Pseudonauka i cycki
Pod poprzednim postem rozpętała się standardowa już w przypadku BdB burza komentarzy dotyczących wszystkiego, tylko nie tematu tekstu. Kiedy po gorącym flejmie pt. „Ateista na ślubie kościelnym — krótki savoir-vivre” komentatorzy przeszli do wirtualnego bęckowania się po paszczach za nierozróżnianie tautologii od aksjomatu, zrozumiałem, że czas uatrakcyjnić Blog de Bart dla młodzieży, wpuścić nieco świeżej krwi. Stąd tytuł i tematyka dzisiejszego wpisu.
A było tak: Szacowna Małżonka udała się do miasta kupić biustonosz. Koleżanka poleciła jej kultowy sklep w centrum. Przyjmuje w nim pani Hania, bożyszcze warszawskiego świata staników. Szacowna Małżonka wróciła cała w skowronkach z rewelacyjnym (choć drogim!) biusthalterem — i to jest najważniejsze, łzy szczęścia żony są dla mnie najlepszą zapłatą. Małżonka przyniosła ze sobą również info o unique selling point pani Hani. Otóż pani Hania nie sprzedaje po prostu elementów garderoby, ona ratuje kobiece życia! Oddajmy głos samej zainteresowanej, w wywiadzie dla pisma „Lux Med”:
Pracowałam przez wiele lat w służbie zdrowia. Już wtedy wiele kobiet chorowało na nowotwory piersi. Myślałam o tym, żeby im pomóc. W tym samym czasie moja siostra otworzyła sklep i rozpoczęła import biustonoszy dobrej jakości. W ramach współpracy producent biustonoszy organizował szkolenia dla sprzedawców. Podczas tych szkoleń eksperci, w tym lekarze, informowali nas, jak ważne dla zdrowia kobiety jest właściwe dobranie biustonosza, ponieważ aż 70% nowotworów piersi spowodowanych jest noszeniem źle dobranych biustonoszy, a tylko 30% jest uwarunkowane genetycznie. Po tych szkoleniach utwierdziłam się w przekonaniu, że pomagając kobietom właściwie dobierać biustonosze mogę zaangażować się w profilaktykę zdrowotną. Robię to już 15 lat.
Rak piersi to drugi po raku płuc najczęstszy nowotwór, występujący praktycznie wyłącznie u kobiet. Wiadomo, że wiele jego przypadków ma podłoże genetyczne, wiadomo, że duży wpływ mają estrogeny, czyli tzw. hormony żeńskie. Już na początku XVIII w. zauważono, że zakonnice zapadają na raka piersi częściej niż mężatki. Bezdzietność, późne urodzenie dziecka, niekarmienie piersią — to czynniki zwiększające ryzyko. Uważa się również, że im więcej cyklów menstrualnych, tym większe szanse zachorowania, do czynników zwiększających ryzyko można więc dopisać wczesne pojawienie się miesiączkowania i późniejsze klimakterium.
Epidemiologowie twierdzą, że owe znane czynniki są odpowiedzialne za mniej niż połowę zachorowań. Do tego łatwo zauważyć, że są to elementy, nad którymi nie ma się doraźnej kontroli: geny, cechy organizmu, poważne wybory życiowe. Bardzo ciężko wyjść z grupy podwyższonego ryzyka, na pewno nie da się tego zrobić tak łatwo, jak w przypadku raka płuc — po prostu rzucając palenie. Czynniki, nad którymi istnieje możliwość zapanowania poprzez zmianę stylu życia (terapie hormonalne, pigułki antykoncepcyjne, otyłość, spożywanie tłuszczów czy alkoholu), okazały się nieść ze sobą niewielki lub wręcz zerowy wzrost ryzyka. Zrozumiałe, że taki stan rzeczy może budzić u kobiet uczucie bezradności i braku kontroli nad stanem swojego zdrowia. To z kolei daje pole do popisu szarlatanom.
Postulowany mechanizm wywoływania raka przez ciasne biustonosze: fiszbiny uciskają kanały limfatyczne, powodują odkładanie się toksyn w piersiach. A od toksyn, jak wie każdy czarownik, robią się nowotwory.
Wpisanie do Google „bras breast cancer” powoduje natychmiastowe „WTF, to prawda!” — kilka pierwszych stron absolutnie to potwierdza. Przekonują nas o tym: dr Ralph L. Reed ze strony all-natural.com, doktor Nguyen Phawk Yu z health2us.com („mniej pieniędzy dla onkologów, więcej pracy u podstaw”) i specjaliści z Chet Day’s Health and Beyond (wśród reklamowych pop-upów przyciąga uwagę czyszczenie jelit jabłkami). Na stronie 007 Breasts dowiadujemy się, kto jest sprawcą całego zamieszania:
Pierwsze obszerne badania nad tym zagadnieniem przeprowadził badacz medyczny Sydney Singer wraz z małżonką Somą Grismaijer. Na początku ciąży Soma odkryła w swojej piersi guzek. Przerażeni tym faktem, zaczęli szukać przyczyn i czynników wpływających na zachorowania na raka piersi — i odkryli, że nawet sprawdzenie, czy guzek jest faktycznie nowotworem, związane jest z ryzykiem, którego nie chcą ponosić.
Soma przestała nosić biustonosz, zaczęła ćwiczyć i masować sobie pierś, piła tylko filtrowaną wodę i łykała ziółka i suplementy. Po dwóch miesiącach guzek zniknął.
Zauważyli, że nowozelandzkie Maoryski, które przejęły białą kulturę, chorują na raka piersi, podczas gdy australijskie aborygenki nie. Rak piersi występuje również w innych kulturach przekonanych do biustonoszy — u Japonek czy Fidżyjek.
Singer i Grismaijer przebadali 4500 kobiet w pięciu amerykańskich miastach i opublikowali wyniki swoich badań w książce „Dressed to Kill”. Choć ich badania nie uwzględniały dodatkowych czynników, wyniki są zbyt mocne, by im przeczyć:
• 3 na 4 kobiety noszące stanik 24 godziny na dobę zachorowały na raka piersi.
• 1 na 7 kobiet noszących stanik więcej niż 12 godzin na dobę (ale nie do łóżka) zachorowała na raka piersi.
• 1 na 152 kobiety noszących stanik mniej niż 12 godzin na dobę zachorowała na raka piersi.
• 1 na 168 kobiet nie używających staników (lub noszących je z rzadka) zachorowała na raka piersi.
Nasi badacze nazywają siebie medycznymi antropologami, „żwawym duecikiem znanym na całym świecie z przeciwstawiania się motywowanemu chęcią zysku i zorientowanemu na leczenie [WTF?! — bart] systemowi medycznemu”. Prowadzą Instytut Badań nad Chorobami Kulturogenicznymi, zajmującym się cywilizacyjnymi zagrożeniami zdrowia (w kolejności: zbyt płaskie łóżka, zbyt ciasne biustonosze, zbyt zasrane publiczne toalety).
Rety, tyle tego, że nie wiadomo, od czego zacząć. Może od jasnego stwierdzenia: noszenie biustonosza nie powoduje raka piersi.
Pierwsza czerwona lampka zapala się przy odkładających się toksynach. Zatruwające organizm metale ciężkie i inne szkodliwe substancje to ulubiona piosenka New Age’owych szarlatanów. Wywołująca autyzm rtęć w szczepionkach. Toksyczne złogi w jelitach usuwane przez lewatywy z kawy i bentonitowe brązowe węże. Trucizny w nogach, wyciągane magicznymi metodami przez kąpiele elektrolityczne i waciki Kanoki.
Druga czerwona lampka to naukowiec-amator, walczący (przy wsparciu małżonki) z medycznym przemysłem śmierci, wyśmiewany przez „fachowców” siedzących w kieszeniach farmaceutycznych korporacji. To klisza pojawiająca się w wielu opowieściach o „naturalnych metodach leczenia”. Na razie zabawna, pewnego dnia okaże się szkodliwa, jeśli jakiś naukowiec-amator faktycznie wynajdzie lekarstwo na raka, a medyczny establishment początkowo go wyśmieje, zwiedziony na manowce przytłaczającą ilością wcześniejszych naukowców-amatorów, którzy po dokładniejszym sprawdzeniu okazali się oszustami lub wariatami.
Trzecia czerwona lampka to dowód anegdotyczny (pani pomasowała sobie cyc i guzek zniknął, jakby go nigdy nie było). Lampka potrójna, bo nie dość, że skuteczna metoda walki z pozornie śmiertelną chorobą była naturalna i prosta (masaż, woda, ziółka), to jeszcze zniknęło coś, czego nie widział i nie diagnozował żaden lekarz. Bzdura zabawna zamienia się w bzdurę szkodliwą, kiedy dodatkowo zorientujemy się, że autorzy książki odradzają wizytę u onkologa, twierdząc, że w 80% przypadków guzek zniknie w miesiąc po zrezygnowaniu z biustonosza.
Czwarta czerwona lampka to opowieści o żyjących w zgodzie z naturą Aborygenkach, które nie chorują na raka piersi. Hm, najwyraźniej jednak chorują.
Piąta czerwona lampka to publikacja sensacyjnych wyników badań w książce zamiast w dobrym, recenzowanym piśmie medycznym.
Ale te pięć czerwonych lampek (w tym jedna podtrójna) to małe piwo w porównaniu z krwistym reflektorem walącym w oczęta z wyników „badań”. 75% kobiet noszących stanik non stop zachorowało na raka piersi?! Niech mnie jakiś mądrala-komentator poprawi, ale 75-procentowa szansa zachorowania na jakąś chorobę w wyniku działania jakiegoś czynnika to wynik nienotowany w historii epidemiologii. Ilu palaczy zapada na raka płuc? Kilka procent? Gdyby faktycznie występowała tak ogromna zależność między noszeniem stanika a rakiem, świat medyczny po przeczytaniu „Dressed to Kill” wykonałby zbiorowego facepalma tak głośnego, że usłyszałaby go Twarz na Marsie. Być może zresztą ów superplask się odbył, tylko jego odgłos stłumiło wszechmocne biusthalterowe lobby (autorzy książki bronią się, że ich odkrycia są lekceważone, podobnie jak kiedyś dowody na związek palenia z rakiem płuc).
No właśnie, co o rewelacjach Singera i Grismaijer sądzi świat medyczny?
MedlinePlus, serwis amerykańskiej Narodowej Biblioteki Medycznej i Narodowych Instytutów Zdrowia, w haśle „rak piersi” podkreśla:
Implanty piersi, używanie antyperspirantów i noszenie fiszbinowych biustonoszy nie zwiększa ryzyka raka piersi.
Narodowy Instytut Badań nad Rakiem twierdzi:
Istnieje szereg błędnych przekonań na temat przyczyn powstawania raka piersi. Niektóre z nich dotyczą używania dezodorantów lub antyperspirantów, noszenia fiszbinowych biustonoszy, poronienia lub aborcji, uszkodzeń tkanki piersiowej. Wpływ tych czynników na poziom ryzyka zachorowania na raka piersi nie został wykazany.
Jedno z wyszukiwań zaprowadziło mnie na stronę organizacji BreastCancer.org, która na pytanie:
Czy można dostać raka od robienia czegoś swoim piersiom, na ten przykład od noszenia w kółko biusthaltera albo miętoszenia ich przez kolegę?
odpowiada trzeźwo:
Nie można. Co nosisz i jak pozwalasz dotykać swoje piersi, nie ma wpływu na ryzyko zachorowania na raka piersi. Jeśli jednak odczuwasz dyskomfort w związku ze sposobem, w jaki twój kolega zajmuje się twoim biustem, powinnaś z nim o tym porozmawiać.
Znalazłem też miejsce, w którym jeden z autorów „Dressed to Kill” odpowiada na zarzuty naukowców o niespełnianie standardów wymaganych dla badań epidemiologicznych, pominięcie różnych znanych czynników mogących mieć wpływ na zachorowanie, a przede wszystkim brak jakichkolwiek innych badań potwierdzających odkrycia opublikowane w książce:
Nie ma innych badań, bo nasze są przełomowe. Aczkolwiek, jak pokazaliśmy w naszej książce, biustonosze od dawna sprawiają problemy zdrowotne. Gorsety robiły krzywdę kobietom poprzez ucisk, a przecież biustonosze to gorsety na cycki! A jeśli chodzi o pominięcie innych zmiennych, to każde badania pomijają jakieś zmienne. Nie da się uwzględnić wszystkich zmiennych, a w ogóle to nie znamy przecież wszystkich zmiennych. Te, które pominęliśmy, nie były nam potrzebne w badaniu wpływu staników na piersi.
Nie wiem jak państwo, ale ja się czuję przekonany!
Na koniec warto wspomnieć, że można dopatrzeć się pewnej zależności między noszeniem staników a rakiem piersi. Tak jak można się dopatrzeć zależności między czasem poświęconym na zmywanie a otyłością (efekt oczywiście znika w przypadku badanych mieszkających z mamusią). Hipoteza naukowa jest prosta: im kobieta grubsza. tym większe prawdopodobieństwo, że nosi biustonosz — a akurat otyłość znajduje się na liście czynników powiązanych z rakiem piersi (również zresztą w związku z produkcją estrogenów). Noszenie ciasnych lub źle dopasowanych biustonoszy nie ma wpływu na zachorowanie na raka piersi, a propagowanie podziału „30% — geny, 70% — złe staniki” daje jedynie pretekst do stwierdzenia, że może to i lepiej, że pani Hania nie pracuje już w służbie zdrowia.
inz.mruwnica :
I dwa liwolwery do kieszeni.
inz.mruwnica :
Dokładnie. (c) by Stanisław Michałkiewicz.
inz.mruwnica :
No ba, i kapelusz!
inz.mruwnica :
A jaśniej?
EDIT: Uważasz, że jak ktoś będzie machał komuś przed nosem spluwą i wypali przypadkowo, to przy zliberalizowanym prawie łatwiej będzie to uznać za usiłowanie? Ej, nie rozumiem strange logic of yours. Chyba.
EDIT:Wypali trafiając.
inz.mruwnica :
A zdroworozsądkowe “pistolet jest do zabijania” ma tą wadę, że jest tylko zdroworozsądkowe (z całym bagażem normatywności wiedzy komonsensowej) i nic więcej. Jak “dupa do srania” i “żona do kuchni”.
inz.mruwnica :
Ej, ale rozmawiasz z anarchista/libertarianinem/wolnościowcem (sorry, to jeden z tych rodzajów zaburzenia, którego zaburzony nie ma interesu się pozbyć, więc od ostatniego flejmu nie miało prawa się nic zmienić) i jeśli spodziewasz się innej odpowiedzi niż “tak”, to chyba się nie dogadaliśmy. Z mojego punktu widzenia, owszem, służby porządkowe mogą mieć większe uprawnienia – w drodze uzasadnionego wyjątku. Zasadniczo, powinny mieć takie samo prawo używania przemocy, jak każdy inny. Tak samo, jak rodzic może okrutnie pozbawić dziecko jego swobód, ściągając go siła z jezdni, żeby go auto nie przejechało – bo jest to w określonym przypadku wyjątkowa-wyjątkowość. Ba, jestem w stanie, z jakże wielkimi oporami (strasznymi. Potwornymi. Nie wiem, czy nie oddać legitymacji. Może jednak lepiej wpierdolić razem ze zszywaczami?) w ogóle akceptować ograniczanie wolności dzieci ze względu na wiek. Ale poza tym rodzic nie ma “prawa” (że w sensie tym, że misie nie podoba sie) dziecka ani więzić, ani karać cieleśnie, ma “prawo” do samoobrony, proporcjonalne do zagrożenia.
Wot? I can’t hear You over the sound of how awesome I am.
Blaise :
RAZ postrzegał większość litaratów jako chudych jeszcze w 2002 roku ;-)
rad byłbym jednak, gdyby
ludzie uświadomili sobie, że puszczanie ksiązki w obieg jest formą piractwa i
dymaniem i tak zazwyczaj chudego literata.
http://groups.google.pl/group/pl.rec.fantastyka.sf-f/msg/32152310f06662df?hl=pl
inz.mruwnica :
Przypuszczam, że sporo tumokowatych prawaczków używa tego w znaczeniu “Żydy z UE”, ale etymologia chyba jest raczej “Wczoraj Moskwa, dzisiaj Bruksela”.
@ jaś skoczowski:
Rany, Jasiu, jak ja was libertarian czytam, to mi się mózg zapala. Soraski za gremialne ad personam, ale mam wrażenie, że jesteście bandą rozwydrzonych smarkaczy, którzy codziennie na nowo przeżywają traumę, że im mama kazała jeść zupę, jak byli mali, a ich filozofia życiowa opiera się na zdaniu “BĘDĘ ROBIŁ CO CHCĘ, A RESZTA WYPIERDALAĆ”. Weźcie, nie wiem, dorośnijcie czy coś.
Przepraszam, ulało mi się, ale spędziłem właśnie godzinę na stronie bezswiatel.ath.cx, gdzie próbują udowodnić, że choć po wprowadzeniu całorocznego obowiązku jazdy na światłach liczba wypadków de facto zmalała, to jednak wzrosła, bo gdyby nie NAKAZ jeżdżenia na światłach, to wypadków by było dużo mniej. Oraz publikują zdjęcia wraków z podpisem “Te wypadki zdarzyły się w dzień – oni mieli włączone światła”. I do tego kłamią chuje i fałszują statystyki. Więc być może to nie twoja wina, byłeś po prostu pierwszym niby-korwinistą, który się nawinął.
jaś skoczowski :
Ty się Jasiek nie spiesz, tylko pomyśl:
Według gazetki “Strzał” (skądinąd bardzo dobrej gazetki) jest uderzająca różnica między “kulturą spluwy” (1) w murzyńskich gettach i (2) w całej reszcie populacji USA. Podobno wręcz (cytują stosowne badania, nie wiem na ile rzetelne) w tej drugiej populacji przestępczość spluworodna nie jest jakoś dużo wyższa, niż w Europie.
Przyjmijmy, że te badania są rzetelne.
W tym momencie powstaje pytanie: czy “kultura spluwy” w Polsce byłaby zbliżona do (1), czy (2).
Nie tylko rodzic i nie tylko dziecko, jeśli ktoś niechcący włazi pod koła samochodu, a nie ma czasu na ostrzeżenie.
Z punktu widzenia systemów etycznych jest to chyba niesporne (niezależnie, czy wyznają paternalizm twardy, umiarkowany, czy antypaternalizm).
Z punktu widzenia prawa podciągać by to trzeba pod stan wyższej konieczności.
RobertP :
Według tej logiki dymaniem literata jest również przeczytanie książki raz już czytanej. Otłuściło mu naczynia włosowate w czaszce?
jaś skoczowski :
Nie żałuj sobie.
Moby is fighting his gayness OMFG.
http://www.infomuzyka.pl/Muzyka/10,83872,6788432,Doswiadczenia_festiwalowe_Moby_ego__seks_pod_scena.html
Gdyby nie ten clip, udusiłbym go własnymi cycami size A, aż by się przyznał.
http://www.youtube.com/watch?v=MwyPI-zKqRs
I to nie dlatego, że KFC emo, tylko dla tej murzyny <3
PS. Moby powinien jeść jakieś ryby atl i łykać żelazo, skoro już vegie. Widzę symptomy anemii.
bart :
NEVAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1111111111oneoneonejeden
mrw :
Twoja Starą?
No ok. Można być ciotowato wyglądającym heterykiem. But in this particular case my gaydar says – GAY, DUUUUH!.
Gammon No.82 :
Wiesz, ale mówimy o przestępczości dokonanej za pomocą broni zarejestrowanej?
jaś skoczowski :
A czy w USA jest coś takiego, jak “broń zarejestrowana” poza kazionnymi czołgami? I może jeszcze FBI ma próbkę gwintów każdej rury? Oj nie…
Blaise :
You mean Arkady Gaydar a.k.a. Arkady Petrovich Golikov?
No ja zawsze wiedziałem, że z tym Timurem i jego drużyną musi być coś nietentego.
mrw :
No i jeszcze kanibalem i zombiem. Bo nadejdzie dzień, kiedy zjemy ich mózgi i dzieci. Ok, quick fix; niektórzy z nas zjedzą ich mózgi i dzieci i JP2 (jeśli przebijemy się przez watykański kordon militarny i/lub zanim wielkiego polaka rozczłonkują i będą obwozić po całym świecie, this may genearte extra costs).
Blaise :
No co ty, pemikan będziesz jadł?
Gammon No.82 :
No chocby w NY w’ogle nie masz prawa posiadać giwery np. Różnie to bywa, co mi się akurat podoba.bart :
Aua-aua-aua-auć… pisałem o broni, nie o światłach… pisk-pisk-pisk…
Gammon No.82 :
Nie, Moby! Helou.
Gammon No.82 :
Hmmm, w tak szczelnym grobowcu nasmarowany formaliną (w przypadku gdyby sie nie okazal tak swiety jak santo subito). Wydaje mi sie, ze jest dalej soczysty jak tylko wielki polak soczystym moze byc po smierci.
Na pewno nie wysuszony FFS! fuck!
Gammon No.82 :
Udało mi się znaleźć takie dane (1993-2001): 0,28% białych użyło broni do popełnienia przestępstwa, w porównaniu do 0,6% latynosów i 0,84% czarnych. A jak jest w Polsce?
jaś skoczowski :
No wiem. A MRW pisał o tym korwinoidzie Felicjanie G., który poskarżył się Trybunałowi Konstytucyjnemu, że przymus zapinania pasów godzi w jego godność, nie zauważając przy tym, że jego godność bardziej cierpi od noszonego przez niego bezrękawnika na koszulę. No i się zbiegli mali korwinoidzi bronić starego korwinoida – i jeden przez drugiego pierdolił o wolności od pasów i świateł mijania przez cały rok.
jaś skoczowski :
Czy mimo tych zastrzeżeń mógłbyś np. zerknąć do ustawy o broni i amunicji i wskazać, co Ci się w niej nie podoba? Znaczy wiesz – dostęp do broni jest, musisz wskazać tylko jaki rodzaj, w jakim celu, udowodnić, że nie masz zaburzeń psychicznych, nie jesteś uzależniony od alkoholu, nie jesteś bandytą. Czego byś jeszcze chciał? Bo wiesz – liberalizacja dostępu do broni po prostu rozszerza katalog możliwości i zdejmuje – bardzo rozsądne – ograniczenia. Więc, przeczytaj ustawę i czep się konkretów a nie “AAAAA, BO MI PRAWO DO POSIADANIA BRONI
NIEMCYOJCZYZNA JEBIE”.Komenda Główna Policji mówi tak:
http://www.policja.pl/portal/pol/4/7122/Przestepstwa_przy_uzyciu_broni.html
Blaise :
O, byłeś już na “Bruno”?
otaki :
KGP nie zna ustawy o broni ani języka polskiego.
Wiatrówki nie są “bronią pneumatyczną”. Wypadek przy użyciu wiatrówki to jak skaleczenie nożem albo ukłucie gwoździem.
Nie wspominam już o “liczbie zwierającej” – milycjanci mają kłopoty ze zwieraczami?
Blaise :
Ja tego nie ruszę. Chyba, że po wpakowaniu do marynaty na dwa tygodnie. Potem upiekę, ostudzę i podam kotu. Kot zgrymasi. Wtedy produkt wyrzucę bez wyrzutów sumienia jako nieświesz.
bart :
A w Polsce 100% komunoliberalnych moskiewskożydobrukselskich ateistów użyło albowiem katolicy są dobrzy.
jaś skoczowski :
Wiesz, trudno mi powiedzieć, bo w NYC byłem przez niecałe 72 godziny i nie rozglądałem się za gunsklepami, w pozostałej części stanu w ogóle nie byłem. Ale trudno mi uwierzyć w to, co piszesz: NRA zatłukłoby taką ustawę w USCt ze względu na drugą poprawkę do konstytucji federalnej.
eli.wurman :
I praktyka jest taka, że milycja ci nie da zezwolenia CHYBA, ŻE JESTEŚ MYŚLIWYM i napiszesz, że lubisz STRZELAĆ DO ZWIERZĄTEK ooops, regulować populację zwierzątek.
Wyobraź sobie, że zezwolenia na 6,5 mm pistolet sportowy nie dostaniesz podając cel “chcę uprawiać sport strzelecki, pistolet jest mi potrzebny, żeby poprawiać celność”.
Nie dostaniesz także wtedy, gdy napiszesz “uprawiam od 5 lat sport strzelecki, chciałbym mieć własny pistolet >>przystrzelany do ręki<<".
Przerywamy program by nadać komunikat specjalny: Jola Rutowicz leczy z homoseksualizmu!
O, tu wyleczyła.
Gammon No.82 :
Ale to idź się czep w jakimś Sądzie Administracyjnym jak Cię to nawilża.
eli.wurman :
to ta z Mensy?
otaki :
Odpierdol się od Dody.
eli.wurman :
z dziką chęcią :)
@ otaki:
Znaczy serio: masz coś do Dody? Masz, to dajesz. A jak nie – to przeproś&milcz, zły człowieku.
eli.wurman :
Ale się nie da albowiem ustawa pozostawiła milycji “full discretion”, co milycja uważa za cel okej a co nieokej.
Zresztą mnie to wisi, ponieważ broń palna nie jest mi do niczego potrzebna. Zmiany w przepisach mnie o tyle nawilżają, że wtedy Społeczeństwo zacznie się przypierdalać do spluwaczy palnych, a przestanie się przypierdalać (lub ograniczy przypierdalanie) do wiatrówkowiczów.
wo :
Byłem i niestety zawód. Nie dlatego, że każda ciotowska fanaberia była na świeczniku, tylko dlatego, że to było so fucking fake. I to tragicznie fake. Niestety, spodziewałem się fajerwerków.
Inna sprawa, z racji, że jestem tym smutnym przypadkiem który ulega ogólnemu klimatowi na sali, mogło dojść do compassion with pierdolona katolicka publika.
Jednak sklaniam sie ku, ze bylo to fake.
Ali G 4+ Boarat 5 Bruno 3
Gammon No.82 :
Mhm. Pomijając takie rozważania, jeśli przyjmiesz, że w Polsce mieszka 10 milionów pełnoletnich mężczyzn, i założysz, że każde z tych wymienionych przez policję 525 przestępstw popełnił kto inny, a potem wynik przemnożysz przez dziewięć (zakładając, że dane amerykańskie są sumaryczne dla 9 lat), to i tak wychodzi sześciokrotnie mniej przestępstw z użyciem broni palnej niż w białej społeczności USA. Więc na moje oko rozważania gazetki “Strzał” o białej przestępczości zbliżonej do europejskiej średniej są chuja warte.
Gammon No.82 :
A po jaki wał jest wiatrówka? Żeby strzelać do gołębi? Poza tym – są jakieś wiatrówki bez zezwoleń jak Cię nawilża?
eli.wurman :
no mogłaby też kogoś uleczyć, nie? pasożyt nieużyteczny
@ otaki:
No i tak jest, zły człowieku. Se zerknij na taki tekst:
Ja obstawiam, że parę osób poczuło się po tym lepiej.
O rety, Polish Diablo 2 Gaming & Trading Community zbiorowo nie kuma sarkazmu. Epic fail.
Tzn pamietacie z Boarata, ze zdawalo sie czy oni tak serio czy to podstawka.
W bruno juz tego nie ma. Ma sie wrazenie ze wiekszosc to podstawka.
Aczkowlwiek sa genialne momenty :)
Tylko czemu tak malo?
eli.wurman :
Eli, ale po co zabraniac zwyklych wiatrowek? Jesli ktos sobie bedzie chcial postrzelac do ludzi, to sobie zrobi proce. Szkoda podobna, a kretynow i psychopatów nic powstrzyma.
ale zdaje mi sie, ze sa ludzie ktorzy chca sobie postrzelac dla sportu np. w niedziele, np. zamiast isc do kosciola.
nie badzmy kutasami (miętkimi).
bart :
Tam zaraz fail: po prostu ogarnięcie tak długiego tekstu jest daleko poza zasięgiem tych kolesi – do końca pierwszej blockquoty trudno wyczuć, a mniej więcej tyle się zmieści na przeciętnym ekranie; scrollowanie tekstu jest dla lamerów.
Blaise :
No ale przecież można je kupić – są takie bez zezwoleń.
Blaise :
No to skoro chcą mieć taki sport – to niech się zmierzą z wymogami. Jak ktoś chce się brać udział w rajdach samochodowych to też musi spełnić jakieś warunki?
Also: skocz sobie pod sklep z tymi strzelającymi duperelami – tam, gdzie nie trzeba zezwoleń – i zerknij sobie jaki rodzaj kolesi tam przychodzi.
bart :
Ten flejm już był, nie tu chyba i z Inżynierem raczej, ale i tak się spytam – co fajnego i lepszego ma być w dorośnijcie? Znaczy, bo z wrzuty wynika tylko tyle, ze dorośnijcie polega na tym, że trzymasz ryj i nie mówisz mamie, że zupa jest chujowa i jebie szpinakiem, tylko czekasz spokojnie momentu, kiedy możesz ja wyjebać do kwiatków (zupę, nie mamę). A prościej przecież chyba zacząć od weź, matka, pierdol ten szpinak – ani to dobre, ani zdrowe, sam se zrobię kromala ze smalcem, bo wiem lepiej co mi smakuje i czego w tej chwili domaga się mój organizm. Raczej to trzymanie mordy i zgadzanie się jest infantylne – bo tak kazali. A chuja tam kazali – niech wytłumaczą najpierw czemu. Albo niech przyrządzą szpinak, tak, żeby był jadalny (da się, wbrew licznym mitom).
eli.wurman :
Gołębie (takie zwykłe miejskie śmieciuchy, bo do grzywaczy, sierpówek itp. nic nie mam) są chyba jedynymi żywymi stworami, którym życzę wszystkiego najgorszego. Ale to jeszcze nie powód, żebym do nich strzelał. Strzelam do tarcz. Takich kółeczek na papierze. Chociaż tarcze w kształcie ludzia lub gołębia też mnie nie brzydzą, jednak nie używam. Po co? Chodzi o zabawę. Tak, jak rzucanie pigułami ze śniegu w latarnię.
A co do zezwoleń już pisałem – poniżej 17J energii kinetycznej u wylotu lufy nie ma zezwoleń, nie ma nic. Tylko co chwila ktoś płacze “jak to tak można?”.
Ponadto pytania “po jaki wał wiatrówka” to są pytania z gatunku “a po jaki wał w odbyt skoro można w pochwę, w ucho, w ranę postrzałową albo w celibat?”. Albo “po jaki wał grać w Panzer General, skoro są Simsy?”. A chuj komu do tego w co ja gram, w jaki otwór walę i z jakiej rury strzelam, skoro nikomu kuku nie robię?
bart :
A dyskutuj sobie z Lesiem E. Ja nie chcę przekonywać nikogo do niczego. Ja naprawdę nie muszę strzelać z cekaemu. Tylko niech się Społeczeństwo odpierdoli od moich wiatrówek.
Marceli Szpak :
POPIERAM. Zwłaszcza, jak się dowali dużo czosnku (to jest MÓJ GUST, nikomu nie wpieram).
eli.wurman :
Warunków uczestnictwa w wyścigach samochodowych nie określa milycja.
Marceli Szpak :
Że samo “wolność dla wolności, botak, ichuj” już Cię nie nawilża, że potrafisz podać sensowny powód, dla którego jakaś tam wolność “do” jest Ci potrzebna?
Marceli Szpak :
Bo nie o trzymanie mordy i zgadzanie się na coś, na co się nie zgadza, chodzi?
Marceli Szpak :
Szpinak rzondzi i nie da się go zepsuć – to jest prawie tak proste jak gotowanie wody.
Gammon No.82 :
I atakują bogu ducha winnych turystów na dworcu w Krakowie. Czasem trzeba się schylić, bo sprawiają wrażenie, jakby obrały kurs kolizyjny.
Gammon No.82 :
I co? Bo ja sobie wyobrażam tak: idziesz na strzelnicę, podpisujesz jakiś papier, pokazujesz dowód, dostajesz wiartówkę i śrut, jakieś krótkie behape, strzelasz, fajnie, fajnie, zdajesz broń, no to nara, do następnej soboty.
Gammon No.82 :
No ja właśnie nie płaczę. Ale w ułatwieniu dostępu do broni przecież chodzi o “chcę mieć spluwę, by w razie czego złodziejowi odstrzelić łeb”; nie o zrobienie dobrze tym, którzy chcą sobie postrzelać dla sportu.
Blaise :
ZROBI? Przecież takie profeska można kupić.
eli.wurman :
Ale przepraszam najmocniej Eli, czy sugerujesz, że “wolność do X” [w miejsce X podstawiamy uotewer] wymaga racjonalnego uzasadnienia? Jeśli to nie żart, to ja chyba zaczynam się bać.
eli.wurman :
Wiem, kretyni, ale większość ma włosy na klacie i na gębie ;) lalalal
Gammon No.82 :
W’ogle nie mogę się doczekać takiego GMO, gdzie szpinak już będzie czosnek-flavoured.
Gammon No.82 :
Jasne, ale spróbuj zorganizować legalny wyścig bez współpracy z Policją.
Gammon No.82 :
Raz, że gadamy o dostępie do broni palnej, dwa, że nie wymaga, ale skoro chcesz mieć taki zakres wolności do posiadania broni palnej, to niech to będzie coś ponad “bo wolność jest najważniejsza”.
eli.wurman :
To ja sobie wyobrażam tak: chcesz zaruchać z kobietą/mężczyzną/chomikiem/dziurą w płocie – idziesz do ruchalni, podpisujesz papier, okazujesz zaświadczenie od lekarza skórno wenerycznego, ruchasz, wychodzisz. Nic nie zdajesz, bo żyjemy w wolnym społeczeństwie, a ruchadło w formalinie źle się przechowuje.
Tym samym na twoim ruchaniu zarabiają jacyś niewiadomocusie prowadzący ruchalnie.
Pomijam twój dyskomfort przy ruchaniu. Społęczeństwa to nie musi obchodzić, nieprawdaż? (strzelanie z wiatrówki jest mniej szkodliwe od ruchania – patrząc na statystyki zgonów).
Oj niekoniecznie.
Myślę, że sens tego ułatwienia jest również taki: dlaczego byle milycjant ma arbitralnie (=na podstawie Kryterium Widzimisia) o tym decydować?
Gammon No.82 :
Jasne, a na graniu w kręgle – kręgielnie. A przecież chcemy grać w kręgle gdzie nam tylko się będzie chciało.
Gammon No.82 :
Dyskomfort przy strzelaniu na strzelnicy? To gdzie ty chcesz strzelać? W parku? W lesie?
Gammon No.82 :
No to ewentualnie zmienić kryteria żeby ograniczyć widzimisiowatoś oraz zapewnić jakąś drogę odwoławczą (nie będę się gryzł przez ustawę, ale podejrzewam, że jakaś musi być).
eli.wurman :
Pomysł teoretycznie dobry, ale w praktyce półek w sklepach nie wystarczy.
Tak wystarcza jedna półka z czosnkiem i druga ze szpinakiem.
Na mojej własnej nieruchomości gruntowej? (której nie mam) – oczywiście mogę.
To co jest ponad? bo jeśli Pambuk albo Twój Widzimiś, to słabe uzasadnienie.
eli.wurman :
No i?
Przeszkadza komuś prywatna, bezzezwoleniowa kręgielnia i prywatne, bezzezwoleniowe kręgle?
W domu. U kuzyna na wiejskim podwórku. Gdziekolwiek gdzie można strzelać bez pętających się bliźnich. Widzisz, jestem już na tyle dużym chłopcem, że potrafię sam znaleźć takie miejsce.
Sam strzelam w domu, bo z wiatrówki-pistoletu. 10 metrów to sporo dla wiatrówek. Nawet olimpijskie strzelanie z “długiego” FWB albo innych podobnych karabinów odbywa się na dystansie 10 metrów.
Proponowane przepisy mają ograniczyć widzimisiowatość. Na czym mi [prywatnie] nie zależy, bo mi nie zależy na broni palnej.
A droga odwoławcza nic nie pomaga, gdy przepisy “prawa materialnego” są ujęte w duchu: “Xowi należy się Y, jeśli tak uzna WŁADZA”.
Gammon No.82 :
A ja jestem pewien, że organizowanie takiej imprezy mimo wszystko będzie wymagało spełnienia jakichś warunków. Zwłaszcza jeśli idzie o obowiązek zapewnienia uczestnikom i widzom bezpieczeństwa.
Gammon No.82 :
Ale to Ty chcesz łatwego dostępu do broni. Mnie to nie nawilża. Spróbuj mnie przekonać, a nie oczekuj, że będę Ci pisał gigantyczne uzasadnienia na Twoje “bo mi się chce postrzelać w ogródku do tarczy”. No to możesz, z takiej wiatrówki poniżej 17 czegoś tam u wylotu lufy. I spoko?
Gammon No.82 :
No ale zasadniczo kula do kręgli nawet w parku będzie robiła mniejsze zagrożenie, niż jakiś debil strzelający w parku z wiatrówki.
Gammon No.82 :
To niech nie nazywają tego ułatwieniem w dostępie do broni palnej, tylko niech nazwą uporządkowaniem zasad udzielania zezwoleń.
Gammon No.82 :
Strzelać? To takie mało romantyczne…
http://www.youtube.com/watch?v=yhuMLpdnOjY
Blaise :
Jak dla mnie wszyscy trzej są generalnie lepsi w wersji telewizyjnej niż kinowej.
A po chuj ludziom broń? Żyje 30 lat na Ziemii i nikt mnie jeszcze nie zabił.
Dajmy po prostu ludziom gnata w rękę. To nie po to są te programy Ewy Drzyzgi – jak ludzie są bardzo pojebani?
My już bez broni jesteśmy wyjątkowo niebezpieczni.
eli.wurman :
To bądź pewien.
Jeśli się nie łapie pod imprezy masowe, to nikt i nic nie może narzucić grupie osób, które u siebie bawią się czymśtam.
Ja?! Mnie broń palna wisi i powiewa nacią od pietruchy.
Ja chcę, żeby się odpierdolili od moich wiatrówek.
A także np. od kusz. Bo kuszy nie masz prawa posiadać od kiedy jakiś pojeb z SB zaraz po stanie wojennym poszedł do kina na “Ucieczkę z Nowego Jorku” i zgrokował “ja pierdolę, zakazać, bo kusznicy ustrój obalą”.
Nie spoko, bo co chwila są płacze “JAK RZONT MUK NA TO ZEZWOLIĆ?”.
Zapewniam cię, że uderzenie kulą do kręgli i strzał z wiatrówki na odległość ludzkiej ręki to nie to samo. Dużo zależy od miejsca trafienia, ale jeśli chodzi o zagrożenie dla życia należy preferować wiatrówki. EDIT w sensie, że wiatrówka najwyżej przedziurawi ci policzek, kula do kręgli strzaska ci czaszkę.
Zdajemisie, że problem leży w tym, że homosapiens to jest w ogóle kruche żyjątko i byle czym łatwo je uszkodzić.
Liczy się nazwa, czy to, co się pod nią kryje?
Zresztą to będzie ułatwienie. Dla każdego, komu odmówili, bo ktoś z milycji miał takie kaprycho.
Blaise :
To zamknąć nas wszystkich prewencyjnie razem z klawiszami, a ostatni wyrzuci klucz do kanalizacji.
Ausir :
I agree.
eli.wurman :
Wolność bo itak ichuj, niekoniecznie, nigdy mnie zresztą za bardzo nie ruszała, ale zdanie jednostki, przed zdaniem ogółu zawsze. A wynika to z prostej wiary, że Ty jako Eli wiesz dużo lepiej co Ci służy i co jest dla Ciebie dobre, niż ja bym wiedział, gdybym miał decydować o czymkolwiek, co ma dotyczyć Twojego życia. Nie uzurpowałabym sobie prawa do podejmowania decyzji, które Cię dotyczą, chyba, że wcześniej gadałbym z tobą (i chuj dalej będziesz z małej, poproszę dyspensę) przez wiele dni i upewniłbym się, że prawo to robi nam obu dobrze. I nigdy nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego istnieją grupy, które sobie to prawo uzurpują. To znaczy – dlaczego, to jest jeszcze proste – zwykle wygrywają któryś z konkursów na Miss Kurwidołka – ale nikt mi nie potrafił na razie wytłumaczyć (a chętnie dam się przekonać), dlaczego miałbym się nimi przejmować, skoro wiem, że prawa przez nich wprowadzane są dla mnie niedobre (odcinając się od świateł, pasów i broni, bo w dwóch pierwszych jestem za, na trzecie mam wyjebane), tak jak wiedziałem, że ta hipotetyczna zupa mi nie smakuje. I spoko – powiedzmy, że Mutti mnie zmusiła do zjedzenia, wprowadziła swoje prawo środkami przymusu, ktoś mnie zmusił do zapięcia pasów, zapalenia świateł. Prawo zostaje utrzymane, ale szacunek do prawodawcy spada gdzieś w okolice zera, chcąc nie chcąc, zapamiętam mu ten przymus i to, że nie próbował wytłumaczyć, a wprowadził swoje. I wtedy zacznę się na przykład zastanawiać nad innymi prawami, które dotąd były mi obojętne i przyjmowane jako coś oczywistego i jakiś taki niepokój się rodzi, że a co jeśli one są dla kogoś tak samo chujowe, jak szpinak dla mnie? Odpowiedzi, jak choćby w tym flejmie, sprowadzające korwinistów do ciuli, którzy nie chcą przyjąć słusznego prawa i w ogóle jakoś się debilnie oburzają, nie przekonują mnie w ogóle. Przecież ci goście mają prawo być ciulami po swojemu, tak jak ty masz prawo być gejem i drzeć się za każdym razem, gdy ktoś z prawodawców chce ci zaglądać do dupy. Twoja dupa – ty wiesz lepiej; ich ciulowość – oni wiedzą lepiej. I nie chodzi nawet o to, by od razu im dać to prawo do wyjebania się przez przednią szybę, ale chyba, skoro tak szumimy o społeczeństwie obywatelskim i tym podobnych przydatnych, jednoczących fikcjach, można im w ograniczonym zakresie pozwolić na to, żeby byli ciulami po swojemu i darli ryja, za tym, co tam dla nich ważne i starali się wylansować na kolejną Miss Kurwidołka człowieka, który im to zapewni. Nikt nam nie broni nadal uznawać ich za idiotów, ale zmuszanie kogokolwiek do czegokolwiek, jeśli nie jest karą za jakieś przewinienia, raczej z reguły daje słabe wyniki.
Marceli Szpak :
tl;dr
Broń to jest szczególny rodzaj uprawnień – tak jest, działa, niech tak zostanie.
Gammon No.82 :
Nie. Ale nie dawac guna w reke, bo masz emo, ze ktos sie w koncu wkurwi i ci strzeli i cie zabije.
Znasz ta piosenke? http://www.youtube.com/watch?v=PLJrd7pFDvE
Blaise :
Potrafię zabić krzesłem. Przynajmniej w teorii.
Potrafię w ciągu 15 minut wyprodukować z absolutely legal składników coś, co cię spulweryzuje. I polecisz fru, fru, na orbitę okołoziemską w postaci pyłu kosmicznego.
WO albo RobertP potrafiliby zrobić o niebo bardziej wyszczałowe rzeczy, założę się.
Może znam? Póki nie przeinstaluję absolutnie wszystkiego, nie mogę odpowiedzieć. Chwilowo nic mi się nie wyświetla poza literkami.
eli.wurman :
Jawohl, a jak powiedział jeden niemiecki herr Professor, sodomia jest jest zakazana i niech tak zostanie, bo sodomia jest abscheulich.
Gammon No.82 :
Sounds like enough.
Gammon No.82 :
W sensie proszek? No to fajnie! Po co ci spluwa?
Blaise :
Jak to po co? Pisałem, że używam wiatrówki, żeby strzelać do papierowej tarczy z dystansu 10 metrów (w warunkach mojej chałupy – z 9,5 metra).
Zresztą może przeczytaj, co napisał Marceli Szpak. Kogo obchodzi na co mi moje znaczki pocztowe, moje kombinerki, moje rybki w akwarium, z kim i jak (i czy w ogóle) uprawiam seks, jakie zupy jadam, a jakich nienawidzę?
Gammon No.82 :
No może mnie by ewentualnie obchodziło, gdybyś miał owłosioną klatę i zarost na gębie plus byłbyś gejem. Never say never.
Co do wiatrówek, have been said.
Blaise :
Ma prawo cię obchodzić, natomiast nie masz prawa się wpierdalać. Ty ani nikt.
Czy teraz jest bardziej jednoznacznie?
Gammon No.82 :
Że co? A lubisz bardziej brzoskwinie czy jabłka?
Blaise :
A bo co? Nie zastanawiałem się do dzisiaj.
Zamierzasz mi narzucić brzoskwinie, czy jabłka? A może zakazać?
Gammon No.82 :
Ustalmy: masz te swoje wiatrówki poniżej 17 czegośtam u wylotu lufy, tak? Możesz się nimi bawić? To czego chcesz jeszcze?
No ale czy masz włosy na klacie?
Bo mi się bardzo podobają.
A wiesz, że zwyciężył moj ulubiony project, na moją ulubioną piosenkę?
To normalnie jakby wygrać w totka, would you agree?
http://www.youtube.com/watch?v=Gq-JTLb0qHQ
Prawda nie?
Marceli Szpak :
Strasznie mi przykro, że nie mam za bardzo czasu, żeby w pełni uczestniczyć w tej dyskusji. Będę się więc ograniczał do podkręcania flejma: twoje żądanie, by państwo nie przeszkadzało ci raczyć się joincikiem, przemnożone przez żądanie Gammona (czy kogo tam), żeby mógł mieć w domu coś bardziej wystrzałowego od wiatrówki, równa się napierdolonemu heroiną kolesiowi robiącego z pistoletu dziurę w głowie pani kioskarce. Wam się, kurwa, wydaje, że z wolności ludzie zawsze korzystają w mądry i odpowiedzialny sposób, bo są mądrzy i odpowiedzialni. Ja się, kurwa, po cichu cieszę, że nie mamy okazji sprawdzić w praktyce waszego optymistycznego poglądu.
Biedny Felicjan Bezrękawek jest akurat najlogiczniejszym gościem w tej grupce, bo on po prostu chce spokojnie wystrzelić przez przednią szybę swojego auta – i miejmy wszyscy nadzieję, że uderzy głową w przód ciężarówki, a nie w Bogu ducha winnego pieszego. Za to koledzy Felicjana od świateł mijania chcieliby, żeby w imię ich wolności ginęli na drogach ludzie – i w imię takiej sprawy przekręcają statystyki. Takoż państwo redaktorstwo magazynu “Strzał” (srsly? Strzał?), które pierdoli rasistowskie bzdety, że panie, w tej Ameryce to tylko czarnuchy się mordują z pistoletów, a przyzwoici biali ludzie to zupełnie inna historia. Więc nie oburzaj się, że…
…bo oni się faktycznie debilnie oburzają, a w dodatku brzydko kłamią.
eli.wurman :
Prawie tego samego, co ty.
Poczucia, że jutro nie przyjdzie jakiś pojeb i nie powie “to jest zuo, zabrania się tego”.
Zresztą zdawało mi się, że dyskusja nie dotyczy jakiejś tam ustawy, tylko filozofii, która się za nią kryje.
Gammon No.82 :
No ale przyjdzie taki pojeb. Dlatego rozsądne społeczeństwo obywatelskie jest od tego, żeby mu powiedzieć, żeby wypierdalał; fajnie jeśli ten pojeb nie będzie uzbrojoną po zęby bojówką, która będzie strzelać pod stacją metro centrum. Wolność do posiadania broni to nie jest ten rodzaj wolności, który jest niezbędny do sprawnego i wygodnego funkcjonowania.
bart :
Myślałem, że dwu- czy trzykrotne wyjaśnienie, że pierdolę broń palną przez grubego kondona (bo broń palna jest zwykle albo brudna od kopcia albo brudna od oliwy po czyszczeniu) wystarczy.
Projekt ustawy mnie najarał, bo dzięki temu Społeczeństwo rzuci się jazgotać na ludzi ze spluwami i odczepi się od ludzi z wiatrówkami.
Niestety według tej filozofii powinno się skopiować współczesne prawo brytyjskie (zakaz posiadania noża poza domem) albo dawne japońskie (w każdej wsi na Okinawie może być góra jeden nóż, przywiązany łańcuchem do słupa na placu w środku wsi).
Wybacz ale my kurwa lepiej wiemy, co nam się kurwa wydaje.
Niemniej takie jak twoje – nie zawaham się użyć wulgaryzmu – Lutrowsko/Hobbesowskie podejście do homosapiensów nieco mnie razi.
O “Strzale” jak kupuję w kiosku nie mówię inaczej, niż “Szczał”. Co nie zmienia faktu, że kupuję przez średnio ok. 10 miesięcy w roku i co gorsza czytam.
Tam nie bywa napisane, że “Murzyni vs. Latynosy/Żółtki/Białasy”.
Najwyżej “Murzyni z pewnych dzielnic pewnych miast vs. reszta USA”.
A bo w każdym środowisku są debile, to w środowisku korwinistów musi być nadreprezentacja.
eli.wurman :
Prawdopodobnie wolność do zbierania znaczków też nie jest ci do niczego potrzebna, więc chuj ze zbieraczami znaczków i ich aspiracjami?
bart :
Spisać jako wiki/def ‘Demokracja’.
It takes a time to understand freedom.
Gammon No.82 :
Nożem można zabić. Bronią palną można zabić. Posiadanie noża nie jest zakazane. Ergo posiadanie broni nie powinno być zakazane.
Nożem można zabić. Bombą atomową można zabić. Posiadanie noża nie jest zakazane. Ergo posiadanie bomby atomowej nie powinno być zakazane.
Gammon No.82 :
No wiesz, ale muszę pisać do kogoś. To sobie wziąłem tego, co myśli, że jeśli krzesła można użyć jako śmiertelnej broni, a jest legalne, to dlaczego nie zalegalizować i Glocków.
Mogę się opierać wyłącznie na twoich relacjach. A twoja poprzednia relacja była taka:
Różnica istnieje, ale nie taka, żeby porównywać “resztę USA” do Europy.
Veln :
A więc jednak, noże też idą na straty. Dzięki.
bart :
Jak to dlaczego nie zalegalizować?
Bo są plastikowe i brzydkie. Ot takie moje emo.
No wiem, ale chyba to nie był powód, żeby określać redakcję Szczału, a Lesia E. w szczególności, jako autorów “rasistowskich bzdetów”.
A ja już nie pamiętam, co oni konkretnie za badania cytowali, bo stare numery Szczału wyniosłem do piwnicy i nikt i nic mnie nie zmusi do riserczowania w stertach kurzu. Khe khe chrrrrr.
Gammon No.82 :
No ale wiesz, jeśli nawet przy szerokim marginesie wychodzi nam, że przestępstw z użyciem broni palnej biali (tylko biali!) popełniają sześć razy więcej niż w Polsce, to jak nazwać opowieści, że gdyby nie goście z czarnych gett, poziom przestępczości w USA byłby jak w Szwajcarii?
bart :
(1) O Szwajcarii nie było mowy.
(2) Biorąc pod uwagę, że na niektóre tematy bywają olbrzymie rozbieżności w wynikach badań empirycznych (co czasem jest wynikiem ich fabrykowania, czasem byków w metodologii, czasem głupiej omyłki rachunkowej itd.), a Szczał to nie jest grupa kryminologów ani socjologów, nie byłbym taki szybki w ocenach.
(3) A to, że te badania (rzekome?) być może sfinansowali kolesie z NRA, to zupełnie inna historia.
EDIT: (4) A że w gettach/favelach itp. może być inny poziom przestępczości, niż poza, to chyba nie jest “rasistowski bzdet”?
@ Gammon No.82:
JESTEŚCIE MOON NIŻ GORSI!
Orajt, masz pierdolca na punkcie broni, staje ci od tego pauka – mam dla Ciebie radę jaką kiedyś raczyliśmy Quasiego: idź załóż bloga.
eli.wurman :
A KROKODYL JEST BARDZIEJ DŁUGI NIŻ ZIELONY.
I wtedy jest bardziej długa, niż zielona. Tak samo, jak krokodyl.
A po cio?
EDIT: Eli, ale czy ja napisałem coś niestosownego, czy co?
Gammon No.82 :
No, to jak jest bardziej długa, to idź sobie ją wsadź w jakąś szczelbę i pociągnij za spust. Wtedy będzie bardziej wszędzie. I do tego czerwona.
Gammon No.82 :
A po to, żebyś se tam wyłożył wszystkie swoje poglądy na temat tego OJAKFAJNIE jest posiadać broń, od tego robi się człowiekowi duży siusiak. A nie jedziesz tutaj emo “odwalcie się od mojej śrutówki” uzasadniając, że przecież biali ludzie i tak się nie mordują tak jak czarnoskórzy, a poza tym, prawo do posiadania broni jest takie samo jak prawo do bycia sobie w spokoju gejem. No dżyzas, zią; pierdolisz jak potłuczony (ale Ci się nie dziwię, pogoda jakaś taka niezakonieczna).
Gammon No.82 :
Głupi jesteś. Mam Glocka na kuleczki i jest b. ładny.
eli.wurman :
No to już jest tekst na poziomie feldfebla z Das Boot.
“Ja wam rozerwę dupę aż do kołnierzyka i jeszcze wyżej, żebyście mogli sobie powyglądać przez dziurę w dupie”.
Nie wiem, nigdy jej nie posiadłem…
…ale skoro tak, to zaraz po zmianie ustawy wystąpię o zezwolenie. Przekonałeś mnie.
Brzydzę się śrutówkami, nie strzelam do rzutków.
Logika zakazów jest taka sama.
Zresztą przez twoje gejostwo TT ma lęki i moczenie nocne. A przez moją śrutówkę (skądinąd nieistniejącą) chyba ich nie ma. No to co jest bardziej szkodliwe społecznie? ;-)
Ale powiedz, że strzelanie z wiatrówki do papierowych tarcz to nie jest najgorsze zboczenie, o jakim słyszałeś. Proszę. Tak ładnie proszę… :-)
mrw :
A ja mam Desert Eagle na kuleczki i jest ładniejszy. I ma dwa razy dłuższą końcówkę.
Gammon No.82 :
Najgorsze zboczenie to jest strzelanie do takich metalowych dynksów, co robią BRZDĘK! jak się trafi.
Gammon No.82 :
Jasne, przecież logika zakazu wpierdalania kokainy jest identyczna. Ja przecież też mogę pieprzyć, że kokainą nic sobie ani nikomu nie zrobię, choć niebezpieczeństwo jednak jest.
Gammon No.82 :
A przepraszam, od kiedy linijką szkodliwości społecznej jest to przez co w nocy moczy się Terlikowski?
Gammon No.82 :
Dla mnie sam motyw fascynacji bronią, fascynacji innej niż OMFG zajebista technologia jest obrzydliwy jak, bo ja wiem, ruchanie obcych ludzi bez gumy?
bart :
A to ci od Field Target.
Znam wielu strzelców FT, są miłymi ludźmi…
eli.wurman :
O kurczę, a widzisz, dla mnie jazdy militarystyczne są totalnie zrozumiałe, co było powodem strasznego wstydu, jak jeszcze byłem wojującym nastoletnim pacyfistą. Sam mam zakrętkę na punkcie broni – nie taką, że się na niej znam, ale jak już jakąś widzę, to chcę macać. To chyba przez to, że faktycznie siusiak od niej o cal rośnie (badania NRA na niereprezentatywnej białej próbie).
eli.wurman :
I słoniny też.
Nie wiem, co jest linijką, co powinno być linijką, itp. Ale chyba nie można tak po prostu ignorować faktu, że TT się moczy, a słuchaczkom RM pogarsza się jakość ostatnich lat życia?
A obrzydliwość to już kwestia twojego emo, niektórzy wolą bez ogumienia.
Fascynacja (o ile to dobre słowo) bronią może mieć sterty powodów, przy czym niektóre są chyba nieszkodliwe. Mnie niektóre spluwy jarają estetycznie. Jako dzieła sztuki użytkowej. Coś jak fajny ekspres ciśnieniowy albo raczej jak przedpotopowy mikroskop w mosiężnej obudowie.
@ bart & jazdy militarystyczne :
Jazdy militarystyczne (w moim odbiorze) mogą być bezspluwowe (np. uporczywe ubieranie się w majtki flecktarn)
http://www.airsoft.cz/Images/2005/Flecktarn%2Bdetail.jpg
a jazdy spluwowe mogą być niemilitarystyczne (aj em big bad gangsta, bójta się).
Jeszcze raz, sorrento.
myślałem, że z tymi majtkami to robię głupi żart…
http://rangershop.pl/cat-pol-1233648008-SPECJALNIE-DLA-PAN-BIELIZNA.html
Akurat flecktarnu nie ma w ofercie.
@Felicjan Bezrękawek:
Tu minigaleria, m.in. pan Bezrękawek z Guru.
Tu komentarze na nczas.com (“Faszyzm się umacnia”).
Barts :
Dobrze pamiętasz. A słabość to mam do Was obojgu, choć Ciebie się boję, bom postury Gniewomira (a w dodatku z upośledzoną koordynacją ruchową/integracją sensoryczną) :P
pozdrawiam
bart :
Nareszcie zobaczyłem, jak wygląda CZŁOWIEK ODARTY Z GODNOŚCI.