Matka w potrzebie
Są czasem historie, od których wszystko opada. Im więcej czasu spędzam na prawicowych portalach, tym więcej takich totalnie osłabiających tekstów czytam. Rzadko jednak zdarza mi się trafić na coś, co natychmiast pragnę zacytować u siebie praktycznie w całości. Ostatnio miałem tak z twórczością Janka Bodakowskiego — notabene w związku z moim tekstem dowcipnisie na Forum Frondy wmówili Bodakowskiemu, że trafił na lewackiego Redwatcha, co on stoicko skomentował: „na liście proskrypcyjnej jestem od dawna”.
A co takiego znalazłem tym razem?
Zacznijmy od autora. Za autora będziemy się jako naród wstydzić po wsze czasy. To miłośnik Smoka Wawelskiego, zwolennik zwalniania nauczycieli-homoseksualistów z pracy, były wiceminister edukacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, obecnie szczęśliwie osoba prywatna, mesje Mirosław Orzechowski.
Poczytajmy, co nasz kolega-bloger spłodził.
Haniebny atak na wiarę katolicką. Brońmy Królowej Polski!
U progu Wielkiego Postu spotyka nas, wierzących Polaków bluźnierczy, haniebny, nikczemny i szowinistyczny atak na Matkę Boga samego, na Najświętszą Maryję Pannę. Prasa światowa donosi, że w Izraelu telewizja nadaje program, w którym wredni poważają się na twierdzenie, że Maryja „spała z wieloma mężczyznami i nie jest niepokalana”. Dokonano niegodziwego ataku na prawdy wiary chrześcijańskiej, na świętość Królowej Polski, której hołd i zawierzenie składali król Jan Kazimierz i Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński, która była Opiekunką Jana Pawła II i ks. Jerzego Popiełuszki, która była pod Grunwaldem i Wiedniem, w Katyniu i w katowniach UB. Która przez losy wierzących Polaków niosła Żydom ratunek z zagłady.
Rozumiecie, Matka Boska ratowała Żydów z Holocaustu.
A rząd polski milczy, kiedy Hetmanka Narodu Polskiego w potrzebie! Milczy prezydent, premier i szef MSZ!
Ale Polacy milczeć nie mogą!
Rozumiecie, pan Orzechowski oczekuje, że rząd polski będzie wysyłał noty dyplomatyczne do państw, w których mówi się coś brzydkiego o Bozi. Co tam oczekuje. On wzywa!
Wzywam prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wzywam premiera Donalda Tuska do natychmiastowej reakcji! W Polsce sądy skazują tych, którzy modlą się o nawrócenie żydów, Wielkopiątkową modlitwą wg Mszału Św. Piusa V.
Niech ambasador Izraela przeprosi Polaków, niech żąda ukrócenia podobnych bezeceństw i niech nastanie oczyszczenie.
Do Prokuratury Okręgowej w Warszawie złożyłem doniesienie następującej treści:
Rozu… Wha-wha-what?!
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa
A jednak dobrze przeczytałem!
Mirosław Orzechowski chyba ma już w prokuraturze własne krzesełko. Donosił na Kubę Wojewódzkiego i Marka Raczkowskiego za flagę w psiej kupie; do tego dwukrotnie na Janusza Palikota. Raz za „Belzebuba z Torunia” — okazało się wtedy, że obrażanie o. Rydzyka jest obrażaniem uczuć religijnych Orzechowskiego.
W prokuraturze chyba jednak średnio lubią pana Mirosława, bo jak umorzą postępowanie, to on w blogu jedzie im po nazwiskach — skądinąd w równie kuriozalnym poście co obecnie cytowany. Pewnie mu to krzesełko nieraz czymś brzydkim wysmarowali. I wysmarują znowu, w zemście za konieczność ustosunkowania się do poniższego pisma:
Uprzejmie informuję o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez autorów programu telewizyjnego „Like a Virgin” („Jak dziewica”) emitowanego w programie Channel 10 w Izraelu, polegającego na wyjątkowo ohydnym znieważeniu prawd wiary katolickiej, a przez to podejmowanie działań mających na celu wywołanie antychrześcijańskich nastrojów.
Ordynarne ataki na Najświętszą Maryję Pannę, Matkę Jezusa Chrystusa, Królową Polski, Tę której cześć oddawali i zawierzali Ojczyznę król Jan Kazimierz, Sługa Boży Ks. Kardynał Stefan Wyszyński, Ojciec Święty Jan Paweł II i wszyscy Polacy — godzą w wyznawane przez Polaków wartości i prawdy wiary, które chronione są w Polsce prawem, a przez to podlegają ściganiu.
W związku z powyższym, wnoszę o wszczęcie i przeprowadzenie postępowania w niniejszej sprawie.
Wszelkie informacje i dowody dostępne są przez ambasadę Izraela w Polsce.
Uzasadnienie:
Stacja telewizyjna Channel 10 w porze najwyższej oglądalności wyemitowała program satyryczny „Like a Virgin” („Jak dziewica”), w którym dopuszczono się świadomego, haniebnego i szowinistycznego ataku na prawdy wiary katolickiej i drwin z Najświętszej Maryi Panny, Matki Boga, polegającego na twierdzeniu, iż „spała Ona z wieloma mężczyznami i nie jest niepokalana”. Taki czyn nie tylko godzi w uczucia religijne katolików, ale jest prymitywnym i ordynarnym atakiem na Maryję Królową Polski, Kościół katolicki i podstawowe prawdy wiary, wyznawane przez Polaków, które chronione są w Polsce prawem, a przez to podlegają ściganiu.
Prowokacyjny i szowinistyczny ton programu miał na celu poniżenie w oczach oglądających Maryi, Matki Zbawiciela i ugodzenie w uczucia religijne chrześcijan, Kościół katolicki i podstawowe prawdy wiary oraz wywołanie niepokojów. Każdy z tych zamiarów jest karany prawem polskim i międzynarodowym. W Polsce, kraju w którym skazuje się za modlitwę w intencji nawrócenia Żydów, nie może zostać pominięty milczeniem szowinistyczny atak na Wiarę, którą wyznaje większość Polaków.
Wobec powyższego wnoszę o zbadanie, czy emisja programu „Like a Virgin” („Jak dziewica”) przez Channel 10 nie naruszyła prawa polskiego oraz o wszczęcie i przeprowadzenie postępowania w niniejszej sprawie i przykładne ukaranie sprawców.
Podsumujmy: pan Mirek chce, aby polska prokuratura ścigała izraelską telewizję za program wyemitowany w Izraelu. Po dowody kieruje do ambasady Izraela. Żąda ekstradycji winnych w celu przykładnego ukarania. Wydaje mu się, że „wartości i prawdy wiary” są w Polsce chronione prawem. Uważa, że wszyscy Polacy zawierzają Ojczyznę Matce Boskiej. A myśleliśmy, że głupiej się już nie da.
Może to troll, co? Nie macie takiego wrażenia?
Quasi :
Już chyba wiem w czym jest “groza”. W tym, że użyłem słowa “podejrzany”. Ujmę to inaczej “nie wiem czy mogę na tej osobie w pełni polegać”. Ja bardzo ufam obcym osobom, zawsze zakładam dobrą wolę na starcie. Warunkiem przeżycia w takiej sytuacji jest wsłuchiwanie się we wszystkie dzwonki alarmowe.
Quasi :
To jest rzecz, której odrzucenia bardzo nie pojmuję. Jeśli ktoś to łatwo odrzuca jest duża szansa, że nie będę się w stanie z taką osobą dogadać; najprawdopodobniej nie dzielimy wspólnego systemu wartości: dzwonek “uważać” i tyle. Nie skazywać na potępienie i wysyłać do pierdla, albo marudzić takiej osobie, że musi się ożenić. Żadna z tych opcji (i wielu innych przykrych zachowań) nie wynika z tego, że mam odwagę przyznać się przed sobą (i może niekoniecznie mądrze zrobiłem, że przyznałem się publicznie), że w warunkach ograniczonych danych korzystam z uprzedzeń, stereotypów i krzywdzących generalizacji.
Quasi :
To nawet gorzej. Niechęć, to jest jeszcze kategoria “lekkich urazów”, godzenie się na “narzucone instytucjonalne grzebanie w gaciach” to już jest kategoria urazów przy których zaczynam się obawiać przebywania z taką osobą w jednym pomieszczeniu.
Quasi :
Bo uważam, że etyka to nie jest sprawa do logicznego nauczenia się, tylko do heurystycznego wdrukowania metodą obserwacji i prób. I nie wyobrażam sobie — gdyby tak było to bym nie rzucał pomysłu, tylko od razu rozwiązanie.
Quasi :
Już samo to co nazwiesz “podobieństwem”, a co “różnicą” (gdzie postawisz granicę pomiędzy jednym a drugim) jest arbitralne.
Quasi :
Weź przestań… w zależności od ideologii wyjdzie Ci przecież, że albo PO i PiS to właściwie jedna partia, albo, że jedna to skrajna prawica, a drugie lewicujące centrum.
Quasi :
Nie spełniasz. Napisałem “za mało”. Miesięczna znajomość przez literki to jest dla mnie tyle co 2 sekundy żywego kontaktu.
Quasi :
Uważam, że znam sporą próbkę by wyciągać krzywdzące uogólnienia.
Quasi :
Ze sposobu w jaki dyskutujesz. W szczególności jak łapiesz niuanse emocjonalne (chodzi mi zwłaszcza o “potyczkę” z Ami).
Quasi :
Dość dużo, powiedzmy 10%, ale żeby się o tym przekonać musiałbym ją najpierw przeczytać. A wtedy straciłbym to co chciałbym zaoszczędzić: czas.
invinoveritas :
Ale weź sobie jednak sprawdź co to jest ta projekcja. Bo ja nie napisałem, że mnie zdenerwowałeś (to Ty wyglądałeś na podburzonego: “jesteś ksenofbem, jesteś prymitywny, hur hur”), ja napisałem przeciwnie: że Cię niniejszym olewam.
invinoveritas :
Mi się też nie będzie chciało trzeci raz pisać, że jednak nie mam zamiaru.
invinoveritas :
Oh, lucky me!
@ bart
W międzyczasie (tj. gdzieś pomiędzy nazwaniem mnie debilem u WO i chujkiem u Ciebie) podpuściłem prawicę na psychiatryku.
Gościówa czeka na mój kontakt – mam jej wyjawić “wielką tajemnicę”.
Łyka wszystko. Ma wyrobioną “markę” wśród prawicy. Pisze do jakiejś całkowicie niszowej prawicowej gazetki.
Wchodzisz w to?
inz.mruwnica
..
RobertP :
Tak samo jak wszyscy katolicy dogmatyczni. Obrzydliwość, niemoralność i dewiacyjna natura homoseksualizmu to oficjalna/mainstreamowa nauka Kościoła.
RobertP :
A dlaczego miałyby być nieuprawnione? Oczywiście, nie chodzi o to, by opisu dokonać takim językiem, ale w samym temacie nie widzę nic zdrożnego.
RobertP :
??? Why?
Tak sprawę starali się przedstawić gówniarze spowiadający się Wybiórczej, ale mnie jakoś nie przekonali.
Nie widzę tu żadnego sekowania/ośmieszania/nadużywania autorytetu, tym bardziej, że można było mu zwyczajnie odmówić (co też “sekowana” uczennica uczyniła).
pozdrawiam
invinoveritas :
Oooo… Skurczył Ci się komentarz do kropeczki… Chociaż już wcześniej za długi nie był. :-) Zorientowałeś się, że przydzwoniłeś z wyparciem?
@ inż.mruwnica
,
invinoveritas :
Blog Barta niespecjalnie nadaje się do ostrych flejmów, właśnie dlatego, że każdy może zacierać “ślady zbrodni”, więc trudniej zbiera się kwity.
Quasi :
Każdy, kto się wstydzi tego co napisał.
@ Quasi
“Blog Barta niespecjalnie nadaje się do ostrych flejmów, właśnie dlatego, że każdy może zacierać “ślady zbrodni”, więc trudniej zbiera się kwity.”
Sugerujesz, że ostro zaflejmowałem/potraktowałem inż.mruwnicę? I zacieram ślady? Na jakiej podstawie? Od kiedy to domniemanie niewinności wypadło ci…?
Nawet nie zbliżyłem się do “chujka”.
Czy ja muszę się posuwać? Czy to nie oczywiste, że inżynierek nieźle się ośmieszył we flejmie? Dlaczego miałbym go jeszcze kopać?
I jeszcze pytanie:
Dlaczego już się nie pytasz go czemu nie odpowiada na pytanie? Czyzby odpowiedział?
invinoveritas :
No weź… teraz to już jesteś żałosny.
invinoveritas :
“Małego chujka” dla ścisłości.
invinoveritas :
Nie kop leżąc. :-)
EDIT: strasznie Ci fluktuuje ten komentarz: raz kropka, raz coś napiszesz.
EDIT2: O znowu zmiana! Dochodzisz w końcu sam ze sobą do porozumienia co chciałeś napisać o 3:15?
@ inż.mruwnica
Ty naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, że bart może sobie historię wpisów sprawdzić?
JAK TAM ODPOWIEDŹ NA PYTANIE?
Ojej, jesteś naprawdę najmniejszym chujkiem jakiego w życiu widziałem… Myślisz, że przybiegną tu zastępy internautów ratować Ciebie z flejma i mówić jaki ja jestem zły, że oskarżam Cię o śmieszne zmienianie komciów? Naprawdę myślisz, że ktoś daje, jak to mówi WO, latającego faka? I och… Bart nie może sprawdzić historii… och… domniemanie niewinności… och… Nigdy nie przypuszczałem, że zdanie które za chwilę napiszę ma sens: to poniżej godności trolla.
Jest mi tak przykro, że jak wskażesz konto to wpłacę Ci dotację.
Chłopaki, wy sypiacie w ogóle?
invinoveritas :
Sugeruję, że zacierasz ślady, które z jakichś powodów chcesz ukryć przed światem.
invinoveritas :
Znaczy co – twierdzisz, że dwukrotnie napisałeś komentarz o treści “.” i nie dokonywałeś w nim żadnych zmian?
No cóż, w tym wypadku nie muszę nic domniemać, bo wiem, że jesteś winny – zdążyłem przeczytać Twój komentarz zanim go wykasowałeś [no chyba, że zrobił to za Ciebie Bart albo ktoś, kto zhackował Twoje konto].
invinoveritas :
Nie musisz, tym bardziej że “onanizm niszczy organizm”… ;-)
invinoveritas :
Nie. Przynajmniej nie w moich oczach.
invinoveritas :
Owszem, odpowiedział:
inz.mruwnica :
pozdrawiam
Ponieważ dziś mam imprezę urodzinową małego, więc w skrócie:
1. Moje jedyne ingerencje w komentarze czytelników bloga ograniczają się do ewentualnego poprawienia tagów – czasem ktoś sieknie backslashem zamiast slasha i psuje sobie wygląd komcia, wtedy interweniuję. Oprócz tego wycinam komciw bądź linki w komciach spamerom, również tym charytatywnym.
2. Mam na imię Bart i możecie się do mnie zwracać “Szanowny Gospodarzu”, ale z chwilą rozpoczęcia dyskusji pod postem zamieniam się w zwykłego użytkownika. Więc proszę nie używać argumentu “Poczekaj, aż Bart się obudzi i to przeczyta”.
3. Nie mam technicznej możliwości podejrzenia ścieżki edycji komcia. Jak ktoś coś wyciął, to wyciął, ślad po tym ginie.
4. W kwestii księży odmawiających sobie małżeństwa – słyszałem, że jakiś oszałamiający procent by sobie go nie odmawiał. Zresztą w ogóle decyzja o życiu w samotności czy braku dzieci ma moim zdaniem znaczenie dopiero wtedy, kiedy taka osoba próbuje mnie pouczać na temat mojej postawy w małżeństwie czy sposobów wychowywania dzieci. Akurat w tym wypadku stoję na stanowisku, że krytyk powinien umieć malować.
@ bart
Sorki. Nie powinienem jednak po piwie siadać do neta.
Prośba: jeśli możesz odzyskać to co jest pod kropkami to wklej, bo Quasi chyba rzeczywiście myśli, ze coś ukrywam przed światem.
@ Bart
“2. Mam na imię Bart i możecie się do mnie zwracać “Szanowny Gospodarzu”, ale z chwilą rozpoczęcia dyskusji pod postem zamieniam się w zwykłego użytkownika. Więc proszę nie używać argumentu “Poczekaj, aż Bart się obudzi i to przeczyta”.
Poprawiam się na Bart pisany z wielkiej litery. Pouczenie zrozumiałem.
“3. Nie mam technicznej możliwości podejrzenia ścieżki edycji komcia. Jak ktoś coś wyciął, to wyciął, ślad po tym ginie.”
Już nigdy nic nie zedytuję.
“4. W kwestii księży odmawiających sobie małżeństwa – słyszałem, że jakiś oszałamiający procent by sobie go nie odmawiał.”
http://wyborcza.pl/1,76842,6199607,Ksiadz_pragnie_zony.html
@ inż.mruwnica
Jesteś strasznie irytującą osobą. To komplement.
@ Quasi
“invinoveritas :
I zacieram ślady? Na jakiej podstawie? Od kiedy to domniemanie niewinności wypadło ci…?
Znaczy co – twierdzisz, że dwukrotnie napisałeś komentarz o treści “.” i nie dokonywałeś w nim żadnych zmian?”
Kilkukrotnie edytowałem te dwa komentarze.
“No cóż, w tym wypadku nie muszę nic domniemać, bo wiem, że jesteś winny – zdążyłem przeczytać Twój komentarz zanim go wykasowałeś [no chyba, że zrobił to za Ciebie Bart albo ktoś, kto zhackował Twoje konto].”
Czy mógłbyś napisać co przeczytałeś?
@ invinoveritas:
Komentarz z 3:15, który Ci wypadł brzmi tak:
inż.mruwnica
Nie wypierajcie.
ODPOWIEDZCIE NA PYTANIE.
Z góry dziękuję.
EDIT: Wujek Eli ma wszystko na swoim gmailowym troll-koncie.
jeju, aż napiszę. w imieniu anonimowych lurkerów internetów: invi, jesteś prześmiesznym e-emofrustratem.
A, no i byłbym zapomniał:
“Oooo… Skurczył Ci się komentarz do kropeczki… Chociaż już wcześniej za długi nie był. Zorientowałeś się, że przydzwoniłeś z wyparciem?”
Przypomniało mi się.
Że miałem leżącego i nie odpowiadającego inżynierka nie zaszczycać odpowiedziami.
Ale odpowiesz i z łaski swojej może odezwę się. EOT
Ostatnio łaskę robiła tutaj NJN. Ale tupnęła nuszkom i poszła w cholerę.
@ eli.wurman i jego troll-konto
Dzięki.
“Ostatnio łaskę robiła tutaj NJN. Ale tupnęła nuszkom i poszła w cholerę.”
Tak.
@ olaboga
“jeju, aż napiszę. w imieniu anonimowych lurkerów internetów: invi, jesteś prześmiesznym e-emofrustratem.”
Dzięki. I pamiętajcie o klikaniu w reklamy.
@ invinoveritas:
Piłeś – nie jedź.
inz.mruwnica :
No.
I w tym o co podejrzewasz: o niemożność obdarzenia zaufaniem, o nieetyczne zachowanie, o urazy psychiczne, o hipokryzję, o socjopatię.
I w tym z jakiego powodu podejrzewasz: z powodu bycia obcym oraz tak błahej i mogącej być powodowanej przez pierdyliardy najróżniejszych czynników sprawy, jak niechęć do zakładania rodziny.
I w tym, jakie alternatywy przewidujesz: albo stereotyp albo paranoiczna podejrzliwość.
inz.mruwnica :
Ale tego nigdy nie możesz wiedzieć o nikim.
inz.mruwnica :
Główny problem polega na tym, co uznajesz za “dzwonek alarmowy”. IMO uznawanie za takowy niechęci do założenia rodziny to totalna odjebka.
inz.mruwnica :
Po pierwsze: Ale przecież – o ile dobrze Cie zrozumiałem – jesteś cynicznym aparealistą oraz jałowym sceptykiem/relatywistą (de facto nihilistą), który wszystko jebie, więc nie dzielisz wspólnego systemu wartości z nikim, bo po prostu żadnego systemu wartości świadomie nie wyznajesz, nawet roboczo (a jeśli uświadomisz sobie, że wyznajesz, to wycinasz chwasta…).
Po drugie: Myślę, że brak wspólnego “systemu wartości” nie musi uniemożliwiać dogadania się. Chyba, że “systemem wartości” byłaby logika lub coś podobnie fundamentalnego.
Po trzecie: Niechęć do zakładania rodziny nie musi mieć żadnego związku z przyjmowanym systemem wartości czy światopoglądem. Może być przecież konsekwencją m.in. (i) poświęcenia (tak jest w przypadku ludzi z kapłańskim “powołaniem”, którzy aby je zrealizować muszą poświecić rodzinę, bo inaczej nie da rady), (ii) gustu (ktoś przecież może zwyczajnie nie lubić takiego stylu życia), (iii) braku możliwości czy (iv) lęku, obaw, niepewności (np. człowiek żyjący w ciężkiej sytuacji społeczno-ekonomicznej, prześladowany, w świecie ogarniętym wojną, ciężko chory, obciążony genetycznie itp.).
Np. w moim przypadku działa czynnik (iii) i (iv) – uważam, że jestem zwyczajnie niekompetentny by założyć rodzinę i obawiam się podjąć związane z tym ryzyko.
1. Do założenia rodziny potrzebny jest partner, a zdobycie odpowiedniego partnera nie jest łatwą sprawą. Niestety, moja atrakcyjność fizyczna jest niewystarczająca, by zrekompensować moją odrażającą osobowość (albo odwrotnie, kto wie), przez co mam znacznie ograniczoną możliwość wyboru partnerek – generalnie z zasady skazany jestem na te z “dolnej półki”. Dodatkowo możliwość wyboru ogranicza mi fakt, że zwyczajnie nie mam okazji by dokonywać porównań i wyborów, bo praktycznie nie prowadzę żadnego życia towarzyskiego. Stąd mam wielkie wątpliwości, czy kobiety z którymi się wiązałem (czy nawet ta, z którą związany jestem obecnie) nadawałyby się, by założyć ze mną rodzinę – a jeśli nawet by się nadawały, to czy byłby to optymalny wybór. Na domiar złego, nie znam się ani na psychologii, ani na pedagogice, ani nawet na formalnościach biurokratycznych związanych z współtworzeniem rodziny.
Podsumowując: Mam za mało danych, by podjąć kompetentną decyzję i przede wszystkim zbyt ograniczone pole wyboru (i związane z tym ograniczenia porównawcze), by móc uznać swój wybór za trafny.
2. Założenie rodziny wiąże się także z koniecznością akceptowania osób, których się nie wybierało – rodziny partnera a przede wszystkim wspólnego dziecka. Płodzenie dziecka to kupowanie kota w worku: przecież nie mam żadnej pewności, że dziecko, które spłodzę będzie mi odpowiadało – przecież może urodzić się głupie, brzydkie lub chore, albo zwyczajnie z osobowością, która mi nie będzie odpowiadać. I co w takim wypadku mogę zrobić? – przecież dzieci nie da się w prosty sposób wymieniać na nowe, aż trafi się na takie, które pasuje.
Stąd wolę nie podejmować ryzyka.
3. I wszystko to działa w obie strony: skąd moja partnerka może wiedzieć, że ja jestem optymalnym wyborem na ojca rodziny?; co moje dziecko (że o teściach, szwagrach itd. nie wspomnę) może zrobić, gdy nie będę mu odpowiadał jako ojciec? Uważam, że nie mam prawa nikomu narzucać się ze swoją osobą.
inz.mruwnica :
Że co???
A z osobą, która poświęca się pakując na siłowni lub katując dietą odchudzającą z powodu dążenia do narzuconego przez ludzką psychikę i kulturę wzorca urody? Albo z osobą, która poświęca się podejmując katorżniczą naukę lub pracę, aby spełnić narzucone przez społeczeństwo wymagania konieczne do zapewnienia sobie bytu i odpowiedniej reputacji?
inz.mruwnica :
Nonsens.
Być może mylisz etykę z moralnością. Etyka to opisowa nauka o moralności. Moralności być może nie da się “logicznie nauczyć”, ale o moralności można się logicznie nauczyć jak najbardziej.
Zresztą, co w takim razie Twoim zdaniem robią zawodowi etycy?
inz.mruwnica :
Ja nie mówię o “etykietologii” tylko o komparatystyce – w tym wypadku porównania można, i należy, robić opisowo. Zresztą, idąc Twoim tokiem rozumowania, należałoby stwierdzić, że nie da się sensownie porównywać niczego z niczym (może poza jakimiś systemami formalnymi jak matematyka czy język/gramatyka).
inz.mruwnica :
Nonsens.
Ja nie mówię o “etykietologii” tylko o komparatystyce. Programy PiS i PO można porównywać bez trudu.
inz.mruwnica :
No jak to nie:
Warunek 1. – “słabo mnie znasz”: SPEŁNIAM.
Warunek 2. – “okazuję niechęć do zakładania rodziny”: SPEŁNIAM.
inz.mruwnica :
1. Obawiam się, że swoją “próbkę” mogłeś wybrać niereprezentatywnie lub zbadałeś ją nieprawidłowo. Świadczy o tym chociażby to, że wykluczyłeś udział poświęcenia.
2. Przecież sam przyznałeś, że swoje “krzywdzące uogólnienia” opierasz nie na wiedzy, tylko na “podejrzeniach” (paranoicznych), czyli czczych domysłach.
3. Takie “krzywdzące uogólnienia” stosujesz tylko wobec księży, czy jako standardowe podejście do ludzi: blondynów, brunetów, Murzynów, kierowców Citroenów, użytkowników Noki, wielbicieli jazzu itd.?
inz.mruwnica :
No cóż, zdawało mi się, że rozmawiałem z nią dość kulturalnie.
inz.mruwnica :
I naprawdę spodziewasz się, że w tej książce mogłoby się znaleźć aż tyle offtopicznych wtrąceń? I naprawdę nigdy nie czytasz książki w ten sposób, że odrzucasz pewne fragmenty/(pod)rozdziały bez czytania, albo nawet że czytasz tylko wybrane (najbardziej wartościowe/interesujące) rozdziały, a większość pomijasz?
pozdrawiam
invinoveritas :
1. Ale jaki to ma znaczenie? Istotne jest tylko, że przeczytałem co innego niż “.”. Zresztą, przyznałeś się do edytowania komentarzy.
2. Przeczytałem to, co eli.wurman zacytował tutaj.
pozdrawiam
@ eli.wurman
“@ invinoveritas:
Piłeś – nie jedź.”
Wiem. Następnego dnia to każdy wie.
I mam nauczkę: wszyscy o invinoveritas klikają jaki_to_on_nie_tego a nie o tym, że inż.mruwnica nie jest w stanie/nie chce uzasadnić swojej tezy o singlach-psychopatach.
Ale chciałem o czymś innym:
“Wujek Eli ma wszystko na swoim gmailowym troll-koncie.”
Jak to działa?
invinoveritas :
E tam.
invinoveritas :
Ja tam nie wiem o co chodzi, mam ostatnio ciekawsze rzeczy do grzebania się w tl;dr-ach.
invinoveritas :
Pod polem komentarza masz takie klik-powiadamiaj o nowych komentarzach w tym wątku-lub coś podobnego. Musisz po prosu podać prawdziwy adres e-mail.
@inż.mruwnica
“Wierzący chyba najczęściej wyobrażają sobie, że ateiści nie chcą słuchać księdza, bo ten mówi o Bogu i oni podświadomie wiedzą, że są grzeszni i nie będą zbawieni i dlatego ich to frustruje i się agresywnie odcinają (taką tezę lansował np. blogonauta Esse)”
Kłamiesz. Majaczysz. Bredzisz.
A teraz pójdź do kościoła po święconą kredę i napisz sobie na drzwiach “K + M + B 2009”.
bart :
Uważam Twoje stanowisko za niedorzeczne.
Nie zgadzam się przede wszystkim z Twoim przeświadczeniem, że posiadanie dzieci jest tożsame z “umiejętnością malowania”, a ich brak przesądza o tym, że “malować się nie umie” (tj. “dzieci się posiada IFF dzieci potrafi się wychowywać”).
pozdrawiam
Quasi :
Uważam że to, co uważasz jest niedorzeczne.
@ Quasi:
Ja również uważam twoją niedorzeczność za niedorzeczność i chętnie bym to rozwinął w dłuższą myśl, ale widzisz, jestem po kinderbalu. Rozumiesz, o co chodzi?
@ bart:
Nie wiem o co chodzi i chyba się nie dowiem, ale wiem co to kinderbal i łączę się z Tobą w ojcowskim niedowierzaniu, ze oto jest ‘result of multiple choices of me’ (czy jakoś tak).
Pierwszy komentarz po (niezbyt długim) okresie lurkowania. Pozdrawiam wszystkich.
Quasi :
Wydaje mi się-bart et al. poprawcie mnie, jeśli się mylę-że wyrażający to przeświadczenie mają na myśli implikację, a nie równoważność. Tj. nie “dzieci się posiada IFF dzieci się potrafi wychowywać” a raczej “dzieci nie potrafi się wychowywać IF dzieci się nie posiada.”
doktur :
Się nawet może potrafić, tylko że: wychowywanie dzieci to jest proces, w którym istnieje taka koszmarna ilość zmiennych, wpływ środowiska jest bardzo znaczny i jak przychodzi co do czego, to się ma pojęcie o “celach pedagogicznych i prowadzących do nich ogólnych metodach wychowawczych”.
@Quasi i malarskie analogie
To jest tak, że może i ja nie umiem malować i robię dwa bohomazy (bliźniaki), ale gościu który by chciał mnie uczyć malować, musi to zademenstrować i przećwiczyć w praktyce.
Bo rady z różnych poradników są fajne, ale wdrożenie ich kiedy stoisz w korku odwożąc dzieci do szkoły,jednocześnie spóżniając się do pracy, a potomstwo akurat zaczeło bitwę czapkami na tylnym siedzieniu – to jest sztuka.
doktur :
Ok, masz rację. Tak naprawdę nie wiem jak w całości wygląda pogląd Barta et al.. Na pewno można wnioskować, że myślą tak jak napisałeś, czyli:
~[dzieci się posiada] => ~[dzieci potrafi się wychowywać]
A – jeśli dobrze rozumuję – to nam nic nie mówi o tym, czy zdaniem Barta et al. posiadanie dzieci (czyli negacja zdania “~[dzieci się posiada]”) gwarantuje to, że dzieci potrafi się wychowywać (czyli negacja zdania “~[dzieci potrafi się wychowywać]”) bo “z fałszu wynika cokolwiek” (tj. przy fałszywym poprzedniku implikacja jest prawdziwa zarówno przy następniku fałszywym jak i prawdziwym). O wiarę w tę gwarancję trzeba by jeszcze Barta et al. dopytać.
Tymczasem można się zastanowić, czy w rzeczywistości pogląd Barta et. al. (tj. “~[dzieci się posiada]=>~[dzieci potrafi się wychowywać]”) jest trafny. Ja myślę, że nie jest, bo:
1. Gdyby był trafny, należałoby oczekiwać, ze wszystkie dzieci pierworodne byłyby źle wychowane (bo były wychowywane przez n00bów). A nie sądzę żeby tak było.
2. Myślę, że dziecko nie potrzebuje żadnych specjalnych warunków wychowawczych i że rodzicielskie wychowanie generalnie nie rzutuje poważnie i trwale na osobowość człowieka.
Za brakiem takich specyficznych wymagań przemawia (i) fakt, że w historii ludzkości i w różnych kulturach funkcjonowało pierdyliony najróżniejszych systemów wychowawczych; oraz to, że (ii) takie specyficzne wymaganie byłoby bardzo szkodliwe w realiach, w których ewoluował ludzki umysł – tj. w paleolitycznej hordzie pierwotnej, gdzie na porządku dziennym była śmierć i zbrodnia z jednej strony, oraz pomoc różnych współplemieńców – zwłaszcza krewnych – z drugiej, czyli gdy warunki wychowawcze były wysoce niestabilne.
To, czego dziecku naprawdę potrzeba to zapewnienie (a) bytu materialnego, (b) odpowiedniej pozycji społecznej oraz (c) edukacji (tj. szeroko pojętej wiedzy o świecie oraz umiejętności), a myślę, że zdolność do zapewniania tych rzeczy w najwyżej nieznacznym stopniu zależy od doświadczenia rodzicielskiego. Za to zależy od innych czynników.
3. Z jednej strony: dzieci/ludzie są na tyle różni, że amatorskie (bo nie nabywane z zachowaniem rygorów metody naukowej) doświadczenie nabyte na wychowaniu jednego czy nawet kilkorga dzieci niewiele dodaje do “ogólnej umiejętności wychowawczej”.
Poza tym, ze zdolnością do rozumienia “doświadczeń życiowych” i uczenia się na nich u ludzi jest gorzej niż różnie. Gwarantuje to cała paleta błędów poznawczych, które fałszują nam informacje przez te doświadczenia dostarczane oraz składane z nich modele świata.
4. Z drugiej strony: dzieci/ludzie są na tyle podobni – a przypadki “nietypowe” na tyle powtarzalne – że za pomocą szeroko rozumianej metody naukowej (wliczam w to także metodologię psychologii, pedagogiki i socjologii) da się skonstruować jako-taki ogólny obraz psychologii dziecięcej i technik manipulowania nią, czyli pedagogiki. I jakiś tego rodzaju obraz psychologia i pedagogika niewątpliwie posiadają.
Przypuszczam, że czerpanie wiedzy z tego obrazu wnosi znacznie więcej do “ogólnej umiejętności wychowawczej” niż samo “doświadczenie życiowe”.
5. Nie jest tak, że ludzie bez własnego doświadczenia rodzicielskiego to w tej dziedzinie totalna tabula rasa. Przecież część potrzebnej wiedzy/zdolności posiadają na zasadzie: (i) wrodzonych mechanizmów psychicznych; (ii) wspomnień z własnego dzieciństwa/wglądu we własny umysł; (iii) wiedzy i doświadczenia nabytego podczas obcowania z młodszym rodzeństwem (i opiekującymi się nim rodzicami), dziećmi znajomych, mediami itp.; (iv) wiedzy ogólnej o świecie i zdolności racjonalnego rozumowania.
A wracając do sedna: Bart et al. oponuje przeciwko wtrącaniu się księży w sprawy związane z rodziną – pożycie małżeńskie i wychowywanie dzieci. Sęk w tym, że jeśli księża się w te sprawy wtrącają, to nie po to, by dawać porady “techniczne”, lecz po to, by przedstawiać zastosowanie w nich katolickiej wykładni moralnej. Myślę, że do udzielania instrukcji w kwestii wykładni moralnej wiedza i doświadczenie związane z “technikaliami” są zbędne. Ergo: Do moralnego instruowania rodzin księża nie potrzebują rodzinnego doświadczenia, a ludzie wzbogaceni w te doświadczenie nie są z tego powodu ani trochę bardziej kompetentni w udzielaniu tego typu instrukcji.
Poza tym nie można zapominać, że na temat wychowania dzieci i pożycia małżeńskiego księża mogą posiadać specjalistyczną wiedzę teoretyczną – oraz pewną wiedzę praktyczną (patrz pkt. 5.) – która moim zdaniem w znacznej mierze jest więcej warta niż gołe doświadczenie (patrz pkt. 3. i 4.).
pozdrawiam
Quasi
że rodzicielskie wychowanie generalnie nie rzutuje poważnie i trwale na osobowość człowieka.
A masz jakieś wsparcie do tych przemyśleń?
Przecież część potrzebnej wiedzy/zdolności posiadają na zasadzie: (i) wrodzonych mechanizmów psychicznych; (ii) wspomnień z własnego dzieciństwa/wglądu we własny umysł; (iii) wiedzy i doświadczenia nabytego podczas obcowania z młodszym rodzeństwem (i opiekującymi się nim rodzicami)
To gwarantuje przekaz pewnych zachowań, nie zawsze korzystnych.
RobertP :
1. Te które już podałem.
2. W tej chwili nie chce mi się szukać źródeł, ale czytałem w różnych miejscach, że taka generalnie konkluzja wynika z obserwacji bliźniąt jednojajowych rozdzielonych w dzieciństwie i wychowywany niezależnie w różnych rodzinach. Generalna obserwacja była taka, że im starsze były bliźnięta, tym ich osobowości i zachowania bardziej się do siebie upodabniały.
3. Spostrzeżenie, że generalnie w przypadku dzieci wpływy rodziców (spędzany czas, siła oddziaływania itp.) są mniejsze niż wpływy innych ludzi – przede wszystkim rówieśników i szeroko rozumianej kultury. I wpływy te zmniejszają się wraz z wiekiem dziecka.
Oczywiście pomijam tu wzmiankowane już kwestie związane z zapewnieniem (a) materialnego bytu, (b) pozycji społecznej i (c) edukacji. Ten pośredni wpływ rodziców jest znaczny, ale dotyczy raczej innych kwestii niż osobowość/charakter/temperament/psychika.
RobertP :
Przy założeniu, że ludzie są bezrefleksyjnymi naśladowcami. Niestety, to założenie jest fałszywe.
Ludzie potrafią uczyć się także na cudzych błędach i np. wnioskować, jakich zachowań swoich rodziców nie należy powtarzać, bo ich niekorzystny wpływ obserwowali osobiście, a nawet odczuwali na własnej skórze.
pozdrawiam
Quasi :
Nie, Quasi, mi chodziło o to, że jeżeli ktoś nie posiada dzieci, nie powinien dawać rad rodzicom.
Do wpisania w wyszukiwarkę: chów pruski, Auschwitz.
Ponawiam pytanie: wiesz, o co chodzi z kinderbalami?
ja wiem o co chodzi z kinderbalami ale nie podpowiem : )
a wracajac do tematu etyki to w piatkowej GW odpowiedz na wypowiedz Harmtana:
http://wyborcza.pl/1,75515,6325898,Etyka___ani_religijna__ani_ateistyczna.html
bart :
Czyli nawet nie twierdzisz, że ktoś kto nie ma dzieci nie potrafi ich wychowywać? Czyli swój sprzeciw wobec udzielania rodzinom rad – nawet tak niezależnych od rodzicielsko-małżeńskiego doświadczenia jak instruktarz dotyczący katolickiej wykładni moralnej – przez osoby bezdzietne, opierasz na jakichś założeniach natury magicznej (sam fakt braku potomstwa pozbawia uprawnień do dawania rad, choćby nawet posiadało się wszelkie kompetencje do ich dawania)? No cóż – Twój pogląd jest nawet bardziej niedorzeczny niż mi się na początku wydawało…
bart :
Jaki to ma związek z czymkolwiek co ja tu napisałem?
Pisałem o osobowości dziecka, a nie o wpajaniu społeczeństwu określonych przekonań/ideologii przez quasi-totalitarne państwo i żyjącą z nim w symbiozie kulturę. Takoż osobowość wyraźnie odróżniłem od warunków bytowych, pozycji społecznej i edukacji (problem wychowywania dzieci w obozie koncentracyjnym).
[I tak, czytałem kiedyś Twoją notkę o rzekomym związku “chowu pruskiego” z późniejszym poparciem dla nazizmu.]
bart :
Po pierwsze: Ale jaki to ma związek z czymkolwiek co ja tu napisałem? Jeśli wiem – co z tego wynika? Jeśli nie wiem – co z tego wynika?
Popisujesz się tym, że masz dzieci i zapewniasz im jakieś (kiczowate?) rozrywki? I wydaje Ci się, że dzięki temu jakimś magicznym sposobem nabywasz uprawnień do oceniania tego, kto jest a kto nie jest uprawniony do udzielania rad rodzicom?
Po drugie: Nie wiem czy wiem co masz na myśli przez “kinderbale”. Wyjaśnij co masz na myśli, to Ci powiem czy wiedziałem.
blue.berry :
IMO marna ta odpowiedź. Nie dostaliśmy w niej najważniejszego: porównania programu nauczania etyki uczelni katolickich i świeckich.
pozdrawiam
Quasi :
Rrwa mać, Quasi: “twoje dziecko powinno mieć zbilansowaną dietę” – to jest prawdziwe i jest elementem wiedzy o wychowaniu dzieci, tylko podczas “procesu wychowawczego” dziecko ma to głęboko pod ogonem i uparcie, na okrągło żre nutellę.
Wiedza o wychowywaniu to jest wiedza o celach wychowawczych i metodach ich osiągania. A nie o wychowywaniu.
[Na tej samej zasadzie człowiek który nie lata nie powinien pouczać pilota, jak to robić]
Quasi :
I ja też o tym piszę. Osobowość człowieka kształtują geny, wychowanie i presja rówieśnicza, a ty radośnie wykreśliłeś z tej trójcy rodziców (“rodzicielskie wychowanie generalnie nie rzutuje poważnie i trwale na osobowość człowieka”). Jak za wcześnie wyjechałem z Hitlerem, to sprawdź może, o jakich osobach z najbliższej rodziny najczęściej opowiadają pacjenci na psychoterapii i dlaczego o cioci i wujku.
Mam na myśli, że chuja tam wiesz, o co chodzi w posiadaniu i wychowywaniu dzieci i choćbyś zjadł tysiąc kotletów i przeczytał tysiąc książek, i przygotował się merytorycznie lepiej od superniani, to i tak nie zrozumiesz tego ciosu hormonalnego, jaki natura zapewnia młodym rodzicom, nie zrozumiesz atawizmów, jakie posiadanie dziecka w nas budzi, nie zrozumiesz, co to znaczy, kiedy ukochany pierworodny, dziedzic fortuny wrzeszczy całą noc od kolki i jakie uczucia miotają wtedy tatusiem.
Nie zrozumiesz wreszcie, co to znaczy być z pociechą na kinderbalu, chociaż definicję kinderbalu zapewne potrafiłbyś ułożyć. Przeciętny tatuś na kinderbalu myśli sobie bowiem mniej więcej tak “A mogłem kurwa iść na księdza oraz zaraz oszaleję od tego wrzasku, ale nie mogę stąd po prostu wyjść i mam ogólnie przejebane, bo tak wygląda teraz moje życie – z rozwrzeszczanymi, rozkapryszonymi, zasmarkanymi bachorami, którym ciągle zdarzy się naszczać w rajstopy, ale rozpiera mnie duma i nie zamieniłbym tego życia na żadne inne”. O. Komputujesz w ogóle coś takiego czy robi ci się reset systemu od takich danych?
Rzucając na lewo i prawo określeniem “magiczny”, zachowujesz się trochę jak pani doktor, która za pomocą elektroencefalogramu próbuje zmierzyć ból Benny’ego Hilla, kiedy ten mały łysy kopie go w jaja. Pewne sfery życia i towarzyszące im uczucia są po prostu niedostępne, dopóki się w konkretnej fazie życia nie znajdziesz.
O. Jak mawia kolega Kociam, a tera mie kurwa zabij.
Quasi :
Nie, oczywiście, nie mówi.
A to akurat chyba jest prawda. Książka Judith Rich Harris The Nurture Assumption to dobry survey badań źródłowych prowadzących do wniosku, że rodzice mają minimalny wpływ na rozwój osobowości dziecka, i że ta osobowość kształtuje się głównie pod wpływem rówieśników.
pozdrawiam
doktur :
Ja bym tej teorii dał jeszcze trochę czasu, bo jest młoda i kontrowersyjna, a wywraca sporo w psychologii.
Podlinkowany artykuł APA przemawia do mnie zwłaszcza w jednym miejscu – to coś, co od razu przyszło mi do głowy, kiedy usłyszałem o teorii pani JRH. Nawet jeśli przyjmiemy, że rodzice faktycznie nie mogą mieć pozytywnego wpływu wychowawczego na dziecko, to wciąż pozostaje wersja, w której rodzice mogą starać się nie mieć negatywnego wpływu. Akurat wizja rodziców-hydraulików, którzy jak wszystko zrobią dobrze, to nikt nie zauważy, ale jak coś spieprzą, to popłynie gówno, przemawia do mnie silnie.
bart :
no i wpływ rodziców to też wybór rówieśników – można zaprowadzić dziecko na kinderbal, na którym dostanie wpierdol, a można na miły i przyjemny (chociaż przyznaję, że strzelam w ciemno, bo nie chce mi się zapoznawać z tą teorią).
bart :
Oczywiście, że mogą spieprzyć, zupełnie niezależnie od tego, czy JRH ma rację czy nie. Nawet jeśli okaże się, że codzienne lanie dzieciaka pasem z ciężką klamrą nie ma negatywnego wpływu na długofalowy rozwój jego osobowowości, to przecież jest raczej niewątpliwe, że ma jak najbardziej negatywny wpływ na jakość życia tegoż dziecka w, jak mawiają ekonomiści, tak zwanym krótkim okresie.
bart :
Ja miałem akurat pracowitą nockę, a potem weekend odsypiania.
Quasi :
Są z grubsza dwie możliwości: albo jesteś nieufny na początku i ludzie mogą uzyskać Twoje zaufanie zachowując się przewidywalnie (dla Ciebie oczywiście); albo jesteś ufny na początku, a ludzie mogą to zaufanie łatwo stracić zachowując się nieprzewidywalnie/niezrozumiale (dla Ciebie oczywiście) Ja wybieram tę drugą możliwość, bo przyjemniej się wtedy żyje. Mniej nerwa się ma.
Quasi :
Nie dziwię się, że tak sądzisz, skoro akurat dotyczy Ciebie.
Quasi :
Źle mnie zrozumiałeś. Nigdzie nie napisałem, że z nikim nie dzielę systemu wartości. To by był zresztą czysty NJN-izm: wybrać sobie taką mieszankę, której nikt na pewno nie ma.
A tu się zgadza, tylko z tego nijak nie wynika to pierwsze.
Quasi :
Też tak myślę. Napisałem, że może utrudnić.
Quasi :
No i widzisz… Skoro uważasz się za na tyle niekompetentnego, żeby podjąć się opieki i odpowiedzialności za inną osobę, to czy moje (evul, evul stereotypowo-krzywdzące) obawy nie były uzasadnione?
Quasi :
Nie wiem jak mają się Twoje przykłady do kontekstu. Osoba, która godzi się na instytucjonalne grzebanie w gaciach może nagle w ramach tej instytucji zechcieć grzebać w moich. Może szanse nie są za duże, ale wolałbym, żeby drzwi od zakrystii były otwarte.
Quasi :
Piszą eseje.
Quasi :
Obiektywnie się nie da. Sensownie? To zależy od osobistego wyczucia sensu. A to jest właśnie “bias komparatora”.
Quasi :
Nie wiem co to jest “etykietkologia”. Można porównać, ale postać tego porównania będzie zależeć od tego w jaki sposób rozpoznajesz różnice i podobieństwa. I nie, to nie jest obiektywne.
Quasi :
O Jeżu… No przecież napisałem Ci jak komu dobremu, że “słabo”, ale “za słabo”.
Quasi :
Taki lajf… Jakoś muszę z tym żyć, że jestem neidoskonały.
Wcale nie wykluczyłem. Tylko nie uważam tego za okoliczność łagodzącą. Bo i czemu to jest niby poświęcenie? Metafizyce? Rządowi dusz? Same potencjalnie niebezpieczne pomysły.
Quasi :
Oczywiście, że na czczych domysłach. Kto twierdzi, że wie, jest głupcem. A paranoję to wiesz kto i podczas jakiej czynności ma za czym.
Quasi :
blondyni, bruneci — mam pewne uprzedzenia dotyczące kolorów w jakich jest im ładnie
Murzyni — mam pewne uprzedzenia dotyczące którego faktora UV powinni używać
kierowcy Citroenów — nie znam się na motoryzacji
użytkowników Nokii — zbyt szeroka kategoria. Dużo różnych modeli, dużo okoliczności dodatkowych.
wielbiciele jazzu — mam pewne uprzedzenia dotyczące tego czy spodoba im się ta sama muzyka co mnie
ludzie którzy nie chcą założyć rodziny — mam pewne uprzedzenia dotyczące ich kondycji psychicznej lub umiejętności życia w społeczeństwie. Proste?
Quasi :
O! Właśnie tu to potwierdzasz. Ja o czym innym, a Ty o tym, że kulturalnie.
Quasi :
Cierpię, gdy muszę.
esse :
Ojtam. Nie chce mi się szukać, jak mi pisałeś, że jestem taki pochmurny bo Bóg mnie kocha i przez to cierpię, że ja go nie. Na blogu MRW to było.
@ inz.mruwnica:
“«Bredzisz» – powiedzieli jej. Ona jednak upierała się przy swoim”. (Dz 12, 15)
http://online.biblia.pl/rozdzial.php?id=389
@ esse:
Ok, widać dobrze znasz biblię albo dobrze wyszukujesz cytaty. Ja znam dobrze podręcznik składania glebogryzarki a jakoś mnie do cytowania nie kusi.
esse :
szkoda że Wielka Księga Latającego Makaronowego Potwora jeszcze nie została napisana. kiedy ktoś ją napisze, powinna być na tyle długa, żeby zawierać cytaty na każdą okazję.
@ Adam Gliniany:
@ czescjacek:
“Chwyta za uszy psa, który biegnie –
kto w cudze spory się miesza”. (Prz 26, 17)
http://online.biblia.pl/rozdzial.php?id=564
Jak pies do wymiotów powraca,
tak głupi powtarza szaleństwa.
Czad. Nie wiedziałem, że niektóre fragmenty Biblii wyglądają jak haiku NJN. Człek się uczy przez całe życie.
I zaprawdę choć nie chciało mu się tego czynić odpalił gugla i znalazł:
@ esse:
Skoro piszesz publicznie, to to nie jest “cudze” tylko publiczne.
@ inz.mruwnica:
Pokaż mi, proszę, gdzie “lansuję tezę o ateistach, którzy podświadomie wiedzą, że są grzeszni i nie będą zbawieni”. Mimo że Pismo nie daje Ci dużych szans na zbawienie (“Nikt, kto ma zgniecione jądra lub odcięty członek, nie wejdzie do zgromadzenia Pana”; Pwt 23, 2) zawsze bliska mi była idea apokatastazy. Naprawdę, boli mnie serce i zbiera mi się na łzy, kiedy tak kłamiesz.
“Oczy Twe – dwa nieba mego świata
Gdy je zobaczę ufam, że deszcz spadnie”
http://www.nieszuflada.pl/klasa.asp?idklasy=84907&idautora=7482&rodzaj=1
esse :
Ach… Chodzi Ci o jakieś szczegóły soteriologiczne na których ja się nie wyznaję. OK. Wszyscy będziemy zbawieni, bo łaska boska jest zagadką, cośtam, cośtam. No to wykreślam “nie będą zbawieni”. Ar włi hepi nał?
esse :
Świetny fragment sobie wybrałeś, bo to tam jest taki dopisek “[PP]” w tytule, bo to był wierszyk na konkurs o temacie chyba “Patologiczny Patos”, czy coś takiego… :-)
ja to się zastanawiam, czy nasze attempty at trolling na forum frondy czy gdziekolwiek indziej są dla tamtejszych tak samo nieśmieszne, żenujące i męczące, co dla nas wyjebywanie w twarz cytatami z Biblii. chyba że esse to jakiś głębszy projekt trollowy typu NJN i daję się trollować na poziomie, co do którego brak mi nawet pewności, czy istnieje :/
@ czescjacek:
Wiesz co, zamiast szukać znamion trollingu u gości o kruchych psychach, może byś pomógł mi odpowiedzieć na pytanie, czy ten kolega to übertroll. Podejrzewam go o to od dłuższego czasu, a teraz zaniemogłem już kompletnie po jego analizie “Gwiezdnych Wojen” jako pochwały rządów światowego żydostwa.
A… zapomniałem, że zrobiłem to logo co obiecałem! Mam też w wersji wektorowej, jakby kto pytał. Jeśli się nada to niech dalej już za to się profesjonaliści bierą.
@ bart:
łojejku, na pewno sposób używania przez niego słowa “kabała” przywodzi na myśl UFOnautów :))
bart :
Na moje oko to jest jakiś starszy gość, tak pod pięćdziesiątkę.
inz.mruwnica :
A zczekowałeś rysunek po prawej stronie bloga? Ja bym mu dał ze dwanaście.
Niestety, w tym tygodniu nie będę mógł dyskutować, tak więc na komentarze Barta i inż.mruwnicy odpowiem najwcześniej dopiero w przyszłym tygodniu. Przepraszam.
inz.mruwnica :
Eee? To to logo dla mnie (bo chyba tylko ja tu wspominałem o logo)?
Jeśli tak, to dzięki, ale ja już dawno mam własny pomysł – pozostaje mi tylko jego realizacja.
pozdrawiam i do przeczytania za tydzień
Quasi :
A już miałem nadzieję, że mi odpuściłeś :D
bart :
O kurwa!
Zbeszcześcił mój ukochany świat!
Jedyne co mogę mu powiedzieć to: “ju dont noł de pałer of de dark sajd…”. Albo nasłać okrytego ooglithem dla niepoznaki Yuuzhan Vonga jakiegoś, który go zajebie swoim amphistaffem.
No.
bart :
Po przeczytaniu kilku zdań, ciśnie się na usta jedno: ożeszkurwajapierdolę…
Psychiatrzy kliniczni byliby zachwyceni.
zajebista ta analiza Gwiezdnych Wojen, maturalna praca można powiedzieć celująca, pozwoliłem sobie zdemaskować Krzyżaków (jak trollować to tylko trolli)
Niezła analiza jest też tutaj
http://www.gwiezdne-wojny.pl/tekst.php/godzilla/grafika/komiks/zasoby/zasoby/tekst.php?nr=510
No sorry, muszę (jak troluję to możesz to wywalić Bartu):
Dlaczego wolę Gwiezdne wojny od Władcy pierścieni?
1. Frodo Baggins kontra Luke Skywalker. Powiedz szczerze, kto by wygrał w pojedynku?
2. Christopher Lee jako Saruman i Hrabia Dooku. Hrabia nie nosi hippisowskich ciuchów i głupiej fryzki.
3. Miecz świetlny kontra metalowy… Bez komentarza.
4. Żeby użyć Mocy w SW nie trzeba wypowiadać głupiobrzmiących zaklęć. Wystarczy ruch ręką.
5. Liczba „nie ludzkich” ras w „Gwiezdnych wojnach” i we „Władcy”…. No, gdzie jest więcej?
6. Obi-Wan Kenobi na pewno oparłby się mocy pierścienia, w przeciwieństwie do Gandalfa.
7. Potęga Uruk-hai i potęga Imperium. Czyje siły są silniejsze i postępują finezyjniej?
8. We „Władcy” nie ma Hana Solo.
9. Gandalf ma poprawną składnię zdania… Niestety.
10. Dwa słowa: Gwiazda śmierci.
11. „Krasnoludzka gościnność” – w domyśle Moria, a gościnność w kantynie w Mos Eisley… Cóż… Większość gości kantyny żyje.
12. Arvena nigdy nie brała udziału w „agresywnych negocjacjach”….
13. Arvena też nigdy nie była „w szczytowej formie” („nie wyszła na swoje”).
14. W „Gwiezdnych wojnach” można mieć wibrotopór. W świecie „Władcy…” Cóż… Tylko zwykły topór.
15. Co się szybciej porusza? Koń czy speeder? Tylko mi nie mów, że koń ma więcej „gracji, i wdzięku”.
16. Imperator jest bardziej materialny niż Sauron. Wyobraź sobie, co by było, gdyby Imperium dowodziło wielkie, ogniste oko.
17. Szturmowcy nie śmierdzą tak jak orkowie.
18. Szturmowcy są mądrzejsi niż orkowie.
19. We “Władcy…” nie ma Boby Fetta.
20. Miecz Froda świcił tylko wtedy gdy w pobliżu byli orkowie. Miecz Obi-Wana może świecić w każdej chwili.
21. Imperium nie zostało pokonane przez kurdupla.
22. Saruman nie potrafi dusić na odległość tak jak Vader
23. Łuk i blaster… Powiedz szczerze. Co jest skuteczniejsze?
24. Walka między Yodą i Gollumem…. No, kto by wygrał?
25. Battle Droidy w przeciwieństwie do orków nie muszą jeść, odpoczywać itp.
26. Szturmowcy-klony nie wylęgali się z gnoju i błota.
27. We Władcy są tylko dwie wieże, a w SW ? Wystarczy spojrzeć na Coruscant.
28. Gwiazda Śmierci nie została zalana wodą przez drzewa.
29. W SW, żeby mieć władzę nie wystarczy założyć jakiegoś pierścienia z bazaru – trzeba się bardziej postarać: rządy terroru, Gwiazda Śmierci i te sprawy.
30. Gwiezdne wojny nie zaczynają się od krótkiego “W porzednim odcinku…”
31. Nawet kilkuset Gollumów nie potrafiłoby pokonać Armii Imperium, a Ewoki umieją.
32. Imperator miał lepsze teksty niż Saruman.
33. Saruman i Frodo nie są rodziną.
34. Trzy słowa: IMPERIAL STAR DESTROYER
35. Imiona postaci w LOTR i w SW… W SW mamy Obi-Wana, a w LOTR Legolasa (Le Golas to znaczy po francusku “nagi facet” :))
yony :
Luke Skywalker to najwyższych też nie należał : )
@ blue.berry:
No dobra, ale porównaj sobie hobbita (od 2 do 4 stóp wzrostu czyli między 65 a 120 cm plusminus) z facetem 175 cm, hę?
bart :
Może i tak być jak mówisz, ale dla mnie to bardziej poszlaka w drugą stronę. Dwunastolatek też zrobiłby takie badziewie, ale mimo wszystko w Paint’cie. Gość umie tylko wklepać literki w Worda i wrzucić do internetu (a internet to takie “e” na pulpicie). Nie odróżnia e-maila od url-a. Wygląda mi na tzw. “leśnego dziadka”. Zresztą… trolluj, linkuj, wejdzie — stalkuj :-)
inz.mruwnica :
Już go trochę postalkowałem – trudny temat, zarówno prawdziwe nazwisko, jak i ksywa. Prawie żadnych śladów istnienia, poza świeżymi tropami na portalach prawicowych, gdzie jest czasami traktowany jak prowokator. Taki profil z Google’a potwierdza tezę o trollingu.
A propos wchodzenia – już był!
yony :
Powiedz to Greedo ;)
Znalazłem dziada. Nie było trudno, bo się wcale nie chował.
Okeeeej…
http://photos.nasza-klasa.pl/13034342/12/other/std/01fcbd13f3.jpeg
Kurcze, nie mam konta na NK i nie obejrzę profilu. Po zdjęciu sądząc (trauma), to wygląda bardziej karykaturalnie ode mnie, a to uważam za sztukę.
Koleś jest albo übertrollem, albo jest męską wersją NJN. Na zwykłego buca ma zbyt dobrą interpunkcję.
Pseudonim szkolny: Generał, Rycerz, Komandoss, Prezes.
Lubi wąs i dres:
http://photos.nasza-klasa.pl/13034342/4/main/1131fc07cc.jpeg
inz.mruwnica :
“Czym się aktualnie zajmuję
Studiuję elektrotechnikę. Zajmuję się wypowiedziami w sprawach politycznych.”
Nic nie chcę mówić, ale PolPot też tak zaczynał.
@ bart:
Ej, to jak on pisze jak rąk nie ma?!
A nieee, ma, tylko na nich usiadł…
@ Anonymus:
No to napisane jest, że większość…
Adam Gliniany :
Nie masz troll-konta na nk? No to załóż :), przydaje się.
bart :
I to jeszcze brzydki, całkowicie uncool.
Gość jest dowodem na horror wczesnodziecięcego imprintingu… Jest z dzielnicy Nałkowskich (przez autochtonów zwaną “Naukowskich”), która jest taką dzielnicą nie-za-tego. Coś w podobie Nowej Huty w Karkowie. Naziole w każdym razie trzymają się tam mocno. Ale skończył Liceum Zamojskiego, które jest jednym z trzech “Najlepszych Liceów” w Lublinie, czyli głąbem totalnym nie jest. Co by też potwierdzało dlaczego umie pisać po polsku. Tyle lubliniackiego bekgraundu z mojej strony.
@ eli.wurman:
Miałem. Skasowałem. Od pewnego momentu pobyt na NK skojarzył mi się z wchodzeniem na czaty na onecie czy wp.
@NK:
Ostatnio złapałem lekkiego dołka po kilkuminutowym skakaniu po profilach nazioli na NK. Takich prawdziwych, 1488 i SS. Matko, ilu ich tam!
eli.wurman :
Jej! Dopisz swoim troll-kontem się do moich znajomych na moim troll-koncie :-)
Adam Gliniany :
Ja też, to już się zrobiło straszne w pewnym momencie. Teraz założyłem fikcyjne, żeby zobaczyć profil.
A, znalazłem coś ciekawego: http://nasza-klasa.pl/profile/17569362
(Nie założyłem konta, ktoś już to napiętnował w dość niszowym blogu)
@ Adam Gliniany:
A na NK to pełno jest fikcyjnych kont które to są “przeciw” albo “popierajom” (wpisujcie miasta!!!111onoenoe), np.:
“Wierzę , że droga którą idę PANIE JEZU jest jedną z twoich dróg (Do Ciebie wołam w trudną chwilę Ufam Ci .)”, “FATIMA MARYJA KRÓLOWA WSZECHŚWIATA I PIĘKNE ANIOŁKI ((MARYJO MÓDL SIĘ ZA NAMI GRZESZNYMI))
DOM KOCHAJĄCEGO OJCA – NIEBO
”
Nie wiem co mam napisać, bo to przecież jest jakiś koszmar.
eli.wurman :
letki sabotaż:
http://nasza-klasa.pl/profile/23521696
czescjacek :
Lesbitki? :D
@eli.wurman, barista:
Widzieliście? Kolega Marek łyknął Krzyżaków i MGM :)
Znalazłem jeszcze jedno jego zdjęcie w sieci.
Lublin przeprasza za Piotra Marka…
@ bart: miałem obawy, że to zbyt grubymi nićmi jednak szyte, ale jednak dobra nasza; nie wiem czy on sobie jaj nie robi (taki trolling szkatułkowy); żydowskość ekranizacji Krzyżaków wydaje mi się warta poruszenia na forum S24 ;)
zdjęcie super!