Najlepszy McDonald’s jest w Katowicach
Semprini, podlinkuj to na to forum o NIN, dobra? ;)
Cześć, tu wasz ulubiony DJ HCWDP, czyli DJ Chuj Ci W Dupę Palancie. Zanim zacznę swój wywód, pragnę wam, drodzy gimnazjaliści, coś zakomunikować: jestem takim fanem Tool, taki ze mnie OGT, że mam na piśmie od zespołu zaświadczenie, że nie muszę klaskać na ich koncertach. Tu ninos comprende?
No i pojechałem do Katowic na koncert mojego ulubionego zespołu. Jak do McDonald’s: niby duża kolejka, ale sprawnie idzie, koncert prawie bez opóźnienia, bach-bach, wyjście też błyskawiczne i do domu. A w brzuchu dalej pusto.
Nie napiszę, że Tool się skończył, choć strrraszną mam na to ochotę — fajnie jest tak zglanować swoich idoli. Ale był to najsłabszy ich koncert w Polsce, a widziałem wszystkie, przecież jestem OGT, nie?
Słabe kawałki z nowej płyty na koncercie też się nie bronią. Dobrych numerów z nowej płyty nie potrafili zagrać, żeby się nie posypać — o Szatanie, co tam się działo w Rosetta Stoned, profesjonalni muzycy są dyskretni, nie podbiegają do bębniarza i nie wrzeszczą Co kurwa robisz, w którym takcie jesteśmy?!, ale widać było, że mieli na to ochotę. Ten pan, co śpiewa, myślami był chyba w swojej winnicy i zastanawiał się, czy Jose poradził już sobie z robakami. A ten pan, co siedzi przy konsolecie, to pierwszą połowę koncertu najwyraźniej przespał.
Ja przepraszam bardzo, ale ten koncert dogniótł mnie w moim przekonaniu i już się z niego nie wycofam: zespół, który nagrał Undertow i Aenimę to nie ten sam zespół, który nagrał Lateralusa i 10KD. Na koncercie w kawałkach z Aenimy słychać było pasję, numery z dwóch ostatnich płyt brzmiały tak sobie, no bo one takie sobie są. Wystudiowane, przekombinowane i bez ducha.
Już o tym pisałem w recenzji 10KD, ale się powtórzę: po wyjściu ze studia po nagraniu Aenimy panowie z Tool mogli sobie powiedzieć: Chłopaki, oto nagraliśmy płytę, która na zawsze zapisze nas w historii rocka. Chodźmy na browar. Po nagraniu dwóch następnych zapewne wygłosili tylko drugie zdanie.
A, i Pony, dzięki, że wyłączyłeś komórkę, ciulu. W ten sposób łatwiej mi było was znaleźć, chłopaki.
ok, zaraz to zrobię. :)
a co do konceru — w miejscu, które ssie pojawiły się już pierwsze entuzjastyczne recenzje. słodko się robi. moja opinia jest taka: jambi jest do dupy — zarówno na płycie, jak i na żywo. ale miło, że zagrali fortysiksendtu. wgniata mnie — icz faken tajm.
A mi się Jambi akurat podoba — i na płycie, i na koncercie. Natomiast jak słyszę utwór “Right in Two”, to mam ochotę uderzyć samolotem w wieżowiec. Ot, gusta.
eee, dziwny jesteś. “right in two” to takie apc w sumie — fakt. do toola nie pasuje, ale mnie się podoba.
przypomniało mi się: mogę podlinkować to na pyrymyry?
Pewno. Może ktoś zagłosuje jeszcze w mojej ankiecie.
Fakt, najlepiej zabrzmialy stare kawalki (w szczegolnosci Sober i Stinkfist), nowe troche gorzej, aczkolwiek Vicarious, ktory podobal mi sie na plycie, live wgniotl mnie w sciane, przyjemny utwor ;))
Na wyzyny swoich mozliwosci sie nie wzniesli, ale odjebali dobra sztuke. Takie mam zdanie.
Zespol poznalem przy okazji Salivala, do dzisiaj blizej mi do Aenimy niz Lateralusa, a 10,000 Days to nie mistrzostwo swiata. Mimo to uwazam, ze panowie nadal maja spory potencjal, chetnie poczekam na kolejne wydarzenia z nimi zwiazane.
Zapomniałem napisać, że mam szczerą nadzieję, że zbiorą się w sobie, każą czekać nawet 10 lat i nagrają coś wielkiego.
Chuja tam się zbiorą. Taki Motörhead może przez 30 lat nagrywać zajebiste płyty, a oni po dwóch wymiękli :/ Skoro Tobie nie przejdzie przez klawiaturę, to ja to napiszę: Tool się skończyl
No wlasnie!
Chuj Ci w dupe palancie.
Ktoś to musiał napisać…
to bedzie w pełni offtopikowy komentarz
siedze sobie w pracy, a pracuej w kiosku Rosetta Stone w wielkim zasranym Londynie i z nudów postanowiłem przeczytac całego bloga od początka do dzisiaj, a tu widzę że tool spiewa o rosetta stoned? Po pierwszym zdziwieniu robi mi sie przykro, ze marketing tej korporacji jest tak silny ze nawet do tekstow kapel rokowych sie wdziera (uwaga nie znam sie, rok nie rok, mi tam bez roznicy). A jest to produkt typu bardzo zawyżona cena za badziewny produkt i mnóstwo kasy na marketing. Ciesze sie w takich momentach ze w Polsce jest piractwo na takim poziomie, bo z tego wzgledu tego typu przekrety w Polsce by sie nie przyjęły, nie bedzie kioskow RS w Polsce :).
Czytam Dalej.
Jako histeryczny fan Toola mam stuprocentowo poważne pytanie – czy na prawdę i w jaki sposób dostałeś zaświadczenie zezwalające na nieklaskanie?
OMG! Prawdziwy nekromanta! I ten wyżej nawet bardziej! Nie wiem co napisać…
Nowych notek nie ma, to ludzie jadą przez bloga od początku. Może jak KAŻDA notka przekroczy 2 kilożurawie to da to Bartowi do myślenia…
Przez całego bloga przekopałem się już jakiś rok temu. O zaświadczeniu od zespołu przypomniałem sobie przy okazji rozmowy ze znajomym na temat muzyki. Tak więc pytam jeszcze raz. BART! Prawda to z tym zaświadczeniem czy tylko jaja se robisz?
Cartesian Bear :
No proszę cię.
W moim stosunkowo krótkim życiu widziałem tyle nietypowych pamiątek z koncertów (zdobywanych nie zawsze za wiedzą i zgodą muzyków), że zbiorowy autograf panów z Toola opatrzony żartobliwą wzmianką o pozwoleniu na nieklaskanie specjalnie by mnie nie zdziwił. Byłem na 99% pewien, że to tylko manner of speaking, ale jako muzyczny maniak musiałem się upewnić ;)
heh zaświadczenie że nie muszę klaskać :P też bym chciała takie dostać na innych koncertach..