Codex Alimentarius i jaszczury
Dzisiejszy post ma walor edukacyjny i powinien służyć jako ostrzeżenie przed straszliwym niebezpieczeństwem, jakie grozi ludzkości w niedalekiej przyszłości. Oto Rząd Światowy cichaczem wprowadza nowe prawo, tzw. Codex Alimentarius. Według ostrożnych szacunków przeprowadzonych przez niezależnych badaczy, wskutek wprowadzenia nowego prawa umrą trzy miliardy ludzi (informacja zaczerpnięta z wykładu niezależnej badaczki o CA, 2. minuta, 20. sekunda filmu).
Informacje o CA rozchodzą się powoli po forach internetowych, wymieszane z jakimiś historiami o firmie Monsanto patentującej świnię jako zwierzę. Raz ktoś zmieszał je również z ckliwą opowieścią o gejach kradnących dzieci w Szkocji, ktoś w ramach riposty zalinkował do mnie, zobaczyłem gości w statystykach, złożyłem rewizytę na forum i w ten sposób i ja dowiedziałem się o straszliwym kagańcu, który za chwilę nałoży nam Unia Europejska do spółki z farmaceutycznymi megakorporacjami.
Co nam grozi od 1 stycznia 2010 r., kiedy to Codex Alimentarius rzekomo stanie się obowiązującym prawem?
- Wszystkie rośliny jadalne mają być obowiązkowo napromieniowane (poddane działaniu dużych dawek radioaktywnego kobaltu 60 lub cezu 137, promieni gamma, albo wiązek elektronów o ogromnej prędkości), naszpikowane pestycydami.
- Nielegalna stanie się sprzedaż naturalnych witamin, suplementów mineralnych oraz ziół oraz bazujących na nich terapii (już niektóre z nich zostały zabronione).
- Wszystkie zwierzęta, łącznie z hodowanymi ekologicznie mają obowiązkowo zażywać antybiotyki i hormony wzrostu.
- Przydomowa uprawa własnych owoców i warzyw nie będzie możliwa bez zezwolenia i objęta ścisłymi regulacjami.
- Nastąpi zakaz rozpowszechniania informacji na temat naturalnych środków leczniczych.
Ponieważ w ów straszny projekt zaangażowana jest również Unia Europejska, w Polsce protest przeciwko Codex Alimentarius trafił na podatny grunt. Z oczywistych względów i w oczywistych środowiskach…
…ale żeby być sprawiedliwym, trzeba przyznać, że prawaki przegrywają ilościowo tym razem z dziwakami. O CA pisze się głównie na stronach i forach poświęconych zdrowemu żywieniu lub zjawiskom nadprzyrodzonym.
Oczywiście nie tylko Polacy sprzeciwiają się zagrożeniu ze strony brukselskich totalitarystów. W organizowanie protestu przeciwko CA zaangażowane są takie sławy jak Matthias Rath i David Icke…
David Icke? Ktoś powiedział „David Icke”?
OK, drodzy tropiciele spisków, darmowa lekcja. Davida Icke nie tyka się nawet dwumetrowym kijem. Otóż widzicie, David Icke wierzy, że Rząd Światowy to udające ludzi jaszczury z innej planety, które przyleciały na Ziemię przed kilkoma tysiącami lat.
No, srsly. On naprawdę tak uważa. Ma na to dowody. Oto np. George Bush Starszy, który w wyniku chwilowej nieuwagi na moment przybiera gadzią formę przed kamerami. Oczywiście, jaki ojciec, taki syn. Niestety nie mogę tego odnaleźć, ale przysiągłbym, że kilka lat temu na stronie Davida Icke można było zobaczyć zdjęcia światowych przywódców z domalowanymi w czescjackowym stylu rozszczepionymi gadzimi jęzorami.
Prosty dogmat: przywołanie Davida Icke jako autorytetu odziera daną teorię spiskową z resztek wiarygodności.
Przy Davidzie Icke Matthias Rath jawi się jako orędownik zdrowego rozsądku. Uważa jedynie, że witaminy leczą raka i AIDS, a ataki z 11 września zostały przygotowane przez rząd amerykański. To już chyba jasne dla każdego, ale Rath dodaje, że nastąpiły one w celu odwrócenia uwagi od kłopotów korporacji farmaceutycznych. To najwyraźniej on jest spiritus movens całej imprezy protestacyjnej, bowiem dziwnym trafem koncentruje się ona na obronie jego prywatnych interesów (doktor Rath robi w branży terapii witaminowych). Jeśli przejrzeć strony poświęcone CA, słowa o obowiązkowym napromieniowaniu żywności, obowiązkowym szpikowaniu zwierząt hormonami i antybiotykami czy zakazie prowadzenia upraw przydomowych pojawiają się zazwyczaj na nich tylko raz — w przyciągającym wzrok wstępie. Później mowa jest już tylko o suplementach diety. Bo i o to chodzi — stosowanie Kodeksu Żywnościowego utrudni życie wszelkiej maści szarlatanom, którzy sprzedają najróżniejsze New Age’owe specyfiki. Mówi o tym wprost jeden z organizatorów kampanii, Stowarzyszenie Na Rzecz Naturalnego Zdrowia (WTF? To jest też zdrowie nienaturalne?), przestrzegając przed wprowadzanymi przez CA „poważnymi ograniczeniami w kwestii tego, co można powiedzieć o leczniczych właściwościach danego produktu” czy „wymuszaniu stosowania standardów farmaceutycznych na producentach leków naturalnych”. Co to oznacza w praktyce? Najwyraźniej nie będzie już można twierdzić bezkarnie, że vilcacora leczy raka, a wszelkie obiecywane benefity płynące ze stosowania homeopatycznego syropu na gardło będą musiały być podparte wynikami badań klinicznych!
Ostatecznym dowodem na to, że załatwiamy szarlatanom prywatę, jest tekst petycji, o której podpisanie apelują wszystkie strony antycodeksowe. Najpierw czytamy te mrożące krew w żyłach historie o hormonach, antybiotykach i wiązkach elektronów o ogromnej prędkości, myślimy sobie „Normalnie muszę to podpisać dla dobra moich dzieci”, a tymczasem petycja apeluje wyłącznie o „przeprowadzenie Referendum w sprawie medycyny naturalnej, które każdemu obywatelowi Europy zapewni łatwy i nieskrępowany dostęp do terapii witaminowych i pozostałych środków naturalnych”. Pieprzyć likwidację przydomowych ogródków i radioaktywne marchewki, dla autorów petycji liczą się tylko suplementy diety!
Tyle, jeżeli chodzi o część edukacyjną wpisu, teraz czas na trochę rozrywki. Zobaczmy, z jakimi tuzami intelektu mamy do czynienia.
Zacznijmy od strony „Naturalne Nielegalne? Nigdy!”, która wita nas tekstem:
STRONA INTERAKTYWNA — kliknij na podkreślony tekst
No, normalnie welcome to XXI century, yay! Jeszcze brakuje tekstu „Tą małą strzałeczką na ekranie możesz sterować za pomocą małego urządzenia zwanego myszką. Rozejrzyj się, na pewno leży gdzieś w pobliżu monitora”.
Strona zorganizowana jest w szykownym trójpodziale: po lewej na kojącym zielonym tle teksty reklamujące działalność zarobkową doktora Ratha, pośrodku na tle mrocznej flagi UE zagrożenia (czyli hormony, antybiotyki, ogródki itd.), po prawej na motywującym czerwonym call to action. Jest też link do rozporządzenia ministra zdrowia „wdrażającego Codex Alimentarius”, które oczywiście CA nie wdraża, a jedynie wspomina je jako dokument odwoławczy w przypadku braku innych regulacji, w dodatku w bardzo wąskim zakresie. Jednak mój faworyt to dramatyczne pytanie:
Czy zgadzasz się na 3275 pestycydów w żywności, w tym DDT i innych zakazanych przez Konwencję Sztokholmską, a także podejrzanych o działanie rakotwórcze (m.in. 2,4-D, atrazyna, bromek metylu…)
z linkiem prowadzącym do… szczegółowego wykazu maksymalnych dopuszczalnych zawartości poszczególnych substancji! Żeby nie było wątpliwości, że autorzy strony twierdzą, że po wprowadzeniu Codex Alimentarius DDT będzie obowiązkowo występować w żywności, ten sam link pojawia się po raz drugi z opisem „zobacz jakie dawki DDT przewidziano dla Ciebie na oficjalnej stronie Codex’u”. Głupiej już chyba nie można?
Oczywiście, że można! Wspomniane Stowarzyszenie Na Rzecz Naturalnego Zdrowia prowadzi też kampanię edukacyjną rozgłaszającą brednię, że od obowiązkowych szczepionek dzieci dostają autyzmu. Prawdziwie fascynujące lektury można spotkać na innym linkowanym przez przeciwników CA portalu, „The Best of Raw Food”, propagującym weganizm na surowo („zapomnij o syndromie napięcia przedmiesiączkowego!”). Na ich stronie poświęconej CA w dziale „powiązane artykuły” znajdujemy tekst o chemtrailsach, czyli: Matko Boska, rząd wypuszcza na nas z samolotów trucicielskie chemikalia, to te białe smugi na niebie za samolotami, srsly! Ale najlepsza jazda na „The Best of Raw Food” to wykład niejakiego Billa Clementa. Zachęcam do przeczytania (lub obejrzenia) całości, zacytuję jedynie najbardziej kuriozalny fragment:
Myślicie, że pieprzę bzdury? Proszę sprawdzić moje informacje. Światowa Organizacja Zdrowia przyznała, że „jeśli Codex zostanie wprowadzony w życie, umrą dwa miliardy ludzi”. (…)
Zadzwońcie do Światowej Organizacji Zdrowia i zapytajcie ich o Codex. Odpowiedzą wam: „Umrą dwa miliardy ludzi”. To jest fakt naukowy.
Czujecie? Normalnie można zadzwonić do WHO (22 791 21 11, kierunkowy do Szwajcarii 41) i zapytać o Codex Alimentarius, a pani telefonistka odpowie: „Ja ja, zwei Milliarden Menschen kaput, haha”. Czad!
Ciekawe, kto ma rację: Bill Clement czy niezależna badaczka z początku tekstu? On twierdzi, że umrą dwa miliardy, ona — że trzy. No cóż, trzeba będzie poczekać; kto miał rację, przekonamy się w 2010 r.
P.S. Tutaj znakomita odpowiedź Głównego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych na historie o napromieniowywaniu, pestycydach, hormonach i antybiotykach, których stosowanie ma rzekomo wymusić Codex Alimentarius. Dziękuję chłopakom i dziewczynom z forum.hard-core.pl!
U WO:
http://wo.blox.pl/2009/01/Ksiadz-profesor-i-energia-orgazmu.html
padło ciekawe pytanie – skoro w USA nie wolno sprzedawać wody po goleniu reklamując ją jako lekarstwo, jakim cudem dopuszczone są środki homeopatyczne.
WO znalazł dość smutną odpowiedź. Czyżby ten nowy, antyludzki kodeks miał to zmienić?
Hehe, jakiś czas temu spotkałem się z “informacją”, że “już nie będzie sobie można marcheweczki w ogródku”. Oczywiście powielający alarmujące info nawet nie zadali sobie trudu, żeby zgooglać ów Codex i przeczytać chociażby artykuł na wiki. I to jest w tym wszystkim przykre…
Post pod postem, ale zauważyłem też poważną lukę w myśleniu wyznawców jaszczurów z kosmosu. Jaki w sumie sens ma przejmowanie się jakimś tam Codex Alimentarius, skoro i tak dwa lata później będzie koniec świata? :P
Zadzwoniłem. Za pierwszym razem coś chyba poszło nie tak, bo gość przedstawiający się jako Roger Daltrey powiedział, że nic o żadnych miliardach nie wie, i że chyba “…u Clementa w majtach pod pecetem” czy jakoś tak.
Widocznie pomyliłem numer, bo za drugim razem poszło już lepiej, przemiła Pani jakby spodziewając się mojego pytania, od raz powiedziała, że obliczenia trwają, i aktualnie przewidywana liczba ofiar wprowadzenia CA wynosi 2 329 843 124.
Można pobrać plakat i następnie pokolorować go flamastrami! Tylko pilnujcie, aby nie wyjeżdżać poza linie! Ja mój właśnie koloruję, spotkajmy się potem i porównamy kto ładniej. I ustalimy gdzie powiesić.
janekr :
Sądząc po ostatniej reakcji ministerstwa na antyhomeopatyczny ruch NRL, nadzieja matką głupich.
janekr :
Swoją drogą, to i tak wystarczy zarejestrować się jako kościół, jak scjentologowie, a żadne FDA się nie przyczepi do twoich e-metrów.
Marcin :
Jak mogłem przegapić plakat do kolorowania!
Kurde Bart! Twój blog jest dowodem na brak skuteczności filtrów semantycznych Google AdSense!
ostatnio ogladałam odcinek SCI Las Vegas – tam wlasnie było o tych jaszczurach – nawet pokazywali strone www gdzie Bush senior zmienial sie w jaszczura. ale myslalam ze se to chlopaki wymyslili na potrzeba serialu : ))
Marcin :
Rady “gdzie powiesić” są the bestest.
A to wcale nie jest takie głupie, bo jak przyuczałem matkę do internetu to podstawowy problem był: co to jest link i jak go odróżnić.
bart :
Warto zauważyć, że prawacy i dziwacy mają tendencje do spływania do wspólnego rynsztoka. Przykładem niech będzie Psychiatryk24, gdzie mamy np.:
– Pana prof. Arkadiusza Jadczyka (mającego nawet notkę biograficzną w Wiki). Na co dzień zajmuje się fizyką teoretyczną i matematyką, ale po pracy – wraz z małżonką – zgłębia tajniki psychokinezy, telepatii, channelingu, ufologii, pamięci wody itp..:
http://arkadiusz.jadczyk.salon24.pl/386665.html
– Innego fizyka – Eine: o którym ktoś kiedyś powiedział, że jest największym fizykiem wśród katolików i największym katolikiem wśród fizyków (a przy tym tępi ateistów, teorię ewolucji, koncepcję sztucznej inteligencji i jest chyba najbardziej nadętą, egzaltowaną personą jaką w życiu widziałem):
http://autodafe.salon24.pl/386660.html
– Fizyka-samouka, pogromcę mechaniki kwantowej (patrz poniższy cytat z działu “Śmierć mechaniki kwantowej”) i myślowego odkrywcę nowej cząstki elementarnej nazwanej “elektrino” (a i pewnie niejednego inteligentnego projektu perpetuum mobile) – waldemara.m:
http://manipulatorzy.salon24.pl/386763.html
– Wyznawców ewangelickich sekt, kreacjonistów-UPeeRystów z miesięcznika “Idź pod prąd”:
http://idzpodprad.salon24.pl/386490.html
Oprócz tego jest paru innych “fizozofów” (warto zauważyć, że wszyscy oni bardzo lubią ze sobą konwersować), pełno sceptyków antropogenicznego globalnego ocieplenia i dziury ozonowej, że o wątpiących w teorię ewolucji nie wspomnę.
Ten cały pseudonaukowy chłam jakoś sobie miło z prawactwem koegzystuje, a kreacjonizm i global warming skepticism jest wręcz prawicowym mainstreamem. Jeden z psychiatrykowych “lewaków”, a jednocześnie fizyk/astronom(?) – A1bert – skomentował to tak:
pozdrawiam
PS: Ta alarmistyczna wrzawa, o której piszesz kojarzy mi się z pewnym brodatym już hoaksem o monotlenku diwodoru.
Quasi :
Ten akurat tak – może nie powiedziałbym, że miło koegzystuje, ale że dzieli serwer.
Natomiast New Age sensu stricto z chrześcijańskimi konserwatystami się nie lubi. Horoskopy, okultyzm, nawet homeopatia – nie znajdują uznania hierarchów (choć podobno Benio jedzie na jakimś homeopatycznym specyfiku). Tak się natomiast składa, że mają wspólnego wroga, czyli naukę.
bart :
Oooooo!
I potem w temacie owych dzieci zajumanych dziadkom by oddać gejom
Poruszycie? (Poruszymy!)
A, jeszcze coś a propos: tego pana pewnie znacie?
Także ma niesamowitą stronkę:
http://www.totalizm.pl/totalizm_pl.htm
pozdrawiam
Quasi :
Ba, sam go chyba kiedyś na Wikipedii blokowałem.
Obecna notka w Wikipedii wygląda na zacną. Lekki tongue-in-cheek się w niej wyczuwa.
Ale że co, że dwa miliardy ludzi umrą a później już no more? Wchodzę w to! Nic dziwnego, że im się nie podoba, przecież jak ludzie przestaną umierać to nikt nie będzie chciał tych ich ziołowych szitów kupować, no bo i przecież po co. ;-)
Nie tak. Dwa miliardy umrą gwałtownie pozbawione dostępu do homeopatii, a miliard padnie od promieniotwórczych marchewek.
bart :
W tym sęk, że nie tylko. Serwer to dzieliłem z nim ja czy nameste. Ale w Psychiatryku24 zbiory pseudonaukowców i prawicowców mają wiele elementów wspólnych. Np. “Idź pod prąd” to kreacjoniści ale za razem upeeryści i wyznawcy teorii okragłostołowo-magdaleńskiego spisku; skrajni ultrakonserwatywni libertarianie jak kashmir i jlv2 to także dyżurni psychiatrykowi teoretycy global worming skepticism; w zwalczanie teorii Global Worming zaangażował się nawet sam redaktor Warzecha; Eine jest de facto kreacjonistą i ultrakatolikiem wojującym skomuno i Cywilizacją Śmierci, a przy okazji regularnie wylizuje genitalia prawicowym ultrasom; Paliwoda napisał nawet wielki pamflet przeciwko teorii ewolucji (a ja za ripostę dostałem bana); przeciwko teorii ewolucji wybrzydzą także Terlikowski; sporo jest też katolickiej pseudonauki okołoseksualnej: mikropory w prezerwatywach, pigułki “wczesnoporonne”, szkodliwość antykoncepcji, naturalne metody planowania rodziny, zgubny wpływ edukacji seksualnej itd.. A Jadczyk i waldemar.m regularnie lądują na Stronie Głównej.
bart :
Wydawać by się mogło, że tak być powinno – wszak Kościół oficjalnie potępia (konkurencyjną) “magię” – ale ja prawdę mówiąc nigdy jeszcze nie trafiłem w necie na zauważalne zagęszczenie wyznawców pseudonauki niekompatybilnej z konserwatyzmem/chrześcijaństwem. Poza Jadczykiem to w psychiatryku ich chyba nie ma, nie było ich też specjalnie widać w polskim usenecie – wprawdzie mieli/mają nawet swoją grupę pl.misc.paranauki, ale jakoś niespecjalnie się stamtąd rozłazili (trochę totaliztów od Pająka trollowało grupy religijne, ale to wszystko), poza tym i tak tam dominowało najeżdżanie na teorię ewolucji i lżenie “scepów”. Dlatego odnoszę wrażenie, że dominująca w Polskim internecie pseudonauka zideologizowana to jednak ten syf grawitujący wokół chrześcijaństwa i konserwatyzmu bądź przynajmniej z nimi niesprzeczny (kreacjonizmy, wiara w cuda, global warming skepticism, teorie spiskowe antysemickie i “preczskomunowe”), a newageizm kisi się gdzieś w niszy i nie wyłazi. Zapewne w realu jest tego draństwa (ufologia, paramedycyna, wróżby, jasnowidzenie, tarot, astrologia, wiara w duchy, psychokinezę i inne pierdoły) sporo więcej, ale pod tym nie ma chyba żadnej szerszej agresywnej ideologii, skoro tego nie widać. A może po prosu nie spoglądałem w tę otchłań co trzeba?
pozdrawiam
@bart
Zupełnie offtopicznie, ale nie mogę sobie podarować:
Ja jestem właśnie takim Największym skarbem dla antysemitów – Żydem krytycznie nastawionym do Holokaustu ponieważ używam sprzętu spod znaku japka (żeby nie było zaraz, że pewnie mam iPoda Shuffle – używam MB Pro, iPoda Toucha i iPhona) i z całej tej trójki:
– iPod to najprawdziwszy cud na sośnie. Poważnie, bez tego urządzenia bym nie przeżył
– MacBook Pro to totalna padaczka. Pomijam już cenę, ale po prostu mac z Intelem i Leopardem nie jest w niczym lepszy od peceta z Vistą. Za to dwa razy droższy. Naturalnie wiem, że jest ładniejszy:)
– iPhone… to jest takiej gówno, że gdyby istniał bóg, pewnie by tego używał do komunikowania się z jezusem.
Nie podaję konkretnych argumentów nie dlatego, że ich nie mam, po prostu nie chcę Ci tu urządzać forum PC Format:)
Quasi :
Musisz oddzielić pseudonaukę konserwatywno-katolicką (anty-global warming/kreacjonizm) od pseudonauki New Age. Ze względu na porę nie chce mi się szperać, ale jak wpiszesz w Google coś w podobie “katolik a new age”, na pewno coś ciekawego ci wyskoczy.
Myślę, że akurat New Age’owcom zwisają zarówno teoria ewolucji (dopóki nie kłóci się z założeniem świadomej panspermii), jak i globalne ocieplenie. To drugie pewnie nawet im się podoba, jako negatywne zjawisko, które możemy wspólnie zmienić potęgą umysłu i pozytywnego myślenia.
@ Marcin:
Przyjąłem twoje argumenty, że MBP to padaczka, a iPhone to gówno. Idę wyrzucić swoje dwa iPhone’y z balkonu.
Bardzo dobrze. Ja mojego iPhona sprzedam, ale Twój pomysł też jest ok.
Marcin :
Nie muszę. Ja ją już oddzieliłem. Teraz dopiero się zorientowałem, jak mętnie się wypowiedziałem w poprzednim komentarzu – puśćmy go w niepamięć, bo nie chce mi się go edytować i poprawiać.
Chodziło mi o to, że w internecie widuję prawie wyłącznie pseudonaukę konserwatywno-chrześcijańską (nie tylko katolicką, bo jednak gros kreacjonistów należy do różnych sekt ewangelickich), a pseudonauki New Age widzę jak na lekarstwo. Czym może być to spowodowane? Tym, że spoglądałem w niewłaściwe otchłanie (fora Onetu, polski usenet, psychiatryk), czy tym, że ideologia podszywająca New Age nie jest tak agresywna i nie wysyła swych wyznawców z kaznodziejską/trollerską misją na internetowe zbiegowiska?
Ja tę gadkę mniej więcej znam i nigdy nie twierdziłem, że katolicyzm może godzić się z NA, choć z pewnością nie brakuje katolików tego nieświadomych i ochoczo korzystających z paramedycyny, astrologii, jasnowidzenia, wierzących w duchy i UFO.
bart :
Nie byłbym tego taki pewien. Dawno temu w psychiatryku nameste zauważył:
Jakkolwiek (3) i być może nawet (1) nie wchodzą w zwarcie z New Ageowskimi filozofiami (czyli inaczej niż w przypadku filozofii chrześcijańskich), to odnośnie (2) a zwłaszcza (4) nie byłbym już taki pewny.
Poza tym należy wziąć pod uwagę, że New Age, jak prawie każda pseudonauka, przynajmniej częściowo odrzuca metodę naukową, a zatem de facto kwestionuje także dorobek nauki.
pozdrawiam
Ausir :
Ty ufonałto, ty!
Quasi :
Może po prostu New Age nie występuje tam, gdzie bywasz. Poguglaj sobie hasła “pięć przemian”, “medycyna chińska”, “homeopatia”, zobacz, ile jest wyników.
Nie rozumiem Waszego problemu z homeopatią. Nie wierzycie w nią, nie kupujcie. Po co zabraniać ludziom, którzy uważają że im pomaga?
A od medycyny chińskiej odpie…… się. Pewna pani doktor z Dublina ziółkami i akupunkturą wyciągnęła mnie z chronicznego zapalenia zatok kiedy rodzime konowały chciały już szprycować sterydami.
Tatamaxa :
Nie mam problemu z homeopatią, dopóki któryś homeopata nie zaczyna twierdzić, że homeopatia coś leczy. Wtedy proszę o dowody.
Dude (też Tatamaxa):
A jedna baba tak długo modliła się do Cthulhu, że aż jej wysypka zeszła. Wypierdalaj z dowodami anegdotycznymi.
Nie jest też tak, że New Age nie widuję w ogóle. Widywałem na Onecie np. wyznawców reinkarnacji i OOBE, spamerów wegetariańskich/wegańskich (wklejających od lat ten sam antymięsny paszkwil), a w usenecie paranormalniaków uogólnionych (wściekle zwalczających “scepów”), totaliztów od Pająka, gościa wierzącego w magiczne właściwości uzdrawiające wody z Gangesu (które rzeczywiście istnieją, ale już od jakichś 100 lat wiadomo, że nie mają nic wspólnego z magią…), a nawet kolesia od “raw food”. A o spisku jaszczurów oglądałem kiedyś program na Discovery.
pozdrawiam
@ Tatamaxa:
A w ogóle to pani “doktor” cię naciągnęła na kasę, bo nie od dziś wiadomo, że na chroniczne zapalenie zatok najlepszy jest sok noni.
ROTFL!
a ja sie tak zbieram do artykulu o Andrew Wakefieldzie, od ktorego zaczela sie sprawa szczepionek i autyzmu…
@ bart:
Wypierdalaj z sokiem noni, ta kobieta ma dyplom Imperial College. Na kasę mnie nie naciągnęła, bo ubezpieczalnia zwróciła.
W takim razie naciągnęła ubezpieczalnię.
@quasi: wystarczy wejść na forum typu wegedzieciak, następnie iść za linkami w postach. Wpadasz w otchłań głęboką, choć raczej apolityczną (jeśli już, to raczej z lewicowym flaworem).
W każdym razie, pogląd że szczepionki powodują autozm jest tam maistreamem.
teraz przynajmniej wiem skąd wzięli ludzi – krabów w South Park’u :)
@ Ausir
Uważasz, że firma ubezpieczeniowa da się “naciągać”? Próbowałeś kiedyś wyszarpnąć jakąś kasę od jakiegokolwiek ubezpieczyciela?
http://www.vhi.ie/hfiles/hf-070.jsp
Tatamaxa :
Ma dyplom Imperial College z akupunktury i ziołolecznictwa?!
I w ogóle to okradła ubezpieczalnię, bo nie od dziś wiadomo, że na chroniczne zapalenie zatok najlepsze jest świecowanie uszu połączone z terapią energotonową.
Tatamaxa :
Pewnie, że da się okraść ubezpieczalnię. Zwłaszcza gdy ubezpieczalnia sama pozwala się okraść na niewielkie sumy, żebyś tylko był jej klientem w dobie kryzysu. VHI, prywatny ubezpieczyciel, zwraca do 30 euro rocznie za alternatywne terapie. Więc za następną wizytę płaciłbyś już pewnie sam.
Tu offtopiczna ciekawostka o akupunkturze.
bart :
, bo nie od dziś wiadomo, że na chroniczne zapalenie zatok najlepsze jest świecowanie uszu
Na zatoki ni chuja nie pomaga, ale faktycznie wszystko głośniej słychać. E…, a może to jednak było od grzybów?… ;)
@ bart:
Z Imperial College miała MD, dyplom z akupunktury robiła na jakichś studiach podyplomowych na normalnym uniwersytecie, ale nie pamiętam jakim.
@ Tatamaxa:
Szkoda, że nie pamiętasz. Strasznie mnie ciekawi, która akademia medyczna wydaje dyplomy ukończenia studiów medycznych z akupunktury.
@ bart:
Prawdopodobnie Sri Lanka i Korea. Pewnie południowa. Serio.
I Thunderwood College. Mają dużo ciekawych studiów…
@bart
“Ma dyplom Imperial College z akupunktury i ziołolecznictwa?!”
Nie mieszaj porządków rzeczy.
1. Homeopatia – nie ma żadnych podstaw fizycznych do działania, żadne poważne badania nie potwierdziły (OIMW), żeby działała, oparta jest na idiotyzmie abstrakcyjnie wydumanym 200 lat temu.
2. Akupunktura – w zasadzie do pewnego stopnia mogłoby działać: interakcja z pacjentem jest jednak mocniejsza, niż w poprzednim przypadku.
Nic mi nie wiadomo o istnieniu bądź nie istnieniu badań klinicznych potwierdzających działanie akupunktury. Za a. stoi przynajmniej tradycja kilku tysięcy lat…
3. Ziołolecznictwo – niby dlaczego miałoby nie działać? Co najwyżej działa słabiej albo nie w ten sposób, co głoszą terapeuci aplikujący ziółka.
Owszem, w niektórych środowiskach mówi się jednym tchem: tradycyjne ludowe metody, jak homeopatia czy ziołolecznictwo. Ale my nie musimy tego mieszać.
@ bart:
E tam. Jak założę uniwersytet też będę wystawiał różne dyplomy. Pare osób skończyło studia dzięki moim maturom to mogę wystawiać dyplomy.
janekr :
Nic mi nie wiadomo o istnieniu bądź nie istnieniu badań klinicznych potwierdzających działanie akupunktury. Za a. stoi przynajmniej tradycja kilku tysięcy lat…
Za KK też stoi.
Niewątpliwie za akupunkturą przemawia to, że jeśli będzie cię bolał ząb, po złamaniu nogi nie będzie cię bolał ząb :D
Toż piszę, że akupunktura raczej nie działa, natomiast homeopatia nie tylko znacznie bardziej nie działa, ale nawet nie ma tradycji.
Podobnie z Kościołem Katolickim. Jak już masz w coś wierzyć, to KK lepszy niż scjentolodzy.
Co do zęba – nieprawda. Po złamaniu nogi będzie bolał dalej, walcząc z nogą o lepsze.
janekr :
Mógłbyś rozwinąć tę myśl? Lepszy, bo starszy?
mM. :
ładniejsze kościoły można pooglądać
janekr :
AFAIK są jakieś potwierdzenia kliniczne na łagodzenie bólu i to nie na zasadzie większy wypiera mniejszy, ale te dziobanie nerwów coś tam śmośtam — bramki bólu. W każdym razie jakoś to tam jest umocowane w tzw. prawdziwej nauce. Tyle, że efekt przeciwbólowy łatwo jest pomylić z “wyleczyło” i stąd ta cała panaceumowatość akupunktury.
@ janekr, inżynier & badania kliniczne:
Gugla wyłączyli? Badania kliniczne są opisane np. w linku do VHI, który podałem parę komentarzy wyżej.
Na podobnej zasadzie co akupunktura działa masaż segmentarny. Jednak ponieważ został opracowany w XX stuleciu w Europie, nie tłumaczy się jego działania metaforami (meridian, czakram itd.) a połączeniami nerwowymi między skórą a organami. Punkty akupunkturowe pokrywają się z “trigger points” i można je odnaleźć badając oporność skóry. Efekt działania na punkty nie ogranicza się tylko do zniesienia bólu.
Tatamaxa :
Whoa whoa, zaraz, to istnieją połączenia nerwowe między skórą a organami?
A w ogóle co to kurwa jest masaż segmentarny? To jakaś medyczna metoda potwierdzona naukowo?
Ja też dałem ciekawego linka i nikt nie kliknął. To może ktoś kliknie w inny.
Pod tym wcześniejszym i pod tym nowym kryje się fascynująca opowieść o tym, jak świetnie działa tzw. fałszywa akupunktura, czyli kłucie igłą gdzie popadnie, w dotatku bez przebijania skóry.
Warto też pamiętać, że akurat w łagodzeniu bólu – czyli tam, gdzie akupunktura odnosi największe sukcesy – znakomicie działa również placebo.
janekr :
No tak, ale jak się cofniesz o te kilka tysięcy lat, to założenie okazuje się równie bzdurne co w homeopatii.
Tatamaxa :
Nie daję faka aż na tyle, żeby guglać, czy nie daj Kriszna, klikać. Tego jest taki ogrom, że jak zaczniemy dyskutować na linki to nie wygrzebiemy się z gugla przez kalpę.
Tatamaxa :
A to jest właśnie ciekawe. Rzucasz taki enigmatyczny tekst na końcu w stylu: “ale wiecie… coś w tym musi być…” i co? Mamy przyklęknąć? Jak się nie ogranicza to co robi? Wpływa na pole astralne?
Tatamaxa :
Yay! Przy pomocy woltomierza! — mojego ulubionego urządzenia, które zawsze ma rację.
bart :
Z drugiej strony nie możemy popaść w absurd: paracetamol działa naprawdę naprawdę, a akupunktura tylko idealnie udaje działanie. Tak to już jest z walką z bólem, że nie wiadomo ile w niej placebo i nocebo.
inz.mruwnica :
Jasne. Ból jest po prostu wyjątkowo subiektywnym odczuciem, w związku z czym osłabić go może sam fakt połknięcia tabletki, co nie zmienia faktu, że istnieją prawdziwe środki przeciwbólowe.
bart :
Ale możesz podać definicję “prawdziwego środka przeciwbólowego”? Podwójna ślepa próba? No to akupunktura ma przerąbane na starcie, bo się nie da udawać akupunktury (choć ta wersja “sham” trochę to przypomina). Ja bym ten ból odpuścił, cała zabawa zaczyna się właśnie z tatomaxowym: “ale nie tylko… [odgłos grzmotu w oddali]”.
inz.mruwnica :
http://pl.wikipedia.org/wiki/Leki_przeciwb%C3%B3lowe
inz.mruwnica :
Wersja sham jest dla mnie w sam raz udawaniem akupunktury. Co innego przekłuwanie skóry wzdłuż meridianów, co innego stukanie igłą na oślep. Ale masz rację, podwójnie ślepej nie da się przeprowadzić.
Orrrrrrrany słuchajcie forum polskiej organizacji ludzi mających przetrwać rok 2012 jest tak w pytę, że fronda.pl razem z onanizmem.pl wymiękają. Mała próbka:
Devilman
Dołączył: 26 Maj 2008
Posty: 9
Wysłany: Wto Maj 27, 2008 2:14 pm Temat postu: Nibiru – Planeta X
Interesuję się starożytnymi cywilizacjami od ponad 3 lat, co Sumerów byli bardzo rozwinięci, jeśli chodzi o Astronomię naukowcy ponoć do dziś niemogą zaprzeczyć istnieniu planety nibru, którą Sumerowie umieścili na pieczęci.Moim zdaniem oni byli odwiedzani przez cywilizacje pozaziemskie nikt mi niepowie, że tak niebyło, bo jestem pewien, że tak właśnie było poprostu nauczali ich wszystkiego posiadali wiedze o Astronomii, którą przekazali Sumerom tak jak i Majowie czy tez Egipcjanie to wszystko odbywało się podobnie.
http://forum.orion2012.pl/viewtopic.php?t=16
Nasi bracia i siostry z prawej już chyba odkryli to forum:
Rewelacyjne forum…
Chłopaki ze Wzgórza w Bydgoszczy, moi dobrzy koledzy, będąc szczeniakami, czyli w realiach PRL pierwszej połowy lat 80-tych zbierali naklejki, związane z samochodami. Na jednym ze sklepów z jedną śrubką na witrynie i naklejką logo Merca, znaleźli kartkę ogólnie o UFO z adresem australijskim jakiegoś pana. W tych czasach nawet adres tzw. zagraniczny budził sporo emocji, więc napisali do typa w sprawie naklejek, jakichkolwiek( ” please send stickers” ). Takie były czasy.
Po kilku miesiącach dostali paczkę. W niej kilkaset kserowanych stron z rysunkami: UFO, wykresami technologicznego postępu obcych i przede wszystkim teoriami, opisami itp. niestety po angielsku i bez jakichkolwiek naklejek, więc było rozczarowanie. Po kilku latach wrócili do tematu, bo odkryli, że trzymają w rękach prawdziwy skarb. Napisali do gościa ponownie. Przez dwa lata panowała cisza, w końcu dostali odpowiedź z kolejną porcją kilkudziesięciu stron materiału oraz wyjaśnieniami, że zwłoka nastąpiła, ponieważ typ przeniósł się do Nowej Zelandii ze względów bezpieczeństwa, był śledzony, nachodzony itd. Miałem część tego w rękach. Teraz wiem, że obcy posiadają technologię która pozwala na penetrowania także jądra naszej planety.
Tak mi się przypomniało.
Katoprawaki kontra niuejdżowcy? Idę po popcorn.
Ała, nie mogę przestać.
O kurdę, aż mam ochotę własnoręcznie zatrollczyć, ale trochę się fstydzę.
Śledziu :
My hero!
U mnie w podstawówce była giełda adresów. Poszło parę listów do tajemniczego miasta Made By Lego.
my też z kolegą słaliśmy, tyle że do niemieckich browarów, po etykietki od piwa (bo zbieraliśmy). Wykoncypowaliśmy sobie, że jak sobie dopiszemy Doktor albo Herr przed nazwiskiem, to zwiększymy szanse na odzew. A listy pisaliśmy takimi nieporadnymi bukwami 12-latków i bardzo połamanym angielskim.
Skoro gospodarz zachęca, to jeszcze fajne przekleję:
bartek Wysłany: Nie Sie 03, 2008 10:57 am
(…)
pozatym jak powiedział… no wybaczcie skleroze, a nie chce mi sie szukać po necie ani nie znam dokładnie jak sie to stwierdzenie nazywa żeby wpisać w wyszukiwarce i znaleść autora…
możemy wierzyć że Bóg istnieje i żyć wg Jego przykazań i nauk, albo możemy to odrzucić. w pierwszym przypadku jeżeli się po śmierci okaże że Bóg istnieje wygrywamy zbawienie, jeżeli zaś Boga nie ma to nic nie tracimy, a w drugim zaś przypadku jeżeli się okaże że Bóg jest to przegraliśmy życie.
teraz zamieńmy słowo Bóg na Katastrofę
Na to koledze Bartkowi ktoś śpieszy z przypomnieniem:
Kuba Wysłany: Nie Sie 03, 2008 11:28 am
To stwierdzenie nazywa się chyba równaniem Kartezjusza, ale też nie jestem na 100% pewien.
Borys, chłopiec z Marsa:
Liebe Firmo, bite senden Sie uns Aufklember und Prospekte. Veren dank.
Z białej kopuły nieba nad lotniskiem oderwał się wielki kawał pamięci i runął prosto na niego:
PROSPEKTY! PRZYŚLIJCIE PROSPEKTY!
Jeden mówi:
A drugi mu na to uczenie:
=8-O
Cocococo to mam być?
Zwróćcie uwagę na nieporadną gramatykę, interpunkcję i stylistykę tych wypowiedzi, a przede wszystkim na ich bełkotliwą formę. Uderza swoista “gonitwa myśli“, podobno typowy objaw schizofrenii. Gdzieś znalazłem cytowany list jakiegoś schizofrenika, w którym taka gonitwa myśli jest szczególnie dobrze widoczna – podaję tu jako wzorzec:
Ja rozumiem, że formalnie zdrowi ludzie mogą mieć najdziwniejsze nawet poglądy i wyobrażenia, ale w tym przypadku mamy do czynienia także z jakimiś zaburzeniami procesu formułowania myśli/komunikacji. Jak myślicie, co jest z tymi ludźmi? Coś ćpają czy są obłąkani?
pozdrawiam
bart :
to mnie przygnębia, widzę małość swojego mózgu, choćbym siedział 3 dni to i tak bym nic tak absurdalnie głupiego nie wymyślił :/
Chcesz schizofrenię? Masz schizofrenię:
no nie powiem, uspokoiło mnie to ;)
Quasi :
super!!!
Śledziu :
UFO, Australia, Nowa Zelandia, śledzenie — to ringuje bella Jana Pająka.
bart :
Ja pamiętam, że to było dla mnie całkowicie magiczne doświadczenie. Zebrałem kilka adresów (już nie wiem skąd) i chciałem wysłać, żeby dostać prospekty. Dopiero brat mnie uświadomił, że potrzebna jest jeszcze “prośba”. Brat był w posiadaniu jednej, ale był zimnym huncwotem i nie chciał się podzielić. Ja zupełnie tego nie jarzyłem, że to się wysyła do jakichś prawdziwych ludzi, którzy odsyłają, albo nie to co im się spodoba. To była czysta magia: piszesz na kopercie tajne literki (to nawet nie wyglądało jak adres, bo adres wyglądał tak: “5-10-15; ul. Woronicza 17; 00-950 Warszawa”, a nie jakieś “PO.BOX cośtam”), wkładasz specjalną przepisaną “prośbę”, wysyłasz. Gdyby mi brat powiedział, że się trzeba modlić, to bym się modlił.
mM. :
Whew :)
A już kompletnie rozwaliło mnie zdjęcie w wątku Ramzesa:
http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=1ac81c95f2531a6e
@janekr i akupunktura
Były badania, to link do skanu (PDF jakieś 120 KB) do tłumaczenia artykułu ze Spiegla
http://www.adrive.com/public/bd4db323d237650e5e5d5b3d03dc341189aa4e93ff022fb33296382f3e4ad80d.html
Poczytałem sobie o Pająku na wiki, typ ma w bibliografii pozycję “Zaawansowane urządzenia magnetyczne” a pamiętam, że ten temat lał się wartkim strumieniem z tych kserówek. Uderzam do chłopaków ze Wzgórza po więcej szczegółów.
inz.mruwnica :
Dokładnie, magia :D Moja prośba, do dziś pamiętam, zaczynała się od słów “DEAR SIRS” :D
Poprzypominaliśmy sobie z żoną – u niej w mieście wysyłało się kody kreskowe z czwórką na wózek inwalidzki, my z kolei czciliśmy pasery drukarskie na paczkach Marlboro jako znaki rasistów chyba. Przelinkowało mnie na jedno forum, na którym mi przypomniano piękną historię, jak to w PRL po północy puszczali w TVP porno. Wiedziało się, że będzie lecieć, jeśli Loska miała kwiatek przy bluzce.
bart :
Dear Sirs, I am interested in your goods. I’d be happy if I receive from you some stickers, posters or [grrrr nigdy tego nie mogłem zapamiętać. leaflets? nie wiem. ani nie wiem jak się kończyło :( bo chyba nie banalnym “Thank you”?].
@ czescjacek:
Ała, dokładnie!
bart :
Ha, u mnie też to było. Też z 4 i też miało być na wózek inwalidzki.
a kojarzycie pojęcie “Dansk folke ferie”? *zawsze* przysyłali dużo ładnych ulotek :)
bart :
a nie pamiętasz co tam było oprócz posters i stickers?
spróbuję jutro podpytać brata, może on kojarzy…
Te kody z czwórkami to całe szkoły zbierały. Przynajmniej dwie. Te dwie podstawówki, do których uczęszczałem.
czescjacek :
Niee, to jest w ogóle głęboko zaszyte gdzieś w mózgu. W podstawówce ten tekst przepisałem z 50 razy i mi się zakodował, ale potem wyblakł. Dopiero teraz, jak go zacytowałeś, to normalnie drzwi percepcji mi się otworzyły…
“Leaflets” pasuje, ale żeby być pewnym, to musiałbym wziąć długopis i zacząć pisać DEAR SIRS.
Śledziu :
Ta akcja została nawet uwieczniona w serialu “Żegnaj Rockefeller”.
Śledziu :
Ale co to w ogóle było? Jakiś hoax? Ktoś te kody do kogoś ostatecznie wysyłał? I kiedy to było? – mnie się kojarzy, że koniec lat 80., może początek 90..
bart :
ech no właśnie, pasuje, ale to jest już proteza podstawiona teraz. swoją drogą tekst musiał parę ładnych lat krążyć, albo też hobby objęło ludzi we wszelkim wieku <20 :)
Quasi :
http://atrapa.net/legendy/zbiorkasmieci.htm
Jeszcze wracam do Oriona 2012. Ci goście są niesamowici. Jeden z moderatorów forum pisze o odkrywanych ostatnio przez “znanych i mniej znanych archeologów” szkieletach 10-metrowych ludzi i bezrefleksyjnie linkuje do takich dwóch zdjęć:
http://www.luisescobarblog.com/wp-content/uploads/2008/06/nephilim-skeleton.jpg
http://www.rationalistinternational.net/article/images/skeleton.jpg
No mistrz! “Oto zdjęcia zrobione z góry, (najprawdopodobniej z helikoptera) obrazujące odkopane gigantyczne często ponad 10-cio metrowe szkielety”
Z innej planety: “… natomiast co do zdjęć z linków 1 i 3… ten gostek po lewej na dole stoi identycznie może by rzec, a to budzi podejrzenia o autentyczność”.
Oni nie są naćpani czy obłąkani, to banda zwyczajnych kretynów.
Cały ten wątek jest przezacny – jak mu ktoś pokazuje dwa zdjęcia obok siebie i zaznacza kółeczkiem, w który róg powinien patrzeć, to gość odpisuje “Może i racja…” :)
Ale nawet demaskator pisze o photoshopowanym zdjęciu “może ono być autentyczne” :)
re: Akupunktura
problem w tym ze wbijanie igiel gdziekolwiek (bez dyplomu akupunturzysty) dziala rownie dobrze jak “precyzyjne” wyszukiwanie meridianow czy innego tego typu wariactw.
Acupuncture in Migraine Prevention: A Randomized Sham Controlled Study With 6-months Posttreatment Follow-up
The Clinical Journal of Pain:Volume 24(2)February 2008pp 98-105
Igly byc moze nie sa konieczne:
http://english.pravda.ru/main/18/90/360/15176_whipping.html
bart :
Dzieki.
bart :
Znam te zdjęcia. Niestety, nie pamiętam już szczegółów, więc nie mogę wyguglować o co tak naprawdę chodziło z tym hoaxem. Z tego co pamiętam, drugie zdjęcie jest prawdziwe i przedstawia wykopany szkielet bodajże mastodonta. A pierwsze to oczywiście przeróbka drugiego.
pozdrawiam
mtwapa :
30 sesji po 60 batów na gołą dupę… Też bym obiecał, że już nie będę zażywał narkotyków.
Quasi :
No shit, Sherlock?
Quasi :
E tam, to właśnie drugie jest przeróbką pierwszego, powstałą po to, żeby zatuszować wyciek informacji o gigantycznych szkieletach.
@kody kreskowe
To nie był hoax. Pierwsza cyfra kodu określa w jakim kraju wyprodukowano towar (4 to Niemcy, wtedy zachodnie). Z tego co pamiętam działało to na zasadzie: my udowadniamy że zakupiliśmy ileś tam produktów wyprodukowanych w danym kraju (napędzamy gospodarkę) więc dany kraj może nam (czyli komuś potrzebującemu) fundnąć bonusa.
@plakaty, naklejki etc.
W mojej okolicy dobrem najwyższej wartości były w połowie lat 80 katalogi i prospekty z samochodami. Też zdobyłem od starszych kolegów “prośbę” i wysyłałem ją do różnych firm. Tym sposobem stałem się posiadaczem 4 stronicowego folderu (papier kredowy! Zdjęcia!) Peugeota. To było coś!
P.S.
No własnie doczytałem że to jednak był hoax, więc mnie nie bijcie :]
@atrapa.net
Zaciekawił mnie łańcuszek “ustawa FOCA” oznaczony jako “prawdziwe, ale…”. Sam łańcuszek to tłumaczenie amerykańskiego tekstu o tym, żeby się modlić każdy do swojego Mzimu jakie tylko posiada w książce telefonicznej, bo rząd chce zabijać dzieciątka. No i fascynujące są uzasadnienia speców z “atrapa.net” dlaczego łańcuszek jest “prawdziwy, ale”. Może przykład:
Streszczenie dla niecierpliwych: Zasadniczo ograniczenia są, ale ponieważ słowniki są nieprecyzyjne to będzie można nabijać noworodki na pal.