najprawdziwsza prawda. Teoria strun to troche fizyki, duzo matematyki i calkiem sporo PR. Doswiadczalnie jest, w jej zupelnym ksztalcie, niesprawdzalna.

    No ale point jest taki, że Moon zna się na wszystkim. A pod wpływem lektury niniejszych komciów przyjeła teraz styl: poczytaj więcej, bo to nieudowodniona teoria. To jest całkiem nowy rys. No i to jest własnie takie fajoskie, jak gumy Donald z obrazkami.

    bart :

    A ja ciągle nie mam pomysłu na nową notkę :(

    Moze machnij cos lekkiego, w takim stylu:

    Drugą pasja Kariny jest pogaństwo. […]Karina oddaje cześć Swarożycowi i innym postaciom z rodzimej mitologii. Angażuje się w słowiańską wiarę, chociaż jak się patrzy na jej fotografię, można odnieść wrażenie, iż z wyglądu jest jakąś nawiedzoną rebecyn spod Jaffy, a nie rasową Słowianką z krwi i kości.

    Znalezione na konserwatyzm_dot_pl. Tytuł: Krótkie historie ateizmu Autor: Tomasz J. Kostyła
    http://www.nacjonalista.pl/artykuly.php?id=118

    Quasi :

    Jezu. Ona ma wodogłowie?

    Ona ma naturalny dar.

  14. July 16th, 2009 at 13:48 | #14

    Quasi :

    Napisz coś więcej.

    Próbowałem nawet znaleźć w sieci, ale nie ma. To felieton, nie ma specjalnie o czym opowiadać, na pewno warto wydać piątaka na Politykę, z Bodakowskim w środku czy bez. Krótko: Dehnel znęca się nad zdaniem polskiego sądu o toczącym się w środowisku medycznym sporze o to, czy homoseksualizm jest chorobą – to chyba przy okazji wyroku w sprawie tej pani z Prawicy Rzeczypospolitej sąd takie coś wydukał w uzasadnieniu wyroku. No i Dehnel wymienia podobne spory naukowe, np. spór naukowy o płaskość Ziemi. To jest też mój konik, bo i kreacjoniści, i altmedowcy propagują kłamliwą wizję starcia dwóch równoprawnych stanowisk czy właśnie “nierozstrzygniętych sporów”. Terlikowskiemu się dostaje standardowo, choć ładnie, a Bodakowski łapie się do felietonu ze względu na jakiś tekst na prawica.net, gdzie twierdzi, że od tolerancji gejostwa stracimy kanalizację i elektryczność. Kup, przeczytaj.

  15. July 16th, 2009 at 13:48 | #15

    Barts :

    Przetłumaczę te dowody na istnienie Boga, ale nie teraz.

    Ja ostatnio jako osoba o wszechstronnych i wnikliwych lekturach filozoficzno-religijnych, z wielką namiętnością czytam lolcatbible, gdzie na język lolcatów przetłumaczyli nie tylko biblię…

    26 Ceiling Cat sended Gabriowl, a hovr d00d, to Nazareth (dat is a citi in Galilee)27 to a virgn naemd Mary. She wuz engajded to a d00d naemd Joseph.28 Gabriowl wuz liek “O hai Mary, u iz realli nice. Ceiling Cat iz wif u.”29 Mary wuz kiend of worrid about dat.30 But teh hovr d00d wuz all “Doant be afraid. Ceiling Cat iz happi wif u.31 U iz gonna hav a kittn. Naem him Jebus.32 He wil be graet. He wil be teh kittn of Ceiling Cat an his daddi will give him David’s chaer.33 He wil r00l Jacob’s house forevr.”
    34 Mary wuz liek “O rly, i iz a virgn remembr.”35 Gabriowl wuz all “Ceiling Cat wil take caer of it.”36 Elizabeth iz goin to hav a kittn n evribodi seded it wuz imposubl.”37 Nothin iz imposubl for Ceiling Cat.”
    38 Mary sed “I is happi to do Ceiling Cat’s work. Liek u sai.” N Gabriowl lefted.

    …ale także wszystkie argumenty na istnienie Boga:

    Fiwst Cawse (Cawsmolawgicle Awgooment)
    Evewythin need a cawse, cuz, um, dat is how it is. We mew an hoomins gif us fud. Hoomins go in noysy box an go awayz an dey com bak wif fud. Dis is cawse an effekt. Who gifs teh hoomins fud? Oder hoomins cant gif hoomins fud so Ceiling Cat mus be givin dem fud for us and dem. See, Ceiling Cat bless teh hoomins wif fud for feedin us, how niec of Ceiling Cat! Hoomins must be pettin him awl teh tiem!
    Ceiling Cat maed teh fiwst mew, an he maed fud for awl hoomins and kittehs. Der be no utta way to maek fud, srsly. So Ceiling Cat stawteded it awl!

  16. Gammon No.82
    July 16th, 2009 at 13:50 | #16

    hlb :

    Swarożycowi

    Twarożyc Homogenizowany, bóstwo prasłowiańskiej spółdzielczości mleczarskiej. Zrobiłem 20 lat temu taki rysunek, niestety gdzieś mi go wcięło.

  17. July 16th, 2009 at 13:51 | #17

    hlb :

    Znalezione na konserwatyzm_dot_pl. Tytuł: Krótkie historie ateizmu Autor: Tomasz J. Kostyła
    http://www.nacjonalista.pl/artykuly.php?id=118

    Rety, tam jest też o NJN!

  18. urbane.abuse
    July 16th, 2009 at 13:52 | #18

    bart :

    Kup, przeczytaj.

    A jak dołożysz jeszcze trochę, to z numerem dostaniesz płytę Bobbiego McF., który wpadł na bardzo skuteczny pomysł, jak uniknąć konfliktów z kolegami z kapeli o podział kasy.

  19. July 16th, 2009 at 13:56 | #19

    Gammon No.82 :

    Twarożyc Homogenizowany

    No sorry, ale są ludzie którzy mogliby ci zarzucic, że pakujesz się z gejowską propagandą w prawdziwie polską i narodową koncepcję Prajedni.

    Na marginesie, czytałem że Basement Cat polskiej polityki pozdrowił czarnoskórego słuchacza: patrzcie ten nie mył sie nigdy.

    Czyż to nie jest ostateczny dowód na to, że Moherowa Armia Ciemności wcale nie unika mydła, jak sugeruje lobby homoseksualne?

    EDIT:
    bart :

    Rety, tam jest też o NJN!

    Sorry Bart, że mam grzech.

  20. July 16th, 2009 at 13:59 | #20

    hlb :

    Moherowa Armia Ciemności wcale nie unika mydła

    Albo że używa mydła jedynie z lęku przed zmurzynieniem.

  21. Gammon No.82
    July 16th, 2009 at 14:00 | #21

    hlb :

    No sorry, ale są ludzie którzy mogliby ci zarzucic, że pakujesz się z gejowską propagandą w prawdziwie polską i narodową koncepcję Prajedni.

    Lećmy po całości:
    Prawdziwie prapolską i pranarodową prakoncepcję Prajedni.

    Na marginesie, czytałem że Basement Cat polskiej polityki pozdrowił czarnoskórego słuchacza: patrzcie ten nie mył sie nigdy.

    Podobno nie był to czarnoskóry słuchacz, lecz czarnoskóry czarnodziej na gościnnych występach.

  22. July 16th, 2009 at 14:01 | #22

    Tomasz J. Kostyła na nacjonalista.pl:

    Ale tutaj należy postawić pytanie, czy do tego autobusu, który wiemy jak wygląda, jaką ma trasę i o której godzinie znajdzie się na naszym przystanku; zawsze uda nam się bezpiecznie dotrzeć?

    Czy, kiedy wychodzimy z naszych, ciągle jeszcze bezpiecznych domów, mamy pewność, a także wiedzę, o tym, że dojdziemy bezpiecznie do celu; czy też ufamy i wierzymy, że tak się właśnie stanie?

    Fenomenalne! Autobus może się popsuć, więc wiara w Pana Boga ma głęboki sens.

  23. July 16th, 2009 at 14:08 | #23

    Gammon No.82 :

    Prawdziwie prapolską i pranarodową prakoncepcję Prajedni.

    Oczywiście mówimy o prakoncepcji, w której wszyscy Słowianie byli jednym pranarodem, mieszkającym w Prapolsce i czcili Bolesława Piaseckiego. Cała reszta to odszczepieńcy, pranarodowcy talmudyczni, można powiedzieć.

    czescjacek :

    Albo że używa mydła jedynie z lęku przed zmurzynieniem.

    Swoją droga najbardziej niesamowite jest to że:

    1. W mniemaniu Basementa był to przyjacielski żarcik, nic niegrzecznego.
    2. Tak postrzegają to zapewne też jego lolwyznawcy, bo to jest taki ludowy żarciczek, nic złego.

    No i tutaj sorry, ale jest prosta (i nie pierwsza) paralela między Basementem C. a Boratem: You will see the real, real chocolate face, check it out!

  24. July 16th, 2009 at 14:14 | #24

    hlb :

    Tak postrzegają to zapewne też jego lolwyznawcy, bo to jest taki ludowy żarciczek, nic złego

    Ach jej. Na Forum Frondy pojawiło się kilka koncepcji. Często przewija się “Murzynek Bambo”, ale WTF on ma do rzeczy to ja nie rozumiem – chyba że też jest rasistowski, ale fajny. Najbardziej mi się spodobała koncepcja, że Rydzykowi “Salon” już absolutnie nie ma czego zarzucać, więc robi z igły widły; oczywiście nabierają się na to tylko ci, którzy mają mózgi zainfekowane polityczną poprawnością.

    ——
    No przecież Murzynek Bambo też się bał że się wybieli, silly me.

    Co zresztą znaczy, że taka argumentacja oprócz rasizmu pokazuje jeszcze, że te gupki nie umio odróżnić wierszyka dla dzieci od rzeczywistości o_0

  25. July 16th, 2009 at 14:16 | #25

    asmoeth :

    Fenomenalne! Autobus może się popsuć, więc wiara w Pana Boga ma głęboki sens.

    A co ty na to:

    Elżbieta walczy o białą rasę. Jest w tym postanowieniu mocno zdesperowana, albowiem świadomość mijającego czasu nie pozostawia jej złudzeń, co do posiadania potomstwa. Usilnie szuka na internetowych randkach godnego kandydata na świetlaną przyszłość spod znaku 14 Słów.

    Moje pytania, osoby nie do końca zorientowanej w tej subkulturze, sa takie:

    1.Jak walka o rasę łączy się z upływem czasu za pomoca desperacji?
    2. Co to, kurwa, jest te ’14 słów’? Czy 14 to jest jakiś kod? Na przykład to jest wynik odejmowania 100-88 w naziolskiej matematyce?

  26. July 16th, 2009 at 14:34 | #26

    hlb :

    Co to, kurwa, jest te ‘14 słów’?

    No co ty? To jest jakieś hasło nazioli idące mniej więcej tak: “Musimy zabezpieczyć sobie pracę, bo bez pracy nie ma kołaczy dla białej rasy, oraz chatę, bo bez niej na łby nam łyse kapie woda”.

    Reszty dowiesz się tu, tylko pamiętaj: od kliknięcia w link jesteś na liście CBA, Echelonu, FBI i Czarnych Panter.

  27. July 16th, 2009 at 14:38 | #27

    bart :

    No co ty? To jest jakieś hasło nazioli idące mniej więcej tak

    Kurde, kiedy idzie o matematyke, to sie człowiek całe życie uczy! Niech ci Swarożyc wynagrodzi w niekończących się tematach do notek!

    A ja znalazłem tam link do Amazona dla nazioli:
    http://archipelag.org.pl/index.php?osCsid=brr3ns5m3fe8p3mmn9sec4l213

    Adoruje teraz te prawdziwie narodowe iknoki.

  28. bloody_rabbit
    July 16th, 2009 at 14:41 | #28

    urbane.abuse :

    Ale bodaj nie chodzi oto, żeby teorię udowodnić, jeno sfalsyfikować? (Czego też się ze strunami nie da zrobić, ofkorz)

    Udowodnic == uczynic falsyfikowalna i czekac az ludzie sie zmecza probujac. Teorii strun sie nie da sfalsyfikowac, bo nie przewiduje niczego nowego w zakresie energii dostepnym doswiadczalnikom.

  29. blue.berry
    July 16th, 2009 at 14:44 | #29

    w temacie ksiądz-murzyn piękna wymiana zań pomiedzy Olejnikową a Mularczykiem. (za GW)

    “- Jak pan uważa, czy jest to wypowiedź rasistowska? – pytała Mularczyka Monika Olejnik. – Nie, to wypowiedź żartobliwa. Widziałem tego zakonnika, to był czarnoskóry zakonnik. Nie wiem z jakiego kraju – powiedział. – Nie robiłbym z tego afery. Jak sugerowała Olejnik, taka wypowiedź może posłużyć za przykład np. dzieciom, które w ten sposób będą śmiały się z czarnoskórych kolegów w szkole. – Myśmy w szkole uczyli się takiego wierszyka “Murzynek Bambo w Afryce mieszka, to nasz koleżka”. Także ja bym naprawdę nie robił z tego powodu tragedii – powiedział Mularczyk. – A ja bym robiła – ripostowała Olejnik. – Mam czarnoskórą rodzinę i nie życzę sobie, żeby jakiś ksiądz dyskryminował ludzi o innym kolorze skóry, nawet żartobliwie – mówiła. – Prosiłbym, żeby nie mówić o. Tadeuszu Rydzyku “jakiś ksiądz” – stwierdził Mularczyk. – To jest mój żarcik – odpowiedziała Olejnik.”

  30. Gammon No.82
    July 16th, 2009 at 14:44 | #30

    bloody_rabbit :

    Teorii strun sie nie da sfalsyfikowac, bo nie przewiduje niczego nowego w zakresie energii dostepnym doswiadczalnikom.

    Zdaje się, że nie ma “teorii strun”. Istnieje jakaś nieogarnialna wielość “teorii strun”, a co jedna to inna, więc każdy może sobie wybrać pasującą pod kolor ocząt.

  31. July 16th, 2009 at 14:46 | #31

    hlb :

    1.Jak walka o rasę łączy się z upływem czasu za pomoca desperacji?

    Elżbieta, l. 41, Warszawa Mokotów. Szukam miłego, aktywnego, opiekuńczego pana w wieku 39-55 o bezkompromisowych poglądach, który będzie podzielał moją fascynację białą rasą i będzie gotów na wspólne poszukiwania sposobów przeciwdziałania regresowi demografologicznemu. Panom z ZK, ŚJ, KPH, SLD, PO, GW i BdB dziękuję bardzo!!!

  32. July 16th, 2009 at 14:47 | #32

    blue.berry :

    Tadeuszu Rydzyku “jakiś ksiądz” – stwierdził Mularczyk. – To jest mój żarcik – odpowiedziała Olejnik.”

    Zaraz, ale przeciez to jest ‘jakiś ksiądz’! Chyba, że Tadeusz Rydzyk (TM) to jest marka, a ten Mularczyk to jest ambasador owej marki? WTF?

  33. July 16th, 2009 at 14:50 | #33

    Rety, Moon przedstawiła dowody na istnienie Boga. Zrobiłbym z nich sondę, ale są ciut za długie. Rewelacja. Mój faworyt to… Nie mogę się zdecydować!

    1. Zasada antropiczna – stałe fizyczne mają takie wartości, które umożliwiają życie na ziemi. Symulowane modele z drobną zmianą którejkolwiek z tych wartości pokazują, że życie na Ziemi nie byłoby możliwe. Przypadkowość zaistnienia takich a nie innych stałych jest nieomal nieprawdopodobna (rachunek prawdopodobieństwa).
    2. Nasz kod DNA nie jest wzorem, tak jak są nim płatki śniegu, fraktale, i inne zjawiska przyrody, ale jest projektem. Ma cechy projektu , a nie przypadkowego wzoru. Projekt wymaga twórcy, projektanta. Dlaczego kod DNA jest projektem? Bo ma cechy charakterystyczne dla języka. A język jest zawsze wytworem umysłu. (Nie doczytałam jeszcze szczegółów związanych z tymi cechami języka.)
    3. Nie powstają nowe gatunki zwierząt na ziemi.
    4. Brak form przejściowych w przypadku pewnych stworzeń.
    5. Podobno genetyka dowodzi, że pochodzimy od jednego mężczyzny i jednej kobiety.

    Plus inne dowody z fizyki, astrofizyki i kosmologii,

    a zwłaszcza z nauk biologicznych i paleontologii…
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Kreacjonizm_(przyrodoznawstwo)

  34. Quasi
    July 16th, 2009 at 14:51 | #34

    Barts :

    w memetykę jako “naukę, w odróżnieniu od paranauk”

    O ile pamiętam, memetyki nie klasyfikuje się jako paranukę tylko jako protonaukę. Jak SETI.

  35. July 16th, 2009 at 14:54 | #35

    bart :

    5. Podobno genetyka dowodzi, że pochodzimy od jednego mężczyzny i jednej kobiety.

    To jest zdecydowanie najniepodważalniejszy dowód.

  36. July 16th, 2009 at 14:55 | #36

    To był mój faworyt, ale te o nowych gatunkach i DNA też są świetne.

  37. blue.berry
    July 16th, 2009 at 14:57 | #37

    sonda!sonda!sonda!sonda!sonda!sonda!sonda!sonda!sonda!sonda!

  38. July 16th, 2009 at 14:58 | #38

    bart :

    To jest jakieś hasło nazioli idące mniej więcej tak

    Aaaa, z tą białą kobietą mnie wyjebało na cyce. Już wiem, czemu gejów nie lubią – bo nam jest wszystko jedno i kobiety nam się podobają jak-są.

  39. July 16th, 2009 at 15:00 | #39

    Do listy podanej przez Moon trzeba dodać istnienie bananów. Wszechmogący Bóg zaprojektował owoce idealnie dopasowane do ludzkiej ręki, świetnie o tym opowiada amerykański naukowiec, Ray Comfort:

    http://www.youtube.com/watch?v=Y4yBvvGi_2A

  40. July 16th, 2009 at 15:01 | #40

    bart :

    To był mój faworyt, ale te o nowych gatunkach i DNA też są świetne.

    Nienie. Ten jest zajebisty, bo jednocześnie zwięzły, nie na temat i bzdurny, a użycie tego “podobno” świadczy, że w dodatku napisany na odpierdol się.

  41. July 16th, 2009 at 15:03 | #41

    eli.wurman :

    Już wiem, czemu gejów nie lubią – bo nam jest wszystko jedno i kobiety nam się podobają jak-są.

    No nie wiem, wg nazioli chyba kobiety wam się wogle nie podobają, bo ich nienawidzicie. (Dlatego zresztą modelki są chude, bo pedalscy projektanci mody chcą, żeby wyglądały jak chłopcy).

  42. urbane.abuse
    July 16th, 2009 at 15:03 | #42

    czescjacek :

    Ten jest zajebisty, bo jednocześnie zwięzły, nie na temat i bzdurny, a użycie tego “podobno” świadczy, że w dodatku napisany na odpierdol się.

    W dodatku ten “jeden mężczyzna” to nie był mąż “jednej kobiety”, tylko listonosz.

  43. July 16th, 2009 at 15:07 | #43

    asmoeth :

    Wszechmogący Bóg zaprojektował owoce idealnie dopasowane do ludzkiej ręki, świetnie o tym opowiada amerykański naukowiec, Ray Comfort

    Jest jeszcze gość od słoika z masłem orzechowym. Mimo że w handlu detalicznym znajdują się miliony słoików z masłem orzechowym, w żadnym z nich nie zalęgło się spontanicznie życie. To dowód na to, że stworzył nas Bóg.

  44. July 16th, 2009 at 15:07 | #44

    blue.berry :

    sonda!sonda!sonda!sonda!sonda!sonda!sonda!sonda!sonda!sonda!

    No dobra.

  45. July 16th, 2009 at 15:09 | #45

    hlb :

    A ja znalazłem tam link do Amazona dla nazioli:

    Tylko mnie się ta strona wyświetla po angielsku? Jak to tak, skorzystali z jakiegoś obcego oprogramowania, zamiast tworzyć nasze, polskie?

    Auch:Jedyną granicą Idei jest Cywilizacja. KURWACO?

    czescjacek :

    Dlatego zresztą modelki są chude, bo pedalscy projektanci mody chcą, żeby wyglądały jak chłopcy

    O, pamiętacie ten felieton Ziemkiewicza o tej miss, co już wszyscy zapomnieli jak się nazywa?

    czescjacek :

    No nie wiem, wg nazioli chyba kobiety wam się wogle nie podobają, bo ich nienawidzicie.

    No ale to jest proste – oni nienawidzą tych, którzy są poza ich fapcircle, automatycznie twierdzą, że jak się nie ma wspólnego fapcircle (geje i kobiety) to też dlatego, że nienawidzimy.

  46. RobertP
    July 16th, 2009 at 15:09 | #46

    bart :

    Rety, Moon przedstawiła dowody na istnienie Boga.

    Przebijam. Któryś z ateistycznych blogów dawał ostanio linka http://www.godlessgeeks.com/LINKS/GodProof.htm

  47. July 16th, 2009 at 15:12 | #47

    bart :

    Jest jeszcze gość od słoika z masłem orzechowym.

    Oh noes. Nie myślałem że tak można. Quackery jest jak dobra powieść, którą można czytać 100x, a i tak za każdym razem zdoła zaskoczyć czymś nowym.

  48. July 16th, 2009 at 15:13 | #48

    asmoeth :

    Wszechmogący Bóg zaprojektował owoce idealnie dopasowane do ludzkiej ręki, świetnie o tym opowiada amerykański naukowiec, Ray Comfort:

    Nawiasem mówiąc, idioci wysuwający ten argument jednocześnie uwielbiają dowcipy na temat unijnych norm ochrony konsumenta, za sprawą których banany dopasowane mniej idealnie do ludzkiej ręki po prostu są bardzo trudne do kupienia (choć można zerwać takie dziko rosnące).

    Używam słowa “idioci” dlatego, że tylko idiota nie skojarzy tych dwóch faktów.

    bart :

    . Zasada antropiczna

    …dla kotów będąca zasadą felinotropiczną:

    Felinopik Prinsipul
    Teh howse is jus riet for us kittehs. Is not too cowd or too hot. Is jus niec an warm an cuddlee. Teh hoomins gif us fud wen we ask an scrach us wen we mew qyoot. We gets to slepe anywhar an teh hoomins even gif us warm piels of cleen close to lay on. How awesoem!
    If Ceiling Cat dint ecksist how cud all of dis happun? If teh howse wus too cowd we wud be ded kittehs wif ice! If teh howse wus too hot we wud be ded kittehs wif crispees! If hoomins not der to feed us we wud be reely skinneh and ded kittehs. If Ceiling Cat dint maek hoomins for us sleepin anywhar wud not be fun! An no cleen close to slepe on!
    Evewythin in howse is riet for kitteh and dat is how we kno Ceiling Cat is reel, srsly.

  49. July 16th, 2009 at 15:13 | #49

    bart :

    gość od słoika z masłem orzechowym.

    Uwielbiam jak małpują styl programów o nauce. No i życie rozwija się samorzutnie w bardzo różnych warunkach: koleś po prostu nie widział studenckiej lodówki.

  50. urbane.abuse
    July 16th, 2009 at 15:14 | #50

    RobertP :

    Przebijam.

    Faktycznie rządzi, zwłaszcza czyjeś wspomnienia:
    (1) In my younger days I was a cursing, drinking, smoking, gambling, child-molesting, thieving, murdering, bed-wetting bastard.
    (2) That all changed once I became religious.
    (3) Therefore, God exists.

  51. July 16th, 2009 at 15:16 | #51

    eli.wurman :

    No i życie rozwija się samorzutnie w bardzo różnych warunkach: koleś po prostu nie widział studenckiej lodówki.

    No nie, ale nie że przypełzło, tylko że powstało. Nowa forma. W zamkniętym słoiku. Z masłem orzechowym.

  52. July 16th, 2009 at 15:19 | #52

    bart :

    No nie, ale nie że przypełzło, tylko że powstało

    Śmieszne, że jego ideowi pobratymcy sprzed over 100 lat się wykłócali, że właśnie że powstało, a nie przypełzło.

  53. urbane.abuse
    July 16th, 2009 at 15:20 | #53

    bart :

    No nie, ale nie że przypełzło, tylko że powstało. Nowa forma. W zamkniętym słoiku. Z masłem orzechowym.

    A jeśli orzechowe wyewoluuje do czosnkowego, jednak bez ekstra życia ale za to w zamkniętym słoiku, to będzie się liczyło?
    Kiedyś dawno kupiłem mrożone pierogi z mięsem, a w opakowaniu były ruskie.

  54. July 16th, 2009 at 15:23 | #54

    urbane.abuse :

    Kiedyś dawno kupiłem mrożone pierogi z mięsem, a w opakowaniu były ruskie.

    A ja zupełnie niedawno kupiłem leniwe i chciałem zjeść ze szpinakiem z czosnkiem, ale okazało się, że były słodkie. I potem zrobiłem risercz i wyszło, że w całej Polsce leniwe są słodkie, tylko w Świętkorzyskiem są niesłodkie.

  55. July 16th, 2009 at 15:24 | #55

    bart :

    No nie, ale nie że przypełzło, tylko że powstało. Nowa forma. W zamkniętym słoiku. Z masłem orzechowym.

    No tak.

    I offtopicznie: http://wechoosethemoon.org/ – se zerknijcie, dziś 40 lat od startu misji apollo 11!

  56. July 16th, 2009 at 15:27 | #56

    Bart, dodaj do sondy słoik masła orzechowego gdyż ta opcja jest tak fajna, że aż mi słów brakuje.

  57. Quasi
  58. July 16th, 2009 at 15:31 | #58

    Nie no, sonda musi zawierać wyłącznie oryginalne wykwity :)

  59. AJ
    July 16th, 2009 at 15:31 | #59

    radkowiecki :

    Bart, dodaj do sondy słoik masła orzechowego gdyż ta opcja jest tak fajna, że aż mi słów brakuje.

    Ale koniecznie z resetem.

  60. July 16th, 2009 at 15:32 | #60

    Quasi :

    Jej, ale Moon to plagiatorka – na te dowody już dawno wpadli inni:

    Ona nie twierdzi, że sama je wymyśliła!

  61. blue.berry
    July 16th, 2009 at 15:33 | #61

    czekaj bart, czekaj. jak cioteczka Moon to zobaczy to twoj spamołap zdechnie : )

  62. AJ
    July 16th, 2009 at 15:33 | #62

    Quasi :

    Jej, ale Moon to plagiatorka – na te dowody już dawno wpadli inni:

    No ale przecież to na tym miało polegać, że czytała artykuł i zaraz napisze co i jak?

  63. janekr
    July 16th, 2009 at 15:33 | #63

    eli.wurman :

    I offtopicznie: http://wechoosethemoon.org/ – se zerknijcie, dziś 40 lat od startu misji apollo 11!

    Łza się w oku kręci. Może więc ogłośmy konkurs na najlepszą stronę demaskującą fałszerstwa NASA?

    BTW na świecie lot na Księżyc negują głównie lewicowi psychole, a Polska musi być inna – spotkałem tylko prawicowych świrów robiących w tej specjalności.

  64. July 16th, 2009 at 15:34 | #64

    No w sumie racja ale przyznasz, że jako opcja bonusowa taki słoik to jest coś.

  65. July 16th, 2009 at 15:35 | #65

    Quasi :

    Barts :

    w memetykę jako “naukę, w odróżnieniu od paranauk”

    O ile pamiętam, memetyki nie klasyfikuje się jako paranukę tylko jako protonaukę. Jak SETI.

    Nie mam pojęcia jak się klasyfikuje memetykę, cytowałem z głowy tego kolesia:

    Te wymysły Dawkinsa widać też wyraźnie w jego fantastyczno-naukowej koncepcji memu.

    “Fantastyczno-naukowej”? Mam zapewne zrozumieć, że chciałaś w ten sposób zakpić z memetyki. Zobacz do jakiejkolwiek encyklopedii i znajdź hasło memetyka. Dowiesz się, że to nauka. Nie pseudonauka, paranauka, ani tym bardziej fantastyka.

  66. July 16th, 2009 at 15:40 | #66

    janekr :

    Może więc ogłośmy konkurs na najlepszą stronę demaskującą fałszerstwa NASA?

    No, to ja zgłaszam http://www.zbawienie.com, w szczególności zaś Geocentryzm czy Heliocentryzm? i Wyprawa USA na Księżyc.

  67. July 16th, 2009 at 15:53 | #67

    janekr :

    Może więc ogłośmy konkurs na najlepszą stronę demaskującą fałszerstwa NASA?

    http://moronail.net/img/1515_nasas_got_some_explaining_to_do

  68. July 16th, 2009 at 16:00 | #68

    asmoeth :

    Geocentryzm czy Heliocentryzm?

    Gratulacje! Tym linkiem usmażyłeś mi mózg.

  69. AJ
    July 16th, 2009 at 16:04 | #69

    janekr :

    Łza się w oku kręci. Może więc ogłośmy konkurs na najlepszą stronę demaskującą fałszerstwa NASA?

    Od zawsze http://stuffucanuse.com/fake_moon_landings/moon_landings.htm

  70. nosiwoda
    July 16th, 2009 at 16:05 | #70

    bart :

    Hehe, w najnowszej Polityce Dehnel omawia Terlikowskiego i cytuje Bodakowskiego

    O, to chyba jednak kupię. Miałem mieć odwyk, ale jak takich klasyków omawia, to chyba trzeba.

  71. July 16th, 2009 at 16:08 | #71

    janekr :

    BTW na świecie lot na Księżyc negują głównie lewicowi psychole, a Polska musi być inna – spotkałem tylko prawicowych świrów robiących w tej specjalności.

    Bo u nas pokolenie lewicujących świrów dopiero rośnie – te wszystkie Zeitgeisty czy inne filmy, gdzie masz odmitologizowany spisek – zamiast jaszczurów masz po prostu ludzi, którzy są pazerni i żądni władzy; a z drugiej takie przesłanie, że to my, zwykli ludzie, klasa wyrobników musimy się zjednoczyć przeciw nim żeby stworzyć świat pokoju i równości. Za jakiś czas będziemy mieli swoich lewicowych świrów demaskujących różne dziwne rzeczy.

  72. bantus
    July 16th, 2009 at 16:40 | #72

    @ mythbusters:
    Wczoraj w GW taki się pojawił artykulik: http://wyborcza.pl/1,76842,6824202,Amerykanie_znajduja_w_swych_domach_metamfetamine.html
    I rzecz mi spać nie daje, bo to wygląda na ściemę. Ludzie pochłaniają to kilogramami zanim wyniszczą swój organizm i to głównie z powodu stylu życia związanego z nałogiem i byciem nieustannie zamroczonym, a nie toksycznego działania samej substancji. Być może na rednecków to mniej działa po prostu, ale i tak trudno mi uwierzyć, że śladowe ilości mogą być aż tak toksyczne, skoro krecha nie działa od razu usztywniająco.

  73. July 16th, 2009 at 16:49 | #73

    Bart! Twoja ankieta jest oszukana, tu mam dowód!

  74. July 16th, 2009 at 16:51 | #74

    Coś się rąbie, soraski…

  75. July 16th, 2009 at 16:55 | #75

    bart :

    Coś się rąbie, soraski…

    No to ja już przejrzałem ten think-tank. Jak się nie da zmanipulować umysłów to się manipuluje statystyki. Moon miała racje. Icke ma rację, Alex Jones ma rację. Jesteście tylko bezwolnymi wykonawcami planu elity, ale, jak powiada zbawienienews.blogspot.com – staniecie się ofiarami swojego poparcia, bo dla elity NWO będziecie zbędni, względnie będziecie mogli zostać ich niewolnikami.

  76. July 16th, 2009 at 17:00 | #76

    bantus :

    Wczoraj w GW taki się pojawił artykulik: http://wyborcza.pl/1,76842,6824202,Amerykanie_znajduja_w_swych_domach_metamfetamine.html
    I rzecz mi spać nie daje, bo to wygląda na ściemę.

    Znaczy, pewność siebie GW jest na pewno wystrzelona w kosmos:

    Niebezpiecznie jest mieszkać w domu po handlarzu narkotyków. W USA boleśnie przekonują się o tym tysiące rodzin – chorują przez metamfetaminę, której śladowe ilości zostały w dywanach, meblach czy przewodach wentylacyjnych

    Są sprawy sądowe, są chore dzieci, brak jakichkolwiek dowodów.

    Znalazłem coś takiego, o dzieciach z domów, w których spożywa się metamfetaminę.

  77. July 16th, 2009 at 17:20 | #77

    eli.wurman :

    Bart! Twoja ankieta jest oszukana, tu mam dowód!

    Pchłe… i Ty to nazywasz dowodem?

  78. July 16th, 2009 at 17:24 | #78

    inz.mruwnica :

    Pchłe… i Ty to nazywasz dowodem?

    This looks GIMPED! Znam się na tym.

  79. July 16th, 2009 at 17:26 | #79

    eli.wurman :

    This looks GIMPED!

    Gimped-pimped. Przecież by mi się nie chciało szopować…

  80. July 16th, 2009 at 17:28 | #80

    Kurczę, automacik sondujący ma chyba problemy z ułamkami.

  81. bantus
    July 16th, 2009 at 17:33 | #81

    bart :

    Są sprawy sądowe, są chore dzieci, brak jakichkolwiek dowodów.
    Znalazłem coś takiego, o dzieciach z domów, w których spożywa się metamfetaminę.

    “We treat meth as though it’s radioactive, but in fact it’s been approved for medicinal use at lower levels.”
    Dzięki o coś takiego właśnie mi chodziło. Zawsze może być gdzieś obok tego ziarno prawdy i jakieś półprodukty mogą być jednak silnie toksyczne, no ale tak czy inaczej myth busted.

  82. July 16th, 2009 at 17:35 | #82

    bart :

    Rety, Moon przedstawiła dowody na istnienie Boga.

    Chciałbym się tylko pochwalić, że jestem odkrywcą Moon. Śledzę jej bloga z rosnącą fascynacją od ponad roku. I przyznam, ta jej nowa jazda to jest – o dziewczęta i chłopaki! – wasza zasługa. Bo Moon zrobi wszystko, żeby ja zauważono i czule klikano: od lolcatów po kreacjonizm.

    Proszę, oto jest jej stary wpis z rozważaniami na temat niesprawiedliwości jej prawdziwego boga, którego ona nazywa Pagerank (cokolwiek sobie pod tym pojęciem wyobraża):

    http://moon5.wordpress.com/2008/02/22/bez-wysilku/

    Fascynująca osobowość. Zastanawiałem sie juz czy nie wziąć dwóch tygodni urlopu i nie napisac o niej książki. Ale nawet jesli tego nie zrobię, ona i tak któregoś dnia będzie sławna jak sto HA.

    A wtedy proszę, pamiętajcie, kto ja dla was odkrył:)

  83. July 16th, 2009 at 17:40 | #83

    bantus :

    Dzięki o coś takiego właśnie mi chodziło.

    Znaczy, pobieżny gugiel wykazał, że sprawą interesują się prawnicy, scjentologowie, pośrednicy w handlu nieruchomościami i sprzedawcy zestawów do badań.

    W USA ćwiczyli już kiedyś podobną sprawę – z Rakotwórczym Gazem z Wnętrza Ziemi. Ciekawa historia.

  84. July 16th, 2009 at 17:43 | #84

    hlb :

    A wtedy proszę, pamiętajcie, kto ja dla was odkrył:)

    Ejże, ona tu sama przypełzła. Jak życie do słoika masła orzechowego.

  85. July 16th, 2009 at 17:46 | #85

    bart :

    Ejże, ona tu sama przypełzła. Jak życie do słoika masła orzechowego.

    No widzisz, i tu jest właśnie różnica między kreacjonizmem i ewolucjonizmem. Ty mówisz: sama przypełzła. Ja mówię: śmy ją wyhodowaliśmy :)

  86. bantus
    July 16th, 2009 at 17:53 | #86

    bart :

    bantus :
    Dzięki o coś takiego właśnie mi chodziło.
    Znaczy, pobieżny gugiel wykazał, że sprawą interesują się prawnicy, scjentologowie, pośrednicy w handlu nieruchomościami i sprzedawcy zestawów do badań.
    W USA ćwiczyli już kiedyś podobną sprawę – z Rakotwórczym Gazem z Wnętrza Ziemi. Ciekawa historia.

    Ha, pamiętam w Irlandii traktowali to całkiem poważnie. Instalowali jakieś czujniki Radonu i to chyba nawet na koszt gminy.

  87. July 16th, 2009 at 18:50 | #87

    hlb :

    mówisz: sama przypełzła. Ja mówię: śmy ją wyhodowaliśmy

    Bóg ją zmajstrował z takim emo, czy sama sobie wykształciła?

  88. Gammon No.82
    July 16th, 2009 at 20:22 | #88

    bantus :

    Zawsze może być gdzieś obok tego ziarno prawdy i jakieś półprodukty mogą być jednak silnie toksyczne, no ale tak czy inaczej myth busted.

    Może jakiś metabolit metamfetaminy (ślicznie brzmi) wydalany z siuśkami miesza się z płynem do czyszczenia kibli i resztkami czegoś tam na srajtaśmie i wychodzi efekt interakcji, jak w “Katarze”?

    hlb :

    No widzisz, i tu jest właśnie różnica między kreacjonizmem i ewolucjonizmem. Ty mówisz: sama przypełzła. Ja mówię: śmy ją wyhodowaliśmy

    My ją wyselekcjonowaliśmy. Jest wiele attention whores przy ograniczonej pojemności nisz ekologicznych. Zaczyna się konkurencja, w której na razie ciotunia prowadzi, ciekawe kiedy Moonio-allel się rozpowszechni w internetach (niech teraz Quasi oblicza kiedy to nastąpi).

    http://ciotunia5.wordpress.com/2008/02/22/bez-wysilku/

    Zmieniłem nieco adres, bo spamołap się obraził.
    Spojrzałem na to i z lewej strony zobaczyłem TWARZ. Czy coś w rodzaju.
    To ja jednak wolę poczytać Lovecrafta.

  89. Blofeld
  90. July 16th, 2009 at 22:25 | #90

    Joanna Najfeld po pierwszym dniu procesu (pojednawczego):

    Przy okazji chodzi o zastraszenie wszystkich próbujących przełamać temat tabu, jakim jest kwestia powiązań biznesu aborcyjnego z “działaczkami kobiecymi”.

    Mówiła też, że: jestem niewinna, mówiłam prawdę, czuję się nękana procesem politycznym, nie merytorycznym.

    O chuj chodzi z “biznesem aborcyjnym”? Bo wszelkie próby zgrepowania prowadzą mnie w ramiona NWO.

    Blofeld :

    Also, CUD:

    Właśnie się zastanawiałem, dlaczego jeszcze na forum frondy nie pyszczą, że to kara za grzechy (jak w przypadku samolotu tego aborcjonisty). I że np. nie jest to ostrzeżeniem dla Madonny, żeby odwołała koncert, nie obrażała Matki Boskiej, nawróciła się, bo inaczej to ją bozia zeżre.

  91. July 16th, 2009 at 22:34 | #91

    eli.wurman :

    Właśnie się zastanawiałem, dlaczego jeszcze na forum frondy nie pyszczą, że to kara za grzechy (jak w przypadku samolotu tego aborcjonisty). I że np. nie jest to ostrzeżeniem dla Madonny, żeby odwołała koncert, nie obrażała Matki Boskiej, nawróciła się, bo inaczej to ją bozia zeżre.

    Szukaj tematu pt. “Znak?”.

    Also: zabawna akcja polegająca na dopisywaniu sobie “Najfeld” do nicka. Wszyscy jesteśmy Najfeldami.

  92. July 16th, 2009 at 22:40 | #92

    bart :

    Szukaj tematu pt. “Znak?”.

    Widać to znak – pominąłem ten wpis w moich eresesach.

    bart :

    zabawna akcja polegająca na dopisywaniu sobie “Najfeld” do nicka

    Bo to tak fajnie czuć się uciskaną mniejszością.

    O ile mnie pamięć nie myli – rozprawa pojednawcza jest od tego, żeby Najfeld przeprosiła, wycofała słowa i będzie po procesie. Ciekawe czy się wycofa, czy zrobi z siebie durnia/męczennicę. Auch: jak się wycofa – punkt dla nas; jeśli zostanie uniewinniona – punkt dla nich, bo będą wiedzieć, że mogą sobie pozwolić na wszystko; skazana – kolejny argument o ograniczaniu wolności słowa.

  93. July 16th, 2009 at 23:05 | #93

    Przeczytałem akt oskarżenia i nie podoba mi się. Nowicka ciągnie do sądu Najfeld za to, że ta powiedziała, że Nowicka jest na liście płac przemysłu aborcyjno-antykoncepcyjnego, “czym pomówiła Wandę Nowicką (…) o takie postępowanie, które może poniżyć ją w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego dla rodzaju działalności prowadzonej przez Wandę Nowicką”.

    Czy to nie jest trochę taka mina, na którą sam wszedłem, pisząc, że nie można mówić źle o homoseksualistach, bo oni nie są niczemu winni, oni po prostu tacy się urodzili? Czyli po cichu zgodziłem się, że gejostwo jest evil, tylko różnię się od Terlikowskiego brakiem potępienia dla samych gejów.

    Nawet jeśli Nowicka jest na liście płac przemysłu aborcyjnego, czy to coś złego?

  94. July 16th, 2009 at 23:08 | #94

    bart :

    że Nowicka jest na liście płac przemysłu aborcyjno-antykoncepcyjnego

    A to nie o to chodzi, że niesie to ukrytą informację, że ona po prostu zarabia na skrobankach i pigułkach, dlatego robi to co robi?

  95. July 16th, 2009 at 23:34 | #95

    eli.wurman :

    A to nie o to chodzi, że niesie to ukrytą informację, że ona po prostu zarabia na skrobankach i pigułkach, dlatego robi to co robi?

    No tak, ale to jak, tut proporsją garde, mieć pretensje do Romana Gutka, że dostaje kasę z UE za puszczanie europejskich filmów zamiast amerykańskich.

  96. July 16th, 2009 at 23:58 | #96

    bart :

    No tak, ale to jak, tut proporsją garde, mieć pretensje do Romana Gutka, że dostaje kasę z UE za puszczanie europejskich filmów zamiast amerykańskich.

    Dla Ciebie. Ale cała masa ludzi słysząc coś takiego słyszy: Wanda Nowicka sponsorowana jest przez producentów środków antykoncepcyjnych i firmy zajmujące się produkcją narzędzi do skrobanek. I co taki generał publiczny sobie myśli: aha, dobry biznes se laska znalazła, tu wcale nie chodzi o prawa kobiet (also: Rudak, kryptopedał pisze w swoim ostatnim poście “kobity”).
    Po mojemu to może podważyć zaufanie do niej.

  97. mdh
    July 16th, 2009 at 23:58 | #97

    Quasi :

    Przyjmowane wartości nie mogą być dowolnie ustawiane względem siebie w zależności od kontekstu.

    (I) Być może spór wynika stąd, że nieświadomie użyłem jakiegoś fachowego pojęcia w znaczeniu innym, niż oficjalne/fachowe. Wygląda na to, że takim pojęciem – mającym jakieś nieznane mi fachowe znaczenie – mogło być pojęcie “wartości”.
    (II)W innym wypadku nie widzę żadnego powodu, by nie móc “wartości” z jednej strony hierarchizować, a z drugiej – dopuszczać okoliczności, w których zysk wielu (lub wysokie prawdopodobieństwo zysku) “wartości” nisko sytuowanych w hierarchii, przeważa stratę niewielu (lub niewielkie prawdopodobieństwo straty) “wartości” wyżej sytuowanych w hierarchii.
    (III)Ilustracje:
    – Ktoś wyżej ceni ludzkie życie niż ludzką wolność i dobrobyt, ale w obronie wolności i dobrobytu obywateli naraża/poświęca życie żołnierzy, zamiast poddać się bez walki.
    – Ktoś ludzkie życie ceni wyżej niż dobrobyt, ale w imię swojego dobrobytu decyduje się robić karierę na wolnym rynku/rynku matrymonialnym, choć jest to związane z pewnym niewielkim prawdopodobieństwem, że któryś z pokonanych konkurentów z powodu frustracji targnie się na własne życie.

    [ Jako, że nadmierne szatkowanie cytatów jest dość męczące dla komentującego i czytelnika będę oznaczał fragmenty w większym cytacie rzymskimi cyframi.]
    (I)Termin ‘wartości’ pojawiają się w psychologii, socjologii, teologii i filozofii (etyce, antropologii filozoficznej). Jako, że termin ten za każdym razem znaczy coś trochę innego, ale ogólne użycie go jest poprawne. Cechy, postulowane przez Ciebie, jakie w tym przypadku były związanie z jego funkcjonowaniem – nie. Moje obiekcje dotyczą samego sposobu relacji pomiędzy wartościami, w systemie wartości.
    (II) O ile systemy wartości są ze sobą zazwyczaj sprzeczne, o tyle muszą być spójne wewnętrznie inaczej nie spełniają swojej roli. Relatywizm wewnątrz systemu jest nie do utrzymania, gdyż przy takim założeniu, każde działanie można uzasadnić jako dopuszczalne. Odrzucam więc w Twoim przypadku takie założenie.
    Skoro piszesz o zyskach, to chciałbym wiedzieć jak one się realizują. Jeśli bowiem przyjmujesz jakąś wersję utylitaryzmu (kalkulacja zysku) to Twój system etyczny ma charakter efektywistyczny (na ocenę czynu wpływa tylko i wyłącznie jego efekt). Zatem przyjmujesz, że narażenie (świadome – przypominam, że kwestia dotyczyła tego czy nosiciel (świadomie) może zataić prawdę (skłamać)) kogoś na zarażenie przynosi dobry efekt , bo zyski rekompensują? Jakie właściwe?
    Dodam, że prawdopodobieństwo zagrożenia nie ma tu nic do rzeczy z tego powodu, gdyż ono w pojedynczym przypadku realizuje się tylko na dwa sposoby i to trzeba brać pod uwagę.
    (III)Ilustracje:
    a) To nietrafiony przykład, gdyż prawo do życia może być realizowane tylko przy braku zewnętrznego zagrożenia. Przy poddaniu się nie masz gwarancji, że zwycięzca utrzyma Twoje prawo do życia. Wolność jest w tym przypadku warunkiem sine qua non prawa do życia.
    b) To także nietrafiony przykład, obejmuje bowiem sytuację, która nie daje się w żaden sposób przewidzieć, nie jest także niepodważalną konsekwencją czynu ‘karierowicza’. Analogicznym problem jest pytanie, czy matka, która urodziła mordercę, jest odpowiedzialna za jego czyn.

    Być może nie są to “wartości” wg jakiejś fachowej definicji. Nie wiem. I nie dbam o to – mogą nie używać słowa “wartości”.
    I dziwi mnie ta dychotomia: albo “wartości”, albo “slogany”.

    Niestety coś musisz wybrać inaczej mówienie sobie o wartościach można darować.

    Jeśli tak (tj. gdy w świetle oficjalnej definicji pojęcia “wartości”, wiele “małych” wartości nie może przeważyć choćby jednej “dużej” wartości), no to sobie darujmy pojęcie “wartości”, bo widocznie jego fachowa definicja nie jest mi znana.

    Chodzi o to, że takie postawienie unieważnia wartość wartości (niezręcznie to brzmi) i wyklucza ich ‘konflikt’. Tak zwany ‘konflikt wartości’ polega na tym, że w konkretnej sytuacji życiowej nie da się zrealizować dwóch różnych wartości, bo albo się nie powie w tym przypadku o nosicielstwie(skłamie) w celu ochrony prywatności, albo się ją poświeci w celu zachowania sekretu i zaspokojeniu popędu seksualnego. Przypominam, że kwestia dotyczyła tego czy nosiciel (świadomie) może zataić prawdę (skłamać). Różnica pomiędzy wyższą wartością w obliczu realizacji niższej zamiast wyższej jest powszechnie postrzegana jako zło. Przy Twoim postawieniu sprawy każde rozwiązanie jest dobre.

    Popełniasz błąd typowy dla etyk typu utylitarnego. Można doszukać się takiego układu okoliczności, że da się uzasadnić każdy czyn, kwestia tylko wystarczająco sprytnego racjonalizowania. Innym problem takich etyk jest fakt, że często nie jesteśmy w stanie przewidzieć konsekwencji. Zatem możemy postępować moralnie tylko wtedy kiedy znamy wszystkie konsekwencje postępowania, czyli przez większość życia powinniśmy nic nie robić.

    W punkcie 3 dokonujesz bardzo kontrowersyjnej supozycji, zakładając utożsamienia zachowanie prawa chorego do zachowania prywatności z zamachem na prawa obywatelskie tegoż.

    A dlaczego tu jest jakikolwiek problem? Prawo do zachowania prywatności nie należy do praw obywatelskich? Zresztą, to bez znaczenia – w swoim kontinuum ułożyłem “dobra” w kolejności wg (domniemanej przeze mnie) malejącej dolegliwości ich utraty. Stąd prawo do zachowania w tajemnicy swojego stanu zdrowia znalazło się w tym kontinuum dalej od bieguna obozów koncentracyjnych niż bardziej “fundamentalne” “dobra”.

    Skoro jesteśmy przy hierarchii. Prawo do prywatności jest wtórne do prawa do życia, nieboszczyk go potrzebuje? Nie układasz kolejności i nie kierujesz się racjonalnością – fantazjujesz.

    Nie mam pojęcia jakiego “uprawnienia” można oczekiwać od “hipotezy” będącej jakimś tam zgróbnym uporządkowaniem “dóbr” wg pewnego arbitralnie przyjętego kryterium (którym w tym wypadku była domniemana dolegliwość ich utraty).

    Ależ w taki sam sposób postępuje Terlikowski&co. Zoofila, Sodoma, Gomora, seks i kasety wideo. Na ringu mamy prawo do prywatności vs. prawo do zycia. Konsekwencje bzykanie vs. życie z wirusem, nic wiecej, żadnych obozów, pogromów itp. Nie plagiatuj „Chusty”.

    Najwidoczniej mylisz się dlatego, że przypisujesz używanym przeze mnie słowom inne znaczenie, niż te, w którym ja je – niefachowo – użyłem.

    Ależ terminy były dobre, ich użycie kiepskie.

    Już wcześniej przedstawiłem, że Twoje wskazywanie zawieszenia prawa do prywatności jest podyktowane błędnymi założeniami.

    Nie rozumiem. Co wykazałeś? Gdzie? Jakie “błędne założenia”?
    Chodzi o to, co napisałeś w tym komentarzu wyżej i co sprowadza się do tego, że niefachowo używam słowa “wartości”? No to ok – w zdaniu, które Ci się nie podoba zastąpmy słowo “wartości” słowem “dobra”.

    Że to żadne uporządkowane poglądy, tylko ‘dziś uważam tak i będę tego bronił’.

    Zatem zostaje ‘obowiązek ujawniania nosicielstwa utrudni nosicielom nawiązywanie związków intymnych’. Jak rozumiem to jest ten ważki argument, który przeważa na korzyść Twojej argumentacji.

    Nie przeważa na korzyść mojej argumentacji, tylko przeważa (a ściślej: uczestniczy w przeważaniu wraz z innymi) w bilansie, który w ramach swojej prywatnej aksjologii przeprowadzam aby wycenić zasadność odbierania nosicielom HIV prawa do zachowania nosicielstwa w tajemnicy przed partnerami seksualnymi.

    Po pierwsze nie aksjologii a etyki. Po drugie uwagi do ‘negocjowalnej etyki’ jak wyżej.

    Stawiasz więc zaspokojenie potrzeby biologicznej któregoś tam rzędu wyżej niż ‘zdrowie i życie’ drugiej osoby?

    1. Potrzebie biologicznej nosiciela nie przeciwstawiam utraty “zdrowia i życia” jego partnera, lecz świadome – bo tę świadomość przypisuję ludziom domyślnie – narażanie własnego zdrowia i życia przez partnera dobrowolnie decydującego się na współżycie bez zabezpieczenia.
    2. “Odbieranie zdrowia lub życia” uważam za generalnie większą niegodziwość niż “odbieranie prawa do prywatności”. Ale “narażanie na dobrowolne ryzyko utraty zdrowia lub życia” wcale nie uważam za większą niegodziwość niż “odbieranie prawa do prywatności” – ocena stopnia niegodziwości nie jest tu dla mnie trywialna i zależy od niuansów związanych z konkretnym “ryzykiem” i “dobrowolnością”.

    Jeśli zależy, to jakie to zasady. Jak ustalasz kiedy to jest niegodziwe, a kiedy nie? 5% to już niegodziwość, a 4,99% nie? Czy może 4,98% to nie, a powyżej tak.
    Co do analogii prawnych. Pamiętaj też, że jeśli przemilczysz coś/skłamiesz w banku żeby dostać np kredyt to trafisz do sądu, choć bank daje kredyt ‘dobrowolnie’. To zła analogia? Bank się przecież zabezpiecza.
    Jeśli za każdym razem ustalasz jak jest, to za każdym razem negocjujemy ocenę moralną czynu? Tak? Nie czujesz absurdalności takiego podejścia? Przecież wtedy to żaden systemu etyczny.

    Punkt (ii) WO już to dostatecznie przedstawił Ci dlaczego się mylisz.

    Gdzie? W ogóle nie przypominam sobie, by WO – czy ktokolwiek inny – zajmował się tym punktem (ii).

    Nosiciel, szpital, ‘błędy w sztuce’.

    (B) ARGUMENTY PRAKTYCZNE

    Nie rozumiem.
    Zrobiłem coś takiego:
    – założenie: “w przypadku oceny narażania kogoś na ryzyko krzywdy, okolicznością łagodzącą może być świadome i dobrowolne przyzwolenie narażanego na owo narażanie oraz niewielkie ryzyko krzywdy”;
    – jest: “osoba dobrowolnie podejmująca współżycie z partnerem o nieznanym stanie zdrowia świadomie i dobrowolnie przyzwala na narażanie się na ryzyko krzywdy + ryzyko tej krzywdy jest stosunkowo niewielkie, zwłaszcza, że narażany wie, jak łatwo może je dodatkowo zminimalizować”;
    – powinno: “wobec dyskretnego nosiciela HIV dobrowolnie współżyjącego ze swoim partnerem powinno się zastosować okoliczność łagodzącą”.
    Jeśli zastosuję takie rozumowanie:
    – założenie: “nie wolno zadawać cierpienia”;
    – jest: “bite dziecko cierpi”;
    – powinno: “nie powinno się bić dzieci”;
    albo
    – założenie: “dolegliwość kary za niecny uczynek nie powinna rażąco odstawać od dolegliwości samego niecnego uczynku”;
    – jest: “dolegliwość kopa w dupę rażąco odstaje od dolegliwości połamania kołem”;
    – powinno: “karą za kopniecie kogoś w dupę nie powinno być połamanie sprawcy kołem”;
    to też zarzucisz mi wyprowadzanie “powinno” z “jest” i grzech przeciwko “gilotynie Hume’a”, choć moje “powinno” jest wyprowadzane nie z samego “jest”, ale również z wstępnego arbitralnego “założenia”?
    W takim razie chyba w ogóle nie da się nie wyprowadzić “powinno” z “jest”, bo normy – z definicji – jakoś zwrotnie odnoszą się do tego co “jest”.

    Nie o to chodzi. Problem są te negocjacje związane z oceną moralną czynu. To przykładowe powyżej dopiero od 5% złe.

    Zapewne gdyby waga zagrożenia była inna, np.: nosiciel nie choruje, za to po stosunku, partner jeśli nie zostanie nosicielem umiera w ciągu kilkudziesięciu minut, bądź zabezpieczenie nie byłoby funkcjonalne to Twoja ocena byłaby inna, bo tak rozumiem Twoje szacowanie.

    Ale w moim szacowaniu nie tyle o dolegliwość krzywdy chodzi, co o ryzyko jej zaistnienia.
    Kogoś, kto umyślnie zatruł czekoladki i częstuje nimi kogoś nieświadomego, licząc na to, ze tan się zatruje – potępię, bo stwarza wielkie ryzyko krzywdy.
    Kogoś, kto zatruł czekoladki i trzyma je w domu, po cichu licząc na to, że ktoś się do niego włamie, zeżre czekoladki i się zatruje – nie potępiam, bo ryzyko zadania komuś krzywdy jest niewielkie.
    Bez względu na zjadliwość użytej trucizny.
    Zresztą, nie sam poziom ryzyka uznaję tu za okoliczność łagodzącą. Także domniemane spodziewanie się go przez narażanego partnera i jego wiedzę o łatwości zabezpieczenia się.
    A ponadto – na poziomie prawa – praktyczną trudność w odkryciu prawdziwych intencji sprawcy oraz trudność weryfikacji twierdzeń ofiary, upierającej się, że sprawca nie ostrzegł jej o swoim nosicielstwie; a także niekonsekwencja w przypadku braku wymogu ujawniania nosicielstwa fryzjerowi itp. oraz braku restrykcji wobec osób świadomie ryzykujących poczęcie dziecka z odziedziczoną po rodzicach chorobą genetyczną.

    Jeśli odnosimy się na poziomie prawa do sprawy Mola – wiedział, miał zrobione badania kiedy ubiegał się o azyl. W przypadku nawet jednej osoby myślisz, że jakie jest prawdopodobieństwo dojścia do stosunku w sytuacji – „Kochanie, jestem nosicielem HIV? Dasz się przelecieć bez gumki?”. W przypadku wielu świadków to prawdopodobieństwo jest jeszcze mniejsze. Dziwne też, że takie same argumenty wysuwają prawicowcy w przypadku dyskusji o karaniu za gwałt. To często jest słowo przeciwko słowu i argumenty ‘sama chciała – tylko potem się rozmyśliła’. Nie powinniśmy z tego powodu karać za gwałt? Ja uważam, że powinniśmy.

    popełniasz błąd naturalistyczny.

    1. W rozumieniu Moora czy w rozumieniu Hume’a?
    2. Pokaż/wytłumacz ten błąd, bo ja go tu nie widzę/nie rozumiem.
    3. Jeśli nawet jakoś go popełniam, to wyjaśnij, dlaczego jest to problem i pokaż przykłady wnioskowania etycznego wolne od “błędów naturalistycznych”. Bo chyba niezbyt rozumiem istotę tego błędu.

    1. Z tym jest problem, ponieważ w polskiej literaturze przedmiotu nie mamy wyróżnienia na ‘naturalistic fallacy’ i ‘is-ought problem’. ‘Gilotyna Hume’a’ i ‘błąd naturalistyczny’ bardzo często są traktowane jako synonimy.
    2. Mi chodzi o ‘the naturalistic fallacy’. Twoje podstawy etyczne są dyskusyjne (sprzeczność). Zatem ocena moralna zależna jest od tych nieszczęsnych %. To jest błąd naturalistyczny.
    3. To problem, ponieważ takie rozstrzygnięcia są niespójne i mogą być łatwo podważone pojawia się pytanie a dlaczego tyle % – oparte tylko na ‘widzimisie’. O to się czepiam.
    Klasyczne sokratejskie rozumowanie. Czy kradzież miecza przyjaciela, który chce się nim zabić jest złem? Mamy do wyboru realizację dwóch wartości o różnych wysokościach. Nie możny zrealizować obu. Jako, że pożądana jest realizacja maksymalnego dostępnego dobra, kradniemy miecz.

    Moje rozumowanie jest dlatego ładniejsze, gdyż nie ma tam gwiazdek i sprzeczności.

    W takim razie pokaż jak ładnie ustosunkować się ocennie (z punktu widzenia Twojej moralności + wymarzonego przez Ciebie prawa) do problemu:
    (1) dyskretny nosiciel HIV u fryzjera/kosmetyczki itp.;
    (2) człowiek decydujący się na współżycie seksualne bez uprzedniego przebadania się na nosicielstwo HIV, choć teoretycznie może być nosicielem i narażać swoich partnerów na zakażenie;
    (3) świadomi nosiciele choroby genetycznej ryzykujący poczęcie chorego potomka.
    pozdrawiam

    1. Sanepid pilnuje właśnie, żeby to nie było problemem. Są obowiązkowe zabezpiecznia, a każdy jest traktowany jako potencjalny nosiciel. Skoro każdy jest tak traktowany z założenia, nie widzę sensu z dodatkowego informowania. Zabezpieczenia istnieją także ze względu np. na HCV w Polsce ok. 1,4% populacji, HIV 0,032% populacji.
    2. Moralnie naganne, w przypadku nosicielstwa powinien być pociągnięty do odpowiedzialności.
    3. Tu jest problem. Muszę się zastanowić. W chwili podjęcia decyzji o współżyciu nie ma osoby, która będzie potencjalnie obciążona chorobą.

    PS. Jeśli możesz tnij cytaty. Zwarte bloki tekstu są przyjaźniejsze.

  98. July 17th, 2009 at 00:11 | #98

    Onet za PAPem:

    Wobec upowszechniania się zła wywodzącego się np. z praktyk okultystycznych, czy ataków na wiarę z pozycji irracjonalnych, pomoc w uwalnianiu się od złego ducha jest potrzebna coraz częściej – wskazują egzorcyści, których odbywające się co dwa lata ogólnoeuropejskie spotkanie od poniedziałku trwa na Jasnej Górze.

    Chciałbym zwrócić szczególną uwagę na ataki na wiarę z pozycji irracjonalnych. Nie wiem czy się tam komuś coś nie pieprznęło i nie powinno być “racjonalnych”. Ale już chwilę później się wyjaśnia: chodzi o np. medycynę niekonwencjonalną, czy około-NLP. Link.

  99. Blaise
    July 17th, 2009 at 00:13 | #99

    Egzorcyści: musimy interweniować coraz częściej.

    http://wiadomosci.onet.pl/2010165,11,item.html

    boszszsz. “ataków na wiarę z pozycji irracjonalnych”. duuuh! wiadomo, że ciotki, doprowadzą ten bajzel do sądu ostatecznego.

    ciekawe czy tyara, mojzesz i swiety graal uswietnia zjazd swoja obecnoscia.
    + czy tyara rzuci sie na ksiezy z pazurami.

  100. Blaise
    July 17th, 2009 at 00:14 | #100

    widze, ze tu o tym samym :) sweet.

Comment pages
1 18 19 20 21 22 24 2299
  1. No trackbacks yet.

Optionally add an image (JPEG only)