Archive

Archive for December, 2006

Citizen X

December 30th, 2006 1 comment

Filmy na moim dysku dzielą się na dwie kategorie: te, które oglądam wraz ze ślubną, to raz. A dwa, to te, po które sięgam, kiedy słyszę: “Kochanie, dziś nie mam siły na film, idę spać”. Świetnie, to ja sobie obejrzę film produkcji HBO o rosyjskim seryjnym mordercy, z 1995 roku, oparty na faktach, w znakomitej obsadzie (Sutherland, von Sydow i ten facet, co nie wiedział, że laska w Grze Pozorów to koleś). Rzecz dzieje się w Rosji, więc aktorzy mówią po angielsku z “rosyjskim” akcentem — co w przypadku wspomnianego Stephena Rea (ej, naprawdę, czekoladka ma siusiaka) sprowadza się do jechania okrutnym irlandzkim “rrrrr”; ślicznie jest też, kiedy z tym podrabianym akcentem ktoś musi wypowiedzieć prawdziwe rosyjskie słowo. Biedny Donald Sutherland: “Zis is kamrejd Schthch…khr…kov!”. Ale trzeba oddać sprawiedliwość: są akcenty zrozumiałe wyłącznie dla mieszkańca krain wiecznej szczęśliwości za Żelazną Kurtyną: który Amerykanin zczai, że lata mijają, w związku z czym Breżniewa na ścianie zastępuje Andropow? Czasami coś się wymyka spod kontroli, ale szczegóły są śliczne: lamperie na olejno, samowary na starych gazowych kuchenkach, odrapane ściany i drzwi oraz ogólny syf i brud, który wyda się znajomy każdemu, kto kuma stan wojenny bardziej od Wierzejskiego. A widok paprotki w sowieckim sanatorium… Miodzio!

No dobrze, ale co z serial killerem? W okolicach drugiego aktu twórcy filmu stwierdzili chyba, że atrakcyjniejsze jest pokazanie sowieckich realiów. I wiecie co? Tchnęła mnie pewna myśl: otóż tuż przed obejrzeniem filmu pojechałem do Hipermarketu kupić składniki na zagrychę i alko na imprezę sylwestrową. Mój kumpel wybudował dom i robi balangę. Kupiłem trzy hiszpańskie wina, oliwki, pomidory suszone metodą chłopską na Sycylii, awokado w promocji, zielony pieprz w occie, trzy puszki tuńczyka ze Szwecji i — z rozpędu, sam zeżrę, nigdzie nie wezmę — te moje ulubione japońskie pikantne ciasteczka. A teraz proszę zamknąć oczy i wyobrazić sobie to wszystko w sowieckich bądź quasi-sowieckich realiach. A jak już wam się nie uda, napiszcie list do Łysiaka o tym, jak próbowaliście.

W akcie trzecim powraca mocne uderzenie tematyczne i warto wytrwać do końca, bo film jest świetny, nie chwyta za serce tanimi scenami z bohaterem i jego piękną cierpiącą żoną (żonę ma pulchną i brzydką, w sowieckim typie), ani za żołądek widokiem krwawych ran ofiar. Wiele dzieje się w subtelnościach, w dyskretnym krzywym uśmiechu Sutherlanda czy w podkrążonych oczach Rea. Warto odpalić ulubionego klienta p2p dla tego filmu.

Tags:

Zmierzch Wierzejskiego, czyli talenty z ławki rezerwowych

December 29th, 2006 3 comments

Trzeba to powiedzieć: Pan WuWu się kończy. Jego blog ze statusu Wielkiej Nadziei Białych zszedł szybciutko na pozycję nudnawej prop-agitki reklamującej poważniejsze serwisy prawicowe. Coraz mniej kontrowersyjnych tematów, sztywniacki, oficjalny język, brak dyskusji z czytelnikami. Czasem coś dupnie (np. w dzisiejszym poście napisał, że dzięki Lidze mamy teraz płatne urlopy macierzyńskie przez 18 miesięcy), ale generalnie hamuje się, sprawdza pisownię i… no, nudno jest.

Na scenę wkracza Arnold Masin.

Masin? To polskie nazwisko?W zasadzie mógłbym go dać w cyklu “Niewyraźne twarze polskiej prawicy”, ale chłopię zasługuje na oddzielny wpis, głównie z racji treści zamieszczanych w swoim quasi-blogu.

Dzisiaj rano otrzymałem sms-a od kolegi, że pomnik został zniszczony. W dniu 11 listopada, w 88 rocznicę odzyskania niepodległości pomnik został zniszczony!

Boże, gdzie my żyjemy, co za ludzie chadzają po polskiej ziemi?! Nie będę komentował czynu tych antypolskich wandali, może to nieuświadomiona grupka 18-letnich anarchistów, lub zorganizowana prowokacja lewaków i pederastów albo jeszcze innej bandy zwyrodnialców.

Faktem jednak jest, że kilka dni wcześniej grupka pseudointelektualistów napisała jakiś list, w którym wyraziła swoje niezadowolenie z powodu budowy pomnika. Być może to właśnie oni maczali w tym palce. Mam nadzieję, że policja szybko ustali sprawców tego przestępstwa, ponieważ nie możemy pozwolić na swobodne działanie jakiejś „Die Edelman-Staffel”

Edelman-Staffel — a to ci dopiero uciecha. Zawsze miło popatrzeć, jak dobrze odżywiony gówniarz pluje jakiemuś staremu żydkowi w twarz.

Arnold Masin po raz pierwszy zaistniał w mediach jako koleżka, który zarejestrował partię o nazwie Partia Demokratyczna, zanim zdążył to zrobić Frasyniuk. Wówczas przedstawiał się jako osoba absolutnie bezpartyjna i nijak nie związana ani z LPR, ani z Młodzieżą Wszechpolską. Dziś jest posłem z ramienia LPR.

To, że w Holandii można sobie swobodnie ćpać na ulicy, uprawiać publicznie sex w parku to już wiemy i zdążyliśmy się do tego, niestety przyzwyczaić. (…)

Miałem „przyjemność” oglądać jedną taką paradę w Warszawie. Cóż za ohyda! Idzie dwóch objętych pederastów, oczywiście tatoo, bicepsy wyrobione – wiadomo, od czego

Jak widać, poseł Masin wiele rzeczy sobie imaginuje i wiele dopowiada, trochę jak Świntuszący Młodzieniec w Barze w skeczu Monty Pythona. Czasem nie dopowie…

Po „przełomie” 1989 roku, jako młody człowiek, nie dopuszczałem do siebie myśli, że moi idole spod znaku „S” dogadywali się z komuchami i handlowali Polską jak… (każdy wie, kto najlepiej się na handlu zna.)

…a czasem zamota i namota, jak w tym zapytaniu poselskim o ściganie przez Polskę Romana Polańskiego za pedofilię:

Opisywana sprawa ma jeszcze jeden ważny politycznie aspekt, który trzeba tu koniecznie przywołać. Jest to mianowicie kontekst narodowościowy. Jak wiemy, R. Polański jest osobą narodowości żydowskiej, co sam wielokrotnie podkreśla. Opisana wyżej sprawa wykorzystywana jest szeroko przez środowiska nieprzychylne żydom, jako dowód na potwierdzenie ich szczególnego, pobłażliwego traktowania lub wręcz jako dowód ich bezkarności. Nie wolno dawać środowiskom antyżydowskim kolejnych pretekstów, które mają utwierdzić opinię publiczną w tym błędnym chyba przekonaniu.

Rośnie nam gwiazda.

fot. ściągnięte ze strony sejmowej

Z cyklu “Niewyraźne twarze prawicy”

December 28th, 2006 No comments

Jerzy Targalski, PolskaDziś: pan wiceprezes Polskiego Radia, który skasował audycje w esperanto, bo twórca tego języka był Żydem. W następnym odcinku: dwóch facetów o nazwiskach jak ksywy członków KomPartii — czyli Adrian Nikiel i Zbigniew Polit, przywódcy Organizacji Monarchistów Polskich.

Czy tańczyłaś kiedyś z diabłem w świetle księżyca?

December 27th, 2006 9 comments

Trzy paczki po cztery pity, salami i ser żółty do pit, dwie paczki chlebków pizzowych do podgrzania w piekarniku, trzy paczki japońskich pikantnych ciasteczek ryżowych, ser pleśniowy i wino, frytki domowe mrożone, mrożone talarki z tartych ziemniaków, słone paluszki, nachos, paluszki z serem i oliwą, inne paluszki z serem i oliwą, dwie paczki ravioli z serem, dwa słoiki nutelli, no i jakieś podchrupajki na międzyczas. I ja, krążący po pustym Leclercu z nieobecnym uśmiechem na twarzy.

Nie pierwszy raz rzucam palenie. Tym razem postawiłem na zastępcze drażnienie mojego ośrodka przyjemności dużymi ilościami jedzenia i seksu. Ten post wstukuję nosem, bo jedną ręką wpieprzam chipsy, a drugą uprawiam samogwałt.

Tags:

Intronizacja

December 20th, 2006 21 comments

Przeczytałem ci ja dzisiaj w mojej wirtualnej gazecie, że posłowie chcą oficjalnie, drogą uchwały, ogłosić Jezusa Chrystusa królem Polski. Po zighajlujących wszechpolakach czy Lubieżnym Lepperze mój próg tolerancji wzrósł nieco, ale widzę, że nasi reprezentanci są tego świadomi i robią wszystko, żebym się mimo swojego otępienia nieźle zabawił.

O intronizacji Chrystusa Króla słyszałem już wcześniej i wtedy też mnie to nieco zdziwiło. O co w tym chodzi? Czy to po prostu kolejny przejaw buty Ciasnych, jak krzyż w Sejmie, wyraz pogardy dla konstytucyjnej zasady rozdziału państwa i Kościoła? Pewnie to też, ale słuchajcie, słuchajcie, opowiem wam o Służebnicy Bożej Rozalii Celakównie.

Read more…

Tags: