Archive

Posts Tagged ‘upr’

Warto głosować

May 28th, 2009 302 comments

7 czerwca wybory do Europarlamentu! Już marksistowscy blogerzy w swoich czarnych notatnikach zielonymi flamastrami weryfikują negatywnie przedstawicieli lewicowych partii. Prawica katolicka tymczasem na portalu poświęconym przepytuje swoich kandydatów. Pozwólcie, że przedstawię wam skrót odpowiedzi, w ramach akcji edukacyjnej „By inni nie musieli czytać”.

Dobór ankietowanych nie pozostawia wątpliwości, że całe to odpytywanie to akcja propagandowa PiS — osobnicy z innych partii swoimi wypowiedziami fundują czytelnikowi solidnego facepalma; na ich tle PiS-owcy wychodzą na ostoje zdrowego rozsądku i politycznej rozwagi. Już w pierwszym pytaniu „Czy prezydent Lech Kaczyński powinien podpisać Traktat Lizboński?” przedstawiciele PiS dyplomatycznie starają się wybrnąć z sytuacji, w której betonowe audytorium oczekuje od nich zaparcia się Okrągłej Głowy. Zaś np. Libertasowcy walą z cepa — Tomasz Sommer stwierdza:

To zależy jakie są jego cele polityczne. Jeśli chce likwidacji Polski — to powinien podpisać. Jeśli jej zachowania — nie powinien. Ja jestem zwolennikiem prowadzenia polityki przez Polskę jako państwo, więc podpisanie traktatu przez prezydenta Kaczyńskiego uznałbym za zdradę, która dla mnie oznaczałaby zrzeczenie się przez niego funkcji prezydenta.

BTW, Tomasz Sommer to najwyraźniej postać warta odrębnej notki, człowiek, który spowodował rozłam w UPR (czterech w jedną, dwóch w drugą?), dokonując wrogiego przejęcia partyjnego organu. Dawni towarzysze nazywają go teraz „Sodommer”.

W gronie ankietowanych jest Andrzej Pilipiuk, autor SF, startujący z listy UPR. W kategorii prześmiewczej jego wypowiedzi zawodzą, prezentuje się bowiem jako człowiek pozostający przynajmniej w kontakcie radiowym z Ziemią. Nawet w odpowiedzi na pytanie, co zamierza zrobić jako europoseł dla obrony nienarodzonych dzieci, potencjalny przyszły europoseł Pilipiuk zachowuje zwięzłą powściągliwość:

Co tylko będzie możliwe.

No, nie jest to umiłowana przez Frondę mowa TAK TAK NIE NIE. To pytanie wymaga jednoznacznych deklaracji, a nie jakiegoś „Jak się da, to zrobię, a jak nie, to nie zrobię”. To jest pytanie do popisów oratorskich i tańców z przytupem. Oto Tomasz Sommer:

Zamierzam jasno stawiać problem. Uważam, że zabijanie nienarodzonych dzieci to holokaust współczesnej Europy.

Wtóruje mu dzielnie Witold Misiuda-Rewera z Prawicy Rzeczypospolitej, który co prawda opisuje problem językiem prawniczym („aksjologia cywilizacji rzymsko-łacińskiej”), ale na końcu nie wytrzymuje i dodaje:

PS. Zabijanie nienarodzonych jest jakby wciąż na nowo Jezusa krzyżowaniem.

Największe łups robi Marcin Masny z Libertasu:

Odmówiłem komunistom służby wojskowej, ale teraz zastanawiam się nad radykalnymi środkami.

How convenient. Ja też odmówiłem komunistom służby wojskowej, ale dlatego, że uważałem ją za stratę czasu i zajęcie dla dresiarzy. No, ale jestem w komfortowej sytuacji, bo nie wycieram sobie buzi patriotycznymi frazesami i zaliczona służba wojskowa nie jest mi do niczego potrzebna. Co do drugiej części wypowiedzi: zastanawiam się, jak łączy się z pierwszą. Coś mi podpowiada, że chodzi o naukę strzelania, która mogłaby przydać się kandydatowi Masnemu w sporze z proczojserami, hm? Może kandydat Masny trafi tu kiedyś guglając własne nazwisko i rozwieje moje wątpliwości?

Marcina Masnego opiszę chyba we wspólnej notce z Sommerem, bo to kolejne ciekawe zjawisko. Na pytania o członkostwo Turcji i przyjęcie przez Polskę euro odpowiada bystrzackimi one-linerami:

Pytanie do dupy. Unia się rozleci za chwilę.

Euro też się rozleci.

Pytanie, po co się pchać do parlamentu upadającego znienawidzonego tyrana. Co będzie priorytetem Masnego w bunkrze brukselskiego Hitlera? Odpowiedź niesie kolejny one-liner:

Praca ze wszystkimi i nad wszystkim.

Ponieważ, wedle słów komentatora Szofara z portalu 44.org.pl, Fronda to instytucja „międląca nieustannie aborcję i pedziów, plus wyznania nawróconych aborterek i tak w kółko macieju, do wyrzygania, walka z cywilizacją śmierci”, w ankiecie nie mogło zabraknąć pytania o związki homoseksualne, a dokładniej — o uznawanie na terenie całej Unii praw małżeństw homoseksualnych zawartych w krajach Unii dopuszczających taką możliwość. Z satyrycznego punktu widzenia kandydaci zawiedli ponownie (zwłaszcza kandydat Pilipiuk, który w całej swojej wypowiedzi nie użył ani jednego nacechowanego emocjonalnie zwrotu). Wybił się jedynie (znowu!) kandydat Sommer („leczyć, a nie propagować”) i kandydat Szczerski z PiS („zideologizowany wzorzec liberalno-emancypacyjno-lewicowy, obcy obyczajom i kulturze wielu narodów”). Wąsaty Artur Zawisza jedzie emo o „pożałowania godnym fakcie rejestracji związków jednopłciowych w niektórych krajach”, ale c’mon, były naczelny „Naszego Dziennika” powinien być bardziej radykalny w buźce. Zaś wykładowca akademicki Witold Misiuda-Rewera najwyraźniej nie zrozumiał pytania, bo odpowiada:

Zdecydowanie nie, jest to suwerenna decyzja każdego z państw, tak jak każdego człowieka.

Uznanie prawa „tzw.” małżeństwa homoseksualnego na terenie danego państwa to „suwerenna decyzja każdego człowieka”?

W pytaniach o kwestie gospodarcze kandydaci albo nieciekawie kręcą, albo szpanują libertarianizmem (Masny chce podatku dochodowego 0%, Sommer żąda zniesienia większości podatków i postuluje rezygnację z państwowej emisji pieniądza). Rozkręcają się na powrót przy pytaniu o granice integracji europejskiej. Kandydat Pilipiuk bezlitośnie punktuje totalitaryzm:

Odejście od koncepcji wspólnoty ojczyzn na rzecz budowy imperium europeum jest moim zdaniem fatalnym błędem. Za całkowicie niedopuszczalny uważam brak jasnych zapisów w przygotowywanych projektach konstytucji o swobodzie wystąpienia z UE. Przypomnę że taka możliwość zapisana była nawet w konstytucji ZSRR.

Zaś kandydat Misiuda-Rewera, wykładowca akademicki, postanawia odpowiedzieć wierszem:

Cywilizacyjne. Przyzwoitości również nie można przekraczać, ani tym bardziej granic prawdy. Relatywizm wartości nie może prowadzić do dekompozycji klarowności kolorów idei europejskich w kulturze chrześcijańskiej; by nie zamienić białego czy czarnego na krwawiący szary bez wyrazu i miłości.

Po tej rozgrzewce czas na pytanie finałowe: „Co będzie dla Pana/Pani priorytetem w działalności w Parlamencie Europejskim?”. W zasadzie tylko kandydatka PiS Hanna Foltyn-Kubicka nie korzysta z ostatniej szansy, by błysnąć świętopieprznięciem, zamiast ostrych deklaracji fundując fundamentalistycznej frądziarskiej braci wykład o Gazociągu Północnym. Cała reszta w ostatnim słowie kręci oszołomskiego hołubca. Kandydat Pilipiuk!

Zachowanie resztek suwerenności religijnej, światopoglądowej, politycznej i ekonomicznej naszego kraju.

Kandydat Sommer!

Walka z tamtejszą biurokracją oraz zahamowanie demoralizujących trendów społecznych sprzecznych z elementarną moralnością i uczciwością.

Na wyróżnienie zasługują także: kandydat Szczerski z PiS, który chce bronić „polskiej tradycji, obyczaju i kultury”; kandydat Szymański (również z PiS), pragnący w Europarlamencie zająć się „odpychaniem lewicowej agendy aborcyjnej i homoseksualnej poza nawias integracji”; dotychczas mrukliwy kandydat UPR w Białymstoku Michał Wojciechowski, stawiający sobie za cel „zwalczanie aborcji i eutanazji, obronę wolności gospodarczej (a więc zwalczanie biurokracji), przeciwdziałanie ograniczaniu suwerenności Polski” oraz kandydat Zawisza, który zwyczajowo już będzie strzegł chrześcijańskiego dziedzictwa Europy i chronił prawa rodziny. Ale dyplom uznania dostaje ode mnie Marcin Motylewski z UPR, który z rozbrajającą szczerością wyznaje:

Będę wykorzystywał każdą okazję, żeby potwierdzić poglądy wyrażone choćby w tej ankiecie, ale PE to organ w dużej mierze fasadowy, nie dający możliwości realizacji ambitnych planów. Dlatego np. planuję skupić się na wykorzystaniu nieformalnego wpływu związanego z funkcją europosła do załatwieniu dla rodzinnego miasta tylko jednej sprawy: rozbudowy infrastruktury kolejowej połączenia Kutno-Łódź, gdzie na odcinku Chociszew-Jedlicze Łódzkie jest tylko jeden tor, skutkiem czego pociągi muszą zatrzymywać się na co najmniej kilkanaście minut, aby przepuścić jadące z przeciwka. Podróż osobowym na odcinku 60 km trwa 100 minut, pospiesznym — 70 min.

Urzekła mnie historia kandydata Motylewskiego, który wydaje pieniądze na kampanię i walczy o wejście do wrogiej brukselskiej jaskini lwa tylko po to, żeby skrócić o kilkanaście minut podróż pociągiem z Kutna do Łodzi. Oddałbym na niego swój głos, gdybym a) mieszkał w Łodzi, b) nie wiedział, że na forach Cywilizacji Życia trwa mobilizacja wyborcza, mająca zapewnić zwycięstwo jemu i jego ankietowanym kolegom i koleżankom. Powiadam wam, bracia i siostry, niech mobilizacja wyborcza stanie się też udziałem Cywilizacji Obustronnego WTF!