Archive

Posts Tagged ‘salon24’

A ja znowu na salonach…

February 21st, 2008 14 comments

Ciągle się szlajam po salonie24, dodaję nowe feedy RSS do swojego readera, odkrywam nowe talenty. Ostatnio znalazłem chłopca, który za pomocą przykładów anegdotycznych udowodnił, że antysemityzm to żydowski wymysł:

Kiedyś moja bardzo dobra znajoma opowiadała mi o jednym jakże ciekawym zajściu na obozie. Był tam jeden koleś, który wręcz zionął nienawiścią do Żydów. Opowiadał o nich dowcipy za każdym razem, chwalił Hitlera, wykrzykiwał sieg heil. Jednak coś zaczęło mocno śmierdzieć. W pewnym momencie aryjsko-słowiańscy chłopcy przycisnęli klienta, no i przyznał się do tego, że przynależy do odpowiedniej nacji…

…jeszcze inny przypadek…

…koleś jawnie obnosił się ze swoim antysemityzmem. Założył nawet swoisty antysemicki klub, który się co tydzień spotykał. W pewnym momencie wyszło na jaw, że też przynależy do odpowiedniej nacji…

Młodzianek ten najwyraźniej żywo interesuje się żydostwem, sądząc po jego oczytaniu w świętych księgach ludu Izraela:

W Talmudzie jest taki tekst “zdekonspirowany Żyd to głupi Żyd”. Ciekawe, co nie…

No jakże nie bywać w salonie24!

Wielu salonowców będzie można spotkać na żywo w sobotę na ul. Rolnej w Warszawie. Znajduje się tam ambasada Serbii — salonowcy będą demonstrować swoje poparcie dla uciskanych serbskich braci. Przynajmniej ci, którzy przyjdą. Kiedyś pracowałem dwie przecznice dalej, w związku z tym napisałem króciutki przewodnik po okolicy dla zdezorientowanych przyjezdnych Aryjczyków. Puściłem go jako komentarz na salonie, ale może się przyda jakiemuś czytelnikowi mojego bloga — cześć, chłopaki z CPDP!

  1. Najbliższy sklep z piwem znajduje się na końcu centrum handlowego Land przy stacji metra Służew. Uwaga: Land to rdzennie polska spółka.
  2. Nieco dalej, przy skrzyżowaniu Puławskiej i Wałbrzyskiej, prawdziwi Słowianie mogą posilić się w barze Ornak. Polska firma, polskie menu: flaki (trochę śmierdzą, ale rewelacyjnie smakują), schabowe itp. Porcje tzw. robotnicze. Po drugiej stronie ulicy jest McDonald’s, można — zależnie od reprezentowanej opcji — kupić wieśmaka albo wybić żydom szybę.
  3. Pamiątkowe pocztówki z Warszawy najlepiej kupić w kiosku w metrze.
  4. Równolegle do ul. Rolnej biegną ulice o bardzo ładnych nazwach: Wołodyjowskiego, Skrzetuskiego i Wernyhory. Po skończonej pikiecie osoby, którym zostało jeszcze trochę czasu do odjazdu autobusu PKS, mogą pójść na Wyprawę Szlakiem Sienkiewiczowskich Bohaterów, a wybrany prelegent może wygłosić krótką pogadankę nt. Literatury Narodowej.
  5. Czuwaj!

Katolik nie bełkota, część druga

January 23rd, 2008 18 comments

Grypy żołądkowej ciąg dalszy, czyli jak za pomocą wysiłku umysłowego ukoić jelito grube.

Ta historia, jak wiele wpisów w Blogu de Bart, zaczyna się od mojej drobnej przypadłości, rzekłbym skazki na mym charakterze. Stali czytelnicy już wiedzą: znów będzie o tym, że jestem atencyjną szmatą.

My, internetowe atencyjne szmaty, mamy swoje specjalne miejsca spotkań. To zazwyczaj blogowe portale rankingowe albo różne konkursy, np. na Blog Roku. To ostatnie to specyficzna instytucja, bowiem żeby zagłosować na czyjś blog, trzeba wysłać SMS-a ze specjalnym kodem za złoty plus VAT. Kasa idzie na szczytny cel. Taki Wierzejski, nasza intelektualna błyskotka, rąbnął się w numerze swojego kodu, może więc powiedzieć, że jest bezinteresownym darczyńcą…

Jedną z list przebojów dla atencyjnych szmat jest portal Blogi Polityczne. Tam atencyjne szmaty z całego kraju sprawdzają swoją pozycję w rankingu czytelnictwa i zawistnym okiem popatrują na konkurentów. W chwili pisania tego tekstu jestem na dziewiątej pozycji, zaś na ósmej rezyduje niejaki Jewropejczyk z salonu24. No, to musi być jakaś ciekawa persona. Trzeba, jak atencyjna szmata atencyjnej szmacie, zajrzeć mu przez ramię i zobaczyć, co on tam u siebie wypisuje. Zwłaszcza że w komentarzach na Blogach Politycznych ktoś napisał “przeciwnik, którego należy promować”.

No to czytam. A ten pisze o Magdzie Hartman, autorce z portalu pardon.pl. Ta z kolei popełniła artykuł o małym angielskim miasteczku, które chce użyć energii z krematorium do ogrzania przykrematoryjnej kaplicy. Magda Hartman komentuje doniesienia The Telegraph, Jewropejczyk komentuje tekst Magdy Hartman, to ja dołożę pięterko do piramidki i skomentuję jego wpis.

Jewropejczykowi nie podoba się pomysł ogrzewania czegokolwiek — choćby i kaplicy — ludzkimi zwłokami. Każdy prawdziwy prawicowiec, kiedy zobaczy coś, co nie pasi jego moralności, na przykład dwa kopulujące pieski, natychmiast uderza w wysokie C i wieszczy Apokalipsę, Sodomę, Gomorę oraz żydokomunistyczno-politpopowe panowanie nad światem. Jewropejczyk nie jest wyjątkiem:

(…) znajdą się tacy, którzy nie będą z entuzjazmem podchodzić do pomysłów stworzonych i praktykowanych w III Rzeszy jak np: zabijanie dzieci nienarodzonych z powodów eugenicznych, jak to eliminowanie ze społeczeństwa osób starszych, chorych czy kalek. Czy też znajdą się tacy co wbrew temu co wypisywali chorzy ludzie w biuletynach SS będą jednak stali na średniowiecznym stanowisku iż zwłokom ludzkim należy się szacunek i godny pochówek.

Jewropejczyk ma najwyraźniej na punkcie autorki lekki zafiks, gdyż zamiast o krematoriach pisze głównie o niej, a jej nazwisko pojawia się w niezbyt długim tekście aż siedem razy. Kończąc, jeszcze raz idzie w patos:

Bo ja jednak wolę trwać w swojej ciemnogrodzkiej mentalności, kierować się “stereotypami i niemądrymi skojarzeniami”. Bo jakoś świadomość faktu iż popieram metody i działania praktykowane przez nazistów by mi uwierała …

Tak kończy się tekst, a zaraz potem zaczynają się komentarze. Pierwszy wpisuje się inny lokator salonu24:

Mam nadzieję że jeszcze będziemy to stado wieszać na latarniach. Bo jak nie, to naprawdę żyć się odechciewa.

Na co zaraz odpowiada mu uprzejmie gospodarz blogaska:

co do wieszania i latarni podzielam tą nadzieję :)

Widzę tu trzy bardzo śmieszne rzeczy.

Po pierwsze, cała dyskusja jest o kant dupy, bo — jak zauważyło wielu komentatorów i na pardonie, i u Jewropejczyka — zwłoki są fatalnym paliwem. W ogóle nie są paliwem — są tak wilgotne, że trzeba ogromnej energii, żeby je spopielić. Dlatego to nie ciepło z trupków ogrzewa kaplicę, ale energia wytworzona przez piec krematoryjny. Być może Jewropejczyk pali mięsem w kominku, prawdziwi prawicowcy mają różne zabawne zwyczaje.

Po drugie, bardzo mnie śmieszy, że gość, który o godzinie 21:07 nie popiera metod i działań praktykowanych przez nazistów, o 21:40 z uciechą przyklaskuje pomysłowi wieszania przeciwników politycznych na latarniach. Zresztą jakich przeciwników? Jakby chodziło o Michnika, to bym zrozumiał. Ale Magda Hartman to przecież nawet nie żydowski pachołek, pacholęcie ledwie.

Po trzecie, śmieszy mnie strasznie własna głupota. Nie zauważyłem, że autor słów “przeciwnik, którego należy promować” użył sarkazmu! Im bardziej będziemy jako tuzów polskiej prawicy promować osoby pokroju Jewropejczyka, tym szybciej przy udziale mas wprowadzimy w Polsce trockizm.

Na marginesie: czy wiecie, że sarkazm został wynaleziony przez najlepszego kumpla Jezusa z dzieciństwa? Przeczytajcie, a się dowiecie.

Tags: ,

Święta w salonie24

December 23rd, 2007 22 comments

Dla młodszych czytelników krótkie wprowadzenie: salon24.pl to blogowisko mające w założeniu gromadzić dziennikarzy i amatorskich blogerów z całego spektrum sceny politycznej. W polskich internetach dominują jednak bezrobotni i sfrustrowani prawicowcy, którzy jak sępy rzucają się na wszelkie tego typu fora, w związku z czym salon szybko zawłaszczyły osoby ewidentnie obłąkane i goście, którzy chcą strzelać do lewaków albo zabierać ich na rejsy nad morzem liniami Pinochet Airlines (swoją drogą, to argentyńska junta używała tych metod, nie chilijska). A dziennikarskie gwiazdy salonu24, np. Łukasz “Kurewstwo” Warzecha, chętnie do nich linkują. Nic dziwnego, że na tajnych zebraniach KPP nazywamy salon psychiatrykiem24.

Co, za mocna ocena? To posłuchajcie świątecznej opowieści o losach pewnego łosiarenifera z prawicowej Laponii:

  1. Gwiazda salonu, “filozof” Paweł Paliwoda obraża się na komentatorów swojego bloga i ogłasza, że przestaje pisać w salonie24.
  2. Tydzień później, jak gdyby nigdy nic, na jego blogu zaczynają pojawiać się nowe posty.
  3. Paliwoda wdaje się w personalną awanturę z jednym z salonowych lewicowych rodzynków, co na swoim blogu komentuje Krzysztof Leski. W odpowiedzi Paliwoda nazywa go dziennikarskim zerem:

    Jeszcze obywatel Leski. Pan jest dziennikarskim zerem. Nigdy nie napisał Pan ważnego tekstu publicystycznego. W środowisku jest Pan nikim. Trzyma się Pan w TVP dzięki swojej wazeliniarskiej postawie i sprytowi — jeszcze z czasów “G.W”. Już raz dostał Pan łomot ode mnie na moim blogu. Po co Pan się wp…a w nie swoje sprawy — i to jeszcze w stylu półgłówka?

  4. Gospodarz salonu24 Igor Janke nakazuje Paliwodzie przeprosić Leskiego. Paliwoda odmawia słowami:

    Kambei Shimada nie przeprasza za słowa prawdy.

    Paweł Paliwoda uważa bowiem, że jest bohaterem filmu “Siedmiu samurajów”, który broni biednych wieśniaków przed napastnikami. Można przypuszczać, że wieśniacy są metaforą narodu polskiego, a napastnicy to wykształciuchy.

  5. Janke kasuje Paliwodzie bloga.
  6. Sfrustrowani prawicowcy zarzucają dyrekcję salonu mailami, postami i komentarzami. Targetowi się nie odmawia, więc kierownictwo cofa bana na Paliwodę.
  7. Kambei Shimada nie przeprasza za słowa prawdy, ale może łaskawie przeprosić za ich formę.
  8. W międzyczasie Łukasz Warzecha na blogu Jana Osieckiego sugeruje, że Paliwoda jest chory psychicznie, na co Osiecki enigmatycznie odpowiada, że przecież pracował z nim w “Życiu” Wołka.
  9. Paliwoda pisze ciętą ripostę:

    Jeżeli Panowie coś wiedzą na mój temat, co rzekomo mnie kompromituje, to żądam stanowczo, żeby Panowie napisali to i powiedzieli publicznie. To, co Panowie robią, jest podłą, publiczną insynuacją.

    O p. Warzesze mogę powiedzieć tyle, że publicznie zaistniał dzięki mnie. To ja namówiłem Roberta Krasowskiego do przyjęcia Warzechy do działu publicystyki “Życia”. Tam jako nieznany wcześniej młody dziennikarz z newsroomu zaczął być publicznie rozpoznawalny. Można o to zapytać dzisiejszego naczelnego “Dziennika”. To jest fakt sprawdzalny.

    W szczegóły moich późniejszych relacji z p. Warzechą nie wchodzę. Dziwię się, że Warzecha ma czelność publicznie insynuować na ten temat.

    Riposta wisi na blogu Paliwody krótko, potem znika, tak samo jak komentarze Warzechy i Osieckiego.

Spisuję to wszystko i przeklejam teksty dla potomności — bo to taki specyficzny salon, w którym gospodarze, nie goście, kitrają srebrne łyżeczki. Komentarze i posty dematerializują się z prędkością, którą jest w stanie ogarnąć jedynie wyjątkowo sfrustrowany prawicowiec. Albo upierdliwy lewak. Gdyby salon24 był wylęgarnią lewicowych publicystów, pewnie użyłbym słowa “cenzura”. Wobec prawicy mi nie wypada.

Wesołych świąt, bracia i siostry! Raz jest lepiej, raz gorzej, ale przynajmniej nie siedzimy w psychiatryku.

Co tak cicho?

December 7th, 2007 11 comments

Nie było mnie tu miesiąc normalnie. Zacząłem oglądać serial “House MD” i zatrzymałem się dopiero po wchłonięciu trzech pełnych sezonów naraz. Oprócz tego miałem naprawdę dużo pracy — koniec roku, klienci w panice wydają pieniądze z zamykanych budżetów, a poza tym listopad miesiącem kalendarzy! W tym sezonie zrobiłem ich chyba z pięć, w tym trzy duże ścienne. Jeden był szczególnie sympatyczny: brief mówił o “czymś w podobie kalendarza Pirelli”, a skończyło się tak, jak można było przewidzieć, czyli krasnoludzkim porno: układaniem nieproporcjonalnie małych gołych bab na nieproporcjonalnie wielkich produktach z asortymentu klienta.

Znaczy, mam usprawiedliwienie. Zresztą miesiąc był to niezbyt ciekawy. Ale jak się przyjrzeć, to parę kwiatków się znajdzie:

  1. Ucichły blogi moich ulubieńców trzymane w zakładce “Choroby skórne”. Masin chrypnął coś o Bartoszewskim i zamilkł na dobre, Wierzejski nie pisze “z powodów prywatnych”, a Andrejuk w swoim blogu zaczął cenzurować nieprzychylne komentarze, zostawiając tylko teksty… obsrywające Wierzejskiego. Ciekawostka: okazuje się, że Ciepły Wojtek nie ma zbyt wielu przyjaciół w swojej formacji politycznej i jest traktowany niemal jak sabotażysta ruchu narodowego.

    Pisze ciągle Mirek Orzechowski, ten eks-wiceminister-kreacjonista, pisze nawet więcej, aczkolwiek sensu w jego pisaniu coraz mniej. Przez jakiś czas forsował na czołowego szwarccharaktera RP nową minister edukacji — ciągle pamięta jej, że jako wiceprezydent Gdańska nie chciała, żeby szefuńcio Orzechowskiego, niejaki Giertych, odwalał szoł medialny pt. “Start programu Zero Tolerancji” w szkole, której uczniowie zaszczuli swoją koleżankę na śmierć. Według mnie pani Hall postąpiła rozważnie, ale Orzechowskiemu obraziła pryncypała, więc ten do dziś się gniewa

  2. Na łamach salonu24.pl, na skutek spisku Bogny J. i Krzysztofa L., przestał pisywać Paweł Paliwoda, przez prawicowych blogerów zwany Wielką Nadzieją Białych, reszcie świata znany pod pseudonimem Inspektor Blekot. Zawsze fascynowała mnie minibiografia Paliwody na jego stronie:

    Filozof, doradca ministra edukacji, pracownik budowlany (głównie “wykończeniówka”)

    Dzięki miłościwym wyborom narodu polskiego notka uległa skróceniu do:

    Filozof, pracownik budowlany (głównie “wykończeniówka”)

    Ja chętnie dokonałbym dalej idących zmian. Otóż Mr. Paliwoda nie jest filozofem. Filozofem był św. Tomasz z Akwinu, Paliwoda jest zaś doktorantem w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. Być może Paliwoda coś sobie w chwilach wolnych filozofuje, but aren’t we all? Przy okazji pozdrawiam jego salonowe alter ego, docenta Waligruchę.

  3. Z racji uwiądu aktywności LPR-owców (chociaż sława Andrejukowi za peany na cześć Franco) zacząłem nieco częściej bywać w salonie24. I znalazłem tam dla was, drodzy czytelnicy, perełkę w komentarzach pod czyimś postem! Znalazłem i… zgubiłem, strasznie mi wstyd. Muszę więc tę perełkę zacytować z pamięci:

    Przyjdzie czas, że lud ruszy na Czerską i zrówna z ziemią to gniazdo żmij, a redaktorzy GóWna z tych swoich okładzin z egzotycznego drewna zbudują łodzie, którymi uciekną do Telawiwu!

    Prawda, że ładne? Wizja red. Orlińskiego w panice klejącego scotchem zerwaną ze ściany boazerię jakoś nie chce mi wyjść ze łba. Poza tym ten komentarz, wraz z uwagą Andrejuka o “życiu pod socjalistyczną okupacją w dzisiejszej Hiszpanii”, przypomina mi, że prawicowcy naprawdę wierzą w tę swoją milczącą większość moralną, która pewnego dnia się wkurwi i obali ciemiężycieli. Co czyni ich niezwykle fascynującym gatunkiem; dzięki nim mój blog nie zdechnie z głodu.

A teraz kończę i idę czytać relację na żywo z 16. urodzin Radia Maryja. Sława!