Codex Alimentarius i jaszczury
Dzisiejszy post ma walor edukacyjny i powinien służyć jako ostrzeżenie przed straszliwym niebezpieczeństwem, jakie grozi ludzkości w niedalekiej przyszłości. Oto Rząd Światowy cichaczem wprowadza nowe prawo, tzw. Codex Alimentarius. Według ostrożnych szacunków przeprowadzonych przez niezależnych badaczy, wskutek wprowadzenia nowego prawa umrą trzy miliardy ludzi (informacja zaczerpnięta z wykładu niezależnej badaczki o CA, 2. minuta, 20. sekunda filmu).
Informacje o CA rozchodzą się powoli po forach internetowych, wymieszane z jakimiś historiami o firmie Monsanto patentującej świnię jako zwierzę. Raz ktoś zmieszał je również z ckliwą opowieścią o gejach kradnących dzieci w Szkocji, ktoś w ramach riposty zalinkował do mnie, zobaczyłem gości w statystykach, złożyłem rewizytę na forum i w ten sposób i ja dowiedziałem się o straszliwym kagańcu, który za chwilę nałoży nam Unia Europejska do spółki z farmaceutycznymi megakorporacjami.
Co nam grozi od 1 stycznia 2010 r., kiedy to Codex Alimentarius rzekomo stanie się obowiązującym prawem?
- Wszystkie rośliny jadalne mają być obowiązkowo napromieniowane (poddane działaniu dużych dawek radioaktywnego kobaltu 60 lub cezu 137, promieni gamma, albo wiązek elektronów o ogromnej prędkości), naszpikowane pestycydami.
- Nielegalna stanie się sprzedaż naturalnych witamin, suplementów mineralnych oraz ziół oraz bazujących na nich terapii (już niektóre z nich zostały zabronione).
- Wszystkie zwierzęta, łącznie z hodowanymi ekologicznie mają obowiązkowo zażywać antybiotyki i hormony wzrostu.
- Przydomowa uprawa własnych owoców i warzyw nie będzie możliwa bez zezwolenia i objęta ścisłymi regulacjami.
- Nastąpi zakaz rozpowszechniania informacji na temat naturalnych środków leczniczych.
Ponieważ w ów straszny projekt zaangażowana jest również Unia Europejska, w Polsce protest przeciwko Codex Alimentarius trafił na podatny grunt. Z oczywistych względów i w oczywistych środowiskach…
…ale żeby być sprawiedliwym, trzeba przyznać, że prawaki przegrywają ilościowo tym razem z dziwakami. O CA pisze się głównie na stronach i forach poświęconych zdrowemu żywieniu lub zjawiskom nadprzyrodzonym.
Oczywiście nie tylko Polacy sprzeciwiają się zagrożeniu ze strony brukselskich totalitarystów. W organizowanie protestu przeciwko CA zaangażowane są takie sławy jak Matthias Rath i David Icke…
David Icke? Ktoś powiedział „David Icke”?
OK, drodzy tropiciele spisków, darmowa lekcja. Davida Icke nie tyka się nawet dwumetrowym kijem. Otóż widzicie, David Icke wierzy, że Rząd Światowy to udające ludzi jaszczury z innej planety, które przyleciały na Ziemię przed kilkoma tysiącami lat.
No, srsly. On naprawdę tak uważa. Ma na to dowody. Oto np. George Bush Starszy, który w wyniku chwilowej nieuwagi na moment przybiera gadzią formę przed kamerami. Oczywiście, jaki ojciec, taki syn. Niestety nie mogę tego odnaleźć, ale przysiągłbym, że kilka lat temu na stronie Davida Icke można było zobaczyć zdjęcia światowych przywódców z domalowanymi w czescjackowym stylu rozszczepionymi gadzimi jęzorami.
Prosty dogmat: przywołanie Davida Icke jako autorytetu odziera daną teorię spiskową z resztek wiarygodności.
Przy Davidzie Icke Matthias Rath jawi się jako orędownik zdrowego rozsądku. Uważa jedynie, że witaminy leczą raka i AIDS, a ataki z 11 września zostały przygotowane przez rząd amerykański. To już chyba jasne dla każdego, ale Rath dodaje, że nastąpiły one w celu odwrócenia uwagi od kłopotów korporacji farmaceutycznych. To najwyraźniej on jest spiritus movens całej imprezy protestacyjnej, bowiem dziwnym trafem koncentruje się ona na obronie jego prywatnych interesów (doktor Rath robi w branży terapii witaminowych). Jeśli przejrzeć strony poświęcone CA, słowa o obowiązkowym napromieniowaniu żywności, obowiązkowym szpikowaniu zwierząt hormonami i antybiotykami czy zakazie prowadzenia upraw przydomowych pojawiają się zazwyczaj na nich tylko raz — w przyciągającym wzrok wstępie. Później mowa jest już tylko o suplementach diety. Bo i o to chodzi — stosowanie Kodeksu Żywnościowego utrudni życie wszelkiej maści szarlatanom, którzy sprzedają najróżniejsze New Age’owe specyfiki. Mówi o tym wprost jeden z organizatorów kampanii, Stowarzyszenie Na Rzecz Naturalnego Zdrowia (WTF? To jest też zdrowie nienaturalne?), przestrzegając przed wprowadzanymi przez CA „poważnymi ograniczeniami w kwestii tego, co można powiedzieć o leczniczych właściwościach danego produktu” czy „wymuszaniu stosowania standardów farmaceutycznych na producentach leków naturalnych”. Co to oznacza w praktyce? Najwyraźniej nie będzie już można twierdzić bezkarnie, że vilcacora leczy raka, a wszelkie obiecywane benefity płynące ze stosowania homeopatycznego syropu na gardło będą musiały być podparte wynikami badań klinicznych!
Ostatecznym dowodem na to, że załatwiamy szarlatanom prywatę, jest tekst petycji, o której podpisanie apelują wszystkie strony antycodeksowe. Najpierw czytamy te mrożące krew w żyłach historie o hormonach, antybiotykach i wiązkach elektronów o ogromnej prędkości, myślimy sobie „Normalnie muszę to podpisać dla dobra moich dzieci”, a tymczasem petycja apeluje wyłącznie o „przeprowadzenie Referendum w sprawie medycyny naturalnej, które każdemu obywatelowi Europy zapewni łatwy i nieskrępowany dostęp do terapii witaminowych i pozostałych środków naturalnych”. Pieprzyć likwidację przydomowych ogródków i radioaktywne marchewki, dla autorów petycji liczą się tylko suplementy diety!
Tyle, jeżeli chodzi o część edukacyjną wpisu, teraz czas na trochę rozrywki. Zobaczmy, z jakimi tuzami intelektu mamy do czynienia.
Zacznijmy od strony „Naturalne Nielegalne? Nigdy!”, która wita nas tekstem:
STRONA INTERAKTYWNA — kliknij na podkreślony tekst
No, normalnie welcome to XXI century, yay! Jeszcze brakuje tekstu „Tą małą strzałeczką na ekranie możesz sterować za pomocą małego urządzenia zwanego myszką. Rozejrzyj się, na pewno leży gdzieś w pobliżu monitora”.
Strona zorganizowana jest w szykownym trójpodziale: po lewej na kojącym zielonym tle teksty reklamujące działalność zarobkową doktora Ratha, pośrodku na tle mrocznej flagi UE zagrożenia (czyli hormony, antybiotyki, ogródki itd.), po prawej na motywującym czerwonym call to action. Jest też link do rozporządzenia ministra zdrowia „wdrażającego Codex Alimentarius”, które oczywiście CA nie wdraża, a jedynie wspomina je jako dokument odwoławczy w przypadku braku innych regulacji, w dodatku w bardzo wąskim zakresie. Jednak mój faworyt to dramatyczne pytanie:
Czy zgadzasz się na 3275 pestycydów w żywności, w tym DDT i innych zakazanych przez Konwencję Sztokholmską, a także podejrzanych o działanie rakotwórcze (m.in. 2,4-D, atrazyna, bromek metylu…)
z linkiem prowadzącym do… szczegółowego wykazu maksymalnych dopuszczalnych zawartości poszczególnych substancji! Żeby nie było wątpliwości, że autorzy strony twierdzą, że po wprowadzeniu Codex Alimentarius DDT będzie obowiązkowo występować w żywności, ten sam link pojawia się po raz drugi z opisem „zobacz jakie dawki DDT przewidziano dla Ciebie na oficjalnej stronie Codex’u”. Głupiej już chyba nie można?
Oczywiście, że można! Wspomniane Stowarzyszenie Na Rzecz Naturalnego Zdrowia prowadzi też kampanię edukacyjną rozgłaszającą brednię, że od obowiązkowych szczepionek dzieci dostają autyzmu. Prawdziwie fascynujące lektury można spotkać na innym linkowanym przez przeciwników CA portalu, „The Best of Raw Food”, propagującym weganizm na surowo („zapomnij o syndromie napięcia przedmiesiączkowego!”). Na ich stronie poświęconej CA w dziale „powiązane artykuły” znajdujemy tekst o chemtrailsach, czyli: Matko Boska, rząd wypuszcza na nas z samolotów trucicielskie chemikalia, to te białe smugi na niebie za samolotami, srsly! Ale najlepsza jazda na „The Best of Raw Food” to wykład niejakiego Billa Clementa. Zachęcam do przeczytania (lub obejrzenia) całości, zacytuję jedynie najbardziej kuriozalny fragment:
Myślicie, że pieprzę bzdury? Proszę sprawdzić moje informacje. Światowa Organizacja Zdrowia przyznała, że „jeśli Codex zostanie wprowadzony w życie, umrą dwa miliardy ludzi”. (…)
Zadzwońcie do Światowej Organizacji Zdrowia i zapytajcie ich o Codex. Odpowiedzą wam: „Umrą dwa miliardy ludzi”. To jest fakt naukowy.
Czujecie? Normalnie można zadzwonić do WHO (22 791 21 11, kierunkowy do Szwajcarii 41) i zapytać o Codex Alimentarius, a pani telefonistka odpowie: „Ja ja, zwei Milliarden Menschen kaput, haha”. Czad!
Ciekawe, kto ma rację: Bill Clement czy niezależna badaczka z początku tekstu? On twierdzi, że umrą dwa miliardy, ona — że trzy. No cóż, trzeba będzie poczekać; kto miał rację, przekonamy się w 2010 r.
P.S. Tutaj znakomita odpowiedź Głównego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych na historie o napromieniowywaniu, pestycydach, hormonach i antybiotykach, których stosowanie ma rzekomo wymusić Codex Alimentarius. Dziękuję chłopakom i dziewczynom z forum.hard-core.pl!
bart :
Ja również, ale postanowiłem go olać :) I dlatego będę się upierał, że Monsanto jest złe, chociaż rzeczywiście to ich się okrada, ale to, że ktoś działa w zgodzie z prawem nie oznacza jeszcze, że może się zachowywać jak skurwysyn. I nie chodzi o to, że “wszystkie korporacje są iiiiwil”, tylko, że nie jest od rzeczy, by naciskać na korporacje, żeby grały fair. I tyle, banał taki.
r&b :
One są trochę z tego samego katalogu opowieści. To opowieści o wielkich, wszechmocnych organizacjach, które postanawiają zniszczyć wszelkie życie na ziemi, bo tak im się podoba.
r&b :
Tak, ale to z twojego wcześniejszego emo nie wynika.
bart :
Kurcze, no nie wiem. Dla mnie opowieść o Monsanto to historia wielkiej organizacji, która nie waha się zniszczyć życia paru żuczkom, bo tak jej podpowiada kalkulator głównego księgowego i wiedza głównego prawnika.
bart :
e tam, od razu emo, po prostu wzruszają mnie te historie :)
r&b :
Pozwól, że rozwinę myśl. Oczywiście, im większa korporacja, tym bardziej jej się wydaje, że wszystko może, tym większe ma ciągoty do praktyk monopolistycznych i tym bardziej trzeba jej patrzeć na ręce.
I ci, co jej patrzą na ręce, nagle zaczynają wrzeszczeć “Hej, Monsanto chce opatentować… świnie!”. A to, kurwa, nieprawda. Z tego co rozumiem, próbowali opatentować metodę hodowli mającą na celu wyselekcjonowanie świń z odpowiednim genem oraz metodę sztucznej inseminacji. A potem zamknęli sklepik i wycofali się z branży świńskiej.
A wiesz, jakie tytuły daje Greenpeace? MONSANTO ZGŁASZA WNIOSEK PATENTOWY NOWEGO WYNALAZKU: ŚWINI. Albo ZIEMIA JEST PŁASKA, ŚWINIE WYNALAZŁO MONSANTO, A GMO SĄ BEZPIECZNE.
Takie coś podważa wiarygodność przeciwników Evil Megacorp. Evil Megacorp wins.
I tematem na oddzielną 400-wpisową dyskusję jest fakt kręcenia przy tym przez Greenpeace oddzielnego loda o GMO.
Żuczkom-złodziejaszkom, dodajmy.
bart :
No owszem, ja to rozumiem tak, że wśród tych co jej patrzą na ręce istnieje wyścig, na mecie którego czeka laur dla “Najostrzej patrzących bojowników”, więc zachodzi proces, eghm, tabloidyzacji patrzenia. I to jest zdecydowanie chore.
Ale jednak jest w tym ruchu wystarczająco wiele rozsądnych osób, żeby zwrócić na problem uwagę mainstreamowych mediów, a nie tylko dziwaków bredzących o Wielkim Spisku. A to już coś.
Co do Greenpeace, to nie mam zdania, ale wydaje mi się prawdopodobne, że mają ostre parcie na publicity oraz różne dziwne, i nie do końca czyste, gry i zabawy.
r&b :
I w efekcie tego wszyscy mówią “hoho, Monsanto chce opatentować świnie, co za zuo”. A mi się dużo bardziej nie podoba ta historia, jak Monsanto usiłowało ukrócić gościa sprzedającego mleko z napisem “pochodzące od krów nie poddawanych terapii hormonem rBGH”, który to hormon wzrostu sprzedaje oczywiście Monsanto. Trochę jakby producenci konserwantów domagali się zakazu pisania “bez konserwantów”.
Czy ja mogę wrócić do tematu prospektów? Mogę?
Bo wpisałem parę słów w Google i okazało się, że tradycja wiecznie żywa:
Młodzi kibice też ślą:
I fani motoryzacji na dwukółkach:
tradycja wiecznie żywa
rany
Swoją drogą, nie tak dawno, w poprzedniej firmie, nieźle stuknięta pani sprzątaczko-administro-to-tamto chodziła między biurkami i ludziom ze śmieci butelki wyciągała, celem odkręcenia nakrętek. Coś przy tym pierdoliła, że to na jakiś wózek. Brałem to za dość nieszkodliwą pasję, choć twierdziła, iż ma już tych zakrętek tak dużo, że nie ma gdzie składować.
Wtedy nie skojarzyłem, ale to faktycznie ten nurt śmieciozbieractwa.
@bart
w mojej okolicy wersja prosby znanej jako dear sirs byla jedna mniej zajebista (w brakujacym miejscu bylo nie leaflets ale “labels”)
ale byla tez bardziej zajebista i w miejscu leaflets bylo “naleps”
calosc leciala jakos “dear sirs! i’m very interesting about your firm. please send me some posters, prospects and naleps(!). Thank You.
najlepsze jest to ze przyslali mi na wysmarowana reka 9-latka kartke grube tomiszcze o samolotach mitsubishi. kto tam pracowal?
btw. do dzis nie spotkalem fajniejszego polsko-angielskiego slowa niz naleps…
@rewo
pisz czlowieku pisz, nie daj sie zgnoic
wiecej takich i bedzie to oznaczalo ze trafne niestety prawo orlinskiego o przyciaganiu wiadomych postaci w PL glownie przez prawice juz sie dezaktualizuje a polska staje sie normalnym, zachodnim krajem.
przy okazji, mam pytanie, bo wielu znajomych lewakow na zachodzie mowilo mi mocne teksty na ten temat: moze masz cos do powiedzenia o organizacji skulls and bones?
oftopicznie:
Teh Drama na Forum Frondy:
Ewolucjonista to kapuś!
http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=2318021
I przebieg działań odwetowych:
http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=2319611
@ czescjacek:
No no, większy ruch niż wtedy, gdy 14-latce zrobiono aborcję!
Jak to czytam, to mi się przypomina taki film Łozińskiego “Jak żyć” o obozie wakacyjnym ZSMP dla młodych małżeństw na Mazurach. Jedna z par nie za bardzo poddaje się reżimowi i przepisom, reszta niby próbuje ich jakoś formalnie skłonić do lepszej współpracy, oni się formalnie opierają itd. Ten uprzejmy, acz chłodny taniec kończy się na wieczorku pożegnalnym, gdzie w kilku odciągają faceta od ogniska i z ciemności słychać tylko krzyki “Bij go, lutuj parówę!”.
Nie to, żebym sugerował, drodzy FForumowicze (którzy tu wciąż zaglądacie, widzę was w statsach, zrozumcie wreszcie, że tu króluje cywilizacja śmierci), że wasze ukochane forum to obóz ZSMP dla młodych małżeństw. No, może trochę.
bart :
noo ale jednak w statsach widać, że ewolucjonista ma raptem 6 plonków… nie wiem o czym to świadczy, o tym co mówił MB – że tam jest normalniej niż się zdaje, czy też o tym, że tym ludziom nie chce się wykonywać akcji nakręconych przez siebie – jak z ikeją.
A jak wleźć w takie statsy?
@ bart:
masz nagłówek
“Otwarte Forum Dyskusyjne Frondy | 117 osób on-line, nastroje: 0.4”
a potem trzy obrazki. trzeci to statsy. znaczy zdaje się musisz być zalogowany.
Dzięki. Może po prostu nie mogą znaleźć opcji plonk? To całe forum wygląda, jakby je zaprojektował jakiś katolik-linuksiarz.
Wow, dosrałem katolikom i linuksiarzom w jednym zdaniu. Nie denerwujcie się, linuksiarze, nic do was nie mam, nawet nigdy nie stałem obok komputera z linuksem.
Osobiście jestem urażony tym, że litera O w słowie Fronda ma kształt komiksowego dymku, czyli dość istotnego elementu IX( czy który tam numerek nadano) Sztuki Wyzwolonej. Nie ma mojej, jako twórcy komiksu, zgody na tego typu praktyki.
To jest fajne: ” W każdej zdrowej społeczności takie ekstremalne naruszenie fundamentalnej zasady wzajemnego zaufania zawsze było – przynajmniej wśród mężczyzn – traktowane wyjątkowo surowo.”
“… wśród mężczyzn” – hihihihih. Posiada ktoś tę tajemną wiedzę o tym, czy ci frondziowi… hihihihi, mę… hihihi… mężczyźni spotykają się potajemnie przy pełni, tańczą jakoweś plemienne hulahopy przy ognisku, ogólnie trzymają się razem( nawzajem za pytki) i popłakując ukradkiem, narzekają na rosnące raty kredytów?
@ Śledziu:
mnie bardziej intryguje użycie w tym kontekście przymiotnika “zdrowej” :)
Nie mogę czytać tego wątku na FF, bo kładzie mnie teh internets drama w takiej dawce. Ale doczytałem, że ponoć te statsy nie działają i pokazują stan plonkownicy z jesieni.
czescjacek :
W każdej zdrowej społeczności następuje moment, ulgę niosący, że się mogliśmy, my- tutaj, mężczyźni, w końcu porządnie wysrać. Bo dziewczynki nie kupkają, tylko im z pupy fiołki lecą.
Hehe, to też fajne:
http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=2320821
@Bo dziewczynki nie kupkają, tylko im z pupy fiołki lecą.
2girls1cup.
mrw :
http://www.flickr.com/photos/andrewc/2071202997/
bart :
Moment, moment, bo nie ogarniam. Oni są naprawdę tak głupi?
I tutaj krztynką wyjaśnienia. Ja ten cały internet czytam od niedawna, serio. Przez ostatnie 10 lat używałem go wyłącznie w celach zawodowych, wpadając od czasu do czasu na stronki o komiksach i konsolach, na blogach pisząc o swojej robocie i tylko czasami o tym, co mnie podgryza. Teraz tak…
Widzę tytuł tematu ” Dowód na kłamstwa…” po czym oglądam ten filmik, na którym ewidentnie otrzymuję antyżydowski przekaz z całym tym średnio chytrym “… bo tak ogólnie nie wolno sprawy stawiać”, użytym w oczywistym kontekście…
Wytłumaczcie teraz człowiekowi, powracającemu z trwającej dekadę emigracji wewnętrznej, średnio udanej, to prawda. Czy oni są naprawdę tak kurewsko tępi, co by sami pod sobą tak potężne dołki kopać?
Śledziu :
doczytaj jeszcze tekst samego artykułu, bart wkleił odpowiedni fragment :)
Śledziu :
gorzej, oni są przekonani, że odnieśli Teh Glorious Victory
Śledziu :
To doskonałe pytanie, jak mawia redaktor Maleszka. Myślę, że oni po prostu desperacko poszukują namacalnych dowodów na to, że nie żyją w okrutnej, pokręconej, paranoidalnej iluzji.
Przy okazji: na naszych oczach rodzi się kolejny prawicowy mem – prof. Wolniewicz nigdy nie powiedział, że nas atakują Żydzi! I moje pytanie brzmi: znacie jakiś prawdziwy prawicowy mem?
No bo:
Gruba kreska – bzdet.
Odpieprzcie się od generała – bzdet.
Kiszczak człowiekiem honoru – no, niby nie bzdet, bo faktycznie tak powiedział. Ale później za to przepraszał.
Różne Ziemkiewiczowskie jazdy o Wyborczej czczącej każde 13 grudnia jakimś wywiadem z ubekiem – bzdet.
Coś wam przychodzi do głowy?
czescjacek :
Plask!
To ja dychę spędzam na granku, rysowaniu i pisaniu, zerkając na świat zza kilkucentymetrowej na grubości szyby( i jeszcze o mnie piszą, że mam tzw. zmysł obserwacji i się cieszyłem z tego, a teraz co najwyżej mogę zrobić tak: pfffff) a tu widzę, że lepsza gra video się toczy, jakiś monumentalny cosplay. Fuckin’ zombies 4 real. Uuuhuuu! Właśnie mi się drugie życie zaczyna!
bart :
nooo ja tu już wspominałem jakiś czas temu o głuchych lesbijkach, które tak kombinowały z in vitro, żeby ich dziecko też się głuche urodziło. i teraz zrobiłem risercz. wychodzi na to, że prawicowy mem ma znacznie większe szanse powodzenia, jeśli jest fałszywy, jak widać z porównania tych wyników:
http://www.google.pl/search?q=%22nie+wolno+m%C3%B3wi%C4%87+mama&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a
http://www.google.pl/search?q=%22g%C5%82uche+lesbijki&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a
może to jest nawet dobry przyczynek do przełamania relatywizmu – obiektywna prawda to to, czego nie lubi polska prawica :/
@ bart:
“bart :
nom, bedzie tego troche:
– wlasnie kiszczak czlowiekiem honoru do chwili przeprosin byl prawdziwy
– w latach 90 klopoty kwasnidzego z alkoholem w godzinach pracy
– fakt, ze bylo grono publicystow i politykow, ktorzy sprzeciwiali sie lustracji we wlasnym interesie – (podkreslam, na boku zostawiam tu wiekszosc, ktora robi to, bo takie ma poglady)
– to, ze w III RP dzialaly jednak jakies mafie, a interesy postkomunistycznych dygnitarzy moga byc z nimi powiazane (zostawiam na boku czy stopniowalnosc tego mema – od umiarkowanej, do zybertowiczowskiej)
– dosc specyficzny, prawicowy polski mem anty-neoliberalny…
Kazdy ma swoje memy, polska lewica, ktora dopiero teraz szczesliwie otrzasa sie idiotycznego zaangazowania w obrone PRL tez miala ich niemalo.
Interesujacy jest jednak fakt, czy falszywymi memami lewicowymi w PL nie sa dwie kwestie, ktore non stop przewijaly sie w latach 90 (a bywa ze i teraz):
– powszechnosc polskiego antysemityzmu
– zagrozenie panstwem wyznaniowym
mirinda1974 :
masz na myśli zagrożenie w takim sensie, w jakim III Rzesza była zagrożona nazizmem?
czescjacek :
mam na mysli poziom zagrozenia o ktorym mowiono w latach 90 twierdzac, ze bedzie zagrozona wolnosc sumienia i slowa.
nie jestem katolikiem, ale nigdy nie mialem takiego poczucia takiego zagrozenia, jak przedstawiciele mlodszej badz starszej lewicy.
podobnie jest z antysemityzmem, ktory istnieje mimo wszystko na oplotkach rzeczywistosci, a ci naziole ktorzy wskakuja do mainstreamu (farfal itp) musza sie pracowicie wypierac i odcinac od podobnych historii. w przeciwienstwie do niemiec, gdzie kolesie otwarcie gloryfikujacy hitlera badz III Rzesze wskakuja do parlamentow Saksonii i nie tylko.
@Śledziu:
Zresztą nie wiem, może oni po prostu są głupi.
Spójrz na to. Ktoś to napisał, ktoś to podał dalej, ktoś to wrzucił na FF… :)
@mirinda1974:
No, istnienie mafii w wolnej Polsce to jest fakt, a to, co wymieniałem, to mają być dowody, że elity polityczne tejże Polski zapewniają owym mafiom bezkarność. Gruba kreska w oryginale oznaczała “nie możemy brać odpowiedzialności za to, co spieprzyły poprzednie rządy”, prawicowcy przerobili ją na “postkomunistyczni bandyci róbta co chceta”.
Prawdziwy prawicowy mem to mogłyby być tańce Wałęsy jako prezydenta wokół lustracji, w tym zwłaszcza obalenie rządu Olszewskiego.
bart :
ale to przekonanie wlasnie wzielo sie np. z kontaktow i dziwnych losow ludzi takich jak Sekula, ktory w oczach przecietnego obywatela (wiem, wiem, tez nie lubie tego okreslenia) byl tak elita PRL, jak i III RP.
dlatego tez nie wspominam o grubej kresce
o ile wiem, to wlasnie jako mem funkcjonuje, zwlaszcza od czasow filmu kurskiego i klopotow lustracyjnych kilku z uczestnikow tego spotkania.
z prawdziwych prawicowych memow (choc w polsce chyba takich raczej marginalnych), mozna tez podac to, ze legalizacja adopcji dla par homoseksualnych otwiera luke w prawie dla pedofili, ktorzy zawieraja fikcyjny zwiazek i adoptuja dzieci do wiadomych celow. w jednej z dyskusji zaprzeczal temu biedron, choc akurat tu sie mylil
mirinda1974 :
Wha-wha-what?!
@Bart
O co chodzi z bzdetowatością “Odpieprzcie się od generała” ?
Jest na youtube, pierwszy link google dla tej frazy
RobertP :
o coś, z czym prawica ma notorycznie problem – o kontekst
@O co chodzi z bzdetowatością “Odpieprzcie się od generała” ?
O kontekst, sierotko.
http://slowbear.blox.pl/2007/01/Odpieprzcie-sie-od-Michnika.html
RobertP :
W dodatku załadowany przez slowbeara :)
Also, ^
bart :
Jednakowoż zauważ, że zmutował w “ludzi honoru”.
@ czescjacek:
Nie tylko oni najwyrazniej:
http://www.spieprzajdziadu.com/2009/02/17/manipulacje-mediow/
bart :
chyba w trakcie ostatnich wyborow biedron zaprzeczal, by do takiego wypadku kiedykolwiek doszlo. pogmeram w necie jak chcesz by znalezc ta wypowiedz
To pogmeraj, bo ja nie mogę nic znaleźć.
Ale w ogóle ten tekst jest niszczący i ja go nie mogę pojąć. On mnie niszczy na wielu poziomach:
– bo to tak, jakby powiedzieć, że sprzedaż broni (albo samochodów) tworzy furtkę dla morderców, którzy kupią pistolet (albo samochód), żeby nim kogoś zastrzelić (albo przejechać),
– bo pobrzmiewa w nim mit, że wśród homoseksualistów jest więcej pedofilów niż wśród heteroseksualistów,
– w końcu – bo co za różnica, czy mówimy o pedofilu i jego fikcyjnym mężu, czy o pedofilu i jego fikcyjnej żonie?
mirinda1974 :
Znaczy się, ściganie przez prokuraturę “obrazy uczuć religijnych” to nie jest zagrożenie dla wolności słowa?
Bo oczywiście wśród heteryków pedofili nie ma?
bart :
znalazlem wypowiedz innego kandydata, z tej samej kampanii, ale biedronia slyszalem dokladnie w tym samym czasie, zaprzeczajacego by do takich wypadkow dochodzilo, bede grzebal dalej
http://gejowo.pl/index.php?&pid=2&a_gid=4&a_id=851
twierdzi, ze: “jeżeli dwóch mężczyzn czy dwie kobiety chcą wspólnie adoptować i wychowywać dziecko, to podejmują trud wychowawczy wiążący się z opieką, nakładem czasu, pracy i niemałych środków finansowych. Absurdalne jest przypuszczenie, że ludzie ci poświęciliby tyle swojego życia i zaangażowania dla zażywania nielegalnych przyjemności i deprawowania dzieci. ”
otoz niestety nie jest takie absurdalne:
http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/england/bradford/5109518.stm
@ bart:
tworzy furtke. stad ograniczenia w kwestii posiadaniu broni i prawa jazdy
wsrod homoseksualistow mezczyzn na pewno wiecej niz wsrod lesbijek, tak jak wsrod heteroseksualnych mezczyzn wiecej niz wsrod kobiet. to kwestia plci nie preferencji
ten mit wiaze sie zapewne z tym o czym u ciebie badz wo byla juz dyskusja – kwestii umownosci wieku od ktorego zaczyna/konczy sie pedofilia, trudniejsza do wychwycenia w przypadku mezczyzn niz kobiet.
wlasnie ze wzgledu na plec i duzo rzadsze przypadki pedofilii wsrod kobiet niz mezczyzn. nie mam wiarygodnych danych, ale przypadkow pedofilskiej pary mieszanej bedzie zapewne mniej niz w przypadku par meskich, podobnie jak przypadkow pedofilii wsrod par mieszanych moze byc mniej niz w zwiazkach lesbijek
wizja dopuszczenia prawa do adopcji dla lesbijek bylaby zapewne duzo prostsza do przeprowadzenia, niz dla wszystkich homoseksualistow en bloque
bart :
Do korwinizmu jeden krok, jeden jedyny krok nic więęęceeeeej…
Śledziu :
Jak zobaczyłem w Empiku planszę NSS z programami telewizyjnymi z ’80 (szumy, obraz kontrolny, szumy…) to się śmiałem w głos i nie mogłem przestać, chociaż ludzie patrzyli jak na idiotę. A przecież cały komiks jest raczej taki smutnawy, więc się potem zastanawiałem na ile dałem się złapać w marketingową pułapkę: “a na stronie 4 damy sentymentalną jazdę po TV, bo przy tym całe pokolenie eightisów będzie z radości szczać po nogach”? :-) (aka zmysł obserwacji)
bart :
A to memy podpadają w ogóle pod kategorie prawdziwości/nieprawdziwości? Pierwsze słyszę…
mirinda1974 :
Nieprawda, jest absurdalne. Tak samo jak absurdalne jest przypuszczenie, że ludzie po to mają dzieci, żeby je więzić w specjalnie przystosowanych piwnicach i gwałcić. A jednak Fritzl.
Jeśli już, to sama instytucja adopcji tworzy furtkę.
Moje wrażenie jest takie, że homoseksualiści dużo bardziej otwarcie mówią o swojej seksualności niż heterycy. A w jej skład wchodzą również fantazje na temat seksu z szeroko pojętą młodzieżą. My też tak mamy, sądząc po ilości pornosów z “teen” w tytule. Tylko że jak chodzi o heteryków, to obraca się to w żart o prokuratorze, wink wink, nudge nudge, a jak o gejów – to pederaści chcą legalnie gwałcić młodzież szkolną.
@ mirinda1974:
Staaarryy… masz tak nakupkane, że mi ręce opadają. Ten głupek Biedroń postawił wielki kwantyfikator, a przecież powinien był dla uczciwości wspomnieć, że niektórzy homoseksualiści są mordercami i oszukują na podatkach. W ogóle każdą swoją wypowiedź powinien od tego zaczynać: “wśród homoseksualistów jest wielu złych ludzi, bardzo złych, przebaczcie nam, prosimy” i dopiero po samokrytyce mógłby ewentualnie powiedzieć coś jeszcze.
inz.mruwnica :
Jeszcze to popieranie GMO i elektrowni atomowych… No co poradzę, że mi nie wychodzi bycie lewakiem?
Przyznam się ze wstydem, że pojęcia “mem” używam zawsze na tzw. pałę.
bart :
Nie o to mi chodzi. Korpo ma kasę na prawników i lobbowanie, a rolników jest dużo i mają kartki do głosowania. Ja nie popieram programowo ani jednych, ani drugich. Niech wygra lepszy. Tekst: “nie płacz żuczku, że ci źle, takie są elementarne prawa wolnego rynku” to jest element władzy właśnie tych korpo, a nie nasz — małych żuczków. Elementem naszej władzy jest: może wy macie rację, ale my mamy karabiny.
bart :
Nie no spoko… I tak na pałę to jest “coś co się roznosi”. Mem ma nie być ani prawdziwy, ani fałszywy tylko dobrze pasować do mózgu.
inz.mruwnica :
No ale zakładasz, że żuczkowi źle. Podczas gdy w podawanych linkach o Monsanto mówili źle wyłącznie ludzie, którzy są uwikłani z nimi w konflikt. Zabrakło wypowiedzi anonimowych plantatorów rzepaku, którzy łamiącym się głosem opowiadaliby o swoich rodzinach głodujących w wyniku nieprzeczytania drobnego druku w kontrakcie z Evil Megakorpo. Z tego co czytam, wydaje mi się, że to po prostu dobry interes, opłaca się kupić droższe ziarno i herbicyd, bo i tak się to zwraca w zysku ze zbiorów.
Oczywiście przyjmuję wersję, że jestem niedoinformowany i że tych 30 000 farmerów rzepaku w Kanadzie wegetuje w nędzy. Pozostaję jednak wobec takiej wersji sceptyczny, dlatego że przeczą jej elementarne prawa wolnego rynku :)
bart :
oczywiscie ze tworzy. i dzialalnosc prawodwacy w wielu wypadkach polega na ograniczaniu ilosci takich furtek
nom, to tez mowie, ze to kwestia plci, a nie preferencji
@ausir
a kiedy i gdzie tak napisalem? bez bodakowszczyzny prosze
@inz.mruwnica
znow wciskasz mi jakies dziwne rzeczy – facet wypowiadal sie na temat konkretnej kwestii, mogl powiedziec “zdarzaly sie takie przypadki, ale…”, nie zas twierdzic ze nigdy ich nie bylo.
wiec mem (o ile to jest mem) jest uzasadniony
mirinda1974 :
To może zakażmy adopcji w ogóle? Bo często się zdarza, że molestowane są dzieci adoptowane przez heteroseksualne rodziny:
http://arefe.wordpress.com/2008/06/17/children-adopted-from-ethiopia-molested/
http://www.commonplacebook.com/current_events/politics/man_charged_wit.shtm
Czasami nawet pastorzy molestują swoje adoptowane dzieci:
http://nallforgovernor.blogspot.com/2007/07/alabama-child-molestr-walks-free.html
@ bart:
alkohol i papierosy a legalizacja narkotykow. to ten sam schemat. jedna furtka jest otwarta, pozostale zamkniete.
@ mirinda1974:
Dobrze, to zapytam tak: czy wierzysz, że w wyniku dopuszczenia do adopcji dzieci par homoseksualnych zwiększy się procentowo ilość molestowanych adoptowanych dzieci?
Ja uważam, że nie mamy żadnego racjonalnego powodu, żeby tak myśleć.
bart :
To nie jest mit. Więcej pisałem o tym w Psychiatryku24 w komentarzu z [16.11.2008 – 23:24] pod postem
http://babelstein.salon24.pl/102392.html
Quasi :
To jest mit. Więcej pisałem o tym w swoim blogu.
Dla uściślenia – nie chodzi mi o niewielkie różnice procentowe, ale o “obliczenia”, że połowa molestowanych to chłopcy, a gejów jest w społeczeństwie kilka procent…
Quasi :
tak z ciekawości – Ty pamiętasz te komentarze, guglujesz je, czy gdzieś notujesz?
czescjacek :
Pamiętam. Pamiętam (i) co pisałem (jak dobrze pójdzie, to nawet zapamiętam jakich sformułowań używałem, jakie nazwiska cytowałem itp.), (ii) u kogo na blogu to pisałem, (iii) pod jakim postem to pisałem.
(i) i (ii) teoretycznie powinno wystarczyć do wyguglowania komentarza, ale prawdopodobnie z powodu niestabilności psychiatryka nie zawsze to się udaje (a po zastąpieniu starego psychiatryka nowym ,udaje się to rzadko), więc w takim wypadku wchodzę na blog (ii) i ręcznie szukam odpowiedniego tytułu (iii) [tak też zrobiłem w niniejszym przypadku].
Usenet jest stabilniejszy i tam samo (i) zwykle się sprawdza.
Przypuszczam, że istnieją lepsze metody takich serczy (bo ja wiem? jakieś skrypty, jakieś wglądy do cache czy co tam), tyle, że ja się w ogóle na tym nie znam, więc muszę polegać na tym, co uda mi się zapamiętać i prostacko wygooglować.
pozdrawiam
To co z tym blogiem? Zakładamy? :)
bart
nie sadze, by byla to znaczaca ilosc, ale dyskutowalismy o memach, ktore opieraja sie na fakcie badz faktach
mirinda1974 :
No właśnie, a jakby ktoś go spytał, czy małżeństwo homoseksualne może doprowadzić do morderstwa, to by musiał zacząć zdanie od “bywa, że homoseksualiści się zabijają nawzajem”, no nie?
bart :
Tak. Ale wpierw muszę pomyśleć nad tekstem inauguracyjnym, zebrać teksty, które tam wrzucę i pomyśleć, jak je updetaować i przeredagować na potrzeby bloga. Może zrobię jakieś proste logo (zupełnie nie znam się na tworzeniu/obróbce grafiki, ale może coś uda mi się zmontować z cliparów w dawno temu zajumanym starym Corelu – mam już wstępne pomysły). Do tego potrzebuję całego dnia, więc zajmę się tym w niedzielę.
pozdrawiam
bart :
Generalnie, chyba nie ma poważniejszych sprzeczności między naszymi tekstami – raczej się uzupełniają. No i Twój bazuje na dość starej/nieaktualnej(?) literaturze. W każdym razie – zerknij do mojego, tym razem nie jest tl;dr.
pozdrawiam
inz.mruwnica :
Ta plansza była tylko wstępem do treści właściwej, czyli przyznania się człowieczka, że oglądał wszystko, jak leci, również szumy. Komiks jest smutny, ale są takie strony, które wykopane z dołka, czytane osobno, potrafią rozbawić, sam konałem z rozbawienia, rysując wspomnianą stronę, jak i kilka innych patentów.
Kalkulacji przy tworzeniu żadnych nie było, bo też i trudno kalkulować, kiedy ma się przeświadczenie, że medium, które się uprawia w świadomości społecznej plasuje się pomiędzy wiedzą o tym, że istnieją kolekcjonerzy wieczek po jogurtach i wypychacze zwierząt, rozjechanych na ulicy.
@ryba-co-rysuje
Z kontekstu wynika, że natknęliście się na pierwszą fazę działalności Doktora Pająka. Szacun!
@ Śledziu:
Bo wiesz… to było tak: zacząłem przeglądać, zacząłem się śmiać jak głupi, kupiłem, a potem doczytałem resztę i już nie było tak zabawnie. Nie to, żebym był zawiedziony, bo minus te najbardziej hardkorowe fragmenty to to jest o mnie (rozmowy o kosmosie na przerwie :-)). I szacun za Romana Waliłko montującego młotek!
bart :
W sumie to jest ten sam kłopot co z dyskusją o copyrighcie: nie za bardzo jeszcze się dopracowaliśmy jako cywilizacja sposobu radzenia sobie z produktami łatwokopiowalnymi (pliki, ziarno). Za 50 lat już problem będzie rozwiązany — na razie jednak ja jestem daleki od takiego prostego ekstrapolowania tradycyjnego prawa własności: wziął i ukradł.
@ Quasi:
re: przeszukiwanie
Sprobuj wpakowac w googla:
slowo_wyszukiwane “quasi-blog.salon24.pl” site:salon24.pl
np
geje “quasi-blog.salon24” site:salon24.pl
daje 80 hits do miejsc w ktorych komentowales (quasi-blog.salon24.pl wystepuje pod komentarzami) na S24 (site:salon24.pl).
Jak bedziesz bardziej szczegolowy:
geje pedofilia “quasi-blog.salon24” site:salon24.pl
to juz masz zaledwie 17 hits z topowym:
http://babelstein.salon24.pl/102392.html
Pzdr.
bart :
I pomyśleć, że ja mam to na codzień…
Alex :
No ba, ja nawet kombinuję sobie jakby tu jego telepatyczną baterię zrobić :D
inz.mruwnica :
Dokładnie!
Ale mimo że dyskusja o prawach intelektualnych rzeczy łatwokopiowalnych jest dość świeża, pewne rozwiązania czy poglądy wydają mi się rozsądne już dziś. I przejdę sobie teraz na pewny grunt, czyli do mojej branży.
Dość łatwo przychodzi mi rozgrzeszanie ludzi, którzy kradną Photoshopa, żeby się go uczyć czy stosować go do szeroko pojętych celów domowych. Jeśli jednak ktoś tegoż Photoshopa używa w celach zarobkowych, powinien opłacić licencję. Według mojej cywilizacyjnośmierciowej moralności używanie piraconego oprogramowania w celach zarobkowych jest naganne.
W ogóle anegdotkami z mojej branży można omówić wiele tematów, które się tu przewinęły, takich jak monopole czy wypieranie z rynku gorszego produktu przez lepszy.
.Śledziu :
Hyhy, wpisywałem kiedyś teksty do komiksów. I kolorki kładłem w jednym odcinku Funky Kovala.
Tak OT dodałem, żeby się pochwalić że też coś umiem, bo mi po paru ostatnich spotkaniach rekrutacyjnych psycha siadła.
@totalizm
ja mam -10 do internet lore, bo ze smutkiem muszę przyznać, że nigdy mi się nie chciało przebrnąć przez zapiski dra Pająka :(
@ czescjacek:
No toś – przynajmniej jeśli o mnie chodzi – trafił do grupy wsparcia. Wystarczy mi, jak raz do roku przeczytam sobie np. taki fragmencik:
@ bart:
o ja pierdykam o_0
@ bart:
Ty lepiej se przypomnij, że znasz osobiście jednego jego wyznawcę :)
yony :
Mówisz o Rysiu? E tam. Rysio udaje, że wierzy w wiele rzeczy.
Quasi :
A może ci fachowcy zrobią? My tutaj deklarujemy pomoc.
bart :
O! To znaczy, że mi pozwalasz? :-) Bo właśnie się zastanawiałem czy sprawić sobie Corela za 300 i tak trochę doszedłem do wniosku, że jak mam bulić trzy stówy po to, żeby czasem zrobić obrazek na blogaska to już mogę się przemęczyć z Gimpem (potrzebuję warstw, efektów i takich tam pierdół).
czescjacek :
No stary… nie można tak bezkarnie patrzeć w otchłań. Ja sobie tak tylko elementarnie sprawdziłem główne koncepcje.
bart :
Ja niefachowiec, ale mam pomysł, to skrobnę wieczorem.
inz.mruwnica :
witrynę brata Panka przeczytałem właściwie od deski do deski. no ale ona jest zdecydowanie atrakcyjniejsza multimedialnie :)
inz.mruwnica :
Ja tak, ale co powie BSA?
Poleciłbym ci Photoshop Elements za 350, ale po pierwsze – nie za bardzo wiem, co bym polecał, bo sam nie używam, po drugie – po pobieżnym przejrzeniu sieci odnoszę wrażenie, że targetem jest moja mama.
czescjacek :
Słuchajcie, może się zbierzemy w paru i kupimy sobie wkładki magnetyczne ROMI? Przesyłka taniej wyjdzie.
inz.mruwnica :
Nie chcę nic mówić, ale w Corelu to w zasadzie masz to samo co w Photoshopie a obsługa jest trochę… bardziej intuicyjna?
Jak Cię nie przeraża, że przejście tonalne ZAWSZE ma max 256 pasm a maksymalny rozmiar exportowanego pliku to 10000 pikseli to Corel wystarczy.
A tera mnie zabijta, fotoszopowcy :P
yony :
o, to fotoszopowcy też się napierdalają z korelitami?
No kurde…
Tak samo jak blachowcy z makowcami.
Najlepsze jest to, że ponieważ cała moja “kariera” operatorska to Corel i wszystkie stare prace mam jako cdr’y to z konieczności musiałem se załatwić go na Maca. A ponieważ siłą rzeczy w Corelu pracuję o wiele szybciej, to, w ramach kurwa oczszędności czasu, energii i pamięci komputera, pracuję w dwóch programach równocześnie, w jednym składam, w drugim robię tiffy i eksport do pdfa czy epsa :/
A po cichutku i małymi literkami – prawda jest taka, że nie chce mi sie już uczyć.
yony :
Jak rozumiem piszesz o PhotoPaint? Za cholerę nie mogłem badziewia rozgryźć. Do zastosowań stricte domowych (a i w firmie zdarza mi się korzystać np do szparowania) polecam Gimp. Nie ma tylu wodotrysków co PS, ale przynajmniej nie trzeba się martwić BSA ;)
bart :
Jako internet trhopy do powieszenia na ścianę? :-) Ja bym optował jeszcze za tym, że jeżeli te teksty kolegów Śledzia okażą się pająkowymi apokryfami, to żeby się zrzucić na punkt skaningu i upublicznić te wczesne prace w internecie.
yony :
Ja to bym nawet łaknął takiego celowo upośledzonego Corela, byleby się mieścił w stówce. A ‘wogle to mam takie marzenie, żeby Microsoft, czy inne Adobe wybudowało internetowy sklep z aplikacjami i funkcjonalnościami tych aplikacji. Widzę to tak: kupuję sobie mega podstawowego Windowsa za 100 o użyteczności używalnego Linuksa (Corela za 20 o użyteczności painta) i dokupuję sobie to co mi się podoba: klienta pocztowego, zajebiaszcze menu start, pasek dokujący itp. za dodatkowe 150 (warstwy, podstawowy pakiet pędzli, efekty, krzywe za dodatkowe 100). Bardzo by mi to pasiło.
h2 :
Pod warunkiem, że ktoś używa go maks 2 godziny w tygodniu.
inz.mruwnica :
Nie jako internet trophy, tylko po to, żeby, kiedy nadejdzie odpowiedni moment, LATAĆ W POWIETRZU, TAK JAK LATAJĄ TERAZ PTAKI.
inz.mruwnica :
Eee tam. Która wersja?
h2 :
Tuszę, że najnowsza… taka z planetą na splash windowie, a nie z pokrakiem, znaczy Gimpem. Kiedy w końcu te ciule przestaną faszyzować i dadzą userowi wybór: czy chcę używać przenajgenialszego GUI rozjebanego w dziesięciu okienkach, czy może jednak je zadokować jak człowiek. Chyba, że to już jest, ale wtedy znowu nie wiem gdzie i za to też piętno (bo szukałem — zawsze szukam po instalacji, głupi). No i czemu nie mogę sobie wybrać: “pędzel kółko 17px”, tylko mam do wyboru takie jak mi pan Gimp poleca i ewentualnie mogę sobie je przemnożyć przez 1.7. I czemu menu kontekstowe nie jest do cholery kontekstowe, tylko zapodaje wszystkie opcje z menu?
@inz.mruwnica & Pająk
No, pracuję nad tym, ale trzeba mieć na uwadze zamułę chłopaków ze Wzgórza. Zastanowienie się nad wejściem, czy nie do lokalu zajmuje im w deszczu około godziny. No i jeszcze pozostaje kwestia miast. Ja w jednym oni w drugim. Workin’ on it!
@czescjacek
“o, to fotoszopowcy też się napierdalają z korelitami?”
Ostatnia ustawka adobe fajters 4 lajf VS korelit bons krakers zakończyła się miażdżącym zwycięstwem tych pierwszych, dzięki dynamicznej pracy nóg grafików z jakiejś podrzędnej ad agency. Z tego co czytałem w dodatku do psd. ale nie jest to najbardziej wiarygodne źródło( jak np. ” Skarb kibica”).
Co do jaszczurów. ;)
http://totallylookslike.com/2009/02/15/hillary-clinton-totally-looks-like-the-raptor-from-jurassic-park/
inz.mruwnica :
Interfejsu broniÅ nie bÄdÄ bo sam przy przejÅciu z wersji 2.4 na 2.6 bluzgaÅem na czym Åwiat stoi i już siÄ bojÄ wersji 2.8, a ponadto uważam, że jest to kwestia przyzwyczajenia i dopimpowania pewnych rzeczy pod siebie. Z tego co wiem, w PS narzÄdziówka i okna palet też nie sÄ dokowane, a jedynym programem, który dawaÅ mi wybór typu interfejsu byÅ Corel Draw :P ZresztÄ wydaje mi siÄ, że ostatnie zmiany interfejsu gimpa to wynik dziaÅania Photoshopowców.
Å»eby to obejÅÄ, wystarczy w palecie pÄdzli (powinna byÄ w doku “warstwy, kanaÅy Åcieżki, jeÅli nie to jest dostÄpna przez okna->dokowalne okna dialogowe->pÄdzle, albo ctrl+shift+b) dodaÄ nowy pÄdzel i dostajesz peÅnÄ kontrolÄ nad rozmiarem, twardoÅciÄ i ksztaÅtem pÄdzla.
Tu akurat przyznajÄ, że nie bardzo widzÄ, co powinno byÄ w takim menu kontekstowym dla okna obrazu. JeÅli miaÅyby to byÄ opcje typu kopiuj, wklej to można je szybciej skrótami polecieÄ. można by dodaÄ opcje przesuwania warstw w stosie, ale do tego jest paleta warstw, gdzie menu kontekstowe dziaÅa tak jak siÄ tego czÅowiek spodziewa.
Jeżeli jesteÅ zainteresowany, to wypisz co najbardziej CiÄ boli w gimpie, a ja to omówiÄ szerzej na blogu :)
Sorry za kodowanie, coś się mi w przeglądarce popieprzyło…
h2 :
aaaaaaa!!!!!!
Sorry, sorry! :(
Nie ma sorry, tylko się przyznaj co to za przeglądarka!
h2 :
Tak to zawsze można powiedzieć: GUI jest OK, tylko musisz wyhodować trzecią rękę.
h2 :
Ja w bardzo wielu programach widziałem możliwość dokuj/niedokuj dla każdego okienka. Hell… nawet w Wordzie tak jest. To chyba nawet jakiś natywny mechanizm Windowsa. Nie wiem po co się przy tym upierać.
h2 :
No git majonez, że jest w ogóle możliwość definiowania dowolnego pędzla, tylko rzecz w tym po co zrobione to jest jako dodawanie nowego? Rysuję 20px, a potrzebuję maznąć kilka kresek 24px. Jest ten cholerny mnożnik, ale wolałbym sobie po prostu zmienić w okienku (jak w Corelu) liczbę strzałeczką. No, ale żeby zmiękczyć na chwilę krawędź to już kaplica.
h2 :
Na pewno nie wszystko. I jest to bardzo łatwo sprawdzić: wystarczy napisać plugin, który zapisze u beta-testerów jakich funkcji używają w jakich okolicznościach i zrobić statystykę (+ trochę zdrowego rozsądku).
h2 :
Ale coś z tego będzie oprócz notki? Bo jak tak, to Ci mogę napisać nawet elaborat pod tytułem “Holistyczna wizja GUI w programach graficznych”. Mam tu pewne przemyślenia.
W korelu droł tłelf to Cię nawet pyta przy instalacji jaki chcesz obszar roboczy, Corel czy Illustrator. Tak BTW…