Na mnie działa. O dowodzie anegdotycznym
Pozderzałem się ostatnio ze zwolennikami homeopatii na forach wiodących dzienników. Na hasło „homeopatię biją Niemcy” natychmiast zbiegało się dużo zwolenników tej alternatywnej metody topienia pieniędzy w wodzie (alternatywnej do inwestowania w jachty i łodzie wiosłowe, rzecz jasna). Wielu z nich przyniosło własne dowody na działanie homeopatii, zwane również dowodami anegdotycznymi, świadectwami, czy, z angielska, testimonialami. Kilka dni temu na mój blog zawitała kobieta gotowa głosić chwałę homeopatii na podstawie własnych pozytywnych doświadczeń. Kiedy próbowałem jej wyjaśnić, dlaczego dowody anegdotyczne mają małą wartość, ogarnęło mnie silne poczucie deja vu: „chyba dziesiąty raz o tym piszę”. Zmotywowało mnie to do napisania o dowodach anegdotycznych raz a dobrze, w formie posta na blogasku, do którego będę potem linkować zamiast strzępić przysłowiowy język po przysłowiowej próżnicy.
Dowód anegdotyczny wygląda tak:
A ja ci powiem, że po roku walki o zdrowie mojego synka gdzie zaliczył całe spektrum antybiotykowe, ten „cukier” zadziałał. I nie mamy od 2 lat problemów. I od tamtej pory nie dostał ANI JEDNEGO CHEMICZNEGO LEKU i jest zdrowym silnym chłopaczkiem.
Albo tak:
W medycynie konwencjonalnej wykorzystaliśmy WSZYSTKIE możliwości aby ratować syna, i co? Inic! Został tylko homeopata. Podeszłam do tego sceptycznie, ale nie byłabym dobrą matką, gdybym nie spróbowała ostatniej deski ratunku. Nagle szok! Kilka „kulek” za 8,7zł i w ostatniej chwili syn został dosłownie wyciągnięty grabażowi spod łopaty. Do tej pory nie mogę odżałować, że mojej Pani doktor nie spotkałam wcześniej. Moje dziecko nie cierpiałoby tak strasznie.
Może też wyglądać tak:
Na Mszy św. o uzdrowienie byłam po raz pierwszy w pierwszą środę września 2005 r. i od tego dnia nie doświadczyłam już bólu kolana.
Co zrobić z dowodem anegdotycznym? Można oczywiście zarzucić rozmówcy kłamstwo — i zapewne w kilku przypadkach będziecie mieć rację. Rzadziej jednak, niż się spodziewacie. Częściej ludzie przedstawiający taki dowód będą głęboko przekonani, że homeopatia wyleczyła ich z ciężkiego przeziębienia lub pomogła ich dziecku wyjść z jakiegoś chronicznego schorzenia. Co skłania ich do zajęcia takiego stanowiska?
Autora pierwszego cytatu spytałem o diagnozę, jaką postawiono jego synkowi. Okazało się, że cierpiał na przewlekłe zapalenia ucha, czyli dość uciążliwe schorzenie, które jednak zazwyczaj mija z wiekiem — rzadko dotyka dzieci starsze niż siedmioletnie. Przeziębienie, nawet to ciężkie, również w końcu przechodzi. Pani, której od mszy minął ból kolana, kilka dni wcześniej wróciła z turnusu rehabilitacyjnego. Kto wie, czy to rehabilitacja nie wpłynęła na poprawę?
Człowiek jest tak skonstruowany, by wszędzie doszukiwać się związków skutkowo-przyczynowych. Psycholog ewolucyjny powiedziałby, że na sawannie była to cecha preferowana przez dobór naturalny: Gumbo zjadł czarny grzybek, Gumbo nie rusza się i brzydko pachnie, więc my nie będziemy jeść czarnych grzybków. Kiedy słyszymy zdanie „Zjadłam Oscillo, grypa minęła”, niezależnie od intencji wypowiadającego sami je przekształcamy na podrzędnie złożone „Ponieważ zjadłam Oscillo, to grypa minęła”. Błąd w rozumowaniu, który przypisuje związek przyczynowo-skutkowy dwóm zdarzeniom tylko dlatego, że wystąpiły jedno po drugim, nazywa się po łacinie post hoc ergo propter hoc i jest chyba najczęstszą pomyłką spotykaną w dowodach anegdotycznych.
Najczęstszą, ale nie jedyną. Istnieje cały szereg błędów w rozumowaniu, które mogła popełnić nasza bohaterka. Na przykład efekt potwierdzania (ang. confirmation bias), bardzo częsty błąd logiczny polegający na zwracaniu uwagi jedynie na zdarzenia, które pasują do naszych poglądów. Jeśli nasza bohaterka jest fanką homeopatii, będzie lepiej pamiętać te sytuacje, w których po zażyciu Oscillo objawy przeziębienia niż te, kiedy efektu nie było. Może też skłaniać się ku twierdzeniu, że po zażyciu Oscillo objawy ustępowały szybciej, choć w rzeczywistości taki związek nie zachodził. Typowy przykład efektu potwierdzania to pielęgniarka z ostrego dyżuru, która jest przekonana, że w czasie pełni na oddziale jest większy ruch. Statystycznie związek nie istnieje: jeśli karetki kursują częściej, a jest akurat pełnia, pielęgniarka myśli sobie “Oho, pełnia, duży ruch”; jeśli większy ruch występuje w czasie nowiu, pielęgniarka nie zwraca uwagi na ten zbieg okoliczności.
Co jeszcze mogło spotkać naszą fankę homeopatii? Mogła doświadczyć fascynującego zjawiska powrotu do średniej (ang. regression to the mean): jednostki, które uzyskały skrajne wyniki w pierwszym pomiarze, w drugim pomiarze uzyskują wyniki bliżej średniej. Fenomen ów bardzo ładnie obrazuje prawda życiowa sierżanta Marines: kiedy pochwali żołnierzy za wykonanie jakiegoś zadania, za drugim razem wykonują je gorzej; kiedy ich opieprzy za zły wynik, za drugim razem idzie im lepiej (wniosek: nie chwalić). Pewna odmiana powrotu do średniej może wystąpić także podczas leczenia homeopatią przeziębienia; wystarczy, że zdecydujemy się na podjęcie leczenia w momencie przesilenia choroby, kiedy jej objawy najbardziej nam dolegają. Im gorzej czujemy się dziś, tym większa szansa, że jutro poczujemy się lepiej.
Na marginesie: co, jeśli jesteśmy wciąż przed przesileniem i czujemy się coraz gorzej, mimo zażycia Oscillo — czyli jeśli wciąż jesteśmy na krzywej opadającej? Homeopaci wymyślili na to genialny patent: występujące czasami w pierwszej fazie leczenia tzw. pogorszenie homeopatyczne, po którym nadchodzi poprawa! Kiedy nadchodzi? No cóż, kiedy minie przesilenie.
Jeśli zwolenniczka homeopatii nie chce w dyskusji przyjąć racjonalnych argumentów i upiera się przy swoim stanowisku (w końcu nie po to angażujemy się we flejmy w necie, żeby dać się przekonać), prędzej czy później zacznie używać hipotez ad hoc, czyli tworzonych w czasie rzeczywistym rozwiązań wyjaśniających luki w swojej teorii. Aby zilustrować hipotezę ad hoc, najlepiej sięgnąć po prawdziwy przykład. Oto więc opowieści grasującej na moim blogu homeofanki o zbawiennym wpływie homeopatii zostają skonfrontowane z wpisami na jej mikroblogu, z których wynika, że jej ostatnia grypa trwała długo i była bardzo uciążliwa. Co ona na to?
Nie zastosowałam homeopatii na początku, jak powinnam była. Przyjęłam lek homeopatyczny dopiero na koniec.
Wytknięta nieskuteczność homeopatii zostaje natychmiast wytłumaczona dodatkowym, wymyślonym na kolanie powodem, w tym przypadku niewłaściwym reżimem przyjmowania leków.
Nasza homeofanka to przypadek jednostkowy, opierający się na własnych doświadczeniach. Co jednak, jeśli dowodami anegdotycznymi zaczyna sypać praktyk? Na przykład lek. med. Tomasz Kokoszczyński, specjalista medycyny rodzinnej, sekretarz Polskiego Towarzystwa Homeopatycznego (PTH), Krajowy Wiceprezydent na Polskę Międzynarodowej Medycznej Ligi Homeopatycznej (LMHI)? W dyskusji pod artykułem jego autorstwa on sam (albo jakiś podszywający się pod niego złośnik) przywołuje wdzięczność uleczonych pacjentów:
A ja widziałem setki reakcji na leki. Wiele też odczułem na sobie. (…)
Żebyś odczuł na sobie prawdziwą próbę lekową to byś tak nie mówił…
Żebyś doznał radości pacjenta lub jego rodziców to byś tak nie mówił…
Żeby nie było, że znęcam się nad jakimś Bogu ducha winnym poczciwiną: internauci reklamują doktora Kokoszczyńskiego jako homeopatę leczącego dzieci z autyzmu i „uszkodzeń poszczepiennych”. On sam zapytany o te schorzenia odpowiada niejednoznacznie: „W leczeniu homeopatycznym można zdziałać tyle ile mieści się w ramach możliwości organizmu. Niejednokrotnie byłbyś nie tylko zaskoczony, ale zszokowany jak duże są to możliwości. Nie tylko Ty zresztą — ‘magię’ zmian wywoływanych przez cukrowe kulki odczuwa również otoczenie, fachowy personel, który nieraz nic nie wie o leczeniu itp. itd. Dużo by opowiadać :-)”.
Wyobraźmy sobie, że nasz doktor opracowuje homeopatyczną szczepionkę przeciw grypie. Ci z was, którzy czytają komentarze w moim blogu, wyobrażają już sobie pewnie, co taka szczepionka może zawierać; pozostałą większość zapraszam do przeczytania krótkiej historii o mojej przygodzie z kroplami do nosa Euphorbium. Doktor-homeopata prosi jesienią swoich stałych pacjentów o przetestowanie szczepionki; zgadza się dwudziestu z nich, dziesięć osób odmawia. Na wiosnę doktor przeprowadza wywiady i okazuje się, że z dwudziestu osób poddanych działaniu szczepionki zachorowały tylko cztery. Hosanna, radość pacjentów, łzy szczęścia w oczach doktora, nowa szczepionka działa w 80% przypadków (16/20). My jednak — jako sceptyczne fiutki, trzymające się „obecnego, jakże racjonalnego paradygmatu nauki” — popatrzmy na tę dziesiątkę, która odmówiła. Okazuje się, że wśród tych osób, które nie przyjęły homeoszczepionki, na grypę zachorowały tylko dwie — a więc zachorowalność wśród nich była dokładnie taka sama, co wśród tych, które szczepionkę przyjęły: 80% nie zachorowało!. Na pierwszy rzut oka efektywność homeoszczepionki jest piorunująca, przy dokładniejszym zbadaniu okazuje się, że jej działanie nie różni się od działania szklanki wody z cukrem.
Nasz doktor zrobił jednak krok w dobrym kierunku, choć nieświadomie — gdyby ta historia wydarzyła się naprawdę, pewnie na różnych forach czytalibyśmy dziś peany pochwalne na cześć superhomeoszczepionki, która piorunująco zapobiegła grypie u Goździkowej i innych pacjentów pana doktora. Ów krok to przejście od dowodów anegdotycznych w stronę badań klinicznych, które — porządnie przeprowadzone, rzetelnie opracowane i powtórzone przez niezależne ośrodki — dają precyzyjną odpowiedź, z jaką skutecznością dany lek działa na dane schorzenie (i czy w ogóle działa). Środki, które takie badania przeszły, nie potrzebują dowodów anegdotycznych na potwierdzenie swojej skuteczności.
Jeśli więc napotkacie na swojej drodze nieznaną wcześniej metodę leczniczą, rozglądajcie się za sygnałami alarmowymi. Tłumaczenie jej działania mechaniką kwantową, fraktalną strukturą czasoprzestrzeni czy nieodkrytymi jeszcze przez współczesną naukę prawami to poważne ostrzeżenie. Podpieranie się dowodami anegdotycznymi — listami od wdzięcznych pacjentów czy świadectwami łaski — daje prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że mamy do czynienia z pseudonauką.
Przykład z homeoszczepionką zaczerpnąłem z książki Stuarta Sutherlanda „Irrationality”. Sutherland opowiadał o lekarzu szukającym związku między pewnym symptomem a pewną chorobą, liczby były nieco inne, więc może wywinąłbym się od zarzutu o zrzynanie — mimo to wolę od razu uczciwie się przyznać. Historię o pielęgniarce i pełni księżyca ściągnąłem z podcastu „The Skeptics’ Guide To The Universe”.
Ogólnie to ja nie wiem, o co chodzi Moon. I chyba nasza rozmowa trwała tak długo – było to dla mnie doświadczenie poznawcze, a przynajmniej jego próba. Na poziomie wymiany argumentów jest to ktoś, kto wpisuje hasła w Google i potem przepisuje “bez rozumienia”; na poziomie wymiany epitetów Moon prezentuje się jako pretensjonalna gimnazjalistka w teflonowej zbroi.
Ponieważ nie uczestniczę już w osobistych przepychankach w Internetach, nie kumam, o co chodzi. Jeśli chodzi o lepsze skojarzenie słowa Moon z tym jej blogaskiem, to właśnie paroma klikami pousuwałem linki z jej komciów. Swoją drogą, po co w takim przypadku podnosić pozycjonowanie w Google? Dla tych wierszyków i LOLkotków?
BTW, poguglałem szybko i okazuje się, że niecały rok temu Moon stała się pierwszą osobą, którą zbanowałeś na swoim blogasku. I ktoś ci już wtedy pisał: “Gratulacje – poznales Moon! Twoj blog, to kolejny z wielu na ktorym wymieniona dostala bana”. Kim ona jest, hrabią de Saint-Germain polskiej sieci? Była tu zawsze, dziurki na pierwszych kartach perforowanych układły się w kontur jej twarzy?
@ bart:
Troll-łańcuszek.
Bart,
Moon jest JEDYNĄ osobą jaka dostała u mnie bana. co ciekawe, nie jest szczególnie ‘techniczna’ a udawało się jej obejść flitry. Dopiero niewybrednym, ale skutecznym fortelem ją wypłoszyłem. Dawne i niesamowite przygody. Czułem się jakbym użył LSD (homeopatycznie, oczywiście) i obudził się w świecie ‘Bajek robotów’ Lema.
Jak mawiał Szósty Patriarcha Zen: drzewo jest doskonałe, bo nie wie że jest drzewem, a jednak nikt nie zaprzeczy że nim jest. A Moon jest właśnie trollem doskonałym.
W “Przekroju” jest artykuł o (anty)szczepieniach i znalazłem miodzo komentarz kończący się:
“Niektórzy protestują przeciw szczepionkom, czyli terrorowi nauki. I też dobrze. Pytanko: czym się nauka ostatnio (czy w ogóle) wsławiła?”
http://przekroj.pl/wydarzenia_kraj_artykul_opinie,4536.html?cmc_id=24779&ph_main_02_start=listTree
Aż mi się nasza Moon przypomniała.
http://www.youtube.com/watch?v=ExWfh6sGyso
I znów nie chce mi się śledzić komentarzy, bo lubię być pijany i rodzi mi się dziecko. Matka jest współuzależniona, a ja jestem bezrobotnym narkomanem bez pomysłu na żydzie. To jak jest ? Prozac działa czy nie? Oscillococcinum działa czy nie?
Uwaga, uwaga, Mirosław Dakowski i jego antyszczepionkowe emo, w’ogle ciekawy koleś, DJ miksujący fizykę z Bozią.
bart :
Buckaroo Banzai!
Proponuję zacząć od trailera i zerknąć na napisy końcowe.
@brygada z tego bloga
Jesteście gabinetem osobliwości dr Bartensteina.
nameste :
Padłem. Widzicie, zasialiście jej w głowie myśli, a ona nieprzyzwyczajona, że jej coś po głowie chodzi, i teraz biedactwo ma zakłóconą homeostazę. :(
eli.wurman :
Rety, jaki debil – “koszt szczepionki w produkcji to ok. 5 centów USA, a koszt sprzedaży do 50 dolarów”
Brzmi zupełnie jak nastoletni sieciowy rewolucjonista “koszt wypalenia CD w produkcji to ok. 5 centów USA, a koszt sprzedaży gry to 50 dolarów”.
Barts :
Spokojnie, tylko do piątego maja, potem nie będzie już tu przyłazić. Grozi jej internet pakietowy.
@ jabol:
WTF??
czescjacek :
Nikt nie wie. W poprzednim roku po prostu pojawił się na Youtube taki filmik. Grupka smutnych kolesi przy akompaniamencie rozdzierających serce dźwięków pianina ogłosiła koniec wolnego Internetu (spowodowany przez światowy spisek dostawców sieci). Screeny w blogonotce moon i część cytatów pochodzi właśnie z tego źródła. Dowodów nie ma dlatego, że i autorzy dramatycznego apelu nie wpadli na to, żeby je gdziekolwiek umieścić.
@ gantolandon:
no właśnie na szybko zguglałem że jest jakaś dyrektywa unijna regulująca to i owo, ale nie wiem nawet gdzie informacji miałbym szukać, bo zdaje się, że odpowiedni artykuł w wiki został przejęty przez teoretyków spiskowych :) a projektu ustawy przecież nei chce mi się czytać
Retoryka tych wstrzasajacych newsow nieodparcie mi sie kojarzy z jazda nt. Codex Alimentarius. Tylko troche szkoda, ze przez internet pakietowy nikt nie umrze, byloby zabawniej.
A jak ktoś źle się poczuje, a nie będzie miał w pakiecie stron medycznych???
bart :
Może to jakiś rodzaj, a właściwie wersja akinatora? Prosty zestaw reguł w równie nieskomplikowanym algorytmie, który wydaje z siebie czasem zaskakujące rezultaty.
http://www.eubusiness.com/Telecoms/telecoms-reform-guide/
Hmmm… Poprzedni komentarz nie przeszedł. Wydaje się, że samych linków nie akceptuje.
A zatem: tu można poczytać o pakiecie: http://www.eubusiness.com/Telecoms/telecoms-reform-guide/
@gantolandon
Cholera, link nie działa, tej strony nie ma w moim pakiecie :/
Veln :
Ha, a u mnie działa! To jak z homeopatią – im mniej stron masz w pakiecie, tym lepsze internety.
@Bart, tak off-topicznie to Wysokie Obcasy też dostrzegły naprotechnologię i zjechały (ale delikatnie)
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,96857,6532699,Blogoslawiona_metoda.html
RobertP :
Bardzo dobry tekst! Zagórskiemu udało się zahaczyć o wszystkie podejrzane elementy NPT: że to kompilacja dostępnych metod wspomagających płodność, ale tylko tych, które są zgodne z nauczaniem Kościoła. Do tego standardowe dla pseudonauk porady “ruch to zdrowie” (duh!), wyciąganie kasy za coś, co powinno być dostępne za darmo, wymachiwanie wynikami niejasnego pochodzenia, nowe mądre nazwy dla starych procedur (ocena biowskaźników zamiast oglądania śluzu) oraz – co bardzo charakterystyczne dla mało lub zupełnie nieskutecznych koncepcji – stawianie na osobisty kontakt z pacjentem, głęboki wywiad, leczenie holistyczne itd.
…what.
A zmieniając temat, siostra mówiła mi, że w tv było znowu najeżdzanie na straszną polityczną poprawność, wraz z powołaniem się na zakaz mówienia mama i tata, tylko za cholerę nie pamięta, w którym programie i jak to dokładnie szło. Kojarzy ktoś?
Ale taki bardziej talk show z prowadzącym lekko łysawym z długimi do tyłu? Czy taki bardziej chujgowico z prowadzącym pękatym i młodzieżą pracującą w tle? A może taki teledysk z młodszym bratem reżysera teatralnego Klaty?
Czystym blefem jadę, telewizor przez okno wyp… już dawno i ch…
Obrodziło literatami na Frądzie…
bart :
Nie, no widze, ze doprawdy wiele czasu minelo, odkad wyjechalem i powaznie juz utracilem watek.
Czy to jest jakis caly nowy gatunek prozy? Po trzecim akapicie zaliczylem mentalny mentalny BSOD. No ale pewnie to dlatego ze ta proza jest jeszcze w wersji beta…
bart :
Qrcze jako nastolatek miewałem różne fantazje, ale zawsze były tam panienki w obcisłych wysokich botkach, minispódniczkach i z miotaczami laserowymi. Kiepska SF lepiej pasuje do układu hormonalnego samca niż jakieś eskapistyczne fantazje o byciu księdzem męczennikiem.
Ha! Ta nowa historia zapewne obierze mniej więcej taki kierunek.
@ Bart
“Czystym blefem jadę, telewizor przez okno wyp… już dawno i ch…”
Ale gazety czytasz? W UE wprowadzają szariat! Oczywiście Rzepa za Daily Mail:
http://www.rp.pl/artykul/2,297439_Czy_w_UE_zostanie_wprowadzony_szarijat.html
bart :
Zdaje się chodzi o jakieś wiadomości. Punktem odniesienia było info o wykluczeniu jakiejś kandydatki na miss USA za polityczną wypowiedź o tym, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. A potem w materiale zaczęli straszyć terrorem pp, m.in. zakazem mówienia tata i mama. Musiało to lecieć na TVP, Polsacie lub TVN (w tym ostatnim notabene akceptują wypowiedzi typu “homoseksualizm to wynaturzenie”, którą to mądrością podzieliła się ze światem Pieńkowska w “Dzień dobry TVN”).
eli.wurman :
“Mirosław Dakowski (ur. 1937) – polski fizyk, prof. dr hab. W latach 1940-1946 Sybirak”
Biedaczek, musiał się nacierpieć jak mu pieluszki przymarzały do tyłka.
bart :
Ja swoje teksty prozą publikuję w wydawnictwie /dev/null – tam, gdzie ich miejsce. A poezję to już tylko dla lulzów, bo się tego nie da czytać. Ale żeby używać do tegonamierzalnych danych?
Torquemada w skrócie: Ubuntu (freetard), Najwyższy Czas (korwinista), zarządzanie i marketing (okurwa).
invinoveritas :
Ktoś jeszcze kupuje rzepę z innych niż biz-prawnicze dodatki powodów?
eli.wurman :
ale jaki ładny gniewny <3
bart :
O w dupę, nic tylko skopiować jako praktyczny przykład do pogadanki o grafomanii. Terlikowski przynajmniej potrafi człowieka rozśmieszyć.
Może sącząc dyskretny dywersyjny jad w anonimowych komentarzach pod twórczością obu panów, skłócimy ich ze sobą? :)
Jeśli wymieniamy rozliczne zalety Tomka Torquemady Dajczaka, nie zapominajmy o jego pomyśle na zablokowanie Ikei zapełnionymi wózkami zostawianymi przy kasach. Pamiętacie? Idziemy do Ikei w sobotę, wrzucamy na wózek ile się da, przy kasie wygłaszamy krótkie oświadczenie “JESTEM KATOLIKIEM, WY OKROPNE GEJOFILE, OBRAZILIŚCIE JEZUSA”, zostawiamy wózek, wychodzimy, na parkingu przebieramy się w inne ciuszki dla zmylenia ochrony, wracamy, wrzucamy na wózek ile się da…”
Tomek Torquemada Dajczak jest również właścicielem wyszukiwarki szukaj.katolicy.net, która każde wyszukiwania okrasza taką oto autoreklamą:
Dzięki takiej selekcji wyniki wyszukiwania są faktycznie bardziej wiarygodne! W sensie “godne głębokiej wiary Tomka Dajczaka”.
bart :
ale blog de bart trudno znaleźć:
http://szukaj.katolicy.net/wyniki.html?cx=008756735057868101588%3Abol9qnep-uw&cof=FORID%3A10&ie=UTF-8&q=blog+de+bart&sa=Szukaj#980
O kurde, Maciek Gnyszka używa mnie jako przykładu w anegdotce o złodziejstwie. Co za kutasina podła! A mieliśmy zostać przyjaciółmi…
planujesz jakiś riwendż?
Futurystyczną powieść bukkake w odcinkach z Maćkiem w roli głównej.
Panie Boże, proszę spraw, by Maciek Gnyszka to przeczytał i chciał się dowiedzieć w Google, co to znaczy “bukkake”…
blue.berry :
Ja chciałem zripostować artykułem 1128 Katechizmu Kościoła Katolickiego
“W chwili, gdy sakrament jest celebrowany zgodnie z intencją Kościoła, moc Chrystusa i Jego Ducha działa w nim i przez niego, niezależnie od osobistej świętości szafarza. ”
Czyli ktoś jednak przewidywał, że nawet taki kapłan może nie być dość “prawdziwym katolikiem”.
Ale engine jego bloga mnie wykopał :-(
RobertP :
W sensie “Your comment is awaiting moderation”? Maciek czyta każdego komcia przed puszczeniem.
bart :
To już widać nawet po zdjęciu. Nie chodzi mi rzecz jasna o to jak wygląda, bo to schludny git kawaler (tekst kolegi z podstawówki), ale żeby się tak samemu, dobrowolnie i za darmo sfotografować w pozie aktora reklamówki taryfy biznesowej telefonii komórkowej to trzeba mieć wyczucie żenady i autoironii na poziomie pantofelka.
@gnyszka
ale WTF z jego anegdotą o Irakijczyku terroryzującym go podstępnie przesyłanymi przez blutucz plikami? jakich wartości w niej broni? i czemu se przed wejściem na zajęcia nie wyciszył komputra?
czescjacek :
Dzisiaj bluetooth, jutro ataki samobójcze — proste.
A poza tym to jest właśnie jeden z tych żałosnych gości o których pisałem w komciu u WO, którzy myślą, że wyrobią sobie od młodości markę ekspercką publikując w intertubsach. O tak pisałem: ‘łeb-2.0 zrobił straszną krzywdę młodym wannabe specjalistom dając mesydż: “jesteś młody i ambitny, ale nie masz jeszcze wyrobionej pozycji? napisz tekst na nasz internetowy portal fachofcuf, wprawdzie za darmo, ale zabłyśniesz, wyrobisz się, ktoś cię zauważy” Brzmi świetnie, co? WRONG. A Google pamięta…’ Aż mi go szkoda.
inz.mruwnica :
dżizas. rzeczywiście nie idzie tam o nic innego, as far as I can tell o_0
inz.mruwnica :
A mi go zupełnie nie szkoda. Nawet cieszę się, że tak aktywnie promuje te wszystkie programy partnerskie (looknijcie jak to wygląda na Fronda.pl) i brednie NLP. To się wszystko z czasem skompromituje a razem z tym on sam. Spodziewam się, że Maciek ma na tyle mózgu pod deklem, żeby sobie skalkulować, uznał że mu się opłaca.
eli.wurman :
O rany, nie widziałem tego wcześniej! Takie programy partnerskie znałem do tej pory wyłącznie z komciów gości spamujących mi bloga.
Ktoś im powinien powiedzieć, że to wstyd :)
bart :
Nie-mo-żli-we:
Np. takie coś? Albo generalnie jak się we frondową wyszukiwarkę wrzuci wyskakuje takie coś: o, takie. Jako domorosłemu badaczowi obciachu dostarczają mi rewelacyjnych dowodów anegdotycznych na potwierdzenie tezy, że okolice prawicowo-religijne wymagają kompletnego braku wyczucia co jest ok, a co obsysa.
eli.wurman :
Nie no, ja wiem, że oni zbierają kasę, ale zawsze myślałem, że w nieco poważniejszy sposób – a nie że pozapisywali się do programów partnerskich sprzedawców worków do odkurzaczy!
eli.wurman :
“nie mam pieniędzy, ale chciałbym mieć konto bankowe!
świetnie! Wejdź na strony: http://www.fronda.pl/mbank oraz http://www.fronda.pl/pasaz i wybierz coś dla siebie! Za otwarcie zwykłego, darmowego konta w mBanku, Fronda.pl dostanie aż… 55 zł prowizji”
krajste. ktoś im powinien powiedzieć, że to zatrąca o kradzież.
czescjacek :
To nie kradzież. Katolicy nie kradną, bo jeśli kradną, przestają być katolikami. A Fronda to portal katolicki. A katolicy nie kradną.
Ej, a skoro już o NLP zahaczacie, to ja przypomnę takie oto cudo: http://www.nafnaf.pl ;)
Nie wiem, czy uda się nam skłócić Terlikowskiego i Torquemadę. Tak ładnie razem śpiewają, że Obama to antychryst…
Quasi, coś ty narobił. Komentatorka Klarcia zajrzała na blog “niejakiego Barta” i zrozumiała, że wizja p. Tomasza może spełnić się szybciej niż myślą.
BTW, irytuje mnie przymiotnik “niejaki”. Ile jeszcze będę musiał pracować na swą markę, żeby przestali go używać?
bart :
zmień tytuł bloga na “blog niejakego de Barta”
Być może przemianują mnie na “tego gościa, co chce mordować noworodki z zespołem Downa”. Ale nie jestem pewien, czy to krok w dobrym kierunku.
bart :
Ale przynajmniej będziesz mógł dementować ich niedoczytanie bez guglania po źródłach.
Ale są dobre wieści
“Coraz mniej chętnych do założenia sutanny. W ciągu trzech lat o jedną trzecią spadła liczba zdających do seminariów duchownych, a o jedną czwartą – do zakonnych.”
I to przez Ciebie Bart,
“To efekt antypowołaniowej kultury, niżu demograficznego i agresywngo nagłaśniania wewnętrznych problemów Kościoła – komentuje bp Wojciech Polak.”
Dopisz sobie, szerzyciel “antypowołaniowej kultury”
bart :
Mnie to schlebia :-)
Odpisałem Ci na priva (wstępna wizja projektu), ale nie wiem mail doszedł.
pozdrawiam
!
Jest część siódma.
I płonące kliniki aborcyjne. Yay!
Nasz drugi literat też zamieścił nowy fragment.
@ bart:
C-BDSM. Kontrolujemy twój ekran. W pionie i poziomie.
bart :
Kiedyś jak grywałem w gry sieciowe, miałem nicka BukkakeNinjaFapsInUrFace. Strasznie mnie śmieszyło, jak niektórzy gracze pisali “lol @ ur nick”, a niektórzy inni robili alt-tab, po czym za chwilę pisali “ewwww”.
czescjacek :
No przeczytaj pierwsze zdanie o zaliczaniu na ładne oczy i ostatnie o maniu przyjaciół – Gnyszek zazdrości Irakijczykowi tego, że mu się powodzi, stać go na studia w innym kraju, bez wysiłku zalicza przedmioty i jest popularny towarzysko, a do tego jeszcze pewnie ma branie u lasek i robi mu psikusy via bluetooth. Cóż może więcej Gnyszek zrobić, jak obsmarować go na blogu, pośrednio sugerując że kiedyś on (Irakijczyk, nie Gnyszka) wysadzi się albo pałac kultury.
@operacja chusta
ała…
pierwsze uznałem za pomyłkę, która każdemu się może zdarzyć, ale drugie już chyba świadczy o tym, że obok prawicowej interpunkcji istnieje też prawicowa koniugacja ;)
bart :
Wiem, sorejszyn, przychodnie. To przez Terlikowskiego, on pisze “kliniki”.
Barts :
…a Maciek przestrzega zasad katolickiego narzeczeństwa.
mM. :
Ginął dzięki zabiegą?
Rany, Tomek Torquemada albo nie lubi używać smileyów, albo ma bardzo nie teges pod czapką:
bart :
Mnie pewnego razu (jak jeszcze w Krakowie mieszkałem) odwiedziła siostra ze swoim przydupasem. Ja rozumiem że religijne pierdu pierdu, ale wyjebało mnie na cyce, kiedy położyli się do łóżka jej przydupas zawinął się w śpiwór a ona owinęła się kołdrą.
bart :
Dlatego właśnie religia jest niebezpieczna i powinna być pod taką samą kontrolą państwa jak przyjmowanie morfiny.
Na starość przyszło mi zostać kamratem niejakiego Barta. Ale ja nie o tym – przeczytałem drugą część i jest nawet lepsza od pierwszej. Torque swoim słowotwórstwem rozsadza ramy konwencji. Aż mi ręce z zazdrości opadły, bo nawet po pijaku nie wpadłbym na takie cudeńka: ‘więzień zaczął bełkotać w sposób spokojny i regularny’, ‘strumień przekleństw momentalnie zmienił się w znacznie cichszy, nieartykułowany bełkot, i utrwalony został w tej postaci za pomocą szerokiego plastra’. I co znaczy ‘złoży usilną prośbę’?
Zastanowiło mnie również dlaczego ksiądz Krzysztof bluzga gorzej ode mnie. A teraz śmigam poczytać 6 i 7 część Operacji chusta.
radkowiecki :
Jak słusznie wytknął jeden z komentatorów prozy Terlikowskiego: uważaj na rowy przeciwpowodziowe.
barcie drogi – może zrób sobie następny banner “Nie chcę mordować noworodków z zespołem Downa”
: )
eli.wurman :
ja znam katolicką parę, która kiedyś, po całkiem przyjemnym piwnym wieczorze, zdaje się, że gdzieś tak koło pierwszej w nocy, zaczęła się kłócić, czy dziś jest “specjalna okazja”, co pozwoliłoby obojgu nocować w jednym mieszkaniu stosunkowo blisko centrum, czy też jedno z nich będzie musiało popierdalać nocnymi gdzieś na przedmieścia o_0
Różnie z tym bywa:
“- Mówiłeś, że to bardzo cnotliwa, bogobojna dziewczyna.
– No tak, ale nie przez cały czas.”
Zresztą mam w rodzinie taki przypadek.
A potem pobierają się takie ludzie i już od pierwszej nocy pryska czar…
…bo pewnych rzeczy nie da się nauczyć w teorii. Da się?
A ja ostanio flejmowałem z homofobami i się oburzali że piszę “pedał” (co czyniłem celem jego zeszwulenia).
@barts
“Kiedyś jak grywałem w gry sieciowe, miałem nicka BukkakeNinjaFapsInUrFace. Strasznie mnie śmieszyło, jak niektórzy gracze pisali “lol @ ur nick”, a niektórzy inni robili alt-tab, po czym za chwilę pisali “ewwww”.”
No więc to było najfajniejsze z Galbą i Katarynem na moim blogu – naprawdę po raz pierwszy usłyszeli o Goatse i Tubgirl dopiero gdy ich tak porównałem, po czym sprawdzili guglem o co chodzi :-)
wo :
a ja tam myśle że troszkę oszukujesz, wo. podejrzewam że nie mogłeś grywać w gry wcześniej niż przed pojawieniem się maszyn 64bitowych. założe się że twoje ego zawieszało słabsze procesory, lolz…
czescjacek :
“Stan wyższej konieczności”.
@wo :
Jeżeli udało Ci się złapać Galbę i/lub Kataryna na Goatse albo Tubgirl, to +10 respect points. Należało im się. Oj, jak sobie wyobrażę minę Galby…
@hlb :
Ale albo nie doczytałeś, albo pociachałeś zanadto – brzydkiego nicka w grach sieciowych (konkretnie ET) miałem ja, a nie wo.
A poza tematem, to dwie świetne graficzki na dzisiaj:
http://www.flickr.com/photos/bar-art/546252526/in/set-72157600134858457/
http://www.flickr.com/photos/bar-art/414998399/in/set-72157600134858457/
Barts :
sprawdzam i rzeczywiście, więc wlaściwie zdarzyło mi się jedno i drugie, haha.
ale nie bądżmy małostkowi. uznajmy, że wo i tak ma całkiem spore ego. na byle pen drivie by się nie zmieściło.
hlb :
A co dopiero z moim id – tutaj nawet nie wiem, czy Googleplex ma dość przestrzeni dyskowej.
wo :
a nie mowilem, ze ma. jeszcze z ego nie skonczylem, a juz swoj id podsuwa…
Ale za to superego zupełnie maciupcie.
I słusznie, bo i po cholerę toto komu?
Hyhyhy… Wam też tak pokazuje?
Hyhyhy. Mam ochote zapodac im jakies papieze w ogniu. Gole.
niop : )))
czujesz się sławny i dopieszczony?
blue.berry :
Dokładnie to samo. Po kliknięciu:
Co powie Gnyszka?: [17 III 2009] jak to mnie dżihad molestował!
17 Mar 2009 … Przyjmijmy, że nasz przyjaciel blogowy Bart potrzebuje tysiąca złotych dla … wojnie długoterminowo doprowadziły de facto (i w ogromnym uproszczeniu, … ” katolicyzm” do wyszukiwarki mojego bloga to jakaś wielka rzecz? …
maciejgnyszka.blogspot.com/2009/03/17-iii-2009-jak-to-mnie-dzihad.html
Podczas II wś niektórzy Polacy i niektórzy żydzi zhańbili się …
2 Gru 2008 … Panie bart nie sądzę, abym kiedykolwiek i gdziekolwiek pana reprezentował i zgadzam się z pana życzeniem. …. LEON DE PONCINS, Judaism and the Vatican ( Britons). … Jan Bodakowski. Kategorie bloga …
http://www.propolonia.pl/blog-read.php?bid=27&pid=1116
Fronda
Bart walczymy o to, by homoseksualizm nie był promowany, … a więc de facto definiuje (a właściwie przedefiniowuje) rodzinę. …. Trochę autoreklamy, ale nie chce mi się pisać za dużo. http://fronda.pl/hanys/blog/homoseksualizm. …
fronda.pl/news/czytaj/tvp_wyjasnia_a_raczek_ze_szczygielskim_nadal_sie_ lansuja
Żydowska krypto-propaganda, to podświadome przedstawianie widzowi …
Gui de Rothschild i ów markiz de Libereau, wlasciciel zamku w Alzacji, wykorzystywanego do ….. Panie “ostatni_bastion”, lub po prostu “bart”, nie jestem na tyle głupi, … Wpisów na blog dokonuje Admin SiT, to jego kanał na you_tube: …
http://www.propolonia.pl/blog-read.php?bid=95&pid=1440
Co powie Gnyszka?: marzec 2009
Jeśli tak – wówczas de facto nie interesuje nas idea, a jedynie własna chwała. …… na Bloga Roku 2008? no, Bart zaczął zresztą gnyszkobloga komentować! …
maciejgnyszka.blogspot.com/2009_03_01_archive.html
@ bart:
To samo!
Ale jak się kliknie to na pierwszym miejscu Gnyszka. No i niedaleko trzeba kliknąć, żeby trafić na takie rzeczy.
bart :
Odpadłem przy “emigranci z ośrodka dla uchodźców”.
mrw :
Spier… Chyba że IYO też jestem homofobem? Bo nie chciałem, żebyś “pedałował”? To wtedy tym bardziej spier…
eli.wurman :
Ale przynajmniej się modlą, żebyś miał gdzie się zwrócić o pomoc w wyjściu z grzechu:
Rety, za Smoczyńskiego też się modlą!