Frądzia o nas
Tytułowi my to nie Blog de Bart, choć parę razy linkowano do mnie z Forum Kruchty. Ostatnio w fascynującym wątku, w którym Janek Bodakowski przyznaje się do guglania swojego nazwiska i czytania mojego bloga, yay! Wątek ten to lektura obowiązkowa, bo pokazuje, co to znaczy patrzeć w otchłań FF. Oto kilka cytatów z tej dyskusji dotyczących pewnej naszej wspólnej znajomej:
Mnie podoba sie taka postawa. Szanuje sie dziewczyna.
Widocznie zniesmaczylo ja zachowanie kolezanek.
czepiacie się dziewczyny
dzisiejsze media to rozrywka nie informacja
liczy się kontrowersyjność
i trzeba być oryginalnym i mieć odwagę
A takie postawy jak N.J.Nowak są naturalna reakcją na panseksualizm współczesnego świata.
Tak jest. Według niektórych bywalców FF postawa Natalii Julii Nowak jest godna pochwały w erze wszechobecnego porno.
Trollując po FF zostałem zbesztany przez jakiegoś eks-trolla, że traktuję fforumowiczów jako monolit — widzę las, nie widząc drzew. I tu powracamy do patrzenia w otchłań czy — trochę barwniejszej niż ponure cytatowanie Nietzschego — opowieści o domku, w którym na parterze mieszkają ci, co to Bozia do nich przemawia, na pięterku ci, co się im wydaje, że są Bozią, a na stryszku — tacy, co myślą, że Bozi się wydaje, że jest nimi. Po jakimś czasie spędzonym przez postronnego obserwatora w tym przybytku goście z parteru będą dla niego ostoją zdrowego rozsądku i logicznego myślenia. Tak właśnie wygląda otchłań zaglądająca w ciebie i dlatego na Forum Frondy nie bywam przed poranną kawą. Boję się, że mi się psycha zarwie.
Wracam do meritum. Frądzia pisze o nas, czyli o ateistach. Streszcza prasowe informacje o badaniach socjologa Radosława Tyrały z AGH zatytuowanych „Niewierzący w Polsce jako mniejszość kulturowa”. Redakcja Frondy dorzuca przy okazji parę celnych dosrywek bezbożnikom:
Popularnie uważa się, że ateista jest wykształcony. Czyżby? 80 proc. ukończyło przynajmniej szkołę średnią, ale zaledwie jedna trzecia może się pochwalić tytułem magistra. (podkreślenia moje — Bart)
Sięgnijmy po argument w postaci Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań z 2002 r. i na jego podstawie sporządźmy wykresik pokazujący proporcje w stopniu wykształcenia ludności Polski i polskich ateistów. Proszę bardzo:
Czyżby zaledwie, droga redakcjo?
Redakcja Frondy, jak to zwykle bywa z ludźmi poświęconymi, na końcu tekstu o ateistach wpada w tzw. nastrój filozoficznej zadumy:
Wielu katolików ma w Polsce problem z publicznym głoszeniem swojej wiary. Ateiści nie chcą wykorzystywać antykatolickiej kultury masowej, która często przychodzi im z pomocą, nierzadko zapierają się siebie. Niedawno najradykalniejsi ateiści zorganizowali listę, na której wpisują swoją deklarację niewiary. Efekty nie były porywające. Może prawdziwych ateistów już nie ma? A może po prostu większość z nich zastanawia się nad swoją niewiarą i uważa, że nie ma się czym chwalić?
Choć nie należy odpowiadać na pytania retoryczne, w dodatku stawiane w bełkotliwym słowotoku, napiszę chętnie drogiej redakcji parę słów na temat chwalenia się swoją niewiarą. Tak się bowiem składa, że wróciłem właśnie z ferii, które spędziłem w lekko odciętym od świata gospodarstwie agroturystycznym wypełnionym katolikami i New Age’owcami. Przeprowadziłem tam kilka dyskusji z jednymi i drugimi, ale szybko mi się odechciało. Z dwóch powodów.
Po pierwsze, ciężko się z wami rozmawia. New Age’owcom wydaje się, że jeśli w powodzi ezoterycznych bredni znajdą choć jedną, której działanie można udowodnić, wszystkie pozostałe zostaną nagle namaszczone na najprawdziwsze prawdy. Moja dyskusja ze skądinąd przesympatycznym New Age’owcem zaczęła się od rozpatrywania twierdzeń, że energia wytworzona z płonących polan jest w jakiś tajemniczy sposób lepsza od energii wytworzonej przez maszynkę elektryczną, a mikrofale nie występują w przyrodzie poza kuchenkami. Bardzo szybko przeszliśmy do ping ponga pt. „W poszukiwaniu choć jednego zjawiska, którego nie tłumaczy mędrca szkiełko i oko, a które znakomicie wyjaśnia alternatywna medycyna chińska, i proszę się nie przypieprzać, że nie istnieje coś takiego jak medycyna alternatywna ani medycyna chińska, a tym bardziej alternatywna medycyna chińska”. Rozmowę zakończyliśmy na różdżkarstwie. Zakończyliśmy, bo po pierwsze, eksperyment w niemieckiej stodole ciągle czeka na naukową weryfikację; po drugie, byłem już zmęczony.
Z katolikami rozmawia się jeszcze trudniej, bo są strasznie drażliwi i mają kompleksy. Inny wczasowicz, taki trochę bardziej hard core katolik (grywa w kości czy tryktraka z szefem KAI, z takimi nie ma żartów) przy okazji niezobowiązującej rozmowy o talibach niszczących posągi Buddy nagle wypalił, żebyśmy sobie nie myśleli, że jesteśmy tacy git, bo Sfinksa pozbawili nosa napoleońscy żołdacy, którzy z jego twarzy uczynili sobie tarczę strzelniczą. Pominąwszy już, że to bzdura, jak to się ma do talibów? Że co, nie tylko w imię religii uszkadza się zabytki? Znaczy, u nas Murzynów biją?
Oprócz kompleksów macie też dogmaty, które również nie ułatwiają dyskusji. Żona pana hard core, gdy pierwszego dnia pobytu dowiedziała się, że jestem niewierzący, postanowiła udowodnić mi, że choć jest osobą głęboko religijną, potrafi być krytyczna wobec swojej wspólnoty. Otóż jej zdaniem pedofilia wśród księży zasługuje na potępienie i szybką reakcję ze strony odpowiednich władz kościelnych. Pogratulowałem jej obywatelskiej postawy w tej kwestii i dodałem, że na nawet większe potępienie zasługuje postawa kościoła wobec homoseksualistów. Zanim pańcia zapanowała z powrotem nad mięśniami twarzy, przez ułamek sekundy emitowała komunikat niewerbalny „łolaboga, ancykryst, w nogi”. Następnie wygłosiła uprzejme agree to disagree i oddaliła się. Odniosłem później wrażenie, być może nieco paranoidalne, że pańcia stara się chronić swoje dzieci przed kontaktem z moimi.
Po drugie, motywacja ateisty czy sceptyka do uczestnictwa w sporze jest z urzędu mniejsza niż motywacja osoby wierzącej. Wy bronicie czegoś, czym kierujecie się w życiu, czegoś, co układa wam jadłospis i plan dnia w niedzielę, mebluje kuchnię, wybiera szkoły dla waszych dzieci itd. Mi mój sceptycyzm nie reguluje niczego, może poza brakiem zaangażowania w określone praktyki leczniczo-religijne, jednak nie z przyczyn dogmatycznych, lecz z powodu rozsądnego gospodarowania swoim czasem i finansami. Mam też wrażenie, że u drugiej strony potrzeba działalności ewangelizacyjnej jest większa niż wśród ateistów. Jak już jakiś bezbożnik wrzaśnie „Boga nie ma!” (czy napisze na autobusie, whatever), to raczej w reakcji na bombardowanie przeciwstawnymi bodźcami, niż z wewnętrznej potrzeby nawracania innych na ateizm. Ciężko jest ewangelizować brak.
Przychodzą mi na myśl trzy powody do wzięcia udziału w dyskusji: a) walka memów, b) chęć podbicia swojego ego udowodnieniem komuś, że wierzy w głupotki oraz c) obywatelska reakcja na ewangelizowanie nieświadomych owieczek przez stronę przeciwną. Na pierwszy powód chyba nie mam wpływu, drugiego unikam, bo nieładny. Najbardziej odpowiada mi trzeci. Dlatego w rozmowach o Bogu czy New Age staram się nie odzywać jako pierwszy.
Chyba każdy ateista przeżywa podobne dylematy natury „savoir-vivrystycznej”. O ironio, w tym samym czasie, kiedy bąkałem coś na stołówce o wyższości badań klinicznych nad opowieściami, że jednej babie homeopatia pomogła na zgagę, na Skepticblogu pojawił się wpis o zachowaniu sceptyka przy stole.
Pytasz, droga redakcjo Kruchty, czy „zastanawiam się nad swoją niewiarą”? No pewno! I obiecuję niniejszym, że jak tylko wyląduje pierwsze UFO albo Pan Jezus zstąpi na ziemię z nieba w asyście aniołów z mieczami gorejącymi — otóż w tym lub najbliższym możliwym dniu w samo południe stanę pod pomnikiem Stefana Starzyńskiego na placu Bankowym w Warszawie i wykrzyczę swoje gorące SOREJSZYN! SOREJSZYN!!1 za uporczywe trwanie w błędzie i brak wiary. O ile oczywiście kosmici nie rozpieprzą pomnika wraz z Warszawą i całym światem w drebiezgi.
Lub Pan Jezus. W zależności kto przyleci.
[delurk]
Dla mnie to zjawisko najladniej opisuje one-liner “jesli ateizm jest religia, to niezbieranie znaczkow jest hobby”. Po kiego grzyba mialbym nawracac, jesli wierzacym wiara jest do czegos potrzebna?!
[relurk]
W sumie Natalia Julia Nowak to survival i tor z przeszkodami. Powinno stosować się jej personę do oceniania ludzkiej tolerancji. Nawet ja dostałbym tu chyba pałę.
Oh my God! Jak mogłam nie skojarzyć! Natalia Julia Nowak! Poznałam to zjawisko gdy miało lat 14/15 i prowadziło blog, który zwał się anty-eutanazja czy cuś takiego. Z jeszcze jedną dziewczyną gadałyśmy do niej jak dziad do obrazu. Myślałam, że to była przejściowa głupota (wiadomo, w wieku 15 lat chcesz zwrócić na siebie uwagę, więc miewasz dziwne i kontrowersyjne poglądy) i dziewczę z tego wyrosło. Co za rozczarowanie! Wtedy pisała kuriozalne teksty, ale to co teraz pisze bije na głowę jej wcześniejsze osiągnięcia.
A ja myślę panna NJN jest prosta jak budowa cepa. Tylko trzeba w odpowiednim miejscu przyłożyć siłę. Tak zlukałem jej stronę, poczytałem jej teksty (tarcza i miecz silniej do mnie mówią niż dredy i coś tam coś tam lewicowca)i sprawa wydaje się prosta. Trzeba przyatakować bo lini nacjonalistyczno słowiańskiej. Zaprosić na koncert jakiejś kapeli narodowej, romantyczne bazgranie jude raus wieczorami na murach. Zwierzać się z marzeń o Polsce od morza do morza. I gwarantuję że najpóźniej w maju koleżanka będzie śnić żeby ja po starosłowiańsku wygrzmocić. Na miejsce grzmotu proponuję polanę w słowiańskiej puszczy pod równie słowiańskim dębem.
@general_specific
“po starosłowiańsku wygrzmocić. Na miejsce grzmotu proponuję polanę w słowiańskiej puszczy pod równie słowiańskim dębem”
To ja jednak nieśmiało nawiążę do niedawnego wpisu i skontruję słowiańskiego dęba Bartka, równie polską sosną, na której w wyniku masowych cudów i objawień pozostanie trwały nadprzyrodzony znak aż do końca świata. Zresztą w czasach gdy kobietę można stuknąć w wyniku wspólnego wypicia kilku drinków i godziny inteligentnej rozmowy, pieprzenie się w koncerty kapel narodowych, bazgranie po murach i bredzenie o Polsce od morza do może, zakrawa mi na jakiś masochizm.
Bartu, czy można od Ciebie pobrać fajny banerek Ikeowo-milkowy?
A poza tym uważam, że JNJ to meta-troll.
Pewnie, że można!
radkowiecki :
Ty no, ale ona deklaruje się jako aseksualistka.
Zresztą proszę was, rady w stylu “chłopa jej trzeba” są nie na miejscu. Jej trzeba długotrwałej terapii:
Trochę tak, jakby radzić Jankowi Bodakowskiemu, żeby częściej wychodził z domu, z ludźmi się pospotykał, herbaty się napił, może piwka nawet.
Zresztą co tam NJN. RATUJCIE MNIE! BIJĄ MNIE NIEMCY!
no dla mnie sprawa z tym udzielaniem się nie jest taka prosta. bo taki wierzący sobie kombinuje, że skoro nikt nie wychyla się ze swoimi poglądami, to znaczy, jakby ich nie było. i np. w tym kraju nie można de facto zrobić aborcji, a rządowi w sprawach rozmnażania doradzają panowie, co nigdy się nie rozmnażali (albo przynajmniej się do tego nie przyznają).
Jeśli się milczy, to ci co gardłują za wiarą i świętą księgą są uważani za deafualt, punkt odniesienia. a to nie jest dobre.
@Bart
“Zresztą co tam NJN. RATUJCIE MNIE! BIJĄ MNIE NIEMCY!”
I Szkoty od zakazywania-mama-i-tata:
http://www.sport.pl/pilka/1,73556,6261751,Strachan_wini_za_bojke_McGeady_ego__ale_rekordowa.html
O Meleksach nie wspominając.
Strach wyjść w nocy na ulicę:(
Edit: A w sumie to mi się wydaje, że Rokita coś pomylił. Żadnych arszlochów tam nie było, pewnie sobie tylko na widok naszego rodaka podśpiewywali “Du hast den schönsten Arsch der Welt”.
@bart
“Ty no, ale ona deklaruje się jako aseksualistka.”
No ale żeby to wiedzieć, musiałbym przebrnąć przez więcej niż trzy wyprodukowane przez nią zdania. Nie udało się.
“Zresztą proszę was, rady w stylu “chłopa jej trzeba” są nie na miejscu. Jej trzeba długotrwałej terapii”
Takich rad nie udzielam gdyż jak wspomniałem trzy zdania, i tak dalej… A odnosząc się do tego, co z niej przekleiłeś, to zastanawiam się (abstrahując od potrzeby terapii) – jak można żyć bez przyjaciół?
Veln :
Nie arszlochy, tylko dziury w odbycie męskim. Fissura ani.
radkowiecki :
Normalnie. Malujesz sobie paznokcie na czarno, zaczynasz słuchać Radia Maryja i zapisujesz się do Konfraterni Kozirynek. Po roku takiej jazdy zaczynasz pisać haiku:
pinkunicorn :
De facto nie ma. Ateistów w Polsce jest mniej niż homoseksualistów.
EDIT: Chyba bredzę.
bart :
to o hitlerze i musolinim jest ładne (przynajmniej teraz o północy takie się wydaje)
@Zresztą proszę was, rady w stylu “chłopa jej trzeba” są nie na miejscu.
Tu zgoda.
@Jej trzeba długotrwałej terapii:
A tu kurwa co to ma być. Te rady nigdy nie są na miejscu, a nie “nie są na miejscu bo”.
A gdzie ja napisałem bo?
@ pinkunicorn:
Ja bym w ogóle chętnie napisał o tym notkę albo dwie, albo całą serię notek. Bo toczę ostatnio sam ze sobą spór światopoglądowy. O ile odpowiedzi na pytania “czy na własnym blogu można propagować ateizm” i “czy można trollować na forach ciasnych” nie sprawiają mi problemu, to cały czas nie wiem, co zrobić, gdy moje dziecko tupnie nóżką i powie, że chce chodzić na religię, albo przyjdzie ze szkoły z płaczem, że wszystkie dziewczynki będą występować w takich białych sukienkach nibyślubnych, a ona nie.
@bart
To samo, co gdyby po powrocie ze szkoły śmiejąc się histerycznie, oświadczyło że wszyscy w klasie na przerwie palą skręty (więc ono też)… Naturalnie obie kwestie różnią się stopniem szkodliwości (przynajmniej w punktu widzenia zdrowia fizycznego) ale nie wydaje mi się, żeby pozwalanie dziecku na posiadanie urojonych przyjaciół w postaci trójcy świętej, z jezusem chytrusem na czele, prowadziło do czegoś dobrego.
Poza tym chyba teraz ubierają wszyscy takie worki, przepasane sznurem.
bart :
zrobić świecką komunię humanistyczną :)
tu akurat żartuję, ale serio, niektóre pomniejsze uroczystostki można zaemulować we własnym zakresie, mój tatko tak robił i działało :)
Znaczy co, mam urządzić świecką wielkanoc, na której podzielimy się świeckim jajeczkiem i będziemy czcić nadchodzący koniec przednówka?
Łał, znalazłem kolejną kopalnię materiałów na teksty, hura :)
bart :
na wielkanoc tatko zarzucał na grzbiet prześcieradło i świętojebliwie wygłaszał miszmasz katoformułek, kropiąc naokoło przy użyciu pędzla do golenia. zresztą zdaje się że jeszcze tak robi, bo mój młodszy brat jest akurat w wieku odpowiednim.
@ czescjacek:
No nie wiem, jakoś mi to nie odpowiada, brzmi jak żarty z okupantów. Zresztą Wielkanoc to jest w ogóle mały pikuś, gorzej ze świętami numer jeden. A jak już wytłumaczę święta numer jeden, że to miła tradycja, prezenty itd., to zostaje mi najpoważniejsze, czyli presja rówieśnicza, od której swój lament zacząłem.
Bój się boga! Bart, czy Ty nie masz bozi w sercu, herezje opowiadasz, każdy wie, że to właśnie wielkanoc jest numerem jeden wśród świąt!
A propos prześcieradła i tego tam pędzla-kropidła:
“W powszechnym odbiorze są to wszystko elementy mające służyć dobremu sampopoczuciu uczestników liturgii tradycyjnej: mają nasycić ich wysublimowane gusta i poczucie estetyki, pomóc wywyższyć się nad innych, poczuć się ważnym elementem dworskiego, bombastycznego ceremoniału(…)
Jeżeli osobom tak myślącym nie przedstawi się klarownego wywodu wyjaśniającego skąd się to wszystko wzięło, co oznacza i czemu służy (czemu służy tak naprawdę — bo te chore motywacje, o których wyżej, zapewne też się indywidualnie zdarzają; nobody’s perfect), to “rekonkwista” liturgii klasycznej pozostanie uzależniona od osób, które sensus catholicus, formację estetyczną, kulturalną i religijną wyniosły z domu, a następnie trwają przy niej i rozwijają ją również jako dorośli.”
Ja cie.
http://angelus.msza.net/m/pub/dlaczego-tradycjonalisci-sa-nierozumiani.html
bart :
zawsze mam wielki efrejd klikajac w podawane przez Ciebie linki ale link o haiku mnie przerosl, mimo ze juz jestem po porannej kawie. doczytałm do in-vitro a potem sie zastanwiłam nad gustownym rozowym otoczeniu dla tych haiku. a potem zamknelam strone.
Marcin :
Moją uwagę zwrócił Mirosław Salwowski. To jest w ogóle temat na oddzielny wpis, facet ewidentnie ze stryszku. Literat, pisuje o tańcu.
Cytat z jego tekstu na msza.net:
Pomijam już ewidentną lekką jazdę na ręcznym w opisach przemocy, widać, że gość po prostu lubi gore. Ale fuck me! Zaczynam żałować, że nie oglądam telewizji! Gdzie takie atrakcje latają, w TVN24?
Tak się zadumałem nad “dziurą w odbycie męskim” Jana Mari. Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale całe życie myślałem że odbyt to dziura między pośladkami. Tu pojawia się pytanie, jak dziura może być dziurawa ??
To się nazywa szczelina odbytu, fissura ani. Czasami jest też zwana bolesną szczeliną odbytu, więc to pewnie nic przyjemnego i nie dziwię się, że JMR poczuł się urażony.
“Ty bolesna szczelino odbytu!”
bart :
ale jaka jest presja rówieśnicza w boże narodzenie? przecież jest wolne, z tego co pamiętam to rówieśniczo była to czarna dziura, każdy siedział przez tydzień w domu.
General_Specific :
widzę u Ciebie niedostatki w lekturze Frondy. bo pedały jak sobie wsadzają to im się robi dziura w odbycie i nie trzymają kału. to przecież oczywiste i dowodzi, że homoseksualizm jest nienaturalny.
czescjacek :
Ale ja zacząłem od:
Zresztą presja rówieśnicza może się również objawiać bożonarodzeniowo. Dziewczynki po feriach się schodzą do szkoły, pytają się “Dostałaś coś fajnego pod choinkę”, a ona na to “Nic kurwa nie dostałam, tato nie wierzy w Jezuska ani św. Mikołaja”, a one “hihihi”.
http://www.goldenline.pl/natalia-julia-nowak << “Skrajna Prawicówka, Ateistka” Błąd w edycji konta? Czy może jakaś lekka autoironia?
Widzę, że kolega nie przeczytał haiku.
Goldenline?
O co z tym serwisem chodzi? Słyszałem jakieś fo-szmo, że to dla profesjonalistów, menadżerów itd. a tu jakaś nastka a wcześnie była tam konsekrowana dziewica (ta z Dużego Formatu). To jakieś Grono tyle, że ściemnia o elitarności?
RobertP :
W zamierzeniu miał być dla profesjonalistów. Tak jak NK miała służyć namierzaniu starych znajomych, a teraz pełno tam jakichś klubów fanów JP2 i White Power Rock’n’Roll.
bart :
Moja główka tego nie pojmuje. Czyli jak? Wysyła tylko kasę na wykopy i płaci abonament dając sobie spokój z modlitwą?
Czy Natalia Julia Nowak ma coś wspólnego z Jerzym Robertem Nowakiem (oprócz chorego umysłu oczywiście)? Rodzina? Świadome nawiązanie?
Gdybam, że Natalię Bóg po prostu zawiódł, więc przestała w niego wierzyć. Pamiętaj, że to eks-gotka.
Zresztą nie zawsze była niewierząca:
hanyszka :
Niezłe.
Ciekawe co teraz robi En-dżej-en kiedy zobaczy UFO skoro Jezus ją opuścił.
Parano :
Poop, poop, poop.
W sumie to jej się dziwię. Gdybym miał kogoś kto mnie umie przegonić ufo (Ba! On nawet kosmitów zamienił w nocny samolot!) to byłby to mój best friend ever i nawet gdyby poważnie mnie zwiódł wybaczyłbym mu.
Gdy ktoś lubuje się w chodzeniu po wodzie, urodziła go dziewica, a odpoczywać po ciężkim dniu na krzyżu zwykł w grocie (zamykający którą ciężki kamień otwiera ot tak, niby drzwi od lodówki), czymże jest dla niego ufo? Błahostką zaledwie.
Nadmieniałem już o moim stosunku do posiadania urojonych przyjaciół.. w sumie, w tym kontekście NJN wypada nieźle, wyleczona.
Marcin :
Zmiłuj się, nie ma kontekstu, w którym NJN nieźle wypada. Ona nawet na zdjęciach źle wychodzi.
Eeeee zaraz wpadnie MRW i nazwie mnie seksistą, ale może chociaż cycki ma fajne? W końcu to młode dziewcze i grawitacja nie powinna jeszcze odcisnąć swojego wpływu
No nie. Zgaduję, że nie przeglądałeś strony msza.net zbyt dokładnie, skoro nie wzBOGAciłeś jeszcze bloga o treść codziennych rozmyślań “Z Bogiem”… Wiedz, że możesz. Więcej cennych informacji tutaj http://msza.net/m/i/dodaj_rozmyslania.html
Tam też znalazłem linki do innych fantastycznych serwisów, między innymi do Rycerzy Kolumba (http://www.rycerzekolumba.com)
Oczywiście od razu postanowiłem, że się zapiszę.
Rycerzem Kolumba może zostać:
1. mężczyzna, który ukończył 18 lat
– jest dobrze
2. jest głęboko wierzącym i praktykującym katolikiem kościoła rzymskokatolickiego
– cholera
3. czuje wewnętrzną potrzebę pomocy bliźnim i pogłębiania swojej wiary
– przecież nie sprawdzą mnie na wykrywaczu kłamstw
4.
a.) zostanie zaproszony przez innego Rycerza
lub
b.) dostarczy zaświadczenie od Proboszcza swojej Parafii potwierdzające, że jest praktykującym katolikiem i podda się rozmowie kwalifikacyjnej z Kapelanem Zakonu
Kurwa
Punkt 4 pogrzebał sprawę.
General_Specific :
Takie sobie. Za to nosi skarpeciory do sandalorów.
@ bart:
Got me, już jej nie bronię. Ta dziewczyna jest po prostu niefajna.
I niech to będzie dla nas nauką. Poglądy i problemy psychiczne kwalifikujące się do leczenia farmakologicznego – wszystko to blednie w obliczu skarpetek w sandałach.
ale takie damskie sakrpety to są (znaczy z tego samego co rajstopy) – aczkolwiek nie wiem czy to cos zmienia.
a wogole to troche jestescie paskudni. dorosli faceci a pastwia sie jak gromada kolezanek w podstawowce.
Takie zdjęcie, a ja ciągle przed poranną kawą! W dodatku to są klapki, a w nich skarpy nylonowe!
blue.berry :
Skarpecior jest skarpecior.
Nie tknąłbym tematu NJNowak dwumetrowym kijem, gdyby nie fakt, że to znakomity przykład na to, że rzekomy pluralizm Forum Frondy to w gruncie rzeczy spektrum zawierające się między wariatuńciami lekkimi a superciężkimi. No bo jeśli w dyskusji o NJN pojawia się kilka głosów, które jej jazdę uważają ją za “naturalna reakcję na panseksualizm współczesnego świata”, to może warto tę “naturalną reakcję” nieco przybliżyć niezorientowanym czytelnikom.
Czy to nie takie, jak w sklepach z obuwiem ekspedientka wręcza każdej klientce pragnącej przymierzyć buty??
Zoom zoom zoom!
To było brutalne.
a propos skarpeciorów – niegwałtek. Toć przecież obwieściła ( z dumą), że jest aseksualistką, więc przybrała na się jeden z najbardziej aseksualnych elementów garderoby ever. Konsekwencja, tylko i li.
Nie nie, ona jest ANTYseksualistką. Jedyny słuszny wybór z taką aparycją – uroda, rzekłbym radiowa. W klasyfikacji workowej: trzyworkowa. Btw znacie klasyfikację workową?
Ulubione filmy:
“Katyń”
“Karol. Człowiek, który został papieżem”
“Karol. Papież, który pozostał człowiekiem”
“Shrek” (cz. 1.)
Nie kłóćcie się:
A klasyfikację workową znamy, ale nas nie bawi.
ej z tym zbliżeniem to już przesadziłeś :/ każdy niech robi zoom zoom zoom na własną odpowiedzialność – a co do klasyfikacji workowej to – ke ??
o kurwa ! przejrzałem profil NJN na GL i znam 33 % jej znajomych hehehehe
http://www.urbandictionary.com/define.php?term=zoom+zoom+zoom
A klasyfikacji nie mogę Ci podać, bo gospodarza nie bawi…
@ hanyszka:
Gwałtki to nic, sprawdź tego linka: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/7e401015c18c54cf.html
Marcin :
Nie no, dawaj, chciałem cię uratować :)
[delurk kolejny]
bo z Twoim schematem i ideą, że punkt
c) obywatelska reakcja na ewangelizowanie nieświadomych owieczek przez stronę przeciwną.
jest jedynym dobrym punktem wyjścia do zaprezentowania ateistycznego ś-poglądu, jest jednak o tyle nie teges, że jakby z automatu przyjmujesz, że nieświadome owieczki nie mają własnego rozumu i nie będą się w stanie obronić przed pierdołami nawiedzeńców. I mnie się tu jakby problem robi kolejny: bo z jednej strony uznaję, że wszelakie wkręty religijnych są tak głupie, że jednostka ludzka o IQ wyższym niż ameba nie ma jak tego łyknąć, bo żeby przyjąć imaginary firiends z ich zasadami, to jednak trzeba wyłączyć myślenie na amen i kompletnie zrezygnować z oglądu świata oczyma normalnego człowieka, a z drugiej strony, jak widzę, że owieczka daje się zjebom ewangelizować, to mam powody przypuszczać, że może jest to jej do czego potrzebne, bo by sobie krzywdę zrobiła myśląc samodzielnie, a może i już sobie jakąś zrobiła. I jak może bym się ruszył ze sprostowaniem, widząc, jak jakikolwiek religijny próbuje nasrać w mózgach dzieciom, to tak w przypadku dwóch dorosłych osób zawsze mnie powstrzymuje domniemanie, ze albo ktoś jest w stanie się sam obronić przed wciskaniem głupot (a w przypadku głupot religijnych jest to przecież, nie ma co kryć,prostsze niż powiedzenie alfabetu z pamięci) albo w pełni zasługuje na to, żeby w głupoty wierzyć.
Czyli jednak wychodzi mi na to, że do póki nie ma bezpośredniego ataku, to nie ma sensu się z ateistycznym światopoglądem wychylać, wystarczy posiedzieć na brzegu i czekać na przepływające z nurtem trupy religijnych niedobitków.
(jeżu, pierwszy koment i znów 10k znakow, sorry)
Marcin :
yyyyyyyyyyyyyyy nie złapałem tego ZZZ a co do klasyfikacji to dawaj ! General_Specific :
no nie da się ukryć pojechała po bandzie, tylko czekać jak Wojownicy Dżihadu wywrą srogą pomstę na niej !
Ale co, będą gromy? :)
Z grubsza klasyfikacja workowa pozwala podzielić kobiety na:
– bezworkowe – można bez przeszkód uprawiać miłość
– jednoworkowe – w tym przypadku zalecane jest założenie partnerce worka papierowego na głowę by nie widzieć twarzy w trakcie zbliżenia
– dwuworkowe – j/w z tym, że zakładamy worek również na swoją głowę, na wypadek gdyby partnerce się zsunął
– no i trzyworkowe – j/w tyle, że worek zakładamy również psu, żeby się nie porzygał.
Proszę traktować sprawę jako żart, nie będę miał czasu się bronić!
Marcin :
wiesz co, czep się urody swojej starej.
@czescjacek
Może się jednak odpierdolisz. To chyba jakiś rodzaj projekcji. Masz o coś pretensje do swojej starej, to sobie z nią wyjaśnij, a nie wiecznie czepiaj się mojej.
zjadło mi komenta
(sob)
@ Marcin:
wiesz co, nie sposób się nie czepiać Twojej starej. z taką aparycją mógłbyś ją zamknąć w komórce, a nie ludziom pokazywać.
Marceli Szpak :
Mówisz jak Wojtek, którego nie interesuje dobro ludzi, którzy nie rozumieją zwrotu “peer review”.
Być może moje nastawienie bierze się z obracania się w kręgu młodych rodziców, którzy są grupą bardzo podatną na manipulacje, pochodzące i z zewnątrz, i z wewnątrz grupy.
Każdemu zjada pierwszego. Taka jego sukinsyńska uroda. I tak to lepszy odspamiacz niż ten, który zjadał nawet moje komenty.
bardzo serdecznie Ci dziękuję za poprawienie humoru powyższą notką!
a czy nie myślałeś kiedyś by swoje przemyślenia wydać w formacie książkowym? ;-)
E tam, raczej się nie obronią w formie innej niż blogasek… [blush]
bart
Nie do końca tak, choć w kolejce po empatię stałem z boku raczej, fakt. Po prostu cały czas zdaje mi sie, że w ramach ‘walki’ z religijnym odchyłem, wystarczy stać z boku i dać się religijnym wygadać, zaprezentować w pełnej krasie i to zupełnie wystarczy, by sami bez niczyjej pomocy zrobili z siebie idiotów. Jeśli ktoś daje się na ich brednie nabrać, to ja nie mam powodu podejrzewać, że nawet mozolne tłumaczenie, dlaczego to są bzdury, mogłoby cokolwiek zmienić. Na tym chyba zresztą polega ten cały kretyński koncept ‘objawienia ateistycznego’, z którego ostatnio miałem zlew przy jakimś tekście w DF – musisz samodzielnie zrozumieć, że w pewne głupoty nie warto wierzyć. A do tego normalnemu człowiekowi wystarczy choćby pobieżny wgląd w święte księgi. A jak komuś się nie chce podjąć nawet tak niewielkiego wysiłku, to raczej nie warto go bronić.
Marceli Szpak :
no właśnie nie. normalnemu człowiekowi z zewnątrz – say, my możemy zajrzeć do egipskiej księgi umarłych i od razu uznamy to za nieprawdę. ale jak się dorasta w otoczeniu wyznawców biblijnych, to przydaje się tak stuk w głowę: heloł, to takie same bajania.
Marceli Szpak :
Tu nie o empatię chodzi. Ten tekst WO padł przy okazji dyskusji o naprotechnologii i braku (lub niewielkiej ilości) informacji w necie demaskujących ją jako humbug Ciasnych. Wtedy WO powiedział coś w stylu: “Wchodzę w net, patrzę, czy są publikacje peer review, nie ma? Dziękuję”.
Jeśli chodzi o brednie w stylu “Bozia machająca słoneczkiem pastuszkom”, to jasne. Jeśli chodzi o jakieś dogmatyczne brednie, też jasne. Ale są takie tematy jak aborcja, w których religijni jadą niby to racjonalnymi argumentami, a te już wypada kontrować.
Dodatkowo do jednego worka wrzucam katolików i New Age’owców, których brednie są trudniejsze do szybszego zaklasyfikowania, bo nie tyczą sfery religijno-moralnej, tylko zdrowotnej i brzmią często jak zwykłe dobre rady.
BTW, na owej stołówce feryjnej przeczytałem kawałek pisma “Zwierciadło”. W kąciku “Zdrowie” na temat problemów z tarczycą wypowiadali się trzej “doktorzy”: pan od medycyny ajurwedyjskiej, naturoterapeuta i specjalista od medycyny mongolskiej. Tylko jeden wspomniał coś o wizycie u normalnego lekarza w wypadku problemów. Pan od ajurwedy polecił jogę i migdały, naturoterapeuta – lek homeopatyczny i ryby, pan Mongoł – akupunkturę i obicie szyi. Dlaczego oni nigdy się nie mogą porozumieć między podziałami i na ten przykład jednym głosem powiedzieć, że na tarczycę najlepsza jest akupunktura i kadzidełka? Te różnice w zaleceniach podważają moje zaufanie do medycyny alternatywnej.
Marcin:
Dostałeś w twarz od mistrza zen. Czy cię oświeciło? :)
@bart
W moim odczuciu najwyżej w kostkę, i to stopą obutą w papeć z króliczkiem. Co gorsza, nie oświeciło mnie. Może chociaż Ty będziesz tak dobry i sprowadzisz na mnie łaskę zrozumienia w bardziej przystępnej formie?
Hint: w przeciwieństwie do kombinacji obuwia i skarpet, tudzież ich braku, buźki sobie nie wybieramy.
czescjacek :
Ale kiedy taki podstawowy stuk w głowę oferuje pierwszy z brzegu podręcznik do języka polskiego na poziomie wyższym niż podstawówka, gdzie czarno na białym omówione zostają dzieje tekstów biblijnych, plus ich znaczenie kulturowe. Jeśli ktoś na tym etapie nie potrafi załapać oczywistej korelacji między JC, Kubusiem Puchatkiem a Szalonym Kapelusznikiem, no to sorry – o kogo tu walczyć?
bart:
kiedy tu nie ma dużego pola do dyskusji, wbrew literokilometrom na forach i w mediach temu tematowi poświęconym. Albo ktoś się zgadza na ograniczenie swojego własnego, niezbywalnego prawa wyboru w imię jakiś tam czarówmarów, albo można mu takie kity wciskać do usranej śmierci i i tak nie będzie efektów. I znów – jak widzisz, że taka owieczka ewangelizowana jest gotowa się ugiąć przed pseudoracjonalnymi argumentami katoli, czy innychwierców i zrezygnować z tego prawa, to jak jej chcesz wytłumaczyć, że nie powinna? Przecież już przyjęła, że jest coś ważniejszego niż prawo do własnej decyzji, udowadniając tym samym, że powinna wierzyć w głupoty, bo tak będzie dla wszystkich bezpieczniej.
Oh snap!
Dobrze już, dobrze. Wystarczy, jeśli przemyślę moje zachowanie, czy mam jakieś zadanie domowe? :)
@ Marceli Szpak:
http://rumpel.msza.net/m/pub/smiertelne-dotkniecie.html
Dlaczego nie mogę się od tej strony oderwać?
Marcin :
hihi, i przez 20 stuleci się nie udało rozszyfrować ;))
piękne jest też to o figurach nowego przymierza w starym testamencie:
“Arka była przedmiotem napełnionym Rzeczywistą Obecnością Boga. Tak samo postacie eucharystyczne są napełnione Rzeczywistą Obecnością Boga. Paralela jest tu oczywista”
jak to skomentowała wykładowczyni na genderach o której już tu kiedyś wspominałem: to tak, jakby twierdzić, że królowa Marysieńka była prefiguracją Marii Skłodowskiej :)
Marcin :
to ładne jest:
Powinni miec obowiązek zamieszczania tego typu blurbów na okładce:)
Marceli Szpak :
E tam, nie ma. Dyskutowanie z ciasnymi o aborcji w obecności osób niezdecydowanych może tym osobom pomóc w przyszłości w podjęciu konkretnych decyzji. A przynajmniej sobie nie pomyślą “Wszyscy mówią, że to zuo”…
Marcin :
Pięć przysiadów i trzy Zdrowaś Mario!
bart :
jo, nie wolno oddawać przestrzeni publicznej. i tak jesteśmy zepchnięci do dziury w odbycie męskim.
No dobra, pozostanę przy tym, że poniekąd podziwiam Wasz zapał, pozostając jednak przy biernym oporze. Mojej, osobistej przestrzeni publicznej nikt mi religią nie zagraca, więc je się innym z ‘no bogo’ też staram nie wpychać.
Marceli Szpak :
to celowy oksymoron?
Nawet bardzo. Nie mój zresztą. Hakim Bey (google it)
bart :
Już! A teraz z rozpędu idę się wyspowiadać:)
Patrzę na te skarpy-niegwałtki i nie mogę przestać. Jest to obrzydliwy widok ale nie mogę przestać. Pół godziny temu powinienem wyjść z pracy ale nie mogę przestać się im przyglądać. Dobra, idę na jakieś piwo żeby mózg przepłukać. Niesamowity obrazek.
radkowiecki :
Czy na nie się naprawdę mówi niegwałtki? To by było trzecie fajne określenie do mojego Małego Międzynarodowego Słownika Części Stroju o Porypanych Nazwach. Obok Vatermördera i wifebeatera.
Ja słyszałem określenie “antygwałtki“.
bart :
antygwałty słyszałem
Może boi się molestowania przez ufo? W końcu według niej boga już nie ma. No i te piramidy dają taki daennikowski klimacik.
bart :
żeby być precyzyjnym, nie są to IMO “sandalory” tylko klapki, w innych częściach Polski zwane także laczkami….
Anyway, klapki+niegwałtki to strój nie dość, że brzydki to do tego jeszcze w klimacie afrykańskim chyba meganiewygodny
bart :
Jajako nieojciec proponuję, aby jednak ideologia, kontr-ideologia, anty-ideologia i meta-ideologia nie przesłaniały Dobra Dziecka. Czy naprawdę jest o co walczyć z dzieciarem, kiedy on chce się po prostu socjalizować? Cała ta historia z wstępowaniem w Mistyczne Ciało Chrystusa alboinie to już są bajki nas dorosłych. Te ceremonie są specjalnie tak pomyślane (może nie intencjonalnie), żeby dzieckom się to podobało i żeby przy okazji wcisnąć im trochę kruchcianych memów. Sprytny tatuś może przy tej okazji wcisnąć 10 razy tyle memów ateuszowych co klecha. A niesprytny tylko 2 razy tyle.
Podobnie z Bożym Narodzeniem i Wielkanocą. Nie zapominajmy, że to są nasze pansłowiańsko-satanistyczne święta tylko zajumane gdzieś w IV wieku przez rodzący się KRK.
W BN chodzi o to, żeby w tę ciemną noc dać sobie trochę nadziei, że jeszcze będzie lato (nieprzypadkowo taka jest właśnie wymowa BN) — wstawić sobie coś zielonego, pachnącego i świecącego do pokoju; dać sobie po prezencie: św. Mikołaj to jest przedfigura Boga, żeby nie wyszło na to, że jeden człowiek może, nie daj Boże, dać coś innemu, bo wszystko dobre tylko od Boga pochodzi — nie widzę więc problemu, żeby na gwiazdkę dać dzieciakowi prezent i wyraźnie powiedzieć, że to od nas, a nie od niewidzialnego przyjaciela. Prezent na pocieszenie za to, że tak daleko do lata. Potem można się tym tak samo chwalić w szkole.
Z Wielkanocą to samo: to jest święto o tym, że robi się zielono i ciepło i wszystko się odradza (i znów niesamowity zbieg okoliczności, innit?) Zjemy pogańskie jajeczko od wiosennej kurki, trochę zielonego warzywa, świnkę z żydowską ćwikłą — będzie fun. Też nie widzę powodu, żeby tego nie zdechrystianizować i się tym po prostu cieszyć.
@ Ta bidna dziewczyna:
Mnie się marzy taka książka, albo artykuł, albo niech ktoś chociaż pracę magisterską napisze i upubliczni: Rozpoznawanie chorób psychicznych w Internecie z dużej odległości. Dziewczyna naprawdę jest pokręcona (czytałem te jej opowiadania i to jest smutne) i nie ma co z niej chichrać. Tylko właśnie nie wiem jakie to jest schorzenie.
Widzisz, jednak się czegoś nauczyłeś. Politpoprawności. Przedtem pisałeś ,,zdaniem ff”.
Trochę za bardzo się sobą brandzlujesz, co mnie nieco odstręcza, ale będę zerkał, bo blog w sumie fajny.
@ MB (ten troll, co cię zbeształ):
Zostań, na pewno cię ciepło przyjmiemy. Może nawet pewnego dnia pobrandzlujemy się razem?
inz.mruwnica :
To jest oczywista oczywistość. Azaliż wróżę, że prędzej czy później dojdzie do konfliktu między oczekiwaniami dziecka co do uczestnictwa rodziców w jego życiu duchowym a gotowością rodziców do pójścia na kompromis w tej sprawie.
To nie jest tak, że dziecko powie “Tato, odnalazłam Boga i będę chodzić na religię”, a ja machnę ręką i powiem “A chodź se”. Wiesz, ośmioletnia dziewczynka sama sukienki komunijnej sobie nie zorganizuje, pewnie trzeba będzie też pójść na samą imprę. Pac w czoło! A chrzest?! No tak, to trzeba też będzie ochrzcić. I potem się będą ze mnie śmiali na Frądzi, że należę do tych 74% ateistów, którzy ochrzcili.